Bainvoll _Wielki mrok_DRUK_14-11-2013

Transkrypt

Bainvoll _Wielki mrok_DRUK_14-11-2013
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 27
W IELKI
MROK
*
Ojciec był syjonistą, chciał wyjechać do Palestyny, zostać osadnikiem i uprawiać ziemię, choć jego związki z rolnictwem polegały jedynie na tym, że lubił jeść kartofle
(mam to po nim). W roku 1936 prawie wszystkie formalności wyjazdowe były załatwione. Równocześnie wuj Chyl,
ojciec Róźki, planował emigrację do Brazylii. I o to zrobił
się gwałt, mama i ciocia Pola sprzeciwiały się ze wszystkich
sił: „Jak można rozłączyć rodzinę? My do Palestyny, ciotka na kraniec świata, a reszta ma zostać w Polsce? Wykluczone!”.
Zaczęły się długie rozmowy, dyskusje, spory. A w końcu wszyscy zostaliśmy w Polsce.
Duża, kochająca się rodzina to dobra i piękna rzecz.
Jednak żydostwo polskie zapłaciło za tę rodzinną jedność
wysoką cenę. Wielu mogło się uratować, może nawet miliony, a tak co?
Usprawiedliwieniem polskich Żydów mogłoby być to,
że żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie potrafił sobie wyobrazić ogromu nieszczęścia, jakie nas czekało, ludobójstwa, do którego miało dojść. Ludzkość z upodobaniem wyrzyna się od niepamiętnych czasów, jednak
szczegółowo planowana i dokładnie, precyzyjnie i bez litości dokonana Zagłada narodu – tego jeszcze nie było. I pomyśleć, że to właśnie Niemcy dokonali tej wielkiej zbrodni, oni, tak zasłużeni dla kultury światowej! Któż mógł
przypuszczać, że władzę w kulturalnym państwie obejmą
najgorsze bestie? Gdyby Żydzi mieli więcej wyobraźni,
uciekaliby, gdzie pieprz rośnie! Ale łatwo tak mówić…
Wiadomo, że jak wybuchła wojna, świat zamknął przed
Żydami granice.
27
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 28
J OSEPH B AINVOLL
*
Wracam do sprawy mego dzieciństwa: było w sumie
szczęśliwe, tak to dzisiaj widzę. Nie brakowało nam chleba, mieszkaliśmy wygodnie. Ojciec z matką żyli w zgodzie.
Owszem, bywałem często karany, ale przecież nie katowany. Moja siostrzyczka i brat, który miał cztery latka, gdy
wybuchła wojna, byli traktowani łagodniej… Nie wiem,
czemu czułem się pokrzywdzony tym, że o dziesiątej wieczór muszę iść do łóżka. Byłem zły, moim kolegom nie narzucano tak ostrego rygoru. Co dzień walczyłem o dodatkowy kwadrans czy pół godziny.
Pewnego razu byli u nas goście, a ja siedziałem
przy stole i przysłuchiwałem się rozmowie dorosłych.
Ojciec kilka razy nakazywał mi, bym szedł już spać, a ja
za każdym razem prosiłem:
– Tato, jeszcze troszkę…
W końcu usłyszałem:
– Reb Josełe, do której chcesz tu dziś siedzieć?
– Choćby do dwunastej – odrzekłem.
– W po rząd ku. Pój dziesz do łóż ka o pół no cy
– zawyrokował ojciec. Byłem zachwycony. Ale po jakimś
czasie poczułem zmęczenie, ogólna rozmowa przestała
mnie in te re so wać. Wsta łem od sto łu, po wie dzia łem
grzecznie:
– Dobranoc – i ruszyłem w stronę mego pokoju. Wtedy usłyszałem głos ojca:
– A dokąd to, reb Josełe?
– Do łóżka, spać – odpowiedziałem.
– Przecież chciałeś zostać do dwunastej.
– Tak, ale już nie mogę. Jestem zmęczony.
Ojciec pokręcił głową.
– Nic z tego. Wrócisz do stołu. Spać pójdziesz o dwunastej.
28
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 29
W IELKI
MROK
Wróciłem na swoje krzesło. Oczy mi się zamykały,
walczyłem ze snem, głowa opadała na stół, a ojciec podnosił za włosy moją zamroczoną łepetynę.
Nie pomogła interwencja matki, tata uparł się i powtarzał:
– Dziecko chce pójść spać o dwunastej i tak będzie.
Słów na wiatr się nie rzuca.
Dokładnie o dwunastej pozwolono mi odejść od stołu.
Rano byłem bardzo niewyspany, jednak musiałem jak
zwykle wstać wcześniej, by zdążyć na ósmą do szkoły
− pilnował tego sam ojciec. Nie wyszedł wcześniej do pracy, został dłużej, obawiał się, że matka zlituje się i pozwoli
mi zostać w domu.
Ojcowska sztuczka poskutkowała: odtąd wieczorami
już nigdy nie próbowałem się targować, bez szemrania
chodziłem spać o dziesiątej.
A oto kolejny przykład metod wychowawczych mego
taty, chodzi tu o grymaszenie przy stole. Mama, typowa,
opiekuńcza jidisze mame pozwalała mi nie jeść tego, czego
nie lubiłem – na przykład rosołu z ryżem. Szykowała mi
coś w zamian. Ojciec rzadko bywał na obiadach, przeważnie przychodził dopiero wieczorem, na kolację. Ale raz
wrócił do domu wcześniej i zobaczył, że ja dostaję inne
danie niż wszyscy.
– A co to takiego? Dlaczego masz rosół bez ryżu? – zapytał.
– Bo nie jem ryżu, nie lubię ryżu – odparłem.
– Czy otworzyłeś restaurację, gdzie każdy zamawia
inne danie?
Mama wytłumaczyła, że dla mnie gotuje kluseczki
zamiast ryżu. Ojciec wysłuchał i oznajmił:
– Od dziś wszyscy jedzą to samo, a komu się nie podoba, może w ogóle nie jeść.
– Ja nie jem ryżu – powtórzyłem.
29
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 30
J OSEPH B AINVOLL
– Nie musisz. Wstań od stołu i odrób lekcje.
Nie przejąłem się za bardzo. Wiedziałem, że jak ojciec
wyjdzie z domu, mama da mi jeść.
Niestety, przeliczyłem się. Mój tatuś zasiadł w swoim
fotelu, rozłożył gazetę i oznajmił, że na dziś skończył już
pracę i nigdzie się nie wybiera. Wytrzymałem tylko godzinę, potem poczułem głód i pobiegłem do kuchni. Byłem
pewny, że mama coś tam mi da po kryjomu. Wtedy usłyszałem głos ojca:
– Wracaj! Restauracja zamknięta. Jedzenie będzie
o siódmej, nie wcześniej.
Pomyślałem, że pójdę do kolegi i tam coś zjem. Narzuciłem kurtkę.
– A dokąd to? – zapytał ojciec.
– Chciałem pójść do kolegi… pobawić się.
– Na zabawę jesteś za słaby! Nic nie jadłeś.
– Wcale nie jestem słaby.
– Jesteś – kto nie je, ten nie ma sił.
– No to może bym coś teraz zjadł…? – spojrzałem
na ojca z nadzieją.
– Nic z tego. Jedzenie dostaniesz na kolację, nie wcześniej.
Liczyłem godziny do kolacji. Wreszcie wybiła siódma.
Zasiedliśmy wszyscy do stołu. Ojciec zwrócił się do mamy:
– Reb Josełe dostanie na kolację ryż.
Westchnąłem. Lecz nagle przyszło mi do głowy, że ojciec sam wpadł w pułapkę, którą na mnie zastawił.
– Jak to ryż? – zapytałem. – Przecież wy teraz nie jecie
ryżu, a ja miałem dostawać to samo, co wszyscy!
– Nie bądź taki mądry! – przerwał ojciec. – W tym
domu niczego się nie wyrzuca i albo zjesz swój rosół z ryżem, albo nie dostaniesz nic.
Poddałem się. Jak zwykle i tym razem ojciec był górą.
A ponieważ „głód to najlepszy kucharz”, rosół z ryżem na30
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 31
W IELKI
MROK
prawdę mi wtedy smakował. Od tego czasu przepadam
za ryżem! Oto sposób wychowania bez bicia, a jaki skuteczny…
*
Pamiętam z dzieciństwa polskie bułeczki, które wyglądały jak pośladki noworodka. Składały się z dwóch części
przedzielonych rowkiem. Zdaniem mamy przed pójściem
do szkoły dziecko powinno zjeść taką bułkę. Bułeczka była
krucha i smaczna, zjadałem połowę i przyrzekałem skończyć w drodze do szkoły. Ale nigdy jej nie zjadałem. Nadgryzioną bułkę wrzucałem za stary piec, który stał na klatce schodowej. Raz z ciekawości poświeciłem latarką
i odkryłem, że za piecem leży cała góra nadgryzionych
sucharków.
W głodnych latach wojny nieraz myślałem o tych sucharkach. Pewnie z czasem popleśniały, ale ja bym je wtedy i tak zjadł! Czego to ludzie nie jedli w czasie wojny…
Do mojej żydowskiej szkoły chodziło sporo bardzo
biednych dzieci. Już nie pamiętam, kto postanowił, że bogatsi koledzy mają przynosić dla biedniejszych drugie śniadanie. Przynosili, ale − jak się okazywało − był to najczęściej kawałek chleba cienko maźnięty masłem i nic więcej.
Mama dawała mi dla biednych dzieci taką samą kanapkę
jak dla mnie. Często bywało, że o tę kanapkę wybuchała
kłótnia, i ja głupio się czułem. Na szczęście kierownik
szkoły wpadł na pomysł, by ustawić w klasach kosze
na „dary”. Odtąd dyżurny uczeń rozdzielał zapakowane
kanapki i nikt nie wiedział, co dostanie.
To, że wszyscy Żydzi są bogaci, było w tamtych czasach pewną legendą, popularną wśród Polaków. A tak naprawdę warstwa bogatych Żydów była w Polsce bardzo
nieliczna. Przeważała starozakonna biedota i to zarówno
31
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 32
J OSEPH B AINVOLL
w dużych miastach, jak i w małych miasteczkach. Większość Żydów żyła w nędzy. Znałem w Łodzi liczne rodziny
żydowskich proletariuszy zaharowujące się za marne grosze. Łódź była miastem fabrycznym, z przewagą przemysłu
włókienniczego. Istniało też sporo małych tkalni domowych, warsztatów stukających od świtu do nocy. Wypełniały jedyną izbę, w której żyło czasem i z dziesięć osób.
Wkrótce w mojej szkole urządzono kuchnię. Dyżurni
kroili chleb i smarowali go tanią marmoladą, podawali też
osłodzoną kawę zbożową. Podczas dużej przerwy ci, którzy
nie mieli z domu kanapek, dostawali kromkę chleba i kubek kawy − było takich wielu.
W kuchni dyżurowali na ogół uczniowie z zamożniejszych domów, wiadomo było, że nie schowają nic dla
siebie.
Jako dziecko nie zwracałem uwagi na to, jak bardzo
wygłodzona była część moich kolegów. Każdy chciał dostać przylepkę. W hitlerowskich obozach, w których spędziłem wczesną młodość, przylepki też były w cenie. Głodni i tu, i tam wierzyli, że przylepka lepiej syci.
W szkolnych czasach byłem niezwykle aktywny politycznie. Należałem prawie do wszystkich młodzieżówek
różnych organizacji. Zapisywałem się na krótko, bo moje
członkostwo nie miało żadnego związku z ideologią. Prawdziwym powodem była moja skłonność do zakochiwania
się, często i gwałtownie. Związek z kolejnym ruchem politycznym trwał tak długo, jak długo byłem zainteresowany
jakąś ładną dziewczynką, którą mogłem spotkać na zebraniu. Jeśli dziewczynka nie odwzajemniała moich uczuć,
szybko zmieniałem poglądy polityczne.
Mój pierwszy romans organizacyjny miałem z Bejtarem, młodzieżówką partii założonej przez Włodzimierza
Żabotyńskiego w latach dwudziestych. Głoszono tam hasła
32
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 33
W IELKI
MROK
syjonistyczne, mówiono, że trzeba zbrojnie walczyć o żydowską ojczyznę – Palestynę.
Bejtarem zainteresowałem się, gdy miałem dziesięć
lat. Na wakacjach, na wsi, poznałem dziewczynkę w moim
wieku. Była bardzo ładna. Jej siedemnastoletni brat założył
„koło ideologiczne” Bejtaru, składało się ono z czterech
członków. Miałem wrażenie, że ten brat wygłasza jakieś
głupie przemowy i w końcu ona też wydała mi się głupia.
Szybko skończyłem mój flirt z blond dziewczynką i bojowym ruchem syjonistycznym.
Moje kolejne spotkanie z partią polityczną było inne,
nie miało związku z romansami i trwało jeszcze krócej.
Tym razem zainteresowałem się młodzieżówką PPS-u −
Polskiej Partii Socjalistycznej. Mimo że ideologia bardzo
mi odpowiadała, czułem się wśród Polaków obco. Był to
pewnie uraz wyniesiony z podwórka. (Tam krzyczano, że
zabiłem Pana Jezusa i oberwałem za to lanie).
*
A teraz opowiem coś o Heli. Kiedy ją poznałem, miała jedenaście lat, mniej więcej tyle, co ja, była jednak
nad wiek rozwinięta, wyglądałem przy niej jak ćwiartka
kury. Hela mieszkała w tym samym domu co moi dziadkowie, a ja przeniosłem się do dziadków, kiedy Ewa, moja
siostra, zachorowała. Hela odwiedzała mnie popołudniami
i pewnego razu zaczęliśmy się bawić w zapasy. Żadna strona nie używała siły, wystarczało nam, że się obejmowaliśmy i ściskali. Objaśniłem jej, że chłopcy, jak się mocują, to
łapią się za jaja. Helę to rozbawiło. Pakowaliśmy więc
sobie ręce między nogi, nie wiedząc właściwie, po co i dlaczego. Wystarczyło, że ta „walka” sprawiała nam przyjemność. W Heli nie byłem zakochany, było to tylko seksualne
zainteresowanie jedenastoletniego szczeniaka.
33
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 34
J OSEPH B AINVOLL
Po Heli przyszła kolej na Felę Maroko. Wtedy byłem
już dwunastolatkiem, podobnie zresztą jak Fela. Dziewczynka podobała mi się, mieszkaliśmy w tym samym domu
i po prostu znaliśmy się z podwórka. Fela należała do
grosmanistów. Później dowiedziałem się, że grupa Meira
Grosmana była organizacją, która odłączyła się od Bejtaru.
Wówczas wiedziałem tylko tyle, że bejtarowcy noszą brunatne koszule, a grosmaniści granatowe. Durzyłem się
w Feli dość krótko, ale nasza przyjaźń, tym razem całkiem
platoniczna, miała odżyć po pięćdziesięciu latach! Odwiedzam ją w Los Angeles, gdzie mieszka. Okazało się, że siedemdziesiąt lat temu Fela nawet nie domyślała się, że ją
kocham. Gdybym był wtedy wyznał jej miłość, kto wie,
może pozwoliłaby się nawet pocałować? (Fela mówi teraz,
że to pewne).
Byłem rozerotyzowanym chłopcem, ale przecież nie
tylko ja. Wszystko, co miało jakiś związek z płcią, budziło
naszą nienasyconą chłopięcą ciekawość. Ktoś mi powiedział, że w książce Jestem głodny Georga Finka autor pisze
o czymś, co ma związek z seksem. Z dużym trudem zdobyłem książkę. Mało z niej rozumiałem, była za poważna dla
jedenastolatka. Wreszcie na stronie 264 znalazłem słowa,
których tak uporczywie szukałem. Przeczytałem zdanie:
„Widział jej piersi”. O, to było coś! Ale dalej znów nie znajdowałem nic ciekawego. Zdumiewające! Przebrnąć paręset
stron tylko po to, by znaleźć jedno zdanie: „Widział jej
piersi”!
Z kolei dowiedziałem się o książce Życie seksualne*
Theodora van der Velde. Wystarczyło słowo „seks”, by
wzbudzić zainteresowanie. Wszyscy mówili o książce, ale
nikt z moich kolegów jej nie czytał i nie miał pojęcia, gdzie
* Autor miał zapewne na myśli książkę Małżeństwo doskonałe
Theodora van der Velde (przyp. red.).
34
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 35
W IELKI
MROK
to dzieło zdobyć. Nieoczekiwanie odkryłem, że ma je
w swojej biblioteczce ciotka, siostra mego ojca. Ciotka nie
jeden raz mnie prosiła, bym posiedział w sobotę przy jej
małym synku. Dotąd wykręcałem się. Na soboty miewałem
ciekawsze pomysły niż pilnowanie zasikanego brzdąca.
Teraz się nagle zgodziłem. Ciotka głupia nie była, domyślała się, że za dobrymi chęciami coś się kryje. Przez kilka
sobotnich wieczorów czytałem nudną księgę. Nic dla siebie
ciekawego nie znalazłem. Dziwiłem się, że profesor, a tak
drętwo pisze. Później przekonałem się, że przynudzanie to
cecha profesorów. Straciłem zainteresowanie dla Van der
Veldego, a ciotka straciła opiekuna dla swego synka.
Tyle piszę o seksie, że ktoś pomyśli: „Zboczeniec jakiś
ten Josek, czy co?”. Nie, nie, byłem całkiem normalnym
chłopcem i wyrosłem na normalnego mężczyznę. Po prostu
− nie wszyscy mówią o swoich seksualnych zainteresowaniach i przeżyciach, a jeszcze mniej piszą.
Moja pierwsza naprawdę wielka miłość miała na imię
Regina. Czy była jakoś specjalnie ładna? Nie, ale miała
sympatyczną twarz i miły uśmiech. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy. Z mojej strony była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wcześniej nic o Reginie nie wiedziałem, nawet jak
ma na imię. Ona myślała, że jestem Polakiem, bo biegałem
po ulicy z gromadą chłopaków, a byli wśród nich i Polacy,
i Żydzi.
Pomyślałem, że najlepszą drogą, by nawiązać kontakt,
będzie, jak wyrwę jej z ręki teczkę z książkami. Spróbowałem, ale nie udało się. Starałem się przechodzić blisko niej,
by zwrócić na siebie uwagę − też bez skutku. Za każdym razem obrzucała mnie chłodnym, lekceważącym spojrzeniem.
Czas mijał bez żadnych postępów. Straciłem nadzieję.
Latem 1938 roku byliśmy na letnisku. Miejsce było
piękne, otoczone ze wszystkich stron gęstym lasem. Pewnej
soboty nieoczekiwanie stał się cud. Regina z ojcem przyje35
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 36
J OSEPH B AINVOLL
chali szukać mieszkania na lato. Pozdrowiłem ją grzecznie,
a ona natychmiast mnie poznała. Zaczęliśmy rozmawiać.
Z natury nie jestem wstydliwy, więc rozmowa była ożywiona. Chłodna, trzymająca dystans Regina gdzieś się ulotniła,
a jej miejsce zajęła miła, uśmiechnięta, czarująca czternastolatka.
Jej rodzina wynajęła mieszkanie w tym samym domu
co my. Czułem bezgraniczną radość!
Nazajutrz wróciłem do Łodzi. Był to ostatni dzień
roku szkolnego. Po wszystkich uroczystościach, gdy byłem
już sam w domu, nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram, patrzę i oczom nie wierzę! Na progu stoi uśmiechnięta Regina. Zapraszam moją miłą do środka. Ona opowiada,
jak to u niej wyglądała szkolna uroczystość. Skończyła, a ja
milczę. Nagle dzieje się coś nieoczekiwanego − Regina
obejmuje mnie i całuje. Całujemy się i całujemy bez końca.
Tak spędziliśmy cudowne lato, zakochani w sobie
po uszy. Planowaliśmy nawet ślub. Wiadomo było, że trochę musimy z tym poczekać − miałem dopiero trzynaście
lat. Regina postanowiła, że będziemy mieszkali w białym
domku z ogródkiem pełnym kwiatów, jak na obrazku, który mi pokazała.
Całymi dniami bawiliśmy się w lesie, ściskając się co
chwilę i całując. Miałem skryte marzenie, by dotknąć Reginę między nogami. Słyszałem od kolegów, że u kobiety to
ciekawe miejsce. Dlaczego ciekawe? Sami nie wiedzieli,
więc ja postanowiłem się dowiedzieć. Regina stanowczo
odsuwała moja rękę, a równocześnie dawała mi do zrozumienia, że są miejsca, które dotykać wolno. Dziwiłem się.
Dziewczyna domyśliła się, że mało co rozumiem, a chciała
okazać mi uczucie. Pewnego dnia, gdy się całowaliśmy,
wzięła moją rękę i położyła na swojej piersi. Poczułem
dwie sprężyste kulki. I co mi było z tego? Na inne dotykanie miałem chęć.
36
Bainvoll _Wielki mrok:Bainvoll _Wielki mrok 2013-11-14 11:09 Strona 37
W IELKI
MROK
Matka Reginy wyczuła, że coś się dzieje. Być może sama Regina jej się zwierzyła − była z natury szczera i otwarta. Matce nasza zażyłość nie podobała się. Może bała się,
że córka przedwcześnie straci cnotę? Z mojej strony
na pewno jej to nie groziło. Lubiłem się całować, tak jak
Casanova w moim wieku, ale ani on, ani ja, mając trzynaście lat, jeszcze nie pozbawialiśmy kobiet dziewictwa.
Regina była w stałym napięciu. Chyba mnie kochała,
a matka żądała zaprzestania spotkań. Okazywała mi wyraźną niechęć. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego. Nie byłem
łobuzem, przeciwnie − byłem grzeczny i dobrze ułożony,
pochodziłem z tak zwanego dobrego domu. Wiele lat później zrozumiałem − Regina miała dwie młodsze siostry,
warunki materialne w domu były skromne, rodzice chcieli
wydać Reginę wcześniej za mąż, a ja, smarkaty chłopiec,
na zięcia się nie nadawałem.
Lato minęło, wróciliśmy do miasta, ale mimo złego
nastawienia matki, nasz romans trwał. Spotykaliśmy się
wieczorami − spacery, odwiedzanie znajomych. Nigdy
nie brakowało nam tematów do rozmowy, mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań. Prawie nigdy nie odwiedzałem Reginy w jej domu, nie byłem tam mile widziany.
Za to w moim domu często bywałem sam, Regina przychodziła, no i jak zwykle − pocałunki i niewinne pieszczoty…
Któregoś dnia jednak wszystko się skończyło. Regina
zapukała do mnie i bez słowa podała mi blaszane pudełko
po herbacie. Po czym odwróciła się i odeszła. Nie pobiegłem za nią, może szkoda. Cofnąłem się do mieszkania
i, przeczuwając coś niedobrego, podważyłem wieczko pudełka. W środku znalazłem poskładany liścik i różowy, zasuszony goździk. Regina napisała, że miała ten goździk
przypięty do sukienki w dniu, kiedy całowaliśmy się po raz
pierwszy. Przypomniałem sobie, rzeczywiście tak było.
37