Szanse „antypartii” z „antyPR-em” Wojciech K. Szalkiewicz
Transkrypt
Szanse „antypartii” z „antyPR-em” Wojciech K. Szalkiewicz
Szanse „antypartii” z „antyPR-em” Wojciech K. Szalkiewicz Felieton na temat decyzji Piotra Tymochowicza o zapisaniu się do partii (?) Janusza Palikota moŜna by zacząć od odwołania do słynnej kwestii Martina Lutera Kinga: „Miałem sen!” Proces myślowy byłego posła nad zagadnieniem: „kto moŜe skończyć z polskim politycznym teatrem, marketingiem i PR-em?”, zaowocował taką konstatacją: „Kto, jak nie człowiek, który go tworzył przez lata, który zbudował tak wiele karier politycznych w Polsce. Ktoś, kto nawet Andrzeja Leppera był w stanie wprowadzić na polityczne salony” – mówił Palikot na wspólnej z Tymochowiczem konferencji prasowej. Tymochowicz zaś dopowiadał, Ŝe zdecydował się przystąpić do Ruchu Palikota, bo upatruje w nim szansę na zmianę jakościową w polskiej polityce: „Szkoda by mi było przegapić czas, w którym moŜna załoŜyć antypartię, zajmować się antyPR-em, PR-em demarkacyjnym”. No i tu juŜ nie wytrzymałem i – jak chciał Tymochowicz (a wcześniej Jarosław Kaczyński) – „przebudziłem się”… ze śmiechu. Zacznijmy od pytań: Co to jest „antyPR”, „PR demokratyczny”, czy wspomniany takŜe przez p. Tymochowicza na konferencji „PR obywatelski”? Wprawdzie w literaturze funkcjonuje kilkaset róŜnych definicji public relaions, ale z takimi pojęciami się jeszcze nie spotkałem. Nie będę się więc silił na ich analizę – z pewnością wkrótce „specjalista od wizerunku i marketingu politycznego” zdefiniuje te pojęcia lub teŜ będziemy mogli w praktyce zobaczyć, co się za nimi kryje. Na razie pozostaję na stanowisku, Ŝe PR – to jest PR, bez Ŝadnych „dodatków”. Bo do jakich tymochowiczowskich „kategorii piarowskich” zaliczyć klasyczny event, jakim była konferencja prasowa obu panów na tle biura poselskiego Donalda Tuska, nota bene poprzedzona działaniami marketingowymi w postaci zapowiedzi Palikota o „trzęsieniu ziemi związanym z sensacyjnym transferem politycznym”. „Widzę swoją rolę w demaskowaniu poszczególnych zachowań PR-owych. W PR politycznym pokazano juŜ wszystkie moŜliwe najbardziej haniebne socjotechniki” – oceniał Tymochowicz i tu się z Nim zgadzam – trudno wymyślić tu coś nowego. Skoro się przez chwilę zgadzamy to moŜe jeszcze trochę „podemaskujmy”. Zacznijmy ad presonam, czyli słów parę o samym „specjaliście”. Pan Tymochowicz jest specjalistą przede wszystkim z zakresie autopromocji i tu uchylam kapelusza – w tym jest świetny. Jednak obok peanów na jego cześć typu: „Ktoś, kto nawet Andrzeja Leppera był w stanie wprowadzić na polityczne salony” nie mogę przejść obojętnie. Niestety bowiem wysłanie Leppera do solarium, ubranie go w garnitur i „przyozdobienie” go krawatem w biało-czerwone pasy to za mało, aby trafić na polityczne salony – co z resztą podkreślał sam lider Samoobrony w ostatnich wywiadach. Rola doradcy w kampaniach wyborczych jest waŜna, ale jest jeszcze klika innych czynników decydujących o tym, czy polityk zostanie wybrany czy nie. Jednym z nich jest np. „duch czasu” (zeitgeist) czyli „zapotrzebowanie społeczne” na zmiany na scenie politycznej, na wprowadzenie do tego „teatru” nowej „jakości”. Taką „jakością” był w 2001, ale przede wszystkim w 2005 r. Andrzej Lepper i jego ugrupowanie, a w 1990 Stanisław Tymiński. Nie było juŜ „zapotrzebowania” na Leppera w 2007 r. i dla Tymińskiego w 2005 r. Dlatego teŜ wbrew słowom J. Palikota, „Tylko ktoś taki moŜe wyprowadzić z politycznych salonów Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego” – P. Tymochowicz tego nie będzie w stanie zrobić i to niezaleŜnie od tego, jakiego „typu PR” będzie uŜywał i jakiej klasy jest „specjalistą”. „Teraz moŜe przyszedł czas na śmierć politycznego PR-u” – oceniał podczas wspomnianej konferencji prasowej Tymochowicz i tu się z Nim nie zgodzę. „Polityczny PR”, a precyzyjnie rzecz ujmując marketing polityczny jest zjawiskiem tak starym jak sama polityka. Obie te sfery ludzkiej działalności są ze sobą nierozerwalnie związane. Dla tego „śmierć” jednej oznaczałaby „zgon” drugiej. A polityka ma się zupełnie dobrze i trwać będzie wiecznie (lub do czasu, gdy ludzie przestaną walczyć o Władzę – ale na to się nie zanosi, zwaŜywszy chociaŜby na liczbę chętnych na mandaty samorządowe w ostatnich wyborach). Dlatego teŜ i marketing polityczny ma się, i będzie miał się dobrze. Nie ma teŜ obecnie szansy, aby zmaterializowała się „wizja” Palikota, Ŝe „polityka wróci do źródeł: do rozmowy o tym, co jest dzisiaj dla nas wszystkich w Polsce najwaŜniejsze”. To jest utopia. W ten sposób nie uprawia się polityki na świecie juŜ od kilkudziesięciu lat. Nie bez przyczyny mamy obecnie do czynienia ze zjawiskiem nazwanym przez politologów – postpolityką uprawianą przez pop-polityków. Zresztą sam Janusz Palikom jest doskonałą emanacją tych zjawisk. MoŜna uŜalać się, Ŝe jest to „be”, ale taki jest po prostu współczesny świat. Dlatego teŜ, jeŜeli Janusz Palikot jako lider „antypatii” nie chce funkcjonować na obrzeŜach, czy teŜ nawet poza marginesem polskiej polityki (znamienna jest tu postać innego Janusza – Janusza Korwina-Mikke) i o,n i jego Ruch będą potrzebowali PR. Jednak nie jakiegoś „wydumanego” przez p. Tymochowicza „PR-u obywatelskiego”, ale normalnych działań z zakresu marketingu politycznego wspierającego działalność normalnej partii politycznej, działającej w regułach demokratycznego państwa. W Ŝaden inny sposób – bez zdobycia przewagi w parlamencie – nie uda się jego formacji „wyprowadzić z polskiej polityki” Tuska i Kaczyńskiego. Nie ma innej drogi, takŜe dla „antypatii” posługującej się „antyPR-em”. MoŜna wprawdzie – jak mawia polskie przysłowie – kopać się z koniem, ale czy warto? Tymochowicz mówił, Ŝe upatruje w swoim akcesie do Ruchu Palikota szansy na zmianę jakości polskiej polityki: „Myślę, Ŝe warto spróbować to zrobić właśnie z Januszem Palikotem. Powiem wprost: ja nikogo innego, kto mógłby tego dokonać na polskiej scenie politycznej po prostu nie widzę” – zadeklarował. Ja teŜ nikogo takiego nie widzę – bo po prostu takiej postaci nigdy nie będzie. Scenę polityczną mogą zmienić tylko wyborcy – to oni bowiem ją kształtują, decydują o jej „jakości” dając i odbierając władzę. ChociaŜ, patrząc na drugą stronę tego „medalu”, moŜna stwierdzić, Ŝe Palikot w ciągu kliku lat swojej działalności poselskiej sporych zmian w polskiej polityce juŜ dokonał. Czy na lepsze?