Benzynowe lunaparki

Transkrypt

Benzynowe lunaparki
miejsce w poczekalni przed otchłanią (co w gruncie rzeczy było
Thomas Ligotti
Benzynowe lunaparki
prawdą) i pomiędzy małymi łykami, które pociągałem z kieliszka
wina lub filiżanki kawy, uśmiechałem się smutno, dotykając
Poza ścianami Purpurowego Kabaretu rozciągał się świat
deszczu i ciemności. W chwilach, gdy ktoś wchodził lub wychodził
przez frontowe drzwi klubu, można było ujrzeć w przelotnym
rzucie oka równomiernie padającą ulewę pośród wszechobecnej
nocy. Wewnątrz paliło się bursztynowe światło, powietrze
wypełniał dym papierosów, a wokół rozbrzmiewał dźwięk
masywnych kropel, uderzających o pomalowane na czarno okna.
W takie noce, kiedy zasiadałem za jednym z stolików tego małego,
smutnego miejsca, wypełniała mnie jakaś mroczna wesołkowatość;
zupełnie jakbym oczekując nadejścia apokalipsy, miał jednocześnie
wszystko
w najgłębszym poważaniu.
Lubiłem sobie także
wyobrażać, że znajduję się w kabinie starego statku zmagającego się
z naprawdę potężnym sztormem lub że jestem pasażerem
w przedziale luksusowego pociągu, wstrząsanego przez dziką
wichurę
i
bombardowanego
iście
demonicznym
deszczem.
Czasami, kiedy przesiadywałem w Purpurowym Kabarecie w tego
typu deszczowe noce, myślałem o sobie jak o kimś, kto zajął właśnie
1
przedniej kieszeni mojego płaszcza, gdzie trzymałem swój
wyobrażony, osobisty bilet wstępu do piekła.
Tak czy inaczej, tamtej szczególnej listopadowej nocy nie
czułem się zbyt dobrze. Trochę mdliło mnie w brzuchu, co mogło
być objawem jakiejś wirusowej infekcji lub zatrucia pokarmowego.
Innym powodem mojego złego samopoczucia, tak przynajmniej
sobie myślałem, mógł być mój utrzymujący się od dłuższego czasu
stan nerwowy, który wprawdzie podlegał pewnym wahaniom
każdego dnia, ale i tak zawsze mi towarzyszył, manifestując się
w różnorodności objawów; zarówno psychicznych, jak i fizycznych.
Doświadczałem w rzeczywistości lekkiego poczucia paniki, choć
oczywiście nie wykluczało to ewentualności, że moje kłopoty
żołądkowe były spowodowane przez czynniki fizyczne; przez
wirusy lub jakąś toksynę. Nie wykluczało to również pewnej
trzeciej ewentualności, którą usiłowałem podówczas zignorować.
Niezależnie od tego, jaka była natura tych zaburzeń,
odczuwałem
tamtej
nocy
silną
potrzebę
przebywania
w publicznym miejscu, aby w wypadku, gdym miał – czego często
się obawiałem – stracić przytomność, ktoś się mną zajął lub chociaż
odwiózł do szpitala. Jednocześnie nie szukałem żadnego bliższego
kontaktu z kimkolwiek spośród osób znajdujących się w klubie.
- Jestem zaskoczony, że się w ogóle tutaj pokazujesz. –
odpowiedziałem.
- Myślałem, że mógłbym spróbować jakoś dogadać się
z naszą starą purpurową kobietą.
I tak, popijając miętową herbatę i paląc łagodne papierosy, bez
- Dogadać się? To jakoś nie w twoim stylu.
żadnego poszanowania dla mojego niedomagającego żołądka,
- Pomimo to, czy widziałeś ją może dzisiaj?
byłbym najprawdopodobniej wyjątkowo kiepskim kompanem. Aby
- Nie, nie widziałem. Poniżyłeś ją na tamtym spotkaniu. Nie
dać temu jakiś wyraz, przyniosłem ze sobą swój notes, który leżał
widziałem jej od tamtego czasu, nawet w jej własnym klubie. Nie
teraz przede mną na stoliku, na znak tego, że chcę być zostawiony
wiem, czy jesteś tego świadomy, ale ona nie jest kimś, w kim
w spokoju, by móc skupić się na swoich sprawach literackich.
chciałbyś mieć wroga.
Niestety, kiedy Stuart Quisser wszedł do klubu, około
godziny 22, widok mojej osoby, siedzącej w rogu z notesem, pijącej
miętową herbatkę i palącej łagodne papierosy (co było jakimś
groteskowym ukoronowaniem sytuacji z mdlącym żołądkiem), nie
- Co masz na myśli?
- To, że ma pewne powiązania; kontakty, o których
absolutnie nic nie wiesz.
- A Ty oczywiście wiesz o nich wszystko. Czytałem twoje
zniechęcił go do przybliżenia się do stolika i zajęcia miejsca
historie,
dokładnie naprzeciw mnie. Podeszła do nas kelnerka. Quisser
paranoikiem, więc w czym rzecz?
zamówił jakieś białe wino, ja zaś poprosiłem o kolejną miętową
herbatę.
- Widzę, że przerzuciłeś się na miętowe herbatki? –
powiedział Quisser, gdy dziewczyna nas zostawiła.
jesteś,
czego
zresztą
nie
ukrywasz,
kompletnym
- Rzecz w tym, że zwykły uścisk dłoni może być czymś
okropnym, a co dopiero taka jawna, upokarzająca zniewaga.
- Musiałem trochę za dużo wypić, po prostu.
- Nazwałeś ją oszukującym się beztalenciem.
2
Quisser spojrzał na kelnerkę, która podeszła z naszymi napojami
czarną i złotą farbą wymalowano na połyskująco czerwonym tle
i wykonał pospieszny gest, którym nakazał mi być cicho. Kiedy się
różne znaki. Różnorakie wydarzenia odbywały się na tej scenie:
oddaliła, powiedział:
wieczorki poetyckie, tableaux vivants, przedstawienia różnych
- Dowiedziałem się przypadkiem, że nasza kelnerka jest
typów, teatrzyki marionetek, artystyczne prezentacje, występy
bardzo lojalna wobec purpurowej kobiety. Prawdopodobnie powie
muzyczne, i tak dalej. Tamtej nocy, a był to wtorek, na scenie było
jej o mojej wizycie w klubie. Ciekawe, czy zechciałaby być
ciemno. Nie zauważyłem na niej niczego nowego i zapytałem
pośredniczką pomiędzy swoją szefową a mną i przekazać jej moje
Quissera, o co mu chodzi.
przeprosiny?
- Nie wiem dokładnie, ale wydaje się, że coś z tym zrobiono.
- Rozejrzyj się wokół – odparłem.
Może to te czarne i złote ideogramy, czy cokolwiek to miało być.
Quisser odstawił swój kieliszek wina i rozejrzał się po
Całość wygląda jak okładka menu w chińskiej restauracji.
pomieszczeniu.
- Hmm… – powiedział, gdy skończył lustrować klub – To
poważniejsze niż przypuszczałem. Zdjęła wszystkie swoje stare
obrazy. A nowe prace w ogóle nie wyglądają jak jej.
- Powtarzasz się. – powiedziałem.
- O co ci chodzi?
- Ta uwaga o podobieństwie do chińskiego menu. Użyłeś jej
w swojej recenzji wystawy Marshy Cooker w zeszłym miesiącu.
- Nie, nie wyglądają. Poniżyłeś ją.
- Serio? Nie przypominam sobie.
- Wygląda na to, że odkąd ostatnio tu byłem, udało się jej
-
ukończyć scenę. Jakiś nowy malunek albo coś takiego…
Tylko
mówisz,
że
nie
pamiętasz,
czy
naprawdę
zapomniałeś?
Scena, do której odniósł się Quisser, była małą platformą
Zadałem to pytanie z czystej ciekawości, mój mdlący żołądek
umiejscowioną w przeciwległym kącie klubu. Jej przestrzeń była
odbierał mi ochotę do rzeczywistego kłócenia się z Quisserem
całkowicie obramowana przez cztery długie panele, na których
3
i wykluczał jakiekolwiek rzeczywiście antagonistyczne nastawienie
opowiadać o swoich wspomnieniach, usiłując tym samym pobudzić
z mojej strony.
moje, zacząłem sobie stopniowo uświadamiać prawdziwą naturę
- No dobrze, pamiętam; teraz w porządku? Co zresztą
i cel istnienia tak zwanych benzynowych lunaparków. W tym
przypomina mi, że jest coś, o czym chciałem z tobą porozmawiać.
momencie nie mogłem zresztą zrobić nic więcej, by jakoś ukryć to,
Przyszło mi to do głowy pewnego dnia i od razu nasunęło
jak paskudnie zachowywał się mój żołądek, mdlący mnie i palący
skojarzenia z twoim… pisaniem. – powiedział, wskazując na notes,
wewnątrz. Powtarzałem sobie, kiedy Quisser opowiadał tak
który leżał otwarty na stoliku pomiędzy nami. - Trudno mi
o swoich wspomnieniach, że z całą pewnością zostałem zarażony
uwierzyć, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Ze wszystkich
wirusem, jeśli oczywiście nie padłem ofiarą otrucia. Quisser był,
znanych mi osób ty powinieneś coś o nich wiedzieć. Nie wydaje się,
rzecz jasna, tak zajęty swoim opowiadaniem, że nie był w stanie
aby ktokolwiek inny wiedział. To było bardzo dawno, ale jesteś
zauważyć mojej żołądkowej agonii.
dość stary, aby o nich pamiętać. Musisz je pamiętać.
Quisser opowiadał, że jego wspomnienia tych dziwnych
- Pamiętać co? – zapytałem, a po krótkiej przerwie Quisser
odparł:
wesołych miasteczek wywodziły się z wczesnego dzieciństwa. Jego
rodzina, to znaczy jego rodzice i on sam, lubili jeździć na długie
- Benzynowe lunaparki.
wakacje samochodem, często pokonując w ten sposób olbrzymie
Powiedział to tak, jakby właśnie wygłosił puentę jakiegoś
odległości; w rozmaitych kierunkach. Po drodze musieli, co
dowcipu, w chwale niosącą zaskakującą, najgłębszą śmieszność.
oczywiste, wielokrotnie uzupełniać paliwo na małych stacyjkach
Miałem okazać pełne zdziwienia rozpoznanie tematu, tyle
benzynowych,
wiedziałem. Nie było to zjawisko, o którym nie miałem zielonego
i miasteczkach, jak i tych znajdujących się w bardziej odludnych,
pojęcia, ale pamięć to akurat dość zwodnicza rzecz. To zresztą,
wiejskich obszarach. To właśnie w takich miejscach było najłatwiej
w
końcu
powiedziałem
Quisserowi.
Dopiero
kiedy
zarówno
tych
umiejscowionych
w
miastach
zaczął
4
odnaleźć owe hybrydowe przedsiębiorstwa, które Quisser nazywał
ogół tylko dwie, i jakiś skromny budynek, który był zazwyczaj tak
„benzynowymi lunaparkami”.
oklejony różnymi plakatami, reklamami i ulotkami, że nie wiadomo
Quissera
te
było, czy znajdują się pod nimi jakiekolwiek ściany. Quisser
może
powiedział, że jako dziecko zwracał szczególną uwagę na reklamy
wyspecjalizowane stacje benzynowe zostały utworzone; podobnie
tytoniu, zaś później, jako dorosły, zajmując się już krytyką
jak to, jak bardzo rozpowszechnione podówczas były. Ojciec
artystyczną, wciąż uważał wiele z nich za nader interesujące i nie
Quissera, który, jak mój znajomy przypuszczał, mógł znać
mógł w pełni zrozumieć, dlaczego ich autorzy nie rozwinęli w pełni
odpowiedzi na te pytania, nie żył od wielu lat, zaś jego matka
swych talentów. Wydawało mi się, kiedy tak siedzieliśmy tamtej
wskutek traumatycznych przeżyć, które nastąpiły wskutek śmierci
nocy w Puruprowym Kabarecie, że ten tytoniowy wątek miał za
jej męża, popadła w obłęd. Dlatego też wszystko, co pozostało
zadanie nadać większej wiarygodności historii, która opowiadał
Quisserowi, to wspomnienia tych dalekich wypraw z rodzicami,
Quisser. Ten jeden detal był dla niego tak wyraźny… Ale kiedy
podczas których często znajdywali się w różnych opustoszałych
zapytałem go, czy przypomina sobie jakąś konkretną markę
krajobrazach, gdzieś na rozdrożach autostrad, (i, jak wydawał się
tytoniu, która była reklamowana na tych stacyjkach benzynowych
sobie Quisser przypominać, często w porze zachodów słońca),
z dołączonymi do nich wesołymi miasteczkami, stracił rezon; tak
natrafiając w nich na te ciekawe twory, które określił mianem
jakby celem moich pytań było zakwestionowanie wyrazistości jego
„benzynowych lunaparków”.
wspomnień z dzieciństwa. Następnie zmienił ten wywołany przeze
wyspecjalizowane
nie
interesowało
wesołe
specjalnie,
miasteczka
lub
kiedy
być
Były to, jak Quisser podkreślał, zawsze stacje benzynowe,
mnie temat, twierdząc, że „wesołomiasteczkowy” wymiar tych
nigdy nie stacje naprawcze, w których można by dokonać reperacji
miejsc nie był identyczny z aspektem „benzynowym”, choć
poważniejszych usterek samochodów lub innych pojazdów. Na
oczywiście jednostki te znajdywały się zawsze w swoim pobliżu
stacjach tych znajdowały się co najwyżej cztery pompy, choć na
i istniało ewidentne powiązanie komercyjne pomiędzy nimi. To
5
wrażenie, które wzrastało w nim niczym niejasne wspomnienie
wyraźnego
rozczarowania
stanem,
w
jakim
wszystko
się
dawno doświadczonego snu, opierało się na przekonaniu, że każda
znajdowało, gdyż zgromadzone sprzęty wyglądały tak, jakby
większa ilość zatankowanej benzyny dawała kierowcy oraz
zostały tu porzucone przez jakiś inny objazdowy lunapark, w dosyć
pasażerom darmowy dostęp do pobliskiego lunaparku.
odległej przeszłości.
W tym punkcie opowieści Quisser zaczął gorączkowo
Było tam zawsze ledwie kilka karuzeli i do rzadkości
tłumaczyć, że te wesołe miasteczka nie były pod żadnym względem
należało, by którakolwiek z nich była czynna. Quisser podejrzewał,
jakimiś rozbudowanymi ośrodkami rozrywki; w gruncie rzeczy
że kiedyś rzeczywiście działały, prawdopodobnie wówczas, gdy
było wprost przeciwnie. Usytuowane w pustych, bezludnych
zainstalowano je jako dodatek do stacji benzynowych. Ale ten
obszarach, stojące tuż obok stacji benzynowych lub trochę
okres, jak przypuszczał, nie mógł trwać długo i bez wątpienia
schowane za nimi, składały się jedynie z pozostałości w pełni
każda pierwsza oznaka wystąpienia jakichś usterek stanowiła
rozbudowanych wesołych miasteczek; z najbardziej pierwotnych
pretekst do ich zamknięcia. Quisser wspomniał, że sam nigdy nie
elementów znacznie większych i obszerniejszych parków rozrywki.
jechał na takiej karuzeli w „benzynowym” lunaparku, choć bardzo
Była tam zazwyczaj wysoka, łukowata brama z kolorowymi
prosił ojca, by ten pozwolił mu choć raz usiąść na jednym
żarówkami, roztaczającymi niesamowity poblask, kontrastujący
z drewnianych koni nieczynnego urządzenia. „To była miniaturowa
z pustym i jałowym krajobrazem wokół. Szczególnie w chwili
karuzela” – powiedział mi Quisser, tak jakby to miało nadać jego
zachodu słońca, który miał miejsce najczęściej, by nie rzec, że
wspominanym doświadczeniom aury sensu lub substancjalności.
zawsze, gdy Quisser i jego rodzice zajeżdżali do tego typu
Wszystkie karuzele – jak się wydawało – były miniaturowe; Quisser
odległych miejsc, kolorowa iluminacja bramy miasteczka dawała
twierdził, że były to wykonane w dalece mniejszej skali kopie
efekt, który był w równym stopniu festynowy i złowieszczy. Ale
normalnych karuzeli, które doskonale znał i na których zresztą
kiedy gość uzyskał już wstęp na jego teren, przychodził moment
wielokrotnie się bawił. Oprócz miniaturowych karuzel, które nie
6
chciały poruszyć się choćby o cal i stały tak, wygaszone i milczące
dla tego typu ośrodków rozrywki – czyli przedstawień? Być może –
w jałowym, pustym krajobrazie, znajdowały się tam także małe
jak całkiem głośno wyobrażał sobie Quisser – istniało jakieś prawo
diabelskie koła (nie wyższe niż jednopiętrowy dom), a czasami
lub dekret regulujący te kwestie; jakiś stary statut który miał
kompaktowe wersje „wirówek” lub równie miniaturowa kolejka
szczególną moc w odległych okolicach, gdzie niektóre tradycje
górska. Nieczynne, ze względu na swoje usterki, nawet jeśli
wykazywały się żywotnością nieporównywalnie większą niż
kiedykolwiek
naprawiane.
w dużych ośrodkach miejskich. To zresztą tłumaczyłoby fakt, że
Prawdopodobnie, jak uważał Quisser, nigdy nie mogły być
poza naprawdę wyjątkowymi okolicznościami (jak na przykład
naprawione,
niebezpieczna pogoda), w tych małych lunaparkach zawsze
działały,
biorąc
nie
pod
były
uwagę
w
ogóle
przestarzałe
elementy
i mechanizmy tych miniaturowych urządzeń.
Pomimo to, miasteczka te oferowały dość istotną rozrywkę,
która, jak można było przypuszczać, była dostępna dla tych,
których samochód został
zatankowany odpowiednią ilością
odbywały się jakieś przedstawienia, nawet jeśli wszystko inne
wokół stało; ciemne i zdewastowane.
Oczywiście, te przedstawienia, jak opisywał Quisser, nie
były jakoś bardzo złożone i skomplikowane, nawet jak na
benzyny i którzy mogli za darmo przejść przez bramę, na której
standardy
słowo „WESOŁE MIASTECZKO” było kolorowo rozświetlone
wspominając
licznymi żarówkami, odcinając się od pustego, strasznego nieba
zareklamowanie położonych na odludziu stacji benzynowych.
o zachodzie słońca gdzieś na odległym, jałowym odludziu.
bardzo
już
przeciętnego
o
tych
wesołego
występach,
miasteczka,
których
celem
nie
było
W danym lunaparku było zawsze tylko jedno miejsce,
Quisser postawił mi pytanie: jak miejsce, które reklamowało
w którym odbywały się przedstawienia, zaś każde z nich pozornie
się jako wesołe miasteczko, choćby miało to być ledwie właśnie
wyglądało identycznie jak wszystkie inne, w innych ośrodkach:
takie miniaturowe, na wpół udawane wesołe miasteczko, mogłoby
mały namiot z brudnego, podartego brezentu. W jakimś miejscu, na
nosić takie miano, jeśli nie oferowałoby najbardziej fundamentalnej
jego obwodzie, znajdywała się luźna płachta materiału, zasłaniająca
7
wejście, przez które Quisser z rodzicami, a czasami sam Quisser,
które
mogłyby
stanowić
źródło
takiej
informacji
dla
mogli dostać się do środka, aby zobaczyć show.
odwiedzających lunapark. Żadnej informacji nie można było
Wewnątrz namiotu znajdywało się kilka drewnianych ław,
znaleźć również wewnątrz namiotu; nawet gdy już zdecydowało
zapadłych nieco w klepisko, zaś w pewnej odległości stała
się usiąść na drewnianej ławce. Tak czy inaczej, poza jednym
niewielka scena, wznosząca się na niewiele ponad stopę nad resztę
istotnym wyjątkiem, każdy z występów był czymś straszliwie
gruntu.
lampy
banalnym i ubogim. Publiczność rozmieszczała się zatem na
podłogowe po obydwu stronach sceny, które pozbawione były
drewnianych ławach, z których większość znajdowała się na
jakichkolwiek kloszy lub innego przykrycia, wskutek czego ich
krawędzi upadku lub (jak zauważył Quisser) była tak bardzo
nagie żarówki dawały ostre światło, rzucając przy okazji różne,
zapadnięta w ziemię, że niemal nie sposób było na nich usiąść, po
dramatycznie wyglądające cienie w całym wnętrzu namiotu.
czym przedstawienie mogło się rozpocząć.
Oświetlenie
zapewniały
dwie
najzwyklejsze
Quisser powiedział, że zawsze zwracał uwagę na strzępiące się,
Atrakcje zmieniały się z lunaparku na lunapark i Quisser
wychodzące z podstaw lamp kable elektryczne, które poprzez
powiedział, że nie byłby w stanie przypomnieć sobie wszystkich,
zespół
które widział.
kilku
przedłużaczy
były
podłączone
do
zasilania
bezpośrednio na stacji benzynowej; do tych małych, ceglanych
Przypomniał sobie jedno, które opisywał jako „Ludzkiego
skrzynek transformatorowych, oklejonych szczelnie reklamami
pająka”. Było to króciutkie przedstawienie, podczas którego jakaś
tytoniu i innych produktów.
osoba w pokracznym kostiumie przemykała się z jednego końca
Kiedy goście wchodzili do namiotu, by zająć miejsce na
sceny na drugi i z powrotem, po czym wymykała się, wychodząc
ławkach naprzeciw sceny, nie mieli zazwyczaj pojęcia o tym, jaki
przez rozcięcie z tyłu namiotu. Osobą noszącą kostium, jak dodał
spektakl, performans lub przedstawienie będą oglądać. Quisser
Quisser, był prawdopodobnie pracownik stacji, zajmujący się
wspomniał, że nie było nigdy żadnych plakatów lub billboardów,
pompowaniem benzyny, myciem okien i wykonywaniem kilku
8
innych usług. Quisser przypomniał sobie, że podczas wielu innych
„Garbusa” i „Doktora Palce”. Z jednym wyjątkiem, przebieg
przedstawień, na przykład podczas „Hipnotyzera”, uniform
sytuacji był zawsze ten sam: Quisser wraz z rodzicami wchodzili do
pracownika stacji (szary lub niebieski kombinezon) prześwitywał
namiotu i zasiadali na spróchniałych ławach, wkrótce po czym na
dość wyraźnie spod scenicznego przebrania. Quisser przyznał, że
scenę, rozświetloną dwoma zwykłymi lampami podłogowymi,
nie był pewien, dlaczego określił wspomniane przedstawienie
wkraczał na krótką chwilę performer. Jedynym odstępstwem od
mianem „Hipnotyzera”, jako że w jego programie nie było nic, co
tego „obyczaju” było przedstawienie, które Quisser nazywał
miałoby jakikolwiek związek z hipnozą, jak i też nie było żadnego
„Showman”.
plakatu ani billboardu, ani na zewnątrz, ani wewnątrz namiotu,
Podczas gdy pozostałe przedstawienia rozpoczynały się
który mógłby zasugerować widzom, że mogą oczekiwać po
i kończyły po tym, jak Quisser z rodzicami po wejściu do
występie jakichś niezwykłych zauroczeń. Performer był ubrany
specjalnego namiotu zajęli miejsca, to, zwane „Showman”, zawsze
w długi, luźny płaszcz i nosił plastikową maskę, będącą bardzo
wydawało się być już w trakcie trwania. Niemal natychmiast po
prostą, bladawą repliką ludzkiej twarzy, z tym wyjątkiem, że
wejściu do namiotu (zawsze przed rodzicami, jak zaznaczył
zamiast
dyski,
Quisser), dostrzegał figurę, stojącą na scenie w idealnym bezruchu,
z wymalowanymi na nich spiralnymi wzorami. „Hipnotyzer”
zwróconą plecami do publiczności. Z jakichś przyczyn nigdy nie było
gestykulował chaotycznie przez parę chwil przed publicznością,
żadnych innych klientów i gości, kiedy Quisser z rodzicami
bez wątpienia z powodu ograniczenia jego pola widzenia przez
zatrzymywali się o zmierzchu i odwiedzali któryś z benzynowych
spiralnie pomalowane dyski, po czym, potykając się, schodził ze
lunaparków – z całym ich zdewastowanym oprzyrządowaniem
sceny.
z drugiej ręki – lub kiedy zmierzali w stronę namiotu, w którym
oczu
(lub
oczodołów)
miała
dwa
duże
Było wiele przedstawień, które Quisser twierdził, że widział
odbywały się przedstawienia. Ta sytuacja nie wydawała się
na własne oczy, wliczając w to „Tańczącą Marionetkę”, „Robaka”,
młodemu Quisserowi dziwna lub niepokojąca, poza tymi chwilami,
9
gdy wchodząc do namiotu, dostrzegał na scenie Showmana,
przypomnieć. Jak opisywał Quisser, Showman, zwrócony plecami
zwróconego plecami do kilku rzędów pustych ławek, które
do publiczności, nosił stary cylinder i długi płaszcz, którego poły
wyglądały, jakby mogły się wszystkie zawalić, gdyby ktokolwiek
opadały na brudną podłogę sceny. Spod kapelusza Showmana
spróbował na nich usiąść. Kiedy tylko Quisser stawał się
wystawały gęste, długie, sztywne strąki czerwonych włosów, które
uczestnikiem tej sceny, jedynym, czego pragnął, było odwrócić się
wyglądały, jak powiedział Quisser, niczym jakieś obrzydliwe
i opuścić namiot. Ale wówczas jego rodzice wpychali go
gniazdo robactwa. Kiedy zapytałem, czy te włosy mogły być
z powrotem i, jak powiedział, nim zdążył pomyśleć, siedzieli już
peruką, rozważnie testując jego pamięć i wyobraźnię, spojrzał na
wszyscy w pierwszym rzędzie, patrząc na Showmana. Rodzice, co
mnie pogardliwie, jakby chciał podkreślić, że nie jestem jedynym,
Quisser kilkakrotnie podkreślił, nigdy nie wiedzieli, jak bardzo był
który widział sztywne, czerwone włosy, za to on jest jedynym,
przerażony obecnością tej osobliwej figury.
który widział je wystające spod starego kapelusza. Inną wyraźną
Jak na ironię, wizyty w tych „wesołych miasteczkach”,
cechą Showmana, którą mogła zobaczyć publiczność, były palce,
a szczególnie udziały w przedstawieniach, były pomyślane
którymi postać trzymała krawędzie długiego płaszcza. Te palce,
specjalnie dla Quissera, gdyż jego ojciec i matka woleli raczej po
zgodnie z tym, co opowiadał Quisser, były jakoś zdeformowane;
prostu napełnić bak samochodu i jechać dalej, do kolejnego miejsca
skręcały się do postaci małych szponów; miały też bladozielony
na planie podróży.
kolor. Oprócz tego, cała postawa Showmana była skalkulowana na
Quisser twierdził, że jego rodziców najwyraźniej bawiło
zasugerowanie widzom, że w każdej chwili może się on odwrócić,
obserwowanie, jak siedzi przerażony przed Showmanem, aż do
ukazując swoją twarz i podnosząc swoje obleczone pleśnią palce,
momentu, kiedy nie mógł już dłużej wytrzymać i prosił, aby wrócili
trzymające stary płaszcz, na wysokość czerwonych, sztywnych
od samochodu. Jednocześnie paraliżował go strach, wywołany
włosów. Ale postać nigdy nawet nie drgnęła. Czasami zdawało się
widokiem postaci, która była inna od wszystkich, które mógł sobie
Quisserowi, że Showman obraca trochę głowę, raz w lewo, raz
10
w prawo, jakby chciał pokazać jedną lub drugą stronę swojej
siedzących przy innych stolikach klubu. - Panele są takie same i ich
twarzy, grając w tym samym w jakąś przerażającą wersję „a kuku”.
wykończenie również.
Ostatecznie
Quisser
zdał
sobie
sprawę,
że
te
chwilowe
Quisser bawił się nerwowo swoim pustym kieliszkiem.
spostrzeżenia były złudzeniem, zaś sam Showman zawsze stał
- Kiedy byłem młody, było kilka sytuacji, w których
w idealnym bezruchu; koszmarny manekin który wywoływał
widziałem Showmana, ale nie było to w jego „naturalnym
wszelkie tego typu ułudy właśnie poprzez swoje odstąpienie od
środowisku”, czyli lunaparkowym namiocie.
jakichkolwiek gestów.
- Myślę, że już dość dziś usłyszałem, przerwałem, naciskając
- To wszystko było nieprzyjemnie deliryczne – powiedział
ręką na żołądek.
Quisser, po czym przerwał, aby dokończyć swój kieliszek wina.
- Co ty mówisz? – zapytał Quisser. - Pamiętasz je, prawda?
- Ale co by było, gdyby zdecydował się zwrócić twarzą do
Wesołe miasteczka, benzynowe lunaparki… Choćby jakieś ulotne
publiczności? – zapytałem. Oczekując na odpowiedź, upiłem mały
wspomnienie… Byłem pewien, że jesteś jedynym, który coś o nich
łyk swojej miętowej herbaty, która wprawdzie nie robiła dobrze
wie.
mojemu mdlącemu mnie żołądkowi, ale i też nie wyrządzała mu
- Wydaje mi się – powiedziałem Quisserowi – że usłyszałem
specjalnej szkody. Zapaliłem jeden z tych specjalnych papierosów,
o twoich wesołych miasteczkach dość, aby wiedzieć, o co tutaj
które paliłem przy takich okazjach.
chodzi.
- Słyszałeś, co powiedziałem? – zapytałem Quissera, który
spoglądała
scenę,
znajdującą
się
w
przeciwległym
rogu
Purpurowego Kabaretu. - Scena jest taka sama. – powiedziałem
dość stanowczo, ściągając tym samym spojrzenia kilku osób
- Co masz na myśli mówiąc „O co tutaj chodzi?”? - zapytał
Quisser, który wciąż wpatrywał się w scenę po drugiej stronie
pomieszczenia.
- Cóż, o jedną rzecz: twoje późniejsze wspomnienia, twoje
rzekome wspomnienia dotyczące postaci Showmana. Chciałeś mi
11
pewnie powiedzieć, że przez całe dzieciństwo widywałeś jego
w innych miejscach jeszcze zanim ujrzałem go po raz pierwszy
postać w różnych miejscach i o różnych porach. Być może widziałeś
w którymś wesołym miasteczku.
go na boisku szkolnym, z pewnej odległości, stojącego plecami do
- I o to właśnie mi chodzi – powiedziałem.
ciebie. Albo zobaczyłeś go po drugiej stronie zatłoczonej ulicy, ale
- Czyli?
kiedy ją przekroczyłeś, jego już tam nie było.
- Nie ma żadnych benzynowych lunaparków. Nikt ich nie
- Coś w tym stylu, tak.
pamięta, bo nigdy nie istniały. Cała idea jest niedorzeczna.
- A następnie opowiedziałbyś mi, że później też widywałeś
tę figurę lub jej mgliste sugestie – niewyraźne odbicia w witrynach
sklepów, migawki w lusterkach twojego samochodu…
- Ale moi rodzice byli tam ze mną.
- Właśnie – twój nieżyjący ojciec i chora psychicznie matka.
Pamiętasz choćby jakiekolwiek rozmowy z nimi na temat
- To bardzo przypomina jedną z twoich opowieści.
wakacyjnych
doświadczeń
na
tych
szczególnych
- Trochę tak – powiedziałem – a trochę nie. Czujesz, że jeśli
benzynowych z bonusowymi lunaparkami?
stacyjkach
kiedykolwiek ujrzysz, jak Showman odwraca głowę, by spojrzeć na
- Nie, nie pamiętam.
ciebie… stanie się coś strasznego, najpewniej umrzesz na miejscu od
- A to dlatego, że nigdy z nimi nie pojechałeś do żadnego
jakiegoś monumentalnego porażenia.
takiego miejsca. Pomyśl, jak absurdalnie to brzmi. Że na jakichś
- Tak – zgodził się Quisser. - Taki pojawiający się czasem
zadupiach działają stacje benzynowe, które zachęcają potencjalnych
horror. Ale nie powiedziałem Ci najdziwniejszego. Masz rację, że
klientów do odwiedzin darmowym wstępem do zdewastowanego
później widywałem różne migawki i odbicia… tej postaci, i że
wesołego
widywałem
namiotem
Miniaturowe
w lunaparku. Ale najdziwniejsze jest to, że pamiętam widywanie go
performerzy?
ją
przez
swoje
dzieciństwo,
poza
miasteczka
karuzele?
–
to
przecież
Pracownicy
takie
stacji
nonsensowne!.
występujący
jako
- Nie Showman. On nie był nigdy pracownikiem stacji.
12
- Nie, oczywiście, że nie był pracownikiem stacji, ponieważ
był tylko ułudą. Cała ta sprawa to jedna wielka ułuda, ale też
bardzo szczególna ułuda.
- A jakiego typu ułuda miałaby to być? – zapytał Quisser,
który wciąż rzucał spojrzenia w stronę sceny po przeciwległej
stronie Purpurowego Kabaretu.
- Nie jest to jakaś powszechne, psychologiczne złudzenie,
-
Oczywiście,
że
byłby
to
absurd,
ponieważ,
jak
powiedziałem, to ułuda.
- Czyli ja majaczę mówiąc o Showmanie, ale Ty nie
majaczysz mówiąc o … jak tam ty to nazywasz?
- Sztuce magicznej. Tak długo, jak jesteś jej ofiarą, od tak
dawna prześladują cię urojenia związane z tymi żałosnymi
lunaparkami i tym, co z nimi powiązane.
jeśli oczekiwałeś, że właśnie to powiem. Nie znam się zresztą na
- Więc od jak dawna się to dzieje? – zapytał Quisser.
tym. Ale znam się trochę na sytuacjach, kiedy ktoś cierpi z powodu
- Odkąd upokorzyłeś purpurową kobietę, nazywając ją
ułudy magicznej. Co więcej, interesują mnie ułudy, które są
oszukującym się beztalenciem. Mówiłem Ci, że ma powiązania,
rezultatem sztuki magicznej. A wiesz może, jak długo jesteś pod
o których nie miałeś pojęcia.
wpływem tej sztuki?
- Mówię o czymś z mojego dzieciństwa, o czymś, co
- Zagiąłeś mnie. – powiedział Quisser.
pamiętam przez całe życie. A Ty mówisz o czymś, co jest kwestią
- To proste. Od jak dawna wyobrażasz sobie te wszystkie
kilku dni.
głupoty o „benzynowych lunaparkach” i o postaci, którą określiłeś
jako „Showman”?
- Ponieważ właśnie te kilka dni to okres, w którym zaczęły
prześladować cię urojenia. Czy nie widzisz, że przez swoją sztukę
- Wydaje mi się, że w tej chwili byłoby czymś absurdalnym
magiczną spowodowała, że cierpisz na najgorsze z urojeń, które
wmawiać ci, że widywałem go przez całe swoje dzieciństwo, nawet
można nazwać retroaktywnym? I nie jesteś jedynym, którego to
jeśli tak mi się wydaje i nawet jeśli tak to pamiętam.
zaczęło dręczyć w ostatnich dniach, tygodniach czy nawet
miesiącach.
13
Wszyscy wokół odczuwają od pewnego czasu
zagrożenie, które ta „sztuka magiczna” ze sobą niesie. Zaczynam
iluminatów” lub ezoterycznych naukowców, których się dziś tyle
myśleć że o wiele za późno się w tym zorientowałem, o wiele za
narobiło.
późno.
Wiesz,
jak
to
jest
cierpieć
z
powodu
urojenia
retroaktywnego typu, ale czy wiesz, jak to jest być ofiarą ciężkiego
- Ale to wszystko brzmi jak jedna z twoich historii. – Quisser
zaprotestował.
rozstroju pokarmowego? Siedzę sobie tutaj, w klubie należącym do
- Oczywiście że tak, myślisz, że ona o tym nie wie? Nie
purpurowej kobiety, popijając sobie herbatkę miętową, podaną mi
jestem jedynym, który wie coś o tych groteskowych bajaniach
przez kelnerkę, która jest purpurowej kobiety przyjaciółką,
o benzynowych lunaparkach czy o namiocie z małą sceną, całkiem
uważając, że ta miętowa herbata dobrze robi mojemu żołądkowi,
przypominającą scenę w tym klubie. Nie możesz oderwać od niej
podczas gdy może ona równie dobrze pogarszać mój stan lub
wzroku; widzę to, podobnie zresztą jak wszyscy inni też to widzą.
nawet powodować jakieś jego przeobrażenie, zgodnie z zasadami
I wydaje mi się, wiem, co na niej dostrzegasz.
sztuki magicznej, w coś jeszcze poważniejszego i dziwniejszego.
- Zakładając, że wiesz, o czym mówisz – powiedział Quisser,
Ale nie tylko purpurowa kobieta praktykuje tę sztukę. To się dzieje
zmuszający się teraz, aby nie wpatrywać się w scenę – Co uważasz,
wszędzie wokół. Nadciągnęło na nas niespodziewanie, jak mgła
że powinienem z tym zrobić?
zakrywająca morze; tak wielu z nas zgubiło się w tym wszystkim…
- Możesz zacząć właśnie od nie patrzenia się na tamtą scenę.
Spójrz na twarze w tym klubie i powiedz, czy jesteś jedyną ofiarą tej
Nie ma tam nic, co mógłbyś ujrzeć, poza ułudą będącą rezultatem
straszliwej magii? Purpurowa kobieta też ma swoich wrogów,
sztuki magicznej. Nie ma niczego nieuchronnie fatalnego lub
podobnie jak i ma również potężnych sprzymierzeńców. Jakże
permanentnego w twoim przygnębieniu. Ale musisz wierzyć, że
mógłbym powiedzieć dokładnie, kim są – jakąś wyspecjalizowaną
wyzdrowiejesz, tak samo jakbyś wierzył w wyzdrowienie gdybyś
w sztuce magicznej grupą, bez wątpienia, ale nie mógłbym orzec, z
cierpiał na jakąś zupełnie nie fatalną chorobę fizyczną. Oczywiście
tą głupkowatą pewnością, „Tak, to musi być jakiś szczególny gang
te urojenia mogą zmienić się w coś nieco bardziej zabójczego, na
14
poziomie fizycznym lub psychicznym, albo na jednym i drugim.
i udał się do toalety, zaś jego sylwetka przemknęła przez moje pole
Przyjmij moją radę, jako kogoś, kto zna się na tych wszystkich
widzenia niczym cień przez gęstą mgłę.
historiach o niesamowitym fatum i daj sobie spokój z tym całym
wariactwem.
Jest
już
wystarczająco
dużo
ofiar
Nie miałem pojęcia, jak długo Quissera nie było przy stoliku.
bardziej
Moją uwagę całkowicie pochłonęły inne twarze w klubie oraz
przyziemnych spraw. Znajdź sobie jakieś ciche, przytulne miejsce
głęboki lęk, który te twarze zdradzały; lęk który nie miał zwykłego,
i zaczekaj na jedną z nich, aż cię załatwi.
egzystencjalnego źródła, ale był spowodowany dziwnymi troskami
Widziałem dobrze, że moje dość mocne słowa wywarły
niezwykłej natury. Cóż za czasy nastały – wydawały się powtarzać te
wrażenie na Quisserze. Nie spoglądał na scenę znajdującą się
twarze. Bez wątpienia ich głosy mogłyby wyrzec głośno te dziwne
w przeciwległym kącie pomieszczenia, ale wbijał wzrok we mnie.
troski, gdyby nie były tak zastraszone, tak zalęknione perspektywą
Wydawał się być nieco załamany w obliczu prawdy o swoich
wpadnięcia w sieci dziwnych matactw i dwuznaczności; gdyby nie
złudzeniach, choć zaczął się już uspokajać.
paraliżował ich lęk stania się ofiarą tego samego nienaturalnego
Zapaliłem kolejnego łagodnego papierosa i rozejrzałem się
nieszczęścia, które narobiło tyle kłopotów krytykowi sztuki,
po pomieszczeniu; nie za czymś lub kimś szczególnym, ale usiłując
Stuartowi Quisserowi. Kto mógł być następny? Czy można było coś
jedynie uchwycić panującą atmosferę. Dym papierosów, kłębiący
powiedzieć lub choćby pomyśleć bez poczucia strachu przez
się w klubie, zgęstniał, bursztynowe światło pociemniało o kilka
reperkusjami ze strony sprzymierzonych ze sobą potężnych grup
odcieni, a krople wciąż głośno rozbijały się o pomalowane na
i indywiduów? Niemalże mogłem słyszeć te głosy, pytające ciągle
czarno
siedziałem
„dlaczego tutaj, dlaczego teraz?”. Ale oczywiście, równie dobrze
w kabinie starego okrętu zmagającego się z wściekłym sztormem,
można im było odpowiedzieć pytaniem „dlaczego nie tutaj
całkowicie pozbawiony pewności bezpieczeństwa i poważnie
i dlaczego nie teraz?” Ten tłum nie mógł dostrzec tego, że ta gra
zagrożony przez niekontrolowane siły.
obywa się bez uwzględnienia jakichś specjalnych zasad; nie mógł
15
okna
Purpurowego
Kabaretu.
Znów
Quisser przeprosił mnie
dostrzec, choć przecież składali się nań artyści o bogatej wyobraźni,
wymaga w tym karnawałowym świecie, i których będzie domagać
że całe to zamieszanie było po prostu kwestią przypadkowego,
się aż do samego końca świata; tak dalece będą istnieć różne
bezcelowego strachu, który skupił się nad szczególnym miejscem,
kuszące kategorie ryzyka, jakie nasza natura będzie chciała podjąć.
w szczególnym czasie, ale bez żadnej szczególnej przyczyny. Nie
Nikt nie jest bezpieczny, nawet sztukmistrze lub ezoteryczni
mogli też dostrzec tego, że także sami tego chcieli, że sami
naukowcy, którzy są zresztą najbardziej samooszukującymi się
przyłożyli rękę do sprowadzenia pośród nas, w naszą przestrzeń,
wśród nas. To właśnie ich najbardziej pociągają zabawy z rodzaju
owych potężnych sił - poprzez samo pragnienie, aby przyszły. Być
niesamowitych i nienaturalnych, to przebieranie i grzebanie, tak jak
może tak pragnęli i pragnęli, by to nienaturalne zło do nich
to czyni każdy inny artysta lub naukowiec, w odmętach chaosu
przybyło, ale przez jakiś czas nic się nie działo. A później
rzeczy.
pragnienia ucichły, o dawnych życzeniach zapomniano. Ale one już
To stało się w chwili, gdy patrzyłem na wszystkie twarze
wzrastały w siłę, destylowały do postaci potężnych formuł (któż
w Purpurowym Kabarecie, snując różne przemyślenia na temat
może powiedzieć..), aż w końcu straszny czas nastał. Bo gdyby
tychże twarzy; wówczas cień znowu przemknął przez moje
rzeczywiście mówili prawdę, ten artystyczny tłum może również
zamglone pole widzenia. Kiedy już wydawało mi się, że zaraz
wyraziłby, jakie poczucie sensowności (choć dość negatywnego
ujrzę, iż cień należy do Stuarta Quissera, mojego towarzysza w ten
sortu), nie wspominając o energicznym dreszczyku emocji (choć
wieczór, wracającego z wyprawy do toalety, znalazłem się na
dość rozdzierającego typu), w ich życie wniósł ten sezon
wprost kelnerki, która, jak Quisser twierdził, była tak lojalna wobec
nienaturalnego zła. Cóż w przeciwnym razie znaczy być żywym, za
szkatrłatnej kobiety. Kelnerka zapytała, czy chciałbym zamówić
wyjątkiem
różnych
jeszcze jedną filiżankę miętowej herbaty, używając zresztą
katastrofalnych epizodów i cierpień? Dla każdego urozmaicenia,
dokładnie tego zwrotu: „Może jeszcze jedną filiżankę miętowej
dla każdego dreszczyku emocji, których nasza wrodzona natura
herbaty?”. Usiłując nie okazać poirytowania jej sarkastycznym
przydarzających
się
w
każdej
chwili
16
tonem, który mógł jedynie pogłębić ogólne przewrażliwienie
w sam domu, usiłując wykurować się z jakiejś niedyspozycji, którą
mojego żołądka, odpowiedziałem, że zamierzałem już wychodzić.
na szczęście udało mu się już zwalczyć. Kiedy nazwałem go
Wówczas dodałem, że być może mój przyjaciel zechciałby zamówić
kłamcą, podszedł do mnie, kiedy tak staliśmy w środku tej
jeszcze jedną lampkę wina, wskazując palcem na pusty kieliszek,
mikroskopijnej galerii, i w pełnym napięcia szepcie odrzekł, że
który Quisser zostawił, wychodząc do toalety. Jednakże na stoliku
powinienem „uważać na swoje słowa”. Zawsze mówiłem szybciej
nie było żadnego kieliszka; stała tam jedynie moja pusta filiżanka
niż myślałem – jak powiedział Quisser – i powinienem, według
po herbacie. Natychmiast zarzuciłem kelnerce, że zabrała ten
niego, być bardziej ostrożnym w tym, co mówię i do kogo mówię.
kieliszek, gdy byłem pogrążony w zadumie nad twarzami ludzi
Wtedy zapytał mnie, czy naprawdę uważam, że było mądre, abym
w Purpurowym Kabarecie. Ale ona uparcie twierdziła, że nawet nie
na tamtej imprezie otwierał usta i nazywał kogoś oszukującym się
podawała żadnej lampki wina, a z pewnością nie do mojego stolika,
beztalenciem. Było tam w końcu kilka osób, które miały dość mocne
wmawiając mi również, że przez cały wieczór, odkąd tylko
koneksje, zaś ja, jak powiedział, ze wszystkich ludzi powinienem
wszedłem do klubu i usiadłem przy tym stoliku znajdującym się
wiedzieć
naprzeciw małej sceny,
byłem sam. Po tym, jak przeszukałem
świadomość tego typu sytuacji i realistyczny sposób, w jaki
toaletę, zacząłem sprawdzać, czy na sali znajduje się ktoś, kto
opisywałem je w swoich opowiadaniach. „Nie, żebym się z tobą nie
widział krytyka sztuki Stuarta Quissera, opowiadającego o swoich
zgadzał w sprawie tego, co powiedziałeś „obydwaj-wiemy-o-kim„
„benzynowych lunaparkach”. Jednakże wszyscy zgodnie twierdzili,
– powiedział. „Ale byłbym naprawdę ostrożny z wyrażaniem
że nikogo takiego w klubie nie było.
takich osądów. Upokorzyłeś ją. A takie sprawy mogą być dość
Nawet Quisser w swojej własnej osobie, kiedy zaciągnąłem
o
tym szczególnie dobrze,
zważywszy
na moją
śliskie, jeśli wiesz, co mam na myśli.”
go następnego dnia do małej galerii, podtrzymywał, że nie widział
Oczywiście, wiedziałem, co ma na myśli, choć nie
się ze mną uprzedniej nocy. Powiedział, że cały wieczór spędził
pojmowałem, dlaczego to on wypowiadał te słowa do mnie, a nie ja
17
do niego. Czy nie wystarczyło mi, że cierpiałem na poważne
w sam środek sezonu złowieszczej sztuki magicznej, od której nic
zaburzenia
się
nie mogło nam przynieść wybawienia. Coraz częściej i częściej
z brzemieniem kolejnego złudzenia? Ale nawet to tłumaczenie
wracałem wspomnieniami do tych małych wesołych miasteczek,
okazało się nieprawdziwe w świetle dalszych wyjaśnień. Historie
poszukując odpowiedzi w zmroku odległych obszarów, gdzie
o tym, kto obrażał i kto został tamtej nocy obrażony mnożyły się
miniaturowe karuzele i diabelskie koła leżały połamane, w pustce
pośród moich znajomych i kolegów. Każda z tych historii była
krajobrazu.
żołądkowe?
Czy
musiałem
jeszcze
zmagać
dokładna i pełna szczegółów i każda była zupełnie inna niż
Jednakże nie ma nikogo, kto wysłuchałby moich, choćby
pozostałe. „Po co mówisz mi te wszystkie rzeczy?” – zapytała mnie
najszczerszych, przeprosin, a już na pewno tym kimś nie będzie
purpurowa kobieta, kiedy przyszedłem wyrazić swoje najgłębsze
Showman, który może czekać za którymkolwiek drzwiami (nawet
ubolewanie. „Ledwie wiem, kim jesteś. Poza tym, mam większe
tymi prowadzącymi do toalety w Purpurowym Kabarecie). Każdy
zmartwienia na głowie. Ta dziwka – kelnerka z klubu –
pokój, do którego wchodzę, może przeistoczyć się w namiot
pozdejmowała wszystkie moje obrazy i zastąpiła je swoimi.”
cyrkowy, w którym będę musiał zająć miejsce, na jednej z tych
Wszyscy, jak się wydawało, mieliśmy jakieś problemy,
zniszczonych, starych ławek na krawędzi upadku. Nawet teraz
których źródła były niewykrywalne, a przebiegi przecinały się ze
Showman stoi przed moimi oczami. Jego sztywne, czerwone włosy
sobą niczym trajektorie niepoliczalnych kropel deszczu podczas
zbliżają się do jednego ramienia, jakby chciał się odwrócić i spojrzeć
burzy; kropel mieszających się ze sobą, by stworzyć mgłę licznych
na mnie, po czym wracają, w drugą stronę, w tej niekończącej się
złudzeń i kontr-złudzeń. Potężne siły i przymierza bez wątpienia
nigdy, przerażającej wersji zabawy w „a kuku”. Mogę jedynie
miały w tym swój udział, choć oczywiście nie miały one żadnych
siedzieć i czekać, wiedząc, że pewnego dnia cały się odwróci,
twarzy i imion i nikt nie potrafiłby zgadnąć czym takim – my, tłum
zejdzie ze sceny i zawezwie mnie w otchłań, której od zawsze tak
oszukujących się beztalenci – zdołaliśmy je obrazić. Wpadliśmy
18
się bałem. Być może wówczas odkryję cóż takiego uczyniłem – co
każdy z nas uczynił – by zasłużyć na ten los.
19