REJS MAZURSKI 2014 RELACJA Pełni zapału, żądni przygód i
Transkrypt
REJS MAZURSKI 2014 RELACJA Pełni zapału, żądni przygód i
REJS MAZURSKI 2014 RELACJA Pełni zapału, żądni przygód i ciekawi żeglugi wyjechaliśmy 24 maja na rejs- dla niektórych pierwszy w ich życiu. Nieświadomi, co nas czeka, wsiedliśmy do busa, by udać się do portu w Wilkasach. Podróż, wydawać by się mogło długa, upłynęła szybko przy dźwiękach gitar i śpiewie. Po dotarciu na miejsce nasze załogi spędziły wieczór integrując się na jachtach lub poznając okolicę. Kolejny dzień spędziliśmy jeszcze na lądzie, uczestnicząc w Mszy Świętej i zwiedzając wojenną kwaterę Hitlera- „Wilczy Szaniec”. Później załogi udały się do aquaparku w Wilkasach, gdzie relaksując się przed wypłynięciem , spędziliśmy wieczór. W poniedziałek nadszedł oczekiwany przez nas dzień-wypłynęliśmy w trasę. Ogrzani słońcem poznawaliśmy uroki Mazurskich Jezior. Wieczorem zorganizowaliśmy ognisko i spędziliśmy noc zacumowani na obrzeżu lasu. Następnego dnia postawiliśmy żagle około 10, żeby zrzucić je 15 min. później na kolejnym przystanku-koło hotelu Gołębiewski. Tam udaliśmy się do Aquaparku, gdzie spędziliśmy 2 godziny. Naszym kolejnym punktem wyprawy były Mikołajki, gdzie oprócz zrobienia zakupów i zjedzenia obiadu, udaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Tam skosztowaliśmy ptysiów z masą śmietankową- według kadry najlepszych w kraju. Po południu wypłynęliśmy w kierunku największego w Polsce jeziora- Śniardwy. Tam odbyła się sesja fotograficzna, niestety krótka, z powodu silnego wiatru. Płynąc po jeziorze Bełdany mogliśmy podziwiać konie polskie, żyjące w tamtejszych lasach na wolności. Zacumowani przy brzegu, spędziliśmy noc, ku rozczarowaniu niektórych, nie w towarzystwie czworonożnych zwierząt. Już następnego ranka mogliśmy poznać kolejne „uroki” żeglugi mazurskiej- obudziliśmy się przy świście wiatru i zachmurzonym niebie. Jednak jak na prawdziwych żeglarzy przestało, nie traciliśmy hartu ducha. Halsując, płynęliśmy w kierunku powrotnym, do Mikołajek. Po drodze nie zabrakło oczywiście wizyty w miejscowej kawiarni, gdzie ponownie kosztowaliśmy tamtejszy specjał. Wieczór odbył się także bez większych nowości, gdyż zacumowaliśmy w znanej już nam kei hotelu Gołębiewski. To nam bardzo nie przeszkadzało, gdyż kolejny dzień był pełen niespodzianek. Przebudzeni rześkim powietrzem pożegnaliśmy Mikołajki. Zadowoleni, że wiatr nam sprzyja, wpłynęliśmy do kanałów, gdzie silniki w dwóch jachtach odmawiały posłuszeństwa. Po kilku próbach ich odpalenia, wypłynęliśmy na otwarte jezioro metodą holowania, dzięki pomocy załogi pana Fiołki. Wieczór spędziliśmy na campingu „Kula”, gdzie ogrzewaliśmy się przy naszym ostatnim, rejsowym ognisku. W piątkowy poranek ks. Robert odprawił polową Mszę Świętą. Przedpołudnie spędziliśmy na sprawdzeniu swoich umiejętności żeglarskich (i nie tylko) na zorganizowanych przez kadrę zawodach. Mistrzem w rzucie kotwicą okazał się Kordian Chmiel. Uczestniczką rejsu, która pierwsza znalazła ukryte w lesie koło ratunkowe jest Monika Pasicka. Natomiast piątkę z matematyki na koniec roku powinien dostać Dominik Stępień, który najszybciej policzył deski w pomostach. Zwycięscy dostali w nagrodę klubowe koszulki. W kolejnej konkurencji swoją sprawnością fizyczną mogli wykazać się i nauczyciele, którzy przeciwko uczniom zagrali mecz siatkówki. Wynik nie jest znany, ale każda ze stron uważa, że to ona jest zwycięzcą. Po konkursach sportowych wsiedliśmy na łodzie by wyruszyć w stronę Wilkasów. Tam po południu udaliśmy się ponownie do aquaparku, gdzie rozluźniliśmy się po całotygodniowym trudzie życia żeglarza. W ostatni dzień rejsu oddaliśmy armatorowi posprzątane jachty i po obiedzie ruszyliśmy w stronę powrotną do Lublina. Z pod szkoły po godz. 19 odebrali nas rodzice. I tak w poniedziałek wróciliśmy na szkole korytarze. Czasem słychać jeszcze załogowe okrzyki, piosenki i opowiadane historie, ale to już nie jest to samo. Jedyne, co nam pozostaje to czekać na powtórkę za rok. :) Autorka relacji: Monika Pasicka