zachowaj artykuł
Transkrypt
zachowaj artykuł
Niezależny serwis społeczności blogerów Dlaczego Kościół w Irlandii upadł, a w Polsce nie? roux, 16.01.2017 08:01 Portal Gosc.pl , w artykule pod intrygującym tytułem „Kościół przestał walczyć”, prezentuje rozmowę z Johnem Watersem, irlandzkim pisarzem i felietonistą. Jeśli chodzi o sytuację katolicyzmu irlandzkiego dziś, to trudno sobie wyobrazić, żeby mogła być gorsza. Irlandia, nie tak dawno uznawana za najbardziej katolicki kraj w Europie, teraz znajduje się na drugim biegunie. Zmiana oraz jej tempo są niezwykłe, bo wszystko zdarzyło się w ciągu ostatniej dekady. Szybko i bezboleśnie przekształcono kościoły w miejsca innego przeznaczenia. Fundamentalnym powodem była słaba kondycja irlandzkiego katolicyzmu. W umysłach wielu pokutował naiwny obraz wiary. Dlatego kiedy w Kościele pojawiały się skandale związane z nadużyciami seksualnymi, tak łatwo naraziły one na szwank wizerunek instytucji. Ludziom brakowało intelektualnych podstaw wiary i doświadczenia Boga. Irlandczycy nie myślą zbyt dużo o tym, w co wierzą. Tak więc pierwsza rzecz to problem rozumienia samych prawd wiary. Mieliśmy problem z księżmi. Zostawali nimi niekoniecznie ci, którzy najbardziej się do tego nadawali. Wpływało na to wiele czynników społecznych. Nieraz to matki decydowały, który syn ma iść do seminarium. Ponadto jest faktem, że bycie duchownym było czymś atrakcyjnym dla osób o skłonnościach homoseksualnych. Jako księża byli strona 1 / 4 Niezależny serwis społeczności blogerów osobami szanowanymi społecznie i nikt ich nie pytał o ich homoseksualizm. W Irlandii, a może i generalnie w Kościele, jest nadreprezentacja osób o tych skłonnościach wśród duchownych. Mówiąc że, księżmi zostawali ludzie nie odpowiedni John Waters nie precyzuje czy chodzi mu o zboczonych przestępców, czy raczej o tych, którzy nie potrafili, dla dobra sprawy, zapewnić im należytej ochrony. A tymczasem w Polsce: Ksiądz Roman podstępnie wywiózł od rodziców 13-letnią Kasię, więził ją i przez kilkanaście miesięcy gwałcił. Pedofil odprawia dziś msze w Puszczykowie. I koresponduje z dziećmi na Facebooku. - Po paru tygodniach podszedł i łagodnym głosem powiedział: „Zaufaj mi, chcę ci pomóc, jestem księdzem, nie skrzywdzę cię”. Wcześniej nikt tak do mnie nie mówił. Po paru miesiącach przyjechał do moich rodziców. Tłumaczył, że chce ich wesprzeć. Mówił, że lepiej będzie mi w szkole z internatem w innym województwie. – To nie była szkoła z internatem, tylko puste mieszkanie jego matki, która jest za granicą. Zapisał mnie do gimnazjum salezjańskiego przy ulicy Witkiewicza w Szczecinie. Mówił, że pedagog z tej szkoły to najlepsza przyjaciółka jego mamy. – Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że śpię u niego. Jak chciałam skoczyć z okna z ósmego piętra, to powiedział, że opętał mnie szatan. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc. - Kazał mi jechać z nim do Częstochowy. On często tam bywał, bo prowadził grupy pielgrzymkowe. Tam, w kościele, kazał mi iść do konfesjonału. „Chodź, powiesz całą prawdę i zobaczymy, jak Bóg zareaguje” – krzyknął. Opowiedziałam księdzu w konfesjonale wszystko. A on zwyzywał mnie od kurew. Powiedział, że nigdy nie dostanę rozgrzeszenia i mam się wynosić z kościoła. Pamiętam, że był taki zbulwersowany, czerwony. Wybiegłam z płaczem. Ksiądz Roman za mną. Uśmiechał się przez całą drogę powrotną. Gdy prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko księdzu, w ogłoszeniach duszpasterskich parafii św. Józefa w Stargardzie Szczecińskim zapowiedziano: „Decyzją władz Towarzystwa Chrystusowego ks. Romana przeniesiono do pracy w Anglii. Pożegnanie odbędzie się w czwartek o 19.15. Pragniemy podziękować Bogu za wspólny czas”. Ksiądz strona 2 / 4 Niezależny serwis społeczności blogerów został aresztowany, zanim wyjechał do Anglii, w czerwcu 2008 roku. Miał wtedy 32 lata. W jego laptopie znaleziono treści pedofilskie i korespondencję z innymi dziećmi. W lutym 2009 roku Sąd Rejonowy w Stargardzie skazał księdza Romana na osiem lat bezwzględnego więzienia. Ksiądz Roman traktował dziewczynkę jak niewolnicę, jak rzecz. Zaplanował swoje działania. Stopniowo izolował dziecko od rodziny oraz przyjaciół. Założył jej w telefonie GPS, aby sprawdzać, gdzie się znajduje. Kontrolował jej billingi w telefonie komórkowym. Cynicznie wykorzystał jej sytuację psychiczną oraz finansową. Prawdopodobnie skutki Kasia będzie odczuwała przez całe życie. O wysokiej demoralizacji ks. Romana może także świadczyć treść rozmów na Gadu-Gadu. Wynika z nich, że z innymi dziewczętami także utrzymywał kontakty zbyt zażyłe jak na kapłana katolickiego i opiekuna młodzieży. Używał też wulgaryzmów, opisując przełożonych, na przykład o proboszczu swojej parafii pisał „ten fiut”. Ks. Roman miał przebywać w więzieniu do 2016 roku. Następnie mógłby zostać poddany tzw. ustawie o bestiach, stworzonej dla osób, które zagrażają życiu lub wolności seksualnej innych. Jeśli według psychiatrów nadal zagrażałby dzieciom, umieszczono by go w zamkniętym ośrodku w Gostyninie. Od wyroku apelację złożyli jego adwokaci. Jeden był opłacany przez rodzinę, drugi przez zakon Towarzystwa Chrystusowego. Ks. Roman był zakonowi wdzięczny za wsparcie. Przed sądem mówił: „Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu. Regularnie odwiedza mnie w więzieniu przełożony” Biegły sądowy stwierdził, że ksiądz Roman miał ograniczoną zdolność panowania nad swoim zachowaniem ze względu na „osobowość nieprawidłową z tendencjami pedofilnymi”. Ks. Roman ma spędzić cztery i pół roku poddany leczeniu psychiatrycznemu na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. Ale adwokaci księdza odwołują się także od zmniejszonego wyroku. W 2010 roku Sąd Apelacyjny w Szczecinie kolejny raz łagodzi wyrok. Z wyroku usuwa zapis, że ksiądz dokonał przestępstwa „przez nadużycie zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego”. Kara zostaje zmniejszona o pół roku. Ksiądz wyszedł na wolność w czerwcu 2012 roku. Ostateczny wyrok dla ks. Romana był wyrazem pogardy dla krzywdy wyrządzonej ofierze, a po trosze i dla prawa. Ksiądz dobrze wiedział, co robi. Wybrał 12-latkę opuszczoną przez rodziców, a przez to łatwą do zastraszenia i podporządkowania. Jeśli czuł pociąg do dziewczynek, mógł się wcześniej leczyć, prosić o skierowanie do innej pracy, szukać pomocy u przełożonych. Nie zrobił tego i sądy o tym wiedziały. Ksiądz miał wiele miesięcy na zaprzestanie przestępstw seksualnych, ale je kontynuował. Powinien więc otrzymać karę w górnych granicach, czyli 12 lat. Mimo to, bez wysłuchania pokrzywdzonej, dwukrotnie złagodzono gwałcicielowi karę. Sądy nie zadbały nawet, by pokrzywdzona była strona 3 / 4 Niezależny serwis społeczności blogerów prawidłowo reprezentowana. Nie ma pewności czy w ogóle wiedziała, że ma prawo do pełnomocnika. Jest pewność, że jej interes nie był w sądzie reprezentowany. Prof. MONIKA PŁATEK, kierowniczka Zakładu Kryminologii Uniwersytetu Warszawskiego Rozmówca portalu Gosc.pl podkreśla: W Irlandii dostrzega się siłę polskiego katolicyzmu. Jednak galopująca sekularyzacja zrobiła swoje. Irlandczycy, patrząc na Polaków, myślą o nich z poczuciem wyższości: „Jacy oni zacofani, nie przyswoili sobie zasad nowoczesnego świata, nie są tak nowocześni jak my”. Wiele tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. (abp. Józef Michalik, 8.10.2013) Dzieci, które w domu nie zaznają miłości, nie są dopieszczone szukają tego u innych. Jeśli ktoś jest w tej sferze nadwrażliwy, to mogą go nieświadomie sprowokować. Myślę, że o to właśnie chodziło. Każdy z nas, księży spotyka się z takimi sytuacjami. Jeśli duchowny jest dla dzieci serdeczny i dobry, to one się do niego garną, co czasem z zewnątrz może wyglądać dziwnie, a u niektórych budzić podejrzenia. Jeśli jakiś kapłan ma w tej sferze problem, to rzeczywiście, może pojawić się jakieś niebezpieczeństwo (ks. Jan Sikorski, 9.10.2013) wyborcza.pl/duzyformat; gosc.pl strona 4 / 4 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)