Nieperawda - Jestem w domu
Transkrypt
Nieperawda - Jestem w domu
NIEPERAWDA, czyli NIESPODZIANKA DLA MAMUSI Obudził się mocno zaspany. - To mój pierwszy buziak dla ciebie, kochana mamusiu... wyrecytował bardzo teatralnie i przygniótł mnie w czułym uścisku, wbijając równocześnie łokieć w moje ramię. Nie za mocno, Ŝeby mnie nie zdenerwować, ale Ŝebym juŜ nie zasnęła... - Pośpij jeszcze synku, jest bardzo wcześnie. Mały ociąga się. Jest wyraźnie zaspany, lub niedospany. W kaŜdym razie szuka zaczepki. - Nieperawda! Miałem od rana pracować! Odpowiada juŜ bardziej poirytowany, rozdraŜniony. Jedyna szansa na opanowanie sytuacji to zimna krew. JuŜ to przerabiałam. A poza tym jestem jeszcze we śnie. - Ach, jeśli tak, to ubierz się. Na fotelu leŜą naszykowane ubrania. - Yyyyy... – znowu skrzywiona, zaczepna mina. Stanął nad ubraniami. - Ubierz się, bo zmarzniesz! - Nie chce mi się... - mruknął niewyraźnie. – No dobrze, ale nie patrz!!! - warknął przez łzy. Ubieranie trwało dobre 20 minut, cały czas obserwując, czy patrzę. Wreszcie mnie przyłapał. Miałam otwarte oko. Zresztą tylko na to czekał... I zaczął się dramat! - O, nie! Tak nie będzie! Miałaś nie patrzeć! – i w ryk, choć chyba wreszcie zadowolony, trudno to wyjaśnić…Jeden zero dla niego. Tak rozpoczyna się poranek jęczącego kojota! - Ale ja nic nie widziałam! Synku! - Nieperawda, widziałaś!!! - i wyje na dobre. Chyba juŜ nie pośpię. No dobrze. Tylko spokój. Zimna krew. - Kochanie, podejdź szybko do mamusi. - zaciekawił się... – Widzisz szklankę na stole? - skinął głową . – Chciałam zobaczyć, czy jest tam jeszcze coś do picia. Ty stałeś przy fotelu, właśnie obok stołu... Spojrzałam na szklankę, na ciebie w ogóle nie chciałam spojrzeć! - Nieperawda! - No to popatrz. Widzisz szklankę? Tylko nie podglądaj fotela, nie wolno! – udało mi się go trochę zbić z tropu - Rozumiesz teraz? Nic nie widziałam! - no, moŜe jednak trochę dośpię. - Ale teraz widzisz!!! A ja chciałem ci zrobić niespodziankę! - i rozbeczał się na dobre! Kochanie!!! - moje zaskoczenie nie miało granic. - To ty juŜ się ubrałeś? A skarpety?... no teŜ są! - to juŜ nie zaskoczenie... to podziw! - Wspaniale, po prostu wspaniale! - przytuliłam go. - Jak ty się doskonale potrafisz sam ubierać! I ja tego nawet NIEZAUWAśYŁAM???? Chyba się udało go trochę zbić z tropu…. -Cudownie! Idź teraz do swojego pokoju, weź blok i kredki te w kubeczku! - i przyjdź tu pracować. Poszedł. Nie do końca był zadowolony takiego obrotu sprawy. Wskazywał na to jego „krzywy” uśmiech. I pojękiwania z drugiego pokoju: - Nieperawda! Kubeczki są do picia, a nie do kredek!