Zabijano ich strzałem w tył głowy

Transkrypt

Zabijano ich strzałem w tył głowy
Zabijano ich strzałem w tył głowy
2015-04-03
Wiosną 1940 roku z rozkazu władz ZSRR zabito strzałem w tył głowy blisko 22 tysiące polskich
obywateli przetrzymywanych w radzieckich obozach i więzieniach. Wśród pomordowanych było
ponad 14 tysięcy oficerów wojska i policji. Dziś mija 75 lat, od kiedy NKWD rozpoczęło zabijanie
polskich oficerów w Katyniu.
Zdjęcie z 1943 roku z ekshumacji ciał polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Katyniu w 1940.
– Przywieziono nas gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano mi
zegarek, na którym była godzina 6.30 (8.30). Pytano mnie o obrączkę. Zabrano ruble, pas główny,
scyzoryk – to ostatni wpis z 9 kwietnia 1940 roku w pamiętniku mjr. Adama Solskiego, więźnia
Kozielska. Zapisy te odnaleziono po latach w masowym grobie w katyńskim lesie.
Tajna uchwała
Ponad miesiąc wcześniej, 2 marca 1940 roku, szef radzieckiej policji politycznej NKWD Ławrientij
Beria skierował do Józefa Stalina tajne pismo. Dokument dotyczył ponad 14,7 tys. polskich jeńców
oraz 11 tys. cywilnych obywateli stanowiących elitę międzywojennej Polski. Byli wśród nich
oficerowie wojska, funkcjonariusze policji, Straży Granicznej i Służby Więziennej, naukowcy,
inżynierowie, urzędnicy, ziemianie, którzy po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku
zostali zatrzymani przez Armię Czerwoną.
Jeńcy wojenni byli przetrzymywani w trzech obozach: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a
cywile w więzieniach NKWD na terenach sowieckiej Ukrainy i Białorusi. – Biorąc pod uwagę, że
wszyscy oni są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, NKWD uważa za niezbędne
rozpatrzyć sprawę w trybie specjalnym z zastosowaniem najwyższego wymiaru kary –
rozstrzelania, bez wzywania zatrzymanych i bez przedstawienia zarzutów – wnioskował w piśmie
Beria.
Po podpisaniu dokumentu przez Stalina Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b) Związku
Sowieckiego 5 marca przyjęło tajną uchwałę o wymordowaniu Polaków. – Celem było przede
wszystkim pozbawienie naszego narodu elit intelektualnych – tłumaczy Franciszek Kowalik,
historyk II wojny.
Strzały w katyńskim lesie
Likwidację obozu w Kozielsku rozpoczęto 3 kwietnia, w Starobielsku i Ostaszkowie dwa dni
później. Jeńców wywożono do miejsc kaźni, gdzie funkcjonariusze NKWD zabijali ich strzałem z
pistoletu w tył głowy. 4421 oficerów z Kozielska mordowano w Lesie Katyńskim. Wśród nich był
m.in. gen. Mieczysław Smorawiński, dowódca Okręgu Korpusu w Lublinie, i jedna kobieta ppor.
pilot Janina Lewandowska. Oficerów ze Starobielska zabijano w piwnicach NKWD w Charkowie.
Zastrzelono tam 3820 wojskowych. Natomiast 6311 jeńców z obozu w Ostaszkowie zastrzelono w
podziemiach więzienia w Kalininie (obecnie Twer).
Tej samej wiosny NKWD wymordowało również 7305 polskich cywili w kijowskich i mińskich
więzieniach. Groby tych ostatnich nie zostały dotąd znalezione. W sumie rozstrzelano 21 857
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 1
osób, w tym ponad 14 700 jeńców. Zamordowanych zakopywano w leśnych dołach w Katyniu,
Charkowie, Miednoje i Bykowni.
Sosny rosnące na mogiłach
W 1941 roku, po ataku Niemiec na ZSRR i zmianie stosunków polsko-radzieckich, władze Polski
zaczęły szukać zaginionych oficerów. – Stalin stwierdził wówczas, że już dawno ich wypuszczono
i prawdopodobnie uciekli do Mandżurii – mówi historyk.
Masowe groby w Lesie Katyńskim odkryli w 1943 r. Niemcy i przeprowadzili prace ekshumacyjne.
Wydobyto 4243 ciała. Czas dokonania zbrodni – wiosnę 1940 roku – ustalono na podstawie wieku
sosen rosnących na mogiłach.
Mimo to władze ZSRR zaprzeczały odpowiedzialności za mord, twierdząc, że dokonała go III
Rzesza. Tuszując swoją winę we wrześniu 1943 roku, gdy tereny Katynia znów zajęli Rosjanie,
NKWD utworzyła tam nowe groby, w których umieszczono sfałszowane dokumenty.
Przygotowano też fałszywych świadków. Na podstawie tych sfabrykowanych dowodów radziecka
komisja prowadzona przez Nikołaja Burdenkę potwierdziła, że Polaków zamordowali Niemcy
jesienią 1941 roku.
Nie ma zbrodni, która poszłaby w niepamięć
Dopiero po ponad 40 latach, w 1990 roku, radzieckie władze oficjalnie przyznały, że mord na
Polakach był jedną z ciężkich zbrodni stalinizmu. Jednocześnie prezydent ZSRR Michaił
Gorbaczow przekazał polskiemu prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu dokumenty dotyczące
tej zbrodni.
Polskie prace ekshumacyjne na terenach masowych mogił ruszyły rok później. Dzięki
porozumieniom z władzami Rosji i Ukrainy wybudowano tam też polskie cmentarze wojenne.
Jednocześnie jednak rosyjskie śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej umorzono z powodu śmierci
sprawców. Uznano ich zresztą winnymi tylko wojskowego przestępstwa służbowego. Z taką oceną
nie zgadza się Instytut Pamięci Narodowej, który prowadzi własne śledztwo. – To była zbrodnia
przeciwko ludzkości, zbrodnia wojenna i ludobójstwo – tłumaczą w IPN.
Dziś ofiary zbrodni sprzed 75 lat upamiętnia Muzeum Katyńskie, oddział Muzeum Wojska
Polskiego. Jego nowa siedziba na warszawskiej Cytadeli ma być gotowa na 17 września, w
rocznicę agresji ZSRR na Polskę. Jak podkreślał rok temu, podczas zakończenia pierwszego
etapu budowy, minister Tomasz Siemoniak, otwarcie muzeum to priorytet dla resortu obrony.
– Jednym z elementów 25-lecia wolnej Polski było dochodzenie prawdy o Katyniu i odkłamywanie
tej zbrodni – mówił na Cytadeli prezydent Bronisław Komorowski. Stwierdził też, że upamiętnianie
tej tragedii przekonuje, iż nie ma zbrodni, która poszłaby w niepamięć. – Każda zostanie
ujawniona, odkryta i użyta przeciw jej autorom – dodał wówczas zwierzchnik sił zbrojnych.
Autor: Anna Dąbrowska
Strona: 2