Ryzyko makRoekonomiczne

Transkrypt

Ryzyko makRoekonomiczne
Refleksje inwestora
Ryzyko makroekonomiczne
B
Będąc wielokrotnie w życiu zawodowym
i prywatnym w roli osoby nazywanej inwestorem, zadawałem sobie często pytanie, czego się najbardziej obawiam. Stąd
też chciałem nazwać ten tekst po prostu „Obawy inwestora”, ale może to by
brzmiało mniej poważnie i zbyt osobiście.
Po namyśle doszedłem do jednego podstawowego wniosku: normalny inwestor nie
obawia się długiej listy rodzajów ryzyka
wymienianych we wszystkich podręcznikach. Dlaczego? Bo jak już jest na danym
rynku, a będzie się bał, to trafił pod niewłaściwy adres. Wobec tego każdy rozsądny
inwestor zna swoje cele inwestycyjne i ryzyka danego rynku i jego instrumentów.
Zna swój poziom stop loss i stop profit.
Czyli wie, ile może stracić, bo określa swój
dopuszczalny poziom strat, po osiągnięciu
którego nie odgrywa się na rynku, gdyż
z rynkiem mało kto wygrał, a więc wychodzi z rynku, konwertując aktywa, lub
czeka na lepszy sezon. Wie także, ile może
zyskać, czyli określa granice swojego apetytu na zysk z ryzykiem, a więc wie, kiedy
wygrywa i do jakiego poziomu rozsądnie
jest dalej nie drażnić rynku i szczęścia.
W każdej grze, rynkowej również, pełno
jest tzw. leszczy, którzy sądzą, że dobra karta jest ich wyłącznym przywilejem i odchodzą od stołu, czyli od rynku o jedną sesję
za późno. Wobec tego, czego najbardziej
obawia się inwestor, jeżeli ryzyko rynku
i pochodne rodzaje ryzyka nie powodują
u niego nadmiernej palpitacji serca?
Odpowiedź jest prosta i nie w smak
politykom. Najbardziej obawia się do
tego, co może zrobić państwo, a także co
powinno zrobić, lecz zaniechało. Widać
to na przykładzie każdego rynku i każdego kraju, a więc Polski też.
Co dzisiaj między Bugiem i Odrą
najbardziej irytuje inwestorów i czego
się obawiają? Konsekwencji makroekonomicznych braku reformy systemu finansów publicznych i związanego z tym
tempa przyrostu długu publicznego. Dlaczego? Ależ to oczywiste!
Tempo przyrostu długu:
n Po pierwsze – pogarsza międzynarodowy rating Polski i emitowanych skarbowych papierów dłużnych;
n Po drugie – jak rosną obawy rynków
i funduszy inwestycyjnych co do perspektyw długu rządowego, to wpływa to na
wzrost oczekiwanej przez nich rentowności tych papierów, a więc rosną koszty
obsługi długu.
n Po trzecie – w konsekwencji największy krajowy pożyczkobiorca, czyli skarb
państwa determinuje cenę pieniądza zarówno przez swój wpływ na zachowanie
Rady Polityki Pieniężnej i NBP jako banku centralnego w zakresie ich nastawienia
w zakresie polityki monetarnej, jak i na
wzrost ceny pieniądza w zagranicznych
transakcjach pożyczkowych, bo rating
kraju w zasadzie przesądza o ratingowym
układzie odniesienia dla kredytobiorców
pochodzących z tego kraju. Wzrost długu
rządowego i jego ceny w kraju i za granicą
wpływa na skłonność RPP do bardziej restrykcyjnego nastawienia, co prędzej czy
później prowadzi do podniesienia podstawowych stóp banku centralnego.
n Po czwarte – równolegle rosnący apetyt
na pieniądz ze strony największego dłużnika, czyli Skarbu Państwa, prowadzi do konkurencji na krajowym rynku długu, czyli
mimo że tylko nieliczne ceny instrumentów
komercyjnych bazują np. na rentowności
rządowych bonów skarbowych (m.in. BS
52), to rentowność papierów skarbowych,
tj. cena za jaką rząd kupuje potrzebny pieniądz w takich krajach jak Polska, pośrednio determinuje w znacznym stopniu cenę
pieniądza na innych rynkach. Jak popatrzymy na wykresy długoterminowe, np. stopy
WIBOR3M i rentowności BS52, to ich diabelskiego wzajemnego splatania długo nie
zapomnimy. Tu nie trzeba mieć w domu
końcówki Reutersa czy Bloomberga, wystarczy np. Money.pl czy Bankier.pl.
n Po piąte – Skarb Państwa, zabierając pieniądz z rynku nie tylko plasuje swoje skrypty dłużne w portfelach inwestorów, ale także wypiera z rynku innych potencjalnych
pożyczkobiorców, ponieważ tego pieniądza
jest dla nich mniej i ma wyższą cenę.
n Po szóste – jeżeli pieniądza jest mniej, to
drożeje on nie tylko w transakcjach krótkoterminowych, ale też w średnio- i długoterminowych, co prowadzi do podwyższenia kosztów inwestycji rzeczowych. Może
to spowodować osłabienie skłonności do
inwestowania w sferze realnej gospodarki,
czyli do spadku stopy inwestycji.
n Po siódme – jeżeli nadal utrzymuje się
deficyt budżetowy i rośnie dług publiczny, to skutkiem niezatrzymywania takich
KURIER FINANSOWY NR 2(24)/2011
Fot. Archiwum prywatne
Zbigniew R. Wierzbicki
Dr Zbigniew R. Wierzbicki. 20 lat doświadczenia
menedżerskiego w sektorze finansowym. Dyr. ds.
doradztwa finansowego i marketingu w CRM S.A.
negatywnych zjawisk jest nacisk na wzrost
cen, czyli presja inflacyjna wywołana wydatkami sektora publicznego niemającymi
pokrycia w realnym wzroście dochodów
budżetowych przekształca się stopniowo
w coraz wyższą inflację. RPP ma coraz
więcej argumentów do rozważenia wariantu podniesienia stóp procentowych.
n Po ósme – jeżeli rośnie dług i jego cena,
pogarsza się rating, nie rośnie stopa inwestycji i pojawia się zagrożenie inflacyjne –
to musi to wpływać na osłabienie waluty
krajowej, czyli PLN.
Jak widać, główne rodzaje ryzyka
inwestycyjnego poza dosłownie rozumianym ryzykiem rynku generuje Skarb
Państwa swoim ryzykiem braku płynności, czyli rosnącym długiem publicznym,
rosnącym kosztem jego obsługi i nadmiernym pożyczaniem pieniędzy na rynku
krajowym i zagranicznym. Ryzyko stopy
i ryzyko walutowe lub jak ktoś woli ryzyko kursowe – na każdy rynek inwestycyjny przychodzi spoza tego rynku. Jaki stąd
wniosek? Głównym zagrożeniem dla każdego komercyjnego portfela inwestycyjnego jest polityka rządu w zakresie długu
publicznego. To rząd decyduje o poziomie
ryzyka systemowego, nazywanego też egzogenicznym, czyli takim, na którego poziom inwestor i rynek nie mają wpływu.
Jeżeli do wymienionych rodzajów
ryzyka inwestor doda np. ryzyko podatkowe, czyli uznaniowość interpretacyjną
systemu fiskalnego, zmienność rozwiązań
nie tylko podatkowych, ale i innych regulacyjnych itd. – to mamy w miarę pełny
zakres zagrożeń płynących ze strony państwa w stosunku do każdego portfela inwestycyjnego. n
5