Nr 2 (26) 2005

Transkrypt

Nr 2 (26) 2005
3
Nr 2 (26) 2005
4
Nr 2 (26) 2005
Od Redakcji
Do czytelników
Nr 2 (26) 2005
KWIECIEŃ – MAJ – CZERWIEC
2005
Wydawca:
Towarzystwo Sympatyków Kromołowa
ul. Filaretów 1
42-431 Zawiercie
tel./fax (032) 67 16 627
e-mail: [email protected]
Zespół redakcyjny:
Apolonia Burzyńska – redaktor prowadzący
Czesława Bąba, Beata Muszalska,
Danuta Skipirzepa
Rada programowa:
Stefan Rotarski, Barbara Sowa, Zofia Malczewska
Layout:
Marek ŻÓŁTOWSKI
W oddanym do Państwa rąk kwartalniku numer
2(26) zamieszczamy po raz pierwszy wywiad
z Prezydentem Miasta Zawiercia mgr Ryszardem
Machem, w którym zawarte są informacje dotyczące
zamierzeń inwestycyjnych w dzielnicy Kromołów na
bieżący rok i najbliższe lata.
W cyklu „Zatrzymane w pamięci” Anna Zygmańska i Barbara Dziurska snują wspomnienia
o sobie, rodzinie pani Anny oraz o okolicznościach,
jakie wpłynęły na decyzję Stefana Cezara opuszczenia na zawsze ojczyzny. Mamy nadzieję, że
artykułem tym zachęcimy pana Stefana do opisania
na łamach naszego pisma swojej wielkiej życiowej
przygody.
Artykułem o Marii Maziarz kontynuujemy prezentowanie utalentowanych artystycznie mieszkańców Kromołowa. Na stronach 14 oraz 15 możemy
podziwiać jej rękodzieła i przeczytać o niej samej
i jej najbliższej rodzinie.
Zapraszamy do lektury!
Druk:
Będzin, tel. 267 31 96
Apolonia Burzyńska
Za treść reklam Redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
Zastrzega sobie prawo do skrótów i zmian.
Kwartalnik ukazuje się od 1999 roku.
Istnieje możliwość nabycia poprzednich numerów.
Serdecznie dziękujemy za wspieranie finansowe Towarzystwa.
Nasze konto:
Towarzystwo Sympatyków Kromołowa
ING BANK ŚLĄSKI SA Katowice
ul. Sokolska 34
O/Zawiercie, ul. Leśna 6
nr rachunku 13 1050 1591 1000 0022 0651 9114
1 str okładki:
Kościół Parafialny w Kromołowie – strona wschodnia.
Rysunek wykonała mgr Marta Ciszewska
2 str okładki:
3
Kościół Parafialny w Kromołowie w rysunkach
dzieci.
Nr 2 (26) 2005
Jura – historia, miejscowości
Stare dzieje Zagłębia (18)*
Pamiętnik
Kromołowianina
Dalszy ciąg opisu jednej z trzech najstarszych
miejscowości Zagłębia – Kromołowa.
Ojciec Sabiny z Gostkowskich Grzegorzewskiej, kromołowianin, w dalszym ciągu notatek
tak ocenia kraj w XVIII wieku:
4
„Jeszcze przed 1780 rokiem nietrudno było znaleźć ludzi ze wszystkimi starodawnymi przodków
naszych obyczajami. Obywatel ubrany w żupan
srebrną klamrą zapinany, na który za przybyciem
gościa brał czamarę lub kontusz. Głowę miał ogoloną z małym tylko kosmykiem włosów na środku.
W domach obywatelskich niewiele jeszcze znano
podówczas mebli mahoniowych, angielskich powozów na resorach, ale za to piwnice i apteczki
napełnione były zapasami żywności, wina, miodu i
wyborowych likierów. ( jedz, pij i popuszczaj pasa
– tak było za Sasa). W tym czasie nikt nie odważył
się wyjść, czy to w mieście, czy to na wsi, na ulicę
bez szabli. Obywatele odwiedzali się konno. Na lato
rozbijano na podwórzu namioty, w których młodzież
i goście sypiali, a we dnie pod nimi popijali, bawili
się, opowiadając przeróżne anegdotki. Dom obywatela dla każdego był zawsze otwarty, tak po wsiach,
jak i po miastach nie znano wtedy ani gospód, ani
zajazdów. Gdy gość przyjeżdżał, po uprzejmych
ukłonach, przywitaniach i odpasaniu karabeli
rozmowa rozpoczynała się od rzeczy publicznych.
Opowiadano sobie przeróżne aktualne wydarzenia,
oceniano zasługi lub błędy wodzów, głośno narzekano na niektóre poczynania króla, oskarżając
go często o słabość i tchórzostwo, opieszałość i
niedołęstwo. Każdy obywatel był samowładny w
swoich posiadłoś­ciach, był panem i władzę miarko-
wał jedynie poczuciem własnej sprawiedliwości. Od
żony, dzieci, aż do służby i poddanych wszystko jego
samowładnej władzy było podległe. Zdarzali się więc
i tacy, którzy tej władzy bardzo nadużywali przez
okrutne i tyrańskie obchodzenie się z najbliższymi,
przez zajazdy, bitwy, gwałty i nieskończone procesy
z sąsiadami. Zajazdy, gwałtowne wycinania lasów
i wypasania łąk przy granicy będących i inne napady
z bronią często jeszcze w r. 1780 miały miejsce przy
czym bez bitwy i krwi rozlewu się nie obeszło. A, że
gościnność taka była w zwyczajach zakorzeniona,
to sąsiad po uczynionym gwałcie, gdy zajechał do
bram poszkodowanego, został grzecznie przyjęty i
ugoszczony. Polacy lubili nieustanne podróże. Jeździli wszyscy i wszędzie, a najczęściej do sąsiadów w
sprawach procesowych, których bez liku po różnych
trybunałach mieli, albo też na sejmiki ,sejmy, przeróżne konfederacje, a jeśli im jeszcze czasu zostało
– to na imieniny, wesela i święta. Tańce, polowania,
gry w kości były ich ulubioną zabawą. O czystość w
domu i około siebie nie dbali i śmiali się, kiedy kto
lepiej wychowany mył sobie nogi i szczoteczki do
zębów używał. Chociaż poczty były ustanowione
miedzy znaczniejszymi miastami i niedrogo kosztowały, rzadko pisywano przez pocztę. Była od wieków
włożona na niektórych włościan powinność chodzenia
z listami. Wyprawiano ich w dalekie strony i tylko
z łaski kilka groszy dawano. Posłaniec konny, nie
dostawszy paszy dla konia i jadła dla siebie, musiał
konia paść na cudzej łące. Kozak wysłany z listem do
Wielkopolski dostawał dwa złote na drogę. Szlachta
zaczęła już wtedy spostrzegać, że owa szlachecka
równość, o której tyle prawiono, była dotąd tylko
pozorną i w słowach.
Polacy wychowani pod okiem Stanisława Leszczyńskiego w Luneville, a później młodzież wychodząca z
Liceum Krzemienieckiego i innych szkół krajowych, lepiej oświeceni, poczęli z innego stanowiska patrzeć na
dobro ojczyzny. Widzieli wady organizacyjne wiekami
zakorzenione, instytucje i nałogi najszkodliwsze,
widzieli całą zgubę nierządu i anarchii. Często już
wówczas wychodzące pisma i broszury ostrzegały
naród o tych wadach i prędki przepowiadały upadek.
Nr 2 (26) 2005
Jura – historia, miejscowości
Taka była moc zadawnionych przesądów, taka obawa
w szlachcie utracenia swobód, przywilejów i samowładności, że reformatorowie wiele mieli trudności
do zwalczania, nim ją do zmiany nakłonić zdołali.
Po ukończeniu kampanii 1794 roku wielu z
ziomków naszych rozsypało się po różnych stronach
świata, a wielka liczba udała się do Włoch, gdzie
formowały się legiony. Pozostali w kraju chwycili
się pracy, będąc pod władzą różnych zaborców.
Obywatele, nie znając ich prawi, języka, drogo im
się opłacać musieli, aby uzyskać radę i pomoc w
interesach. Mnóstwo wychodziło rozporządzeń,
mandatów, a wszystko w niemieckim języku. Każde
niedopełnienie pociągało za sobą egzekucje lub karę
pieniężną albo tłumaczenia, do których trzeba był
znów porozumiewać się z samymi władzami, a te
sowitego wymagały wynagrodzenia, a nadto miały
satysfakcję wyśmiewać się i pogardzać narodowe
polskie zwyczaje”.
Tak w streszczeniu wygląda pogląd kromołowskiego uczestnika walk kościuszkowskich
z 1794 roku – Michała Gostkowskiego na stosunki społeczno–gospodarcze w XVIII wieku.
Mieczysław Żychowski
* Uwaga! Nastąpiła pomyłka w numeracji kolejnych odcinków
cyklu „Stare dzieje Zagłębia”, a mianowicie: w kwartalniku
nr 1(21) odcinek 12 powinien być 13, odcinek 13 w nr
2(22) – 14 itd. kolejno, aż do numeru 1(25) kwartalnika, w
którym odcinek 16 powinien mieć numer 17.
Z głębokim żalem zawiadamiamy,
że w dniu 5 marca 2005 r.
zmarła
Janina Czernek z domu Kwapisz
zasłużony pedagog, prowadzący w czasie okupacji
nauczanie dzieci i młodzieży.
Przez wiele lat współdziałała z Towarzystwem Sympatyków Kromołowa.
Za Twój trud, poświęcenie i odwagę dziękujemy Ci
Droga Pani Janino!
CZEŚĆ TWEJ PAMIĘCI
Rodzinie składamy wyrazy współczucia.
Zarząd Towarzystwa Sympatyków Kromołowa
Wspomnienia o naszej nauczycielce zamieścimy w następnym numerze kwartalnika „Kromołów wczoraj i teraz”
Nr 2 (26) 2005
5
Wspomnienia
Zatrzymane w pamięci
Wojna okiem
dziecka
W tym numerze kwartalnika prezentujemy
„zatrzymane w pamięci” wspomnienia Anny
Zygmańskiej. Wspomnienia o wojennych
i powojennych losach Jej rodziny.
W chwili wybuchu wojny pani Anna Zygmańska, z domu Cezar, miała 12 lat.
Za radą i dzięki protekcji pana K. Rejmana,
podjęła pracę u żandarmów mieszkających na
ulicy Żelaznej. Miało Ją to ustrzec przed wywiezieniem na roboty do Niemiec. Do obowiązków
małej Ani należało między innymi: zamiatanie korytarza, sieni, podwórka; czyszczenie butów oraz obieranie ziemniaków (w dość dużych
ilościach, ponieważ uznaniem cieszyły się kluski
polskie, przygotowywane z tartych kartofli). Znajomość z pracującą tam, dość życzliwą, kucharką,
oprócz umiejętności przydatnych w codziennym
życiu przynosiła również wymierne korzyści.
Kucharka poz­walała bowiem zabierać do domu,
dla mamy i braci, zupę lub kluski.
Było ciężko, ale bardziej niż trudności życia
6
Fot. Archiwum rodzinne
Anna Zygmańska
codziennego doskwierał nieustanny strach,
niepewność i zależność od Niemców. Tak jak
wszędzie, prześladowani byli przede wszystkim
Żydzi. Pani Ania pamięta, że jeden z Niemców
przebywających w Kromołowie – Wiktorek, kazał
im chodzić po ulicach z zawieszonymi na piersiach
tabliczkami z wierszykiem:
„My Żydzi próżnioki czyścimy rynsztoki,
a pan Hitler dobry pan, bo robotę daje nam.”
Najgorszy był strach, stale towarzyszący
mieszkańcom.
Gdy sytuacja się pogorszyła, rozpoczęły się
łapanki i wywózki na roboty do Niemiec. Również dzięki interwencji Rejmana Ania rozpoczęła pracę w zakładach Luftwaffe. Wiele osób
z Kromołowa tam pracowało. Nasza rozmówczyni musiała wstawać o 4:30. O 5:00 robotnicy
spotykali się „na moście”. Codziennie na godzinę
6:00 trzeba było być w pracy (w zakładach, gdzie
później mieściła się „Stara Bawełna”). Niestety,
bez względu na porę roku drogę do Zawiercia
trzeba było pokonywać pieszo. W zakładach
Anna zajmowała się pruciem ubrań, które pociągami dostarczano z frontu. Prucie pobrudzonych
krwią, a dodatkowo zawszonych mundurów,
było monotonną i nieprzyjemną pracą. Dniówka
kończyła się o 16:00, a później czekała jeszcze
droga powrotna, szczególnie uciążliwa zimą.
Majster Szulc pozwalał Annie nie przychodzić
w piątki do pracy. W czwartek
wieczorem chodziła Ona za granicę. Popularnością w Kromołowie
cieszył się bowiem handel, czy
raczej (nazywając rzecz po imieniu) szmugiel. Zapasy żywności
robiło się w Pilicy, tam w piątek
odbywał się jarmark, na którym
można było kupić kiełbasę, słoninę i przynieść do domu tzw.
ćwiarteczkę (ćwiarteczka świni).
Oczywiście nikt nie dawał jedzenia za darmo. Kwitł handel
wymienny. W zawierciańskim
Nr 2 (26) 2005
Wspomnienia
getcie kupowało się „towar” np. materiały, pościel, który później sprzedawano
w Pilicy. Z „wycieczkami” do getta i za
gra­nicę (do Pilicy) wiązało się duże niebezpieczeństwo. Należało ominąć punkt
celny, mieszczący się na ulicy Żerkowskiej
w domu pani Katarzyny Pałuchowskiej,
a przede wszystkim szczęśliwie wrócić,
unikając łapanek i patroli niemieckich.
Zakłady Luftwaffe działały aż do wyzwolenia. Gdy 19 stycznia 1945 robotnicy wracali
z pracy, kule świstały im nad głowami.
Ojciec pani Ani został wywieziony
do Niemiec. Pracował w Brandenburgu.
Również bracia naszej rozmówczyni
trafili „na roboty”. Najstarszy – Bolek
pracował u baora (w gospodarstwie),
Kazik na Śląsku, w zakładach ślusarskich.
Rodzina wysyłała im paczki: dla ojca
żywnościowe, dla Bolka ubrania, uszyte
ze ścinków „wyniesionych” przez siostrę
z zawierciańskiego Luftwaffe. Wszystkim
Fot. Archiwum rodzinne
udało się szczęśliwie wrócić.
Stefan Cezar z rodziną – Laxå 1959
Losy najmłodszego brata – Stefana potoczyły się inaczej. Jako nieletni (miał 9 lat, gdy wy- niczej w Wałbrzychu. Po trzech latach studiów
buchła wojna) nie musiał się obawiać wywiezienia wyjechał, a raczej, jak sam mówi, „prysnął”,
do Niemiec. Został w domu, w Kromołowie. Ubo- bo opuścił kraj bez zgody ówczesnych władz,
lewał, że nie może wyjechać do Warszawy i strze- do Szwecji. Podróż za morze była tyleż wymalać do Niemców w czasie powstania. Snuł plany rzona, co nieprzyjemna. Przemycony na statek
co do swej przyszłości po wojnie. Jak podkreśla przez zaprzyjaźnionego marynarza, podróżował
pani Barbara Dziurska, wszyscy młodzi ludzie, ukryty w beczce po oleju, pod pokładem. Po
z którymi się wtedy przyjaźniła, mieli sprecy- trzech dniach, przemarznięty, zszedł na ląd.
zowane plany: „Stasiek Dziurski planował zostać Tam czekało go mało przyjemne przesłuchanie,
konstruktorem i został. Ja chciałam być lekarzem dotyczące osób pomagających mu w ucieczce.
i udało mi się to. Stefan zawsze mówił, że pojedzie Mimo niezbyt miłego przyjęcia, pan Stefan zaw świat, że pryśnie stąd, bo nie widzi tutaj warunków domowił się w Szwecji. Wraz z rodziną mieszka
do życia.”
tam do dziś. Nie przestaje jednak interesować
Stefan Cezar rozpoczął swą wędrówkę zaraz się rodzinnymi stronami.
po wojnie. Z Kromołowa trafił do KonserwatoPozostaje nam tylko pozdrowić Go na łamach
rium Muzycznego w Katowicach, skąd po roku naszej gazety i życzyć sobie wielu tak wiernych
wyjechał do Białego Kamienia koło Wałbrzycha. czytelników.
Tam chodził do Żydowskiej Szkoły O.R.T. Gaj
Magdalena Dymek
i po rocznym kursie dostał się do Szkoły GórNr 2 (26) 2005
7
Wspomnienia
Szkolnictwo w Kromołowie - cz. 5
Lata okupacji
hitlerowskiej
W ostatnim odcinku przedstawiłam losy szkolnictwa w okresie okupacji hitlerowskiej, w tym
tajne nauczanie. Uzupełniając tę kwestię, przytoczę wypowiedź Janiny Czernek z domu Kwapisz,
która prowadziła tajne nauczanie.
„Podczas trwania nauki cały czas na ulicy pełnili
wartę kolejno wyznaczeni rodzice uczących się dzieci oraz na zmianę mój ojciec – Szczepan Kwapisz
i siostry Irena i Henryka. Puknięcie w szybę było
znakiem ucieczki. Biedne dzieci, ileż to razy musiały
uciekać do ogrodu pana Turleja, aby nie dostać się
w ręce żandarmów.” (wyp. udzielona w 1993 r.)
Dzieci z tajnych kompletów miały dużo szczęścia, że nie zostały przyłapane podczas nauki.
Miała również szczęście p. Janina, którą zadenuncjonowano i karnie przeniesiono do Mzyk
w dawnym woj. częstochowskim.
W okresie okupacji dzieci uczęszczały do
szkoły przy ulicy Siewierskiej (obecny Ośrodek
Zdrowia), a jednak poziom nauczania był bardzo
niski, szczególnie język polski, stąd potrzeba
8
Fot. A. Bąba
Stara szkoła (obecnie Ośrodek Zdrowia)
uzupełniania wiadomości na tajnych kompletach.
Informacje na temat tajnego nauczania pragnę
uzupełnić o nazwisko nauczycielki Sabiny Nowak, która podobnie jak Janina Czernek i Emilia
Kuzia udzielała lekcji we własnym domu przy
ulicy Łośnickiej.
8 maja 1945 r. zakończyła się w Europie II
wojna światowa. Dla Polaków skończył się
koszmar sześcioletniej niewoli. W wolnym, niepodległym kraju zaczęła na nowo odradzać się
polska oświata. W Kromołowie już wiosną 1945
roku wznowiono pracę szkoły powszechnej.
Obowiązki kierownika placówki pełniła Helena
Sularz, a nauczycielami byli: Sabina Trepka, Helena Matys, Eugenia Kasorzyk, Sabina Nowak,
Eleonora Wałek i Franciszek Wałek. Byli uczniowie opóźnieni o rok, a nawet dwa w stosunku
do obowiązującego w danej klasie wieku. O
przydzielaniu do odpowienich kla decydowali
pedagodzy na podstawie wstępnego egzaminu.
Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego 1945/46
odbyło się 4 września 1945 r. Kierownikiem szkoły
został Zygmunt Hilgetner. Naukę rozpoczęło
306 uczniów, za których edukację odpowiedzialnych było 5 nauczycielek. Lekcje prowadzone były na dwie zmiany w czterech izbach
lekcyjnych. Piątą salę lekcyjną oddano do użytku
szkolnego 1 października 1946 r. W sali tej uczyła
się klasa siódma.
Przez cały okres powojenny systematycznie doposażano szkołę w pomoce
naukowe, które przechowywane były w sali oddanej
do użytku w roku szkolnym
1947/48.
1 listopada 1948 r. nowym kierownikiem szkoły
została Helena Matys, która
pełniła swoje obowiązki do
26 listopada 1948 r. Od
pierwszego grudnia 1948 r.
kierow­nikiem szkoły zosta-
Nr 2 (26) 2005
Wspomnienia
Zatrzymane w pamięci
Kolędowanie
w latach 1946–49
Po wojnie w latach 1946 do 1949 był już inny
skład kolędników. Obecnie jego uczestnicy
są w wieku 65–70 lat. Artykuł ten oparliśmy
na wspomnieniach żyjących uczestników kolędowania. Były rozmowy, telefony i osobiste
kontakty z kolędnikami. Na osoby uczestniczące
w kolędowaniu mówiło się też „kolędziorze”.
I tak np. „byli u nas”, „będą u nas”, „idą” kolędziorze. Próby odbywały się przeważnie w domu
jednego z uczestników kolędowania. Kolędujący
wywodzili się z dwóch grup. Grupy te to „Praga”
i „Bucyna” (nazwa umowna). Kromołów dzielił
kiedyś most (starsi go bardzo dobrze pamiętają).
Jego prawa strona, północna to Bucyna, a lewa
południowa to Praga.
W takiej chwili przypominamy sobie lata dziecięce, by okazyjnie napisać o tym jak dawniej
bywało. W skład grupy kolędników wchodzili:
Anioł, Król, Turek, Żyd, Diabeł, Śmierć i od czasu
do czasu Sługa. Chodziło się po kolędzie również
z gwiazdą na Trzech Króli. Gwiazda była zrobiona
z przetaka, papieru kolorowego i urządzenia z
korbą do kręcenia. W środku była umocowana
świeczka, a później (jako nowość) wkład płaski z
ła Bolesława Kaisz, natomiast z dniem 1 września
1949 r. kierownictwo szkoły objął Stanisław
Osika, który pełnił funkcję do 31 sierpnia 1963 r.
W szkole od 1945 r. działał już Komitet Rodzicielski, którego pierwszym przewodniczącym aż
do roku 1953 był Kazimierz Żurawski.
6 września 1947 r. odbyła się uroczystość położenia kamienia węgielnego pod budynek nowej
szkoły. W uroczystości tej oprócz młodzieży
szkolnej, rodziców, wzięły udział władze miasta
żaróweczką do oświetlenia wnętrza. Z gwiazdą
na Trzech Króli chodziły tylko trzy osoby. Śpiewało się wtedy kolędy.
I tak „Praga” miała swoje grupy kolędników
i „Bucyna” swoje. Grupy te nie wadziły nikomu.
Oto nazwiska kolędników – „kolędziorzy” występujących w tych latach: Włodzimierz Adamiec,
Antoni August, Kazimierz Borowik syn Piotra,
Stanisław Borowik, Kazimierz Cholewka, Jerzy
Dziurski, Jerzy Figiel, Jerzy Iskierka, Józef Laber,Tadeusz Lipczyk, Stanisław Maciążek, Janusz
Pałuchowski, Stanisław Skipirzepa syn Antoniego, Stanisław Skipirzepa syn Adolfa, Zdzisław
Smolarski i Bolesław Zbierański.
Oprac. Oprac. Stanisław Borowik
Jerzy Iskierka
Zawiercia, Inspektor Oświaty oraz ówczesny
wojewoda śląsko–dąbrowski.
Przy wznoszeniu budynku szkolnego ogromny udział mieli mieszkańcy Kromołowa, którzy
wykonywali nieodpłatnie szereg prac.
22 lipca 1951 r. oddana została do użytku
nowa placówka oświatowa, służąca dzieciom
i młodzieży nie tylko z Kromołowa, lecz również
z okolicznych miejscowości.
Nr 2 (26) 2005
Jolanta Moryń
9
Wspomnienia
Towarzystwo Sympatyków Kromołowa
Kronika cz. 5
W ubiegłym roku minęło 10 lat od powstania
Towarzystwa Sympatykow Kromołowa.
W kolejnych numerach Kwartalnika przedstawiać bę­dziemy dotychczasowy przebieg
działalności Towarzystwa.
27 luty 2001 r. – z inicjatywy Towarzystwa
zainstalowano zegar wieżowy na Pałacyku
u źródeł rzeki Warty w Kromołowie. Koszt
w 33,47% został pokryty z funduszu Towarzystwa, a 43,64% uzyskano z Miejskiego Ośrodka
Kultury „Centrum”, w 11,53% z rozprowadzenia cegiełek wśród mieszkańców Kromołowa
oraz w 11,35% uzyskano darowiznę z przedsiębiorstw działających na terenie miasta
Zawiercia.
10
Instalacja zegara przebiegała dwuetapowo
w miarę zdobywania środków finansowych,
i tak: 27 lutego 2000 r. zainstalowano jedną
tarczę, a następną w dniu 12 marca 2001 r.
Jednocześnie zamontowano ważący 40 kilogramów, dzwon z wygrawerowanym napisem
„Towarzystwo Sympatyków Kromołowa Anno
Domini 2001”. Dzwon wykonał „Zakład Braci
Felczyńskich” w Ciszówce koło Opola.
3 marzec 2001 r. – odbyło się Walne Zebranie
Sprawozdawczo-Wyborcze Członków Towarzystwa. Wybrano nowy zarząd w składzie:
przewodniczący – Apolonia Burzyńska
zastępcaca przewodniczącego – Stanisław
Skipirzepa
sekretarz – Anna Dudek
skarbnik – Zofia Kołodziejek
członek – Aleksander Bąba
Stan członków na dzień 3 marca wynosił
– 117 w tym 59 członków stałych i 58 członków wspierających.
Fot. A. Bąba
Dzwon i...
Fot. A. Bąba
... zegar
Nr 2 (26) 2005
Wspomnienia
kwiecień 2001 r. – zasadzono na
skwerze (przystanek autobusowy „Pałacyk”) krzewy irgi
oraz tawuły podarowane przez
dyrekcję miejscowej szkoły.
11 kwiecień 2001 r. – wspólnie
z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Zawierciu zorganizo­wano spotkanie
z okazji świąt wielkanocnych
dla osób starszych i samotnych
zamieszkałych w Kromołowie.
lipiec 2001 r. – opracowano i wy-
Fot. Archiwum TSK
Tablica z mapą szlaków turystycznych okolic Kromołowa
dano folder o Kromołowie. Stronę graficzną
wykonał członek Towarzystwa. Koszt wydania
został pokryty z funduszu Towarzystwa.
21 lipiec 2001 r. – zamieszczono tablicę na kaplicy
z informacją: „Kaplica p.w. św.Jana Nepomucena.
Główne źródło rzeki Warty”. Tablicę wykonała
poligraficzna firma „ANRO”.
23-25 lipiec 2001 r. – wspólnie ze Śląską Ligą
Walki z Rakiem zorganizowano „Dni promocji
zdrowia”. Program obejmował wykłady prowadzone przez lekarzy onkologów, bezpłatne
badania cytologiczne oraz mammograficzne
kobiet.
29 październik 2001 r. – prof. Maria Nowak–
Kiełbikowa pracownik naukowy Instytutu
Historii PAN w Warszawie przeprowadziła
wykład na temat „Polityka zagraniczna Drugiej
Rzeczypospolitej oraz stosunki międzynarodowe
w dwudziestoleciu międzywojennym”.
10 listopad 2001 r. – zorganizowano koncert
muzyki polskiej i cerkiewnej w kościele parafialnym w wykonaniu Akademickiego Chóru
Politechniki Śląskiej.
31 grudnia 2001 r. – zorganizowano Bal Sylwestrowy 2001/2002r.
sierpień 2001 r. – wykonano i zamontowano
przed Pałacykiem tablicę z informacją turystyczną „Jurajskie szlaki turystyczne i zabytki
Kromołowa”.
27 sierpień 2001 r. – działalność po waka-
cyjnej przerwie rozpoczęto towarzyskim
spotkaniem w plenerze z udziałem gości
– przewodniczących Kół Gospodyń z Bzowa, Karlina, Żerkowic, Łośnic, Kromołowa
oraz sympatyków naszego Towarzystwa ze
Skarżyc.
Nr 2 (26) 2005
Oprac. Barbara Sowa
Policjant Dzielnicowy
Krzysztof MAJ
Główna Siedziba
Komenda Powiatowa
Policji w Zawierciu
tel. 67 38 269
11
Z życia Kromołowa
Działalność
Towarzystwa
W pierwsze poniedziałki każdego miesiąca
o godzinie 17:00 chętni do rozmów w kameralnym gronie członkowie Towarzystwa przyczynili
się do realizowania w I–szym kwartale b.r. pomysłów ożywiających naszą działalność.
Dzięki tej aktywnej grupie zorganizowano
spotkanie zarządu TSK w dniu 22 stycznia 2005 r.
z radnym Stefanem Rotarskim, przewodniczą-
12
cym Samorządu Mieszkańców Stanisławem
Cholewką i architektem Konradem Bąbą celem
omówienia zagospodarowania terenu przylegającego do Pałacyku.
Mapy terenu jakimi dysponowaliśmy wymagały uzupełnienia danych dotyczących wielkości powierzchni, a więc ustalono szczegóły
i omówiono ogólny zarys co należy umieścić
w projekcie ażeby teren służył mieszkańcom
w różnym wieku jako teren rekreacyjny. Po wy-
konaniu wstępnej koncepcji zostanie zwołane
spotkanie poszerzone m.in. o zarząd klubu
sportowego „Źródło Kromołów” ażeby wspólnie
zas­tanowić się nad wybraniem jak najlepszego
rozwiązania.
Zorganizowano także dwie imprezy wspaniale
relaksujące i integrujące finansowane przez
uczestników:
• 29 stycznia b.r. zimową imprezę – „Kulig”,
w której udział wzięło 15 członków Towarzystwa. Trasa przejazdu saniami wiodła przez
piękne tereny jurajskie ze Skarżyc do Morska
i Podlesic.
• 5 lutego b.r. tradycyjnego „śledzika” dla
38 członków i sympatyków Towarzystwa.
Wieczór spędzony przy
muzyce i miłych roz­
mowach zostanie w
pamięci każego uczestnika.
Przedstawiciele Towarzystwa wzięli udział
w „Kolędowaniu” uroczystości zorganizowanej przez zespół „Kromołowianie” z udziałem
okolicznych zespołów
Kół Gospodyń oraz
w konkursie zorgani­
zowanym przez kieFot. Z. Cholewka
rownictwo Pałacyku
n/Wartą z okazji świąt Wielkanocnych.
W pierwszym kwartale zwiększył się stan
członków Towarzystwa. Chęć przynależności
i współpracy zgłosiły następujące osoby: Marianna Kapuśniak, Józefa Laber, Jolanta Paciej,
Bogusława Laber, Beata Boroń, Dariusz Borowik,
Ewa Pytlik, Barbara Burzyńska, Barbara Sobczyk,
Maria Andrzejewska i Lucjan Buczek.
Nr 2 (26) 2005
Zofia Malczewska
Z życia Kromołowa
Sporty zimowe
Jakie sporty zimowe mogą uprawiać nie najmłodsi już niestety członkowie Towarzystwa?
Oczywiście saneczkowanie, a ściślej kulig.
Takich warunków jakie dała nam zima w drugiej
połowie stycznia, żal byłoby nie wykorzystać,
więc w sobotę 22 stycznia b.r. członkowie
Towarzystwa zorganizowali kulig. Cztery pary
sań zaprzężonych w parę koni każde, ciągnęło
rozentuzjazmowane bractwo; piękną i urozmaiconą trasą ze Skarżyc do Morska i z powrotem.
U stóp góry w Morsku, w tle ze zjeżdżającymi
narciarzami zapalono ognisko, przy którym
wycieczkowicze mogli się rozgrzać i posilić pieczonymi kiełbaskami. W powrotnej drodze odwiedziliśmy karczmę „Michałową” w Podlesicach
a w Skarżycach przesiedliśmy się z sań do autobusu, który pod wieczór dowiózł nas do domu.
O scenerii trasy kuligu i doskonałych humorach
uczestników opowiadają zamieszczone zdjęcia.
Czesława Kumaszka – Bąba
Fot. L. Buczek
Szybki kulig...
Fot. L. Buczek
... zimowy krajobraz...
Fot. L. Buczek
... gorące ognisko
Nr 2 (26) 2005
13
Z życia Kromołowa
Odwiedziny
u Marii Maziarz
Maria Maziarz, obecnie stateczna mężatka po
50–tce, szczęśliwa mama i babcia. Urodziła się
i wychowała w rodzinie, dla której szczególną
wartością było stworzone przez człowieka piękno. W jej domu zawsze dużo szyto, haftowano,
dziergano i malowano. Pani Maria postanowiła
kultywować rodzinną tradycję.
serwetki, z kanapy śmieją się wykonane aplikacjami na kolorowych poduszkach zwierzątka.
Dwuletni wnuczek bawi się chusteczkami
o brzegach z szydełkowej koronki, a córka ma
na sobie bluzkę w haftowane kwiaty.
– Kiedyś bardzo dużo szyłam i haftowałam –
uśmiecha się Pani Maria – obecnie zawiesiłam
działalność poświęcając się głównie wychowywaniu młodszych wnucząt. One są moją największą
radością, a ich osiągnięcia plastyczne napełniają
mnie prawdziwą dumą.
Odwiedzam jej dom w pewien zwyczajny
dzień w środku tygodnia. W pokoju gościnnym
stoi ława przykryta haftowanym bieżnikiem.
Na półkach i pod telewizorem leżą szydełkowe
14
Nr 2 (26) 2005
Z życia Kromołowa
Pani Maria wyciąga swoje prace. Zachwycają
misternie wykonane szydełkowe koronki, mistrzowsko dziergane hafty: richelien, krzyżykowe, margerytkowe i wiele innych. To one zdobią
przedmioty codziennego użytku: serwetki,
obrusy, bieżniki, poszewki na poduszki, bluzki,
chusteczki...
– A to malowała moja siostra – mówi gospodyni, wskazując na piękny obraz wzorowany
na „Matce Boskiej Cygańskiej”. – Małe obrazki
przedstawiające pejzaże jurajskie są dziełami
wnuków a szklane słoiczki z przyprawami ozdobiły farbami do szkła moje córki.
Wszystkie dzieci Pani Marii odziedziczyły
po niej talent plastyczny, choć każde rozwija
się w innym kierunku. Najstarsza i najmłodsza
córka zdobią pisanki, wykorzystując wszelkie
możliwe techniki – nawet szydełko i haft. Syn
z ogromną cierpliwością zajmuje się malarstwem, a średnia córka jest bardzo zdolną
i cenioną przez znajomych krawcową.
– Nasza mama jest fantastycznym dekoratorem! – oceniają dzieci Pani Marii – We wszystkim, co robi widać jej zamiłowanie do piękna,
cierpliwość i dokładność. To jest jej pasja – gdy
coś zdobi, odpręża się i wypoczywa. Przykład?
Jeszcze nie zdarzyło jej się dwa razy tak samo
udekorować tortu!
Nr 2 (26) 2005
Autor artykułu i zdjęć: Beata Kowalczyk
15
Z życia Kromołowa
Wywiad z Prezydentem Miasta
Gospodarskim
okiem
16
– Czy trudno być Prezydentem miasta, w którym każda z poszczególnych dzielnic dąży do
realizacji własnych planów i interesów?
– Tak, nie jest łatwo. Ale jeżeli przyjęło się takie
wyzwanie, jakim jest kierowanie dużym zbiorowiskiem ludzi (kilkunastoma dzielnicami),
to na pewno trzeba sprostać tym zadaniom.
Nie jest łatwo dlatego, że nie ma tak dużych
środków w budżecie miasta, by zaspokoić
potrzeby wszystkich dzielnic. Nie ukrywam,
że miasto w poprzednich latach robiło niewiele na rzecz dzielnic, tak bardzo istotnych
i ważnych jak, między innymi, Kromołów,
który ma wielkie tradycje. Miasto Zawiercie
powstało przecież na bazie Kromołowa, który
był dominującym zbiorowiskiem ludzi przez
wiele wieków, miastem, w którym rozwijał
się przemysł, rzemiosło i handel. Zawiercie prawa miejskie uzyskało w 1915 roku,
a więc zaledwie 90 lat temu.
– Koniec starego i początek nowego roku
sprzyja pewnym podsumowaniom. Jak by Pan
ocenił 2004 rok?
– Na pewno był pracowity, ale ja nie narzekam.
Chciałbym, aby ten rok 2004 powtórzył się
w 2005, ale „bogatszy” o nowe środki finansowe, których nie udało się pozyskać w roku
ubiegłym. Myślę tu o środkach związanych z
wejściem Polski do Unii Europejskiej i środkach akcesyjnych, o które Miasto wystąpiło
we wnioskach. Stanęło przed nami duże wyzwanie, gdyż zap­lanowaliśmy w 2005 r. wzrost
przedsięwzięć inwestycyjnych na aż 20%
wysokości budżetu, podczas gdy w ubiegłym
roku wynosiły one 18%.
Fot. B. Kowalczyk
Prezydent Miasta Zawiercia mgr Ryszard Mach
– Czego mieszkańcy Kromołowa mogą się
spodziewać w przyszłym roku?
– Złożony został wniosek z programu spój­ności
o dofinansowanie kanalizacji miejskiej w
Zawierciu. W 2005 roku będą kontynuowane
prace prowadzące do skanalizowania dzielnic
miejskich, m.in. Kromołowa, gdzie kolektor
będzie docprowadzony w 2006 roku. Reali­
zacja projektu inwestycyjnego, którego koszt
wynosi 75 mln zł, zapewni w ciągu czterech
lat skanalizowanie miasta oraz prawidłowe
wykorzystanie istniejącej oczyszczalni ścieków. Na dzień dzisiejszy miejska oczyszczalnia ścieków wykorzystana jest w 50%, bo na
pojemność 32 tys. m3 wpływa do oczyszczalni
zaledwie 14–15 tys. m3 ścieków. Celem naszym jest ochrona środowiska, stworzenie
odpowiednich warunków mieszkańcom oraz
wykorzystanie oczyszczalni tak, żeby przy­
nosiła miastu określone korzyści finansowe.
W tym celu postanowiliśmy współpracować
z okolicznymi gminami, które pomogą dociążyć oczyszczalnię. Do nowo budowanego
odcinka kolektora pierwsze ścieki będą pod­
łączone z gminy Ogrodzieniec. Następnie
przewidujemy podłączenie Kromołowa i Boro-
Nr 2 (26) 2005
Z życia Kromołowa
wego Pola, a potem kolejne dzielnice. Wspomniane przedsięwzięcie o wartości 75 mln zł
rozpoczęte w 2004 r. zgodnie z programem
musi być zakończone w 2008 r. Oprócz tego
Gmina z własnych środków przeznacza kwotę
8,8 mln zł na budowę kolektora do Kromołowa. Są to środki, które jesteśmy zobowiązani
wykorzystać na ochronę środowiska.
– Zakłada Pan, że mieszkańcy skorzystają
z możliwości przyłączenia się do kolektora?
– Trudno powiedzieć, ponieważ miasto jest
zobowiązane doprowadzić główny kolektor
do posesji mieszkańców, dalszy odcinek tj. na
posesjach muszą oni zrobić we własnym zakresie. Myślę jednak, że jest duża świadomość
mieszkańców Kromołowa, wynikająca choćby
z doświadczenia powodzi, sprzed kilku lat.
Wszyscy powinni być zainteresowani tym, by
ulice zostały skanalizowane.
Prezydentem jestem od dwóch lat i w tym
okresie kilkakrotnie spotkałem się z zarzutem,
że preferuję dzielnicę Kromołów kosztem
innych dzielnic. Moje działanie, ażeby omawiane przedsięwzięcie inwestycyjne objęło w
pierwszej kolejności Kromołów wynika stąd,
że w tej dzielnicy jest duża ilość mieszkańców,
którzy skorzystają z możliwości podłączenia
się do kanalizacji. Poza tym należy wziąć pod
uwagę fakt, że tam gdzie jest duża ilość ludzi,
jest również interes miasta. Ścieki nie będą
gdzie indziej wywożone i rzeka Warta nie
będziezanieczyszczana już u źródeł.
W przyszłym roku, tam gdzie będzie kanalizacja zostaną utwardzone nawierzchnie ulic,
o co mieszkańcy zabiegali przez wiele lat.
– Jak zaawansowane są prace zabezpieczenia
Kromołowa przed powodzią?
– Oprócz kanalizacji w Kromołowie prowadzona
jest akcja zabezpieczenia przed powodzią,
czyli budowanie odrębnego kolektora na ulicy
Gromadzkiej. W ubiegłym roku wydaliśmy na
ten cel 200 tys. zł i w bieżącym przewidujemy również wydać 200 tys. zł. W 2005 roku
przewidujemy zakończenie budowy kolektora na ulicy Gromadzkiej. Aby Kromołów
był w pełni zabezpieczony przed żywiołem
będziemy budować zbiorniki retencyjne
na przedłużeniu ulicy Gromadzkiej. Jest to
ogromne przedsięwzięcie na kwotę 3 mln
zł. W minionych latach uzyskaliśmy środki
finansowe z Wojewódzkiego Funduszu, które
przeznaczyliśmy na drzewa i krzewy do zasadzenia ich na wzgórzach wokół Kromołowa
od strony Żerkowic i Skarżyc Mamy nadzieję,
że w ten sposób zostanie złagodzony problem
dużej fali wody spływającej na Kromołów.
– Prowadzone są prace na ulicy Gromadzkiej,
nadal jednak bolączką niektórych mieszkańców pozostaje ulica Zbożowa.
– Nie rozpoczynaliśmy wcześniej prac na tej
ulicy, bo tam istnieje różnica poziomów nawierzchni dwóch sąsiadujących ulic. Mamy
konflikt z mieszkańcem na skrzyżowaniu
tych ulic dotyczący właśnie wspomnianych
różnic poziomów. Musimy rozwiązać ten
problem kompleksowo. Wstrzymaliśmy prace
do czasu, gdy będzie uregulowana cała ulica
i doprowadzimy główny kolektor, który roz­
chodzić się będzie dalej, na ulicę Zbożową
i Żniwną. Byłoby absurdem utwardzanie
nawierzchni, a później przekopywanie drogi
w celu doprowadzenia kanalizacji.
– Newralgicznym punktem w Kromołowie jest
skrzyżowanie przy zabytkowej kapliczce
u źródeł rzeki Warty. Szkody są wynikiem
dużego natężenia ruchu w tym miejscu.
Czy jest jakiś pomysł na rozwiązanie tego
problemu?
– Cała ulica Siewierska jest bardzo obciążona,
bo jest to trasa na Kielce. Nawet myślę przerwać roboty w centrum miasta i przenieść się
do Kromołowa, aby rozwiązać problem tej
ulicy.
Wystąpiłem do Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych o rozwiązanie problemu fragmentu
ulicy Siewierskiej koło kapliczki, bo jest on
Nr 2 (26) 2005
17
Z życia Kromołowa
bardzo zniszczony. Myślę nie tylko o samej
nawierzchni, ale także o chodnikach na tej
ulicy. Czy będą tam światła, trudno jest mi
w tej chwili powiedzieć, ale wystąpiłem
z propozycją do Dyrekcji Dróg i czekam na
odpowiedź, którą powinienem uzyskać na
przełomie lutego i marca bieżącego roku.
Udało się doprowadzić do rozbiórki starej
zabudowy, która szpeciła centrum i ograniczała widoczność. To też ze środków Ge-
18
neralnej Dyrekcji Dróg. Położyliśmy kostkę
brukową wzdłuż rzeki, naprzeciw Pałacyku
co poprawiło wygląd estetyczny. W dalszej
poprawie wyglądu tego odcinka muszą
pomóc mieszkańcy mający na tym odcinku
posesje.
– Jakie jeszcze działania są zaplanowane na
przyszły rok?
– Będziemy robić wszystko, aby czysta była
Warta od źródeł. Cały czas będą prowadzone działania w tym kierunku. Kolejnym
punktem jest dokończenie wymiany pokrycia dachowego szkoły. W tym roku prace
powinny zostać zakończone. W przyszłym
roku planowane jest generalne odnowienie
szkoły: wymiana wszystkich okien, odnowienie elewacji.
– Czy istnieje szansa, ażeby Urząd Miasta
pomógł finansowo Klubowi Sportowemu –
„Źródło Kromołów”, który osiąga ostatnio
znaczne sukcesy?
– Sprzyjam Klubowi, często bywałem na meczach rozgrywanych w Kromołowie. Śledzę
osiągnięcia piłkarzy jeśli tylko czas mi poz­
wala. Akceptujemy
działanie sponsorów
oraz działaczy klubowych i pomagamy im
w rozwiązywaniu niektórych problemów.
Niestety środków finansowych miasto
przekazać nie może.
Możliwe jest jedynie
przeka­z anie drobnych środków dla
drużyn młodzieżowych, i tak robimy
i będziemy konty­
nuować. Nasze działanie skupia się na
Fot. B. Kowalczyk
modernizacji istniejącego w centrum
miasta stadionu, na którym po kapitalnym
remoncie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwo kibicom i zawodnikom. Nasz
stadion 1000-lecia w Zawierciu będzie spełniał wymagania dla rozgrywek meczy IV, a w
przyszłości może II Ligi. Natomiast boisko w
Kromołowie nie spełnia standardów Polskiego
Związku Piłki Nożnej. Robimy wszystko, aby
piłkarze grający w „Źródle Kromołow” czuli
się przedstawicielami miasta Zawiercia w
rozgrywkach i pojawili się na płycie stadionu
w centrum. Remont stadionu wykonujemy
dzięki uzyskaniu części środków finan­sowych
z Ministerstwa Edukacji i Sportu. Dzięki temu
Nr 2 (26) 2005
Z życia Kromołowa
na koniec miesiąca maja będzie kilka sektorów wyremontowanych i kibice będą mogli
wygodnie oglądać mecze rozgrywane przez
„Źródło Kromołów”.
– Towarzystwo Sympatyków Kromołowa oraz
Samorząd Mieszkańców poczyniły starania
o przygotowanie koncepcji zagospodarowania terenu w okolicach Pałacyku nad
Wartą. Jaki jest stosunek władz miejskich
do tej sprawy?
– My również myślimy o zagospodarowaniu
tego obszaru jako terenu rekreacyjno–sportowego. Ale to są sprawy jeszcze nie na dzisiaj.
Teraz priorytetem jest zapewnienie zabezpieczeń przeciwpowodziowych doprowadzenie
kanalizacji. Dopiero później można podjąć
działania prowadzące do tego, by było przyjemniej. Jednak nie ukrywam, że również o
tym aspekcie myślimy.
W Zawierciu dwa lata temu nie mieliśmy
terenu przeznaczonego na działalność gospodarczą czy inną. Obecnie udało się zdobyć
z Agencji Rynku Rolnego w Opolu 100 ha
z przeznaczeniem na, między innymi, ścieżki
rowerowe, drogi dojazdowe do pól itp.
Stopniowo rozwiązujemy problem ścieżek
rowerowych. Pierwsza została poprowadzona
od Dworca PKP przez Blanowice i Skarżyce
do Okiennika Wielkiego. Nas­tępną ścieżkę
rowerową planujemy w Kromołowie, od
odlewni „Królmetu” w kierunku Skarżyc. Na
trasie tej ścieżki rowerowej jest piękny punkt
widokowy. Pomyślimy o szlaku rowerowym
między źródłem rzeki Warty w Kromołowie a
źród­łami Czarnej Przemszy w Bzowie, zagos­
podarowanymi w ubiegłym roku, kosztem
300 tys. zł.
Robimy to, co możliwe, aby miasto było
chętnie odwiedzane i mieszkańcom żyło się
co raz lepiej.
– Czego Panu i sobie również życzę.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Zakręceni...
Od kilku lat w Pałacyku nad Wartą spotykają się
dziwni ludzie. Dziwni dlatego, że nie zostawiają
swojej twórczości w domu dla siebie, chcą się nią
podzielić z innymi. Nazwali się Klubem Ludzi
Twórczo Zakręconych. Należą do nich malarze,
rzeźbiarze, hafciarki i wielu innych. Pokazują swoje
wyroby na jarmarkach, wystawach i innych uroczystościach, reprezentując nasz Pałacyk. Organizują
konkursy plastyczne dla dzieci i dorosłych z naszego terenu oraz kiermasze świąteczne. Piękne obrazy zdobiące salę przy bibliotece wykonali uczestnicy
letniego pleneru zrzeszeni w Klubie. Bardzo chętnie
witają w swoim gronie ludzi, którzy tak jak i oni
chcą rozwijać swoje umiejętności w zakresie określonej twórczości i uczyć się nowych, ciekawych
rzeczy. W tegorocznych „Impresjach Wielkanocnych”
może wziąć udział każdy. Oceniane będą w tym
roku świąteczne: hafty, serwety, frywolitki, patchorki, rzeźby i pisanki. Zachęcamy wszystkich do
wzięcia udziału w konkursie, obejrzenia wystawy
pokonkursowej, cudownych wyrobów naszych
twórców oraz twórców zaproszonych do wystawienia swoich prac na kiermaszu świątecznym.
„Sani” – jedna z Zakręconych.
Magdalena Dymek
Nr 2 (26) 2005
Sabina Kijas
Jarosław Supernak
19
Z życia Kromołowa
Zdrowie
Człowiek i jego środowisko
Masz sprawę
do załatwienia
w starostwie powiatowym
w Zawierciu
i nie wiesz
jakie są
potrzebne dokumenty?
Problemy
zanieczyszczenia
powietrza
W Pałacyku nad Wartą
w Filii Biblioteki w Kromołowie
jest katalog:
„Procedur spraw
załatwianych
w Starostwie Powiatowym
w Zawierciu”
w którym znajdziesz potrzebne
informacje
• w którym pokoju
i jakie dokumenty są niezbędne
do załatwienia sprawy
•czy musisz wnosić opłaty
•jeżeli tak, to w jakiej wysokości
Konkurs
„Impresje na Wielkanoc”
20
W Pałacyku nad Wartą w dniu 10 marca br.
odbył się konkurs malowania pisanek dla dzieci
i młodzieży. Udział wzięło 42 przedstawicieli
różnych szkół z powiatu zawierciańskiego.
Podsumowania konkursu i wręczenia nagród
dokonano 20 marca br. w czasie kiermaszu „Impresje na Wielkanoc”, na którym można było
zakupić rękodzieła artystyczne: palmy, pisanki,
hafty, koronki, wiklinę, szkło malowane.
Oprac. Apolonia Burzyńska
Każdy rodzaj działalności człowieka w środowisku związany jest z wprowadzeniem do
powietrza substancji chemicznych powodujących
jego zanieczyszczenie, zmieniających jego skład
naturalny, zaburzających naturalne procesy fizyko-chemiczne.
Źródła emisji dzielą się na:
– punktowe,
– powierzchniowe
– liniowe.
Do źródeł punktowych zaliczane są te, z
których zanieczyszczenia wprowadzane są do
powietrza w sposób zorganizowany, poprzez
pojedyncze kominy lub ich zespoły. Ta kategoria
źródeł reprezentowana jest przez źródła przemysłowe. Cechuje je największe zróżnicowanie
co do:
– rodzaju substancji emitowanych do powietrza,
– wysokości punktu emisji,
– ilości gazów odlotowych,
– temperatury i prędkości gazów na wysokości
komina.
Do źródeł powierzchniowych zaliczane są
te, z których zanieczyszczenia wprowadzane
są do powietrza z określonej powierzchni (składowisko, oczyszczalnia ścieków) lub pojedynczymi emitorami położonymi w bezpośrednim
sąsiedztwie (indywidualne paleniska domowe).
Charakteryzuje je:
– określony zakres substancji wprowadzanych
do powietrza,
Nr 2 (26) 2005
Zdrowie
– niewielka wysokość punktów emisji,
– niewielkie ilości gazów odlotowych,
– małe prędkości.
Do źródeł liniowych zaliczane są te, z których emisja zanieczyszczeń do powietrza jest
przesuwana wzdłuż linii wyznaczonej np. przebiegiem ulicy (drogi), koryta rzeki. Cechą źródeł
liniowych jest przede wszystkim niski poziom
punktu emisji.
W województwie śląskim istnieje gęsta loka­
lizacja zakładów przemysłowych, przemieszana
zlokalizowane są duże zakłady przemysłowe,
stąd często panuje pogląd, że w takim obszarze brak jest punktowych źródeł emisji, a
tymczasem po bliższej analizie okazuje się, że
jest ich bardzo wiele. Do takiej kategorii źródeł
zaliczyć należy: piekarnie, masarnie, warsztaty
usługowe różnych branż m.in. lakiernie, stolarnie itp. przedmioty gospodarcze. Klasyfikacja
źródeł powierzchniowych również stwarza
wiele trudności. Zazwyczaj do tej kategorii źródeł zaliczane są wyłącznie paleniska domowe
i składowiska odpadów. A przecież zarówno
powierzchnie upraw rolnych jak i tereny ferm
Rys. M. Skipirzepa
z zabudową mieszkalną i poprzecinana gęstą
siecią dróg. Do tego trzeba dodać składowiska
odpadów przemysłowych i komunalnych, sieć
warsztatów rzemieślniczych, punktów usługowych dla ludności. Przez wiele lat uznawano
przemysł za główne i prawie jedyne odpo­
wiedzialne źródło za katastrofalny poziom
zanieczyszczenia powietrza. Obecnie lista
źródeł znacznie się poszerzyła. Nie wszędzie
hodowlanych stanowią poważne źródła emisji
zanieczyszczeń do powietrza.
Zanieczyszczenia emitowane do powietrza
podlegają różnym procesom chemicznym i
fizycznym. Przede wszystkim są przenoszone
z masami powietrza zarówno w kierunku pionowym, jak i poziomym. Wyemitowane cząstki
stanowiące zanieczyszczenia powietrza w formie
wyemitowanej, jak i w formie przetworzonych
Nr 2 (26) 2005
21
Zdrowie
22
związków docierają do podłoża w różnej odległości od źródeł powstawania. Stały dopływ
zanieczyszczeń do określonego receptora np. na
powierzchni ziemi powoduje wzrost ich masy w
jednostce objętości powietrza. Wzrasta zatem
stężenie zanieczyszczeń.
Dla oceny stanu zanieczyszczenia powietrza
wydano Rozporządzenie Ministra Ochrony
Środowiska Zasobów Naturalnych i Leśnictwa
normujące zawartość substancji chemicznych
lub grup podobnych związków w powietrzu atmosferycznym. Z uwagi na sposób
użytkowania terenu wartości normatywne
oszacowane są także dla obszarów specjalnie
chronionych jak: parki narodowe, rezerwaty,
uzdrowiska.
Stężenia dopuszczalne podaje się dla trzech
czasów uśredniania pomiaru tj. stężenie 30 minutowe, stężenie 24 godzinne czyli dobowe oraz
stężenie średnioroczne. Dodatkowo do opadu
pyłu norma odnoszona jest do okresu i miesiąca
lub roku. Ocena stanu zanieczyszczenia powietrza
polega na porównaniu stężeń zanieczyszczeń
uzyskanych metodą pomiarową ze stężeniami
dopuszczalnymi ujętymi w aktach prawnych dla
danej substancji odniesionymi do określonego
czasu uśredniania i dla odpowiednio zakwalifikowanego terenu. Dodatkowo normowany
jest czas występowania określonych poziomów
stężeń. I tak dopuszczalna wartość stężenia 30
minutowego nie może być przekroczona przez
więcej niż 0,2% czasu w ciągu roku, zaś dopuszczalna wartość stężenia średniodobowego nie
może być przekroczona przez więcej niż 2%
czasu w ciągu roku. W oparciu o dane pomiarowe ocenie poddawana jest jakość powietrza
w danym punkcie wynikająca z oddziaływania
wszystkich źródeł zlokalizowanych w: bezpośrednim sąsiedztwie, niedalekim otoczeniu
punktu pomiarowego, dalszej odległości
i poza granicami kraju.
Pomiar stężenia określonego zanieczyszczenia
atmosfery wymaga pobrania próby badanego
powietrza a następnie wykonania analizy. Ze
względu na sposób wykonywania pomiarów
metody badań dzielimy na pomiary manualne
i automatyczne.
Pomiary manualne są wykonywane bezpośrednio przez człowieka z wykorzystaniem różnych technik analitycznych, natomiast pomiary
automatyczne wykonywane są przez analizator
gazowy umożliwiający oznaczenie stężenia
badanego zanieczyszczenia bezpośrednio po
pobraniu próbki powietrza.
Pomiary stężeń zanieczyszczeń w zależności
od czasu trwania poboru próby dzielimy na
okresowe i ciągłe.
Pomiary okresowe wykonywane są w celu:
kontroli stanu zanieczyszczenia powietrza, wzorcowania i sprawdzenia działania analizatorów
automatycznych.
Pomiary ciągłe wykonywane metodami automatycznymi umożliwiają uzyskanie infor­macji o:
wartości stężeń chwilowych, zmianach stężeń w
czasie i wartościach stężeń uśrednio­nych.
Ilość i lokalizacja punktów pomiarowych
musi zapewnić realizację zakładanych celów
badawczych. Określenie dla danego terenu ilości
punktów oraz ich rozmieszczenie powinno być
poprzedzone analizą rodzaju i wielkości emisji
zanieczyszczeń z głównych źródeł, danych meteorologicznych i klimatologicznych, ukształtowaniem i zagospoda­rowaniem powierzchni terenu
oraz gęstości zaludnienia.
W Polsce pomiary zanieczyszczenia atmosfery prowadzone są w miastach i aglomeracjach
miejsko–przemysłowych w dwóch rodzajach
sieci: nadzoru ogólnego nad jakością powietrza
(głównie pomiary manualne) oraz alar­mowych
działających na bazie analizatorów automatycznych, tworzonych w miastach i aglomeracjach o
szczególnym zagrożeniu.
Nr 2 (26) 2005
Dariusz Misiak
Rozrywka
Szachy – królewska gra (cz. 15)
Szachy w Anglii
i Ameryce
W XIX wieku gra w szachy staje się również
popularna w Ameryce. O królewskiej grze pisze
Benjamin Franklin, że poprzez grę w szachy
można wyćwiczyć wiele pożytecznych w późniejszym życiu właściwości. W roku 1857 zaczyna
w Stanach Zjednoczonych wychodzić pierwsze
czasopismo szachowe. W tym samym roku
otwarto z wielką pompą pierwszy kongres szachowy. W turnieju szachowym startowało 16
zawodników, a za faworyta uważany był Stanley.
Nie on jednak wygrał ten tuniej, a 20-letni wówczas Paul Morphy (1837–1884).
W historii szachów Morphy jest postacią legendarną. Euwe nadał mu miano „największego
fenomenu szachowego wszystkich czasów”.
Zostając pierwszym mistrzem Stanów Zjednoczonych Morphy wzbudził światowy rezonans.
W swej krótkiej karierze rozgrał wiele partii
dając często przeciwnikom fory. Nie znajdując
sobie równych w Ameryce, zapragnął zmierzyć
się z H. Stauntonem, który był powszechnie
uważany za najlepszego szachistę na świecie.
Kiedy jednak Staunton odmówił przyjazdu do
Stanów Zjednoczonych, Morphy sam wybrał się
do Europy, aby się z nim zmierzyć.
W oczekiwaniu na zgodę Stauntona na pojedynek, Morphy rozegrał wiele partii, z których
większość wygrał. Pojechał następnie do Paryża, aby zmierzyć się z najlepszymi wówczas
szachistami starego kontynentu. Szczególny
rozgłos przyniosły mu partie „na ślepo” rozegrane jednocześnie na ośmiu szachownicach!
Francuzi pamiętali „wyczyn” Philidora, który rozegrał na ślepo jednocześnie 3 partie.
Morphy rozegrał ich osiem, z czego 6 partii
wygrał, dwie zremisował i nie przegrał żadnej.
Zainteresowanie Paryżan tą imprezą było tak
duże, napływ kibiców tak ogromny, że paryska
policja postawiona została w stan alarmu, ponieważ zachodziło niebezpieczeństwo rewolty.
W Paryżu Morphy pokonał zdecydowanie również Anderssena, z którym siedem partii wygrał,
dwie przegrał i dwie zremisował.
Kiedy Staunton nadal zwlekał ze zgodą na
pojedynek, Morphy zrozumiał, że angielski
mistrz unika pojedynku z nim. Wraca do Stanów
Zjednoczonych, gdzie przyjmowany jest jako
bohater narodowy, jednak jest rozgoryczony
i odwraca się stopniowo od szachów. Podjął
przecież trud dalekiej podróży do Europy, aby
zmierzyć się ze Stauntonem, który nie stawił się
do obiecanego pojedynku. Morphy odwraca się
od szachów, pracuje jako adwokat i grywa już
tylko sporadycznie.
Partie Morphiego wprowadzają do szachów
nowy wymiar. Poprzez swój mistrzowski zmysł
kombinacyjny, preferowanie ataku i walkę o inicjatywę rozegrał najpiękniejsze partie w historii
szachów. Dzięki nim Morphy udowodnił, że możliwe jest zwycięstwo ducha nad materią, czegoś
niezwykłego nad powszedniością.
Ryszard Dyga
Frankfurt n/Menem
Rozwiązanie zadania 14
Z Kwartalnika nr. 25:
1.Hh6! i czarne są w tzw. przymusie. Ponieważ grozi
mat na g7 czarne zmuszone są zbić hetmana: 1. ...gxh6.
Jeśli uczyniłyby to gońcem 1. ...Gxh6 to nastąpiłoby ze
strony białych 2.Gxe5 i wtedy tylko jedna czarna figura
może się poruszyć i tą figurą jest goniec broniący pola
g7! Czyli 2. ...G dowolnie po czym 3.Gxg7 mat. Mat
nastąpi również wtedy, gdy czarne nie przyjmą ofiary
hetmana, np. 1. ...Gf6 i po 2.Ge7! i po przymusowym
ruchu czarnych nastąpi mat na g7. W wariancie głównym
nastąpiło 2.Gxe5 Gf6 3.Gxf6 mat.
Z przyczyn technicznych zadanie szachowe zostanie
przedstawione w następnym numerze kwartalnika. Przepraszamy.
Redakcja
Nr 2 (26) 2005
23
Kultura
Towarzyski kącik poezji...
Muzyka mistrzów
Z wdzięczną pochwałą
dla orkiestry Kameralnej za środowe koncerty.
Muzyko wielka
Wieczna
Unoś mnie wysoko
Na swoich skrzydłach
Ku słońcu
Obłokom
Do nieba progu
Aż do tronu Boga
Niech za mną
Pozostanie
Smutek, ból
I trwoga
I ludzka podłość
I szarość tej ziemi
Ten świat targany
Wojnami strasznemi
Niech dziś to wszystko
Za mną pozostanie
Niech słyszę tylko
To cudowne granie
Marta Skipirzepa
Goczałkowice 27.08.2005r.
Apel
Co robić z biedą
Weszła w nasze progi i żyć się nie da.
Kto ma oczy, niech przeczyta
Kto ma uszy, niech posłucha
Najważniejsze to nie tracić Ducha
Trzeba z nią walczyć uczciwą pracą
Niech wszyscy zobaczą!
Ale to jeszcze za mało
Trzeba oczarować biedę całą
Muzyką, śpiewem, naszymi pieśniami,
Zaczytać poezjami,
Rozpalić modlitwą.
A gdy nie pomoże
Roześmiać się jej w twarz
Fraszkami, humorem spalić
I dowcipami.
Wszak walczyliśmy humorem
z agresorami.
Nie bierzmy biedy jak inne
Narody gniewem i złością.
My Naród gościnny, witajmy ją
radością.
To ją s......
A na pewno zdziwi się i ulęknie
przed Polakami.
O rozejm poprosi i uklęknie
przed Nami.
Irena Czech
24
Nr 2 (26) 2005
Kultura
Ja wiem
Ja wiem,
Że Ty powrócisz do mnie.
Pełna smutku, tęsknoty i łez.
Ja wiem,
Że nie zapomnisz o mnie.
Że Cię kocham.
Dobrze wiesz.
Wróć, moja ukochana.
Wróć, jak w czarownym śnie.
Ja Cię wezmę w ramiona.
Szczęście znów uśmiechnie się.
Ja wybaczę Ci wszystko,
Znów będziemy tak blisko.
Ja osuszę twe łzy.
Spełnią się moje sny.
Feliksa Golba

Otwieramy się
nie w porę
nie przed tymi
i nie tu
Kociak
Idzie ulicą
Cudna dziewczyna,
Kostka brukowa
Przed nią się zgina.
Zgrabna sylwetka,
Smukła i wiotka,
Płynie chodnikiem
Niczym ta trzpiotka
Modnie ubrana,
Tak z duchem czasu,
Same buciki
To kilka „basów”.
Makijaż tylko
Podkreśla młodość,
Każde spojrzenie,
To sama radość.
Mężczyźni tylko
Tęsknie wzdychają,
O takiej marzą,
Inną kochają.
Marianna Syncerz
mamy słowa
do miłości skore...
otwieramy się
zbyt późno
zbyt wcześnie
nie przed tymi
i nie tak
chcemy jeść zleżałe
czy zielone owoce
czereśnie...
Wiesław Janusz Mikulski
Na Morzu Adriatyckim, 1997 r.
Z cyklu „Krople szczęścia”
Warto
warto myśli głębokiej i bystrej
pomóc spracowaną dłonią
przyśpieszyć bieg
objętych wzrokiem horyzontów
odetchnąć swobodnie
przestrzenią
nadbiegającą do rozkwitłej ręki
uczynić krok jeden i drugi
wyjść chętnie i śmiało
naprzeciw wirującemu słońcu
Stefan Żółtowski
1979 r.
Nr 2 (26) 2005
25
Policja ostrzega
Narkotyki
Przedstawiam materiały profilaktyczne op­
racowane przez Komendę Powiatową Policji
w Zawierciu, które w treści niosą niezbędne
informacje dla mieszkańców z zakresu szeroko
rozumianego bezpieczeństwa.
Wyrażam przekonanie, iż publikacja materiałów na łamach kwartalnika „Kromołów
wczoraj i teraz” jeszcze bardziej przyczyni
sie do popularyzacji idei bezpieczeństwa zarówno wśród mieszkańców jak i pozostałych
czytelników.
26
Nr 2 (26) 2005
insp. mgr Andrzej Koczur
Komendant Powiatowy Policji w Zawierciu
27
Nr 2 (26) 2005
28
Nr 2 (26) 2005

Podobne dokumenty