Benzynowe lunaparki
Transkrypt
Benzynowe lunaparki
miejsce w poczekalni przed otchłanią (co w gruncie rzeczy było Thomas Ligotti Benzynowe lunaparki prawdą) i pomiędzy małymi łykami, które pociągałem z kieliszka wina lub filiżanki kawy, uśmiechałem się smutno, dotykając Poza ścianami Purpurowego Kabaretu rozciągał się świat deszczu i ciemności. W chwilach, gdy ktoś wchodził lub wychodził przez frontowe drzwi klubu, można było ujrzeć w przelotnym rzucie oka równomiernie padającą ulewę pośród wszechobecnej nocy. Wewnątrz paliło się bursztynowe światło, powietrze wypełniał dym papierosów, a wokół rozbrzmiewał dźwięk masywnych kropel, uderzających o pomalowane na czarno okna. W takie noce, kiedy zasiadałem za jednym z stolików tego małego, smutnego miejsca, wypełniała mnie jakaś mroczna wesołkowatość; zupełnie jakbym oczekując nadejścia apokalipsy, miał jednocześnie wszystko w najgłębszym poważaniu. Lubiłem sobie także wyobrażać, że znajduję się w kabinie starego statku zmagającego się z naprawdę potężnym sztormem lub że jestem pasażerem w przedziale luksusowego pociągu, wstrząsanego przez dziką wichurę i bombardowanego iście demonicznym deszczem. Czasami, kiedy przesiadywałem w Purpurowym Kabarecie w tego typu deszczowe noce, myślałem o sobie jak o kimś, kto zajął właśnie 1 przedniej kieszeni mojego płaszcza, gdzie trzymałem swój wyobrażony, osobisty bilet wstępu do piekła. Tak czy inaczej, tamtej szczególnej listopadowej nocy nie czułem się zbyt dobrze. Trochę mdliło mnie w brzuchu, co mogło być objawem jakiejś wirusowej infekcji lub zatrucia pokarmowego. Innym powodem mojego złego samopoczucia, tak przynajmniej sobie myślałem, mógł być mój utrzymujący się od dłuższego czasu stan nerwowy, który wprawdzie podlegał pewnym wahaniom każdego dnia, ale i tak zawsze mi towarzyszył, manifestując się w różnorodności objawów; zarówno psychicznych, jak i fizycznych. Doświadczałem w rzeczywistości lekkiego poczucia paniki, choć oczywiście nie wykluczało to ewentualności, że moje kłopoty żołądkowe były spowodowane przez czynniki fizyczne; przez wirusy lub jakąś toksynę. Nie wykluczało to również pewnej trzeciej ewentualności, którą usiłowałem podówczas zignorować. Niezależnie od tego, jaka była natura tych zaburzeń, odczuwałem tamtej nocy silną potrzebę przebywania w publicznym miejscu, aby w wypadku, gdym miał – czego często się obawiałem – stracić przytomność, ktoś się mną zajął lub chociaż odwiózł do szpitala. Jednocześnie nie szukałem żadnego bliższego kontaktu z kimkolwiek spośród osób znajdujących się w klubie. - Jestem zaskoczony, że się w ogóle tutaj pokazujesz. – odpowiedziałem. - Myślałem, że mógłbym spróbować jakoś dogadać się z naszą starą purpurową kobietą. I tak, popijając miętową herbatę i paląc łagodne papierosy, bez - Dogadać się? To jakoś nie w twoim stylu. żadnego poszanowania dla mojego niedomagającego żołądka, - Pomimo to, czy widziałeś ją może dzisiaj? byłbym najprawdopodobniej wyjątkowo kiepskim kompanem. Aby - Nie, nie widziałem. Poniżyłeś ją na tamtym spotkaniu. Nie dać temu jakiś wyraz, przyniosłem ze sobą swój notes, który leżał widziałem jej od tamtego czasu, nawet w jej własnym klubie. Nie teraz przede mną na stoliku, na znak tego, że chcę być zostawiony wiem, czy jesteś tego świadomy, ale ona nie jest kimś, w kim w spokoju, by móc skupić się na swoich sprawach literackich. chciałbyś mieć wroga. Niestety, kiedy Stuart Quisser wszedł do klubu, około godziny 22, widok mojej osoby, siedzącej w rogu z notesem, pijącej miętową herbatkę i palącej łagodne papierosy (co było jakimś groteskowym ukoronowaniem sytuacji z mdlącym żołądkiem), nie - Co masz na myśli? - To, że ma pewne powiązania; kontakty, o których absolutnie nic nie wiesz. - A Ty oczywiście wiesz o nich wszystko. Czytałem twoje zniechęcił go do przybliżenia się do stolika i zajęcia miejsca historie, dokładnie naprzeciw mnie. Podeszła do nas kelnerka. Quisser paranoikiem, więc w czym rzecz? zamówił jakieś białe wino, ja zaś poprosiłem o kolejną miętową herbatę. - Widzę, że przerzuciłeś się na miętowe herbatki? – powiedział Quisser, gdy dziewczyna nas zostawiła. jesteś, czego zresztą nie ukrywasz, kompletnym - Rzecz w tym, że zwykły uścisk dłoni może być czymś okropnym, a co dopiero taka jawna, upokarzająca zniewaga. - Musiałem trochę za dużo wypić, po prostu. - Nazwałeś ją oszukującym się beztalenciem. 2 Quisser spojrzał na kelnerkę, która podeszła z naszymi napojami czarną i złotą farbą wymalowano na połyskująco czerwonym tle i wykonał pospieszny gest, którym nakazał mi być cicho. Kiedy się różne znaki. Różnorakie wydarzenia odbywały się na tej scenie: oddaliła, powiedział: wieczorki poetyckie, tableaux vivants, przedstawienia różnych - Dowiedziałem się przypadkiem, że nasza kelnerka jest typów, teatrzyki marionetek, artystyczne prezentacje, występy bardzo lojalna wobec purpurowej kobiety. Prawdopodobnie powie muzyczne, i tak dalej. Tamtej nocy, a był to wtorek, na scenie było jej o mojej wizycie w klubie. Ciekawe, czy zechciałaby być ciemno. Nie zauważyłem na niej niczego nowego i zapytałem pośredniczką pomiędzy swoją szefową a mną i przekazać jej moje Quissera, o co mu chodzi. przeprosiny? - Nie wiem dokładnie, ale wydaje się, że coś z tym zrobiono. - Rozejrzyj się wokół – odparłem. Może to te czarne i złote ideogramy, czy cokolwiek to miało być. Quisser odstawił swój kieliszek wina i rozejrzał się po Całość wygląda jak okładka menu w chińskiej restauracji. pomieszczeniu. - Hmm… – powiedział, gdy skończył lustrować klub – To poważniejsze niż przypuszczałem. Zdjęła wszystkie swoje stare obrazy. A nowe prace w ogóle nie wyglądają jak jej. - Powtarzasz się. – powiedziałem. - O co ci chodzi? - Ta uwaga o podobieństwie do chińskiego menu. Użyłeś jej w swojej recenzji wystawy Marshy Cooker w zeszłym miesiącu. - Nie, nie wyglądają. Poniżyłeś ją. - Serio? Nie przypominam sobie. - Wygląda na to, że odkąd ostatnio tu byłem, udało się jej - ukończyć scenę. Jakiś nowy malunek albo coś takiego… Tylko mówisz, że nie pamiętasz, czy naprawdę zapomniałeś? Scena, do której odniósł się Quisser, była małą platformą Zadałem to pytanie z czystej ciekawości, mój mdlący żołądek umiejscowioną w przeciwległym kącie klubu. Jej przestrzeń była odbierał mi ochotę do rzeczywistego kłócenia się z Quisserem całkowicie obramowana przez cztery długie panele, na których 3 i wykluczał jakiekolwiek rzeczywiście antagonistyczne nastawienie opowiadać o swoich wspomnieniach, usiłując tym samym pobudzić z mojej strony. moje, zacząłem sobie stopniowo uświadamiać prawdziwą naturę - No dobrze, pamiętam; teraz w porządku? Co zresztą i cel istnienia tak zwanych benzynowych lunaparków. W tym przypomina mi, że jest coś, o czym chciałem z tobą porozmawiać. momencie nie mogłem zresztą zrobić nic więcej, by jakoś ukryć to, Przyszło mi to do głowy pewnego dnia i od razu nasunęło jak paskudnie zachowywał się mój żołądek, mdlący mnie i palący skojarzenia z twoim… pisaniem. – powiedział, wskazując na notes, wewnątrz. Powtarzałem sobie, kiedy Quisser opowiadał tak który leżał otwarty na stoliku pomiędzy nami. - Trudno mi o swoich wspomnieniach, że z całą pewnością zostałem zarażony uwierzyć, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Ze wszystkich wirusem, jeśli oczywiście nie padłem ofiarą otrucia. Quisser był, znanych mi osób ty powinieneś coś o nich wiedzieć. Nie wydaje się, rzecz jasna, tak zajęty swoim opowiadaniem, że nie był w stanie aby ktokolwiek inny wiedział. To było bardzo dawno, ale jesteś zauważyć mojej żołądkowej agonii. dość stary, aby o nich pamiętać. Musisz je pamiętać. Quisser opowiadał, że jego wspomnienia tych dziwnych - Pamiętać co? – zapytałem, a po krótkiej przerwie Quisser odparł: wesołych miasteczek wywodziły się z wczesnego dzieciństwa. Jego rodzina, to znaczy jego rodzice i on sam, lubili jeździć na długie - Benzynowe lunaparki. wakacje samochodem, często pokonując w ten sposób olbrzymie Powiedział to tak, jakby właśnie wygłosił puentę jakiegoś odległości; w rozmaitych kierunkach. Po drodze musieli, co dowcipu, w chwale niosącą zaskakującą, najgłębszą śmieszność. oczywiste, wielokrotnie uzupełniać paliwo na małych stacyjkach Miałem okazać pełne zdziwienia rozpoznanie tematu, tyle benzynowych, wiedziałem. Nie było to zjawisko, o którym nie miałem zielonego i miasteczkach, jak i tych znajdujących się w bardziej odludnych, pojęcia, ale pamięć to akurat dość zwodnicza rzecz. To zresztą, wiejskich obszarach. To właśnie w takich miejscach było najłatwiej w końcu powiedziałem Quisserowi. Dopiero kiedy zarówno tych umiejscowionych w miastach zaczął 4 odnaleźć owe hybrydowe przedsiębiorstwa, które Quisser nazywał ogół tylko dwie, i jakiś skromny budynek, który był zazwyczaj tak „benzynowymi lunaparkami”. oklejony różnymi plakatami, reklamami i ulotkami, że nie wiadomo Quissera te było, czy znajdują się pod nimi jakiekolwiek ściany. Quisser może powiedział, że jako dziecko zwracał szczególną uwagę na reklamy wyspecjalizowane stacje benzynowe zostały utworzone; podobnie tytoniu, zaś później, jako dorosły, zajmując się już krytyką jak to, jak bardzo rozpowszechnione podówczas były. Ojciec artystyczną, wciąż uważał wiele z nich za nader interesujące i nie Quissera, który, jak mój znajomy przypuszczał, mógł znać mógł w pełni zrozumieć, dlaczego ich autorzy nie rozwinęli w pełni odpowiedzi na te pytania, nie żył od wielu lat, zaś jego matka swych talentów. Wydawało mi się, kiedy tak siedzieliśmy tamtej wskutek traumatycznych przeżyć, które nastąpiły wskutek śmierci nocy w Puruprowym Kabarecie, że ten tytoniowy wątek miał za jej męża, popadła w obłęd. Dlatego też wszystko, co pozostało zadanie nadać większej wiarygodności historii, która opowiadał Quisserowi, to wspomnienia tych dalekich wypraw z rodzicami, Quisser. Ten jeden detal był dla niego tak wyraźny… Ale kiedy podczas których często znajdywali się w różnych opustoszałych zapytałem go, czy przypomina sobie jakąś konkretną markę krajobrazach, gdzieś na rozdrożach autostrad, (i, jak wydawał się tytoniu, która była reklamowana na tych stacyjkach benzynowych sobie Quisser przypominać, często w porze zachodów słońca), z dołączonymi do nich wesołymi miasteczkami, stracił rezon; tak natrafiając w nich na te ciekawe twory, które określił mianem jakby celem moich pytań było zakwestionowanie wyrazistości jego „benzynowych lunaparków”. wspomnień z dzieciństwa. Następnie zmienił ten wywołany przeze wyspecjalizowane nie interesowało wesołe specjalnie, miasteczka lub kiedy być Były to, jak Quisser podkreślał, zawsze stacje benzynowe, mnie temat, twierdząc, że „wesołomiasteczkowy” wymiar tych nigdy nie stacje naprawcze, w których można by dokonać reperacji miejsc nie był identyczny z aspektem „benzynowym”, choć poważniejszych usterek samochodów lub innych pojazdów. Na oczywiście jednostki te znajdywały się zawsze w swoim pobliżu stacjach tych znajdowały się co najwyżej cztery pompy, choć na i istniało ewidentne powiązanie komercyjne pomiędzy nimi. To 5 wrażenie, które wzrastało w nim niczym niejasne wspomnienie wyraźnego rozczarowania stanem, w jakim wszystko się dawno doświadczonego snu, opierało się na przekonaniu, że każda znajdowało, gdyż zgromadzone sprzęty wyglądały tak, jakby większa ilość zatankowanej benzyny dawała kierowcy oraz zostały tu porzucone przez jakiś inny objazdowy lunapark, w dosyć pasażerom darmowy dostęp do pobliskiego lunaparku. odległej przeszłości. W tym punkcie opowieści Quisser zaczął gorączkowo Było tam zawsze ledwie kilka karuzeli i do rzadkości tłumaczyć, że te wesołe miasteczka nie były pod żadnym względem należało, by którakolwiek z nich była czynna. Quisser podejrzewał, jakimiś rozbudowanymi ośrodkami rozrywki; w gruncie rzeczy że kiedyś rzeczywiście działały, prawdopodobnie wówczas, gdy było wprost przeciwnie. Usytuowane w pustych, bezludnych zainstalowano je jako dodatek do stacji benzynowych. Ale ten obszarach, stojące tuż obok stacji benzynowych lub trochę okres, jak przypuszczał, nie mógł trwać długo i bez wątpienia schowane za nimi, składały się jedynie z pozostałości w pełni każda pierwsza oznaka wystąpienia jakichś usterek stanowiła rozbudowanych wesołych miasteczek; z najbardziej pierwotnych pretekst do ich zamknięcia. Quisser wspomniał, że sam nigdy nie elementów znacznie większych i obszerniejszych parków rozrywki. jechał na takiej karuzeli w „benzynowym” lunaparku, choć bardzo Była tam zazwyczaj wysoka, łukowata brama z kolorowymi prosił ojca, by ten pozwolił mu choć raz usiąść na jednym żarówkami, roztaczającymi niesamowity poblask, kontrastujący z drewnianych koni nieczynnego urządzenia. „To była miniaturowa z pustym i jałowym krajobrazem wokół. Szczególnie w chwili karuzela” – powiedział mi Quisser, tak jakby to miało nadać jego zachodu słońca, który miał miejsce najczęściej, by nie rzec, że wspominanym doświadczeniom aury sensu lub substancjalności. zawsze, gdy Quisser i jego rodzice zajeżdżali do tego typu Wszystkie karuzele – jak się wydawało – były miniaturowe; Quisser odległych miejsc, kolorowa iluminacja bramy miasteczka dawała twierdził, że były to wykonane w dalece mniejszej skali kopie efekt, który był w równym stopniu festynowy i złowieszczy. Ale normalnych karuzeli, które doskonale znał i na których zresztą kiedy gość uzyskał już wstęp na jego teren, przychodził moment wielokrotnie się bawił. Oprócz miniaturowych karuzel, które nie 6 chciały poruszyć się choćby o cal i stały tak, wygaszone i milczące dla tego typu ośrodków rozrywki – czyli przedstawień? Być może – w jałowym, pustym krajobrazie, znajdowały się tam także małe jak całkiem głośno wyobrażał sobie Quisser – istniało jakieś prawo diabelskie koła (nie wyższe niż jednopiętrowy dom), a czasami lub dekret regulujący te kwestie; jakiś stary statut który miał kompaktowe wersje „wirówek” lub równie miniaturowa kolejka szczególną moc w odległych okolicach, gdzie niektóre tradycje górska. Nieczynne, ze względu na swoje usterki, nawet jeśli wykazywały się żywotnością nieporównywalnie większą niż kiedykolwiek naprawiane. w dużych ośrodkach miejskich. To zresztą tłumaczyłoby fakt, że Prawdopodobnie, jak uważał Quisser, nigdy nie mogły być poza naprawdę wyjątkowymi okolicznościami (jak na przykład naprawione, niebezpieczna pogoda), w tych małych lunaparkach zawsze działały, biorąc nie pod były uwagę w ogóle przestarzałe elementy i mechanizmy tych miniaturowych urządzeń. Pomimo to, miasteczka te oferowały dość istotną rozrywkę, która, jak można było przypuszczać, była dostępna dla tych, których samochód został zatankowany odpowiednią ilością odbywały się jakieś przedstawienia, nawet jeśli wszystko inne wokół stało; ciemne i zdewastowane. Oczywiście, te przedstawienia, jak opisywał Quisser, nie były jakoś bardzo złożone i skomplikowane, nawet jak na benzyny i którzy mogli za darmo przejść przez bramę, na której standardy słowo „WESOŁE MIASTECZKO” było kolorowo rozświetlone wspominając licznymi żarówkami, odcinając się od pustego, strasznego nieba zareklamowanie położonych na odludziu stacji benzynowych. o zachodzie słońca gdzieś na odległym, jałowym odludziu. bardzo już przeciętnego o tych wesołego występach, miasteczka, których celem nie było W danym lunaparku było zawsze tylko jedno miejsce, Quisser postawił mi pytanie: jak miejsce, które reklamowało w którym odbywały się przedstawienia, zaś każde z nich pozornie się jako wesołe miasteczko, choćby miało to być ledwie właśnie wyglądało identycznie jak wszystkie inne, w innych ośrodkach: takie miniaturowe, na wpół udawane wesołe miasteczko, mogłoby mały namiot z brudnego, podartego brezentu. W jakimś miejscu, na nosić takie miano, jeśli nie oferowałoby najbardziej fundamentalnej jego obwodzie, znajdywała się luźna płachta materiału, zasłaniająca 7 wejście, przez które Quisser z rodzicami, a czasami sam Quisser, które mogłyby stanowić źródło takiej informacji dla mogli dostać się do środka, aby zobaczyć show. odwiedzających lunapark. Żadnej informacji nie można było Wewnątrz namiotu znajdywało się kilka drewnianych ław, znaleźć również wewnątrz namiotu; nawet gdy już zdecydowało zapadłych nieco w klepisko, zaś w pewnej odległości stała się usiąść na drewnianej ławce. Tak czy inaczej, poza jednym niewielka scena, wznosząca się na niewiele ponad stopę nad resztę istotnym wyjątkiem, każdy z występów był czymś straszliwie gruntu. lampy banalnym i ubogim. Publiczność rozmieszczała się zatem na podłogowe po obydwu stronach sceny, które pozbawione były drewnianych ławach, z których większość znajdowała się na jakichkolwiek kloszy lub innego przykrycia, wskutek czego ich krawędzi upadku lub (jak zauważył Quisser) była tak bardzo nagie żarówki dawały ostre światło, rzucając przy okazji różne, zapadnięta w ziemię, że niemal nie sposób było na nich usiąść, po dramatycznie wyglądające cienie w całym wnętrzu namiotu. czym przedstawienie mogło się rozpocząć. Oświetlenie zapewniały dwie najzwyklejsze Quisser powiedział, że zawsze zwracał uwagę na strzępiące się, Atrakcje zmieniały się z lunaparku na lunapark i Quisser wychodzące z podstaw lamp kable elektryczne, które poprzez powiedział, że nie byłby w stanie przypomnieć sobie wszystkich, zespół które widział. kilku przedłużaczy były podłączone do zasilania bezpośrednio na stacji benzynowej; do tych małych, ceglanych Przypomniał sobie jedno, które opisywał jako „Ludzkiego skrzynek transformatorowych, oklejonych szczelnie reklamami pająka”. Było to króciutkie przedstawienie, podczas którego jakaś tytoniu i innych produktów. osoba w pokracznym kostiumie przemykała się z jednego końca Kiedy goście wchodzili do namiotu, by zająć miejsce na sceny na drugi i z powrotem, po czym wymykała się, wychodząc ławkach naprzeciw sceny, nie mieli zazwyczaj pojęcia o tym, jaki przez rozcięcie z tyłu namiotu. Osobą noszącą kostium, jak dodał spektakl, performans lub przedstawienie będą oglądać. Quisser Quisser, był prawdopodobnie pracownik stacji, zajmujący się wspomniał, że nie było nigdy żadnych plakatów lub billboardów, pompowaniem benzyny, myciem okien i wykonywaniem kilku 8 innych usług. Quisser przypomniał sobie, że podczas wielu innych „Garbusa” i „Doktora Palce”. Z jednym wyjątkiem, przebieg przedstawień, na przykład podczas „Hipnotyzera”, uniform sytuacji był zawsze ten sam: Quisser wraz z rodzicami wchodzili do pracownika stacji (szary lub niebieski kombinezon) prześwitywał namiotu i zasiadali na spróchniałych ławach, wkrótce po czym na dość wyraźnie spod scenicznego przebrania. Quisser przyznał, że scenę, rozświetloną dwoma zwykłymi lampami podłogowymi, nie był pewien, dlaczego określił wspomniane przedstawienie wkraczał na krótką chwilę performer. Jedynym odstępstwem od mianem „Hipnotyzera”, jako że w jego programie nie było nic, co tego „obyczaju” było przedstawienie, które Quisser nazywał miałoby jakikolwiek związek z hipnozą, jak i też nie było żadnego „Showman”. plakatu ani billboardu, ani na zewnątrz, ani wewnątrz namiotu, Podczas gdy pozostałe przedstawienia rozpoczynały się który mógłby zasugerować widzom, że mogą oczekiwać po i kończyły po tym, jak Quisser z rodzicami po wejściu do występie jakichś niezwykłych zauroczeń. Performer był ubrany specjalnego namiotu zajęli miejsca, to, zwane „Showman”, zawsze w długi, luźny płaszcz i nosił plastikową maskę, będącą bardzo wydawało się być już w trakcie trwania. Niemal natychmiast po prostą, bladawą repliką ludzkiej twarzy, z tym wyjątkiem, że wejściu do namiotu (zawsze przed rodzicami, jak zaznaczył zamiast dyski, Quisser), dostrzegał figurę, stojącą na scenie w idealnym bezruchu, z wymalowanymi na nich spiralnymi wzorami. „Hipnotyzer” zwróconą plecami do publiczności. Z jakichś przyczyn nigdy nie było gestykulował chaotycznie przez parę chwil przed publicznością, żadnych innych klientów i gości, kiedy Quisser z rodzicami bez wątpienia z powodu ograniczenia jego pola widzenia przez zatrzymywali się o zmierzchu i odwiedzali któryś z benzynowych spiralnie pomalowane dyski, po czym, potykając się, schodził ze lunaparków – z całym ich zdewastowanym oprzyrządowaniem sceny. z drugiej ręki – lub kiedy zmierzali w stronę namiotu, w którym oczu (lub oczodołów) miała dwa duże Było wiele przedstawień, które Quisser twierdził, że widział odbywały się przedstawienia. Ta sytuacja nie wydawała się na własne oczy, wliczając w to „Tańczącą Marionetkę”, „Robaka”, młodemu Quisserowi dziwna lub niepokojąca, poza tymi chwilami, 9 gdy wchodząc do namiotu, dostrzegał na scenie Showmana, przypomnieć. Jak opisywał Quisser, Showman, zwrócony plecami zwróconego plecami do kilku rzędów pustych ławek, które do publiczności, nosił stary cylinder i długi płaszcz, którego poły wyglądały, jakby mogły się wszystkie zawalić, gdyby ktokolwiek opadały na brudną podłogę sceny. Spod kapelusza Showmana spróbował na nich usiąść. Kiedy tylko Quisser stawał się wystawały gęste, długie, sztywne strąki czerwonych włosów, które uczestnikiem tej sceny, jedynym, czego pragnął, było odwrócić się wyglądały, jak powiedział Quisser, niczym jakieś obrzydliwe i opuścić namiot. Ale wówczas jego rodzice wpychali go gniazdo robactwa. Kiedy zapytałem, czy te włosy mogły być z powrotem i, jak powiedział, nim zdążył pomyśleć, siedzieli już peruką, rozważnie testując jego pamięć i wyobraźnię, spojrzał na wszyscy w pierwszym rzędzie, patrząc na Showmana. Rodzice, co mnie pogardliwie, jakby chciał podkreślić, że nie jestem jedynym, Quisser kilkakrotnie podkreślił, nigdy nie wiedzieli, jak bardzo był który widział sztywne, czerwone włosy, za to on jest jedynym, przerażony obecnością tej osobliwej figury. który widział je wystające spod starego kapelusza. Inną wyraźną Jak na ironię, wizyty w tych „wesołych miasteczkach”, cechą Showmana, którą mogła zobaczyć publiczność, były palce, a szczególnie udziały w przedstawieniach, były pomyślane którymi postać trzymała krawędzie długiego płaszcza. Te palce, specjalnie dla Quissera, gdyż jego ojciec i matka woleli raczej po zgodnie z tym, co opowiadał Quisser, były jakoś zdeformowane; prostu napełnić bak samochodu i jechać dalej, do kolejnego miejsca skręcały się do postaci małych szponów; miały też bladozielony na planie podróży. kolor. Oprócz tego, cała postawa Showmana była skalkulowana na Quisser twierdził, że jego rodziców najwyraźniej bawiło zasugerowanie widzom, że w każdej chwili może się on odwrócić, obserwowanie, jak siedzi przerażony przed Showmanem, aż do ukazując swoją twarz i podnosząc swoje obleczone pleśnią palce, momentu, kiedy nie mógł już dłużej wytrzymać i prosił, aby wrócili trzymające stary płaszcz, na wysokość czerwonych, sztywnych od samochodu. Jednocześnie paraliżował go strach, wywołany włosów. Ale postać nigdy nawet nie drgnęła. Czasami zdawało się widokiem postaci, która była inna od wszystkich, które mógł sobie Quisserowi, że Showman obraca trochę głowę, raz w lewo, raz 10 w prawo, jakby chciał pokazać jedną lub drugą stronę swojej siedzących przy innych stolikach klubu. - Panele są takie same i ich twarzy, grając w tym samym w jakąś przerażającą wersję „a kuku”. wykończenie również. Ostatecznie Quisser zdał sobie sprawę, że te chwilowe Quisser bawił się nerwowo swoim pustym kieliszkiem. spostrzeżenia były złudzeniem, zaś sam Showman zawsze stał - Kiedy byłem młody, było kilka sytuacji, w których w idealnym bezruchu; koszmarny manekin który wywoływał widziałem Showmana, ale nie było to w jego „naturalnym wszelkie tego typu ułudy właśnie poprzez swoje odstąpienie od środowisku”, czyli lunaparkowym namiocie. jakichkolwiek gestów. - Myślę, że już dość dziś usłyszałem, przerwałem, naciskając - To wszystko było nieprzyjemnie deliryczne – powiedział ręką na żołądek. Quisser, po czym przerwał, aby dokończyć swój kieliszek wina. - Co ty mówisz? – zapytał Quisser. - Pamiętasz je, prawda? - Ale co by było, gdyby zdecydował się zwrócić twarzą do Wesołe miasteczka, benzynowe lunaparki… Choćby jakieś ulotne publiczności? – zapytałem. Oczekując na odpowiedź, upiłem mały wspomnienie… Byłem pewien, że jesteś jedynym, który coś o nich łyk swojej miętowej herbaty, która wprawdzie nie robiła dobrze wie. mojemu mdlącemu mnie żołądkowi, ale i też nie wyrządzała mu - Wydaje mi się – powiedziałem Quisserowi – że usłyszałem specjalnej szkody. Zapaliłem jeden z tych specjalnych papierosów, o twoich wesołych miasteczkach dość, aby wiedzieć, o co tutaj które paliłem przy takich okazjach. chodzi. - Słyszałeś, co powiedziałem? – zapytałem Quissera, który spoglądała scenę, znajdującą się w przeciwległym rogu Purpurowego Kabaretu. - Scena jest taka sama. – powiedziałem dość stanowczo, ściągając tym samym spojrzenia kilku osób - Co masz na myśli mówiąc „O co tutaj chodzi?”? - zapytał Quisser, który wciąż wpatrywał się w scenę po drugiej stronie pomieszczenia. - Cóż, o jedną rzecz: twoje późniejsze wspomnienia, twoje rzekome wspomnienia dotyczące postaci Showmana. Chciałeś mi 11 pewnie powiedzieć, że przez całe dzieciństwo widywałeś jego w innych miejscach jeszcze zanim ujrzałem go po raz pierwszy postać w różnych miejscach i o różnych porach. Być może widziałeś w którymś wesołym miasteczku. go na boisku szkolnym, z pewnej odległości, stojącego plecami do - I o to właśnie mi chodzi – powiedziałem. ciebie. Albo zobaczyłeś go po drugiej stronie zatłoczonej ulicy, ale - Czyli? kiedy ją przekroczyłeś, jego już tam nie było. - Nie ma żadnych benzynowych lunaparków. Nikt ich nie - Coś w tym stylu, tak. pamięta, bo nigdy nie istniały. Cała idea jest niedorzeczna. - A następnie opowiedziałbyś mi, że później też widywałeś tę figurę lub jej mgliste sugestie – niewyraźne odbicia w witrynach sklepów, migawki w lusterkach twojego samochodu… - Ale moi rodzice byli tam ze mną. - Właśnie – twój nieżyjący ojciec i chora psychicznie matka. Pamiętasz choćby jakiekolwiek rozmowy z nimi na temat - To bardzo przypomina jedną z twoich opowieści. wakacyjnych doświadczeń na tych szczególnych - Trochę tak – powiedziałem – a trochę nie. Czujesz, że jeśli benzynowych z bonusowymi lunaparkami? stacyjkach kiedykolwiek ujrzysz, jak Showman odwraca głowę, by spojrzeć na - Nie, nie pamiętam. ciebie… stanie się coś strasznego, najpewniej umrzesz na miejscu od - A to dlatego, że nigdy z nimi nie pojechałeś do żadnego jakiegoś monumentalnego porażenia. takiego miejsca. Pomyśl, jak absurdalnie to brzmi. Że na jakichś - Tak – zgodził się Quisser. - Taki pojawiający się czasem zadupiach działają stacje benzynowe, które zachęcają potencjalnych horror. Ale nie powiedziałem Ci najdziwniejszego. Masz rację, że klientów do odwiedzin darmowym wstępem do zdewastowanego później widywałem różne migawki i odbicia… tej postaci, i że wesołego widywałem namiotem Miniaturowe w lunaparku. Ale najdziwniejsze jest to, że pamiętam widywanie go performerzy? ją przez swoje dzieciństwo, poza miasteczka karuzele? – to przecież Pracownicy takie stacji nonsensowne!. występujący jako - Nie Showman. On nie był nigdy pracownikiem stacji. 12 - Nie, oczywiście, że nie był pracownikiem stacji, ponieważ był tylko ułudą. Cała ta sprawa to jedna wielka ułuda, ale też bardzo szczególna ułuda. - A jakiego typu ułuda miałaby to być? – zapytał Quisser, który wciąż rzucał spojrzenia w stronę sceny po przeciwległej stronie Purpurowego Kabaretu. - Nie jest to jakaś powszechne, psychologiczne złudzenie, - Oczywiście, że byłby to absurd, ponieważ, jak powiedziałem, to ułuda. - Czyli ja majaczę mówiąc o Showmanie, ale Ty nie majaczysz mówiąc o … jak tam ty to nazywasz? - Sztuce magicznej. Tak długo, jak jesteś jej ofiarą, od tak dawna prześladują cię urojenia związane z tymi żałosnymi lunaparkami i tym, co z nimi powiązane. jeśli oczekiwałeś, że właśnie to powiem. Nie znam się zresztą na - Więc od jak dawna się to dzieje? – zapytał Quisser. tym. Ale znam się trochę na sytuacjach, kiedy ktoś cierpi z powodu - Odkąd upokorzyłeś purpurową kobietę, nazywając ją ułudy magicznej. Co więcej, interesują mnie ułudy, które są oszukującym się beztalenciem. Mówiłem Ci, że ma powiązania, rezultatem sztuki magicznej. A wiesz może, jak długo jesteś pod o których nie miałeś pojęcia. wpływem tej sztuki? - Mówię o czymś z mojego dzieciństwa, o czymś, co - Zagiąłeś mnie. – powiedział Quisser. pamiętam przez całe życie. A Ty mówisz o czymś, co jest kwestią - To proste. Od jak dawna wyobrażasz sobie te wszystkie kilku dni. głupoty o „benzynowych lunaparkach” i o postaci, którą określiłeś jako „Showman”? - Ponieważ właśnie te kilka dni to okres, w którym zaczęły prześladować cię urojenia. Czy nie widzisz, że przez swoją sztukę - Wydaje mi się, że w tej chwili byłoby czymś absurdalnym magiczną spowodowała, że cierpisz na najgorsze z urojeń, które wmawiać ci, że widywałem go przez całe swoje dzieciństwo, nawet można nazwać retroaktywnym? I nie jesteś jedynym, którego to jeśli tak mi się wydaje i nawet jeśli tak to pamiętam. zaczęło dręczyć w ostatnich dniach, tygodniach czy nawet miesiącach. 13 Wszyscy wokół odczuwają od pewnego czasu zagrożenie, które ta „sztuka magiczna” ze sobą niesie. Zaczynam iluminatów” lub ezoterycznych naukowców, których się dziś tyle myśleć że o wiele za późno się w tym zorientowałem, o wiele za narobiło. późno. Wiesz, jak to jest cierpieć z powodu urojenia retroaktywnego typu, ale czy wiesz, jak to jest być ofiarą ciężkiego - Ale to wszystko brzmi jak jedna z twoich historii. – Quisser zaprotestował. rozstroju pokarmowego? Siedzę sobie tutaj, w klubie należącym do - Oczywiście że tak, myślisz, że ona o tym nie wie? Nie purpurowej kobiety, popijając sobie herbatkę miętową, podaną mi jestem jedynym, który wie coś o tych groteskowych bajaniach przez kelnerkę, która jest purpurowej kobiety przyjaciółką, o benzynowych lunaparkach czy o namiocie z małą sceną, całkiem uważając, że ta miętowa herbata dobrze robi mojemu żołądkowi, przypominającą scenę w tym klubie. Nie możesz oderwać od niej podczas gdy może ona równie dobrze pogarszać mój stan lub wzroku; widzę to, podobnie zresztą jak wszyscy inni też to widzą. nawet powodować jakieś jego przeobrażenie, zgodnie z zasadami I wydaje mi się, wiem, co na niej dostrzegasz. sztuki magicznej, w coś jeszcze poważniejszego i dziwniejszego. - Zakładając, że wiesz, o czym mówisz – powiedział Quisser, Ale nie tylko purpurowa kobieta praktykuje tę sztukę. To się dzieje zmuszający się teraz, aby nie wpatrywać się w scenę – Co uważasz, wszędzie wokół. Nadciągnęło na nas niespodziewanie, jak mgła że powinienem z tym zrobić? zakrywająca morze; tak wielu z nas zgubiło się w tym wszystkim… - Możesz zacząć właśnie od nie patrzenia się na tamtą scenę. Spójrz na twarze w tym klubie i powiedz, czy jesteś jedyną ofiarą tej Nie ma tam nic, co mógłbyś ujrzeć, poza ułudą będącą rezultatem straszliwej magii? Purpurowa kobieta też ma swoich wrogów, sztuki magicznej. Nie ma niczego nieuchronnie fatalnego lub podobnie jak i ma również potężnych sprzymierzeńców. Jakże permanentnego w twoim przygnębieniu. Ale musisz wierzyć, że mógłbym powiedzieć dokładnie, kim są – jakąś wyspecjalizowaną wyzdrowiejesz, tak samo jakbyś wierzył w wyzdrowienie gdybyś w sztuce magicznej grupą, bez wątpienia, ale nie mógłbym orzec, z cierpiał na jakąś zupełnie nie fatalną chorobę fizyczną. Oczywiście tą głupkowatą pewnością, „Tak, to musi być jakiś szczególny gang te urojenia mogą zmienić się w coś nieco bardziej zabójczego, na 14 poziomie fizycznym lub psychicznym, albo na jednym i drugim. i udał się do toalety, zaś jego sylwetka przemknęła przez moje pole Przyjmij moją radę, jako kogoś, kto zna się na tych wszystkich widzenia niczym cień przez gęstą mgłę. historiach o niesamowitym fatum i daj sobie spokój z tym całym wariactwem. Jest już wystarczająco dużo ofiar Nie miałem pojęcia, jak długo Quissera nie było przy stoliku. bardziej Moją uwagę całkowicie pochłonęły inne twarze w klubie oraz przyziemnych spraw. Znajdź sobie jakieś ciche, przytulne miejsce głęboki lęk, który te twarze zdradzały; lęk który nie miał zwykłego, i zaczekaj na jedną z nich, aż cię załatwi. egzystencjalnego źródła, ale był spowodowany dziwnymi troskami Widziałem dobrze, że moje dość mocne słowa wywarły niezwykłej natury. Cóż za czasy nastały – wydawały się powtarzać te wrażenie na Quisserze. Nie spoglądał na scenę znajdującą się twarze. Bez wątpienia ich głosy mogłyby wyrzec głośno te dziwne w przeciwległym kącie pomieszczenia, ale wbijał wzrok we mnie. troski, gdyby nie były tak zastraszone, tak zalęknione perspektywą Wydawał się być nieco załamany w obliczu prawdy o swoich wpadnięcia w sieci dziwnych matactw i dwuznaczności; gdyby nie złudzeniach, choć zaczął się już uspokajać. paraliżował ich lęk stania się ofiarą tego samego nienaturalnego Zapaliłem kolejnego łagodnego papierosa i rozejrzałem się nieszczęścia, które narobiło tyle kłopotów krytykowi sztuki, po pomieszczeniu; nie za czymś lub kimś szczególnym, ale usiłując Stuartowi Quisserowi. Kto mógł być następny? Czy można było coś jedynie uchwycić panującą atmosferę. Dym papierosów, kłębiący powiedzieć lub choćby pomyśleć bez poczucia strachu przez się w klubie, zgęstniał, bursztynowe światło pociemniało o kilka reperkusjami ze strony sprzymierzonych ze sobą potężnych grup odcieni, a krople wciąż głośno rozbijały się o pomalowane na i indywiduów? Niemalże mogłem słyszeć te głosy, pytające ciągle czarno siedziałem „dlaczego tutaj, dlaczego teraz?”. Ale oczywiście, równie dobrze w kabinie starego okrętu zmagającego się z wściekłym sztormem, można im było odpowiedzieć pytaniem „dlaczego nie tutaj całkowicie pozbawiony pewności bezpieczeństwa i poważnie i dlaczego nie teraz?” Ten tłum nie mógł dostrzec tego, że ta gra zagrożony przez niekontrolowane siły. obywa się bez uwzględnienia jakichś specjalnych zasad; nie mógł 15 okna Purpurowego Kabaretu. Znów Quisser przeprosił mnie dostrzec, choć przecież składali się nań artyści o bogatej wyobraźni, wymaga w tym karnawałowym świecie, i których będzie domagać że całe to zamieszanie było po prostu kwestią przypadkowego, się aż do samego końca świata; tak dalece będą istnieć różne bezcelowego strachu, który skupił się nad szczególnym miejscem, kuszące kategorie ryzyka, jakie nasza natura będzie chciała podjąć. w szczególnym czasie, ale bez żadnej szczególnej przyczyny. Nie Nikt nie jest bezpieczny, nawet sztukmistrze lub ezoteryczni mogli też dostrzec tego, że także sami tego chcieli, że sami naukowcy, którzy są zresztą najbardziej samooszukującymi się przyłożyli rękę do sprowadzenia pośród nas, w naszą przestrzeń, wśród nas. To właśnie ich najbardziej pociągają zabawy z rodzaju owych potężnych sił - poprzez samo pragnienie, aby przyszły. Być niesamowitych i nienaturalnych, to przebieranie i grzebanie, tak jak może tak pragnęli i pragnęli, by to nienaturalne zło do nich to czyni każdy inny artysta lub naukowiec, w odmętach chaosu przybyło, ale przez jakiś czas nic się nie działo. A później rzeczy. pragnienia ucichły, o dawnych życzeniach zapomniano. Ale one już To stało się w chwili, gdy patrzyłem na wszystkie twarze wzrastały w siłę, destylowały do postaci potężnych formuł (któż w Purpurowym Kabarecie, snując różne przemyślenia na temat może powiedzieć..), aż w końcu straszny czas nastał. Bo gdyby tychże twarzy; wówczas cień znowu przemknął przez moje rzeczywiście mówili prawdę, ten artystyczny tłum może również zamglone pole widzenia. Kiedy już wydawało mi się, że zaraz wyraziłby, jakie poczucie sensowności (choć dość negatywnego ujrzę, iż cień należy do Stuarta Quissera, mojego towarzysza w ten sortu), nie wspominając o energicznym dreszczyku emocji (choć wieczór, wracającego z wyprawy do toalety, znalazłem się na dość rozdzierającego typu), w ich życie wniósł ten sezon wprost kelnerki, która, jak Quisser twierdził, była tak lojalna wobec nienaturalnego zła. Cóż w przeciwnym razie znaczy być żywym, za szkatrłatnej kobiety. Kelnerka zapytała, czy chciałbym zamówić wyjątkiem różnych jeszcze jedną filiżankę miętowej herbaty, używając zresztą katastrofalnych epizodów i cierpień? Dla każdego urozmaicenia, dokładnie tego zwrotu: „Może jeszcze jedną filiżankę miętowej dla każdego dreszczyku emocji, których nasza wrodzona natura herbaty?”. Usiłując nie okazać poirytowania jej sarkastycznym przydarzających się w każdej chwili 16 tonem, który mógł jedynie pogłębić ogólne przewrażliwienie w sam domu, usiłując wykurować się z jakiejś niedyspozycji, którą mojego żołądka, odpowiedziałem, że zamierzałem już wychodzić. na szczęście udało mu się już zwalczyć. Kiedy nazwałem go Wówczas dodałem, że być może mój przyjaciel zechciałby zamówić kłamcą, podszedł do mnie, kiedy tak staliśmy w środku tej jeszcze jedną lampkę wina, wskazując palcem na pusty kieliszek, mikroskopijnej galerii, i w pełnym napięcia szepcie odrzekł, że który Quisser zostawił, wychodząc do toalety. Jednakże na stoliku powinienem „uważać na swoje słowa”. Zawsze mówiłem szybciej nie było żadnego kieliszka; stała tam jedynie moja pusta filiżanka niż myślałem – jak powiedział Quisser – i powinienem, według po herbacie. Natychmiast zarzuciłem kelnerce, że zabrała ten niego, być bardziej ostrożnym w tym, co mówię i do kogo mówię. kieliszek, gdy byłem pogrążony w zadumie nad twarzami ludzi Wtedy zapytał mnie, czy naprawdę uważam, że było mądre, abym w Purpurowym Kabarecie. Ale ona uparcie twierdziła, że nawet nie na tamtej imprezie otwierał usta i nazywał kogoś oszukującym się podawała żadnej lampki wina, a z pewnością nie do mojego stolika, beztalenciem. Było tam w końcu kilka osób, które miały dość mocne wmawiając mi również, że przez cały wieczór, odkąd tylko koneksje, zaś ja, jak powiedział, ze wszystkich ludzi powinienem wszedłem do klubu i usiadłem przy tym stoliku znajdującym się wiedzieć naprzeciw małej sceny, byłem sam. Po tym, jak przeszukałem świadomość tego typu sytuacji i realistyczny sposób, w jaki toaletę, zacząłem sprawdzać, czy na sali znajduje się ktoś, kto opisywałem je w swoich opowiadaniach. „Nie, żebym się z tobą nie widział krytyka sztuki Stuarta Quissera, opowiadającego o swoich zgadzał w sprawie tego, co powiedziałeś „obydwaj-wiemy-o-kim„ „benzynowych lunaparkach”. Jednakże wszyscy zgodnie twierdzili, – powiedział. „Ale byłbym naprawdę ostrożny z wyrażaniem że nikogo takiego w klubie nie było. takich osądów. Upokorzyłeś ją. A takie sprawy mogą być dość Nawet Quisser w swojej własnej osobie, kiedy zaciągnąłem o tym szczególnie dobrze, zważywszy na moją śliskie, jeśli wiesz, co mam na myśli.” go następnego dnia do małej galerii, podtrzymywał, że nie widział Oczywiście, wiedziałem, co ma na myśli, choć nie się ze mną uprzedniej nocy. Powiedział, że cały wieczór spędził pojmowałem, dlaczego to on wypowiadał te słowa do mnie, a nie ja 17 do niego. Czy nie wystarczyło mi, że cierpiałem na poważne w sam środek sezonu złowieszczej sztuki magicznej, od której nic zaburzenia się nie mogło nam przynieść wybawienia. Coraz częściej i częściej z brzemieniem kolejnego złudzenia? Ale nawet to tłumaczenie wracałem wspomnieniami do tych małych wesołych miasteczek, okazało się nieprawdziwe w świetle dalszych wyjaśnień. Historie poszukując odpowiedzi w zmroku odległych obszarów, gdzie o tym, kto obrażał i kto został tamtej nocy obrażony mnożyły się miniaturowe karuzele i diabelskie koła leżały połamane, w pustce pośród moich znajomych i kolegów. Każda z tych historii była krajobrazu. żołądkowe? Czy musiałem jeszcze zmagać dokładna i pełna szczegółów i każda była zupełnie inna niż Jednakże nie ma nikogo, kto wysłuchałby moich, choćby pozostałe. „Po co mówisz mi te wszystkie rzeczy?” – zapytała mnie najszczerszych, przeprosin, a już na pewno tym kimś nie będzie purpurowa kobieta, kiedy przyszedłem wyrazić swoje najgłębsze Showman, który może czekać za którymkolwiek drzwiami (nawet ubolewanie. „Ledwie wiem, kim jesteś. Poza tym, mam większe tymi prowadzącymi do toalety w Purpurowym Kabarecie). Każdy zmartwienia na głowie. Ta dziwka – kelnerka z klubu – pokój, do którego wchodzę, może przeistoczyć się w namiot pozdejmowała wszystkie moje obrazy i zastąpiła je swoimi.” cyrkowy, w którym będę musiał zająć miejsce, na jednej z tych Wszyscy, jak się wydawało, mieliśmy jakieś problemy, zniszczonych, starych ławek na krawędzi upadku. Nawet teraz których źródła były niewykrywalne, a przebiegi przecinały się ze Showman stoi przed moimi oczami. Jego sztywne, czerwone włosy sobą niczym trajektorie niepoliczalnych kropel deszczu podczas zbliżają się do jednego ramienia, jakby chciał się odwrócić i spojrzeć burzy; kropel mieszających się ze sobą, by stworzyć mgłę licznych na mnie, po czym wracają, w drugą stronę, w tej niekończącej się złudzeń i kontr-złudzeń. Potężne siły i przymierza bez wątpienia nigdy, przerażającej wersji zabawy w „a kuku”. Mogę jedynie miały w tym swój udział, choć oczywiście nie miały one żadnych siedzieć i czekać, wiedząc, że pewnego dnia cały się odwróci, twarzy i imion i nikt nie potrafiłby zgadnąć czym takim – my, tłum zejdzie ze sceny i zawezwie mnie w otchłań, której od zawsze tak oszukujących się beztalenci – zdołaliśmy je obrazić. Wpadliśmy 18 się bałem. Być może wówczas odkryję cóż takiego uczyniłem – co każdy z nas uczynił – by zasłużyć na ten los. 19