Powrót Róży do domu - Rzecznik Praw Dziecka
Transkrypt
Powrót Róży do domu - Rzecznik Praw Dziecka
Powrót Róży do domu Page 1 of 2 Powrót Róży do domu Violetta Szostak, Piotr Żytnicki, Poznań, es 2009-09-16, ostatnia aktualizacja 2009-09-15 20:33:34.0 Dziś w południe Róża, o której głośno w całej Polsce od tygodni, wróci do rodziców. Sędzia zmieniła decyzję o odebraniu noworodka. Ale przekonuje, że była właściwa Wtorek, 15.30. Sędzia Jolanta Biniak, przewodnicząca wydziału rodzinnego sądu w Szamotułach, po pięciogodzinnej rozprawie za zamkniętymi drzwiami wpuszcza dziennikarzy na salę. Ogłasza: - Sąd postanowił zmienić poprzednią decyzję. 27 lipca sędzia Biniak zdecydowała o odebraniu Wioletcie Woźnej i Władysławowi Szwakowi z Błot Wielkich narodzonej sześć dni wcześniej córki Róży. Tłumaczyła to bałaganem w domu i nieporadnością rodziców (na podstawie opinii kuratora i szamotulskiego szpitala). Lekarze podali matce środki na powstrzymanie laktacji, piersi kazali ścisnąć. Noworodka przekazano rodzinie zastępczej. O zmianę tej decyzji wnioskowali pełnomocnik rodziny i rzecznik praw dziecka. Za rodzicami murem stanęli miejscowy proboszcz, pomoc społeczna i 300 sąsiadów - wysłali apel do premiera, ministra sprawiedliwości, prezydenta RP. Wczoraj sąd zdecydował, że Róża może wrócić do rodziców. W domu razem będą czekać na ostateczną decyzję, czy sąd ograniczy Szwakom prawa rodzicielskie (sprawa się toczy). 63-letni Władysław Szwak, ojciec dziewczynki, był wczoraj szczęśliwy: - Wreszcie czuję, że mnie potraktowali jak człowieka. Bo przedtem nie byłem jak człowiek, kiedy dziecko mi zabrali, tak bez niczego. Na wczorajszą decyzję wpływ miała przede wszystkim opinia specjalistów z Rodzinnego Ośrodka DiagnostycznoKonsultacyjnego w Poznaniu. To oni na zlecenie sądu, miesiąc po odebraniu noworodka, przebadali rodziców Róży oraz trójkę starszego rodzeństwa. Ich opinia brzmiała tak: "Pozostawienie Róży w rodzinie zastępczej z punktu widzenia dobra małoletniej nie jest celowe". O rodzicach: "Właściwie zaspokajają potrzeby emocjonalne małoletnich, w szczególności poczucia przynależności do rodziny, miłości, zainteresowania nimi. Wyniki badań wskazują na silne wzajemne więzi emocjonalne małoletnich i rodziców oraz pomiędzy rodzeństwem, poczucie bezpieczeństwa psychicznego w rodzinie". Ale wczoraj sędzia Biniak w uzasadnieniu stwierdziła, że poprzednia decyzja o odebraniu noworodka była właściwa. Dopiero po zabraniu dziecka i nagłośnieniu sprawy w domu nastąpiła poprawa, uporządkowano gospodarstwo, rodzina dostała pomoc - stwierdziła. I dodała: - Sąd będzie obserwował, czy ta poprawa nie jest chwilowym zrywem. Jeśli okaże się, że była to tylko chwilowa mobilizacja i pozorna zmiana, wówczas konieczna będzie ponowna ingerencja ze strony sądu. Sędzia ustanowiła nad małą Różą kuratora - raz w tygodniu będzie wizytował Szwaków i przesyłał sądowi szczegółowy raport. Poleciła też pracownikom pomocy społecznej, by odwiedzali rodzinę "do pięciu razy w tygodniu" i spędzali z nią "do sześciu godzin dziennie". W uzasadnieniu nie ma jednak nic o pozytywnych ocenach, jakie wystawili Szwakom biegli. Sędzia pominęła też fakt, że poprawę sądowy kurator zauważył już pod koniec lipca, zanim sędzia odebrała Różę rodzicom. Także pomoc społeczna już wcześniej zajęła się Szwakami. - Mam wrażenie, że sąd próbuje przenieść na innych winę za swoją niewłaściwą decyzję - mówi mec. Małgorzata Heller-Kaczmarska, pełnomocnik Szwaków. - Uzasadnienie sądu było skandaliczne - mówił po wyjściu z sali proboszcz Paweł Pawlicki, który towarzyszył w sądzie Szwakom. - Czytałem opinię biegłych, nie ma potrzeby, by w takim stopniu ingerować w życie tej rodziny. Sąd broni decyzji, która była całkowicie niesłuszna. Tomasz Tadla z biura rzecznika praw dziecka: - Decyzja o powrocie Róży do rodziców cieszy, ale pewne stwierdzenia w uzasadnieniu są kontrowersyjne. Biegli wskazywali, że rodzina potrzebuje pomocy, ale nie ponadstandardowej, bez aż tak ścisłego nadzoru. Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka: - Nie dziwi mnie, że sąd nie przyznaje się do błędu, ciężko jest powiedzieć, że zrobiło się źle. Tamta decyzja była haniebna, krzywdząca, nieludzka. Martwi, że sąd postanowił czyhać, czekać, aż ta rodzina się potknie, by móc powiedzieć: a nie mówiliśmy. A ta rodzina nie potrzebuje cerbera z biczem. Żałuję, że sąd nie powiedział o niej nic pozytywnego. Taka motywacja mogłaby tylko im pomóc. Dzisiaj w południe rodzina zastępcza przekaże Różę biologicznym rodzicom w szamotulskim centrum pomocy rodzinie. Tymczasem sprawa zainteresowała posłów. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz i grupa innych posłów PO zastanawiają się nad zmianą prawa rodzinnego. - Niepokoi nas praktyka sądów, które zbyt łatwo decydują o odebraniu dziecka rodzinie. Być może wystąpimy z inicjatywą legislacyjną. Trzeba doprecyzować przepis dotyczący środków, jakie sąd może podjąć w przypadku, gdy opieka nad dzieckiem w rodzinie szwankuje. Powinno być jasne, że odebrać dziecko Powrót Róży do domu Page 2 of 2 można w sytuacji absolutnie wyjątkowej. I że sąd obowiązany jest stosować najłagodniejszy możliwy środek wystarczający, by zabezpieczyć dobro dziecka. Violetta Szostak, Piotr Żytnicki, Poznań, es Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl - www.wyborcza.pl © Agora SA