Koszt cywilizacji

Transkrypt

Koszt cywilizacji
Koszt cywilizacji
Uchroniliśmy się przed dżumą, tężcem, szkorbutem, tyfusem, by zapadać na choroby wynikające ze złego
odżywiania się. Świat tyje i choruje. Każdego roku 100 tysięcy Polaków trafia do szpitali z zawałem serca,
a 80 tysięcy z udarem mózgu. Nadciśnienie ma co trzecia dorosła osoba, a podwyższony cholesterol
— co druga. Ze statystyk wynika, że co trzeciego z nas dopadnie nowotwór. To koszt cywilizacji.
Gdzie szukać ratunku? O profilaktyce i stylu życia z dr. Arturem Antczakiem, kierownikiem Miejskiego
Ośrodka Profilaktyki Zdrowotnej w Łodzi, rozmawia Katarzyna Lewkowicz-Siejka.
KLS: — Naukowcy przewidują, że profilaktyka stanie się wkrótce głównym celem działań
medycznych.
ARTUR ANTCZAK: — Łatwiej jest uczyć ludzi, jak mogą zwiększyć kontrolę nad
swoim zdrowiem i je poprawić, niż ich leczyć. Stara prawda mówi też, że taniej zapobiegać, niż leczyć.
Ale mamy jeszcze sporo do nadrobienia w porównaniu np. z USA. Tam się nie wzywa ludzi, i to
kilkakrotnie, na badania profilaktyczne. Sami wiedzą, że nie mogą zachorować, bo stracą to, nad czym
przez lata pracowali. My umiemy dbać o samochody, wiemy, że przegląd trzeba robić regularnie itd., ale
jeśli chodzi o własne zdrowie, jest już inaczej. To zresztą wymaga przewartościowania myślenia nie tylko
nas samych, ale i lekarzy oraz osób decydujących u nas o służbie zdrowia. — Według Lalonda,
który określił tzw. pola zdrowotne, czyli grupy czynników, od których zależy zdrowie, największy wpływ
na nie ma styl życia — aż w 53%. W 21% na nasze zdrowie wpływa środowisko fizyczne, w 16%
zdrowie zależy od czynników genetycznych, a tylko w 10% od opieki zdrowotnej. Jak zatem pod
względem stylu życia wypadamy na tle Europy?
— Biorąc pod uwagę wyniki
„Diagnozy Społecznej 2005”, trzeba powiedzieć, że Polacy są narodem, który raczej nie
dba o zdrowie. Większość jest zdania, że aby być zdrowym, wystarczy nie chorować. Jesteśmy
społeczeństwem, które zażywa ogromne ilości leków — średnio aż pięć tabletek dziennie, co
plasuje nas na trzecim miejscu na świecie po Amerykanach i Francuzach. Mamy słabość do alkoholu
— co piąty Polak uważa, że choroby najlepiej leczy się wódką. Wiele do życzenia pozostawiają
dane dotyczące aktywności fizycznej. Zaledwie co czwarty Polak ćwiczy co najmniej godzinę tygodniowo,
a połowa młodzieży nie wypoczywa aktywnie. Zresztą potwierdziły to wyniki sondażu „Europe
Health 2006”, prowadzonego w wielu krajach Europy. Okazuje się, że jesteśmy jednym z kilku
narodów najmniej zadowolonych ze swojego zdrowia. Ale jednocześnie aż prawie 70% z nas twierdzi, że
w znacznym stopniu troszczy się o swoje zdrowie. Tak dla Polaków, jak i Europejczyków ta troska o
zdrowie, niestety, polega głównie na zażywaniu witamin i mikroelementów oraz na odchudzaniu. Nic
dziwnego, skoro prawie połowa Polaków ma nadwagę. Ale trzeba też pamiętać, że pod względem stylu
życia mieszkańcy Europy Południowej i Północnej się różnią. Bardziej dbają o siebie Skandynawowie.
— Styl życia kojarzy nam się przede wszystkim z prawidłowym odżywianiem. Co jeszcze go
kształtuje?
— Dobre proporcje między pracą a odpoczynkiem, w tym snem, i jakość tego odpoczynku
— czy spędzamy go aktywnie, czy przy stoliku z filiżanką cappuccino w dłoni. Niestety, niewiele
osób z nadwagą, zagrożonych otyłością, zapisuje się na zajęcia ruchowe. Na wysiłek fizyczny decydują się
głównie ludzie młodzi. Trudno zmobilizować do ćwiczeń osoby po pięćdziesiątce, szczególnie mężczyzn. W
programach profilaktycznym, np. w naszym ośrodku, uczestniczą głównie panie. Chyba trochę źle
rozkładamy priorytety. Praca często jest ważniejsza od zdrowia. Poza tym uważamy, że to nie my sami,
ale służba zdrowia powinna się o nas zatroszczyć, że powinno przyjść do domu wezwanie na badanie, a
potem ponowienie itd. Z dużą determinacją potrafimy jedynie szukać pomocy medycznej, gdy już mamy
dolegliwości. To trochę późno. Ważne też jest, czy stosujemy używki, czy umiemy radzić sobie ze
stresem.
— Chińskie przysłowie mówi: jeśli nie znasz ojca choroby, to na pewno zła dieta jest jej matką.
Już Hipokrates mówił, że pokarm powinien być lekarstwem. Jakie są największe błędy żywieniowe
Polaków?
— Jemy za szybko, nie o tych porach, co trzeba, i nie w tych proporcjach. To koszt cywilizacji.
Tempo życia sprawia, że sięgamy po żywność, przetworzoną, pozbawioną wartości, bogatą w
konserwanty. Spożywamy produkty rafinowane, fast foody i wszechobecny cukier, a wraz z tym nadmiar
kalorii. Jemy też za ciężkie posiłki, za dużo tłuszczu i mięsa. Tymczasem, jak wykazały badania
zwyczajów żywieniowych Europejczyków, każde 100 g czerwonego mięsa dziennie zwiększa ryzyko raka
jelita grubego o 70%. A w Polsce i w całej Unii Europejskiej regularnie wzrasta spożycie wieprzowiny. 10
lat temu statystyczny Polak zjadał rocznie nieco ponad 44 kg wieprzowiny, rok temu — 47 kg.
Jednocześnie jemy trzy razy mniej warzyw niż Grecy czy Włosi, choć trzeba przyznać, że porcje
zjadanych przez nas surówek już nie przypominają wielkością naparstka.
— Amerykanie dowiedli, że nieracjonalne odżywianie jest przyczyną rozwoju choroby
nowotworowej u kobiet w 60%, u mężczyzn w 40%. Dobre wiadomości przyniósł „British Medical
Journal”: jeśli przestawimy się na dietę śródziemnomorską nawet po 60. roku życia, to wydłużymy
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 21:44
życie o rok. Ale czy w dobie ryb z rtęcią i kurczaków z hormonami to wskazana dieta?
— W diecie śródziemnomorskiej podstawą jadłospisu są warzywa, owoce i gruboziarniste
pieczywo. I to jest jej siła. Wiadomo też, że kuchnia południowa bazuje na oliwie z oliwek. Jeśli nie mamy
dostępu do zdrowego kurczaka czy nieskażonej ryby, lepiej z nich zrezygnować.
— Jesteśmy zalewani propozycjami diet: optymalna, węglowodanowa, makrobiotyczna,
niełączenia produktów, według grup krwi, znaków zodiaku... Czy w ogóle jest jakaś idealna dieta?
— Nie ma, bo nie żyjemy w idealnym środowisku. To wszystko przecież gdzieś rośnie i z czegoś
czerpie. Kto kiedyś jadł pomidory zimą? Przecież nie zerwano ich z grządek. Jedząc melona z grudniu,
musimy mieć świadomość, jak dobrze został „zabezpieczony”, by dotrzeć np. z Chile do
Polski. Zwierzęta hodowane na pokarm nie są hodowane w taki sposób jak wcześniej, dziś to po prostu
przemysł. Nawet naukowcy co jakiś czas opracowują nowy model żywienia. Kilka lat temu amerykańscy
specjaliści od żywienia doszli na przykład do wniosku, że dotychczasowe receptury były błędne i
przygotowali nową piramidę żywienia. Ale sporo w niej kontrowersji, jak ta, że dobrze nam zrobi
codzienna dawka alkoholu, nawet tego mocniejszego. Kto się zbyt przywiązuje do wyników badań, może
się pogubić, czytając doniesienia naukowe na temat diety tylko z ostatnich 2-3 lat. Trzeba pamiętać, że
nie ma jednej diety dobrej dla wszystkich, powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb —
ma uwzględniać nasze skłonności genetyczne, środowisko, wiek czy płeć, stan zdrowia. Cytrusów nie
mogą np. jeść ludzie ze schorzeniami układu pokarmowego itd. Zresztą jedzenie dobrych rzeczy, ale w
nadmiarze też nie przyniesie nam korzyści, a zaszkodzi. Na pewno nie są dobre wszelkie skrajności, które
zawsze znajdują grupki wyznawców. Natomiast warto wyeliminować z diety wszystko, co od dawna
uważane jest za szkodliwe. Nigdy nie było tak, żeby dieta oparta na warzywach i owocach w jakiejś dużej
mierze szkodziła człowiekowi.
— Od lat poleca się czerwone wino z uwagi na zawartość zbawiennych flawonoidów oraz
resweratrolu, który hamuje inicjację, promocję i progresję raka, działa przeciwzapalnie i jako
przeciwutleniacz. Z drugiej strony badania wyraźnie wskazują na związek alkoholu z występowaniem
wielu typów nowotworu, nie mówiąc o ryzyku uzależnienia. Zatem wino leczy czy zagraża?
— Źródłem resweratrolu nie jest alkohol, lecz w przypadku wina są nim ciemne winogrona.
Odkryto go w kilkudziesięciu roślinach, m.in. w orzeszkach ziemnych i grejpfrutach. Co ciekawe, im wino
jest starsze, tym ma mniejszą skuteczność — podczas leżakowania związki polifenolowe łączą się z
innymi związkami chemicznymi, a w takiej postaci są trudno wchłanialne z przewodu pokarmowego. Ale
zawsze będą ludzie, którzy uważają, że najlepiej leczyć się winem. Żeby promować alkohole
niskoprocentowe, czasem używa się różnych chwytów, jak np. ten, że piwo jest dobre na nerki. Pytam:
nie ma innych sposobów? Z kolei lobby związane z kawą i herbatą promuje je ostatnio jako źródło
antyoksydantów, jakby zupełnie zapomniano, że są inne źródła, które nie zawierają kofeiny. Siła
przemysłu jest taka, że za pomocą reklam potrafi ludziom wmawiać różne rzeczy.
— 12 lat temu w Waszyngtonie odbył się pierwszy światowy kongres poświęcony
chemioprewencyjnym substancjom z warzyw i owoców, do których należy właśnie resweratrol. Przyszłość
tej dziedziny nauki jest bardzo obiecująca.
— Obecne w codziennym pożywieniu naturalne substancje chroniące przed rakiem były latami
zaniedbywane przez naukę jako tzw. czynniki niedożywcze warzyw i owoców. Nie znano roli np.
flawonoidów, więc klasyfikowano je jako niepotrzebne. Tymczasem okazało się, że substancje
chemioprewencyjne chronią przed mutagenami, kancerogenami i utleniaczami, nie wywołując skutków
ubocznych. Prasa naukowa donosi o badaniach właściwości aż kilkuset takich substancji. Ale oprócz
potwierdzenia ich efektów ochronnych trzeba oznaczyć dawki. Nadmiar nawet pozytywnych czynników
może okazać się szkodliwy.
— Zdrowy styl życia wyklucza używki. Wspomniany sondaż
pokazał, że mało Polaków chce jednak rzucić palenie — zadeklarowało to tylko 13% badanych.
— Moda na niepalenie trwa od dawna, więc kto chciał rzucić nałóg, zapewne to już zrobił. Do
poradni antynikotynowej w naszym ośrodku rocznie zgłasza się 300-400 osób. Kilka lat temu było ich
dwa razy więcej. Problem dotyczy przede wszystkim młodzieży, a nawet dzieci. Jedną z naszych
pacjentek była 12-letnia dziewczynka! Paliła od 9. roku życia — nawet po 30 papierosów dziennie.
Palą już 8-, 9-latki. Dzieci, podobnie jak młodzież, traktują papierosy jako przejaw dorosłości. Trudno je
leczyć. A co trzecia osoba, która poznaje smak tytoniu w dzieciństwie lub w okresie dojrzewania, zostanie
nałogowym palaczem. Podobnie obniżył się próg, jeśli chodzi o alkohol. Imprezy gimnazjalistów są dziś
tak suto zakrapiane, że te dzieciaki musi wynosić policja i rozwozić po domach. To jest bardzo
niepokojące, tym bardziej że wszyscy mają w szkole kontakt z programami profilaktycznymi.
Organizujemy tam warsztaty psychologiczne na różne tematy związane z profilaktyką. Ale jakoś ciężko
przekłada się to na praktykę.
— Używki to również modne dziś środki psychoaktywne.
— To, co natychmiast dostarcza kopa, łatwo znajduje amatorów, no bo po co wkładać wysiłek i
dłużej czekać na rezultaty. Ale to może uzależnić. Tych dopalaczy jest całe mnóstwo, od kofeiny, od
której też się uzależniamy, pomijając niekorzystny efekt kardiologiczny, po inne substancje
psychostymulujące umożliwiające pójście na skróty. Mało kto, sięgając po nie, zdaje sobie sprawę z tego,
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 21:44
że może to wywołać w przyszłości zaburzenia psychiczne. Coraz więcej jest psychoz na tym tle. To
poważne zaburzenia psychiczne, które zostają do końca życia, a nigdy by się nie pojawiły, gdyby ktoś
kiedyś nie sięgnął po środki psychoaktywne.
— Z sondażu na temat zdrowia Europejczyków wynika, że masowo sięgamy po preparaty
witaminowe. Tymczasem naukowcy donoszą, że witaminy w tabletkach nie tylko nie chronią przed
schorzeniami, ale wręcz nam szkodzą.
— Nie mówimy tu o wskazaniach, gdy człowiek musi pokryć niedobory, wywołane schorzeniem,
okresowo przyjmując preparat. Ale wielu ludzi po prostu stale pasie się różnego rodzaju odżywkami, i to
różnego pochodzenia. Naukowcy donieśli, że megadawki najpopularniejszych witamin, C i E, mogą nawet
skrócić życie. Przy przeziębieniu zażywamy nawet gram dziennie witaminy C, podczas gdy nasze potrzeby
to 90 mg, a te zaspokaja dieta. Tymczasem wysokie stężenie tej witaminy przyspiesza rozwój miażdżycy
i uszkadza nerki. Naukowcy z Johns Hopkins University ostrzegają, że im większa dawka witaminy E, tym
większe ryzyko przedwczesnej śmierci, a jej profilaktyczne zażywanie nie ma sensu. Korzystnie wpływa w
dawkach do 200 jednostek dziennie, znów tyle co w diecie. Powyżej 400 jednostek już szkodzi, a przecież
miliony ludzi zażywają nawet do 2000 jednostek dziennie! W ślad za preparatami witaminowymi idą inne
preparaty, które mają coś tam — jak nie na trawienie, to na myślenie. Tymczasem nie są do
końca przebadane, bo nie muszą przejść takiej procedury badawczej jak lek. Pomijam już kwestie
konfekcjonowania i dystrybucji.
— Podobno ten, kto się śmieje, ma silniejszy układ odpornościowy, zdrowsze serce, lepiej śpi i
lepiej przyswaja pokarmy. Czy zatem można przyznać słuszność biblijnej recepturze, że wesołe serce jest
najlepszym lekarzem? Czy to aż takie proste? — Ten śmiech, który się pojawia, jest przecież
wyrazem czegoś, naszej postawy, tego, co się w nas dzieje. Ten, kto jest chociaż częściowo uwolniony od
zmartwień, kto ma na kogo złożyć problemy, łatwiej funkcjonuje. Wierzący mają perspektywę, która
pozwala im znaleźć radość. Jeśli w naszym życiu nie ma Boga, a do tego brak rodziny, to trudniej
pokonywać problemy i czerpać zadowolenie. Warunki życia są cięższe i mamy gorszą kondycję
psychiczną. Coraz słabiej sobie radzimy ze stresem. A wierzący człowiek ma przecież dodatkowe
wsparcie, inaczej patrzy na życie. Wie, że na tym się nie kończy. Zresztą odkryła to i medycyna.
Wprowadzenie takiego spirytualnego wątku do leczenia przyniosło zaskakująco dobre rezultaty, nie tylko
w walce ze stresem czy uzależnieniem, ale i w rekonwalescencji czy leczeniu nowotworów. Szkoda tylko,
że takich ośrodków medycznych jest tak mało.
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 21:44