Psy, papugi i spirytyzm :),Za tęczowym mostem

Transkrypt

Psy, papugi i spirytyzm :),Za tęczowym mostem
Psy, papugi i spirytyzm :)
Chciałbym powrócić dziś do tematu pośmiertnej
egzystencji pierwiastka psychicznego, istniejącego w
ciałach zwierząt. W poprzedniej notce poświęconej
zwierzętom
(http://spirytysta.blogspot.com/2013/06/za-teczowymmostem.html) odnosiłem się głównie do poglądów
prezentowanych przez spirytystów, przytaczając dla
kontrastu kilka przykładów, które sugerują, że nie
jest łatwo powiedzieć w tej kwestii coś pewnego, a
zarazem pozwalają domniemywać, że w rzadkich
przypadkach może rzeczywiście dochodzić do kontaktu
z „duchem” zwierzęcia. Abstrahując jednak od tego,
czy uznajemy możliwość zaistnienia takich zdarzeń,
faktem jest, że jeżeli jesteśmy już przekonani o
nieśmiertelności
ludzkiej
psychiki
i
indywidualności, nie ma żadnych podstaw, aby uważać
to za wyłączny przywilej człowieka i odmawiać go
innym stworzeniom inteligentnym.
O tym, że „duchy” zwierząt czasami ukazują się
ludziom, mogą świadczyć trzy przypadki zanotowane
przez Prospera Szmurło (1879-1942) – wybitnego
polskiego badacza metapsychiki, prezesa Towarzystwa
Psycho-Fizycznego w Warszawie i redaktora
kwartalnika „Zagadnienia Metapsychiczne”.
Pies towarzyszy umierającemu
Kiedy pielęgniarka doglądała umierającego ujrzała
raz nagle pod stołem dość dużego psa z rasy
owczarków. Następnego dnia po śmierci chorego
zapytała wdowę co się stało z tym psem, gdyż ani
przedtem ani potem nigdzie go nie widziała.
– Z jakim psem, w całym domu nie ma ani jednego? –
odrzekła wdowa.
Gdy jednak pielęgniarka uporczywie twierdziła, że
na pewno na własne oczy go oglądała i dokładnie
opisała jego wygląd, dopiero wtedy zdumiona wdowa
przyznała, że istotnie mieli kiedyś właśnie takiego
psa, ale zginął już przed dziesięciu laty.
Creola
Drugi przypadek, na który powołuje się Szmurło,
opisał Ernesto Bozzano w czasopiśmie „Luce et
Ombra”. Otóż prof. Emil Maguin posiadał psa imieniem
Creola, którego na kilkanaście dni wysłał do Paryża
na tresurę do leśniczego w Rambouillet. Pewnego
ranka profesor usłyszał wyraźne drapanie psa do
drzwi wejściowych. Natychmiast wstał, otworzył
drzwi, ale nikogo nie zobaczył i nie umiał sobie
wytłumaczyć, co mogło być tego powodem. W dwie
godziny potem otrzymał depeszę z zawiadomieniem, że
jego pies Creola został przypadkiem zastrzelony na
polowaniu przez jakiegoś niezręcznego myśliwego.
Odczucie śmierci… papugi!
Pewna kobieta opisała taki oto niezwykły
przypadek: „Przed kilkunastu laty mój dziadek
zachorował i leżał w szpitalu na Malcie. U siebie w
domu, w Anglii, miał dziadek papugę, która była doń
niezwykle przywiązana i nauczyła się wołać go po
imieniu. Pewnego wieczora w szpitalu dziadek
wyraźnie posłyszał głos swojej papugi, trzykrotnie
głośno wymawiający jego imię i jakby wzywający na
pomoc. Zaniepokojony tym staruszek napisał do domu,
zapytując co dzieje się z ptakiem, ale jego list
rozminął się w drodze z naszym, w którym
zawiadamialiśmy go o śmierci skrzydlatego
przyjaciela dokładnie tego samego dnia i godziny,
kiedy dziadek słyszał jego wołanie. Należy dodać, że
papuga istotnie w chwili zgonu trzykrotnie głośno
powtarzała imię dziadka”[1].
[1] P. Szmurło, Ze
[b.r.w.], s. 53-54.
świata
tajemnic,
Warszawa
Za tęczowym mostem
Któż z nas nie pragnąłby, aby jego czworonożny
przyjaciel, który już odszedł „za tęczowy most”,
pewnego dnia powrócił? Gdyby ponownie przytulić go,
pogłaskać, znów rozpoznać to spojrzenie, które
zatarło się już nieco w pamięci…
Niektórzy z nas tak wiele serca wkładają w opiekę
nad zwierzętami, że z wielkim bólem znoszą
niepewność co do dalszego losu ich pupili. Tyle
ciepła, przywiązania, miłości łączy nas ze
zwierzętami, że trudno wyobrazić sobie, aby śmierć
skazywała te wrażliwe i czujące istoty na niebyt.
Tradycyjne chrześcijaństwo nie daje nam odpowiedzi
na pytanie o los zwierząt, a jedynie znaki
zapytania. Poszukajmy więc wskazówek gdzie indziej.
Odkąd tylko ludzie podjęli zorganizowane badania nad
życiem po śmierci, temat egzystencji pośmiertnej
zwierząt niemal natychmiast stał się istotną częścią
zainteresowań spirytystów. W rezultacie można było
zebrać zbieżne informacje uzyskane na seansach i
sformułować założenia, które pokrótce tu przybliżę.
Filozofia spirytystyczna zakłada więc, że czynnik
duchowy indywidualizuje się na niższych etapach
ewolucji, a w pewnym momencie dana istota przekracza
próg człowieczeństwa. Wówczas mamy już do czynienia
z duchem, z rozwiniętą świadomością, z abstrakcyjnym
myśleniem, z rodzącym się poczuciem moralności;
jednym słowem – z człowiekiem. Można ten pogląd
streścić w słowach wypowiedzianych niegdyś przez
Leona Denis: „Duch drzemie w minerale, śni w
roślinie, czuje w zwierzęciu, myśli w człowieku”. Z
powyższego możemy wyciągnąć dwa podstawowe wnioski:
Po pierwsze: istnienie zwierząt ma sens. Zwierzę
znajduje się w stanie swego rodzaju „dzieciństwa
duchowego” – jego przeznaczeniem, podobnie jak
ludzi, jest rozwój, stałe doskonalenie.
Po drugie: Bóg jest sprawiedliwy. Nie stworzył
świata, w którym obok istot uprzywilejowanych
(ludzi) żyją istoty skazane na wieczny stan
niższości, zdane na ciągłe zmagania z bólem,
chorobami, rozszarpujące się w walce o byt, bez
żadnej perspektywy, która dawałaby nadzieję na
zmianę tej sytuacji.
Jeśli ten krótki wywód jest jasny, przejdźmy do
drugiej kwestii: Co dzieje się po śmierci
zwierzęcia?
Spirytyzm uznaje za oczywiste, że po śmierci dusza
zwierzęcia zachowuje indywidualność, aczkolwiek nie
oznacza to, że posiada świadomość swojego ja.
Inteligencja pozostaje bowiem „w stanie uśpienia”
(pyt. 598 KD). W odpowiedzi na pytanie o wędrówkę
duszy zwierzęcia po śmierci duchy miały odpowiedzieć
Kardekowi: „To rodzaj wędrówek, gdyż [dusza] nie
jest połączona z ciałem, ale nie jest ona Duchem
wędrującym; ten jest bowiem myślącą i działającą pod
wpływem wolnej woli istotą. Duch zwierzęcia nie ma
takiej możliwości. Głównym atrybutem Ducha jest
świadomość samego siebie. Duch zwierzęcia jest
odpowiednio klasyfikowany przez Duchy, które zajmują
się tego rodzaju zajęciem, i niemal natychmiast
wykorzystywany. Nie spędza swojego czasu na
nawiązywaniu kontaktów z innymi stworzeniami” (pyt.
600 KD). Uściślenie tej informacji znajdujemy w
Księdze mediów, w pkt. 283. XXXVI: „Po śmierci
zwierzęcia istniejąca w nim zasada inteligentna
znajduje się w stanie uśpienia i używają jej Duchy
wyznaczone do animowania nowych stworzeń, w których
będzie nadal wykorzystywana. Z tego wynika, że w
świecie Duchów nie istnieją błąkające się zwierzęta,
a tylko Duchy ludzi”[1].
Można by zatem przyjąć, że „duch” zwierzęcia po
odłączeniu od ciała fizycznego niemal natychmiast
wciela się ponownie. Zarówno jednak treść niektórych
przekazów mediumicznych, jak i zjawiska fizycznego
mediumizmu pozwalają powątpiewać, że dzieje się tak
we wszystkich przypadkach. Jeśli idzie o przekazy
mediumiczne, uwagę zwraca na przykład świadectwo
ducha Williama T. Steada, który – jak twierdziła
jego córka Estelle Stead – podał przez medium
następującą informację: „Ten świat, w którym
przebywam już od dłuższego czasu, bardzo przypomina
Ziemię. Pełno w nim minerałów, roślin, zwierząt i
wszystkich form życia. Każde ze zwierząt, które
kochaliście i uczyliście się rozumieć, będzie z wami
tutaj. Wszystkie te zwierzęta, które nie należą do
nikogo konkretnego, także tutaj się znajdują, ale
przebywają w przeznaczonych dla siebie miejscach.
Powiecie zatem: Och, w takim razie to tylko odbicie
naszego świata. Nie do końca. To Ziemia jest
odbiciem tego świata”[2]. Natomiast badania nad
rzadkimi fizycznymi fenomenami (o ile założymy, że
eksperymentatorzy nie dali się wywieźć w pole przez
oszukańcze media) wskazują, że w pewnych sytuacjach
zwierzęta mogą manifestować się na seansach
materializacyjnych. Jak podaje polski parapsycholog
Józef Świtkowski w oparciu o bogatą dokumentację z
badań nad mediami Frankiem Kluskim i Janem Guzikiem,
na seansach badacze obserwowali zjawy zwierząt. Np.
przy medium Kluskim materializowała się zjawa
„małpoluda” o małej inteligencji, a zarazem o
ogromnej sile fizycznej i „gotowości do usług”.
Uczestnicy byli też świadkami manifestacji małej
łasiczki, która była „bardzo ruchliwa i przez
wszystkich lubiana”. Z kolei „jednej zjawie ludzkiej
towarzyszyła stale zjawa dużego zwierzęcia (pantery
czy geparda), uprzykrzona dla obecnych natrętnym
lizaniem ich po twarzach i pozostawiająca po sobie
niemiłą woń menażerii. Nad głową Kluskiego pojawiał
się czasem duży ptak z gatunku sępa i był nawet
fotografowany)”[3].
Kim były istoty, które pojawiały się na seansach
materializacyjnych? Moim zdaniem istnieją trzy
możliwe wyjaśnienia:
1)Były rezultatem oszukańczych praktyk mediów,
niewykrytych przez eksperymentatorów.
2)Były to rzeczywiście duchy zwierząt.
3)Były to duchy ludzi.
Skąd bierze się trzecia możliwość? Ano stąd, że
ludzie, tak za życia, jak i po śmierci mają
skłonność do wprowadzania innych w błąd, a także
do żartów – czasami prymitywnych i bezsensownych.
Kiedy więc Kardec zadał duchom pytanie: „Jak to
się więc dzieje, że wywoławszy zwierzęta,
niektórzy ludzie otrzymali odpowiedzi?”, uzyskał
następującą odpowiedź: „Wywołajcie skałę, a wam
odpowie. Wiele Duchów zawsze ma chęć zabrania
głosu w czyimś imieniu”[4].
Zjawa wielkiego ptaka, siedząca na głowie medium
Kluskiego
Zagadnienie życia po śmierci u zwierząt jest
zawiłe i wiele punktów pozostaje niejasnych.
Niemniej jest to rzecz godna rozważenia, a
spirytyzm daje nadzieję, że ponownie spotkamy się
z naszymi drogimi przyjaciółmi. Poza tym nie da
się szukać sensu istnienia człowieka sztucznie
odseparowując go od innych inteligentnych
stworzeń, które towarzyszą mu w jego krótkiej,
przemijającej doczesności. Tak naprawdę przecież
wszyscy jeździmy na tym samym wózku…
[1] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380
[2] W.T. Stead, Błękitna Wyspa, Warszawa 2012, s. 74-75.
[3] J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów-Wisła
1939, s. 117.
[4] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380.
Za tęczowym mostem
Któż z nas nie pragnąłby, aby jego czworonożny
przyjaciel, który już odszedł „za tęczowy most”,
pewnego dnia powrócił? Gdyby ponownie przytulić go,
pogłaskać, znów rozpoznać to spojrzenie, które
zatarło się już nieco w pamięci…
Niektórzy z nas tak wiele serca wkładają w opiekę
nad zwierzętami, że z wielkim bólem znoszą
niepewność co do dalszego losu ich pupili. Tyle
ciepła, przywiązania, miłości łączy nas ze
zwierzętami, że trudno wyobrazić sobie, aby śmierć
skazywała te wrażliwe i czujące istoty na niebyt.
Tradycyjne chrześcijaństwo nie daje nam odpowiedzi
na pytanie o los zwierząt, a jedynie znaki
zapytania. Poszukajmy więc wskazówek gdzie indziej.
Odkąd tylko ludzie podjęli zorganizowane badania nad
życiem po śmierci, temat egzystencji pośmiertnej
zwierząt niemal natychmiast stał się istotną częścią
zainteresowań spirytystów. W rezultacie można było
zebrać zbieżne informacje uzyskane na seansach i
sformułować założenia, które pokrótce tu przybliżę.
Filozofia spirytystyczna zakłada więc, że czynnik
duchowy indywidualizuje się na niższych etapach
ewolucji, a w pewnym momencie dana istota przekracza
próg człowieczeństwa. Wówczas mamy już do czynienia
z duchem, z rozwiniętą świadomością, z abstrakcyjnym
myśleniem, z rodzącym się poczuciem moralności;
jednym słowem – z człowiekiem. Można ten pogląd
streścić w słowach wypowiedzianych niegdyś przez
Leona Denis: „Duch drzemie w minerale, śni w
roślinie, czuje w zwierzęciu, myśli w człowieku”. Z
powyższego możemy wyciągnąć dwa podstawowe wnioski:
Po pierwsze: istnienie zwierząt ma sens. Zwierzę
znajduje się w stanie swego rodzaju „dzieciństwa
duchowego” – jego przeznaczeniem, podobnie jak
ludzi, jest rozwój, stałe doskonalenie.
Po drugie: Bóg jest sprawiedliwy. Nie stworzył
świata, w którym obok istot uprzywilejowanych
(ludzi) żyją istoty skazane na wieczny stan
niższości, zdane na ciągłe zmagania z bólem,
chorobami, rozszarpujące się w walce o byt, bez
żadnej perspektywy, która dawałaby nadzieję na
zmianę tej sytuacji.
Jeśli ten krótki wywód jest jasny, przejdźmy do
drugiej kwestii: Co dzieje się po śmierci
zwierzęcia?
Spirytyzm uznaje za oczywiste, że po śmierci dusza
zwierzęcia zachowuje indywidualność, aczkolwiek nie
oznacza to, że posiada świadomość swojego ja.
Inteligencja pozostaje bowiem „w stanie uśpienia”
(pyt. 598 KD). W odpowiedzi na pytanie o wędrówkę
duszy zwierzęcia po śmierci duchy miały odpowiedzieć
Kardekowi: „To rodzaj wędrówek, gdyż [dusza] nie
jest połączona z ciałem, ale nie jest ona Duchem
wędrującym; ten jest bowiem myślącą i działającą pod
wpływem wolnej woli istotą. Duch zwierzęcia nie ma
takiej możliwości. Głównym atrybutem Ducha jest
świadomość samego siebie. Duch zwierzęcia jest
odpowiednio klasyfikowany przez Duchy, które zajmują
się tego rodzaju zajęciem, i niemal natychmiast
wykorzystywany. Nie spędza swojego czasu na
nawiązywaniu kontaktów z innymi stworzeniami” (pyt.
600 KD). Uściślenie tej informacji znajdujemy w
Księdze mediów, w pkt. 283. XXXVI: „Po śmierci
zwierzęcia istniejąca w nim zasada inteligentna
znajduje się w stanie uśpienia i używają jej Duchy
wyznaczone do animowania nowych stworzeń, w których
będzie nadal wykorzystywana. Z tego wynika, że w
świecie Duchów nie istnieją błąkające się zwierzęta,
a tylko Duchy ludzi”[1].
Można by zatem przyjąć, że „duch” zwierzęcia po
odłączeniu od ciała fizycznego niemal natychmiast
wciela się ponownie. Zarówno jednak treść niektórych
przekazów mediumicznych, jak i zjawiska fizycznego
mediumizmu pozwalają powątpiewać, że dzieje się tak
we wszystkich przypadkach. Jeśli idzie o przekazy
mediumiczne, uwagę zwraca na przykład świadectwo
ducha Williama T. Steada, który – jak twierdziła
jego córka Estelle Stead – podał przez medium
następującą informację: „Ten świat, w którym
przebywam już od dłuższego czasu, bardzo przypomina
Ziemię. Pełno w nim minerałów, roślin, zwierząt i
wszystkich form życia. Każde ze zwierząt, które
kochaliście i uczyliście się rozumieć, będzie z wami
tutaj. Wszystkie te zwierzęta, które nie należą do
nikogo konkretnego, także tutaj się znajdują, ale
przebywają w przeznaczonych dla siebie miejscach.
Powiecie zatem: Och, w takim razie to tylko odbicie
naszego świata. Nie do końca. To Ziemia jest
odbiciem tego świata”[2]. Natomiast badania nad
rzadkimi fizycznymi fenomenami (o ile założymy, że
eksperymentatorzy nie dali się wywieźć w pole przez
oszukańcze media) wskazują, że w pewnych sytuacjach
zwierzęta mogą manifestować się na seansach
materializacyjnych. Jak podaje polski parapsycholog
Józef Świtkowski w oparciu o bogatą dokumentację z
badań nad mediami Frankiem Kluskim i Janem Guzikiem,
na seansach badacze obserwowali zjawy zwierząt. Np.
przy medium Kluskim materializowała się zjawa
„małpoluda” o małej inteligencji, a zarazem o
ogromnej sile fizycznej i „gotowości do usług”.
Uczestnicy byli też świadkami manifestacji małej
łasiczki, która była „bardzo ruchliwa i przez
wszystkich lubiana”. Z kolei „jednej zjawie ludzkiej
towarzyszyła stale zjawa dużego zwierzęcia (pantery
czy geparda), uprzykrzona dla obecnych natrętnym
lizaniem ich po twarzach i pozostawiająca po sobie
niemiłą woń menażerii. Nad głową Kluskiego pojawiał
się czasem duży ptak z gatunku sępa i był nawet
fotografowany)”[3].
Kim były istoty, które pojawiały się na seansach
materializacyjnych? Moim zdaniem istnieją trzy
możliwe wyjaśnienia:
1)Były rezultatem oszukańczych praktyk mediów,
niewykrytych przez eksperymentatorów.
2)Były to rzeczywiście duchy zwierząt.
3)Były to duchy ludzi.
Skąd bierze się trzecia możliwość? Ano stąd, że
ludzie, tak za życia, jak i po śmierci mają
skłonność do wprowadzania innych w błąd, a także
do żartów – czasami prymitywnych i bezsensownych.
Kiedy więc Kardec zadał duchom pytanie: „Jak to
się więc dzieje, że wywoławszy zwierzęta,
niektórzy ludzie otrzymali odpowiedzi?”, uzyskał
następującą odpowiedź: „Wywołajcie skałę, a wam
odpowie. Wiele Duchów zawsze ma chęć zabrania
głosu w czyimś imieniu”[4].
Zjawa wielkiego ptaka, siedząca na głowie medium
Kluskiego
Zagadnienie życia po śmierci u zwierząt jest
zawiłe i wiele punktów pozostaje niejasnych.
Niemniej jest to rzecz godna rozważenia, a
spirytyzm daje nadzieję, że ponownie spotkamy się
z naszymi drogimi przyjaciółmi. Poza tym nie da
się szukać sensu istnienia człowieka sztucznie
odseparowując go od innych inteligentnych
stworzeń, które towarzyszą mu w jego krótkiej,
przemijającej doczesności. Tak naprawdę przecież
wszyscy jeździmy na tym samym wózku…
[1] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380
[2] W.T. Stead, Błękitna Wyspa, Warszawa 2012, s. 74-75.
[3] J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów-Wisła
1939, s. 117.
[4] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380.
Za tęczowym mostem
Któż z nas nie pragnąłby, aby jego czworonożny
przyjaciel, który już odszedł „za tęczowy most”,
pewnego dnia powrócił? Gdyby ponownie przytulić go,
pogłaskać, znów rozpoznać to spojrzenie, które
zatarło się już nieco w pamięci…
Niektórzy z nas tak wiele serca wkładają w opiekę
nad zwierzętami, że z wielkim bólem znoszą
niepewność co do dalszego losu ich pupili. Tyle
ciepła, przywiązania, miłości łączy nas ze
zwierzętami, że trudno wyobrazić sobie, aby śmierć
skazywała te wrażliwe i czujące istoty na niebyt.
Tradycyjne chrześcijaństwo nie daje nam odpowiedzi
na pytanie o los zwierząt, a jedynie znaki
zapytania. Poszukajmy więc wskazówek gdzie indziej.
Odkąd tylko ludzie podjęli zorganizowane badania nad
życiem po śmierci, temat egzystencji pośmiertnej
zwierząt niemal natychmiast stał się istotną częścią
zainteresowań spirytystów. W rezultacie można było
zebrać zbieżne informacje uzyskane na seansach i
sformułować założenia, które pokrótce tu przybliżę.
Filozofia spirytystyczna zakłada więc, że czynnik
duchowy indywidualizuje się na niższych etapach
ewolucji, a w pewnym momencie dana istota przekracza
próg człowieczeństwa. Wówczas mamy już do czynienia
z duchem, z rozwiniętą świadomością, z abstrakcyjnym
myśleniem, z rodzącym się poczuciem moralności;
jednym słowem – z człowiekiem. Można ten pogląd
streścić w słowach wypowiedzianych niegdyś przez
Leona Denis: „Duch drzemie w minerale, śni w
roślinie, czuje w zwierzęciu, myśli w człowieku”. Z
powyższego możemy wyciągnąć dwa podstawowe wnioski:
Po pierwsze: istnienie zwierząt ma sens. Zwierzę
znajduje się w stanie swego rodzaju „dzieciństwa
duchowego” – jego przeznaczeniem, podobnie jak
ludzi, jest rozwój, stałe doskonalenie.
Po drugie: Bóg jest sprawiedliwy. Nie stworzył
świata, w którym obok istot uprzywilejowanych
(ludzi) żyją istoty skazane na wieczny stan
niższości, zdane na ciągłe zmagania z bólem,
chorobami, rozszarpujące się w walce o byt, bez
żadnej perspektywy, która dawałaby nadzieję na
zmianę tej sytuacji.
Jeśli ten krótki wywód jest jasny, przejdźmy do
drugiej kwestii: Co dzieje się po śmierci
zwierzęcia?
Spirytyzm uznaje za oczywiste, że po śmierci dusza
zwierzęcia zachowuje indywidualność, aczkolwiek nie
oznacza to, że posiada świadomość swojego ja.
Inteligencja pozostaje bowiem „w stanie uśpienia”
(pyt. 598 KD). W odpowiedzi na pytanie o wędrówkę
duszy zwierzęcia po śmierci duchy miały odpowiedzieć
Kardekowi: „To rodzaj wędrówek, gdyż [dusza] nie
jest połączona z ciałem, ale nie jest ona Duchem
wędrującym; ten jest bowiem myślącą i działającą pod
wpływem wolnej woli istotą. Duch zwierzęcia nie ma
takiej możliwości. Głównym atrybutem Ducha jest
świadomość samego siebie. Duch zwierzęcia jest
odpowiednio klasyfikowany przez Duchy, które zajmują
się tego rodzaju zajęciem, i niemal natychmiast
wykorzystywany. Nie spędza swojego czasu na
nawiązywaniu kontaktów z innymi stworzeniami” (pyt.
600 KD). Uściślenie tej informacji znajdujemy w
Księdze mediów, w pkt. 283. XXXVI: „Po śmierci
zwierzęcia istniejąca w nim zasada inteligentna
znajduje się w stanie uśpienia i używają jej Duchy
wyznaczone do animowania nowych stworzeń, w których
będzie nadal wykorzystywana. Z tego wynika, że w
świecie Duchów nie istnieją błąkające się zwierzęta,
a tylko Duchy ludzi”[1].
Można by zatem przyjąć, że „duch” zwierzęcia po
odłączeniu od ciała fizycznego niemal natychmiast
wciela się ponownie. Zarówno jednak treść niektórych
przekazów mediumicznych, jak i zjawiska fizycznego
mediumizmu pozwalają powątpiewać, że dzieje się tak
we wszystkich przypadkach. Jeśli idzie o przekazy
mediumiczne, uwagę zwraca na przykład świadectwo
ducha Williama T. Steada, który – jak twierdziła
jego córka Estelle Stead – podał przez medium
następującą informację: „Ten świat, w którym
przebywam już od dłuższego czasu, bardzo przypomina
Ziemię. Pełno w nim minerałów, roślin, zwierząt i
wszystkich form życia. Każde ze zwierząt, które
kochaliście i uczyliście się rozumieć, będzie z wami
tutaj. Wszystkie te zwierzęta, które nie należą do
nikogo konkretnego, także tutaj się znajdują, ale
przebywają w przeznaczonych dla siebie miejscach.
Powiecie zatem: Och, w takim razie to tylko odbicie
naszego świata. Nie do końca. To Ziemia jest
odbiciem tego świata”[2]. Natomiast badania nad
rzadkimi fizycznymi fenomenami (o ile założymy, że
eksperymentatorzy nie dali się wywieźć w pole przez
oszukańcze media) wskazują, że w pewnych sytuacjach
zwierzęta mogą manifestować się na seansach
materializacyjnych. Jak podaje polski parapsycholog
Józef Świtkowski w oparciu o bogatą dokumentację z
badań nad mediami Frankiem Kluskim i Janem Guzikiem,
na seansach badacze obserwowali zjawy zwierząt. Np.
przy medium Kluskim materializowała się zjawa
„małpoluda” o małej inteligencji, a zarazem o
ogromnej sile fizycznej i „gotowości do usług”.
Uczestnicy byli też świadkami manifestacji małej
łasiczki, która była „bardzo ruchliwa i przez
wszystkich lubiana”. Z kolei „jednej zjawie ludzkiej
towarzyszyła stale zjawa dużego zwierzęcia (pantery
czy geparda), uprzykrzona dla obecnych natrętnym
lizaniem ich po twarzach i pozostawiająca po sobie
niemiłą woń menażerii. Nad głową Kluskiego pojawiał
się czasem duży ptak z gatunku sępa i był nawet
fotografowany)”[3].
Kim były istoty, które pojawiały się na seansach
materializacyjnych? Moim zdaniem istnieją trzy
możliwe wyjaśnienia:
1)Były rezultatem oszukańczych praktyk mediów,
niewykrytych przez eksperymentatorów.
2)Były to rzeczywiście duchy zwierząt.
3)Były to duchy ludzi.
Skąd bierze się trzecia możliwość? Ano stąd, że
ludzie, tak za życia, jak i po śmierci mają
skłonność do wprowadzania innych w błąd, a także
do żartów – czasami prymitywnych i bezsensownych.
Kiedy więc Kardec zadał duchom pytanie: „Jak to
się więc dzieje, że wywoławszy zwierzęta,
niektórzy ludzie otrzymali odpowiedzi?”, uzyskał
następującą odpowiedź: „Wywołajcie skałę, a wam
odpowie. Wiele Duchów zawsze ma chęć zabrania
głosu w czyimś imieniu”[4].
Zjawa wielkiego ptaka, siedząca na głowie medium
Kluskiego
Zagadnienie życia po śmierci u zwierząt jest
zawiłe i wiele punktów pozostaje niejasnych.
Niemniej jest to rzecz godna rozważenia, a
spirytyzm daje nadzieję, że ponownie spotkamy się
z naszymi drogimi przyjaciółmi. Poza tym nie da
się szukać sensu istnienia człowieka sztucznie
odseparowując go od innych inteligentnych
stworzeń, które towarzyszą mu w jego krótkiej,
przemijającej doczesności. Tak naprawdę przecież
wszyscy jeździmy na tym samym wózku…
[1] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380
[2] W.T. Stead, Błękitna Wyspa, Warszawa 2012, s. 74-75.
[3] J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów-Wisła
1939, s. 117.
[4] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380.
Za tęczowym mostem
Któż z nas nie pragnąłby, aby jego czworonożny
przyjaciel, który już odszedł „za tęczowy most”,
pewnego dnia powrócił? Gdyby ponownie przytulić go,
pogłaskać, znów rozpoznać to spojrzenie, które
zatarło się już nieco w pamięci…
Niektórzy z nas tak wiele serca wkładają w opiekę
nad zwierzętami, że z wielkim bólem znoszą
niepewność co do dalszego losu ich pupili. Tyle
ciepła, przywiązania, miłości łączy nas ze
zwierzętami, że trudno wyobrazić sobie, aby śmierć
skazywała te wrażliwe i czujące istoty na niebyt.
Tradycyjne chrześcijaństwo nie daje nam odpowiedzi
na pytanie o los zwierząt, a jedynie znaki
zapytania. Poszukajmy więc wskazówek gdzie indziej.
Odkąd tylko ludzie podjęli zorganizowane badania nad
życiem po śmierci, temat egzystencji pośmiertnej
zwierząt niemal natychmiast stał się istotną częścią
zainteresowań spirytystów. W rezultacie można było
zebrać zbieżne informacje uzyskane na seansach i
sformułować założenia, które pokrótce tu przybliżę.
Filozofia spirytystyczna zakłada więc, że czynnik
duchowy indywidualizuje się na niższych etapach
ewolucji, a w pewnym momencie dana istota przekracza
próg człowieczeństwa. Wówczas mamy już do czynienia
z duchem, z rozwiniętą świadomością, z abstrakcyjnym
myśleniem, z rodzącym się poczuciem moralności;
jednym słowem – z człowiekiem. Można ten pogląd
streścić w słowach wypowiedzianych niegdyś przez
Leona Denis: „Duch drzemie w minerale, śni w
roślinie, czuje w zwierzęciu, myśli w człowieku”. Z
powyższego możemy wyciągnąć dwa podstawowe wnioski:
Po pierwsze: istnienie zwierząt ma sens. Zwierzę
znajduje się w stanie swego rodzaju „dzieciństwa
duchowego” – jego przeznaczeniem, podobnie jak
ludzi, jest rozwój, stałe doskonalenie.
Po drugie: Bóg jest sprawiedliwy. Nie stworzył
świata, w którym obok istot uprzywilejowanych
(ludzi) żyją istoty skazane na wieczny stan
niższości, zdane na ciągłe zmagania z bólem,
chorobami, rozszarpujące się w walce o byt, bez
żadnej perspektywy, która dawałaby nadzieję na
zmianę tej sytuacji.
Jeśli ten krótki wywód jest jasny, przejdźmy do
drugiej kwestii: Co dzieje się po śmierci
zwierzęcia?
Spirytyzm uznaje za oczywiste, że po śmierci dusza
zwierzęcia zachowuje indywidualność, aczkolwiek nie
oznacza to, że posiada świadomość swojego ja.
Inteligencja pozostaje bowiem „w stanie uśpienia”
(pyt. 598 KD). W odpowiedzi na pytanie o wędrówkę
duszy zwierzęcia po śmierci duchy miały odpowiedzieć
Kardekowi: „To rodzaj wędrówek, gdyż [dusza] nie
jest połączona z ciałem, ale nie jest ona Duchem
wędrującym; ten jest bowiem myślącą i działającą pod
wpływem wolnej woli istotą. Duch zwierzęcia nie ma
takiej możliwości. Głównym atrybutem Ducha jest
świadomość samego siebie. Duch zwierzęcia jest
odpowiednio klasyfikowany przez Duchy, które zajmują
się tego rodzaju zajęciem, i niemal natychmiast
wykorzystywany. Nie spędza swojego czasu na
nawiązywaniu kontaktów z innymi stworzeniami” (pyt.
600 KD). Uściślenie tej informacji znajdujemy w
Księdze mediów, w pkt. 283. XXXVI: „Po śmierci
zwierzęcia istniejąca w nim zasada inteligentna
znajduje się w stanie uśpienia i używają jej Duchy
wyznaczone do animowania nowych stworzeń, w których
będzie nadal wykorzystywana. Z tego wynika, że w
świecie Duchów nie istnieją błąkające się zwierzęta,
a tylko Duchy ludzi”[1].
Można by zatem przyjąć, że „duch” zwierzęcia po
odłączeniu od ciała fizycznego niemal natychmiast
wciela się ponownie. Zarówno jednak treść niektórych
przekazów mediumicznych, jak i zjawiska fizycznego
mediumizmu pozwalają powątpiewać, że dzieje się tak
we wszystkich przypadkach. Jeśli idzie o przekazy
mediumiczne, uwagę zwraca na przykład świadectwo
ducha Williama T. Steada, który – jak twierdziła
jego córka Estelle Stead – podał przez medium
następującą informację: „Ten świat, w którym
przebywam już od dłuższego czasu, bardzo przypomina
Ziemię. Pełno w nim minerałów, roślin, zwierząt i
wszystkich form życia. Każde ze zwierząt, które
kochaliście i uczyliście się rozumieć, będzie z wami
tutaj. Wszystkie te zwierzęta, które nie należą do
nikogo konkretnego, także tutaj się znajdują, ale
przebywają w przeznaczonych dla siebie miejscach.
Powiecie zatem: Och, w takim razie to tylko odbicie
naszego świata. Nie do końca. To Ziemia jest
odbiciem tego świata”[2]. Natomiast badania nad
rzadkimi fizycznymi fenomenami (o ile założymy, że
eksperymentatorzy nie dali się wywieźć w pole przez
oszukańcze media) wskazują, że w pewnych sytuacjach
zwierzęta mogą manifestować się na seansach
materializacyjnych. Jak podaje polski parapsycholog
Józef Świtkowski w oparciu o bogatą dokumentację z
badań nad mediami Frankiem Kluskim i Janem Guzikiem,
na seansach badacze obserwowali zjawy zwierząt. Np.
przy medium Kluskim materializowała się zjawa
„małpoluda” o małej inteligencji, a zarazem o
ogromnej sile fizycznej i „gotowości do usług”.
Uczestnicy byli też świadkami manifestacji małej
łasiczki, która była „bardzo ruchliwa i przez
wszystkich lubiana”. Z kolei „jednej zjawie ludzkiej
towarzyszyła stale zjawa dużego zwierzęcia (pantery
czy geparda), uprzykrzona dla obecnych natrętnym
lizaniem ich po twarzach i pozostawiająca po sobie
niemiłą woń menażerii. Nad głową Kluskiego pojawiał
się czasem duży ptak z gatunku sępa i był nawet
fotografowany)”[3].
Kim były istoty, które pojawiały się na seansach
materializacyjnych? Moim zdaniem istnieją trzy
możliwe wyjaśnienia:
1)Były rezultatem oszukańczych praktyk mediów,
niewykrytych przez eksperymentatorów.
2)Były to rzeczywiście duchy zwierząt.
3)Były to duchy ludzi.
Skąd bierze się trzecia możliwość? Ano stąd, że
ludzie, tak za życia, jak i po śmierci mają
skłonność do wprowadzania innych w błąd, a także
do żartów – czasami prymitywnych i bezsensownych.
Kiedy więc Kardec zadał duchom pytanie: „Jak to
się więc dzieje, że wywoławszy zwierzęta,
niektórzy ludzie otrzymali odpowiedzi?”, uzyskał
następującą odpowiedź: „Wywołajcie skałę, a wam
odpowie. Wiele Duchów zawsze ma chęć zabrania
głosu w czyimś imieniu”[4].
Zjawa wielkiego ptaka, siedząca na głowie medium
Kluskiego
Zagadnienie życia po śmierci u zwierząt jest
zawiłe i wiele punktów pozostaje niejasnych.
Niemniej jest to rzecz godna rozważenia, a
spirytyzm daje nadzieję, że ponownie spotkamy się
z naszymi drogimi przyjaciółmi. Poza tym nie da
się szukać sensu istnienia człowieka sztucznie
odseparowując go od innych inteligentnych
stworzeń, które towarzyszą mu w jego krótkiej,
przemijającej doczesności. Tak naprawdę przecież
wszyscy jeździmy na tym samym wózku…
[1] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380
[2] W.T. Stead, Błękitna Wyspa, Warszawa 2012, s. 74-75.
[3] J. Świtkowski, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii, Lwów-Wisła
1939, s. 117.
[4] Allan Kardec, Księga mediów, Katowice 2003, s. 380.