Studia Gdańskie Tom IV

Transkrypt

Studia Gdańskie Tom IV
B I S K U P I E
S E M I N A R I U M
D I E C E Z J I
D U C H O W N E
G D A Ń S K I E J
STUDIA GDAŃSKIE
GDAŃSK-OLIWA
1980
ZESPÓŁ
REDAKCYJNY
Ks. W ł a d y s ł a w Bomba C M , K s . Ernest K l e i n e r t , K s . W i e s ł a w Lauer,
Ks. A l o j z y Rotta, K s . Jerzy Zaremba
Za zezwoleniem w ł a d z y duchownej
WYDAWCA
KURIA
BISKUPIA
GDAŃSKA
W G D A f t S K U - O L I W I E , u l . C y s t e r s ó w 15
R O Z P R A W Y
I
A
R
T
STUDIA
Bp Lech
Y
K
U
GDAŃSKIE
Ł
Y
I V (1980)
Kaczmarek
PROBLEMATYKA PRZEMOCY I TERRORU
W ŚWIETLE K A T O L I C K I E J N A U K I SPOŁECZNEJ
Wśród wielu dziedzin współczesnej wiedzy, o b e j m u j ą c e j szerokie ho­
ryzonty z a g a d n i e ń i n t e r e s u j ą c y c h dzisiejszego człowieka, nie m o ż n a m i l ­
czeniem p o m i n ą ć katolickiej nauki społecznej, w s k ł a d k t ó r e j wchodzi
na pewno r ó w n i e ż i prakseologia pokoju, a więc nauka o skutecznym
działaniu w obronie pokoju .
Jaskrawym przeciwstawieniem pokoju jest wojna, terror, przemoc
a więc sprawy, k t ó r e s t a n o w i ą n i e m a ł e zagrożenie dia dzisiejszej ludzko­
ści, p r z e ż y w a j ą c e j Fangoisse
de la vie ale i zagrożenie dla człowieka
współczesnego o k r e ś l a n e g o przecież jako animal
timens.
Kościół katolicki przez usta p a p i e ż y zwłaszcza ostatnich lat w y p o ­
wiadał się zdecydowanie przeciwko u ż y w a n i u przemocy, terroru, siły,
g w a ł t u — s ł o w e m przeciwko z a g r o ż e n i o m w o j n y we wszelkiej jej po­
staciach. Hasło ś w i a t o w e g o dnia pokoju w 1975 r o k u b r z m i a ł o : Praw­
dziwa broń pokoju a w 1977 r o k u Brońcie
życia, w 1978 roku hasło
światowego dnia pokoju b r z m i a ł o Przeciwko
przemocy a za
pokojem.
Konstytucja soborowa Gaudium et spes wymienia pośród
przejawów
przemocy takie jak tortury, niewolenie ducha, nieludzkie w a r u n k i ż y ­
cia, deportacje i t d . P a w e ł V I w 1969 r o k u m ó w i ł o terroryzmie, o re­
presjach wobec niewinnych ludzi, o obozach koncentracyjnych. W 1970
roku mówił o aresztowaniu osób a w 1975 r o k u w s p o m i n a ł o morzu prze­
mocy, świadomie zaplanowanej i niszczycielskiej. Wreszcie w 1977 r o k u
p r z e m a w i a j ą c do korpusu dyplomatycznego m ó w i ł o terrorze i repres­
jach, o skazywaniu ludzi, o ciemiężeniu c a ł y c h n a r o d ó w , o agresji na
sumienie ludzkie poprzez środki przekazu społecznego i pornografię.
1
Papież Jan P a w e ł I I w p r z e m ó w i e n i u w I r l a n d i i w Drogheda prze­
ciwstawiał się w y r a ź n i e smutnemu zjawisku t e r r o r u na świecie. A ostat1
Por. Joachim Kóndziela, Prakseologia
nr 6/1973, s. 16—26.
pokoju,
Chrześcijanin
w
świecie
6
PROBLEMATYKA
PRZEMOCY
I TERORU
W
ŚWIETLE..
nie wydarzenia w Salwadorze, zabójstwo arcybiskupa tamtejszego, sta­
nowiło p o d s t a w ę do jasnych, niedwuznacznych s f o r m u ł o w a ń potępienia
terroru ze strony g ł o w y Kościoła katolickiego. Podobnie w Turynie 14
kwietnia br. Jan P a w e ł I I potępił akty terroru mnożące się niestety
w naszych czasach.
Mówiąc o terrorze m o ż n a by dzisiaj w y m i e n i ć takie zbrodnie jak:
p r z e s t ę p s t w a zbiorowe a więc rabunki, napady, handel narkotykami,
handel l u d ź m i i terror polityczny. Liczne są p r z y k ł a d y terroru, o k t ó ­
rych donosi codzienna prasa. Stanowisko katolickiej nauki społecznej w
tej mierze jest jasne i niedwuznaczne. Przytoczmy jeszcze kilka jaskra­
wych p r z y k ł a d ó w terroru:
1. zamachy na osoby np. we Włoszech czy gdzie indziej,
2. egzekucje bez procesu s ą d o w e g o j e ń c ó w wojennych w Kongo afry­
kańskim,
3. uprowadzenie s a m o l o t ó w z p a s a ż e r a m i czyli piractwo powietrzne,
4. porywanie dzieci i dorosłych osób jako z a k ł a d n i k ó w celem wymusze­
nia p i e n i ę d z y (Włochy),
5. bratobójcze w a l k i np. w B u r u n d i (Afryka).
Pismo św. z a r ó w n o Starego jak i Nowego Testamentu porusza pro­
b l e m a t y k ę terroru i przemocy kwalifikując je jako w r o g ó w pokoju. Stary
Testament czyni to w s ł o w a c h bardzo realistycznych, kiedy np. u Je­
remiasza Proroka czytamy (27, 2): Zrób sobie powrozy i jarzmo włóż so­
bie na szyję. Prorok p r z e p o w i a d a ł terror króla babilońskiego Nabuchodonozora stosowany wobec l u d u izraelskiego.
Terror i przemoc, wojna
i g w a ł t jest u Izajasza Proroka synonimem zła. Dlatego czytamy u Izaja­
sza (32, 17): Dziełem sprawiedliwości
będzie
pokój a owocami
prawa
wieczyste
bezpieczeństwo.
Lud mój mieszkać
będzie w stolicy
pokoju,
w mieszkaniach bezpiecznych, w zacisznych miejscach wypoczynku
choć­
by las został powalony a miasto było bardzo
poniżone.
Nowy Testament podejmuje zagadnienie pokoju ale i sprawy przemocy
p r z e ś l a d o w a ń , g w a ł t ó w i wojen.
Zbawiciel nie pozostawia złudzenia
swoim uczniom, że b ę d ą w o l n i od terroru, p r z e ś l a d o w a ń i dlatego u św.
Mateusza przypomina Zbawiciel jarzmo słodkie w odróżnieniu od przy­
krego jarzma, jakiego nie brak na świcie. Pójdźcie do Mnie wszyscy,
któ­
rzy utrudzeni i obciążeni jesteście a ja was pokrzepię.
Weźcie moje jarz­
mo, przyjmijcie
moją naukę bo jestem łagodny i pokorny sercem a znaj­
dziecie ukojenie dla dusz waszych, albowiem moje jarzmo jest
słodkie
a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30).
Dzieje Kościoła katolickiego od strony ludzkiej nie b y ł y wolne od
pewnych p r z e j a w ó w stosowania siły. Dbałość o ortodoksję prowadziła
n i e k t ó r y c h cesarzy i d o s t o j n i k ó w Kościoła do stosowania twardego kursu
wobec tych, k t ó r z y stali poza Kościołem. Pisarz kościelny Tertulian po-
KS. BP L E C H
KACZMAREK
7
tępiał chrześcijan, k t ó r z y w s t ę p o w a l i do wojska. Cesarz Teodozjusz ogło­
sił prawo, w imię którego c h r z e ś c i j a ń s t w o jako religia p a ń s t w o w a b ę ­
dzie wspierane użyciem siły ze strony w ł a d z y p a ń s t w o w e j . Justynian
ogłosił nieochrzczonych, jako pozostających poza prawem a h e r e t y k ó w
jako niezdolnych do objęcia jakiegokolwiek u r z ą d u . A jednak św. Do­
minik w czasie walk z katarami podkreślił, że w c h r z e ś c i j a ń s t w i e nie
wolno prawdy n a r z u c a ć siłą lecz trzeba p r z e k o n y w a ć . Podobnie Roger
Bacon również głosił, że Wiara nie wkroczyła
na arenę świata
przemocą
walki i zbrojenie, lecz na drodze przekonywującego
pouczania . Przypo­
mina to w y s t ą p i e n i e P a w ł a z Włodkowic na soborze w Konstancji
(1414—1418) w sprawie metod krzyżackich nawracania pogan siłą.
1 chociaż w dziejach Kościoła linia p o s t ę p o w a n i a jedna i druga, to
znaczy rygorystyczna i tolerancyjna, m i a ł a swoich z w o l e n n i k ó w , to jed­
nak nauczanie P a p i e ż y zwłaszcza ostatnich lat, p o d k r e ś l a trzy zwłaszcza
szkodliwe aspekty terroru i przemocy:
1. Przemoc jest b ł ę d e m
2. Przemoc jest złem moralnym
3. Należy walczyć z przyczynami przemocy i g w a ł t u s t w a r z a j ą c c y w i ­
lizację miłości i ładu.
2
PRZEMOC JEST B Ł Ę D E M
W encyklice „ P o p u l o r u m progressio" o postępie s p o ł e c z n y m P a p i e ż
P a w e ł V I podkreśla, że istnieją sytuacje niesprawiedliwości wołającej
o p o m s t ę do nieba, kiedy w y d a w a ł o b y się, że j e d y n ą bronią, j e d y n y m
działaniem w obronie praw człowieka jest przemoc. P a p i e ż p r a g n ą ł stanąć
w obronie pokrzywdzonych, ale nigdy nie za cenę przemocy, gwałtu,
terroru. Przemoc jest czymś b ł ę d n y m .
Przemoc, rewolucja
nie
mogą sprzyjać podniesieniu p o r z ą d k u społecznego. Przemiany powinny
się d o k o n y w a ć progresywnie, przeciwnie przemoc rodzi przemoc i różne
rodzaje opresji i niewolnictwa. Zdobycie władzy może prowadzić
do jej
nadużywania
— głosi P a w e ł V I na synodzie b i s k u p ó w w 1977 roku.
Przemoc jest zaraźliwa i nieobliczalna. Opresja rodzi reakcję, a ta
rodzi represję. Przemoc jest błędem.
PRZEMOC JEST Z Ł E M M O R A L N Y M , bo prowadzi do wojen a w o j ­
ny są tragicznym absurdem głosił P a w e ł V I w p r z e m ó w i e n i u do człon­
ków Powszechnej organizacji do w a l k i z głodem czyli F A O w 1976 roku.
Wojna jest dopuszczalna jedynie jako obrona przed napaścią. Wówczas
obrona jest koniecznością (1975 r.).
Nie wolno stosując terror i przemoc p o w o ł y w a ć się na obronę
uciś2
Juan M. Laboa — Die Gewalt lin der Geschicbte der Kirche. Zob. Interna­
tionale Katholische Zeitschrift nr a/1980.
8
PROBLEMATYKA
PRZEMOCY
I TERORU W
ŚWIETLE.
nionych, jako normalne środki w a l k i , chyba, że chodzi o rzeczywistą
t y r a n i ę d ł u g o t r w a ł ą i zadająccą cios podstawowym prawom osoby ludz­
kiej i w y r z ą d z a j ą c ą szkodę dobru powszechnemu, bo powstanie
rewolu­
cyjne jako takie w y w o ł u j e nowe niesprawiedliwości — jak uczy ency­
klika Populorum
progressio.
Nie wolno dla zwalczania zła stosować inne wielkie zło. Wojna ni­
czego nie rozwiązuje
i dziś może stać się zjaiuiskiem chronicznym i po­
stępującym
głosił P a p i e ż P a w e ł V I (zob. Angelus Domini
10.IX.1972).
Wojna jest nieszczęściem, k t ó r e g o należy u n i k a ć za wszelką cenę.
PRZEMOC A C Y W I L I Z A C J A M I Ł O Ś C I I Ł A D U
Przemoc i wojna jest złem moralnym i przewinieniem moralnym, bo­
wiem cel nie m o ż e uświęcać ś r o d k ó w . Złotą n o r m ą p o s t ę p o w a n i a jest
zawsze rozum i miłość. Przemoc — pisał P a w e ł V I w liście do kard.
Conwaya — jest raczej wyrazem zemsty i dlatego jest przeciwna
posta­
wie chrześcijańskiej,
która domaga się, aby pójść dalej niż
sprawiedli­
wość i stosować nakaz miłości bratniej między
ludźmi.
Nie wolno m ó w i ć o teologii przemocy czy teologii rewolucji,
lecz
trzeba m ó w i ć o miłości na w z ó r Chrystusa.
Chrystus Pan b y ł w y m a g a j ą c y i surowy, ale równocześnie łagodny
i p e ł e n miłości.
Podobnie j a k P a p i e ż P a w e ł V I tak też i Jan P a w e ł I I w encyklice
Redemptor hominis w numerze 15 odpowiada na pytanie — czego czło­
wiek współczesny boi się najwięcej? W numerze zaś 16 na tle naszych
czasów, nie wolnych od zagrożeń pokoju i terroru, stawia pytanie ujęte
w postać dylematu: postęp czy zagrożenie?
Jeśli chodzi o przyczyny t e r r o r u i przemocy na świecie p a m i ę t a ć na­
leży, że ż y j e m y w dobie rewolucji naukowo-technicznej, stąd migracja
ludzi do miast i do pracy, stąd industrializacja społeczeństwa. To zaś
sprzyja niepokojom, zamieszkom, demonstracjom a także i przemocy
i terrorowi. Człowiek staje się niewolnikiem i t r y b e m w wielkiej ma­
szynie społecznej, pozbawionej w y ż s z y c h ideałów n a d a j ą c y c h życiu war­
tość. Rewolucja naukowa desakralizuje człowieka, pozbawiając go Boga,
religii w imię rzekomego humanizmu. Te myśli rozwija P a p i e ż Jan Pa­
weł I I na kartach swojej encykliki Redemptor
hominis.
I n n ą p r z y c z y n ą t e r r o r u jest przyspieszenie dziejów. Historia toczy
się dziś bardzo szybko, s t ą d gonitwa życia, gonitwa za użyciem, za w ł a ­
dzą, za zbrojeniem się, za k o n s u m p c j ą . Ludzkość przechodzi ze stadium
statytcznego do stadium dynamicznego. S t ą d n i e k t ó r e prawa oraz insty­
tucje p r z e ż y w a j ą się. Ta walka przeszłości z teraźniejszością prowadzi
do n a d u ż y ć , do p r z e r o s t ó w , s t ą d niesprawiedliwość posiadania i r ó w n o -
KS. BP L E C H
KACZMAREK
9
uprawnienia, nieludzki sposób życia w wielkich aglomeracjach miejskich,
brak pracy, nuda w y w o ł u j ą kontestacje u młodzieży a to prowadzi z ko­
lei do b u n t ó w , do terroru, do przemocy. War-to t u z a c y t o w a ć r ó w n i e ż
Konstytucję D u s z p a s t e r s k ą o Kościele w świecie w s p ó ł c z e s n y m , w a ż n y
dokument Soboru W a t y k a ń s k i e g o I I . W rozdziale 27 czytamy m i ę d z y i n ­
nymi: Ponadto wszystko co godzi w samo życie, jak wszelkiego
rodzaju
zabójstwa, ludobójstwa,
spędzanie
płodu, eutanazja i dobrowolne
samo­
bójstwo; wszytko, cokolwiek naraża całość osoby ludzkiej, jak
okalecze­
nia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu
psy­
chicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie
warunki
życia, arbitralne
aresztowania,
deportacje,
niewolnictwo,
prostytucja,
handel kobietami i młodzieżą;
a także nieludzkie warunki pracy, w któ­
rym traktuje się pracowników,
jako zwykłe
narzędzie
zysku, a nie jak
wolne, odpowiedzialne osoby; wszystkie te i tym podobne sprawy i prak­
tyki są czymś haniebnym, zakażając
cywilazcję
ludzką, bardziej
hańbią
tych, którzy się jej dopuszczą
niż tych, którzy
doznają krzywdy
i są
jak najbardziej sprzeczne z czcią należną
Stwórcy.
R e a s u m u j ą c te k r ó t k i e r o z w a ż a n i a n a l e ż y powiedzieć, że zgodnie z
katolicką n a u k ą społeczną trzeba zawsze p r z e c i w s t a w i a ć się terrorowi,
przemocy, starając się o s p r a w i e d l i w o ś ć społeczną na wszystkich odcin­
kach życia. N a l e ż y p i ę t n o w a ć niesprawiedliwość, k r z y w d y rasowe, gos­
podarcze, religijne i inne. Należy r e f o r m o w a ć s t r u k t u r y społeczne, nie
posługując się p r z e m o c ą . Wreszcie n a l e ż y odnowić społeczeństwo, bo po­
kój zakłada w ł a ś n i e p r z e m i a n ę człowieka. Taka jest właściwa postawa
katolicka, zdecydowanie wroga przemocy i terrorowi.
Ks. Jerzy
Zaremba
JA J E S T E M ZMARTWYCHWSTANIEM I ŻYCIEM...
T E O L O G I A ŚMIERCI I ZMARTWYCHWSTANIA
(PRÓBA
SYNTEZY)
1. WSTĘP — Życie wieczne — Nadzieja i wiara — Treść pojęcia „życie wieczne"
— Wyrazić niewyrażalne — Ciało+dusza — Cielesność — Założenia: — Jedność
człowieka — Zbawienie całego człowieka — Doskonałość odkupienia Chrystuso­
wego — Pojęcie przemiany — Chrystologiczny model eschatologii.
2. POJĘCIE I MIEJSCE ESCHATOLOGII — Z historii eschatologii — Eschatologizacja — Podstawowa kategoria naszej rzeczywistości — Podwójna paruzja —
Trudności — Bóg nadziei.
3. ZBAWIENIE — Pojęcie przymierza — Zbawienie całego człowieka — Fun­
dament w historii: Wcielenie — Zmartwychwstanie utrwaleniem historii — Utrum
resurrectio sit naturalis... — Prawdziwie zmartwychwstał.
4. TAJEMNICA PASCHALNA A KRÓLESTWO BOŻE — Tajemnica paschalna —
Kościół sakrament zbawienia — Zmartwychwstanie dziełem Ducha Świętego —
Pneumatologiczny aspekt eschatologii — Struktura dialogiczna — Obecność w te­
raźniejszości: dzieło Ducha Świętego — Odpowiedź człowieka...
5. NOWE STWORZENIE — Zapoczątkowane na krzyżu — Eschatologiczne zna­
czenie kenozy — Sakramenty i Duch Święty — Proegzystencja Jezusa zmartwych­
wstałego — Zmartwychwstanie a sakramenty święte — Czym jest zmartwychwsta­
nie?
6. ZMARTWYCHWSTANIE POWSZECHNE C Z Y INDYWIDUALNE? — Trudnoś­
ci — Co czeka człowieka po śmierci — Znaczenie zmartwychwstania
7. ESCHATOLOGIA A CHRYSTOLOGIA — Współzależność — Nasze zmartwych­
wstanie — Kategoria życia wiecznego — Dwie strony śmierci na krzyżu — W
zastosowaniu do nas samych — Zmartwychwstanie — wskrzeszenie,.. — Zmartwych­
wstanie potępionych — Identyczność ciała — Stan pośredni.
8. ESCHATOLOGIA A ANTROPOLOGIA — Ciało i dusza — Data zmartwych­
wstania — Dzień ostateczny — Zmartwychwstanie w teologii protestanckiej — Być
w Chrystusie... — lKor 15,35—49 — Kres historii — Kres wolności i utrwalenie —
Wolność i stworzoność — Ostateczna decyzja.
9. SPOJRZENIE NA ŚMIERĆ — Przeżycie śmierci — Doznanie czy świadomy
czyn? — Hipoteza ostatecznej decyzji — Memento mori — Wyrzeczenie się sie­
bie — Umieranie z Chrystusem — Oddzielenie czy zejście w głąb — Trudności w
rozwiązaniu problemu — Ocena śmierci — Hipoteza L . Borosa — „Mieć'* i „Być" —
Przemiana posiadania istnienia — Zalety i braki.
KS. JŁRZY Z A R E M B A
12
10. JEDNOSTKA I WSPÓLNOTA — Egoizm? — Przymierze eschatologiczne —
Świat i historia jako dialog.
11. PRZYSZŁOŚĆ W TERAŹNIEJSZOŚCI — Funkcja interpretacyjna — Obja­
wienie i proroctwo — Apokaliptyka.
12. SĄD I KRÓLESTWO BOŻE — Sąd — Usprawiedliwienie — Sens Krzyża —
Śmierć karą za grzech — Współumieranie z Chrystusem — Miejsce zbawienia —
Królestwo Boże.
13. ZMARTWYCHWSTANIE W ŚMIERCI — Wstępna ocena — Reinterpretacja
prawdy o zmartwychwstaniu — Nieśmiertelność a zmartwychwstanie — Eschata w
śmierci — Zmartwychwstanie indywidualne — Dominacja duchowości.
14. ZAKOŃCZENIE
LITERATURA
ZUSAMMENFASSUNG
1.
Życie
WSTĘP
wieczne.
Nie jest bez znaczenia, że w wyznaniu w i a r y prawda o zmartwych­
wstaniu nie t y l k o łączy się ściśle, ale zdaje się identyfikować z życiem
wiecznym s t a n o w i ą c y m eschatologiczny w y m i a r antropologii teologicz­
nej, tak w aspekcie jednostkowym jak i w s p ó l n o t o w y m . Udziela­
nie się bowiem Boga „ t w a r z ą w twarz" u kresu historii z a r ó w n o i n d y ­
widualnej jak i powszechnej nie jest wydarzeniem jednostkowym, „ego­
istycznym", ale dokonuje się w w ramach więzi międzyosobowej w s p ó l ­
noty communio sanctorum i w atmosferze miłości. J u ż choćby z tej ra­
cji, że zbawienie jest u d z i a ł e m w t r y n i t a r n y m życiu Bożym, z konieczno­
ści posiada charakter dialogiczny na płaszczyźnie w y m i a n y życia, tak w
aspekcie horyzontalnym jak i w e r t y k a l n y m u w z g l ę d n i a j ą c y m w planach
Bożych ciągłość w nieciągłości: w y p e ł n i o n y w zmartwychwstaniu trans­
cendentalny w y m i a r naszej w ł a s n e j historii, bo jest ono z a r ó w n o darem
jak i zadaniem.
To też skłania nas do podjęcia refleksji teologicznej na temat zagad­
n i e ń z zakresu eschatologii, ze szczególnym u w z g l ę d n i e n i e m proponowa­
nego tu, nowego w pewnej mierze, ujęcia problemu śmierci i zmartwych­
wstania przy zastosowaniu pojęcia przemiany. Poruszany przez wielu
współczesnych teologów problem ten wymaga wielu przemyśleń,
bo
z w i ą z a n y nierozerwalnie z życiem wiecznym posiada ogromne znaczenie
praktyczne w życiu chrześcijańskim.
Na to połączenie zwrócił u w a g ę list Kongregacji W i a r y z dnia 17 ma­
ja 1979 roku, k t ó r y n a w i ą z u j ą c do a r t y k u ł u wyznania wiary o życiu
wiecznym, stwierdza jednocześnie: „jeśli zmartwychwastania nie ma,
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
13
rozpada się struktura wiary, co tak dobitnie p o d k r e ś l a św. P a w e ł (por. 1
Kor 15)"
Nadzieja i
wiara.
Nie ulega kwestii, że nadzieja stanowi nieodłączny, s t r u k t u r a l n y ele­
ment wiary, k t ó r ą ożywia i dynamizuje. W y n i k a to choćby z tej racji,
że będąc odpowiedzią człowieka na udzielanie się Boga w objawieniu,
wiara oznacza jego spełnienie i osiągnięcie zamierzonego celu, jako słowa
skierowanego do człowieka. Objawienie bowiem d o k o n u j ą c się w ramach
historii posiada na płaszczyźnie życia osobowego dialogiczną s t r u k t u r ę
przymierza, k t ó r e g o jest w y p e ł n i e n i e m i zapowiedzią. Jako dar i w y ­
pełnienie przymierza objawienie oczekuje i domaga się akceptacji w i a ­
ry, zaś jako zapowiedź i obietnica oczekuje otwarcia k u n a d c h o d z ą c e j
przyszłości w postawie p e ł n e j a k t y w n o ś c i nadziei, bo eschatologiczna
pełnia będąc łaską uczestniczenia w życiu B o ż y m z a k ł a d a odpowiedzialny
udział człowieka w przygotowaniu na jej przyjęcie, z a p e w n i a j ą c y conti­
nuum in discontinuitate,
kiedy życie doczesne przemieni się w życie
wieczne.
Ujmowanie i interpretacja p r a w d w i a r y w „ p e r s p e k t y w i e nadziei",
w wymiarze
eschatologicznym,
ukazuje
rzeczywistą,
konkretną
obecność zbawienia w historii i pozwala ł a t w i e j p r z e z w y c i ę ż a ć tak często
spotykany (por. K D K 43) r o z d ź w i ę k m i ę d z y w y z n a w a n ą w i a r ą a
p r a k t y k ą chrześcijańskiego życia. N o w y świat — nowe niebo i nowa
ziemia — j a k i pojawi się po w y p e ł n i e n i u historii nie będzie bowiem za­
przeczeniem obecnego, k s z t a ł t o w a n e g o przez człowieka, ale b ę d z i e to
nasz świat, t y l k o przemieniony (por. 2 P 3, 13), poddany w pełni i w
sposób doskonały w ł a d z y Boga. Będzie to więc ś w i a t u w z g l ę d n i a j ą c y tak­
że doczesne nadzieje, doczesny w y s i ł e k człowieka i doczesną przyszłość,
ponieważ Bóg za ostateczny kształt ś w i a t a czyni odpowiedzialnym k a ż d e ­
go człowieka i każdą w s p ó l n o t ę ludzką.
Z tej też racji i w t y m też znaczeniu eschaton — czas ostateczny —
można po prostu określić jako w e w n ę t r z n ą t a j e m n i c ę czasu t e r a ź n i e j ­
szego. P e ł n a nadziei struktura c h w i l i obecnej, t w o r z ą c e j teraźniejszość
ukazuje się nam, kiedy dostrzegamy t ę „ t a j e m n i c ę " s t a n o w i ą c ą p o n i e k ą d
sakramentalny w y m i a r czasu. On to, naznaczony eschatonem, staje się
źródłem przyszłości i przemiany naszego w y s i ł k u w dar ostateczny, sta­
nowiąc p o d s t a w ę i uzasadnienie obietnicy i nadziei. W takiej też pers­
pektywie człowiek zyskuje udział w p e ł n e j mocy w ł a d z y nad czasem
zmierzającym do w y p e ł n i e n i a , k t ó r e t w o r z y continuum in
discontinuitate.
Postawa nadziei chrześcijańskiej nie ma bowiem nic wspólnego z n a i w ­
nym optymizmem, ale jest ś w i a d o m y m z a a n g a ż o w a n i e m się w „ k a i r o s "
świata zmierzającego do eschatonu: czasu
uwielbionego.
KS. J E R Z Y
14
Treść pojęcia „życie
ZAREMBA
wieczne".
Jeśli chrześcijanie
— czytamy we wspomnianym liście Kongregacji
— nie byli by w stanie zdać sobie jasno sprawy, jaką treść
zawierają
słowa „życie wieczne",
należałoby
powiedzieć,
że nie tylko
obietnice
Ewangelii czy dzieło stworzenia i odkupienia, straciły swe znaczenie, ale
i samo życie doczesne pozbawione zostało wszelkiej
nadziei.
Nawiązując do tego stwierdzenia w naszych r o z w a ż a n i a c h na temat
eschatologii pragniemy podjąć szczery wysiłek, by w coraz pełniejszym
zakresie o d n a j d y w a ć nie t y l k o s a m ą treść określenia życie wieczne, ale
i r ó ż n e jego aspekty i p o w i ą z a n i a n a b i e r a j ą c e szczególnej aktualności wo­
bec współczesnej m e n t a l n o ś c i nacechowanej tendencjami
antropocentrycznymi. Z r e s z t ą nie po raz pierwszy pojawiają się one w historii m y ­
śli ludzkiej, ale d o m a g a j ą się zawsze u z u p e ł n i e n i a ze strony chrystologii i
to w aspekcie pneumatologicznym, j u ż choćby z tej racji, że nawiązując do
stwierdzenia W. Kaspera trzeba powiedzieć iż w Chrystusie i z N i m ,
w definicję Boga wpisany został po prostu człowiek. Chodzi t u nie t y l ­
ko o znaczenie pewnej deifikacji — przebóstwienia, do którego został on
wezwany w zbawczych planach Bożych, ale i zgodnie z ewangelicznym
stwierdzeniem o pewnego rodzaju identyczność: cokolwiek
uczyniliście
jednemu z tych najmniejszych
braci moich, mnieście
uczynili. Jest to
identyczność będąca owocem eschatologicznego daru Ducha.
Nie bez znaczenia będzie t u , gdy przy okazji poruszymy pewne zagadnie­
nia z historii m y ś l i teologicznej, u k a z u j ą c p o w i ą z a n i e i współzależność róż­
nych p r o b l e m ó w z w i ą z a n y c h z naszym życiem w Kościele i jego obecno­
ścią w świecie jako narzędzia
zbawienia wszystkich
( K K 9) czyli pow­
szechnego sakramentu
zbawienia (tamże 48; por. D M 5); zbawienie zaś
posiada charakter tak daru jak i zadania, którego w y p e ł n i e n i e wymaga
naszego, pełnego poczucia odpowiedzialności, zaangażowania.
Nie mając bynajmniej zamiaru o m a w i a ć t u eschatologii w całym jej
zakresie, pragniemy z jednej strony wyjść naprzeciw ogromnemu dziś
zainteresowaniu śmiercią i „życiem po życiu", a z drugiej strony podjąć
jak w s p o m n i e l i ś m y p r ó b ę reinterpretacji pewnych zagadnień dotyczą­
cych śmierci i zmartwychwstania w n a w i ą z a n i u do wspomnianego listu
Kongregacji D o k t r y n y W i a r y posługując się zasadniczo m e t o d ą teologicz­
no-historyczną.
Wyrazić
„niewyrażalne"...
Na wstępie naszych r o z w a ż a ń na temat śmierci i zmartwychwstania
jako w y d a r z e ń eschatologicznych, musimy p a m i ę t a ć , że chodzi tutaj w
sposób szczególny o wysiłek zrozumienia i pojęcia rzeczy
niepojętych,
czy o w y r a ż e n i e rzeczy niewyrażalnych,
bo z n a j d u j ą c y c h się poza m o ż -
JA J E S T E M
Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
15
liwością jakiegoś eksperymentalnego sprawdzenia w ramach naszej h i ­
storycznej egzystencji, naszego historycznego doświadczenia operującego
kategoriami całkowicie n i e w s p ó ł m i e r n y m i dla oddania rzeczywistości w y ­
rastającej wprawdzie jako owoc naszego czasu ale będącej n i e z r ó w n a ­
nym darem dobroci i miłości Bożej.
Nasze pojęcia i w y o b r a ż e n i a posiadają tutaj znaczenie jedynie ana­
logiczne, a więc osiągają pewne t y l k o p r z y b l i ż e n i e prawdy objawionej,
stanowiącej treść wiary, co dopuszcza możliwość podejmowania nieu­
stannego wysiłku dla pełniejszego, czy bardziej zrozumiałego — i to w
konkretnej sytuacji historycznej stanowiącej horyzont wszelkiego poz­
nania, także i poznania teologicznego — s f o r m u ł o w a n i a tej treści.
Treść w i a r y chrześcijańskiej w życie wieczne stanowi z a r ó w n o fakt
zmartwychwstania ,,w dzień ostateczny" jak i fakt spotkania z Bogiem o
charakterze eschatologicznym, j a k i ma miejsce w samej śmierci każdej
poszczególnej jednostki.
Dla zachowania tej treści i w y r a ż e n i a jej p o s ł u g i w a n o się j u ż od
I I wieku, pod w y r a ź n y m w p ł y w e m filozofii greckiej dostarczającej w ó w ­
czas narzędzi poznania teologicznego, obrazem duszy oddzielonej od cia­
ła, zmierzającej k u Bogu zaraz po śmierci, podczas gdy ciało podlegają­
ce rozkładowi i zepsuciu oczekuje w grobie na wskrzeszenie przy „ k o ń ­
cu świata". Obraz ten zawiera w sobie czas i to o ogromnej rozpiętości.
Nie kwestionując w najmniejszym stopniu samej treści wiary, w s p ó ł ­
czesna teologia stawia sobie całkowicie uzasadnione pytanie, czy dla
przekazania tej prawdy w i a r y w s p ó ł c z e s n e m u człowiekowi, i to tak, b y
przyjęta przez niego mogła skutecznie — t a k ż e od strony pojęciowego
sformułowania, jakie łaska w i a r y z a k ł a d a — o d d z i a ł y w a ć na jego ży­
cie; czy w t y m celu nie trzeba, i nie lepiej, z r e z y g n o w a ć z modelu, k t ó ­
rego założenia stoją w dość w y r a ź n e j sprzeczności z Pismem ś w i ę t y m , a
ponadto wykazuje on p o d a t n o ś ć na w p ł y w y gnostyckie i manichejskie,
nieraz w historii myśli teologicznej dochodzące do głosu w mniejszej lub
większej mierze.
Ciało -\- dusza...
Jeśli w analizie filozoficznej ze w z g l ę d ó w noetycznych m o ż n a jeszcze
usprawiedliwiać rozkładanie
człowieka na części: ciało i duszę, to w y ­
daje się ono zupełnie nieuzasadnione na płaszczyźnie egzystencji b y t u
ludzkiego jako osoby p r z e ż y w a j ą c e j zdarzenie śmierci. Na jej całość —
całość osoby — t w o r z ą c zasadniczą j e d n o ś ć s k ł a d a się w p e w n y m sensie
w r ó w n e j mierze tak cielesność j a k i duchowość jako wzajemnie sobie
p r z y p o r z ą d k o w a n e . Trudno zatem oceniać „ d u s z ę " jako ważniejszą
i
lepszą część człowieka — zwłaszcza w świetle tajemnicy Wcielenia, się-
KS. J E R Z Y ZAREMBA
16
gającej s w y m i korzeniami tamtego stwierdzenia biblijnego opisu stwo­
rzenia: A widział Bóg, że były dobre... — tę „część", k t ó r a jako taka,
sama może s p o t k a ć się z Bogiem t a k ż e bez ciała, t j . gorszej i raniej waż¬
nej części człowieka. Takie stwierdzenie wydaje się całkowicie sprzecz­
ne z logiką z a r ó w n o Bożego dzieła stworzenia jak i odkupienia, zdających
się nie dopuszczać możliwości istnienia duszy ludzkiej w t y m znaczeniu.
Ze swej natury skierowana jest ona k u aktuacji materii jako ciała i i n dywiduacji osoby w konkretnej czaso-przestrzeni t w o r z ą c e j r a m y his­
torii, k t ó r a stanowi r ó w n i e w a ż n y element urzeczywistniania się osoby
uwarunkowanej historią, j a k ą r ó w n i e ż tworzy, tak w wymiarze i n d y w i ­
dualnym jak i powszechnym.
Bez zastrzeżeń wypada t u zgodzić się z K . Rahnerem (Zur
Theologie
des Todes, 21), kiedy stwierdza, że jeśli do istoty ducha ludzkkiego należy
aktuacja materii, to tego rodzaju akt mógłby zostać unicestwiony
jedy­
nie w wypadku unicestwienia
samej duszy; a tak pojęcie duszy wolnej
od ciała jest sprzeczne samo w sobie. P o n i e w a ż jednak spotykamy je w
teologii dość często, sprawa wymaga rozwiązania.
Można też p r z y t o c z y ć t u u w a g ę św. Tomasza (ScG I V , 79): Es igitur
contra naturam animae absąue corpore esse. Nihil autem ąuod est contra
naturam, potest esse perpetuum... choć m o ż n a b y p y t a ć , czy w ogóle moż­
liwe jest trwanie czegoś co jest contra naturam?
Cielesność...
Jeśli Pismo św. na bardzo w i e l u miejscach p o d k r e ś l a odpowiedzial­
ność człowieka za całość swego życia, to odpowiedzialność ta łączy się
i dotyczy w istotny sposób cielesności, k t ó r a cechuje każde działanie
człowieka w historii. To dlatego św. Tomasz m ó w i o infectio duszy ze
strony ciała ( I / I I , 81, 4 ad 2) i dostrzega p e w n ą zgodność i odpowiedniość
m i ę d z y m a t e r i ą i f o r m ą — ciałem i duszą — określając je przy pomocy
takich t e r m i n ó w jak proportio, habilitas, ordo (STh I , 81, c; I / I I 50, 1 c;
112, 3 ad 3; I I / I I 27, 3. 3 c). A k t e m duszy jest dla Tomasza poznanie du­
chowe, k t ó r e potrzebuje władz z m y s ł o w y c h — cielesnych — co wskazuje
na pewien związek i współzależność m a t e r i a l n o ś c i i duchowości, w y r a ­
żony r ó w n i e ż w stwierdzeniu (ScG I V , 144): (anima) per corpus
perfectionem acąuiritur et in scientia et in virtute.
J e d n o ś ć j a k ą duch i materia t w o r z ą w człowieku nie ogranicza się
jedynie do s t r u k t u r y ontycznej b y t u osobowego (w którego podmioto­
wość wpisana została cielesność w sposób istotny), w znaczeniu poniekąd
statycznym; jedność ta odnosi się r ó w n i e ż do pełnego dynamizmu wyda­
rzenia j a k i m jest życie, posiadające s t r u k t u r ę dialogiczną. Urzeczywist­
nienie b y t u osobowego w historii dokonuje się dzięki współdziałaniu du-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
17
cha z m a t e r i ą — ciałem — k t ó r e m a j ą c jedno źródło swego istnienia, nie
są sobie wrogie lecz w y k a z u j ą pewne p o k r e w i e ń s t w o , dzięki czemu w
filozofii scholastycznej za Artystotelesem materia o k r e ś l a n a jest raz jako
potencja (możność) a k t u (duszy) a kiedy indziej jako w s p ó ł k o n s t y t u u j ą c a
zasada aktu (podmiotowego b y t u osobowego — człowieka).
Jeśli zaś bytem we w ł a ś c i w y m tego słowa znaczeniu jest b y t d u ­
chowy, to racją istnienia, w p e w n y m znaczeniu, i w y j a ś n i e n i e m sensu
istnienia ś w i a t a materialnego zdaje się b y ć b y t osobowy, w którego
podmiotowości materia stanowi element k o n s t y t u t y w n y : człowiek.
Taką
też i n t e r p r e t a c j ę sugeruje b i b l i j n y opis stworzenia ś w i a t a , w k t ó r y m
człowiek zajmuje pozycję c e n t r a l n ą .
Ten sam aspekt daje się z a u w a ż y ć w dziele odkupienia, k t ó r e nie
oznacza i nie obiecuje bynajmniej wyzwolenia
człowieka
— ducha —
z cielesności,
by na tej drodze umożliwić m u p o w r ó t do jedności z Bo­
giem. Szczytowym punktem historii zbawienia staje się przecież właśnie
zstąpienie i wejście Boga w ś w i a t i historię w n o w y sposób przez Wciele­
nie Syna Bożego, i Jego życie, w tak r a d y k a l n y sposób w śmierci na
krzyżu nacechowane materialnością.
Do tego z całą słusznością n a w i ą z u j e G. L o h f i n k pisząc:
Na człowieka składają się jego radości i cierpienia,
poczucie
szczęścia
i smutku, jego dobre ale także i złe czyny, wszystkie
dzieła
jakich
dokonał w swoim życiu, wszystkie
rzeczy jakie tworzył,
wszystkie
marzenia, wśród których
żył; wszystkie
przecierpiane
chwile,
wszy­
stkie łzy jakie wylał, każdy uśmiech, który pojawił się na jego twa­
rzy, cała indywidualna
historia jaką przeżył — wszystko to stanowi
człowieka i to nie tylko jako duszę ale także jako ciało. (Was kommt
nach dem Tod?, 193,4).
Stąd można słusznie t a k ż e powiedzieć, iż k a ż d e narodziny człowieka
oznaczają początek niepowtarzalnego i całkowicie indywidualnego ś w i a ­
ta, k t ó r y odchodzi wraz z n i m , kiedy człowiek umiera.
Założenia...
A r t y k u ł wiary, j a k i mamy zamiar r o z w a ż a ć i a n a l i z o w a ć w m y ś l za­
sady fides ąuaerens intellectum,
celem lepszego zrozumienia i przybliże­
nia go praktyce życia chrześcijańskiego, zawiera w swej treści podsta­
wowe — jak w s p o m n i e l i ś m y — przekonanie z jednej strony o spotkaniu
z Bogiem w znaczeniu eschatologicznym, jakie ma miejsce bezpośrednio
w śmierci — u kresu wolności i historii — a z drugiej strony o zmart­
wychwstaniu w dzień ostatecznyjakie u t o ż s a m i a się z życiem wiecznym,
stanowiąc jego istotny element ze w z g l ę d u na s t r u k t u r a l n ą jedność ciała
i duszy w człowieku.
KS. J E R Z Y
18
ZAREMBA
B y zachować n i e n a r u s z o n ą treść wspomnianego a r t y k u ł u w i a r y a r ó w ­
nocześnie w y r a z i ć ją w sposób możliwie p e ł n y u w z g l ę d n i a j ą c y współ­
czesną m e n t a l n o ś ć i s y t u a c j ę h i s t o r y c z n ą , w a r u n k u j ą c y c h nasze poz­
nanie, dla osiągnięcia w n i o s k ó w możliwie najbardziej poprawnych, sta­
n o w i ą c y c h do pewnego stopnia s y n t e z ę teologii tradycyjnej i współczes­
nej, p r z y j m u j e m y jako podstawowe k i l k a założeń, powszechnie zresztą
uznawanych w nauce Kościoła.
1, Jedność
człowieka
...
Pierwsze z naszych założeń, s t a n o w i ą c e p o n i e k ą d zasadniczy h o r y ­
zont przeprowadzanej refleksji teologicznej, analiz i p o r ó w n a ń , to tak
w y r a ź n i e widoczna w m y ś l biblijnej j e d n o ś ć n a t u r y ludzkiej, oso­
by, j a k ą jest człowiek. Urzeczywistnianie się osoby ludzkiej w oparciu
o s t r u k t u r ę o n t y c z n ą w r ó w n e j mierze — do pewnego stopnia — uwa­
runkowane jest d u c h o w n o ś c i ą j a k i cielesnością ze w z g l ę d u na ich ści­
słe p o w i ą z a n i e i współzależność, co w schemacie i n t e r p r e t u j ą c y m escha­
tologię, opartym o założenia filozofii greckiej a p r z y j m u j ą c y m
części
człowieka:
dusza -\- ciało, m o ż n a u z u p e ł n i ć przez dodanie: d u s z a - f
+ ciało + historia.
Takie ujęcie i perspektywa pozwala u n i k n ą ć w i e l u niepotrzebnych
t r u d n o ś c i , jeśli p a m i ę t a m y , że historia uwarunkowana cielesnością kon­
stytuowana jest w y m i a r e m czasu (czaso-przestrzeni), k t ó r e g o nie m o ż n a
t r a k t o w a ć jako rzeczy podobnej do i n n y c h stworzeń, a jedynie jako po­
j ę c i o w y schemat, p o z w a l a j ą c y ująć trwanie i przemiany z d a r z e ń i rzeczy
w świecie materialnym.
Tak dyskutowany ponadto i kontrowersyjny nieraz problem iden­
tyczności ciała z m a r t w y c h w s t a ł e g o zostaje r o z w i ą z a n y nie t y l k o na dro­
dze identyczności duszy jako forma corporis ale ponadto dzięki i d e m
t y c z n o ś c i h i s t o r i i zakończonej i utrwalonej w śmierci a wcho­
dzącej w zakres cielesności człowieka.
2. Zbawienie
człowieka
Drugie założenie nie pozostawiające najmniejszych wątpliwości, choć
w nauczaniu powszechnym często odsuwane na dalszy plan — przesła­
niane m ó w i e n i e m o zbawieniu duszy — a domagające się na pewno w y ­
raźniejszego niż dotąd p o d k r e ś l a n i a w naszej sytuacji to fakt, że odku­
pienie Chrystusowe dotyczy c z ł o w i e k a — jego duchowości i cie­
lesności zarazem.
Tak j a k stworzona przez grzech sytuacja znalazła swoje odbicie w
strukturze ontycznej i w historycznej egzystencji człowieka i to w po-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM,
19
wiązaniu z c a ł y m ś w i a t e m materialnym, s t a n o w i ą c y m przedłużenie
jego
cielesności, tak też cała rzeczywistość została objęta i pozostaje nieprzer­
wanie w zasięgu dzieła odkupienia, k t ó r e g o fundament stanowi Wciele­
nie — wejście Boga w historię u w a r u n k o w a n ą cielesnością — a potwier­
dzenie, g w a r a n c j ę i w pewnym sensie źródło zbawczej mocy, Z m a r t w y c h ­
wstanie Chrystusa.
Nie można więc mówić o zbawieniu duszy inaczej, jak t y l k o w ścis­
łym j j p o w i ą z a n i u z cielesnością i ze ś w i a t e m , co w swoisty sposób w y ­
raża kategoria zmartwychwstania dotyczącego c z ł o w i e k a : tak cia­
ła jak i historii.
e
3. Doskonałość
odkupienia
Chrystusowego
Mówiąc o pełni odkupienia dodajmy n a s t ę p n e założenie naszych roz­
ważań o zmartwychwstaniu i życiu wiecznym, a jest n i m nie podle­
gająca również najmniejszej
wątpliwości d o s k o n a ł o ś ć
odku­
p i e n i a Chrystusowego, co każe p r z y j ą ć p e ł n ą jego realizację obiek­
t y w n ą już w samej śmierci Jezusa na k r z y ż u , stanowiącej k o n c e n t r a c j ę i
punkt szczytowy przezwyciężenia grzechu i jego s k u t k ó w u samych k o ­
rzeni „sytuacji grzechu", przyjętej we Wcieleniu przez Chrystusa w ł a ś ­
nie ze względu na dzieło odkupienia c z ł o w i e k a .
Jest to zasada jednoznacznie przyjmowana w teologii:
Perfectio
operis Christi exigit, ut Deus „ponat omnes inimicos sub
pedibus eius; novissima autem inimica destruetur mors (1 Cor 15,25
sq); oportet „absorptam
esse mortem in victoria". (Diekamp, I V , 489)
W ż a d n y m w y p a d k u nie istnieje racja, by stosować t u k a t e g o r i ę cza­
su, t y m bardziej, że j u ż dość dawno zrezygnowano ze stosowania w - o k ­
reślaniu s t a n ó w eschatycznych kategorii lokalnych, przestrzennych. Jeśli
trwanie w historii z konieczności daje się rozłożyć na poszczególne, od­
dzielone od siebie etapy, to w k a ż d y m poszczególnym momencie stykają
się one z czasem uwielbionym
— w y p e ł n i o n y m w śmierci indywidualnej
— a tylko taka istnieje i jest p r z e ż y w a n a .
,y
Podobne znaczenie ma i podobnej interpretacji wymaga stwierdze­
nie teologii tradycyjnej:
Respectu habito ordinis supernaturalis
dicendum est
resurrectionem
corporalem perfectioni redemptionis
congruere, quae ad, totum hominem se extendit, necnon conformitati
membrorum
cum capite
ąuod
resurrexit,
atąue dignitati corporis, ąuod per sacramenta in templum
Dei est consecratum (In Sent. 4, d. 43, q. 1, a. 1) (tamże 492).
Pozwala nam to zrozumieć n a p o t y k a n ą w teologii Janowej identyfi­
kację śmierci na k r z y ż u i zmartwychwstania Jezusa, j a k ą m o ż n a r ó w ­
nież widzieć w kazaniu Piotra (Dz 2, 24). W t a k i m wypadku fakt pusy
KS. J E R Z Y
20
ZAREMBA
tego grobu, zstąpienie do o t c h ł a n i (w pewnej jego interpretacji), trze­
ci dzień po śmierci, zjawienia Z m a r t w y c h w s t a ł e g o , w n i e b o w s t ą p i e n i e ;
są t y l k o sposobem, u w a r u n k o w a n y m s t r u k t u r ą naszego poznania, ob­
jawienia w wymiarze historycznym rzeczywistości dokonanego odkupie­
nia: życia wiecznego, k t ó r e w Chrystusie j u ż stało się u d z i a ł e m c z ł o ­
w i e k a . Zjawienia Z m a r t w y c h w s t a ł e g o Pana s t a n o w i ą p o n i e k ą d zapo­
c z ą t k o w a n i e w historii paruzji jako p e ł n e g o c h w a ł y przyjścia Syna Czło­
wieczego, na razie wobec w y b r a n y c h przez Boga ś w i a d k ó w .
Ta w p e ł n i uzasadniona eschatologiczna interpretacja z m a r t w y c h ­
wstania Chrystusa i Jego zjawień, napotykana we wczesnym chrześci­
j a ń s t w i e od samego początku, jako w y d a r z e ń s t a n o w i ą c y c h inaugura­
cję w historii w y d a r z e ń ostatecznych, ł ą c z y się w y r a ź n i e z tekstem M t
27, 51-53 b ę d ą c y m przekazem najstarszej t r a d y c j i (uznającej m . i n . pa­
t r i a r c h ó w i m ę c z e n n i k ó w za ,,appendix dominicae resurrectionis"), jak
i z eschatologiczną i n t e r p r e t a c j ą faktu zesłania Ducha Świętego, którego
ściśle ze ś m i e r c i ą i zmartwychwstaniem Chrystusa złączone działanie w
historii, z a p o c z ą t k o w u j e n o w ą e p o k ę w historii zbawienia obejmującą
czas Kościoła: od ś m i e r c i Chrystusa do Jego p o w t ó r n e g o przyjścia, a
więc czas j u ż p r z e ż y w a n y jako obecny, choć s t a n o w i ą c y równocześnie
n a d c h o d z ą c ą , ostateczną przyszłość (por. J 20, 22n).
Ten pneumatologiczny aspekt eschatologii wymaga n i e w ą t p l i w i e oso­
bnego i szerszego u w z g l ę d n i e n i a . Na razie m o ż n a t u p r z y t o c z y ć stwier­
dzenie, jakie czyni H . Urs von Balthasar (Estchatologie i m Umriss, 445):
Wznoszące
się pionowo ponad horyzontalną
linię historii
zmartwych­
wstanie Jezusa, jakie według Pawła i Jana stanowi rzeczywistą
obiet­
nicę i zadatek zmartwychwstania
i przemiany całego świata (IKor 15,
17-23), pozwala nam oczekiwać
nadejścia nowego świata nie na przed­
łużeniu
chronologicznym
czasu osiągającego
swój kres, lecz w wy­
miarze, którego nie da się z nim
porównać.
4. Pojęcie
przemiany
N a s t ę p n e (czwarte z kolei) założenie prezentowanego szkicu na te­
mat ś m i e r c i i zmartwychwstania, k t ó r e pozwala nam osiągnąć p e w n ą
s y n t e z ę w n i o s k ó w eschatologii tradycyjnej i współczesnych p r ó b nowego
jej ujęcia, jest pojęcie p r z e m i a n y , pojęcie tak zasadnicze i w a ż n e
w historii zbawienia i w Ewangelii a posiadające swój odpowiednik we
współczesnej m y ś l i teologicznej, tak często n a w i ą z u j ą c e j do pojęcia i
określenia: ciągłość w
nieciągłości.
Konkretne zastosowanie pojęcia przemiany napotykamy w rozumie­
n i u pokuty, s p r o w a d z a j ą c e j się w swej istocie do w e w n ę t r z n e j przemia­
ny, d o k o n u j ą c e j się na drodze ś w i a d o m e j , odpowiedzialnej decyzji woli,
p o d e j m u j ą c e j w s p ó ł d z i a ł a n i e z łaską.
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
21
Inne niemniej w a ż n e , najbardziej nawet może istotne wykorzystanie
pojęcia przemiany, stanowi nauka o eucharystycznym przeistoczeniu, co
zdaje się mieć t y m w i ę k s z e znaczenie, że Eucharystia łączy się ściśle ze
zmartwychwstaniem — tak w zapowiedzi jak i przy samym j e j ustano­
wieniu przez Chrystusa.
Pojęcie przemiany implikuje r ó w n i e ż schemat u j m u j ą c y życie chrze­
ścijańskie w kategorii daru i zadania, z d a j ą c y c h się posiadać szczególne
znaczenie w eschatologicznym spojrzeniu na rzeczywistość ś w i a t a , sta­
nowiącego środowisko człowieka jako teren jego działania w historii:
czyń sobie ziemią poddaną. Dynamizm tworzenia w oparciu o ten nakaz
„bardziej ludzkiego ś w i a t a " musi m i e ć swe źródło nie t y l k o w p r z y k a ­
zaniu miłości ale r ó w n i e ż w nadziei zmartwychwstania, k t ó r e j przedmio­
tem jest Bóg, udzielający człowiekowi swej mocy (mocy Ducha) przek­
ształcania ś w i a t a w nowy, d o s k o n a ł y ś w i a t eschatologicznej przyszłości
Dokonująca się ustawicznie (rozwój) i dokonywana ś w i a d o m i e p r z e ­
m i a n a obejmująca w zasadniczy sposób cielesność, s t a n o w i ą c ą ponie­
kąd fundament urzeczywistniania się konkretnej osoby ludzkiej w h i ­
storii znajduje swój kres w śmierci jako o s t a t e c z n e j p r z e m i a ­
nie.
5. Chrystologiczny
model
eschatologii
Nie m o ż n a wreszcie p o m i n ą ć założenia, jakie sprowadza się do za­
gadnienia modelu eschatologii p r z y b i e r a j ą c e g o w historii różną formę
od 1 Tes poczynając a na ewolucyjnej koncepcji Teilharda de Chardin
kończąc, u k a z u j ą c e g o zawsze w p ł y w konkretnej epoki i p a n u j ą c e j w niej
mentalności, czego wyrazem jest p r z y j m o w a n y do dziś w teologii t r a ­
dycyjnej wspomniany model: dusza + ciało.
Na utrwalenie takiego modelu w znacznej mierze j u ż od I I w. w p ł y ­
nęły tendencje przeciwstawienia się zagrażającej w ó w c z a s gnozie i kon­
cepcjom manichejskim, a to przez p o d k r e ś l a n i e zmartwychwstania ciała
i jego identyczności numerycznej z historycznym, dla ukazania w a r t o ś ­
ci dobra jakie p r z y s ł u g u j e materii i cielesności, m a j ą c e j przecież sw e
źródło w s t w ó r c z y m akcie B o ż y m (por. np. Tertualian, Praeconium
carnis, w: De carnis resurr. P L 2, 806).
P o d k r e ś l a n i e identyczności ciała z m a r t w y c h w s t a ł e g o z historycznym
miało na celu t a k ż e zaznaczenie odpowiedzialności człowieka za świat
i historię, z k t ó r e j nic nie idzie w zapomnienie.
Nie przeszkodziło to jednak zadomowieniu się, we wspomnianym mo­
delu, m y ś l i p l a t o ń s k i e j , u j m u j ą c e j relację duszy i ciała jako procesu
zmierzającego do wyzwolenia w śmierci, s t a n o w i ą c e j p e ł n e p i ę k n a w y ­
darzenie uwalnienia duszy od ciała a nie tragiczny dramat osoby, w k t ó T
22
KS. JERZY
ZAREMBA
rej p o d m i o t o w o ś ć wpisana cielesność zmierza do w y p e ł n i e n i a , nie bez
bólu istnienia doznającego zasadniczej przemiany „ m i e ć " w „ b y ć " .
M i m o wszystko model ten p r z y j m u j ą c y zbawienie duszy zaraz po
ś m i e r c i jako anima separata, zdaje się z a w i e r a ć pewne l e k c e w a ż e n i e
cielesności i p o g a r d ę ciała, k t ó r e g o zmartwychwstania nie jest znowu
tak bardzo potrzebne
do p r z e ż y w a n i a p e ł n e g o szczęścia zbawionych.
Złączone z t a k i m rozumieniem zbawienia istnienie stanu
pośredniego
stoi w jaskrawej sprzeczności z Pismem ś w . a interpretowanie śmierci
jako zdarzenia, k t ó r e dotyczy jedynie ciała, zdaje się nie t r a k t o w a ć jej
p o w a ż n i e . W ś m i e r c i umiera wszystko, co stanowi nas samych i naszą
osobową rzeczywistość, z t y m , że nie oznacza ona k o ń c a czy p r z e k r e ś l e ­
nia na zawsze wszystkiego, a jedynie p r z e m i a n ę tej rzeczywistości, jako
w k r a c z a j ą c e j z w y m i a r u historii w w y m i a r czasu uwielbionego,
stano­
wiącego f o r m ę wieczności jako tota simul et perfecta possessio: tego jed­
nak co jest owocem życia, naznaczonego zasadniczo w y m i a r e m czasu.
Zakwestionowanie tradycyjnego modelu eschatologii p r z y j m u j ą c e g o
schemat rozłożenia człowieka na części składowe:
dusza + ciało, domaga­
jącego się ewentualnie pewnego u z u p e ł n i e n i a elementem historii ( + his­
toria), nie oznacza oczywiście zaprzeczenia p o z y t y w n y c h stron w y p ł y ­
w a j ą c y c h z tak ujmowanego modelu w n i o s k ó w , a to n a w i ą z u j ą c y c h do
konkretnych danych naszego doświadczenia, choć posiadających znacze­
nie analogiczne, jednak sugestywnie p r z e d s t a w i a j ą c y c h k o n f r o n t a c j ę w o l ­
ności i łaski i miejsce urzeczywistnienia zbawienia poprzez sąd nad całym
ś w i a t e m i historią. Niemniej jednak, u w z g l ę d n i a j ą c chrystocentryzm
stworzenia i odkupienia, u w a ż a m y , że zasadniczym i podstawowym mo­
delem eschatologii winien b y ć i j e s t s a m C h r y s t u s .
W N i m eschatologiczna r z e c z y w i s t o ś ć K r ó l e s t w a Bożego j u ż została
zrealizowana w pełni — jest więc eschatologią czasu przeszłego obecną
nadto w teraźniejszości, s t a n o w i ą c t y m samym jej zasadę
hermeneutyczną.
Zmartwychwstanie Jezusa, k t ó r e jest tej realizacji owocem, znakiem
i potwierdzeniem nie stanowi zresztą przecież w y j ą t k u . Jezus jest
pierworodnym
między wielu braćmi (Rz 8,29; por. 1 K o r 15,20; K o l 1,18)
a jako j e d y n y P o ś r e d n i k jest p r z y c z y n ą zmartwychwstania wszystkich —
od p o c z ą t k u aż do kresu historii — co znajduje swój wyraz i g w a r a n c j ę
we W n i e b o w z i ę c i u N M a r y j i Panny, bo nie może t u chodzić o p i e r w s z e ń ­
stwo czasowe ale o n t o l o g i c z n e , jakie na płaszczyźnie b y t u posiada
zawsze przyczyna, i to ma na m y ś l i św. P a w e ł pisząc: On jest
Począt­
kiem, pierworodnym
spośród umarłych,
aby sam zyskał
pierwszeństwo
we wszystkim ( K o l 1,18).
Słuszność przyjęcia chrystologicznego modelu eschatologii, oprócz tak
charakterystycznego dla teologii w ogóle Chrystocentryzmu, znajduje
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM,
23
swoje oparcie i potwierdzenie w s ł o w a c h samego Jezusa, jakie postawi­
liśmy w t y t u l e naszego opracowania: „ J a jestem zmartwychwstaniem i
życiem..." (J 11,25).
2. P O J Ę C I E I MIEJSCE
Z historii
ESCHATOLOGII
eschatologu.
Powszechnie dziś stosowane o k r e ś l e n i e „ e s c h a t o l o g i a " na oznaczenie
owej dziedziny teologii, k t ó r a zajmuje się n a u k ą o rzeczach ostatecznych
— czy może lepiej: o rzeczywistości ostatecznej — p o j a w i ł a się w h i ­
storii stosunkowo dość późno.
Po raz pierwszy u ż y ł go chyba. A . Calov (|1680), k i e d y 12-ty tom
swego dzieła Systema
locorum theologicorum
zatytułował
Eschatologia
sacra, o m a w i a j ą c w n i m zagadnienie ś m i e r c i , sądu, zmartwychwstania
i końca świata. Znacznie w c z e ś n i e j te same sprawy Hugo od św. W i k t o r a
( X I I w.) p r z e d s t a w i ł w dziele n o s z ą c y m t y t u ł De sacramentis
christianae
fidei w rozdziałach z a t y t u ł o w a n y c h De fine saeculi i De statu
futuri
saeculi; zaś ś w . Tomasz z A k w i n u w dodatku w dodatku do Sumy teo­
logicznej De resurrectione
a św. Bonawentura w rozdziale B r e v i l o q u i u m
De statu finalis
iudicii.
Przedmiot.
Sytuacja taka nie powinna nas zresztą dziwić. W odniesieniu bowiem
do zmartwychwstania Chrystusa m o ż e m y m ó w i ć o eschatologii „ d o k o ­
nanej" czy „eschatologii czasu p r z e s z ł e g o " , obecnej jednak r ó w n i e ż w
teraźniejszości, jako element d y n a m i z u j ą c y historyczny w y m i a r ś w i a t a
stworzonego, z n a j d u j ą c e g o się dopiero „ w drodze*, ale przecież j u ż rea­
lizującego w pewnej mierze s w ą o s t a t e c z n ą
doskonałość w zdarzeniu
śmierci poszczególnych jednostek.
W zasadzie jednak eschatologia
przedmiot swej refleksji teologicz­
nej, j a k i stara się nam p r z e d s t a w i ć i opisać, ma nie t y l e za sobą, ale
przed: w n a d c h o d z ą c e j przyszłości, co stwarza dodatkowy i p o w a ż n y pro­
blem, kiedy chce go u k a z a ć w sposób m o ż l i w i e w y c z e r p u j ą c y . T r u d n o ś ć
jest t y m większa, że chodzi t u nie t y l e o „ r z e c z y " b ę d ą c e transcendent­
n y m darem, choć n a w i ą z u j ą c y m do konkretnej historii, ale o ostateczne
źródło eschatologicznej pełni, j a k i m jest sam ,,Bóg nadziei" w z y w a j ą ­
cy k u sobie człowieka — a wraz z n i m c a ł y stworzony ś w i a t — z nad­
chodzącej przyszłości.
Eschatologizacja.
U ś w i a d o m i e n i e tej sytuacji pozwala lepiej z r o z u m i e ć w s p ó ł c z e s n e ten­
dencje w teologii, m ó w i ą c e nie t y l e o eschatologii jako o d r ę b n n e j dzie-
KS. JERZY
24
ZAREMBA
dżinie nauk teologicznych, z a m y k a j ą c e j p o n i e k ą d jej systematyczne u j ę ­
cie w ostatnim traktacie, na w z ó r historii osiągającej s w ó j kres i pod­
sumowanie w „ r z e c z a c h ostatecznych"; m ó w i się raczej o eschatologicz­
n y m w y m i a r z e całej r z e c z y w i s t o ś c i ś w i a t a stworzonego zmierzającego
k u swej transcendentnej p e ł n i , a p r z e n i k a j ą c y m wszystkie dziedziny ż y ­
cia człowieka.
Takie spojrzenia pozwala ł a t w i e j dostrzec eschatologiczny charakter
z a r ó w n o samego objawienia Bożego, d o k o n u j ą c e g o się w historii a zmie­
r z a j ą c e g o do ukazania Boga bez ż a d n e j z a s ł o n y „ t w a r z ą w twarz", jak
i podobnego charakteru w i a r y . S t a n o w i ą c o d p o w i e d ź na otwarcie się
Boga w objawieniu i w z w i ą z a n e j z n i ą refleksji teologcznej, z m i e r z a j ą ­
cej do w y r a ż e n i a w p o j ę c i a c h i s ł o w a c h poznawanej treści, łączy się z
s ł u s z n y m przekonaniem, że s f o r m u ł o w a n i a w i a r y w wymiarze historycz­
n y m nie osiągną n i g d y p e ł n e j a d e k w a t n o ś c i , uwarunkowanej ponadto
k o n k r e t n ą , w ł a ś c i w ą danej epoce m e n t a l n o ś c i ą , p o d l e g a j ą c ą w s z a k ż e po­
wolnej zmianie. S t ą d t e ż nie m o ż n a i m p r z y p i s y w a ć charakteru pełnej
i d e n t y c z n o ś c i z p r a w d ą , k t ó r a zawsze znajduje się przed nami. Z w i ą z a n e
z t y m , naznaczenie w i a r y nadzieją, i to w s p o s ó b zasadniczy — o czym
w s p o m n i e l i ś m y w y ż e j — nie pozwala n i g d y r e z y g n o w a ć w historii z po­
dejmowania nieustannego w y s i ł k u dla p e ł n i e j s z e g o poznania prawdy
objawionej, czy t e ż bardziej z r o z u m i a ł e g o jej w y r a ż e n i a , co jest w a r u n k i m skutecznej ewanglizacji.
Świadomość
tego w i n n a nas u c h r o n i ć
przed
zarozumiałością
i z b y t n i ą p e w n o ś c i ą siebie, jakie s p o t k a ć m o ż n a czasem w historii a
przecież s t a n o w i ą one p o w a ż n ą p r z e s z k o d ę na drodze do upragnionej
jedności, w y m a g a j ą c e j raczej p e ł n e j p o d a t n o ś c i postawy dziecka w po­
szukiwaniu intellectus
fidei: coraz głębszego zrozumienia i u m i e j ę t n o ś c i
w y r a ż a n i a w i a r y , przede w s z y s t k i m w życiu, choć o p a r t y m na poznaniu
przekazywanych treści. Od t y c h w y s i ł k ó w nie zwalnia nas nawet przy­
s ł u g u j ą c y Kościołowi p r z y m i o t n i e o m y l n o ś c i w nauczaniu, k t ó r y nie poz­
wala z a p o m n i e ć , że k a ż d y dar Boży jest r ó w n o c z e ś n i e zadaniem w y m a ­
g a j ą c y m w s p ó ł p r a c y i odpowiedzialności człowieka, k t ó r e m u został po­
wierzony.
Podstawowa
kategoria
naszej
rzeczywistości.
Bliższa zatem analiza samego o k r e ś l e n i a — i to we w ł a ś c i w e j dla na­
szej sytuacji historycznej perspektywie — k a ż e nam p a m i ę t a ć , że escha­
tologia to nie tyle, i nie t y l k o , j a k a ś dziedzina nauk teologicznych, lecz
podstawowe pojęcie i kategoria n a d a j ą c a swoiste zabarwienie i charakter
tak samej wierze, złączonej nierozerwalnie z nadzieją, j a k i teologicznej
refleksji nad jej t r e ś c i ą . M a to swoje oparcie w P i ś m i e ś w . N . Test. za­
r ó w n o gdy chodzi o k e r y g m ę a p o s t o l s k ą j a k i słowa samego Chrystusa.
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
25
U w z g l ę d n i e n i e tej strukturalnej p r z e c i e ż perspektywy eschatologicz­
nej w wierze, czyni z r o z u m i a ł y m oczekiwanie r y c h ł e j paruzji w c h r z e ś c i ­
j a ń s t w i e p i e r w o t n y m . Nie oznaczało to ani błędu, ani p o m y ł k i w i n t e r ­
pretacji Chrystusowego objawienia, lecz w y n i k a ł o jedynie ze stawiania
eschatologicznych i m p l i k a c j i — tak w a ż n y c h w praktyce życia c h r z e ś c i ­
jańskiego — nie gdzieś na horyzoncie o t u l o n y m m g ł ą bliżej nieznanej
przyszłości, ale w teraźniejszości, k t ó r e j w e w n ę t r z n y m w y m i a r e m są nie
t y l k o wydarzenia z przeszłości: życie i ś m i e r ć Jezusa uobecniane w K o ­
ściele — ale ostateczna przyszłość zrealizowana j u ż w Jego z m a r t w y c h ­
wstaniu, s t a n o w i ą c y m z a p o w i e d ź i p r z y c z y n ę naszego z m a r t w y c h w s t a ­
nia.
Podwójna
paruzja.
Jeśli ś w . Justyn m ó w i o p o d w ó j n e j paruzji: paruzji w ciele podda­
nej słabości i cierpieniu i p e ł n e j mocy paruzji w Duchu (Dial. 30, 1;
40,4nn; 49, 2nn; 110, 2 nn; 1213 nn), to bez w i ę k s z y c h chyba z a s t r z e ż e ń
— u w z g l ę d n i a j ą c pneumatologiczne i m p l i k a c j e eschatologii — p r z y j ą ć
można, że ta w ł a ś n i e paruzja j u ż została z a p o c z ą t k o w a n a w z m a r t w y c h ­
wstaniu Chrystusa. Zmartwychwstanie bowiem, przez k t ó r e
ostatni
Adam stal się — w e d ł u g słów św. P a w ł a — duchem ożywiającym
(Rz 1,4)
stanowi obecny j u ż w teraźniejszości z a l ą ż e k paruzji u r z e c z y w i s t n i a j ą c e j się
w jakiejś mierze w k a ż d y m sądzie s z c z e g ó ł o w y m , k t ó r y m o ż n a b y chyba
określić r ó w n i e ż jako sąd ostateczny p r z e ż y w a n y i n d y w i d u a l n i e , czy w
i n d y w i d u a l n y m spotkaniu z „sędzią ż y w y c h i u m a r ł y c h " .
Trudności.
J u ż t u daje się z a u w a ż y ć p o w a ż n a t r u d n o ś ć , na j a k ą napotyka teolo­
gia w ogóle a eschatologia w szczególności, kiedy stara się swój przed­
miot p r z e d s t a w i ć i opisać w pojęciach i w y o b r a ż e n i a c h j ę z y k a , nacecho­
wanego w sposób zasadniczy h i s t o r y c z n o ś c i ą i „ s t a w a n i e m się", podczas
gdy w danym w y p a d k u chodzi o r z e c z y w i s t o ś ć , k t ó r a jest dopiero przed
nami, t r a n s c e n d e n t n ą , p o z a h i s t o r y c z n ą , wieczną: całkowicie r ó ż n ą od zna­
nej nam w doświadczeniu, dającą, się w y r a z i ć jedynie w sposób analo­
giczny, choć wpisana jest ona w naszą r z e c z y w i s t o ś ć jako j e j w e w n ę ­
trzny w y m i a r s p r a w i a j ą c , że dar ostatecznej p e ł n i jest zarazem owocem
naszego czasu: w y s i ł k u podejmowanego w historii, utrwalonej u swego
kresu w zmartwychwstaniu powszechnym w sposób ostateczny, bo obej­
m u j ą c y cały stworzony świat.
Bóg
nadziei.
Nie ulega w ą t p l i w o ś c i , że Bóg, w jakiego w i e r z y m y i k t ó r e m u zau­
faliśmy bez reszty, Bóg „ b o g a t y w m i ł o s i e r d z i e " , k t ó r y jest miłością
26
KS. JERZY
ZAREMBA
u d z i e l a j ą c ą się tak na m i a r ę swej nieskończoności j a k i naszej postawy
otwarcia w wierze, objawia się c z ł o w i e k o w i w historii przede, wszystkim
jako Bóg nadziei: oczekiwanej przyszłości, w k t ó r e j On j u ż j e s t . Funda­
ment zaś owej przyszłości stanowi nie t y l k o zapowiedź, z w i ą z a n a z w ł a ­
ś c i w y m objawieniu charakterem obietnicy t a k ż e w jego ostatecznej for­
mie „ s k o n c e n t r o w a n e j " w wydarzeniu Chrystusa, ale d o ś w i a d c z a n a już
teraz hic et nunc obecność Boga w historii, d o ś w i a d c z a n a właśnie po­
przez owe tak charakterystyczne dla objawienia zakrycie i „ m r o k wia­
r y " nastawionej na p e ł n i ę p r a w d y o g l ą d a n e j „ t w a r z ą w t w a r z " a j u ż nie
przez z w i e r c i a d ł o .
S t ą d też i wypowiedzi w i a r y — jej s f o r m u ł o w a n i a — nie mogą być
pozbawione elementu nadziei d y n a m i z u j ą c e j w s p ó l n o t ę w i e r n y c h w kie­
r u n k u poszukiwania coraz lepszego sposobu w y r a ż e n i a treści w i a r y K o ­
ścioła, t a k ż e na drodze praktycznej realizacji p o s z c z e g ó l n y c h p r a w d w ży­
ciu c h r z e ś c i j a ń s k i m , k t ó r e nieraz lepiej niż sama refleksja teologiczna,
pozwala w y d o b y ć i u j ą ć wiele a s p e k t ó w p r z e ż y w a n e j treści wiary. Pa­
m i ę ć o t y m stanowi p r z e s t r o g ę dla teologii, k t ó r a nie m o ż e p o z o s t a w a ć
o d e r w a n ą , czy r o z w i j a ć się W izolacji od życia w s p ó l n o t y L u d u Bożego,
gdzie d e c y d u j ą c ą r o l ę odgrywa Magisterium
Ecclsiae a to ze w z g l ę d u na
zbawczy charakter p r a w d objawienia s t a n o w i ą c y c h przedmiot wiary.
P o n i e w a ż w zbawieniu chodzi nie o rzecz, o w a r t o ś ć p r z e d m i o t o w ą ,
ale przede w s z y s t k i m o o s o b o w ą więź, spotkanie i dialog — zakładające
oczywiście k o n k r e t n ą r z e c z y w i s t o ś ć o n t y c z n ą , b ę d ą c ą owocem n a w r ó c e ­
nia, przemiany: metanoi — p u n k t e m wyjścia wypowiedzi wiary, i w
t y m znaczeniu drogą Kościoła,
musi b y ć człowiek w swej konkretnej
sytuacji, w k t ó r e j zasadniczym momentem jest nowe stworzenie:
odku­
pienie s t a n o w i ą c e r ó w n o c z e ś n i e dar i zadanie, t w o r z ą c t y m samym
wspomniane continuum in
discontinuitate.
U podstaw aktualnego nie tak dawno k i e r u n k u tzw. „teologii ś m i e r ­
ci Boga" stał w ł a ś n i e nie t y l e brak w i a r y , czy t r u d n o ś c i z w i ą z a n e z jej
p o s t a w ą jako p o s t a w ą otwarcia na n i e s k o ń c z o n ą rzeczywistość Bożą, ile
raczej brak nadziei c h r z e ś c i j a ń s k i e j , nadziei, dla k t ó r e j Deus
absconditus
nie oznacza nieobecności Boga, bo w ł a ś n i e zakrycie Boga, jakie swój punkt
k u l m i n a c y j n y objawienia historycznego osiągnęło w śmierci na krzyżu,
stanowi p o n i e k ą d z a s a d n i c z ą r a c j ę p e ł n e g o nadziei oczekiwania na oglą­
danie Go bez zasłony, „ t w a r z ą w t w a r z " i pozwala przezwyciężać mo­
m e n t y n a j w i ę k s z e g o nawet „ m r o k u w i a r y " .
To przecież ta w ł a ś n i e , w ł a ś c i w a wierze — a s t ą d r ó w n i e ż i teologii
—
s t r u k t u r a nadziei, chroni j ą od p r z e k s z t a ł c e n i a się w ideologiczny
schemat, u z d a l n i a j ą c w znacznej mierze c h r z e ś c i j a n do dialogu z niewie­
r z ą c y m i , b y na tej drodze r ó w n i e ż ich d o ś w i a d c z e n i a „ p o s z u k i w a n i a nie­
znanego Boga" w ł ą c z y ć w swoje d ą ż e n i e k u p e ł n e j prawdzie. Można za
JA
JESTEM
Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM,
27
F. Kerstiensem t w i e r d z i ć , że w ostatecznej przyszłości nadzieja w ł a ś c i ­
wie nie zostanie zniweczona i nie zniknie, ale w ł a ś n i e w swej n a j g ł ę b ­
szej strukturze zostanie zrealizowana, jako p e ł n e zdumienia i zaufania
oddanie się Bogu (Por. Die Hoffnungsstruktur
des Glaubens, 162).
Z tej samej racji w ł a ś c i w a teologii s t r u k t u r a nadziei (jej duszą jest
przecież wiara) chronić j ą winna przed jednostronnym i m o ż e nieco prze­
sadnym, p o d k r e ś l a n i e m przeszłości przez z w r ó c e n i e spojrzenia k u p r a w ­
dzie n a d c h o d z ą c e j z przyszłości, jakiej dotyczy obietnica złączona z obja­
wieniem; przyszłości j u ż obecnej w teraźniejszości w wydarzeniu C h r y ­
stusa a zwłaszcza Jego tajemnicy paschalnej, „ u t r w a l o n e j " w z m a r t w y c h ­
wstaniu.
W takiej perspektywie trzeba sobie u ś w i a d o m i ć , że eschatologiczna
pełnia (a więc i nasze zmartwychwstanie!) i doskonałość, zdążając k u
nam w obietnicy nie p o j a w i ą się dopiero u kresu historii powszechnej.
Ta pełnia bowiem j u ż jest obecna i z a p o c z ą t k o w a n a w historii, z k t ó r ą
wraz zmierza k u ostatecznemu w y p e ł n i e n i u i n a p o t k a ć j ą m o ż e m y —
jak słusznie stwierdza P. Althaus i G. L o h f i n k — nie u k o ń c a pozio­
mo k r e ś l o n e j l i n i i czasu historycznego, ale w y b i e g a j ą c z niej w poszcze­
gólnych punktach prostopadle. Podobnie bowiem j a k k a ż d y okres jest
jednakowo bliski stanu pierwotnego i upadku człowieka, w n o s z ą c w jego
n a s t ę p s t w i e zakłócenie w naszą h i s t o r i ę i s y t u a c j ę — s y t u a c j ę grzechu
podobnie k a ż d a epoka styka się b e z p o ś r e d n i o z w y p e ł n i e n i e m historii,
i w t y m sensie k a ż d y czas jest „czasem ostatecznym". To, co nas czeka
w przyszłości stanowi j a k b y o t w a r t y horyzont oceanu, k t ó r e g o fale ude­
rzają ustawicznie o brzeg teraźniejszości (Lohfink).
3.
Pojęcie
ZBAWIENIE
przymierza.
Ze w z g l ę d u na personalistyczny — i to j a k z a z n a c z y l i ś m y w sposób
istotny — charakter rzeczywistości zbawienia, dla jej opisu i w y r a ż e n i a ,
bardziej odpowiednie i ł a t w i e j z r o z u m i a ł e od kategorii ontologiczno-metafizycznych są z a c z e r p n i ę t e i oparte na m e n t a l n o ś c i b i b l i j n e j kategorie
przymierza i pozostająca z n i m w ś c i s ł y m z w i ą z k u — aczkolwiek w teo­
logii zadomowiona stosunkowo niedawno — kategoria dialogu jako oso­
bowej komunikacji i w y m i a n y życia.
Z w i ą z a n e z t y m i kategoriami pojęcia, choć z a k ł a d a j ą k o n k r e t n ą rze­
czywistość o n t y c z n ą i metafizyczną, na pierwszy plan w y s u w a j ą jej s t r u ­
k t u r ę osobową, nastawione na b y t zdolny stać się podmiotem d z i a ł a ń
ś w i a d o m y c h i wolnych, by n a w i ą z a ć k o n t a k t y z i n n y m i osobami, umo­
żliwiające w y m i a n ę życia duchowego, w c h o d z ą c ą w zakres rzeczywisto­
ści zbawienia czyli życia wiecznego, t w o r z ą c e g o więź i w s p ó l n o t ę nie
KS. JERZY
28
ZAREMBA
t y l k o na p ł a s z c z y ź n i e w e r t y k a l n e j ale i horyzontalnej communio
sanctorum. Więź ta jako w i ę ź z Ojcem i b r a ć m i w Chrystusie, z a p o c z ą t k o w a n a
w h i s t o r i i w Kościele zmierza do swej p e ł n i w czasie Jego paruzji: pow­
t ó r n e g o , p e ł n e g o chwały p r z y j ś c i a Pana.
I t u t a j zaryzykować m o ż n a \yspomniane j u ż stwierdzenie, że
paruzja ta w p e w n y m sensie urzeczywistnia się w ś m i e r c i k a ż d e j jed­
nostki ludzkiej, ś m i e r c i oznaczającej przecież kres h i s t o r i i i n d y w i d u a l n e j
k t ó r a zawsze stanowi ściśle spleciony z h i s t o r i ą i n n y c h jednostek frag­
ment h i s t o r i i powszechnej; fragment t w o r z ą c y b o g a t ą i b a r w n ą m o z a i k ę
historii ludzkości, k t ó r a jedynie poprzez poszczególne jednostki stanowi
jej podmiot i w k a ż d e j z nich osiąga j u ż swój kres. Śmierć jest bowiem
na pewno spotkaniem z Bogiem w Chrystusie p e ł n y m c h w a ł y z m a r t w y c h ­
wstania.
Zbawienie
całego
człowieka.
M i m o dość często spotykanego sformułowariia m ó w i ą c e g o o zbawieniu
duszy — co nie jest ścisłe — p a m i ę t a ć trzeba, że zbawienie dotyczy czło­
wieka d o m a g a j ą c się niejako zmartwychwstania, b ę d ą c e g o n i e ś m i e r t e l n o ­
ścią ciała i duszy, z ł ą c z o n y c h w naturze ludzkiej w j e d n ą n i e r o z e r w a l n ą
całość, na co zwraca u w a g ę j u ż Atenagoras z A t e n s t w i e r d z a j ą c , że sa­
moistnego istnienia udziela Bóg w w y p a d k u c z ł o w i e k a nie duszy ani nie
ciału, lecz c z ł o w i e k o w i , k t ó r y stanowi p o ł ą c z e n i e obu w j e d n ą rzeczywi­
stość i przeznaczony został przez Boga do o g l ą d a n i a Jego majestatu. S t ą d
jako zamierzona przez S t w ó r c ę i o d p o w i a d a o j ą c a naturze człowieka, w y ­
nika p e w n o ś ć zmartwychwstania ciała, bez k t ó r e g o nie m o ż e b y ć m o w y
o t r w a n i u , istnieniu c z ł o w i e k a (De res. m o r t . 2. P G 6, 990).
Fundamentem
w historii
—
Wcielenie.
Na takie ujmowanie problemu wskazuje nie t y l k o rola i znaczenie
zmartwychwstania Chrystusa w Ewangelii, s t a n o w i ą c e zarazem obietnicę
powszechnego zmartwychwstania, ale i sama tajemnica Wcielenia. Gdyby
ciało człowieka
nie podlegało zbawieniu — stwierdza Ireneusz — Słowo
Boże nigdy nie stałoby się ciałem (Adv. haer. V, 14, 1). Oczywiście nale­
ży p r z y j ą ć , że chodzi t u o cielesność jak najszerzej r o z u m i a n ą : jako ele­
ment osoby ludzkiej i jej egzystencji historycznej w wymiarze czasu.
W a r t o p r z y t y m p r z y p o m n i e ć , że Wcielenie nie oznacza przecież jedynie
m o m e n t u p r z y j ę c i a n a t u r y ludzkiej przez S ł o w o , ale Jego wejście w h i ­
s t o r i ę zbawienia poprzez całą h i s t o r i ę życia Jezusa z a m k n i ę t ą m i ę d z y na­
rodzinami a ś m i e r c i ą na k r z y ż u , skoro m u s i m y Się zgodzić z z a s k a k u j ą ­
c y m może, ale w p e ł n i s ł u s z n y m stwierdzeniem, że k o n k r e t n y człowiek
to nie t y l k o ciało i dusza ale nadto jeszcze h i s t o r i a .
JA JESTEM
Zmartwychwstanie
ZMARTWYCHWSTANIEM
utrwaleniem
I ŻYCIEM.
29
historii.
W sposób całkowicie w y r a ź n y i jednoznaczny całe dzieło Chrystusa
— historia Jego życia u t r w a l o n a w z m a r t w y c h w s t a n i u , czego w i d o c z n y m
znakiem są o g l ą d a n e przez A p o s t o ł ó w rany zachowane w ciele zmart­
w y c h w s t a ł e g o Pana — zmierza do udzielenia n i e ś m i e r t e l n o ś c i ciału jako
t w o r z ą c e m u j e d n o ś ć wraz z duszą, formą ciała, b y ono r ó w n i e ż
miało
uczestnictwo w n i e p r z e m i j a l n o ś c i n a t u r y Bożej. T e m u to celowi służą
sakramenta ś w i ę t e a w szczególności chrzest i Eucharystia, s t a n o w i ą c e
jakby sakramenty zmartwychwstania.
Dla p r z e c i w s t a w i a j ą c e g o się herezji gnozy Ireneusza, zbawienie i cia­
ło pozostają ze sobą w tak ścisłym z w i ą z k u , że z n a j d u j ą się w centrum
jego w i a r y i zainteresowania i k a ż ą m u s t w i e r d z i ć : To ze wzglądu
na
ciało Syn Boży podjął się zbawienia człowieka.
Przekonanie to stanowi
przy t y m odzwierciedlenie w i a r y pierwotnego Kościoła w z m a r t w y c h ­
wstanie i ukazuje znaczenie jakie m u przypisywano. T y m bardziej, że
w t y m okresie choć j u ż interpretowano ś m i e r ć jako rozłączenia duszy i
ciała, to w pierwszym rzędzie widziano w niej p r z e m i a n ę sposobu istnie­
nia, d o t y k a j ą c ą całego człowieka i to w ś c i s ł y m p o w i ą z a n i u ze śmiercią
i zmartwychwstaniem Chrystusa, d o m i n u j ą c y m w nauczaniu apostol­
skim.
Jeśli ś m i e r ć jest wyjściem,
to nie tyle poza ciało, ale poza jego histo­
ryczne w y m i a r y jakie w naszym d o ś w i a d c z e n i u łączą się ściśle z czasow o - p r z e s t r z e n n ą p e r c e p c j ą , k t r ó y c h nie n a l e ż y u z n a w a ć za jedynie m o ż ­
l i w y kontakt z rzeczywistością m a t e r i a l n ą s t a n o w i ą c ą s t r u k t u r a l n y ele­
ment n a t u r y człowieka: z a r ó w n o samo ciało jak i sama dusza nie jest
człowiekiem, g d y ż jedno i drugie w r ó w n e j p o n i e k ą d mierze o k r e ś l a spo­
sób egzystencji człowieka, t a k ż e w perspektywie życia wiecznego.
Stąd, bez w z g l ę d u na ocenę tezy o zmartwychwstaniu
w śmierci, trze­
ba powiedzieć, że ś m i e r ć jako wydarzenie eschatologiczne stawia czło­
wieka wobec konkretnej rzeczywistości zmartwychwstania s t a n o w i ą c e g o
przedmiot nadziei c h r z e ś c i j a ń s k i e j : Fiducia christianorum
resurrectio
mortuorum (Tertulian). Cała apologetyka c h r z e ś c i j a ń s t w a pierwotnego prze­
ciwstawia się hellenistycznemu u j m o w a n i u n i e ś m i e r t e l n o ś c i duszy i to
w sposób zdecydowany, u w a r u n k o w a n y m e n t a l n o ś c i ą biblijną, judeo-chrześcijańską, u z n a j ą c ą t ę n i e ś m i e r t e l n o ś ć i jej znaczenie, ale w ś c i s ł y m
powiązaniu ze zmartwychwstaniem, co widoczne jest j u ż w teologii św.
P a w ł a : n i e ś m i e r t e l n o ś ć człowieka ma s w o j ą p o d s t a w ą w z m a r t w y c h w s t a ­
niu i jest jego k o n s e k w e n c j ą , jako owoc odkupienia. P ó ź n i e j n a s t ą p i
przesunięcie akcentu: zmartwychwstanie to konsekwencja n i e ś m i e r t e l ­
ności duszy.
KS. J E R Z Y
30
Utrum
resurrectio
sit
ZAREMBA
naturalis...
S w o i s t ą i n t e r p r e t a c j ą takiego spojrzenia na zmartwychwstanie było
stawiane w ś r e d n i o w i e c z n e j teologii pytanie Utrum resurrectio
sit natu­
ralis an miraculosa?"
(Szymon z Tournai). W perspektywie n i e o p l a t o ń skiej interpretacji n i e ś m i e r t e l n o ś c i dostrzegano w zmartwychwstaniu jak­
by naturalną
konsekwencję
n i e ś m i e r t e l n o ś c i duszy, u w z g l ę d n i a j ą c przy
t y m zasadniczą jedność n a t u r y człowieka: k o n s t y t u t y w n ą i n a t u r a l n ą
więź ciała i duszy (Piotr z Kapui). Większość t e o l o g ó w p r z y c z y n ę spraw­
czą zmartwychwstania człowieka dostrzega jednak w zmartwychwstaniu
Chrystusa a uznając jego cudowny charakter stwierdza: credendum
est
ąuod Christi resurrectio
faciat resurrectionem
mortuorum.
Inaczej nieco ten problem ujmuje anominowa summa Breves dies homini z k o ń c a X I I wieku (1195—1210) o k r e ś l a j ą c zmartwychwstanie Chry­
stusa jako konieczne założenie, conditio sine ąua non, czyli causa exigitiva naszego zmartwychwstania. W n i m przejawia się bowiem dopiero w
pełni moc odkupienia dokonanego przez Chrystusa, k t ó r e g o z m a r t w y c h ­
wstanie w e d ł u g Roberta z M e l u n ideo tantum facta est ut
resurrectio
corporum
fieret.
Problem podejmuje t a k ż e św. Tomasz w Sumie teologicznej (Suppl.
a. 75 a. 3) s t w i e r d z a j ą c : Nullum principium
activum resurrectionis
est in
natura (...) ideo simpliciter
loąuendum
est miracluosa, non naturalis, nisz
secundum
ąuid.
Prawdziwie
zmartwychwstał...
Fundamentalne znaczenie w apostolskim przepowiadaniu Chrystusa
posiada stwierdzenie: Prawdziwie
zmartwychwstał,
k t ó r e św. P a w e ł
(1 K o r 15), zgodnie z t r a d y c j ą ż y d o w s k ą , rozpatruje w ćcisłym po­
w i ą z a n i u z w i a r ą w powszechne zmartwychwstanie w czasach ostatecz­
nych — o j a k i m m ó w i St. Test. — z k t ó r ą zmartwychwstanie Chrystusa,
jako „ i n d y w i d u a l n e " , nie pozostaje jednak w sprzeczności. Tak trudne
do p r z y j ę c i a dla u m y s ł ó w p o z o s t a j ą c y c h pod w p ł y w e m m e n t a l n o ś c i grec­
kiej stanowi ono k o n k r e t n y zadatek rzeczywistości i czasów ostatecznych.
Chrystologiczne implikacje powszechnego zmartwychwstania ukazuje,
nieco odmiennie, s f o r m u ł o w a n i e m ó w i ą c e o Jezusie, k t ó r y został
wskrze­
szony z martwych. Czas p r z e s z ł y dokonany tej wypowiedzi eschatologicz­
nej stawia pod znakiem zapytania ścisłość f o r m u ł o w a n i a całego szeregu
innych wypowiedzi eschatologicznych, a w tak charakterystycznym dla
c h r z e ś c i j a ń s t w a pierwotnego oczekiwaniu r y c h ł e j paruzji, nie pozwala
nam d o s t r z e g a ć j a k i e j ś p o m y ł k i , czy b ł ę d n e j interpretacji słów Chry­
stusa d o t y c z ą c y c h eschatologii — ostatecznej przyszłości.
Z w r a c a j ą c a się ku niej nadzieja chrześcijańska swój zasadniczy i m -
JA
JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM,
31
puls odkrywa nie tyle w m a j ą c e j n a d e j ś ć przyszłości — w wydarzeniach
zakrytych, stojących przed nami — ale w r z e c z y w i s t o ś c i eschatologicznej
doświadczanej jako j u ż dokonanej i obecnej w teraźniejszości: w zmart­
wychwstaniu Chrystusa, s t a n o w i ą c y m r ó w n o c z e ś n i e c h r y s t o l o g i c z n ą pod­
s t a w ę i h e r m e n e u t y c z n ą zasadę i n t e r p r e t a c j i ostatecznej przyszłości, ca­
łej rzeczywistości i w y d a r z e ń , jakie s k ł a d a j ą się na nią.
Dzięki zmartwychwstaniu w ł a ś n i e , wydarzenie Chrystusa stanowi
punkt przecięcia eschatologii czasu przeszłego i tej, k t ó r a nadchodzi z
przyszłości, s p r a w i a j ą c , że n i e o d ł ą c z n y m w c h o d z ą c y m w s a m ą jej s t r u k ­
t u r ę — jak to u k a z a l i ś m y j u ż w y ż e j — elementem w i a r y c h r z e ś c i j a ń ­
skiej jest nadzieja: oczekiwanie w y p e ł n i e n i a tego, co j u ż zostało objawio­
ne jako rzeczywiście d o p e ł n i o n e s t a n o w i ą c znak, z a p o w i e d ź i g w a r a n c j ę
eschatologicznej przyszłości.
Jeśli z imieniem c h r z e ś c i j a n postawa w i a r y w Jezusa Chrystusa ł ą ­
czy się tak ściśle, iż nazywano ich po prostu w i e r z ą c y m i , to coś podobne­
go m o ż n a b y r ó w n i e ż odnieść do postawy nadziei (por. np. 1 T y m , 1,1;
1 K o r 15, 19; Ef 2, 11-22; 1 P 3, 15) w y r a ż a j ą c e j specyficzny charakter
i zabarwienie w i a r y c h r z e ś c i j a ń s k i e j . Jej założenie i p u n k t wyjścia, nie­
jako, s t a n o w i ą z a r ó w n o wydarzenia j u ż dokonane, j a k i pozostające do
w y p e ł n i e n i a w przyszłości jako „czas o t w a r t y " a zagwarantowany w
przeszłości; gdzie nie ma zastosowania kategoria czasu, tam nie m o ż e b y ć
mowy o nadziei a t a k ż e i o wierze — p r z y n a j m n i e j w naszym rozumie­
niu — stąd ich g r a n i c ę stanowi ś m i e r ć .
Podobnie j a k w odniesieniu do w i a r y tak też i w nadziei rozróżnić
można jej treść czy przedmiot, k t ó r y stwarza m o ż l i w o ś ć w y b o r u tego, k u
czemu skierowane zostaje oczekiwanie; a dalej r ó w n i e ż p o d s t a w ę , f u n ­
dament samej nadziei, p r z y p o m i n a j ą c y p o n i e k ą d argumentum
credibilitatis w zakresie w i a r y . To w ł a ś n i e ó w fundament, gwarancja nadziei,
daje u f a j ą c e m u rodzaj p e w n o ś c i p o z w a l a j ą c y d o k o n y w a ć w y b o r u przed­
miotu, by w oczekiwaniu na jego osiągnięcia p r z e t r w a ć najbardziej nie­
korzystne sytuacje i a k t y w n i e w y c h o d z i ć k u n a d c h o d z ą c e j przyszłości.
Wiara w Boga, Ojca U k r z y ż o w a n e g o i z m a r t w y c h w s t a ł e g o Pana jest
wyznaniem Boga, jako Pana czasu i ś m i e r c i , jest w i a r ą i m p l i k u j ą c ą na­
dzieję, k t ó r e j ostateczne w y p e ł n i e n i e to p r z e z w y c i ę ż e n i e samego czasu
i z a m y k a j ą c e j go śmierci. W najbardziej r a d y k a l n y sposób tego rodzaju
sytuacja wiary, k t ó r e j najgłębszą s t r u k t u r ę stanowi nadzieja, ukazuje się
w zdarzeniu śmierci s t a n o w i ą c y m p o n i e k ą d k u l m i n a c y j n y p u n k t i mo­
ment bezsilności g r a n i c z ą c e j ze z w ą t p i e n i e m : Boże mój, Boże,
czemuś
mnie opuścił, p r z e z w y c i ę ż o n y m bezgranicznym zaufaniem nadziei: Ojcze,
w ręce Twoje oddaję... siebie.
Właściwy przedmiot nadziei c h r z e ś c i j a ń s k i e j nie leży zatem na tere­
nie, którego dotyczy i na j a k i m przebiega działalność człowieka, gdyż
KS. JERZY
32
ZAREMBA
stanowi go to, co jest z a l e ż n e jedynie od Boga a w ostatecznym rezul­
tacie w ł a ś c i w i e sam Bóg, i d ą c y k u nam z przyszłości posiadającej dosko­
n a ł y , p e ł n y k s z t a ł t s t a n o w i ą c y owoc czasu i dar.
4. T A J E M N I C A P A S C H A L N A A K R Ó L E S T W O B O Ż E
Tajemnica
paschalna.
D e c y d u j ą c e znaczenie tajemnicy paschalnej: ś m i e r c i i z m a r t w y c h ­
wstania Jezusa, nie p r z e k r e ś l a ani nie pomniejsza, w perspektywie escha­
tologicznej, historycznego życia i działalności Jezusa, p r z e b i e g a j ą c y c h
w ś c i s ł y m p o w i ą z a n i u i z u w z g l ę d n i e n i e m horyzontu nadziei i oczekiwań
Izraela w y r a ż o n y c h w c e n t r a l n y m pojęciu K r ó l e s t w a Bożego. Wszystkie
jego komponenty i t r e ś ć samego pojęcia, od strony zakrycia i transcen­
dencji — w sposób najbardziej r a d y k a l n y interpretuje ś m i e r ć i zmart­
wychwstanie Chrystusa. To On sam poprzez T a j e m n i c ę p a s c h a l n ą jest
miejscem z a p o c z ą t k o w a n i a i urzeczywistnienia p e ł n i K r ó l e s t w a Bożego
w dziele stworzenia, na co wskazuje nauczanie Jezusa a zwłaszcza Jego
p r z y p o w i e ś c i i t o w a r z y s z ą c e i m znaki i cuda potwierdzone zmartwych­
wstaniem.
Kościół
sakrament
zbawienia...
W t y m znaczeniu K o ś c i o ł e m jest sam Chryęstus s t a n o w i ą c y źródło
zbawienia i wszelkiego dobra — gdziekolwiek się ono pojawia. W t y m
też rozumieniu, w j a k i m Chrystus nazywany jest sakramentem spotka­
nia z Bogiem, Kościół nazywany jest sakramentem zbawienia, znakiem,
z k t ó r e g o w y p ł y w a s a k r a m e n t a l n o ś ć wszystkich jego działań o charakte­
rze zbawczym w historii, skierowanych tak w odniesieniu do członków
jak i do całego ś w i a t a — całej ludzkości.
Realizowanie rzeczywistego dobra, jakiekolwiek b y ono nie było, stwa­
rza i w y r a ż a zarazem łączność z Chrystusem, k t ó r a jest łącznością z K o ­
ściołem, bo On jest jego G ł o w ą ; o k r e ś l e n i e to zawiera w sobie poprzed­
nie stwierdzenie, i m p l i k u j e wszystkie elementy d e c y d u j ą c e o strukturze
całości, s t a n o w i ą c j a k b y jej streszczenie i k w i n t e s e n c j ę , przejawiającą
się w c z ł o n k a c h w r ó ż n y m zakresie jako r ó ż n e dary Ducha służące cało­
ści z m i e r z a j ą c e j do swej p e ł n i w t y m , co Ojcowie Kościoła określają ja­
ko Christus
totus.
To w ł a ś n i e dlatego Chrystus nazywa siebie d r o g ą — j e d y n ą drogą
p r o w a d z ą c ą do zbawienia w jego eschatologicznej pełni. Historycznym
zaś i k o n k r e t n y m w y m i a r e m tej drogi jest Kościół, co uzasadnia sformu­
ł o w a n ą w t r a d y c j i t e z ę poza Kościołem
nie ma zbawienia u z n a w a n ą i w
teologii protestanckiej choć w nieco i n n y m ujęciu w oparciu o zasadę
„Solus Christus": poza Chrystusem
nie ma
zbawienia.
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
33
Dzieje się tak dlatego, że jak stwierdza W. Kasper Jezus należy do
samego określenia
odwiecznej natury Bożej. Droga zaś, k t ó r ą On podej­
muje dla objawienia Boga w sposób ostateczny i najbardziej r a d y k a l ­
ny — bo nie dający się p r z e w y ż s z y ć — droga kenozy ś m i e r c i z a k o ń c z o ­
nej i potwierdzonej zmartwychwstaniem jest r ó w n o c z e ś n i e naszą d r o g ą
p r o w a d z ą c ą k u p e ł n i doskonałości w zbawczym dialogu z Ojcem.
Zmartwychwstanie
dziełem
Ducha
Świętego.
Jeżeli teksty N . Test. m ó w i ą o zmartwychwstaniu Jezusa t a k ż e w
s f o r m u ł o w a n i u został wskrzeszony
z martwych
j a k i Bóg wskrzesił
Go
z martwych, to zdaje się to w s k a z y w a ć na ścisłe p o w i ą z a n i e tego zdarze­
nia z Duchem Świętym, k t ó r e g o posłanie w i e r z ą c y m jako ostatecznego
daru stało się m o ż l i w e dopiero dzięki uwielbieniu Chrystusa (J 16, 7) w
zmartwychwstaniu, k t ó r e z a r ó w n o w odniesieniu do Jezusa
pochodzącego
według ciała z rodu Dawida (Rz 1, 4) — j a k i w odniesieniu do
żyjących
według ducha (8,5) jest dziełem mieszkającego
w nas Ducha (8,11).
Ten p o d w ó j n y chrystologiczno-pneumatologiczny aspekt z m a r t w y c h ­
wstania w swoisty sposób ujmuje św. P a w e ł , kiedy m ó w i o Chrystusie,
że przez swoje uwielbienie stał się duchem ożywiającym
(1 K o r 15,45).
Podobnie św. Piotr w s w y m pierwszym w y s t ą p i e n i u w Dzień Zielo­
nych Świąt stwierdza: Tego właśnie
Jezusa wskrzesił
... tego
Jezusa,
którego wyście ukrzyżowali,
uczynił Bóg i Panem i Mesjaszem — kiedy
— Wyniesiony na prawicę Boga otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świę­
tego i zesłał Go... (por. Dz 2, 32-36).
Fundamentem eschatologii jest zatem Wcielenie (również dzieło D u ­
cha Świętego) s t a n o w i ą c e objawienie i w p e w n y m sensie i n t e r p r e t a c j ę
Janowego Bóg jest miłością,
czyli w e w n ą t r z t r y n i t a r n e g o życia Bożego.
Życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, to w y r a ż o n e na z e w n ą t r z od­
wieczne rodzenie Syna i Jego skierowanie w Duchu Świętym k u Ojcu.
On Jezus jest t y m , k t ó r e g o Ojciec posłał, a b y ś m y w N i m życie mieli,
a tak — dzięki naszej wspólnocie z Synem, On r ó w n i e ż przekazuje nas
Ojcu, t a k ż e w t y m znaczeniu eschatologicznym, o j a k i m m ó w i św. Pa­
weł: aby Bóg był wszystkim
we wszystkich
(1 K o r 15, 28), co oznacza nie
jakiś „ m o m e n t " , ale t r w a ł e zdarzenie czy stan ostateczny z a p o c z ą t k o w a ­
ny w zmartwychwstaniu, naznaczenie w Chrystusie całego stworzenia
wezwaniem i łaską zjednoczenia z Bogiem, zjednoczenia będącego escha­
tologiczną eksplikacją Janowego Bóg jest miłością, w k t ó r e j człowiek nie
może pozostawać i nie pozostaje bierny. Wzorem jest t u zdarzenie Jezu­
sa, w k t ó r y m wyrazem miłości Bożej jest nie t y l k o transcendentalne
działanie Słowa, ale i ludzkie działanie Jezusa, realizujące miłość Bożą
w świecie.
KS. JERZY
34
Pneumatologiczny
aspekt
ZAREMBA
eschatologii.
Pneumatologiczny a zarazem t r y n i t a r n y aspekt eschatologii opartej na
fundamencie Wcielenia napotykamy we wspomnianym w y s t ą p i e n i u Pio­
tra, k t ó r e czasy ostateczne pozwala nam n a z w a ć epoką Ducha
Świętego,
s t a n o w i ą c e g o eschatologiczny dar (por. Dz. 2,16-21; Jo 3,1-5).
Bóg p o s y ł a swego Ducha jako moc swego B ó s t w a , jako w ł a ś c i w e M u
życie. D e c y d u j ą c a s t w ó r c z a moc przemiany ujawnia się, kiedy Bóg swe­
go Ducha s k ł a d a w samym w n ę t r z u człowieka, dając m u nowe serce i no­
wego ducha, w e d ł u g zapowiedzi Ezechiela (36, 26 n), co m o ż n a odnieść
do zmartwychwstania, jako ostatecznej przemiany i nowego
stworzenia.
Duch ten — pisze H. Urs v. Balthasar
— jest tchnieniem a nie wy­
znacza granic, dlatego chce nas przenikać
a nie objektywiżować
się; nie
pragnie być widzianym lecz chce w nas być wzrokiem łaski i nie zabie­
ga, byśmy
się do Niego modlili, bo przecież
tylko w Nim wołać
może­
my: Abba — Ojcze; On też wspiera
nas w niewypowiedzianych
west­
chnieniach w głębi naszej duszy. Jest On światłem,
którego nie
można
dostrzec inaczej jak tylko na oświetlonym
przedmiocie:
On też jest ob­
jawioną w Jezusie miłością
Ojca i Syna (Spiritus
Creator,
100).
To w ł a ś n i e On — Duch Ś w i ę t y — dzięki zmartwychwstaniu Jezu­
sa,
w k t ó r y m j u ż objął
swym działaniem
cielesność i świat,
u m o ż l i w i a r e a l i z a c j ę r z e c z y w i s t o ś c i eschatologicznej b ę d ą c e j owocem
miłości Bożej i jej w y p e ł n i e n i e m a w t y m znaczeniu p r z e d ł u ż e n i e m na
z e w n ą t r z tajemnicy w e w n ą t r z t r y n i t a r n e j miłości Ojca i Syna.
Do samej istoty objawienia się żyjącego Boga w historii n a l e ż y fakt,
że posiada On „ D u c h a " , że m o ż e w y c h o d z i ć „ n a z e w n ą t r z " , by swoje
stworzenia p r z y c i ą g a ć k u sobie, d a j ą c i m udział w s w y m życiu, spra­
w u j ą c przy t y m p e ł n ą w ł a d z ę nad historią, k t ó r a dzięki Niemu staje
się h i s t o r i ą zbawienia: darem i zadaniem.
Struktura
dialogiczna...
Ten historyczny p u n k t widzenia s t a n o w i ą c y tak charakterystyczny
element całej m y ś l i biblijnej St. Test. zachowuje nadal swoje znaczenie.
Trzeba jednak było dopiero Wcielenia — p r z y j ś c i a Syna, by przez Nie­
go o b j a w i ć , że w ł a ś c i w e Bogu życie posiada s t r u k t u r ę dialogiczną; że
przebiega i rozwija się w p e w n y m „ m i ę d z y " , niejako p o ś r o d k u , wobec
Ojca i Syna, co H . M i i h l e n w y r a ż a f o r m u ł ą Eine Person in Zwei
Personen (Der Heilige Geist ais Person, 168), jako osobową rzeczywistość
p e ł n e g o miłości dialogu Ojca i Syna, dialogu t w o r z ą c e g o , , M y " — histo­
r i ę bez p o c z ą t k u i bez k o ń c a , w e w n ą t r z t r y n i t a r n ą historię, w y p ł y w a j ą ­
cą z wzajemnej miłości, s t a n o w i ą c ą niejako „ p r z e s t r z e ń " dla naszego
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
35
życia wiecznego: w Duchu „ m i ę d z y " Ojcem i Synem, k t ó r y nas oddaje
Ojcu.
Ostatecznym, d o t y c z ą c y m człowieka postanowieniem Bożym, stano­
w i ą c y m p e ł n e miłości
wezwanie, jest wydarzenie Jezusa Chrystusa.
W N i m postanowione zostało wszystko raz na zawsze, dlatego Jego ż y ­
cie i ś m i e r ć to w ł a ś n i e nieustanne, potwierdzone zmartwychwstaniem, we­
zwanie skierowane do człowieka, jako s t a n o w i ą c e j u ż „dziś" p o d s t a w ę
ostatecznego w y r o k u i „dziś" w y m a g a j ą c e ostatecznej decyzji; dlatego
też to wezwanie jest punktem wyjścia dla eschatologii obecnej w t e r a ź ­
niejszości hic et nunc. Ten w ł a ś n i e aspekt ukazuje nauczanie Jezusa
mówiące o K r ó l e s t w i e Bożym, m a j ą c y m n a d e j ś ć w przyszłości a prze­
cież zarazem obecnym j u ż teraz w samym w n ę t r z u człowieka — dzięki
słowu i czynom Jezusa Chrystusa.
Obecność
w teraźniejszości:
dzieło
Ducha
Świętego.
T y m zaś, k t ó r y w e d ł u g ś w i a d e c t w a ś w . Jana w teraźniejszości uo­
becnia wydarzenie Jezusa jako ostateczne postanowienie i wezwanie
Boże skierowane do człowieka, jest Duch Ś w i ę t y realizujący zbawczą
obecność Boga w historii poczynając od śmierci i zmartwychwstania Je­
zusa aż do Jego paruzji (por. J 14, 25 n).
Spotykany w najstarszej t r a d y c j i obraz narodzenia Kościoła z prze­
bitego na k r z y ż u boku Chrystusa m o ż n a z i n t e r p r e t o w a ć m ó w i ą c , że to
Duch Ś w i ę t y przez uwielbienie rozpoczęte i dokonane w śmierci, uczynił
ciało Chrystusa Kościołem — ciałem Jego na ziemi; Duch Ś w i ę t y to zna­
czy ten, k t ó r y stanowi „ h i s t o r y c z n y w y m i a r " trynitarnego życia, w e w ­
nętrznego, pełnego tajemnicy zdarzenia, jakie wypowiada się na zew­
nątrz w historii zbawienia — historii o b e j m u j ą c e j objawienie Boże tak
w dziele stworzenia, odkupienia jak i uświęcenia.
Historia zbawienia jest bowiem jakby p r z e d ł u ż e n i e m na z e w n ą t r z
tamtej, w e w n ą t r z t r y n i t a r n e j „ h i s t o r i i " rodzenia i technienia, znajdującej
wyraz w posłaniu Syna na ś w i a t przez Ojca; posłaniu jakie u m o ż l i w i a
Duch Święty, k t ó r y będąc uosobnioną miłością Ojca i Syna otwiera
i przygotowuje Synowi d r o g ę w l u d z k ą historię przez Wcielenie. J e ś l i
bowiem źródłem konstytuowania Osoby Syna jest w y p o w i a d a j ą c a się
w Słowie miłość Ojca, to posłanie Syna stanowi wyraz tej miłości, k t ó ­
ra tworzy jedność i nie narusza jej w niczym, s p r a w i a j ą c , że Bóg zys­
kuje ludzką egzystencję Jezusa, jako swoją własną.
P n e u m a t o l o g i ę m o ż n a stąd w p e w n y m znaczeniu określić jako escha­
tologiczny wymiar Trójcy Ś w i ę t e j , co swoje potwierdzenie znajduje w
posłaniu Syna; posłaniu, k t ó r e przez Wcielenie, Zmartwychwstanie i Ze­
słanie Ducha stanowi z a p o c z ą t k o w a n i e ostatecznej doskonałości ś w i a t a
KS. JERZY
36
ZAREMBA
stworzonego a w paruzji jako p o w t ó r n y m , p e ł n y m c h w a ł y przyjściu Sy­
na przynosi p e ł n e udzielenie się ś w i a t u stworzonemu Ducha, k t ó r y jest
persona vicinior nobis jako D u c h Chrystusa.
On to bowiem, D u c h Ś w i ę t y z a p o c z ą t k o w u j e w nas eschatologiczne
w y p e ł n i e n i e , do czego n a w i ą z u j e H . Urs v. Balthasar w stwierdzeniu:
(tamże, 103) Obecność
odwiecznego
i nieskończonego
Ducha
Świętego
w samym wnętrzu
powiązanego
z czasem, ograniczonego
i
nieświętego
ducha, jest tak niepojęte,
że właśnie
wtedy Duch Boży staje się osta­
tecznie nieznany,
gdy wchodzi z nami w najbardziej
ścisły
kontakt
i związek
aż do zatarcia się różnicy. Nasze najbardziej wewnętrzne
akty
wiary, miłości i nadziei, nasze stany i odczucia, nasze najbardziej
oso­
biste i wolne decyzje: wszystko to, w czym nikt nie może nas
zastąpić,
co stanowi nas samych, staje się owiane Jego tchnieniem,
do tego stop­
nia, że ostatecznym
podmiotem — u podstaw naszej własnej
podmioto­
wości — jest On sam.
Miłość Boża to bowiem nie j a k i ś zespół ponadczasowych
wartości
p r z e n i k a j ą c y c h w całą h i s t o r i ę ś w i a t a , ale samo t r y n i t a r n e życie Boże,
k t ó r e jest ź r ó d ł e m wszystkiego; ona t e ż realizuje się jako p ł y n ą c e z w o l ­
ności skierowanie k u stworzeniu, s t a n o w i ą c ostateczną, eschatologiczną
m i a r ę wszystkiego.
Odpowiedź
człowieka..
W takiej perspektywie dostrzegamy, jako konieczne założenie, uzdol­
nienie człowieka do miłości, by w n i m ś w i a t stworzony osiągając w ł a s ­
n ą ś w i a d o m o ś ć i u ś w i a d a m i a j ą c sobie miłość Bożą m ó g ł na nią odpo­
wiedzieć miłością przez radykalne skierowanie k u S t w ó r c y siebie i swo­
jego ś w i a t a . W tej bowiem odpowiedzi miłość Boga, w y r a ż o n a na zew­
n ą t r z , osiąga swój cel i jego urzeczywistnienie. Dlatego też Bóg obda­
r z y ł człowieka wolnością, s t a n o w i ą c ą warunek miłości, k r ó r e j nie da
się w y m u s i ć — i to w y b i e r a j ą c najbardziej r a d y k a l n ą f o r m ę wolności
s t w a r z a j ą c ą m o ż l i w o ś ć akceptacji lub odrzucenia S t w ó r c y .
5. „ N O W E S T W O R Z E N I E "
Zapoczątkowane
na
krzyżu.
J e ś l i w t y m dialogu miłości r o z w i j a j ą c y m się w historii, by u t r w a l e ­
nie znaleźć w s t a n o w i ą c e j j e j kres śmierci, grzech nie stwarza dla m i ł o ­
ści Bożej ostatecznej przeszkody (będąc przecież odrzuceniem Boga) to
nie z tej racji, by w n a s t ę p s t w i e n a w r ó c e n i a człowieka Bóg po prostu
z a p o m i n a ł o p o p e ł n i o n y m wykroczeniu, ile raczej dzięki nowemu stwo-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
37
rżeniu mocą Ducha, jakie zostało z a p o c z ą t k o w a n e i d o k o n a ł o się na
krzyżu. Stanowi on z a r ó w n o znak i ś w i a d e c t w o grzechu człowieka —
buntu dosięgającego niemal swego szczytu w zabiciu Boga — j a k i znak
stwórczej miłości Bożej, k t ó r e j ś w i a d e c t w e m jest sam Syn Boży dozna­
jący w śmierci s k u t k ó w grzechu, kiedy p o d e j m u j ą c p o s t a w ę solidarno­
ści ze zbuntowanym człowiekiem p r z e ż y w a w sposób p e ł e n tajemnicy
radykalne opuszczenie przez Boga, w y r y w a j ą c e z Jego ust słowa: Boże
mój, Boże, czemuś mnie
opuścił.
Usprawiedliwienie człowieka, zakorzenione w tej ś m i e r c i na k r z y ż u ,
nie jest więc prostym odpuszczeniem
grzechu, przez zapomnienie o n i m ,
czy z l e k c e w a ż e n i e jego znaczenia i s k u t k ó w , ale jest n a w i ą z u j ą c y m do
podjętego przez człowieka ' n a w r ó c e n i a - p r z e m i a n y , w e w n ę t r z n y m jego
prawdziwym, odrodzeniem, o j a k i m m ó w i Jezus w rozmowie z Nikode­
mem (J 3, 1-21). Odrodzenie to jest w p e w n y m znaczeniu wydarzeniem
eschatologicznym, b ę d ą c dziełem Ducha Ś w i ę t e g o (por. J 20, 22 n), prze­
mianą, p e ł n y m mocy dziełem Boga, s t w a r z a j ą c e g o niejako ś w i a t na nowo
— człowiek stanowi jego centrum — nie w oderwaniu, czy przez znisz­
czenie „ s t a r e g o " , ale w ciągłości i w n a w i ą z a n i u do istniejącego świata.
To w ł a ś n i e stąd w y p ł y w a tak zasadnicze w życiu człowieka znaczenie
ewangelicznego orędzia przebaczenia i odpuszczenia g r z e c h ó w (por. Ł k
1,77; 3, 3 nn; J 1,29), co pozwala o d z y s k a ć pierwotne zaufanie, stano­
wiące fundament dla k s z t a ł t o w a n i a postawy wiary, w jakiej zakorzenio­
na jest z a r ó w n o w s p ó l n o t a i więź z Bogiem j a k i w s p ó l n o t a m i ę d z y ­
ludzka, a to dzięki p r z e z w y c i ę ż a n i u n i e w ł a ś c i w y c h f o r m miłości w ł a s n e j ,
przez uznanie swej w i n y : Ojcze zgrzeszyłem...
Realizacja zresztą b y t u
osobowego dokonuje się przecież nie t y l e na drodze skupienia się czy
koncentrowania na samym sobie, ile raczej poprzez wychodzenie k u
i n n y m — k u , , t y " — przy r ó w n o c z e s n e j rezygnacji z samego siebie:
a więc na drodze miłości w oparciu o e w a n g e l i c z n ą z a s a d ę m ó w i ą c ą
o życiu, k t ó r e trzeba najpierw stracić, b y je z y s k a ć n a p r a w d ę — po­
t w i e r d z o n ą w ś m i e r c i na k r z y ż u (por. M k 8, 35; M t 10, 39). W tej też
perspektywie rzeczywistość eschatologiczna ukazana zostaje w y r a ź n i e
jako Dar Ducha, nie zaś jako w y n i k wykorzystania sił i mocy złożonych
w naturze ś w i a t a stworzonego, a t y m samym jako b ę d ą c a eonem Ducha
„epoka nowego stworzenia" z zachowaniem continuum in
discontinuitate.
Eschatologiczne
znaczenie
kenozy.
Będąca objawieniem miłości Bożej kenoza urzeczywistnia się nie t y l k o
w śmierci ale w c a ł y m życiu Jezusa — ś w i a d c z ą c y m o Jego solidarności
z k a ż d y m człowiekiem — staje się ono ź r ó d ł e m zbawienia, s t a n o w i ą c
dzięki zmartwychwstaniu moc n a d a j ą c ą n i e p r z e m i j a j ą c y , eschatologicz-
KS. JERZY
38
ZAREMBA
ny sens pozornie nic nie z n a c z ą c y m momentom i zdarzeniom naszego
życia w historii: Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych
najmniejszych,
dlatego że jest uczniem... nie utraci
swojej
nagrody
(Mt 10, 42).
Czasy obecne w y r a ź n i e j m o ż e niż kiedykolwiek u j a w n i a j ą nam pew­
ne wzajemne p o w i ą z a n i a i trudne do w y ś l e d z e n i a współzależności, po­
zornie m a ł o w a ż n y c h z d a r z e ń i i n d y w i d u a l n y c h decyzji, s k ł a d a j ą c y c h
się na życie w s p ó l n o t y ludzkiej jako pewnej całości, znajdującej się
w drodze naznaczonej nieustannym stawaniem się, z w r ó c o n y m k u nad­
chodzącej przyszłości, jaka stanowi impuls tak w a ż n e j w działaniu czło­
wieka i d y n a m i z u j ą c e j je nadziei. M a ona — j a k w s k a z y w a l i ś m y to j u ż
k i l k a k r o t n i e — swoją o s t a t e c z n ą p o d s t a w ę w eschatologicznym aspekcie
wydarzenia Chrystusa, jakie stanowi z a r ó w n o założenie i fundament jak
i potwierdzenie historii zbawienia: jej w y p e ł n e n i a tak w wymiarze i n ­
d y w i d u a l n y m j a k i powshechnym (por. 1 K o r 8,6; K o l 1,6). Słusznie
w i ę c stwierdza W . Kasper: Dla tego, kto umie patrzeć, świat jest pełen
nie tylko nadziei, ale również
wypełnienia
jej... historią dynamizuje
nie
tylko pytanie o zbawienie i oczekiwanie go, znajdują
się bowiem w niej
już teraz znaki zbawienia, jakie nadają właściwe
znaczenie nadziei osią¬
gnięcia ostatecznego celu i powszechnego
zbawienia (Jesus der Christus,
69).
Sakramenty
i Duch
Święty.
T y m i znakami zbawienia w historii i to znakami w znaczeniu escha­
tologicznym są t a k ż e sakramenta święte, m a j ą c e swoją p o d s t a w ę i ź r ó ­
dło — j a k r ó w n i e ż d e c y d u j ą c e o niej —- w sakramentalnej strukturze K o ­
ścioła s t a n o w i ą c e g o „ p o w s z e c h n y sakrament zbawienia" ( K K 48; por.
D M 5) i to w aspekcie w y r a ź n i e eschatologicznym:
Już przyszedł zatem do nas kres wieków (por. 1 Kor 10, 11); już ustanowione
zostało nieodwołalnie odnowienie świata i w pewien rzeczywisty sposób już w
doczesności jest ono antycypowane: albowiem Kościół już na. ziemi naznaczony
jest prawdziwą, choć niedoskonałą jeszcze świętością. Dopóki jednak nie po­
wstaną nowe niebiosa i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka (por.
2 P 3, 13), Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach, któ­
re należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i żyje
pośród stworzeń które wzdychają dotąd w bólach rodzenia i oczekują objawie­
nia synów Bożych (por. Rz 8, 19—22). Złączeni zatem z Chrystusem i nazna­
czeni Duchem Świętym „który- jest zadatkiem dziedzictwa naszego" (Ef 1, 14),
nazywamy się prawdziwie i jesteśmy synami Bożymi (por. 1 J 3,1)...
Z przytoczonego tekstu nietrudno w y w n i o s k o w a ć , że eschatologicz­
ny aspekt sakramentalnej s t r u k t u r y Kościoła łączy się z posiadaniem
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
39
Ducha Świętego, jako daru czasów ostatecznych i obietnicy Ojca (por.
Dz 2, 14-36), s t a n o w i ą c e g o „ z a d a t e k dziedzictwa". J e ś l i bowiem sakram e n t a l n o ś ć oznacza zbawcze działanie Boże poprzez elementy ś w i a t a
stworzonego, co swój k o n k r e t n y w y m i a r o t r z y m a ł o we Wcieleniu, sta­
n o w i ą c y m jego p o d s t a w ę jako dzieło Ducha Ś w i ę t e g o ; s a k r a m e n t a l n o ś ć
Kościoła oznacza dalszą obecność w historii Chrystusa i Jego dzieła
skoncentrowanego w tajemnicy paschalnej a t y m , k t ó r y to dzieło uobec­
nia jest w e d ł u g słów samego Chrystusa Duch Ś w i ę t y . On r ó w n i e ż sta­
nowi zasadę identyczności Tradycji w Kościele poprzez dar nieomylno­
ści; On, Duch Ś w i ę t y jest t a k ż e p o d s t a w ą tożsamości Kościoła i jego
s t r u k t u r y tak hierarchicznej, jak i charyzmatycznej, p o d l e g a j ą c y c h prze­
cież p e w n y m zmianom w historii.
Proegzystencja
Jezusa
zmartwychwstałego.
Zmartwychwstanie Jezusa i dokonane w n i m uwielbienie ciała b ę d ą ­
ce dziełem Ducha Ś w i ę t e g o — co P a w ł o w i każe samego Z m a r t w y c h ­
wstałego n a z w a ć ,,duchem o ż y w i a j ą c y m " — stanowi ostateczne p o t w i e r ­
dzenie i utrwalenie zbawczej proegzystencji Jezusa, u m o ż l i w i a j ą c M u
nowy, nieosiągalny przedtem, rodzaj obecności i n i e z w y k ł e j bliskości
wobec wierzących, o wymiarach kosmicznych: ... oto ja jestem z wami
po wszystkie dni aż do skończenia
świata.
Ta n i e z w y k ł a więź z N i m samym i w i e r z ą c y c h m i ę d z y sobą, urze­
czywistnia się ? a r ó w n o przy „ ł a m a n i u chleba", w rozmowach na temat
Pisma, wspólnej modlitwie, w pracy zawodowej czy nawet w przypad­
kowym spotkaniu z obcymi, b ę d ą c y m i Jego uczniami. To w ł a ś n i e dzięki
tej więzi, cielesność z m a r t w y c h w s t a ł e g o Pana zyskuje k o n k r e t n y kształt
we wspólnocie w i e r z ą c y c h , co k a ż e ś w . P a w ł o w i nie t y l k o chleb eucha­
rystyczny, ale i s a m ą w s p ó l n o t ę Kościoła n a z y w a ć „ciałem Pana".
Tak też zmartwychwstanie ukazuje się tutaj nie tyle jako wydarze­
nie cudowne, dotyczące ciała-części
n a t u r y ludzkiej, ale raczej jako no­
wy w y m i a r , k t ó r y t w o r z y r z e c z y w i s t o ś ć materialna, k s z t a ł t u j ą c a k o n ­
k r e t n ą obecność ludzkiego ducha i jego działania w świecie stworzonym.
Śmierć z tej racji — dzięki z m a r t w y c h w s t a n i u Chrystusa — to nie t y l e '
wyrwanie Jezusa z Historii i w s p ó l n o t y , ale w ł a ś n i e stworzenie nowych,
n i e z w y k ł y c h a przecież realnych możliwości dla m i ę d z y l u d z k i c h więzi,
0 charakterze eschatologicznym, bo nastawionych na o s t a t e c z n ą więź
1 wspólnotę z Bogiem — i to ś m i e r ć jako zmartwychwstanie.
Zmartwychwstanie
a sakramenta
święte.
Jeśli zatem w zmartwychwstaniu Chrystusa przejawia się moc i sku­
teczność zbawczego dzieła, jakiego dokonał, a w naszym z m a r t w y c h -
KS. J E R Z Y
40
ZAREMBA
wstaniu, s t a n o w i ą c y m jego owoc, p e ł n a s k u t e c z n o ś ć odkupienia, nic
dziwnego, że w historii teologii ( w s p o m n i e l i ś m y o t y m j u ż wcześniej)
dość często z a r ó w n o eschatologia jak i samo zmartwychwstanie łączo­
no z sakramentami ś w i ę t y m i .
Tak też w Tractatus
de Sacramentis
Gwidona z Orchelles (|1225—
33) czytamy: Ad hoc enim instituta sunt sacramenta,
quatenus ad resurrectionis
gloriam cum capite nostro Jesu Christo pertingere
valeamus,
in utroąue
homines gloriosi. Niemal takie samo ujęcie napotykamy w
Summa aurea Wilhelma z A u x e r r e (fl231) uwidocznione w samym t y ­
tule t r a k t a t u : De sacramentorum
effectu sive de resurrectione,
stano­
w i ą c e g o k o n t y n u a c j ę m y ś l i św. Ireneusza w n a w i ą z a n i u do teologii św.
Jana, łączącej tak ściśle E u c h a r y s t i ę i zmartwychwstanie w wypowie­
dziach samego Jezusa.
Czym jest
zmartwychwstanie?
Ma to zresztą swoje uzasadnienie t a k ż e w antropologii biblijnej, acz­
k o l w i e k z n i e k s z t a ł c o n e j przez późniejsze w p ł y w y filozofii greckiej, zwła­
szcza platonizmu i neoplatonizmu; dotyczące prawdziwej natury ludz­
kiej zagadnienie, z w i ą z a n e z t ą a n t r o p o l o g i ą podejmuje teologia ś r e d n i o ­
wieczna s t a w i a j ą c w Sumie Ne transgrediaris
pytanie: Quid et in quo
est
resurrectio?
Jedna grupa ó w c z e s n y c h teologów w odpowiedzi na* tak postawione
pytanie m ó w i o przywróceniu
do życia ciała (np. Hugo od św. Wiktora,
Robert z M e l l u n , Piotr Lombard): Eadem corpora quae nunc habemus,
post resurrectionem
habebimus, sed immutata; non secundum
substantiam, sed secundum qualitatem. I n n i (Szymon z Tournai, Alanus z Lille,
W i l h e l m z A u x e r r e i in.) przez zmartwychwstanie r o z u m i ą
ponowne
ukonstytuowanie całości n a t u r y ludzkiej, jakby nowe stworzenie czło­
wieka.
Ś m i e r ć nie oznacza bowiem uwolnienia człowieka od „ciężaru" cia­
ła, ale raczej stanowi zakończenie, kres historycznej egzystencji, a od­
łączenie duchowej duszy od ciała stawia ją w sytuacji przeciwnej jej
naturze i w ł a ś c i w e j dla niej f u n k c j i o ż y w i a n i a ciała, k t ó r e m u jest przy­
p o r z ą d k o w a n a w sposób istotny nadal, t a k ż e jako anima separata, sta­
n o w i ą c forma corporis. Nie jest ona zatem nigdy czystym duchem lecz
pozostaje w istotowej relacji do materii i to konkretnej, tej, dla k t ó r e j
stanowi „ f o r m ę " czyli do ciała (ciało jakby „ o g a r n i a " duszę, k t ó r a je
określa jako ciało).
Takie spojrzenie na n a t u r ę l u d z k ą , ze stanowiska antropologii u w z g l ę ­
dniającej k o n s t y t u u j ą c e człowieka ścisłe połączenie elementu materialnego
z b y t e m duchowym, pozwala w sposób najbardziej prosty zrozumieć sa-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
41
k r a m e n t a l n ą s t r u k t u r ę Bożej ekonomii zbawienia, jako ekonomii odpo­
wiadającej naturze człowieka i jego egzystencji w świecie stworzonym.
Z tej samej perspektywy r ó w n i e ż zmartwychwstanie zyskuje cen­
tralne miejsce i zasadnicze znaczenie w tej ekonomii, rozumiane nie t y ­
le jako p o w r ó t do życia, czy wskrzeszenie j a k b y wyizolowanego „ciała",
ale zmartwychwstanie człowieka: zbawcze wydarzenie dotyczące i n t e ­
gralnej osoby, rozpoczynającej jako człowiek nowe życie.
Uwzględniając
homogeniczność
ciała
w
okresie
życia,
jego
identyczności nie n a l e ż y łączyć z i d e n t y c z n o ś c i ą elementarnych cząstek
materii, k t ó r e j istnienie skierowane jest k u c z ł o w i e k o w i i w n i m reali­
zuje swój sens. Jest to jak najbardziej zgodne z a n t r o p o l o g i ą biblijną,
znajdując swój w y r a z w opinii z a r ó w n o ś w . Auugstyna, Tomasza czy
Bonawentury, w e d ł u g k t ó r y c h d e c y d u j ą c y m momentem jest poddanie
ciała uwielbionego duszy i to w sposób c a ł k o w i t y : Huiusmodi
autem
corpus est corpus gloriosum, ąuod omnino subdatur spiritui...
( I V Sent.
49 q. l a . 4qd 1; s t ą d m ó w i ć m o ż n a o „ d o m i n a c j i " ducha). I d e n t y c z n o ś ć
duszy wydaje się w y s t a r c z a j ą c y m fundamentem i gwarantem identycz­
ności ciała, u w z g l ę d n i a j ą c nadto i d e n t y c z n o ś ć historii.
Dla łączenia eschatologii z n a u k ą p sakramentach ś w i ę t y c h w ł a ś n i e
ze w z g l ę d u na zmartwychwstanie, Piotr z Poitiers w i d z i uzasadnienie
w historiozbawczej i chrystologicznej realacji obu t y c h gałęzi teologii,
co r ó w n i e ż (jak w s p o m i n a l i ś m y wyżej) W i l h e l m o w i z A u x e r r e pozwala
zmartwychwstanie określić jako skutek s a k r a m e n t ó w . M y ś l ta, tak w y ­
r a ź n a w Ewangelii św. Jana gdy idzie o E u c h a r y s t i ę , nie jest obcą r ó w ­
nież św. Tomaszowi, k t ó r y w sakramentach dostrzega signa
prognostica
praenuntiativa
futurae gloriae (STh I I I q. 60 a. 3). Podobne stwierdze­
nie czyni Capreolus m ó w i ą c , że g ł ó w n y m celem, k u k t ó r e m u zmierzają
sakramenta ś w . jest przygotowanie p r z y s z ł e j c h w a ł y z a r ó w n o ciała j a k
i duszy ( I V Sent p. 23 q. 1 a. 3 ad 5).
Obecność eschatologii w nauce o sakramentach ś w i ę t y c h , c a ł k o w i t e
usprawiedliwienie z n a j d o w a ł a zresztą w teologii łaski, o k r e ś l o n e j przez
św. Tomasza: Gratia nihil est aliud, ąuam inchoatio gloriae in nobis;
czy podobnie u św. Bonawentury: gratia est similitudo
gloriae.
6. Z M A R T W Y C H W S T A N I E
POWSZECHNE CZY I N D Y W I D U A L N E ?
Trudności.
Tradycyjnie zmartwychwstanie łączone jest z wskrzeszeniem zmar­
łych, k t ó r e , w e d ł u g powszechnie d o t ą d przyjmowanej eschatologii, sta­
nowi w s t ę p n y p o n i e k ą d akt wydarzenia s ą d u ostatecznego.
Cała t r u d n o ś ć uchwycenia jego rzeczywistości integralnej i w ł ą ­
czenia go jako podstawy życia chrześcijańskiego, nacechowanego prze-
42
KS. JERZY
ZAREMBA
cież n a d z i e j ą zmartwychwstania, rodzi się z n i e w ł a ś c i w e g o w t y m w y ­
padku stosowania kategorii czaso-przestrzeni z a c z e r p n i ę t e j z naszego do­
ś w i a d c z e n i a historycznego, nie b ę d ą c e g o jednak w stanie w sposób ade­
k w a t n y w y r a z i ć r z e c z y w i s t o ś c i transhistorycznej.
Jak ostateczne uwielbienie i w y w y ż s z e n i e Chrystusa łączy się z Jego
śmiercią i zmartwychwstaniem, s t a n o w i ą c y m istotny moment w cało­
ści wydarzenia paschalnego, podobnie nie m o ż n a oddzielać z m a r t w y c h ­
wstanie od życia wiecznego, k t ó r e jest zamierzonym przez Boga prze­
znaczeniem i p o w o ł a n i e m człowieka, p r a w d z i w y m i p e ł n y m jego ż y ­
ciem, w k t ó r y m element m a t e r i a l n y nie jest c h w i l o w y m , m a ł o w a ż n y m
dodatkiem, t w o r z ą c y m w y m i a r historii, ale jest elementem k o n s t y t u ­
t y w n y m n a t u r y c z ł o w i e k a jako osoby: podmiotu egzystencji i działania
w historii.
Problem zmartwychwstania ciała jako p o w a ż n a t r u d n o ś ć , nie dają­
ca się r o z w i ą z a ć w sposób jednoznaczny i z a d a w a l a j ą c y , pojawia się je­
dynie w w y p a d k u założenia o k r e ś l o n e j antropologii w p e w n y m sensie
dualistycznej. O wiele ł a t w i e j s z u k a ć tutaj odpowiedzi, kiedy pytamy
0 ostateczny los c z ł o w i e k a , nie rozdzielając problemu na osobne p y ­
tanie o los ciała i duszy, mimo, że takie n a r z u c a j ą się naszemu d o ś w i a d ­
czeniu.
Dlatego t e ż G. Greshake nieco inaczej podchodzi do całego zagad­
nienia s t a w i a j ą c d o t y c z ą c e ś m i e r c i człowieka pytanie: Czy jest
możliwe,
by przezwyciężającą
śmierć
nadzieję
(zmartwychwstania)
sformułować
w bardziej odpowiadających
dzisiejszej
mentalności
kategoriach
bez
uciekania się do tradycyjnych
wyobrażeń
o duszy, uwolnionej
od ciała,
zażywającej
szczęścia zaraz po śmierci i ciała wskrzeszonego
na końcu
świata? (Auferstehung der Toten, 114).
Tak postawione pytanie wskazuje na ścisły z w i ą z e k eschatologii z
a n t r o p o l o g i ą . Zainteresowanie n i ą stanowi szczególnie charakterystyczny
rys w s p ó ł c z e s n e j m e n t a l n o ś c i , widoczny j a k ż e w y r a ź n i e w w y s t ą p i e n i a c h
1 pismach Jana P a w ł a I I , j a k b y s k u p i a j ą c y c h się w o k ó ł zagadnienia czło­
wieka i godności osoby.
Cała t r u d n o ś ć — j a k z a z n a c z y l i ś m y uprzednio — sprowadza się do
ograniczonych możliwości naszego j ę z y k a , k t ó r y nie m a j ą c do dyspozy­
cji odpowiednich pojęć i kategorii — a jedynie analogiczne, oparte na
d o ś w i a d c z e n i u historycznym — dla w y r a ż e n i a rzeczywistości eschatolo­
gicznej musi p o s ł u g i w a ć się a n a l o g i ą . W jej w y p a d k u nie n a l e ż y jednak
z a p o m i n a ć o w e w n ę t r z n y m n a p i ę c i u takich s f o r m u ł o w a ń , k t ó r e stwa­
rzają zawarte w nich p r z e c i w i e ń s t w a (w m y ś l zasady: p o d o b i e ń s t w o
plus n i e p o d o b i e ń s t w o , różnica) nie s t a n o w i ą c e bynajmniej sprzeczno­
ści. W k o n k r e t n y c h przypadkach inaczej p r ó b u j e w y j a ś n i ć je tradycja
n a w i ą z u j ą c a do m y ś l i greckiej a inaczej biblijna.
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
Co czeka człowieka
po
I ŻYCIEM..
43
śmierci?
Na wchodzące w zakres eschatologii i n d y w i d u a l n e j pytanie, co czeka
człowieka po ś m i e r c i — teologia z n a j d u j ą c a się pod w p ł y w e m filozofii
greckiej, a ściślej p l a t o ń s k i e j czy n e o p l a t o ń s k i e j , m ó w i o n i e ś m i e r t e l ­
ności duszy, p r z e j a w i a j ą c e j się w dalszym jej życiu po „ o d d z i e l e n i u " od
ciała, czy „ w y z w o l e n i u " z jego więzów.
Na to samo pytanie teologia biblijna daje o d p o w i e d ź m ó w i ą c ą o
zmartwychwstaniu, choć od razu wypada zaznaczyć, że St. Test. długi
czas nie zna tego określenia, czego dowodem zdaje się b y ć to, że w y ­
raźnie o zmartwychwstaniu m ó w i ą c e teksty napotykamy dopiero u Da­
niela (12,2 n), gdzie jest mowa o wskrzeszeniu sprawiedliwych i bezboż­
nych, jakie odnosząc się do poszczególnych jednostek dokona się jednak
w ramach w s p ó l n o t y całego .Ludu Bożego. Wskrzeszenie ciała oznacza t u
w y r a ź n i e zmartwychwstanie całego człowieka i dla m e n t a l n o ś c i b i b l i j ­
nej stanowi jedynie możliwą kategorię, p o z w a l a j ą c ą w y r a z i ć p r a w d ę
0 dalszym po śmierci życiu człowieka, o jego n i e ś m i e r t e l n o ś c i w y n i k a ­
jącej z postanowienia Bożego, k t ó r e g o p r o s t ą k o n s e k w e n c j ą jest wskrze­
szenie ciała — oznaczającego w t y m w y p a d k u całego człowieka, posia­
dającego n a t u r ę o strukturze materialno-duchowej.
Jeśli zmartwychwstanie w świecie p o z o s t a j ą c y m pod d o m i n u j ą c y m
w p ł y w e m platonizmu, czy neoplatonizmu stawiano pod znakiem zapy­
tania — a odnosi się to r ó w n i e ż do gnostycyzmu i manicheizmu w r ó ż ­
nych jego formach — to zasadnicze t r u d n o ś c i d o t y c z y ł y t u nietyle m o ż l i ­
wości wskrzeszenia z m a r ł y c h , ile raczej w y n i k a ł y z odrzucenia cielesno­
ści, jako dobra stworzonego, bo s t a n o w i ą c e j ograniczenie pierwiastka d u ­
chowego czy nawet samo źródło zła, za czym poszło odrzucenie zmart­
wychwstania jako dobra zbawczego, b ę d ą c e g o owocem odkupienia. N a ­
dzieja przyszłości nacechowana t u jest oczekiwaniem wyzwolenia z cie­
lesności, zniszczenia m a t e r i i i p o w r o t u „ k r ó l e s t w a ducha".
Znaczenie
zmartwychwstania.
Zmartwychwstanie w myśli biblijnej jest p r a w d ą , k t ó r a w sposób
może najbardziej w y r a ź n y i zasadniczy ukazuje w a r t o ś ć całego dzieła
stworzenia, a więc t a k ż e ś w i a t a materialnego i historii r o z g r y w a j ą c e j
się na płaszczyźnie ludzkiej cielesności, u m o ż l i w i a j ą c e j doświadczenia
1 kontakty interpersonalne w r ó ż n y c h dziedzinach życia człowieka. W
ż a d n y m zaś w y p a d k u nie sposób k w e s t i o n o w a ć r o l i i znaczenia zmart­
wychwstania w historii zbawienia i w jej punkcie szczytowym, w dzie­
le odkupienia, s t a n o w i ą c y m k a n w ę tajemnicy Wcielenia. Streszczenie
tej myśli zdają się z a w i e r a ć słowa Jezusa: Ja jestem
zmartwychwsta­
niem i życiem... (J 11, 25).
KS. JERZY
44
ZAREMBA
Jak zatem ł a t w o s t w i e r d z i ć p o w i ą z a n i e teologii rzeczy ostatecznych
z n a u k ą o sakramentach, ma s w o j ą p o d s t a w ę w ścisłej współzależności
i w z a j e m n y m u w a r u n k o w a n i u eschatologii i chrystologii, s t a n o w i ą c y c h
w p e w n y m znaczeniu z a s a d ę h e r m e n e u t y c z n ą antropologii, k t ó r a w nich
znajduje swoje w y j a ś n i e n i e .
Tak w y r a ź n e — wspomniane w y ż e j — u t e o l o g ó w ś r e d n i o w i e c z n y c h
łączenie eschatologii z c h r y s t o l o g i ą p r o w o k o w a ł o z a r ó w n o pytanie o mo­
t y w Wcielenia: Cur Deus Homo? j a k i pytanie: Utrum resurrectio
Christi sit causa nostrae
resurrectionis?
Ukazaliśmy
j u ż , że zmartwychwstanie Chrystusa objawia k o n ­
kretnie obecność czasów ostatecznych w teraźniejszości, czyniąc jej
w e w n ę t r z n y m w y m i a r e m i impulsem eschatologiczne w y p e ł n i e n i e i dos­
konałość, j u ż z a p o c z ą t k o w a n e i napotykane nie dopiero gdzieś, u kresu
historii powszechnej, ale w k a ż d y m j e j momencie s t a n o w i ą c y m punkt
przecięcia „ j u ż " i „jeszcze nie".
Ta perspektywa daje się z a u w a ż y ć w Sumie Aleksandra z Hales,
kiedy j e j p i ą t y t r a k t a t De passione et morte Christi łączy ściśle z na­
s t ę p u j ą c y m s z ó s t y m De resurrectione
Christi et demonstratione
resur­
rectionis. Nie ulega b o w i e m dla nas w ą t p l i w o ś c i , że istotnie eschatologia
stanowi n a u k ę o odkupieniu, w szerszym tego słowa znaczeniu i nie mo­
że nas z tej racji dziwić twierdzenie n i e k t ó r y c h w s p ó ł c z e s n y c h teolo­
g ó w (np. Scheeben czy Schmaus) m ó w i ą c e o r e a l n y m o d d z i a ł y w a n i u na
c a ł y ś w i a t materialny, n a l e ż ą c e g o do tego ś w i a t a i obecnego w n i m rze­
czywiście, choć w i n n y c h w y m i a r a c h , u w i e l b i o n e g o c i a ł a Chry­
stusa, k t ó r e m o c ą u n i i hipostatycznej uczestniczy w p e ł n i w chwale Bożej.
Ś w i a d o m o ś ć tego pozwala nadziei chrześcijańskiej w k o n k r e t n y sposób
o d d z i a ł y w a ć na h i s t o r y c z n ą teraźniejszość, k i e r u j ą c j ą k u ostatecznej
przyszłości, j a k b y od w e w n ą t r z , przyszłości uobecnianej nie t y l k o przez
słowo (także m ó w i e n i e o niej) ale przez „ D u c h a ożywiającego". Z m a r t ­
wychwstanie b o w i e m w tak b e z p o ś r e d n i sposób ukazuje p e w n ą ciągłość
i z w i ą z e k — m i m o radykalnej r ó w n o c z e ś n i e r ó ż n i c y — m i ę d z y n a t u r ą
i łaską, stworzeniem i odkupieniem, m i ę d z y h i s t o r i ą a jej eschatologicz­
nym wypełnieniem.
7. E S C H A T O L O G I A A C H R Y S T O L O G I A
"Współzależność.
Z w i ą z e k eschatologii z C h r y s t o l o g i ą , j a k to j u ż zaznaczyliśmy, nie
jest wcale p r z y p a d k o w y i z e w n ę t r z n y , ale istotny i zasadniczy. Widocz­
ne jest to c h o ć b y w fakcie, że ś m i e r ć i zmartwychwstanie, jako n a l e ż ą ­
ce do w y d a r z e ń ostatecznych, s t a n o w i ą k o n s t y t u t y w n e elementy C h r y ­
stologii, u k a z u j ą c jej eschatologiczną p e r s p e k t y w ę .
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM,
45
Całkiem w y r a ź n i e biblijne ś w i a d e c t w a m ó w i ą c e o ś m i e r c i Jezusa
zmierzają do tego, by u k a z a ć ją jako zdarzenie podejmowane w w y n i ­
ku całkowicie ś w i a d o m e j decyzji i w y b o r u Jezusa, działającego w k o n ­
kretnej sytuacji historycznej, o d c z y t u j ą c e g o jako człowiek w o l ę Bożą
w wydarzeniach u w a r u n k o w a n y c h t ą s y t u a c j ą (trudno i n t e r p r e t o w a ć
życie Jezusa jedynie jako r e a l i z a c j ę z g ó r y zaplanowanego i n a k r e ś l o ­
nego „ s c e n a r i u s z a " ) .
Konstrukcja Ewangelii synoptycznych całą Jego p u b l i c z n ą d z i a ł a l ­
ność ujmuje jako zmierzanie do Jerozolimy, by t a m został w y d a n y i po­
niósł śmierć, co św. Łrukaszowi k a ż e w usta u m i e r a j ą c e g o Jezusa włożyć
pełne nadziei słowa: Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego... (23,
46). Podobnie z r e s z t ą i św. Jan ś m i e r ć Jezusa przedstawia jako akt do­
browolnego poświęcenia: Wykonało
się! I skłoniwszy
głowę oddał
ducha
(19, 30). Zmierza k u temu cała zresztą p o ż e g n a l n a mowa Jezusa, w k t ó ­
rej ś m i e r ć n a d c h o d z ą c ą przedstawia jako zdarzenie zbliżające Co do
wszystkich ludzi (J 14—16), s t a n o w i ą c e źródło i p o d s t a w ę w s p ó l n o t y L u ­
du Bożego, dzięki niezwykle głębokiej i ścisłej więzi, n i e m o ż l i w e j do
zrealizowania na innej drodze: chodzi t u w y r a ź n i e o zmartwychwsta­
nie, jako p r z e m i a n ę egzystencji d o k o n u j ą c ą się w ś m i e r c i i zbliżającą
wszystkich w communio
sanctorum.
Nasze
zmartwychwstanie.
Prawda o zmartwychwstaniu dla w i e l u , nawet głęboko w i e r z ą c y c h ,
wydaje się m a ł o w a ż n ą , j a k b y m a r g i n e s o w ą , bo leżącą gdzie na odle­
głym horyzoncie codziennie napotykanej rzeczywistości, w dalekiej,
trudnej do o k r e ś l e n i a przyszłości. S t a n o w i ą c a zaś centrum Ewangelii
nadzieja zmartwychwstania często wydaje się m i e ć tak m a ł o w s p ó l n e g o
z nadziejami, jakie c h a r a k t e r y z u j ą życie człowieka w historii.
A przecież zmartwychwstanie to w y p e ł n i e n i e , d o s k o n a ł a forma na­
szego obecnego, k s z t a ł t o w a n e g o przez nas samych życia, a nie p o c z ą t e k
jakiegoś „ d r u g i e g o " , z u p e ł n i e nowego, nie m a j ą c e g o nic w s p ó l n e g o z do­
czesnością; ostateczna przyszłość zakorzeniona jest w przeszłości, w w y ­
powiedzianym na początku
Słowie, w historii zbawienia, z a p o c z ą t k o ­
wana została w tajemnicy paschalnej Chrystusa j u ż teraz, w czasie h i ­
storycznym, naszym czasie, k t ó r e g o jest owocem choć r ó w n o c z e ś n i e sta­
nowi transcendentny dar Boży.
Będąca — j a k w s p o m n i e l i ś m y — d z i e ł e m Ducha-Świętego obecność
tajemnicy paschalnej Chrystusa w historii, k t ó r e j k o n k r e t n ą f o r m ą jest
Kościół, zmierza do swego w y p e ł n i e n i a , s t a n o w i ą c p e ł n ą dynamizmu,
choć u k r y t ą siłę eschatologiczną w y m i a r u historycznego naszej codzien­
nej rzeczywistości.
KS. J E R Z Y
46
Kategoria
życia
ZAREMBA
wiecznego.
Z m a r t w y c h w s t a n i e w u j ę c i u c h r z e ś c i j a ń s k i m to nadanie ostatecznego
k s z t a ł t u i w y p e ł n i e n i e konkretnego, indywidualnego życia wraz z jego
historycznością, h i s t o r i ą , k t ó r a staje się naszą w ł a s n o ś c i ą w nowej form i : dzięki łasce Bożej doprowadzona do d o s k o n a ł e j pełni, nieosiągalnej
dla naszych n a t u r a l n y c h sił, jako egzystencja zmartwychwstania, stano­
w i ą c e g o k a t e g o r i ę poza- i p o n a d - h i s t o r y c z n ą choć z a k o r z e n i o n ą w histo­
r i i (continuum in
discontinuitate).
P e ł n i e j s z e zrozumienie d a ć nam m o ż e tutaj k r ó t k a analiza ostatecz­
n y c h w y d a r z e ń d o t y c z ą c y c h Jezusa j a k i m i są Jego śmierć, z m a r t w y c h ­
wstanie, w y w y ż s z e n i e i zesłanie Ducha Świętego — s t a n o w i ą c e potwier­
dzenie t a m t y c h pozahistorycznych, bo dokonywane w historii i s t a n o w i ą ­
ce „ h i s t o r i ę e s c h a t o l o g i c z n ą " . Rozdzielane jako o d r ę b n e zdarzenie w
Ewangelii św. Ł u k a s z a , u św. Jana zdają się zbiegać w jedno: z a r ó w n o
ś m i e r ć , w y w y ż s z e n i e — uwielbienie j a k i udzielenie A p o s t o ł o m Ducha
Świętego, u k a z u j ą się tutaj jako r ó ż n e aspekty tego samego zdarzenia,
teologicznie ściśle ze sobą p o w i ą z a n e . To co stanowi w e w n ę t r z n ą jed­
ność tajemnicy paschalnej, jako dialog miłości w y r a ż o n e j w posłuszeń­
stwie, kiedy indziej zostaje po prostu przedstawione przy pomocy roz­
łożenia w czasie i pewnego n a s t ę p s t w a faktów, na jakie napotykamy
w Ewangelii i w T r a d y c j i .
Dwie strony śmierci
na
krzyżu.
J e ś l i bowiem ś m i e r ć Jezusa stanowi konkretne wydarzenie u c h w y t ­
ne w historii, przedstawione i opisane w sposób jednoznaczny, to pozo­
stałe w y c h o d z ą c poza w y m i a r historyczny, s t a n o w i ą „ w e w n ę t r z n ą " stro­
nę — u c h w y t n ą dla w i a r y — tamtego wydarzenia kończącego historię
Jezusa. W e d ł u g W. Kaspera, j a k najbardziej słusznie, Jego śmierć to
oddanie się bez z a s t r z e ż e ń Ojcu, z a ś zmartwychwstanie to przyjęcie te­
go oddania Syna. S t ą d m o ż n a powiedzieć, że zmartwychwstanie
jest
równocześnie
Boskim, wewnętrznym
wymiarem
krzyża (Jesus der C h r i stus, 175 n). Nie oznacza ono bowiem p o c z ą t k u z u p e ł n i e nowego okresu
w życiu Jezusa, ale osiągnięcie zbawczej pełni, ostateczne, raz na zaw­
sze dokonane utrwalenie zbawczego sensu tego w ł a ś n i e życia, k t ó r e
znalazło swój wyraz w p o s ł u s z e ń s t w i e aż do ś m i e r c i k r z y ż o w e j : rady­
kalnej kenozy, jaka z n a l a z ł a s w ą odpowiedź w w y w y ż s z e n i u , że stał
się On Panem ku chwale Boga Ojca (Flp 2, 11) i duchem
ożywiającym
(Rz 10, 9).
W wydarzeniu Chrystusa ś m i e r ć na k r z y ż u i zmartwychwstanie —
uwielbienie — zwłaszcza w Ewangelii ś w . Jana, wzajemnie się przeni­
k a j ą z tej w ł a ś n i e racji, że zbawcza ś m i e r ć oznacza t u wejście do chwa-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
47
ły: osiągnięcie p e ł n e j rzeczywistości eschatologicznej — ukazanej w
właściwej nam perspektywie czasu w p e w n y m n a s t ę p s t w i e : pustego gro­
bu, ukazywania się Z m a r t w y c h w s t a ł e g o ,
w n i e b o w s t ą p i e n i a i zesłania
Ducha Świętego.
Na wzajemne p r z y p o r z ą d k o w a n i e śmierci k r z y ż o w e j i z m a r t w y c h ­
wstania, pozwalające m ó w i ć o p e w n y m simul, choć nie w temporalnej
kategorii naszego doświadczenia, wskazuje m i ę d z y i n n y m i t a k ż e obraz
Baranka z Apokalipsy św. Jana zarazem jakby zabitego i p e ł n e g o chwa­
ły. Rozdzielanie tych w y d a r z e ń rodzi n i e b e z p i e c z e ń s t w o przeciwstawia­
nia Jezusa historycznego i u k r z y ż o w a n e g o , Z m a r t w y c h w s t a ł e m u ; a prze­
cież zmartwychwstanie nie oznacza zapoznania, czy anulowania faktu
śmierci na k r z y ż u , bo jest jej w ł a ś n i e owocem!
Tak też identyczność Jezusa historycznego i Chrystusa z m a r t w y c h ­
wstałego domaga się rzeczywistej jedności w p o w i ą z a n i u
Krzyża
i Zmartwychwstania. Dopiero w świetle
zmartwychwstania
śmierć
Je­
zusa zyskuje ów szczególny,
jedyny zbawczy sens jakiego nie nabiera
w świetle całego nawet życia i działalności
— pisze J. M o l t m a n n (Der
gekreuzigte Gott, 169).
}
To właśnie zmartwychwstanie nadaje śmierci na k r z y ż u znaczenie
eschatologicznego wydarzenia zbawczego — interpretuje ją w ten spo­
sób, u k a z u j ą c szereg a s p e k t ó w na jakie z w r ó c i l i ś m y u w a g ę w naszych
rozważaniach — p o n i e w a ż ono ukazuje niezbicie K t o cierpiał i u m a r ł
na krzyżu. Zatem to nie Ukrzyżowany
przemienił
się w
Uwielbionego
i Zmartwychwstałego.
To raczej Jego zmartwychwstanie
sprawiło,
że
Ukrzyżowany
stał się Chrystusem,
a Jego cierpienia i śmierć
zbawczym
wydarzeniem
dla nas i dla wielu. Zmartwychwstanie
nie
„niweczy
Chrystusowego
krzyża"
(1 Kor 1,17), ale napełnia go eschatologiczną
i
zbawczą wartością
(J.M. tamże).
Można to w y r a z i ć inaczej m ó w i ą c , że wydanie się Jezusa na śmierć
krzyżową dla zbawienia świata, stanowi w e w n ę t r z n y
w y m i a r Jego
smartwychwstania jako z a p o c z ą t k o w a n e j p e ł n i K r ó l e s t w a Bożego w
iwiecie i stąd t e ż ś m i e r ć Jezusa, b ę d ą c zbawczym wydarzeniem, jest
:apowiedzią i ź r ó d ł e m naszego zmartwychwstania, bo Jezus u m a r ł za
las, by nam „ u m a r ł y m " dać udział w s w y m n o w y m życiu (por. tamże).
Tak też choć k r z y ż i zmartwychwstanie nie i d e n t y f i k u j ą się wzajem­
ne, to jednak nie m o ż n a i nie n a l e ż y ich dzielić, podobnie jak nie m o ż la w Chrystusie oddzielać B ó s t w a od człowieczeństwa. Ich zjednoczelie umożliwia bowiem zarazem rozróżnienia, s t a n o w i ą c e
podstawę
bawczego dzieła Chrystusa.
W zastosowaniu
do nas
samych...
To, co powiedzieliśmy w odniesieniu do śmierci i zmartwychwastania
KS. JERZY
48
ZAREMBA
Chrystusa m o ż n a odnieść — mutatis mutandis — r ó w n i e ż do śmierci, sądu
szczegółowego, s ą d u ostatecznego i do zmartwychwstania u m a r ł y c h , ja­
ko w y d a r z e ń n a s t ę p u j ą c y c h — w e d ł u g naszych pojęć i w y o b r a ż e ń h i ­
storycznych — na l i n i i czasu, w p e w n y m jakby n a s t ę p s t w i e po sobie.
M o ż n a jednak i trzeba s p r ó b o w a ć dostrzec t a k ż e w nich, różne aspekty
tego samego, jednego wydarzenia śmierci, znajdującego się na styku h i ­
storii i stanu eschatycznego, k t ó r y z niej wyrasta i zamyka ją, jako dar
i wypełnienie.
G. L o h f i n k ujmuje to w stwierdzeniach: W naszej śmierci
nastąpi
ostateczne, decydujące
raz na zawsze spotkanie z Bogiem...
Spotkanie
to będzie stanowić
sąd... Doznamy w tym spotkaniu zarazem
sprawie­
dliwości,
dobroci i miłości
Bożej...
W śmierci
bowiem cały
człowiek
„ciałem i duszą" tzn. z całym swoim życiem, całym osobowym
światem
i z całą, nie dającą się zmienić historię swego życia staje przed Bogiem
(Was k o m m t nach dem Tod? 188—195).
Takie rozumienie stanu eschatycznego osiąganego w śmierci, znajdu­
je p o n i e k ą d swoje potwierdzenie w nowotestamentalnych relacjach do­
t y c z ą c y c h p r z e ż y c i a uczniów i d o ś w i a d c z e n i a z m a r t w y c h w s t a ł e g o Pana
Jezusa. W zasadniczy sposób r z u t u j ą one n i e w ą t p l i w i e na przepowia­
danie Jezusa historycznego, s t a n o w i ą c h e r m e n e u t y c z n ą zasadę Ewangelii
j a k i ostateczne potwierdzenie i g w a r a n c j ę zawartej w niej prawdy
o zbawieniu człowieka.
Oglądając i d o t y k a j ą c ran na ciele z m a r t w y c h w s t a ł e g o , uczniowie
osiągają zrozumienie znaczenia m ę k i i śmierci, k t ó r e b y ł y konieczne,
by Jezus wszedł do chwały swojej (por. Ł k 24, 26; por. 24, 7). W zmart­
wychwstaniu potwierdzone niejako i zaakceptowane zostało konkretne
życie historyczne, w k t ó r y m k r z y ż ma swoje miejsce bynajmniej nie
p r z e s ł o n i ę t e w stanie c h w a ł y . Chrystologiczne założenie eschatologii po­
zwala przyjąć, że r ó w n i e ż w k a ż d y m zmartwychwstaniu poszczególnego
człowieka, całość konkretnej historii życia zostanie w p o z y t y w n y m sen­
sie utrwalona i udoskonalona w p e ł n i ; a chodzi t u o historię, na jaką
s k ł a d a j ą się w ł a ś c i w e k a ż d e j poszczególnej jednostce przeżycia i do­
świadczenia.
Egzystencja zmartwychwstania będzie w p e w n y m sensie „owocem
czasu", a nie j a k i m ś jedynie z e w n ę t r z n y m p e ł n y m blasku dodatkiem;
f o r m ą ostatecznego u t r w a l e n i a więzi z Bogiem — l u b o d w r ó c e n i a od
Niego — a nie s a m ą t y l k o n a g r o d ą l u b k a r ą , w zależności od tego, czy
ś m i e r ć postawi nas przed N i m w decyzji radykalnej miłości — oddania
czy ostatecznego z a m k n i ę c i a się w sobie.
Zmartwychwstanie
—
wskrzeszenie...
Jeśli w tekstach b i b l i j n y c h zdajemy się n a p o t y k a ć na p e w n ą sprzecz-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
49
ność, kiedy raz m ó w i ą one o zmartwychwstaniu Jezusa, a kiedy indziej
o wskrzeszeniu Go przez Boga, to napotykamy na w y r a ż o n y w t y c h
s f o r m u ł o w a n i a c h r ó ż n y p u n k t widzenia na dwa w s p ó ł d z i a ł a j ą c e ze sobą
w danym wydarzeniu podmioty, u k a z u j ą c y d i a l e k t y k ę Bożego działania
zbawczego, u w z g l ę d n i a j ą c e g o wolność i odpowiedzialność człowieka. Od­
nosi się to z a r ó w n o — choć w nieco i n n y m znaczeniu — do z m a r t w y c h ­
wstania Chrystusa j a k i wszystkich ludzi: to Bóg sprawia, że człowiek
Jezus Chrystus zmartwychwstaje, nie pozostając przecież jedynie w po­
stawie biernej, lecz a k t y w n i e r e a l i z u j ą c zbawienia całej ludzkiej natury.
Zmartwychwstanie to konsekwencja totalnego zawierzenia i odda­
nia sfę Bogu w śmierci, jako sytuacji grzechu, ukazanej w radykalnej
samotności i poczuciu oddalenia od Boga, na k t ó r e w s k a z u j ą słowa Bo­
że mój, Boże, czemuś mnie opuścił; zmartwychwstanie to gwarancja m i ­
łości przezwyciężającej śmierć, bo p o z w a l a j ą c e j w d o s k o n a ł e j p e ł n i od­
zyskać to, co zostało oddane jako n i e d o s k o n a ł e i s k a ż o n e . M ó w i o t y m
św. P a w e ł , kiedy pisze (1 K o r 15, 43 n): Zasiewa się zniszczalne — po­
wstaje niezniszczalne;
sieje się niechwalebne
— powstaje
chwalebne;
sieje się słabe — powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe
— powsta­
je ciało duchowe.
W t y m też znaczeniu urzeczywistnienie radykalnej miłości przez c a ł ­
kowite oddanie się w śmierci osobowemu „ T y " — nawet n i e z u p e ł n i e
ś w i a d o m e — napotyka z konieczności problem Boga a zarazem zmart­
wychwstania.
Zmartwychwstanie
potępionych.
Zmartwychwstania p o t ę p i o n y c h w takiej perspektywie nie n a l e ż y
rozumieć ani i n t e r p r e t o w a ć jako utwierdzenia „ d o s k o n a ł e j formy z ł a "
ale utrwalenie nieurzeczywistnionej miłości: jej n i e s p e ł n i e n i a , czyli
utrwalenie sytuacji, k t ó r a jest zaprzeczeniem proegzystencji skierowanej
ku transcendencji, a więc r a d y k a l n y m z a m k n i ę c i e m się w sobie i nie­
zdolnością do n a w i ą z a n i a jakiejkolwiek k o m u n i k a c j i m i ę d z y o s o b o w e j
— w y m i a n y życia w communio
sanctorum.
Identyczność
ciała.
Wiąże się z t y m poruszony j u ż częściowo w y ż e j problem identycz­
ności ciała z m a r t w y c h w s t a ł e g o z ciałem historycznym. Warto jednak
przy jego omawianiu p a m i ę t a ć , że cielesność w całości n a t u r y człowieka
posiada swe znaczenie przede wszystkim, jako zdolność i możliwość na­
wiązywania łączności ze ś w i a t e m , t a k ż e na płaszczyźnie materialnej,
dzięki czemu
dokonuje się tworzenia historii w w y m i a r z e
indywi-
KS. J E R Z Y
50
ZAREMBA
d u a l n y m j a k i jej w p ł y w z kolei na k s z t a ł t o w a n i e się historycznego as­
p e k t u b y t u osobowego jednostek i zarazem całej w s p ó l n o t y , w różnych
jej zakresach czyli historii powszechnej. .
C a ł y problem traci s w o j ą ostrość a zyskuje znaczenie głębszą w y ­
m o w ę , kiedy u w z g l ę d n i a j ą c p e r s p e k t y w ę biblijną p a m i ę t a m y , że chodzi
t u o i d e n t y c z n o ś ć integralnej osoby jako jednostki a nie identyczność
p o s z c z e g ó l n y c h e l e m e n t ó w . Zmartwychwstanie bowiem oznacza prze­
cież nie p o w r ó t , czy p r z e d ł u ż e n i e w nieskończoność egzystencji histo­
rycznej, ale z a k ł a d a zasadniczą p r z e m i a n ę w śmierci, o jakiej wspomina
św. P a w e ł n a p o m i n a j ą c : O niemądry!
Przecież to, co siejesz, nie
ożyje,
jeżeli wprzód nie obumrze (1 K o r 15, 35).
N a r z ę d z i e m , czy i s t o t n y m s p r a w c ą i d e n t y c z n o ś c i na długi czas stała
się dusza interpretowana zresztą w duchu b i b l i j n y m , a więc w ścisłym
z w i ą z k u z ciałem jako forma
corporis.
N a l e ż y też w t y m w y p a d k u — naszym zdaniem — spojrzeć na ciało
w znacznie szerszym zakresie, jako na element t w o r z ą c y p o w i ą z a n i e czło­
wieka ze ś w i a t e m i z historią u k a z u j ą c ą tak w y r a ź n i e dynamiczny as­
pekt osoby ludzkiej, u r z c z y w i s t n i a j ą c e j się w czasie poprzez r ó ż n e de­
cyzje i wydarzenia s k ł a d a j ą c e się na historię. W s p o m n i e l i ś m y o t y m su­
g e r u j ą c u z u p e ł n i e n i e tradycyjnego schematu: ciało + dusza +
historia.
Ś m i e r ć stanowi kres rozwoju, historii, kres wolności i jej ostateczne
utrwalenie p r z y b i e r a j ą c e k o n k r e t n y k s z t a ł t w zmartwychwstaniu jako
„ u w i e l b i e n i u " ciała — czasu i historii.
Nie w i d z i m y zatem w i ę k s z e j t r u d n o ś c i , by p o d k r e ś l a n ą od najdawniej­
szych czasów w t r a d y c j i i d e n t y c z n o ś ć ciała z m a r t w y c h w s t a ł e g o rozumieć
i i n t e r p r e t o w a ć przede wszystkim jako identyczność
historii wpisanej w
duchowo cielesną s t r u k t u r ę b y t u osobowego człowieka i u t r w a l o n ą osta­
tecznie w ś m i e r c i - z m a r t w y c h w s t a n i u . Można i trzeba chyba o t y m m ó ­
wić, bo choć h i s t o r i ę wiąże się z „ d u s z ą " (jej w ł a d z a m i ) , to nie pokrywa
się przecież z n i ą bynajmniej u z a s a d n i a j ą c w rezultacie
wspomniany
schemat: dusza — ciało — historia.
Stan
pośredni.
Pozostaje jednak t r u d n o ś ć z w i ą z a n a ze „ s t a n e m p o ś r e d n i m " , w k t ó ­
r y m znajduje się anima separata, t r u d n o ś ć j a k ą w modelu greckim: du­
sza + ciało r o z w i ą z u j e , przynajmniej częściowo, stwierdzenie o n i e ś m i e r ­
telności duszy, uznawanej od I I I w i e k u jako naturalny p r z y m i o t jej d u ­
chowości, choć wcześniej nie b r a k o w a ł o teologów i n t e r p r e t u j ą c y c h nie­
ś m i e r t e l n o ś ć jako zbawczy dar Chrystusowego odkupienia.
W ramach n a u k i o z m a r t w y c h w s t a n i u jako p e ł n e j realizacji zbawie­
nia człowieka, stan .pośredni anima separata pomimo n i e ś m i e r t e l n o ś c i du-
JA
JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
51
szy oznacza dla człowieka jedynie coś zastępczego, coś w p e w n y m znacze­
niu „niedoskonałego", skoro odkupienie urzeczywistnia się w p e ł n i dopie­
ro w zmartwychwstaniu, p o z w a l a j ą c y m w znaczeniu p o d m i o t o w y m prze­
ż y w a ć p e ł n i ę szczęścia zbawionych, p ł y n ą c ą z o g l ą d a n i a Boga „ t w a r z ą
w t w a r z " i to oczyma ciała, czyli w sposób w ł a ś c i w y naturze ludzkiej,
choć podniesionej przez łaskę.
Nie m o ż n a się zatem dziwić, kiedy O. Culmann stawia tutaj zarzut
(Unsterblichkeit..., 12) że przyjmowanie n i e ś m i e r t e l n o ś c i wolnej od ciała
duszy stanowi r e z y g n a c j ę z 15 rozdziału listu ś w . P a w ł a do K o r y n t i a n
na rzecz p l a t o ń s k i e g o Fedona, a to jako przejaw b r a k u zaufania w sku­
teczność działania Bożego, z a s t ą p i o n e g o zaufaniem p o k ł a d a n y m w n a t u ­
ralnej właściwości duszy (nieśmiertelności).
Mówiąc o sytuacji p o ś r e d n i e j m i ę d z y ś m i e r c i ą a zmartwychwstaniem,
tak j a k to ujmuje teologia tradycyjna, n a l e ż y p a m i ę t a ć , że nie przeszka­
dza to, by p o d e j m o w a ć w y s i ł e k uwolnienia się od historycznego, zmien­
nego aspektu objawienia i jego interpretacji w teologii: w danym w y ­
padku od ujmowania zmartwychwstania w kategoriach czaso-przestrzennych.
W sytuacji bowiem p o ś r e d n i e j , z n a j d u j ą c się m i ę d z y ś m i e r c i ą a zmart­
wychwstaniem, dusza oddzielona od ciała odczuwa pewien „ b r a k " za­
r ó w n o o charakterze ontycznym j a k i egzystencjalnym, Stwarza to po­
w a ż n y problem teologiczny, gdy chodzi o w y j a ś n i e n i e , na czym
polega ó w brak stanu p o ś r e d n i e g o w sytuacji o g l ą d a n i a Boga przez
anima separata, o g l ą d a n i a z a k ł a d a j ą c e g o w o l n ą od jakiegolwiek b r a k u
pełnię szczęścia. M o ż n a b y p r z y j ą ć , że ewentualne „ d o p e ł n i e n i e " wspom­
nianej „ p e ł n i " dzięki zmartwychwstaniu dokonuje się, s t w a r z a j ą c m o ż ­
liwość wzrostu i n t e n z y w n o ś c i , czy też e k s t e n z y w n o ś c i ,
przeżywania
szczęścia w w y n i k u poszerzenia „ t e r e n u " p o d m i o t o w o ś c i człowieka, do­
znającego szczęście t a k ż e w aspekcie cielesności, s t a n o w i ą c e j przecież
istotny, k o n s t y t u t y w n y element n a t u r y ludzkiej. Nie b r z m i to jednak
p r z e k o n y w u j ą c o i pogłębia t y l k o odczucie pewnej sprzeczności nie da­
jącej się w y j a ś n i ć w sposób wiarygodny w modelu nacechowanym dua­
lizmem.
8. E S C H A T O L O G I A A A N T R O P O L O G I A
Ciało i dusza.
We wspomnianym w y ż e j przypadku widoczny się staje stosunek k o m p l e m e n t a r n o ś c i , j a k i zachodzi — j a k to j u ż m ó w i l i ś m y wcześniej — m i ę ­
dzy eschatologią a a n t r o p o l o g i ą , w a r u n k u j ą c y c h wzajemnie w ł a ś c i w ą i n ­
t e r p r e t a c j ę z a g a d n i e ń szczegółowych.
52
KS. J E R Z Y
ZAREMBA
Tak to dla p r z y k ł a d u biblijna antropologia wytycza kierunek refleksji
eschatologicznej, kiedy nie pozwala ż a d n e j „części" t w o r z ą c e j i n t e g r a l n ą
całość b y t u osobowego t r a k t o w a ć jako części mniej lub bardziej ludz­
k i e j . Swoisty wyraz znalazło to w nauce św. Tomasza — nie zawsze
jednak rozumianej w sposób p e ł n y i w ł a ś c i w y — o duszy o k r e ś l a n e j j a ­
ko unica forma corporis,
nauce p o d k r e ś l a j ą c e j p e ł n ą napięcia jedność
n a t u r y człowieka. W tej j e d n o ś c i odnajduje on s w ą tożsamość, stano­
w i ą c k o n k r e t n ą , i n d y w i d u a l n ą r z e c z y w i s t o ś ć osobową, czyli ś w i a d o m y
podmiot istnienia i działania, o d r ę b n y choć p o w i ą z a n y ze ś w i a t e m , k t ó ­
rego człowiek potrzebuje jako ś r o d o w i s k a egzystencji historycznej, „ s t a ­
j ą c e j s i ę " — realizowanej — w czasie; ś w i a t a , k t ó r y nosi „ w " sobie,
w c h ł a n i a j ą c go niejako w procesie poznania i d z i a ł a n i a zmierzającego w
k i e r u n k u tworzenia ś w i a t a coraz bardziej „ l u d z k i e g o " .
J e ś l i p a m i ę t a m y o t y m , niepodobna r o z p a t r y w a ć losu duszy po ś m i e r ­
ci j a k o pozbawionego wszelkiego odniesienia do rzeczywistości material­
nej i to z a r ó w n o w ł a s n e g o ciała, j a k i pozostającego z n i m w ścisłym
z w i ą z k u realnym, jako p r z e d ł u ż e n i e cielesności, całego stworzonego
ś w i a t a . M u s i m y bowiem p a m i ę t a ć — o czym m ó w i w y r a ź n i e wspom­
niane s f o r m u ł o w a n i e ś w . Tomasza — że nawet anima separata nie jest
czystym duchem, a o czym tak ł a t w o zdaje się z a p o m i n a ć antropologia,
pozostająca pod w p ł y w e m m e n t a l n o ś c i p l a t o ń s k i e j .
Z u p e ł n i e inaczej w y g l ą d a natomiast sytuacja w nacechowanej b i ­
b l i j n ą m e n t a l n o ś c i ą antropologii św. Tomasza, gdzie j a k zaznaczyliśmy,
o k r e ś l e n i a „ciało" i „ d u s z a " służą nie tyle na oznaczenie „części s k ł a d o ­
w y c h " człowieka, ile raczej s t a n o w i ą ś r o d e k w y r a ż e n i a jedności, posia­
d a j ą c e j wiele przeciwstawnych nawet a s p e k t ó w (por. STh I , 77).
„Data"
zmartwychwstania.
Powstaje więc zasadniczy problem, czy rzeczywiście dla w y r a ż e n i a
zagadnienia stanu i osiągnięcia ostatecznego losu człowieka zaraz po
ś m i e r c i , konieczne jest i ściśle obowiązuje, przyjmowanie określonego
„ m o m e n t u " czy „ p u n k t u " na l i n i i historycznego czasu, jako daty zmart­
wychwstania lokalizowanego w czasoprzestrzeni naszego kosmosu. Czy
w ogóle pojęcie „ d a t y " ma w t y m w y p a d k u sens, kiedy k a ż d a data na­
szego kalendarza znajduje się w punkcie stycznym czasu i eschatonu
s t a n o w i ą c kairos, gdy chodzi o ś m i e r ć i zmartwychwstanie?
P y t a m y dalej czy tak w a ż n e i istotne w biblijnej antropologii chrze­
ścijańskiej zmartwychwanie, z w i ą z a n e b y ć musi z w y o b r a ż e n i e m okre­
ślonego m o m e n t u historycznego, w j a k i m ma n a s t ą p i ć powszechne zmart­
wychwstanie, i to momentu z n a j d u j ą c e g o się poza u c h w y t n y m dla na-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
53
szej w y o b r a ź n i horyzontem, w o d l e g ł e j , bliżej n i e o k r e ś l o n e j przyszłości
graniczącej niemal z p o j ę c i e m nieskończoności.
Zbawienie przecież, jakie człowiek osiąga zaraz po śmierci, ( u w z g l ę ­
dniając p o t r z e b ę oczyszczenia) dotyczy całego, integralnego człowieka.
Przyjmowanie stanu p o ś r e d n i e g o , w oparciu o n e o p l a t o ń s k i e rozumienie
natury człowieka — zresztą jako pomocnicza konstrukcja p o j ę c i o w a ' —
umożliwiało w swoim czasie odrzucenie koncepcji gnostyckich i n a w i ą ­
zującego do nich dualizmu manichejskiego. Jeśli w ogóle w teologii stwo­
rzenia i i n t e r p r e t u j ą c e j go eschatologii uzasadnione jest pytanie o stwo­
rzenie ś w i a t a i jego ostateczne w y p e ł n i e n i e , to jako niezgodne z w y m i a ­
rem „ t r a n s h i s t o r y c z n y m " jest pytanie o czasowy p o c z ą t e k l u b koniec
świata.
Konsekwentnie rozwijana antropologia w ujęciu ś w . Tomasza i to
całkowicie zgodna z treścią w i a r y i m y ś l ą biblijną, u z a s a d n i a ć się zdaje
w p e ł n i p r ó b y poszukiwania innego r o z w i ą z a n i a , u w z g l ę d n i a j ą c e g o nie
tyle złożoność, co raczej i n t e g r a l n o ś ć n a t u r y ludzkiej.
Warto i trzeba podjąć ten w y s i ł e k t a k ż e ze w z g l ę d u na praktyczne
korzyści w życiu c h r z e ś c i j a ń s k i m , p r z y b l i ż a j ą c e w p ł y w i zasięg p r a w d y
0 zmartwychwstaniu. Dziwić nas m o ż e p r z y t y m jedynie, że wraz ze
wzrostem autorytetu św. Tomasza, nie szło b y n a j m n i e j w parze i n t e r ­
pretowanie zgodnie z jego m y ś l ą n a t u r y człowieka, co z n a j d o w a ł o np.
swój w y r a z , w akcentowaniu i p o d k r e ś l a n i u duszy i jej n i e ś m i e r t e l n o ś c i ,
s t a n o w i ą c y m jednak r ó w n o c z e ś n i e p o d s t a w ę niezbyt w ł a ś c i w e j oceny ciała
1 spraw doczesnych. P o j ę c i e d u c h o w o ś c i c h r z e ś c i j a ń s k i e j czy duchowej
doskonałości moralnej przez długi czas u t o ż s a m i a ł o się z p e w n y m lekce­
w a ż e n i e m i p o g a r d ą cielesności, s t a n o w i ą c e j p o n i e k ą d gorszą — bo
śmiertelną — część n a t u r y człowieka.
Dzień
ostateczny.
Nadejście K r ó l e s t w a Bożego, z a j m u j ą c e tak wiele miejsca w naucza­
niu Jezusa a u t o ż s a m i a j ą c e się z „ d n i e m ostatecznym", jest zdarzeniem,
k t ó r e domaga się otwartej postawy człowieka, z w i ą z a n e j ściśle z jego
w e w n ę t r z n ą p r z e m i a n ą , ale r ó w n o c z e ś n i e jest zdarzeniem z n a j d u j ą c y m
się poza zasięgiem w y s i ł k ó w i d z i a ł a ń ludzkich. Oczekiwane jako m a j ą c e
nadejść w przyszłości, r ó w n o c z e ś n i e wchodzi samo centrum naszej histo­
r i i p r o w a d z ą c j ą k u w y p e ł n i e n i u ostatecznemu. Jest więc r ó w n o c z e ś n i e
tak blisko, że k a ż d y człowiek znajduje się j u ż w obliczu ostatecznej de­
cyzji, ostatecznego dnia, objawiającego r z e c z y w i ś c i e p e ł n i ę K r ó l e s t w a Bo­
żego.
Musimy bowiem p a m i ę t a ć , że r e z y g n u j ą c z w y o b r a ż e ń przestrzennych
apokaliptyki d o t y c z ą c y c h lokalizacji s t a n ó w eschatycznych — z czym es­
chatologia j u ż się pogodziła — nie m o ż e m y r ó w n o c z e ś n i e t r z y m a ć się za-
KS. JERZY
54
ZAREMBA
w a r t y c h w niej w y o b r a ż e ń z w i ą z a n y c h z k a t e g o r i ą czasu historycznego.
Bóg — Ten, k t ó r y JEST — jest r ó w n i e blisko k a ż d e g o p u n k t u historii,
a s t ą d p e ł n e c h w a ł y Jego przyjście, ostateczne spotkanie z N i m , ma m i e j ­
sce nie t y l k o u kresu: w hipotetycznym ostatnim punkcie l i n i i czasu,
ale w k a ż d y m momencie historii, k t ó r y m o ż e b y ć i b y w a dniem ostatecz­
nym, kiedy t y l k o dokonuje się owo spotkanie z Bogiem w Chrystusie.
P o w a ż n y m założeniem, w y t y c z a j ą c y m taki w ł a ś n i e kierunek inter­
pretacji „ d n i a ostatecznego", zdaje się b y ć uwaga ś w . Tomasza j a k ą znaj­
dujemy w Sumie teologicznej (Suppl. 78(80), a. 1), w y r a ż o n a w formie
pytania: Czy przed zmartwychwstaniem u m r z e ć m u s z ą wszyscy ludzie?
O d p o w i e d ź t w i e r d z ą c a p r z y j m u j e p o n i e k ą d obecność „ e s c h a t a " w samej
ś m i e r c i człowieka, kiedy czytamy: Non erit reditus ad
immortalitatem
nisi mediante
morte.
J e ś l i b o w i e m p a r u z j ę p r z e ż y w a ć ma ten, kto p r z e s z e d ł przez śmierć
p y t a m y : dlaczego przyjście Pana p e ł n e c h w a ł y p r z y j m o w a ć m a m y jedy­
nie p r z y ś m i e r c i „ o s t a t n i e g o człowieka w h i s t o r i i " a nie przy ś m i e r c i k a ż ­
dego, w k a ż d y m punkcie czasu na l i n i historii? Po tamtej stronie, gdzie
tysiąc lat jest jak jeden dzień, nie ma miejsca na i n t e r w a ł y czasowe a
s t ą d eschaton dotyka nie jedynie kresu czasu ale k a ż d e g o poszczególne­
go momentu, bo ś m i e r ć człowieka oznacza przecięcie l i n i i czasu w kie­
r u n k u p r o s t o p a d ł y m , w e r t y k a l n y m , jako wejście w rzeczywistość osta­
teczną.
S t ą d m o ż e m y p r z y j ą ć prosty, choć z a s k a k u j ą c y w pierwszej c h w i l i
wniosek, że ś m i e r ć k a ż d e g o człowieka oznacza dla niego samego i staje
się r z e c z y w i ś c i e „ d n i e m ostatecznym". Nie dziwi nas dlatego przekona­
nie, jakie w y r a ż a R. B u l t m a n n , s t w i e r d z a j ą c , że obraz
„ostatecznego
dnia" stanowi w apokaliptyce Ewangelii obraz o charakterze mitycz­
n y m , k t ó r y n a l e ż a ł o b y po prostu z a s t ą p i ć m ó w i e n i e m o thanatos
— o
ś m i e r c i (Kerygma u n d Mytos I , 131).
Nie istnieje b o w i e m praktycznie inna możliwość przeżycia końca świa­
ta j a k t y l k o poprzez w ł a s n ą ś m i e r ć , k t ó r a ten koniec rzeczywiście ozna­
cza i to w sposób r a d y k a l n y dla k a ż d e g o .
Zmartwychwstanie
w teologii
protestanckiej.
N i e ś m i e r t e l n o ś ć duszy, jako p e w n i k zresztą, spotykamy r ó w n i e ż na
terenie filozofii idealistycznej. Inaczej natomiast egzystencjalizm, k t ó r y
w swej refleksji na temat człowieka, wychodzi z jego skończoności i za­
g r o ż e n i a jego b y t u śmiercią.
Z n a l a z ł o tó swój wyraz w teologii protstanckiej w p o n o w n y m zain­
teresowaniu się p r o b l e m a t y k ą zmartwychwstania, interpretowanego j a ­
ko zbawczy dar, o z n a c z a j ą c y „ n o w e stworzenie" człowieka, i u k a z u j ą c y
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM...
55
przepaść m i ę d z y naszą słabością a dobrocią Boga w p o ł ą c z e n i u z r a d y ­
k a l n y m rozumieniem zasady teologii reformatorskiej sola gratia —- solus
Deus. N i e k t ó r z y teolodzy protestanccy m ó w i ą nawet o. totalnej ś m i e r c i
człowieka.
W p o c z ą t k a c h naszego stulecia pojawia się w teologii protestanckiej
hasło zmartwychwstanie
ciała a nie nieśmiertelność
duszy,
ujmowane
zresztą i rozumianie jako przeciwstawienie się racjonalizmowi i filozofii
oświecenia, u z n a j ą c e j n i e ś m i e r t e l n o ś ć duszy za centralny dogmat.
Stąd np. dla K . Bartha zmartwychwstanie jest po prostu
interpreta­
cją i opisaniem słowa Bóg; jest zasadniczą
formułą
wyrażającą
relację
Boga do człowieka,
nabierającą
tym większego
blasku, im bardziej
tra­
giczną, radykalną
jest dla człowieka
sytuacja śmierci oznaczającej
onty­
czną nicość (Die Auferstehung der Toten, 112).
Wielowarstwowa rzeczywistość śmierci nabiera, w e d ł u g teologii pro­
testanckiej, zbawczego znaczenia w ł a ś n i e jako miejsce nieuniknionej
konfrontacji człowieka z Bogiem, jego grzeszności i m a ł o ś c i z wszechmo­
cą i ogarniającą wszystko w s p a n i a ł o m y ś l n o ś c i ą Boga u kresu życia ludz­
kiego.
Ś m i e r ć oznacza bez w ą t p i e n i a koniec naszego czasu i kres historii,
znaczonej jego u p ł y w e m , w k t ó r e j p r z e b i e g a j ą c życie c z ł o w i e k a stanowi
r e a l n ą szansę urzeczywistnienia przymierza z Bogiem, poprzez ś w i a d o m ą
akceptację Jego miłości, objawionej w tajemnicy Stworzenia, Wcielenia
i Odkupienia; stąd też cała rzeczywistość staje się drogą, dającą c z ł o w i e ­
kowi możliwość spotkania na niej z Bogiem, w sposób .mniej l u b więcej
świadomy, p r o w a d z ą c e g o do spotkania o charakterze ostatecznym.
„Być w
Chrystusie"..
W tej akceptacji, k t ó r e j k o n k r e t n y m wyrazem staje się w i a r a jako
poznanie „ o s o b o w e " i postawa otwarcia na działania Boże w c a ł y m zakre­
sie, dokonuje się i urzeczywistnia być w Chrystusie, g d y ż Jego być w hi­
storii, jako obecność w niej Boga, s t w o r z y ł o dla c z ł o w i e k a s z a n s ę i m o ż ­
liwość zbawienia w historii, czyniąc czas skutesznym elementem zbaw­
czego działania Bożego — i to w r ó ż n e j jego postaci: Gdzie jest
dwóch
albo trzech zgromadzonych
w imię moje, tam ja jestem...
Zbawienie człowieka realizuje się przecież g ł ó w n i e na drodze spot­
kania z Bogiem: spotykania z N i m w h i s t o r i i w r ó ż n y sposób i spot­
kania u j e j kresu — nie zaś na drodze w a l k i ducha z ciałem jako ele­
m e n t ó w natury człowieka.
Jeśli nawet teologia protestancka m ó w i o ś m i e r c i całego człowieka,
to rzeczywisty sens takiego stwierdzenia analizowany od strony tre­
ściowej, nie odbiega od katolickej interpretacji zdarzenia śmierci, po-
KS. J E R Z Y
56
ZAREMBA
n i e w a ż i t u — j a k z a z n a c z y l i ś m y — zdarzenie to dotyczy integralnej
n a t u r y i egzystencji człowieka: z a r ó w n o w aspekcie ciała j a k i ducha,
co tak w jednej j a k i w drugiej interpretacji (z w y j ą t k i e m m o ż e nie­
licznych skrajnych p o g l ą d ó w t e o l o g ó w protestanckich) nie oznacza je­
szcze o b r ó c e n i a w nicość: annihilacji.
Z a p o c z ą t k o w a n e przez w i a r ę wcielanie w Chrystusa —
Chrystusa
zmartwychwastego — doznaje w ciągu życia pogłębienia przez sakramenta ś w i ę t e : chrzest, sakrament pokuty, t a k ż e przez sakrament
cho­
r y c h , ale szczególnie przez E u c h a r y s t i ę ( n a z w a n ą nawet
sakramentem
zmartwychwstania),
b y wreszcie znaleźć swe ostateczne dopełnienie w
ś m i e r c i , rozumianej i p r z e ż y w a n e j jako w s p ó ł u m i e r a n i e z Chrystusem:
zejście k u samym korzeniom ,,być w Chrystusie",
1 Kor 15, 35—49.
W y c h o d z ą c z tekstu św. P a w ł a m ó w i ą c e g o o z m a r t w y c h w a n i u w 1
K o r 15, 35—49, stwierdzamy podobnie j a k on zasadniczą t r u d n o ś ć spro­
w a d z a j ą c ą się do b r a k u odpowiednich pojęć i kategorii potrzebnych dla
w y r a ż a n i a rzeczywistości, j a k ą stanowi nie t y l k o zdarzenie z m a r t w y c h ­
wstania ale r ó w n i e ż p r o w a d z ą c e k u niemu zdarzenie samej śmierci.
W t y m też m o ż n a dostrzec źródło i p r z y c z y n ę , dla k t ó r e j wypowiedzi
Magisterium Kościoła na temat ś m i e r c i nie o b e j m u j ą wszystkich jej as­
p e k t ó w — p o z o s t a w i a j ą c t y m samym szeroki margines refleksji teolo­
gicznej w t y m zakresie. Nie p o d e j m u j ą one np. p r ó b y o k r e ś l e n i a istoty,
czy nawet d o k ł a d n i e j s z e g o w y j a ś n i e n i a samego zdarzenia śmierci.
Obietnica zmartwychwstania, tak zasadnicza w całej m y ś l i N . Test.,
nie oznacza przecież „ d o d a t k u " czy u z u p e ł n i e n i a egzystencji duszy zba­
w i o n y c h przez n o w y sposób egzystencji ciała; samoistność — j a k p r z y j ­
m o w a ł a to najstarsza tradycja w y r a ż o n a w teologii Ojców Kościoła w
c a ł k o w i t e j zgodzie z m y ś l ą biblijną, p r z y s ł u g u j e całej naturze ludzkiej,
a s t ą d zmartwychwstanie dotyczy integralnego człowieka, k t ó r y
jest
zarazem i c i a ł e m i d u s z ą ; bo ciało i dusza — materia i duch — są sobie
wzajemnie p r z y p o r z ą d k o w a n e i to w sposób jedyny i istotny, konsty­
t u u j ą c n a t u r ę i w a r u n k u j ą c e g z y s t e n c j ę człowieka.
Interpretacja ś m i e r c i i zarazem zmartwychwstania przy pomocy pla­
t o ń s k i e j n a u k i o n i e ś m i e r t e l n o ś c i duchowej duszy, pozwoliła dość dawno
(od ś w . Justyna) o k r e ś l a ć ś m i e r ć jako „ r o z ł ą c z e n i e " duszy i ciała, zaś sa­
mo zmartwystwstanie w y o b r a ż a ć sobie jako ponowne ich „złączenie", co
n i e z u p e ł n i e zgodne jest z a n t r o p o l o g i ą biblijną. Sugeruje bowiem w p r a w ­
dzie p r z e m i a n ę „ c i a ł a " i sposobu jego egzystencji ale pomija fakt, że z ko­
nieczności zdarzenie to oznaczać musi i „ p r z e m i a n ę duszy" jako nowy spo­
sób jej egzystencji, j e j w y r a ż a n i a się na z e w n ą t r z , j a k i możliwości kon-
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
57
taktu ze ś w i a t e m materialnym i to z a r ó w n o w przypadku samej ś m i e r ­
ci jak i zmartwychwstania rozpatrywanych oddzielenie.
Kres
historii.
W teologii biblijnej — szczególnie N . Test. — ś m i e r ć oznacza kres
życia doczesnego, w y n i k a j ą c y nie tyle z j a k i e g o ś konkretnego postano­
wienia Bożego, ale p o n i e k ą d z samej w e w n ę t r z n e j istoty b y t u stworzo­
nego i d o k o n u j ą c y c h się w n i m p r o c e s ó w chemicznych i biologicznych,
bytu, k t ó r e g o cechą jest stawanie się, z konieczności niejako osiągającego
wyczerpanie swych możliwości. Ś m i e r ć dla człowieka stanowi stąd kres
i granicę w y p e ł n i a n i a wolności i z w i ą z a n e j z nią historii w wymiarze
indywidualnym, bo realizacja wolności jako wolność w y b o r u na drodze
konkretnych decyzji m o ż l i w a jest jedynie w wymiarze historycznym
doczesności.
Wypowiedzi Pisma św. w sposób jednoznaczny u k a z u j ą fakt, że czło­
wiek posiada t y l k o j e d n ą i n d y w i d u a l n ą historię, w k t ó r e j wypowiada
się w sposób odpowiedzialny r ó w n i e ż jego relacja do rzeczywistości Bo­
żej; historię, k t ó r e j kresem i g r a n i c ą jest śmierć, n a d a j ą c a jej ostatecz­
ny k s z t a ł t przed Bogiem, z a w i e r a j ą c w sobie element ostatecznego w y ­
roku, bo t y l k o czas życia doczesnego daje możliwość działania i c z y n ó w
opartych o podejmowane w sposób w o l n y decyzje — t a k ż e i t ę funda­
m e n t a l n ą „ o s t a t e c z n ą " w odniesieniu do Boga. Zmartwychwstanie jest
w takiej perspektywie potwierdzeniem i utrwaleniem konkretnej h i ­
storii, s t a n o w i ą c y m dar Boży i w y n i k działania człowieka:
discontinuum
in continuitate.
Kres wolności
i utrwalenie
historii.
Nie j e s t e ś m y w stanie odpowiedzieć, ani wyjaśnić, w sposób jedno­
znaczny, na czym polega istota d o k o n u j ą c e g o się w śmierci ostatecznego
utrwalenia wolności, bo stanowi to t a j e m n i c ę człowieka, t a j e m n i c ę w i a ­
ry pozwalającą jedynie p o d e j m o w a ć p r ó b y jej p r z y b l i ż e n i a naszemu r o ­
zumieniu np. na drodze analizy s t r u k t u r y wolności stworzonej (wg A u ­
gustyna „posse non peccare"), jaka p r z y s ł u g u j e człowiekowi.
Z faktu stworzoności w y n i k a nie dająca się odrzucić zależność od
Stwórcy, k t ó r a pozwala realizować doskonałość i p e ł n i ę b y t u stworzo­
nego nie na drodze alienacji ale na drodze samotranscendencji: w y c h o ­
dzenia k u i n n y m bytom w procesie poznania i chcenia, a zwłaszcza
transcendencji k u „ T y " i zawierzenia w sposób najbardziej radykalny
Bogu-Stwórcy (istnienie b y t u stworzonego jest przecież uczestniczeniem
w istnieniu Boga).
58
KS. JERZY
ZAREMBA
Otóż wolność c z ł o w i e k a w s w y m najbardziej p i e r w o t n y m i podsta­
w o w y m znaczeniu, to nie t y l e m o ż n o ś ć czynienia „ w s z y s t k i e g o co chcę"
(takiej wolności w ł a ś c i w i e nie ma i b y ć nie może), ale zasadniczy, struk­
t u r a l n y przymiot, cecha b y t u osobowego jako podmiotu realizującego
się na drodze wspomnianej transcendencji, dzięki k t ó r e j d e c y d o w a ć on
może o s w y m k s z t a ł c i e t a k ż e w perspektywie najistotniejszego dla czło­
wieka w y j ś c i a k u Bogu i to w sposób radykalnie
ostateczny, dzięki
akceptacji swej stworzoności, lub buncie przeciw niej — radykalnemu
zawierzeniu S t w ó r c y lub z a m k n i ę c i u się w sobie: skoncentrowaniu w
sposób ostateczny na w ł a s n y m „ j a " i radykalnej wiecznej samotności.
Wolność
zapoczątkowuje
historię indywidualną,
nakładając
na
osobę l u d z k ą nie dającą się zrzucić odpowiedzialność za jej konkretny
k s z t a ł t . Osoba jako ś w i a d o m y i odpowiedzialny podmiot urzeczywistnia­
n y w wymiarze historycznym, to j a k b y pewna, czasowo rozciągła „ p r z e ­
s t r z e ń " , na k t ó r ą s k ł a d a się wprawdzie wiele m o m e n t ó w , ale t y l k o je­
den z nich ma w p e w n y m znaczeniu charakter jednorazowy i ostatecz­
ny jako moment podstawowej, fundamentalnej decyzji co nie w y k l u ­
cza oczywiście tak w a ż n e g o w przepowiadaniu Ewangelii n a w r ó c e n i a -przemiany — jaka zostaje utrwalona w ś m i e r c i i z a p o c z ą t k o w a n e j w
niej kategorii zmartwychwstania.
Najbardziej więc p i e r w o t n ą i zasadniczą w takiej sytuacji istotę w o l ­
ności c z ł o w i e k a stanowi m o ż l i w o ś ć j a k i e g o ś „ j e d n o r a z o w e g o " , „ n a zaw­
sze", zdecydowania o swej p o d m i o t o w o ś c i w relacji do Boga; decyzji
o charakterze „ r a d y k a l n i e ostatecznym", k t ó r a pozostaje j u ż jakby „nie­
o d w o ł a l n a " a t y m samym „ n i e m o ż l i w a " do z a s t ą p i e n i a i n n ą . Określenie
zatem ostatecznego w istocie k s z t a ł t u historii i losu człowieka, w spossób jednorazowy i niepowtarzalny, ma miejsce w wymiarach czasu i
przestrzeni, w ramach doczesności, na drodze decyzji, k t ó r e j treścią i
„ p r z e d m i o t e m " w sposób n i e p o j ę t y staje się sam Bóg.
Stwierdzenie takie rodzi p o w a ż n y problem, jak w ogóle możliwą jest
decyzja, k t ó r e j przedmiotem
staje się r z e c z y w i s t o ś ć nieskończona, choć
sama decyzja dokonuje się w podmiocie stworzonym i na terenie s k o ń ­
czonym, ograniczonym.
Praktyczne r o z w i ą z a n i e — a raczej s u g e s t i ę jego możliwości — da­
je n a m c h r z e ś c i j a ń s k i e d o ś w i a d c z e n i e łaski, s t w i e r d z a j ą c e w pewnym
sensie obecność r z e c z y w i s t o ś c i Bożej w podmiocie stworzonym, choć bez
w y j a ś n i e n i a sposobu realizacji, co w t y m w y p a d k u jest mniej istotne
niż sam fakt. Nie u ł a t w i a zrozumienia, ani nie r o z w i ą z u j e bynajmniej
wspomnianego problemu, niezgodna zresztą z objawieniem, nauka o preegzystencji i w ę d r ó w c e dusz, czy apokatastazie, usiłująca p r z e d ł u ż y ć
j a k b y czas podjęcia decyzji o charakterze ostatecznym, nie t ł u m a c z ą c
samej j e j istoty.
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
Wolność
i
59
stworzoność.
Wolność i stworzoność to dwa istotne elementy b y t u osobowego sta­
nowiące p e w n ą aporię, bo zdające się wzajemnie w y k l u c z a ć jako nie­
możliwe do pogodzenia, z tej prostej racji, że stworzoność zawiera w
sobie z konieczności pojęcie bytowej i egzystencjalnej zależności, jaka
zdaje się sprzeciwiać rozumieniu wolności. Nie m o ż n a jednak z a p o m i n a ć ,
że chodzi t u o j e d y n ą w swoim rodzaju zależność od b y t u absolutnego,
w y k r a c z a j ą c ą t y m samym poza nasze w y o b r a ż e n i a . Ponadto sam fakt,
0 j a k i m poucza nas z a r ó w n o objawienia j a k i w ł a s n e d o ś w i a d c z e n i e —
fakt wolności wyboru, choć nie pozbawionej pewnych determinacji —
ukazuje nam w s p o m n i a n ą sprzeczność jako p o z o r n ą , w y m a g a j ą c ą ra­
czej interpretacji dialektycznej, bo n i e m o ż l i w e j do w y j a ś n i e n i a w spo­
sób całkowicie jednoznaczny.
W szczególnie r a d y k a l n y i nieraz dramatyczny sposób ta dialekty­
czna sytuacja przejawia się w wydarzeniu śmierci, d o m a g a j ą c y m się,
w przypadku b y t u osobowego, samostanowienia przy c a ł k o w i t e j jednak
w sytuacji śmierci zależności (stanowi ona przecież fakt konieczny) i to
p r z e ż y w a n e j w z u p e ł n e j jakby samotności. S t ą d też zdarzenie śmierci
jest p o n i e k ą d wyrazem sytuacji grzechu i jego k o n s e k w e n c j ą , stając
się równocześnie miejscem odkupienia i wyzwolenia z niej: dając p r z y ­
najmniej t a k ą możliwość i to wszystkim d o z n a j ą c y m przeżycia ś m i e r ­
ci. W
umieraniu a zwłaszcza w momencie samej śmierci dialektyka sytuacji przejawia się ze szczególną ostrością, kiedy umie­
rający doświadcza absolutnej niemal bezradności i bezsilności, uka­
zującej m u w tak radykalny sposób zależność i stworzoność jako struk­
turalny element naszej wolności. Zachodzi jednak możliwość w y b o r u ,
a to przy istniejącej równocześnie w sytuacji śmierci możliwości akcep­
tacji wspomnianej sytuacji, lub też protestu i b u n t u przeciw niej, co
zresztą może mieć miejsce z a r ó w n o w momencie samej ś m i e r c i jak t e ż
1 w innych p o p r z e d z a j ą c y c h ją momentach życia.
Ostateczna
decyzja...
W t y m t e ż znaczeniu — jako kończąca definitywnie h i s t o r i ę pod­
miotu i złączonego z t y m samostanowienia o sobie w odniesieniu do B o ­
ga udzielającego się przez ł a s k ę — ś m i e r ć staje się rzeczywiście ostat­
nim momentem d a j ą c y m jeszcze szansę podjęcia „ostatecznej decyzji",
w oparciu o k t ó r ą ś m i e r ć stanie się r ó w n o c z e ś n i e chwilą w y r o k u , j a k i
utożsamia się z nie p o d l e g a j ą c y m zmianie postanowieniem co do losu
człowieka — a nie samej jedynie duszy — i utrwalonej w ś m i e r c i histo­
r i i przybierającej ostateczny k s z t a ł t w zmartwychwstaniu.
KS. J E R Z Y
60
ZAREMBA
J e d n o ś ć wspomnianych e l e m e n t ó w stworzonej wolności — j a k i m i są
autonomia i zależność — przejawia się w ł a ś n i e w zdarzeniu śmierci w
sposób najbardziej radkalny, bo fundamentalny
przedmiot wolności,
p r z e j a w i a j ą c y się — j a k to z a z n a c z y l i ś m y — w ostatecznej decyzji,
zawarty jest w akcie akceptacji, w y p ł y w a j ą c e j z faktu stworzenia za­
leżności od Boga. Ś m i e r ć zatem jako chwila ostatecznego samostanowie­
nia o sobie jest o s t a t e c z n ą s a m o r e a l i z a c j ą osoby, u t o ż s a m i a j ą c ą się w
t y m w y p a d k u w p e w n y m sensie z s ą d e m i w y r o k i e m o losie ostatecz­
n y m c z ł o w i e k a d o k o n u j ą c y m się w spotkaniu i Bogiem u progu życia, j a ­
kie otwiera ś m i e r ć .
9. S P O J R Z E N I E N A SMIERC
Przeżycie
śmierci.
Dla w i e l u ludzi ś m i e r ć jest rzeczywistością, jaka zjawia się przed
n i m i pewnego dnia niespodzianie i to w sposób najmniej oczekiwany,
jako kres i c h niezwykle a k t y w n e j działalności. Jest ona rzeczywistością,
z k t ó r ą nie u m i e j ą się pogodzić, przeciw k t ó r e j gotowi są p r o t e s t o w a ć
z n a j w i ę k s z ą g w a ł t o w n o ś c i ą , bo u z n a j ą w niej coś, co nie powinno mieć
miejsca przynajmniej w danej c h w i l i i okolicznościach... Choć z drugiej
strony zdają sobie p r z e c i e ż s p r a w ę , że jest ona zdarzeniem najbardziej
powszechnym, r ó w n a j ą c y m wszystkich, c z y m ś z w i ą z a n y m z s a m ą n a t u r ą
rzeczy stworzonych, c z y m ś , co stanowi zasadniczy w y m i a r historii, j a k i
ustawicznie p r z e ż y w a m y i napotykamy w codziennym doświadczeniu,
c z y m ś n a t u r a l n y m , co towarzyszy życiu, życiu człowieka nieprzerwanie
od c h w i l i narodzin.
To j a k b y zmierzanie życia k u ś m i e r c i swoiście ujmuje określenie
prolixitas
mortis nie oznaczające bynajmniej p r z e k l e ń s t w a czy atmosfe­
r y pesymizmu. O b e c n o ś ć ś m i e r c i w życiu staje się przecież elementem
d y n a m i z u j ą c y m , jeśli jej r z e c z y w i s t o ś ć podejmujemy w sposób ś w i a d o ­
m y i odpowiedzialny, n a k a z u j ą c y wykorzystanie k a ż d e j c h w i l i . Nadaje
ona w ó w c z a s życiu i historii i n d y w i d u a l n e j w y m i a r pełniejszy, bardziej
zdecydowany i bogaty, zwłaszcza, gdy chodzi o życie chrześcijańskie,
w k t ó r y m , j a k na to wskazujemy, ś m i e r ć nie jest w y m i a r e m przemija­
nia i kresu, lecz przemiany, k t ó r e j pojęcia na r ó ż n y c h płaszczyznach
stanowi jedno z podstawowych p o j ę ć c h r z e ś c i j a ń s t w a .
Niemniej p r z e ż y c i e ś m i e r c i jest zawsze p r z e ż y c i e m i n d y w i d u a l n y m .
Czy należy sią temu dziwić? — pisze Brehant (Thanatos, 37) — Zasta­
nówmy
się. Jeżeli życie jednego człowieka
różni się od życia
drugiego
człowieka,
to dlaczego ich śmierć miałaby być jednakowa? Czemu
śmierć
ludzi miałaby
nosić piętno podobieństwa,
kiedy tyle różnic cechuje ich
JA
JESTIM
ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
61
życie? (...) Doprawdy, są tysiące sposobów
umierania, gdyż
umierając
jesteśmy takimi, jakimi byliśmy zawsze. Śmierć jest tylko cząstką
nasze­
go życia, które się kończy, ostatnią, 'ale jest ona jeszcze cząstką
życia.
Doznanie czy świadomy
czyni?
W t a k i m też rozumieniu zdarzenie ś m i e r c i dla człowieka wierzącego
nie może b y ć c z y m ś , czego doznaje w znaczeniu b i e r n y m , i to j a k b y
w sposób nieoczekiwany, ale musi się stać czynem ś w i a d o m y m i odpo­
wiedzialnym, podejmowanym z r e s z t ą ustawicznie, b y u kresu historii
znaleźć ostateczną a k c e p t a c j ę .
Jak ł a t w o z a u w a ż y ć j u ż z tej racji, że ś m i e r ć jako jedno z najbar­
dziej doniosłych z d a r z e ń życia w i n n a mieć charakter „ d o b r e g o uczyn­
k u " , czynu d o p e ł n i a n e g o w sposób w o l n y i ś w i a d o m y , nie m o ż n a ś m i e r ­
ci jak i całego procesu umierania u m i e s z c z a ć na k o ń c u życia biologicz­
nego czy ograniczać jej do ostatnich jedynie c h w i l , l u b ostatniego t y l ­
ko momentu. W w y n i k u sytuacji, jaka zdarzeniu temu w ó w c z a s towa­
rzyszy, człowiek z r ó ż n y c h p o w o d ó w niezdolny jest najczęściej do p e ł ­
nej integracji śmierci i procesu umierania dobiegającego swego kresu
w całości życia, do k t ó r e g o ś m i e r ć należy.
Całkiem inaczej w y g l ą d a sprawa akceptacji zdarzenia ś m i e r c i i jej
osobowej integracji, jeśli uznamy jej p r a w d z i w ą r z e c z y w i s t o ś ć nieustan­
nie przecież obecną i t o w a r z y s z ą c ą życiu k a ż d e g o c z ł o w i e k a nawet w ó w ­
czas, gdy stara się o niej nie m y ś l e ć i spycha j ą poza horyzont swej
świadomości. A p r z e c i e ż wychodzenie k u śmierci, s t a n o w i ą c e j kres w o l ­
ności, w swoisty sposób dokonuje się w k a ż d y m akcie wolnego w y b o ­
r u — czy w k a ż d y m akcie p o ż ą d a n i a — chcenia. Realizacja wolności w ta­
kim akcie dokonuje bowiem t y m samym jej ograniczenia — doprowa­
dza do pewnego kresu — przez wykluczenie raz na zawsze i n n y c h mo­
żliwości, a zarazem rodzi zależność od konkretnej sytuacji stworzonej
przez podjętą decyzję.
Hipoteza ostatecznej
decyzji.
Taka też, jak najbardziej zgodna z E w a n g e l i ą , interpretacja zdarze­
nia śmierci pozwala nieco inaczej spojrzeć na w y s u w a n ą we współczes­
nej teologii „hipotezę ostatecznej decyzji w momencie ś m i e r c i " . Choć
nie sposób w y k l u c z y ć możliwości jej podjęcia w ó w c z a s — i wiele argu­
m e n t ó w zdaje się za t y m p r z e m a w i a ć — to z drugiej strony nie da się
zaprzeczyć, że n a l e ż y p r z y j ą ć możliwość realizacji takiej decyzji t a k ż e
we wcześniejszych momentach życia i to przecież w ś c i s ł y m p o w i ą z a n i u
z sytuacją śmierci, obecną w naszym życiu ustawicznie.
KS. JERZY
62
ZAREMBA
Ze stanowiska b o w i e m biologii czy psychologii trudno śmierci przy­
p i s y w a ć charakter i właściwości, jakich m i a ł y b y b y ć pozbawione inne
momenty życia a zwłaszcza decyzje w nich podejmowane. Nawet, jeśli
n a b i e r a j ą one u kresu życia specyficznego znaczenia, to nie sposób w y ­
k l u c z y ć rzeczywistej
konfrontacji wolności z koniecznością zdarzenia
śmierci, t a k ż e w w i e l u i n n y c h chwilach życia ludzkiego j ą wyprzedza­
jących.
„Memento
mori".
Często s p o t y k a n y m wyrazem takiej w ł a ś n i e oceny w m y ś l i chrześci­
j a ń s k i e j i uznania p r a w d z i w i e aksjologicznej obecności śmierci w ca­
łości ludzkiego życia jest przypomnienie Memento mori. Trzeba się bo­
w i e m zgodzić, że p a m i ę ć o ś m i e r c i , n a l e ż ą c e j do całości życia, nie poz­
wala t r a k t o w a ć jej jako zdarzenia, k t ó r e „ n a razie" nas nie interesuje
i nie t y l k o m o ż n a , ale trzeba u s u w a ć je „do czasu" (?) z horyzontu swej
świadomości. Taka postawa jest zaprzeczeniem — l u b conajmniej jego
p r ó b ą — f a k t u s t w o r z o n o ś c i i z w i ą z a n e j z n i m zależności od S t w ó r c y ,
k t ó r a p o z w ą l a r e a l i z o w a ć p e ł n i ę b y t u stworzonego nie na drodze samo-koncentracji ale samo-transcendencji.
W o d r ó ż n i e n i u od negatywnej oceny, p a m i ę ć o śmierci, r ó w n o z n a c z n a
z p a m i ę c i ą o w ł a s n e j stworzoności, pozwala d o s t r z e g a ć w niej autentycz­
ny element d y n a m i z u j ą c y a k t y w n o ś ć życia chrześcijańskiego, jaka mo­
że się r o z w i j a ć jedynie d o p ó k i nie nadejdzie noc, w której nikt nie bę­
dzie mógł działać (J 9, 2), bo w niej owa a k t y w n o ś ć znajdzie swój osta­
teczny k s z t a ł t .
Wspomniana transcendencja jako wychodzenie poza siebie, przy
r ó w n o c z e s n y m „ w y r z e k a n i u się siebie", stanowi s t r u k t u r a l n y element
b y t u osobowego z a r ó w n o w procesie poznania, realizacji wolności (szcze­
gólnie jako miłości), j a k i w i n n y c h aktach życia duchowego człowieka,
jakich w s p ó l n ą cechą w ramach historii jest brak t r w a ł o ś c i i przemija­
nie, k t ó r y c h d o ś w i a d c z e n i e rodzi w c z ł o w i e k u — m i m o przeciwnego
pragnienia — poczucie w ł a s n e j organiczoności i skończoności, jako pod­
m i o t u transcendentalnych z d a r z e ń życia osobowego, co u t o ż s a m i a się z
w s p o m n i a n ą „obecnością ś m i e r c i " , s t a n o w i ą c ą w p e w n y m znaczeniu w y ­
miar naszej historii.
Wyrzeczenie
się
siebie.
J e ś l i egzystencja c z ł o w i e k a z samej społecznie uwarunkowanej jego
n a t u r y jest w s p ó ł e g z y s t e n c j ą (także w perspektywie zbawienia: podo­
bało się bowiem Bogu uświęcać
i zbawiać
ludzi nie pojedynczo, z wy*
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
63
kluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich
lud... K K n 9), to najbardziej l u d z k i kształt, w p e ł n i ś w i a d o m y i odpo­
wiedzialny, znajduje ona w proegzystencji: w p o ś w i ę c e n i u się — w y ­
rzeczeniu swego „ j a " — dla (czy „za") innych, będącej ś w i a d e c t w e m
i wyrazem miłości, stanowiącej podstawowy czynnik samorealizacji oso­
by ludzkiej uwarunkowanej t r a n s c e n d e n c j ą .
Tego rodzaju perspektywa pozwala nam p r z y j ą ć i n t e r p r e t a c j ę ś m i e r ­
ci jako „ a k t u poświęcenia w ł a s n e g o życia" -— przynajmniej ukazuje ta­
ką możliwość — i to nie t y l k o w w y p a d k u śmierci podjętej za innych,
będącej aktem heroicznym, t a k ż e jako akt pozostający w ścisłym z w i ą z ­
k u z miłością (por. M t 10, 39). S t ą d i s a m ą ś m i e r ć Rozumieć m o ż n a
jako akt samorealizacji zintegrowany w całości historycznej egzystencji,
u jej kresu.
Podejmowana ś w i a d o m i e jako czyn człowieka — samostanowienia w
uznaniu zależności — nie m o ż e ona i nie powinna b y ć c z y m ś jedynie
doznawanym, ale p r z e ż y w a n a b y ć winna jako pełne miłości k u „ T y "
wyrzeczenie się siebie, ograniczane nie tyle do momentu fizycznego
zgonu, ale ponawiane w c a ł y m życiu człowieka, nacechowanym o w y m
„zmierzaniem k u śmierci". Nabiera to c a ł k i e m innej b a r w y i p e ł n i e j s z e ­
go sensu jeśli zgodnie z duchem Ewangelii rozumiemy ś m i e r ć jako prze­
mianę, i to zasadniczą, a uwarunkowana w y s i ł k i e m przemiany podejmo­
wanym ustawicznie w ciągu życia, o s i ą g a j ą c y m w wydarzeniu śmierci
poniekąd punkt szczytowy i ostateczny.
Dobrowolnie podjętą ś m i e r ć m ę c z e ń s k ą tradycja c h r z e ś c i a ń s k a uzna­
je przecież za najpiękniejsze ś w i a d e c t w o wiary, jako d o s ł o w n e niemal
umieranie z Chrystusem. Warto p r z y t y m zwrócić u w a g ę , że w takiej
śmierci ukazane zostają w sposób najbardziej w y r a ź n y wszystkie kon­
stytutywne elementy chrześcijańskiej śmierci a przede wszystkim ś m i e r ć
jako czyn p o d j ę t y z wolnego wyboru.
Pragnienie zaś m ę c z e ń s t w a w y r a ż a j ą c e nadzieję i w i a r ę w s p ó ł u m i e rania z Chrystusem może się realizować w k a ż d e j śmierci.
Umieranie
z
Chrystusem.
W takiej interpretacji ś m i e r ć stanowi rzeczywiście jeden z najistot­
niejszych m o m e n t ó w w całości egzystencji historycznej człowieka, z w ł a izcza chrześcijańskiej,
o k r e ś l a n e j przez ś w . P a w ł a jako „ u m i e r a n i e
: Chrystusem" (por. Rz 6), k t ó r e dzięki wierze nadaje naszemu życiu
iowy wymiar, p o z w a l a j ą c y p r z e z w y c i ę ż y ć cielesne granice śmierci, na
:o wskazują też słowa 1 J 3, 14: My wiemy, że przeszliśmy
ze śmierci
lo życia, bo miłujemy
braci...
W konsekwencji i s a m ą e g z y s t e n c j ę chrześcijańską m o ż n a zgodnie
KS. J E R Z Y
64
ZAREMBA
z m y ś l ą ś w . P a w ł a i n t e r p r e t o w a ć jako umieranie, w n o w y m zupełnie
i p e ł n i e j s z y m znaczeniu, w y n i k a j ą c e z podstawowej więzi z Chrystu­
sem, realizowanej przez w i a r ę , miłość — i sakramenty ś w i ę t e ; więzi,
dzięki k t ó r e j w ś m i e r c i dokonuje się nie zerwanie czy p r z e k r e ś l e n i e ale
s p o t ę g o w a n i e i rozszerzenie proegzystencji w ramach communio
sanctorum.
Oddzielenie...
czy zejście
w głąb?
Tego rodzaju interpretacja z n a j d o w a ć się zdaje swoje uzasadnienie
r ó w n i e ż w refleksji filozoficznej, k t ó r a uwolniona od w p ł y w ó w p l a t o ń ­
skich pozwala u j m o w a ć proces umierania i ś m i e r c i nie tyle jako od­
łączenie duszy od ciała, a t y m samym uwolnienie z cielesności, ile raczej
jako zejście w s a m ą głębię b y t u osobowego, w centrum i j ą d r o całej na­
szej rzeczywistości skoncentrowanej niejako u korzeni tego b y t u , w y m y ­
k a j ą c y c h się za f sze naszej percepcji z m y s ł o w e j . I w t y m znaczeniu m o ż naby zdarzenie ś m i e r c i oceniać r ó w n i e ż jako akt ostatecznej samoreali­
zacji w oparciu o „ o s t a t e c z n ą d e c y z j ę " p o d j ę t ą w n a j w y ż s z e j koncen­
t r a c j i i c a ł k o w i t e j , p e ł n e j odpowiedzialności, orzekającej o nieodwołal­
n y m losie człowieka.
D o s t ę p n y j e d n a k ż e naszemu d o ś w i a d c z e n i u obraz śmierci zdaje się
w s k a z y w a ć na coś przeciwnego, s p r a w i a j ą c w r a ż e n i e j a k b y w niej czło­
wiek pozbawiony b y ł wszelkiej możliwości realizacji swej wolności na
drodze w y b o r u , a wszystkie dotychczasowe decyzje zostały przez nią
unicestwione radykalnie. Z drugiej jednak strony rozległość i r ó ż n o r o d ­
ność możliwości, istniejąca w życiu w zakresie podejmowanych decyzji,
stwarza czasem pozory absolutnej niemal autonomii u k a z u j ą c nawet
wolność j a k b y n i e n a r u s z o n ą , z n a j d u j ą c ą się poza zasięgiem śmierci.
Trudność
w rozwiązaniu
problemu...
Zasadnicza t r u d n o ś ć stojąca na przeszkodzie w jednoznacznym roz­
w i ą z a n i u problemu tej dialektycznej sytuacji śmierci, w y p ł y w a z nie­
możności przeprowadzenia j a k i e j ś adekwatnej refleksji nad k o n k r e t n ą
rzeczywistością umierania, a zwłaszcza samej śmierci, k t ó r a w sposób
r a d y k a l n y p r z e k r e ś l a możliwość przekazania dalej jej doświadczenia,
z a m k n i ę t e g o zdarzeniem eschatycznym.
Ż a d n e j konkretnej w a r t o ś c i czy nawet charakteru argumentu prze­
ciwnego nie m o g ą t u m i e ć w ż a d n y m w y p a d k u w y w i a d y czy „relacje"
osób, k t ó r e p r z e ż y ł y fakt ś m i e r c i klinicznej ale nie ś m i e r c i w aspekcie
teologicznym, czyli w ścisłym tego .słowa znaczeniu: śmierci stanowiącej
zdarzenie eschatologiczne, k t ó r e jako takie jest wydarzeniem całkowicie
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM..
65
jednorazowym i nie m o ż e s t a n o w i ć z n a t u r y rzeczy przedmiotu b a d a ń
eksperymentalnych naszymi metodami (nie oznacza to oczywiście k w e ­
stionowania w s k r z e s z e ń z m a r ł y c h , opisanych w P i ś m i e św. w y m a g a j ą ­
cych osobnej analizy teologicznej) Jako tajemnica osoby jest ono t e ż ta­
jemnicą w i a r y .
Ocena
śmierci.
W ś w i e t l e naszych r o z w a ż a ń z u p e ł n i e n i e s ł u s z n a okazuje się ocena
śmierci w y ł ą c z n i e negatywna, k t ó r a m i a ł a b y u s p r a w i e d l i w i a ć usuwanie
ej z pola naszej ś w i a d o m o ś c i — ani też ujmowanie życia doczesnego
edynie jako przygotowania do ś m i e r c i i z u p e ł n i e „ n o w e g o " życia, k t ó e po niej n a s t ę p u j e . Jeśli ś m i e r ć jest j e d n y m z zasadniczych e l e m e n t ó w
:ycia, j a k i pozwala je r e a l i z o w a ć w sposób odpowiedzialny, jako zmie­
rzające na drodze
przemiany k u swej p e ł n i w y r a ż o n e j w kategorii
m a r t w y c h w s t a n i a — to n a l e ż y ją podjąć ś w i a d o m i e , jako rzeczywistość
zdarzenie w najbardziej p o z y t y w n y m znaczeniu aksjologiczne.
ł
Wypowiedzi Pisma ś w . na temat ś m i e r c i — zwłaszcza w N . Test. na
emat śmierci Jezusa — k a ż ą istotnie, j a k to w i d z i e l i ś m y , i n t e r p r e t o w a ć
ą nie jako bierne doznanie, k t ó r e g o u n i k n ą ć niepodobna, ale jako ś w i a iomy czyn ludzki. Ś m i e r ć nie jest c z y m ś , co wdziera się z z e w n ą t r z ,
iie dając możliwości skutecznej obrony, jako najbardziej
radykalny
)rzejaw naszej bezsilności, jest raczej zdarzeniem, k t ó r e wyrasta od
wewnątrz, z samej s t r u k t u r y b y t u stworzonego, k t ó r y wezwany i prze­
inaczony do życia wiecznego w ł a ś n i e w ś m i e r c i zdaje się m i e ć m o ż I O Ś Ć — o s t a t n i ą wprawdzie — aktywnego urzeczywistnienia siebie, j a ­
to b y t u stworzonego, b i o r ą c siebie nie jako w posiadanie w ł a ś n i e na
Irodze p r z e ż y c i a radykalnej bezsiły i s a m o t n o ś c i w akceptacji ich jako
>ędących wyrazem zależności od S t w ó r c y , by rozpocząć p e ł n e p r a w d z i ­
wie życie.
Hipoteza L . Borosa...
Takie w ł a ś n i e spojrzenie na ś m i e r ć stanowi p o d s t a w ę w y s u n i ę t e j
>rzez L . Borosa — a przez nas nieco skorygowanej — „ h i p o t e z y
krańcowej decyzji", j a k ą uzasadnia t y m , że w śmierci otwiera się mo'liwość pierwszego w pełni osobowego aktu człowieka;
tym samym jest
ma bytowo uprzywilejowanym
miejscem świadomego
stawania się, wollości, spotkania z Bogiem i podjęcia decyzji o swoim wiecznym
losie.
Choć s f o r m u ł o w a n i e m y ś l i wydaje się t u niezbyt poprawne — na co
uż uprzednio z w r ó c i l i ś m y u w a g ę — bo ujęcie cielesności za G. Marceem nosi na sobie w y r a ź n e cechy neoplatonizmu, to jednak nie pozba­
wione słuszności są r o z w a ż a n i a Boorosa z a t y t u ł o w a n e Miłość jako się-
KS. JERZY
66
ZAREMBA
ganię bytu ludzkiego w śmierć. W a r t o je przynajmniej w skrócie przy­
toczyć, bo r o z w i j a j ą one m y ś l Marcela, u j m u j ą c e g o miłość i ś m i e r ć ja­
ko aspekty tej samej
rzeczywistości.
Co dzieje się tedy z człowiekiem
w tych rzadkich chwilach,
kiedy
siła jego miłości, jakkolwiek
tylko przelotnie,
zwraca się ku same­
mu człowiekowi,
którego
całą pełnią życia ajirmuje?
(...) w byto­
wej ekstazie miłości nie dąży do samowzbogacenia,
nawet nie od­
czuwa takiej potrzeby; gdyby to było konieczne i możliwe,
człowiek
kochający
mógłby
wszelkie wzbogacenie
siebie poświęcić
swojej
mi­
łości (Mysterium mortis, 61-62).
M o ż n a b y to r o z w a ż a n i e u z u p e ł n i ć pytaniem: czy ś m i e r ć nie stwarza
takiej w ł a ś n i e możliwości?... b ę d ą c zarazem c z y m ś koniecznym... Czy nie
stwarza możliwości radykalnego wyrzeczenia się siebie?
W miłości człowiek jako osoba p r z e z w y c i ę ż a ć s i ę zdaje istotnie w ł a ­
ś c i w e ludzkiej egzystencji stworzonej, d ą ż e n i e do posiadania, skupienia
się na sobie jako pewien rodzaj egocentryzmu, P r z e z w y c i ę ż e n i e takiej
w ł a ś n i e postawy jest n i e o d ł ą c z o n y m w a r u n k i e m — jak na to wskazy­
w a l i ś m y w y ż e j — ewangelicznego n a w r ó c e n i a , k t ó r e stanowi p o d s t a w ę
b ę d ą c e j d z i e ł e m Ducha Świętego przemiany, j a k ą jest usprawiedliwienie,
z m i e r z a j ą c e k u ostatecznej przemianie w zmartwychwstaniu.
„Mieć"
i
1
„Być '...
Podobnie też: pierwsza możliwość
przekształcenia
sytuacji
posiadania
w sytuację
bytu odsłania się w momencie
śmierci.
Dopiero
tam
wspinamy
się na krawędź
bytu, gdy opuszcza nas nasza
absolutna
własność,
nasze ciało (..)
Bez ciała przestaje
działać sięgająca
do
wnętrza
duszy ludzkiej
„ochrona".
Posiadanie
otaczało przecież
du­
szę niczym warstwa izolacyjna,
stanowiło
dziedzinę
źródłowej
pew­
ności i namacalnego zabezpieczenia.
Teraz obumierają
w duszy tak­
że i te korzenie posiadania. Ona sama w jakiś sposób umiera w tym
akcie oddania. Ale ponieważ
warunkiem
wstępnym
całkowitego
od­
dania jest (...) obumarcie owego posiadania i uwikłania
się w samym
sobie, przeto dusza może stworzyć
coś ostatecznego, nie
zagrożonego
przez tymczasowość
posiadania. Tym samym dusza budzi się do no­
wych możliwości
bytu...
Ma to swoje uzasadnienie w t y m , że w e d ł u g Marcela:
Egzystencja
jest nieodłączna
od swego ucieleśnienia.
Wszystko, co istnieje, o tyle
istnieje dla niej, o ile staje się 'rozszerzeniem
ciała\ które jest abso­
lutną własnością
(Vavoir absolu), a wszystko
co staje się
rozszerze­
niem ciała, dociera do mnie w charakterze
czegoś
posiadanego.
W y r a ź n i e n e o p l a t o ń s k i e zabarwienie t y c h refleksji m o ż n a zmienić
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM..
67
trzedstawiając je zgodnie z a n t r o p o l o g i ą biblijną, u k a z u j ą c ą w innej
ierspektywie proporcje poszczególnych e l e m e n t ó w ludzkiej egzystencji,
akich jak posiadanie, historia, czas i inne. Jeśli istotnie cielesność deyduje — przynajmniej na płaszczyźnie naszego d o ś w i a d c z e n i a — o
trukturze relacji posiadania, to jednak ono samo przeniesione na p ł a zczyznę ducha np. w procesie poznania p o z w a ł a niejako posiadanie przeworzyć w egzystencję.
Przemiana
„posiadania
istnienia"...
Niekoniecznie więc trzeba i m o ż n a m ó w i ć o r o z ł ą c z e n i u duszy i ciai w śmierci, ale m ó w i ć m o ż n a w ł a ś n i e o przemianie w strukturze b y t u
sobowego człowieka, k t ó r a prowadzi do zmiany egzystencji, czy raczej
możliwia i n n y jej rodzaj, i n n y sposób „ p o s i a d a n i a istnienia" cielesnoiuchowej rzeczywistości.
Byt, k t ó r e g o egzystencja w historii (byt osobowy) zdominowana jest
rzez element cielesności, a to ze w z g l ę d u na ś r o d o w i s k o , w k t ó r y m
i egzystencja ma miejsce — doznaje zasadniczej przemiany, w y r a ż a |cej się teraz w dominacji d u c h o w o ś c i : czyli p o n i e k ą d w p r z e j ś c i u poiadania w egzystencję: „ m i e ć " w „ b y ć " .
W tej perspektywie c a ł k i e m nowego znaczenia — pozbawionego p l a mskiej oceny cielesności — nabiera cytowany p o w y ż e j fragment m ó ­
wiący o wspinaniu się na krawędź
bytu, czy o warstwie izolacyjnej
du­
ży j a k ą t w o r z y posiadanie, zwłaszcza gdy stwierdzamy, że b y t e m w
e ł n y m tego słowa znaczeniu jest b y t duchowy, k u k t ó r e m u skierowana
ist cała rzeczywistość (także i proces ewolucji) i b y t y materialne, w i a ­
nie dzięki cielesności człowieka osiągające w bycie d u c h o w y m cel,
realizujące w n i m sens swego istnienia. R ó w n i e ż o k r e ś l e n i e ś m i e r c i
iko sięganie w głąb, czy samych korzeni b y t u , staje się t u p e ł n i e j i
;piej zrozumiałe.
Wspomniana perspektywa r ó w n i e ż w y r a ź n i e j zdaje się u z a s a d n i a ć
ostrzeganie pewnej k o m p l e m e n t a r n o ś c i egzystencji i miłości, k t ó r a p r o ­
wadzi Marcela do stwierdzenia, że samorealizacja osoby dokonuje się na
rodzę, s t a n o w i ą c e g o s t r u k t u r ę miłości, wyrzeczenia się siebie, a stąd
sama egzystencja wymaga ofiary z samego siebie jako w p e w n y m sene rezygnacji z „ m i e ć " na rzecz „ b y ć " . Jedynie rzadko udaje się to w
ałej pełni, p o n i e w a ż w w y n i k u wrodzonej, naturalnej p o n i e k ą d s ł a b o :i c h a r a k t e r y z u j ą c e j e g z y s t e n c j ę człowieka a z w i ą z a n e j z cielesnością
:zy może stworzonością?), zmierza ona do dobra ze w z g l ę d u na siebie;
opiero w śmierci człowiek staje się niejako zdolny do wyjścia poza
) ograniczenie. W t y m też o d k r y w a n y m przez G. Marcela rozdarciu
idzkiej miłości m i ę d z y posiadanie i istnienie L . Boros dostrzega w y -
KS. J E R Z Y
68
ZAREMBA
j a ś n i e n i e stwierdzenia Heideggera o wkraczaniu czy zmierzaniu b y t u
ludzkiego w ś m i e r ć , co p e ł n i e j s z e g o sensu nabiera w naznaczonej przez
nas p o w y ż e j perspektywie i c h r z e ś c i j a ń s k i e j interpretacji.
Zalety i
braki...
Hipoteza ostatecznej
decyzji w śmierci
wychodzi z doświadczanego
ustawicznie w życiu, wspomnianego przez nas f a k t u pewnej dialektyki
konieczności i wolności, zależności i autonomii, p r z e w i j a j ą c y c h się w ca­
ł y m życiu człowieka a osiągającej swój szczytowy moment w śmierci.
W spojrzeniu d i a l e k t y c z n y m p r z e ż y w a n y tak radykalnie fakt załeżności-konieczności w ś m i e r c i zdaje się s u g e r o w a ć n a j w y ż s z y stopień realizacji
wolności, a p o n i e w a ż dokonuje się ona u kresu historii, podjęta decyzja
pozostaje n i e o d w o ł a l n a , co ma jednak uzasadnienie w sytuacji a nie w
samej wolności — j a k to p r o p o n o w a l i ś m y poprzednio. S y t u a c j ę zmienia
nieco założenie pewnego w y n i k a n i a i ścisłego z w i ą z k u z ewentualnymi
decyzjami p o d e j m o w a n y m i w ciągu życia.
Takie rozumienie — zdaniem Borosa i Troisfontaine'a — uzasadnia
teologicznie ostateczny i n i e o d w o ł a l n y los c z ł o w i e k a po śmierci; w takiej
też perspektywie hipoteza zdaje się o t w i e r a ć d r o g ę zbawienia — ujmo­
wanego w kategorii daru i zadania — czyniąc z r o z u m i a ł y m t a k ż e zba­
wienie n i e m o w l ą t , u p o ś l e d z o n y c h , „ p o g a n " czy ludzi n i e w i e r z ą c y c h (ano­
nimowych
chrześcijan).
Nie m o ż n a jednak w ż a d n y m w y p a d k u i n t e r p r e t o w a ć wspomnianej
hipotezy ostatecznej decyzji jako podejmowanej w sytuacji
wyzwolenia
ducha (wolności) z o g r a n i c z e ń cielesności,
posiadającej tak zasadnicze
znaczenie w całości osoby ludzkiej; ale raczej jako moment, k t ó r y u kresu
historii i n d y w i d u a l n e j pozwala j a k b y j e d n y m spojrzeniem objąć całą
r z e c z y w i s t o ś ć historycznego w y m i a r u osoby w k r a c z a j ą c e j w w y m i a r osta­
teczny, jest więc d z i e ł e m łaski, k t ó r a m o ż e zostać zaakceptowana przez
człowieka lub odrzucona w decyzji wyjścia k u „ T y " lub zamknięcia się
w sobie.
B y ł a b y to zatem ostatnia m o ż l i w o ś ć konfrontacji wolności z postano­
wieniem i wezwaniem B o ż y m ; ostatnia możliwość podjęcia decyzji otwar­
cia się na r z e c z y w i s t o ś ć Bożą, l u b z a m k n i ę c i a się ostatecznie w sobie:
zbawienia lub nie-zbawienia.
Nie wydaje s i ę — j a k z a z n a c z a l i ś m y k i l k a k r o t n i e — ani właściwe, ani
zgodne z a n t r o p o l o g i ą b i b l i j n ą o k r e ś l a n i e sytuacji tej ostatecznej decyzji
jako wolnej w n a j w y ż s z y m stopniu w n a s t ę p s t w i e wyzwolenia z mate­
r i a l n y c h o g r a n i c z e ń cielesności. Ona bowiem jest w p e w n y m sensie pod­
s t a w o w y m w a r u n k i e m wolności w y b o r u . K u l m i n a c y j n y k s z t a ł t tej w o l ­
ności t w o r z y w t y m w y p a d k u raczej sama ostrość konfrontacji wolności
i zależności p r z e j a w i a j ą c e j się w momencie ś m i e r c i .
JA J E S T E M
ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM..
69
Ponadto zresztą hipoteza Eorosa pozostaje w w y r a ź n e j zależności od
filozoficznej analizy ś m i e r c i Heideggera, p r z y p i s u j ą c e g o j e j w a ż n ą f u n k ­
cję egzystencjalną, jako s t a n o w i ą c e j z a k o ń c z e n i e procesu stawania się
przez byt, k t ó r y swoją p e ł n i ę osiąga w śmierci, bo nacechowany n i ą w
całej swojej egzystencji jest „ b y t e m k u ś m i e r c i " . Ś m i e r ć jest s k u t k i e m
tego w e w n ę t r z n y m momentem b y t u s t a j ą c e g o się (Seiende) a jej p r z y j ę ­
cie — pogodzenie się z n i ą — stanowi warunek egzystencjalnej p e ł n i u
kresu życia.
Jeśli jednak dla Heideggera a u t e n t y c z n o ś ć życia osiąga człowiek przez
a k c e p t a c j ę swej egzystencji jako być ku śmierci, to dla Borosa i i n n y c h
z w o l e n n i k ó w omawianej hipotezy, ś m i e r ć stwarza k o n k r e t n ą możliwość
osiągnięcia pełni życia — życia wiecznego — poza w y m i a r e m czasu h i ­
storycznego ludzkiej egzystencji. Ś m i e r ć stanowi dla nich wyzwanie r z u ­
cone ludzkiej wolności i w p e w n y m sensie uprzywilejowane miejsce jej
realizacji. N a w i ą z u j ą c do poprzednich uwag m o ż e m y się z t y m zgodzić,
bo w niej istotnie urzeczywistnia się ostatecznie wolność jako o d p o w i e d ź
na wezwanie do uczestniczenia w życiu B o ż y m , k t ó r e g o istotę stanowi
miłość.
W t y m też znaczeniu ś m i e r ć p r z e ż y w a n a w w o l n o ś c i ( t j . w poczuciu
odpowiedzialności za życie) realizowanej zresztą naszym zdaniem w r ó ż ­
nych momentach życia, stanowi n i e z b ę d n y warunek urzeczywistnienia się
bytu osobowego z m i e r z a j ą c e g o istotnie k u śmierci, jednak nie w Heideggerowskim rozumieniu terenu określenia
własnej, autentycznej
podmio­
towości. Terenem bowiem realizacji w o l n o ś c i — zwłaszcza dla c h r z e ś c i ­
janina — jest r z e c z y w i s t o ś ć Boża: łaska, k t ó r a stanowi istotny warunek
osiągnięcia p e ł n i przez k o n k r e t n ą osobę l u d z k ą , nie n i w e c z ą c y historii
indywidualnej ale j ą p r z e n i k a j ą c y : discontinuum
in
continuitate.
Nie m o ż n a przecież z a p o m i n a ć o jednoznacznej wypowiedzi Ewangelii,
że zbawienie jest darem w y p ł y w a j ą c y m z w o l i Bożej nawet w w y p a d k u
robotników
ostatniej godziny (por. M t 21, 1-16). W i d a ć stąd, że realiza­
cja wolności w ostatecznej decyzji w ś m i e r c i staje się d z i e ł e m ł a s k i Bo­
żej, s t a n o w i ą c e j p o d s t a w ę nadziei s p e ł n i e n i a sensu całego życia,
gdyż
swoje znaczenie posiada t u nie ostatni t y l k o moment, ale cała historia
wolności.
10. J E D N O S T K A I W S P Ó L N O T A
Egoizm?
Zmierzanie i szukanie dobra ze w z g l ę d u na siebie u ś w i a d a m i a nam
spotykany dziś dość często zarzut, że eschatologia, o k r e ś l a j ą c a w spo­
sób zasadniczy p r a k t y k ę życia c h r z e ś c i j a ń s k i e g o , posiada zdecydowanie
charakter indywidualno-zbawczy, jeśli nie w r ę c z egoistyczny.
KS. J E R Z Y
70
ZAREMBA
Siła tego zarzutu pozbawiona zostaje w y r a ź n i e swej ostrości, kiedy
w e ź m i e m y pod u w a g ę tak i s t o t n ą dla Ewangelii i d e ę K r ó l e s t w a Boże­
go, z a k o r z e n i o n ą z r e s z t ą w St. Test. K r ó l e s t w o Boże to p e ł n a realizacja
zbawienia c z ł o w i e k a na drodze, t w o r z ą c e j w s p ó l n o t ę z d ą ż a j ą c y c h do
zbawienia czy zbawionych, ścisłej więzi z Bogiem a t y m samym z i n ­
n y m i l u d ź m i , co otrzymuje swoiste n a ś w i e t l e n i e w ewangelicznym po­
jęciu braterstwa „ z " Chrystusem i „ w " Chrystusie.
I n d y w i d u a l i z m i w s p ó l n o t a nie w y k l u c z a j ą się dzięki temu ale uzu­
p e ł n i a j ą czy nawet d o p e ł n i a j ą się wzajemnie. W s p ó l n o t a nie stanowi
przecież —
nawet w rozumieniu spotykanego w P i ś m i e św. pojęcia
o k r e ś l a n e g o przez H . Muhlena jako ,,Gross-Ich" — j a k i e g o ś b y t u ponadosobowego, w c h ł a n i a j ą c e g o j e d n o s t k ę , a jedynie warunkuje właśnie
r o z w ó j i r e a l i z a c j ę rzeczywistości osobowej, jako o d r ę b n e j podmioto­
wości, dzięki transcendencji: wychodzeniu poza siebie k u i n n y m , przez
co t w o r z ą się więzi m i ę d z y o s o b o w e u r z e c z y w i s t n i a j ą c e w s p ó l n o t ę a za­
razem osobowość i n d y w i d u a l n ą .
P o d k r e ś l a n i e znaczenia i odpowiedzialności jednostki w głoszeniu
i realizowaniu K r ó l e s t w a Bożego, nie zacieśnia bynajmniej postawy oso­
by, i n d y w i d u a l n e j jednostki, do postawy egoistycznej, skupionej wokół
w ł a s n e g o „ j a " . Osobowość bowiem, na k t ó r ą s k ł a d a się konkretna treść
realizowana w historii, to w p e w n y m sensie podmiotowa relacja między
„ j a " a ś w i a t e m stworzonym, lecz przede wszystkim zbawcze działanie
i udzielanie się Boga człowiekowi, b ę d ą c e urzeczywistnianiem ostatecz­
nego przymierza, s t a n o w i ą c e g o j a k b y s y n t e z ę dzieła stworzenia i odku­
pienia, jako daru" i zadania, skonkretyzowanego i z a p o c z ą t k o w a n e g o
v/ K o ś c i e l e .
Przymierze
eschatoloaiczne.
Bóg s t w o r z y ł c z ł o w i e k a z w y r a ź n y m zamiarem obdarzenia go wspól­
notą życia, a stąd w y r a ż a j ą c e j ą pojęcie przymierza m o ż n a określić jako
w e w n ę t r z n ą p o d s t a w ę dzieła stworzenia, o b j a w i o n ą w Chrystusie, stano­
w i ą c e g o jego c e n t r u m j u ż w teologii ś w . P a w ł a . P r z e s t r z e n i ą zatem i te­
renem życia stworzenia, w e d ł u g Bożego postanowienia, jest wzajemna
miłość Ojca i Syna: Duch Ś w i ę t y s t a n o w i ą c y w e w n ę t r z n ą „ t r e ś ć " życia
T r ó j o s o b o w e g o Boga. Jego zesłanie, jako eschatologicznego daru —
o czym m ó w i Ewangelia ś w . Jana i Dzieje Apostolskie — umożliwia
zatem doprowadzenie dzieła stworzenia do p e ł n i ostatecznej, jakiej za­
p o c z ą t k o w a n i e m w ramach historii jest złożona rzeczywistość Kościoła
(realitas complexa); on jest przecież owocem łaski — daru Ducha Ś w i ę ­
tego — skierowanego w zasadniczy sposób k u tworzeniu w s p ó l n o t y osób
(Eir.e Person in vielen Personen,
Muhlen).
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
71
Nie może b y ć m o w y o j a k i m ś egoistycznym rozumieniu zbawienia
jeśli p a m i ę t a m y o t y m , że egzystencja człowieka jest współegzystencją,
w a r u n k u j ą c ą stawanie się b y t u osobowego ze względu na jego transcen­
dencję i jego rozwój w p e ł n y m wymiarze cielesno-duchownym. Z tej sa­
mej racji nie może być m o w y o izolowaniu człowieka od świata, stano­
wiącego jego środowisko, we wspomnianym t a k ż e znaczeniu j a k b y prze­
dłużenia jego cielesności.
Świat
i historia
jako
dialog.
Swoją w a r t o ś ć i znaczenie z a r ó w n o w sensie p o z y t y w n y m jak i ne­
gatywnym świat zyskuje w p o w i ą z a n i u z człowiekiem, jego działaniem
i w relacji do niego; z d o b y w a j ą c przecież w n i m — w człowieku — ś w i a ­
domość samego siebie i możliwość zwrócenia się k u S t w ó r c y , by pod­
jąć z N i m zbawczy dialog, k u k t ó r e m u wzdycha całe stworzenie, a j a k i
osiągnie w y p e ł n i e n i e w „ n o w y m niebie i nowej ziemi", w przemianie
całego świata.
Świat nie istnieje sam z siebie jako zły. Jako rzeczywistość obca i
wroga Bogu, nie znająca Go, powstaje w w y n i k u grzechu, kiedy czło­
wiek podejmuje, w postawie buntu i sprzeciwu, wysiłek oderwania,
uniezależnienia od Boga z a r ó w n o siebie jak i powierzonego mu przez
Boga świata stworzonego, materii.
Bez zastrzeżeń m o ż n a p r z y j ą ć i n t e r p r e t a c j ę zła:
Zło w świecie nie stanowi jakiejś ontologicznej wartości
negatywnej,
ale jest to wola człowieka
wzbraniająca
się przed akceptacją
przy­
mierza. Stąd też historia staje się dramatem między wiernością
przy­
mierzu a ludzkim wysiłkiem,
by rzeczywistość
wyrwać z rąk
Bożych.
W tym zmaganiu Bóg nie oszczędzał
i siamego siebie, by
ratować
człowieka wraz z całą jego rzeczywistością.
Oczywiście
na tej drodze
również i drugi partner wzywany
jest coraz
natarczywiej
przez
wszechmocną,
wyzbywającą
się wszystkiego
miłość... Również
i dla
Niego historia staje się historią cierpienia
(...) Miłość wyraża się w
cierpieniu i znoju... (W. Breuning, Systematische... 831)
można dodać: p o n i e w a ż związana jest z kenozą
— wyrzeczeniem się
siebie.
Wolno zatem powiedzieć, że miłość Boga w y r a ż a się i realizuje w
przymierzu między Bogiem i człowiekiem, rozgrywanym w s z a k ż e nie
w o d ę r w a n i u od świata. Świat dzięki z w i ą z a n e j z n i m egzystencji czło­
wieka tworzy niejako poszczególne elementy dialogu, okresy przymierza
zmierzającego k u p e ł n e m u dialogowi zbawienia.
Ostateczna więc rzeczywistość otrzyma swój konkretny kształt dzię­
ki realizacji postawy przymierza, będącego przymierzem miłości akcep-
KS. J E R Z Y
72
ZAREMBA
tującej r z e c z y w i s t o ś ć w c a ł y m jej wymiarze. Trudno jednak ten kształt
określić w sposób jednoznaczny, gdyż N . Test. daje nam niewiele w y ­
powiedzi odnoszących się do eschatologicznej formy wszechświata, za
k t ó r ą odpowiedzialność podejmuje r ó w n i e ż człowiek przez s w ą pracę,
m a j ą c ą u c z y n i ć ś w i a t bardziej ludzkim, o d p o w i a d a j ą c y m godności czło­
wieka, a posiadającą b ł o g o s ł a w i e ń s t w o Boże, jako dynamiczny aspekt
obrazu i p o d o b i e ń s t w a Bożego w człowieku, s t a n o w i ą c e g o dar i zadanie,
11. P R Z Y S Z Ł O Ś Ć W T E R A Ź N I E J S Z O Ś C I
Funkcja
interpretacyjna.
To w ł a ś n i e dlatego, że eschatologia obejmuje wypowiedzi na temat
przyszłości, s t a n o w i ą c jej zapowiedź, spełnia ona funkcję i n t e r p r e t a c y j n ą
wobec teraźniejszości i to nie tyle na płaszczyźnie poznania, czystej po­
n i e k ą d teorii, ale p e ł n e g o dynamizmu działania, jakie rodzi się z faktu,
że zapowiedź przyszłości jest r ó w n o c z e ś n i e propozycją, ukazującą moż­
liwości zmian, czy nawet i c h konieczność, ze w z g l ę d u na kształt rze­
czywistości ostatecznej s t a n o w i ą c e j continuum in
discontinuitate.
Mówienie o przyszłości pozwala jej w k r a c z a ć w teraźniejszość,
w c h w i l ę obecną i to w konkretny sposób, kiedy np. zapowiedź jakiejś
grożącej klęski wyzwala i prowokuje działanie, k t ó r e w p o r ę podjęte
pozwala klęski u n i k n ą ć .
Nie bez znaczenia w takiej perspektywie — j a k najbardziej słusznej
i u k a z u j ą c e j praktyczne w a r t o ś c i eschatologii — są utopie proponujące
w zasadzie nieosiągalne ideały.
M o ż n a je w dużej mierze porównać
z i d e a l n y m wzorcem jako n o r m ą m o r a l n ą , czy z d o s k o n a ł y m obrazem
ostatecznej przyszłości świata, k t ó r a b ę d ą c wprawdzie transcendentnym
darem łaski, n a w i ą z u j e jednak do ś w i a t a tworzonego przez ludzi, a tak
skłania nas nieustannie do podejmowania w y s i ł k u k s z t a ł t o w a n i a warun­
ków życia, coraz lepiej i pełniej o d p o w i a d a j ą c y c h godności człowieka
i to m i m o świadomości, że w ramach historii p e ł n a doskonałość nie zo­
stanie nigdy urzeczywistniona.
Ten zresztą aspekt u w z g l ę d n i a j ą przecież wszelkie przepisy i insty­
tucje prawne, n o r m y moralne i przykazania, n a w i ą z u j ą c e konkretnie
do pewnych sytuacji idealnych s t a n o w i ą c y c h wzorzec w podejmowaniu
działania. I t u wypada z a u w a ż y ć , że rola j a k ą spełnia wzór w etyce i n ­
dywidualnej, gdy chodzi o jednostkowe i szczegółowe sprawy, przypaść
może w etyce społecznej, w w y p a d k u wielkich i w a ż n y c h p r o b l e m ó w
d o t y c z ą c y c h o k r e ś l o n y c h wspólnot, właśnie utopii stanowiącej obraz
idealnej sytuacji przyszłości i m o t y w działania: nadziei obecnej w chwi­
li teraźniejszej.
j
j
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
Objawienie
i
I ŻYCIEM.
73
proroctwo.
W takiej w ł a ś n i e perspektywie proroctwo stanowi zawsze wezwanie
do decyzji, j a k ą n a l e ż y podjąć w teraźniejszości, decyzji, k t ó r a m o ż e
formować k s z t a ł t przyszłości dzięki ukazaniu w e w n ę t r z n e g o w y m i a r u
teraźniejszości j a k i m jest w ł a ś n i e przyszłość.
Taki zresztą charakter posiada objawienie w ogóle, a w szczególności
związane z eschatologią. Nie ma ono bowiem na celu — przynajmniej
nie w pierwszym rzędzie — o d s ł a n i a n i a rzeczy zakrytych, ujawniania
ich i pouczania o tajemnicy. Nie stanowi ono j a k i e g o ś r e p o r t a ż u o rze­
czywistości i wydarzeniach przyszłości, w znaczeniu posiadania j u ż dziś
lanego nam z g ó r y p e ł n e g o j ą ^ obrazu. W oparciu o podane nam obja­
wienie j e s t e ś m y w stanie p o w i e d z i e ć o niej jedynie tyle, ile m o ż l i w e
jest do odczytania z historiozbawczego d o ś w i a d c z e n i a
teraźniejszości,
jaką i n t e r p r e t o w a ć umożliwiają nam w coraz p e ł n i e j s z y m zakresie, da¬
le przyszłości. W t y m też znaczeniu coraz to nowa sytuacja historycz­
na pozwala nam na pełniejsze i nowe odczytywanie tej samej, niezmienlej treści objawienia.
Apokaliptyka.
W dużej mierze odmienny od eschatologicznych w y p o w i e d z i obja­
wienia charakter posiadają obrazy i wypowiedzi apokaliptyczne, stano­
wiące j a k b y ukradkowe spojrzenie poza kulisy ostatecznych w y d a r z e ń ,
>y n a s t ę p n i e k i e r o w a ć wezwanie i to nie tyle do działania w ścisłym
:naczeniu, ile raczej do zadośćuczynienia i pokuty, i d e n t y f i k o w a n y c h
; cierpliwym znoszeniem przeciwności i oczekiwaniem m a j ą c y c h n a d e j ś ć
darzeń, na k t ó r e zresztą nawet nie m a m y właściwie ż a d n e g o w p ł y w u .
Chodzi t u zwłaszcza o s p o t y k a n ą często w historii s y t u a c j ę ucisku i zewlętrznych p r z e ś l a d o w a ń w i e r z ą c y c h , w jakiej apokaliptyczne w y p o w i e Izi p r a g n ą z n ę k a n y c h pocieszyć, u m a c n i a j ą c w nich zaufanie w z w y iężającą zawsze i w k a ż d e j sytuacji moc Bożą, k t ó r a nieuchronnie osią;a zamierzony cel, mimo pozornych n i e p o w o d z e ń .
Apokaliptyka, biorąc ściśle, nie stanowi zatem objawienia, ani go
wprost nie zawiera, lecz w p e w n y m sensie zapowiada w historii, jako
nające nadejść w przyszłości, by u k a z a ć sens i znaczenie doznanych
irześladowań. Napotykamy ją w ł a ś c i w i e jedynie z tej racji, że ostatecze objawienie j a k i m będzie paruzja n a s t ą p i dopiero w przyszłości.
Stosunkowo n i e w i e l k i w p ł y w i pozostawanie eschatologii tradycyjnej
ia marginesie życia chrześcijańskiego, w y n i k a w d u ż e j mierze w ł a ś n i e
tąd, że w wielu zagadnieniach o p i e r a ł a się ona na wypowiedziach apoaliptycznych, jakie w całości N . Testamentu o d g r y w a j ą jedynie rolę
KS. J E R Z Y
74
ZAREMBA
d r u g o r z ę d n ą — t a k ż e w odniesieniu do Apokalipsy ś w . Jana — i niezbyt
w ł a ś c i w y m jest doszukiwanie się w nich samych j a k b y planu, czy przed­
stawienia kolejności w y d a r z e ń eschatycznych w ich przebiegu.
12.
SĄD A KRÓLESTWO BOŻE
Sąd.
Paruzja w w y z n a n i u w i a r y łączy się ściśle z s ą d e m , k t ó r y w y r a ź n i e
wnosi do eschatologii moment czasu, j a k i stanowi założenie sądu, k t ó r y
ocenia czas j a k i ostatecznie p r z e m i n ą ł , n a w i ą z u j ą c do jego u p ł y w u w h i ­
storii i n a d a j ą c m u t y m samym znaczenie p r z e k r a c z a j ą c e samo t y l k o
trwanie.
Tak t e ż w p o j ę c i u s ą d u s k u p i a ć się zdaje cała problematyka teolo­
giczna z w i ą z a n a z zagadnieniem czasu, s t a n o w i ą c e g o przecież zasadni­
czy w y m i a r k a ż d e j ludzkiej historii.
Pojęcie s ą d u , g ł ę b o k o zakorzenione w t r a d y c j i b i b l i j n e j , stanowi pod­
stawowy element powszechnej historii zbawienia i g ł ó w n y m o t y w w
przepowiadaniu zbawczego p l a n u Bożego. Pozostaje to w ścisłym związ­
k u z t y m , że zbawcze d z i a ł a n i e Boże w historii — b ę d ą c e z n a m i e n n ą ce­
c h ą Boga ukazanego w P i ś m i e ś w . — w sposób t y p o w y i p o n i e k ą d k l a ­
syczny urzeczywistniania się w w ł a d z y s ą d z e n i a , oceny c z y n ó w ludzkich,
k t ó r y c h n o r m ą u o s o b i o n ą w Chrystusie jest Bóg sam. Ponadto wycho­
dząc z f a k t u przymierza jako podstawowego w eschatologicznej inter­
pretacji z d a r z e ń h i s t o r i i ludzkiej, nie m o ż n a się obejść bez wypowiedzi
o charakterze s ą d u , b y nie z a p o z n a ć
teologicznej treści przymierza,
u w z g l ę d n i a j ą c e j szczególną o d p o w i e d z i a l n o ś ć człowieka r ó w n i e ż w pers­
p e k t y w i e , s t a n o w i ą c e j dar, przyszłości eschatologicznej.
Nie chodzi t u z r e s z t ą bynajmniej o j u r y d y c z n ą t e r m i n o l o g i ę ale o na­
w i ą z a n i e do p r z e ż y ć i postaw c z ł o w i e k a w z e t k n i ę c i u ze ś w i a t e m na
p ł a s z c z y ź n i e poznania, s i ę g a j ą c y c h znaczenie głębiej niż sam język. Na
p o s i a d a j ą c e t a k i w ł a ś n i e charakter p o w i ą z a n i e wskazuje j u ż choćby na­
zywanie „ o s ą d e m " , czy po prostu „ s ą d e m " , relacji ludzkiego u m y s ł u do
otaczającej go r z e c z y w i s t o ś c i , w y r a ż a j ą c e j się w pewnego rodzaju iden­
tyczności poznania z r z e c z y w i s t o ś c i ą — czyli „ w prawdzie". Zasadnicze
znaczenie w takiej perspektywie p o s i a d a j ą s ą d y moralne, orzekające, co
dobre l u b co złe, a s t a n o w i ą c e p o d s t a w ę d z i a ł a n i a w y r a ż a j ą c e g o i zara­
zem k s z t a ł t u j ą c e g o o s o b o w o ś ć człowieka.
W analogiczny s p o s ó b m o ż n a b y i n t e r p r e t o w a ć s ą d Boży, nie zapomi­
n a j ą c jednak o z a w a r t y m w analogii „ n i e p o d o b i e ń s t w i e " . S t ą d np. spra­
w i e d l i w o ś ć Boża to odnoszenie przez Boga wszystkiego do samego sie­
bie, co w p o s t ę p o w a n i u człowieka b y ł o b y zaprzeczeniem sprawiedliwo-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
75
ści. W świecie bowiem stworzonym z samej s t r u k t u r y b y t u i p a r t y c y ­
pacji w n i m , to co sprawiedliwe i słuszne, urzeczywistnia się nie tyle
w odniesieniu do człowieka ile raczej w odnoszeniu wszystkiego do
Stwórcy, do samego Boga, s t a n o w i ą c e g o zresztą centrum stworzenia w
Chrystusie Jezusie.
W p o r z ą d k u zatem ś w i a t a stworzonego chodzi przede wszystkim o
urzeczywistnianie skierowania wszystkiego k u Bogu a to na drodze w o l ­
nej decyzji człowieka. W ł a ś n i e to odniesienie i jego akceptacja ze strozzy człowieka odsłania rzeczywiste dobro, jakie Bóg ze swej strony —
realizując wraz z człowiekiem h i s t o r i ę zbawienia — z a r ó w n o w znacze­
niu ontologicznym j a k i egzystencjalnym, na coraz to nowych drogach
i w coraz to nowy sposób a ostatecznie w Chrystusie, ukazuje jako p r z y nierze i sąd (por. J 5, 19-30). Ta t e ż w ł a ś c i w a d z i a ł a n i u B o ż e m u w
listorii cecha, stanowi wyraz, czy nawet staje się p o n i e k ą d synonimem,
władzy i panowania Bożego nad ś w i a t e m w y r a ż o n e g o w idei K r ó l e s t w a
3ożego.
Sąd, o j a k i m m ó w i m y w t y m w y p a d k u stanowi n i e z b ę d n y odpowiedń k do charakteru wezwania, k t ó r y posiada objawienie Boże w ogóle
i Ewangelia w szczególności. Ostatecznym bowiem postanowieniem B o :ym i wezwaniem skierowanym do człowieka jest wydarzenie Jezusa
Chrystusa. W N i m raz na zawsze wszystko zostało postanowione, a j a ­
to wezwanie stanowi p o d s t a w ę ostatecznego w y r o k u - s ą d u i p u n k t w y j ;cia eschatologii. T y m s ą d e m — j a k słusznie stwierdza L o h f i n k (189) —
taje się spotkanie w śmierci z Chrystusem, u k a z u j ą c e w b e z p o ś r e d n i m
)oznaniu osobowym w a r t o ś ć naszego życia w historii, z a r ó w n o w jego caości jak i we wszystkich szczegółach; całą p r a w d ę o nas samych, j a k b y
v świetle uosobionej w Chrystusie miłości Bożej, u k a z u j ą c e j nam k i m
jyliśmy a k i m m o g l i ś m y b y ć w rzeczywistości, co nieraz połączone b y w a
„bólem oczyszczającym", u z d a l n i a j ą c y m nas do samego j u ż spotkania
Bogiem i doświadczenia pełni Jego dobroci i miłości.
Usprawiedliwienie.
Pojęcie sądu łączy się ściśle z problemem usprawiedliwienia, jakiego
iie poruszamy tutaj, z a k ł a d a j ą c jedynie fakt łaski jako podstawy p r z y hylnego osądu Bożego: usprawiedliwienia grzesznika.
Usprawiedliwienie od c h w i l i z a p o c z ą t k o w a n i a stanowi coś t r w a ł e g o
/ człowieku, coś, co nazywamy „łaską h a b i t u a l n ą " , k t ó r a sprawia, że
złowiek staje się dzieckiem B o ż y m n a w i ą z u j ą c z Bogiem oparty o rzezywistość ontyczną stosunek „ p o k r e w i e ń s t w a " . S t ą d m o ż n a powiedzieć
przyjąć, że sąd Boży i Jego w y r o k decyduje i zapada w oparciu o wyerzenie laski w życiu człowieka.
KS. J E R Z Y
76
ZAREMBA
Jeśli pojęcie s ą d u zdaje się z a k ł a d a ć m y ś l o wynagrodzeniu, to trze­
ba tu u w z g l ę d n i ć t e ż s f o r m u ł o w a n i e św. Augustyna, że nasze zasługi
same są darem B o ż y m , p a m i ę t a j ą c r ó w n o c z e ś n i e , że nie chodzi t u o
„rzecz", ale w y m i a n ę życia osobowego w y r a ż a n ą dziś o wiele trafniej
przy pomocy kategorii dialogu.
Poprawnemu u j m o w a n i u wydarzenia usprawiedliwienia w teologii
katolickiej przez d ł u g i czas stało na przeszkodzie r o z r ó ż n i a n i e łaski
uczynkowej i h a b i t u a ł n e j , p r o w a d z ą c e często do zapoznania istotnego,
dynamiczno-osobowego charakteru łaski, a t a k ż e j e j aspektu eschatolo­
gicznego, do jakiego n a w i ą z u j e m y s t w i e r d z a j ą c , ż e nie chodzi t u o w y ­
m i a n ę d ó b r — rzeczy — ale o w y m i a n ę życia, ż y w y , zbawczy dialog zmie­
r z a j ą c y k u swej pełni.
S p r a w i e d l i w o ś ć Boża znajduje swój podstawowy wyraz w wydarze­
n i u Chrystusa, w k t ó r y m urzeczywistnia się ostateczne przymierze Boga
z c z ł o w i e k i e m . Koncepcja przymierza pozwala u c h w y c i ć p i e r w o t n ą jed­
ność i i n t e g r a l n o ś ć r o z r ó ż n i a n y c h w soteriologii a s p e k t ó w odkupienia, na­
zywanych „ o d k u p i e n i e m o b i e k t y w n y m " i „ s u b i e k t y w n y m " (w t y m d r u ­
g i m idzie o skorzystanie z o w o c ó w odkupienia, przez konkretnego czło­
wieka na drodze w s p ó ł p r a c y z łaską), d o k o n u j ą c y m się w Kościele sta­
n o w i ą c y m Ciało Chrystusa.
Sens
Krzyża...
P o H s t a w ą p r z y w r ó c e n i a naruszonego przez grzech p o r z ą d k u w świe­
cie s t w o r z o n y m jest u k s z t a ł t o w a n e w ś m i e r c i i z m a r t w y c h w s t a n i u u w i e l ­
bione ciało, w k t ó r y m k a ż d y m o ż e m i e ć i zyskuje udział, stając się człon­
k i e m „Ciała Chrystusa", k t ó r e g o On sam jest G ł o w ą . To w ł a ś n i e bowiem
u m o ż l i w i a c z ł o w i e k o w i P a w ł o w e „ b y ć w Chrystusie" a zarazem egzy­
s t e n c j ę Chrystusa „ w " c z ł o w i e k u (por. Gal 2, 20: żyją ja, już nie ja, ale
żyje we mnie Chrystus),
na sposób pewnej i d e n t y c z n o ś c i uzasadniającej
stwierdzenie cokolwiek uczyniliście
jednemu z tych najmniejszych
braci
moich — mnieście
uczynili, czy skierowane do P a w ł a czemu mnie prze­
śladujesz? ( M t 25, 40; Dz 9, 4).
To zmartwychwstanie Chrystusa, w k t ó r y m utrwalona została ta­
jemnica paschalna, daje m o ż l i w o ś ć u d z i a ł u w Jego k r z y ż u , s t a n o w i ą c
zasadniczy aspekt teologiczny jego treści, n a w i ą z u j ą c e j do całego dzie­
ła stworzenia w akcie pojedniania z Ojcem. W tej perspektywie k r z y ż
ukazuje się nam nie t y l e jako znak k a r z ą c e j s p r a w i e d l i w o ś c i , ale jako
droga, na k t ó r e j — t r a k t u j ą c z całą p o w a g ą n a s z ą l u d z k ą historię we
wszystkich jej elementach — B ó g z a k o s z t o w a ł sam radykalnej niemocy
ś m i e r c i stworzenia, b y w sposób n i e o d w o ł a l n y raz na zawsze w niej
u s t a n o w i ć przymierze.
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM,
77
Tak t e ż charakter k a r y — j a k i posiadała ś m i e r ć na skutek grzechu
pierworodnego •— przemieniony został w znak przymierza s t a j ą c y się
w p e w n y m znaczeniu „ s a k r a m e n t e m " , d a j ą c y m w s z y s t k i m u m i e r a j ą c y m
możliwość u d z i a ł u w zbawczej śmierci Chrystusa i to jako G ł o w y K o ­
ścioła (por. ś m i e r ć dzieci betlejemskich), co uzasadnia w p e ł n i t r a d y c y j ­
ną tezę: poza Kościołem
nie ma zbawienia.
Przez dzieło pojednania dokonane w Chrystusie B ó g u s t a n o w i ł nie­
jako n o w ą , p o w s z e c h n ą szansę zbawienia, kiedy g ł ó w n y m niejako tere­
nem spotkania człowieka z Bogiem w całej h i s t o r i i — od j e j p o c z ą t k u
aż po kres — stało się cierpienie i ś m i e r ć , jakiej doznaje k a ż d y i jakiej
doznał On sam. Do tego zdaje się n a w i ą z y w a ć przytoczone j u ż stwierdze­
nie św. Tomasza: non erit reditus ad immortalitatem
nisi medianie
morte.
Śmierć karą za grzech.
P r z e g l ą d a j ą c w y p o w i e d z i Magisterium Kościoła na temat ś m i e r c i do­
strzegamy bez t r u d u , że nie p o r u s z a j ą one w i e l u a s p e k t ó w tego w y d a ­
rzenia pozostawiając t y m samym szeroki margines refleksji teologicz­
nej, j a k ą w ł a ś n i e przeprowadzamy w naszych r o z w a ż a n i a c h . Nie podej­
m u j ą one np. wcale p r ó b y o k r e ś l e n i a istoty, czy nawet bliższego w y ­
jaśnienia, samego zdarzenia śmierci, p o r u s z a j ą c za to niemal w y ł ą c z n i e
(w pewnych przynajmniej okresach) hamartologiczny aspekt ś m i e r c i i
ostateczność stanu eschatologicznego j a k i w ś m i e r c i o s i ą g n i ę t y zostaje
przez człowieka. Ś m i e r ć o k r e ś l a n a jest w tych wypowiedziach Kościoła
jako n a s t ę p s t w o grzechu pierworodnego czy t e ż kara z a ń (por. DS 146,
222, 231n 372, 151 l n , 1521, 2617). N a l e ż y jednak p a m i ę t a ć , że o k r e ś l e ­
nia „ k a r a " ma t u znaczenie analogiczne (podobnie j a k pojęcie „ g r z e c h "
w odniesieniu do grzechu pierworodnego dziedzicznego). D l a człowieka
usprawiedliwionego bowiem ś m i e r ć przestaje b y ć k a r ą w znaczeniu w ł a ­
ściwym, a to z tej racji, że, jak w s p o m n i e l i ś m y poprzednio, przez ś m i e r ć
Chrystusa n a b r a ł a ona charakteru zdarzenia zbawczego, stając się „ w s p ó ł umieraniem" z Chrystusem.
Charakter kary, przyznawany śmierci w orzeczeniach Kościoła po­
d e j m u j ą c y c h w y p o w i e d z i Pisma Św., nie leży jednak w t y m , że ś m i e r ć
stanowi z a k o ń c z e n i e życia doczesnego i kres wolności, a t y m samym
historii indywidualnej ( n i e ś m i e r t e l n o ś ć w P i ś m i e ś w . nie oznacza prze­
cież nigdzie n i e s k o ń c z o n e g o t r w a n i a w wymiarze doczesności). Charak­
ter k a r y t k w i raczej w przymiotach i w ł a ś c i w o ś c i a c h śmierci, j a k i e sta­
ły się jej u d z i a ł e m w n a s t ę p s t w i e u t r a t y łaski a z tej racji g ł ó w n i e w
niemożności poprawnej integracji procesu umierania i ś m i e r c i w całości
życia osobowego, a to w perspektywie p o w o ł a n i a do życia wiecznego —
a więc nieśmiertelności, jako u d z i a ł u w wieczności życia Bożego; ś m i e r ć
78
KS. J E R Z Y
ZAREMBA
stanowi p r z e c i e ż o s t a t e c z n ą p r z e m i a n ę , u m o ż l i w i a j ą c ą n o w ą egzystencję
w w y m i a r z e zmartwychwstania a więc w całości ludzkiej natury.
Takie stanowisko potwierdza zestawienie najstarszych t e k s t ó w St.
Test., k t ó r e m ó w i ą o ś m i e r c i w sposób r a d y k a l n y jako d o t y k a j ą c e j ca­
łego człowieka (antropologia b i b l i j n a długi czas nie r o z r ó ż n i a i nie prze­
ciwstawia „ciała — duszy"), z w y r a ź n ą n a d z i e j ą dalszego życia po ś m i e r ­
ci, trudnego jednak do o k r e ś l e n i a w s w y m ksztacie a w y s t ę p u j ą c ą w
tekstach p ó ź n i e j s z y c h , co wskazuje że w ż a d n y m w y p a d k u nie oznacza
ono rozumienia go jako k o n t y n u a c j i życia doczesnego, k t ó r e w śmierci
otrzymuje s w ó j ostatecznie u t r w a l o n y kształt, u w z g l ę d n i a j ą c y wolność
i o d p o w i e d z i a l n o ś ć c z ł o w i e k a r e a l i z o w a n ą w historii.
W b r e w powszechnie spotykanemu u j m o w a n i u problemu nie należy
z a p o m i n a ć , że wspomniany charakter ś m i e r c i w naszej sytuacji post
lapsum, o k r e ś l a n e j jako kara za grzech, pozostaje w ś w i e t l e Pisma św.
w zależności nie t y l k o od grzechu pierworodnego, ale r ó w n i e ż od grze­
c h ó w osobistych — p r z y n a j m n i e j ś m i e r t e l n y c h a nie odpuszczonych.
M o ż n a b y t u za Rahnerem p r z y t o c z y ć szereg t e k s t ó w św. P a w ł a z listu
do R z y m i a n (np. 1,32; 6,16.21.23; 7,5.10; 8,2; por. J k 1,15; 1 J 3,14;
5, 16). Wolno z nich w y p r o w a d z i ć w p e ł n i uzasadniony wniosek,
że
ś m i e r ć w j a k ż e w i e l u swych formach jest przejawem „ g r z e c h u ś w i a t a " .
P o c z y n a j ą c od grzechu pierwszego człowieka aż do naszych czasów,
t w o r z y on p e w n ą całość w i n y ludzkości, p r z e j a w i a j ą c e j się nie t y l k o
w tragicznej i bolesnej sytuacji w e w n ę t r z n e j i z e w n ę t r z n e j poszczegól­
nego człowieka, ale przede w s z y s t k i m w stosunkach m i ę d z y l u d z k i c h ,
w y r a ż a j ą c y c h się j a k ż e często w ś m i e r c i , p r z y b i e r a j ą c e j niesamowite
formy i rozmiary, j a k i bezsilności człowieka, co zdaje się r ó w n i e w y ­
r a ź n i e u k a z y w a ć p o d k r e ś l a n y w P i ś m i e ś w . z w i ą z e k m i ę d z y grzechem,
ś m i e r c i ą i szatanem (np. a k t y terroru).
J e ś l i w ś m i e r c i zachodzi coś, czego nie powinno w niej b y ć , jako w y ­
n i k a j ą c e j z samej n a t u r y b y t u stworzonego — inaczej nie sposób mówić
o „ k a r z e " nawet w znaczeniu analogicznym — to ma to miejsce ze
w z g l ę d u na nadprzyrodzony cel, do jakiego człowiek został wezwany od
p o c z ą t k u , dzięki łasce Bożej, co z r e s z t ą w y r a ż o n e zostało w n i e ś m i e r t e l ­
ności b y t u osobowego. W ś w i e t l e takiego stwierdzenia szukamy zatem
odpowiedzi na pytanie, co w ś m i e r c i m o ż e m y określić jako elementy,
k t ó r e w niej nie p o w i n n y m i e ć miejsca. Bierzemy t e ż pod u w a g ę cha­
rakter ś m i e r c i jako zdarzenia oznaczającego kres wolności i historii i n ­
d y w i d u a l n e j . Stosunkowo bez t r u d u w odpowiedzi odnajdujemy cechę za­
krycia ś m i e r c i , p r z e ż y w a n e j w ł a ś n i e dlatego jako niezwykle t r u d n y mo­
ment w c a ł y m procesie rozwoju życia osobowego, a to w n a s t ę p s t w i e
n i e m o ż n o ś c i zintegrowania j e j w naszej historii jako wydarzenia bliżej
nieznanego, z a r ó w n o w k o n k r e t n y c h szczegółach, j a k i w samej istocie
JA J E S T E M ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
79
zachodzącego w niej procesu "przemiany życia historycznego w życie
wieczne".
Zapewne niejednokrotnie człowiek doznaje p r z e ż y c i a p r z y n a j ­
mniej „częściowej integracji" swej identyczności, kiedy w codziennym
doświadczeniu dokonuje p r z e z w y c i ę ż a n i a „ t r o j a k i e j pożądliwości", co
równoznaczne jest z pewnego rodzaju „ o b u m i e r a n i e m " r ó ż n y c h aspek­
tów osobowości. Napotykamy też czasem p r z y k ł a d y ś m i e r c i w późnej sta­
rości, p r z e b i e g a j ą c e j w c a ł k o w i t y m spokoju i przy osiągniętej niemal
integracji — przynajmniej w sposób asymptotyczny — a to dzięki do­
strzeganiu owoców w y s i ł k u całego życia. W takich wypadkach zdaje się
być całkiem w y r a ź n i e widoczne, że zintegrowana w całości życia ś m i e r ć
pozbawiona zostaje j a k b y swego zakrycia i nie jest bynajmniej p r z e ż y ­
wana, jako coś sprzeciwiającego się naturze człowieka.
Jeśli więc Pismo św. i orzeczenia Kościoła n a z y w a j ą ś m i e r ć „ z a p ł a t ą
grzechu", to w t y m o k r e ś l e n i u znajduje s w ó j w y r a z d o ś w i a d c z e n i e pro­
testujące przeciw zakryciu śmierci i bezsilności jaka towarzyszy z w y k l e
jej p r z e ż y w a n i u .
W t y m też zakryciu m o ż n a widzieć w p e w n y m sensie istotę charak­
teru „ k a r y " za grzechy, zawartego w śmierci, k t ó r a nie sprzeciwiając się
samej naturze człowieka odczuwana jest j a k o ś coś, co nie powinno mieć
miejsca w egzystencji człowieka, uwarunkowanej ł a s k ą i nadprzyrodzo­
nym powołaniem.
Z zakrycia właściwego śmierci, rodzi się też w n i m zakorzeniony l ę k
przed śmiercią, b ę d ą c y p o n i e k ą d wyrazem „ s y t u a c j i grzechu", przeja­
wiającej się w t y m , że człowiek umiera j a k b y nie dochodząc do w y p e ł ­
nienia swej historii; a s t ą d i wszystkie inne właściwości umierania i
śmierci, doznawane w konkretnych przypadkach, z w i ą z a n e są z grzerzem i „ z a p ł a t ą " za niego, s t w a r z a j ą c t y m samym m o ż l i w o ś ć oczysz­
czenia. Jako stworzenie objęte d z i a ł a n i e m B o ż y m człowiek odczuwa lęk
przed zdarzeniem śmierci, d o s t r z e g a j ą c w n i m j a k b y przejaw i m o ż e
zaczątek w d z i e r a j ą c e j się w dziedzinę b y t u osobowego ś m i e r c i wiecznej,
k t ó r a jest śmiercią we w ł a ś c i w y m tego słowa znaczeniu.
Współumieranie
z
Chrystusem...
Wspomnieliśmy, że określenie ś m i e r c i jako k a r y za grzech ma z r a czenie analogiczne. Nie jest ona k a r ą — przynajmniej dla człowieka
usprawiedliwionego, z a c h o w u j ą c w t y m w y p a d k u w ś w i e t l e w y p o w i e ­
dzi Pisma św. i orzeczeń Kościoła jedynie znaczenie j a k b y „ m i e j s c a "
ewentualnego czyszczenia czy „ s p r a w d z e n i a " wierności, a t y m samym
ostatnią możliwością zdobycia zasługi i z a d o ś ć u c z y n i e n i a za pozostałe
do w y r ó w n a n i a przewinienia.
KS. J E R Z Y
80
ZAREMBA
W e d ł u g słów Pana Jezusa dla człowieka usprawiedliwionego przez
w i a r ę umieranie i ś m i e r ć nie jest j u ż zasadniczo śmiercią: Kto
wierzy
we mnie, choćby i umarł żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we mnie,
nie umrze na wieki (J 11, 25n). Dla c z ł o w i e k a w i e r z ą c e g o umieranie
i ś m i e r ć staje się w s p ó ł u m i e r a n i e m z Chrystusem, u d z i e l a j ą c y m pełni
prawdziwego życia, z Chrystusem u w i e l b i o n y m (por. 2 T y m 2, 11).
W ł ą c z e n i e w ś m i e r ć Chrystusa dokonuje się zasadniczo przez wiarę,
a szczególnej intensyfikacji i w y r a z u nabiera przez chrzest i Euchary­
stię (por. J 6, 26—71). Potwierdza to nasze, w y r a ż o n e j u ż przekona­
nie, że ś m i e r ć stanowi p e w n ą w a r t o ś ć , p r z e n i k a j ą c całe życie chrześci­
j a ń s k i e i osiągając swój p u n k t szczytowy w samej śmierci, k t ó r a sta­
je się zdarzeniem zbawczym jako w s p ó ł u m i e r a n i e z Chrystusem.
M o ż n a to w y r a z i ć za K . Rahnerem w sposób bardziej jeszcze zdecy­
dowany: Ponieważ
śmierć w tej mierze, w jakiej jest zdarzeniem
pod­
sumowującym
całą historię
życia człowieka
w jej wypełnieniu
— i to
jako świadomy
czyn ludzki — i jeśli w śmierci „pragmatycznie",
jak
mówił Eutychiusz,
dokonuje się to, co już dokonało
się mistycznie
w
szczytowych
sakramentalnych
momentach
chrześcijańskiej
egzystencji
na chrzcie i w Eucharystii
— to jest włączenie
w śmierć Pana — tym
samym śmierć sama ma znaczenie szczytowego
punktu tak
zbawczego
działania jak i skutecznego podjęcia zbawienia (489).
Z a s a d n i c z ą zatem s p r a w ą w c h r z e ś c i j a ń s k i m rozumieniu śmierci jest
jej znaczenie jako w s p ó ł u m i e r a n i a z Chrystusem i rola śmierci jako
miejsca szczególnej realizacji zbawienia, n a d a j ą c e jej w p e w n y m sensie
charakter sakramentalny.
N a l e ż y p a m i ę t a ć o t y m , że ś m i e r ć Jezusa na k r z y ż u s t a n o w i ł a nie
t y l k o dokonanie odkupienia w znaczeniu o b i e k t y w n y m , ale również
ukazanie ś m i e r c i człowieka zjednoczonego z Bogiem i realizującego od­
kupienie w znaczeniu s u b i e k t y w n y m , co znalazło swój wyraz w przy­
jęciu przez Chrystusa ś m i e r c i t a k ż e w jej relacji do grzechu — czy­
l i k a r y za grzech — jako przejawu radykalnego opuszczenia i bezsil­
ności przyjmowanej jednak w s w y m „ z a k r y c i u " z w i a r ą , nadzieją i m i ­
łością przez p e ł n e p o s ł u s z e ń s t w a oddanie się Bogu w tej „ s y t u a c j i grze­
chu": oddalenia i m r o k u .
„Szczególne
miejsce"
zbawienia...
Słuszność o k r e ś l e n i a ś m i e r c i jako miejsca, czy szczytowego p u n k t u
zbawczego d z i a ł a n i a Chrystusa ukazuje nam refleksja nad zagadnieniem
łaski Bożej, rozumianej jako udzielanie się Boga, z a k ł a d a j ą c e wolne i od­
powiedzialne otwarcie się człowieka, k t ó r e oznacza w t y m w y p a d k u za­
sadniczą s a m o t r a n s c e n d e n c j ę , s t a n o w i ą c ą k o n s t y t u t y w n y element urze-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
81
czywistniania się osoby (o czym b y ł a m o w a uprzednio). Ta transcenden­
cja to r ó w n o c z e ś n i e wyrzeczenie się siebie, bo jej i s t o t ę stanowi w y c h o ­
dzenie poza w s z e l k ą s t w o r z o n ą r z e c z y w i s t o ś ć , do k t ó r e j n a l e ż y t a k ż e
nasze ludzkie „ j a " . W świecie o d k u p i o n y m przez k r z y ż i ś m i e r ć C h r y ­
stusa, stwarza to n a j k o r z y s t n i e j s z ą s y t u a c j ę realizacji ł a s k i -— a więc
odkupienia w znaczeniu s u b i e k t y w n y m — w e d ł u g słów Jezusa: Jeśli kto
chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie
krzyż
swój i niech mnie naśladuje.
Bo kto chce zachować
swoje życie,
straci
je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je ( M t 16, 24n).
W t a k i m t e ż w y p a d k u , kiedy do urzeczywistnienia zdarzenia łaski
należy wyrzeczenie się siebie, jako n i e z b ę d n y warunek, sytuacja ś m i e r ­
ci stanowi szczególni korzystny moment, j a k b y p u n k t szczytowy zbaw­
czego d z i a ł a n i a Bożego w historii. W ś m i e r c i bowiem — m a j ą c k o n ­
k r e t n ą możliwość j e j akceptacji jako „ n a s z e g o czynu" — człowiek zo­
staje pozbawiony wszystkiego, t a k ż e samostanowienia o sobie, czy raczej
własnego „ja", doznając radykalnej bezsilności, przez co sytuacja t a k
korzystna dla zaistnienia łaski, jako udzielania się Boga i objawienia
mocy Bożej w naszej słabości (por. 2 K o r 12, 9—10), osiąga swój po­
n i e k ą d n a j w y ż s z y stopień. W ten sposób zdarzenie ś m i e r c i staje się
„miejscem zbawienia": zbawczego d z i a ł a n i a Chrystusa u k r z y ż o w a n e g o
I najradykalniejszej możliwości w s p ó ł u m i e r a n i a z Chrystusem przez
całkowite zawierzenie Bogu r e a l i z u j ą c e zbawienie w znaczeniu subiek­
tywnym.
Królestwo
Boże.
W r ó ć m y jeszcze na c h w i l ę do zagadnienia s ą d u a to w n a w i ą z a n i u
do pojęcia K r ó l e s t w a Bożego zrealizowanego w ś m i e r c i Chrystusa, czy
w całej tajemnicy paschalnej, jako z a p o c z ą t k o w a n i a jego pełni.
M o t y w panowania Bożego w świecie nie stanowi z e w n ę t r z n e g o , ob­
cego ś w i a t u m o t y w u działania człowieka, w k t ó r y m koncentruje się
dzieło stworzenia, osiągające w n i m ś w i a d o m o ś ć siebie. M o t y w ten, b ę ­
d ą c y p o d s t a w ą pozytywnego w y r o k u — o s ą d u działalności c z ł o w i e k a —
wchodzi przecież w s a m ą s t r u k t u r ę p o r z ą d k u stworzonego z racji jego
bytowej zależności od Boga. W ł a ś n i e w ś w i e t l e pojęcia K r ó l e s t w a B o ­
żego dzieło stworzenia i n t e r p r e t o w a ć n a l e ż y jako dar, podejmowany
świadomie przez człowieka jako zadanie do w y p e ł n i e n i a , od czego uza­
leżniony jest ostateczny w y r o k .
Sprzeciw i bunt wobec panowania Bożego — czego m o ż l i w o ś ć daje
człowiekowi wolność w y b o r u — nie prowadzi i nie m o ż e p r o w a d z i ć do
zamierzonej emancypacji człowieka („będziecie jako bogowie") ale do
alienacji I samozniszczenia przez z a m k n i ę c i e się w sbie. Uznanie bo­
wiem Boga I Jego w ł a d z y , to po prostu akceptacja p o r z ą d k u stworzo-
KS. JERZY
82
ZAREMBA
nego i realizowanie w świecie K r ó l e s t w a Bożego a t y m samym akcep­
tacja samego siebie w s y t u a c j i wolności i zarazem rzeczywistej zależno­
ści od S t w ó r c y .
D e c y d u j ą c y m z a ł o ż e n i e m i m o t y w e m dla człowieka, uznającego po­
r z ą d e k i panowanie Boże, jest postawa miłości z w i ą z a n a z faktem, że
Bóg w Jezusie Chrystusie solidaryzuje się i u t o ż s a m i a z człowiekiem,
dzięki czemu spotkanie z b l i ź n i m jest spotkaniem z Bogiem w Chry­
stusie, do jakiego n a w i ą z u j e znany obraz i z a p o w i e d ź s ą d u z Ewangelii
Mateusza (Mt. 25, 31—46).
S p r a w i e d l i w y w y r o k ostatecznego sądu, j a k i w zasadzie dokonuje się
w ś m i e r c i , ma s w o j ą d i a l e k t y c z n ą p o d s t a w ę w proegzystencji Jezusa,
k t ó r a sama z siebie stwarza s y t u a c j ę s ą d u i w y r o k u . Oskarżycielem,
o b r o n ą i sędzią jest ten sam Jezus Chrystus a n o r m ą oceny i w y r o k u
jest Jego życie, w k t ó r y m o b j a w i ł a się miłość Boża. Nie jest więc ten
sąd i w y r o k c z y m ś narzuconym z z e w n ą t r z ale z w i ą z a n y m z treścią
życia c h r z e ś c i j a ń s k i e g o , u r z e c z y w i s t n i a n ą na drodze „być w Chrystu­
sie".
Ten chrystologiczny aspekt wydarzenia s ą d u pozwala lepiej zrozu­
m i e ć i r o z w i ą z y w a ć p r o b l e m w y n i k a j ą c y z r o z r ó ż n i e n i a w eschatologii
katolickiej s ą d u szczegółowego i ostatecznego, jako w p e w n y m sensie zu­
p e ł n i e o d r ę b n y c h instancji, a p r z e c i e ż s t a n o w i ą c y c h jedność w ł a ś n i e w
Chrystusie, do k t ó r e g o n a l e ż y z a r ó w n o jdnostka, w s p ó l n o t a ludzka, jak
i całe stworzenie.
Ostateczny los c z ł o w i e k a zostaje zdecydowany w momencie śmierci
i w t y m samym „ c z a s i e " urzeczywistniony. M i m o jednak tej ostatecz­
ności losu p o s z c z e g ó l n y c h jednostek, co u t o ż s a m i a się z kresem historii
i n d y w i d u a l n e j a t a k ż e — p e w n y m znaczeniu — i pozostającej z nią
w ś c i s ł y m p o w i ą z a n i u historii w ogóle, choć ponad k a t e g o r i ą czasu; jej
wydarzenia toczą się w s z a k ż e dalej i to decyduje o diastazie m i ę d z y s ą ­
dem s z c z e g ó ł o w y m a ostatecznym, z b i e g a j ą c y m się z kresem historii pow­
szechnej l u d z k o ś c i (por. DS 1000—1002) a w ł a ś c i w i e ostatniej historii
i n d y w i d u a l n e j i s t ą d w p e w n y m sensie z „ o s t a t n i m " s ą d e m szczegóło­
wym.
13.
Ocena
Z M A R T W Y C H W S T A N I E W ŚMIERCI?
tezy
Stwierdzenie o urzeczywistnieniu w momencie śmierci ostatecznego
losu c z ł o w i e k a (nie t y l k o „ d u s z y " ale i „ciała") pozwala nam przejść do
ostatniego zamierzonego w t y c h r o z w a ż a n i a c h problemu a mianowicie
reprezentowanej przez w i e l u w s p ó ł c z e s n y c h t e o l o g ó w tezy o zmart­
w y c h w s t a n i u w ś m i e r c i . J e ś l i postaramy się u c h w y c i ć jej w ł a ś c i w y sens,
J A J E S T E M Z M A R T W Y C H W S T A N I E A I I ŻYCIEM
83
to nie stanowi ona bynajmmiej jakiegoś zaprzeczenia czy o d w r ó c e n i a
p o r z ą d k u wiary, a jedynie p r ó b ę innego i p e ł n i e j s z e g o m o ż e spojrzenia
na wydarzenie ś m i e r c i wpisane w e g z y s t e n c j ę człowieka, osiągające swój
punkt szczytowy j a k b y na s t y k u egzystencji historycznej i życia wiecz­
nego, w y r a ż o n e g o w „ k a t e g o r i i " zmartwychwstania. W y c h o d z ą c bowiem
z przytoczonego stwierdzenia św. Tomasza: non erit reditus ad immortalitatem nisi mediante morte i p r z y j m u j ą c zgodnie z T r a d y c j ą , że nie­
śmiertelność dotyczy nie samej duszy ale c z ł o w i e k a , k t ó r y w ś m i e r c i
spotyka się z Bogiem, dochodzimy do wniosku, że przemiana cielesności
oznaczająca utrwalenie historii — czyli zmartwychwstanie — winna
również m i e ć swoje „ m i e j s c e " w samej ś m i e r c i s t a n o w i ą c e j „dzień osta­
teczny", z t y m , że z o k r e ś l e n i a simul w y k l u c z y ć n a l e ż y k a t e g o r i ę temporalną.
N a w i ą z y w a l i ś m y do tego wielokrotnie w t o k u naszych r o z w a ż a ń ,
stwierdzając że nie sposób w p e ł n i adekwatnie i jednoznacznie w y r a z i ć
całej rzeczywistości tego wydarzenia jedynie przy pomocy kategorii
z a c z e r p n i ę t y c h z d o ś w i a d c z e n i a historycznego.
Mogliśmy s t w i e r d z i ć jednak, że c h r z e ś c i j a ń s k a interpretacja ś m i e r ­
ci, jako będącej dziełem Ducha Ś w i ę t e g o przemiany, pozwala teologii
p o d e j m o w a ć w s p o m n i a n ą hipotezę, choć nasuwa ona pewne t r u d n o ś c i
w y m a g a j ą c e pogłębionej refleksji teologicznej i budzi pewne uzasad­
nione zastrzeżenia,
jakie jednak okazać się m o g ą w przyszłości bez
większego znaczenia. Ogromna natomiast jej zaleta przejawia się w
praktyce życia chrześcijańskiego, u m o ż l i w i a j ą c konkretne i dynamiczne
oddziaływanie na to życie tak istotnej w Ewangelii p r a w d y o z m a r t ­
wychwstaniu. S t a n o w i ą c p u n k t wyjścia k e r y g m y apostolskiej, prze­
prowadzonej konsekwetnie m i m o napotykanych p o w a ż n y c h t r u d n o ś c i
(por .Dz 17,16-32), z czasem s t a ł a się p r a w d ą j a k b y z e p c h n i ę t ą
poza
horyzont w i a r y jako leżąca w zbyt dalekiej przyszłości.
Podjęcie wspomnianej tezy i p r ó b a reinterpretacji p r a w d y o zmart­
wychwstaniu (i to w oparciu o dane Pisma św. j a k i refleksji filozoficz­
nej) jako założenia i podstawy życia wiecznego u ł a t w i a nam r ó w n i e ż
zrozumienia pozornej „ p o m y ł k i " w oczekiwaniu r y c h ł e j paruzji w okre>ię chrześcijaństwa pierwotnego, oczekiwaniu, k t ó r e w ł a ś n i e z drugiej
strony stanowi dodatkowy argument na k o r z y ś ć tezy o zmartwychwsta­
niu w śmierci.
Reinterpretacja
prawdy
o
zmartwychwstaniu
Nie dziwią nas te p r ó b y reinterpretacji zmartwychwstania j a so prawdy wiary, skoro p a m i ę t a m y o znaczeniu jego obietnicy, szcze­
gólnie dobitnie p o d k r e ś l o n e j w teologii ś w . Jana, obietnicy po-
g4
KS. JERZY
ZAREMBA
wiązanej
ściśle
z innymi
elementami
eschatologicznej
przyszło­
ści, k t ó r e j z a p o c z ą t k o w a n i e m jest ś m i e r ć i zmartwychwstanie Chrystu­
sa uobecniane w Kościele, co stanowi dzieło Ducha Ś w i ę t e g o , k t ó r y też
w ł ą c z a nas w owe zbawcze wydarzenia z a r ó w n o przez w i a r ę jak i sakramenta ś w i ę t e , b y d o p r o w a d z i ć do p e ł n e g o ich urzeczywistnienia w
„przyszłości", przyszłości eschatologicznej.
Omawiana teza lepiej r ó w n i e ż zdaje się o d p o w i a d a ć — i to nie b u ­
dząc zasadniczych s p r z e c i w ó w — w s p ó ł c z e s n e j m e n t a l n o ś c i dostrzega­
jącej r e a l n ą m o ż l i w o ś ć istnienia c a ł k o w i c i e odmiennych od danych nam
w d o ś w i a d c z e n i u kategorii i w y m i a r ó w rzeczywistości, w ś r ó d k t ó r y c h
bardzej nawet „ u c h w y t n ą " zdaje się b y ć r z e c z y w i s t o ś ć b y t u duchowego
niż materialnego.
Teza o z m a r t w y c h w s t a n i u w ś m i e r c i to p o n i e k ą d prosty wniosek
p r z y j m o w a n e j w eschatologii metodycznej zasady, k t ó r ą stanowi „czło­
w i e k odkupiony" jako droga i p u n k t w y j ś c i a dla wypowiedzi eschatolo­
gicznych. P r z y j ę c i e zaś tej tezy nie oznacza j a k i e g o ś p r z e s u n i ę c i a „ t e r ­
m i n u " czy „ d a t y " zmartwychwstania jako wydarzenia eschatologiczne­
go leżącego poza linią czasu, ale konsekwentne uznanie, że cielesność to
w p e w n y m sensie locus theologicus d o ś w i a d c z e n i a ś m i e r c i s t a n o w i ą c e g o
p u n k t , w k t ó r y m zbiegają się j a k b y wszystkie wydarzenia i stany escha­
tologiczne d o t y c z ą c e jednostki a ujmowane oddzielnie jedynie w na­
szej perspektywie historycznej z konieczności.
Ż y c i e wieczne, sąd, zmartwychwstanie, obcowanie ś w i ę t y c h , czyś­
ciec, to r ó ż n e aspekty jednej i tej samej „ r z e c z y " s t a n o w i ą c e j teren
i a t m o s f e r ę eschatologicznej przyszłości, a jest n i ą dla nas sam Bóg
u d z i e l a j ą c y się przez ł a s k ę : Ojciec przez Syna w D u c h u Ś w i ę t y m . W e j ­
ście na ten teren „ p n e u m a t o l o g i c z n e g o " , w e w n ę t r z n e g o życia Bożego
wymaga „ u d u c h o w i e n i a " , egzystencjalnej przemiany jaka dokonuje się
w ś m i e r c i , s t a n o w i ą c e j wydarzenie eschatologiczne p o w i ą z a n e ściśle
z i n n y m i , t a k ż e z możliwością oczyszczenia pojmowanego czasem na spo­
sób „ m i e j s c a " . O ich n a s t ę p s t w i e trudno m ó w i ć w ścisłym znaczeniu
(choć konieczne jest ono w przekazie treści w i a r y ) , tam gdzie nie ma za­
stosowania historyczna kategoria czasu ani przestrzeni.
Nieśmiertlność
a
zmartwychwstanie.
W n a w i ą z a n i u do przeprowadzonych poprzednio analiz m o ż e m y zgo­
dzić się z i n t e r p r e t a c j ą J. B . Metza (Caro cardo salutis, 103n), że ciało to
bynajmniej nie coś o d r ę b n e g o i r ó ż n e g o od duszy człowieka, ale to ona
sama w s w y m z e w n ę t r z n y m , historycznym d o ś w i a d c z e n i u ś w i a t a w kate­
goriach czaso-przestrzennych. H i s t o r y c z n o ś ć bowiem — j a k to widzie-
JA JESTEM
ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
85
liśmy — nie stanowi j a k i e g o ś p r z y p a d ł o ś c i o w e g o dodatku do b y t u osobo­
wego, ale s a m ą jego k o n k r e t n ą r e a l i z a c j ę u w a r u n k o w a n ą s t r u k t u r ą ontologiczną.
Trudno w t a k i m w y p a d k u m ó w i ć , w ś c i s ł y m tego s ł o w a znaczeniu, o
oddzieleniu duszy i ciała w ś m i e r c i , m i m o o k r e ś l o n e j s t r u k t u r y fenome­
nologicznej zdarzenia ś m i e r c i ; to c a ł y człowiek jako osoba osiąga w niej
swój kres w wymiarze historycznym, b y dzięki n i e ś m i e r t e l n o ś c i jako ca­
łość wejść w w y m i a r daru życia wiecznego, jakie u t o ż s a m i a się ze zmart­
wychwstaniem.
Przytoczone wcześniej Tomaszowe stwierdzenie: immortalitas
igitur
aniraae exigere videtur resurrectionem
corporum futuram, zdaje się j a k ­
by nie u w z g l ę d n i a ć d a r m o w o ś c i zbawienia, w t y m w y p a d k u z m a r t w y c h ­
wstania, k t ó r e jest k o n s e k w e n c j ą doskonałości odkupienia Chrystusowego
a łączone w t r a d y c j i niemal w y ł ą c z n i e ze zmartwychwstaniem powszech­
n y m i to w kategoriach d o ś w i a d c z e n i a historycznego. To z r e s z t ą dopro­
wadziło m. i n . do znanego w historii nieporozumienia w z w i ą z k u z w y p o ­
wiedziami papieża Jana X X I I p o d k r e ś l a j ą c y m i osiągnięcie p e ł n i zbawie­
nia „dopiero przy zmartwychwstaniu powszechnym"
( t r u d n o ś ć znika,
jeśli p r z y j m u j e m y zmartwychwstanie w śmierci). J e ś l i nawet wydana po
jego śmierci bulla Benedictus Deus z 1336 r o k u m ó w i o osiągnięciu zba­
wienia „ d u s z y " zaraz po ś m i e r c i a nie przy k o ń c u ś w i a t a , to nie ma w
t y m ż a d n e j sprzeczności, kiedy u w z g l ę d n i m y d i a l e k t y k ę „ d o ś w i a d c z e n i a
czasu pozahistorycznego"
(uwielbionego).
T a k ż e zresztą t r z y m a j ą c a się nadal teologii tradycyjnej eschatologia
coraz częściej rezygnuje z w y o b r a ż e ń przestrzennych, umieszczając np.
czyściec jako stan oczyszczenia w „ p r z e j ś c i u " m i ę d z y ż y c i e m a śmiercią,
k t ó r e w y m y k a się wszelkim kategoriom naszego d o ś w i a d c z e n i a , bo nie
ma t u zastosowania miara czasu; identyczne rozumowanie odnieść m o ż n a
i należy do „ s t a n u p o ś r e d n i e g o " anima separata m i ę d z y ś m i e r c i ą a zmar­
twychwstaniem powszechnym, czego p r z y k ł a d e m jest w ł a ś n i e teza o
„ z m a r t w y c h w s t a n i u w ś m i e r c i " . Nie przesuwa ona bynajmniej daty i o¬
koliczności zmartwychwstania c z ł o w i e k a ale p r ó b u j e spojrzeć na nie z
tamtej
strony.
Eschata
w
śmierci...
Zgodnie z naszymi z a ł o ż e n i a m i umieszczenie eschata w samej śmierci,
jako granicy w y m i a r ó w egzystencji człowieka, w p r z e c i w i e ń s t w i e do da­
wnego modelu opartego na b u d z ą c y m szereg z a s t r z e ż e ń pojęciu „ a n i m a
separata", przyjmowany przez nas model wykazuje — j a k j u ż wspomi­
n a l i ś m y — szereg zalet zwłaszcza w praktyce życia chrześcijańskiego.
I tak przede wszystkim cechuje go zgodność z modelem chrystologi­
cznym. W Chrystusie — na co z w r a c a l i ś m y u w a g ę — zmartwystwstanie
KS. JERZY
86
ZAREMBA
urzeczywistnia się w sarnęj ś m i e r c i , co pozwala p r z y j ą ć analogiczną sy­
t u a c j ę w ś m i e r c i c h r z e ś c i j a n i n a (w najszerszym tego słowa rozumieniu)
p o t w i e r d z o n ą t a k ż e przez dogmat Wniebowzięcia.
Rozbudza to i p o g ł ę b i a ponadto ś w i a d o m o ś ć eschatologiczną wobec
„bliskości eschata" d y n a m i z u j ą c wszelkie działania w d ą ż e n i u do roz­
w o j u osobowości i tworzenia lepszego, bardziej ludzkiego ś w i a t a — osią­
g a j ą c y c h swe potwierdzenie i utrwalenie w ś m i e r c i - z m a r t w y c h wstaniu.
P r z e c i n a j ą c e linię czasu w k a ż d e j ś m i e r c i człowieka eschata, t w o r z ą
dla niego s y t u a c j ę dnia ostatecznego i k o ń c a osobowego ś w i a t a w ramach
historii toczącej się „z tej strony" dalej...
Ponadto w o m a w i a n y m modelu, choć nadal o t w a r t y m pozostaje pro­
blem rozumienia k o ń c a ś w i a t a , to jednak znika n a j p o w a ż n i e j s z a t r u d n o ś ć
eschatologii tradycyjnej z w i ą z a n a ze stanem p o ś r e d n i m z d a j ą c y m się su­
g e r o w a ć n i e d o s k o n a ł ą „ p e ł n i ę " szczęścia zbawionych przed zmartwych­
wstaniem.
Z g o d n o ś ć z c h r y s t o l o g i ą — j a k ą d o s t a r z e g a l i ś m y i zaznaczyli w na­
szym modelu — pozwala nam dalej w y p r o w a d z i ć wniosek o zgodności
z p n e u m a t o l o g i ą ( s t a n o w i ą c ą zasadniczy element „epoki Kościoła). Jeśli
bowiem rozpoczęta w ś m i e r c i - z m a r t w y c h w s t a n i u Chrystusa epoka K o ­
ścioła identyfikuje się z e p o k ą Ducha Ś w i ę t e g o , s t a n o w i ą c e g o „ e s c h a t o ­
logiczny w y m i a r " T r ó j c y Ś w i ę t e j i „ t e r e n " życia zbawionych, rozumia­
nego jako uczestnicznie w życiu B o ż y m , k t ó r y m jest miłość uosobiona
w D u c h u Ś w i ę t y m , to p r o w a d z i ć On musi do p e ł n i b ę d ą c e g o Jego dzie­
ł e m u ś w i ę c e n i a człowieka, u t o ż s a m i a j ą c e j się ze zmartwychwstaniem.
Przemiana c z ł o w i e k a i wcielanie go w Chrystusa przez usprawiedli­
wienie, w i a r ę i sakramenta ś w i ę t e , jako dzieło Ducha Świętego, osiąga
swój p u n k t szczytowy w ś m i e r c i s t a n o w i ą c e j w s p ó ł u m i e r a n i e z Chrystu­
sem, k t ó r e g o ś m i e r ć u t o ż s a m i a się ze zmartwychwstaniem, jako jej prze­
zwyciężeniem.
Zmartwychwstanie
3
„indywidualne '.
Rozłączenie w eschatologii s ą d u ostatecznego od sądu szczegółowe­
go, m o ż e w p e w n y m sensie dla refleksji teologicznej s t a n o w i ć podsta­
w ę i uzasadnienie podjęcia przez nas p r ó b y analogicznego „rozdziele­
nia zmartwychwstania „ i n d y w i d u a l n e g o " od „ z m a r t w y c h w s t a n i a pow­
szechnego", jakie obejmie przecież ponadto cały ś w i a t , jako p r z e d ł u ż e n i e
cielesności człowieka.
O p i e r a j ą c się na wypowiedziach Kościoła, nauka katolicka m ó w i w y ­
r a ź n i e o sądzie raz jako o wydarzeniu, k t ó r e ma miejsce przy śmierci
poszczególnego człowieka, a k i e d y indziej jako o wydarzeniu połączo-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
87
n y m z p a r u z j ą i k o ń c e m ś w i a t a , nie d o s t r z e g a j ą c w t y m r o z r ó ż n i e n i u
żadnej sprzeczności m i ę d z y ,,sądem s z c z e g ó ł o w y m " a „ s ą d e m ostatecz­
n y m " , mimo, że pierwszy jest ostatecznym jako nie p o d l e g a j ą c y r e w i ­
zji czy zawieszeniu.
W eschatologii nie sposób oddzielać „ p o c z ą t k u " nowej egzystencji od
dalszego jej trwania; w t y m też znaczeniu ś m i e r ć , bez ewentualnego
sprzeciwu j a k i budzić może czasem wspomniana teza, wolno n a z w a ć
„ p o c z ą t k i e m " zmartwychwstania, bo przecież ona w ł a ś n i e stanowi za­
lążek i wejście w stan ostateczny, k t ó r y nie potrzebuje i nie domaga
się rozdzielania poszczególnych jego e l e m e n t ó w .
Ostateczny los jednostki u t o ż s a m i a się dla niej z r o z w i ą z a n i e m sen­
su całej rzeczywistości w jej wymiarze historycznym, o j a k i m decy­
duje cielesność egzystencji ludzkiej, uczestnicząca w realizacji p e ł n i
K r ó l e s t w a Bożego.
Słusznie więc b r z m i stwierdzenie K . Rahnera (Zur Theologie des Todes, 28): Cała rzeczywistość
materialna, cały świat rozwija się w głębi
duchowo-cielesnej
osobowości
i dzięki niej, stanowiąc
w pewnej
mierze
jej „ciało", osiąga swą ostateczność
w jej
śmierci.
Można t u p r z y p o m n i e ć to, co p o w i e d z i e l i ś m y o ś m i e r c i jako prze­
mianie, w n a s t ę p s t w i e k t ó r e j „ d o m i n a c j a cielesności" w y m i a r u histo­
rycznego przechodzi w „ d o m i n a c j ę d u c h o w o ś c i " — t a k ż e w znaczeniu
pneumatologicznym (jako dzieło Ducha Ś w i ę t e g o ) . W perspektywie an­
tropologii biblijnej, trudno zatem m ó w i ć o ś m i e r c i jako „odłączeniu d u ­
szy od ciała" bowiem nawet „ a n i m a separata", nie b ę d ą c czystym d u ­
chem zachowuje z konieczności nadal swoją r e l a c j ę do materii, stano­
wiącej k o n s t y t u t y w n y element n a t u r y człowieka w j e j cielesności.
S t ą d ciało z m a r t w y c h w s t a ł e , uwielbione, s t a n o w i ą c t r w a ł ą doskona­
łość cielesności — materialnej strony osoby ludzkiej — nie jest c z y m ś
dodanym „ p ó ź n i e j " , po śmierci, ale c z y m ś co w e d ł u g Teilharda człowiek
formuje w ciągu całej historii swego życia jako dany m u ś w i a t . Jest to
więc p o n i e k ą d „ w e w n ą t r z o s o b o w y moment", owoc czasu nagromadzony
w „ s e r c u " człowieka. M a t e r i a l n o ś ć jest bowiem — j a k s t w i e r d z i l i ś m y —
s t r u k t u r a l n y m elementem i w a r u n k i e m rozwoju, tworzenia, urzeczywist­
niania się i tożsamości osoby jako podmiotu a nie c z y m ś , co jako przej­
ściowe stadium, czy z b ę d n e , wykorzystane j u ż n a r z ę d z i e , m o ż n a będzie
odrzucić. Owa też m a t e r i a l n o ś ć — ciało człowieka najszerzej rozumiane
— nadaje indywidualne p i ę t n o osobowości i jako takie, p o d l e g a j ą c o s ą d o ­
wi w s p o t k a n i u - s ą d z i e w ś m i e r c i , nie m o ż e zostać po prostu „ o d r z u c o r e "
nawet na j a k i ś czas, w sposób p r z e j ś c i o w y w „ s t a n i e p o ś r e d n i m " .
Można więc powiedzieć, że zmartwychstwanie jest „ z b a w c z ą koniecz­
nością" jako t r w a ł a doskonałość cielesności, osiągnięta u samych korze­
ni osobowego b y t u na drodze przemiany, a więc w w y m i e r z ę „ w e w n ę -
88
KS. JERZY
ZAREMBA
t r z n y m " , n i e u c h w y t n y m od strony z e w n ę t r z n e j , gdzie pozostają
tylko
p o d l e g a j ą c e r o z k ł a d o w i zwłoki. M o ż n a b y t ę p r z e m i a n ę cielesności j a k ą
stanowi zmartwychwstanie w ś m i e r c i p o r ó w n a ć naszym zdaniem — m u tatis mutandis — z p r z e m i a n ą e u c h a r y s t y c z n ą .
Przy całej zatem r ó ż n i c y p o d m i o t o w o ś ć i osobowość są z sobą w czło­
w i e k u złączone w sposób nie d a j ą c y się rozłączyć, a s t ą d d o s k o n a ł a przy­
szłość — zbawienie o s i ą g a n e w ś m i e r c i — musi u w z g l ę d n i a ć doskonałą
m a t e r i a l n o ś ć jako moment doskonałości samego ducha (podmiotu) a nie
„ o b o k " czy „ p o t e m " ; co ł a t w i e j m o ż n a u c h w y c i ć i z r o z u m i e ć m a j ą c na
uwadze fakt, że stosunek m a t e r i i i ducha w c z ł o w i e k u nie jest stosun­
k i e m statycznym ale d y n a m i c z n y m ( w e d ł u g Tomasza:
współkonstytuując
akt bytu
osobowego).
Z drugiej strony nie sposób t e ż m ó w i ć o j a k i m ś osobowym podmio­
cie z b i o r o w y m h i s t o r i i powszechnej, z m i e r z a j ą c e j do ostatecznej dosko­
nałości; raczej m a m y t u do czynienia z jednością w i e l u podmiotów,
u w z g l ę d n i a j ą c ą ich i n t e r k o m u n i k a t y w n o ś ć t a k ż e na płaszczyźnie z d a r z e ń
eschatologicznych. Pozwala to p r z y j ą ć , że poszczególny człowiek do­
ś w i a d c z a w swej ś m i e r c i nie t y l k o w ł a s n e g o eschatonu, ale zarazem
eschatonu ś w i a t a i całej ludzkości, k t ó r y m jest sam Bóg udzielający się
wszystkim przez Syna w Duchu Ś w i ę t y m . Spotkanie z uwielbionym
c z ł o w i e c z e ń s t w e m Chrystusa, s t a n o w i ą c y m d r o g ę do Ojca z a p o c z ą t k o ­
w a n ą w Kościele, osiąga zatem swój p e ł n y k s z t a ł t w śmierci. W zmart­
w y c h w s t a n i u Chrystusa wszystko jest j u ż zawarte i nie ma miejsca na
coś „ n o w e g o " , a k a ż d e zmartwychwstanie człowieka to j a k b y włączenie
w uwielbione ciało Jezusa, k t ó r e g o p e ł n i a ujawnia się w historii jako dar
i w y p e ł n i e n i e zbawczego zadania: Dzieła Odkupienia.
W tej t e ż perspektywie hipoteza o z m a r t w y c h w s t a n i u w ś m i e r c i —
zwłaszcza w naszym, nieco s k o r y g o w a n y m ujęciu — nie stanowi zagro­
żenia dla zmartwychwstania powszechnego czy dla dogmatu Wniebo­
wzięcia N M P a n n y . S f o r m u ł o w a n a w n i m eschatologia M a r y j n a ukazuje
ją jako w s z c z e g ó l n y m znaczeniu p i e r w s z ą w ś r ó d d o z n a j ą c y c h owoców
odkupienia, bo w swej w y j ą t k o w e j relacji i zjednoczeniu z Chrystusem,
d o ś w i a d c z a M a r y j a eschatonu wszystkich zbawionych, k t ó r y c h jest M a t ­
ką w p o r z ą d k u łaski i najdoskonalszym obrazem Syna.
14.
ZAKOŃCZENIE
Jak ł a t w o s t w i e r d z i ć , zgodnie z tematem w y r a ż o n y m w podtytule
rozprawy, g ł ó w n y m przedmiotem naszego zainteresowania b y ł o w tych
eschatologicznych r o z w a ż a n i a c h zagadnienie ś m i e r c i i zmartwychwstania
człowieka.
R o z p a t r y w a l i ś m y je w r ó ż n y m k o n t e k ś c i e w y n i k a j ą c y m z objawie-
JA
JESTEM
Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
89
nia i współczesnego zainteresowania eschatologią, a zwłaszcza proble­
mem „życia po życiu". W s k a z y w a l i ś m y , że o d p o w i e d ź na zasadnicze p y ­
tanie „ c z y m jest ś m i e r ć " , u z a l e ż n i o n a jest w dużej mierze od antropo­
logicznych założeń w rozumieniu n a t u r y i egzystencji człowieka. J e ś l i
antropologia biblijna, u k a z u j ą c a nadprzyrodzone p o w o ł a n i e człowieka,
w interpretacji ś m i e r c i k a ż e raczej w y c h o d z i ć z pojęcia z m a r t w y c h w s t a ­
nia, s t a n o w i ą c e g o w p e w n y m sensie k a t e g o r i ę życia wiecznego u w z g l ę ­
dniającą j e d n o ś ć n a t u r y ludzkiej o p o d w ó j n y m aspekcie d u c h o w o ś c i
i cielesności, to antropologia pozostająca pod w p ł y w e m r ó ż n y c h f o r m
platonizmu, zadomowionych na d ł u g i czas w teologii katolickiej, w r o ­
zumieniu tak ś m i e r c i jak i zmartwychwstania, nacechowana jest dualiz­
mem. Z a p o z n a j ą c nawet czasem analogiczny charakter w y p o w i e d z i escha­
tologicznych, m ó w i o ś m i e r c i jako „rozłączeniu duszy i c i a ł a " a o zmart­
wychwstaniu jako i c h p o n o w n y m złączeniu i to w kategorii temporalnej
naszego historycznego d o ś w i a d c z e n i a .
N a s t ę p s t w e m bardzo niekorzystnym, takiego ujmowania ś m i e r c i , sta­
nowiącej zasadniczy w y m i a r życia człowieka, a t r a k t u j ą c e g o
zmart­
wychwstanie jako ^pewnego rodzaju niezbyt w a ż n y dodatek i u z u p e ł ­
nienie n i e ś m i e r t e l n o ś c i duszy, i to w odległej przyszłości, b y ł n i e w i e l k i
stosunkowo w p ł y w na p r a k t y k ę życia c h r z e ś c i j a ń s k i e g o najistotniejszej
w Ewangelii zapowiedzi i p r a w d y o z m a r t w y c h w s t a n i u człowieka.
By tej rozbieżności u n i k n ą ć i j e j p r z e c i w d z i a ł a ć , co jest tak istotne
i l a w i a r y w życie wieczne, n i e r o z ł ą c z n i e z w i ą z a n e ze z m a r t w y c h w s t a ­
niem, teologia w s p ó ł c z e s n a p o d j ę ł a tezę, czy raczej h i p o t e z ę , o zmart­
wychwstaniu w śmierci.
Nasze r o z w a ż a n i a b y ł y p r ó b ą j e j pełniejszej interpretacji, syntezy
. ukazania JEJ zgodności z a r ó w n o z w y p o w i e d z i a m i objawienia, z antro­
POLOGIĄ biblijną i chrystologią, szczególnie w aspekcie pneumatologiczl y m , j a k i z a n t r o p o l o g i ą filozoficzną o tak charakterystycznym dla
współczesnej m e n t a l n o ś c i nastawieniu personalistycznym, p r e f e r u j ą c y m
np. k a t e g o r i ę dialogu i przymierza od kategorii metafizyczno-ontologiczl y c h i p r z y j m u j ą c e j r e a l n ą m o ż l i w o ś ć istnienia i n n y c h , od naszego, w y n i a r ó w rzeczywistości.
M ó w i e n i e o z m a r t w y c h w s t a n i u w ś m i e r c i nabiera innego zabarwielia i charakteru — bez przestawiania p o r z ą d k u treści w i a r y c z y . p r z e ­
SUWANIA „ d a t y " zmartwychwstania — jeśli ś m i e r ć uznajemy za rzeczy­
wistość i zdarzenie, o k t ó r y m decydujemy sami w k o n t e k ś c i e autono­
micznej zależności, w y p ł y w a j ą c e j z f a k t u stworzenia, a to w r ó ż n y c h
momentach życia. Ś m i e r ć bowiem, w ramach egzystencji odkupionej
PRZEZ K r z y ż , stała się zasadniczą p r z e m i a n ą , k u k t ó r e j p r o w a d z ą nas
DODEJMOWANE przy naszym w s p ó ł d z i a l e z ł a s k ą przemiany d o k o n u j ą c e
;ię w usprawiedliwieniu, czy przez w i a r ę i przez sakramenta ś w i ę t e , prze-
90
KS. J E R Z Y
ZAREMBA
m i a n ą u m o ż l i w i a j ą c ą wejście człowieka w w y m i a r wieczności — czasu
uwielbionego— b y u c z e s t n i c z y ć w p e ł n i w życiu B o ż y m .
Ś m i e r ć jest p r z e m i a n ą , k t ó r ą naszym zdaniem określić m o ż n a jako
p r z e m i a n ę „ m i e ć " w „ b y ć " , czyli p r z e m i a n ę „ p o s i a d a n i a egzystencji",
k t ó r e w ramach h i s t o r i i zdeterminowane przez cielesność, stanowiącą
n a s z ą „ z a s a d n i c z ą w ł a s n o ś ć " , u s t ę p u j e w ś m i e r c i dominacji duchowo­
ści, p o s i a d a j ą c p e w n ą a n a l o g i ę w „ p r z e t w a r z a n i u " rzeczy w d u c h o w ą
r z e c z y w i s t o ś ć poznania, s t a n o w i ą c e g o element b y t u osobowego, na k t ó ­
r y obok cielesności i d u c h o w o ś c i s k ł a d a się jeszcze historia (pewna
j a k b y „ c z a s o w a rozciągłość").
Z m a r t w y c h w s t a n i e jest zatem u t r w a l e n i e m historii, k t ó r a w ś m i e r ­
ci dobiega swego kresu; jest więc niejako w e w n ę t r z n y m , „ c h r y s t o l o ­
gicznym" w y m i a r e m ś m i e r c i jako w s p ó ł u m i e r a n i a z Chrystusem.
Ś m i e r ć jest j a k b y zejściem w s a m ą głębię b y t u osobowego, do sa­
m y c h jego korzeni, by u jego podstaw o d n a l e ź ć n o w y w y m i a r cieles­
ności: z m a r t w y c h w s t a n i e i w t y m znaczeniu — r ó w n i e ż w n a w i ą z a n i u
do ś m i e r c i jako przemiany b ę d ą c e j d z i e ł e m Ducha Ś w i ę t e g o — identy­
f i k u j e się ze ś m i e r c i ą p r o w a d z ą c ą w g Sw. Tomasza do n i e ś m i e r t e l n o ­
ści człowieka. Ż y c i e wieczne jest bowiem nie c a ł k i e m
nowym
życiem, p r z e k r e ś l a j ą c y m doczesne, ale d o s k o n a ł ą , dzięki łasce, u t r w a ­
loną na zawsze jego f o r m ą : continuum in
discontinuitate.
Bez z a s t r z e ż e ń godzimy się na o k r e ś l e n i e ś m i e r c i jako „ p o c z ą t k u "
zmartwychwstania, a p o c z ą t e k w w y m i a r z e eschatologicznym nie różni
się od t r w a n i a ; w n i m t e ż z a w i e r a j ą się inne wydarzenia i stany eschatyczne.
Z a s a d n i c z ą w a r t o ś ć ś m i e r c i d o s t r z e g l i ś m y r ó w n i e ż w o k r e ś l e n i u jej
jako szczytowego m o m e n t u zbawczego d z i a ł a n i a Chrystusa w odniesie­
n i u do k a ż d e g o c z ł o w i e k a bez w y j ą t k u , p o s i a d a j ą c e g o w t y m rozumie­
n i u m o ż l i w o ś ć spotkania w ś m i e r c i i akceptacji Jedynego P o ś r e d n i k a —
G ł o w y Kościoła — Chrystusa. J e ś l i bowiem moc łaski odkupienia w y ­
maga i okazuje się w naszej „słabości", to najbardziej radykalnie ta
dialektyczna sytuacja przejawia się w ś m i e r c i , p o z b a w i a j ą c e j nas i da­
jącej n a m m o ż l i w o ś ć wyrzeczenia się nawet w ł a s n e g o „ j a " , w pełnej
miłości akceptacji „ T y " ; i w t y m znaczeniu k a ż d a ś m i e r ć m o ż e b y ć
„ ś w i a d e c t w e m w i a r y " , na w z ó r ś m i e r c i m ę c z e ń s k i e j , urzeczywistnia­
j ą c y m się stopniowo w życiu, jakie zmierza przez ś m i e r ć k u n i e m i e r t e ł ności.
Nie w y d a j ą się uzasadnione obawy, b y p r z y j ę c i e takiej interpretacji
ś m i e r c i i zmartwychwstania, znalazło się w sprzeczności z dogmatem
W n i e b o w z i ę c i a , k t ó r e raczej jako n a j p e ł n i e j s z a realizacja odkupienia
Chrystusa w znaczeniu s u b i e k t y w n y m zdaje się j ą s u g e r o w a ć , zacho-
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM..
91
wując swe znaczenia jako w z ó r p o ś r e d n i c z ą c y w życiu w s p ó l n o t y K o ­
ścioła i posiadający „ p i e r w s z e ń s t w o ontologiczne".
Wreszcie, by u n i k n ą ć ewentualnych dodatkowych t r u d n o ś c i pogo­
dzenia omawianej hipotezy ze zmartwychwstaniem powszechnym wszy­
stkich z m a r ł y c h p r z y k o ń c u ś w i a t a — p r z y j m o w a n y m w eschatologii
tradycyjnej — z a p r o p o n o w a l i ś m y o k r e ś l e n i e zmartwychwstania w
śmierci poszczególnego człowieka „ z m a r t w y c h w s t a n i e m i n d y w i d u a l n y m "
dla odróżnienia go od zmartwychwstania powszechnego, jakie obejmie
zarazem całą rzeczywistość ś w i a t a stworzonego, w t y m znaczeniu sta­
nowiące „ u z u p e ł n i e n i e " tamtego, na wzór s ą d u ostatecznego s t a n o w i ą c e ­
go dopełnienie
s ą d u szczegółowego, zaś m ó w i e n i e o i d e n t y c z n o ś c i ciała
z m a r t w y c h w s t a ł e g o proponujemy u z u p e ł n i ć „ i d e n t y c z n o ś c i ą h i s t o r i i " .
Trzeba w k o ń c u zaznaczyć, że naszym pragnieniem jest p e ł n a
zgodność z n a u k ą Kościoła o p a r t ą Tia objawieniu B o ż y m , z n a j d u j ą c y m
w niej n i e o m y l n ą w y k ł a d n i ę , co nie wyklucza jednak a nawet z a k ł a d a
p o t r z e b ę podejmowania nieustannego w y s i ł k u , b y t r e ś ć w i a r y zbliżać
życiu Kościoła w konkretnej sytuacji historycznej — n i e o m y l n o ś ć bo­
wiem nauczania jest nie t y l k o darem ale i zadaniem.
L I T E R A T U R A
W Y K A Z WAŻNIEJSZYCH POZYCJI
AHLBRECHT A., Tod und Unsterblichkeit, Paderborn 1963
ALFARO J . , „La resurrectión de los muertos" en la discusión teológica sobre el
powenir de la historia, w: Greg. 52 (1971) 537—554.
ALTHAUS P., Die letzten Dinge, Gutersloh 1961 .
BALTHASAR H. U. v., Glaubhaft ist nur Liebe, Einsiedeln 1965.
—
Mysterium paschale, w: MySal. III/2, 133—319.
—
Eschatologie im Umriss. Penuma und Institution, Einsiedeln 19-74.
.—
Spiritus Creator, Einsiedeln 1967.
BARTH K., Kirchliche Dogmatik, IV/3, 2, Ziirich 1959.
—
Die Auferstehung der Toten, Zollikon-Zurich 1953.
BARTNIK CZ., Paruzja jednostkowa, Novum 11 (1979) 75—93.
—
Teologiczna interpretacja wydarzenia śmierci, A K 91 (1980) 16—30.
BARRAT D./CAMELOT P. TH., La resurrectión de la chair, Paris 1962.
BISSELS P., Die fruhchristliche Lehre von der Ste blichkeit der Seele, TThZ 76
(1967) 322—329.
—
Die Unsterblichkeitslehre
im altchristlichen Verstdndnis, TThZ 78
|(1969) 296—304.
BISER E . (HRSG.) u.a., Prinzip Liebe. Perspektiven der Theologie, Freiburg i.B.
1975.
BENOIT P,, Auferstehung am Ende der Zeiten oder gleich nach dem Tod? w:
Conc 6 (1970) 719—724.
8
r
KS. J E R Z Y ZAREMBA
92
B E R L I N G E R R., Das Nichts und der Tod, Frankfurt 1972.
B E S R E T B., Incarnation ou eschatologie, Paris 1964.
BOISMARD M. E . , Nieśmiertelność
czy zmartwychwstanie? Novum 11 (1979) 47—59.
BOROS L . , Grundsatzliche Uberlegungen zur Feuerbestatung, w: Orientierung 28
(1964) 233—235.
—
Leib Seele und Tod, Orientierung 29 (1965) 92—96.
—
Hat das Leben einen Sinn?, Conc. 6 (1970) 674—678.
—
Mysterium Mortis, Warszawa 1974.
BREHANT J . , Thanatos, Warszawa 1980.
BREUNING W., Tod und Auferstehung. in der Verkundigung, Conc. 4 (1968) 77—85.
—
Systematische Entflatung der eschatologischen Aussagen w: MySal
, V, Ziirich 1976, 779--890.
B R I N K E T R I N E J . , Die Lehre von den letzten Dingen, Paderborn 1963.
BROD M;, Von der Unsterblichkeit der Seele, Munchen 1969.
BRUNNER E., Das Ewige ais Zukunft und Gegenwart, Munchen 1967.
CORDONNEL J . , Gott in Zukunft, Munchen 1970.
CONGAR Y . , Le Myste e.de la Mort et sa celebration, Paris 1951.
CHORON J . , Der Tod im abendlandischen Denken, Stuttgart 1967.
D E M S K E J . M., Sein, Mensch und Tod. Das Todesproblem bei M. Heidegger, Freiburg 1963.
f
r
DEWART L . , Die Zunkunft des Glaubens, Einsiedeln 1968.
DOLCH H., Zunkunftsvision und Parusie, w: Wahrłieit und Verkundigung, Pader­
born 1967, 327—340.
EDMAIER A., Horizonte der Hoffnung, Regensburg 1968.
EVDOKIMOV P., Od śmierci do życia, Novum 11 (1979) 60—74.
F E I N E R J . , Die Krankheit und das Sakrament der Salbungsgebetes, w: MySal V,
1976, 494^548.
F E U D I L L E T A. ,Eschatologismus, Freiburg 1967.
F I O R E N Z A F.P. / M E T Z J.B., Der Mensch ais Einheit von Leib und Seele, w:
MySal I I , Zurich 1967, 584—632.
F I S C H E R J . A., Studien zum Todesgedanken in der Alten Kirche, I, Munchen 1954.
F L A N A G A N D., Eschatologie und Aufnahme Marias in den Himmel, Conc. 5 (1969)
60—66.
F R I E S H., Spero ut intelligam. Bemerkungen zu einer Theologie der Hoffnung,
iw: Wahrheit und Verkiindigung, Paderborn 1967, 353—376.
FROMM E . , Haben oder Sein, Stuttgart 1976.
FUCHS W., Todesbilder in der modernen Gesellschaft, Frankfurt 1969.
G E R K E N A., Teologia Eucharystii, Warszawa 1977.
G L E A S O N R. W., Toward a Teology of Death, Though 23 (1957) 39—68.
G L O R I E U X P., Ih hora Mortis, w: MelScRel 6 (1949) 185—216.
G N I L K A J . , Ist IKor 3, 10—15 ein Schriftzeugnis fur das Fegefeuer?, Dusseldorf
1955.
G R E H S A K E G., Auferstehung der Toten, Essen 1969.
—
Bemiihungen um eine Theologie des Sterbens, Conc 10 (1974) 270—278.
—
Starker ais der Tod, Essen 1976.
—
/ L O H F I N K G., Nahenuartung — Auferstehung — Unsterblichkeit,
Freiburg i. B. 1978.
G R I L L M E I E R A., Das Sakrament der Auferstehung, G u L 34 (1961) 326—336.
GROSSS H., Grundzilge alttestamentlicher und fruhjiidischer Eschatologie,
w;
MySal V, Ziirich 1976, 701—721.
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM
I ŻYCIEM.
93
GOŁĘBIOWSKI M., Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd,,., A K 31
(1983) 3—15.
GUARDINI R., Die letzten Dingen, Wurzburg 1965.
HEINZMANN R., Die Unsterblichkeit der Śeele und die Auferstehung der Leibes,
Munster 1965.
HENGSTENBER H. E., Einsamkeit und Tod, Regensburg 1938.
HUNZINGER C. H., Die Hoffnung angesichts des Todes, Tiibingen 1968.
KASPER W., Jesus der Christus Mainz 1974.
—
Glaube und Geschichte, Mainz 1970.
KASSING A., Wollte Jesus leben oder sterben? KB1 102 (1977) 862—866.
K E R S T I E N S F., Die Hoj'fnungsstruktur des Glaubens, Mainz 1969.
K E R T E L G E K., Der allgemeine Tod und der Tod Jesu, TThZ 83 (1974) 146—156.
(Hrsg.), Der Tod Jesu, Deutungen in Neuen Testament, Freiburg i. B,
1976.
KITAMURI K., Theologie des Schemrzens Gottes, Góttimgen 1972.
K O W A L C Z Y K S., Podstawy światopoglądu
chrześcijańskiego,
Warszawa 1980.
—
Rozumienie śmierci w głównych
kierunkach filozoficznych, A K 91
((1980) 367—381.
KORNER J . , Eschatologie und Geschichte, Hamburg 1963..
KRETSCHMAR G., Auferstehung des Fleisches, w: Leben angesichts des Todes,
Tiibingen 1968, 101—137.
LOHFINK G., Was kommt nach Tod?, w: G R E S H A K E G./ tenże, Naherwartung — Auferstehung — Unsterblichkeit, Freiburg i. B. 1978,
185—200.
L A K N E R F., Zur Eschatologie bet Johannes XXII, w: Z K T h 72 (1950).
LAN GE VIN P., -Jesut scigneur et V eschatologie, Fa^is 1967.
MARCEL G., Sein und Habe-n, Paderborn 1954.
METZ J . B., Zur Metąphysik. der menschlichen Leiblichkeit, Arzt und Christ 4
(1958) 78—84.
—
Caro cardo salutis, Hochl 55 (1962) 97—107.
,
— - Zur Theclogie der Welt, Mainz 1968.
M I E L E C K I T., Tendencje redukcjonistyczne w eschatologii, Novum 11 (1979) 94—
—103.
'•'
MOINGT .1., Immortalite de Vame et/ou resurrectión,
LeV 107 (1972)'65—78.
MOLTMANN P„ Der gekreuzigei Gott. Das Kreuz Jesu Christi ais Grund und
Kritik christlicher Theologie, Munchen 1972.
'
MOUNIER E., Le personalisme, Paris 1949.
.
MUHLEN H., Der Heilige Geist ais Person, Asehendorf 1966.
—
U na Mystica Persona, Munchen 1968.
Das Ch'iistusereignis ais Tat des Heiligen Geistes,. w: MySal III/2
Ziurich 1969, 513—546.
MULLER — G O L D K U H L E P., Die Eschatologie in der Dogmatik des 19. Jahrhunderts, Es_>en H'66.
NADOLSKI L., Teologiczne spojrzenie na śmierć, A K 91 (1980) 62—70..
—
Nauka L . Borosa o śmierci ludzkiej w świetle współczesnej eschatologii,
Lublin 1976 (maszynopis).
NOCKĘ F . J . , Liebe, Tod und Auferstehung, MJiinchein 1978.
NOSSOL A., Historiozbaiocze znaczenie śmierci, AK 91 (1980) 31—38.
—
Śmierć człowieka we współczesnej
eschatologii protestanckiej, A K 91
(1980) 51—61.
94
KS. JERZY
ZAREMBA
P A P R O C K I H., Próba teologicznej interpretacji faktu śmierci w perspektywie ży­
cia wiecznego, Novum 11 (1979) 109—129.
P H I L I P S G., Uunion personelle avec le Dieu vivant, Gembloux 1968.
P I E P E R J . , Tod und Unsterblichkeit, Miunchen 1968.
RAHNER K., Zur Theologie des Todes, Freiburg i.B. 1958.
—
Das Leben der Toten, Einsiedeln 1960.
—
Letzte Dinge, Freiburg 1969.
Das christliche Sterben: Prolixitas Mortis. Das Sterben von Tod her
gesehen, w: MySal V, Ziirich 1976, 463—493.
RANKE-HEINEMANN U., Antwort auf aktuelle Glaubensfragen, Essen 1965.
RATZINGER J . , HeHsgeschichte und Eschatologie, Munchen 1970.
—
Eschatologie — Tod und ewiges Leben, Regensburg 1077.
ROGOWSKI R., Śmierć jako sakrament życia, A K 87 (1976) 420—436.
ROSSOL J . , Dynamik der Hoffnung, Basel 1967.
S C H E F F C Z Y K L . , Erlósung und Emanzipazion, Freiburg 1973.
S C H E L K L E K . H., Neutestamentliche Eschatologie, w: MySal V, Zairach 1976,
723—776.
SCHERER G., u. a. Eschatologie und geschichtliche Zukunft, Essen 1972.
S C H I L L E B E E C K X E . , Got — die Zukunft der Menschen, Mainz 1969.
SCHILSON A ./KASPER W., Christologie in Priisens, Freiburg 1974.
SCHMAUS M., Von den letzten Dingen, Munchen 1959.
—
Der Glaube der Kirche, II, Miunchen 1970, 700—813.
SCHNACKENBURG R., Gottesherrschaft und Reich, Freiburg 1959.
SCHtrTZ P., Das Mysterium der Geschichte, Hamburg 1963.
SCHUTZ CH., Allgemeine Grundlegung der Eschatologie, w: MySal V, Ziirich
1976, 553—693.
SCHUTZ CH ./SARACH R,, Der Mensch ls Person, w: MySal I I , Ziirich 1967,
637—654.
SCHURMANN H., Jesu ureigenere Tod, Freiburg 1975.
a
S E C K L E R H., Das Heil in der Geschichtstheologisches Denken bei Thomas von
Aąuin, Miunchen 1964.
SEMMELROTH O., Der Tod — wird er erlitten oder getan? w: K. RAHNER
/O. S E M M E L R O T H , Theologische Akademie, Bd I X , Frankfurt/M 1972.
SENS CHOROBY, SENS ŚMIERCI, SEN ŻYCIA, {-zbiorowa), Kraików 1980.
T H I E L I O K E H., Leben angesichts des Todes, TJiibingen 1968.
TRESMONTANT C , Biblisches Denken und hellenistischce Uberlieferung, Dussel­
dorf 1956.
TROISFONTAINES R., Ich werde leben. Was erwartet uns nach dem Tode? L u ­
zem 1996.
WEBER H. J . , Die Lehre von der Auferstehung der Toten in den Hauptraktaten
der scholastichen Theologie, Freiburg 1973.
W I E D E R K E H R D., Perspektiven der Eschatologie, Ziirich 1974.
W O H L G S C H A F T H., Hoffnung angesichts des Todes, Munchen 1977.
V O L K H., Gnade und Person. Gott alles in allem, Mailnz 1967.
Z D Y B I C K A Z.J., Śmierć w wielkich religiach świata, A K 91 (1980) 382—398.
ZAREMBA J . , Prolixitas mortis — Śmierć
jako wymiar życia,
MDG (1980)
198—204.
JA JESTEM
Z M A R T W Y C H W S T A N I E M I ŻYCIEM.
95
Zusammenfassung
EGO SUM R E S U R R E C T I O E T VITA...
THEOLOGIE DES TODES UND DER
AUFERSTEHUNG
Wie es im Untertitel heisst das Hauptthema dieser Dissertation ist der Tod und
die Auferstehung die jeden Menschen betrifft.
Man priifft dieses Problem in der Kontextverschiedenheit den die Offenbarung
hervorruft, sowie unter der Beriicksichtigung des heutigen grossen Interesse an
der Eschatologie, besonders an dem „Leben nach dem Leben", das im Zusammenhang mit der Tod steht.
Die Antwort auf die Grundfrage: Was ist der Tod? — steht in einem hohen
Grade im Zusammenhang mit den anthropologischen Voraussetzungen und daruber hinaus auch mit dem Natur- und Existenzverstandnis des Menschen, das hier
nicht ohne wichtigen Einfluss ist.
Die biblische Anthropologie nimmt ubernatiirliche Berufung des Menschen ais
Grund ihrer Uberlegungen und darum in der Todesinterpretation aus dem Auferststeungsbegriff ausgeht. Die Auferstehung besonders im NT ist eine Kategorie
des ewigen Lebens bei der Annahme der Natureinheit des Menschen, die nur einen
doppelten Aspekt hat namlich die Leiblichkeit und Geistigkeit (dazu kommt die
Geschichte ais drittes „Moment" des Menschen). Andere Anthropologie die unter
dem Einfluss der verischiedenen Flatonisrnusformen (und dereń Derivativen)
steht — was man bis heute auch in der Theologie finden kann — und die in
der Todes — und Auferstehungsinterpretation ein Dualismus annehmen zu scheint,
spricht iiber den Tod ais Trennung von Seele und Leib, und iiber die Auferstehung
ais dereń „Wiederverbindung" und dies macht sehr oft in der temporalischen
Kategorien unserer geschiichtlicihen Erfahr/ung.
In dieser Situation, in der die Auferstehung nur ein „iiberfliissiger" Zusatz zur
Seeligkeit der unsterblichen „anima separata" ist, und dazu noch in der aussersten Zukunft, ist das Ergebnis nur ein kleiner Einfluss der Wahrheit — einer der
wichtigsten im Evangelium — auf die christliche Lebenspraxis.
Um gerade diese Diskrepanz zu vermeiden nimmt die heutige Theologie die
Hypothese „der Auferstehung im Tod" an. Unsere Disseration ist eben ein Versuch ein vollstandigen Interpretationsumriss der erwahnten These zu geben; ausserdem strebt der Autor die Hypothese mit den Gegebenen der Offenbarung, der
biblischen Anthropologie, der „pneumatologischen" Christologie, sowie auch der
philosophischen Anthropologie mit der personalistischen Tendenzen im Einklang
zu bringen. Die Kategorie des Dialogs und des Bundes ist fur diese Anthropologie
zutreffender ais die friihere metaphysisch-ontologische, und ausserdem nimmt das
modernę Denken auf verschiedenen Gebieten andere Dimensionsmóglichkeiten ohne
Schwierigkeiten an.
Das Sprechen iiber die Auferstehung im Tod nimmt einen ganz anderen Chara­
kter an — ohne die Ordnung der Glaubenswahrheiten anzutasten, wie auch ohne
Verschiebung des Auferstehungs- „Datum" — wenn wir Tod ais reales Geschehen
immer anwesend in unserem Leben, iiber das wir selbst — teilweise wenigstens —
in der autonomischen Abhangigkeit ais von Gott Geschópfte entscheiden. Gerade
diese Entscheidung treffen wir in verschiedenen Momenten unseres Lebens, beson­
ders aber im Tod.
96
KS. JERZY
ZAREMBA
Auf der Ebene unsere Erlosungsexistenz — Erlósung durch Kreuz — ist der
Tod nicht mehr eine Strafe aber eine Existenz-umwandlung, zu der uns alłe anderen Verwandlungen fiihren. Diese ubernehmen wir lebenslang selbst jedoch in
der Mitarbeit mit der góttlichen Gnade, wie es im Glauben und in den Sakrementen geschieht, dessen Anfang die Rechtfertigung aus der Initiative Gottes selbst
ist (das Werk des H I . Geistes).
Der Tod ist also eine Verwandlung — die wichtigste — die wir ais eine Verwandlung des „Haben" in das „Sein" beschreiben kónnen d. h. eine Yerwandlung
des Dasein-Haben (oder Existenz-Haben), das in der Geschichte durch die Leib­
lichkeit bestimmt iist, die grundsatzlich in unserem eigenen Besitz ist, im Tod
aber den Platz fur die Dominanz der Geistigkeit einraumt. Etwas ahnliches treffen wir in unserem Erkenntnisprozess wenn die realen Obiekte sich in den Inhalt
unserer Erkenntnis „verwandeln".
Die Auferstehng ist auch eine Bewahrung der Geschichtspragung, die ein drittes
— ausśer Leiibliehkeit und Geistigkeit — Moment unseres persónlichen Daseins
ist. Die Geschichte findet im Tod ihr Ende. Darum ist die Auferstehung im bestimrnten Sinne eine innerliche, ehristologiische Tiefensdimension des Todes, die
fur den Glaubenden wenigstetns das Mitsterbsn mit Christus ist; und sterben mit
Ihm heisst gleichwohl leben (auferstehen!).
Den Tod kann man bezeichnen ais Hineintreten in die Tiefe des persóalichen
Daseins, zu seinen Wurzeln, um dort eine neue Dimension der Leiblichkeit zu
finden — und diese heisst die Auferstehung. In diesem Sinne identifiziert sich die
Auferstehung — die das Werk des HI. Geistes ist — mit dem Sterben, das ais Mitsterben mit Christus auch das Werk des HI. Gesistes ist.
Das ewige Leben ist nicht ein ganz neues Leben, sondern ein durch die góttliche Gnade vollendetes Leben: continuum in discontinuitate.
Was die Identitat des Auferstehngsleibes mit dem historischen betrifft, so kann
man sie auch ais die Identitat der Geschichte (individuelle) bezeichnen.
Aus der traditionellen Eschatologie kann man den Tod ais „Anfang" der Au­
ferstehung bezeichnen; jedoch irn eschtologischen Sinne unterscheidet sich der
Anfang nicht vo<m Fortdauern, in dem auch anderen eschatischen Geschehen und
Zu s t a nde e n t h al t en si nd.
Das Wichtigste sehen wir in der Bezeichnung des Todes ais den Gipfel der
Erlósungsmoglichkeit jedes einzelnen Sterbenden, da der Tod jedenfalls eine Begegnung mit Gott in Christus ais den einzigen Mittler, der das Haupt der Kirche
ist.
Die Wirkung der góttlichen Gnade. zeigt sich in unsere Schwache (vgl. 2Kor
12,9 ff), die so radikal im Tod erscheint: der Tod beraupt uns alles, sogar unseres
eigenen „Ich", aber gibt uns auch die Moglichkeit diese Situation der geschopften
Freiheit zu akzeptieren. So kann je der Tod „ein Zeugnis des Glaubens an Gott"
werden, wie das Martyrium.
Solche Interpretation des Todes und der Auferstehung im Tod beriihrt das
Marias-Himmelfahrt-Dogma nicht. Es zeigt sich hier die Macht der Erlósung (im
Tod!) und die ontologische Prioritat Marias ais Vorbild fur die Gemeinschaft der
Kirche.
Um eventuelle Schwierigkeiten zu vermeiden haben wir fur die Auferstehung
im Tod die, Bestimmung „Individuelle Auferstehung" vorgeschlagen und das im
Gegensatz zur allgemeinen Auferstehung, ahnlich wie man ein persónlichen Gericht
gleich nach dem Tode und ein allgenieines Gericht am Jiingsten Tag annimmt;
das letzte betrifft die ganze Welt und die allgemeine Geschichte.
STUDIA
Ks. Feliks
GDAŃSKIE
I V (1S801
Gryglewicz
OSTATNIE PUBLICZNE PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J 12, 20—86)
WSTĘP
P o m i ę d z y uroczystym wjazdem do Jerozolimy, a O s t a t n i ą Wieczerzą,
zamiast nauk Jezusa o podstawowych tematach, k t ó r e np. u Mateusza
zajmują 5 rozdziałów (r. 21—25), Jan podał r e l a c j ę o Jego ostatnim p u ­
blicznym p r z e m ó w i e n i u i r o z w a ż a n i e o skutkach działalności; na ostat­
nim p r z e m ó w i e n i u skoncentrujemy obecnie naszą u w a g ę .
W relacji z tego p r z e m ó w i e n i a Jan podając okoliczności., w k t ó r y c h
do niego doszło, w p r o w a d z i ł G r e k ó w (w. 20—22), wobec k t ó r y c h Jezus
mówił o konieczności m ę k i i potrzebie, by uczniowie Go w t y m n a ś l a d o ­
wali (w. 23—28a). W drugiej i trzeciej części w y c h o d z ą c z b r a k u zrozu­
mienia u Ż y d ó w Jezus m ó w i ł o znaczeniu swojej m ę k i (w. 28 b-33)
i s k i e r o w a ł do nich apel, b y u w i e r z y l i (w. 34—38) .
Nasze badanie d ą ż y do wskazania, co w t y m p r z e m ó w i e n i u pochodzi
z tradycji i od Jezusa, a j a k i b y ł Janowy w k ł a d w jego zredagowanie .
Osiągnięcia tego celu z r ó ż n y c h w z g l ę d ó w nie jest zadaniem ł a t w y m , a
w y n i k i , do k t ó r y c h m o ż n a dojść, m u s z ą m i e ć jakiś, nie zawsze jednako­
w y margines n i e p e w n o ś c i lub p r a w d o p o d o b i e ń s t w a . P o m i ę d z y p u b l i c z n ą
działalnością Jezusa, a okresem, w k t ó r y m Jego n a u k i zostały zredago­
wane, u p ł y n ę ł o wiele lat, w k t ó r y c h m o g ł y one ulec nie t y l k o zmianom,
ale nawet zapomnieniu. Nadto nauki w czwartej Ewangelii przypisane
Jezusowi tak są p r z e s i ą k n i ę t e J a n o w y m i koncepcjami i s t y l e m , że z t r u 1
2
3
1
Poza niżej cytowanymi opracowaniami zob. C. K . B a r r e t t , The Gospel
according to the John, London 1960; E . K a s e m a n n , Johannes 12, 20—26, w;
Exegetische Yersuche und Beisinnungen I, Gottingen 1970 , 254—257; B. L i i n d a r s ,
The Gospel oj John, London 1972; L . S t a c h o w i a k , Ewangelia według św. Jana,
Poznań 1975 (SNT K U L 4).
B. L i nd e r s, Traditions behind the Fourt Gospel, w: M. de J o n g e (red.),
L*Evangile de Jean. Source, redaetion, theologie. Gemibloiux 1977, 107—124
(BEThL 44).
* Cechy Janowego stylu podawali: E . S c h w e i z e r , Ego eimi. Die religionsgeschichtliche Herkunjt und theologische Bedeutung der johanneischen Bildreden,
Gottingen 1965 {FRLNT 38); E . R - u c k s t u h l , Die literarische Einheit des Jokannesevangeliums, Freiburg 1951, 203^-205 (St. Fr. 3); R. T. F o r t n a , The Gos­
pel oj Signs, Cambridge 1970, 205—218 tfStNTiS MonS 11); W. N i c o l, The Semeia
in the Fourth Gospel. Tradition and Redaetion, Leiden 1972, 16—25 (SupplNT 32);
E. R u c k s t u h l , Johannine Language and Style, w: M. de J o n g e , L'Evangile,
dz. cyt., s. 125—147.
6
2
2
KS. F E L I K S
98
GRYGLEWICZ
dem m o ż n a w nich w s k a z a ć na rzeczywiste ś l a d y Jezusa. Nie dysponu­
j e m y t e ż tak p r e c y z y j n y m i k r y t e r i a m i , żeby p r z y i c h pomocy bez cie­
nia w ą t p l i w o ś c i w s k a z a ć na to, co pochodzi nie od kogo innego, ale od
samego Jezusa.
4
5
Nam jednak bardzo z a l e ż y na t y m , ż e b y wiedzieć, co Jezus głosił i j a ­
kie wymagania s t a w i a ł t y m , k t ó r z y w Niego u w i e r z y l i , a nie bez zna­
czenia dla nas pozostają te aspekty, k t ó r e d o c h o d z i ł y do głosu w t r a d y ­
cjach gmin k o ś c i e l n y c h , ani też interpretacje przekazane na kartach
czwartej Ewangelii. B a d a j ą c zatem s ł o w n i c t w o relacji b ę d z i e m y p r ó b o ­
w a l i w s k a z a ć na te cechy, k t ó r e k a ż ą p r z y p i s a ć j e j autorstwo Janowi,
oraz na te n u r t y kościelnej tradycji, k t ó r e do Jana m o g ł y przenieść Je­
zusowe w y p o w i e d z i (1). Potem b ę d z i e m y p r ó b o w a l i p r z y j r z e ć się, jak
Jan p r z e j m o w a ł m a t e r i a ł y pochodzące z t r a d y c j i i n n y c h gmin kościel­
nych (2), w s k a z a ć na to, co pochodzi od samego Jezusa (3), a na z a k o ń ­
czenie s c h a r a k t e r y z o w a ć J a n o w ą r e d a k c j ę ostatniego publicznego prze­
m ó w i e n i a Jezusa (4).
6
1. S Ł O W N I C T W O
PRZEMÓWIENIA
P o d a j ą c okoliczności (w. 20—22) Jan wspomina, że p o m i ę d z y t y m i ,
k t ó r z y na ś w i ę t o Paschy przyszli do ś w i ą t y n i , aby w Jerozolimie wziąć
u d z i a ł w p r a w d z i w y m kulcie, b y l i Grecy, prawdopodobnie prozelici, k t ó ­
rzy chcieli p o z n a ć Jezusa. P o ś r e d n i k i e m tej sprawy m i a ł b y ć F i l i p . On
wziął ze sobą Andrzeja i razem p r z e d ł o ż y l i Jezusowi ich p r o ś b ę , p r z e m ó ­
wienie w i ę c rozpoczyna się jako o d p o w i e d ź Jezusa na nią.
W t e k ś c i e z t ą t r e ś c i ą spotykamy ulubione Janowe słowa i zwroty:
spomiędzy
tych, którzy (gr. ek m ó w i ą c e o p r z y n a l e ż n o ś c i do jakiejś g r u -
4
D. G. A. C a l v e r t ,
An Examination oj the Criteria jor Distinguishing
the Authentic Words oj Jesus, N;T!S 18 (1971—72) 209—^219; D. L l i i h r m a n n , Die
Frage nach Kriterien jur ursprungliche Jesusworte. Eine Problemskizze, w: J . D up o n t (red.), Jesus aux origines de la christologie, Gem)bloux 1975, 59—72.
U. E r n s t , Anjdnge der Christologie, (Stuttgart 19721, 81—124 (SBS 57);
D. H i 11, On the Evidenee jor the Creative Role oj Christian Prophets, NTtS 20
(1973—74) 262—274; D. M. S m i t h Jr, Johannine Christianity. Some Rejlections
on the Character and Delineations, iNTlS 21 (1974—75) 231—233; J . D. G. D u n n,
Prophetic I Sayings and the Jesus Tradition. The Importance oj Testing Prophetic Utterance within Early Christianity, iNTiS 24 (1977—78) 175—'198.
J . J e r e m i a s, Theologie du Nouveau Testament, I. La prśdication
de
Jesus, Paris 1973, 7—50 (Ldiv 76); H. S c h u r m a n n . Die Sprache des Christus.
Sprachliche Beobachtungen an den synoptischen Herrenworten, w: Traditionsgeschichtliche Untersuchungen zu den synoptischen Evangeli«n, Dii&seldorf 1968,
83—108.
5
6
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-36)
7
99
8
py 3 6 + 3 •— 26 + 3) , Grecy... oni to (tzw. casus pendens) ,
więc (tzw.
oun historicum w y s t ę p u j ą c e u Jana 146 razy a w N o w y m Testamencie
poza n i m bardzo rzadko) , oraz określenie Filip, który pochodził
z Bet­
saidy, k t ó r e zostało zbudowane tak samo, jak cały szereg innych jego
o k r e ś l e ń , nadto jeszcze prosić (27 + 2 — 11 + 22).
W t y m samym tekście w y s t ę p u j ą semityzmy, do k t ó r y c h trzeba za­
liczyć pojęcia o znaczeniu w ł a ś c i w y m t y l k o dla Palestyny i dla ż y d o w ­
skich środowisk. S ą to Grecy, pokłonić się Bogu i parataktyczny u k ł a d
zdań; w j e d n y m z nich (w. 22) połączenie przez i powtarza się 4 razy ,
co uderza przede wszystkim dlatego, że r ó w n o c z e ś n i e w c a ł y m fragmen­
cie (w. 21 c—23a) autor u ż y w a ł czasu teraźniejszego. Tutaj też, podobnie
jak w p r z e m ó w i e n i u i w całej czwartej Ewangelii, spotykamy tzw. asyndeton b ę d ą c y ś l a d e m korzystania z j ę z y k a aramejskiego .
Jan c h ę t n i e u ż y w a ł s e m i t y z m ó w , w tekście więc wprowadzenia spo­
t y k a m y ulubione jego słowa i zwroty, k t ó r e r ó w n o c z e ś n i e są semityzmami. Są to święto (17 + 0 — 1 + 7 ) oraz z w r ó t prosili ... mówiąc (4 + 0
— 1 + 3). Wśród s e m i t y z m ó w jednak napotykamy na słowa, k t ó r e r ó w ­
nież w innych ś r o d o w i s k a c h w y s t ę p o w a ł y , czasem częściej niż u Jana.
Są to: przyjść (16 + 0 — 38 + 27, z tego w dziełach Ł u k a s z a 27, a w A p o ­
kalipsie św. Jana 13 razy), pokłonić się Bogu (11+0 — 31 + 17, z tego A p
24, M t 13), oraz chcę zobaczyć (1 + 0 — 0 + 4, z tego Ł k 3). Z w r o t odpo­
wiedział mówiąc (3 + 0 — 1 + 2 0 ) jest semityzmem nie n a l e ż ą c y m do tych,
k t ó r e Jan lubił, lubił go natomiast Marek, u k t ó r e g o w y s t ę p u j e on 12
razy. Słowo chcieć ( 3 2 + 1 — 89 + 94). nie jest ani u l u b i o n y m Janowym
słowem, ani semityzmem, ale u P a w ł a w y s t ę p u j e 61, u M t i Ł k po 42,
a u M k 28 razy.
9
10
11
12
W pierwszej części p r z e m ó w i e n i a (w. 23—28a) Jezus oświadczył, że
nadeszła godzina Jego uwielbienia (w. 23), poczem podał p r z y p o w i e ś ć
o losach ziarna wrzuconego w ziemię (w. 24) oraz 2 sentencje: o stosun­
ku do własnego życia (w. 25) i o t y m , co czeka tego, k t o będzie m u s ł u ­
żył (w. 26). Ostatnie zdania poświęcone zostały modlitwie, Jezus b y ł pe­
łen lęku przed t y m , co p r z y n o s i ł a m u godzina, prosił więc Ojca, by Go
wspomógł i by c h w a ł ą otoczył swoje i m i ę (w. 27—28a).
7
W zestawach cyfr: pierwsza cyfra podaje ile razy dane słowo (Lufo zwrot
występuje w greckim tekście czwartej Ewangelii, a druga — w (trzech listach św.
Jana; ostatnia cyfra dotyczy trzech Ewangelii (synoptycznych razem, a przedosta­
tnia (po środkowej kresce) — we wszystkich pozostałych iksięgach Nowego Testa­
mentu. Suima wszystkich cyfr podaje ile razy dane słowo lufb zwrot występuje
w całym Nowym Testamencie. Zob. E . R u c l k s t u h l ,
dz. cyt., is,. 194, dop. 3.
C. F. B u r n e y , The Aramaic Origin oj the Fourth Gospel, Oxford 1922,
33—-65; K. ,S c hii r m a n n, art. cyt., s. 104 n,
W. N i c o l , dz. cyt,, s. 17.
W. F. H o w a r d , The Fourth Gospel in Recent Criticism, London 1955 ,
!56.
C. F. B - u r n e y , dz. cyt., is. 56n.
Tamże, s. 4&—57.
8
9
10
11
11
4
KS. F E L I K S
100
CRYGLEWICZ
Streszczona część w y g l ą d a j a k zbiór r ó ż n y c h wypowiedzi; autor luź­
no p o s t a w i ł je obok siebie i nawet nie p r ó b o w a ł p o w i ą z a ć ; jedyne, co je
ze sobą łączy, to m y ś l o losach z a r ó w n o Jezusa, jak i Jego uczniów.
W t y m jednak nie m o ż n a przeoczyć faktu, że Jezus na p o c z ą t k u i na
k o ń c u m ó w i ł o sobie, a 2 zdania p o m i ę d z y t y m stojące poświęcił ucz­
niom, że stwierdzenie o n a d e j ś c i u godziny łączy się w sposób natural­
ny ze w z m i a n k ą o l ę k u Jezusa, ale połączeniu i c h ze sobą stoją na prze­
szkodzie zdania p o m i ę d z y n i m i postawione .
13
P r z e m ó w i e n i e rozpoczyna się podanym bez ż a d n e g o przygotowania
stwierdzeniem, że nadeszła godzina, aby uwielbiony
został Syn
człowie­
czy. W z m i a n k i o godzinie (26 + 2 — (28 + 50) p r z e w i j a j ą się przez cały
N o w y Testament. Poza z w y k ł y m o k r e ś l e n i e m czasu w s k a z u j ą one, spe­
cjalnie w czwartej Ewangelii, na p o r ę w y z n a c z o n ą przez Boga, w k t ó r e j
Jezus ma podjąć m ę k ę i złożyć swoje życie w ofierze. O tak pojętej go­
dzinie w pierwszej części Ewangelii Jezus m ó w i ł jako o tej, k t ó r a jeszcze
nic n a d e s z ł a (np. 7, 30; 8, 20), tutaj pierwszy raz oświadczył, że Jego go­
dzina n a d e s z ł a i że będzie uwielbiony
Syn
człowieczy.
T y t u ł e m Syn człowieczy
(13 + 0 — 3 + 72) Jezus określał samego sie­
bie, tutaj zaś odniósł go do c h w a ł y połączonej ze ś m i e r c i ą . Opowiada­
jąc o m ę c e Jan p o m i j a ł wszystko, co b y ł o przykre, łączyło się z okru­
c i e ń s t w e m i co m o g ł o b y m u u b l i ż a ć , p o m i j a ł w i ę c t a k ż e wzmianki o
u k r z y ż o w a n i u tam, gdzie nie m u s i a ł o t y m m ó w i ć . Na to miejsce całą
m ę k ę łącznie ze ś m i e r c i ą , po k t ó r e j n a s t ą p i ł o zmartwychwstanie i wnie­
b o w s t ą p i e n i e , ujął jako akt, k t ó r y m Bóg Ojciec u w i e l b i ł Swojego Syna .
Tutaj Jan p o d k r e ś l i ł z w i ą z e k godziny z uwielbieniem, w k t ó r y m właśnie
z w r a c a ł u w a g ę na m ę k ę Jezusa. Choć w N o w y m Testamencie b y ł a wie­
lokrotnie mowa o uwielbieniu (23 + 0 — 24 + 24), takie jego ujęcie jest
J a n o w ą własnością, nic więc dziwnego, że wzmianka o uwielbieniu
Syna
człowieczego
w y s t ę p u j e 2 razy, t y l k o u Jana. Z w i ą z e k godziny z u w i e l ­
bieniem ma charakter czasowy t y l k o , ale w formie godzina, aby jest se­
m i t y z m e m , a w y s t ę p u j e 8 razy, t y l k o u Jana.
14
15
16
13
W układzie pierwszych dwóch części X. Leon-D u f o u r (Trois chiasmes
johanniąues, NTS 7, 1960—61, 249—251), a za nim I. de la P o t t e r i e (L'Exaltation du Fils de Vhomme, Jn 12, 31—36, Greg 49, 1968, 460—478) widzieli układ
zwany chiaamem. Trudności przeciw tej opinii wysunął F . J . M o 1 o n e y, The
Johannine Son od Man, Roma 1976, 174 n (BSeRel 14).
W. G r o s s o u w, La glorification du Christ dans le ąuatrieme
Evangile,
RechBibl 3 (1958) 131—145; C. B. C a i r d, The Glory oj God in the Fourth Gos­
pel. An Exercise in Biblical Semantics, NTS 15 (1968—69) 265—271; J. T. F o r e s t e l l , The Word oj the Cross, Rama 1974, 61—74 {AnBato 57); J . D r o z d , Chwa¬
ła Chrystusa, w: F . Gryglewicz (red.), Egzegeza Ewangelii św. Jana, Lublin 1976,
67—79.
F . G r y g l e w i c z , Chrystus król w Ewangelii św. Jana, Zeszyty Nauko­
we KUŁ 10, 1 (1967) 11—'26.
R. S c h n a c k e n b u r g, Das Johannesevangelium,
I I , Freiburg
1971,
498—512 {HerThK NT 4, 1); J . T. F o r e s t e l l , dz. cyt., s. 65—74.
1 4
1 5
1 6
OSTATNIE
PUHLh
NE
PRZSMOWIENII
(J
101
ir
P r z y p o w i e ś ć (w. 24)) rozpoczyna się uroczystym z w r o t e m
zaprawdę,
zaprawą mówię wam. U w y d a t n i a ono 2 momenty d o t y c z ą c e ziarna: r z u ­
cenie w ziemię i jego losy. Pierwszy moment jest przygotowaniem do
drugiego, w k t ó r y m nie t y l k o została zawarta g ł ó w n a m y ś l , ale nawet
rozczłonkowanie w s k a z u j ą c e , że losy ziarna m o g ą się u ł o ż y ć w e d ł u g 2
możliwości, a t y l k o druga z nich prowadzi do celu. Możliwości zostały
zasygnalizowane w a r u n k o w y m 'jeżeli nie (24 + 4 — 1 9 + 2 ) . W przypo­
wieści powiedziano o ziarnie ( 1 + 0 — 1 + 5 ) pszenicy ( 1 + 0 — 4 + 9), k t ó ­
re w p a d ł o (3 + 0 — 43 + 44, z tego A p 23, Ł k 26, M t 19) w ziemie. Wpad­
nięcie autor w y r a z i ł greckim pipto eis (1 + 0 — 2 + G), k t ó r e u Ł u k a s z a 3
razy w y s t ę p u j e . W t ę r e l a c j ę autor w p r o w a d z i ł elementy d o t y c z ą c e l o ­
sów ziarna. Rozpoczynają się one prawie nie u ż y w a n y m w kontekstach
o zbożu s ł o w e m umrzeć (por. 1 K o r 15, 36), k t ó r e wprawdzie 2 razy, ale
t y l k o tutaj w y s t ę p u j e . W sytuacji, gdy ziarno nie umrze, ono samo jed­
no pozostania. S ł o w o jedno (9 + 1 — 17 + 19, w t y m P a w e ł 13), m o ż e b y ć
związane z P a w ł o w y m ś r o d o w i s k i e m , ale j u ż połączenie ze s ł o w a m i s ą ­
siednimi wykazuje Janowe upodobania. Janowe bowiem jest
pozostawać
(40 + 27 — 34 + 12) oraz samo jedno (2 + 0 — 0 + 1), a samo jedno pozo­
stanie zuystępuje
w c a ł y m N o w y m Testamencie t y l k o tutaj. Tak samo
jest w części zdania odnoszącej się do drugiej możliwości: gdy umrze
ziarno, obfity plon przyniesie. Wprawdzie słowo plon (i0~j~0 •— 20 + 36,
z tego M t 19) m o ż e pochodzić ze ś r o d o w i s k a Mateusza, ale jego p o ł ą c z e ­
nia mieszczą się w J a n o w y m stylu: obfity plon w y s t ę p u j e w N o w y m
Testamencie 3 razy, ale t y l k o u Jana, a sformu.owanie plon
przynoszą
(8 + 0 — 0 + 1) u ż y w a ł prawie w y ł ą c z n i e on.
1S
Sentencja o stosunku człowieka do w ł a s n e g o życia (w. 25) w y r a ż a
p a r a d o k s a l n ą s y t u a c j ę . W pierwszej jej części kto miłuje zawiera w so­
bie r ó w n o c z e ś n i e 2 aspekty: ulubione Janowe słowo miłować
(13 + 0 —
4 + 8) oraz f o r m ę p a r t i c i p i u m czasu t e r a ź n i e j s z e g o z rodzajnikiem, k t ó r a
u Jana w y s t ę p u j e 31 razy. Ostatnie słowo pierwszej
części traci je
(10+1 — 23 + 56, w t y m Ł k 29, M t 19, P a w e ł 12) w y s t ę p u j e przecie
wszystkim u s y n o p t y k ó w . Z w r o t miłować
życie tak samo, j a k przeciw­
stawienie miłować
... tracić w N o w y m Testamencie w y s t ę p u j e t y l k o t u ­
taj. W drugiej części mieć w nienawiści
(12 + 5 — 9 + 13) n a l e ż y do u l u ­
bionych Janowych słów, a w y ż e j wspomniana forma do t y p o w o Jano­
wych. S k u t k i e m nienawiści
będzie strzeżenie
(3 + 1 — 19 + 9). Ten cza­
sownik n a l e ż y do Ł u k a s z a , u k t ó r e g o w y s t ę p u j e on 14 razy.
Zestaw
mam w nienawiści
... strzegę w y s t ę p u j e jeszcze t y l k o w 17, 12, podobnie
17
H. vam den B u s s c h e , Si le grain de ble ne tombe en terre, BVCh 5
(1954) 53—67; A. R a s c o , Christus granum frumenti, J 12, 24, V 37 (4959) 12—25.
65—77; R. E . B r o w n , The Gospel according to John, I — X I I , New York 1966,
471—473.
R. T. F o r t n a, dz. cyt., s. 207.
18
KS. F E L I K S
102
GRYGLEWICZ
jak zestaw mieć w nienawiści
swoje życie, k t ó r e spotykamy t y l k o t u
i w Ł k 14, 26. N a s t ę p u j ą w y j a ś n i a j ą c e z w r o t y o n i e n a w i ś c i swojego ż y ­
cia na tym świecie i o u s t r z e ż e n i u go dla życia
wiecznego.
Pierwszy
z nich, t j . słowo świat (78 + 24 — 69 + 14) i zestaw ten świat ( 9 + 1 —
3 + 0) jest t y p o w o Janowy; na d r u g i s k ł a d a się wprawdzie słowo życie
(36+13 — 70 + 16), k t ó r e często w y s t ę p u j e z a r ó w n o u Jana, j a k i w ca­
ł y m N o w y m Nestamencie (np. u P a w ł a 37, w A p 17 razy), a przede wszy­
s t k i m zwrot życie wieczne (17 + 6 —• 12 + 8) dla Jana charakterystyczny.
Do tych, k t ó r z y u w i e r z y l i Jezusowi, odniesiona została w y p o w i e d ź
z w. 26, przy czym zwrotem w p r o w a d z a j ą c y m zdanie warunkowe je­
żeli kto (16 + 5 — 12 + 9) został zaznaczony nie t y l k o w o l n y w y b ó r , ale
też c i ę ż a r n y w s k u t k i dla t e r a ź n i e j s z e g o i p r z y s z ł e g o życia człowieka mo­
ment uwierzenia.
Cała w y p o w i e d ź o b e j m u j ą c a t ę t r e ś ć s k ł a d a się z 3 f r a g m e n t ó w ;
pierwszy z nich w sytuacji, gdy k t o ś z d e c y d o w a ł się służyć Jezusow i,
poleca, aby postępował
za N i m . Na t ę t r e ś ć s k ł a d a j ą się czasowniki: słu­
żyć (3 + 0 — 1 4 + 1 9 , w t y m Ł k 10, P a w e ł 8) i postępować
za Jezusem
(19 + 0 — 11 + 60, w t y m M t 25, Ł k 21, M k 18). Zestawienie słów służyć
— postępować
za spotykamy t y l k o 3 razy (J 12, 26; M t 27,55; M k 15, 41).
Jeżeli z w r ó c i m y u w a g ę na to, że warunek f o r m u ł o w a n o zamiennie przy
użyciu greckiego ei (jak u s y n o p t y k ó w ) lub ean (jak u Jana), to będzie­
m y musieli s t w i e r d z i ć , że m a m y t u same t y l k o słowa wzięte ze ś r o d o ­
wisk Ewangelii synoptycznych; w p o s t ę p o w a n i u za Jezusem jednak u
Jana (w. 24—26) silniej niż u nich p o d k r e ś l o n y został udział uczniów w
Jezusowej m ę c e .
r
D r u g i fragment podaje dalszy ciąg m y ś l i , a obiecuje, że gdzie jestem
Ja, tam również mój sługa będzie. D w i e części tego fragmentu ułożone
w f o r m ę m i ł e g o Janowi chiazmu , w k t ó r y m poszczególne słowa wza­
jemnie sobie o d p o w i a d a j ą : gdzie i tam, jestem i będzie, oraz: Ja i mój
sługa. T r e ś ć oraz k o ń c o w a pozycja w poszczególnych stychach wskazu­
je, że nacisk został położony na Ja i będzie. W t y m fragmencie party­
k u ł a gdzie (30 + 0 — 19 + 33), oraz tam (22 + 0 — 18 + 55, w t y m M t 28,
Łk 22) n a l e ż a ł y do ś r o d o w i s k a s y n o p t y k ó w . U k ł a d jestem Ja (Jana 3, w
Dz i u P a w ł a po 2 razy) m ó g ł b y ć wprowadzony po to, aby p o m i n ą ć nie
w y s t ę p u j ą c ą t u n a d p r z y r o d z o n ą t r e ś ć z a w a r t ą w Janowym układzie Ja
jestem. Sługa (3 + 0 — 21 + 5) jest s ł o w e m P a w ł a , u k t ó r e g o spotykamy
je 21 razy. Janowy jest zaimek mój (39 + 1 — 34 + 2) i zestaw sługa mój
(29 + 1 — 0 + 0). Fragment ten powtarza się w i n y c h Jezusowych w y p o ­
wiedziach; tutaj w y r a ż a on obietnicę, w i n n y c h zaś wchodzi w skład
p r z e m ó w i e n i a (14, 3) l u b m o d l i t w y do Boga Ojca za apostołów, uczniów
i w y z n a w c ó w (17, 24).
19
A. R a s c o,
dz. cyt., s. 14;
E. S c h w e i z e r,
dz. cyt. s. 90 n.
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-35)
103
Trzeci fragment s k ł a d a się z części p o w t a r z a j ą c e j p o c z ą t e k w. 26: Je­
żeliby kto mi służył, oraz z części z a p o w i a d a j ą c e j , że wiernego Jezusowi
uczci Ojciec. Słowo czci ( 6 + 0 — 5 + 10, z tego M t 6) m o ż e pochodzić
ze środowiska z a r ó w n o Janowej j a k i Mateuszowej Ewangelii, ale u Jana
3 razy spotykamy połączenie tego słowa z Jezusem, a o t y m , że B ó g O j ­
ciec uczci k a ż d e g o wiernego — t y l k o tutaj. W t y m więc fragmencie część
prawdopodobnie p r z e j ę t a ze ś r o d o w i s k a s y n o p t y k ó w Jan związał z w ł a ­
sną częścią, w k t ó r e j po Jezusowej obietnicy, że w i e r n y będzie uczestni­
czył w Jego niebieskiej chwale, p o d a ł zapewnienie, że jeszcze ze strony
Boga Ojca dozna specjalnej czci.
Dalszy ciąg p r z e m ó w i e n i a (w. 27) n a w i ą z u j e do p o c z ą t k o w e g o stwier­
dzenia o nadejściu godziny uwielbienia Jezusa. W n i m bowiem teraz
(28 + 5 — 944-21, z tego P a w e ł 52, Ł k 39), jest aluzją do godziny, k t ó r a
nadeszła, a doznawanie l ę k u (7 + 0 — 6 + 5) do uwielbienia, k t ó r e g o
pierwszym etapem jest m ę k a i k r z y ż o w a śmierć.
Lęk u Jana mieści się w duszy, ale t r e ś ć m o d l i t w y ś w i a d c z y o t y m ,
jak on b y ł silny i głęboki. Spraw, niech bezpiecznie przejdą przez tę go­
dzinę, bo przecież przyszedłem
ze względu
na tę godzinę .
Janowi m u ­
siało zależeć na w ł a ś c i w y m s f o r m u ł o w a n i u najpierw samej relacji o l ę ­
k u Jezusa, a potem treści Jego m o d l i t w y , bo w swoim tekście za Ps
41/42/7, p o w t ó r z y ł zwrot dusza moja doznaje lęku, czego w N o w y m Te­
stamencie n i k t nie r o b i ł ; u ż y ł greckiego słowa sozo ( 6 + 0 — 47 + 47, z
tego Ł k 30, P a w e ł 29), k t ó r e g o gdzie indziej u n i k a ł , a u ż y ł go w nie­
zmiernie rzadko w y s t ę p u j ą c y m aspekcie (gr. sozo ek, 1 + 0 — 3 + 0). Użył
też rzadko spotykanego z w r o t u przyszedłem
ze względu
na, k t ó r e wy­
stępuje jeszcze t y l k o w 1 T y m 1, 15. Wreszcie godzinę Jan określił 2 ra­
zy, ale jedynie tutaj u ż y t y m zaimkiem tu, podobnie j a k Ł u k a s z (np. 22,
53). Właśnie ze w z g l ę d u na t ę godzinę Jezus p r z y s z e d ł na ziemię.
Jezus zdecydowany p o d j ą ć m ę k ę zgodnie z wolą Bożą prosił dalej j u ż
tylko by Ojciec otoczył
chwałą swoje i m i ę (w. 28a). I m i ę (25 + 5 —
127 + 71) ze względu na znaczenie ma semicki charakter, dlatego w y s t ę ­
puje we wszystkich pismach Nowego Testamentu, zwrot jednak m ó w i ą ­
cy o otoczeniu c h w a ł ą (zob. w. 23) Bożego imienia — jeszcze t y l k o w 1
P 4, 16 i A p 15, 4.
Odpowiedzią na m o d l i t w ę b y ł głos z nieba s t w i e r d z a j ą c y , że Bóg
chwałą otoczył Jezusa i jeszcze Go n i ą otoczy. Tej t r e ś c i nie z r o z u m i a ł
l i k t z t ł u m u , Jezus więc najpierw s p r o s t o w a ł opinie, a potem określił
powagę c h w i l i .
20
21
20
X . L e o n - D u f o u r , Pere, fait-moi passer sain et sauf a travers cette
leure (Jn 1'2, 27), w: Neues Testament und Geschichte. Festschrift. O. Cullmann.
ftirich 1972, 157—165.
Sformułowania Mk 14, 34 i Mt 26, 38 powtarza tę samą treść za Ps 41
42), 6.
2 1
KS. FELIKS
i Cl
GRYGLEWICZ
To, co w p r z e m ó w i e n i u obejmuje sprawy z w i ą z a n e z Ż y d a m i (w.
28b—30), ma charakter dyskusji. W 2 jej częściach teoretycznym rozwa­
ż a n i o m Jezus p r z e c i w s t a w i ł w ł a s n ą p r a k t y c z n ą p o s t a w ę . P o n i e w a ż zaś w
swych p o g l ą d a c h Ż y d z i należeli do ś w i a t a , dlatego słowa Jezusa nie ich
n a r ó d t y l k o m i a ł y na uwadze, ale o b e j m o w a ł y wszystkich ludzi,
W t y m fragmencie p o c z ą t e k (w. 28b—30) ma charakter apokaliptycz­
ny, Jan więc przy jego redagowaniu do tła m a j ą c e g o koloryt Ewangelii
synoptycznych, na k t ó r y s k ł a d a ł się tłum (20 + 0 — 26 + 128, w t y m Łk
69), który stal ( 1 8 + 0 — 78 + 389) i słyszał (58 + 16 — 181 + 172), wpro­
wadził r ó w n i e ż apokaliptyczne s ł o w n i c t w o , np. wzmianki o głosie (15 0
— 94 + 28, z tego A p 53) z nieba (18 + 0 — 120+134, w t y m A p 52)
o grzmocie (Ap 10) i aniele ( + 0 — K I + 5 1 , z tego A p 87), zwrot zaczęło
grzmieć (Ap 3 razy), przy czym nie m o ż n a nie zwrócić uwagi na to, że
rozległ się głos, głos ten i zaczęło grzmieć w s t ę p u j e t y l k o tutaj.
W dyskusji, j a k ą w z w i ą z k u z t y m Jan zreferował, w y r a ż a n o opinie
0 tym,
co się stało. Jak trzeba p r z y p u s z c z a ć po Jezusowej modlitwie
z a g r z m i a ł o . Realistycznie nastawieni Żydzi, m o ż e saduceusze, nie w i ­
dzieli w t y m niczego nadzwyczajnego; inni., m o ż e faryzeusze, d o m y ś l a ­
l i się, że w t y m momencie anioł p r z e m ó w i ł do Jezusa. Przekonanie Jezu­
sa Jan w p r o w a d z i ł w ł a s n y m zwrotem powiedział
i rzekł (30 + 2 — 5). a
potem w y r a z i ł je semicki charakter m a j ą c a w z m i a n k ą o głosie z nieba
oraz p o d a j ą c t r e ś ć Bożej wypowiedzi i słowa Jezusa o jej przeznaczeniu
dla Ż y d ó w . B y ł o to zapewnienie, że działalność Jezusa p r z y s p o r z y ł a Bo­
gu c h w a ł y , a Jego m ę k a i uwielbienie jeszcze ją powiększą.
W ł a ś n i e bowiem teraz (zob. w . 27) rozpocznie się sąd (11 + 1 — 19 + 16)
nad tym światem .
Janowe, jedynie t u t a j w y s t ę p u j ą c e te słowa, wprowa­
dzają 2 zdania o znaczeniu Jezusowej m ę k i ; w nich pierwsze (w. 31)
m ó w i o władcy tego świata (12,31; 14, 30; 16, U ) , k t ó r y dzięki Jezuso­
w e m u odkupieniu zostanie wyrzucony
precz (4 + 0 — 2 + 5). Drugie zda­
nie (w. 32), obrazowe, zostało p o ś w i ę c o n e pozytywnemu aspektowi męki.
Wspomina ono, że Jezus zostanie podwyższony
(5 + 0 — 6 + 9). Współ­
cześnie w Palestynie tego s ł o w a u ż y w a n o o u k r z y ż o w a n i u , dla Jana więc,
k t ó r y przez nie u n i k n ą ł w z m i a n k i o n i m , pozycja p o d w y ż s z o n e g o (prze­
n o ś n e znaczenie tego o k r e ś l e n i a spotykamy 2 razy, t y l k o u Jana) była
p u n k t e m wyjścia przy w ł ą c z e n i u m ę k i do Jego uwielbienia . Uwielbiony
w i ę c Jezus, j u ż b ę d ą c na k r z y ż u i potem w niebie, pociągnie
(5 + 0 —
1 + 1) do siebie wszystkich ludzi. Ponad ziemię
m o g ł o w y r a z i ć zarównc
J
22
2 3
24
2 2
L de la P o t t e r i e, dz. cyt., s. 460—478.
R. S c h n a c k e n b u r g , dz. cyit., t. 2, s. 490 n.
A. V e r , g o t e , L'Exalation du Christ en croix selon le ąuatrieme Evangile
EThLi 28 (1952) 5—23; M. B l a c k ,
An Aramaic Approach to the Gospels anc
Acts, Oxford 1967 , 141 n; W. T h i i s i n g , Die Erhóhung und Verherrlichung Je­
su im Johannesevangelium Munster 1969 ; J . T. F o r es t e l l , dz. cyt., s. 61—65,
2 8
2 4
3
2
t
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-3(i)
105
samo podniesienie k r z y ż a , j a k i p o w r ó t Jezusa do Boga Ojca. R e l a c j ę
o t y m Jan z a k o ń c z y ł w ł a s n ą u w a g ą (w. 33), że Jezus to p o w i e d z i a ł prze­
powiadając
(3 + 0 — 3 + 0) jaką śmiercią miał umrzeć (por. 18, 32; 21, 19).
Poza w z m i a n k o w a n y m i j u ż szczegółami na Jana jako na autora tego
fragmentu w s k a z u j ą t e ż : zdanie zbudowane p r z y u ż y c i u p a r t y k u ł nie
... ale; słowa: świat (zob. w . 25) m a j ą c e u Jana specyficzne znaczenie,
oraz jeżeli prawie w y ł ą c z n i e u Jana w y s t ę p u j ą c e , podwyższyć
ponad
ziemią i zestaw podwyższyć
... p o c i ą g n ą ć . Do z w r o t ó w przez Jana u l u ­
bionych n a l e ż y t e ż a Ja (30 + 0 — 39 + 15) i to
powiedział .
Wzmianka Jezusa o Jego „ p o d w y ż s z e n i u " w y w o ł a ł a r e a k c j ę (w. 34)
ze strony ż y d o w s k i e g o t ł u m u . Ż y d z i wprawdzie nic nie zrozumieli z te­
go, co d o t y c z y ł o znaczenia m ę k i , ale u ś w i a d o m i l i sobie, że Jezus p r z e w i ­
duje swoją ś m i e r ć , p r z y p o m n i e l i więc, ż e wszyscy u w a ż a j ą Go za Mesja­
sza (19 + 12 — 462i-38, z tego P a w e ł 119). Na podstawie Prawa (14 + 0 —
1604- 17, z tego P a w e ł 119), a ściślej m ó w i ą c w oparciu o Ps 88/89, 3 7
Żydzi b y l i przekonani, że Mesjasz pozostanie na zawsze. P r z y p o m n i e l i
też, że On sam siebie n a z y w a ł Synem c z ł o w i e c z y m (zob. w . 23). J e ż e l i
obydwa te t y t u ł y i funkcje odnoszą się do tej samej osoby, to k t o jest
t y m Synem człowieczym, k t ó r y musi być (10 + 0 — 60 + 32, z tego Ł k 40)
podwyższony?
25
25
27
R e d a g u j ą c t r e ś ć ż y d o w s k i e j wypowiedzi na temat Jezusa, Jan w s ł o ­
wach: tłum (zob. w . 29) i dlaczego więc (20 + 1 — 38 + 45, z tego P a w e ł
27) pozostawił ś l a d y korzystania ze s ł o w n i c t w a ś r o d o w i s k P a w ł a l u b sy­
n o p t y k ó w . Przede wszystkim jednak k o r z y s t a ł ze s ł o w n i c t w a w ł a s n e g o ,
w t y m zdaniu bowiem spotykamy jego ulubione: więc (zob. w . 21), po¬
zostawać
(zob. w . 24), podwyższyć
( z o b / w . 32) i na zawsze (12 + 2 —
— 11 + 1). W ś r ó d nich są jednak z w r o t y : słyszeć z, k t ó r y jedynie t u t a j
w y s t ę p u j e (por. Gal 4, 21) i podwyższyć
Syna człowieczego,
który wystę­
puje 3 razy, t y l k o u Jana.
A n i Jezus nie podjął narzucanej m u dyskusji, ani Jan nie w y j a ś n i ł
problemu poruszonego przez Ż y d ó w ,
choć w y j a ś n i a ł go p r z y i n n y c h
okazjach. Zamiast tego Jan z r e d a g o w a ł zdania k o ń c z ą c e ostatnie p u b ­
liczne p r z e m ó w i e n i e Jezusa (w. 35—36a). Jego n a w o ł y w a n i e , b y ludzie
uwierzyli, dopóki jeszcze jest czas, j a k w prologu (1,4—9), w rozmowie
z Nikodemem (3, 19-21) i k i l k a k r o t n i e w dyskusjach z Ż y d a m i (np. 5,
36; 8, 12) m ó w i ł o o ś w i e t l e . Jezus ostrzegał, że ś w i a t ł o b ę d z i e w ś r ó d
2 5
C . H. D o d d , Historical Tradition in the Fourth Gospel, Cambridge 1963,
474—478; R. T. F o n t n a , dz. cyt., s. 206.
IW. N i c o l , dz. cyt., s. 24.
W. C. van U n n i k , The Quotation from the Old Testament in John 12, 34,
NovTest 3 (1959) 174—179; S. M ę d a 1 a, Tradycja o wieczności
Mesjasza i redakcja J 12, 34, R B L 28 (1975) 199—216; B. M c N e i 1, The Quotation at John
12, 34, NovTest 19 (1977) 22—33.
28
2 7
KS. F E L I K S
106
GRYGLEWICZ
nich j u ż t y l k o przez k r ó t k i czas. N a s t ę p n i e p r z e c i w s t a w i a j ą c się ciem­
n o ś c i o m n a w i ą z y w a ł do d o ś w i a d c z e ń k a ż d e g o człowieka będącego w po­
d r ó ż y i n a w o ł y w a ł , by w ę d r o w a l i t y l k o wtedy, gdy m a j ą światło, bo
inaczej ciemności o g a r n ę ł y b y ich, k t o z a ś w ę d r u j e w ciemnościach, nie
wie d o k ą d ani gdzie zajdzie.
Dopóki macie światło w t y m n a w o ł y w a n i u stało się centralnym po­
jęciem. P o c z ą t k o w o łączyło się ono z w ę d r o w a n i e m , później jednak zo­
stało p o w t ó r z o n e i z w i ą z a n e z poleceniem uwierzenia. B y ł a to od po­
c z ą t k u t y l k o metafora, k t ó r e j zadanie polegało na unaocznieniu ko­
nieczności uwierzenia w światło.
Jezus sam nie powiedział, a Jan nie
z d r a d z i ł tego, że On w tej metaforze p r z y r ó w n a ł siebie do ś w i a t ł a , to
w y n i k a dopiero z ostatnich, m a j ą c y c h semicki charakter słów: abyście
stali się synami światłości.
Zbudowane j a k wiele podobnych określeń,
np. dzieci Boże, synowie zatracenia, r ó ż n i ł y się od takich samych okre­
ś l e ń c z ł o n k ó w zgromadzenia z Q u m r a n t y m , że z a w i e r a ł y w sobie ideę
zjednoczenia z Chrystusem i z Bogiem, k t ó r e n a w i ą z a ł o się przez uwie­
rzenie i p r z y j ę c i e chrztu.
28
W sposobie zredagowania tych ostatnich z d a ń bardzo w y r a ź n i e znać
J a n o w ą r ę k ę . W p r a w d z i e b o w i e m t y l k o jedno słowo wędrować
(17 + 10
— 47 + 21, w t y m P a w e ł 32) i 3 p a r t y k u ł y : jeszcze (8 + 0 — 35 + 29,
w t y m P a w e ł 28, A p 22, Ł k 21), dopóki (30 + 3 — 354+115, w t y m Paw ł 158, Ł k 116, A p 70) i aby nie (18 + 3 — 53 + 23, z tego P a w e ł 45),
z d a j ą się w s k a z y w a ć na korzystanie z u p o d o b a ń Pawiowego środowiska;
wprawdzie w k o ń c o w y m zdaniu słowa: odejść (21 + 0 — 18 + 77) i ukryć
się (3 + 0 — 6 + 10, z tego M t 7) zdają się w y s u w a ć przypuszczenie
29
0 w p ł y w i e s y n o p t y k ó w , ale m i m o to c a ł y tekst przez Jana m u s i a ł być
zredagowany. W s k a z u j ą na to Janowe ulubione słowa więc (zob. w. 21),
krótki o czasie (11 + 0 — 3 + 1) i c a ł y zwrot krótki czas (2 + 0 — 2 + 0);
światło
(23 + 6 — 29 + 15) i p e ł n y zwrot światło
jest
(7 + 1 — 3 + 2);
wielokrotnie u Jana w y s t ę p u j ą c e wśród was (np. 5, 38; 8,37; 15, 11),
ciemności
(8 + 5 — 1 + 1 ) , forma czasownikowa kto wędruje;
zestaw
wiedzieć
— zajść (6 + 1 — 0 + 1) i samo słowo zajść (32 + 1 — 7+39)
zwłaszcza w znaczeniu p r z e n o ś n y m
(14 + 0 — 0 + 1) oraz wierzyć
w
(36 + 3 — 8 + 2 ) . Do Janowych n a l e ż ą też w y ł ą c z n i e jego zwroty: mieć
światło (w. 35. 36), 3 razy u niego p o w t ó r z o n e : ciemności
nie
ogarnęły
30
1 wędrować
w c i e m n o ś c i a c h , oraz o k r e ś l e n i e znane P a w ł o w i i zapewne
M. V e l l a n i c k a l ,
The Divine Sonship oj Christians in the Johannine
Writings, Romę 1977, 157—161 (AnBib 72).
Sławo to za cechę Janowego stylu uważa W. W d 1 k a n s, Evangeli$t und \
Tradition im Johannesevangelium, ThZ 16 (1960) 87.
E . R u c k s t u h l , dz. cyt., s. 196.
2 8
2 9
8 0
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-3G)
107
pochodzące z katechezy chrzcielnej, synowie światłości
(12, 36; 1 Tes
5, 5; por. Ef 5, 8-14) .
W o m ó w i o n e j t u części, podobnie j a k w poprzednich, d o p a t r z e ć się
można ś l a d ó w ś r o d o w i s k P a w ł a i s y n o p t y k ó w , pora więc, żeby p r z y ­
najmniej n i e k t ó r y m t y m ś l a d o m bliżej się p r z y j r z e ć .
31
2. M A T E R I A Ł Y P R Z E J Ę T E Z T R A D Y C J I
Analiza s ł o w n i c t w a nie dopuszcza w ą t p l i w o ś c i co do tego, że ostat­
nie publiczne p r z e m ó w i e n i e Jezusa zostało zredagowane przez Jana
z m a t e r i a ł ó w , k t ó r e znał on sam l u b p r z e j ą ł z t r a d y c j i jako s ł o w a Je­
zusa. Na Jana jako na autora wskazuje bardzo wiele e l e m e n t ó w w t y m
słownictwie występujących.
E l e m e n t ó w t y c h jest t a k wiele — w y s t ę p u j ą one nie t y l k o we f r a ­
gmentach autorskich, ale t e ż w s ł o w a c h przypisanych Jezusowi, Bogu
i poszczególnym ż y d o w s k i m grupom — b y m o ż n a b y ł o w y s u w a ć w ą t ­
pliwości co do Janowego autorstwa jakiegokolwiek zdania, k t ó r e wcho­
dzi w jego skład.
D o s t ę p n ą Janowi t r a d y c j ę m o ż e m y w najbardziej ogólny sposób po­
dzielić na tradycje ś r o d o w i s k z w i ą z a n y c h z osobą P a w ł a oraz z osobami
a u t o r ó w Ewangelii synoptycznych i Apokalipsy ś w . Jana. Siady wska­
zujące na to, że Jan m ó g ł p r z e j m o w a ć tradycje P a w i o w y c h g m i n k o ­
ścielnych, nie w i ą ż ą się z ż a d n ą w y p o w i e d z i ą z Janowej relacji, a s t y l
i s ł o w n i c t w o apokaliptyczne nie n a w i ą z u j e do ż a d n e g o miejsca w A p o ­
kalipsie ś w . Jana, echa natomiast t r a d y c j i ż y w o t n y c h w ś r o d o w i s k a c h ,
z k t ó r y c h w y s z ł y Ewangelie synoptyczne, doszły do g ł o s u
przede
wszystkim w pierwszej części Janowej relacji.
32
W p r z y p o w i e ś c i (w. 24) dostrzegamy 2 redakcyjne k i e r u n k i . P i e r w ­
szy podaje ł a t w o dostrzegalne elementy: ziarno, siew, plon; elementy te
spotykamy w p r z y p o w i e ś c i a c h z Ewangelii synoptycznych. Choć b l i ż ­
szego z w i ą z k u z ż a d n ą z nich nie m o ż n a z a u w a ż y ć , to jednak i c h s ł o w ­
nictwo Jan w y k o r z y s t a ł ; nie z a g u b i ł z w i ą z k ó w z s y n o p t y k a m i tam,
gdzie p r z y p o w i e ś ć m ó w i o losach ziarna, ale na i c h o k r e ś l e n i e u ż y w a ł
własnego s ł o w n i c t w a . Nie m o ż n a przy t y m nie z a u w a ż y ć w o b y d w ó c h
częściach p r z y p o w i e ś c i słów u Jana w c z e ś n i e j nie spotykanych, a p ó ź ­
niej nie powtarzanych, zwłaszcza c a ł k o w i c i e obcego umrzeć o ziarnie.
Treść sentencji z w. 25 jest bardzo zbliżona do w y p o w i e d z i Jezusa,
k t ó r ą wielokrotnie i w r ó ż n y c h kontekstach powtarzali synoptycy ( M t
10,35; Ł k 17,33; M t 16,25; M k 8,35; Ł k 9,24). S k ł a d a się ona z prze81
E . G. S e l w y n ,
J . B1 i n z 1 e r,
Stuttgart 19-65 (SBS 5).
3 2
2
The First Epistle oj St Peter, London 1955 , 375—382.
Johannes und die Synoptiker.
Ein
Forschungsbericht,
KS. F E L I K S
108
GRYGLEWICZ
ciwstawionych sobie paradoksalnie s f o r m u ł o w a n y c h d w ó c h części m ó ­
w i ą c y c h , że k t o o swoje życie się stara, ten je straci, kto zaś straci swo­
je życie, ten je uratuje. P o r ó w n a n i e ich ze sobą wykazuje, poza iden­
t y c z n y m o g ó l n y m w y d ź w i ę k i e m , te same słowa: swoje życie, traci je,
a w drugiej części r ó w n i e ż słowa: swoje życie, je. Inne słowa sentencji
są dla siebie synonimami, a w nich n a j w i ę c e j różnic w y k a z u j ą cza­
sowniki. Druga część obfituje w dodatki. N a j k r ó t s z a wersja sentencji
znajduje się w Ł k 17, 35, Janowa zaś jest najbardziej spokrewniona
z M k 8, 35 , k t ó r a , choć nie jest wolna od w y j a ś n i a j ą c y c h d o d a t k ó w ,
w swojej istocie podaje tekst najbardziej zbliżony do jego pierwotnego
brzmienia.
W pierwszej części sentencji Jan na m i e j ą c e zachować
(gr. sosai,
M k 8, 35) w p r o w a d z i ł s ł o w o miłować,
a życie tracić p o w t ó r z y ł za t r a ­
d y c j ą ; w drugiej części w p r o w a d z i ł nienawidzieć
na miejsce słowa tra­
cze, a na miejsce zachować
(gr. sosai, M k 8, 35) p o s t a w i ł strzec. Na Ja­
na jako na tego, kto d o k o n a ł t y c h zmian wskazuje fakt, że on greckie­
go s ł o w a sozo u n i k a ł . Do p r z e c i w s t a w i e ń , k t ó r e dzięki t y m zmianom sta­
ł y się bardziej wyraziste (np. m i ł o w a ć — m i e ć w nienawiści) aniżeli
u s y n o p t y k ó w , na miejsce ich w y j a ś n i e n i a , k t ó r e m ó w i ł o o utracie swo­
jego życia z pow\odu mnie (u M k 8, 35: z powodu mnie i Ewangelii),
Jan w p r o w a d z i ł w y j a ś n i e n i a w ł a s n e na tym świecie,
na życie
wieczne .
W całej sentencji Jan u w i d o c z n i ł w ł a s n e ujęcie eschatologii. W i d z i ­
m y je nie t y l k o we wzmiance o życiu wiecznym, ale t e ż w czasie te­
r a ź n i e j s z y m s ł o w a traci postawionym zamiast czasu przyszłego w i n ­
n y c h wersjach, oraz w czasie p r z y s z ł y m słowa ustrzeże,
w k t ó r y m mie­
ści się nie t y l k o nadzieja na szczęśliwą przyszłość, ale też świadomość,
że wieczne życie jest obecnie u d z i a ł e m k a ż d e g o wiernego i że trzeba je
w sobie strzec a ż do końca, b y z Jezusem uczestniczyć w chwale i z r ą k
Bożych otrzymać nagrodę.
Pierwsza część ostatniej sentencji (w. 26) powtarza w y p o w i e d ź Je­
zusa o tej samej treści i podobnym s f o r m u ł o w a n i u z Ewangelii synop­
tycznych. W nich spotykamy niejasne zdanie, że ten, kto chce za mną
iść... niech postępuje
za mną ( M k 8, 34; M t 16, 24; Ł k 9,23). P o m i ę d z y
2 częściami tej w y p o w i e d z i podano polecenie w y j a ś n i a j ą c e , jak należy
r o z u m i e ć iść za Jezusem: niech się zaprze samego siebie i weźmie
swój
krzyż (Łk: swój krzyż każdego dnia) i. To polecenie przede wsystkim ze
33
u
3 3
C. H. D o d d , Some Johannine „Herrenworte" with Parallels in the Synoptic Gospels, NTS 2 (1955—56) 75^86; tenże, dz. cyt., s. 338—3413; A. R a s c o , art.
cyt., s. 14.
Podobieństwa i róż.nice .pomiędzy sformułowaniami Jana ii synoptyków zob.
J. H. B e r n a r d ,
A Critical and Exegetical Commentary on the Gospel according to St John, Edinburg 1928, t. 2, s. 435 n. (JCC); R. S c h n a c k e n b u r g, dz.
cyt., s. 482.
3 4
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-36)
109
względu na w z m i a n k ę o k r z y ż u Jan opuścił, przez w z i ę t e zaś zapewne
z Ł u k a s z o w e g o ś r o d o w i s k a i j e d y n y raz u niego w p r z e n o ś n y m znacze­
niu w y s t ę p u j ą c e słowo służyć w j a ś n i e j s z y m ś w i e t l e niż M a r e k p o s t a w i ł
stosunek wiernego do Jezusa.
Zapewnienie z w. 26c nie ma wprawdzie paraleli u s y n o p t y k ó w , ale
jako na potwierdzenie m y ś l i w niej zawartej m o ż n a w s k a z a ć na w y p o ­
wiedź z Ewangelii synoptycznych, w k t ó r e j Jezus ostrzegał, że tego, kto
będzie się Go w s t y d z i ł i Jego n a u k i , On b ę d z i e się w s t y d z i ł , gdy p r z y j ­
dzie w chwale swojego Ojca i a n i o ł ó w ( M k 8, 38; Ł k 9, 26), oraz d r u g ą
0 t y m , kto będzie Jezusa w y z n a w a ł l u b zaprze się Go wobec ludzi (Mt
10,32-33; Ł k 12,8-9). W nich nacisk jest p o ł o ż o n y na s t r o n ę n e g a t y w n ą ,
ale zwrócono u w a g ę z a r ó w n o na c h w a ł ę , j a k i na Boga Ojca, m y ś l wiec
tam w y r a ż o n ą negatywnie Jan m ó g ł ująć od strony p o z y t y w n e j .
Analiza tekstu w. 25-26 oprócz e l e m e n t ó w Janowych wykazuje coś
więcej, aniżeli prawdopodobne związki z t r a d y c j ą Ewangelii synoptycz­
nych; w trzech o m ó w i o n y c h wypadkach jest to zależność, k t ó r a u Jana
sugeruje dokładniejszą znajomość Jezusowych wypowiedzi w t y m brzmie­
niu, jakie podają synoptycy. Z w ł a s z c z a u d e r z a j ą c e jest p o d o b i e ń s t w o sen­
tencji Jana do jej wersji M a r k o w e j , poza zmianami b o w i e m nie m o ż n a
przeoczyć faktu podobnego zgrupowania z w y p o w i e d z i u Jana (w. 25-26a)
1 s y n o p t y k ó w ( M k 8,34-35; M t 16,34-35; Ł k 9,23-24) oraz po k r ó t k i m
tekście o innej treści, trzeciej (12, 26c; M k 8,38; Ł k 9, 26) .
Janowa relacja z m o d l i t w y w Ogrodzie O l i w n y m (w. 27-28) przez
wprowadzenie słów o Jego l ę k u z Ps 41(42), 7, p r z e d s t a w i ł a osobę Jezusa
jako niewinnie cierpiącego S ł u g ę Bożego, k o l o r y t z a ś ten nasilił się jesz­
cze przez — m o ż e pod w p ł y w e m pieśni o S ł u d z e B o ż y m (Iz 52, 13) —
Janowe połączenie p o d w y ż s z e n i a Jezusa na k r z y ż u (w. 32,34) z Jego
uwielbieniem (w. 23. 27). Podobnie przedstawili Go i n n i E w a n g e l i ś c i , a
bieg w y p a d k ó w tej sceny u wszystkich jest podobny, z t y m jednak, że
M k 14, 34-36 i M t 26, 37-39 odtwarzali kościelną p a r e n e z ę na ten temat,
Łk 28,42 j ą w y s t y l i z o w a ł i n a s ą c z y ł w ł a s n y m i uczuciami, H b r 5, 7-3
p r z e d s t a w i a ł jak retor, a Jan — j a k teolog . W jego relacji wyekspo­
nowane zostały: niebieskie p o s ł a n n i c t w o i l u d z k i aspekt Jezusa; przy
nim zaś, gdy n a d e s z ł a wyznaczona godzina, słabość i l ę k przed m ę k ą ;
równocześnie jednak g ó r ę nad n i m i w z i ę ł y uległość i p o s ł u s z e ń s t w o w o ­
bec w o l i Boga Ojca. W Janowej relacji uwidoczniony t e ż został w e w ­
nątrz, w duszy Jezusa dokonany akt p o ś w i ę c e n i a się na ofiarę, paralelny
do w y r o k u , k t ó r y m Sanhedryn s k a z a ł Go na ś m i e r ć .
35
36
37
8 8
E . K. L e e , St Mark and the Fourth Gospel, NTS 3 (1956—57) 50—57.
C. H. D o d d , dz. cyt., s. 69—71.
C. H. D o d d , L'Interpretdtion du ąuatrieme
Evangile, Paris 1975, 471 n
(Ldiv 82); R. S. B a r b o u r , Getsemane in the Tradition oj the Passion, NTS 16
(1969—70) 241 n.
3 8
87
KS. F E L I K S
110
GRYGLEWICZ
Z t r a d y c j a m i Mateusza i Ł u k a s z a m o ż e b y ć z w i ą z a n a modlitwa Je­
zusa o uwielbienie Bożego imienia (w. 28a), k t ó r a powtarza j e d n ą z p r ó ś b
M o d l i t w y P a ń s k i e j ( M t 6,9; Ł k 11,2). Synoptycy umieścili w niej p r o ś ­
bę o uświęcenie
Bożego imienia, Jan jednak, ze w z g l ę d ó w sobie t y l k o
wiadomych, p o d a ł p r o ś b ę o jego uwielbienie
(zob. w. 23). Uwielbienie
wprawdzie łączyło się z m ę k ą , ale tutaj ten z w i ą z e k obejmuje całą pub­
liczną działalność Jezusa łącznie z ofiarą na k r z y ż u , wszystko, co Bóg
Ojciec zlecił m u do wykonania, gdy Go w y s ł a ł na ziemię. Jezus spełnił
to zadanie i w ten sposób na ziemi uwielbił swojego Ojca, teraz więc
prosi, b y On p r z y w r ó c i ł m u w niebie t ę c h w a ł ę , k t ó r ą On m i a ł zanim
jeszcze ś w i a t z a i s t n i a ł (17, 4-5). M o ż l i w e też, że u w i e l b i o n y Bóg Ojciec
ze swej strony u w i e l b i swojego Syna przez p o w i ę k s z e n i e Jego c h w a ł y
w niebie, a przede w s z y s t k i m przez nie m a j ą c e o g r a n i c z e ń u d o s t ę p n i e ­
nie zbawienia i rozlewanie duchowego życia dla tych, k t ó r z y j u ż z Je­
zusem się złączyli, a swoje z N i m z w i ą z k i p r a g n ą pogłębić i wzmocnić,
oraz dla tych, k t ó r z y z czasem b ę d ą n o w y m i Jezusowymi wyznawcami
(13, 31-32).
Niezależnie od tego o fakcie n a w i ą z a n i a w Ogrodzie O l i w n y m do
M o d l i t w y P a ń s k i e j wspomnieli t e ż synoptycy ( M k 14,36; M t 26,39;
Ł k 22, 42), ale oni m i e l i na uwadze p r o ś b ę o s p e ł n i e n i e się w o l i Bożej
(Mt 6, 10).
Oprócz wskazanych jako Janowe l u b z t r a d y c j i p r z e j ę t e przez niego
wypowiedzi, spotykamy w p r z e m ó w i e n i u szereg s ł ó w i z w r o t ó w , k t ó r y c h
pochodzenie t r u d n o z i d e n t y f i k o w a ć . Do nich n a l e ż ą słowa i z w r o t y w y ­
s t ę p u j ą c e w p r z e m ó w i e n i u , a poza n : m bardzo rzadko. Mogą one nale­
żeć w y ł ą c z n i e do Jana, m o g ą pochodzić z tradycji, ale m o g ą też należeć
dc w y p o w i e d z i p o c h o d z ą c y c h od Jezusa , pora więc, a b y ś m y o m ó w i w ­
szy tradycje, p r ó b o w a l i w s k a z a ć na to, co w p r z e m ó w i e n i u mogło, a na­
wet powinno do Jezusowych w y p o w i e d z i należeć.
38
3. W Y P O W I E D Z I P O C H O D Z Ą C E OD J E Z U S A
Poszukiwanie autentycznych w y p o w i e d z i Jezusa n a l e ż y ograniczyć
do t y c h części tekstu, k t ó r e autor p r z y p i s a ł Jezusowi, a więc w. 23b-28.
30b-32. 35b-36a; rozpocząć je trzeba od tego, co nie ulega wątpliwości,
a n a s t ę p n i e w s k a z a ć , co w Janowej relacji m o ż e należeć do Jezusa, ok­
reślając podstawy p o z w a l a j ą c e , a t a k ż e p r a w d o p o d o b i e ń s t w o , dla k t ó r e ­
go poszczególne w y p o w i e d z i Jezusowi p r z y p i s a ć m o ż n a .
3 8
Np. A. J . B. H d g g i m s , (The Words oj Jesus according to John, BJRL
49 (1966—67) 384) za Jezusowe uważa 'Określenie „synowie światłości", a J . J e re­
m i a is, (dz. cyt., is. 22) Jezusowi przypisuje antytezy.
J . C C . G r e i g, Abba and Amen. Their Relevence to Christology, StEv 5
(1968) 3—13; W. M a r c h e l , Ojciec w Ewangelii Jana, w: F . Gryglewicz (red.),
Egzegeza, dz. cyt., s. 11—18.
3 9
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-36)
111
W świecie semickim nie b y ł o c z y m ś nadzwyczajnym odnoszenie się
do Boga jako do Ojca, Jezus zatem t a k ż e w ten sposób do Niego m ó g ł
się odnosić, Ewangelie zaś s t w i e r d z a j ą , że On wielokrotnie (u Jana 110,
a w Ewangeliach synoptycznych 66 razy) tego t y t u ł u u ż y w a ł m ó w i ą c o
Bogu lub do Niego b e z p o ś r e d n i o się z w r a c a j ą c . W Janowej relacji z
p r z e m ó w i e n i a Jezus z a p e w n i ł , że B ó g Ojciec w specjalny sposób w y n a ­
grodzi każdego, kto będzie w y z n a w c ą , l u b kto swoje życie poświęci, a
nawet odda dla osoby i sprawy Jezusa (w. 26). Sam, gdy w Ogrodzie
Oliwnym, u ś w i a d o m i ł sobie w ł a ś n i e zbliżającą się m ę k ę , k t ó r ą m i a ł pod­
jąć, nie wiedział, co ma powiedzieć. W tej sytuacji ratunek widział t y l ­
ko w Bogu Ojcu, do Niego więc zwrócił się w g o r ą c e j m o d l i t w i e o siły
do przejścia przez m ę k ę (w. 27), a potem o to, ż e b y Bóg otoczył c h w a ł ą
swoje imię przez to, że On posłusznie w y p e ł n i Jego wolę. Na autentycz­
ność tej ostatniej wypowiedzi dodatkowo wskazuje to, że słowo uwiel­
bić Jan w k ł a d a ł w usta Jezusa w p r z e w a ż n e j ilości (18 p o m i ę d z y 23)
wypadków.
39
Jak wszystkie Ewangelie podają Jezus do siebie odnosił o k r e ś l e n i e
Syn Człowieczy;
o sobie też m ó w i ł p o d k r e ś l a j ą c zaimek Ja,
Syn człowieczy*
b y ł t y t u ł e m , k t ó r y r ó w n o c z e ś n i e w y r a ż a ł 2 aspekty
osoby Jezusa: od Boga w y w o d z ą c e się pochodzenie, boski autorytet i w ł a ­
dzę, a z drugiej strony słabość z w i ą z a n ą z pobytem na ziemi, upokorze­
nie i cierpienie. O t y m ostatnim p o w i e d z i a ł Jezus s t w i e r d z a j ą c że nade­
szła godzina, żeby przez m ę k ę i k r z y ż uwielbiony
został Syn
człowieczy
iw. 23). W r a m y tej godziny wchodziło to, co Jezus m i a ł p r z e ż y ć , a co
uż teraz się rozpoczynało, straszliwy l ę k i modlitwa w Ogrodzie O l i w ­
nym (w. 27), a t a k ż e dokonanie s ą d u nad t y m ś w i a t e m , wyrzucenie precz
szatana, oraz pociągnięcie do siebie wszystkich ludzi. N a l e ż y więc u w i e ­
rzyć jeszcze w t y m krótkim
czasie dopóki (w. 35-36) Jezus przebywa na
świecie. W t a k i m tekście p o s t a w i o n ą w z m i a n k ę o Synu człowiecznym
należy u w a ż a ć za pochodzącą od Jezusa.
0
(
Zaimek Ja p o d k r e ś l a j ą c y osobę Jezusa i u w y p u k l a j ą c y chrystolo­
giczne Jego znaczenie w y s t ę p u j e we wszystkich Ewangeliach . W Jano­
wej relacji Jezus z a p e w n i a ł swoich u c z n i ó w i w y z n a w c ó w o niebieskiej
lagrodzie, przy t y m jednak p o d k r e ś l i ł , że w niej b ę d ą oni uczestniczyli
•azem z N i m (w. 26); z a p e w n i a ł też, że O n na k r z y ż u wszystkich do sie)ie pociągnie (w. 32). W o b y d w ó c h t y c h wypadkach z a r ó w n o t r e ś ć za42
4 0
F. J. Moloney,
dz. cyt., s. 179^—185; B. L i n d a r s , The Son of Man
n the Johannine Christology, w: B. L i n d a r s , S. S. S m a l l e y (red.), Christ
md Spirit in the New Testament. Festschr. C. F . D. Moule, Cambridge 1973,
3—60; F. G r y g l e w i c z , Syn człowieczy w Ewangelii św. Jana, R T K 24,4 (1977)
5—73.
Słowo „teraz" do słów Jezusa załącza H. S c h i i r m a n n , art. cyt., s. 99.
H. S c h u r m a in n, art. cyt., s. 87 n.
:
41
4 2
KS. F E L I K S
112
GRYGLEWICZ
p e w n i e ń jak i p o d k r e ś l e n i e w zdaniach s t w i e r d z a j ą c y c h , że Jezus je zrea­
lizuje, służą nam za p o d s t a w ę do przekonania, że one w y s z ł y z ust Je­
zusa.
Ogólnie uznaje się, że w Ewangeliach w y s t ę p u j ą c e uroczyste wpro­
wadzenie zaprawdę,
zaprawdę
mówię wam z n a s t ę p u j ą c y m po n i m zda­
n i e m , a t a k ż e zdania r o z p o c z y n a j ą c e się od przyszedłem,
żeby ,
należą
do słów Jezusa. W Janowej relacji uroczyście zostały wprowadzone słowa
p r z y p o w i e ś c i (w. 24), a zwrot przyszedłem,
żeby p o w i ą z a n y został z go­
dziną w y z n a c z o n ą przez Boga (w. 27).
Sama p r z y p o w i e ś ć jako rodzaj literacki wskazuje, że mamy przed
sobą w y p o w i e d ź Jezusa z r ó ż n y c h a s p e k t ó w p o d o b n ą do tych, jakie
są w Ewangeliach synoptycznych . Tutaj na to w s k a z u j ą jeszcze uroczy­
ste wprowadzenie oraz zwrot jeżeli nie, k t ó r y w Ewangeliach w y s t ę p u j e
prawie w y ł ą c z n i e (35 na 37 razy) w wypowiedziach Jezusa, oraz przy­
nieść plon w y s t ę p u j ą c y t y l k o jako s ł o w a Jezusa.
Do słów w p r z y p o w i e ś c i w s k a z u j ą c y c h na pochodzenie od Jezusa
trzeba też zaliczyć s ł o w a p r z e j ę t e z s y n o p t y k ó w , gdyż one tam w przy
p o w i e ś c i a c h b y ł y wykorzystane, a zapewne też jedynie t u w y s t ę p u j ą c y
zwrot samo jedno pozostanie i słowo umrzeć. To ostatnie nie tyle pasuje
do ziarna, g d y ż ziarno w ziemi nie umiera, ale po odpowiednim czasie
wyrasta z niej b y w y d a ć p l o n — co do Jezusa i Jego m ę k i . Słowo to
zatem trzeba t r a k t o w a ć j a k o j e d n ą z przepowiedni Jezusa, k t ó r e w t y m
p r z e m ó w i e n i u (np. w . 23. 32. 35) do głosu d o c h o d z i ł y . Na podstawie
tego nie m a m y w ą t p l i w o ś c i , że p r z y p o w i e ś ć ta w całości pochodzi od
Jezusa .
43
u
45
46
47
Zdania, k t ó r e r o z p o c z y n a j ą się z w r o t e m przyszedłem,
żeby jednako­
wo są zbudowane, tak że m o g ą b y ć zaliczone do specjalnego rodzaju l i ­
terackiego. W nich zostały o k r e ś l o n e zadania, scharakteryzowane dążenia
•raz podane podstawowe, a zarazem programowe słowa dotyczące pos­
ł a n n i c t w a , a w y n i k a j ą c e z p r z y j ś c i a Jezusa na ś w i a t (por. 12, 46. 47); On
był ich ś w i a d o m y i r e a l i z o w a ł je podczas swej publicznej działalności.
Tutaj Jezus s t w i e r d z i ł , że p r z y s z e d ł ze względu na tę godzinę (w. 27 por.
w. 23) żeby podjąć m ę k ę i d o k o n a ć odkupienia wszystkich ludzi. Nie
4 8
J . J e r e m ia.s, dz. cyt, s. 47 n.; V H a s l e r , Amen. Redaktionsgeschichlliche Unterśuchung
zur Einfuhrungsformel der Herrenworte „Wahrlich, ich sagi
euch", Zurich 1969, 146—156. 163—189; K. B e r g e r , Die Amen-Worte Jesu. Eiru
Unterśuchung zum Problem der Legitimation in apokaliptischer Rede, Berlin 1970
95—117 (zob. ZNW 63 1972, 45—75).
H. S c h u r m a n i n , art. cyt., s. 89 m.; F . G r y g l e w i c z , Słowo ciałen
się stało. Pochodzenie Jezusa Chrystusa w Nowym Testamencie, Lublin
1976
18—18.
C. H. D o d d , Historical, dz. cyt., s. 366^869.
Teologiczne aspekty przyipowieśei omówił A. R a s c o , art. cyt., s. 65—77
N. A. D a h i , The Parables of Growth, StTh 5 (1951) 155; J . B l i n z ł er
dz. cyt., s. 76.
4 4
4 5
4 8
4 7
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-36)
113
mamy zatem t r u d n o ś c i , żeby ją p r z y p i s a ć nie Janowi, ale samemu Jezu­
sowi .
Jan p o w t ó r z y ł sentencje (w. 25-26) w y s t ę p u j ą c e w Ewangeliach sy­
noptycznych dlatego, że należą do Jezusowych wypowiedzi. W p i e r w ­
szej z nich charakterystyczna jest jego zmiana w brzmieniu tekstu. Prze­
ciwstawienie miłować — nienawidzieć,
a t a k ż e słowo strzec m a j ą semicki
wydźwięk, zapewne więc Jan w p r o w a d z a j ą c je do tekstu m i a ł zamiar
bardziej d o k ł a d n i e o d d a ć słowa Jezusa, aniżeli to w i d z i a ł u Marka. Pew­
ne p r a w d o p o d o b i e ń s t w o tej propozycji w i d z i m y na podstawie faktu, ze
tracić w większości w y p a d k ó w (55 na 66) spotykamy w s ł o w a c h Jezusa
a w nich „mieć w n i e n a w i ś c i " w y s t ę p u j e prawie w y ł ą c z n i e (w 23 na 25
wypadków).
48
Na t y m tle m o ż n a p r z y p u s z c z a ć , że wprowadzone przez Jana s ł o w a
na tym świecie — na życie wieczne b y ł y s ł o w a m i Jezusa, zwłaszcza, że
pierwsza ich część prawie zawsze (w 8 na 9 w y p a d k ó w ) , a druga prze­
w a ż n i e (w 20 na 25 w y p a d k ó w ) w y s t ę p u j e w Jezusowych w y p o w i e ­
dziach. Wydaje się też, że zmiana Markowego z w r o t u chce za mną iść na
Janowe słowo służyć m i a ł a ten sam p o d k ł a d , drugi bowiem semityzujący czasownik postępować
za* p o z o s t a ł bez zmiany, a w p r o w a d z a j ą c y
go zwrot jeżeli kto m ó g ł należeć do s ł ó w Jezusa, bo p r z e w a ż n i e (w 21 na
25 w y p a d k ó w ) w ś r ó d nich w y s t ę p u j e . Nadto jeżeli w c a ł y m p r z e m ó w i e ­
niu pominiemy fragment apokaliptyczny (w. 28b-30) i ż y d o w s k i (w. 34),
k t ó r e m a j ą w ł a s n e s ł o w n i c t w o , s p o s t r z e ż e m y , że spośród słów i z w r o t ó w ,
k t ó r y c h pochodzenie trudno ustalić, są jeszcze słowa, k t ó r e m o g ą pocho­
dzić od Jezusa dlatego, że w y s t ę p u j ą t y l k o w Jego wypowiedziach, np.
światło jest, lub prawie w y ł ą c z n i e w nich, np. podwyższyć
(13 na 14 ra­
zy), sąd (25 na 27 razy), zajść (59 na 71 razy).
9
W Janowej relacji trzeba też z w r ó c i ć u w a g ę na w y r a ż e n i a m a j ą c e
jakieś p r z e n o ś n e znaczenie. Takie w y r a ż e n i a z n a j d u j ą się p r a w i e przede
wszystkim w s ł o w a c h przypisanych Jezusowi. Czy zatem nie jest to
w s k a z ó w k ą , że one, podobnie jak p r z y p o w i e ś c i od Jezusa pochodzą?
W t y m w y p a d k u m o ż n a b y w s k a z a ć na c h a r a k t e r y z u j ą c ą je cechę. Te
zdania, k t ó r y c h pochodzenie od Jezusa graniczy prawie z p e w n o ś c i ą , Jan
z r e d a g o w a ł przy u ż y c i u f o r m w y r a ż a j ą c y c h zwracanie się Jezusa do
wszystkich ludzi z pozostawieniem swobody w y b o r u i decyzji d o t y c z ą ­
cych p o s t ę p o w a n i a . Tutaj f o r m y te w y s t ę p u j ą na przemian: jeżeli nie —
jeżeli zaś (w. 24), kto miłuje — kto nienawidzi (w. 25), jeżeli kto 2 razy
powtórzone (w. 26), a potem: jeżeli (w. 32) i kto wędruje
(w. 35). W k o ń 4 8
H. S c h tir m a n n (art. cyt., s. 199, dop. 188) „godzinę" zalicza do słów
Jezusa .Zob. też, R. T. F o r t n a , dz. cyt., is. 211.
O „postępowaniu za" Jezusem jako o słowie Jezusa pisze H. S c h ii r¬
m a n n, art. cyt., s. 105.
4 9
KS. F E L I K S
114
GRYGLEWICZ
cowej części p r z e m ó w i e n i a Jezus nie p r z y p u s z c z a ł , że k t o m o ż e w y b r a ć
m o ż l i w o ś ć i n n ą , a n i ż e l i ta, k t ó r a została w y r a ż o n a , w całości zaś czytel­
n i k nie m i a ł w ą t p l i w o ś c i , j a k i sposób p o s t ę p o w a n i a Jezus polecał, z w ł a ­
szcza że w p i e r w s z y m w y p a d k u został wskazany Jego w ł a s n y p r z y k ł a d .
Nie ma zdania w c a ł y m p r z e m ó w i e n i u , k t ó r e nie m o g ł o b y pochodzić
od Jezusa. Wskazane s ł o w a i z w i ą z a n e z n i m i zdania — znajdują się one
przede w s z y s t k i m w w . 23-28 — uznajemy za pochodzące od Jezusa,
bo m i m o Janowy s t y l , w k t ó r y m zostały zredagowane, dysponujemy ra­
cjami, k t ó r e w mniejszym l u b w i ę k s z y m stopniu na to p o z w a l a j ą . Inne
słowa, np. m a j ą c e podstawowe
znaczenie dla o k r e ś l e n i a teologicznego
aspektu m ę k i i ś m i e r c i Jezusa, w . 31-32, oraz apel o uwierzenie, w. 35-36,
p o w t a r z a j ą c y w c z e ś n i e j s z e w y p o w i e d z i czwartej Ewangelii, zapewne też
do nich należą, ale m y w tej c h w i l i nie m a m y na to w y s t a r c z a j ą c y c h do­
w o d ó w . P r z e j d ź m y w i ę c do zakończenia, w k t ó r y m p a m i ę t a j ą c o szcze­
gółach j u ż podanych, t y l k o ogólnie scharakteryzujemy J a n o w ą r e d a k c j ę
przemówienia.
4. J A N O W A
REDAKCJA
Synoptycy nie w s p o m i n a j ą o t a k i m p r z e m ó w i e n i u Jezusa, jakie po­
daje Jan, zapewne w i ę c po uroczystym w j e ź d z i e Jezusa do ś w i ą t y n i
m i a ł o miejsce Jego spotkanie z G r e k a m i i Ż y d a m i , ale inne jego szcze­
góły, poza apelem do uwierzenia, nie u t k w i ł y w niczyjej pamięci. K o n ­
cepcja relacji z tego spotkania, k t ó r ą podaje czwarta Ewangelia, n a l e ż y
do Jana, poza niego sięgają t y l k o słowa i w y p o w i e d z i znane jego gminom
jako p o c h o d z ą c e od Jezusa, oraz te, k t ó r e jako takie p r z e k a z a ł y tradycje
innych gmin kościelnych,
W jego ujęciu Jezus z w r a c a ł się do G r e k ó w i do Ż y d ó w , do wszyst­
k i c h ludzi, z apelem o uwierzenie, ż e b y n i k t nie z m a r n o w a ł swojego
życia, nie zbłądził i nie u p a d ł w ę d r u j ą c w ś r ó d ciemności, nie został po­
t ę p i o n y na sądzie; raczej niech k a ż d y pozwoli, że Jezus pociągnie go do
siebie, niech stanie się synem światłości, w ę d r u j ą c w ś w i e t l e niech służy
Jezusowi, a potem z N i m razem niech w życiu wiecznym uczestniczy
i czci doznaje ze strony Boga Ojca.
N a j w a ż n i e j s z y m argumentem z a c h ę c a j ą c y m do uwierzenia, jest w
c a ł y m p r z e m ó w i e n i u ustawicznie do głosu dochodząca świadomość w ł a ś ­
nie r o z p o c z y n a j ą c e j się m ę k i Jezusa i w y n i k a j ą c e s t ą d przekonanie, że
w p r z e m ó w i e n i u zawarta została ostatnia Jego wola. Jezus tego prze­
m ó w i e n i a , choć p r z e m a w i a ł w ś w i ą t y n i , to przede wszystkim Jezus pe­
ł e n l ę k u , w Ogrodzie O l i w n y m m o d l ą c y się o siły do przetrwania m ę k i ,
oraz ten, k t ó r y z n a d z i e j ą na obfity plon umrze i znajdzie się w ziemi.
Pod k ą t e m widzenia m ę k i i ś m i e r c i Jezusa Jan u s t a w i ł więc l u ź n e na po­
zór sentencje, słowa o znaczeniu m ę k i i apel.
OSTATNIE
PUBLICZNE
PRZEMÓWIENIE
JEZUSA
(J
12, 20-36)
115
Przy t y m Jan d o b i e r a ł s ł o w n i c t w o w i n t e r e s u j ą c y sposób. Opowia­
danie o głosie z nieba ujął jako fragment apokaliptyczny, w n i m więc,
choć nie pozostawił, j a k to robiono w apokalipsach, zagadkowego faktu
bez w y j a ś n i e n i a , w y k o r z y s t a ł s ł o w n i c t w o w ł a ś c i w e dla takiego rodzaju
literackiego. W d r u g i m fragmencie tej części d o m i n u j ą s ł o w n i c t w o i po­
jęcia Jezusowe.
Spośród s e m i t y z u j ą c y c h określeń, jakie z n a l a z ł y się w zarzutach Ż y ­
dów przeciw Jezusowi, nie wiadomo kogo u w a ż a ć za źródło Janowych i n ­
formacji; p r z y słowie Prawo — P a w ł o w e ś r o d o w i s k o , czy Ż y d ó w Jano­
wych gmin k o ś c i e l n y c h ; przy słowie musi być — Ł u k a s z o w e ś r o d o w i s k o ,
czy Ż y d ó w ; p r z y parataktycznym u k ł a d z i e zdania z 2 razy p o w t ó r z o n y m
że — Janowe, czy ż y d o w s k i e upodobania. Nie ulega jednak w ą t p l i w o ś c i ,
że od Ż y d ó w pochodzą: ostre przeciwstawienie Prawa Jezusowi, o k t ó ­
r y m mówili p r z y u ż y c i u p o d k r e ś l o n e g o zaimka Ty; zwrot my
słyszeliś­
my z, zdziwienie i 2 pytania: dlaczego więc mówisz
Ty i kto jest tym
Synem człowieczym,
oraz t r e ś ć tego, co Jan s f o r m u ł o w a ł przez pozosta­
nie na zawsze. S ł o w n i c t w o w y r a ż a j ą c e te treści nie sięgało do odległych
tradycji, gdy m i a ł o na miejscu t y c h , k t ó r z y go u ż y w a l i . Jan więc p o w ­
tórzył tutaj zarzuty wysuwane przez Ż y d ó w w jego gminie, pod n i m i
zaś k r y ł a się i c h ta sama postawa w stosunku do chrześcijan, z j a k ą nie
k r y l i się jerozolimscy Ż y d z i wobec Jezusa. U k r z y ż o w a n y Jezus, co w
Janowym j ę z y k u zostało w y r a ż o n e przez podwyższony
Syn
człowieczy,
był nie do p r z y j ę c i a dla ich u m y s ł ó w opanowanych marzeniami o chwa­
lebnym Mesjaszu. W i n t e r e s u j ą c y m nas p r z e m ó w i e n i u nie b y ł o nadto
mowy, że S y n człowieczy musi być p o d w y ż s z o n y ; to zostało wspomniane
w rozmowie z Nikodemem. Spotykamy się t u zatem z r e m i n i s c e n c j ą
treści będącej tematem kościelnego nauczania.
Wreszcie przeciwstawienie ś w i a t ł a i ciemności. W Jezusowych prze­
m ó w i e n i a c h j u ż wcześniej w y s t ę p o w a ł o ono w y r a ź n i e i mieściło się w
treści wszystkich jego wypowiedzi o ś w i e t l e (np. 8, 12); metafora, k t ó ­
rej treścią jest chodzenie, p o j a w i a ł a się r ó w n i e ż (np. 10, 11); z a c h ę t y zaś
do uwierzenia b y ł y tak liczne, że w czwartej Ewangelii nie ma prawie
zdania, by one nie doszły do głosu. P o w t ó r z e n i e ich tutaj nie zwraca
więc uwagi na nowe aspekty, a raczej p o d k r e ś l a w a g ę tego, czemu Jezus
poświęcił ostatnie przed ś m i e r c i ą publiczne swoje w y s t ą p i e n i e . B r z m i ą
one jak testament Jezusa, a Jan zwrócił na to u w a g ę we w ł a s n y m k o ń ­
cowym zdaniu p r z y p o m i n a j ą c y m , że Jezus potem odszedł i u k r y ł się.
We wszystkim t y m Jan w ramach swojego s t y l u s t a r a ł się k o r z y ­
stać ze s ł o w n i c t w a autentycznego, w ł a ś c i w e g o dla tej treści, k t ó r ą poda­
wał: apokaliptycznego, ż y d o w s k i e g o i Jezusowego s ł o w n i c t w a . To ostat­
nie w y r a ź n i e j w i d a ć na p o c z ą t k u p r z e m ó w i e n i a , gdzie spotykamy w p r a w -
116
KS. F E L I K S
GRYGLEWICZ
dzie wystylizowane przez Jana, ale całe zdania b ę d ą c e wypowiedziami
Jezusa.
Tak u j ę t e p r z e m ó w i e n i e stanowi streszczenie Janowej h o m i l i i , której
celem b y ł o p o d k r e ś l e n i e , że wszyscy p o w i n n i u w i e r z y ć . W niej punkt
w y j ś c i a s t a n o w i ł y autentyczne s ł o w a Jezusa u j ę t e w f o r m ę przypowieści,
sentencji oraz m o d l i t w y w Ogrodzie O l i w n y m . Wszystko inne stanowi
j a n o w y komentarz, w k t ó r y m dorywczo r ó w n i e ż m o ż n a s p o t k a ć Jezuso­
we s ł o w a . K o n i e c z n o ś ć n a w i ą z a n i a do publicznego życia Jezusa kazała
Janowi w s p o m n i e ć o Grekach, a potrzeba a k t u a l n o ś c i — w y k o r z y s t a ć
fragment zredagowany w s t y l u apokaliptycznym i w s p o m n i e ć o zarzu­
tach, k t ó r e Ż y d z i k i e r o w a l i przeciw Jezusowi i c h r z e ś c i j a n o m . Materia­
ł o m t y m Jan n a d a ł w ł a s n ą szatę l i t e r a c k ą , w k t ó r e j spotykamy ślady
s t a r a ń , aby d o k ł a d n i e j aniżeli synoptycy i w sposób bardziej zbliżony do
autentycznych w y p o w i e d z i w y r a z i ć to, co Jezus powiedział. Janowa za­
tem j ę z y k o w a szata tak z o s t a ł a dopasowana do relacjonowanych treści,
że dzięki niej t y l k o z t r u d e m m o ż n a r o z r ó ż n i ć to, co napewno lub praw­
dopodobnie b e z p o ś r e d n i o od Jezusa pochodzi, co od Jezusa przekazano
w tradycjach r ó ż n y c h g m i n k o ś c i e l n y c h l u b co Jan w p r o w a d z i ł do w ł a s ­
nej relacji.
!
Su m m ar y
L A S T P U B L I C SPEECH O F JESUS (J 12, 20—36)
The Authar*s aim lis to demon stratę that the speech of Jesus ar to sorcie
extend proveni<ent of Jesus hiimself miixt with Church's tradition and John's formulatdons.
Favorite John's words and exp,rasisionis in thiis text are many, and there is
reason that John is autor of this text. The language ist the witness, that in the
v. 24 are many elementts taken from isynaptic Gosipels. V. 25 with i$ame transimutationis is Mk 8, 35. V. 2i6a repeats Mk 8, 34. And v. 2©c demonstrates the influence
of Mk 8, 38. John's relatiion from the prayer in Garden (v. 27—28) reachs synoptic
tradition. In both cases we have the echo of the Lord Pirayer,
It is possible that Jesus nimself said the following sayings: the words about
God as Father (v. 26.27), the words about this, who glorifies His name (v. 28), and
those spoken about hiirnself as Son of Man (v. 23.34), and the saying which etmohasizes „I" (Myseli, v. 26.32). The exprasisions whtich begiinns with „Amen, amen
I say to you" (v. 24) and „I have come to" (v. 27) are from Jesu himself, and the
same case is with the paraible (v. 24) an dthe sentences repeated aft er the synoptics (v. 25.26). Thus it iis probable, that many words, especially proving the semitic
background, are originally from Jesus, f.i. the words introduced in the place of
the others.
It is -probable that in the John's relation are mere words of Jesus. On the
basi s of apocalyiptic fragment (v. 28b—30) and judaistic one (v. 34), where John
takes the expressions of :those circles, we suppose, that John reporting the speeches of Jesus, repeated the words of Jessu himself.
(
STUDIA
Ks. Andrzej
GDAŃSKIE
I V (1930)
Kowalczyk
NIEKTÓRE P R O B L E M Y L I T E R A C K I E I E G Z E G E T Y C Z N E
K A Z A N I A NA GÓRZE (Mt 5—7)
WSTĘP
Kazanie na górze w ewangelii Mateusza n a l e ż y do t y c h t e k s t ó w N T ,
k t ó r e najczęściej są komentowane i do k t ó r y c h Kościół w swojej pracy
duszpasterskiej najczęściej się o d w o ł u j e . Z a w i e r a j ą one b o w i e m niemal
p e ł n y w y k ł a d e t y k i c h r z e ś c i j a ń s k i e j . Z n a j w a ż n i e j s z y c h zasad nie znaj­
dujemy w n i m t y l k o d w ó c h : o miłości s ł u ż e b n e j ( M t 16, 24) oraz o za­
parciu się siebie i n a ś l a d o w a n i u Jezusa ( M t 16,24). Podobne kazanie u¬
mieszcza w swojej ewangelii Ł u k a s z (6, 20-49), posiada ono aż 76% w s p ó l ­
nych wierszy z kazaniem u M t . A l e p o r ó w n a n i e t y c h d w ó c h k a z a ń na­
suwa od razu pewne problemy: dlaczego u M t liczy ono 107 wierszy,
a u Ł k t y l k o 30? Co jest powodem różnic w kompozycji oraz różnic w
treści n i e k t ó r y c h perykop? Z r e s z t ą l e k t u r a samego t y l k o kazania na gó­
rze u M t stawia nas wobec w i e l u t r u d n y c h p r o b l e m ó w ; np.: co jest m y ­
ślą p r z e w o d n i ą kazania, j a k i jest jego plan, j a k n a l e ż y r o z u m i e ć w y p o ­
wiedzi Jezusa o a k t u a l n o ś c i starego Prawa, p a r a b o l ę o soli, o ś w i e t l e ciała
itd? Celem tego a r t y k u ł u jest p r ó b a w y j a ś n i e n i a przynajmniej n i e k t ó ­
rych z tych p r o b l e m ó w .
1. P L A N K A Z A N I A
Nie ulega żadnej w ą t p l i w o ś c i , że kazanie na górze stanowi zbiór p o u ­
czeń Chrystusa w y g ł o s z o n y c h w r ó ż n y c h okolicznościach, n i e z a l e ż n i e od
siebie i że jego s t r u k t u r a jest częściowo lub w całości d z i e ł e m ewange­
listy. Ś w i a d c z y o t y m p o r ó w n a n i e M t z Ł k . C z t e r n a ś c i e logionów znajdu­
jących się w kazaniu u M t zamieszcza Ł k w r ó ż n y c h kontekstach poza
kazaniem. P y t a m y więc: czym ewangelista k i e r o w a ł się w kompo­
zycji kazania? Dlaczego n a s t ę p s t w o perykop jest takie a nie inne? Nie
jest ł a t w o d a ć odpowiedź na to pytanie. T r u d n o ś c i pochodzą stąd, że w
zbiorze znajdują się perykopy o r ó ż n e j tematyce. P r z e w a ż a j ą pouczenia
odnośnie p o s t ę p o w a n i a , przepisy etyczne, ale t a k ż e są wypowiedzi od-
KS.
118
ANDRZEJ
KOWALCZYK
nośnie p o w o ł a n i a uczniów, wypowiedzi na temat stosunku Jezusa dc
Prawa, na temat samego Prawa, o s t r z e ż e n i a przed f a ł s z y w y m i proroka­
m i i t d . Ponadto m i ę d z y n i e k t ó r y m i perykopami s ą s i a d u j ą c y m i ze sobs
nie w i d a ć w y r a ź n y c h p o w i ą z a ń logicznych. Istnieje dziesiątki struktuj
kazania. S p o ś r ó d nich m o ż e m y w y o d r ę b n i ć k i l k a t y p ó w , a mianowicie
s t r u k t u r y o u k ł a d z i e liczbowym, s t r u k t u r y koncentryczne, s t r u k t u r y n£
zasadzie analogii.
Cechą c h a r a k t e r y s t y c z n ą s t r u k t u r o u k ł a d z i e liczbowym jest powta­
rzanie się pewnych s t a ł y c h ilości sekcji w poszczególnych częściach ka­
zania, w zględnie p o d z i a ł na części, k t ó r y daje liczbę m a j ą c ą w tradycji
biblijnej symboliczne znaczenie, np. 3-5-7. P r z y k ł a d e m m o ż e b y ć struk­
tura podana przez W. C. Allena . Dzieli się ona na siedem części: 1. Dzie­
więć błogosławieństw
(5, 3-12); 2. Dwie metafory o uczniach (5. 13-16);
3. Chrześcijaństwo
i Prawo: a. Zasada (5, 17-20); b. Pięć ilustracji (5,
21-48); 4. Trzy
ilustracje
chrześcijańskiej
sprawiedliwości
(6, 1-18);
5. Trzy zakazy (6, 19-34; 7, 1-5; 7, 6); 6. Trzy przykazania (7, 7-12. 13-14.
15-23); Zakończenie:
p r z y p o w i e ś ć o d w ó c h domach (7, 24-27).
Th. S o i r o n w y o d r ę b n i a w kazaniu pięć części: trzy g ł ó w n e , zawie­
r a j ą c e k a ż d a po siedem sekcji, oraz w s t ę p i zakończenie. T a k ż e na pięć
części dzieli kazanie J.-M. L a g r a n g e , ale w e d ł u g niego mamy: dwie
części g ł ó w n e , część d o d a t k o w ą z a w i e r a j ą c ą ostrzeżenia, oraz w s t ę p i za­
kończenie.
S t r u k t u r y koncentryczne odróżniają się od innych t y m , że albo części
w strukturze są ułożone p a r a l e ł n i e t w o r z ą c u k ł a d symetryczny typu:
a-b-a, w z g l ę d n i e a-b-b-a, albo zasada k o n c e n t r y c z n o ś c i jest w inny spo­
sób zastosowana. T a k ą s t r u k t u r ę proponuje Fr. G r a w e r t . W e d ł u g nie­
go kazanie aż do logionu o złotej regule w y ł ą c z n i e (7, 12) m o ż n a podzie­
lić na osiem sekcji, k t ó r y c h syntezami okażą się poszczególne błogosła­
w i e ń s t w a . B ł o g o s ł a w i e ń s t w a i o d p o w i a d a j ą c e i m sekcje są u p o r z ą d k o w a ­
ne w kolejności odwrotnej, tzn. pierwszemu b ł o g o s ł a w i e ń s t w u odpowiada
ostatnia sekcja i t d .
Inaczej jest w e d ł u g S. G a l i o . U w a ż a on, że przepisy o wymaganej
przez Boga s p r a w i e d l i w o ś c i i świętości są w kazaniu u M t wyłożone kon­
centrycznie w czterech cyklach, z k t ó r y c h k a ż d y posiada t a k ą samą kon­
s t r u k c j ę : najpierw m ó w i się o miłości bliźniego (5,21-32; 5,38-48; 7,
12-14), a potem o miłości Boga (5, 33-37; 6, 1-34; 7, 7-11; 7, 15-23). Każdy
r
1
2
3
4
5
1
W.C. A l i en, A Critical and Exegetical Commentary on the Gospel according to S. Matthew, Edimburigh 1911, 37.
Th. S o i r o n , Logia: Die Logia Jesu. Eine literarkritische und literargeschitliche Unterśuchung
zum synoptischen Problem, Munster in. W. 1916, 120 n.
J.-M. L a g r a n g e , Evangile selon saint Matthieu, Paris 1927, 77.
Fr. G r a w e r t , Die Brgpredigt nach Matthaus auf ihre dussere und innere
Einheit untersucht, Marburg 1900, 66.
S. G a l i o , Structura sermonis montani, VD 27, 1949, 257—269.
2
3
4
5
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
119
cykl m ó w i na temat miłości pod i n n y m aspektem: pierwszy z nich (7,
21-37) wychodzi od p r z y k a z a ń Dekalogu, d r u g i (5, 38-6, 34) rozwija te­
mat n a ś l a d o w a n i a Boga, trzeci (7,1-11) jest u z u p e ł n i e n i e m poprzednich
pod k ą t e m „ n i e sądźcie", czwarty (7, 12-23) jest podsumowaniem. B ł o g o ­
s ł a w i e ń s t w a i dwie n a s t ę p u j ą c e po nich sentencje są w s t ę p e m do całoś­
ci, a p r z y p o w i e ś ć o domu na skale z a k o ń c z e n i e m .
Według J. K i i r z i n g e r a
kazanie Jest zbudowane w n a s t ę p u j ą c y
sposób: część główną stanowi 5, 21-7, 6, t r z y części j ą p o p r z e d z a j ą i trzy
części po niej n a s t ę p u j ą , przy czym są one tematycznie do siebie paralelne, t w o r z ą c w ten sposób k o n c e n t r y c z n ą o b u d o w ę części g ł ó w n e j .
Również s t r u k t u r ę k o n c e n t r y c z n ą , ale r ó ż n ą od poprzednich podaje
M. L a c o n i . Sądzi on, że część g ł ó w n ą , ś r o d k o w ą s t a n o w i ą p e r y k o p y o
nowej s p r a w i e d l i w o ś c i (6, 1-18), w ś r ó d k t ó r y c h ś r o d k o w ą i n a j w a ż n i e j ­
szą jest perykopa Ojcze nasz. Części g ł ó w n e j p o d p o r z ą d k o w a n e są* część
pierwsza o n o w y m Prawie (5, 17-48) i część trzecia o obojętności wobec
dóbr ziemskich (6, 19-34).
Trzecią z w y m i e n i o n y c h t y p ó w s t r u k t u r to s t r u k t u r a na zasadzie anaogii. P o d s t a w ą do ich budowy s t a n o w i ą analogie rzeczowe w y s t ę p u j ą c e
n i ę d z y kazaniem i j a k i m ś i n n y m dziełem literackim, k t ó r y m ó g ł służyć
ewangeliście jako wzór pracy redakcyjnej. T a k ą s t r u k t u r ę z a p r o p o n o w a ł
F. W. D o e v e . W e d ł u g niego Mateusz p o d p o r z ą d k o w u j e plan kazania
>ewnym sekcjom ST, mianowicie: W j 20, 13-25 i K p ł 18, 1-25, 13.
Jednym z najnowszych o p r a c o w a ń s t r u k t u r y kazania jest opracowa­
ne L . S a b o u r i n a . P r z y j m u j e on za W. D . D a v i e s ' e m , że k ą ­
sanie na górze jest odpowiedzią c h r z e ś c i j a ń s k ą na sprecyzowania d o k t r y lalne dokonane przez j u d a i z m w pierwszym w i e k u po Chrystusie. Trzena k o l u m n a m i autentycznej pobożności m i a ł y b y ć w e d ł u g r a b i n ó w : stui i u m Tory, modlitwa w miejsce ofiar w ś w i ą t y n i i dobre uczynki. K ą ­
sanie na górze w e d ł u g L . Sabourina odzwierciedla w ł a ś n i e t ą t r i a d ę .
Z u p e ł n i e o d m i e n n ą od poprzednich m e t o d ę r e k o n s t r u k c j i planu M t
i-7 reprezentuje J. K u d a s i e w i c z . Proponuje on podzielić kazanie
vedług p o w t a r z a j ą c e j się f o r m u ł y , podobnie jak postuluje się podział
:ałej pierwszej ewanbelii na pięć ksiąg w oparciu o f o r m u ł y „I stało się
6
7
8
9
1 0
11
6
J. K u r z i m g e r ,
Zur Komposition der Bergpredigt nach Matthaus, w:
*ib 40, 1959, 569—589.
M. L a-c o n i , 11 discorso delia montagna. Mt 5—7, w: Mesisaggio delia Sal•ezza, Torino 1969, 281—363.
J . W. D o e v e, Jewisch Hermeneutics in the Synoptic Gospels and Acts,
issen 1953, 191—200.
L . S a b o u r i n , 71 vangelo di Matteo. Teologia e esegesi, Marino 1975,
. 1, 362.
W. D. D a v i e s, The Setting of the Sęrmon on the Mount, Cambridge
964.
J . K u d a s i e w i c z, Kazanie na górze (Mt 5-7). Problematyka literacka
teologiczna, Znaik 250—251, 1975, 571.
7
8
9
1 0
11
KS.
120
ANDRZEJ
KOWALCZYK
gdy Jezus d o k o ń c z y ł t y c h słów". W kazaniu na górze znajdujemy k i l k a ­
krotnie i d e n t y c z n ą w z m i a n k ę o „Ojcu, k t ó r y jest w niebie". Na tej pod­
stawie J. Kudasiewicz w y o d r ę b n i ł w M t 5-7 cztery części: 1. Katalog
cnót (5, 1-16); 2. S p r a w i e d l i w o ś ć u c z n i ó w (5, 17-48)j 3. P r a k t y k a praw­
dziwej s p r a w i e d l i w o ś c i (6, 1-7, 11); 4.
Wezwanie do czynu etycznego
(7,12-27).
Wydaje nam się, że kluczem do s t r u k t u r y kazania na górze u M t jest
analiza pięciu r o z d z i a ł ó w księgi Wyjścia (19-23). Rozdziały te zawierają:
A.
Ustanowienie
Przymierza
(19, 1-20, 21)
1. Objawienie się Jahwe Izraelowi (19,
2. Dekalog (20, 1—21)
B.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Księgę
Przymierza
1—25)
(20, 22-23, 33)
Prawo o ołtarzu (20, 22—26)
Prawo o niewolnikach i prawo rodzinne (21, 1—11)
Prawo karne: odwet, przysięga (21, 12—32)
Prawo rzeczowe — odszkodowanie (21, 33—22, 14)
Prawo rodzinne (22, 15—16)
Prawo karne — w obronie świętości ludu (22, 17—19)
Prawo moralne (22, 20—23, 9)
Przepisy kultowe (23, 10—19)
Zachęta do zachowania przepisów (23, 20—33)
Od razu w i d z i m y , że m a m y tutaj k i l k a e l e m e n t ó w w s p ó l n y c h z ka­
zaniem: a) niektóre
przykazania
Dekalogu; b) tematy: prawo
rodzinne,
prawo odwetu, przysięga;
c) zachęta
do zachowywania
przepisów.
Po­
d o b i e ń s t w jest jednak o wiele w i ę c e j . Dużo logionów u M t pozornie nie
m a j ą c y c h z w i ą z k u z przepisami z W j w istocie posiada z n i m i wspólny
temat. Może nie m i a ł o by to wielkiego znaczenia, g d y b y ś m y nie zauwa­
żyli r ó w n i e ż p o r z ą d k u w w y s t ę p o w a n i u t y c h p o d o b i e ń s t w . I n n y m i sło­
w y w W j 19-23 i M t 5-7 znajdujemy podobne tematy, w y r a ż e n i a i obra­
zy i to — z m a ł y m i odchyleniami — w t y m samym p o r z ą d k u .
I tak: opis objawienia się Jahwe Izraelowi w W j 19 i kazanie na gó­
rze r o z p o c z y n a j ą się od t y c h samych t e m a t ó w : wejścia na górę oraz zna­
k ó w mocy B o ż e j . Tekstowi W j 19, 4 Wyście widzieli, co uczyniłem
Egip­
towi, jak niosłem
was na skrzydłach
orlich... odpowiada p r z e g l ą d taumaturgicznej działalności Jezusa b e z p o ś r e d n i o p o p r z e d z a j ą c y kazanie
(Mt 4, 23-25).
W j 19, 5a n a w i ą z u j e do głosu Boga — M t 5, 22a przedstawia Chry­
stusa n a u c z a j ą c e g o . Ale w a ż n i e j s z a analogia zachodzi m i ę d z y W j 19,'
a M t 5, 3-10. W obu tekstach jest mowa o warunkach i obietnicach odno­
szących się do Przymierza. Bóg w S t a r y m Przymierzu domaga się po-
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
121
słuszeństwa i obiecuje d a ć w posiadanie ziemię. T y m w a r u n k o m i obiet­
nicom przeciwstawia Mateusz nowe, zawarte w o ś m i u b ł o g o s ł a w i e ń s t ­
wach. N o w y m i w a r u n k a m i są: pokora, s p r a w i e d l i w o ś ć , miłosierdzie, czy­
stość serca i t d . N o w ą obietnicą jest K r ó l e s t w o niebieskie.
M t 5, 13-16 stoi w relacji do W j 19, 6. W obu wypadkach mamy sfor­
m u ł o w a n ą szczególną misję, j a k ą na mocy Przymierza Bóg d a ł do s p e ł ­
nienia swojemu l u d o w i . Przymierze synaickie czyniło Ż y d ó w
królestwem
kapłanów
i ludem świętym.
L u d nowego Przymierza jest „solą ziemi i
światłem świata".
Dekalog rozpoczyna się od słów, w k t ó r y c h Prawodawca przedstawia
samego siebie: Ja jestem Jahwe,
twój Bóg... (20, 2). R ó w n i e ż Mateusz
rozpoczyna w y k ł a d nowego Prawa od s a m o o k r e ś l e n i a się Chrystusa P r a ­
wodawcy. To s a m o o k r e ś l e n i e się nie jest w y r a ź n e , jest p o ś r e d n i e , mieści
się w ukazaniu stosunku Jezusa do starego Prawa: nie
przyszedłem
znieść prawo, ale wypełnić
(por. 5,17). Mateusz wykazuje, że Jezus jest
T y m , k t ó r y w y p e ł n i a prawo i p r o r o k ó w , jest więc od Boga. Prorocy za­
powiadali, że Bóg ześle narodowi P r a w o d a w c ę (por. Iz 42, 1).
Nowe prawo przedstawia Mateusz przede wszystkim w sześciu a n t y ­
tezach, z k t ó r y c h t r z y stoją w b e z p o ś r e d n i e j relacji do Dekalogu, a j e d ­
na w p o ś r e d n i e j (o rozwodzie), jedna n a w i ą z u j e do przepisu Księgi P r z y ­
mierza i jedna podsumowuje całość. I tak: antyteza M t 5, 21-26
Słysze­
liście, że powiedziano przodkom „Nie zabijaj"... odpowiada przykazaniu
„nie zabijaj" (Wj 20, 13). Antyteza o c u d z o ł ó s t w i e i rozwodzie ( M t 5,
27-32) odpowiada przykazaniu ,,Nie c u d z o ł ó ż " (Wj 20, 14) oraz przepi­
sowi o rozwodzie z Księgi Przymierza (Wj 21, 1-11). Antyteza o p r z y ­
sięgach ( M t 5, 33-37) odpowiada przykazaniu ó s m e m u Dekalogu (Wj 20,
16) oraz d w o m przepisom o p r z y s i ę d z e : K p ł 19,12 i L b 30,3. Antyteza
„nie stawiajcie oporu z ł e m u " ( M t 5, 38-42) stoi w relacji do prawa od­
wetu w W j 21,23-25. Nie znajduje się ono w Dekalogu, Mateusz jednak
umieszcza je tutaj ze w z g l ę d u na f o r m ę antytezy.
Odpowiednio do pierwszego zbioru p r a w o d n o ś n i e k u l t u w K s i ę d z e
Przymierza Mateusz w ł ą c z a do kazania przepisy o n o w y m kulcie. Nie
chodzi jednak o o r g a n i z a c j ę tego k u l t u lecz o jego w e w n ę t r z n ą czy­
stość. A k t pobożności p o w i n i e n m i e ć t y l k o jeden cel — Boga. W t y m
miejscu Mateusz podaje t a k ż e m o d l i t w ę „Ojcze nasz". Na p a r a l e l n o ś ć
Mt 6, 1-18 do tematu k u l t u starotestamentalnego zwrócił u w a g ę , j a k
wiemy, W. D . Davies, a za n i m L . Sabourin.
Logion Nikt nie może dwom panom służyć ( M t 6, 24) stoi w relacji
do przepisu prawa karnego W j 22, 19 Ktokolwiek
by składał ofiary in­
nym bogom poza samym Jahwe, winien być wyklęty.
Tekst starotesta­
mentalny potępia k u l t p o g a ń s k i , natomiast nowotestamentalny p r z y w i ą -
122
KS.
ANDRZEJ
KOWALCZYK
zanie do bogactw; niemniej w obu wypadkach znajdujemy t ą s a m ą m y ś l :
Bogu p r a w d z i w e m u n a l e ż y się k u l t w y ł ą c z n y .
Trudne do w y t ł u m a c z e n i a w planie kazania ostrzeżenie Jezusa Nie
sądźcie, abyście
nie byli sądzeni...
(7,1-5) ewangelista włącza prawdo­
podobnie w z w i ą z k u z przepisem prawa moralnego: Nie będziesz
bluźnił
Bogu i nie będziesz złorzeczył
temu, który rządzi twoim ludem (Wj 22,
27). Przepis ten stoi na s t r a ż y p r a w o r z ą d n o ś c i . Wydaje się, że nie ma on
ż a d n e g o p o w i ą z a n i a z M t 7, 1-5. Tak jednak nie jest. Wiersz 7, 1 znajdu­
je się w k r ę g u tego samego tematu: obrona a u t o r y t e t u ustanowionego
przez Boga. Nie t y l k o ostrzega przed złorzeczeniem, lecz domaga się w
ogóle powściągliwości w s ą d z e n i u . O ile jednak w W j chodzi o p r z e ł o ­
ż o n y c h ludzkich, to u M t chodzi o Chrystusa. Oczywiście, że ma on tak­
że sens o g ó l n y i m o ż e odnosić się do k a ż d e g o człowieka i do sądzenia
w ogóle, ale jego charakter antyjudaistyczny jest godny uwagi. Logiony
7, 2-5 w y d a j ą się b y ć w z i ę t e z j a k i e j ś polemiki z uczonymi w P i ś m i e i
faryzeuszami. O d w a ż n e głoszenie ewangelii przez chrześcijan w b r e w za­
kazom n a j w y ż s z y c h a u t o r y t e t ó w r e l i g i j n y c h ż y d o w s k i c h u w a ż a n e było
przez Ż y d ó w jako w y s t ą p i e n i e przeciwko Bogu i p r a w o r z ą d n o ś c i . Na po­
w y ż s z y przepis z Księgi Przymierza, b y ć m o ż e n a d u ż y w a n y przez ż y ­
dowskich p r z e c i w n i k ó w Ewangelii, Mateusz odpowiada ostrzeżeniem
przed pochopnym s ą d e m i o b ł u d ą . Ż y d z i w y r z u c a j ą chrześcijan z syna­
gog, tymczasem sami fałszują Prawo i nie p r z e s t r z e g a j ą go. Znamienne,
że u Ł k po logionie o sądzie i mierze n a s t ę p u j e w y r a ź n i e anty fary ze jska
p r z y p o w i e ś ć o d w ó c h ś l e p y c h (6, 39), poza t y m sam logion „Nie sądźcie"
ł ą c z y się u niego z o s t r z e ż e n i e m „nie potępiajcie, a nie będziecie p o t ę ­
pieni", k t ó r e jeszcze w y r a ź n i e j nadaje całości charakter antyfaryzejski.
Logion o rzeczach ś w i ę t y c h i p e r ł a c h : M e dawajcie psom tego, co
święte, ani nie rzucajcie pereł przed wieprze... (7, 6) łączy się swoim za­
barwieniem polemicznym z poprzednimi, ale j e s t e ś m y skłonni twierdzić,
ze jego wsączenie do kontekstu stoi raczej w relacji do W j 22, 30 Bę­
dziecie dla mnie ludźmi świętymi.
Nie będziecie
spożywać
mięsa
zwie­
rzęcia rozszarpanego przez dzikie zwierzęta,
ale je rzucicie psom. W obu
t y c h tekstach znajduje się ta sama idea: to, co jest ś w i ę t e należy chronić
przed t y m , co jest nieczyste. Prawodawca ST chce z a c h o w a ć l u d od
splamienia, natomiast Mateusz chce z a c h o w a ć l u d od p r z e ś l a d o w a ń ze
strony „ n i e c z y s t y c h " . Jest to o s t r z e ż e n i e w rodzaju tego, jakie Mateusz
zamieszcza w kazaniu do uczniów: Oto ja was posyłam jak owce
między
wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.
Miej­
cie się na baczności przed ludźmi. Wydawać
was będą sądom i w swych
synagogach będą was biczować ( M t 10, 16-17).
Paralelnie do sekcji ó s m e j Księgi Przymierza z a w i e r a j ą c e j przepi­
sy k u l t o w e Mateusz zamieszcza p e r y k o p ę o m o d l i t w i e w y t r w a ł e j . Przy-
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
123
jęcie tezy, że Mateusz wzoruje się na K s i ę d z e Przymierza najlepiej t ł u ­
maczy d w u k r o t n i e podjęcie tematu m o d l i t w y w kazaniu na górze.
Wspomniana sekcja k o ń c z y zbiór p r z e p i s ó w w K s i ę d z e Przymierza,
po niej n a s t ę p u j e c a ł y szereg p o u c z e ń , o s t r z e ż e ń i obietnic, k t ó r e ogól­
nie m o ż n a b y n a z w a ć „ z a c h ę t ą do zachowania Prawa". R ó w n i e ż i w k a ­
zaniu na górze, po temacie m o d l i t w y n a s t ę p u j e złota r e g u ł a — j a k b y
podsumowanie całego prawa — a dalej: z a c h ę t a do zachowania prawa.
Warto w s p o m n i e ć , że coś w rodzaju podsumowania m a m y t a k ż e w sekcji
ósmej, chociaż nie na j e j końcu, ale w ś r o d k u , mianowicie nakaz: Prze­
strzegajcie wszystkiego,
co wam powiedziałem,
a imienia bogów
obcych
nie wymawiajcie...
(Wj 23, 13).
W części z a w i e r a j ą c e j z a c h ę t ę do przestrzegania Prawa znajdujemy
t a k ż e znaczące analogie. Drodze Ż y d ó w do ziemi obiecanej (Wj 23, 20)
przeciwstawia Mateusz d r o g ę życia k a ż d e g o człowieka. Logion o fałszy­
wych prorokach w y r a ź n i e stoi w relacji do w z m i a n k i o „ a n i e l e , k t ó r y
ma p r o w a d z i ć l u d " , w t y m ż e wierszu 20. Uczeni w P i ś m i e i faryzeusze
u w a ż a j ą się za p r z y w ó d c ó w l u d u , ale są f a ł s z y w y m i p r o r o k a m i . P r a w ­
d z i w y m a n i o ł e m p o s ł a n y m przez Boga, aby p r o w a d z i ł l u d d r o g ą zbawie­
nia jest Jezus. On zgodnie z z a p o w i e d z i ą z n a j d u j ą c ą się w n a s t ę p n y m
wierszu W j 23, 31 — posiada i m i ę p e ł n e mocy. To w ł a ś n i e w Jego imię
p r o r o k u j ą i czynią cuda. On też zgodnie z t ą z a p o w i e d z i ą będzie sądził
ludzi (por.: M t 7, 21-23).
N a l e ż y dodać, że analogicznie do obietnicy zdobycia ziemi Kanaan w
Wj 23, 29 m a m y u M t 7, 21 o b i e t n i c ę K r ó l e s t w a niebieskiego i analogicz­
nie do danej Ż y d o m obietnicy p o m y ś l n o ś c i u z a l e ż n i o n e j od p o s ł u s z e ń ­
stwa B o ż e m u P o s ł a ń c o w i i zachowania Prawa, m a m y u M t p r z y p o w i e ś ć
0 domu na skale, w k t ó r e j znajduje się obietnica p o m y ś l n o ś c i dla t y c h
k t ó r z y b ę d ą żyli w e d ł u g n a u k i Jezusa.
W i d z i m y więc, że Mateusz buduje kazanie na górze w dużej zależ­
ności od Księgi Przymierza ST. Co chciał on w y r a z i ć t a k ą w ł a ś n i e s t r u k ­
t u r ą kazania? Prawdopodobnie to, że Jezus jest P r a w o d a w c ą zapowie­
dzianym przez Pismo — p r o r o k i e m na w z ó r Mojżesza — że prawo Je­
zusa jest doskonalsze od Prawa synaickiego tak, j a k doskonalsze są z w i ą ­
zane z n i m obietnice, tzn. p e ł n i e j odpowiada zasadzie miłości, oraz że
to prawo w pełni z a s t ę p u j e stare. W a r t o w s p o m n i e ć , że j u ż B . W . Bacon
1 2
1 G. D . K i l p a t r i c k a później J. Schniewind i G. B a r t h i w i e l u i n n y c h
egzegetów mocno p o d k r e ś l a , że Mateusz stara się p r z e d s t a w i ć Jezusa
jako nowego Mojżesza. D a w c ę nowego prawa. G. B a r t h za Billerbeckiem
zwraca u w a g ę , że synagoga o c z e k i w a ł a od Mesjasza nowej T o r y . Swia13
12
i
G. B a r t h ,
Matthew's understanding oj the Law, w:
G. Bornkamm,
G. Barth, H.J. Held, Tradition and Interpretation in Matthew, London, 1972, 153 n.
Dz. cyt., 154.
13
KS. A N D R Z E J
124
KOWALCZYK
dectwem tego jest t e r m i n „ T o r a Mesjasza" z n a j d u j ą c y się w midraszu
Qoh 11,8 i w z m i a n k a o nowej Torze w Leviticus Rabba 13.
Kazanie na g ó r z e jest w e d ł u g zamiaru Mateusza n o w ą Księgą Przy­
mierza; jego s t r u k t u r a odzwierciedla s t r u k t u r ę tej Księgi. Oto propono­
wana przez nas s t r u k t u r a kazania:
1. Warunki
i obietnice
2. Doskonalsze
prawo
nowego Przymierza
(5, 1-16)
(5, 17-48)
a. Wistęp do nowego prawa (5, 17-20)
b. Nowy komentarz do Dekalogu (5, 21-48)
3. Przepisy
nowej Księgi
Przymierza
(6, 1-7, 12)
a. Polecenia, zakazy i pouczenia (6, 1-7, 11)
b. Podsumowanie (7, 12)
4. Zachęty
do zachowania
przepisów
(7,13-27)
Nie bez znaczenie jest fakt, że konkluzje trzech z t y c h czterech za­
sadniczych części kazania zbiegają się z f o r m u ł ą o „Ojcu, k t ó r y jest w
niebie", w y s t ę p u j e ona b o w i e m w M t 5, 16. 45; 6, 1 i 7, 11.
2. Ź R Ó D Ł O P O D O B I E Ń S T W I R Ó Ż N I C W K A Z A N I U U M t i Ł k
Kazanie u Ł k 6, 20-49 paralelne do kazania na g ó r z e u M t jest o
wiele k r ó t s z e i inaczej zbudowane. Zawiera ono t y l k o j e d n ą c z w a r t ą
m a t e r i a ł u Mateuszowego. C z t e r n a ś c i e logionów z n a j d u j ą c y c h się w ka­
zaniu u M t zamieszcza Ł u k a s z w r ó ż n y c h kontekstach poza kazaniem,
wszystkie — za w y j ą t k i e m logionu o ś w i e t l e (8, 16) — w rozdziałach
11-14 i 16, czyli w swojej tzw. w i e l k i e j i n k l u z j i (9, 15-18, 14), nie m a j ą ­
cej paraleli u M k . K o l e j n o ś ć t y c h l o g i o n ó w jest jednak r ó ż n a niż w
kazaniu u M t . Trzeba dodać, że logiony te naogół lepiej zgadzają się z
kontekstem niż w kazaniu u M t . P r z y k ł a d e m m o ż e b y ć logion Proście,
a będzie wam dane ( M t 7,7-11; Ł k 11,9-13). W kazaniu Mateuszowym
w y s t ę p u j e on po o s t r z e ż e n i u „Nie dawajcie psom tego, co ś w i ę t e " (7, 6)
a przed złotą r e g u ł ą (7, 12), a więc bez z w i ą z k u z kontekstem; natomiast
u Ł k n a s t ę p u j e po perykopie o m o d l i t w i e (11,1-4) i p r z y p o w i e ś c i o na­
t r ę t n e j p r o ś b i e (11, 5-8).
P y t a m y teraz: s k ą d się b i o r ą p o d o b i e ń s t w a i różnice w tych ka­
zaniach? Sw. A u g u s t y n i egzegeci a ż do czasów n o w o ż y t n y c h r o z w i ą z y ­
w a l i ten problem n a s t ę p u j ą c o : Ł u k a s z znał e w a n g e l i ę Mateusza — stąd
p o d o b i e ń s t w a , nie zamieścił jednak całego kazania, lecz je skrócił. D z i -
NIEKTÓRE
FROBLEMY
KAZANIA
NA
CGRZE
125
siaj w i e l u e g z e g e t ó w przyjmuje, że ź r ó d ł e m p o d o b i e ń s t w jest j a k i e ś
przedewangeliczne kazanie, k t ó r e w r ó ż n y sposób opracowali Mateusz
i Łukasz. Hipotetyczne plany takiego kazania p o d a j ą m i ę d z y i n n y m i :
J.-M. L a g r a n e , J. D u p o n t , B . de S o 1 a g e . W e d ł u g nich p i e r w ­
szy ewangelista w celach dydaktycznych r o z b u d o w a ł kazanie pierwotne
dodając szereg logionów z i n n y c h źródeł; trzeci ewangelista natomiast
usunął z kazania wszystko, co b y ł o z w i ą z a n e z t e m a t y k ą j u d a i s t y c z n ą .
14
1 5
16
Na jakiej zasadzie p r ó b u j e się o d t w o r z y ć pierwotne kazanie? Przede
wszystkim na zasadzie e l e m e n t ó w w s p ó l n y c h w kazaniu u M t i Ł k . M o ­
żemy mieć jednak w ą t p l i w o ś c i , czy zasada ta jest z u p e ł n i e słuszna. Czy
brak k t ó r e g o ś z e l e m e n t ó w w j e d n y m kazaniu p r z e s ą d z a , że nie b y ł o go
także w kazaniu pierwotnym? J e ś l i p r z y j m i e m y , że obaj ewangeliści
przeredagowali kazanie pierwotne, to w t a k i m razie t r u d n o powiedzieć,
który ewangelista jest w d a n y m w y p a d k u bliższy o r y g i n a ł o w i . Np.: tek­
sty o zabarwieniu judaistycznym m ó g ł w p r o w a d z i ć do swojego kazania
Mateusz, ale r ó w n i e dobrze m ó g ł je ze swojego kazania u s u n ą ć Ł u k a s z .
Stąd też, co do planu pierwotnego kazania uczeni nie są zgodni. J. D u pont i B. de Solage u w a ż a j ą , że kazanie u M t jest bliższe o r y g i n a ł o w i niż
u Łk, ale W. M . G r e g o r
i M . E. B o i s m a r d t w i e r d z ą , że bardziej
zbliżone do o r y g i n a ł u jest kazanie u Łk.
1 7
1 8
W e d ł u g i n n y c h e g z e g e t ó w w ogóle nie b y ł o j a k i e g o ś przedewangelicznego kazania na górze. E. P e t e r s o n twierdzi, że ź r ó d ł e m kazania'
na górze są oddzielne sentencje, w z g l ę d n i e b y ł y dwa r ó ż n e kazania: w
źródle Q i w d r u g i m , do k t ó r e g o Ł u k a s z nie m i a ł d o s t ę p u , z w a n y m M .
Podobną opinię w y r a ż a A . M . P e r r y . W e d ł u g niego ze ź r ó d ł a M po­
chodzą: b ł o g o s ł a w i e ń s t w a (5,3-10), t r z y antytezy (5,17.20-24.27.30.33¬
-37), trzy ostrzeżenia przeciwko f a ł s z y w e j pobożności (6, 1-6. 16-18; 7, 6),
Również za wielością źródeł kazania na górze opowiada się T. W . M a n son
i A. M . H u n t e r .
1 9
2 0
2 1
14
2 2
J.-M. L a g r a m g e , dz. ety., 263.
J . D u p o n ; t , Le Beatitudini, Roma 1972, 163.
B. de S o l a g e , La composition des Evangiles de Luc et de Matthieu et
leurs sources, Leiden 1973, 163 n.
W.M. G r e g o r , The Sermon on the Mount: The Beatitudes, w: Expositiory Times 39, 1927—1928, 293—297.
M.E. B o i s m a r d , Synopse, t. 2, 125.
E . P e t e r s o n , Bergpredigt, Religion in Geschichte und Gegenwart, t. 1,
Tiibingen 1927, 907—910.
A.M. P eirry, The Framework of the Sermon on the Mount, w: J B L 54,
1935, 103—115.
T.W. M a n s o n, Jesus the Messiah. The Synoptic Tradition of the Revelation of God in Christ, with Special Reference to Form Criticism, London 1943,
22, 43, 150 n.
AM. H u n t e r , Designe of Life. An Exposition of the Sermon of the
Mount, its Making, its Exegesis and its Meaning, London 1953, 13 in.
15
16
17
18
19
20
21
n
KS. ANDRZEJ
126
KOWALCZYK
23
Z u p e ł n i e odmienne stanowisko zajmuje B. C. B u t l e r . Jego zdaniem
Ł u k a s z po prostu p r z e r e d a g o w a ł kazanie Mateuszowe. Szczegółowa analiliza s ł o w n i c t w a tekstu Ł u k a s z o w e g o wykazuje w e d ł u g niego w y r a ź n e
znamiona w p ł y w u kazania na g ó r z e z ewangelii Mateusza. Oto p r z y k ł a d '
w zdaniu: Bo oto wasza nagroda wielka jest w niebie (Łk 6, 23b) wyraz
misthos=nagroda jest t y p o w y m wyrazem Mateusza. W pierwszej ewan­
gelii w y s t ę p u j e on 10 razy, w drugiej, czwartej i w Dz t y l k o po jednym
razie. U Ł k poza t y m p r z y p a d k i e m znajduje si ę t y l k o w 6, 35, gdzie także
n a l e ż y go w y j a ś n i ć w p ł y w e m M t (5, 46) i w 10, 7. Tak więc wyraz misthos w 6, 23b został prawdopodobnie p r z e j ę t y z paralelnego tekstu Ml
5, 12.
Wydaje nam się, że opinię B u t l e r a potwierdza r ó w n i e ż analiza struk­
t u r y t y c h d w ó c h k a z a ń . Znajdujemy w nich bowiem tą s a m ą zasadę
konfrontacji prawa Jezusowego z prawem Jego p r z e c i w n i k ó w . W kaza­
n i u u Ł k m o ż e m y w y r ó ż n i ć cztery części: 1. B ł o g o s ł a w i e ń s t w a i groźby
(6, 24-26); 2. Prawo miłości bliźniego (6, 27-36); 3. N a p i ę t n o w a n i e mo
ralności p r z e c i w n i k ó w ewangelii (6, 37-45); 4. Potrzeba czynu (6, 46-49'
Część druga i trzecia są odpowiednio paralelne do błogosławieństw
gróźb. Ten paralelizm świadczy, że Ł u k a s z chciał n a d a ć kazaniu akcen
polemiczny i n o w ą m o r a l n o ś ć głoszona przez Chrystusa u k a z a ć na t l
m o r a l n o ś c i p r z e c i w n i k ó w ewangelii. Jest to m o r a l n o ś ć z a k ł a m a n a i obłu
dna i nie m o ż e ona w y d a ć dobrego owocu. Mateusz w kazaniu na górz
przeciwstawia nowe prawo —• staremu Prawu, natomiast Ł u k a s z prze
ci wstawia dwie filozofie życia: j e d n ą o p a r t ą na bezinteresownej miłość
oraz d r u g ą — h o ł d u j ą c ą postawie konsumpcyjnej. Zwolennicy takiej fi
lozofii życia j u ż z n a t u r y stają się p r z e c i w n i k a m i nauki Chrystusa i jak
k c l w i e k u w a ż a j ą się za m ą d r y c h , są ślepi i czeka ich t y l k o ostateczn
upadek.
Różnice m i ę d z y M t i Ł k d a d z ą się w y j a ś n i ć t y m , że trzeci ewange
lista pisał dla c h r z e ś c i j a n pochodzenia pogańskiego, pomijał więc temat
z w i ą z a n e ze ś r o d o w i s k i e m ż y d o w s k i m . Ta chęć nadania kazaniu charat e r u bardziej uniwersalnego skłoniła Ł u k a s z a nie t y l k o do wyłączeni
pewnych perykop i dodania i n n y c h , ale t a k ż e do przeredagowania cał(
s t r u k t u r y kazania, b y ł a ona b o w i e m budowana w oparciu o zbiór Praw
ST. P o r ó w n u j ą c obydwa kazania widzimy, że n a j w i ę k s z e różnice zachc
dzą w części o b e j m u j ą c e j p e r y k o p y od pierwszej aż do Nie sądźcie, a n\
będziecie sądzeni ( M t 7, 1-6; Ł k 6, 37-38). Dzięki usunięciu z kazania Mi
teuszowego n i e k t ó r y c h logionów, p r z e s u n i ę c i a i n n y c h oraz dołączenia pi
za g r o ź b a m i jeszcze k i l k u i n n y c h p o w i e d z e ń Jezusa, Ł u k a s z daje nai
z w a r t ą logiczną i z u p e ł n i e r e g u l a r n ą k o n s t r u k c j ę :
25
B.C. B u t l e r , The Originality og Matthew. A Critic of the Two-Docume
Hypothesis, Cambridge 1951, 37 n.
NIEKTÓRE
1. Błogosławieństwa
2. Prawo
PROBLEMY
i groźby
KAZANIA
NA
CÓRZE
(6, 20-26)
(6, 27-28)
3. Ilustracje
(6, 29-30)
a. Policzek
b. oddaj płaszcz temu, kto ci zabiera
c. daj proszącemu
4. Złota reguła
(6, 31)
5. Uzasadnienie
(6, 32-34)
a. tylko miłość za miłość?
b. tylko dobro za dobro?
c. tylko pożyczka bez straty?
6. Doskonalsza
reguła
7. Uzasadnienie
(6, 35a)
(6, 35bc)
a. nagroda wieczna
b. naśladowanie Ojca niebieckiego
8. Wezwanie
końcowe
(6, 36)
Widzimy, że uzasadnienia w wierszach 32-34 są paralelne do i l u s t r a ­
cji w wierszach 29-30. W wierszu 35a Ł u k a s z zamieszcza r e g u ł ę doskolalszą od poprzedniej i n a s t ę p n i e w wierszach 35bc uzasadnia j ą n o w y m i ,
nocniejszymi argumentami.
W pozostałej części kazania Ł u k a s z dokonuje n a s t ę p u j ą c y c h zmian:
isuwa i umieszcza poza kazaniem logion proście a otrzymacie (Mt 7, 7•11; Ł k 11,9-13) i o w ą s k i e j bramie (Mt 7,13-14; Ł k 13, 23-24) oraz w ł ą :za znajdujące się u M t w i n n y c h kontekstach logiony: o ś l e p y m , k t ó r y
)rowadzi ślepego ( M t 15, 14; Ł k 6, 39) i Uczeń nie jest nad mistrza ( M t
.0, 24; Ł k 6, 40). Dzięki t y m zmianom otrzymuje j e d n o l i t ą tematycznie
:zęść trzecią kazania, k t ó r e j n a d a l i ś m y t y t u ł : Napiętnowanie
moralności
przeciwników
ewangelii (6, 37-45). A więc jeszcze raz p o d k r e ś l a m , że amliza s t r u k t u r y kazania na górze u M t i Ł k pozwala nam w y j a ś n i ć r ó ż lice w tych kazaniach bez o d w o ł a n i a się do teorii kazania przedewanjelicznego i teorii wielości źródeł.
3. W Y B R A N E Z A G A D N I E N I A E G Z E G E T Y C Z N E
Sól ziemi i światłość
świat
(5, 13-14)
W logionach tych, oraz trzech n a s t ę p n y c h (5, 14b-16), przedstawiona
est szczególna misja, j a k ą Jezus zleca swoim uczniom, czyli l u d o w i novego Przymierza. W e d ł u g W. N a u c k ' a sól jest t u t a j symbolem m ą Irości. Chrześcijanie swoim sposobem życia m a j ą z a c h o w a ć ś w i a t od zep-24
2 4
W. N a u c k , Salt as Metaphor, w: St. Th. 6, 1952, 167 n.
KS.
128
ANDRZEJ
KOWALCZYK
2 5
sucia i u k a z y w a ć w ł a ś c i w y sens ludzkiej egzystencji. L . K 6 h 1 e r twier­
dzi, że nie chodzi tutaj o sól j a d a l n ą , ale o pewien rodzaj soli wydoby­
wanej z Morza Martwego, k t ó r ą P a l e s t y ń c z y c y u ż y w a j ą do podsycania
ognia. Sól ta po j a k i m ś czasie wietrzeje i nie nadaje się do użycia; por.
słowa: Lecz jeśli sól utraci smak, czymże ją posolić? (5, 13). Idąc za t y m
zdaniem O. S p i n a t o 1 i
sugeruje t a k ą i n t e r p r e t a c j ę logionu: Wy je­
steście solą, która pomaga rozpalić ogień. W ś w i e t l e tej interpretacji le­
piej w e d ł u g niego rozumiemy słowa ewangelii M a r k a Bo każdy
ogniem
będzie posolony (9, 49), tzn. każdy powinien być tym, czym sól dla ogria.
Wydaje nam się jednak, że sól jest tutaj symbolem nie czegoś, co roz­
pala, ale co ulepsza przedmiot, oczyszcza, udoskonala, a nawet w jakimś
sensie uświęca. Z w r ó ć m y u w a g ę , że sól b y ł a w a ż n y m elementem w ucz­
tach Przymierza. W e d ł u g p r z e p i s ó w Prawa nie powinno jej brakować
także w ofiarach pokarmowych. W Księdze K a p ł a ń s k i e j czytamy: Każdt
dar należący do ofiary pokarmowej
ma być posolony. Niech nie braku u
soli przymierza Boga Twego przy żadnej ofierze pokarmowej. Każdy dai
posypiesz solą (2, 13; por. L b 18, 19 i 2 K r n 13, 5).
Jeśli chodzi o M k 9, 49 logion ten n a l e ż y raczej t ł u m a c z y ć : bo każd\
ogniem będzie oczyszczony. To znaczenie w y n i k a z kontekstu. W wierszi
poprzednim m a m y obraz k a r y wiecznej, w k t ó r y m w y s t ę p u j e ogiei
(3, 48). S ł o w a Miejcie sól w sobie i zachowujcie
pokój między sobą (Ml
9, 50) n a l e ż y r o z u m i e ć więc tak: Bądźcie doskonali, wolni od wszelkie)
wad, oczyszczeni z tego wszystkiego,
co zakłóca
pokój.
Chrześcijanie ze swojej n a t u r y są p o w o ł a n i do doskonalenia świata
do jego u ś w i ę c e n i a i w t y m n i k t ich nie zastąpi. Ale też chrześcijanii
nie p e ł n i ą c y swojej m i s j i zostanie przez ś w i a t odrzucony.
O zadaniach u c z n i ó w Chrystusa m ó w i też n a s t ę p n y logion — o świet
le. Chrystus u t o ż s a m i a się w n i m z t y m i , k t ó r z y w Niego wierzą. Któ
jest bowiem „światłością n a r o d ó w " jeśli nie przede wszystkim Mesjasz
Tak o k r e ś l a Go Izajasz (42, 6 i 49, 6). Chrześcijanie b ę d ą c „światłem
m a j ą podobnie jak On u k a z y w a ć ś w i a t u p r a w d ę i dobro.
2 J
Miasto
na górze leżące
(5,14b)
N a ś l a d o w a n i e Jezusa i prowadzenie Jego dzieła sprawia, że Jeg
uczniowie s t a n ą się o ś r o d k i e m zainteresowania i kontrowersji. Nie i
k r y j ą się ze swoimi przekonaniami. Z r e s z t ą nie wolno i m się ukrywai
Zostali postawieni na górze, aby b y l i widziani, aby b y l i znakiem.
Jezus
2 5
a Prawo
(5, 17-20)
L. K o h l e r ,
Wo nun das Salz dumm wird, Kleine Lichter. Fiinfzig B
belstellen erklart, Ziirich 1945, 7^—76.
O.da S p i n a t o l i, dz. cyt, 127.
2 8
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
129
W perykopie tej niemal k a ż d y wiersz stanowi p o w a ż n y p r o b l e m dla
egzegezy. Jak r o z u m i e ć słowa: Nie sądźcie, że przyszedłem
znieść
prawo
albo proroków;
nie przyszedłem
znieść ale wypełnić?
Czy Chrystus po­
twierdza stare Prawo? N i e k t ó r z y egzegeci s t a r a j ą się u n i k n ą ć t r u d n o ś c i
w y k a z u j ą c , że słowo plerosai nie oznacza być posłusznym
Prawu. J. P.
M e i e r a n a l i z u j ą c szesnaście p r z y p a d k ó w u ż y c i a tego s ł o w a u M t do­
chodzi do wniosku, że w ż a d n y m z nich nie oznacza ono p o s ł u s z e ń s t w a
Prawu; w dwunastu wypadkach odnosi się w y r a ź n i e do w y p e ł n i e n i a p r o ­
roctw ST, a t r z y inne p r z y p a d k i (13, 48; 23, 12; 3, 15) odnoszą się do w y ­
pełnienia eschatologii i postanowionego losu. W z w i ą z k u z t y m twierdzi,
że Chrystus w y p e ł n i a Prawo przez w y p e ł n i e n i e tego, co w Prawie m i a ł o
charakter proroczy. W c z e ś n i e j pisał na ten temat G. M i e g g e : ,,W
Prawie tak, jak w proroctwach znajduje się element n i e d o s k o n a ł o ś c i ,
prowizoryczny, k t ó r y musi b y ć doprowadzony do p e ł n i w K r ó l e s t w i e " .
27
28
2 9
P o d o b n ą opinię reprezentuje L . S a b o u r i n . W e d ł u g niego logion
o w y p e ł n i e n i u Prawa n a l e ż y r o z w a ż a ć nie w perspektywie prawnej ale
profetycznej. Jezus w y p e ł n i ł Prawo dając m u n o w ą i n t e r p r e t a c j ę , u j m u ­
jąc je syntetycznie w p o d w ó j n y m przykazaniu miłości, kodeksom i re­
gułom p r z e c i w s t a w i a j ą c z a s a d ę n a ś l a d o w a n i a siebie.
I n n i egzegeci, j a k np. J. K u d a s i e w i c z
z w r a c a j ą u w a g ę , że ple­
rosai m o ż n a t e ż t ł u m a c z y ć jako udoskonalić.
Chrystus więc nie p r z y s z e d ł
znieść Prawa ale je u d o s k o n a l i ć . Z r e s z t ą w logionie t y m niekoniecznie
musi chodzić o prawo w znaczeniu p r z e p i s ó w etycznych. J. Kudasiewicz
podkreśla, że Prawo w sensie b i b l i j n y m obejmuje t a k ż e p r a w d y w i a r y
oraz przepisy o d n o ś n i e k u l t u . Obok Prawa w y m i e n i e n i są t a k ż e w logio­
nie prorocy. Może więc chodzić o s p e ł n i e n i e wszelkich obietnic danych
w ST. W ł a ś n i e j e d n y m z celów Mateusza jest wykazanie, że obietnice te
istotnie s p e ł n i ł y się na Jezusie.
3 0
3 1
Ale A . S a n d
jest zdania, że w y r a ż e n i e „ P r a w o i prorocy" n a l e ż y
rozumieć przede w s z y s t k i m jako r e g u ł ę życia d a n ą przez Boga, a nie
jako dwie grupy ksiąg natchnionych. W s k a z u j ą na to słowa o d n o ś n i e
przykazania miłości: Na tych dwóch przykazaniach
opiera się cały za­
kon i prorocy (Mt 22, 40). Tak więc, nawet jeśli p r z y j m i e m y , że Chrystus
znosi pewne przepisy prawne, to jednak nie znosi r e g u ł y życia j u ż obja­
wionej w ST przynajmniej w s p o s ó b c z ą s t k o w y .
Wydaje nam się, że plerosai w t y m logionie nie m o ż n a
27
tłumaczyć
J J P . M e i e i r , Matthew 5, 17—48: Tradition and Redaetion in Matthew's
Gospel, rozprawa w maszynopisie, Roma 1975, 131.
* G. M i e g g e , II sermone sul monte, Torino 1970, 90.
L . S a b o u r i n , dz. cyit, 485.
J . K u d a s i e w i c z , dz. cyt.., 567—584.
A. Saind, Das Gesetz und die Propheten. Unterśuchung en zur Theologie
des Evangeliums nach Matthaus, Ratgensburg 1974, 218.
8
2 9
30
81
KS. A N D R Z E J
130
KOWALCZYK
t y l k o w znaczeniu „ w y p e ł n i e n i e prorocze, udoskonalenie". M i m o wszy­
stko kontekst m ó w i o Prawie, o przepisach etycznych. Sprawa się w y ­
j a ś n i a jeżeli w e ź m i e m y pod u w a g ę , że całe Prawo streszcza się w przy­
kazaniu miłości Boga i bliźniego; por. Rz 13, 8-10 Kto bowiem
miłuje
bliźniego,
wypełnił
Prawo. Jezus w y p e ł n i ł Prawo r ó w n i e ż w sensie po­
s ł u s z e ń s t w a P r a w u , w y p e ł n i ł je w sposób d o s k o n a ł y , bowiem nikt nie ma
większej
miłości od tej, że ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół
swoich
(J 15, 13). A zatem M t 5, 17 n a l e ż y r o z u m i e ć tak: Objawione w Piśmie
św. Prawo przyszedłem
wypełnić i ostatecznie
wyjaśnić.
Jeszcze w i ę k s z e t r u d n o ś c i nasuwa M t 5, 18: Zaprawdę
bowiem po­
wiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą,
ani jedna jota ani
jedna kreska w Prawie nie przeminie lecz się wszystko spełni. N i e k t ó r e
polskie t ł u m a c z e n i a Pisma ś w . j a k B i b l i a Tysiąclecia i Biblia P o z n a ń s k a
w y r a z parelthe (aoryst od parerchomai = przechodzić, mijać, ginąć) t ł u ­
m a c z ą w d r u g i m zdaniu przez zmienić, co m o ż e jeszcze problem skompli­
k o w a ć . Wydaje się, że w t y m logionie Chrystus stwierdza nienaruszal­
n o ś ć i a k t u a l n o ś ć a ż do s k o ń c z e n i a ś w i a t a całego Prawa ST. A jak w
t a k i m razie r o z u m i e ć n a u k ę św. P a w ł a o czasowej r o l i Prawa synaickiego; por.: Rz 7, 4 dzięki ciału Chrystusa umarliście
dla Prawa?
P r ó b y r o z w i ą z a n i a tego p r o b l e m u idą w d w ó c h kierunkach: jedni
s u g e r u j ą , że w logionie nie ma m o w y o k o ń c u ś w i a t a ; i n n i , że chodzi
tutaj t y l k o o proroctwa. N p . W . D . D a v i e s pisze, że znaczenie zdania
heos an panta genetai b y ł o b y takie: podczas gdy nadal trwa
aktualny
porządek,
także i stare Prawo pozostaje w mocy... ale kiedy
posłuszeń­
stwo Jezusa osiągnie swój szczyt w śmierci na krzyżu i nowe
Przymie­
rze zostanie zainaugurowane
( p r z y j m u j ą c , że działalność publiczna jako
taka jest t y l k o częściowo jego i n a u g u r a c j ą ) , wtedy stare Prawo
straci
swoją
wartość.
32
3 3
Podobnie J. P. M e i n e r u w a ż a , że słów „aż się wszystko w y p e ł n i "
nie n a l e ż y odnosić do k o ń c a ś w i a t a lecz do ś m i e r c i i zmartwychwstania
Chrystusa, k t ó r e są w p e w n y m sensie wydarzeniami apokaliptycznymi.
T a k ą i n t e r p r e t a c j ę p o t w i e r d z a ł b y logion M t 24, 34-35: Zaprawdę
powia­
dam wam: Nie przeminie
to pokolenie, aż się wszystko
stanie. Niebo i
ziemia przeminą,
ale słowa moje nie
przeminą.
3 4
L. S a b o u r i n
zgadza się z t y m , że nie chodzi tutaj o koniec
ś w i a t a — drugie zdanie b y ł o b y b o w i e m w e d ł u g niego tautologią, p o w t ó ­
rzeniem pierwszego — ale sądzi, że przez słowa panta n a l e ż y rozumieć
3 2
W.D. D a v i es, Matthew 5, 17-18, w: Melanges Bibliąues... Andre Robert,
Paris 1957, 451.
J.P. M e i e r, dz. cyt., 99.
L . S a b o u r i n , dz. cyt., 88.
M
8 4
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
131
więcej niż t y l k o ś m i e r ć i zmartwychwstanie Jezusa. Odnosi się ono do
całej poprzedniej ekonomii zbawienia, do całego objawienia ST, k t ó r e
znajduje swoje w y p e ł n i e n i e w dziele Jezusa Chrystusa.
Przedstawicielem drugiego k i e r u n k u w interpretacji tego wiersza
jest J. D u p o n t. Zwraca on u w a g ę , że prawo jest po prostu synonimem
Pisma, dlatego Mateusz ma tutaj na m y ś l i nie przepisy etyczne ale tek­
sty prorockie. Na to wskazuje użycie w z a k o ń c z e n i u drugiego zdania w y ­
razu genetai = wypełnić
się, stać się . Dupont nie robi zastrzeżeń, co do
możliwości rozumienia tego logionu w k o n t e k ś c i e k o ń c a ś w i a t a .
Z5
Wydaje nam się, że jeżeli w e ź m i e m y pod u w a g ę aspekt p r o r o c k i nie­
k t ó r y c h t e k s t ó w n a l e ż ą c y c h do g r u p y k s i ą g zwanych P r a w e m — cho­
ciaż prawo w t y m logionie m o ż e istotnie oznaczać całe Pismo ś w . —
to nic nie stoi na przeszkodzie, aby w y p e ł n i e n i e się Pisma r o z u m i e ć w
odniesieniu do całej historii ludzkości, aż do s k o ń c z e n i a ś w i a t a . N a w i ą ­
zując do analizy poprzedniego wiersza m o ż e m y dodać, że nie ma po­
trzeby zacieśniać w y r a ż e n i a „ p r a w o " t y l k o do proroctw. Chrystus rea­
lizując w sposób d o s k o n a ł y przykazanie miłości w y p e ł n i ł Prawo. Jak­
kolwiek więc r ó ż n e g o rodzaju przepisy ST s t r a c i ł y swoją moc wraz z
i n a u g u r a c j ą nowego Przymierza, to jednak Prawo w y p e ł n i ł o się w C h r y ­
stusie, a wszystko to, co się m i a ł o spełnić, w historii, a mianowicie: za­
warte w Prawie b ł o g o s ł a w i e ń s t w a , obietnice Boże, groźby, proroctwa —
jeśli się jeszcze nie spełniło, to wcześniej l u b później zostanie zrealizo­
wane (por.: Ł k 24, 44).
Przechodzimy teraz do n a s t ę p n e g o wiersza: M t 5,19 Ktokolwiek
więc
zniósłby
jedno z tych przykazań,
choćby
najmniejsze,
i uczyłby
tak
ludzi, ten będzie najmniejszy
w królestwie
niebieskim.
A kto je pełni
i pełnić uczy, ten będzie wielkim w królestwie
niebieskim. Zakazuje on
w y r a ź n i e zniesienia c h o ć b y najmniejszego przykazania. A l e o jakie p r z y ­
kazania chodzi? Biorąc pod u w a g ę wiersze, k t ó r e go p o p r z e d z a j ą , n a l e ż a ­
łoby sądzić, że chodzi o przepisy ST, Z n o w u ż więc powstaje problem
pogodzenia tego logionu z i n n y m i tekstami Pisma Św., c h o ć b y antyteza­
m i kazania na górze z tego samego rozdziału M t .
Dzisiejsi bibliści naogół s t a r a j ą się u s u n ą ć t ą t r u d n o ś ć p r z y p i s u j ą c
logion nie Jezusowi ale: albo ś r o d o w i s k u ż y c i o w e m u pierwotnego K o ś ­
cioła, jak np. A . F e u i l l e t , albo ewangeliście, j a k np. J. D u p o n t .
O jego charakterze r e d a k c y j n y m m i a ł b y ś w i a d c z y ć brak spójności z k o n ­
tekstem: poprzednio m ó w i ł o się o w y p e ł n i e n i u Prawa, teraz o t y m , kto
3 6
85
3 7
J. D u p o n t , dz. cyit, 198.
A. F e u i l l e <t Morale ancienne et morale chretienne d'apres Mt 5, 17-20,
w: NTS 1970—1971, 129.
J . D u p o n t , dz. cyt., 202.
3 8
t
37
132
KS.
ANDRZEJ
KOWALCZYK
jest n a j w i ę k s z y m w K r ó l e s t w i e niebieskim; ż a d n e t e ż przykazanie nie
było przedtem wymieniane, teraz m ó w i się o przykazaniach. Jego włącz­
nie do kontekstu Dupont t ł u m a c z y tak: Mateusz chciał po prostu złago­
dzić bardzo rygorystyczne f o r m u ł y o d n o ś n i e zachowania Prawa, w jakie
obfituje perykopa M t 5, 17-20. Co do p r z y k a z a ń — nie wiadomo o jakie
chodzi.
Inaczej t w i e r d z i O. da S p i n a t o 1 i . U w a ż a on, że zakaz ten nie stoi
w relacji do Prawa synaickiego, ale do p r z e p i s ó w chrześcijańskich. Sło­
wa: kto zniósłby...
kto nauczałby...
kto je pełni k a ż ą przypuszczać, że w
Kościele p i e r w o t n y m i s t n i a ł y r ó ż n e tendencje albo k i e r u n k i duchowe
o d n o ś n i e zachowywania nowego p r a w a . Jedni u w a ż a l i , że konieczne
jest zachowywanie wszystkich p r z e p i s ó w — i n n i ograniczali się t y l k o do
zasadniczych. M t 5, 19 b y ł b y więc o s t r z e ż e n i e m przed laksyzmem. Co do
pochodzenia logionu egzegeta ten nie wypowiada się.
38
Nie m o ż n a zaprzeczać, że wiersz 19 nieco odbiega od wierszy poprzed­
nich i od n a s t ę p n e g o , ale w . 20 t a k ż e odbiega od wierszy poprzednich.
Ś w i a d c z y to, że cała perykopa jest zbudowana z logionów od siebie nie­
z a l e ż n y c h . Niemniej w . 19 m o ż n a ł a t w o u m i e ś c i ć w ś r o d o w i s k u życioc i o w y m Jezusa, w k o n t e k ś c i e n a u k i o k r ó l e s t w i e i o etyce k r ó l e s t w a . Po­
dobny problem „ k t o jest w i ę k s z y m " m a m y w M t 20, 26: Kto by
między
wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. O „wielkich
i m a ł y c h " mowa jest r ó w n i e ż w M t 11,11; 18,1.4; 23,11. W logionie
chodzi o przykazania nowego prawa. O przykazaniach mowa jest bo­
w i e m w antytezach kazania na górze i w ogóle w c a ł y m kazaniu. Z w y k ­
ł a d e m nowego prawa łączy się wiersz 19 jeszcze w y r a ź n i e j za p o ś r e d n i c t ­
w e m w. 20; w o b y d w u t y c h wierszach znajduje się rozróżnienie „więk­
sza i mniejsza s p r a w i e d l i w o ś ć " , p r z y czym w w . 20 wspomina się niew y s t a r c z a l n o ś ć s p r a w i e d l i w o ś c i uczonych w P i ś m i e i faryzeuszy. Stąd
wniosek, że w M t 5, 19 mowa jest o przykazaniach nowej etyki. C h r y ­
stus poucza, że nie wolno l e k c e w a ż y ć ż a d n e g o z nich, od posłuszeństwa
wobec nich zależy wielkość człowieka. Przepisy te d o m a g a j ą się w i ę k ­
szej s p r a w i e d l i w o ś c i niż ta, k t ó r ą r e p r e z e n t u j ą uczeni w P i ś m i e i fary­
zeusze (w. 20), ich s p r a w i e d l i w o ś ć b o w i e m nie wystarcza, aby wejść do
Królestwa.
To nowe prawo jest jednak w e d ł u g Mateusza t y l k o udoskonaleniem
starego, jego r e i n t e r p r e t a c j ą . Ś w i a d c z ą o t y m mocne p o w i ą z a n i a 5,19
z poprzednimi wierszami. Mateusz nie w i d z i ż a d n e j sprzeczności umie­
szczając obok siebie sentencje o n i e n a r u s z a l n o ś c i starego prawa i nowe
przepisy, po prostu f o r m u ł u j e je bardziej w duchu całego prawa — w
duchu miłości Boga i bliźniego.
NIEKTÓRE
PROBLEMY
KAZANIA
NA
GÓRZE
133
S om m a r io
A L C U N I P R O B L E M I L E T T E R A R I E E S E G E T I C I D E L DISCORSO
D E L L A M O N T A G N A ( M t 5-7)
Uno dei probierni piu difficili del ddis corso e il suo piano, perche a volte non
si vede nessiuna logica conmessione tra le pericopi. Ci isono diecime di strutture del
discorso. Ne posisiamo perfino a iowiduaire alcuni tipi: 1) strutture eon ripetersi
di un certo numero dei sezioni; 2) strutture concentriche; 3) strutture a base delie
analogie eon i testi del VT. A noi semibra che la chiave alla struttura del discor­
so sia ranalisi dei cinąue del libro di Esodo (19-23). Vi sono moti element i
in comune al discorso, per. es.: alcuini preceitti del Decailogo, i temi: legge sula
famiglia, legge di taglione e di giuratnento, invito a praticare e leggi. Inolftre molti logioni in Mt che a prima vi s'ta 'non .semrano legat i ad'Eis in re&ita In oiin certo
modo sono paralleli ai testi di esso. £ signiificativo che ąuesiti paralleiliismi si seguirono in uin ordine. Tuitto ció non puó asisere casuale, ma ci conyiince che Matteo costruisce il discorso delila momtagna pairallelmente alla struttura dell'Es 19-23.
Altro problema difficile del discorso ci pone 11 paragonie di esiso cotn il discor­
so in Lc 6, 20-49. Come ispiegare le tsomiigtlianze e le differetoe tra ąuesti diue discorsi? Dopo la presentazione i diverisi opiniani a riguardo pomiamo la tesi, che il
modo imigliore di ispiegaime — prendando alla consideraizione soltanto daiti letterari
dei testi — sarebbe il seguente: Luca conoisceiase il v.anigelo di Matteo, peró il di­
scorso delia imontagna rediga ^secondo ila /sua propria idea.
Alla fine ainalizziamo due versetti del discorso che suiscitano le discuissioni
neiresegesi di oggi: Mt 5, 13-14 e 5,, 17-20. Che cosa significa che Gesu „porto
a compiimento" la Legge e i Profeti? Si tratta soltanto delie protezie? Ci sembra
che non si possa presciindere in ąiuesto caso dalie leggi rnorali del V T . Sappiaimo
che proprio Tamore castituisce il compiimenito perfetto delia Legge (cfr.: Mt 22,40
e Rom 13, 8-10) e infialtti Gesu ha dato una prova deiramore perfetto.
l
STUDIA
Józef Kulisz
GDAŃSKIE
I V (1980)
S. J., (Warszawa)
TEILHARDOWSKI REALIZM WCIELENIA
I n t e r e s u j ą c y nas problem m o ż e m y w y r a z i ć zdaniem: Ewangelie, o¬
bok charakteru kerygmatycznego, p o s i a d a j ą r ó w n i e ż w a r t o ś ć historycz­
ną. Na p o c z ą t k u jednak n a l e ż y w y j a ś n i ć o j a k ą w a r t o ś ć h i s t o r y c z n ą E¬
wangelii nam chodzi. Nie zajmujemy się t u E w a n g e l i ą jako dokumen­
tem p o s i a d a j ą c y m swoją historię, k t ó r ą m o ż n a o d c z y t a ć p r z y pomocy
badań, formowania się i o s t a t e c z n ą r e d a k c j ę . Tej historyczności, u m i e j ­
scowionej w czasie, n i k t dzisiaj nie zaprzecza. O g ó l n i e p r z y j m u j e się,
że są dokumentem historycznym, p o w s t a ł y m w okresie apostolskim.
Nasz problem rodzi się z chwilą, kiedy p y t a m y : o czym m ó w i ten
dokument? Czy zawiera jedynie ś w i a d e c t w o w i a r y pierwotnego Kościo­
ła? Czy też docieramy przez niego „do wydarzenia osoby Jezusa C h r y ­
stusa", z k t ó r e g o zrodzi się w i a r a pierwotnej w s p ó l n o t y ? K r ó t k o m ó ­
wiąc, chodzi nam o to, czy to, co m ó w i ą Ewangelie o tajemnicy Jezusa
Chrystusa — o Jego wcieleniu, życiu, ś m i e r c i oraz o z m a r t w y c h w s t a n i u
— jest p r a w d ą h i s t o r y c z n ą , czy jedynie ideą, z r o d z o n ą w wierze pier­
wotnego Kościoła?
Właściwie do X V I I I w i e k u powszechnie przyjmowano, że Ewangelie
p r z e k a z u j ą w i e r n y i autentyczny obraz Jezusa Chrystusa. Wspomniany
wiek zrodził k r y t y c z n ą p o s t a w ę wobec Ewangelii, a ś r o d o w i s k a racjona­
listycznego i liberalnego protestantyzmu o d r z u c i ł y n a u k ę o natchnieniu
Pisma Św., co czyniło je t y m samym dokumentem czysto l u d z k i m .
H. S. R e i m a r u s (1694—1768), pierwszy w t y m okresie, odziera
Jezusa z tajemnicy m e s j a ń s k i e j . W skrypcie p o ś w i ę c o n y m r e l i g i i n a t u ­
ralnej, odróżnia Jezusa rzeczywistego od Jezusa, k t ó r y zrodził się w
przeżyciach Jego u c z n i ó w . Jezus opisany w Ewangeliach, to Jezus Apo­
stołów, r ó ż n y od tego, k t ó r y r z e c z y w i ś c i e i s t n i a ł .
W niecałe 50 lat później, w 1837 r. D a v i d F r i e d r i c h S t r a u s s w y 1
1
Dokładne opracowanie tego racjonalistycznego nurtu zob.: A. L a p p l e ,
Od Księgi Rodzaju do Ewangelii. Wprowadzenie do lektury Pisma świętego (tłum.
z niem.) Kraików 1977, s. 353—368. R. L a t o u r e l l e SJ., L'acces a Jesus par les
$vangiles, Desclee 1978, s. 31—41. B. S e s b o u e SJ., Histoire et foi en christoogie, NRTh, nr 1(1979) s. 3—23.
JOZEF
136
KULISZ
S . J . , (Warszawa)
daje dzieło Das Leben
Jesu, w k t ó r y m wprowadza „ k a t e g o r i ę m i t u " .
Oczywiście m i t jest t u p o j ę t y specyficznie i ma na celu wyjaśnienie
Ewangelii i tajemnicy Jezusa. M i t e m w e d ł u g autora są i d e a ł y i marze­
nia pierwszych c h r z e ś c i j a n w y r a ż o n e w terminach historycznych. Tak
więc to, co p r z e ż y w a się w wierze i co dostrzega wiara w Jezusie Chry­
stusie, nie m i a ł o miejsca w życiu Jezusa historii.
P o d o b n ą p o s t a w ę wobec Ewangelii i tajemnicy Jezusa Chrystusa
p r z y j ą ł w w i e k u X I X M a r t i n K a h l e r . Wprowadza on rozróżnienie
m i ę d z y Jezusem historii a Chrystusem kerygmatu, rozróżnienie k t ó r e
zrobiło w i e l k ą k a r i e r ę w w i e k u X X w egzegezie protestanckiej.
Po tej l i n i i wypowiada się też W i l h e l m W r e d e. W dziele poświęco­
n y m Ewangelii św. M a r k a dowodzi, że „ t a j e m n i c a m e s j a ń s k a " Jezusa
jest w y t w o r e m pierwotnej gminy. Sam Jezus, w swoim życiu, nie był
ś w i a d o m swego m e s j a ń s k i e g o p o s ł a n n i c t w a . Ó w sekret został stworzony
i n a ł o ż o n y na Jezusa po Jego ś m i e r c i przez w s p ó l n o t ę wierzących. E¬
wangelia św. Marka, zdaniem autora, jest ś w i a d e c t w e m w i a r y pierwot­
nego Kościoła, c i e k a w ą h i s t o r i ą rozwoju dogmatu, stanowi jedynie ś w i a ­
dectwo w i a r y .
2
K i e d y w X X w i e k u podejmowano na nowo odczytanie „źródeł chrze­
ś c i j a ń s t w a " , p r z y j ę t o bez z a s t r z e ż e ń dorobek d w u poprzednich wieków.
Pionierem b y ł t u protestancki teolog Rudolf B u l t m a n n . W twórczośjego, m o ż e m y z a u w a ż y ć k i l k a , z g ó r y p o d j ę t y c h , założeń: historia jest
serią obiektywnie zdeterminowanych w y d a r z e ń , d a j ą c y c h się wyjaśnić
przyczynami i s t n i e j ą c y m i w ramach tego ś w i a t a ; jedynie s ł u s z n y m spo­
sobem m y ś l e n i a , to m y ś l e n i e naukowe, p o z w a l a j ą c e eliminować to, co
pochodzi z przednaukowego m y ś l e n i a j a k cuda i n a d p r z y r o d z o n o ś ć , wia­
ra m o ż e się o b y ć bez realiów, bez f a k t ó w , k t ó r y c h interpretacja prowa­
dzi często do r e l a t y w i z m u , i wreszcie, że objawienie nie jest czymś
danym, co m o ż e b a d a ć rozum, to czyn Boga, k t ó r y daje się człowieko­
w i . W i m i ę swych założeń i metody powie B u l t m a n n : Uważam, że o ży­
ciu i osobowości
Jezusa nie możemy
nic powiedzieć,
ponieważ
źródła
chrześcijańskie
wcale się tym nie interesują;
są bardzo
fragmentaryczne
i przeniknięte
legendą oraz dlatego, że inne źródła o Jezusie nie istnieją.
To zaś, co od półtora wieku napisano o Jezusie, Jego osobowości,
wew­
nętrznym
rozwoju itp. jest fantastyczne
i romantyczne,
gdyż nie jest o¬
parte na badaniach
naukowych*.
3
M e t o d ą n a u k o w ą , zdaniem Bultmanna, o d k r y w a m y , że Jezus historii
jest n i e m o ż l i w y do zidentyfikowania, a Jego w k ł a d w N o w y Testament
2
R. L a t o u r e ł l e , dz. cyt., s, 35.
B. R i g a u x OFM, Uhistoricite de Jesus devant Vexgese recente, Revue
Bibliąue 65 (1958), s. 481—490.
R. B u l t m a n n , Jesus, Tubkigen 1951, s. 11.
8
4
TEILHARDOWSKI
REALIZM
WCIELENIA
137
jest tak niewielki, że m o ż n a Go spokojnie p o m i n ą ć . To, co m o ż e m y od­
k r y ć i rzeczywiście o d k r y w a m y , to wiara, k t ó r a zrodziła przekonanie,
że usprawiedliwienie człowieka d o k o n a ł o się w K r z y ż u Jezusa. Tak oto
powstał Jezus historii, o k t ó r y m właściwie nic nie w i e m y i
Chrystus
wiary, oderwany, jak m ó w i John L . M a c K e n z i e , od historycznej sy­
tuacji i wyniesiony do poziomu abstrakcyjnoponadczasowego b y t u .
Ł a t w o spostrzec, że w c a ł y m t y m nurcie, p o c z ą w s z y od Reimarusa
aż do Bultmanna, t k w i ą założenia z a c z e r p n i ę t e z idealistycznej filozofii
Hegla. W e d ł u g tego filozofa j e d y n ą i a b s o l u t n ą rzeczywistością jest idea,
a nie materia. S t ą d historia w i n n a się zająć dziejami idei, a nie osoby.
Chcąc być w i e r n y m t y m założeniom, na gruncie b a d a ń nad E w a n g e l i ą ,
trzeba powiedzieć, że opisują One h i s t o r i ę idei religijnej, a nie dzieje
osoby historycznej: Jezusa z Nazaretu.
D r u g i m czynnikiem, t w o r z ą c y m kontekst historyczny twórczości T e i l harda, b y ł n u r t filozoficzno-religijny, zwany modernizmem, p o w s t a ł y
na p r z e ł o m i e X I X i X X w . W e d ł u g modernizmu dogmaty proponowane
przez Kościół nie są prawdami, k t ó r e „ s p a d ł y z nieba", ale i n t e r p r e t a c j ą
doświadczenia religijnego. Objawienie to rozwój
zmysłu
religijnego
w
duszy ludzkiej,
a nie poznanie prawdy istniejącej
poza
człowiekiem .
W t y m k o n t e k ś c i e Chrystus b y ł t y l k o człowiekiem, k t ó r y w n a j w y ż s z y m
stopniu p r z e ż y ł „ p o r u s z e n i e religijne", jakie później p r z e k a z a ł i n n y m .
Przeżycie to stanowi o Jego transcendencji.
5
6
Z a r ó w n o szkoła protestancka, d o s z u k u j ą c a się źródeł c h r z e ś c i j a ń s t w a
w wierze i przeżyciach pierwotnej gminy, jak też modernizm, wskazu­
jący „poruszenie religijne" jako źródło w i a r y , s p r o w a d z a j ą c h r z e ś c i j a ń ­
stwo do swoistej gnozy. Nie wydarzenie i tajemnica osoby, ale p r z e ż y c i e
wspólnoty i jej refleksja nad śmiercią k r z y ż o w ą , b ą d ź też najgłębsze
poruszenie z m y s ł u religijnego, oto źródła c h r z e ś c i j a ń s t w a . Nie jest ono
zatem religią wcielenia, wejścia Boga w ludzkie istnienie.
REALIZM WCIELENIA
W czasie, kiedy szkoła protestancka o d n a j d y w a ł a jedynie Chrystusa
wiary, modernizm zaś w i d z i a ł w Chrystusie t y l k o człowieka p r z e ż y w a ­
jącego w n a j w y ż s z y m stopniu „ p o r u s z e n i e religijne", Teilhard głosił, iż
jednym z zasadniczych e l e m e n t ó w c h r z e ś c i j a ń s t w a jest wiara w B ó s t w o
Chrystusa historycznego . Z d a w a ł on sobie s p r a w ę , że n e g u j ą c historyczność Chrystusa—Boga i człowieka, sprowadza się t y m samym
7
5
J.L. M a c K e n z i e SJ, Moc i mądrość, Warszawa 1975, s. 296.
H. P.f l e i d e r e r , Zur Frage nach Anfang und Entwicklung der
Leipzig 1975, is. 68.
1949 Oeuvres (Oe) Fariis 1955—1976, t. X, <s. 91—92.
6
7
Religion,
JÓZEF K U L I S Z
138
S . J . , (Warszawa)
c h r z e ś c i j a ń s t w o do r z ę d u ideologii l u b filozofii i pozbawia je właściwej
m u siły i w i t a l n o ś c i . Dlatego T e i ł h a r d , u z n a j ą c w a r t o ś ć pisanych źródeł
0 Jezusie Chrystusie, s z u k a ł s p r a w d z a l n o ś c i i doświadczenia Chrystusa
na i n n y sposób, niż czynił to B u l t m a n n , a mianowicie na płaszczyźnie,
k t ó r a bliższa b y ł a jego profesji i specjalności naukowej.
a. Historyczność
wcielenia
Ś w i a t dla Teilharda nie jest rzeczywistością s t w o r z o n ą w jednej c h w i ­
l i i u s t a l o n ą w swych prawach niezmiennie, raz na zawsze. Jego rozu­
mienie ś w i a t a w y j a ś n i a t e r m i n „ e w o l u c j a " , k t ó r y oznacza, że rzeczywi­
stość, w j a k i e j ż y j e m y nie p o j a w i ł a się nagle, ale jest procesem długiego
1 powolnego dojrzewania . D l a Teilharda ewolucja oznacza jeszcze coś
w i ę c e j : jest ona w czasie i przestrzeni wyrazem, Bożego działania, stwo­
rzenia. Ewolucja nie jest więc procesem anonimowym. P a t r z ą c w głąb
historii, z perspektywy czasu i w ś w i e t l e Bożego objawienia, dostrzega
Teilhard, j a k wraz z p o c z ą t k i e m stworzenia j a w i się r ó w n i e ż specyficzna
t r e ś ć , k t ó r a otwiera całe dzieło stworzenia na przyszłość. Bóg poprzez
dzieło stworzenia zaczyna r e a l i z o w a ć t a j e m n i c ę z a k r y t ą od w i e k ó w . A
jest to t a j e m n i c a J e z u s a C h r y s t u s a . B ó g od w i e k ó w widział
ś w i a t w Jezusie Chrystusie. Jest O n nie t y l k o przeznaczeniem, ale i
C E N T R U M — ś w . P a w e ł powie G ł o w ą wszelkiego stworzenia. Początek
stworzenia b y ł w i ę c p o c z ą t k i e m wielkiego procesu, w k t ó r y m zaczęła
się r e a l i z o w a ć , w konkrecie zależnego istnienia, taj emnica Chrystusa
u k r y t a w Bogu od w i e k ó w . Bóg, chcąc Chrystusa wcielonego jako G ł o w y
l u d z k o ś c i i całego stworzenia, m u s i a ł najpierw p o w o ł a ć do istnienia
ś w i a t , n a s t ę p n i e ludzi, k t ó r z y z w i ą z a l i b y Go z r a s ą l u d z k ą dając M u
l u d z k ą n a t u r ę ; chcąc ludzi m u s i a ł s t w o r z y ć życie organiczne, a chcąc
życia m u s i a ł w s z c z ą ć niepokoje
kosmogenezy .
8
9
Oto p r z e ż y w a n a od w i e k ó w w Bogu tajemnica r o z k ł a d a się w czasie,
by d o p r o w a d z i ć w k o ń c u do W C I E L E N I A jako do uprzywilejowanego
m o m e n t u stworzenia. D l a Teilharda proces ten stanowi historię zbawie­
nia, dzieje, w k t ó r y c h za Ojcami greckimi, dostrzega testament
przygo­
towania wcielenia. Poprzez a n o n i m o w ą p r a c ę p i e r w o t n y c h ludzi, stare
k u l t u r y Zachodu, p i ę k n o Egiptu, m i s t y k ę Wschodu, w y r a f i n o w a n ą m ą ­
d r o ś ć G r e k ó w oraz przez oczekiwanie Izraela, p r z y g o t o w a ł sobie Chry­
stus, dla k t ó r e g o z r e s z t ą zaistniało stworzenie, korzeń Jessego, na k t ó r y m
wreszcie zakwitło
Jego człowieczeństwo .
Wszystko, cokolwiek istniało
w historii, zdążało k u Dziecięciu
zrodzonemu z Niewiasty. To zdążanie
10
8
9
1 0
J . P i v e t e a u , Le pere Teilhard de Chardin, Savant, Paris 1964, s. 17—18.
1920 Oe, t. I, s. 42—43; 19124 Oe t. I X , ,s. 84, 108.
1924 Oe t. I X , s. 89—90.
TEILHARDOWSKI
REALIZM
WCIELENIA
139
było dojrzewaniem i przygotowaniem stworzenia, co w y r a z i autor s ł o ­
wami: By Chrystus
ukazał się po raz pierwszy
na Ziemi, trzeba
było
(oczywiście
nikt w to nie wątpi), aby zgodnie z ogólnym
procesem, ewo­
lucji typ ludzki był już ustalony oraz by posiadał już pewien
stopień
rozwoju świadomości
społecznej .
Jednym s ł o w e m , ze stworzeniem za­
czął się A d w e n t — Oczekiwanie, mozolne przygotowanie całego stworze­
nia jako „ M i e j s c a " ostatecznego zjednoczenia ludzi z Bogiem i ludzi m i ę ­
dzy s o b ą .
11
12
Wcielenie, jak i jego owoc, nazwie Teilhard c u d o w n ą operacją
biolo­
giczną, n o w y m stworzeniem, nowym centrum oddziaływania
fizycznego,
p o c z ą t k i e m nowej j e d n o ś c i .
Wcielić się dla Boga oznacza w e j ś ć w ś w i a t ewolucji, n a r o d z i ć się,
stać się c z ł o w i e k i e m . Owocem wcielenia jest w i ę c p o s t a ć historyczna,
osoba Jezusa Chrystusa. W ł a ś n i e z N i m , zrodzonym z Niewiasty, S y n u
M a r y i , Bóg pochyla się nad ś w i a t e m , by najpierw poprzez c z ł o w i e c z e ń ­
stwo Chrystusa, a n a s t ę p n i e w Kościele i przez Kościół, stać się C e n t r u m
nowego zjednoczenia l u d z k o ś c i .
13
14
C h r z e ś c i j a ń s t w o , w ś w i a d o m o ś c i historycznej wzrastało
od
człowieka
Jezusa, rozpoznanego i adorowanego jako Boga. Zaprzeczać
dzisiaj
historyczności
Chrystusa
(tzn. boskości historycznego
Chrystusa)
oznaczałoby
zepchnięcie
w nierealność
całej energii mistycznej,
nagromadzonej
od
dwu tysięcy lat w filum chrześcijańskim.
Chrystus
zrodzony z
Dziewicy
i Chrystus
zmartwychwstały,
to jeden, nierozdzielny
blok . U p o c z ą t ­
ków c h r z e ś c i j a ń s t w a stoi p o s t a ć historyczna, osoba Jezusa Chrystusa,
k t ó r e g o duchowe w y m i a r y nie p o z w a l a j ą się z a m k n ą ć w r a m y czysto
ludzkie; w y m i a r y te stają się p o c z ą t k i e m nowego stworzenia. C h r z e ś c i ­
j a ń s t w o w swej istocie jest religią wcielenia, co m o ż n a w y r a z i ć s ł o w a m i ,
że Bóg zstępuje z w y ż y n w ś w i a t ewolucji, b y z powrotem wszystko, w
co w s t ę p u j e , w p r o w a d z i ć na w y ż y n y . W Chrystusie bowiem ś w i a t dozna­
je n a j w i ę k s z e j łaski, zostaje wprowadzony w życie T r ó j c y Ś w i ę t e j .
15
1 6
Prawda historyczna Ewangelii, zdaniem Teilharda, polega na t y m ,
że wskazuje ona na wydarzenie
Chrystusa,
jako na wydarzenie z w i ą z a n e
z k o n k r e t n ą h i s t o r y c z n ą postacią Jezusa Chrystusa z Nazaretu. W y d a ­
rzenia tego nie m o ż n a s p r o w a d z i ć do jakiegoś mało znaczącego
epizodu,
k t ó r y r o z w i j a ł b y się obok, czy p r z y okazji Jezusa historycznego, jak
chciał tego B u l t m a n n , a t y m bardziej widzieć w N i m owoc immanent11
1948
1 2
1916 Ecrits
Oe t. X I , s. 169. Zob.
s. 26; 105—106.
1924 Oe
1923 Oe
1946 Oe t. V I I ,
1944 Oe
1 3
1 4
1 5
16
też. 1926
Oe t. Xli, s. 192—193.
de temps de la guere (EG) Paris 1965, s. 86; 1920 Oe t. X ,
it. I X , s. 86.
t. X , s. 87—88; 1944 tamże s. 186—187; 1924 Oe t. V, s. 396,
s. 154r—155.
t. X , . 187.
397;
iS
1923 tamże, s. 88. Znajdujemy tu echo słów św. Pawła por. Ef 4, 9—10.
JÓZEF K U L I S Z
140
S . J . , (Warszawa)
nego rozwoju ludzkości, j a k u k a z y w a ł a to m y ś l modernistyczna. C h r z e ś ­
c i j a ń s t w o bierze p o c z ą t e k ze spotkania B y t u nieskończonego z bytem
s k o ń c z o n y m , a tradycja n a z w a ł a to spotkanie wcieleniem .
17
b. dynamizm
wcielenia
Można r o z u m i e ć go p o d w ó j n i e . Pierwsze rozumienie — dostrzega nasz
autor w procesie, k t ó r y p r z y g o t o w a ł l u d z k ą k o n d y c j ę i k t ó r ą to Bóg
u c z y n i ł s w o j ą . C a ł y proces d z i e j ó w do Chrystusa b y ł przygotowaniem
do wcielenia, b y ł historią, w k t ó r e j Chrystus p r z y g o t o w a ł sobie ludzką
naturę.
Drugie rozumienie dynamizmu, i o t y m chcemy m ó w i ć , to sam histo­
ryczny moment i sam owoc wcielenia. Nie m o ż n a tego momentu, w k t ó ­
r y m Słowo stało się Ciałem z a m k n ą ć w r a m y i pojęcia statyczne. Jako
istnienie ludzkie, wydarzenie Boga w kondycji ludzkiej, a więc wciele­
nie, realizuje się stopniowo. Jest ono procesem stawania się i powolnego
p r z e b ó s t w i a n i a c z ł o w i e c z e ń s t w a Chrystusa. Wcielić się, oznaczało dla
S ł o w a Bożego stać się c z ł o w i e k i e m , a to stawanie się t r w a tak długo,
jak d ł u g o t r w a ludzkie życie. A życia nie j e s t e ś m y w stanie ograniczyć,
z a m k n ą ć w ciasne r a m y i u w a ż a ć j e za coś niezmiennego. Jest ono zam­
k n i ę t e m i ę d z y dwoma wydarzeniami: urodzeniem i śmiercią, ale m i ­
mo swego z a m k n i ę c i a nie jest c z y m ś statycznym. Jest ono procesem doj­
rzewania i stawania się. T e r a ź n i e j s z o ś ć człowieka p o w i ę k s z a się dzięki
jego w o l n y m decyzjom, k t ó r e s p r a w i a j ą , że przyszłość staje się t e r a ź ­
niejszością. To w ł a ś n i e aktualizowana przez wolne w y b o r y przyszłość
sprawia, że człowiek żyje, że nie traci nadziei, że życie nabiera odpowied­
niego smaku. P r z y s z ł o ś ć nie j a w i się gotowa przed człowiekiem. Jest
owocem w y s i ł k u , poszukiwania, oceny, p o r ó w n a ń aż wreszcie ostateczną,
w o l n ą decyzją wybrana. W ten sposób staje się ona t y m elementem,
k t ó r y aktualizuje dojrzewanie człowieka. P r z y s z ł o ś ć więc decyduje nie
t y l k o o jakości i rozwoju człowieka, ale sprawia, iż życie staje się pro­
cesem k u p e ł n i .
Baczna jednak obserwacja przekonuje nas, i to dość szybko, że „ów
proces k u p e ł n i " , nieuchronnie zdąża k u ś m i e r c i . J a k ż e więc śmierć
m o ż e n a d a w a ć ostateczny „ s m a k " życiu? Raczej odbiera ona wszelki
smak i r a d o ś ć życia. T e i l h a r d powie, że ś m i e r ć jest niepowodzeniem,
skandalem kosmicznym, k t ó r e g o człowiek nie t y l k o , że nie potrafi u k r y ć ,
ale staje wobec niego bezradny. Jest ona bowiem niszczeniem samego
procesu dojrzewania człowieka, nie m o ż e więc b y ć przyszłością chcianą
i ś w i a d o m i e w y b i e r a n ą . Rodzi się t u pewien tragizm. W i e d z ą c czym
17
H. de L u b a c ,
Teilhard et notre temps, Aufoier 1971, s. 67.
TEILHARDOWSKI
REALIZM
WCIELENIA
14!
jest śmierć, nie bierzemy jej po prostu w r a c h u b ę naszych z m a g a ń .
Szukamy w przyszłości i n n y c h w a r t o ś c i , k t ó r e s p r a w i a ł y b y nasze ludz­
kie dojrzewanie. A l e czy zdajemy sobie s p r a w ę , p a t r z ą c po ludzku, że
to w ł a ś n i e ś m i e r ć , a nie inne, wybrane w a r t o ś c i , daje nam o s t a t e c z n ą
barwę życia?
W takiej to ludzkiej kondycji Słowo Boże stało się ciałem — człowie­
kiem. N a l e ż y dobrze r o z u m i e ć to stało się. Oczywiście stało się przez
wcielenie i narodzenie, a to dopiero początek. Stało się nie w jednej
„chwili" urodzenia się, ale dlatego, że p r z e ż y ł o całe ludzkie życie; w
swojej ludzkiej kondycji stawało się przez osobiste, ludzkie w y b o r y .
Chrystus d o z n a w a ł w swojej ludzkiej egzystencji kuszenia, d o ś w i a d ­
czał cierpienia i bólu, p o s z u k i w a ł w m o d l i t w i e i osobistych decyzjach
przyszłości, k t ó r a „ s p r a w i a ł a b y " Jego stawanie się c z ł o w i e k i e m i nada­
łaby ostateczny smak i w y m i a r Jego życiu. Z d a w a ł On sobie s p r a w ę , że
„doświadczenie ludzkiej egzystencji" jest jednoznaczne z przeznacze­
niem k u śmierci. J a w i ł a się ona r ó w n i e ż i dla Niego, jako tajemnica,
k t ó r a niesie zniszczenie. J a k ż e m ó g ł jej chcieć? Chrystus, przez swoje
konkretne i sukcesywne w y b o r y , z d e c y d o w a ł o naszym ostatecznym l o ­
sie. Ś m i e r ć sama nie b y ł a dla Niego celem, przyszłością, k t ó r e j by chciał
i w y b i e r a ł ją. B y ł a jedynie p r z e j ś c i e m do ostatecznego z w y c i ę s t w a —
zmartwychwstania. J e d y n ą i p r a w d z i w ą przyszłością dla Chrystusa było
zmartwychwstanie, ostateczne p r z e b ó s t w i e n i e człowieka. Chrystus w i ­
dział ś m i e r ć w perspektywie zmartwychwstania i ono też k s z t a ł t o w a ł o
Jego stawanie się człowiekiem. Do tego, ostatecznego z w y c i ę s t w a , pro­
wadziła Go droga d ł u g i c h modlitw, osobistych w y b o r ó w , aż w końcu
w y p o w i e d z i a ł słowa Wykonało
się. Tajemnica wcielenia, w s w y m dyna­
mizmie, zawiera: wcielenie, ś m i e r ć i zmartwychwstanie Jezusa C h r y ­
stusa; to fundamentalne fazy tego samego zbawczego wydarzenia. Wyo­
braźmy
sobie, m ó w i Teilhard, ocean wszystkich
ludzkich
namiętności,
oczekiwań,
cierpień
i radości. Każdy
człowiek
jest kroplą w tym og­
romnym
morzu, chłonął
wszystkimi
porami ludzkie
doświadczenia
i
wszystkie
uczynił
swoimi. Przelał
to burzliwe morze w swoje
serce,
ujarzmił
je w sobie, nadając jego falowaniu, jego przypływom
i odpły­
wom swój własny rytm. Oto sens żarliwego
życia dobrotliwego,
rozmod­
lonego Chrystusa. Oto niezgłębiona
tajemnica Jego Męki. Oto
niezrów­
nana zasługa Jego śmierci na
krzyżu .
18
19
Chrystus stając się człowiekiem, w s z e d ł w ś w i a t znaczony cierpie­
niem, śmiercią, grzechem, a m ó w i ą c k r ó t k o j ę z y k i e m Teilharda. wszedł
w świat znaczony wielością. Jest ona synonimem nie t y l k o podziału i
wrogości m i ę d z y ludźmi, ale wskazuje r ó w n i e ż na w e w n ę t r z n e rozdarcie
1 8
18
1941 Oe t. V I I , s. 48—50; 1943 Oe lt. I X , s. 205—208.
1924 Oe t. I X , s. 90—91.
142
JÓZEF
KULISZ
S . J . , (Warszawa)
serca p o s z c z e g ó l n y c h jednostek. W c h o d z ą c w l u d z k ą k o n d y c j ę Chrystus
nie m ó g ł p r z e j ś ć obok tej wielości. D o ś w i a d c z a jej w sobie, ale jedno­
cześnie p r z e z w y c i ę ż a , staje się p o c z ą t k i e m nowej j e d n o ś c i : Przymierzem
Boga z l u d ź m i . Poprzez s w o j ą ś m i e r ć i zmartwychwstanie Chrystus r z u ­
ca ś w i a t ł o na w i e l k ą n i e w i a d o m ą , j a k ą jest ś m i e r ć , a przed k t ó r ą stoi
wszelkie życie, dokonuje nowego stworzenia, o b j a w i a j ą c ludzkości i ś w i a ­
t u ich ostateczne przeznaczenie.
Wcielenie to z a p o c z ą t k o w a n i e nowego stworzenia, k t ó r e s w o j ą pełnię
osiąga w z m a r t w y c h w s t a n i u .
20
Resume
L E R f i A L I S M E DE T E I L H A R D E N CE Q U I CONCERNE
TINCARNATION
L a critiąue liberale du Protestaintiisrne a effectue ee fait, que — au X V I I I
siecle — l'on a enleve a Jesuls le rnystere de Son Messiainisme. L'on distimgue en
Lui deux realites qui n'ont pas de rapporfcs l'une avec 1'aju'tre: le Jesus de Thistoire et le Christ de la foi. Divers auteurs ont tente de decrire l^histoire de ces deux
realiites: HJ3. Reimaruls, D.F. Strauss, M. iKahler, W. Wrede; ils les decrivent, chacun a sa manierę. Ce qu'ils on,t en comimun, o'est qu ils admettenit uine certakie
cathegorie: savoir celile du rnythe. „Le Mystere de Jesus": voila
1'appeilation
qu*ils doranent a cette cathegorie. L a foi de TEgliise Primiitive*. c'est, selon eux,
la source de -oette manierę 'de pernser. Cest un heritage du X V I I I siecle, et cet
heritage H. Bultiman, theodogiem protestant, a fait le :sien. Son but, c'est d'arriver
jusqu'a Jesus a mouveau, par ile voie de la damythologisation, par rintermediaire
de la coniimunaiute primitiye des fideles. Sa methode de reeherche ne Tamene que
jusqu'a la foi de 1'Egli'se. Jesus n'est qu'u'ne ombre, dorut le ehristianiisme pourrait
se pasiser.
,
Voila les condiitions historiqiuas et theoloigiques, daois lesquelle3 Teilhard entreprend de demom.trer que ressentiel du Christian isime, c'e3t la foi en la Divimite
du Christ Historique. II entreprend son oeuvre, non prenant 1'histoire camrne base, maiis sur un plan qui est plus proche de sa profession. Nous momtrors d'abord
„rbistorkite de 1'incarnation" — sans laquelle in n'y a pas de christianisme. Cette
historicite change la direction du developpement daras la maturation huimaine.
Mais elle fait encore quelque chose: elle operę oe p.henomene, que dams le momde
parait une certaine formę de la comscience et de Penergie de resprit, qui donnę
a la via isa isaveur. Ce grand couramt ;mystique imene aux origines de 1'Incarna'tion,
L Incarnation elle-meme ine ®'idst ipas operee en un seul instant. Le veritbale „fiat"
de Marie c'est le commencement de la grandę voie de 1'Incarnation. Jesus devenait homme durant tou$ le parcours de sa vie 'huimaine terrestre. C-esit domc Dieu
qui fit rexperience de ce qui est hu-maim, durant (toute la itotalite de Sa vie. Prenant comme base cette courte analyse de rexistence, nous tacherons de demointrer ce realisme et ce dynamifsime de 1'ln.carinatian,, comme une realirte qui s opere
dams le teimjps. Ce faisant nous voulnos monitrer les sources profondes de la foi
chretienne.
ł
ł
1924 -tamże ,s. 88^89, 90—91; 1933 Oe (t. X , is. 104; 1933 Oe t. V I , s. 65.
STUDIA
Ks. Piotr
GDAŃSKIE
I V (1980)
Toczek
DZIAŁALNOŚĆ P O L S K I C H O R G A N I Z A C J I K A T O L I C K I C H
W W O L N Y M MIEŚCIE G D A Ń S K U 1920—1939
WSTĘP
Celem niniejszego a r t y k u ł u jest ukazanie działalności polskich orga­
nizacji katolickich w "Wolnym Mieście G d a ń s k u w latach 1920—1939.
W dotychczasowej literaturze zasadniczo brak o p r a c o w a ń d o t y c z ą c y c h
specjalnie katolickich, polskich s t o w a r z y s z e ń w W o l n y m Mieście G d a ń ­
sku. W wykorzystanych d r u k o w a n y c h publikacjach z n a j d u j ą się t y l k o
przyczynki do tego tematu. (Najwięcej jest ich w pracy ks. Antoniego
Bacińskiego, Polskie duchowieństwo
katolickie w Wolnym Mieście
Gdań­
sku, w Diózesansynode
des Bistums Danzig 10—12. 12. 1935 zu
Danzig-Oliva, Zenona Ciesielskiego, Teatr polski w Wolnym Mieście
Gdańsku
— 1920—1939, oraz w Sprawozdaniu
Dyrektora
Gimnazjum
Polskiego
w Gdańsku
za lata szkolne 1922—1939). Wobec u p ł y w u czasu i stale
zmniejszającej się liczby osób b y ł e j Polonii Wolnego Miasta G d a ń s k a o¬
kazała się konieczność podjęcia tego t e m a t u jako specjalnego szkicu.
Opieram się w d u ż e j mierze na pisemnych relacjach osób z Polonii
G d a ń s k i e j , k t ó r e jednak n a l e ż y t r a k t o w a ć krytycznie, p o n i e w a ż spisane
były wiele lat po opisywanych wydarzeniach. Na ogół jednak przy
sprawdzaniu f a k t ó w podanych przez r e l a c j o n u j ą c e osoby z informacjami
ówczesnej prasy, czy w y d a n y m i publikacjami, s t w i e r d z a ł e m najczęściej
zgodność relacji z i n n y m i ź r ó d ł a m i .
Dla jasności obrazu p o d a j ę dzisiejsze dzielnice G d a ń s k a , jako w y o ­
d r ę b n i o n e miejscowości, j a k i m i b y ł y z r e s z t ą pierwotnie, mimo, że w ł ą ­
czenie ich do obszaru miejskiego n a s t ę p o w a ł o j u ż w c z e ś n i e j nawet przed
utworzeniem Wolnego Miasta G d a ń s k a ; o k r e ś l e n i e więc G d a ń s k n a l e ż y
rozumieć jako ś r ó d m i e ś c i e G d a ń s k a , a dla p o s z c z e g ó l n y c h dzielnic u ż y ­
wam nazw Wrzeszcz, N o w y Port, Siedlce, Orunia, B r z e ź n o itp.
Sytuacja P o l a k ó w na terenie b y ł e g o Wolnego Miasta G d a ń s k a na
pewno b y ł a trudna, ale jeszcze trudniejsza b y ł a ich działalność. Przez
cały okres istnienia Wolnego Miasta G d a ń s k a p a n o w a ł a t u atmosfera
p r z e s i ą k n i ę t a n i e n a w i ś c i ą do wszystkiego co polskie. Bardzo rzadko od-
KS.
144
PIOTR
TOCZEK
p r a w i a ł y się w t e d y n a b o ż e ń s t w a w j ę z y k u polskim w kościołach, a pol­
ski l u d k a t o l i c k i n a r a ż o n y b y ł na m o c n ą p r e s j ę ze strony księży nie­
mieckich, a zwłaszcza ze strony niemieckiej p a r t i i „ C e n t r u m " . Niemcy
za w s z e l k ą c e n ę dążyli do wymazania z polskich dusz wszystkiego, co
wiązało je z Macierzą i z katolicyzmem, k t ó r y przecież b y ł p o d s t a w o w ą
ostoją narodu polskiego i polskiej k u l t u r y .
O d p o w i e d ź na germanizacyjne w y s i ł k i d a w a ł y polskie organizacje
katolickie. B y ł y one sterem, ostoją i o b r o n ą Polonii G d a ń s k i e j , nadając
t ę t n o jej życiu. Ich g ł ó w n i działacze z polskim d u c h o w i e ń s t w e m na czele
przez cały, t r u d n y okres n a p i ę t e j sytuacji politycznej dali swoją szla­
c h e t n ą i p a t r i o t y c z n ą p o s t a w ą p r z y k ł a d zdecydowanej w o l i w a l k i w obro­
nie ojczyzny i katolicyzmu na ziemi g d a ń s k i e j . W i e l u z nich z chwilą
w y b u c h u drugiej w o j n y ś w i a t o w e j aresztowano i osadzono w obozach
koncentracyjnych; liczni złożyli w obronie w i a r y i ojczyzny największą
ofiarę, ofiarę swojego życia. Duchowy p r z y w ó d c a P o l a k ó w — K a t o l i ­
k ó w , ks. Franciszek Rogaczewski w czasie pobytu w obozie zagłady
Stutthofie p o w e i d z i a ł do ks. Alfonsa Muzalewskiego: „Wiesz, czuję jed­
nak, że zginę. Gdy po wojnie wrócisz, powiedz ukochanym w i e r n y m w
kościele Chrystusa Króla, że c h ę t n i e o d d a ł e m swe życie, pro Christo et
Patria — dla Chrystusa i Ojczyzny". N i e d ł u g o po t y m zginął.
W A R U N K I POWSTANIA POLSKICH ORGANIZACJI KATOLICKICH
W W O L N Y M M I E Ś C I E G D A Ń S K U (1920—1939)
1. Ustanowienie
Wolnego Miasta
Gdańska
Po klęsce m i l i t a r n e j Niemiec w listopadzie 1918 r o k u u k s z t a ł t o w a ł a
się nowa sytuacja w c a ł y m zaborze pruskim. Zrodziła ona nadzieje w o l ­
ności w sercach wszystkich P o l a k ó w tego zaboru, co dotyczyło również
Pomorza i G d a ń s k a , gdzie o ś r o d k a m i polskości b y ł y towarzystwa kato­
lickie i k u l t u r a l n o - o ś w i a t o w e (m. i n . Ogniwo, J e d n o ś ć , Towarzystwo Po­
lek, czytelnie ludowe, c h ó r y ) . Mimo, że śledziła je pilnie pruska policja,
p r z e t r w a ł y one dzięki ś w i a d o m o ś c i swej o d r ę b n o ś c i narodowej, w po­
czuciu potrzeby k u l t y w o w a n i a w i a r y ojców i n a u k i j ę z y k a polskiego na
ziemi g d a ń s k i e j . S t ą d Polonia G d a ń s k a , choć p r z y g n ę b i o n a , ale ciągle
ż y w a , w i ą z a ł a z k l ę s k ą Niemiec wielkie nadzieje i w i a r ę , że nareszcie
n a d e s z ł a i dla niej godzina wyzwolenia.
1
W ślad za p o w s t a ń c a m i Poznania r ó w n i e ż i w G d a ń s k u
1
14 listo-
M. D r a g a n, Gimnazjum Polskie Macierzy Szkolnej w Gdańsku w latach
1922—1939, w: 35-lecie założenia Gimnazjum Polskiego Macierzy Szkolnej w Gdań­
sku, Gdańsk 1957 ,3—4. St. G i e r s z e w s k i , Ogniwo — najstarszy związek Po­
laków w Gdańsku (Rocznik Gdański), 14 (1955) 5—;28. S. K o r c z a k o w s k a , To­
warzystwo Ogniwo w Gdańsku w świetle nowych źródeł
(Rocznik Gdański),
27 (1969) 68—69.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
145
pada 1918 r o k u z o r g a n i z o w a ł a się tymczasowa Polska Rada Ludowa, k t ó ­
ra w swych założeniach m i a ł a s t a n o w i ć p o d s t a w ę d z i a ł a n i a w trosce o
zachowanie ładu, p o r z ą d k u i o b r o n ę polskiej l u d n o ś c i i jej p r a w przed
bezprawiem g r o ż ą c y m jeszcze ze strony niemieckiej .
Czekano teraz na ostateczny w y n i k decyzji z w y c i ę s k i c h mocarstw
o b r a d u j ą c y c h w Wersalu. W G d a ń s k u wierzono w pozytywne dla Po­
lonii G d a ń s k i e j z a ł a t w i e n i e sprawy. Do P a r y ż a w y b r a ł się przedstawiciel
ludności kaszubskiej, A n t o n i A b r a h a m Rogala, i osobiście i n t e r w e n i o w a ł
za p r z y ł ą c z e n i e m Pomorza z G d a ń s k i e m do Polski . Spodziewano się, że
sprawiedliwa decyzja n a p r a w i w i e k o w ą k r z y w d ę w y r z ą d z o n ą Polsce i
polskiej ludności G d a ń s k a . Podobnego zdania b y l i r ó w n i e ż eksperci ame­
r y k a ń s c y , k t ó r z y wypowiadali się za przyznaniem Polsce G d a ń s k a , mo­
t y w u j ą c to w z g l ę d a m i ekonomicznymi i geograficznymi .
2
3
4
Dnia 12 lutego 1919 r o k u Rada N a j w y ż s z a Konferencji Pokojowej
powołała K o m i s j ę do Spraw Polskich, a już 19 marca 1919 r o k u w spec­
j a l n y m raporcie Komisja ta p r z e d s t a w i ł a w y n i k i swej pracy, zalecając
przyznanie Polsce większości ż ą d a n y c h przez nią o b s z a r ó w wraz z Po­
morzem i G d a ń s k i e m . J e d n a k ż e tej propozycji p r z e c i w s t a w i ł się zdecy­
dowanie premier Wielkiej B r y t a n i i L l o y d George. U podstaw r ó ż n i c y
p o b l ą d ó w s t a ł y interesy polityczne. Słuszność z a s t r z e ż e ń uznali prezy­
dent Thomas Woodrow Wilson i premier francuski Georges Clemenceau.
Anglia widziała w silnej pozycji N i e m c ó w t r w a ł ą opozycję przeciw Ro­
sji Radzieckiej oraz n a d m i e r n y m w p ł y w o m Francji. Natomiast Francja
u p a t r y w a ł a w Polsce umocnienie swych w p ł y w ó w w tej części Europy.
W w y n i k u argumentacji brytyjskiego premiera, że jeżeli G d a ń s k zosta­
nie przyznany Polsce, to Niemcy n i e w ą t p l i w i e o d m ó w i ą podpisania t r a k ­
tatu i cała konferencja z a k o ń c z y się niepowodzeniem, prezydent Wilson
i premier Clemenceau ulegli i zgodzono się na kompromisowe r o z w i ą ­
zanie Lloyda George, w e d ł u g k t ó r e g o G d a ń s k nie będzie n a l e ż e ć ani dc
Polski, ani do Niemiec, ale wraz z najbliższą okolicą będzie t w o r z y ć
o d r ę b n e t e r y t o r i u m polityczne pod n a z w ą : Wolne Miasto G d a ń s k . Opar­
to się na tezach Wilsona, k t ó r y w 13 punkcie w a r u n k ó w pokojowych
zaproponował, by Polska objęła tereny z a m i e s z k a ł e przede wszystkim
przez P o l a k ó w , k t ó r y c h w G d a ń s k u b y ł o ponad 10%, a w e d ł u g u r z ę d o ­
wych statystyk pruskich t y l k o 2% .
5
6
2
Ks. A. B a c i ń s i k i , Polskie duchowieństwo
katolickie w Wolnym Mieście
Gdańsku, „Studia Gdańskie", Gdańsik-Oaiiwa 1973, 16.
M. P e l c z a r , Polski Gdańsk, Gdańsk 1947, 157.
Ks. A. B a c i ń s k i, dz. cyt.
Gdańsk, przeszłość i teraźniejszość,
pod. red. St. K u t r z e b y ,
Lwów 1928,
191. Por. S.A. M i k o s , Wolne Miasto Gdańsk a Liga Narodów 1920—1939, Gdańsk
1979, 9—40.
Niektórzy autorzy zwiększają ilość ludności polskiej w Wolnym Mieście
Gdańsku do około 20% i więcej (Piwarsiki, A. Drzycimiski).
3
4
5
6
KS.
146
PIOTR
TOCZEK
Bez znaczenia p o z o s t a ł y w ó w c z a s ostre protesty ze strony delegatów
r z ą d u polskiego Ignacego Paderewskiego i Romana Dmowskiego. Nie
u w z g l ę d n i o n o też sprzeciwu strony niemieckiej. K o m i s j i do Spraw Pol­
skich zlecono opracowanie p r o j e k t u statutu Wolnego Miasta G d a ń s k a .
2. Postanowienia
traktatu
wersalskiego
Postanowienie utworzenia Wolnego Miasta G d a ń s k a zawarte jest w
dziewięciu a r t y k u ł a c h jedenastego działu drugiej części t r a k t a t u pokojo­
wego. A k t u podpisania dokonano 28 czerwca 1919 r o k u w Wersalu pod
P a r y ż e m . Owe dziewięć a r t y k u ł ó w d e c y d o w a ł o w ó w c z a s , że obszar obej­
m u j ą c y w t e d y 1893 k m i 355.760 m i e s z k a ń c ó w u t w o r z y Wolne Miasto
pozostające pod o p i e k ą L i g i N a r o d ó w . O p i e k ę t ę r e p r e z e n t o w a ć będzie
p r z e b y w a j ą c y na s t a ł e w G d a ń s k u Wysoki Komisarz L i g i N a r o d ó w .
G d a ń s k został z o b o w i ą z a n y do uchwalenia w ł a s n e j konstytucji . T y m
samym na mocy t r a k t a t u wersalskiego N i e m c y
z r z e k ł y się na rzecz
G ł ó w n y c h Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych (Anglia, F r a n ­
cja, Włochy, Stany Zjednoczone A m e r y k i , Japonia) wszystkich praw i
t y t u ł ó w do t e r y t o r i u m o b j ę t e g o szczegółowo granicami wyznaczonymi w
a r t y k u l e 100 T r a k t a t u Wersalskiego. R ó w n o c z e ś n i e na mocy a r t y k u ł u
104 zapewniono, że p a ń s t w o Polskie posiadać będzie konieczne i odpo­
wiednie dla jego stanowiska, jego potrzeb gospodarczych i rozwoju żeg­
lugi, prawa celne, portowe i komunikacyjne. L u d n o ś ć n a r o d o w o ś c i pol­
skiej zajmie w W o l n y m Mieście r ó w n o r z ę d n e z pozostałą częścią l u d n o ś ­
ci stanowisko i k o r z y s t a ć będzie ze stałej opieki i ochrony władz pol­
skich .
7
2
8
9
Te o g ó l n i k o w e postanowienia a r t y k u ł u 104 t r a k t a t u pokojowego mia­
ł y u z u p e ł n i ć szczegółowe u m o w y p o l s k o - g d a ń s k i e . Zawarto dwie takie
u m o w y . J e d n ą podpisano w P a r y ż u 9 listopada 1920 roku, a d r u g ą w
Warszawie 24 p a ź d z i e r n i k a 1921 r o k u . J e d n a k ż e obie umowy, z a r ó w n o
Konwencja Paryska j a k i U m o w a Warszawska, nie w y c z e r p a ł y wszyst­
k i c h z a g a d n i e ń . B y ł y one w zasadzie jednak niekorzystne dla Polski
wobec s p r y t n y c h roszczeń niemieckich szowinistów, popieranych mniej
lub więcej jawnie, przez k i l k u c z o ł o w y c h m ę ż ó w stanu, b y ł y c h człon10
7
iSt. K u t r z e i b a i ,
dz. cyt., 193, por. M. P e l c z a r , dz. cyit., 158.
St. D z i e w u l s k i , Ludność Wolnego Miasta Gdańska, Ekonomista 3(1924)
52 ^por. St. K u t r z e b a ,
dz. cyt., 193—194; Zbiór dokumentów
urzędowych
do­
tyczących
stosunku Wolnego Miasta Gdańska
do Rzeczypospolitej
Polskiej, I,
1918—1920, Gdańsk 1923, 100—111, I I , 1921—1923, Gdańsk 1924, 69 i 103.
{Wyciąg Traktatu Pokoju między Mocarstwami Sprzymierzonymi i Stowarzy­
szonymi a (Niemcami, ipodipisanego w (Wersalu dnia 28 czerwca 1919 r., ks. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., Aneksy źródłowe, 104; por. M. P e l c z a r , dz. cyt,, 158.
Kbiór dokumentów 'urzędowych, I, 1918—1920, 100-^111, I I , 1921—1923, 69
i 103; Dziennik Urzędowy Rzeczypospolitej Polskiej 1922 r., 13, poz. 117, 11; por.
M. P e l c z a r , dz. cyt, 158—159.
8
1
9
1 0
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
147
ków Konferencji Pokojowej w Wersalu, zwłaszcza ze strony angielskiej.
Tak więc obie te u m o w y z a w i e r a ł y szereg n i e d o m ó w i e ń i t y m samym
pozostawiały okazję do rozlicznych z a t a r g ó w i s p o r ó w .
11
3. Polacy w Wolnym
Mieście
Gdańsku
Stan liczebny
W c h w i l i powstania Wolnego Miasta G d a ń s k a 15 listopada 1920 r o k u
istniała w n i m już w i e l o t y s i ę c z n a grupa P o l a k ó w , z a m i e s z k a ł y c h t u
stale i p o s i a d a j ą c y c h tradycje polskości swych rodzin. Szeregi Polonii
gdańskiej zostały wzmocnione w n a s t ę p n y c h latach p r z y b y ł y m i t u oby­
watelami polskimi, na co wydatnie w p ł y n ę ł o utworzenie polskich w ł a d z ,
u r z ę d ó w i instytucji. Z n a l a z ł o to r ó w n i e ż swoje odbicie w strukturze
społecznej. J e d n a k ż e o k r e ś l e n i e d o k ł a d n e j liczby P o l a k ó w z n a j d u j ą c y c h
się w t y m okresie w W o l n y m Mieście G d a ń s k u jest bardzo trudne.
Zwłaszcza przy u w z g l ę d n i e n i u faktu, że przeprowadzane przez w ł a d z e
g d a ń s k i e spisy ludności celowo z a n i ż a ł y stan n a r o d o w o ś c i polskiej, aby
w ten sposób p o d t r z y m a ć t e z ę o niemieckim charakterze G d a ń s k a . Zda­
je się również, że wiele osób pochodzenia polskiego nie u j a w n i a ł o swej
narodowej p r z y n a l e ż n o ś c i w spisie j ę z y k o w y m , czy przy wyborach. P r z y ­
czynę tego n a l e ż y u p a t r y w a ć bądź w m a ł y m u ś w i a d o m i e n i u politycznym
i społecznym, bądź też w wynarodowieniu spowodowanym d ł u g o t r w a ł ą
akcją g e r m a n i z a c y j n ą a często w presji p r a c o d a w c ó w niemieckich .
12
Spis ludności w W o l n y m Mieście G d a ń s k u w y k a z y w a ł ponad 35 000
ludności polskiej, m a j ą c e j obywatelstwo g d a ń s k i e lub polskie . Stano­
wiło to 9,1% ogółu ludności. W samym G d a ń s k u i w Sopocie procent ten
był wyższy, gdyż w y n o s i ł odpowiednio 10,7% i 21,1%. Na terenach r o l ­
niczych k s z t a ł t o w a ł się poniżej p r z e c i ę t n e j ogólnej, w y n o s z ą c dla po­
wiatu W y ż y n y G d a ń s k i e 8,8%, dla powiatu N i z i n y G d a ń s k i e 1,5% i dla
powiatu Wielkie Ż u ł a w y 2,2% .
Najbardziej miarodajnych obliczeń d o k o n a ł w okresie m i ę d z y w o j e n 13
14
11
1
M. P e l c z a r , dz. cyt., 158—159. Jeżeli Traktat WersaiLsiki imiał 9 artykułcw a Konwencja Paryska 40 artykułów, to Umowa Warszawska 'miała k h aż
244, a dalsze (pertraktacje i ispory polisko-gdańsikie liczyły do końca 1936 roku 599
pozycji. Ogłoszone były drukiem w 11 tomach przez Komisarza Generalnego Rze­
czypospolitej Polskiej w latach 1923—1937 pod tytułem Zbiór dokumentów
urzę­
dowych... (dz. cyt.).
T. K i j e ń s k i, Ilu jest Polaków na terenie Wolnego Miasta Gdańska,
Rocznik Gdański, 2/3, 1928/2(9, 113—122 i odbitka.
Za obywateli gdańskich narodowości polskiej 'uznano tylŁko tych Polaków,
którzy świadomie i wyraźnie zgłosili swą przynależność do narodu polskiego.
E. C i e ś l a k, Cz. B i^ern a t, Dzieje Gdańska, Gdańsk 1969^ 472. Por.
Gdańsk, jego dzieje i kultura, Warszawa 1969, 572; K. P i w a r t k i ,
Dzieje Gdań­
ska w zarysie, Gdańsk 1946, 292—293.
12
13
14
KS.
148
PIOTR
TOCZEK
n y m Tadeusz K i j e ń s k i , k t ó r y po przeanalizowaniu spisu ludności z 1923
r o k u oraz g ł o s o w a n i a w wyborach z r o k u 1927, a t a k ż e na podstawie
wydanego przez G d a ń s k i U r z ą d Statystyczny „ S t a a t s h a n d b u c h " , określa
liczbę l u d n o ś c i polskiej na obszarze Wolnego Miasta w p o c z ą t k a c h 1929
r o k u na 35 755 osób; w t y m 16 095 obywateli g d a ń s k i c h i 19 660 obywa­
teli polskich, co p r z y ogólnej w ó w c z a s liczbie m i e s z k a ń c ó w w y n o s z ą ­
cej 392 730 s t a n o w i ł o około 10%. Natomiast autorzy niemieccy podają, że
P o l a k ó w b y ł o znacznie mniej niż 10%. W e d ł u g A . Drzycimskiego Pola­
k ó w b y ł o znacznie w i ę c e j , bo od 90—100 tys., co s t a n o w i ł o około 22—
—24% .
15
Prezydent Senatu g d a ń s k i e g o A r t u r Greiser w p i ś m i e z dnia 15 p a ź ­
dziernika 1937 r o k u do Stolicy Apostolskiej ( p r o t e s t u j ą c y m przeciw u¬
stanowieniu d w ó c h polskich parafii personalnych w G d a ń s k u ) t w i e r ­
dził, że P o l a k ó w w W o l n y m Mieście jest t y l k o 3,5 procent ogółu l u d ­
ności .
16
Warto dodać, że Tadeusz K i j e ń s k i w swoich dociekaniach u w a ż a , że
obywatele polscy stanowili 60 procent ogółu c u d z o z i e m c ó w zamieszka­
ł y c h w W o l n y m Mieście G d a ń s k u . Pod w z g l ę d e m w y z n a n i o w y m cała
l u d n o ś ć Wolnego Miasta dzieliła się w 1920 r o k u na n a s t ę p u j ą c e grupy:
protestanci — 64,7%, katolicy 32,6%, żydzi 1,4%, inne wyznania 1,3 % .
1 7
1 S
Ks. Franciszek Rogaczewski w referacie w y g ł o s z o n y m w czasie pierw­
szego Synodu G d a ń s k i e g o w 1935 r o k u podaje, że w roku 1928 było w
samym G d a ń s k u 19.700 zameldowanych P o l a k ó w m a j ą c y c h obywatel­
stwo polskie. S p o ś r ó d nich 15.000 k a t o l i k ó w . Ogólnie więc dodając dc
tego o b y w a t e l i g d a ń s k i c h (około 16.095) n a l e ż y przyjąć, że na terenie
1 5
A. D r z y c i m s k i , Polacy w Wolnym Mieście Gdańsku (1920—1933) Wroc­
ław — (1920—1933). przyjmuje słusznie, że postanowienia traktatu wersalskiego i
wynikających z niego umów. polsko-gdąńskich konwencji paryskiej z 24.10.1921 do­
tyczyły ludności języka i pochodzenia polskiego. Wynika stąd, że ilość obywateli
Wolnego Miasta Gdańska pochodzenia polskiego (a była ona bardzo duża, zob. księ­
gi adresowe miasta Gdańska Adress buch fur Danzig, a nawet wykaz urzędników
Wolnego Miasta Gdańska, Danziger Reamteribuch) nie 'była .brana pod uwagę w
ocenie ilości ludności polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. A. Drzycimski oce­
nia tę ilość ludności polskiej w Wolnyim Mieście Gdańsku, języka i pochodzenia
polskiego ina 22—£4%.
A K B G d —akta Parafie personalne, por. ks. A. ' B a c i ń s k i , dz. cyt., 38;
A. D r z y e i'miski, Polacy w Wolnym Mieście 'Gdańsku (1920—1933) Wrocław—
Warszawa—Kraków—Gdańsk 1978,, 209—'210. Według urzędowego spisu (Vol'kszahłumg) z 18.08.1929 ilość mieszkańców W.IM. Gdańska wynosiła 407517. Ilość ta ule­
gała w latach następnych wahaniu (sięgającym w samyim mieście Gdańsku o kil­
kanaście tysięcy. Samo imiasto Gdańsk 18 sierpnia 1929 r. liczyło 235 237 mieszkań­
ców, 15 sierpnia 1933 r. — 2,56 403 mieszkańców, matomiasit w grudniu 1935 r.
258 910 mieszkańców (zob. Danziger Statistiscfoes Taschenbuch 1930/31, DainzŁg 1930,
17, idem 1936, Danzig 1936, 11).
T. K i j e ń s k i , dz. cyt.
A. D r z y c i m s k i , M. G a j d z i ń i s k i , Kościół Polski w Wolnym Mie­
ście Gdańsku, Kierunki 38 (1968).
[
1 6
1 7
1 8
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
149
Wolnego Miasta G d a ń s k a m i e s z k a ł o P o l a k ó w od 30 do 40 t y s i ę c y na
ogólną liczbę 400 tysięcy m i e s z k a ń c ó w , co stanowi około 10 procent .
lu
Prawa ludności jpoiskiej
Traktat wersalski s f o r m u ł o w a ł zasadnicze wytyczne dla p r z y s z ł e g o
opracowania praw l u d n o ś c i polskiej w W o l n y m Mieście G d a ń s k u . W
punkcie 5 a r t y k u ł u 104 traktat zapewnia ...iż ż a d n e różnice nie b ę d ą czy­
nione w W o l n y m Mieście G d a ń s k u na n i e k o r z y ś ć obywateli polskich i
innych osób polskiego pochodzenia l u b m ó w i ą c y c h po polsku... . Stoso­
wnie do p o s t a n o w i e ń a r t y k u ł u 104 t r a k t a t u wersalskiego mocarstwa spo­
wodowały, że pod d a t ą 9 listopada 1920 r o k u podpisana została w Pary­
żu konwencja m i ę d z y r z ą d e m polskim a W o l n y m Miastem G d a ń s k i e m .
Polska delegacja złożyła swój podpis pod p r e s j ą dopiero 18 listopada
1920 roku. Na dokumencie zaś umieszczono d a t ę 9 listopada, aby wszy­
stko było w p o r z ą d k u .
A r t y k u ł 33 w rozdziale p i ą t y m k o n w e n c j i paryskiej z a w i e r a ł n a s t ę ­
pujące postanowienia d o t y c z ą c e l u d n o ś c i polskiej: Wolne Miasto
Gdańsk
zobowiązuje
się zastosować
do mniejszości
rasowych, religijnych
i języ­
kowych przepisy podobne do tych, które są stosowane przez Polskę na
terytorium
polskim w wykonaniu
rozdziału
I Traktatu
zawartego
w
Wersalu 28 czerwca 1919 roku między
Polską a Mocarstwami
Sprzy­
mierzonymi
i Stowarzyszonymi,
a szczególnie
czuwać,
aby w
prawo­
dawstwie i prowadzeniu
administracj
i żadna różnica nie objawiała
się
na szkodę obywateli polskich i innych osób pochodzenia lub języka
pol­
skiego. Oznaczało to w praktyce uznanie Polski i Wolnego Miasta G d a ń ­
ska za r ó w n o r z ę d n e strony, w b r e w t r a k t a t o w i wersalskiemu . W y k o ­
nanie tych zobowiązań oznaczało przyznanie w W o l n y m Mieście G d a ń s k u
takich samych praw, jakie polska z a p e w n i a ł a m n i e j s z o ś c i o m narodowym
na swoim t e r y t o r i u m , zgodnie z a r t y k u ł e m 8 i 9 t r a k t a t u z dnia 28 czer­
wca 1919 roku. P o w y ż s z e postanowienia w e s z ł y r ó w n i e ż do treści u m ó w
polsko-gdańskich. I c h wyraz znajdujemy t e ż w § 4 G d a ń s k i e j K o n s t y ­
tucji uchwalonej przez sejm g d a ń s k i 14 czerwca 1922 r o k u (zmienionej
4 lipca 1930).
7
20
21
22
Mimo iż U m o w a Warszawska liczyła 244 a r t y k u ł ó w , nie zostały za­
łatwione sprawy szkolne i obie strony z a s t r z e g ł y sobie o d r ę b n e , prawne
1 9
Ks. Fr. R o g a c z e w s k i , Fragen der Seelsorge des polhischen Volksteils
w: Diózesansynode des Bistunus Danzig 10—12.1.2.1935,, 102n; Por. Gazeta Gdańska
67(1919), MDG 1975, 286; ks. A. B a c i ń i s k i , dz. icyt., 38.
Zbiór dokumentów urzędowych,
I, 8—111.
J . W ó j c i c k i , Wolne Miasto Gdańsk 1920—1939, Warszawa 1976, 69.
** L . G e l b e r g , Prawo międzynarodowe
i historia dyplomatyczna. Wybór
dokumentów urzędowych dotyczących stosunku W-M. Gdańska do Rzeczypospoli­
tej Polskiej, I , 1918—1920,
2 8
21
KS.
150
PIOTR
TOCZEK
stanowiska. Definitywne s f o r m u ł o w a n i e t y c h p o s t a n o w i e ń ujęła dopiero
tzw. g d a ń s k o - p o l s k a umowa szkolna, zawarta 18 w r z e ś n i a 1933. W swej
treści umowa porusza s p r a w ę traktowania obywateli g d a ń s k i c h pocho­
dzenia polskiego. W g ł ó w n e j mierze umowa d o t y c z y ł a polskiego szkol­
nictwa publicznego i prywatnego wszelkich stopni i t y p ó w na terenie
Wolnego Miasta G d a ń s k a .
23
Stan faktyczny i realizowania postanowień traktatu wersalskiego
Przedstawione p o w y ż e j podstawy prawne ludności polskiej faktycz­
nie b y ł y u z a l e ż n i o n e od s t o s u n k ó w p o l s k o - g d a ń s k i c h , k t ó r e od początku
u k ł a d a ł y się n i e p o m y ś l n i e . Opanowana przez elementy pruskie admini­
stracja Wolnego Miasta G d a ń s k a s t a r a ł a się praktycznie uniemożliwić
Polakom korzystanie z uzyskanych u p r a w n i e ń . Prawie że niemożliwe o¬
kazało się u ż y w a n i e j ę z y k a polskiego z a r ó w n o w administracji jak i w
s ą d o w n i c t w i e . U ż y w a n i e j ę z y k a polskiego w miejscach publicznych było
utrudnione i p r z e ś l a d o w a n e . W ł a d z e Wolnego Miasta G d a ń s k a przez ak­
cję w y d a l e ń i nieprzyznawanie Polakom obywatelstwa g d a ń s k i e g o dą­
ż y ł y do ograniczenia liczby l u d n o ś c i polskiej.
Niemcy u r z ą d z a l i liczne akcje przeciwko Polakom w formie anty­
polskich kampanii prasowych, n a p a d ó w , syzkan i t e r r o r u fizycznego. Od­
nosiło się to r ó w n i e ż do życia kulturalnego, a przede wszystkim do
szkolnictwa. B r u t a l n e akcje germanizacyjne p o w i ą z a n e z terrorem z
k a ż d y m dniem w z r a s t a ł y na sile, zwłaszcza od 1930 roku, by swój szczyt
osiągnąć w dniu w y b u c h u drugiej w o j n y ś w i a t o w e j .
W takich warunkach ż y ł a Polonia g d a ń s k a , zawsze ściśle związana
z Kościołem, k t ó r y b y ł jej oparciem.
24
KOŚCIÓŁ W W O L N Y M MIEŚCIE
1. Ustanowienie
administracji
GDAŃSKU
apostolskiej
Z c h w i l ą ukonstytuowania się Wolnego Miasta G d a ń s k a 15 listopada
1920 r o k u p o w s t a ł problem k o ś c i e l n e j organizacji nowo utworzonego te­
renu politycznego. Na obszarze Wolnego Miasta m i a ł a w t y m czasie j u ­
r y s d y k c j ę diecezja c h e ł m i ń s k a , k t ó r a została w ł ą c z o n a do Polski oraz
w a r m i ń s k a pozostająca na terenie pruskim. W r o k u 1920 mieszkało na
t e r y t o r i u m g d a ń s k i m 119 470 k a t o l i k ó w , z czego 106 341 podlegało b i ­
skupowi c h e ł m i ń s k i e m u w Pelplinie, a 13 129 biskupowi w a r m i ń s k i e m u
2 3
M. P e l c z a r , dz. cyt, 167—468.
;Kfs. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 40—41. /Por. Z. C i e s i e l s k i ,
Teatr polski
w Wolnym
Mieście Gdańsku, 1920—1939, Gdańsk 1969, 15—16. Por. B. Z w a r r a,
Gdańszczanie, Gdańsk 1976; A. D r z y c i m s k i ,
Polacy... 256.
2 4
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
151
25
r e z y d u j ą c e m u we F r o m b o r k u . Katolicy, podobnie jak i cała ludność,
b y l i podzieleni na dwie zasadnicze g r u p y n a r o d o w o ś c i o w e : N i e m c ó w i
Polaków.
N i e m a l ż e od samego p o c z ą t k u zaczęły się ścierać sprzeczne interesy
katolickiej l u d n o ś c i polskiej i niemieckiej. Polacy ze w z g l ę d u na wielo­
w i e k o w ą t r a d y c j ę h i s t o r y c z n ą , a szczególnie po p r z e j ę c i u przez P o l s k ę
w ł a d z y nad Pomorzem, dążyli do tego, aby administracja k o ś c i e l n a na
terenie Wolnego Miasta b y ł a z w i ą z a n a z diecezjami polskimi, a k o n k r e t ­
nie z diecezją c h e ł m i ń s k ą . K i e d y w ł a d z e polskie u s u n ę ł y w diecezji c h e ł ­
mińskiej ze stanowisk k o ś c i e l n y c h paru księży, p r z e w a ż n i e działaczy cen­
trowych za prowadzenie ostrej, antypolskiej agitacji , stało się to po­
wodem niezadowolenia i licznych rezolucji organizacji niemieckich, żą­
dających p r z y ł ą c z e n i a G d a ń s k a do z a r z ą d z a n e j w ó w c z a s przez niemiec­
kich b i s k u p ó w diecezji w a r m i ń s k i e j , a u j m u j ą c y c h swe ż ą d a n i a : Los von
Pelplin! Los von Culml Hin zum Ermlandl '
Dążności te w latach od
1920 do 1922 b y ł y popierane wieloma demonstracjami i nawet petycjami
do Rzymu.
26
2 1
Należy p a m i ę t a ć , że t e r y t o r i u m g d a ń s k i e od p o c z ą t k u chrystianizacji
Pomorza p r z y n a l e ż n e b y ł o do diecezji kujawskiej z siedzibą we W ł o c ­
ł a w k u . J u ż w b u l i p a p i e ż a Eugeniusza I I I z 4 k w i e t n i a 1148 zatwierdza­
jącej posiadłości i prawa biskupa w ł o c ł a w s k i e g o Warnera wymienione
jest castrum Kdanzc z dziesięciną zboża i opłat p o r t o w y c h od s t a t k ó w .
Jest to pierwszy dowód p r z y n a l e ż n o ś c i G d a ń s k a do biskupstwa w ł o c ł a w ­
skiego (kujawskiego). Ta zależność G d a ń s k a i G d a ń s k i e g o Pomorza od
polskiego biskupa kujawskiego t r w a ł a nieprzerwanie aż do 1821 roku.
kiedy bullą Piusa V I I De salute animarum G d a ń s k i Pomorze G d a ń s k i e
zostają poddane biskupowi c h e ł m i ń s k i e m u z siedzibą w Pelplinie, a W i e l ­
kie Ż u ł a w y i teren m i ę d z y Wisłą a Nogatem p r z y ł ą c z o n o do biskupstwa
w a r m i ń s k i e g o . W z w i ą z k u z w i e l k ą na ó w c z e s n e czasy odległością sto­
licy b i s k u p ó w kujawskich we W ł o c ł a w k u od G d a ń s k a i z racji pewnej
odrębności obyczajowej l u d n o ś c i m i e s z k a j ą c e j na Pomorzu G d a ń s k i m ,
biskupi kujawscy w y o d r ę b n i l i w bliżej nieznanych okolicznościach (przed
2S
29
B a c i ń i s k i , Pierwszy (biskup .gdański 'Edward 0'Rourke, w: MDG
A . D r z y c i m s k i , Polityczne tło powstania diezecji gdańskiej,
ŻM,
5 (251) 1975, 14. Por. ks. A . B a c i ń s k i ,
Polskie duchowieństwo...
22—23.
Gazeta Gdańska 2 4 4 ( 1 9 2 0 ) , por. A . D r z y c i m s k i , dz. cyt., 15.
iKs. A . B a c i ń s k i , dz, cyt., 2 3 ; Por. Fr. Sfteffe<n, Die Diózese Danzig,
ihr erster Bischof..., Danzig 1926, 8; R. S t a c h n i k , Die katholische Kirche in
Danzig, Munster-Wesfcfalen 1959, 131. Należy zaznaczyć, iż ks. A . Baciński myl­
nie podaje liczbę katolików, którzy podlegali biskupowi chełmińskiemu i warmińskiemai.
M. P e r ł b a c h , Pommerelisches Urkundenbuch, Danzig 1882, 2, „Castrum
Kdanzc in Pomerania cum decima, tam annone, quam arnnrum eorum que de navibus solvuntur. Określenie castnuim oznaczało, że ktoś posiadał władzę jurysdyk­
cyjną na tym terenie.
R. S t a c h n i k , dz. cyt., 12.
2 5
LKJS. A .
1962. Por.
26
27
2 8
2 9
KS.
152
PIOTR
TOCZEK
r o k i e m 1240) teren Pomorza G d a ń s k i e g o jako Archidiakonat Pomorski
(Gdański). Archidiakonat ten p o d l e g a ł biskupowi w ł o c ł a w s k i e m u , który
z a s t ę p o w a ł archidiakon, n a l e ż ą c y do p r a ł a t ó w , w z g l ę d n i e dygnitarzy ka­
pituły katedralnej .
G o d n o ś ć archidiakona b y ł a bardzo często łączona z probostwem koś­
cioła N a j ś w i ę t s z e j M a r i i Panny w G d a ń s k u . W czasach późniejszych,
mniej w i ę c e j od połowy, X V wieku, niemal zawsze proboszcz kościoła
N a j ś w i ę t s z e j M a r i i Panny był r ó w n o c z e ś n i e Archidiakonem Pomorskim
Do r o k u 1681/82 archidiakonami b y l i księża Polscy .
W d a w n y m p a r a f i a l n y m kościele N a j ś w i ę t s z e j M a r i i Panny rezydo­
w a l i od p o c z ą t k ó w reformacji w G d a ń s k u duchowni l u t e r a ń s c y . Nomi­
nacja p r o b o s z c z ó w tego kościoła p o z o s t a w a ł a jednak — zgodnie z przy­
w i l e j e m Kazimierza J a g i e l l o ń c z y k a z 15 maja 1457 r. — w r ę k a c h króla
polskiego. Pozbawieni swej ś w i ą t y n i proboszczowie katolickiej parafii Naś w i ę t s z e j M a r i i Panny odprawiali n a b o ż e ń s t w a na terenie dawnej ple­
banii. Jan I I I Sobieski położył p o d w a l i n y pod b u d o w ę nowego kościoła
pod wezwaniem Sw. Ducha, Sw. Jana i Św. Andrzeja (tzw. później Kap­
lica K r ó l e w s k a ) c h c ą c u m o ż l i w i ć d z i a ł a j ą c y m nadal k a t o l i c k i m probosz­
czom kościoła N a j ś w i ę t s z e j M a r i i Panny n a l e ż y t e s p e ł n i e n i e obowiązków
religijnych. Stan t a k i został zatwierdzony i u j ę t y prawnie przez władze
kościelne w 1718 r o k u , kiedy biskup w ł o c ł a w s k i p r z e p r o w a d z a j ą c nowy
podział parafii G d a ń s k a , w y m i e n i ł jako kościół parafialny K r ó l e w s k ą
K a p l i c ę , p o d k r e ś l a j ą c , że stan ten m o ż e t r w a ć do c h w i l i umożliwienia
k a t o l i k o m korzystania z kościoła Panny M a r i i . Przy ponownym rozgra­
niczeniu parafii g d a ń s k i c h w 1840 r o k u w ł a d z e pruskie ten stan zat­
w i e r d z i ł y . L u t e r a ń s k i c h p r o b o s z c z ó w kościoła N a j ś w i ę t s z e j M a r i i Panny
m i a n o w a ł od c h w i l i zajęcia G d a ń s k a przez Prusy — k r ó l p r u s k i .
30
31
32
Polacy g d a ń s c y m i e l i więc p e ł n e prawo o p i e r a j ą c się na t r a d y c j i h i ­
storycznej i na swej większości d o m a g a ć się połączenia G d a ń s k a z pol­
ską diecezją c h e ł m i ń s k ą , jako n a s t ę p c z y n i ą części terenu diecezji kujaw­
skiej . M i m o to 31 grudnia 1921 r o k u proboszczowie Wolnego Miasta
G d a ń s k a w y s ł a l i do R z y m u m e m o r i a ł , w k t ó r y m prosili, aby wyłączone
niemieckich k a t o l i k ó w z p r z y n a l e ż n o ś c i do diecezji c h e ł m i ń s k i e j , którq
z a r z ą d z a ł biskup r e z y d u j ą c y w Polsce, z powodu tego, że s t w a r z a ć tc
może w przyszłości p o w a ż n e t r u d n o ś c i n a t u r y politycznej. Proponowano,
aby oddano wszystkich k a t o l i k ó w G d a ń s k a pod j u r y s d y k c j ę biskupa
w a r m i ń s k i e g o , r e z y d u j ą c e g o w Prusach Wschodnich, albo utworzono sa­
modzielną kościelną jednostkę administracyjną .
33
8 0
iTamże.
8 2
Tamże 99-^100.
Tamizę 114—tli 5.
K s . A. B a c i ń s i k i ,
8 2
88
dz. cyt., 23;
Fr. S t e f f e m ,
dz. cyt.,
35n.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
153
N a p i ę t ą s y t u a c j ę r o z w i ą z a ł dekret Piusa X I Sanctissimus
Dominus
z 24 kwietnia 1922 na mocy k t ó r e g o utworzono z obszaru Wolnego M i a ­
sta G d a ń s k a a d m i n i s t r a c j ę apostolską podległą b e z p o ś r e d n i o p a p i e ż o w i .
Urząd administratora powierzono biskupowi E d w a r d o w i 0 ' R o u r k e . T y m
samym katolicy Wolnego Miasta G d a ń s k a zostali w y ł ą c z e n i z a r ó w n o spod
j u r y s d y k c j i biskupa c h e ł m i ń s k i e g o jak i w a r m i ń s k i e g o .
34
2. Ustanowienie
diecezji
gdańskiej
Z ustanowienia administracji apostolskiej Senat G d a ń s k a nie b y ł zadowolny. Nieprzychylne ustosunkowanie się Senatu i niemieckich kato­
lików s p o t ę g o w a ł zawarty 10 lutego 1925 r o k u konkordat m i ę d z y Pol­
ską a Stolicą Apostolską, w k t ó r y m postanowiono w a r t y k u l e 3, że
... Uprawnienia
Nuncjusza
Apostolskiego
w Polsce rozciągać
się będą
na terytorium Wolnego Miasta
Gdańska .
A r t y k u ł p o w y ż s z y jako konsekwencja praw Polski w G d a ń s k u miał
niestety — t y l k o symboliczne znaczenie. Rząd polski i administracja
kościoła polskiego nie o t r z y m a ł y ż a d n y c h u p r a w n i e ń , u m o ż l i w i a j ą c y c h
opiekę d u s z p a s t e r s k ą nad ludnością polską w W o l n y m Mieście G d a ń s s k u . Decyzje konkordatu s p o w o d o w a ł y jednak w dniu 12 lipca 1925
zebranie Organizacji K a t o l i k ó w Niemieckich (Organisation der K a t h o liken Deutscher Nationalitat der Freien Stadt Danzig), na k t ó r y m u c h ­
walono r e z o l u c j ę na temat konkordatu i p r z e s ł a n o ją do W a t y k a n u ;
skutkiem usilnych s t a r a ń wezwano w połowie grudnia 1925 r o k u ks.
biskupa 0 ' R o u r k e do R z y m u . O definitywne r o z w i ą z a n i e pozycji p r a w ­
nej Kościoła w W o l n y m Mieście zabiegał u n a j w y ż s z y c h w ł a d z kościel­
nych Senat, p r o p o n u j ą c utworzenie na t e r y t o r i u m G d a ń s k a biskupstwa
z prawem egzempcji, czyli zależnego wprost od Stolicy Apostolskiej. To
było g ł ó w n y m celem w i z y t y w Watykanie w g r u d n i u 1925 r o k u referen­
ta spraw zagranicznych Senatu Wolnego Miasta G d a ń s k a Hansa J. Ferbera . W w y n i k u obu w i z y t oraz po d o k ł a d n y m rozpatrzeniu wszystkie­
go, a także z uwagi na to, że utworzenie administracji apostolskiej jest
czymś p r z e j ś c i o w y m , bullą p a p i e s k ą Piusa X I Universa
Christi
fidelium
cura z 30 grudnia 1925 r o k u została erygowana samodzielna diecezja
g d a ń s k a z prawem egzempcji . Pierwszym biskupem mianowany został
35
36
37
38
39
84
A AS, 14(1922) 312. Życiorys ks. biskupa E . 0'Rourke w: Altipreustsis-che Biographie I I I , Mariburg/Lahin 1975, 1034, napisany przez Hansa Schmaucha. M. P e l ­
c z a r , Polski Słownik Biograficzny, 23, Wrocław 1978.
Dziennik Ustaw RP. 1925, Konkordat Polski ze Stolicą Apostolską, Lwów
1925, 36. Por. ks. A. B a c i ń s k i ,
,dz. cyŁ, 24. Por. A. D r z y c i m s k i ,
dz.
cyt, 22.
A. D r z y c i m s k i ,
dz. cyt., 23.
Ks. A. B a c i ń s k i, dz. cyit.
A. D r z y c i m s k i ,
diz. cyt., 22.
AAS 18 (1926) 39—40. Por. A. D r z y c i m s k i ,
dz. cyt., 2:2; ks. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 24—25; Gazeta Gdańska, 37 (1926).
35
8 8
87
8 8
8 9
KS.
154
PIOTR
TOCZEK
dotychczasowy administrator apostolski w G d a ń s k u ks. biskup Edward
0'Rourke. Ingres o d b y ł się 1 czerwca 1926 r o k u w pocysterskim, klasz­
t o r n y m kościele oliwskim, k t ó r y w b u l l i erekcyjnej został podniesiony
do godności k a t e d r y .
40
3. Duszpasterstwo
Polaków
w Wolnym
Mieście
Gdańsku
Powstanie Wolnego Miasta i w y n i k a j ą c e z tego faktu u m o w y dały
Polakom G d a ń s k a nowe prawa i n a ł o ż y ł y nowe obowiązki. Przez polityczno-gospodarcze p o w i ą z a n i a G d a ń s k a z P o l s k ą - w z r a s t a ł a liczba kato­
l i k ó w P o l a k ó w , k t ó r z y b y l i zatrudnieni w w i e l u polskich urzędach, w
Komisariacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej, polskiej Dyrekcji
Poczt i Telegrafów, jako inspektorzy celni, częściowo w Radzie Portu
i D r ó g Wodnych w G d a ń s k u oraz w polskim szkolnictwie Wolnebo Mia­
sta G d a ń s k a .
Na terenie G d a ń s k a założono wiele polskich f i r m i przedsiębiorstw.
Liczba ich dochodziła do 41. Do l u d n o ś c i polskiej w G d a ń s k u doliczyć
też n a l e ż y p r a c o w n i k ó w sezonowych w liczbie 5—6 tysięcy, z k t ó r y c h
około 80,% m i e s z k a ł o na Ż u ł a w a c h i Nizinach, a 20% w pozostałych oko­
licach. O g ó l n a liczba k a t o l i k ó w P o l a k ó w łącznie z pracownikami sezo­
n o w y m i w a h a ł a się w granicach od 30 do 40 t y s i ę c y .
W c h w i l i utworzenia A d m i n i s t r a c j i Apostolskiej w G d a ń s k u istniały
w jej granicach kościoły, w k t ó r y c h odprawiano w ustalonych t e r m i ­
nach n a b o ż e ń s t w a ze ś p i e w e m i kazaniem w j ę z y k u polskim. Raz w mie­
siącu polskie nieszpory o d b y w a ł y się w kościele Sw. Brygidy, w czasie
trzeciego z kolei w m i e s i ą c u n a b o ż e ń s t w a w T r ą b k a c h Wielkich, przy
czym czytano E w a n g e l i ę w j ę z y k u polskim i w j ę z y k u t y m wygłaszano
kazanie. P r z y j ę c i e do I K o m u n i i św. o d b y w a ł o się w G d a ń s k u co roku
w i n n y m kościele, do c h w i l i utworzenia kościołów polskich . Również w
miejscowości Sw. Wojciecha odpust o d b y w a ł się częściowo w j ę z y k u pol­
skim. Zniesiono natomiast polską procesję Bożego Ciała w Siedlcach. Na
terenie O l i w y , b ę d ą c e j do 30 czerwca 1926 r. s a m o d z i e l n ą gminą, dzia­
łali trzej w i k a r z y parafii oliwskiej: ks. W i k t o r Wysocki w latach 1918 do
1921, po n i m ks. E d m u n d K a m i ń s k i 1921 do 1925 oraz p o c h o d z ą c y z War­
m i i emerytowany ks. W i k t o r K o w a l s k i (zm. 5 I X 1945 r.), k t ó r z y bardzo
ż y w o w s p ó ł p r a c o w a l i z polskimi stowarzyszeniami i organizacjami w
Oliwie .
41
42
43
4 0
Gazeta Gdańska 125 (1926).
Ks. Fr. R o g a c z e w is k i, Fragen... 103. 'Por. kis. E . K l e i n e ir it, Usta¬
wodawstwo I Synodu Gdańskiego i jego duszpasterski charakter, MDG 1975, 286.
PR Gd — A. Makurath.
Fr. M a.m uts zk a, Kaszubi Oliwscy, Gdańsk 1980, 69, 71, 73—77, 83, 85,
88, 91, 94—95, 99, 101—103, 113, 116,163. Ks. Wiktor Wysocki, ur. 30 06 1889
zim.
4 1
4 2
4 3
(
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
155
Nie w y s t a r c z a ł o to jednak powszechnym pragnieniom i w y m o g o m
katolickiej ludności polskiej G d a ń s k a . Polacy nie m i e l i przecież ż a d n e g o
własnego kościoła lub kaplicy, w k t ó r e j k o n c e n t r o w a ł o b y się życie r e l i ­
gijne. Odczuwano ogromny brak możliwości u r z ą d z a n i a n a b o ż e ń s t w na
rozpoczęcie i z a k o ń c z e n i e r o k u szkolnego dla Polskiego G i m n a z j u m w
G d a ń s k u . Nie m o ż n a było z o r g a n i z o w a ć spowiedzi i k o m u n i i św. dla sto­
w a r z y s z e ń szkolnych, jak r ó w n i e ż z okazji polskich ś w i ą t narodowych
i kościelnych. B r a k było bardzo lubianych przez polskich k a t o l i k ó w na­
bożeństw, nieszporów, n a b o ż e ń s t w a majowego, Gorzkich Żali, procesji
czy rekolekcji. Polski ś p i e w religijny, k t ó r y szczególnie w masowym w y ­
konaniu podnosił P o l a k ó w na duchu i u m a c n i a ł ich, był zasadniczo u¬
trudniany a czasem zaniedbany .
44
Polacy, katolicy boleśnie odczuwali brak polskiej opieki duszpaster­
skiej, co p r o w a d z i ł o d o r a s t a j ą c ą młodzież do oddalenia się od Kościoła.
D u c h o w i e ń s t w o niemieckie w y k o r z y s t u j ą c s y t u a c j ę polskich k a t o l i k ó w
(zwłaszcza członkowie p a r t i i politycznej k a t o l i k ó w niemieckich g d a ń ­
skiego Zentrum), szerzyło g e r m a n i z a c j ę na k a ż d y m k r o k u i wszelkimi
sposobami ...uważało za swój obowiązek
patriotyczny
germanizować
pol­
skie dusze katolickie zarówno
z ambony, jak i w konfesjonale,
a głów­
nie za pośrednictwem
różnych
stowarzyszeń
parafialnych
szczególnie
młodzieżowych...
Z tego więc w z g l ę d u oraz z uwagi na znaczenie w s p ó l ­
noty k o ś c i e l n o - n a r o d o w e j p r z y s t ą p i l i polscy k a p ł a n i i Polacy g d a ń s c y
do organizowania polskich ś w i ą t y ń . B y ł o to d u s z p a s t e r s k ą koniecznością.
Najpierw p o w s t a ł a przy dzisiejszej u l i c y Jana A u g u s t y ń s k i e g o (wówczas
A m Weissen Turm), kaplica (ok. 100 m ) przy G i m n a z j u m Polskim M a - ,
cierzy Szkolnej w G d a ń s k u , przeznaczona g ł ó w n i e dal m ł o d z i e ż y g i m ­
nazjalnej . J e d n a k ż e p r z y j ę t a została przez s p o ł e c z e ń s t w o polskie jako
wielkie dobrodziejstwo i chociaż b y ł a bardzo ciasna, to jednak w czasie
n a b o ż e ń s t w w niedziele i ś w i ę t a t ł u m n i e uczęszczana. O p i e k ę nad k a p l i ­
cą roztaczały polskie siostry dominikanki i k a ż d o r a z o w y prefekt G i m ­
nazjum Polskiego Macierzy Szkolnej , W r o k u 1935 kaplica została ra45
2
46
47
25 03 1937. Ks. R. Stachnik nie wspomina o jego polskiej /działalności.
Zob. R.
S t a c hm i,k, Danziger Priesterbuch 1920—1945; 1945-—1965. Hildesheim
1965,
193—194.
Ks. Edmiund Kamiński', ur. 16 05 1889 zm, 16 06 1964. Pochodził z polskiej, ale nieco
zgermanizowanej rodziny,, z południowych ówczesnych Prus Zachodinich. Wahał się
pomiędzy polskością a niemiećkością. Zób. R. S t a c h n i k ,
dz. cyt., 114—115.
Ks. Wiktor Kowalski, zm. 5 09 1945. K s . R. Stachnik tnie wspomina o jego polskiej
działalności. Zob. R. S t a c h n i k , dz. cyt., 121.
K s . Fr. R o , g a c z e w i s k i , dz. cyt., 103.
Ks. A. B a c i ń s k i ,
dz. cyt.,, 61; Por. Straż Gdańska 11 (19.34), Gazeta
Gdańska z 10.10.1935.
Ks. Fr. R o g a c z e w s k i , dz. cyt., 103.
Od chwili otwarcia Gimnazjum do roku 1930 prefektem Gimnazjum był
ks. Leon Miszewski, od 1930 r. do 1933 r. ks. dr Fr. Komorowski, od 1933 do 1939 r.
ks. M. Górecki.
44
4 5
46
4 7
KS.
156
PIOTR
TOCZEK
zem z domem zakonnym sióstr dominikanek przeniesiona do gmachu
byłej D y r e k c j i Kolejowej p r z y u l i c y Dyrekcyjnej 2—4 ( A m O ł i v a e r Tor
2—4) .
Jeszcze w 1924 r o k u w dawnej u j e ż d ż a l n i wojskowej otwarto polską
k a p l i c ę . Dzięki entuzjazmowi Polonii G d a ń s k a i pomocy finansowej K o ­
misariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w maju 1925 roku na­
stąpiło p o ś w i ę c e n i e nowej polskiej ś w i ą t y n i pod wezwaniem Sw. Stani­
s ł a w a Biskupa . W ten sposób nareszcie Polacy uzyskali swoją ś w i ą t y ­
nię. Proboszczem t y t u l a r n y m został ks. B r o n i s ł a w Komorowski, w i k a r y
p r z y kościele N a j ś w i ę t s z e g o Serca Pana Jezusa we Wrzeszczu. Od te]
c h w i l i codziennie rano odprawiano Mszę ś w . o gdz. 7.00, a w niedziele
i ś w i ę t a z polskim kazaniem i ś p i e w e m w i e r n y c h o godz. 8.00 i 10.00,
nieszpory zaś o godz. 15.30. Wraz z o ż y w i o n y m ż y c i e m k o ś c i e l n y m na­
s t ą p i ł r o z w ó j katolickich
organizacji s p o ł e c z n y c h . S p e ł n i ł y się przewi­
dywania: kościół. Sw. S t a n i s ł a w a s t a ł się c e n t r u m polskości Wrzeszcza,
a do czasu w y b u d o w a n i a kościoła Chrystusa K r ó l a r ó w n i e ż i G d a ń s k a
48
49
Trzecia polska kaplica pod wezwaniem M a t k i Boskiej C z ę s t o c h o w ­
skiej w dzielnicy G d a ń s k - N o w y Port p o w s t a ł a w podobny sposób, co
kościół Sw. S t a n i s ł a w a Biskupa, utworzona z dawnej hali artyleryjskiej.
Uroczyste p o ś w i ę c e n i e o d b y ł o się 7 sierpnia 1932. O p i e k ę d u s z p a s t e r s k ą
s p r a w o w a ł t a m prefekt G i m n a z j u m Polskiego w G d a ń s k u , ks. Marian
G ó r e c k i . B y ł o to jeszcze jedno miejsce, gdzie m o ż n a b y ł o udzielać chrztu
ś w . polskim dzieciom, p r z y j m o w a ć je do pierwszej k o m u n i i Św., błogo­
s ł a w i ć ś l u b y . Z t y c h o ś r o d k ó w m o g ł y k o r z y s t a ć bez o g r a n i c z e ń jedynie
osoby p o s i a d a j ą c e obywatelstwo polskie i z a m i e s z k a ł e stale na terenie
Wolnego Miasta G d a ń s k a . Natomiast Polacy, obywatele Wolnego Miasta
G d a ń s k a musieli uprzednio u z y s k a ć zgodę swego w ł a ś c i w e g o proboszcza.
Ich rodziny jako podstawowe k o m ó r k i s p o ł e c z e ń s t w a polskiego b y ł y oś­
r o d k i e m Polonii G d a ń s k i e j i p r z y c z y n i a ł y się do rozwoju Kościoła kato­
lickiego w W o l n y m Mieście G d a ń s k u .
50
Wielkie zasługi w t y m zakresie położył ks. Francisezk Rogaczewski.
P r z y b y ł on do G d a ń s k a w 1920 r o k u jako obywatel Polski i z w i e l k i m
trudem, przy u s i l n y m staraniu Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej
Polskiej u z y s k a ł obywatelstwo g d a ń s k i e . B y ł t y t u l a r n y m proboszczem
p o w s t a j ą c e j ś w i ą t y n i pod wezwaniem Chrystusa K r ó l a , -zajmując w hie­
rarchii k o ś c i e l n e j stanowisko wikarego parafii Sw. Józefa w G d a ń s k u ,
k t ó r e j proboszcz ks. Klemens Fedtke b y ł bardzo życzliwie ustosunko4 8
K s . Fr. R oig a c z e w s k i ,
dz. cyt., 104. Por. ks. A. B a c i ń s k i ,
dz.
cyt., 68.
Ks. F r . R o g a c z e w s k i , dz. cyt., 104. Por. ks. A. B a c i ń s k i ,
dz. cyt.,
63. Zbiór dokumentów
urzędowych,
dz. cyt., I I I 1924—1926, 39, 62.
Ks. Fr. R o g a c z e w s k i , dz. cyt., 104. Por. ks. A. B a c i ń s k i
dz. cyt.,
68—69.
4 9
3 0
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
157
51
wany do P o l a k ó w . Po zorientowaniu się w sytuacji P o l a k ó w w G d a ń ­
sku doszedł ks. Franciszek Rogaczewski do wniosku, że n a l e ż y w z m ó c
pracę d u s z p a s t e r s k ą i ożywić działalność polskich organizacji religijnych,
społecznych a anwet politycznych przede w s z y s t k i m przez wybudowanie
w jak n a j k r ó t s z y m czasie polskiego kościoła w G d a ń s k u , k t ó r y p o s i a d a ł ­
by odpowiednie zaplecze terenowe. Ś r o d k i na b u d o w ę kościoła otrzyma­
no od Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej, i zgromadzono
z ofiar, s k ł a d e k i d o c h o d ó w z r ó ż n y c h imprez, k i e r m a s z ó w (zwanych
wówczas bazarami) i loterii, k t ó r e w p r z e w a ż a j ą c e j mierze organizowa­
ły katolickie stowarzyszenia, g ł ó w n i e Towarzystwo B u d o w y Kościołów
Polskich w G d a ń s k u i jego oddziały w G d a ń s k u - W r z e s z c z u i w Sopocie .
W swojej n i e z w y k ł e j ż y w o t n o ś c i i g ł ę b o k i m zapale ks. Franciszek Roga­
czewski okazał się w y t r w a ł y m t w ó r c ą p o d j ę t e g o dzieła; już w niedzielę
30 p a ź d z i e r n i k a 1932 w obecności Komisarza Generalnego RP, ministra
Kazimierza Papee, szefów polskich u r z ę d ó w w G d a ń s k u , p r e z e s ó w , de­
legatów polskich towarzystw i przedstawicieli polskich organizacji odbyło
się uroczyste p o ś w i ę c e n i e nowego kościoła pod wezwaniem Chrystusa
Króla w G d a ń s k u . Budowla, k t ó r a m i a ł a być z a c z ą t k i e m znacznie w i ę k ­
szej ś w i ą t y n i przewidziana b y ł a w planach jako obszerna sala parafial­
na, a w pomieszczeniach podziemnych m i a ł y się mieścić siedziby polskich
organizacji katolickich. Polonia G d a ń s k a z jej nestorem J ó z e f e m Czy­
żewskim na czele znalazła w proboszczu parafii Chrystusa K r ó l a
... nie tylko duchowego kierownika,
lecz także ofiarnego i
bezkompro­
misowego ojca i opiekuna .
Przy n o w o w y b u d o w a n y m kościele zognis­
kowało się życie religijne P o l a k ó w . Tutaj o d b y w a ł y się najczęściej cen­
tralne uroczystości religijne. O i m p o n u j ą c e j działalności duszpasterstwa
przy kościele Chrystusa K r ó l a ś w i a d c z y fakt, że k i e d y w p o c z ą t k o w y c h
latach istnienia kościoła liczba rozdanych k o m u n i i św. w y n o s i ł a 8—9
tysięcy rocznie, to już w 1935 r o k u w z r o s ł a do 27 tysięcy. W z r o s ł a r ó w ­
nież liczba dzieci uczęszczających na k a t e c h i z a c j ę do pierwszej k o m u n i i
św. W latach przed rokiem 1933 w y n o s i ł a zaledwie od 25 do 40 dzieci,
w roku 1935 doszła do 170 .
52
53
54
Oprócz w y ż e j w y m i e n i o n y c h kaplic i kościołów polskich i s t n i a ł a jesz­
cze kaplica M a t k i Boskiej C z ę s t o c h o w s k i e j w koszarach na Westerplatte,
w G d a ń s k u . O p i e k ę d u c h o w ą nad załogą sprawowali kapelan m a r y n a r k i
wojennej w G d y n i i księża katecheci polskich szkół G d a ń s k a ks. Marian
Górecki, ks. Leon Bemke — pallotyn. Podobna kaplica z n a j d o w a ł a się
również w najdalej w y s u n i ę t y m punkcie diecezji g d a ń s k i e j , we wsi Piek61
M. P e l c z a r (relacja- ustna).
K s . Fr. R o g a c z e wis k i, dz. cyt.,
cyt., 66.
Ks. A. B a c i ń s k i, dz. cyt, 67.
Tamże, 68
52
58
64
104. Por. ks. A.
B a c i ń s k i,,
dz.
KS.
158
PIOTR
TOCZEK
ło. Kaplica ta oddana do u ż y t k u 4 lipca 1937 mieściła się w Domu Pol­
skim. Dzięki zabiegom ks. Franciszka Rogaczewskiego został t u założony
stały p u n k t duszpasterski dla P o l a k ó w . I c h opiekunem b y ł ks. Józef D y dymski. R ó w n i e ż Polonia sopocka p o s i a d a ł a swoją kaplicę pod wezwa­
niem W n i e b o w z i ę c i a M a t k i N a j ś w i ę t s z e j , o d d a n ą dla celów k u l t u r e l i g i j ­
nego 24 listopada 1935 r o k u . P r a c ą d u s z p a s t e r s k ą k i e r o w a ł ks. W ł a d y ­
sław Szymański.
W w y n i k u interwencyjnego referatu ks. Franciszka Rogaczewskiego
na Pierwszym Synodzie diecezji g d a ń s k i e j , odprawiano n a b o ż e ń s t w a z
polskim kazaniem i p o l s k i m i ś p i e w a m i również w i n n y c h kościołach
g d a ń s k i c h . B y ł y to: w G d a ń s k u kościół Sw. Mikołaja, Sw. Józefa, Sw.
B r y g i d y ; w G d a ń s k u - W r z e s z c z u kośc'ół N a j ś w i ę t s z e g o Serca Jezusowego,
kościół w G d a ń s k u - B r z e ź n d e , w G d a ń s k u - O l i w i e katedra, w Sopocie koś­
ciół Gwiazdy Morza oraz kościoły w m i e j s c o w o ś c i a c h : Sw. Wojciech,
T r ą b k i Wielkie, P o g o r z a ł a Wieś, K a ł d o w o i P i e k ł o . N a b o ż e ń s t w a polskie
w kościołach ś w . B r y g i d y i Sw. Józefa odprawiano t y l k o sporadycznie,
natomiast w parafiach wiejskich w e d ł u g ustalonego terminarza . Po­
mimo, że i s t n i a ł y dwa samodzielne polskie kościoły i k i l k a kaplic, to jed­
nak odczuwano brak podstawowych praw dla polskich księży i wiernych.
W y n i k a ł o to stąd, że l u d n o ś ć polska kanonicznie n a l e ż a ł a do parafii za­
r z ą d z a n y c h przez p r o b o s z c z ó w n a r o d o w o ś c i niemieckiej. Dlatego też
g ł ó w n y referent ze strony polskiej na Pierwszym Synodzie g d a ń s k i m po­
r u s z y ł s p r a w ę rozszerzenia zakresu duszpasterstwa wśród P o l a k ó w . Po­
stulowano r ó w n i e ż , b y duchowni uczyli się j ę z y k a polskiego . Ustawo­
dawstwo Pierwszego Synodu z m i e r z a ł o do w i ę k s z e j autonomii duszpa­
sterstwa ludności polskiej, j a k r ó w n i e ż i jego rozbudowy. W y r a ż o n o ży­
czenie, b y n a b o ż e ń s t w a polskie w p r o w a d z i ć w w i e l u parafiach liczniej
z a m i e s z k a ł y c h przez P o l a k ó w a kazania w czasie Mszy ś w . wygłaszane
b y ł y t a m w j ę z y k u polskim.
55
56
57
Referat ks. Franciszka Rogaczewskiego został p r z y j ę t y bardzo pozy­
tywnie. Świadczy o t y m fakt, iż zgodnie z p o s t u l a ć ją Synod zaaprobował
wydanie polskiego ś p i e w n i k a , m o d l i t e w n i k a oraz katechizmu . Ks. b i ­
skup E d w a r d 0 ' R o u r k e w y d a ł nawet z a r z ą d z e n i e , aby wszyscy duszpa­
sterze opanowali j ę z y k polski. Chociaż u c h w a ł y I Synodu gdańskiego
b y ł y optymistyczne, to jednak sytuacja Polonii g d a ń s k i e j n ę k a n e j wzra­
stającą falą germanizacji b y ł a ciężka. Doskonale z d a w a ł sobie z tego
s p r a w ę biskup E d w a r d 0'Rourke. P o c z ą t k o w o jego stanowisko aprobo­
w a l i przedstawiciele katolickiego, niemieckiego Z e n t r u m . Niebawem jed58
5 5
'Ks. F r . R dg a c z e w s ik i, dz. cyt., 105. Por. ks. A. B a c i ń s k i ,
cyt., 73^74; por. M,DG 8 (1964) 228 i 12 (1968) 193.
RPGd — A. Makuraith.
Ks. F r . R o g a c z e w s k i , dz. cyt., 105—106.
Tamże, 108, 120.
5 6
57
58
dz
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
159
nak Biskup, widząc stronniczość niemieckiego d u c h o w i e ń s t w a , a g ł ó w n i e
partii Zentrum, w stosunku do polskiej ludności katolickiej Wolnego
Miasta G d a ń s k a , zaczął s t a w a ć zdecydowanie w obronie polskich k a t o l i ­
ków. K r y t y c z n y m p u n k t e m stała się sprawa polskich parafii personal­
nych zakończona u s t ą p i e n i e m biskupa Edwarda 0 ' R o u r k e z diecezji g d a ń ­
skiej .
Fakty te s k ł a n i a ł y polskich księży już od p o c z ą t k u istnienia Wolnego
Miasta G d a ń s k a do działania t a k i m i formami duszpasterstwa, k t ó r e by
u o d p o r n i ł y i w z m o c n i ł y duchowo P o l a k ó w w W o l n y m Mieście G d a ń s k u .
W t y m celu wprowadzono w kościele Sw. S t a n i s ł a w a i Chrystusa K r ó l a
uroczyste odprawianie n a b o ż e ń s t w z okazji rocznic i ś w i ą t narodowych.
Uroczyście organizowano też w s p ó l n i e p i e l g r z y m k i do Sw. Wojciecha
pod G d a ń s k i e m , a szczególną u w a g ę z w r ó c o n o na d y n a m i c z p n ą działal­
ność polskich organizacji kościelnych, zlokalizowanych przede wszyst­
k i m przy polskich kościołach, kaplicach i szkołach. S k u p i a ł y się t u wszy­
stkie w a r s t w y polskiej społeczności G d a ń s k a . W diecezji g d a ń s k i e j ist­
niało około 18 zorganizowanych s t o w a r z y s z e ń k o ś c i e l n y c h . K a ż d a or­
ganizacja m i a ł a w ł a s n y statut o k r e ś l a j ą c y cele i zakres działania. Sku­
piały w swoich szeregach dzieci, młodzież i dorosłych. Na I Synodzie
G d a ń s k i m referat na temat s t o w a r z y s z e ń katolickich wygłosił ks. K l e ­
mens Fedtke, k t ó r y m . i n . powiedział: ...Właśnie
dziś, kiedy
zapaloną
pochodnię
rzucono w naród niemiecki
do walki z wiarą i
Kościołem,
zwłaszcza katolickim, musimy wszystko uczynić, by nasze
stowarzyszenia,
zwłaszcza
katolickie
utrzymać,
uchronić je przed wszelkimi
napaściami,
pracę ich uczynić owocną...
W kwestii tej ks. biskup E d w a r d 0 ' R o u r k e
już w r o z p o r z ą d z e n i u z dnia 15 w r z e ś n i a 1933 r o k u tak s f o r m u ł o w a ł
swoje stanowisko:
59
60
61
62
— Stowarzyszenie katolickie o charakterze kościelnym i podległe władzy biskupa
pozostają nadal;
— O ile ma nastąpić reorganizacja stowarzyszenia z powodu zaistniałych okolicz­
ności, należy nowe .propozycje i statuty iprzedłożyć władzy 'biskupiej i prosić
o zatwierdzenie;
— Wspomniane .stowarzyszenia tnie mogą być rozwiązane mocą własnej powagi;
— Mieszanie tsię katolickich (stowarzyszeń do spraw politycznych jest niedopu­
szczalne .
68
6 9
M. P e l c z a r , Polski Słownik Biograficzny, 23, Wrocław 1978.
Ks. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 83-^85.
Liczba ta znacznie się powiększy jeżeli dodamy, że niemal w każdej dziel­
nicy Gdańska i przy każdym polskim kościele, kaplicy czy szkole istniały takie
same stowarzyszenia. Dlatego niektórzy padają, że wAw organizacji było ponad 40
czy iteż 101. Por. MDG 1975, 285—286.
Ks. K. F e d t k e, Vereinswesen w: Diózesansynode, jw. 102. Por.
ks.
E. K l e i n e r t , dz. cyt., 283.
A K B G d D-7 Vere:'ine-Verschiedene. Por. Diózęsansynode, 119—120.
8 0
61
8 2
53
KS.
160
PIOTR
TOCZEK
P o w y ż s z e r o z p o r z ą d z e n i e weszło do u c h w a ł synodalnych jako punkt 122.
W celu skoordynowania wszystkich f o r m działalności, jakie wypracowa­
ły katolickie stowarzyszenia (uświęcanie życia codziennego, ewangeliza­
cja, d o b r o c z y n n o ś ć , praca społeczna itp.) synod postuluje, by wszystkie
te organizacje ująć w cztery zasadnicze grupy: młodzieży żeńskiej, m ł o ­
dzieży m ę s k i e j , kobiet i m ę ż c z y z n . Z a r z ą d z o n o , że k i e r o w n i c t w o nad t y rn grupami obejmie: Centralny K o m i t e t K a t o l i k ó w Diecezji Gdańskiej,
k t ó r e g o p r z e w o d n i c z ą c y m jest biskup. Wszystkie te stowarzyszenia mają
działać w ramach A k c j i K a t o l i c k i e j . Synod z d e c y d o w a ł , że polskie sto­
warzyszenia b ę d ą n a l e ż a ł y do Polskiego Z w i ą z k u Diecezjalnego, a od ro­
k u 1936 do Z e s p o ł u Polskich Towarzystw K o ś c i e l n y c h w Sopocie lub do
Centralnego K o m i t e t u K a t o l i k ó w P o l a k ó w Diecezji G d a ń s k i e j w G d a ń ­
sku .
;
64
65
Polskie organizacje katolickie g ł ó w n i e s k u p i a ł y się przy kościele Chry­
stusa K r ó l a w G d a ń s k u i Sw. S t a n i s ł a w a we Wrzeszczu, a organizowane
b y ł y przez polskich k a p ł a n ó w . A k t y w n o ś ć s t o w a r z y s z e ń kościelnych by­
ła wysoko ceniona w ś r ó d G d a ń s z c z a n . I c h członkowie pogłębiali w i a r ę
i h a r t o w a l i ducha do obrony przed naporem hitlerowskim. Organizacje
b y ł y ostoją dla k a ż d e g o Polaka, k t ó r y m ó g ł n a u c z y ć się poprawnego j ę ­
zyka ojczystego, polskiego śpiewu, modlitw, p o z n a w a ł obyczaje, historię
i polską k u l t u r ę .
66
NACZELNE
ORGANIZACJE
KATOLICKIE
1. Liga
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
Katolicka
Dla zorganizowania uroczystości z w i ą z a n y c h z powitaniem pierw­
szego biskupa g d a ń s k i e g o ks. Edwarda 0'Rourke p o w s t a ł Centralny K o ­
mitet K a t o l i k ó w o b e j m u j ą c y P o l a k ó w i N i e m c ó w . P o n i e w a ż w p ó ź n i e j ­
szym okresie K o m i t e t nie u w z g l ę d n i a ł s ł u s z n y c h polskich postulatów,
dlatego polscy przedstawiciele wycofali się. Przez pewien czas rolę głów­
nej organizacji polskich k a t o l i k ó w spełniała Liga Katolicka, k t ó r a pow­
stała 15 listopada
1924 r o k u w celu ożywienia polskiego życia religij67
6 4
Diózęsansynode, jw., uchwały 124 i 125, 120. Def. Akoja Katolickiej: Akcja
Katolicka jesit udziałem świeckich w apostolstwie hierarchicznym Kościoła kato­
lickiego, dla obrony zasad religii i moralności oraz rozwoju zdrowej i pożytecznej
akcji społecznej pod 'przewodnictwem hierarchii kościelnej ponad wszystkimi par­
tiami politycznymi i niezależnie" 6d ińich, celem odrodzenia życia katolickiego w
rodzinie i społeczeństwie, Papież Pius Xl w: St. B r o s s , Akcja Katolicka według
orzeczeń- Stolicy Apostolskiej, Poznań 1929, I, 16. Por. MDG 1975, 286.
Diózęsansynode,
jw., aićhwata 126, 120.
'"''A. D,r z y c i m i s k i , dz. cyt., 256.
A. M a k u r ait h, CerutraLny Komitet Katolików Polaków Diecezji Gdań­
skiej — Gdańsk Kościół' Chrystusa' Króla (rękopis). Uroczyste powitanie pierwsze­
go biskupa 'gdańskiego odbyło się iw największej sali (gdańskiej w ówczesnej
„Messehałle" :rJrzy obecnej lulicy' Wałowej.
r
65
45
67
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
161
6 8
nego w W o l n y m Mieście G d a ń s k u . B y ł a to organizacja o charakterze
wyłącznie r e l i g i j n y m , z b l i ż o n y m do r u c h u towarzystw l u d o w y c h i k o ­
biecych. Działalność organizacji k o n c e n t r o w a ł a się g ł ó w n i e wokół b u ­
dowy polskich kościołów i kaplic k a t o l i c k i c h .
Jako organizacja, k t ó r a m i a ł a pieczę nad p o z o s t a ł y m i towarzystwami
odpowiedzialna b y ł a za d y n a m i z m polskiego s p o ł e c z e ń s t w a katolickiego
i stąd niejako z o b o w i ą z a n a do działalności, z a r ó w n o na płaszczyźnie
z e w n ę t r z n e j , jak i w e w n ę t r z n e j . G ł ó w n y m i jej przedstawicielami b y l i :
ks. Leon Miszewski, ks. B r o n i s ł a w K o m o r o w s k i , ks. Franciszek Roga­
czewski, prof. E r w i n Behrendt, Kazimierz S z y m a ń s k i oraz z a s ł u ż o n y
działacz społeczny Józef C z y ż e w s k i . P r a g n ą c spełnić oczekiwania Po­
l a k ó w Liga Katolicka chciała jak najlepiej w y w i ą z a ć się ze swoich za­
dań. Ś w i a d c z y o t y m w y p o w i e d ź z a r z ą d u : Z przyjemnością
konstatuje­
my, że organizacja
Ligi Katolickiej
królować
musi ponad wszystkie
or­
ganizacje, tak jak ponad światy i jego znikomość
króluje
Ten, w
które­
go szeregach służyć
chce Liga Katolicka
Wolnego Miasta
Gdańska .
Zarząd L i g i Katolickiej na O g ó l n o p o l s k i Zjazd K a t o l i c k i , k t ó r y odbył
się w Warszawie w dniach 28, 29 i 30 sierpnia 1926 r o k u w y d e l e g o w a ł
około sześćdziesięciu przedstawicieli z grona polskich Towarzystw w
G d a ń s k u . Przedstawiciele p o s z c z e g ó l n y c h Towarzystw wraz ze sztanda­
rami brali czynny udział we wszystkich prawie komisjach O g ó l n o p o l ­
skiego Zjazdu oraz na plenarnych zebraniach i w n a b o ż e ń s t w a c h . G r u ­
pa gdańszczan zwiedziła W a r s z a w ę , W i l a n ó w , Belweder, Ł a z i e n k i , most
Poniatowskiego, Zamek K r ó l e w s k i . Na koniec, dnia 29 sierpnia 1926 r o k u
przedstawiciele p o s z c z e g ó l n y c h g d a ń s k i c h Towarzystw wraz z g r u p ą
g i m n a z j a l n ą wzięli udział w pochodzie r e l i g i j n y m . Gdzie t y l k o przecho­
dziła grupa z G d a ń s k a ze sztandarami, tam z t ł u m u zgrupowanych na
chodniku rozlegały się o k r z y k i ; Niech żyje Gdańsk!, Niech żyje
młodzież
Gdańska...!,
Niech żyje młodzież
polska i katolicka
Warszawa .
69
70
71
72
73
Liga Katolicka p r z e w o d n i c z y ł a w zasadzie w s z y s t k i m u r o c z y s t o ś c i o m
w W o l n y m Mieście G d a ń s k u . U r z ą d z a ł a uroczyste obchody z okazji ś w i ę ­
ta św. Franciszka z A s y ż u i K r ó l o w e j K o r o n y Polskiej. O r g a n i z o w a ł a
wycieczki do C z ę s t o c h o w y i bazary . R ó w n i e ż o r g a n i z o w a ł a publiczne
74
8 8
Por.
6 9
IKIS.
A.
B a c i ńsik i, dz. cyt., 39. Por. Z . C i e s i e l s k i, dz. cyt., 19.
A . M a k u r a t h, jw.
Z. Ciesielski,
dz. cyt.,
19; HPGd — J a n a D u n s t a z 16 X I 1977
roku.
70
A . M a k u r a t h , Ks. Fr. Rogaczewski budowniczy polskiego kościoła Chry­
stusa Króla w Gdańsku SGd, I I I , 221 — nn.
Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie 196 ( 1 9 2 6 ) .
iGazeta Gdańska — Echo Gdańskie 2 0 2 ( 1 9 2 6 ) .
Tamże, 236 (1926), 260 (1926), 161 ( 1 9 2 7 ) .
Bazary były organizowane przez poszczególne stowarzyszenia, zebrania to­
warzyskie dostępne ogółowi ludności, na których organizowano loterie fantowe,
sprzedaż słodyczy, konkursy itp. rozrywki.
71
73
73
7 4
KS.
162
PIOTR
TOCZEK
odczyty. Na p r z y k ł a d : 9 p a ź d z i e r n i k a 1927 r o k u W a c ł a w Jankowski z
Ostrowa, koło Poznania wygłosił referat pt. Świętość i
nierozerwalność
małżeństwa .
Podobnych r e f e r a t ó w w ciągu dziesięciu lat działalności
L i g i Katolickiej było wiele. Ponadto dwa razy 23 p a ź d z i e r n i k a 1927 roku
i 21 p a ź d z i e r n i k a 1928 r o k u Liga Katolicka z o r g a n i z o w a ł a W i e l k i Dzień
K a t o l i c k i u d o w a d n i a j ą c t y m samym, że Polonia na c a ł y m obszarze W o l ­
nego Miasta jest katolicka i rozumie p o t r z e b ę jedności na polu r e l i g i j ­
n y m i na polu pracy s p o ł e c z n e j .
75
76
2. Centralny
Komitet
Katolików
Polaków
Diecezji
Gdaońskiej
Dnia 18 kwietnia 1934 r o k u w salce ogniska Stowarzyszenia Młodzie­
ży Polskiej, pod kościołem Chrystusa Króla, na zebraniu przedstawicieli
s t o w a r z y s z e ń polskich o charakterze k a t o l i c k i m utworzony został z i n i ­
c j a t y w y ks. Franciszka Rogaczewskiego Centralny K o m i t e t K a t o l i k ó w
P o l a k ó w Diecezji G d a ń s k i e j . O b e j m o w a ł on: Katolickie Stowarzyszenie
Kobiet, Katolickie Stowarzyszenie Mężczyzn, Katolickie Stowarzyszenie
Młodzieży Ż e ń s k i e j , Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej, To­
warzystwa Ludowe, Towarzystwa ś p i e w u kościelnego, Towarzystwo Sw.
Z y t y , Stowarzyszenie D z i e c i ą t k a Jezus. Te same stowarzyszenia z Sopotu
zgłosiły s w ą p r z y n a l e ż n o ś ć do Centralnego K o m i t e t u K a t o l i k ó w Pola­
k ó w Diecezji G d a ń s k i e j .
77
W dniu r e a k t y w o w a n i a organizacji ustalono statut, w k t ó r y m uznano
iż Centralny K o m i t e t K a t o l i k ó w jest g ł ó w n y m przedstawicielem kato­
lików, P o l a k ó w z a m i e s z k a ł y c h na obszarze diecezji g d a ń s k i e j oraz ich
t o w a r z y s t w i zrzeszeń p o s i a d a j ą c y c h charakter religijno-kościelny i ma­
j ą c y c h prawo do d z i a ł a n i a w ramach A k c j i Katolickiej w m y ś l postano­
w i e ń Ojca św. Do szczególnych z a d a ń Centralnego K o m i t e t u K a t o l i k ó w
n a l e ż a ł o przygotowanie i u r z ą d z e n i e w s p ó l n y c h manifestacji i zjazdów
kościelnych, zgodnie z o r g a n i z a c j ą A k c j i Katolickiej w Polsce. Organami
Centralnego K o m i t e t u K a t o l i k ó w był Z a r z ą d i Rada D e l e g a t ó w . Zarząd
pierwotnie w y b r a n y na zebraniu k o n s t y t u c y j n y m przez R a d ę D e l e g a t ó w
na okres trzech lat s k ł a d a ł się z 12 członków. Z a r z ą d o w i p r z y s ł u g i w a ł o
prawo kooptacji dalszych, n a j w y ż e j 4 członków; na czele Z a r z ą d u stała
osoba duchowna n a r o d o w o ś c i polskiej, k t ó r e j prawo mianowania, z po­
m i ę d z y samodzielnych duszpasterzy polskich w G d a ń s k u , miała władza
duchowna. Rada D e l e g a t ó w s k ł a d a się z c z ł o n k ó w zarządu, z wszyst­
k i c h księży P o l a k ó w diecezji g d a ń s k i e j , przedstawicieli parafii i polskich
7 5
76
Jw. 240 (197).
Straż Gdańska z 30 X 1927. Por. Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie 221
(1928).
77
List ks. Fr. Rogaczewskiego do ks. biskupa E . 0'Rourke z 28 V 1934 w:
A K B G d nr 143; Polnische Kirchliche Vereine w: A K B G d D-43; Por. A. M a k u ­
r a t h , jw.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
163
p l a c ó w e k duszpasterskich (po j e d n y m na k a ż d e 5.000 dusz), przedstawi­
cieli s t o w a r z y s z e ń z ł ą c z o n y c h w apolitycznych z w i ą z k a c h , k t ó r y c h liczbę
ustala Z a r z ą d Centralny K o m i t e t K a t o l i k ó w P o l a k ó w Diecezji G d a ń s k i e j .
Tak ujętą s t r u k t u r ę f o r m a l n ą i zadania z a t w i e r d z i ł ks. biskup E d ­
ward D'Rourke 4 w r z e ś n i a 1934 r o k u . Prezesem został ks. Franciszek
Rogaczewski, proboszcz kościoła Chrystusa K r ó l a a sekretarzem A l o j z y
M a k u r a t h . Poza t y m w s p ó ł p r a c o w a ł o z K o m i t e t e m grono osób n a l e ż ą ­
cych do tych organizacji jak np. dr M a r i a n Pelczar, insp. celny K a z i ­
mierz S z y m a ń s k i .
W m y ś l swych założeń dla o ż y w i e n i a i p o g ł ę b i a n i a działalności ka­
tolickich s t o w a r z y s z e ń K o m i t e t K a t o l i k ó w P o l a k ó w u r z ą d z a ł obchody i
imprezy katolickie takie jak np. .akademia centralna k u czci Chrystusa
K r ó l a w obecności Komisarza Generalnego RP w G d a ń s k u . Imprezy
takie o d b y ł y się t r z y : 27 p a ź d z i e r n i k a 1935, 18 p a ź d z i e r n i k a 1936 i 20 l i ­
stopada 1938 r o k u . Referat w y g ł o s i ł dr M a r i a n Pelczar. Na akademie
t a k ą w roku 1938 p r z y b y ł n o w y biskup g d a ń s k i ks. K a r o l Maria Splett ,
k t ó r y r o z m a w i a ł po polsku. Do stałego programu w c h o d z i ł y uroczyste
pielgrzymki do kościoła w miejscowości Sw. Wojciecha. O d b y w a ł y się
one corocznie od 1935 r o k u . W y r u s z a ł y one z dziedzińca Gimnazjum
Polskiego przy obecnej u l i c y Jana A u g u s t y ń s k i e g o 1 z u d z i a ł e m licznych
uczestników, w towarzystwie orkiestr, c h o r ą g w i k o ś c i e l n y c h i s z t a n d a r ó w
towarzystw. K o m i t e t p o d a w a ł prezydium policji do w i a d o m o ś c i t e r m i n
i t r a s ę pielgrzymki, a policja nie o d p o w i a d a j ą c na pismo z a p e w n i a ł a bez­
pieczne odbycie pielgrzymki. W 1939 r o k u na pismo z a w i a d a m i a j ą c e
prezydium policji o terminie najbliższej p i e l g r z y m k i K o m i t e t o t r z y m a ł
k r ó t k i e zawiadomienie zalecające odbycie p i e l g r z y m k i w p ó ź n i e j s z y m
terminie z uwagi na n a p i ę t ą s y t u a c j ę p o l i t y c z n ą .
78
79
80
81
82
Poza t y m K o m i t e t z o r g a n i z o w a ł dwie p i e l g r z y m k i do C z ę s t o c h o w y .
Pierwsza odbyła się w 1937 r o k u specjalnym p o c i ą g i e m z u d z i a ł e m około
800 osób. W drugiej w 1938 r o k u było u c z e s t n i k ó w t y l k o około 300. Ta
niska frekwencja b y ł a w y n i k i e m n a p i ę t y c h s t o s u n k ó w polsko-niemiec¬
kich. W 1938 r o k u na u r o c z y s t o ś c i beatyfikacyjne św. Andrzeja BoboL
do R z y m u u d a ł o się kilkadziesiąt osób z ks. Franciszkiem Rogaczewskim.
W pielgrzymkach brali r ó w n i e ż udział niemieccy katolicy. Ostatnia piel­
grzymka do C z ę s t o c h o w y b a w i ł a w Warszawie w czasie o b c h o d ó w K r ó l o ­
wej K o r o n y Polskiej (3 maja 1939). Jej uczestnicy wrócili do G d a ń s k a
78
List ks. Fr. Rogaczewskiego do ks. bpa E . 0'Rourke z 28 V 1934
w:
AKBGd 143.
.Straż Gdańska 27 (1935), 22 (19=38), 23 (1938). Frotokularz z Zespołu Polskich
Towarzystw Kościelnych w Sopocie od dnia 26 V 1936 do 8 I I 1939, 16 w: Archi­
wum parafii Gwiazda Morza w Sopocie.
A. M a k u r a t h ,
jw., Por. Straż Gdańska (1938).
Tamże.
Tamże.
78
8 0
81
82
KS.
164
PIOTR
TOCZEK
podminowani w y s t ą p i e n i a m i Hitlera, b ę d ą c pod w r a ż e n i e m serdecznego
p r z y j ę c i a doznanego w Warszawie. B y ł a to ostatnia grupa, k t ó r a w tak
licznym zespole b y ł a w k r a j u przed wybuchem w o j n y .
W t a m t y c h warunkach p i e l g r z y m k i te b y ł y nie t y l k o manifestacjami
r e l i g i j n y m i , lecz r ó w n i e ż politycznymi, spełniając dwojakie zadanie. Po­
za u d z i a ł e m w p r a k t y k a c h religijnych, uczestnicy poznawali również pa­
m i ą t k i krajowe i skarby naszej polskiej k u l t u r y .
83
3. Zespół
Polskich
Towarzystw
Kościelnych
w
Sopocie
Dnia 26 maja 1936 r o k u w salce Kaiserhof (obecnie u l . Monte Cassi­
no) w Sopocie z i n i c j a t y w y ks. W ł a d y s ł a w a S z y m a ń s k i e g o , wikariusza
przy kościele Gwiazdy Morza p o w s t a ł Zespół Polskich Towarzystw K o ś ­
cielnych w Sopocie . Na czele Z e s p o ł u s t a n ą ł z a r z ą d k t ó r e g o przewod­
n i c z ą c y m b y ł polski ksiądz. Z a r z ą d Z e s p o ł u Polskich Towarzystw K o ś ­
cielnych p o d a ł wytyczne do pracy, stowarzyszeniowej i u k ł a d a ł program
na podstawie corocznego h a s ł a A k c j i K a t o l i c k i e j . W m y ś l ,126 statutu
synodu diecezjalnego podano do w i a d o m o ś c i Konsystorzowi Biskupiemu
w G d a ń s k u - O l i w i e , iż w s k ł a d Z e s p o ł u Polskich Towarzystw Kościelnych
w Sopocie w e s z ł y n a s t ę p u j ą c e polskie towarzystwa:
84
—
—
—
—
—
—
Katolickie Stowarzyszenie M ę ż c z y z n (102 członków)
Katolickie Stowarzyszenie Kobiet (128) członkiń)
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (31 członków)
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Ż e ń s k i e j (34 członkiń)
Towarzystwo Sw. Z y t y (44 członkiń)
Stowarzyszenie D z i e c i ą t k a Jezus (179 członków)
Z n a c z e l n ą p o l s k ą o r g a n i a z c j ą w Sopocie w s p ó ł d z i a ł a ł y r ó w n i e ż or­
ganizacje społeczne: Towarzystwo ś p i e w a c z e L u t n i a i Sopockie d r u ż y n y
Z w i ą z k u - H a r c e r s t w a Polskiego, k t ó r y c h kapelanem był ks. W ł a d y s ł a w
Szymański .
Zespół Polskich Towarzystw K o ś c i e l n y c h w Sopocie posiadał pieczęć
p o d ł u ż n ą o t r e ś c i : Zespół Polskich Towarzystw K o ś c i e l n y c h . W dniu
założenia organizacji w y b r a n o zarząd, k t ó r y r e p r e z e n t o w a ł y następujące
osoby: Prezes — ks. W ł a d y s ł a w S z y m a ń s k i ; Wice prezes — dyr. Piotr
B r e s i ń s k i ; Sekretarka —- Z m ó r ó w n a ; Skarbnik — Kośnik; Komisja re­
wizyjna — M a k s y m i l i a n M a ł a c h .
85
88
87
8 3
Tamże.
Protokularz Zespołu Polskich Towarzystw Kościelnych w Sopocie od dnia
26. V. 1936 do 8.II..1939, 3 w: Archiwum parafii Gwiazda Morza w Sopocie. Por.
Polnische Kirchliche Vereine w: AfKjBGd :— D 43.
Polnische Kirchliche Vereine w: AiKBGd — D 43. Por. Protokularz Zespo­
łu... 6—7.
Protokularz Zespołu... 118.
Tamże, 5.
8 4
8 5
86
87
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
165
Dnia 7 p a ź d z i e r n i k a 1937 r o k u n a s t ą p i ł o p o ż e g n a n i e prezesa ks. W ł a ­
d y s ł a w a S z y m a ń s k i e g o . N o w y m prezesem został ks. Jerzy Majewski, k t ó ­
r y objął s w ą funkcję 22 p a ź d z i e r n i k a 1937 roku. P r z y c z y n ą zmiany m i a ł
być proboszcz ks, P a w e ł Schutz, k t ó r y nie troszcząc się o potrzeby So­
pockiej Polonii w y s t o s o w a ł l i s t y do Konsystorza Biskupiego ze skargami
na ks. W ł a d y s ł a w a S z y m a ń s k i e g o . Zebrania Zespołu Polskich Towa­
rzystw Kościelnych w Sopocie o d b y w a ł y się w salce D o m u Polskiego
przy Eisenhardtstrasse (dziś' ulica Chopina) . K a ż d e stowarzyszenie or­
ganizowało zebrania we w ł a s n y m zakresie. Koszt w y n a j ę c i a pokoju na
zebranie w y n o s i ł 20 g u l d e n ó w m i e s i ę c z n i e i - s u m ę t ą dzielono na posz­
czególne stowarzyszenia. Plan zajęć u s t a l a ł ks. prezes . J u ż na p i e r w ­
szym zebraniu organizacyjnym p o d a ł r a m o w y program pracy na naj­
bliższy okres. Zobowiązał wszystkie organizacje i towarzystwa zrzeszone
w Zespole Polskich Towarzystw K o ś c i e l n y c h w Sopocie do: w s p ó l n y c h ,
k w a r t a l n y c h K o m u n i i Św.; u d z i a ł u w przygotowaniu dzieci do pierwszej
K o m u n i i św. oraz j a k najliczniejszego u d z a ł u c z ł o n k ó w organizacji w
pielgrzymce do Kościoła Ś w . Wojciecha .
88
89
90
91
Na k a ż d y rok podawano naczelne hasło, k t ó r e w y z n a c z a ł o plan pracy
w danym roku. W r o k u 1937 h a s ł o programu pracy b r z m i a ł o : Miłość
Boga i prawdziwa miłość bliźniego.
A b y je u r z e c z y w i s t n i ć postulowano
k w a r t a l n ą Spowiedź św. i K o m u n i ę św. Dlatego duszpasterz s t a r a ł się
o zaproszenia do Sopotu 4 razy do r o k u księży P o l a k ó w z G d a ń s k a i
Gdyni do pomocy w s ł u c h a n i u Spowiedzi św, w ś r ó d Polonii sopockiej.
Proponowano, by ogólną liczbę c z ł o n k ó w p o w i ę k s z y ć do 900 osób. W
szczególności program na rok 1937 p r z e w i d y w a ł :
rozpowszechnienie
mszału rzymskiego, ś p i e w n i k a C h w a l m y Pana i Przewodnika Katolic­
kiego, dwie pielgrzymki: 1 i 2 maja do C z ę s t o c h o w y dla wszystkich sta­
nów a 23 maja doroczną p i e l g r z y m k ę do kościoła Sw. Wojciecha. Ponad­
to zaplanowano na święto Chrystusa K r ó l a zlot w- Sopocie wszystkich
oddziałów K S M z terenu g d a ń s k i e g o . O p r ó c z uroczystości z e w n ę t r z n y c h
przewidzaino trzydniowe, stanowe rekolekcje z a m k n i ę t e w r ó ż n y c h do­
mach rekolekcyjnych na Pomorzu. Podobne rekolekcje organizowano dla
młodzieży m ę s k i e j i żeńskeij oraz dla Towarzystwa Sw. Z y t y ze szcze­
g ó l n y m u w z g l ę d n i e n i e m przygotowania do m a ł ż e ń s t w a . W planach pracy
Z P T K w Sopocie przewidywano też w dniu 27 czerwca w y c i e c z k ę do
J a s t r z ę b i e j G ó r y . Dla u ś w i a d o m i e n i a u r o c z y s t o ś c i k o ś c i e l n y c h oraz ze
względów wychowawczych zamierzano założyć p a r a f i a l n ą o r k i e s t r ę .
8 8
Tamże, 64—69. Warto nadmienić, iż z powodu napiętej sytuacji ks. J . Ma­
jewskiego zobowiązano również do pracy w duszpasterstwie niemieckim, co mogło
wynikać z faktu iż parafia ta była parafią niemiecką.
Tamże, 32.
Tamże, 103.
Tamże, 7—8.
8 9
90
91
KS.
166
PIOTR
TOCZEK
J e d n ą z f o r m o d d z i a ł y w a n i a b y ł y referaty, przy opracowywaniu któ­
r y c h u w z g l ę d n i a n o przede w s z y s t k i m takie tematy jak: miłość Boga,
bliźniego i r a d o ś ć c h r z e ś c i a j ń s k ą . Szczególną u w a g ę zwracano na polski
śpiew k o ś c i e l n y i dlatego na k a ż d y m zebraniu przeznaczono na to kwad­
rans czasu . W planie na r o k 1939 Z a r z ą d Towarzystw z a m i e r z a ł zorga­
n i z o w a ć w czasie wakacji wielkanocnych rekolekcje u ojców jezuitów
w Orłowie .
Zgodnie z s w y m i z a ł o ż e n i a m i Centralny K o m i t e t K a t o l i k ó w Polaków,
Zespół Polskich Towarzystw K o ś c i e l n y c h w Sopocie r ó w n i e ż czynnie
w ł ą c z y ł się w działalność Kościoła na n a j b l i ż s z y m terenie. U r z ą d z a n o
akademie k u czci Chrystusa K r ó l a . P i e r w s z ą t a k ą uroczystość zorgani­
zowano 18 p a ź d z i e r n i k a 1936 r o k u o godz. 16.00 w sali Stoczni G d a ń ­
skiej (przy u l i c y Fuchswall, obecnie Lisia Grobla). Program akademii
p r z e d s t a w i a ł się n a s t ę p u j ą c o : na w s t ę p i e w w y k o n a n i u orkiestry K S M M
z a b r z m i a ł y fanfary i polonez A - d u r F r y d e r y k a Chopina. Po k r ó t k i m za­
gajeniu złączone c h ó r y z a ś p i e w a ł y „ S a c r i s Solemnis" Hallera, po czym
p r z e m ó w i e n i e wygłosił r e k t o r Seminarium Duchownego w Pelplinie, ks.
Rozkwitalski na temat „ D u c h Chrystusowy w szkolnictwie". Wyrazem
poparcia referatu był w s p ó l n y ś p i e w M y chcemy Boga oraz wykonane
u t w o r y Nowowiejskiego „ K r ó l u j nam Chryste" i Piotra Czajkowskiego
Andante Cantabile. Po czym sodałiska gimnazjalna d e k l a r o w a ł a wiersz
„ N a obraz Matejski", jako w s t ę p do K a z a ń sejmowych ks. Piotra Skargi,
odczytanych przez ks. prof. S t a n i s ł a w a N a g ó r s k i e g o . Z okazji jubileuszu
prof. M i c h a ł Urbanek w y g ł o s i ł p r z e m ó w i e n i e pt. „ K s . Piotr Skarga w
400-lecie urodzin". W s p ó l n y ś p i e w Boże coś P o l s k ę zakończył a k a d e m i ę .
92
93
P o w y ż s z y program został w y d r u k o w a n y na p o j e d y ń c z y c h ulotkach,
k t ó r e k o ń c z y ł y się apelem: Obowiązkiem
każdego Polaka jest wziąć u¬
dział w akademii, aby zamanifestować
przywiązanie
do naszego
Kościoła
i Ojczyzny *.
Fakt obecności 700 osób na akademii u w a ż a n o za sukces
i stwierdzono: „ U d a n a akademia ś w i a d c z y w y m o w n i e o t y m , że społe­
c z e ń s t w o polskie na Z i e m i G d a ń s k i e j jest głęboko p r z y w i ą z a n e do wiary
k a t o l i c k i e j " . Podobne akademie k u czci Chrystusa K r ó l a o d b y ł y się
r ó w n i e ż w G d a ń s k u 27 p a ź d z i e r n i k a 1935, 18 p a ź d z i e r n i k a 1936 i 20 l i ­
stopada 1938 roku, o godz. 16.30 w sali Stoczni G d a ń s k i e j .
Nie odbiegając od zasadniczego programu wytyczonego na k a ż d y rok,
u r z ą d z a n o p i e l g r z y m k i do C z ę s t o c h o w y , do Ś w . Wojciecha oraz Swarze­
wa z okazji koronacji cudownej f i g u r y M a t k i B o ż e j . W celach krajo9
95
96
97
9 2
Tamże, 35—37.
Tamże, 114.
Tamże, 16. Por. A. M a k u r a t h ,
dz. cyt.
Tamże, 19.
/Tamże, 106, Zob. Straż Gdańska 23 (1 12 1938).
Wzmianka o pielgrzymce do św. Wojciecha, znajduje się pod datą 12 VI
1938 roku, do Swarzewa 8—10 I X 1937 roku, 92.
83
9 4
9 5
9 8
97
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
167
znawczych organizowano wycieczki jak np. na H e l ; u r z ą d z a j ą c je w s p ó l ­
nie z C e n t r a l n y m K o m i t e t e m K a t o l i k ó w P o l a k ó w . Szczególną p o m o c ą
służyły siostry d o m i n i k a n k i .
W swej szerokiej działalności Z P T K w Sopocie szczególną w a g ę p r z y ­
wiązywał do prac duszpasterskich i czynnie się w nie włączał nie t y l k o
duchowo ale i materialnie. Na b u d o w ę polskiego kościoła pod wezwa­
niem Sw. Andrzeja Boboii w Sopocie przekazano łącznie 1000 g u l d e n ó w " .
Na k a ż d y m zebraniu u r z ą d z a n o n a b o ż e ń s t w a , czy kwadranse liturgiczne.
Dużo czasu p o ś w i ę c a n o sprawie nauki polskich pieśni religijnych, jak
np. Boże coś Polskę, Pod T w ą obronę, Z tej biednej ziemi, P o b ł o g o s ł a w
Jezu d r o g i .
Wobec braku polskiego katechizmu do n a u k i religii sekretarka Z P T K
0 nieznanym nazwisku zobowiązała się p r z e t ł u m a c z y ć niemiecki kate­
chizm ks. P a w ł a Schutza na j ę z y k polski. C z ł o n k o w i e p o s z c z e g ó l n y c h
towarzystw podejmowali p r a c ę w zakresie przygotowania dzieci do pier­
wszej K o m u n i i ś w .
W celu p o d k r e ś l e n i a i ugruntowania p r z y n a l e ż n o ś ­
ci do narodu polskiego u r z ą d z a n o uroczyste obchody w dniu ś w i ę t a nie­
podległości. K a ż d a taka rocznica b y ł a p o w i ą z a n a z u r o c z y s t ą Mszą św.
98
100
1 0 1
1 n a b o ż e ń s t w e m w j ę z y k u polskim w kościele Sw. Andrzeja Boboli w
Sopocie . Razem z i n t e n s y w n ą działalnością na z e w n ą t r z szła w parze
praca intelektualna i duchowa Polonii. O d b y w a ł a się ona p r z e w a ż n i e w
formie w y k ł a d ó w o tematyce religijnej, przy czym w y k ł a d y starano się
uwzględniać e n c y k l i k i papieskie. S p o ś r ó d w i e l u w y k ł a d ó w , m o ż n a b y w y ­
mienić:
— Encyklika papieska o w y c h o w a n i u c h r z e ś c i j a ń s k i m (ks. Alfons M u zalewski)
— Wczesna K o m u n i a ś w . dzieci (historia)
— Kongres Eucharystyczny w M a n i l i i
— Historia kościołów na ziemi g d a ń s k i e j
— Misje katolickie (znaczenie i cele m i s j i w pierwszych z a c z ą t k a c h
Polski aż do nowoczesnych w krajach egzotycznych — ks. A . M u zalewski)
— Poczynanie Gjca św. Piusa X I w sprawach m i s j i katolickich w k r a ­
jach p o g a ń s k i c h
— O obronie C z ę s t o c h o w y (wraz z filmem) — w y g ł o s z o n e przez pre­
legenta Polskiej Rady K u l t u r y
102
98
Tamże, 114.
Tamże, 10.
'Tamże, 9, 106, 58.
Tamże, 28—29.
Powyższe uroczyste obchody odbyły się 15 X1 1937 roku w Domu Polskim
i 20 X1 18938 roku wraz z Mszą św. i nabożeństwem w kaplicy przy ul. Nordstrasse (obecnie Powst. Warszawy).
99
100
101
102
KS.
168
PIOTR
TOCZEK
— Plan d z i a ł a n i a Polskiej Rady K u l t u r y przy Gminie Polskiej Zwią­
zku P o l a k ó w w G d a ń s k u .
— Wychowanie młodzieży, m a ł ż e ń s t w o chrześcijańskie i problemy
gospodarcze i religijne (ks. W. S z y m a ń s k i )
P o d s u m o w u j ą c działalność Zespołu Polskich Towarzystw Kościelnych
w Sopocie n a l e ż y s t w i e r d z i ć , że s t a n o w i ą c p o d s t a w ę A k c j i Katolickiej
p e ł n i ł y one w m i a r ę możności swoje zadania z korzyścią dla Kościoła
i dla naszego n a r o d u .
1 0 3
104
POLSKIE ORGANIZACJE KATOLICKIE
7. Katolickie
Stowarzyszenie
Kobiet
Mężczyzn
i Katolickie
Stowarzyszenie
Oba stowarzyszenia działając w ramach A k c j i Katolickiej w W o l n y m
Mieście G d a ń s k u , statut z a c z e r p n ę ł y z organizacji o tej samej nazwie
działającej w t y m czasie w Polsce. Siedzibą Stowarzyszenia był Gdańsk.
Pod w z g l ę d e m p r a w n y m p o w y ż s z e organizacje n a l e ż a ł y do Centralnegc
K o m i t e t u K a t o l i k ó w P o l a k ó w Diecezji G d a ń s k i e j , k t ó r e g o prezesem był
ks. Franciszek Rogaczewski . Jurysdykcyjnie Stowarzyszenia pozosta­
w a ł y w ścisłej zależności od biskupa diecezjalnego. Biskup miał prawo
mianowania i o d w o ł a n i a prezesa z a r z ą d u i sekretarza a nawet rozwią­
zania organizacji . Za patrona Stowarzyszenia obrano Najświętsze Serce
Pana Jezusa, a Jego ś w i ę t o było g ł ó w n ą uroczystością organizacji. Sto­
warzyszenia nie b y ł y z w i ą z a n e z p a r t i a m i p o l i t y c z n y m i . Za naczelne
zadanie organizacje te o b r a ł y sobie wychowanie ludzi w c h o d z ą c y c h w
ich s k ł a d na ś w i a t ł y c h i czynnych c z ł o n k ó w Kościoła katolickiego, przy­
gotowanie ich do indywidualnego i zbiorowego Apostolstwa oraz szerze­
nie zasad katolickich we wszystkich dziedzinach życia.
105
103
107
108
W ramach o g ó l n y c h zasad Statut K S K i K S M wylicza podstawowe
zadania, k t ó r e s p r o w a d z a j ą się do: krzewienia p r a w d r e l i g i i katolic­
kiej, zasad moralnych, katolickiego ducha obywatelskiego i miłosierdzia
c h r z e ś c i j a ń s k i e g o oraz zrozumienia spraw p a ń s t w o w y c h , popiera i sze­
rzy o ś w i a t ę i n a u k ę o p a r t ą na ś w i a t o p o g l ą d z i e katolickim, a zwłaszcza
03
*
iProtokularz Zespołu... 23, 44, 50, 63, 117, 118, 110. Brak w niektórych wy­
padkach nazwiska prelegenta.
*
Tamże, 33.
iKs. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 57. Por. List Zarządu Zespołu Polskich To­
warzystw Kościelnych w Sopocie do ks. biskupa E . 0'Rourke z 26 X 1936, Akta
Polnische Kirchliche Vereine, w: A K B G d — D 43. Por. Poświadczenie CKKPDGd
z 24X1 1937,, w: A K B G d — D 43.
Poświadczenie C K K P D G d , jw. Por. ks. A. B a c i ń s k i , dz. cyt.
.Statut K S K i K S M Poznań 1936 w: Akta Polnische Kirchliche Vereine w:
A K B G d — D 43.
Tamże.
04
1 0 5
1 0 6
1 0 7
108
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
169
twórczość l i t e r a c k ą i a r t y s t y c z n ą . W s p o ł e c z e ń s t w i e szerzy katolickie
zasady życia społecznego, higieny i wychowania fizycznego oraz katolicki
ruch t r z e ź w o ś c i .
W celu realizacji tak w z n i o s ł y c h i głębokich z a m i e r z e ń obrano odpo­
wiednie k u temu środki. Na pierwszym miejscu postawiono sakramenty
święte, n a b o ż e ń s t w a , m o d l i t w y , egzorty rekolekcje, procesje i p i e l g r z y m ­
k i . P r ę ż n o ś ć organizacji m i a ł y z a p e w n i ć konferencje, zebrania członków,
zloty, zjazdy, kursy, manifestacje, porady prawne i t p . C h c ą c u t r z y m a ć
stały kontakt z n a u k ą katolicką, z ż y c i e m Kościoła i polską k u l t u r ą or­
ganizowano w y k ł a d y , pogadanki, z a k ł a d a n o biblioteki, S t a ł y m p u n k t e m
w c a ł o r o c z n y m harmonogramie zajęć b y ł y p i e l g r z y m k i do C z ę s t o c h o w y
i udział w u r z ą d z a n i u b a z a r ó w . K S K było m i ę d z y i n n y m i fundatorem
szat l i t u r g i c z n y c h . Jadwiga Zawrocka — członkini K S K w Sopocie —
uczestniczka Kongresu Eucharystycznego w M a n i l i wygłosiła referat
sprawozdawczy . K S K w N o w y m Porcie 29 marca 1937 w sali Stoczni
Gdańskiej urządziło przedstawienie amatorskie pt. ,,Stryj A g a p i t " (ko­
media w trzech aktach) . Na polu s p o ł e c z n y m Stowarzyszenia zazna­
czały swoją obecność przez organizowanie ognisk, świetlic, schronisk,
kolonii wakacyjnych i boisk . Realizację z a d a ń dostosowywano do ak­
tualnych potrzeb i w a r u n k ó w w łączności z Diecezjalnym I n s t y t u t e m
A k c j i Katolickiej. W ramach tej w s p ó ł p r a c y należało u z g a d n i a ć wszel­
kie sposoby w y k o n y w a n i a p r o g r a m ó w A k c j i Katolickiej w diecezji. Wszy­
stkie uroczystości i manifestacje kościelne m u s i a ł y b y ć zatwierdzone .
Ścisła w s p ó ł p r a c a z i n n y m i Stowarzyszeniami w z m a c n i a ł a w i a r ę i po­
czucie polskości w ś r ó d Polonii g d a ń s k i e j . B y ł o to wyrazem solidarności
P o l a k ó w w G d a ń s k u w m y ś l wzniosłej idei: J e d n o ś c i ą silni — Szczęść
Boże.
109
111
112
113
114
115
2. Towarzystwa Budowy Kościołów
Polskich
w Wolnym Mieście
Gdańsku
O działalności P o l a k ó w — k a t o l i k ó w w W o l n y m Mieście G d a ń s k u
niewiele m a m y informacji. Nie pisali o t y m ze z r o z u m i a ł y c h w z g l ę d ó w
Niemcy; nie podejmowano tego tematu t a k ż e w prasie polskiej z uwagi
na to, że duchowi katolicyzmu nie zawsze s p r z y j a ł a ó w c z e s n a sytuacja.
Niemniej od p o c z ą t k u istniał silny opór przeciwko antypolskiej d z i a ł a l ­
ności w y n a r a d a w i a j ą c e j prowadzonej przez stowarzyszenie niemieckie
1 0 9
110
111
1 1 2
113
114
115
Statut K S K i KSM, Poznań 1936.
Tamże.
A. M a k u r a t h, dz. cyt.,
Protokularz Zespołu... 50.
Straż Gdańska, 6 (1937).
Statut K S K i KSM.
Tamże.
KS.
170
PIOTR
TOCZEK
Z e n t r u m . D u s z ą tego oporu b y ł y polskie i katolickie organizacje, powo­
ł y w a n e do życia w celu samoobrony . W 1923 r o k u utworzono pierw­
sze Towarzystwo B u d o w y K o ś c i o ł ó w Polskich w G d a ń s k u - W r z e s z e z u .
k t ó r e g o P r z e w o d n i c z ą c y m został ks. B r o n i s ł a w Komorowski. N a s t ę p n i e
p o w s t a w a ł y dalsze tego rodzaju Towarzystwa, g d y ż naczelnym ich za­
daniem b y ł o staranie się o b u d o w ę polskich kościołów i kaplic w więk­
szych skupiskach Polonii na terenie Wolnego Miasta G d a ń s k a . Postano­
wiono w y k o r z y s t a ć obiekty przyznane Polsce przy podziale mienia p a ń ­
stwowej b y ł e j Rzeszy . Z c h w i l ą powstania Towarzystwa p r z y s t ą p i o n o
do zbierania funduszy w ś r ó d s p o ł e c z e ń s t w a , zaś Komisarz Generalny RP
w G d a ń s k u p r z e k a z a ł T o w a r z y s t w u część koszar we Wrzeszczu przy
u l i c y K o ś c i u s z k i i D z i e r ż y ń s k i e g o celem zaadoptowania na k o ś c i ó ł .
N o m i n a c j ę na r e k t o r a p r z y s z ł e g o kościoła z dniem 28 lipca 1924 roku
otrzymał
ks. B r o n i s ł a w K o m o r o w s k i , dotychczasowy wikariusz przy
kościele Sw. M i k o ł a j a w G d a ń s k u . Z miejsca p o d j ę t o w szybkim tem­
pie p r a c ę , tak że jeszcze w 1924 r o k u otwarto k a p l i c ę , późniejszą zak­
r y s t i ę , a j u ż w majul925 r o k u n a s t ą p i ł o p o ś w i ę c e n i e przez ks. bpa
0 ' R o u r k e kościoła pod wezwaniem Sw. S t a n i s ł a w a B i s k u p a .
116
117
118
119
1 2 0
121
Kolejno p o w s t a ł o Towarzystwo B u d o w y Kościołów, k t ó r e s t a r a ł o się
o b u d o w ę kościoła Chrystusa K r ó l a w G d a ń s k u i polskiego kościoła w
Sopocie . Pierwsza odezwa Towarzystwa B u d o w y Kościoła Chrystusa
K r ó l a u k a z a ł a się w d w u m i e s i ę c z n i k u Zjednoczenia Zawodowego Z w i ą z ­
kowiec w dniu 12 maja 1928 r. S k ł a d k i w y n o s i ł y miesięcznie 50 P I ,
rocznie 5 g u l d e n ó w . D l a zasilenia funduszy pod b u d o w ę polskich koś­
ciołów i kaplic u r z ą d z a n o w n i e w y k o ń c z o n y c h jeszcze pomieszczeniach
bazary, k t ó r e cieszyły się d u ż ą f r e k w e n c j ą . Tak np. dochód z bazaru
z dnia 4 p a ź d z i e r n i k a 1936 r o k u Towarzystwo p r z e z n a c z y ł o na zapłacenie
d z w o n ó w , a fundusze z innego bazaru przekazano na zakup szat l i t u r ­
gicznych dla kościoła Chrystusa K r ó l a .
122
1 2 3
124
1 2 5
Mówiąc o r o l i b a z a r ó w n a l e ż y dodać, że dochody z nich przeznaczono
r ó w n i e ż na inne cele dobroczynne l u b w a ż n e społecznie. O d b y w a ł y się
one w d u ż y c h salach, m i ę d z y i n n y m i w sali sportowej we Wrzeszczu,
obecnej Operze B a ł t y c k i e j . Na bazarach organizowano stoiska z bufeta­
m i , k a w i a r n i ę , loterię, koło szczęścia i t p . Zaopatrzenie b u f e t ó w s t a n o w i ł y
1 1 7
A. M a k u r a t h, dz. cyt.
RPGd — M. P e l c z a r .
Zbiór dokumentów...
I I , 1921—1923, 7, 49.
Tamże.
K s . A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 50, 62—63. Por. A. M a k u r a t h ,
/Tamże.
Straż Gdańska 21 (1935), 12 (1937).
128 Z w i ą z k o w i 5 (1,928).
Straż Gdańska 2 (1936).
Straż Gdańska 18, 19 (1936), 3 (1937).
1 1 8
118
1 1 9
Ł 2 e
1 2 1
1 2 8
ec
1 2 4
1 2 5
dz. cyt.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
171
potrawy ofiarowane b e z p ł a t n i e . R ó w n i e ż fanty p o c h o d z i ł y z dobrowol­
nych ofiar. O b s ł u g ę stanowisk p e ł n i ł y honorowo c z ł o n k o w i e Towarzy­
stwa Polek, K S M Ż i K S M M oraz inne osoby . Bazary cieszyły się
wśród s p o ł e c z e ń s t w a dużą p o p u l a r n o ś c i ą , b y ł y f o r m ą d z i a ł a n i a Polonii
gdańskiej, dając okazję do s p o t k a ń r ó ż n y c h w a r s t w społecznych.
120
3. Towarzystwo
Polek
Towarzystwo Polek b y ł o n a j s t a r s z ą o r g a n i z a c j ą kobiecą w G d a ń s k u ,
k t ó r a istniała już od 1905 r o k u ale oficjalnie została założona 3 maja
1£08 r o k u przez nestora ruchu polskiego w G d a ń s k u J ó z e f a C z y ż e w ­
skiego . Towarzystwo w c h o d z i ł o w skład Katolickiego Z w i ą z k u Polek
w Poznaniu, k t ó r y jako patrona p r z y j ą ł M a t k ę B o s k ą . P i e r w s z ą prze­
wodniczącą była Ida Zielkowa a w s p ó ł p r a c o w a ł y z nią Jadwiga K r ę g l e w ska — jej c ó r k a oraz Helena Hoffman — siostra A . Hoffmana, dyrygen­
ta c h ó r u L u t n i a . Osoby te p r o w a d z i ł y w czasach zaboru pruskiego tajne
nauczanie dzieci polskich, za co często b y ł y skazywane na g r z y w n y i i n ­
ne represje . Po wojnie w 1918 r o k u Towarzystwo restytuowano pod
dawną nazwą,
a w 1936 r o k u Towarzystwo Polek z m i e n i ł o n a z w ę na
Katolickie Stowarzyszenie K o b i e t .
127
128
129
130
131
Działalność s w ą rozwijało w szeregu o ś r o d k ó w w c e n t r u m G d a ń s k a ,
w Siedlcach, N o w y m Porcie, we Wrzeszczu, Oruni, Oliwie, Sopocie oraz
w T r ą b k a c h W i e l k i c h i w P i e k l e . Towarzystwo Polek w Oliwie, k t ó r e
od 1936 r. zmienia n a z w ę podobnie jak w G d a ń s k u i Sopocie na Katolic­
kie Stowarzyszenie K o b i e t , zamierzano p o w o ł a ć do życia j u ż w 1919 r.
ale zebranie konstytucyjne w k t ó r y m w z i ę ł y u d z i a ł przedstawicielki To­
warzystwa Polek z G d a ń s k a i ks. Franciszek Rogaczewski o d b y ł a się do­
piero 30 marca 1930 r. Zmieniona nazwa z n a l a z ł a się wyhaftowana na
sztandarze . D z i a ł a c z k a m i tego Towarzystwa b y ł y : Irena Wieczorkie­
wicz, Ł u c j a Strongowska, Pelagia Michnowa, Ł u c j a P u ł c z y ń s k a , K l a r a
132
133
134
126
A. M a k u r a t h ,
dz. cyt.
S. M i k o s , Ogryczakowie Apolonia (1875—1949) i Roman (1873—1939) w:
Pomorscy patroni ulic trójmiasta,
Gdańsk 1977, 219; Por.
M.
Koprowska,
Działalność członków
byłej Polonii Gdańskiej
w okresie międzywojennym
i w
XXX-leciu PRL (maszynopis). iPor. RPGd — A. Makurath.
Z. C i e s i e l s k i ,
Teatr Polski..., 81; Por. M. K o p r o w s k a ,
Polskie
organizacje kobiece w Wolnym Mieście Gdańsku, w: 50-lecie gdańskich organizacji
polonijnych, Gdańsk 1973, 72—77.
M. K o p r o w s k a ,
Działalność członkiń byłej Polonii
gdańskiej.
RPGd — A. M a k u r a t h ;
Por. M. K o p r o w s k a
jw.
Z. C i e s i e l s k i
jw. Por. RPGd jw.; Por. M. K o p r o w s k a ,
Pol­
skie organizacje kobiece... jw.
182 Wykaz organizacji polskich na terenie Wolnego Miasta Gdańska według
stanu na dzień 1 czerwca 1931 roku, WAPGd, Akta Senatu Wolnego Miasta
Gdańska.
(Fr. M a m u s z k a, Kaszubi Oliwscy, 127. Zmiana ta mogła nastąpić prawdoporobnie pod nacis.kiem nieoficjalnym i organizacji polskich wyrazy polskie.
034 _ M a m u s z k a, dz. cyt.
127
128
129
130
181
1 8 3
Fr
KS.
172
PIOTR
TOCZEK
D r o s z y ń s k a , Zofia R y b i ń s k a , W a c ł a w a Siatkowska , Teresa K o p c z y ń ­
ska, Pelagia Bigocka, A n n a D ł u ż e w s k a , Maria Minikowska i i n n e .
P o l k i s k u p i a j ą c e się przy k a ż d y m polskim kościele posiadały w ł a s n y
sztandar ozdobiony wizerunkiem M a t k i Boskiej Częstochowskiej i bia­
ł y m o r ł e m . Celem Towarzystwa b y ł o : roztoczenie opieki nad dzieckiem
polskim, jego r e l i g i j n y m wychowaniem i nauczaniem; krzewienie pol­
skości poprzez organizowanie odczytów, o b c h o d ó w ś w i ą t narodowych,
wycieczek, k u l t y w o w a n i e sztuki regionalnej p r z y pomocy wystaw i
przedstawień teatralnych .
W s p ó ł p r a c a z K o ś c i o ł e m p o l e g a ł a na udziale we wszystkich uroczysto­
ściach k o ś c i e l n y c h i pielgrzymkach, tak w charakterze uczestniczek, jak
i w s p ó ł o r g a n i z a t o r e k , a z .drugiej strony na udziale księży jako opieku­
nów, w y k ł a d o w c ó w i w s p ó ł o r g a n i z a t o r ó w , zwłaszcza w działalności pa­
triotycznej. K u r a t o r a m i oddziałów towarzystwa b y l i : ks. B r o n i s ł a w K o ­
morowski, ks. Franciszek Rogaczewski w G d a ń s k u , ks. W i k t o r Wysocki,
ks. W ł a d y s ł a w S z y m a ń s k i , ks. Walter Hoeft, ks. Jerzy Majewski w So­
pocie i ks. Józef D y d y m s k i w parafii P i e k ł o .
W ś r ó d osób ś w i e c k i c h na szczególne uznanie zasługuje praca Kunegundy P a w ł o w s k i e j , gorącej p a t r i o t k i i działaczki z T r ą b e k Wielkich.
P r a c o w a ł a w przedszkolu. To w ł a ś n i e na skutek jej p r o ś b y biskup Ed­
w a r d 0 ' R o u r k e zgodził się b y dzieci polskie b y ł y bierzmowane osobno .
W y b i t n ą działaczką b y ł a też Apolonia Ogryczakowa, k t ó r a organizowała
z b i ó r k i oraz r ó ż n e imprezy, a dochód z nich b y ł przeznaczony dla najbar­
dziej p o t r z e b u j ą c y c h pomocy r o d a k ó w . Jej działalność charytatywna
p r z y b r a ł a takie rozmiary, że dary zaczęły n a p ł y w a ć z całego Pomorza
G d a ń s k i e g o . Za s w ą działalność b y ł a d w u k r o t n i e odznaczona Srebrnym
Krzyżem Zasługi .
135
156
137
1 3 8
139
140
Działaczki Towarzystwa o p i e k o w a ł y się d z i a t w ą w polskich przedszko­
lach, zwanych w t e d y ochronkami Macierzy Szkolnej, i młodzieżą ze
szkół senackich udzielając jej pomocy w nauce. W ochronce polskiej w
Sopocie (przy Parkstrasse 18 obecnie 22 lipca), zorganizowano 24 marca
1927 r o k u p o g a d a n k ę wraz z p r z e ź r o c z a m i , k t ó r e p r z e d s t a w i a ł y sceny
z życia Ś w . K a z i m i e r z a . Z i n i c j a t y w y polskich kobiet ks. Franciszek
Rogaczewski wygłosił w dniu 23 maja'1927 r o k u referat: Matka
Boska
141
1 3 5
Tamże.
M. K o p r o w s k a ,
Udział kobiet w życiu religijnym Polonii Gdańskiej
{maszynopis).
M. K o p r o w s k a, Polskie organizacje kobiece w W.M. Gdańsku jw.
Por. RPGd jw.
iM. K o p r o w s k a ,
Udział kobiet w życiu religijnym Polonii Gdańskiej
(maszynopis).
RPGd — A. M a k u r a t h ,
S. M i k o s , dz. cyt., 220—221.
Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie, 49 (1927).
138
1 3 7
108
1 3 9
1 4 0
141
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
173
Częstochowska,
Królową
Korony Polskiej,
zaś w N o w y m Porcie w 1929
roku Polacy w y s ł u c h a l i referatu z p r z e ź r o c z a m i o Tadeuszu Kościuszce.
Wśród t e m a t y k i prelekcji m o ż e m y znaleźć takie jak: O b r z ę d y l i t u r g i c z ­
ne Wielkiego Postu aż do Wielkiej Nocy, Czym jest szczęście i w j a k i
sposób stać się szczęśliwym, O p r a w y m charakterze, a D r J e ż o w a na m i e ­
sięcznym zebraniu 16 lipca 1928 r o k u z a p o z n a ł a s ł u c h a c z k i z bogactwami
naturalnymi Polski ' .
1 12
Po zjednoczeniu G m i n y Polskiej ze Z w i ą z k i e m P o l a k ó w w dniu 3 ma­
ja 1937 r o k u rozpoczęła się akcja łączenia Towarzystw Polek z K o ł a m i
Pracy Kobiet. P o l k i b y ł y organizatorkami b a z a r ó w , u b i e r a ł y o ł t a r z e na
procesję Bożego Ciała i w s p ó ł d z i a ł a ł y we wszystkich katolickich i m p r e ząch. Z okazji budowy kościołów polskich o f i a r o w y w a ł y paramenty l i ­
turgiczne .
W Sopocie Towarzystwo Polek w z n o w i ł o s w ą działalność 8 czerwca
1919 roku. Założycielką b y ł a Halina Tomaszewska. W n a s t ę p n y c h latach
prezeskami b y ł y : Nina Czerniewska, Zofia B r e s i ń s k a , Julia Zakrzewska,
S t a n i s ł a w a P t a s z y ń s k a , Maria Rueckerowa, K l a r a Brzoskowska, W a l e n ­
tyna Kurpisz-Rothowa i inne. N a j w i ę k s z y r o z k w i t organizacji p r z y p a d a ł
na p r e z e s u r ę H a l i n y Tomaszewskiej (1919—1923) i M a r i i Rueckerowej
(1927—1931). Działalność s w ą s k u p i a ł y na organizowaniu k u r s ó w gos­
podarczych, j ę z y k a polskiego, opieki nad p o l s k ą o c h r o n k ą , przygotowy­
waniem uroczystości patriotycznych i i n n y c h imprez r o z r y w k o w y c h . So­
pockie Polki o t w o r z y ł y w sali ochronki, c z y t e l n i ę i w y p o ż y c z a l n i ę k s i ą ­
żek .
143
144
B o h a t e r s k ą b y ł a postawa kobiet, mieszkanek Nowego Portu, kiedy
oparły się decyzji proboszcza o u s u n i ę c i u sztandaru Towarzystwa z w i ­
zerunkiem M a t k i Boskiej C z ę s t o c h o w s k i e j i Białego Orła. Stanowisko
proboszcza było podyktowane sprzeciwem l u d n o ś c i niemieckiej. Dzięki
interwencji p r z e w o d n i c z ą c e j u w ł a d z k o ś c i e l n y c h i miejskich sztandar
pozostał w kościele .
Imprezy teatralne Towarzystwa o d b y w a ł y się rzadko, g ł ó w n i e w
pierwszym dziesięcioleciu okresu m i ę d z y w o j e n n e g o . Okazją do organi­
zowania p r z e d s t a w i e ń b y ł y najczęściej obchody rocznic Towarzystwa, a
także chęć zdobycia ś r o d k ó w na cele dobroczynne. Wystawiano też po­
pularne przedstawienia p r z e w a ż n i e o charakterze k o m e d i o w y m jak np.
chętnie grywana jednoaktowa komedia H . Sienkiewicza Z a g ł o b a swa­
tem; Twaina Timorryego komedia o człowieku, k t ó r y r e d a g o w a ł g a z e t ę
rolniczą. Podejmowano się r ó w n i e ż wystawiania u t w o r ó w o w i ę k s z y m
145
142
Art. cyt. z 28 V I I I 1928 (190), Straż Gdańska 2 (1936).
RPGd — A. M a k u r a t h ,
M. K o p r o w s k a ;
por. Gazeta
129 (1920).
Fr. M a m u s z k a , Sopot, szkice z dziejów, Gdańsk 114—115.
M. K o p r o w s k a ,
Udział kobiet...
143
144
145
Gdańska
KS.
174
PIOTR
TOCZEK
stopniu t r u d n o ś c i dla a m a t o r ó w . Do nich zaliczyć n a l e ż y Galasiewicz*
C z a r t o w s k ą ł a w ę i Zakopane . Działaczki Towarzystwa we w ł a s n y n
zakresie szyły stroje na w y s t ę p y zespołów amatorskich. W katolickie,
postawie Polek g d a ń s k i c h n a l e ż y p o d k r e ś l i ć ich patriotyzm. Obejmowa­
ły s w ą t r o s k ą całe rodziny, otaczając je opieką m a t e r i a l n ą i m o r a l n ą
czego wyrazem było np. przygotowanie u b r a ń dla dzieci z niezamożnycł
rodzin p r z y s t ę p u j ą c y c h do pierwszej K o m u n i i Św., zaś ich rodzicon*
s t a r a ł y się z a p e w n i ć p r a c ę w polskich instytucjach.
146
4. Towarzystwa
Ludowe
P o w a ż n y m zapleczem organizacyjnym dla G m i n y Polskiej b y ł y dzia­
łające w czasach Wolnego Miasta G d a ń s k a Towarzystwa Ludowe. Wy­
wodziły się one z r o z w i n i ę t e g o na Pomorzu G d a ń s k i m na przełomie X I ^
i X X w i e k u ruchu, k t ó r e g o inicjatorem był g ł ó w n i e gdańszczanin J ó ­
zef C z y ż e w s k i . Dzięki jego inicjatywie p o w s t a ł y te stowarzyszenia w
G d a ń s k u i okolicy, jeszcze w czasach z a b o r ó w . Należało do nich założom
w G d a ń s k u w 1884 r o k u Towarzystwo Ludowe J e d n o ś ć , skupiające ro­
b o t n i k ó w rolnych, r z e m i e ś l n i k ó w oraz drobnych k u p c ó w narodowość:
p o l s k i e j . Na w z ó r Towarzystwa Ludowego J e d n o ś ć p o w s t a ł y poten:
na Pomorzu takie stowarzyszenia ludowe jak np. O ś w i a t a czy Gwiazda
Z i n i c j a t y w y Józefa C z y ż e w s k i e g o p o w s t a ł Z w i ą z e k Polskich Towarzystw
L u d o w y c h w G d a ń s k u s k u p i a j ą c y inne, podobne towarzystwa. W 1907
roku działało na Pomorzu 56 kół zrzeszających 6594 członków, a w 1914
roku j u ż 113 kół s k u p i a j ą c y c h około 15 t y s i ę c y o s ó b . Towarzystwa te
p r z e t r w a ł y okres pierwszej w o j n y ś w i a t o w e j , a w czasach Wolnego Mia­
sta G d a ń s k a z y s k a ł y one na popularności, na t y m terenie działało ich aż
14149 N a l e ż a ł y do nich: Towarzystwo Ludowe J e d n o ś ć w G d a ń s k u (300
członków), Towarzystwo Ludowe Gwiazda we Wrzeszczu (50 członków),
Towarzystwo Ludowe J e d n o ś ć w O l i w i e (40 członków), Towarzystwo
Ludowe ś w . J a d w i g i w N o w y m Porcie (400 członków), Towarzystwo L u ­
dowe O ś w i a t a w Siedlcach (45 członków), Towarzystwo Ludowe w So­
pocie (95 członków), w Starych Szkotach (50 członków), w T r ą b k a c h
Wielkich, K a ł d o w i e , P o s t o ł o w i e , Mierzeszynie, Ełganowie, Kleszczewie,
Pręgowie i w Oruni .
147
148
150
1 4 8
Z. C i e s i e l s k i , jw., 81—82; por. tamże, O teatrze Polskim w W.M,
Gdańsku, w: Pomorze Gdańskie nr 2. Gdańsk 1965, 1344—136.
Z. C i e s i e l s k i , Teatr Polski..,
18—19; por. S. M i k o s , Józef Czy­
żewski w: Pomorscy patroni ulic Trójmiasta, Gdańsk 1977, 59.
iS. M i k o s , dz. cyt.
149 Tamże.
150 łwykaz organizacji polskich na terenie W.M. Gdańska według stanu na
dzień 1 czerwca 1931 r. w: Skrótowy wyciąg z akt Senatu W.M. Gdańska w:
WAP Gd.
1 4 7
148
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH ORGANIZACJI KATOLICKICH.
175
Do g ł ó w n y c h z a d a ń ruchu towarzystw ludowych, d z i a ł a j ą c y c h w ś r ó d
chłopskich, robotniczych, r z e m i e ś l n i c z y c h i d r o b n o m i e s z c z a ń s k i c h k r ę g ó w
społecznych należało rozbudzenie i umacnianie poczucia narodowego. Za­
dania te łączyły się z ż y c i e m r e l i g i j n y m a s p r o w a d z a ł y się do popierania
i szerzenia m o r a l n o ś c i i o ś w i a t y opartej na fundamencie r e l i g i j n y m , w
ścisłym z w i ą z k u z K o ś c i o ł e m . Krzewiono cnoty domowe i obywatel­
skie, pracowitość, s u m i e n n o ś ć , trzeźwość, oszczędność, poczucie godno­
ści i w a r t o ś c i rodzinnego pożycia. Uczono lepszej znajomości p r a w k r a ­
jowych administracyjnych, g m i n miejskich i w y n i k a j ą c y c h stąd obo­
wiązków obywatelskich jak i p r z y s ł u g u j ą c y c h swobód p r a w n y c h . Z w r a ­
cano u w a g ę na korzystniejsze rozpoznanie z a w o d ó w poprzez krzewienie
p r z e m y s ł u domowego. A b y realizacja t y c h celów s t a ł a się r z e c z y w i s t o ś ­
cią, działacze zastosowali takie ś r o d k i jak: z a c h ę c a n i e do regularnego w y ­
konywania p r a k t y k religijnych, religijne i moralne wychowanie dzieci,
p i e l ę g n o w a n i e ś p i e w u kościelnego i ś w i e c k i e g o . P o n i e w a ż i s t n i a ł y czy­
telnie dlatego usilnie zalecano korzystanie z nich. Rekreacyjny cel mia­
ły wycieczki, towarzyskie zabawy i przedstawienia. Repertuar teatru
dla ludu o b e j m o w a ł sztuki nawet w y m a g a j ą c e dużego w y s i ł k u od ama­
t o r ó w jak cztero aktowy dramat historyczny L . S t a r z e ń s k i e g o Gwiazda
S y b e r i i . Na czele k a ż d e g o Towarzystwa Ludowego stał kurator, k t ó ­
r y m najczęściej była osoba duchowna . Zebrania o d b y w a ł y się regular­
nie co m i e s i ą c . W k a ż d e j miejscowości działał m ą ż zaufania. Jego za­
daniem było pozyskiwanie nowych członków, troska o ich m o r a l n y t r y b
życia oraz opieka nad ubogimi i c h o r y m i .
151
152
153
154
155
156
157
5. Towarzystwa
św.
Zyty
Z ramienia Towarzystw L u d o w y c h Józef C z y ż e w s k i iozpoczął akcję
zakładania Towarzystw św. Z y t y . To r ó w n i e ż jedna z najbardziej roz­
budowanych polskich organizacji w W o l n y m Mieście G d a ń s k u , istniejąca
od 1919. K u r a t o r a m i stowarzyszenia b y l i : ks. Bernard Wiecki, ks. B r o ­
nisław Komorowski, ks. Franciszek Rogaczewski . Szczególną opieką
1 5 8
159
151
Ustawy Towarzytwa Ludowego, w: Polnische Kirchliche
V er eine w:
AKBGd — D 43.
Tamże.
Ustawy Towarzystwa Ludowego.
Z. C i e s i e l s k i ,
O teatrze Polskim..., 134—136.
K. K u b i k ,
Józef Czyżewski
i jego działalność społeczno-polityczna
do
1920 roku, w: Gdańskie Zeszyty Humanistyczne. Prace Pomorzoznawcze, R. I X
(1966), nr 14, Gdańsk 1966, 85.
Gazeta Gdańska 1919—4939.
K . Kubik, dz. cyt. 86.
Por. . S o c h a c z e w s k a ,
Polskie Towarzystwo kulturalne Gdańska w
latach 1891—1910, w: Gdańskie Zeszyty Humanistyczne. Prace Pomorzoznawcze
1—2, Gdańsk 1959, 177—179.
>Z. C i e s i e l s k i ,
dz. cyt., 83. Por. A. M a k u r a t h ,
dz. cyt.
1 5 2
158
154
1 5 5
158
157
158
159
KS.
176
PIOTR
TOCZEK
stowarzyszenie otaczało dziewczęta, pomocnice domowe p r z y b y ł e z Pol­
ski a zatrudnione p r z e w a ż n i e u niemieckich p r a c o d a w c ó w . Troszczono
się o to by m ł o d e , polskie pokolenie w y c h o w a ć w duchu r e l i g i j n y m i na­
r o d o w y m ™ . Towarzystwo polskiej s ł u ż b y żeńskiej w G d a ń s k u pod wez­
waniem ś w . Z y t y w celu zrealizowania swojego przedsięwzięcia przy­
s t ę p o w a ł o w s p ó l n i e do S a k r a m e n t ó w Św., u c z e s t n i c z y ł o w w y k ł a d a c h i
odczytach religijnych, naukowych i historycznych . Organizacyjnie
s k ł a d a ł o się z z a r z ą d u i członkiń, p r z e w o d n i c z ą c y m b y ł zawsze ksiądz
katolicki w ł a d a j ą c y poprawnie j ę z y k i e m polskim. Do z a r z ą d u oprócz
prezesa i wiceprezesa w c h o d z i ł y : sekretarka, kasjerka, ich zastępczynie
i dwie ł a w n i c z k i . C z ł o n k i n i ą Towarzystwa m o g ł a b y ć k a ż d a Polka po u¬
k o ń c z e n i u 14-go r o k u życia jeżeli n a l e ż a ł a do jakiejkolwiek organizacji
w innej parafii g d a ń s k i e j . K a ż d ą członkinię m i a ł o cechować wzorowe
życie moralne i dbałość o w e w n ę t r z n y i z e w n ę t r z n y r o z w ó j towarzystwa.
N a k ł a d a n o o b o w i ą z e k uczęszczania na w s p ó l n e uroczystości kościelne
jak i na zebrania, k t ó r e o d b y w a ł y się co d r u g ą n i e d z i e l ę . Członkinie
b e z p ł a t n i e o t r z y m y w a ł y k s i ą ż k i i t y g o d n i k i . Towarzystwo na wypadek
choroby u d z i e l a ł o materialnego wsparcia. Duchowo wspierano każdq
z m a r ł ą c z ł o n k i n i ę w formie Mszy św.
1
1151
1 6 2
163
W razie r o z w i ą z a n i a Towarzystwa prawo do m a j ą t k u przechodziło na
Katolickie Stowarzyszenie K o b i e t w G d a ń s k u . Towarzystwo św. Zyty
istniało przy wszystkich kościołach polskich i niemal wszędzie tam,
gdzie okresowo odprawiano n a b o ż e ń s t w a w j ę z y k u polskim. Szczególną
opieką otaczał pomocnice domowe ks. Franciszek Rogaczewski, k t ó r y
chciał dla Ż y t e k s t w o r z y ć w G d a ń s k u dom spokojnej starości. Zamiaru
wykupienia obszernego domu p r z y obecnym placu 1 Maja nie można
było z r e a l i z o w a ć , g d y ż w ł a d z e g d a ń s k i e nie udzieliły zezwolenia na
k u p n o . Organizowano szereg wycieczek w g ł ą b kraju, jak r ó w n i e ż i na
bliskie Pomorze; m . i r i . Towarzystwo z o r g a n i z o w a ł o 11 czerwca 1937 roku
w y c i e c z k ę do W e j h e r o w a . C z ł o n k i n i e ż y w o i n t e r e s o w a ł y się sprawą
budowy polskich ś w i ą t y ń . Apolonia Ogryczakowa w imieniu Towarzy­
stwa w r ę c z y ł a ks. proboszczowi K o m o r o w s k i e m u s u m ę 210 guldenów,
jako p i e r w s z ą r a t ę na w i t r a ż do kościoła Ś w . S t a n i s ł a w a we Wrzeszczu ,
1 6 4
165
166
107
Organizacja r ó w n i e ż u r z ą d z a ł a , zwłaszcza w pierwszym dziesięciole­
ciu, doroczne przedstawienia. S i ę g a n o g ł ó w n i e po repertuar o tematyce
160
Ustawy Towarzystwa św. Zyty, w: Polnische Kirchliche
A K B G d D 43.
Tamże.
Ustawy.
Tamże. Por. Gazeta Gdańska 1919—1939.
Ustawy...
|A. M a k u r a t h, dz. cyt.
166 protokularz Zespołu Polskich Towarzystw... 53—54.
Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie 218 (1926).
161
162
1 6 3
164
1 6 5
167
Vereine,
w:
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
religijno-moralnej jak np. „ W opiece M a r i i " , W o l n i e w i c z ó w n y
o r g a n i z o w a ł też okresowe d n i s k u p i e n i a .
177
1G8
. Zarząd
169
6. Chóry
Sw.
Cecylii
Pisząc o działalności organizacji k o ś c i e l n y c h a w szczególności o pols­
kich c h ó r a c h , n a l e ż y zwrócić u w a g ę na fakt, że chociaż G d a ń s k s w y m
zasięgiem nie o b e j m o w a ł wielkiego obszaru, to jednak l u d n o ś ć polska
zdołała z o r g a n i z o w a ć i r o z w i n ą ć aż dziesięć c h ó r ó w ; b y ł y to: C h ó r m i e ­
szany L u t n i a (Gdańsk), C h ó r m ę s k i Moniuszko ( G d a ń s k ) , C h ó r mieszany
Cecylia (Gdańsk), C h ó r mieszany L u t n i a (Oliwa), C h ó r mieszany Cecylia
(Nowy Port), C h ó r mieszany H a r m o n i a (Siedlce), C h ó r mieszany L u t n i a
(Sopot), C h ó r mieszany L i r a w Starych Szkotach (Orunia), C h ó r m ę s k i
Cecylia, C h ó r mieszany Cecylia (Wrzeszcz) .
170
Działały one wszędzie tam, gdzie mieszkali Polacy. Wszystkie c h ó r y
p r z y c z y n i ł y się do zachowania i r o z k w i t u polskich pieśni narodowych i
religijnych. Szczególną u w a g ę n a l e ż y zwrócić na c h ó r mieszany Cecylia
z G d a ń s k a , Wrzeszcza, Nowego P o r t u oraz na c h ó r m ę s k i Cecylia z
Wrzeszcza, p o n i e w a ż te c h ó r y b y ł y t y p o w y m i c h ó r a m i k o ś c i e l n y m i . Ich
zadaniem b y ł o p i e l ę g n o w a n i e m u z y k i k o ś c i e l n e j i polskiej dla zbudowa­
nia w i e r n y c h .
171
Stowarzyszenia c h ó r o w e o p i e r a ł y się na podstawie m o t u proprio P i u ­
sa X z dnia 22 listopada 1903 r o k u i p o d l e g a ł y nadzorowi duszpasterza
polskiego oraz k i e r o w n i c t w u prezesa o k r ę g o w e g o . W szczególności c h ó r y
m i a ł y p i e l ę g n o w a ć c h o r a ł g r e g o r i a ń s k i , s t a r ą i n o w ą m u z y k ę kościelną na
głosy, polską pieśń k o ś c i e l n ą oraz w m i a r ę m o ż n o ś c i p i e ś n i ś w i e c k i e .
Personalnie stowrzyszenie s k ł a d a ł o się z c z ł o n k ó w czynnych i wspiera­
jących. C z ł o n k o w i e w s p i e r a j ą c y popierali d ą ż e n i a c h ó r u , p ł a c ą c r o c z n ą
s k ł a d k ę w wysokości co najmniej 6 g u l d e n ó w . O s t a t e c z n ą w y s o k o ś ć s k ł a ­
dki u s t a l a ł o walne zebranie. K i e r o w n i c t w o c h ó r u s k ł a d a ł o się z ustano­
wionego duszpasterza polskiego jako prezesa, z pierwszego przewodni­
czącego,, w i c e p r z e w o d n i c z ą c e g o , dyrygenta, sekretarza, skarbnika i biblio­
tekarza. Czterech ostatnich w y b i e r a l i c z ł o n k o w i e na okres jednego r o k u
z w y k ł ą większością głosów, w porozumieniu z prezesem. Statut z a k ł a d a ł
możliwość rozszerzenia s k ł a d u z a r z ą d u . C z ł o n k i e m c z y n n y m c h ó r u m ó g ł
być k a ż d y Polak-katolik, k t ó r y w y p e ł n i a ł o b o w i ą z k i religijne i był zdol172
168
Z. C i e s i e l s k i , art. cyt.
169 protokularz Zespołu... jw.
K . Szyimański, Jednodniówka śpiewacza V I okręgu Pomorskiego Związku
Kół Śpiewaczych w Gdańsku, Gdańsk 192S7—1928, 13; por. Wykaz organizacji pol­
skich na terenie Wolnego Miasta Gdańska według stanu ina dzień 1 czerwca 1931 r.
w: Skrótowy wyciąg z akt Senatu W.M. Gdańska, WABGd.
Statut polskich chórów kościelnych Diecezji Gdańskiej, Polnische Kirch­
liche Vereine, w: A K B G d — D43.
Statut polskich chórów kościelnych.
m
1 7 1
1 7 2
KS.
178
PIOTR
TOCZEK
n y do śpiewu, pod w a r u n k i e m że kierownictwo nie miało nic przeciwko
niemu. Ostateczne p r z y j ę c i e n a s t ę p o w a ł o po miesiącu. Członkowie czyn­
ni b y l i z o b o w i ą z a n i do u d z i a ł u w p r ó b a c h , w y s t ę p a c h i zebraniach usta­
lonych przez kierownictwo. Wspieranie w m i a r ę możności śpiewu ludo­
wego u w a ż a n o za chlubny o b o w i ą z e k k a ż d e g o c h ó r u . Zalecano, by śpiew
p s a l m ó w responsoryjnych r o z b r z m i e w a ł podczas wszystkich nabożeństw.
Pozbawienie p r z y n a l e ż n o ś c i do stowarzyszenia n a s t ę p o w a ł o po nie­
usprawiedliwionej dłuższej nieobecności (od 2 do 3 m-cy) członka, lub
na skutek działania, k t ó r e p r z y n o s i ł o szkodę organizacji.
K a ż d y z tych c h ó r ó w k o ś c i e l n y c h b y ł c z ł o n k i e m V I Pomorskiego
O k r ę g u Polskich C h ó r ó w K o ś c i e l n y c h i m i a ł prawo stawiania wniosków
oraz g ł o s o w a n i a na zebraniach z a m k n i ę t y c h O k r ę g u . Prawo głosowania
w O k r ę g u m i e l i delegaci wybierani przez roczne walne zebranie. Za de­
l e g a t ó w u w a ż a n o prezesa, wiceprezesa i dyrygenta chóru. K a ż d y chór
płacił do O k r ę g u Polskich C h ó r ó w K o ś c i e l n y c h za każdego członka s k ł a d ­
kę roczną w wysokości pół guldena. Raz w roku Z a r z ą d zapraszał na
walne zebranie c z ł o n k ó w czynnych i biernych z podaniem p o r z ą d k u
obrad. Nadzwyczajne walne zebranie mogło dojść do skutku na życzenie
p o ł o w y c z ł o n k ó w czynnych. Statut z o b o w i ą z y w a ł kierownictwo' chóru,
do corocznego w m i e s i ą c u stycznia sprawozdania, k t ó r e należało przesłać,
Z a r z ą d o w i O k r ę g o w e m u . Do o b o w i ą z k ó w kierownictwa c h ó r u należało
nabywanie nut, ś p i e w n i k ó w i t p . Koszty zakupu częściowo miała p o k r y ­
w a ć kasa kościelna. Ś w i ę t e m organizacji była pierwsza niedziela po uro­
czystości św. Cecylii. Zarobkowe w y s t ę p y c h ó r u b y ł y wzbronione. Uczest­
nictwo w ślubie, na jubileuszu i pogrzebie z a r ó w n o członka czynnego
jak i biernego było h o n o r o w y m o b o w i ą z k i e m . P o w y ż s z e przepisy otrzy­
m a ł y moc p r a w n ą a p o d p i s a ł je w listopadzie 1937 roku biskup g d a ń ­
ski ks. Edward 0 ' R o u r k e .
173
Towarzystwo Śpiewu
Kościelnego
Cecylia w
Gdańsku
W ś r ó d istniejącego od dnia 19 p a ź d z i e r n i k a 1896 roku zespołu ś p i e ­
waczego L u t n i a w G d a ń s k u p o w s t a ł a m y ś l założenia o d r ę b n e g o c h ó r u
dla p i e l ę g n o w a n i a jedynie ś p i e w u k o ś c i e l n e g o . M y ś l doczekała się rea­
lizacji. Pod przewodnictwem ówczesnego wikariusza przy kościele Sw.
B r y g i d y w G d a ń s k u ks. Wojewody założono w dniu 7 grudnia 1918 roku
Towarzystwo ś p i e w u kościelnego pod wezwaniem św. Cecylii. Prezesem
został D r o s z y ń s k i , patronem ks. Wojewoda, d y r y g e n t u r ę objął redaktor
Kazimierz P u r w i n . Towarzystwo św. Cecylii już w zaraniu n a p o t y k a ł o
t r u d n o ś c i , powodowane w r o g i m ustosunkowaniem się g d a ń s k i c h hakatys t ó w . Szykanowano ks. W o j e w o d ę i w konsekwencji u s u n i ę t o ze stano174
1 7 8
Tamże.
K. S z y m a ń s k i ,
Gdańsk: 1927/28, 23, 39.
1 7 4
Jednodiówka
śpiewacza
VI
okręgu
Pomorskiego,
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
179
wiska wikariusza przy kościele św. B r y g i d y , gdzie Polonia G d a ń s k a
zawdzięczała m u p i ę k n e , polskie n a b o ż e ń s t w a .
Brak w ł a s n e g o lokalu na ćwiczenia pieśni k o ś c i e l n y c h d a w a ł się we
znaki. Dyrygenci często zmieniali się, nie było więc ciągłej pracy. W roku
1922 objął p r e z e s u r ę ks. W i k t o r Wysocki, a dyrygentem został Tadeusz
Tylewski. Zaczęły się o d b y w a ć w y k ł a d y z m u z y k i i śpiewu, t a k ż e k o ś ­
cielnego, a w roku 1923 Towarzystwo u r z ą d z i ł o w s p ó l n i e z polską orkie­
strą pod b a t u t ą Tadeusza Tylewskiego koncert, w k t ó r y m brało udział
około 65 ś p i e w a k ó w . Wykonano: Stabat Mater Rheibergera i Lamentatione oraz Miserere
Allegrfego .
175
176
W zespole artystycznym orkiestry często zasiadali polscy księża. W
listopadzie 1925 r o k u prezesem został ks. Franciszek Rogaczewski. Po
przejęciu d y r y g e n t u r y przez profesora Romatowskiego c h ó r św. Cecylii
śpiewał w kościele Sw. Mikołaja w G d a ń s k u , w kościele Ś w . S t a n i s ł a w a
we Wrzeszczu, na polskim r ó ż a ń c u w kościele Sw. Józefa. Przez pewien
okres czasu brak było w chórze ś p i e w a k ó w , m i m o że Polonia g d a ń s k a
była l i c z n a . N i e w ą t p l i w i e p r z y c z y n ę tego stanu n a l e ż y u p a t r y w a ć w
braku polskiego kościoła w G d a ń s k u . Z u p e ł n i e inaczej p r z e d s t a w i a ł a się
sytuacja we Wrzeszczu.
177
Towarzystwo Śpiewu
Sw. Cecylii we Wrzeszczu
Poczucie wolności i swobody po odzyskaniu niepodległości s p r a w i ł o ,
że grono P o l a k ó w dobrej w o l i z A n t o n i m Raciniewskim na czele z a ł o ż y ­
ło w połowie czerwca 1919 rokii Towarzystwo Śpiewu Sw. Cecylii we
Wrzeszczu . Rozpoczął się owocny okres pracy nad rozbudowaniem roz­
poczętego dzieła, już w k r ó t c e Towarzystwo zjednało sobie około 80 człon­
ków czynnych i 15 biernych. Dzięki p r a c o w i t o ś c i z a r z ą d u , k t ó r e g o preze­
sem był A n t o n i Raciniewski, dyrygentem Celjan, Towarzystwo r o z w i ­
jało się p o m y ś l n i e i stało się najlepszym z pośród polskich c h ó r ó w w
W o l n y m Mieście G d a ń s k u .
Po raz pierwszy chór w y s t ą p i ł w sierpniu 1919 r o k u na polskim na­
bożeństwie w kościele parafialnym Serca Jezusowego we Wrzeszczu,
a n a s t ę p n i e w y s t ę p o w a ł przy r ó ż n y c h u r o c z y s t o ś c i a c h kościelnych. W
l u t y m 1920. roku Towarzystwo z o r g a n i z o w a ł o z a b a w ę w i o s e n n ą w sali
Kleinhammerpark. Oprócz ś p i e w u członkowie c h ó r u odegrali przedsta178
179
178
K. S zy m a ń s k i, dz. cyt., 40.
Tamże. 41.
K.Szymański,
Jedniodniówka śpiewacza. Por. Złota Księga Towarzy­
stwa śpiewu św. Cecylii we Wrzeszczu, Gdańsk-Wrzeszcz, w -październiku 1926 r.
Por. J . J a n i s z e w s k i , Wspomnienia dotyczące chóru św. Cecylii we Wrzeszczu
w okresie do II wojny światowej, Gdańsk-Wrzeszcz, 1975.
K. S z y m a ń s k i , Jedniodiniówka śipiewacza... 5f2.
Tamże. Por. Złota Księga... jw.
177
1 7 8
179
180
KS.
180
PIOTR
TOCZEK
180
wienie amatorskie ; w lipcu o d b y ł a się wycieczka do O r ł o w a . Dnia 24
czerwca 1921 r o k u z i n i c j a t y w y Towarzystwa Ś p i e w u Sw. Cecylii odbył
się Zjazd K ó ł Śpiewaczych V I O k r ę g u , na k t ó r y m c h ó r b r a ł czynny u¬
dział i o t r z y m a ł D y p l o m P o c h w a ł y . W listopadzie członkowie c h ó r u zor­
ganizowali zabawę j e s i e n n ą , na k t ó r ą złożyły się w y s t ę p y c h ó r a l n e i
przedstawienie amatorskie. Dochód z imprezy w kwocie 200 g u l d e n ó w
przekazano na b u d o w ę pierwszego kościoła polskiego Sw. S t a n i s ł a w a we
Wrzeszczu. W 1925 r o k u k u r a t o r e m c h ó r u został ks. Franciszek Roga­
czewski, uznawany za z n a w c ę i najlepszego opiekuna. N i e u s t a n n ą agita­
cją w ś r ó d parafian i w z a ł o ż o n y c h przez siebie Towarzystwach ks. Fran­
ciszek Rogaczewski z j e d n y w a ł c z ł o n k ó w chóru. D l a finansowego wspar­
cia Towarzystwa u r z ą d z a ł k o l e k t y podczas polskich n a b o ż e ń s t w w k o ś ­
ciele p a r a f i a l n y m . S w o i m ś p i e w e m Towarzystwo u ś w i e t n i a ł o różne
uroczystości kościelne i ś w i e c k i e . Z c h w i l ą przeniesienia w p a ź d z i e r n i k u
1925 r o k u ks. Franciszka Rogaczewskiego do kościoła ś w . Józefa w G d a ń ­
sku c h ó r pozostał bez opiekuna. P r z y c z y n i ł o się to do zmniejszenia liczby
c z ł o n k ó w i zmiany z a r z ą d u . Jednak niebawem dzięki niezmordowanej
i u m i e j ę t n e j pracy nowego dyrygenta Komorskiego i i n n y c h członków
z a r z ą d u w y ć w i c z o n o szereg n o w y c h p i e ś n i ś w i e c k i c h i k o ś c i e l n y c h i u¬
r z ą d z o n o k i l k a wycieczek.
181
182
Dnia 10 p a ź d z i e r n i k a 1926 r o k u Towarzystwo obchodziło uroczystość
p o ś w i ę c e n i a sztandaru. P o ś w i ę c e n i a d o k o n a ł ks. proboszcz B r o n i s ł a w
K o m o r o w s k i w polskim kościele Sw. S t a n i s ł a w a we Wrzeszczu. Podczas
Mszy ś w . u t w o r y religijne w y k o n a ł c h ó r ś w . Cecylii z Nowego Portu.
Obecni b y l i przedstawiciele w i e l u polskich i n s t y t u c j i a Towarzystwa
w z g l ę d n i e Zjednoczenia, k t ó r e b y ł y reprezentowane, złożyły życzenia
i g w o ź d z i e p a m i ą t k o w e , k t ó r y c h wbito w drzewce sztandaru 23. Koło
M i ł o ś n i k ó w Sceny dało przedstawienie. Z tej okazji ufundowano Złotą
Księgę .
W latach 1926—1939 c h ó r n a l e ż a ł t e r y t o r i a l n i e do kościoła Sw. Sta­
n i s ł a w a . Lekcje i p r ó b y o d b y w a ł y się w Salce D o m u Akademickiego
B r a t n i e j Pomocy Zrzeszenia S t u d e n t ó w P o l a k ó w Politechniki G d a ń s k i e j .
Funkcje prezesa c h ó r u p i a s t o w a ł przez długie lata K o n s t a n t y Maczyński.
W zasadzie do r o k u 1932 c h ó r w y s t ę p o w a ł jedynie z okazji w i ę k ­
szych u r o c z y s t o ś c i p a ń s t w o w y c h i k o ś c i e l n y c h . Dopiero od kwietnia
1933 roku, k i e d y d y r y g e n t u r ę objął prof. Tadeusz T y l e w s k i n a s t ą p i ł o o¬
ż y w i e n i e działalności c h ó r u . O k a z j ą k u temu było p o ś w i ę c e n i e nowych
o r g a n ó w w kościele Sw. S t a n i s ł a w a . C h ó r p o w i ę k s z y ł się i p r z y s t ą p i ł do
183
184
1 7 5
1 8 1
1 8 2
1 8 3
1 8 4
Tamże.
K . S z y m a ń s k i , dz. cyt.
Tamże, 55. Por. Złota Księga...
K. S z y m a ń s k i, dz. cyt.
Złota Księga... jw.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
181
Pomorskiego Z w i ą z k u Śpiewaczego z siedzibą w T o r u n i u . Od tego czasu
prawie co niedzielę w y s t ę p o w a ł w kościele na Mszy Św., poza t y m u r z ą ­
dzano koncerty religijne. Przez c a ł y czas, aż do 1939 roku, i s t n i a ł o przy
chórze K ó ł k o Amatorskie oraz Zespół Muzyczny, k t ó r e u ś w i e t n i a ł y swy­
m i w y s t ę p a m i nie t y l k o w ł a s n e uroczystości, ale i wieczorki u r z ą d z a n e
przez inne polskie towarzystwa. C h ó r o r g a n i z o w a ł wycieczki poza gra­
nice Wolnego Miasta np. do Chwaszczyna, Ż u k o w a , K a r t u z , M a t a m i ,
Firogi dając na miejscu koncerty i przedstawienia.
W ramach w s p ó ł z a w o d n i c t w a artystycznego Towarzystwo b r a ł o udział
prawie we wszystkich zjazdach i konkursach ś p i e w a c z y c h , organizowa­
nych tak przez O k r ę g g d a ń s k i , jak i przez Pomorski Z w i ą z e k Śpiewa­
czy. C h ó r św. Cecylii zdobył t r z y k r o t n i e pierwsze miejsce: w r o k u 1937
w Toruniu, w 1938 w Chojnicach a w 1939 w Wejherowie. K i l k a zaś ra­
zy drugie i trzecie miejsca, w Chojnicach i Wejherowie a dalsze miejsca
w Toruniu. N a j w i ę k s z ą manifestacyjny i m p r e z ą ś p i e w a c z ą na terenie
Wolnego Miasta G d a ń s k a był O g ó l n o p o l s k i Zjazd Śpiewaczy w 1938 r o k u
z u d z i a ł e m 70 c h ó r ó w z G d a ń s k a i z całej Polski. K u l m i n a c y j n y m p u n k ­
tem po Mszy św. polowej b y ł y popisy ś p i e w u na stadionie Gedanii.
Fundusze na zakup nut, k o n s e r w a c j ę i n s t r u m e n t ó w i inne w y d a t k i zdo­
bywano we w ł a s n y m zakresie z d o c h o d ó w u r z ą d z a n y c h zabaw oraz i m ­
prez artystycznych. Opiekunem c h ó r u przez dłuższy okres b y ł ks. pro­
boszcz B r o n i s ł a w Komorowski, u k t ó r e g o o d b y w a ł y się wszystkie zeb­
rania Z a r z ą d u a nadto b r a ł on u d z i a ł prawie we wszystkich imprezach
i wycieczkach chóru.
Z w a ż n i e j s z y c h pozycji repertuaru c h ó r u n a l e ż y w y m i e n i ć : dwie
msze Hallera, dwie msze Grubera, msza Ś w i ę t o k r z y s k a Maklakiewicza,
msza Bogurodzica Nowowiejskiego, msza Salve Regina Stehlego, Sześć
Pieśni M a r y j n y c h księdza Chlondowskiego i szereg u t w o r ó w dostosowa­
nych do uroczystości liturgicznych r o k u k o ś c i e l n e g o , z repertuaru zaś
świeckiego u t w o r y : Więckowicza, Nowowiejskiego, Moniuszki (m. in.
Chór niedzielny z opery Halka) oraz bogaty zbiór drobnych pieśni ludo­
wych.
200
Profesor Tadeusz T y l e w s k i zasilał repertuar c h ó r u w ł a s n y m i kompo­
zycjami tak ś w i e c k i m i jak i k o ś c i e l n y m i . M o n u m e n t a l n y m u t w o r e m w
repertuarze ś w i e c k i m b y ł a P i e ś ń G d a ń s k i c h Ś p i e w a k ó w , do słów Osten-Sakkena zaczynająca się od s ł ó w „ P o l s k i e sztandary s z u m i ą nad mo­
rzem..." Można t u w s p o m n i e ć , że pierwszy s y g n a ł radiostacji G d a ń s k od
roku 1945 do 1949, to p o c z ą t e k melodii wspomnianego u t w o r u .
Z a r z ą d o d b y w a ł co miesiąc zebrania, a walne zebranie połączone by­
ło z o p ł a t k i e m . C h ó r reprezentowany b y ł na wszystkich zebraniach
185
1 8 5
(Tamże. Por. Gazeta Gdańska 1919—1939.
KS.
182
PIOTR
TOCZEK
O k r ę g u g d a ń s k i e g o oraz s k ł a d a ł regularnie sprawozdania do Pomorskie­
go Z w i ą z k u Śpiewaczego, z k t ó r y m b y ł w ś c i s ł y m kontakcie. Z chwik
w y b u c h u drugiej w o j n y ś w i a t o w e j praca w chórze ustała. Większość
c z ł o n k ó w aresztowano i osadzono w obozach koncentracyjnych. Po woj­
nie c h ó r w z n o w i ł działalność. Obecna nazwa brzmi: C h ó r i m . Feliksa
Nowowiejskiego.
Towarzystwo Śpiewu
Kościelnego
św. Cecylii w Nowym Porcie
Z i n i c j a t y w y Towarzystwa Ludowego w N o w y m Porcie założono dnia
1 marca 1919 r o k u Towarzystwo Śpiewacze „ H a l k a " , Zgłosiło się wów­
czas około 30 członków. Organizatorami Towarzystwa b y l i : Józef Grzegorkiewicz, Jan Kozłowski, P a w e ł Szala oraz Jan Ukleja. Koło miało
s k u p i a ć polskich obywateli z Nowego P o r t u i B r z e ź n a w celu pielęgno­
wania pieśni polskiej i budzenia w Polakach wychowanych w otoczeniu
niemieckim ducha narodowego . Pierwszym dyrygentem b y ł Burendt
i Jedowski. Praca p o c z ą t k o w o była t r u d n ą i ciężką, bo Niemcy, znając
cel s p o t k a ń Towarzystwa, przeszkadzali w ćwiczeniach chóru, k t ó r e od­
b y w a ł y się w niemieckich, drogo o p ł a c a n y c h lokalach.
186
W styczniu 1922 roku na w a l n y m zebraniu z a p a d ł a decyzja o zmianie
nazwy c h ó r u na Towarzystwo Śpiewu św\ Cecylii, z powodu uprawiania
ś p i e w u k o ś c i e l n e g o . Na skutek p r o ś b y c h ó r u U r z ą d Emigracyjny w
Warszawie przydzielił Towarzystwu b e z p ł a t n ą i nieoświetloną salkę, w
dawnych poniemieckich koszarach, by p r ó b y m o g ł y o d b y w a ć się regu­
larnie. Śpiewano na głosy w kościele parafialnym Sw. Jadwigi a także
na zabawach towarzystw polskich. Za pieśń F. Nowowiejskiego „Niechaj
d r z e m i ą r ó ż e " chór o t r z y m a ł 19 p a ź d z i e r n i k a 1924 roku dyplom i batu­
tę. U r z ą d z o n o w y c i e c z k ę do Pucka a 2 lutego 1926 roku zorganizowano
z a b a w ę z i m o w ą z w y s t ę p a m i c h ó r u pod b a t u t ą p. Celjana i z przedsta­
wieniem amatorskim „ P o t r ó j n a narzeczona". Dla członków czynnych
udzielano raz w tygodniu n a u k i j ę z y k a polskiego. 2 lipca 1926 roku chór
swoją obecnością u ś w i e t n i ł n a b o ż e ń s t w o w kościele Sw. S t a n i s ł a w a we
Wrzeszczu
a 31 p a ź d z i e r n i k a 1926 w y s t ę p o w a ł podczas uroczystości
p o ś w i ę c e n i a sztandaru Towarzystwa Polek w N o w y m Porcie w kościele
Sw. Jadwigi. Często ś p i e w a n o na m i e s i ę c z n y c h wieczorkach kulturalno¬
- o ś w i a t o w y c h u r z ą d z a n y c h przez opłatek, zaś 14 sierpnia 1927 roku chór
w y s t ę p o w a ł podczas uroczystości p o ś w i ę c e n i a figury M a t k i Boskiej w
Kartuzach a 11 września, na zebraniu m i e s i ę c z n y m , student Politechni­
k i G d a ń s k i e j Flatau wygłosił w y k ł a d o pieśni polskiej i wyświetlił obra­
zy kinematograf iczne pt. Odrodzona Polska .
187
188
189
1 8 6
1 8 7
1 8 8
1 8 9
K. S z y m a ń s k i ,
Tamże, 60.
Tamże, 61.
Tamże, 63.
Jedniodniówka
śpiewacza...
59.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
183
O m a w i a j ą c działalność c h ó r ó w k o ś c i e l n y c h nie m o ż n a p o m i n ą ć To­
warzystwa śpiewaczego „ H a r m o n j a " z Siedlc, k t ó r e u p r a w i a ł o t a k ą s a m ą
działalność jak trzy w y ż e j wymienione c h ó r y . Wspominamy o t y m , po­
nieważ c h ó r z Siedlec w sierpniu 1935 r o k u (po 15 latach swej działal­
ności) p r z y j ą ł n a z w ę C h ó r K o ś c i e l n y Chrystusa K r ó l a co s u g e r o w a ł o , że
podstawowym celem c h ó r u było p i e l ę g n o w a n i e ś p i e w u k o ś c i e l n e g o .
190
7. Stowarzyszenie
Dzieciątka
Jezus
Stowarzyszenie g r o m a d z i ł o wszystkie polskie, katolickie dzieci. Za­
sadniczym jego celem był w y k u p i chrześcijańskie wychowanie dzieci w
krajach misyjnych. Dalszymi patronami organizacji b y l i A n i o ł o w i e S t r ó ­
żowie, św. Józef, św. Franciszek K s a w e r y i św. Wincenty a Paulo; człon­
kiem stowarzyszenia m o g ł o być k a ż d e dziecko katolickie. Wszystkich
działaczy dzielono na tak zwane serie. K a ż d a seria liczyła dwunastu
członków, dla uczczenia dwunastu lat dziecięctwa Pana Jezusa. Dwana­
ście serii składało jeden p o d w y d z i a ł , d w a n a ś c i e p o d w y d z i a ł ó w t w o r z y ł o
jeden wydział. K a ż d a seria m i a ł a na czele jednego zelatora i kasjera,
Oprócz tego k a ż d y w y d z i a ł posiadał kasjera głównego, Zelator t r u d n i ł
się zbieraniem s k ł a d e k od swoich członków w wysokości od 5 do 10 feningów miesięcznie. Poszczególne serie o t r z y m y w a ł y jeden zeszyt k w a r ­
talnika „ R o c z n i k " k t ó r y należało p r z e c z y t a ć .
Obowiązkiem członków była modlitwa i j a ł m u ż n a . M ó w i ą c o m o d l i t ­
wie miano na m y ś l i Pozdrowienie Anielskie z n a s t ę p u j ą c y m westchnie­
niem: Najświętsza
Maryjo Panno! módl się za nami i za biednymi
dzieć­
mi pogańskimi.
O b o w i ą z k i nie b y ł y nakazane pod grzechem, jednak zaliedbanie ich p o z b a w i a ł o korzyści duchowych w formie o d p u s t ó w . Zale­
cano, by nie z a n i e d b y w a ć uczestnictwa w d w ó c h Mszach św. rocznie,
•v jednej za ż y w y c h , a drugiej za z m a r ł y c h c z ł o n k ó w Dzieła. Ofiara tych
Vlszy św. m i a ł a być złożona w dni ś w i ą t e c z n e , p o ś w i ę c o n e patronom sto­
warzyszenia . Dzieło św. Dzieciątka Jezus istniało w G d a ń s k u oraz
>v Piekle, E ł g a n o w i e i T r ą b k a c h W i e l k i c h .
191
192
W Gimnazjum Polskim Dziełem Dziecięctwa k i e r o w a ł ks. prof. Stalisław N a g ó r s k i a dyrekcja organizacji mieściła się przy parafii C h r y itusa K r ó l a w G d a ń s k u . M a l i zelatorowie i zelatorki w y w i ą z y w a l i się ze
;woich zadań bardzo dobrze.
W roku szkolnym 1937—1938 dzieci złożyły ze s k ł a d e k znaczną s u m ę
190
Straż Gdańska 24 (1935).
Ustawy Dzieła św. Dzieciątka
Jezus, Polnische Kirchliche Vereine,
w:
iKBGd — D 43.
Sprawozdanie Dyrektora Gimnazjum Polskiego w Gdańsku za rok szkolny
937/38, Gdańsk 1938, 32. Por. W. M a k u r a t h ,
Wspomnienia o ochronkach w
Jdańsku w latach 1919—1923 St. Gd. I I I , 215inn.
m
ł M
KS.
184
PIOTR
TOCZEK
w guldenach g d a ń s k i c h , co u c z y n i ł o ogółem 200 zł. K w o t a została prze­
kazana razem z i n n y m i s k ł a d k a m i m i s y j n y m i do Krajowego Papieskiego
Dzieła ś w . D z i e c i ę c t w a Jezusowego w K r a k o w i e .
193
A K A D E M I C K I E ORGANIZACJE K A T O L I C K I E
NA POLITECHNICE GDAŃSKIEJ
1. Sodąlicja
Mariańska
Akademików
W 1913 r o k u na Politechnice G d a ń s k i e j założono organizację poć
n a z w ą Z w i ą z e k A k a d e m i k ó w G d a ń s k i c h . Pod koniec 1921 roku na ogól­
n y m zebraniu Z w i ą z k u uchwalono utworzenie polskiej organizacji poc
n a z w ą Bratnia Pomoc S t u d e n t ó w P o l a k ó w Politechniki G d a ń s k i e j , cc
też zostało zrealizowane . Do organizacji zapisali się wszyscy dotych­
czasowi c z ł o n k o w i e Z A G Wisła. Bratnia Pomoc rozpoczęła swą działal­
ność w 1921 r o k u u z y s k u j ą c z p o c z ą t k i e m 1922 roku u r z ę d o w ą legaliza­
cję w ł a d z Politechniki i Wolnego Miasta G d a ń s k a , choć nie obyło się tc
bez u t r u d n i e ń . Zrzeszenie p o s i a d a ł o charakter samopomocowo-reprezentacyjny i j e d n o c z y ł o całą p o l s k ą młodzież a k a d e m i c k ą na Politechni­
ce G d a ń s k i e j ,
194
1 9 5
196
Bratnia Pomoc m i a ł a na celu zorganizowanie wszystkich s t u d e n t ó w
P o l a k ó w na Politechnice oraz r e p r e z e n t a c j ę c a ł o k s z t a ł t u ich interesów
wobec w ł a d z uczelni, s p o ł e c z e ń s t w a polskiego i ogółu młodzieży akade­
mickiej. Organizacji tej R z ą d Polski przydzielił część poniemieckich ko­
szar we Wrzeszczu p r z y ulicy Heeresanger 11 (dziś ulica Dzierżyńskie­
go 11) z przeznaczeniem na polski dom akademicki a polskie władze
wojskowe w y p o s a ż y ł y go w s p r z ę t i pościel. Dom ten stał się odtąd, ai
do drugiej w o j n y ś w i a t o w e j , ostoją polskiego życia akademickiego. T i
się s k u p i a ł o życie całej, rzeszy polskich s t u d e n t ó w , t u znalazły pomiesz­
czenie wszystkie polskie organizacje akademickie .
197
Z ramienia B r a t n i e j Pomocy przy inicjatywie ks. Franciszka Roga
czewskiego została założona w 1922 r o k u Sodąlicja M a r i a ń s k a Akademi­
k ó w w G d a ń s k u . A k t erekcyjny nadany przez Ojca ś w . Piusa X I zos­
tał w m u r o w a n y w kościele Sw. S t a n i s ł a w a z prawej strony o ł t a r z a głów1 9 8
1 9 3
SDGPGd, jw.
B. B u k o w s k i , Polskie organizacje studenckie 1904—1939 (na Politech
nice Gdańskiej) (maszynopis w posiadaniu Biblioteki Głównej Politechniki Gdań
skiej); por. B. K u f f e ł , Działalność polskich organizacji akademickich w Gdań
sku w latach 1933—1939, 29 (praca magisterska).
Tamże. Por. Gazeta Gdańska 144 (1923). Por. H. P o l a k , Młodzież polski
na Politechnice Gdańskiej w latach 1920—1939, w: Gdańskie Zeszyty Humanistycz
ne, Gdańsk 1965, nr 13, 107—114.
B. K u f f e ł , dz. cyt., 29.
B. B u k o w s k i , Polskie organizacje studenckie... 9—10.
Gazeta Gdańska 59 (1934), 69 (1933). Por. B. K u f f el, dz. cyt.
1 9 4
1 9 5
1 9 6
1 9 7
1 9 8
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
185
nego. Organizacja cieszyła się poparciem c z y n n i k ó w r z ą d o w y c h oraz
władz kościelnych. B y ł a to organizacja m a j ą c a na celu p o g ł ę b i e n i e w i e ­
dzy religijnej z u w z g l ę d n i e n i e m umacniania i szerzenia k u l t u M a t k i N a j ­
świętszej. C z ł o n k o w i e Sodałicji M a r i a ń s k i e j pochodzili p r z e w a ż n i e z by­
łych c z ł o n k ó w Sodałicji gimnazjalnych. K i e r o w n i k i e m d u c h o w y m Soda­
łicji b y ł pierwszy proboszcz parafii Sw. S t a n i s ł a w a w G d a ń s k u - W r z e s z czu ks. B r o n i s ł a w Komorowski, moderatorami zaś ojcowie jezuici z G d y ­
ni, k t ó r z y niezwykle ofiarnie pracowali na terenie G d a ń s k a . N a j d ł u ż s z y
okres czasu Sodalicją M a r i a ń s k ą A k a d e m i k ó w k i e r o w a ł O. Konewecki
TJ. z Gdyni, k t ó r y w r o k u 1939 wraz z i n n y m i OO. j e z u i t a m i został za­
mordowany w P i a ś n i c y koło W e j h e r o w a .
199
Członkowie S M A zbierali się w k a ż d ą p i e r w s z ą niedzielę m i e s i ą c a
w kościele Sw. S t a n i s ł a w a na rannej Mszy ś w . p r z y j m u j ą c K o m u n i ę ś w .
N a s t ę p n i e po w s p ó l n y m ś n i a d a n i u w jadalni B r a t n i e j Pomocy odbywa­
ło się zebranie, na k t ó r y m ks. moderator w y g ł a s z a ł r e l i g i j n ą p r e l e k c j ę .
Jeden z c z ł o n k ó w Solidacji, lub k t o ś z zaproszonych gości, w y g ł a s z a ł
referat na tematy religijne lub społeczne. W r o k u 1928 w y g ł o s z o n o m i ę ­
dzy i n n y m i prelekcje na n a s t ę p u j ą c e tematy: Wychowanie
elity
kato­
lickiej w dobie obecnej jako podstawa odrodzenia
katolickiego
życia,
Teozofia w chwili obecnej,
Buddyzm
i chrześcijaństwo,
Nacjonalizm,
jego istota i etyczne granice, Teoria względności
Einsteina .
Po refe­
ratach o d b y w a ł y się dyskusje. Na zebrania Sodałicji przychodzili r ó w ­
nież i n n i studenci niezorganizowani, k t ó r z y interesowali się tematem
prelekcji biorąc niejednokrotnie czynny udział w dyskusjach.
200
Na Politechnice G d a ń s k i e j i s t n i a ł a tablica ogłoszeń wszystkich orga­
nizacji studenckich zrzeszonych w B r a t n i e j Pomocy SPPG. Sodąlicja M a ­
r i a ń s k a m i a ł a r ó w n i e ż przydzielone swoje miejsce i t a m wywieszano
ogłoszenia o zebraniach i imprezach, p o d a j ą c t e m a t y k ę prelekcji i refe­
r a t ó w . S M A cieszyła się d u ż y m autorytetem, g d y ż jej c z ł o n k o w i e brali
czynny u d z i a ł w B r a t n i e j Pomocy Z P P G i i n n y c h organizacjach stu­
denckich.
Często spieszyli z p o m o c ą r ó ż n y m s p o ł e c z n y m organizacjom p o l o n i j ­
n y m w G d a ń s k u przy u r z ą d z a n i u imprez, w y g ł a s z a n i u r e f e r a t ó w szcze­
gólnie w ś r ó d młodzieży. Dla swoich c z ł o n k ó w Sodąlicja o r g a n i z o w a ł a co­
roczne rekolekcje, najczęściej w Wejherowie lub Pucku. U r z ą d z a n o tak­
że rekolekcje w przerwach semestralnych, w okresie W. Postu, t u ż przed
wakacjami akademickimi. O d b y w a ł y się one w czytelni domu akademic­
kiego i b y ł y d o s t ę p n e dla ogółu m ł o d z i e ż y akademickiej. Od 1933 r o k u
201
199
St. S z y m a ń s k i ,
Katolickie organizacje akademickie przy Bratnej
mocy Studentów
Polaków Politechniki Gdańskiej
w latach międzywojennych
Gdańsku (maszynopis).
Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie 78 (1928).
St. S z y m a ń s k i , jw.
2 0 0
201
Po­
w
KS.
186
PIOTR
TOCZEK
organizowano rekolekcje z a m k n i ę t e w Z a k ł a d z i e Sióstr Panny M a r i i u
Wejherowie, k t ó r e p r o w a d z i ł p r o w i n c j a ł księży misjonarzy z Górne;
G r u p y na Pomorzu O. H e r u n d .
Przedstawiciele S M A w G d a ń s k u brali udział w zjazdach k r a j o w y c ł
w Polsce . W dniach od 19 do 23 maja 1937 r o k u odbył się w Gdańsku
Ogólnopolski Zjazd A k a d e m i k ó w Sodałicji M a r i a ń s k i e j , k t ó r y był wiel­
ką m a n i f e s t a c j ą k a t o l i c k ą i p o l s k ą . Zjazd odbył się pod protektoratem
Komisarza Generalnego RP w G d a ń s k u , ministra Mariana Chodackiego
W zjeździe wziął udział ks. bp 0'Rourke, ks. bp Okoniewski i ks. bp
D o m i n i k z Pelplina oraz ks. bp Szlagowski z Warszawy. Wygłaszali oni
na codziennych n a b o ż e ń s t w a c h kazania oraz b r a l i udział w plenarnych
zebraniach. Uroczyste n a b o ż e ń s t w a o d b y w a ł y się w kościele Sw. Stanis­
ł a w a we Wrzeszczu przy udziale delegacji studenckich i społecznych or­
ganizacji Polonii g d a ń s k i e j . Corocznie organizowano o p ł a t e k sodalicyjny, w k t ó r y m b r a ł z w y k l e udział ks. biskup E. 0'Rourke oraz delegacje
innych organizacji studenckich, a uroczystości o d b y w a ł y się zwykle pod
protektoratem żon m i n i s t r ó w p e ł n o m o c n y c h RP w G d a ń s k u .
202
203
204
Przy S M A w G d a ń s k u istniało Koło S y m p a t y k ó w . Należeli do niego
wszyscy polscy księża oraz szereg p o w a ż n y c h osobistości polskich z G d a ń ­
ska . Przez d ł u ż s z y czas prezesami K o ł a S y m p a t y k ó w b y l i : dyrektor
P K P w G d a ń s k u inż. Czarnowski, profesor Gimnazjum Polskiego w
G d a ń s k u L . Wojtaszewski, d ł u g o l e t n i m sekretarzem był inspektor ceł
Kazimierz S z y m a ń s k i . K o ł o S y m p a t y k ó w zabiegało o m o r a l n ą i mate­
r i a l n ą pomoc dla S M A i w razie potrzeby dla poszczególnych członków.
P o m a g a ł o przy organizowaniu wycieczek, imprez, corocznych w y j a z d ó w
do C z ę s t o c h o w y na Akademickie Ślubowania J a s n o g ó r s k i e .
SMA o r g a n i z o w a ł a też r ó ż n e imprezy na potrzeby organizacyjne. K o ­
misariat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej popierał tak Sodalicję M a ­
r i a ń s k ą j a k i Akademickie Koło Misjologiczne, na czele k t ó r y c h stał
jeden z czołowych działaczy studenckich . ''
205
206
207
2. Akademickie
Kolo
Misjologiczne
W latach trzydziestych z i n i c j a t y w y Sodałicji M a r i a ń s k i e j Akademi­
ków, na terenie Bratniej Pomocy p o w s t a ł o Akademickie Koło Misjolo­
giczne. Podstawowym celem K o ł a było pogłębienie wiedzy religijnej
oraz pomoc przy organizowaniu ś r o d k ó w materialnych i propagando2 0 2
Gazeta Gdańska — Echo Gdańskie 78 (1928). Por. St. S z - y m a ń s k i , jw.
Tamże.
Straż Gdańska I I (1937).
St . S z y m a ń s k i , jw.
Gazeta Gdańska 117 (1938). Por. B. K u f f e l , jw. St. S z y m a ń s k i , jw.
iSt . M i k o s, Działalność Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Pol­
skiej w Wolnym Mieście Gdańsku 1920—1939, Warszawa 1971, 276.
2 0 8
2 0 4
2 0 5
2 0 6
2 0 7
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
187
wych na rzecz misji. C z ł o n k o w i e Koła brali u d z ' a ł r ó w n i e ż w corocz­
nych krajowych zjazdach Akademickich K ó ł Misjologicznych.
Ściśle
współpracowali z SMA, zwłaszcza przy organizowaniu wyjazdu studen­
tów na ś l u b o w a n i a j a s n o g ó r s k i e oraz w pracach s p o ł e c z n y c h Polonii
gdańskiej .
W dniach od 30 p a ź d z i e r n i k a do 2 listopada 1932 r o k u odbył się w
G d a ń s k u V I Ogólnopolski Zjazd D e l e g a t ó w Akademickich K ó ł M i s y j ­
nych pod protektoratem Komisarza Generalnego RP dra Kazimierza Papee i biskupa g d a ń s k i e g o Edwarda 0 ' R o u r k e . Na obradach, k t ó r e od­
b y w a ł y się w Domu A k a d e m i k ó w poruszono dwa tematy: „Łączność a¬
kademickiego ruchu misyjnego z papieskim dziełem rozkrzewienia w i a ­
r y " i „Co może akademik u c z y n i ć dla m ł o d z i e ż y akademickiej k r a j ó w
misyjnych".
208
209
Po zjeździe d e l e g a t ó w 16 listopada 1932 roku A K M działające do­
tychczas od 1927 r o k u w Sodałicji M a r i a ń s k i e j A k a d e m i k ó w , usamo­
dzielniło się całkowicie. Z listu delegata episkopatu Z w i ą z k u Akademic­
kich Kół Misyjnych w Polsce ks. K . Kowalskiego, późniejszego biskupa
diecezji c h e ł m i ń s k i e j z dnia 15 "czerwca 1938 roku wynika, że A K M w
G d a ń s k u w latach późniejszych ponownie było zależne od SMA, co nie­
c h ę t n i e a p r o b o w a ł Z w i ą z e k Akademickich K ó ł Misyjnych w Polsce .
N o w y z a r z ą d Koła Misyjnego u c h w a l i ł program całorocznej pracy.
Uwzględniał on: w y k ł a d y o problematyce misyjnej z p r z e ź r o c z a m i w t o ­
warzystwach ludowych, bazar jako i m p r e z ę na cele misyjne i akademie
jako środek propagandowy. W celu zrealizowania p o s t u l a t ó w programo­
wych do w y k ł a d u „Życie misjonarza" Koło s p r o w a d z i ł o przeźrocza f i l ­
mowe z centrali misyjnej w Poznaniu. W y k ł a d w ciekawy i p r z y s t ę p n y
sposób o b r a z o w a ł przebieg pracy m ł o d e g o misjonarza w Afryce. W y g ł o ­
szono go kilkakrotnie na zebraniu G m i n y Polskiej 22 stycznia 1933 roku
w N o w y m Porcie, 21 lutego 1933 r o k u na zebraniu Towarzystwa Polek
we Wrzeszczu, 27 lutego 1933 r o k u na zebraniu Towarzystwa Ludowego
Jedność oraz 23 marca 1933 roku na zebraniu f i l i i G m i n y Polskiej w
Sopocie .
210
211
POLSKIE
K A T O L I C K I E ORGANIZACJE
1. Katolickie
Stowarzyszenie
Młodzieży
MŁODZIEŻOWE
Męskiej
i
Żeńskiej
Pierwsza organizacja Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży M ę s ­
kiej i Żeńskiej (dawniej Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej) p o w s t a ł a
208
2 0 9
St. S z y m a ń s k i , Katolickie organizacje akademickie, jw.
B. K u f f e ł , Działalność polskich odiganizacji akademickich w Gdańsku...
jw., 80.
210
List ks. Kowalskiego, delegata episkopatu Zw. Akadem. Kół
w Polsce (rękopis).
B. K u f f e 1, jw., 81.
211
Misyjnych
KS.
188
PIOTR
TOCZEK
2 kwietnia 1919 r o k u . Z a ł o ż y c i e l a m i b y l i ks. dziekan Ż y n d a , ks. Wojewo­
da, prof. Helena Z e l e w s k a . Za cel podstawowy stowarzyszenie obrałc
sobie przygotowanie c z ł o n k ó w do indywidualnego i zbiorowego apostol­
stwa oraz szerzenie zasad katolickich poprzez wszystkie dziedziny życia
i k u l t u r y , w szczególności zaś krzewienie znajomości p r a w d religii ka­
tolickiej, zasad moralnych, ducha obywatelskiego i miłosierdzia chrześ­
cijańskiego, zrozumienia i d e a ł ó w kobiecych i m ę s k i c h , o ś w i a t y i nauki
opartej na ś w i a t o p o g l ą d z i e k a t o l i c k i m . O p r ó c z tego statut K S M M i
K S M Z n a k a z y w a ł s z e r z y ć katolickie zasady życia społecznego, higieny i
wychowania fizycznego
oraz katolicki r u c h trzeźwości. A b y osiągnąć
zamierzony cel s ł u ż y ł y k u temu k w a r t a l n e komunie Św., kółka euchary­
styczne oraz rekolekcje z a m k n i ę t e . Dzień 8 w r z e ś n i a był ś w i ę t e m or­
ganizacji. Schemat organizacyjny p r z e d s t a w i a ł się n a s t ę p u j ą c o : poszcze­
gólne stowarzyszenia t w o r z y ł y okręgi, jakie n a l e ż a ł y do Z w i ą z k u obej­
m u j ą c e g o s w y m z a s i ę g i e m diecezję. N a c z e l n ą o r g a n i z a c j ą k r a j o w ą było
Zjednoczenie K S M m a j ą c e s w o j ą siedzibę w Poznaniu . P r a c ą Stowa­
rzyszenia k i e r o w a ł z a r z ą d w y b r a n y przez c z ł o n k ó w na w a l n y m zebraniu.
212
213
214
215
Ostatnie SMP p o w s t a ł o w Piekle z i n i c j a t y w y ks. Józefa D y d y m skiego przy w s p ó ł p r a c y S i ó s t r Dominikanek, po uruchomieniu tam w
1937 r o k u szkoły i ochronki p o l s k i e j . SMP m ę s k i e j , k t ó r e wcześniej
zawiesiło swoją działalność, w 1926 r o k u zostało przez ks. Franciszka
Rogaczewskiego p o w o ł a n e na nowo do ż y c i a .
W pierwszych latach po pierwszej wojnie ś w i a t o w e j p o w s t a j ą c e or­
ganizacje b y ł y l u ź n o z w i ą z a n e z SMP w kraju. W m i a r ę powstawania
p l a c ó w e k n a w i ą z a n o ścisłe k o n t a k t y ze Z w i ą z k i e m w W ą b r z e ź n i e , k t ó ­
r y m k i e r o w a ł przez d ł u g i e lata w i e l k i przyjaciel m ł o d z i e ż y ks. Ż y n d a .
Dla usprawnienia pracy organizacyjnej złączono dnia 28 kwietnia 1929
r o k u wszystkie stowarzyszenia m ę s k i e i żeńskie w O k r ę g S t o w a r z y s z e ń
Młodzieży Polskiej, k t ó r e g o prezesem został ks. prof. S t a n i s ł a w N a g ó r ­
ski. Dalszy wzrost s t o w a r z y s z e ń w y m a g a ł p o d z i a ł u na oddzielne okręgi,
k t ó r e g o dokonano w 1933 r o k u . Prezesami o k r ę g ó w zostali ks. Franci­
szek Rogaczewski i ks. W ł a d y s ł a w S z y m a ń s k i , a sekretarzem A l o j z y Ma­
kurath .
216
217
218
219
2 1 2
' Notatka Komisarza
Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku
Nr 40°/inf/l/10 do Ministra Spraw Zagranicznych Dep. Konsularny Wydz. Pola­
ków Zagranicą w Warszawie, w: Archiwum akt nowych w Warszawie. Minister­
stwo Sipraw Zagranicznych, Sy.gn. 11511, Pag. 70; por. Straż Gdańska 5 >(1938).
(Statut- K S M M i KSMiZ, Poznań 1936, Polnische Kirchliche Vereine w:
A K B G d — D 43.
Tamże. Por. Notatka Komisarza Generalnego... jw.; Straż Gdańska, jw.,
A. M a . k u r a t h , Działalność stowarzyszeń
młodzieży SMP i KSM w okre­
sie międzywojennym
w Gdańsku (rękopis z 30 06 1974, roku).
Por. ks. A. B a c i ń s k i , dz. cyt., 46.
Notatka Komisarza Generalnego... jw. Por. A. M a k u r a t h ,
jw.,
A. M a k u r a t h, jw.
Notatka Komisarza Generalnego... jw.
2 1 3
214
2 1 5
218
217
218
2 1 9
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
189
G ł ó w n y m z a ł o ż e n i e m SMP na terenie Wolnego Miasta G d a ń s k a było
p i e l ę g n o w a n i e j ę z y k a ojczystego i w i a r y ojców. K u t e m u d ą ż y ł y wszy­
stkie starania k i e r u j ą c y c h t y m ruchem i starszej już, organizacyjnie w y ­
robionej młodzieży. Pierwszym opiekunem K S M w G d a ń s k u b y ł ks. W o ­
jewoda, a później ks. B r o n i s ł a w Komorowski, ks. B e r n a r d Wiecki, ks,
Leon Bemke, ks. Józef Dymski, ks. dr M a r i a n G ó r e c k i i ks. Walter
Hoeft. Należała do nich opieka nad p o s z c z e g ó l n y m i stowarzyszeniami oraz
udzielenie pomocy i poparcia p r z y realizowaniu p r o g r a m u pracy usta­
lonego w w y t y c z n y c h K S M O k r ę g u . W składzie osobowym członków
p r z e w a ż a ł a młodzież pochodzenia robotniczego.
W dziejach tej organizacji n a l e ż y w y r ó ż n i ć dwa okresy. W p i e r w ­
szym SMP zrzeszała młodzież, k t ó r e j nie było dane uczęszczać do szkól
polskich. W d r u g i m okresie do S M P w s t ę p o w a ł y roczniki młodzieży,
k t ó r a j u ż uczęszczała do szkół podstawowych z polskim j ę z y k i e m w y k ­
ł a d o w y m , lub młodzież, k t ó r a odeszła z Gimnazjum Polskiego po k r ó t k i e j
tam nauce.
Trzeba zaznaczyć, że sieć polskich szkół senackich nie o b e j m o w a ł a
wszystkich miejscowości, w k t ó r y c h i s t n i a ł y skupiska polskie (np. wsie
polskie E ł g a n o w o , Wielkie T r ą b k i , Piekło). L u k i t e - w y p e ł n i a ł o stopnio­
wo polskie szkolnictwo podstawowe Macierzy Szkolnej, k t ó r a powo­
ł y w a ł a do życia szkoły podstawowe dla dzieci obywateli polskich, do
k t ó r y c h m o g ł y r ó w n i e ż uczęszczać dzieci obywateli g d a ń s k i c h , na pod­
stawie p o l s k o - g d a ń s k i e j u m o w y szkolnej z 1933 r o k u . W pierwszym
okresie powojennym brak lokali na zebrania u t r u d n i a ł prowadzenie pra­
cy. W m i a r ę tworzenia i rozrastania się sieci szkół i ochronek Macierzy
Szkolnej sytuacja u l e g ł a znacznej poprawie.
W dobrych warunkach p r a c o w a ł y K S M M i K S M Z w G d a ń s k u , k t ó ­
r y m ks. Franciszek Rogaczewski, w n a g r o d ę za w y d a j n ą p r a c ę przy b u ­
dowie kościoła Chrystusa K r ó l a w G d a ń s k u , p r z e k a z a ł w 1932 r o k u dwa
obszerne pokoje na świetlicę a w razie s p o t k a ń w szerszym gronie m o ż n a
było k o r z y s t a ć z w i ę k s z e j , sąsiedniej s a l k i . Pomieszczenia p o z w a l a ł y
na rozszerzenie działalności i u m o ż l i w i ł y w 1933 r o k u zorganizowanie
w y s t a w y prac i osiągnięć m ł o d z i e ż y K S M M i Ż. W y s t a w a z g r o m a d z i ł a
liczne eksponaty prac snycerskich, introligatorskich, h a f t ó w itp. W y ­
s t a w ę zwiedziło około 3 000 o s ó b . B y ł to pokaz prac i z a i n t e r e s o w a ń a
zarazem dowód ż y w o t n o ś c i s t o w a r z y s z e ń i p r a c o w i t o ś c i m ł o d z i e ż y .
220
221
Jednym z w a ż n i e j s z y c h ś r o d k ó w wychowawczych b y ł y wycieczki k r a ­
joznawcze do bliższych i dalszych miejscowości Polski. Szczególnie ż y ­
wo i n t e r e s o w a ł a się młodzież b u d o w ą Gdyni, k t ó r e j r o z w ó j m i a ł a okaz­
ję o b s e r w o w a ć w ł a ś n i e w czasie wycieczek do tego nowego miasta i por2 2 0
221
A. M a k u r a t h , jw.
Notatka Komisarza Generalnego... jw. Por. A. M a k u r a t h jw.
KS.
190
PIOTR
TOCZEK
tu, k o r z y s t a j ą c z p r z y c h y l n o ś c i d y r e k c j i Polskiego P r z e d s i ę b i o r s t w a K o ­
munikacyjnego, k t ó r a dała do dyspozycji b e z p ł a t n i e w j e d n ą z niedziel
3 autobusy na w y c i e c z k ę do G d y n i dla młodzieży z E ł g a n o w a i T r ą b e k
W i e l k i c h . W czasie innych wycieczek zwiedzano pobliskie Pomorze.
Oprócz tego u r z ą d z o n o 5 wycieczek krajoznawczych, z k t ó r y c h jedna, z
15 uczestnikami zwiedziła P o w s z e c h n ą W y s t a w ę K r a j o w ą w Poznaniu
w r o k u 1929.
W n a s t ę p n y c h latach O k r ę g o r g a n i z o w a ł wycieczki krajoznawcze
p r z e w a ż n i e dziesięcio czy dwunastodniowe. W czerwcu 1931 roku w y ­
r u s z y ł a wycieczka do Warszawy, C z ę s t o c h o w y i Krakowa, Zakopanego
i Katowic. Po k i l k u l e t n i e j przerwie, 5 lipca 1936 roku o d b y ł a się z u¬
działem 16 osób wycieczka do Warszawy i Lwowa. Od 15—26 czerwca
1938 roku wycieczka K S M zwiedziła W a r s z a w ę , Grodno, Wilno, Nowo­
g r ó d e k i B i a ł o w i e ż ę . W dniach od 1 do 10 sierpnia 1939 roku młodzież
K S M z G d a ń s k a u d a ł a się do Katowic, Zaolzia, Krakowa, Dębicy, Sando­
mierza i Ł o d z i .
222
223
224
Przez staranny dobór tras oraz zapewnienie wysoko kwalifikowanych
p r z e w o d n i k ó w młodzież p o z n a w a ł a najwybitniejsze pomniki dziejów i
k u l t u r y polskiej, k t ó r e w w y j a ś n i e n i a c h p r z e w o d n i k ó w b y ł y odpowied­
nio n a ś w i e t l o n e pod k ą t e m zwalczania tendencyjnej propagandy nie­
mieckiej.
K S M zawsze uczestniczyło w pielgrzymkach do Piekar, Częstochowy,
Swarzewa i Ś w . Wojciecha . Z u d z i a ł e m młodzieży K S M M i K S M Z od­
była się pielgrzymka do C z ę s t o c h o w y zorganizowana przez C K K P D G d .
Pobyt p i e l g r z y m k i w Warszawie p r z y p a d a ł na dzień 3 maja 1939 roku.
W czasie defilady szczególnie g o r ą c o oklaskiwano u c z e s t n i k ó w mających
na bluzkach lub w klapach marynarek napis „ G d a ń s k " . Uroczyste zło­
żenie w i e ń c a K S M M i K S M Z na Grobie Nieznanego Żołnierza,
było
j e d n y m z p a m i ę t n y c h p u n k t ó w programu pobytu w stolicy.
Wycieczki krajoznawcze m i a ł y dla młodzieży w y j ą t k o w o doniosłe zna­
czenie, jako że p r z e b y w a j ą c ciągle w otoczeniu niemieckim, b y ł a nara­
żona na szykany, m y l n e przedstawianie naszych dziejów i pomniejsza­
nie polskiego dorobku kulturalnego. Osobiste w r a ż e n i a wyniesione z w y ­
cieczek b y ł y z n a k o m i t y m antidotum na t e n d e n c y j n ą p r o p a g a n d ę nie­
miecką.
Młodzież G d a ń s k a zawsze b r a ł a udział w zjazdach i zlotach K S M
zorganizowanych przez związki lub Zjednoczenie. Reprezentowana była
225
2 2 2
A.Makurath,
jw.
Notatka Komisarza Generalnego... jw. Por. A. M a k u r a t h ,
jw.
Tamże.
A. M a k u r a t h ,
jw.
225 Sprawozdanie z dziaalności Zarządu Macierzy Szkolnej w Gdańsku
1933, Rocznik V I I .
2 2 3
2 2 4
za rok
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
191
również na ogólnopolskim zlocie K S M w C z ę s t o c h o w i e w 1937 roku, po­
łączonym z uroczystym ś l u b o w a n i e m . Reprezentanci K S M M i K S M Ż
b y l i obecni na M i ę d z y n a r o d o w y m Kongresie k u czci Chrystusa Króla,
k t ó r y odbył się w dniach 25—29 czerwca 1937 r o k u w P o z n a n i u . Dnia
21 czerwca 1936 r o k u z okazji 10-lecia K S M M w G d a ń s k u , o d b y ł się w
kościele Chrystusa K r ó l a O k r ę g o w y Zlot Eucharystyczny z u d z i a ł e m
wszystkich oddziałów K S M na Z i e m i G d a ń s k i e j . P u n k t e m k u l m i n a c y j ­
n y m o b c h o d ó w była wielka procesja eucharystyczna . Podczas D n i L i ­
turgicznych zorganizowanych przez C K K P D G d prezeska o k r ę g u K S M Ż
wygłosiła referat: Znaczenie l i t u r g i i w życiu c o d z i e n n y m . Wszelkie
przejawy działalności tego rodzaju b y ł y p o m o c ą w t r u d n e j pracy na
g d a ń s k i m terenie.
226
227
228
229
Osobną dziedziną działalności K S M b y ł a praca k u l t u r a l n o - o ś w i a t o w a ;
K S M p r o w a d z i ł o różne k u r s y d o k s z t a ł c a j ą c e przy bezinteresownej pomo­
cy nauczycieli Gimnazjum Polskiego oraz i n n y c h szkół Macierzy Szkol­
nej (np. kurs t a ń c ó w narodowych w G d a ń s k u prowadzony przez studen­
ta politechniki Hassa). K S M u r z ą d z i ł o kurs katolickiej pracy społecznej,
na k t ó r y uczęszczała młodzież z całego obszaru Wolnego Miasta. Zada­
niem kursu było „...zapoznanie u c z e s t n i k ó w z c a ł o k s z t a ł t e m spraw spo­
łecznych, znajomość k t ó r y c h jest nieodzowna dla k a ż d e g o m ł o d e g o Po­
laka w G d a ń s k u , wytworzenie kadr p i o n i e r ó w pracy społecznej, k t ó r z y
ś w i a d o m o swojego wzniosłego p o s ł a n n i c t w a na tutejszym terenie nie
szczędziliby w y s i ł k ó w , by podnieść życie osobiste i s p o ł e c z n e w ś r ó d ka­
tolickiej młodzieży polskiej w G d a ń s k u i przez to p r z y c z y n i ć się w y d a t ­
nie do obrony naszych n a j ż y w o t n i e j s z y c h i n t e r e s ó w , n a j d r o ż s z y c h skar­
bów naszej k u l t u r y " .
2 3 0
Z prac k u l t u r a l n y c h n a l e ż y jeszcze w y m i e n i ć przedstawienia teatral­
ne i wieczornice. Młodzież w k ł a d a ł a dużo w y s i ł k u w przygotowanie tych
imprez. Często w ł a s n y m i siłami p r z y g o t o w a ł a dekoracje sceny i kulisy.
Dużo i n i c j a t y w y na t y m odcinku w y k a z a ł d r u h Jerzy P i o t r o w s k i z O l i ­
wy. K S M M we Wrzeszczu n a w i ą z a ł o b^ski kontakt z załogą Westerplatte,
organizując dla niej w y s t ę p y . Młodzież licznie i e h ę t n i e k o r z y s t a ł a
z bibliotek, jakie p o s i a d a ł y K S M . Sprawozdanie roczne podaje że odbyło
się 200 z e b r a ń plenarnych, w y g ł o s z o n o 146 r e f e r a t ó w i w y ś w i e t l e ń , za­
prenumerowano 40 egzemplarzy m i e s i ę c z n i k a Przyjaciel Młodzieży i M ł o ­
da Polka oraż 42 egzemplarze czasopism z a r z ą d o w y c h .
2 3 1
232
2 2 8
227
228
229
2 3 0
231
232
A. Makurath,
jw.
Straż Gdańska 12 (1937)
Polnische Angelegenheiten w: A K B G d nr 143. Por. Straż Gdańska 15 (1936).
Straż Gdańska 2 (1936).
Tamże, 5 (1938).
A. M a k u r a t h ,
jw. Por. Notatka Komisarza Generalnego... jw.
Sprawozdanie z działalności Zarządu Macierzy Szkolnej... jw.
KS.
192
PIOTR
TOCZEK
W zasięgu działalności K S M b y ł r ó w n i e ż teatr. Zenon Ciesielski w
książce „ T e a t r polski w W o l n y m Mieście G d a ń s k u 1920—1939", p o ś w i ę ­
ca sporo miejsca przedstawieniom u r z ą d z a n y m przez K S M . Za okres
1920—1939 przypada na K S M 42 przedstawienia. Pierwsze przedstawie­
nie m ł o d z i e ż y figuruje pod d a t ą 25 k w i e t n i a 1929, u r z ą d z o n e przez To­
warzystwo Młodzieży Ż e ń s k i e j w G d a ń s k u , a ostatnie przygotowane
przez K S M Ż w O r u n i pod d a t ą 16 k w i e t n i a 1939 roku. Wypada t u jed­
nak zaznaczyć, że sprawozdania i n o t a t k i prasowe, na k t ó r y c h autor się
opierał, nie o b e j m u j ą wszystkich p r z e d s t a w i e ń . A l o j z y M a k u r a t h pa­
m i ę t a szereg p r z e d s t a w i e ń K S M M w G d a ń s k u i na terenie wsi, k t ó r e
nie f i g u r u j ą w zestawieniu.
Dla u z u p e ł n i e n i a obrazu działalności K S M n a l e ż y w s p o m n i e ć o zain­
teresowaniu m ł o d z i e ż y m u z y k ą . Ś p i e w b y ł j e d n y m z w y p r ó b o w a n y c h
e l e m e n t ó w wychowawczych, dalszym b y ł y orkiestry. Stowarzyszenie w
G d a ń s k u p o s i a d a ł o 3 zespoły orkiestrowe: o r k i e s t r ę s m y c z k o w ą , orkiest­
rę d ę t ą i zespół m a n d o l i n i s t ó w . Pierwsza orkiestra w G d a ń s k u została
załoożna przez Bernarda C y w i ń s k i e g o i Jerzego Szarafińskiego w 1933
roku. S k ł a d a ł a się p r z e w a ż n i e z m ł o d z i e ż y robotniczej. P r ó b y o d b y w a ł y
się w dolnych pomieszczeniach kościoła Chrystusa K r ó l a . W czasie bar­
dziej reprezentacyjnych k o n c e r t ó w wzmacniano jej s k ł a d przez i n s t r u ­
m e n t a l i s t ó w z i n n y c h orkiestr polskich. Poziom jej b y ł dość wysoki.
Poza u r o c z y s t o ś c i a m i p a ń s t w o w y m i i k o ś c i e l n y m i , orkiestra p r z y g r y w a ł a
r ó w n i e ż z okazji imprez c h a r y t a t y w n y c h czy na koncertach popularnych,
W 1935 r o k u b y ł a z r e s z t ą j e d y n ą p o l s k ą o r k i e s t r ą symfoniczną w G d a ń ­
sku. D ę t a orkiestra stowarzyszenia p o w s t a ł a w 1935 roku z i n i c j a t y w y
wikariusza parafii Chrystusa K r ó l a , ks. W ł a d y s ł a w a S z y m a ń s k i e g o . Ape­
lem s w y m w z b u d z i ł on ofiarność parafian, u z y s k u j ą c fundusze na zakup
i n s t r u m e n t ó w muzycznych i nut. P o c z ą t k o w o orkiestra liczyła 13 człon­
k ó w . D y r y g o w a ł n i ą t a k ż e B e r n a r d C y w i ń s k i . P. B . Z w a r r a twierdzi,
że orkiestra d ę t a Stowarzyszenia p o w s t a ł a w 1936 roku po uzyskaniu
funduszy z wystawionego w listopadzie 1936 r o k u przedstawienia przy­
gotowanego przez ogół c z ł o n k ó w K S M pt. „ Z a Boskiego K r ó l a " . Treść
b y ł a oparta na wydarzeniach w czasie p r z e ś l a d o w a ń k a t o l i k ó w w Mek­
syku. Zorganizowana p r z e d s p r z e d a ż b i l e t ó w , p r ó b a generalna jako przed­
stawienie dla dzieci oraz obecność licznej Polonii z ks. biskupem E.
0 ' R o u r k e na czele d a ł y zysk 3 t y s i ę c y g u l d e n ó w , przeznaczonych na za­
kup i n s t r u m e n t ó w dla o r k i e s t r y d ę t e j .
233
2 3 4
Większej działalności na z e w n ą t r z nie r o z w i n ą ł jedynie zespół man233 Wacław K m i c i c - M i e l e s z y ń s k i
Polska kultura muzyczna w Wol­
nym Mieście Gdańsku w latach w latach od 1920 do 1939, w: Pomorze Gdańskie
nr 2, Gdańsk 1965, 148. Por. Notatka Komisarza Generalnego.
RPGd — B. Z w a r r a .
2 8 4
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
193
dolinowy, k t ó r y służył t y l k o do celów r o z r y w k o w y c h m ł o d z i e ż y (muzyka
taneczna oraz piosenki patriotyczne i ludowe).
Programem wszystkich s t o w a r z y s z e ń o b j ę t e b y ł o r ó w n i e ż wychowa­
nie fizyczne. Na p o c z ą t e k sezonu u r z ą d z a ł O k r ę g z w y k l e biegi na prze­
łaj, a w sezonie zawody lekkoatletyczne, k t ó r e g r o m a d z i ł y najlepsze
d r u ż y n y K S M . W 1932 r o k u uzyskano p o w a ż n y sukces z d o b y w a j ą c jako
p i e r w s z ą n a g r o d ę przechodni puchar Z w i ą z k u Pomorskiego. Oprócz tego
u r z ą d z a n o o k r ę g o w e zawody pingpongowe, s i a t k ó w k i , k o s z y k ó w k i i za­
wody strzeleckie. Nie z a b r a k ł o też k u r s ó w polskich t a ń c ó w narodo­
wych .
235
W n a s t ę p n y c h latach n a s t ą p i ł dalszy r o z w ó j organizacji. K S M dzia­
łały t a k ż e we wszystkich
w i ę k s z y c h skupiskach polskich od P i e k ł a
począwszy, poprzez E ł g a n o w o , T r ą b k i Wielkie, G d a ń s k z p r z e d m i e ś c i a ­
m i do Sopotu. Młodzież sopocka dopiero około p o ł o w y r o k u 1929 u t w o ­
rzyła o r g a n i z a c j ę s k u p i a j ą c ą d z i e w c z ę t a i c h ł o p c ó w . Stowarzyszenie po­
siadało świetlicę w Domu Polskim. C z o ł ó w k ę działaczy m ł o d z i e ż o w y c h
t w o r z y l i : Alfons Bork, Jan M a r s z a ł k o w s k i , A u g u s t y n Uller. Patronowali
kolejno księża: W ł a d y s ł a w S z y m a ń s k i , W a l t e r Hoeft, Jerzy M a j e w s k i .
W roku 1939 K S M liczyło 16 s t o w a r z y s z e ń z ogólną liczbą c z ł o n k ó w
567 .
236
237
Działalność K S M realizowano p r z y skromnych ś r o d k a c h finansowych
uzyskanych ze s k ł a d e k c z ł o n k o w s k i c h , d o c h o d ó w z p r z e d s t a w i e ń , ofiar
instytucji i f i r m polskich a przede wszystkim z jednorazowych subwen­
cji: Macierzy Szkolnej (1 000 g u l d e n ó w ) oraz Towarzystwa i m . Adama
Mickiewicza w Warszawie (500 z ł o t y c h ) . W y n i k i w pracy z a w d z i ę c z a n o
ofiarnej pracy p a t r o n ó w , c z ł o n k ó w i i n n y c h osób w s p ó ł p r a c u j ą c y c h .
Z dużej ilości osób ś w i e c k i c h p o ś w i ę c a j ą c y c h s w ó j w o l n y zas pracy spo­
łecznej w K S M n a l e ż y w y m i e n i ć : H e l e n ę Z e l e w s k ą , S t e f a n i ę S a m u l s k ą
— nauczycielki Szkół Macierzy Szkolnej, K u n e g u n d ę P a w ł o w s k ą —
o c h r o n i a r k ę oraz Alojzego M a k u r a t h a — absolwenta G i m n a z j u m P o l ­
skiego, Konrada W ó j a n o w s k i e g o — nauczyciel G i m n a z j u m Polskiego,
Teodora W r z e s i ń s k i e g o i D o r o s z y ń s k i e g o .
238
239
P o w a ż n a część m ł o d y c h u r z ę d n i k ó w polskich, o b y w a t e l i g d a ń s k i c h
pochodziła z a r ó w n o z b y ł y c h , jak i czynnych c z ł o n k ó w K S M . Organi­
zacja spełniła swoje zadanie jako szkoła p r z y g o t o w u j ą c a do życia spo­
łecznego. P r z y g o t o w a ł a z a s t ę p y c z ł o n k ó w dla t o w a r z y s t w z r z e s z a j ą c y c h
przedstawicieli starszych p o k o l e ń . N i e k t ó r z y z nich za w i e r n o ś ć i d e a ł o m
235
Notatka Komisarza Generalnego... jw.
asę F
M a m u s z k a , Sopot, szkice z dziejów, Gdańsk 19755, 126.
Notatka Komisarza Generalnego... jw.
Por. A. Makurath,
jw. Por. Sprawozdanie z działalności Zarządu
cierzy Szkolnej... jw., 44.
Notatka Komisarza Generalnego..., jw.
r
237
2 3 8
239
Ma¬
KS.
194
PIOTR
TOCZEK
jak d r u h o w i e : A l o j z y Ł u k o w s k i i Alfons Runowski zapłacili ofiarą życia.
Jeszcze przed r o z p o c z ę c i e m drugiej w o j n y ś w i a t o w e j zginęli na posterun­
k u w Szymankowie jako polscy kolejarze. Natychmiast po w y b u c h u w o j ­
ny w Lisewie zginął na posterunku B r o n i s ł a w Tysarczyk. Inni, przeżyli
g e h e n n ę obozów i o k u p a c j i .
240
2. Sodalicje
Mariańskie
Sodąlicja M a r i a ń s k a , jako organizacja p o w s t a ł a p r z y Gimnazjum Pol­
skim w r o k u szkolnym 1924/25 . Jej kanoniczna erekcja n a s t ą p i ł a 26 l i ­
stopada 1925 r o k u . Sodąlicja g d a ń s k a n a l e ż a ł a do Z w i ą z k u Sodałicji
u c z n i ó w gimnazjalnych w Polsce.
Jako pierwszy p o w s t a ł oddział m ę s k i . Praca Sodałicji M a r i a ń s k i e j
m ł o d z i e ż y m ę s k i e j z m i e r z a ł a do przysposobienia s o d a l i s t ó w do pracy w
A k c j i K a t o l i c k i e j . Zebrania ogólne i n a b o ż e ń s t w a o d b y w a ł y się raz lub
dwa razy w m i e s i ą c u . Stan c z ł o n k ó w w poszczególnych latach szkolnych
p r z e d s t a w i a ł się n a s t ę p u j ą c o : w r o k u szk. 1924/25, 22 członków i dalej:
1925/26, 26; 1926/27, brak danych, 1927/28, 35; 1928/29, brak danych:
1929/30, 35; 1930/31, 32; 1931/32, 39; 1932/33, 39; 1933/34, 26; 1934/35, 35;
1935/36, brak danych; 1936/37, 50; 1937/38, 60; 1938/39, brak danych.
Moderatorami kolejno b y l i : ks. L e o n Miszewski (1924—1930), ks. dr Fran­
ciszek K o m o r o w s k i (1931—1933) i ks. M a r i a n G ó r e c k i (1933—1939) .
241
242
243
244
P o d s t a w o w ą r o l ę w aktywizacji m ł o d z i e ż y Sodałicji M a r i a ń s k i e j ode­
g r a ł y przede w s z y s t k i m referaty i zebrania. Ustalano plany pracy i roz­
patrywano ciekawe propozycje. Referaty treści religijnej i społecznej
w y g ł a s z a l i najczęściej sam moderator l u b starsi sodaliści. Młodsi dekla­
m o w a l i wiersze.
Prelekcje u j ę t e w pewien c y k l p o r u s z a ł y r ó ż n e kwestie. W roku
szkolnym 1931/32 z a j ę t o się k s z t a ł c e n i e m charakteru. Rok później poru­
szano tematy z dziedziny religijno-moralnej i apologetycznej. W związku
z a k c j ą P o l a k ó w - k a t o l i k ó w w G d a ń s k u w roku szkolnym 1934/35 za­
poznali się sodaliści z ideą apostolstwa Chrystusowego świeckich. Zo­
rientowano się w pracy A k c j i Katolickiej w Polsce i w G d a ń s k u . W
kolejnych latach omawiano znaczenie Eucharystii w życiu ucznia — sodalisa. W s p ó l n e m i e s i ę c z n e Komunie ś w . i adoracje m i a ł y zbliżać do
życia z Chrystusem u t a j o n y m w N a j ś w i ę t s z y m Sakramencie. Poznaj
245
2 4 0
A. M a k u r a t h ,
jw. Por. Gazeta Gdańska 160 (1920), RPGd —
Zwarra.
Sprawozdanie Dyrektora Gimnazjum Polskiego w Gdańsku za rok szkolny
1924/25, Gdańsk 1925.
SDGPGd za rok szkolny 1925/26, 43.
SDGPGd za rok szkolny 1934/35,, 38.
SDGPGd za lata 1924—1939, por. Straż Gdańska 5 (1936).
SDGPGd za rok szkolny 1931/32, 45 i 1932/33, 63, 1934/35, 38.
B.
241
2 4 2
2 4 3
2 4 4
2 4 5
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
195
samego siebie, było naczelnym h a s ł e m na rok szkolny 1936/37. Podczas
zebrań referaty o m a w i a ł y charaktery i poszczególne temperamenty. W
ten sposób poznawano właściwości swoich usposobień, by dążyć do u m o ­
cnienia dodatnich cech charakteru.
W ostatnich latach istnienia organizacji jej c z ł o n k o w i e referowali
aktualne wydarzenia z dziedziny religijnej. Szczególną u w a g ę z w r ó c o n o
na wiadomości z kraju, zmiany ordynariuszy w Polsce, k a n o n i z a c j ę św.
Andrzeja Boboli. W z w i ą z k u z w y b o r a m i nowego papieża po śmierci
Piusa X I u r z ą d z o n o p o g a d a n k ę na temat w y b o r u g ł o w y Kościoła, k o n ­
klawe i c e r e m o n i a ł u koronacji p a p i e ż a .
Członkowie organizacji oprócz pogłębienia w i a r y zdobywali u ś w i a d o ­
mienie narodowe i przekonanie o potrzebie czynnej w a l k i o polskość
G d a ń s k a . To zadanie m i a ł y s p e ł n i ć wycieczki do Polski, przez k t ó r e
młodzież n a w i ą z y w a ł a k o n t a k t y z rodakan i . Wyrazem łączności ze
Z w i ą z k i e m Sodałicji w Polsce było w y s ł a n i e delegata na zjazd p r o w i n ­
cjonalny w Gnieźnie. N a w i ą z a n o bliższy kontakt z Sodalicją M a r i a ń s k ą
A k a d e m i k ó w przy
Politechnice G d a ń s k i e j . Łączność ta w y r a ż a ł a się
w obustronnym udziale d e l e g a t ó w w w a ż n i e j s z y c h momentach życia
tychże organizacji .
J u ż w pierwszym r o k u działalności Sodąlicja u r z ą d z i ł a dwie wyciecz­
k i do najbliższych okolic. W porze letniej nad Jezioro Ż a r n o w i e c k i e , do
Wejherowa i okolic Kartuz, a w porze zimowej k u l i g . Sodalisi brali u¬
dział we wszystkich pielgrzymkach do Sw. Wojciecha. Dzięki s p r ę ż y s t o
ści Z a r z ą d u i ofiarności ze strony s p o ł e c z e ń s t w a g d a ń s k i e g o 7 grudnia
1930 ufundowano sztandar Sodałicji i w kościele polskim we Wrzeszczu,
w obecności przedstawicieli Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej
oraz wszystkich niemal towarzystw polskich na terenie G d a ń s k a odbyło
się uroczyste p o ś w i ę c a n i e tego sztandaru. Doniosły dla m ł o d z i e ż y dzień
zakończyła akademia w Sali Domu Polskiego. Zespół sodalicyjny odeg­
rał wtedy p i ę c i o a k t o w ą s z t u k ę „ H e r r n e r i e g i l d a .
246
217
,,2dft
Niezależnie od wspomnianych Sodąlicja M a r i a ń s k a przy Gimnazjum
Polskim w G d a ń s k u w okresie swej działalności p r z y g o t o w a ł a r ó w n i e ż
wiele imprez teatralnych. Zdecydowana większość p r z e d s t a w i e ń w y m a ­
gała dużego w k ł a d u pracy realizatorskiej. Dnia 11 marca 1928 r o k u na
pożegnanie m a t u r z y s t ó w zorganizowano przedstawienie teatralne pt. O¬
brona Trembowli, w e d ł u g r e ż y s e r i i prof. Gimnazjum Polskiego Józefa
Zawirowskiego.
W m y ś l u c h w a ł y Z a r z ą d u Prowincjonalnego w G d a ń s k u sodalisi za240
SDGPGd za rok szkolny 1935/36, 36; 1936/37, 42; 1937/38, 31; 1938/39, 30—31,
Tamże. 1931/32, 45.
*
Tamże. 19-25/26, 43.
Tamże. 1930/31, 33 i 1928/29, 48; 1930/31, 33.
247
248
249
KS.
196
PIOTR
TOCZEK
łożyli oddział m ł o d y c h tzw. K ó ł k o M a r i a ń s k i e , w s k ł a d k t ó r e g o weszli
uczniowie pierwszych trzech klas Gimnazjum w liczbie około 30. W ro­
k u s z k o l n y m 1937/38 dla a s p i r a n t ó w zorganizowano oddział młodszych
celem zapoznania k a n d y d a t ó w z p r a c ą s o d a ł i c j i . Na j e d n y m z z e b r a ń
założono sekcję przeciwko u ż y w a n i u t y t o n i u , zapisało się do niej 24 o¬
soby.
W bogatych formach pracy S o d ą l i c j a M a r i a ń s k a w G d a ń s k u dużo
czasu p o ś w i ę c a ł a na działalność przy polskich kościołach, p o c z ą w s z y od
pracy fizycznej w b u d u j ą c y m się kościele Chrystusa K r ó l a w G d a ń s k u ,
poprzez ś p i e w k o l ę d w kaplicy sióstr dominikanek i w s p ó l n e adoracje
N a j ś w i ę t s z e g o Sakramentu. W dniu patrona Sodałicji ś w . S t a n i s ł a w a
K o s t k i w auli g i m n a z j u m u r z ą d z o n o u r o c z y s t ą wieczornicę. Na program
s k ł a d a ł y się: p r z e m ó w i e n i a , ś p i e w c h ó r u , deklamacje, u t w o r y muzyczne
orkiestry sodalicyjnej, referat i szereg gier towarzyskich. Członkowie
Sodałicji p r e n u m e r o w a l i m i e s i ę c z n i k Pod znakiem M a r y i , Sodalis M a rianus oraz Misje K a t o l i c k i e .
250
251
O d d z i a ł
ż e ń s k i
Pierwsze starania do utworzenia Sodałicji M a r i a ń s k i e j żeńskiej po­
czyniono w p a ź d z i e r n i k u 1927 r o k u . A b y zamierzony cel osiągnąć roz­
w i n i ę t o d y s k r e t n ą ale s k u t e c z n ą agitację, k t ó r a polegała na u r z ą d z a n i u
z e b r a ń przygotowawczych. Moderatorem b y ł ks. S t a n i s ł a w Nagórski.
O d d z i a ł ż e ń s k i Sodałicji M a r i a ń s k i e j pod wezwaniem Niepokalanie Po­
czętej N a j ś w i ę t s z e j M a r y j i Panny i Sw. Teresy od Dzieciątka Jezus roz­
wijał się p o m y ś l n i e , o czym ś w i a d c z y ilość członkiń w poszczególnych
latach. (W r o k u szk. 1927/28, 16; 1928/29, 32; 1929/30, 36; 1930/31, 33;
1931/32, 56; 1932/33, 32; 1933/34, 43; 1934/35, 35; 1935/36, 35; 1936/37, 70;
1937/38, 60; 1938/39, 58). Zakres pracy polegał g ł ó w n i e na w e w n ę t r z n y m
urobieniu i doskonaleniu sodalisek t a k ż e przez szerzenie zdrowych po­
g l ą d ó w c h r z e ś c i j a ń s k i c h w ś r ó d otoczenia. Zebrania o d b y w a ł y się regu­
larnie co miesiąc. R o z p o c z y n a ł y się n a b o ż e ń s t w e m w kaplicy Sióstr Do­
m i n i k a n e k i w kościele Chrystusa K r ó l a . Na program m i e s i ę c z n y c h spot­
k a ń s k ł a d a ł y się: modlitwa, odczytanie p r o t o k o ł u z ostatniego zebrania,
czytanie duchowne, referat w z g l ę d n i e p r z e m ó w i e n i e ks. moderatora lub
odczyt sodaliski, deklamacje, k o m u n i k a t y z a r z ą d u , wolne głosy, modlit­
wa i h y m n „ K r ó l o w e j s w e j " . Tematy z e b r a ń wyznaczano na k a ż d y rok.
W r o k u s z k o l n y m 1929/30 w y g ł o s z o n o referaty na n a s t ę p u j ą c e tematy:
Gdzie s z u k a ć szczęścia, O ż y c i u w e w n ę t r z n y m duszy, Harcerstwo a So­
dąlicja.
252
2 5 0
2 5 1
2 5 2
Tamże. 1927/28, 53—54; 1931/32, 45.
Tamże. 1929/30, 95; 2928/29, 48; 1931/32, 45, 1934/35, 38.
Tamże. 1927/28* 54; 1927—1939; 1928/29, 48—49.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
197
Rolę k s z t a ł c e n i a i hartowania w o l i s p e ł n i a ł y ćwiczenia wybierane na
zebraniu o g ó l n y m jako m i e s i ę c z n a p r a k t y k a w pewnej cnocie. W n a s t ę p ­
n y m r o k u działalności tematy r e f e r a t ó w d o t y c z y ł y życia i działalności
papieża Piusa X I , znaczenia papiestwa dla ś w i a t a . W ś r ó d t e m a t ó w ma­
r y j n y c h m o ż n a w s p o m n i e ć : „ M a r y j a K r ó l o w a K o r o n y Polskiej", „ N a j ­
świętsza M a r y j a Panna, opiekunka P o l a k ó w " . W ś r ó d i n n y c h b y ł y tema­
ty praktyczne dotyczące społecznego panowanie Serca Jezusowego; jak
p r o w a d z i ć r o z m y ś l a n i e , by ono b y ł o głębokie, p o w a ż n e i p o ł ą c z o n e z s i l ­
n y m postanowieniem. Starano się też skutecznie p r z e c i w s t a w i a ć porno­
g r a f i i . H a s ł e m r o k u 1933/34 było „ A p o s t o l s t w o r a d o ś c i " ; co uczynić,
by p o m n o ż y ć radość dla siebie i dla innych? Na te i podobne pytania
d a w a ł y odpowiedzi odczyty i pogadanki w z i ę t e z dzieła ks. dra Kepplera
pt. „Więcej radości".
253
Kolejny rok pracy o d b y w a ł się w m y ś l hasła. „ B ę d ę k o n s e k w e n t n ą " .
Celem całorocznego działania sodalisek było zdobycie g ł ę b o k i e j znajo­
mości wiary, niezachwianej w i e r n o ś c i , n i e u g i ę t e j odwagi i w y t r w a ł o ś c i w
obronie oraz stosowanie podstawowych zasad. Dalsza realizacja h a s ł a
miała przebiegać w n a s t ę p n y c h latach na sumiennym s p e ł n i a n i u wszy­
stkich o b o w i ą z k ó w a g ł ó w n i e na p o g ł ę b i a n i u n a b o ż e ń s t w a do Najświętszej
M a r i i Panny, k t ó r e w y r a ż a ł o się w szczerej ufności i g o r ą c e j miłości.
W ostatnim r o k u sodaliski p o g ł ę b i a ł y z n a j o m o ś ć Chrystusa i Jego praw
ucząc się pilnie religii, czytając e w a n g e l i ę , l e k t u r y religijne p i e l ę g n u j ą c
m o d l i t w ę i r o z m y ś l a n i e . W ciągu paru lat działalności na zebraniach So­
dałicji w y g ł o s z o n o cały szereg r e f e r a t ó w , t a k i c h jak: Apostolstwo soda­
liski, Historia cudownego obrazu M a t k i Boskiej C z ę s t o c h o w s k i e j , Ś w i ę ­
tość K r ó l o w e j Jadwigi, Chrystus Eucharystyczny, Jak ś w i ę c i czcili N a j ­
świętszą M a r y j ę P a n n ę i jak m y ją czcić p o w i n n i ś m y , Sodaliska a p o s t o ł ­
ką w ś r ó d najbliższych, B ł o g o s ł a w i o n y A n d r z e j Bobola i ś w . S t a n i s ł a w
Kostka — czciciele M a r i i , Sodaliska a współczesność, W j a k i sposób so­
daliska stara się o c h w a ł ę Bożą, Sodaliska a misje katolickie, O czynnej
miłości bliźniego, R a t u j m y dusze czyśćcowe, Życie sodaliski na tle ta­
jemnic Różańca, O modlitwie, Ofiara Eucharystyczna, Miłość Serca Je­
zusowego k u nam, Chrystus a grzesznicy, Moje m y ś l i po K o m u n i i ś w .
254
Przez wszystkie lata na k a ż d y m zebraniu czytano odpowiednie u s t ę p y
z Ewangelii oraz omawiano w a ż n i e j s z e zagadnienia z życia katolickiego.
W oddziale Sodałicji M a r i a ń s k i e j żeńskiej w roku szkolnym 1931/32 zor­
ganizowano t r z y sekcje Misyjne. Zapisało się 17 członkiń. S k ł a d k i m i e ­
sięczne p r z e z n a c z a ł a sekcja na b u d o w ę kościoła Chrystusa K r ó l a w G d a ń ­
sku.
258
Tamże. 1929/30, 95—96; 1931/32, 45; 1932/33, 68.
Tamże. 1933/34, 55; 1935/36; 1936/37, 42; 1937/38, 30, 31;
1938/39, 29—30.
254
KS.
198
PIOTR
TOCZEK
W l u t y m 1932 roku zorganizowano Oddział młodszych, do którego
zapisało się 35 dziewcząt klas niższych. Zadaniem oddziału było zapozna­
nie się z duchem sodałicji i przygotowanie na przyszłą sodaliskę.
K ó ł k o Ż y w e g o Różańca, to r ó w n i e ż sekcja Sodałicji M a r i a ń s k i e j żeń­
skiej, k t ó r e zorganizowane zostało w roku 1933/34, a w latach 1937/38
utworzono cztery k ó ł k a pod przewodnictwem zelatorek .
Sekcja eucharystyczna była trzecią sekcją, p o w o ł a n ą do istnienia w
r o k u szkolnym 1936/37. Zadaniem jej było szerzenie k u l t u i miłości do
Najświętszej Eucharystii. W dniu założenia sekcja liczyła 35 członkiń.
P r z e w o d n i c z ą c ą Sekcji b y ł a Elżbieta T s c h e u t s c h l e r ó w n a a później B r y ­
gida K u r b i s ó w n a . Przedmiotem z e b r a ń b y ł y n a s t ę p u j ą c e tematy: Co to
jest Eucharystia, M y a Jezus eucharystyczny, Działanie łaski uświęca­
jącej w życiu człowieka, Kongres eucharystyczny w M a n i l i i .
Sodaliski często n a w i e d z a ł y N a j ś w i ę t s z y Sakrament w kaplicy Sióstr
Dominikanek i t a m p r o w a d z i ł y k r ó t k i e medytacje wzbudzając dobre i n ­
tencje i a k t y strzeliste, p r o ś b y o w y t r w a n i e w dobrym. Szczególną tros­
ką obejmowano m o d l i t w ę za misje i o p r a w d z i w ą radość życia. Zawsze
ćwiczono pieśni eucharystyczne. Na zakończenie ś p i e w a n o h y m n sekcji
„Pod sztandar serca Twego Panie".
255
Na polu c h a r y t a t y w n y m podkreślić n a l e ż y skromny wprawdzie ale
chlubny uczynek miłosierdzia chrześcijańskiego; w roku szkolnym 1937/
/38 sodaliski z w ł a s n e j i n i c j a t y w y z r e z y g n o w a ł y z uroczystości opłatka
oraz z zabawy k a r n a w a ł o w e j . Zaoszczędzone pieniądze złożyły na pomoc
z i m o w ą do Podkomisariatu D o ż y w i a n i a Biednych Dzieci w G d a ń s k u do
u ż y t k u Polskiego Czerwonego K r z y ż a .
Uroczystość p r z y j ę c i a nowych kandydatek do grona Sodałicji M a r i a ń ­
skiej o d b y w a ł a się zawsze w kościele Ś w . S t a n i s ł a w a we Wrzeszczu .
Poza Spowiedzią i K o m u n i ą św. podczas czterdziestogodzinnego nabo­
ż e ń s t w a w kościele Chrystusa K r ó l a u r z ą d z a ł y sodaliski wspólną ado­
rację Najświętszego Sakramentu dla całej organizacji . Oddział Soda­
łicji M a r i a ń s k i e j żeńskiej posiadał w ł a s n ą bibliotekę. W 1939 roku l i ­
czyła ona 59 t o m ó w . Sodąlicja M a r i a ń s k a młodzieży żeńskiej b r a ł a udział
we wszystkich pielgrzymkach do C z ę s t o c h o w y , Swarzewa i Ś w . Wojcie­
cha.
25G
257
258
H a s ł o szkolne z r o k u 1938/39 „ K u l t j ę z y k a polskiego" miało swoje
zastosowanie w omawianiu twórczości M a r y j n e j w Polsce. N a j p i ę k n i e j ­
sze u t w o r y p o e t ó w w y g ł a s z a n o na zebraniach posługując się książką E.
Wolskiego „ C h w a ł a M a r y j i w poezji polskiej".
255
256
257
258
Tamże.
Tamże.
Tamże.
Tamże.
1931/32, 45; 1933/34, 55.
1937/38, 31.
1924r—1939.
1931/32, 45.
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH..
199
Raz w r o k u organizowano wspólnie z Sodalicją m ę s k ą i Sodalicją
A k a d e m i k ó w Wieczór M a r j a ń s k i . T a k ą u r o c z y s t o ś ć zorganizowano 10
grudnia 1933 r o k u w sali Stoczni G d a ń s k i e j . Obecnością swoją zaszczy­
ciła ją protektorka wieczoru, Leonia Papee wraz z zastępcą ministra L a lickim. Wielkie rzesze Poloni: g d a ń s k i e j w y p e ł n i ł y szczelnie w i d o w n i ę .
W ł a s n y m i siłami wystawiono dramat historyczny J. Moersa z Paradowa
pt. „ P r z e o r p a u l i n ó w " .
O t y m , jak w y p a d ł a impreza ś w i a d c z y w y p o w i e d ź Gazety G d a ń s k i e j ,
k t ó r a pisała: J e s t e ś m y p r z e ś w i a d c z e n i , że przy w i e l u imprezach o ś w i a t o ­
wych i r o z r y w k o w y c h w G d a ń s k u — Wieczór M a r j a ń s k i a k a d e m i k ó w i
uczni Gimnazjum Polskiego w G d a ń s k u był t y m , k t ó r y odświeża ducha
i przenosi go w k r a i n ę drogich sercu polskiemu w s p o m n i e ń — przy
r ó w n o c z e s n y m s p e ł n i a n i u o b o w i ą z k u religijno-narodowego na naszej pla­
cówce .
Istniały r ó w n i e ż : Sodalicją M a r i a ń s k a uczennic Polskich Szkół H a n ­
dlowych Macierzy Szkolnej w G d a ń s k u założona w g r u d n i u 1933 roku
przez ks. Leona Bemke pallotyna, nauczyciela r e l i g i i w Polskich Szko­
łach Handlowych i kapelana polskiej załogi na Westerplatte. Niestety
brak wiadomości o działalności tej S o d a ł i c j i .
Również o istniejącej w 1927 r o k u (a zapewne i w latach n a s t ę p n y c h )
Sodałicji M a r i a ń s k i e j Panien przy polskim kościele Sw. S t a n i s ł a w a we
Wrzeszczu brak wiadomości.
259
260
261
3. Towarzystwo
Młodzieży
Żeńskiej
Sw.
Jadwigi
Z ramienia Towarzystwa Polek na w i o s n ę 1919 r o k u p o w ś t a ł o To­
warzystwo Młodzieży Ż e ń s k i e j św. Jadwigi. K u r a t o r e m Towarzystwa był
ks. Wojewoda a n a s t ę p n i e ks. W i k t o r Wysocki a o p i e k u n k ą , z n a n ą w ó w ­
czas p a t r o n k ą , prof. Helena Zelewska. Organizacja swoją działalność sku­
piała wokół ochrony młodzieży przed z ł y m i w p ł y w a m i i pogłębiania
wiadomości historycznych .
W większej mierze Towarzystwo z a j m o w a ł o się oświatą, e d u k a c j ą
młodzieży, zachęcało do u r z ą d z a n i a k u r s ó w j ę z y k a polskiego . Zebrania
o d b y w a ł y się co dwa tygodnie w lokalu Towarzystwa przy ulicy Jana
A u g u s t y ń s k i e g o (wówczas A m weissen T u r m ) nr 1. W m y ś l obranego
hasła „ S p r a w i e s ł u ż " członkinie p r a c o w a ł y w y t r w a l e i b r o n i ł y swoich
ideałów. Zebrania urozmaicano w y k ł a d a m i , d e k l a m a c j ą wierszy i ś p i e 262
203
259
260
sfcu, 77.
Tamże.
2 6 1
2 6 2
2 6 3
Tamże. 1937/38, 30.
Tamże. 1933/34, 55. Por. Z.
Ciesielski,
Teatr polski w M.W.
RPGd — A. M a k u r a t h , M. P e l c z a r .
Z. C i e s i e l s k i ,
dz. cyt. 19; RPGd por. A.
RPGd — A. M a k u r a t h .
Makurath,
Gdań-
KS.
200
PIOTR
TOCZEK
wem c h ó r o w y m . W r o k u 1925 Z a r z ą d Towarzystwa z o r g a n i z o w a ł odczy­
t y na n a s t ę p u j ą c e tematy: O znaczeniu majowego n a b o ż e ń s t w a , O idea­
lizmie, M a t k a Boska, K r ó l o w a K o r o n y Polskiej, Młodzieży, raduj się,
O u r o c z y s t o ś c i a c h Serca Jezusowego i Bożego Ciała, Ż y w o t św. Teresy
od D z i e c i ą t k a Jezus, Z życia W ł a d y s ł a w a Reymonta, O nagrodzie Nobla,
Nieznany żołnierz, B i t w a pod S a m o s i e r r ą , O biegunie p ó ł n o c n y m (z
p r z e ź r o c z a m i ) oraz c y k l pogadanek o Rzymie. Referaty z dziedziny re­
l i g i i wygłosili: ks. k u r a t o r Raszeja z l i t e r a t u r y z historii i pedagogiki —
Helena Zelewska, z geografii — dr Kazimiera J e ż o w a , p o g a d a n k ę o Rzy­
mie — redaktor Michna. Uroczyście obchodzono 900-letnią rocznicę ko­
ronacji B o l e s ł a w a Chrobrego. C z ł o n k i n i e Towarzystwa w lokalu Macie­
rzy Szkolnej pod przewodnictwem sióstr dominikanek u c z y ł y się sztuki
życia i r ę c z n y c h robót.
W p o c z ą t k a c h w r z e ś n i a 1926 r o k u zorganizowano kurs j ę z y k a pol­
skiego i l i t e r a t u r y polskiej, k t ó r y m k i e r o w a ł y starsze członkinie. Abonowano czasopisma: M ł o d ą P o l s k ę , M a ł y ś w i a t e k , Przyjaciela Młodzie­
ż y , Oprócz tego od r o k u 1920 towarzystwo p r o w a d z i ł o działalność tea­
t r a l n ą . W repertuarze d o m i n o w a ł y popularne u t w o r y o odpowiedniej
do programu stowarzyszenia tematyce religijnej w rodzaju Ś w i ę t e j Ger­
many i Bernadety ks. Mazura, przeplatane j e d n o a k t ó w k a m i komediowy­
m i Panny Lastalskie, K l u b jaroszek, W o l n i e w i c z ó w n y , Ciche boje, czy
u t w o r a m i o tendencjach patriotycznych Dla Ciebie, Polsko — Ordowskiej .
264
265
Towarzystwu Sw. J a d w i g i m o ż n a p r z y p i s a ć jako najważniejszą zasłu­
gę, że młodzież b y ł a wychowana w duchu polskim i katolickim. Dzia­
łalność Towarzystwa Młodzieży Ż e ń s k i e j i m . Sw. J a d w i g i była kontynuo­
wana n a s t ę p n i e przez Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej Żeńskiej póź­
niejsze Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Ż e ń s k i e j .
266
ZAKOŃCZENIE
Przedstawiona działalność Polonii g d a ń s k i e j zrzeszonej w organiza­
cjach katolickich na terenie Wolnego Miasta G d a ń s k a jest jeszcze jed­
n y m dowodem w k ł a d u Kościoła katolickiego w utrzymanie polskości w
ówczesnym Gdańsku.
Zdaję sobie s p r a w ę z tego, że p r z e d s t a w i ł e m t y l k o w y c i n k i działal­
ności polskich k a t o l i k ó w . Uwarunkowane to było d o s t ę p n y m i materia­
łami. Niniejsza praca w y m a g a ł a znacznego n a k ł a d u s t a r a ń , by dotrzeć
264
Gazeta Gdańska — Echo Gdańska z 30 V I I I 1927.
Z. C i e s i e l s k i ,
jw. 82. Por. tenże, O teatrze polskim w Wolnym Mie­
ście Gdańsku, w: Pomorze Gdańskie nr 2, 134—136, Gdańsk 1961.
Por. Gazeta
Gdańska — Echo Gdańskie z 30 V I I I 1927.
RPGd. Agnieszką- M a k u r a t h
(relacja ustna).
2 6 5
266
DZIAŁALNOŚĆ
POLSKICH
ORGANIZACJI
KATOLICKICH.
201
do nielicznych, pisanych źródeł, a przede w s z y s t k i m do ż y j ą c y c h jeszcze
przedstawicieli Polonii
g d a ń s k i e j . Na
podstawie i c h
ustnych i
pisem­
nych relacji m o g ł e m u k a z a ć niezaprzeczalnie w i e l k i w k ł a d P o l a k ó w
ka­
tolików G d a ń s k a w działalność religijną i narodową.
Z całą o d p o w i e d z i a l n o ś c i ą m o ż n a z a p i s a ć że h a s ł o Polonii
gdańskiej
wypisane d u ż y m i l i t e r a m i w D o m u P o l s k i m : „ O j c ó w m o w y , ojców w i a ­
r y b r o ń m y m ł o d z i b r o ń m y starzy", b y ł o przez organizacje katolickie rea­
lizowane. D o c e n i ł y to w p e w n y m zakresie w ł a d z e G d a ń s k a n a d a j ą c
uli­
com nazwy od i m i o n i nazwisk polskich k s i ę ż y i i n n y c h w y b i t n y c h dzia­
łaczy polonijnych. P r o b l e m w n i k l i w e g o badania i c h r o l i dla życia narodu
jest nadal aktualny.
i
Zusammenfassung
POLNISCHE K A T H O L I S C H E O R G A N I S A T I O N E N U N D VEREINE
I N D E R F R E I E N S T A D T D A N Z I G 1920—1939
Die vorliegende Arbeit befasst sich mit der Tatigkeit der polnischen katholischen Organisationen und Yereine in der Freien Stadt Danzig in den Jahren von
1920 bis 1939. In der bisherigen Literatur fehlen Bearbeitungen, die insbesondere
die polnischen katholischen Vereine in der Freien Stadt Danzig betreffen. In den
fiir diese Artbeit benutzten gedruickten Verófientlichungen finden sich nur Beitrage zu diesem Thema. Den grossten Teil enthalten folgende Abhandlungen: Ks.
A. Baciński, Polskie duchowieństwo katolickie w Wolnym Mieście Gdańsku, „Stu­
dia Gdańskie", Bd. 1, Gdańsk-Oliwa 1973; ferner: Diózesan-Synode des Bistums
Danzig 10. bis 12. Dezemtber 1935 zu Danzig-Ołiva, Danzig 1936; Z. Ciesielski, Teatr
polski w Wolnym Mieście Gdańsku 1920—1939, Gdańsk 1£69.
In der Arbeit wurde auch bisher unbekanntes und unyeróffentliehes Archivmaterial aus dem Archiv der Danziger Bischoflichen Kurie in Danzig-Oliwa, aus
dem Archiv Neuer Akten in Warschau, aus dem Woiwodschaftsarehiv in Danzig,
aus dem Pferrarchiv der Meeresstern-Kirche in Zoppot, sowie autorisierte Aussagen und Erinnerungen einiger noch leibender polnischer katholischer Aktivisten
aus der Zeit der Freien Stad Danzig ausgewertet.
Die Situation der Polen auf dem Gebiet der ehemaligen Freien Stadt Danzig
war, sehr sonwer und noch schwerer war ihre Oirganisation.statigkeit. Wahrend
der ganzen Zeit des Bestehens der Freien Stad Danzig herrsehte hier eine Afcmosphare, die von Hass durchsickert war gegen alles was polnisch war.
Die deutschen Danziger versuchten um jeden Preis aus den polnischen Seelen
alles auszumerzen, was sie mit dem polnischen Moitterlande und dem polnischen
Katholizismus verband, welcher doch das Bollwerk der polnischen Nationalitat
und Kultur war. So waren den-n auch die verhałtnismasiśig vielen und vorbildlichen
polnischen katholischen Organisationen und Yereine in der Freien Stadt Danzig,
ein wiobtiger Widerstand gegen Germanisierung und Entheiligung der polnischen
Kultur.
In der vorliegenden Arbeit wurden die Tatigkeit, Rolle und Bedeutung folgender polnischer Organisationen wahrend des Bestehens der Freien Stadt Danzig
behandelt und zwar: Katholische Liga, Zentralkomitee der polnischen Katholiken
202
KS.
PIOTR
TOCZEK
der Diózese Danzig, Verband polnischer katholischer Vereine in Zoppot, Katholi­
scher Frauen-Verein, Katholischer Manner-Vereki, Bauverein polnischer Kirchen
in Danzig und Zoppot, Yerband der Polinnen^ Volksverein, Vereln der hl. Zita,
Caeilien-Chóre, Ki!ndheit-Jesu-Verein, iMarianische Jugend-Kongregationen, Marianische Ak-ademiker-Kongregation der Technischen Hochschule, Akadeimischer
Misjologischer Kreis, Katholische Vereine der mannlichen und weifolichen Jugend,
Jugend-Vereim der hl. Hedwig.
Diese Vereine waren eine wesentliche Bastion, und Verteidigung des Polentums der Danziger Polen, Sie pulsierten in ihrem Leben und sozialen Handeln.
Ihre hauptsachlichen Aktivisten mit der geringen polnischen katholischen Geistlichkeit an der Spitze, gaben ein Beispiel des entschiedenen Kampifwillens bei der
Vexteidigung des Vaterlandes und Katholizismus auf danziger Boden. Sehr viele
von ihinen wurden beim Ausbruch des 2. Weltkrieges sehon in den ersten Septembertagen 1939 verhaftet und in Konzentrationslager eingeliefert. Viele gaben zur
Verteidigung von Glauben und Vaterland das grósste Opfer — das Opfer ihres
Lebens.
Die vorliegeinde Arbeit hat es sich zur Aufgabe igemacht, die Tatigkeit und
Rolle der polnischen katholischen Yereine der Freien Stadt Danzig zu erfassen
und die Namen ihrer Aktivisten vor Vergessenheit zu retten, Dieselbe erschopft
aber nicht alle Probleme und die nachstan in dieser Richtung zu unternehmenden
Arbeiten miissen diese Abhandłung erweitern und vervollstandigen.
Ubersetzt von Maria Bechler
Legitymacja
Katolickiego
Stowarzyszenia
Mężczyzn.
—->
w Gdańsku,
Wilno 11 września
1935 r. przy Ostrej
Bramie
Wycieczka Polonii gdań­
skiej pod
przewodnic­
twem
ks. Bronisława
Komorowskiego.
Stoją
od lewej: 4. Albertyna
Siemieniecka, 5. Stani­
sław Siemieniecki, 6.
Łucja Siemieniecka, 7.
ks. Bronisław Komo­
rowski, 12. Derdowa,
13. Trocka, 16. Klarowska.
mm
Katolickie Stowarzyszenie Kobiet w Oliwie.
Wycieczka Towarzystw Ludowych Wrzeszcza i Sopotu do Orłowa. Lato 1925 r.
lub 1926 r. Siedzą od lewej: W. Pieper, J . Uller, Zakrzewska, ks. Bronisław Korne
rowski, M. Małach, Ptaszyńska, Ptaszyński.
Poświęcenie sztandaru Towarzystwa Śpiewaczego
„Sw. Cecylii",
Wrzeszcz 10 października 1926 w kościele Św. Stanisława,
Gdańsk-
Operetka „Wiesława'* odegrana przez Towarzystwo Śpiewacze „Sw. Cecylii"
Gdańsk-Wrzeszcz 6 listopada 1927 r.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej.
W środku siedzi ks. Władysław Szymański.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej i Męskiej z terenu Gdańska
w Warszawie przy Pałacu Myśliwskim w Łazienkach 8 czerwca 1931 r. W środku
ks. Franciszek Rogaczewski.
Kurs higieny prowadzony dla Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej
v Gdańsku prowadzony przez prof. Browińską. Po lewej stronie ks. Władysław
Szymański.
Zarząd Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Gdańsku, od lewej
edzą: H. Pietruszewska, Wiktoria Buczkowska, Stefania Samulska, ks. Władysław
Szymański, Branówna, Łukowska, Anna Pietruszewska.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej — Gdańsk.
^^^^^^^^^
^^^^^^^^
sto
&
Sodalicją Mariańska Gimnazjum Polskiego przed kaplicą gimnazjalną 7 kwiet­
nia 1927 r. Od lewej siedzą: Jan Witosławski, Jerzy Majewski, ks. Leon Miszewski,
Alojzy Makurath. Stoją od lewej: 2. Czesław Winiecki, 3. Jan Dunst, 4. Samson,
5. Jan Borowski, 6. Stanisław Szymański (z gitarą), 7. Konrad Mierzwicki, 8. Je­
rzy Samson, 9. Florian Chleba, 12, Paweł Knoff, 13. Alfons Maciejewski, 14, Stefan
Szymański.
8 grudnia 1938 r. Po przyjęciu do Sodałicji Mariańskiej uczennic Polskich
Szkół Handlowych. Wśród uczennic stoją w pierwszym rzędzie od lewej nauczy­
cielki a dalej Maria Pikarska, Maria Ostrowska, ks. Leon Bemke, ks. Franciszek
Rogaczewski, ks. Alfons Muzalewski.
•mtinmat' -w.
~ — •*-*•-
—— —i
-
.
. . -
:
« M M B M H
Sodalicją Mariańska Gimnazjum Polskiego i Akademików. „Przeor Paulinów
czyli obrona Częstochowy" grana w Werftspeisehau.s (sala Stoczni Gdańskiej)
1932/33.
Spotkanie Sodałicji Mariańskiej Akademików z moderatorem ks. Franciszkiem
Komorowskim 1931/32. Siedzą od lewej: 1. W. Leja, 2. Siemianowski, 4. ks. dr Fran­
ciszek Komorowski, 5. J . Aleksiewicz, 6. Cz. Marciniak. Stoją od lewej: 2. St. Szy-.
mański, 3. Adamczak, Rodziewicz, 5. W. Nowacki, 6. Szymański, 7. Poszepczyński,
10. E . Kufel, 11. Liniwiecki, 12. A. Makurath.
Wycieczka Sodałicji Mariańskiej Akademików do Wejherowa 28 czerwca 1931.
Siedzą
od
lewej:
1. Hass, 2. Poszepczyński, 4. St. Szymański. W drugim
rzędzie siedzą od lewej: Agnieszka Makurath, 2. Wika Czyrnowska, 5. Wanda
Zdebówna. Stoją od lewej: 1. Czesław Marciniak, 3. Adamczak, 4. Aleksiewicz,
5. Alojzy Makurath, 6. Siemianowski, 7. Wiktor Leja, 8. prof. Leon Wojtaszewski,
10. Arczyński, 11. Józef Chmielarz, 13. Stefan Danielewicz.
STUDIA
GDAŃSKIE
I V (1980)
Czesława Betlejewska
OŁTARZ „KORONACJA NMPANNY" Z KOŚCIOŁA NMP
W GDAŃSKU
WSTĘP
Monumentalne dzieło, o ł t a r z Koronacji N a j ś w i ę t s z e j Panny M a r i i z
Kościoła Mariackiego w G d a ń s k u nie posiada jak d o t ą d ż a d n e g o opraco­
wania monograficznego . Jest to ogromna luka, k t ó r e j w y p e ł n i e n i a na­
leży oczekiwać.
Niniejszy a r t y k u ł nie z a k ł a d a tak ambitnego celu, b o w i e m bogactwo
formy i treści ikonograficznych o ł t a r z a wymaga p o g ł ę b i o n y c h s t u d i ó w
i szerokiego przygotowania, a t a k ż e p r z e ś l e d z e n i a w p ł y w u j a k i w y w a r ł
na współczesne ś r o d o w i s k o artystyczne i czasy późniejsze.
P o w s t a ł u s c h y ł k u g o t y k u i niesie w sobie z a p o w i e d ź nowego — no­
wej koncepcji ś w i a t a i dzieła artystycznego. S t a n o w i ą c dzieło w y b i t n e
był dla G d a ń s k a w momencie swego powstania wydarzeniem, k t ó r e po­
r ó w n y w a ć m o ż n a z o ł t a r z e m m a r i a c k i m W i t a Stwosza. B y ł to okres mo­
numentalnych r z e ź b jakie stawiano na t ę c z a c h kościołów ś w . Mikołaja
i Najśw. Panny M a r i i . P o w s t a ł w pierwszych latach w i e k u k t ó r y zaczy­
nał złoty okres rozwoju sztuk plastycznych w G d a ń s k u .
W okresie m i ę d z y w o j e n n y m odcięcie Pomorza od G d a ń s k a u t r u d ­
niało polskim badaczom prowadzenie systematycznych s t u d i ó w nad sztu­
ką g d a ń s k ą . Po wojnie katastrofalny stan z a b y t k ó w , a t a k ż e ich rozpro­
szenie, u n i e m o ż l i w i a ł podjęcie natychmiastowych b a d a ń , a często naka­
z y w a ł zajęcie się w pierwszej kolejności inwentaryzowaniem i zabezpie­
czaniem. Ołtarz „ K o r o n a c j i M a r y i " podzielił los większości z a b y t k ó w
sztuki. Okaleczony i rozdarty prze z w o j n ę na elementy m a ł o m ó w i ą c e
o jego wysokim poziomie, do r. 1966 n i e d o s t ę p n y , nie m ó g ł w z b u d z a ć
żywszego zainteresowania.
N a j p o w a ż n i e j s z y m opracowaniem d o t y c z ą c y m o ł t a r z a są dwie roz1
1
W 1960 r. na Uniwersytecie w Poznaniu powstała praca magisterska na te­
mat ołtarza głównego z kościoła 1N1MP w Gdańsku, ze względu na fakt, że pozosta­
je w maszynopisie jej zasięg działania i dostępność jest organiczona (autor: J . Prusiewicz).
CZESŁAWA
204
BETLE JEWSKA
p r a w y W. Drosta umieszczone w jego monografiach o malarstwie gdań­
s k i m (ogłoszona przed w o j n ą ) i "o Kościele Panny M a r i i w G d a ń s k u z
r o k u 1963.
W. Drost u s t o s u n k o w y w a ł się w swych opracowaniach do spraw wzo­
r ó w graficznych, analogii warsztatowych i proweniencji artystycznych.
W swych ocenach jest jednak bardzo surowy dla g d a ń s k i e g o ołtarza.
W s k a z u j ą c na n a ś l a d o w n i c t w o grafik Durera i związki z warsztatem
r z e ź b i a r s k i m . Riemenschneidera p o d k r e ś l a p r o w i n c j o n a l n y charakter nie­
k t ó r y c h f r a g m e n t ó w , w s k a z u j ą c na n i e p o r a d n o ś ć warsztatu rzeźbiar­
skiego i malarskiego, zbyt daleko p o s u n i ę t y naturalizm rzeźb. Pozytyw­
niej ocenia k w a t e r y malowane w technice en grisaille a przede wszyst­
kim harmonię kolorystyczną.
O o ł t a r z u pisali r ó w n i e ż A b r a m o w s k i , D . Gall i Hinz ale są to głów­
nie p r z y c z y n k i do jegó historii i kolejnych prac konserwatorskich, k t ó r e
n a s t ę p o w a ł y od pocz. X I X w i e k u . Z polskich h i s t o r y k ó w sztuki pisała
0 n i m obszerniej A . Gosieniecka w s k a z u j ą c na w y r a f i n o w a n y smak ko­
l o r y s t y k i oraz A . D o m a ń s k a w swej pracy o w n ę t r z u kościoła Mariac­
kiego . Na k o ń c u pracy podane jest t u zestawienie m a t e r i a ł ó w ikono­
graficznych i fotografii. Nie jest to jednak bogaty zestaw. Podobnym
m a t e r i a ł e m d y s p o n o w a ł a A . D o m a ń s k a . Został on poszerzony o zesta­
wienie zdjęć jakie z n a j d u j ą się w dokumentacji fotograficznej uzyska­
nej od Ob. Deurera z R F N . S ą to jednak zdjęcia o m a ł y c h formatach
wykonane w czasie d e m o n t a ż u o ł t a r z a w 1945 r. przez N i e m c ó w i nie
m o g ą zostać wykorzystane w szerszym zakresie do rekonstrukcji ze
w z g l ę d u na n i s k ą ich j a k o ś ć i p r z y p a d k o w y zestaw .
2
3
4
G D A Ń S K O K O Ł O 1500 R.
W p o ł o w i e X V w. z a i s t n i a ł y dogodne okoliczności dla rozwoju rze­
m i o s ł a i h a n d l u w G d a ń s k u . Ścisły Z w i ą z e k G d a ń s k a z H a n z ą powodu­
je r o z k w i t handlu, co z kolei pociąga za sobą r o z w ó j p o r t u n a d m o t ł a w skiego i s p r a w n o ś c i jego organizacji. D l a G d a ń s k a jako centrum handlo­
wego i s t o t n ą s p r a w ą b y ł a nie t y l k o możliwość swobodnego wywozu to­
w a r ó w rolniczych g ł ó w n i e zboża z centrum Polski. Sytuacja taka zaist­
n i a ł a po p o k o j u t o r u ń s k i m . O p ł a t y celne k t ó r e pobierano w G d a ń s k u za­
p e w n i a ł y tak j a k i w k a ż d y m i n n y m porcie dochody na utrzymanie portu
1 jego r o z w ó j .
2
Wspomniane prace zawierają wiele materiałów i informacji źródłowych, nie
omawiają jednak ołtarza na szerszym 'tle epoki i regionu w którym powstał.
H. D o m a ń s k i — Wnętrze kościoła NM Panny w Gdańsku dokumentacja
naukowo-historyczna PK!Z Gdańsk str. 38.
Zdjęcia zawarte w dokumentacji Deurera nie są na najlepszym poziomie,
są zdjęciami sygnalizacyjnymi. Dokumentacja przechowywana w Państwowym Ar­
chiwum w Gdańsku tom X I I I nr 1029 str. 52—59.
3
4
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
205
L u d n o ś ć G d a ń s k a od p o ł o w y X V w . do pocz. X V w. w z r o s ł a z 20 t y ­
sięcy do 26 tysięcy, co na stosunki p a n u j ą c e w ó w c z e s n y m p a ń s t w i e p o l ­
skim b y ł o liczbą d u ż ą i d a w a ł o miastu p r z o d u j ą c ą pozycję.
Dla szybko rozwijającego się o ś r o d k a miejskiego teren w o b r ę b i e
m u r ó w s t a w a ł się zbyt ciasny, toteż miasto zaczyna r o z w i j a ć się poza
n i m i . P o w s t a j ą nowe dzielnice'— na w s c h ó d — D ł u g i e Ogrody; na za­
chód — Nowe Ogrody i w k i e r u n k u p o ł u d n i o w y m — Orunia. K r ó l K a z i ­
mierz J a g i e l l o ń c z y k o b d a r z y ł miasto wieloma fundamentalnymi p r z y ­
wilejami, ale t a k ż e r o z l e g ł y m i p o s i a d ł o ś c i a m i wiejskimi, k t ó r y c h stan
nie uległ zasadniczym zmianom do k o ń c a X V w .
G d a ń s k i e rzemiosło od poł. X V — X V I I w . poddawane b y ł o działaniu
dodatnich i ujemnych c z y n n i k ó w , p r z e w a ż a ł y jednak zjawiska korzy­
stne dla jego rozwoju. Wraz z rozwojem p o r t u i handlu, wzrostem l u d ­
ności i zamożności, rosła liczba r z e m i e ś l n i k ó w r ó ż n y c h dyscyplin t w o ­
rząc możliwość powstawania oddzielnych cechów. W okresie t y m liczba
cechów g d a ń s k i c h w z r o s ł a do kilkudziesięciu. Z drugiej jednak strony w
nowych osadach, z a k ł a d a n y c h poza m u r a m i miejskimi, schronienia i
możliwości pracy szukali r z e m i e ś l n i c y , k t ó r y c h przepisy i ograniczenia
cechowe e l i m i n o w a ł y z miasta. Z otwarciem w ł a s n e g o warsztatu i uzy­
skaniem u p r a w n i e ń mistrzowskich w i ą z a ł y się liczne zabiegi o prawo
obywatelstwa, uiszczanie opłat z t y m z w i ą z a n y c h , a t a k ż e wykonanie
kosztownego często dzieła mistrzowskiego. Zjawisko to nie hamuje jed­
nak u p r z e ł o m u X V / X V I w . powstawania w i e l u nowych specjalności
rzemieślniczych m . i n , w r z e m i o ś l e z w i ą z a n y m z p r o d u k c j ą w y r o b ó w
metalowych a obok stolarzy i skrzyniarzy w I poł. X V I w . p o j a w i a j ą się
snycerze . W y n i k a ł o to z faktu, że tak d u ż y o ś r o d e k jak G d a ń s k stwa­
rzał i m wszystkim r ó ż n o r o d n e i szerokie r y n k i zbytu.
5
6
Bogacenie się miasta, z w i ą z a n e z s y t u a c j ą g o s p o d a r c z ą jaka r o z w i n ę ­
ła się po pokoju t o r u ń s k i m , s t w a r z a ł o możliwości przede w s z y s t k i m patrycjatowL Nie wszyscy mieszczanie korzystali w r ó w n y m stopniu z praw
i p r z y w i l e j ó w . Z przyznanego mieszczanom prawa nabywania d ó b r r y ­
cerskich korzystali głóWnie bogaci mieszczanie. O n i też niejednokrotnie
dzierżawili starostwa, w y k u p y w a l i okoliczne m a j ą t k i , a z a r z ą d z a n i e n i ­
mi pochłaniało ich tak dalece, że zaniedbywali swe obowiązki w Radzie.
5
Do biskupa włocławskiego należały dobra w ipobliżu Gdańska tj. Biskupia
Górka, Nowe Szkoty i Stare Szkoty, a Chełm należał do kapituły włocławskiej;
Wrzeszcz — pozostawał w rękach (prywatnych. Do Gdańska należały: Wyżyna,
Mierzeja, Żuławy, Szkarawa i Urząd Budowlany, każdy z okręgów oddano pod
zarząd jednego z 'burmistrzów, a jeden — rajcy. Po pokoju toruńskim
oddano
Krzyżakom Mierzeję w zamian za otrzymaną od króla połowę półwyspu helskiego
z Helem po Jastarnię. Cz. B i e r n a t , S. C i e ś l a k , Dzieje Gdańska,
Gdańsk
1975, s. 116—137.
K. M e l i i n — Gdański cech stolarzy — Gdańskie studia muzealne tom I
i II (1976, 198).
6
CZESŁAWA
206
BETLEJEWSKA
W p o c z ą t k a c h X V I w. niższe w a r s t w y m i e s z c z a ń s t w a m i a ł y coraz
więcej p o w o d ó w do niezadowolenia. Kontrowersje b u d z i ł y się z dwóch
zasadniczych przyczyn: z powodu o d s u n i ę c i a biedniejszych warstw spo­
ł e c z e ń s t w a od w p ł y w u na r z ą d y w mieście oraz o d p ł y w u k a p i t a ł ó w z
miasta k i e r o w a n y c h na w y k u p y w a n i e przez patrycjat posiadłości w i e j ­
skich. Sytuacja finansowa i gospodarcza G d a ń s k a w p o c z ą t k a c h X V I w.
zaczęła u k ł a d a ć się n i e p o m y ś l n i e . Nie bez znaczenia b y ł y ogromne w y ­
d a t k i jakie ponoszono na u n o w o c z e ś n i e n i e systemu obronnego wobec
toczącej się w o j n y m i ę d z y P o l s k ą a Zakonem K r z y ż a c k i m .
D r o b n i kupcy i r z e m i e ś l n i c y p r a g n ę l i mieć w p ł y w na sprawiedliw­
szy podział p o d a t k ó w , d o s t ę p do posad i f u n k c j i miejskich, możliwość
ochrony i n t e r e s ó w ś r e d n i e j klasy kupiectwa i rzemiosła. W t y m okresie
zaczęły trafiać do G d a ń s k a nowe idee religijne, z n a j d u j ą c e niezwykle
podatny grunt.
W a l k i s p o ł e c z n o - r e ł i g i j n e w G d a ń s k u p r z e b i e g ł y w k i l k u etapach. W
1522 r. po k i l k u l e t n i e j p r z y c h y l n o ś c i dla idei reformatorskich pospólstwo
z a r z ą d a ł o oddania jednego kościoła dla głoszenia nowej religii. Obok u¬
miarkowanego i ugodowego ruchu z a m o ż n e g o i ś r e d n i o z a m o ż n e g o miesz­
c z a ń s t w a p r z y b i e r a ł na sile r u c h radykalny, o p i e r a j ą c y się głównie na
biedocie . W zamieszki religijne z a a n g a ż o w a ł się od samego ich początku,
t w ó r c a o ł t a r z a g ł ó w n e g o — Mistrz Michał z Augsburga. W 1518 r. ode­
brano m u z tego powodu obywatelstwo. T w ó r c a cieszył się ze względu
na s ł a w ę swego warsztatu poparciem m o ż n o w ł a d c ó w polskich, a także
samego k r ó l a Z y g m u n t a I Starego . W ą t p l i w e jest jednak aby interwen­
cja k r ó l e w s k a z a k o ń c z y ł a k ł o p o t y Mistrza Michała, skoro k r ó l tak ostro
r o z p r a w i ł się z p r z y w ó d c a m i b u n t u .
7
8
9
HISTORIA
OŁTARZA
KORONACJI
NAJSW. PANNY
MARII
W s p a n i a ł e m u r o z k w i t o w i miasta około 1500 r. nie w y s t a r c z a ł już
wcześniejszy, z ok. 1476 r. o ł t a r z g ł ó w n y w kościele Panny M a r y i w
G d a ń s k u , p o w z i ę t o w i ę c m y ś l o ufundowaniu nowego ołtarza, na m i a r ę
g u s t ó w i u p o d o b a ń w s p ó ł c z e s n y c h g d a ń s z c z a n . W czasach silnych na10
7
Cz. B i e r n a t — op. cit., s. 120.
T. D o b r o w o l s k i — Sztuka Polska s. 258 i 292 twierdzi, że biskup Jan
Konarski i Piotr Tomicki z zamiłowania do sztuki brali w obronę malarza Michała
z Augsburga prześladowanego za luteranizm iprzez mieszczan gdańskich. Mistrz Mi­
chał cieszył się poparciem samego króla i kanclerza Szydłowskiego.
lUmiarkowany odłam reprezentował Aleksander Syenichen, a odłam rady­
kalny Jakub Heggen, P. iKónig, J . Materna, J . Wendland. Po przylbyciu króla Zyg­
munta St. w 1525 r. zostali iścięci P. Kónig i J . Wendland.
W. D r o s t, Danziger Malerei vom Mittelalter bis zum Ende des Barock,
Berlin 1938, s. 77. Wcześniejszy ołtarz powstał ok. 1473—76, daty nie są zgodne. Wg
H i r s c h a — który powołuje się na wyciąg z rejestru kościelnego, skrzydła ołtarza
były mogato złocone, co podziwiano później kiedy został przeniesiony do Wocław
k. Gdańska, Nastąpiło to zapewne ok. 1516 r.
8
9
10
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
207
strojów religijnych sięgnięto po ś r o d e k , k t ó r y b y ł ł a t w o d o s t ę p n y i u¬
możliwiał realizację tak dużego pod w z g l ę d e m finansowym p r z e d s i ę w z i ę ­
cia. Z w r ó c o n o się do Johanna Scultatusa, ó w c z e s n e g o Prokuratora G d a ń ­
ska w Rzymie przy stolicy apostolskiej, o uzyskanie listów odpustowych
na ten cel od papieża Leona X . D w a bardzo korzystne listy odpustowe,
w ciągu ośmiu lat do r o k u 1508 d a ł y nadspodziewanie w i e l k i plon. W p ł y ­
w y z o d p u s t ó w , do k t ó r y c h doszły fundacje patrycjuszy i udział z a m o ż ­
niejszych cechów, o t w o r z y ł y ś w i e t n y okres w w y p o s a ż e n i u ś w i ą t y n i .
J u ż w r o k u 1510 p r z y s t ą p i o n o do s p o r z ą d z a n i a k w a t e r nowego ołtarza,
choć oficjalny k o n t r a k t o t r z y m a ł Mistrz M i c h a ł w r o k u 1511. Mistrz
Michał p r z e b y w a ł już w ó w c z a s od r o k u w G d a ń s k u . Przypuszczalnie
p r z y b y ł do G d a ń s k a z p o ł u d n i a Niemiec, a dość w ą t p l i w a wzmianka su­
geruje, że pochodził z N o r y m b e r g i . Nazwisko mistrza podaje kronika
Christopha Beyer'a St. oraz mnicha Szymona Grunau, k t ó r y w swej k r o ­
nice określa go jako „ e i n e n Schwaben v o n A u g s b u r g " .
11
Według k o n t r a k t u Mistrz M i c h a ł m i a ł o t r z y m a ć wynagrodzenie w
wys. 2.886 marek. Suma ta k i l k a k r o t n i e u l e g a ł a p o d w y ż s z e n i u , aż w r.
1512 osiągnęła k w o t ę 7.000 marek. Cechy i bractwa zgłaszały w trakcie
realizacji swoje dodatkowe życzenia, p o k r y w a j ą c koszt realizacji, nie
wliczone do oficjalnego k o n t r a k t u . W ten sposób suma wynagrodzenia,
j a k ą w y p ł a c o n o po z a k o ń c z e n i u pracy w wys. 13.550 marek prawie pod­
woiła k w o t ę k o n t r a k t u .
Zasadniczo ołtarz p o w s t a ł więc m i ę d z y T O K I E M 1510—1516 w nie­
znanym warsztacie Mistrza M i c h a ł a z Augsburga, a ambicje artystyczne
ojców kościoła pozwoliły a r t y ś c i e wzbogacić go w r. 1517 o dwa n i e r u ­
CHOME s k r z y d ł a o ł t a r z o w e , a t a k ż e o dwa p i ę k n i e grawerowane świecz­
niki mosiężne. Na ówczesne czasy dzieło to nie m i a ł o w G d a ń s k u r ó w ­
nych sobie z a r ó w n o w ogromnie w y k o n a n y c h prac MALARSKICH, r z e ź b i a r ­
skich i pozłotniczych, j a k i w poziomie prac artystycznych i zawartych
treści ideowych .
12
Założyć należy, że wykonano je w d u ż y m warsztacie artystycznym w
k t ó r y m zatrudnieni b y l i czeladnicy, uczniowie malarze i rzeźbiarze. Jest
jednak s p r a w ą z d u m i e w a j ą c ą , że o w s p ó ł p r a c u j ą c y c h z n r s t r z e m rze­
mieślnikach milczą źródła pisemne. N i k t z nich nie został w y m i e n i o n y z
nazwiska bądź wspomniany przy okazji w y k o n y w a n i a innego z a m ó w i e ­
nia.
11
Informacje z kronik Christopha Beyera St. i Simona Grunau podane za
W. D r os tern op. cit., str. 77.
W. D r o s t uważa, że ogram włożonego wysiłku w powstanie ołtarza nie
odpowiada dzisiejszej ocenie jego wartości. Tłumaczy to faktem przenoszenia osiąg­
nięć artystycznych z tradycyjnie bogatych centrów sztuki tj. Augsburg, Wurzburg
Norymiberga na stosunkowo prymitywny, lokalny ośrodek, a także naciskami ze
strony kościoła i społeczeństwa na szybkie ukończenia dzieła. Trudno się jednak
w całości ze zdaniem W. Drosta zgodzić
1 2
CZESŁAWA
208
BETLEJEWSKA
Zleceniodawcy b y l i zadowoleni z pracy artysty, choć on sam popadł
w rozliczne k ł o p o t y . W r o k po z a k o ń c z e n i u prac nad o ł t r z e m , a mianowi­
cie w 1518 r o k u odebrano m u obywatelstwo na skutek z a a n g a ż o w a n i a się
w zamieszki z w i ą z a n e z r e f o r m a c j ą . B r a ł czynny u d z i a ł w 1525 r. w
buncie, jako przyjaciel i p o p i e r a j ą c y w y s t ą p i e n i a reformatorskie Jakuba
Hegge zwanego Finckenblock. W r o k u 1527 o t r z y m a ł ponownie obywa­
telstwo i na t y m fakcie u r y w a j ą się wszelkie informacje i dokumenty
dotyczące Mistrza M i c h a ł a . Nie wydaje się jednak możliwe, aby jego po­
byt w G d a ń s k u t r w a ł d ł u ż e j , gdyż po t y m r o k u nie wiąże się z jego pra­
cownią powstanie ż a d n e g o dzieła.
O ł t a r z g ł ó w n y , po ustawieniu na c z o ł o w y m miejscu w prezbiterium
kościoła m i a ł s w o j ą dalszą historię. Najpierw podziwiany, wraz ze zmie­
n i a j ą c y m i się gustami p o d l e g a ł p r z e r ó b k o m i zmianom k t ó r e go zdefor­
m o w a ł y i zniekształciły. N a j p ó ź n i e j w 1539 r wykonano m a l o w i d ł a re­
wersu retabulum, k t ó r e s t a n o w i ą 10 scen. oraz na odwrocie mensy ołta­
rzowej osadzono p ł a s k o r z e ź b ę „ C h r y s t u s na G ó r z e O l i w n e j " . Pierwotny
autorski w y g l ą d o ł t a r z a nie jest nam znany, k o r z y s t a j ą c z opisu Teodora
Hirscha, k t ó r y w 1843 r. w i d z i a ł części z w i e ń c z e n i a o ł t a r z a m o ż e m y jed­
nak w y r o b i ć sobie p o g l ą d na jego a r c h i t e k t u r ę .
Na drewnianej szafie o ł t a r z o w e j z w y n i e s i o n ą nieco częścią ś r o d k o w ą
stało a ż u r o w e z w i e ń c z e n i e złożone z 6-cio i 8-bocznych kolumienek, k t ó r e
t w o r z y ł y szczyt schodkowy. W a ż u r a c h m i ę d z y k o l u m n a m i s t a ł y rzeźby
apostołów, figura Madonny na p ó ł k s i ę ż y c u w ś r o d k u , a nad nią rzeźba
W n i e b o w s t ą p i e n i e Chrystusa. I n t e r e s u j ą c ą s p r a w ą jest fakt, że poszcze­
gólne k o l u m i e n k i b y ł y fundowane przez bractwa g d a ń s k i e oraz cechy.
W 1577 r. przetopiono m a ł e srebrne f i g u r k i ś w i ę t y c h i apostołów z awersu w e w n ę t r z n y c h ruchomych s k r z y d e ł , a na ich miejsce wstawiono
nowe, drewniane f i g u r y . W r. 1618 o ł t a r z został odnowiony przez Izaaka
van den Blocke i w t a k i m stanie p r z e t r w a ł niemal 200 lat.
13
14
Z w i e ń c z e n i e o ł t a r z a j u ż ok. r. 1804 było zniszczone, stoczone przez
owady. A r c h i t e k t miejski H e l d t o p r a c o w a ł propozycje uratowania zwień­
czenia, ale ze w z g l ę d u na konieczność wykonania w i e l u skomplikowa­
nych z a b i e g ó w zdecydowano się je u s u n ą ć , co n a s t ą p i ł o w r. 1806. W
t y m też r o k u wykonane zostało nowe z w i e ń c z e n i e o nieudanych jednak
proporcjach. Z w i e ń c z e n i e to znane jest nam w p r z y b l i ż e n i u z akwareli
malarza g d a ń s k i e g o Augusta Lobegotfa Randfa.
Różnice m i ę d z y k s z t a ł t e m z w i e ń c z e n i a gotyckiego wykonanego przez
1 3
Figura Mad.dony przechowywana jest dotychczas w Waplewie. Przemalowa­
nia z X I X w. zmieniły zasadniczo jej wyraz artystyczny.
Przetopiono srebrne figury apostołów i świątych aby zdobyć pieniądze na
umocnienie miasta w czasie konfliktu Gdańska z królem St. Batorym w 1577 r.
Spór wynikł o cofniecie konstytucji Karnkowskiego i potwierdzenie przywilejów
K. Jagiellończyka.
14
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII,
209
Mistrza Michała, opisane przez Hirscha, a z w i e ń c z e n i e m uwiecznionym
w akwareli R a n d f a są znaczne. Z w i e ń c z e n i e wykonane na p o c z ą t k u
X I X w. posiada zdecydowanie f o r m y klasycystyczne i jest dziełem cieśli
Arenda i miernego r z e ź b i a r z a Gutke. W z w i e ń c z e n i u osadzona została
z wcześniejszego zwieńczenia jedynie figura Madonny. Nad nią w i d z i m y
płaskorzeźbione sceny „ M o d l i t w y w O g r ó j c u " , „ U k r z y ż o w a n i e " i w p a r t i i
wieńczącej, figurę Chrystusa Z m a r t w y c h w s t a ł e g o , u s t a w i o n ą na t r ó j k ą t ­
n y m szczycie klasycystycznym. Trudno z o r i e n t o w a ć się w poziomie a r t y ­
stycznym r z e ź b .
16
W czasie tej renowacji, polegającej na w y m i a n i e zwieńczenia, usu­
nięte zostały s k r z y d ł a ołtarza; ruchome s k r z y d ł a zawieszono na odwrocie
ołtarza, a stałe przeniesiono do kaplicy Ś w . G e r t r u d y . W miejscu trzech
obrazów predelli osadzono przedstawienie „ O s t a t n i e j Wieczerzy" w y k o ­
nane przez malarza portretowego Karola F r y d e r y k a
Meyerheima
(1780—1837).
W roku 1843 ufundowany został w i t r a ż , wielkiego okna za o ł t a r z e m
g ł ó w n y m , przez K r ó l a F r y d e r y k a Wilhelma I V a do ś r o d k o w e j części
w i t r a ż a p r z e d s t a w i a j ą c e j „ P o k ł o n Trzech K r ó l i " projekt w y k o n a ł Jan
K a r o l Schulz.
Z nieznanych przyczyn w r o k u 1846 u s u n i ę t o klasycystyczne z w i e ń ­
czenie i w t y m też czasie zapewne przekazano f i g u r ę ^Madonny na k s i ę ­
życu do K a p l i c y w Waplewie O ł t a r z bez z w i e ń c z e n i a i s k r z y d e ł malo­
wanych stał zapewne do roku 1870 .
W r. 1866—70 p r z y s t ą p i o n o do realizacji nowego, j u ż trzeciego z k o ­
lei zwieńczenia o ł t a r z a , w g p r o j e k t u b e r l i ń s k i e g o r z e ź b i a r z a Juliusza
Wendera . Realizatorom p r z y ś w i e c a ł zamiar odtworzenia gotyckiego
zwieńczenia. B y ł y to czasy powszechnego panowania tzw. s t y l ó w h i ­
storycznych. Zainteresowania s z t u k ą o k r e s ó w wcześniejszych, a przede,
wszystkim s z t u k ą gotyku. Tendencje p a n u j ą c e w rzeźbie i a r c h i t e k t u ­
rze I I poł. X I X w. w sposób niezmiernie czytelny u w i d o c z n i ł y się w
tzw. regotyzacji ołtarza g ł ó w n e g o . Wykonano nie t y l k o a ż u r o w e neogo­
tyckie zwieńczenie w k t ó r y m umieszczono f i g u r y L u t r a , Melanchtona
i Chrystusa, ale t a k ż e a ż u r o w e , z a k o ń c z o n e pinaklami, nieruchome skrzy­
dła boczne w k t ó r y c h znalazły miejsce r z e ź b y apostołów.
17
18
19
20
Ze w s p a n i a ł e g o dzieła gotyckiego przebudowa neogotycka u c z y n i ł a
mierny w wyrazie ołtarz, jakich wiele w t y m czasie p o w s t a w a ł o na te­
renie całej Europy. U z u p e ł n i e n i e m dla neogotyckiego o ł t a r z a było po15
18
17
18
1 9
20
W. D r os t, — Die Marienkirche in Danzig Stuttgart 1963, 18
W. D r o s t uważa, że rzeżiby te reprezentowały mierjry poziom.
H. D o m a ń s k i op. c i i , s. 38.
\W. D r o s t op. cit., s.
G r u . t a e r - K e y s e r — Die Marienkirche in Danzig, s. 67.
W. D r os t op. cit., il. 19.
CZESŁAWA
210
BETLEJEWSKA
d i u m ustawione przed n i m wraz ze stallami z lat 1872—77. W tyrr
czasie zapewne przemalowane zostały p ł a s k o r z e ź b i o n e sceny z rewersi:
ruchomych s k r z y d e ł .
W t y m stanie ołtarz p r z e t r w a ł do roku 1936, kiedy zainteresowanie
dziełem gotyckim i szacunek dla pierwotnego zamierzenia artystycznegc
w z b u d z i ł a rozwijającą się nowoczesna m y ś l konserwatorska.
Po roki;
1936 zlikwidowano więc neogotyckie zwieńczenie i obramienie a zamon­
towano na p o w r ó t , po uprzednim oczyszczeniu i odnowieniu, malowane
s k r z y d ł a , p r z y w r ó c o n o p i e r w o t n ą p r e d e l l ę , u s u n i ę t o sprzed ołtarza neo­
gotyckie stalle. Wszystkie te zabiegi m i a ł y na celu usunięcie zniekształ­
cających dzieło zmian z I I poł. X I X w. i w m a k s y m a l n y m stopniu uzy­
skanie w y g l ą d u ołtarza z czasującego powstania, b ą d ź też z okresu przed
p r z e b u d o w ą n e o g o t y c k ą . W t y m stanie zastała ołtarz I I wojna światowa.
W ostatnim r o k u w o j n y t u ż przed s p o d z i e w a n ą o f e n s y w ą wojsk radziec­
kich, Niemcy d e m o n t u j ą i w y w o ż ą ołtarz do K a d y n , gdzie szczęśliwie
ocalał, Skrzynia o ł t a r z o w a spłonęła w 1945 r.
Po w o j n i e w r o k u 1947 p o w r ó c i ł y elementy ołtarza do G d a ń s k a i roz­
poczęto ich s p o r a d y c z n ą , n i e k o n s e k w e n t n ą i f r a g m e n t a r y c z n ą konser­
wację.
D u ż e f i g u r y szafy o ł t a r z o w e j i n i e k t ó r e p ł y c i n y płaskorzeźbione
s k r z y d e ł t r a f i ł y w r. 1947 do Muzeum Narodowego, ówczesnego Muzeum
Pomorskiego, gdzie przechowywane b y ł y do r o k u 1964 . Pozostałe p ł a ­
s k o r z e ź b y przechowywane b y ł y w s k ł a d n i c y konserwatorskiej w Oliwie.
W zasadzie od r o k u 1964 n a s t ę p o w a ł o przekazywanie e l e m e n t ó w ołtarza
g ł ó w n e g o właścicielowi — parafii Kościoła pw. P. M a r y i w G d a ń s k u .
Zabiegi konserwatorskie wykonane przy n i e k t ó r y c h elementach obiektu
o m ó w i o n e z o s t a n ą w katalogu. N a j p o w a ż n i e j s z ą p r a c ą k o n s e r w a t o r s k ą
b y ł a konserwacja r z e ź b szafy ze sceny Koronacji NMPanny, ramy szafy
i n a s t ę p n i e zmontowanie w 1966 r. W t y m też czasie zamontowano przy
szafie nieruchome s k r z y d ł a malowane, k t ó r e niestety zamontowano od­
wrotnie niż tego wymaga kompozycja ołtarza i m y ś l jego t w ó r c y .
21
KOMPOZYCJA I UKŁAD OŁTARZA
Opis ołtarza dotyczy stanu przed zniszczeniem.
O ł t a r z g ł ó w n y s k ł a d a ł się z wielkiej szafy z p e ł n o p l a s t y c z n y m i f i ­
g u r a m i sceny Koronacji M a r y i , p a r y ruchomych s k r z y d e ł z rzeźbionymi
21
W Muzeufm 'Pomorskim przechowywane były w latach 1947—64 wielkie fi­
gury z szafy ołtarzowej oraz płaskorzeźbione sceny z rewersu skrzydeł rzeźbionych
Wszystkie oibiekty trafiły do Muzeum ze składnicy konserwatorskiej w Oliwie,
a następnie przekazane zostały kościołowi około roku 1964. Ponadto w posiadaniu
Muzeum Narodowego jest .rzeźba Madonny pochodząca z Elbląga, nosząca wszyst­
kie cechy warsztatu ołtarza Koronacji Maryi.
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
211
kwaterami, pary ruchomych s k r z y d e ł malowanych, oraz pary s k r z y d e ł
malowanych nieruchomych. Całość ustawiona b y ł a na predelli złożonej
z trzech malowanych kwater. Odwrocie r e t a b u l u m — malowane ok.
1539 r. — s k ł a d a ł o się z 10 malowanych scen.
Szafa
ołtarzowa
Szafa o ł t a r z o w a o w y m . 4,89X3,90 m ustawiona jest na p r o s t o k ą t n e j
predelli o w y m . 1,23X2,94 m .
Szafa zbliżona niemal do k w a d r a t u w części ś r o d k o w e j u g ó r y posia­
da kwadratowe wyniesienie, k t ó r e oplecione jest wraz z bokami m o t y ­
wem akantu a t a k ż e w i e ń c e m drobnych figurek s t o j ą c y c h na a ż u r o w y c h
liściastych konsolkach. To a ż u r o w e bogate obrzeżenie czyni we w n ę t r z u
szafy f o r m ę zbliżoną do trójliścia. W ramie na postumentach, połączeni
w i n n y m krzewem stoją 24 f i g u r y s t a r c ó w Apokalipsy.
Na t r ó j d z i e l n y m tronie rozdzielonym i z a m k n i ę t y m dekoracyjnymi
filarkami, na k t ó r y c h w i n n a latorość i kiście winogron p r z e p l a t a j ą się
z m a ł y m i w d z i ę c z n y m i f i g u r k a m i a n i o ł k ó w zasiadły ponadnaturalnej
wielkości f i g u r y Chrystusa, M a r y i i Boga Ojca, t w o r z ą c p e ł n ą majestatu
g r u p ę koronacji M a r i i . Nad g ł o w ą N . Panny M a r i i unoszą się a n i o ł y
t r z y m a j ą c e k o r o n ę nad jej głową.
Całość zamyka t r ó j d z i e l n y baldachim t w o r z ą c y nad g ł o w ą k a ż d e j
postaci p o p l ą t a n y gąszcz ł u k ó w ostrych i pinakli. Tło s t a n o w i ą c e trzeci
plan rysuje się na złotej płaszczyźnie d e l i k a t n ą linią m a s w e r k ó w i laskowań okiennych do wysokości r a m i o n i g ę s t y m ornamentem zbliżo­
n y m do rybich p ę c h e r z y na zapieckach t r o n u . W z w i e ń c z e n i u — w y n i e ­
sieniu szafy na płaskiej pułeczce figura baranka. Z w y j ą t k i e m karnacji
figur całość jest złocona, z r ó ż n i c o w a n i e m płaszczyzn w y d o b y w a j ą c b r y ł ę
i cieniami osiągając głębię. Blask w y s u n i ę t y c h i g ł a d k i c h powierzchni
potęguje złoto k ł a d z i o n e na poler.
Ruchome
skrzydła
z dekoracją
snycerską
C h a r a k t e r y z u j ą się one k l a r o w n y m , geometrycznym p o d z i a ł e m i w i e lopostaciowością poszczególnych kwater.
Awers s k r z y d e ł rzeźbionych, czyli w e w n ę t r z n a strona podzielona jest
dwiema poziomymi l i s t w a m i na trzy kondygnacje. K a ż d ą z kondygnacji
dzieli zdwojona w i ą z k a służek i s ł u p k ó w na dwie k w a t e r y . Przy powsta­
łych w ten sposób filarkach na konsolkach, pod baldachimami stoją
figury ś w i ę t y c h i ojców kościoła. K a ż d ą z k w a t e r dzielą dodatkowo na
trzy p r o s t o k ą t n e pola służki, w p o ł o w i e wysokości k t ó r y c h na konsol­
kach stoją r z e ź b y o m i n i a t u r o w y c h w y m i a r a c h . P ł a s z c z y z n y tła kwater
CZESŁAWA
212
BETLEJEWSKA
pokryte są ornamentem p r z e c i n a j ą c y c h się kół, owali i k w a d r a t ó w , ry­
biej ł u s k i i t p .
Niezmierne bogactwo ornamentu p r z e ń i k a j ą ę e g o się wzajemnie, różno­
r o d n o ś ć f o r m i jago delikatność, t w o r z ą w z d ł u ż dzielących s k r z y d ł a po­
ziomych listew szerokie wielopłaszczyznowe, a ż u r o w e pasy, z u k r y t y m i
w nich obszerniejszymi konsolkami, na k t ó r y c h s t a ł y zapewne wzmian­
kowane srebrne f i g u r y apostołów. Na tle złoconych lustrzanych płasz­
czyzn podzielonych l i n i a m i a r c h i t e k t u r y i ornamentu, stoją f i g u r k i o m i ­
n i a t u r o w y c h wymiarach, k t ó r y c h wdzięk i delikatność, ulotność ruchu i
gestu p o t ę g u j ą w r a ż e n i e n i e z w y k ł e g o przepychu.
Rewers
skrzydeł
rzeźbionych
Po z a m k n i ę c i u s k r z y d e ł r z e ź b i o n y c h ukazuje się 10 kwater ze scenami
z życia M a r y i , po cztery w k a ż d y m skrzydle i dwie w wieńczącej w y ­
niesionej części ś r o d k o w e j .
W z w i e ń c z e n i u m a m y scenę „ N a w i e d z e n i a M a r y i przez E l ż b i e t ę " roz­
dzieloną ś r o d k o w ą l i s t w ą s k r z y d e ł .
W k a ż d y m skrzydle w j e d n y m poziomie umieszczono dwie sceny. I tak:
Skrzydło
lewe: — góra, sceny: „ O f i a r o w a n i e M a r y i w ś w i ą t y n i " i „ Z w i a ­
stowanie" — dół, sceny: „12 letni Chrystus w ś w i ą t y n i " i „ C h r y s t u s od­
wiedza s w o j ą m a t k ę "
Prawe
skrzydło:
— góra, sceny: „ N a r o d z e n i e d z i e c i ą t k a " i „Pokłon
Trzech K r ó l i " — dół, sceny: „ Z e s ł a n i e Ducha Ś w i ę t e g o " i „Zaśnięcie Ma­
r y i " Wszystkie p ł a s k o r z e ź b i o n e sceny z a m k n i ę t e kompozycyjnie w stoją­
cym p r o s t o k ą c i e . Spłaszczone ł u k i z a m y k a ł y scenę od góry, otwierając je­
d n o c z e ś n i e widok na sklepienia komnat w k t ó r y c h r o z g r y w a ł y się jak w
scenograficznej oprawie fragmenty życia M a r y i .
Ruchome
skrzydła
imalowane
Awers — w e w n ę t r z n a strona s k r z y d e ł . S k r z y d ł a wielkością i kształ­
tem o d p o w i a d a j ą s k r z y d ł o m r z e ź b i o n y m . Zasadniczo s k r z y d ł a dzieli po­
zioma listwa na dwie k w a t e r y i w y n i e s i o n ą część boczną nakładającą
się po z a m k n i ę c i u na z w i e ń c z e n i e części ś r o d k o w e j szafy ołtarzowej.
K w a t e r y o w y m . 1,78X1,75 m podzielono k o l u m n ą . Na kolumnach stoją
grupy p u t t ó w , g r u p y wdzięcznie w y c h y l o n y c h panien, w o j o w n i k ó w , a
p ł a s z c z y z n y ich ozdobione są girlandami, maszkaronami. P o d s t a w ą ko­
l u m n y jest zazwyczaj obłe naczynie utworzone z liści akantu lub t r y ­
bowane w formie g u z ó w i ć w i a r t e k p o m a r a ń c z y . K o l u m n y dzielą każdą
z k w a t e r na dwie o d r ę b n e sceny z życia Jezusa, t w o r z ą c jednak wspól­
nie jeden obraz.
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
213
Lewe skrzydło
— góra sceny: „Ucieczka do E g i p t u " i ,,12-letni Jezus
w ś w i ą t y n i " — dół sceny: „Niesienie K r z y ż a " , „ U k r z y ż o w a n i e "
prawe skrzydło
— góra sceny: „ C h r y s t u s spotyka M a t k ę i płaczące nie­
wiasty", „Ecce Homo" —- dół sceny: „Zdjęcie z k r z y ż a " , „ Z m a r t w y c h ­
wstanie".
W zwieńczeniu popiersia s t a r c ó w .
Na kolumnie obok sceny „Ucieczka do E g i p t u " widnieje data 1514,
W traktowaniu malarskim poszczególnych scen widoczne są różnice.
Sceny wzorowane są w większości na grafice Diirera g ł ó w n i e na cyklu
„Wielki Drzeworyt Pasyjny" i M a ł e j Pasji. Na sarkofagu sceny Zmar­
twychwstania widoczny gmerk f W .
K o l o r y t o b r a z ó w jest bardzo p i ę k n y . Głęboki i p i ę k n y akord żółci
i czerwonych plam z k u l m i n a c j ą czerwieni kraplakowej zestawia z chłod­
n y m i tonami zieleni i czarno-niebieskim odcieniem szat. P i ę k n i e malowa­
ne jest niebo z p ł o n ą c y m i na horyzoncie obłokami.
Rewers
skrzydeł
malowanych
Z e w n ę t r z n e strony malowanych s k r z y d e ł u k a z u j ą po z a m k n i ę c i u oł­
tarza sceny z życia M a r y i i jej rodziców. K a ż d e s k r z y d ł o dzieli podobnie
pozioma listwa na dwie kwatery, a tą z kolei na dwa obrazy dzieli ko­
lumna lub fragment architektury.
Skrzydło
lewe — góra, sceny: „Ofiara Joachima" i „ Z w i a s t o w a n i e z Joa­
chimem" — dół, sceny: „ M a r y a w s t ę p u j ą c a do ś w i ą t y n i " , „ Z a ś l u b i n y
Maryi z Józefem"
Skrzydło
prawe sceny u g ó r y — „ J o a c h i m z M a r y j ą przy Złotej Bramie"
i „ N a r o d z i n y M a r y i " sceny u dołu — „Józef przy pracy" i „ M a r y a z
Józefem w Egipcie"
W zwieńczeniu popiersia s t a r c ó w .
Sceny malowane są t e c h n i k ą en grisaille i trzeba powiedzieć, że u¬
miejętności Mistrza M i c h a ł a osiągają tutaj szczyt. Obrazy m a j ą ele­
gancki szary koloryt, na b r ą z o w y m p o d k ł a d z i e l a s e r u n k ó w malowane są
tylko postacie. Niebo r o z j a ś n i a n e nieznacznie żółcią przechodzi w ś w i e ­
cącą zieleń. W scenie Zwiastowania Joachimowi w y ł a n i a się pień drzewa
przedstawiony w sposób zbliżony do nagiej w y r a s t a j ą c e j z ziemi r ę k i z
dłonią p o k r y t ą brodawkami.
W scenie Z a ś l u b i n M a r i i z J ó z e f e m na kolumnach na m a ł y c h konso­
lach stoją f i g u r k i ś w i ę t y c h , ż y w o g e s t y k u l u j ą c e postaci ze Starego Tes­
tamentu m. i n . Mojżesz i Judyta i putta we wszelkich m o ż l i w y c h pozach
towrzyszą scenie jako ż y w y , r e a g u j ą c y chór. Sceny wzorowane są na gra­
fice Diirera, wzbogacone w n i e k t ó r y c h partiach o dodatkowe osoby to­
warzyszące.
CZESŁAWA
214
Skrzydła
malowane
BETLEJEWSKA
nieruchome
Namalowane n a j p ó ź n i e j ok. 1517 r. i zamontowane razem z datowa­
n y m i r u c h o m y m i lichtarzami. P r o s t o k ą t n e , podzielone regularnie po
ś r o d k u l i s t w ą posiadają po dwie kwatery, a k a ż d a z nich t y l k o j e d n ą
scenę.
Awers
skrzydeł
malowanych
S k r z y d ł o lewe: — g ó r a — „ Z w i a s t o w a n i e " — dół — „ O b r z e z a n i e "
S k r z y d ł o prawe: — g ó r a — „Boże Narodzenie" — dół —- „ P o k ł o n Trzech
Króli"
Sceny malowane t e c h n i k ą en grisaille posiadają w o k ó ł b r z e g ó w bogate
dekoracyjne obramienia w formie arkad z n i e z w y k ł y c h n a c z y ń i roślin.
Rewers
skrzydeł
malowanych
S k r z y d ł o prawe: — góra — „Noli me tangere" — dół — „ Z e s ł a n i e D u ­
cha Świętego"
S k r z y d ł o lewe: — góra — „ C h r y s t u s ukazuje się Matce" — dół — „ N i e ­
w i e r n y Tomasz"
Predella złożona z trzech o d r ę b n y c h scen utrzymana w szarej to­
nacji z p l a m a m i czerwieni: ^Gloryfikacja M a r y i " , „św. Jan w Oleju"
i „Ścięcie ś w . Jana". Po lewej scena p r z e d s t a w i a j ą c a św. Jana w kotle
z oliwą, w ś r o d k u M a r y i a z d z i e c i ą t k i e m otoczona ś w i ę t y m i i aniołami, a
po prawej scena ścięcia g ł o w y ś w . Jana.
Odwrocie szafy m i a ł o trzy sceny w d w ó c h r z ę d a c h :
1- „ W y g n a n i e k u p c ó w ze ś w i ą t y n i " , „ W j a z d Chrystusa do Jerozolimy"
„ C h r y s t u s i faryzeusze".
2. „ C h r y s t u s naucza dzieci, Uzdrowienie o p ę t a n e g o , Chrystus i jawno­
grzesznica"
W z w i e ń c z e n i u — „ M i ł o s i e r n y samarytanin".
ARTYSTYCZNE
I IKONOGRAFICZNE
WZORY MISTRZA
MICHAŁA
Większość gotyckich o ł t a r z y z kościoła Panny M a r y i w G d a ń s k u
p o w s t a ł a w I I p o ł o w i e X V w. i na p r z e ł o m i e X V / X V I w . W czasie kie­
dy zamawiano u Mistrza M i c h a ł a w i e l k i o ł t a r z g ł ó w n y i s t n i a ł y już takie
o ł t a r z e jak św. Marcina — cechu k r a w c ó w , św. Jana — cechu kuśnierzy,
św. M i k o ł a j a — cechu p i w o w a r ó w , ś w . B r y g i d y — bractwa ławników,
2 3
2 2
2 3
Opis komnpozycji ołtarza na podstawie publikacji
K. D o m a ń s k a ap. cit. str. 40.
W.
D ro s t a.
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
215
św. Anny, Trzech Króli, św. K a t a r z y n y i św. Barbary. W t y m samym
czasie s t a ł y się modne ołtarze z i m p o r t u g ł ó w n i e z takich o ś r o d k ó w jak
Antwerpia i Bruksela.
Dla rodzimej g d a ń s k i e j sztuki, ź r ó d ł e m inspiracji b y ł y Niderlandy,
oraz kraje p o ł u d n i o w o - n i e m i e c k i e p r z e ż y w a j ą c e okres n a j w i ę k s z e j ś w i e t ­
ności dzięki t a k i m artystom jak Schongauer, Diirer, G r u n e w a l d . P o ł u d ­
niowe Niemcy są rodzinnym o ś r o d k i e m Mistrza Michała. Tam w Augs¬
burgu uczył się prawdopodobnie sztuki malowania i tam z e t k n ą ł się z
twórczością takich malarzy jak B u r g k m a i r i Holbein St. Podczas stu­
diów w Niemczech z e t k n ą ł się zapewne z grafiką Diirera, m o ż e z roz­
m y s ł e m w y b r a ł zestaw brafik j a d ą c do G d a ń s k a r e a l i z o w a ć z a m ó w i e n i e ,
bowiem wzorowanie się na grafice wielkiego Norymberczyka w kompo­
nowaniu scen malarskich a nawet p ł a s k o r z e ź b i o n y c h jest jasne i ł a t w e
do zestawienia. Co więcej m u s i a ł z a p e w n i ć sobie dostarczenie nowo uka­
zujących się prac Diirera z lat 1511—12 do G d a ń s k a , skoro nieruchome,
malowane s k r z y d ł a w sposób w y r a ź n y do nich n a w i ą z u j ą . 24
Sztuka Diirera była ź r ó d ł e m inspiracji dla w i e l u w i e l k i c h włoskich
i niderlandzkich malarzy, a t a k ż e wzorcem dla pracy nie zawsze najbar­
dziej uzdolnionych n a ś l a d o w c ó w . Grafika g r a ł a n a ó w c z a s rolę p o ś r e d ­
nika w przenoszeniu nowinek artystycznych. Jednostki wybitne wzbo­
gacały formę i k o m p o z y c j ę nie p o p a d a j ą c w niewolnicze n a ś l a d o w n i c t w o ,
jednostki p r z e c i ę t n e ograniczały k o m p o z y c j ę p o w t a r z a j ą c osoby p i e r w ­
szoplanowe bez ż a d n y c h istotnych zmian. Malowane s k r z y d ł a ruchome
i nieruchome n a w i ą z u j ą do znanych r y c i n Diirera.
Dla sceny „Ucieczka do E g i p t u " prototypem jest grafika Diirera z
cyklu życie M a r y i — B. 89 , a dla sceny „12-letni Jezus w ś w i ą t y n i " z
tego samego c y k l u grafika B. 9 1 .
Mistrzowi M i c h a ł o w i zdarzało się w jednej kwaterze rozdzielonej ma­
larsko na dwie sceny k o l u m n ą użyć jako wzorca jednej r y c i n y Diirera.
Szczególnie wiernie p o w t ó r z o n a jest scena „św. Józef przy pracy w Egip­
cie" i „Najśw. Maryia Panna z d z i e c i ą t k i e m w Egipcie".
Wzorem dla k w a t e r y p e ł n e j l i r y z m u , u k a z u j ą c e j ludzkie sprawy i
wzajemne ludzkie k o n t a k t y stała się grafika Diirera
ze wspomnianego
cyklu pn. „święta Rodzina w Egipcie" z r. 1504—1505 . Mistrz Michał
ograniczył krajobraz z rozległą p o ł u d n i o w ą - w ł o s k ą a r c h i t e k t u r ą . Pozo­
stawił domy w tle ale je z i n d y w i d u a l i z o w a ł , przeniósł w lokalny k l i m a t
Pojawia się w n i m nawet dom drewniany wsparty na słupie o drewnia­
n y m podcieniu. Całą scenę przeniósł jednak do sklepionego w n ę t r z a ,
25
26
27
28
24
2 5
28
2 7
28
A.
W.
W.
W.
D.
G o s i e n i e c k a , w: Dzieje Gdańska, Sztuka w Gdańsku, s. 288, 289.
W a l i c k i — Zloty widnokrąg,
Warszawa, 1965., s. 89.
»
D r o s t — Die Marienkirche...
D r o s t — op. cit.
K n o c k f u s s , — Diirer, Lipsk 1895, ryc. 36.
•
CZESŁAWA
216
BETLEJEWSKA
wspartego na kolumnach. P r a c u j ą c y Józef wspomagany g r o m a d ą anioł­
k ó w na p i e r w s z y m planie jest niemal identyczny z pierwowzorem; pra­
cująca M a r y i a wraz z g r u p ą a n i o ł ó w i k o ł y s k ą d z i e c i ą t k a jest odwrócona,
stanowi jak gdyby odbicie lustrzane dla pierwowzoru. Z jednych szcze­
gółów artysta rezygnuje, inne przetwarza, ale zasadnicza kompozycja po­
zostaje ta sama. S z a r o - b r ą z o w a tonacja obrazu r o z ś w i e t l o n a niebem na
horyzoncie i z m i ę k c z o n a m a r m u r o w ą c z e r w i e n i ą k o l u m n bliska jest
graficznemu wzorcowi.
Wzorowanie się na grafikach nie umniejsza t w ó r c z e j inwencji M i ­
strza Michała. Czyniono to powszechnie i nie był w t y m osamotniony.
Ś w i a d c z y o t y m inna scena „ O f i a r o w a n i e M a r y i w Ś w i ą t y n i " , k t ó r a w
o ł t a r z u p o w t ó r z o n a jest d w u k r o t n i e w p ł a s k o r z e ź b i o n e j scenie i w scenie
malowanej. U c z y n i ł to r ó w n i e ż za g r a f i k ą Diirera — B, 81 z c y k l u „ Ż y ­
cie M a r y i " , o g r a n i c z a j ą c t r o c h ę realia. J a k ż e jednak jedna i druga scena
(płaskorzeźba i malarstwo) bliska jest grafice M . R a i m o n d i , k t ó r y był
k o p i s t ą Diirera.
29
Czerpanie w z o r ó w z grafik Diirera dotyczy r ó w n i e ż scen Męki Chry­
stusa, k t ó r e n a w i ą z u j ą do grafik Wielkiego D r z e w o r y t u Pasyjnego lub
też do M a ł e j Pasji. Dla sceny „Niesienie K r z y ż a " posłużył się artysta
d r z e w o r y t a m i W i e l k i e j Pasji z 1504 r. — B. 10 a fragment sceny „ Z d j ę ­
cie z k r z y ż a " o p a r ł z całą p e w n o ś c i ą na wzorze graficznym z 1501 r .
Warto zwórcić jednak u w a g ę na inne zagadnienie.
30
31
Niezwykle oryginalne jest zastosowanie w kwaterach malowanych
s k r z y d e ł ruchomych m o t y w u k o l u m n y jako sposobu dzielenia kwatery
na dwie mniejsze sceny. O r y g i n a l n o ś ć tego p o m y s ł u t k w i jednak przede
wszystkim w formie k o l u m n gdzie ornamentalne obie podstawy prze­
chodzą w trzon z przedstawieniami grup p u t t ó w , postaci antycznych,
b i b l i j n y c h i alegorycznych. Poprzez p e ł n e fantazji zestawienia, a także
poprzez zastosowanie jasnego k o l o r y t u s k u p i a j ą na sobie u w a g ę . Wydaje
się to celowe i zamierzone przez a r t y s t ę . W i e l k i m atutem o b r a z ó w jest
ich kolorystyka. Ciemna harmonia b a r w r o z j a ś n i a n a jest d z i a ł a n i e m pło­
nącego na horyzoncie nieba wzbogacana plamami w i ś n i o w e j czerwieni,
zestawionej z c h ł o d n ą zielenią. K o l u m n y i obramowania w p r o w a d z a j ą c e
widza w g ł ą b sceny, c z e r p i ą swe wzory zapewne ze złotniczych w z o r ó w
Albrechta Altdorfera
Z n a j o m o ś ć tych w z o r ó w r o z p o w s z e c h n i ł n a s t ę ­
pnie w bardziej schematycznych opracowaniach H i e r o n i m Hopfer.
32
Obramienia w o k ó ł k w a t e r y na malowanych s k r z y d ł a c h nieruchomych
są niezwykle bogate. Na podstawach w formie wybrzuszonych naczyń
2 9
M. R a i m o n d i , Grafika w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku.
W. D r o s i t , op. cit. s. 77.
Z. M a n t e u f f e l , - Albrecht Diirer, s. 61.
H. W o s s , Albrecht Altdorfer u. Wolf Huber — Meister der Graphik, III
Leipzig 1910.
„~
8 0
S1
82
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
217
p e ł n y c h roślin stoją postaci m ę s k i e i kobiece o w d z i ę c z n y c h pozach,
rozhasane putta, bajeczne r o ś l i n y i b a ś n i o w e naczynia, bulwiaste k o n ­
sole. Na fantazyjnych konsolach w arkadach stoją antyczne b ó s t w a per­
sonifikacje planet, postaci ludzkie u o s a b i a j ą c e cnoty i t p .
W scenie „ Z w i a s t o w a n i e " stoi z prawej strony „ N a d z i e j a " niżej
„ W i a r a " ( t r z y m a j ą c K r z y ż i K i e l i c h ) z lewej „ U m i a r k o w a n i e " z dzbanem
z k t ó r e g o w y l e w a w o d ę do czary, w y ż e j dwa putta. W scenie „ N a r o d z e ­
nie d z i e c i ą t k a " jest Jupiter jako starzec, u s t ó p ma znaki zodiaku —
Strzelca i R y b ę , niżej M e r k u r y d m ą c y w róg a z n i m panna i bliźnięta,
na przeciw luna z ł u k i e m i s t r z a ł ą , a obok niej l e ż y o k a z a ł y rak. W sce­
nie „ O b r z e z a n i e " z n a j d u j ą się na arkadach Mars z K o z i o r o ż c e m i Skor­
pionem; Wenus z amorkiem, k t ó r y obrazuje znak Strzelca, u d o ł u Sa­
t u r n z wodnikiem, a po prawej stronie na l w i e s t o j ą c y Sol.
Te obramienia powstanie swe z a w d z i ę c z a j ą drzeworytniczej serii*
Hansa B u r g k m a i r a z r o k u 1510
z a w i e r a j ą c e j w y o b r a ż e n i a Siedmiu
Cnót i Siedmiu Planet . W zestawieniu t y c h kosmologicznych alegorii
Mistrz Michał p o ł ą c z y ł d i i r e r o w s k ą i b u r g k m a i r o w s k ą w i e d z ę i o s i ą g n i ę ­
cia artystyczne w j e d n ą całość.
33
34
W y o b r a ż e n i e planet p r z e j ę l i od Mistrza M i c h a ł a r z e ź b i a r z e , szczegól­
nie widoczne jest p o r ó w n a n i e r z e ź b y A . Kortycza, p r z e d s t a w i a j ą c e j Sa­
turna z m a l o w a n ą przez niego p l a n e t ę Saturn na l e w y m s t a ł y m skrzydle
ołtarza. Te obramienia jednak m a j ą nie t y l k o dekoracyjny charakter, ale
także p e ł n e tajemnic kosmologiczne znaczenie, nie wolne są od ducha
luteranizmu i j e d n o c z ą sceny z Nowego Testamentu z a n t y c z n y m i b ó ­
stwami i alegorycznymi postaciami. S ą j u ż renesansowymi realiami, ot­
wierają nam sceny z u n o w o c z e ś n i o n y m krajobrazem i z j a w i s k o w y m
światłocieniem. P ł a s k o r z e ź b i o n e sceny s k r z y d e ł r z e ź b i o n y c h n a w i ą z u j ą
r ó w n i e ż do wspomnianych już c y k l i grafik Diirera.
Rzeźba i możliwości m a t e r i a ł u o g r a n i c z y ł y jednak z p u n k t u w i e l o f i g u r o w o ś ć scen, w y e l i m i n o w a ł y zbyt dekoracyjne fragmenty w n ę t r z ,
krajobrazu i t p . Z a s t ą p i o n o je rozbudowanymi p ł a s z c z y z n a m i fałd. Po­
w i e r z c h n i ę p ł a s k o r z e ź b w y p e ł n i a materia stroju, żyjąca j a k gdyby w ł a s ­
nym, o d r ę b n y m życiem, rozwiana, p ł y n ą c a k u górze, raz s t a n o w i ą c a tło,
i n n y m razem w y p e ł n i a j ą c ^ p r z e s t r z e ń dla k t ó r e j ciało jest m i z e r n y m
pretekstem.
Dla scen r z e ź b i o n y c h m o ż n a znowu w s k a z y w a ć p o d w ó j n y r o d o w ó d .
Z jednej strony graficzne w z o r y Diirera z drugiej warsztatowe analogie
rzeźb Riemenschneidera. Pierwowzorem dla reliefu „ 1 2 - l e t n i Chrystus
3 3
XVII
34
35
A. G<o s i ein i e c k a, Wzory graficzne w malarstwie polskim II poł. i pocz.
w. Wrocław 1968, s. 127.
W. D r o s t, op. cit. s. 79.
Z. M a n t e u f f e l , Der Deutsche Kupjerstich, s. 23.
CZESŁAWA
218
BETLEJEWSKA
w Ś w i ą t y n i ' ' jest grafika z życia M a r y i (B. 91), dla sceny „ C h r y s t u s
odwiedza s w o j ą M a t k ę " — grafika z M a ł e j Pasji — B.46 z 1509 r. itp.
W i ę k s z a jednak t r ą d y c y j n o ś ć f o r m y rzeźb w p o r ó w n a n i u z malarstwem
k a ż e nam z a u w a ż y ć p o d o b i e ń s t w a kompozycyjne m i ę d z y sceną „Zesła­
nia Ducha Sw." a grafiką Mistrza E. S. o t y m samym temacie. Mistrz
Michał, w y e l i m i n o w a ł jedynie w stosunku do pierwowzoru rozbudowane
tło w n ę t r z a komnaty. W podobny sposób z e s t a w i ć się daje scena „ Z a ś ­
nięcie M a r y i " z g r a f i k ą M a r t i n a Schongauera .
36
Oddzielnego o m ó w i e n i a w y m a g a j ą ponadto sygnalizowane analogie
warsztatowe z twórczością Riemenschneidera. J u ż a n i o ł y p o d t r z y m u j ą ­
ce k o r o n ę nad głową M a r y i w scenie „ K o r o n a c j i M a r y i " p r z y w o d z ą nam
na m y ś l anioły z o ł t a r z a w Rottenburgu -— Riemenschneidera . Podo­
b i e ń s t w o wykazuje sposób opracowania szat, a t a k ż e g ł o w y otoczone w i a ­
n u s z k i e m drobnych loczków. W momencie gdy p o r ó w n a m y głowę Boga
Ojca ze sceny „ K o r o n a c j i M a r y i " z g ł o w ą Boga Ojca z r z e ź b y w M u ­
zeum w B e r l i n i e , w r a ż e n i e to p o t ę g u j e się i umacnia. Gdyby na b e r l i ń ­
ską r z e ź b ę n a ł o ż y ć w y s o k ą , k o r o n ę z suchych ostów jaka zdobi rzeźbę
g d a ń s k ą p o d o b i e ń s t w a warsztatowe b y ł y b y bardzo łudzące.
37
3S
I n t e r e s u j ą c y m p o r ó w n a n i e m jest r ó w n i e ż zestawienie sceny „ Z w i a ­
stowania" z ołtarza g d a ń s k i e g o ze Zwiastowaniem z ołtarza Creglingen
P o r ó w n a n i e to unaoczni nam wszystkie te sprawy k t ó r e o m ó w i l i ś m y
w c z e ś n i e j . Scena g d a ń s k a w y e l i m i n o w a ł a krajobraz na k o r z y ś ć spokoj­
nego, p ł a s k o r z e ź b i o n e g o t ł a . W y e l i m i n o w a n e zostały r ó w n i e ż realia co­
dzienności, s p r z ę t y codziennego życia takie j a k dzban k t ó r y stoi w rogu
sceny Riemenschneidera. Całość w y p e ł n i ł a materia t k a n i n płaszcza M a ­
r y i i Anioła, w bogactwie i w y r a f i n o w a n i u fałd osiągające szczyty.
R ó w n i e ż twarz M a r y i — spokojnej, p e ł n e j dobroci mieszczki z ołtarza
Riemenschneidera uległa zmianie. W g d a ń s k i e j scenie usta M a r y i są
jeszcze mniejsze, czoło jeszcze w y ż s z e i szersze, oczy węższe. Nie zidend y w i d u a l i z o w a ł o to tej t w a r z y w k i e r u n k u jakiejś konkretnej kobiety
a raczej u c z y n i ł o t ą twarz jeszcze bardziej bezosobową i ponadczasową.
P o m i j a j ą c te różnice, k t ó r e nie są tak istotne dla całości rzeźby, w r a ż e ­
nie p o d o b i e ń s t w a sceny i wzorowania jest silne. U k ł a d kompozycji, za­
sadniczy r u c h i wyraz sceny jest ten sam, podobnie włosów, obrzeżenia
szat i t p . Mistrz Michał m u s i a ł z n a ć O ł t a r z Creglingen z 1495/97 r. Po­
d o b i e ń s t w a te sięgają często drobnych szczegółów czego p r z y k ł a d e m jest
g ł o w a m ę ż c z y z n y ze sceny „12 l e t n i Jezus w ś w i ą t y n i " z ołtarza Creg39
8 6
Z. M a n e u f f e l — Martin Schongauer, s. 29.
Heiligblutalbar z kościoła św. Jakuba w .Roitenłburg>u —
ko T. D e I m er, Die Maisteru>erke Tilman Riemenschneider,
D. D e l ' m e r — op. cit. str. 97, Głowa Boga Ojca jest
przedstawiająicej Boga Ojca podtrzymującego umęczone ciało
nowana w Muzeum w Berlinie.
3 7
38
pisze o nim szero­
Berlin 1^39^ s. 53.
fragmentem rzeźby
Chrystusa. Ekspo­
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII,
219
lingen, k t ó r a znajduje wiele analogii w zbiorowych scenach p ł a s k o r z e ź b
gdańskiego ołtarza.
Kończąc refleksje nad analogiami dzieła g d a ń s k i e g o z pracami Rie­
menschneidera n a l e ż y u c z y n i ć jeszcze jedno zestawienie. N a l e ż y p o r ó w ­
nać najdojrzalszą scenę z g d a ń s k i e g o o ł t a r z a „ S p o t k a n i e Jezusa z Ma~
r y ą " z rzeźbą Ś w i ę t e j A n n y Samotrzeciej z Wurzburga. M a r y a i A n n a
mają nie t y l k o podobne r y s y twarzy, ale przede wszystkim identycznie
opracowane szaty, p o c z ą w s z y od m i f o r i u m z fałdą nad ś r o d k i e m czoła,
a s k o ń c z y w s z y na sukni o podniesionym stanie, zmarszczonej na b r z u ­
chu w k i l k a fałd, czy też fałdach płaszcza spokojnie u ł o ż o n e g o na ko­
lanach.
Warsztat g d a ń s k i u n i k a ł w p ł a s k o r z e ź b i o n y c h scenach pokazywania
krajobrazu, z u p e ł n i e odmiennie czynił Mistrz M i c h a ł w malowanych
scenach. W y j ą t e k stanowi jedna scena „ N a w i e d z e n i a M a r y i " rozbudo­
wana o j e d n ą postać w stosunku do w z o r u z o ł t a r z a Creglingen. K r a j ­
obraz w obu scenach ukazuje d u ż e p o d o b i e ń s t w a , chociaż w scenie Rie­
menschneidera, kobiety j u ż się s p o t k a ł y i r o z m a w i a j ą , a w scenie o ł t a r z a
„ K o r o n a c j i M a r y i " p o k o n u j ą dzielącą je p r z e s t r z e ń — spieszą k u sobie.
Krajobraz zawiera jednak te same elementy i przede wszystkim tak
samo pod w z g l ę d e m warsztatowym o p r a c o w a n ą ziemię.
Z Mistrzem M i c h a ł e m wiążą n i e k t ó r z y badacze b e z p o ś r e d n i o dwa
t r y p t y k i z kościoła ś w . T r ó j c y „ S t y g m a t y z a c j i ś w . Franciszka" oraz
„św. T r ó j c y " . J a k k o l w i e k d u ż e różnice są w f o r m o w a n i u grup, malowa­
niu szat, to dekoracyjne arkady są cechą w s p ó l n ą . Studia nad t y m i
obiektami m o g ą u ł a t w i ć problemy r e k o n s t r u k c j i s k r z y d e ł malowanych
ołtarza g ł ó w n e g o . Nie z a c h o w a ł się niestety o ł t a r z z a m ó w i o n y u Mistrza
Michała przez r a d ę m i e j s k ą m . L ę b o r k a , k t ó r y p o s z e r z y ł b y z pewnością
naszą znajomość warsztatu.
40
Analogię w opracowaniu ornamentu wykazuje ołtarz r z e ź n i k ó w z
Kościoła św. K a t a r z y n y w G d a ń s k u . W s p ó l n e cechy ornamentu z o ł t a ­
rzem „ K o r o n a c j i M a r y i " a t a k ż e z obramieniami o r n a m e n t a l n y m i o ł t a r z a
Creglingen T. Riemenschneidera p o z w a l a j ą sądzić, że r z e ź b i a r z z warszta­
tu Mistrza M i c h a ł a p r a c o w a ł samodzielnie w G d a ń s k u po u k o ń c z e n i u
ołtarza z kościoła Panny M a r y i .
Z warsztatem Mistrza M i c h a ł a w i ą ż e się r ó w n i e ż tzw. t r y p t y k Mestwina z kościoła w Ż u k o w i e . Malowane s k r z y d ł a z postaciami ś w i ę t y c h
i f u n d a t o r ó w u j ę t e w dekoracyjne ornamentalne obramienia są bliskie
kwaterom ze s t a ł y c h s k r z y d e ł o ł t a r z a „ K o r o n a c j i M a r y i " . Zaginiona
przed l a t y rzeźba Mestwina przypisywana b y ł a M i s t r z o w i Pawłowy. Nie­
k t ó r z y badacze sądzą, że b y ł on w s p ó ł p r a c o w n i k i e m Mistrza Michała,
w pracach nad o ł t a r z e m „ K o r o n a c j i M a r y i " . Sprawa ta wymaga jednak
dalszych b a d a ń i na obecnym etapie nie jest m o ż l i w a do jednoznaczne-
220
CZESŁAWA
BETLEJEWSKA
go r o z s t r z y g n i ę c i a . Rzeźba Mestwina w p o r ó w n a n i u z i n n y m i znanymi
dziełami Mistrza P a w ł a pozbawiona jest typowej dla niego miękkości
stylu i finezyjnego opracowania szczegółów. W warsztacie Mistrza M i ­
chała m i a ł y p o w s t a ć r ó w n i e ż dwa o ł t a r z e cechu b r o w a r n i k ó w i rzeźnik ó w z kościoła ś w . Mikołaja w E l b l ą g u .
STAN ZACHOWANIA OŁTARZA „KORONACJI
MARII"
Jak w y n i k a z d o k u m e n t ó w , w ł a d z e kościelne o t r z y m y w a ł y fragmen­
t y o ł t a r z a z Muzeum Pomorskiego l u b s k ł a d n i c y konserwatorskiej po­
c z ą w s z y od roku 1962. Jedynie ruchome malowane s k r z y d ł a m o g ł y być
przekazane wcześniej t j . około 1956 r.
Wypada tutaj z a s t a n o w i ć się c h w i l ę nad t y m jak niezmiernie ulotną
jest p a m i ę ć ludzka. Wiele osób z tych, k t ó r e p r a c o w a ł y przy zabezpie­
czaniu f r a g m e n t ó w o ł t a r z a nie potrafi dziś nic powiedzieć na temat cza­
su, k i e d y to się działo, l u b podaje daty z u p e ł n i e niezgodne z rzeczywi­
stością. Uwaga uczyniona jest jedynie po to, ż e b y podkreślić jak ważną
s p r a w ą jest prowadzenie rejestru w a ż n i e j s z y c h zdarzeń konserwator­
skich.
W 1966 r. zmontowana została szafa z trzema figurami sceny „ K o ­
ronacji M a r y i " . W t y m celu zrekonstruowano s k r z y n i ę szafy, zestawio­
no ocalałe fragmenty bogatego obramienia z r z e ź b k a m i apokaliptycznych
s t a r c ó w , oraz zrekonstruowano a ż u r o w e baldachimy i płaskorzeźbione tła
płaszczyzn szafy.
Do szafy przymocowano w t y m samym czasie ocalałe, nieruchome
s k r z y d ł a malowane. Trudno dziś powiedzieć czy wadliwe, odwrotne
zmontowanie t y c h s k r z y d e ł — awers uczyniono rewersem — było b ł ę ­
dem w y n i k a j ą c y m z n i e ś w i a d o m o ś c i , czy też co bardziej prawdopodobne
zamierzone ze w z g l ę d u na znaczne zniszczenia m a l o w i d e ł awersu. W ten
sposób od frontu uzyskano efekt niemal dobrego stanu zachowania obiek­
tu.
Ze s k r z y d e ł r z e ź b i o n y c h ocalało na szczęście jedno — lewe, k t ó r e od
strony awersu posiada z a c h o w a n ą w 80% d e k o r a c j ę r z e ź b i a r s k ą a w re­
wersie w n ę k i arkadowe dla umieszczenia płaskorzeźb. Na tej podsta­
wie jak też w oparciu o zdjęcia przygotowano częściowe rysunki rekon­
strukcji prawego s k r z y d ł a i w r. 1966—70 wykonano s k r z y n i ę skrzydła,
oraz częściowo d e k o r a c j ę p ł a s k o r z e ź b i o n e g o t ł a awersu.
P ł a s k o r z e ź b i o n e sceny z życia M a r y i i Jezusa w y p e ł n i a j ą c e skrzydła
od strony z e w n ę t r z n e j — rewersu — z a c h o w a ł y się niemal kompletnie.
Drobne u b y t k i i b r a k i w kompozycji p ł a s k o r z e ź b są ł a t w e do odtworze­
nia p r z y w s p ó ł p r a c y z r z e ź b i a r z e m na podstawie zachowanego m a t e r i a ł u
ikonograficznego. T r o c h ę k ł o p o t u dostarczy zaginiony fragment płasko­
r z e ź b y „ N a w i e d z e n i a M a r y i " — p r z e d s t a w i a j ą c y ś w . Elżbietę.
OŁTARZ
„KORONACJI
NAJŚWIĘTSZEJ
PANNY
MARII.
221
Nie powinno b y ć na ogół k ł o p o t u z m a l o w a n y m i k w a t e r a m i n i e r u chowych s k r z y d e ł . Z a c h o w a ł y się one, chociaż n i e k t ó r e z nich jak „ P o ­
kłon Trzech K r ó l i " i „ N a r o d z e n i e D z i e c i ą t k a " w y m a g a j ą znacznych pr^c
rekonstrukcyjnych. Najgorzej przedstawia się sprawa malowanych skrzy­
deł ruchomych, k t ó r y c h k w a t e r y z a c h o w a ł y się we fragmentach, bądź
nie z a c h o w a ł y się w ogóle.
K ł o p o t y w y n i k a j ą c e z odbudowy kościoła Panny M a r y i w G d a ń s k u
rekonstrukcji wieżyczek, umocnienia w i e ż y i t p . o d s u w a ł y na dalszy plan
s p r a w ę p e ł n e j konserwacji o ł t a r z a g ł ó w n e g o . Jest to z r o z u m i a ł e i nie
podlegało dyskusjom. Odwlekanie konserwacji w czasie, przy jednoczes­
n y m braku zabezpieczenia e l e m e n t ó w o ł t a r z a n a r a z i ł o o ł t a r z na bez­
p r z y k ł a d n e szkody i zniszczenia, a mianowicie:
1. Za zaginione n a l e ż y u z n a ć 20 figurek, wys. 20 cm o w y j ą t k o w o
p i ę k n y c h proporcjach. F i g u r k i te p o c h o d z ą z awersu s k r z y d e ł r z e ź b i o ­
nych. Jak w y n i k a z dokumentacji, do kościoła przekazanych zostało 37
rzeźb, z czego odnaleziono jedynie 10 figur.
2. Za z a g i n i o n ą n a l e ż y u z n a ć część p ł a s k o r z e ź b y ze sceny Nawiedze­
nia M a r y i z rewersu ruchomych s k r z y d e ł r z e ź b i o n y c h — z w i e ń c z e n i e —
p r z e d s t a w i a j ą c ą św. A n n ę na tle architektury. Rzeźba ta czytelna jest
na zdjęciu całości o ł t a r z a w dokumentacji z przeprowadzonych prac przy
monumentalnych r z e ź b a c h szafy.
3. Do odwrocia szafy o ł t a r z a przybite zostały dwustronnie malowane
zachowane fragmenty polichromowanych kwater z ruchomych s k r z y d e ł
ołtarza. Uczyniono to w 1966 r. p o z b a w i a j ą c cenne fragmenty malarstwa
właściwej c y r k u l a c j i powietrza, n a r a ż a j ą c na porastanie p l e ś n i ą i znisz­
czenie.
Te trzy sprawy z w r a c a j ą u w a g ę na d u ż ą nieostrożność i brak k o m ­
petencji u ż y t k o w n i k a , a j e d n o c z e ś n i e tolerowanie takiego stanu rzeczy
przez służbę k o n s e r w a t o r s k ą . Sprawa ta nie pozostanie bez w p ł y w u na
postulaty i wytyczne do konserwacji o ł t a r z a . Zestawienie o ł t a r z a w
przypadkowy sposób nie ma nic w s p ó l n e g o z k o n c e p c j ą a r t y s t y c z n ą
autora. Okaleczone dzieło nie m o ż e d a ć p e ł n e g o pojęcia o s w y m pier­
w o t n y m charakterze i wyrazie.
STUDIA
Ks. Władysław
GDAŃSKIE
I V (1980)
Szulist
H I S T O R I O G R A F I A D I E C E Z J I GDAŃSKIEJ
'WSTĘP
Diecezja g d a ń s k a nie posiada bibliografii o b e j m u j ą c e j lata powojen­
ne . Znaczne usługi w i n t e r e s u j ą c e j nas problematyce m o ż e oddać k o n ­
tynuowana t a k ż e po drugiej wojnie ś w i a t o w e j bibliografia E. W e r m k e go . K ł a d z i e ona jednak g ł ó w n y nacisk na dorobek nauki zachodnioniemieckiej. W 1967 r. u k a z a ł a się bibliografia H . Neumeyera d o t y c z ą c a h i ­
storii Kościoła w G d a ń s k u , w t y m t a k ż e Pomorza Wschodniego . I ta
bibliografia nie jest kompletna, a ponad to nosi na sobie p i ę t n o rewizjo­
nistyczne. Dorobek nauki historycznej Pomorza G d a ń s k i e g o regularnie
n o t u j ą publikacje B i b l i o t e k i P A N w G d a ń s k u oraz Zapiski Historyczne
w Toruniu.
1
2
3
Do r o k u 1918 ok. 60% obecnego t e r y t o r i u m diecezji G d a ń s k i e j nale­
żało do diecezji c h e ł m i ń s k i e j , s t ą d tak ścisły z w i ą z e k nie t y l k o obszaro­
w y ale i historyczny oraz historiograficzny o b y d w u diecezji. Na temat
historiografii diecezji c h e ł m i ń s k i e j w latach 1945—1976 u k a ż e się a r t y ­
kuł niżej podpisanego w Studiach P e l p l i ń s k i c h , stąd poniższy a r t y k u ł
należy łączyć ściśle z t a m t y m , g d y ż prezentowana t u historiografia obej­
muje w zasadzie t y l k o p r o b l e m a t y k ę g d a ń s k ą i ż u ł a w s k ą .
4
Diecezja g d a ń s k a w 1975 r. obchodziła 50 lecie swego istnienia.
1
Jej
Artykuł z tej (problematyki o ddecezji koszalińsko-kołob.rzes.kiej napisał
W. S z u l i s i t , Z historiografii kościelnej Pomorza Środkowego
1945—1974, Koszalińsko-Kołobrzeskie Wiadomości Diecezjalne 1975 nr 6—8 s. 156—178. Dziękuję
Prof. Dr M. Biskupowi za cenne uwagi, z których znaczną część uwzględniono
w niniejszym artykule oraz Mgr M. Dorawie za uzupełnienia bibliograficzne z z a ­
kresu sztuki.
£ . W e r m k e , Bibliographie der Geschichte von Ost- und Westpreussen
fur die Jahre 1939—1970, Bonn—^Godesberg 1974. Poszczególne tomy szczegółowo
wylicza W. C h o j n a c k i ,
Historia Pomorza, t. 1, do roku 1466, icz. 2, pr. zh.
pod red. G. L a b u d y , Poznań 196$ s. 330—334.
H. N e u m e y e r ,
Bibliographie zur Kirchengeschichte von Danzig und
Westpreussen, Leer (Ostfriesland) 1967.
Omówiono tam ,m.in. Historię Pomorza, t. 1—2, cz. 1, postać W. Łęgi, ma­
teriał zawarty w Zapisach Historycznych oraz dalszą bibliografię dotyczącą bł.
Doroty z Mątowów. Pominęto informacyjne artykuły zamieszczone w Przewodni­
ku Katolickim, ponieważ jest to cziasopisimo o charakterze popularnym.
2
3
4
KS. WŁADYSŁAW
224
SZULIST
dzieje m o ż n a podzielić na 2 części: przed 1945 r o k i e m i od 1945 r. W
tych okresach c a ł k i e m odmienne b y ł y losy g d a ń s k i e g o Kościoła.
Prezentowany t u p r z e g l ą d historidgraficzny poza w z g l ę d a m i nauko­
w y m i m i a ł jeszcze cele duszpasterskie i praktyczne.
HISTORYCZNA PRZYNALEŻNOŚĆ
DIECEZJI G D A Ń S K I E J W OBECNYCH GRANICACH
Granice obecnej diecezji g d a ń s k i e j u k s z t a ł t o w a n e po pierwszej wojnie
ś w i a t o w e j , zdeterminowane zostały obszarem Wolnego Miasta G d a ń s k a .
Jej granica na w s c h ó d od Nowej K a r c z m y przecina Mierzeję Wiślaną,
n a s t ę p n i e Zalew W i ś l a n y aż do ujścia Nogatu. Dalsza limitacja jest już
naturalna a t w o r z y ją rzeka Nogat i Wisła. Od tej ostatniej począw­
szy, przez parafie Pszczółki, Sobowidz, T r ą b k i Wielkie, Mierzeszyn,
Przywidz, P r ę g o w o i Lubiewo, zachodnia granica za Sopotem wpada do
morza.
Historycznie diecezja g d a ń s k a bierze początek z diecezji włocławskiej,
w a r m i ń s k i e j , p o m e z a ń s k i e j i c h e ł m i ń s k i e j . Prawie do p o ł o w y X I I I wieku
te obszary n a l e ż a ł y do diecezji w ł o c ł a w s k i e j . Zgodnie z jej dokumentem
e r e k c y j n y m granice o p i e r a ł y się na Wiśle, Nogacie i nawet cała Mierzeja
W i ś l a n a w p o c z ą t k o w y m okresie b y ł a złączona z diecezją włocławską.
W p o ł o w i e X I I I w i e k u w z w i ą z k u z utworzeniem (w 1243 r.) czterech
pruskich biskupstw: c h e ł m i ń s k i e g o , p o m e z a ń s k i e g o , w a r m i ń s k i e g o i sambijskiego j a k i z a b o r c z ą p o l i t y k ą k r z y ż a c k ą , ulega zmianie r ó w n i e ż j u ryzdykcja k o ś c i e l n a na t y c h terenach. Dotyczyło to głównie obszarów
leżących w t r ó j k ą c i e B a ł t y k , Wisła i Nogat z a g a r n i ę t y c h w latach 1251—
—1253 przez K r z y ż a k ó w . Wprawdzie biskup w ł o c ł a w s k i w latach 1252
i 1264 w n o s i ł z tego powodu na biskupa p o m e z a ń s k i e g o skargi przed le­
gata papieskiego, jednak nie p r z y n i o s ł y one zamierzonych r e z u l t a t ó w .
Dalsze u b y t k i na t y m terenie m i a ł y miejsce w latach 1347—1360, kiedy
to p r z y ł ą c z o n o do diecezji p o m e z a ń s k i e j 7 parafii: Łysica, Przebrno, K o ­
byla K ę p a , Mikoszewo, Drewnica, Sobieszewo i Scheute
(niezidentyfi5
0
5
B. K u m o r ,
Granice metropolii i diecezji Polskich (966—1939), Archiwa,
Biblioteki i Muzea Kościelne (cyt. dalej: ABIMK), 20:1970, s. 268.
S. L r b r o w s k i ,
Wizytacja diecezji włocławskiej,
cz. 1. Wizytacje diece­
zji kujawskiej i pomorskiej, t. 1, Opracowanie arichiwalno-źródłoznawcze, z. 1,
Wstęp ogólny, ABMiK 8:1964, s,. 31; tamże 10:1965 ,s, 131. Według M. P o l l a k ó w n y dla wieków X I I I — X V {Historia Pomorza t. 1, cz. 1 s. 477) i J . O b ł ąk a dla roku 1243 (Historia diecezji warmińskiej, Olsz/tyn 1959' s. 10) do diecezji
pomezańskiej należał prawie cały obszar w rozwidleniu Wiisły i Nogiatu, z wyjąt­
kiem przypuszczalnie obszarów, których w X V I w. tworzyły parafię Kępki, Marzęcino, Kmiecin, Myszewo i może jeszcze Szawiałd będących w juryzdykcji bis­
kupa warmińskiego. Warto jeszcze zaznaczyć, że w X I I I wieku należały do po­
siadłości miej.skkh Elbląga Obszary po Myszewo, Kmiecin, Podwaliny i Gozdawę
(A. P i ą t k o w s k i ,
Posiadłości
ziemskie miasta Elbląga w XV—XVIII
wieku,
Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk 1972, mapa nr 3).
6
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
225
7
kowane) . Te n a b y t k i u t r z y m a ł y się przy diecezji p o m e z a ń s k i e j do k o ń ­
ca jej istnienia. Na p o c z ą t k u X V I w . (1513 r.) biskup p o m e z a ń s k i zagar­
nia jeszcze p a r a f i ę Wisłoujście i przypuszczalnie T u j s k . T a k i stan dla
I I p o ł o w y X V I w. p r e z e n t u j ą r ó w n i e ż M . Biskup i A . Tomczak . Wspom­
niane w y ż e j parafie Sobieszewo, Drewnica, Tujsk i Przebrno z diecezji
p o m e z a ń s k i e j wchodziły do w o j e w ó d z t w a pomorskiego . Do tego ostat­
niego n a l e ż a ł y r ó w n i e ż obecne obszary diecezji g d a ń s k i e j usytuowane na
zachód od Wisły. Te s k ł a d a ł y się na 4 dekanaty: mirachowski, g d a ń s k i ,
steblewski i tczewski.
8
9
10
Na p o c z ą t k u X V I I w i e k u p a p i e ż Klemens V I I I p o w i e r z y ł a d m i n i ­
strację diecezji p o m e z a ń s k i e j biskupom c h e ł m i ń s k i m , n a d a j ą c i m t y t u ł
a d m i n i s t r a t o r ó w biskupstwa p o m e z a ń s k i e g o . Trzeba przy t y m zazna­
czyć, że protestantyzm w tej diecezji osiągnął znaczne sukcesy, co p r z y ­
czyniło się do zmniejszenia parafii k a t o l i c k i c h . Dla t y c h t e r e n ó w biskuł niżej podpisanego w Studiach P e l p l i ń s k i c h , s t ą d poniższy a r t y k u ł
I n t e r e s u j ą c e nas obszary m i ę d z y Wisłą i Nogatem w c h o d z i ł y do 3 de­
k a n a t ó w : malborskiego, nowostawskiego i ż u ł a w s k i e g o . Pod w z g l ę d e m
administracji p a ń s t w o w e j dekanaty te n a l e ż a ł y do w o j e w ó d z t w a malbor­
skiego.
11
12
14
Na mocy b u l l i De salute animarum
z 1821 r. parafie 3 p o w y ż s z y c h
d e k a n a t ó w objął j u r y z d y k c j ą biskup w a r m i ń s k i , zaś dawny archidiako­
nat pomorski łącznie z G d a ń s k i e m przeszedł w j u r y z d y k c j ę biskupa c h e ł ­
mińskiego.
Utworzenie po pierwszej wojnie ś w i a t o w e j Wolnego Miasta G d a ń s k a
przyczyniło się do erekcji diecezji g d a ń s k i e j w d n i u 30.12.1925 r . , k t ó r a
15
iG
7
Cytuję za B. K u m o r e m (Granice... 20*1970 s. 268). Temu stanowi sprzy­
jały również krzyżackie podziały administracji państwowej na komturstwa (Hi­
storia Pomorza t. 1, cz. 1, s. 598).
B. K u m o r , Granice... 20:1970 s. 268.
M. B i s k u p , A. T o im c z a k, Mapy województwa
pomorskiego w dru­
giej połowie XVI w., Toruń 1955 s. 78—79.
Atlas Historyczny Polski. Prusy Królewskie w drugiej połowie XViI wiieku,
opr. M. Biskup przy współpracy L , Ko;ca, Warszawa 1961, załączona mapa. Por.
także: Rozmieszczenie własności ziemskiej województwa
chełmińskiego
i malbor­
skiego w drugiej połowie XVI w., Toruń 1957.
B. K u m o r , Granice... 20:1970 s. 270.
Atlas... Prusy Królewskie...
s. 30—31.
B. K u m o r , Granice... 20:1970 ,s. 271.
Tamże 20:1970 s. 367. Por. E . B a n r , Die V erwaltungsgebiete
Kóniglich-Preussens 1454—1772, Zeiitschrift des Westpreussischen Geschkhtsyereins 74:1938
s. 168—171. Dokładny wykaz parafii dla X V I wiiekc podany w Atlasie... Prusy
Króelwskie... s. 121—124 oraz M. B i s k u p , Rozmieszczenie... s. 87—93.
J. O b l ą k , Historia... s. 11. Na czas życia bpa warmińskiego Józefa Ho­
henzollerna do diecezji warmińs.kiej należała jeszcze Oliwa. Po jego śmierci w
1836 r. Oliwę włączono do diecezji chełmińskiej (tamże s. 12).
A. B a c i ń s k i ,
Polskie duchowieństwo
katolickie w Wolnym Mieście
Gdańsku 1919-^-1939, Studia Gdańskie 1:1973 s. 24; E . C i e ś l a k , , C. B i e r n a t ,
Dzieje Gdańska, Gdańsk 1969 s. 449.
8
0
10
11
12
13
14
15
16
KS. WŁADYSŁAW
226
SZULIST
nie została p o d p o r z ą d k o w a n a metropolii g n i e ź n i e ń s k i e j , ale bezpośred­
nio Stolicy Apostolskiej. Do Gniezna jako s u f r a g a n i ę p r z y ł ą c z o n o ją do­
piero w 1972 r.
Do diecezji g d a ń s k i e j weszło 18 parafii z diecezji c h e ł m i ń s k i e j i 18
z diecezji w a r m i ń s k i e j . Pierwszym biskupem g d a ń s k i m został dotych­
czasowy A d m i n i s t r a t o r Apostolski E. 0'Rourke w 1926 r., obierając za
siedzibę Oliwę. W latach 1938—1945 diecezją rządził bp C M . Splett,
a od 1945 r o k u do 1951 A d m i n i s t r a t o r Apostolski ks. A . "Wronka, zaś
w latach 1951—1956 Wikariusz K a p i t u l n y ks. Jan Cymanowski.
17
P o m y ś l n i e j s z a sytuacja dla diecezji n a s t a ł a w 1956 r., kiedy 8 grud­
nia diecezję objął bp Edmund N o w i c k i , z a r z ą d z a j ą c nią do 1971 r. Dzię­
k i jego staraniom otwarto Seminarium Duchowne, odbudowano gmach
K u r i i Biskupiej i p o w o ł a n o biskupa pomocniczego. Od 1.12.1971 r. ordy­
nariuszem diecezji jest bp Lech Kaczmarek, z k t ó r e g o i n i c j a t y w y od­
był się I I Synod Diecezjalny w 1973 r .
18
G d a ń s k w ł a ś c i w i e j u ż od o ś m i u stuleci predestynowany b y ł na sto­
licę osobnej diecezji. Przypuszcza się, że przez okres prawie 200 lat ist­
n i a ł a t u k a p i t u ł a kolegiacka do p o ł o w y X I I I w . Od p o ł o w y X I I , w . mia­
sto b y ł o siedzibą archidiakona pomorskiego, zaś od X I I I w. oficjałatu
foralnego, a później generalnego. W ciągu w i e k ó w pełniło rolę ważnego
o ś r o d k a portowego, gospodarczego i kulturalnego. Nic dziwnego, że K r z y ­
żacy w w i e k u X I V i X V usiłowali go o d e r w a ć z c a ł y m archidiakonatem
pomorskim od diecezji w ł o c ł a w s k i e j i u c z y n i ć osobnym biskupstwem ' ,
co jednak na szczęście nie doszło do skutku; nie p o z w a l a j ą c na zerwanie
ostatniej więzi, jaka w ó w c z a s łączyła te ziemie z M a c i e r z ą . Zresztą nie
było to t a k ż e po m y ś l i b i s k u p ó w w ł o c ł a w s k i c h .
1 9
2 1
21
N o w o p o w s t a ł a diecezja w 1925 r. m i a ł a zaledwie 36 parafii, zas o¬
becnie j u ż 64; ich liczba jednak będzie ciągle w z r a s t a ć , choć tę s p r a w ę
k r ę p u j e nieco zbyt skromny obszar.
17
Schematyzm diecezji gdańskiej
na rok 1969 s. 41-—42; Schematyzm die­
cezji .gdańskiej na jubileuszowy rok 1975 podaje tylko 17 (parafii z diecezji war­
mińskiej (s. 5).. Por. także: B. K u m o r ,
Granice... 21:1070 s. 380—381.
(Bliższą charakterystykę diecezji podaje ant.: Kościół u ujścia Wisły. Ty­
godnik Powszechny 27.7,1974 nr 30.
S. L i f b r o w . s k 1, Na śladach wczesnośredniowiecznej
kolegiaty i kapi­
tuły zamkowej św. Michała w Gdańsku, ABMiK 1411967 s. 231—245; A. Z b i e r¬
s k i, W sprawie kolegiaty na grodzie gdańskim
w XI—XIII
wieku,
Rocznik
Gdański 28:1969 s. 259>—265 (cyt. dal. RG).
Gdy za biskupa Zbyluta (1364—1383) zbudowano kurię biskupią na Bis­
kupiej Górce pod Gdańskiem, zburzył ją mistrz krzyżacki Michał Kiichmeister,
traktując ją jako symbol biskupiego dominium (J. K r i e d t e, Die Merschaft
der Bischófe von Włocławek
in Pommerellen von den Anfdngen Jbis zum Jahre
1409, Gqttinigea 1974 s. 209).
S. L i b r o w s k i, Na śladach... s. 244.
1 8
1 9
2 0
21
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
227
HISTORIOGRAFIA DOTYCZĄCA POSZCZEGÓLNYCH
OKRESÓW HISTORYCZNYCH
Okres
książąt
W
i
krzyżacki
dobie w s p ó ł c z e s n e j historia K o ś c i o ł a nie t y l k o w Polsce obficie
korzysta
z w y n i k ó w b a d a ń a r c h e o l o g ó w i h i s t o r y k ó w a r c h i t e k t u r y . O¬
k a z a ł y się one przydatne do s t u d i ó w nad
początkami chrześcijaństwa,
d a t a c j ą pierwszych k o ś c i o ł ó w i k u l t e m w G d a ń s k u . Cenne w y n i k i w t y m
22
23
zakresie p r z y n i o s ł y badania A . Zbierskiego , K . J a ż d ż e w s k i e g o , J. Ka~
24
2 5
26
27
m i ń s k i e j , L . Ł u k i , K . J a s i ń s k i e g o , J. C i e m n o ł o ń s k i e g o i J. Stankie­
28
wicza . S z c z e g ó l n e efekty
giczno-architektoniczne
badawcze p r z y n i o s ł y wykopaliska
archeolo-
w k o ś c i o ł a c h ś w . M i k o ł a j a , ś w . K a t a r z y n y i na
d a w n y m grodzie k s i ą ż ą t pomorskich, p ó ź n i e j s z y m zamku k r z y ż a c k i m .
29
Do obfitej l i t e r a t u r y z w i ą z a n e j z osobą ś w . Wojciecha , Patrona die­
cezji, warto d o ł ą c z y ć jeszcze a r t y k u ł W. Ł ę g i , zamieszczony w M i e s i ę c z ­
3 0
n i k u Diecezji G d a ń s k i e j .
Bezprawne zajęcie Pomorza Wschodniego,
w t y m t a k ż e G d a ń s k a przez
K r z y ż a k ó w w 1308 r. z m i e n i ł y radykalnie s y t u a c j ę w m i e ś c i e , w k t ó r y m
dokonano rzezi, z a ś dotychczasowa zabudowa u l e g ł a zburzeniu. T ą spra2 2
A. Z b i e r ,s k i, Metoda planistyczna (strukturalno-kontymacyjna) w ba­
daniach miast polskich IX—XIII
wieku, R G 38:1978 z. 1 s. 233—,247; Metody ba­
dań nad rozplanowaniem
wczesnośredniowiecznego
Gdańska,
R G 1,9/20:1962
s. 293—318; tenże: Dotychczasowe wyniki badań archeologicznych w
kościołach
św. Mikołaja i św. Katarzyny w Gdańsku, R G 15/16:1958 s. 53—77; tenże: Arche­
ologia o przemianach przestrzennych na terenie Gdańska w IX—XIII
w. (w) Mia­
sta doby feudalnej w Europie środkowo-wschodtniej, pr. zlb. Warszawa—Poznań—
Toruń 1976 s. 99.—111; tenże: Początki Głównego (Prawego) Miasta w Gdańsku,
Kwartalnik Hisitoriii Kultury Materialnej 1975 r. 1 s. 55—66; tenże:
Początki
Gdańska w świetle najnowszych badań, Gdańsk jego dzieje i kultura, Warszawa
1969 s. 11—27; tenże tamże: Rzemiosło
w Gdańsku
wczesnośredniowiecznym
(s. 364—377), tenże: Port gdański na tle miasta w X—XIII
wieku, Gdańsk 1964;
tenże: O poglądach Ericha Keysera na wyniki polskich badań nad dziejami wczes­
nośredniowiecznego
Gdańska i Pomorza Gdańskiego, R G 29/3>0:1970 s. 219—234.
K. J a ż d ż e w s k i ,
Gdańsk X—XIII
wieku na tle Pomorza
wczesnośre­
dniowiecznego (w) Szkice z dziejów Pomorza. Pomorze średniowieczne, Warsza­
wa 1958 s. 73'—120; tenże: Gdańsk wczesnośredniowieczny
w świetle
wykopalisk,
Gdańsk 1952.
J. K a m i ń s k a ,
Gdańsk wczesnośredniowieczny
w świetle siedmiu lat
archeologicznych prac badawczych, R G 14:1955 s. 29*—65..
L. Ł u k a ,
Wierzenia pogańskie na Pomorzu Wschodnim w
starożytno­
ści i we wczesnym średniowieczu,
Wrocław—Warszawa—Kraków—Gdańsk 1973.
K. J a s i ń s k i ,
Z problematyki trzynastowiecznego Gdańska.
Kościoły
Gdańskie, Zapiski Historyczne (cyt. dalej ZH) 39:1974 z. 3 s. 37—67.
J . C i e m n, o ł o ń s k i, Ostatnie odkrycie na terenie zamku
gdańskiego.
II Sesja Naukową Politechniki Gdańskiej. Sekcja Architektury, Gdańsk 1952.
J . S t a n k i e w i c z , Die Probleme der ersten Kirchenanlagen in Gdańsk,
Acta Vis byens,ia, W I symposiet for historiska veten,skaper 1967, Visby-G6telborg
1969 s. 221—239.
Bibliografia Historii Kościoła w Polsce za lata 1944—1970 cz. 1 s. 65, cz. 2
s. 177—179, Warszawa 1977; F . S t o p n i a k , Bibliografia Historii Kościoła w
Polsce za lata 1971—1972, Warszawa 1977 nr 429, 430, 727, 827, 1604,
1958 s. 572.
2 3
24
2 5
2 6
27
28
(
29
3 0
KS. WŁADYSŁAW SZULIST
228
31
w ą w swoich badaniach zajął się K . J a s i ń s k i . Problemowi Młodego Mia­
sta (Jungstadt) osobne studium poświęcił S. Mielczerski . Tumult z lat
s i e d e m d z i s i ą t y c h X I V w . z a i n t e r e s o w a ł Z. Binerowskiego . Dla k u l t u r y
u m y s ł o w e j okresu nie t y l k o k r z y ż a c k i e g o cenna jest pozycja J. Dworzaczkowej . Dzieje d o m i n i u m biskupstwa w ł o c ł a w s k i e g o s t a ł y się przed­
miotem b a d a ń P. K r i e d t e g o . W y ż e j zarysowane problemy m a j ą także
związek ze stosunkami k o ś c i e l n y m i .
32
33
34
35
CZASY RZECZYPOSPOLITEJ
SZLACHECKIEJ
G d a ń s k jako r u c h l i w y port i o ś r o d e k k u l t u r y b y ł szczególnie podatny
na nowe p r ą d y reformacyjne z zachodu. Rola G d a ń s k a obok Torunia
i E l b l ą g a na terenie Prus K r ó l e w s k i c h w czasie w y s t ą p i e n i a L u t r a była
d e c y d u j ą c a . S k u t k i reformacji dla miasta b y ł y bardzo znaczące. Na po­
czątki reformacji w G d a ń s k u w s k a z a ł w i n f o r m a c y j n y m artykule P.
K i e l a r . L u t e r i G d a ń s k — tak swoje opracowanie z a t y t u ł o w a ł U . A r ­
n o l d . G d a ń s k a p o l i t y k a w dobie reformacji w korespondencji między
Janem von Werden i k s i ę c i e m A l b r e c h t e m stała się przedmiotem zain­
teresowania B. B o c k e l m a n n . O stosunki wyznaniowe i obyczajowość
w dobie informacji zachacza t a k ż e pozycja M . Boguckiej .
30
37
38
39
Problematyka reformacyjna, w t y m t a k ż e r ó ż n o w i e r c z a , nieraz prze­
plata się z t e m a t y k ą odrodzenia lub w ogóle ze stosunkami k u l t u r a l n y m i
tego okresu. W tej grupie n a l e ż y w s k a z a ć na takich a u t o r ó w jak B. Nadolski , M . Bogucka , H . Zins , S. Bodniak , J. Tazbir , i Z. N o w a k .
40
41
42
43
44
3 1
45
K. J a s i ń s k i ,
Zburzenie miasta Gdańska
przez Zakon Krzyżacki
w
1308 r., ZH 1976 z. 3 s. 25—39.
S. M i e l c z a r s k i ,
Gdańsk — Młode Miasto (Jungstadt), R G 19/20;
1960/61 s. 273—292.
Z. B i n e r o w s k i, Sprawa krwawego tumultu w Gdańsku w XIV wie­
ku, R G 15/16:1956/1957 s. 78—94.
J . D w o r z a c z k o w a, Dziejopisarstwo gdańskie do połowy XVI wieku,
Gdańsk 1962.
P. K r i e d t e, Die Herrschaft...
P. K i e l a r ,
Początki
reformacji w Gdańsku,
Sprawozdania Towarzy­
stwa Naukowego KUŁ 1972 nr l'<21) za rok 1972, Lu bliin 1974 s. 29--33.
U. A r n o l d ,
Luther und Danzig, Zeitschrift fiir Ostforschung 21:1972
H. 1, s. 94—121.
B. B o ' c k e l ' m a n - n , Danzigs Politik in der Reformationszeit im Briefwechsel zwischen Johann von Werden und Herzog Albrecht von Preussen, Kiel
1968.
_
iM? B o g u c k a , Życie codzienne w Gdańsku, wiek XVI—XVII,
Warsza­
wa 1967.
B. N a d o l s k i, Humanizm w Prusach Królewskich
(w) Kultura i Sztu­
ka, Pomorze Gdańskie nr 2, Gdańsk 1965 s. 101—146; tenże: Zycie i działalność
uczonego gdańskiego
Bartłomieja
Keckermanna, Toruń 1961; tenże:
Bartłomiej
Keckermann (w) Ze studiów nad życiem literackim i kulturą umysłową na Po­
morzu w X V I i X V I I w., Wroicław—Warszawa—Kraków 1969 s. ,125—145.
M. B o g u c k a , Szkice gdańskie (XV—XVII
w.), Warszawa 1955.
H. Z i n s , Ród Ferberów i jego rola w dziejach Gdańska w XV i XVI w.,
Lublin 1951.
S. B o d n i a k ,
Młodzież polska u) Gdańskim
Gimnazjum Akademickim
w w. XVI—XVIII,
R G 13:1954 s. 38—52.
3 2
33
3 4
8 5
3 6
l
37
3 3
39
4 0
41
4 2
4 3
l
TEILHARDOWSKI
REALIZM
WCIELENIA
229
K i l k a a r t y k u ł ó w p o ś w i ę c o n o menonitom, k t ó r z y m . i n . b y l i z w i ą z a n i z
Żuławami .
46
L i t e r a t u r a m a j ą c a już nieco l u ź n i e j s z y z w i ą z e k z p r o b l e m a t y k ą jest
dość liczna. W a r t o t u w s k a z a ć t y l k o na w a ż n i e j s z e pozycje . Z zako­
nami, k o n k r e t n i e j z jezuitami w i ą ż ą się 2 a r t y k u ł y .
47
4 8
Szereg cennych pozycji po I I wojnie ś w i a t o w e j z y s k a ł a kartografia
kościelna. J e d n ą z nich jest Atlas Prus z, ..końca X V I I I w .
Pomocny
może być t a k ż e dla odtworzenia sieci parafialnej a r t y k u ł J. Szeligi .
4 9
50
Tematyki c z a s o p i ś m i e n n i c t w a m. i n . t a k ż e moralnego dotyka a r t y k u ł
J. K a s p r z y k a . Jest to problematyka, w k t ó r e j z a r y s o w u j ą się znaczne
możliwości badawcze.
OKRES PRUSKI
51
W ś r ó d pruskich ciosów, k t ó r e s p a d ł y w okresie zaboru na l u d n o ś ć
polską w G d a ń s k u b y ł a germanizacja i w a l k a z polskością. T e m u zagad­
nieniu d ł u ż s z y a r t y k u ł poświęcił E. M y c z k a . P o c z ą t k o w e partie tego
52
44
J . T a z b i r , Antytrynitaryzm w Gdańsku i okolicach, Odrodzenie i Re­
formacja w Polsce 21:1976 s. 57.—82.
Z. N o w a k ,
Antyreformacyjna
elegia Dantyszka o zagładzie
Gdańska,
Odrodzenie i Reformacja w Polsce 16:1971 s.
K. M ę ż y ń s k i, Z wędrówek
Menonitów
pomorskich, Gmina uT Bardiańsku nad Morzem Azowskim, R G 28:1969 s. 235—260; tenże: Uber die Mennoniten in Polen, Mennonitische Geschichtsbldtter
N.F. 20:1968 s. 49—66; tenże:
O menonitach w Polsce, R G 19/20:1960) 1961 s. 185—259.
Gdańskie Gimnazjum Akademickie. Księga
Pamiątkowa dla uczczenia
czterechsetnej rocznicy założenia,
Gdynia 1959; E . C i e ś l a k ,
D. S t e y e r ,
Uwagi o problemie narodowości
Gdańska (XV—XVIII
w.), Studia i Materiały
do Dziejów Wielkopolski i Pomorza 1:1955 z. 2 s. 129—136; J . S e r c z y k , Ze
studiów nad związkami
naukowymi Gdańska z Wittenbergą
w XVII wieku, Ze¬
szyty Naukowe UMK, Historia 111:1967 s. 91—111; K. K u b i . k , L . M o k r z e c k i, Trzy wieki nauki gdańskiej. Szkice z dziejów od XVI do XVIII wieku, Wro­
cław—Warszawa—Kraków—Gdańsk
1976; E . C i e ś l a k ,
Społeczne
podstawy
ściślejszego zespolenia Gdańska z Polską w XVII i XVIII wieku, ZH 31:1966 z. 3
s. 193—217; tenże: Walki społeczno-polityczne
w Gdańsku w drugiej połowie
XVII
wieku. Intertcencja Jana III Sobieskiego, Gdańsk 1962; K. K u b i k , Życie nau­
kowe Gdańska w XVII i XVIII
wieku, Gdańskie Zeszyty Humanistyczne (cyt.
dalej GZH) 1963 nr 11 s. 31—103; Z. N o w a k , Kultura umysłowa Prus Królew­
skich w czasach Kopernika, Toruń 1972; W. O d y n i e c , Dzieje Prus
Królew­
skich 1454—1772, Warszawa 1979; Z. R a s z e w s k i , Z tradycji teatralnych Po­
morza, Wrocław 1955; H. P c n n e r s - E l l w a r t ,
Die Danziger Burgerschaft nach
Herkunft und Beruf 1537—1709, Marburg—Lahn 1954 (Jest to pozycja wyraźnie
tendencyjna. Por. rec. R G 22:1963 ,s. 282—288).
Z. N o w a k , Gdański paszkwil antyjezuicki z 1586 roku (Początki litera­
tury antyjezuickiej w Polsce) RG 25:1966 s. 51—70; E. R a b o w i c z Gdański teatr
jezuicki wobec Oświecenia G Z H 1961 nr 1—2 s. 115—134.
Die kirchliche Organisation um 1785 (w) Hi.stor.isch- Geographisech Atlas
des Preussenlandes, Lieferung 2, Wiesbaden 1970.
J . S z e 1 i g a, Zagadnienie zmian linii brzegowej Zalewu Wiślanego w
światłe wybranych map XVI—XIX
wieku, Rocznik Elbląski 5:1972 s. 61—86. Por.
także: M. P e l c z a r , J . S z e l i g a , Rys historyczny rozwoju kartografii (w)
Żuławy Wiślane pr. ztb. pod red. B. Augustowskiego, Gdańsk 1976 s. 29—48.
J. K a s p r z y k ,
Gdańskie czasopiśmiennictwo
naukowe i moralne pierw­
szej połowy XVIII wieku, R G 27:1968 s. 33—68.
E. M y c z k a ,
Z dziejów walki o wiarę i polskość pod zaborem pruskim,
Studia Gdań&kie 1:1973 s. 119—144, cz. II tamże 2:1976 s. 7—40.
45
46
47
4 8
49
50
51
52
KS. WŁADYSŁAW
230
SZULIST
d w u c z ę ś c i o w e g o a r t y k u ł y m a j ą za p o d k ł a d starszą l i t e r a t u r ę przedmiotu,
są raczej przypomnieniem bardziej znanych f a k t ó w , ale za to cenne są
k o ń c o w e r o z w a ż a n i a oparte na nieopublikowanych d o t ą d źródłach. W
tych ostatnich, k t ó r e autor załącza, zajął się petycjami polskiej ludności
miasta G d a ń s k a do bpa Sedlaga, Marwicza i Rednera oraz Ligą Polską
w Gdańsku.
Germanizacja nazwisk polskich na terenie G d a ń s k a zainteresowała
R. Ś w i ę t o c h o w s k i e g o . Przydatne do tej problematyki może b y ć r ó w ­
nież s t u d i u m H . G ó r n o w i c z a .
Na p r u s k ą g e r m a n i z a c j ę o d p o w i e d z i a ł a sarnoobroną polska grupa l u d ­
nościowa. Tej dziedziny dotyczy k i l k a a r t y k u ł ó w .
Sporo poewangelickich kościołów po I I wojnie ś w i a t o w e j przejął
Kościół katolicki w Polsce. Do historii t y c h o b i e k t ó w m o g ą b y ć przydat­
ne ewangelickie wizytacje z łat 1853—1944 .
53
54
55
56
W O L N E M I A S T O GDAIsTSK
Interesującą
nas l i t e r a t u r ę w g ł ó w n e j mierze m o ż n a podzielić na
p o ś r e d n i o i b e z p o ś r e d n i o dotyczącą spraw kościelnych. Ta pierwsza za­
sadniczo dotyczy Wolnego Miasta G d a ń s k a , w z g l ę d n i e Polonii G d a ń ­
s k i e j i t a k ż e stoi w jakiej koneksji ze sprawami kościelnymi. Przyczy­
nia się wiec do w y j a ś n i e n i a w i e l u kwestii diecezjalnych na szerszym tle
o g ó l n y m . Tę p r o b l e m a t y k ę u z u p e ł n i a jeszcze k i l k a pozycji o charakte­
rze w s p o m n i e n i o w y m .
Osobną m o n o g r a f i ę polskiemu d u c h o w i e ń s t w u katolickiemu poświę­
cił A . B a c i ń s k i . Zajął się w niej działalnością polskiego d u c h o w i e ń s t w a
na arenie społecznej, narodowej, k u l t u r a l n e j , duszpasterskiej oraz polski­
mi k o ś c i o ł a m i . Jest to najpełniejsze, jak dotychczas opracowanie do­
tyczące r o l i polskiego duszpasterstwa na terenie Wolnego Miasta G d a ń ­
ska. T e n ż e autor n a p i s a ł r ó w n i e ż k r ó t k i " a r t y k u ł o bpie E. 0'Rourke ' .
57
58
59
60
61
r
53
2
R. S w i ę t o c h o w s k i Germanizacja nazwisk polskich na terenie Gdań­
ska w latach 1874—1944, Wrocław—Warszawa—Kraków 1966.
H. G ó r n o w i c z ,
Zniemczone nazwiska polskie na cmentarzu w Brętowie, RG 28:1969 s. 159'—189. Por. także: E . B r e z a , Nazwiska polskie mieszkań­
ców Sopotu pierwszej polowy XX wieku, Rocznik Sopocki 1976 s. 85—97.
Gazeta Gdańska. 75 rocznica powsitania, Gdańsk 1968; D. M a j k o w s k a ,
Kamil Kantak — inicjator, współzałożyciel
Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztu­
ki w Gdańsku, R G 32:1972 z. 1 s. 9—26; Książka polska w dawnym Gdańsku pr.
zb., Gdańsk 1974. Por. także: J . P e t r a nd, W 80 lecie urodzin ks. prof. dr
Kantaka, Nasza Przeszłość 16:1962 s. 283—294; H. J a s t a k , Kazanie
wygłoszo­
ne w Pucku w niedzielę 8.2.1970 r. z okazji 50-lecia zaślubin Polski' z morzem,
MDG 1970 nr 12 s. 460—467.
Die eyangelischen General- Kirchen- und Schulvisitationen in Ost- und
Westpreussen 1853 bis 1944, bearb. I. Gundermann,
Góittinigen 1970. Por.
także: Die evangelischen General- Kirchen visitationen in der von Ots- und
Westpreussen sowie Posen 1920 abgetreten Kirchen- Kreisen, bearb. und hr.sg
von W. H i r b a t s c h , .Gottingen 1971.
M. P od 1 a s z e w s k 1, Ustrój polityczny Wolnego Miasta Gdańska w
latach 1920—1933, Gdynia 1966; R. B i e r z a n e k , Sprawa Gdańska w polityce
v
5 4
55
56
57
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
G D A Ń S K I E J 1945—1977
231
wielkich mocarstw zachodnich w okresie konferencji pokojowej 1919, Przegląd
Zachodni 1954 nr 3 s. 140—181; F . M a r s z a ł e k ,
Sprawa Polski w Wolnym
Mieście Gdańsku, R G 15/16: 1956/1957 s. 301—341; B. D o p i e r a ł a , Gdańska poUtyka Józefa Becka, Poznań 1962; A. K i a f .k o w s k ii. Uprawienia Polski w
Wolnym Mieście Gdańsku w latach 1918—1939, TM 1955 nr 2/3 s. 55—85; tenże:
Granica polsko-niemiecka a konkordaty z lat 1929 i 1933, Warszawa 1958; S. M i ­
kos,
Polityka Polski wobec Wolnego Miasta Gdańska w latach 1920—1939, Ko­
munikaty Instytutu Bałtyckiego 7:1970 z. 12 s. 59—78; M. A n d r z e j e w s k i ,
Zarys dziejów
„Danziger Volksstimme" (1920—1936), Rocznik Historii Czasopiś­
miennictwa Polskiego 1975 t. 14 z. 2/3 s. 275—284; T. C i e ś l a k , Na marginesie
dziejów „Danziger Vorposten", Komunikaty Instytutu
Bałtyckiego 1972 z. 16
s. 61—74; A. R o m a n, Ustrój polityczny Wolnego Miasta Gdańska, Warszawa
1956; H. B o e t t c h e r , Die vólkerrechtliche
Lage der Freien Stadt Danzig seit
1945, Gottingen 1958; tenże: Działalność Komisariatu Generalnego RP w Wolnym
Mieście Gdańsku 1920—1939, Gdańsk 1970; F . M r o s e , Die Danziger Stattsangehórigkeit, Tubingen 1951; K. S , k u i b i s z e w s k i, Gdańsk w prawie
międzyna­
rodowym w okresie 1919—1939, Czasopismo Prawno-Historyczne 8:1956 z. 1
s. 258—272; H. L e v i n e ,
Hitler's Free City. A history of the Nazi Party in
Danzig 1925—1939, Chicago 1973 (rec. ZH XLIII:1978 z. 1 s. 152—156); K. S k u ­
biszewski,
Kompetencje państwa
polskiego w Wolnym Mieście
Gdańsku,
Czasopismo Prawno-Historyczne 11:1959 z. 2 s. 145—184; M. ,W o j c i ec h o ws k i, Rada Robotniczo-Żołnierska
w Gdańsku 1918—1920. Z dziejów Rady Robotniczo-Żołnierskich w Wielkopolsce i na Pomorzu Gdańskim,, Poznań 1957;
S. Z a l e w s k i , Statut Wolnego Miasta Gdańska, Warszawa 1957; S. P o t o c k i ,
Tendencje polityczne mniejszości
niemieckiej w województwie
pomorskim w la­
tach 1920—1939, GZH, Seria Pomorzozinawcza R. r2(1969) nr 18 s. 7—52.
Z. C i e s i e l s k i ,
Teatr polski w Wolnym Mieście Gdańsku 1920—1939,
Gdańsk 1969; tenże; O teatrze polskim w Wolnym Mieście Gdańsku, Pomorze
Gdańskie mr 2, Kultura i Sztuka s. 127—146, Gdańsk 1965; W 35 lecie założenia
Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej w Gdańsku, pr. zib., Gdańsk 1957; K . K ub i k, Walka o szkołę polską w Wolnym Mieście Gdańsku, Pomorze
Gdańskie
1:1965 s. 172—197; S. G i e r s z e w s k i ,
„Ogniwo" najstarszy związek
Polaków
w Gdańsku, R G 14:1955 s. 5—28; S. K r o c z a <k o w a, „Towarzystwo
Ogniwo"
w Gdańsku w świetle nowych źródeł, R G 27:1969 ,s. 69—96; Z. R y n d u c h ,
Gim­
nazjum Polskie w Gdańsku(1922—1939), G Z H 19^58 nr 1; Gimnazjum Polskie Ma­
cierzy Szkolnej w Gdańsku 1922—1939. Księga Pamiątkowa pod red. B. Janika,
Gdańsk 1976; 50-lecie gdańskich organizacji polonijnych, ipr. zb., Gdańsk 1973;
tenże: Harcerstwo polskie w Wolnym Mieście Gdańsku, R G 32:1972 z. 1 s. 85—117;
J. S t a n k i e w i c z ó w a, Nauczycielki w walce o utrzymanie polskości w Wol­
nym Mieście Gdańsku, R G 22:1963 s. 224^262; K. T r z e b i a t o w s k i ,
Szkol­
nictwo i oświata polska w Wolnym Mieście Gdańsku 1918—1939 Przegląd! Za­
chodni 1:1956, r. 12 s. 324—338; E . W e i z s a c k e r , Erinerungen, Munchen 1950;
R. W o d z i c k i ,
Wspomnienia Gdańsk—Warszawa—Berlin,
Warszawa 1972;
E. Z i e h m , Aus meiner politischen Arbeit in Danzig 1914—1939, Marburg 1956
1956 (niektóre partie książki mają charakter nacjonalistyczny, rec: R G 23:1964
s. 275—273); I. M a n s k i j , Wspominanija sowietsgo posła,
Moskwa 1964;
H. S a h m, Erinnerungen aus meinen Danziger Jahren 1919—1930, Marburg
(La h,n 1958) rec. R G 19/20:1960/1961, s. 469^—472). Por. także: B. Z w a r a,
Gdań­
szczanie, Gdańsk 1976; C. B u r c k h a r d -t, Moja misja w Gdańsku, Warszawa
1970 (rec. R G 22:1963 s. 300—302).
A. B a c i ń s k i ,
Polskie duchowieństwo
katolickie w Wolnym
Mieście
Gdańsku 1919—1939, Studia Gdańskie 1:1973 s. 7—117; tenże; „W służbie Boga
i Ojczyzny". Narodowe zasługi duchowieństwa
polskiego w Wolnym Mieście Gdań­
sku (1919—1939), MDG 1970 s. 479—493. Por. także: Odczyt S. Czyżewskiego,
ne­
stora Polonii Gdańskiej
w czasie uroczystości
ku czci śp. ks. F. Rogaczewskiego
MDG 1959 s. 685—688; Kazanie ks.
M u z a 1 e w s k i e g o w uroczystość
od­
słonięcia tablicy pamiątkowej
ku uczczenia ks. Rogaczewskiego, wygłoszone w
1959 r. w kościele Chrystusa Króla w Gdańsku, MDG 196.1 s. 504—507.
Czeka jeszcze na opracowanie duszpasterstwo niemieckiego duchowień­
stwa.
A. B a c i ń s k i ,
Pierwszy biskup gdański Edward 0'Rourke, MDG 1962
nr 5 s. 157—167. Por. także: Doczesne szczątki ks. bpa Edwarda 0'Rourke wró58
i
!
60
61
62
KS. WŁADYSŁAW
232
Z
opracowań
niemieckich
jako
SZULIST
pozycję
przydatną
do
tego
okresu
63
w a r t o o d n o t o w a ć F. W o t h e g o .
O p r z e s z ł o ś c i K o ś c i o ł a katolickiego na
C4
Luikowski .
On
też w n i ó s ł
G d a ń s k i c h Ż u ł a w a c h pisał F.
k i l k a uwag do art.
A . B a c i ń s k i e g o o bpie
65
0'Rourke .
OKUPACJA
HITLEROWSKA
P i ś m i e n n i c t w o tego okresu odnosi się w zasadzie do m a r t y r o l o g i i
du­
c h o w i e ń s t w a katolickiego i osoby bpa C. Spletta.
Martyrologii
Niemczech jak
gdańskiego
i w
duchowieństwa
Polsce. Z tej
66
R. Stachnika , T o t e n k a l e n d e r
67
68
i O. G u l z o w a . Do
w c h o d z ą prace A . B a c i ń s k i e g o , K . K l u z a
w
kościele
i l i s t y pasterskie z t y c h
NMP
po
tej
i materiały
drugiej
w
Gdańsku,
światowej
na
grupy
wspomnieniowe
do
Kap-
Stutthofu
okazji .
do k r y t y c z n i e ocenianych postaci z okresu
ś w i a t o w e j . Publikacje d o t y c z ą c e
I I wojnie
Pielgrzymki
w
71
Biskup C. Splett n a l e ż y
wojny
7 0
wskazać
p o ś w i ę c e n i a tablic p a m i ą t k o w y c h p o m o r d o w a n y c h księży,
licy-Pomnika
II
prace wydane
pierwszej g r u p y n a l e ż y
09
z okazji
dotyczą
n o s i ł y na
jego osoby z pierwszych
sobie w y r a ź n e
72
p i ę t n o czasu . Są
lat
to
ciły do Gdańska-Oliwy,
MiDG 1873 nr 1/3 s. 84; E. P i s z c z ,
Sprawa nominacji
ks. Franciszka Sawickiego na biskupa diecezji gdańskiej
w 1938 r., Studia Pelplińskie 1969 s. 39—40.
F. W o t h e , Die Kirchen der Dióceze Danzig, Hildesheim 1963. Por. tak­
że: E. R u p p e l , Zur Tutigkeit des Eujenio Facelii ais Nuntius in Deutschland,
Zeitschrift fur Geschichtswissenschaft
7, H . 2(1<?59) s. 297—317;
H. B e y e r ,
Grundlinien des Kirchenkampfes in Osten und Sudosten. Unter besonderer Beriieksichtung der Kirchenpoiitischen. und verlcssungsrechtlichen
Entwicklung in
Ostpreussen, Danzig, Kongresspolen, Fommern, Grenzmark
Posen-Westpreussen,
Schloesien, Bóhmen-Mahren
und Siebenburgen. 193211935, Ostdeutsche Wissen6 3
schaft 9:1962 s. 30-1—240.
64
F. L u 1 k o w s k i , Z historii Kościoła
katolickiego na Wielkich Żuła­
wach, M D G 1960, dodatek.
Tenże: kilka uwag do artykułu
ks. dr Bacińskiego o pierwszym biskupie
gdańskim, MDG 1962 s. 345—346.
R. S t a c h n i k, Die ermorderten Geistlichen des Bistums Danzig in der
Jahren 1933 bis 1945 (w) .Sankt Adalbert-Kalender, Menden 1950 s. 46—60. Por.
także: Danziger Priesterbuch, Hildesheim 1965; tenże: Die Katholische Kirche in
Danzig, Munster 1959. Są to pozycje popularne, nieścisłe a nawet tendencyjne.
Totenkalender der verstorbenen Priester der Dióceze Danzig, Dusseldorf
65
66
67
1958.
88
G. G u l z o w , Kirchenkampf in Danzig 1934—1945. Persónnliche
Erinne­
rungen. Leer (Gstfriesland) 1968, Rautenberg.
Por. przypis 60; A. B a c i ń s k i ,
Księża diecezji gdańskiej umęczeni w
okresie drugiej wojny światowej
(1939—1945), M D G nr 7 1965 s. 257—267.
K. K 1 u z, Uczczenie pamięci śp. ks. Franciszka Rogaczewskiego umęczo­
nego za sprawę Boga i Ojczyzny, MDG 1959 s. G82—684.
69
70
7 1
,M,DG 1959 s. 682—688, 226—231, 1961 s. 504—506, 1965 s. 243—245, 251—255,
1969 s. 232—237, 243—267, 1970 s. 113—117, 528—529.
72
J. S i k o r a,
Tak mówi historia, Warszawa 1956; tenże; Biskup Carl
Maria Splett, Warszawa 1951; W. B o r o w s k i ,
Obowiązek niemieckiego biskupa.
Duchowieństwo
niemieckie i okupacja Polski 1939—1945, Warszawa 1966. Por.
także: H. L i p i ń s k d ,
„Biskupa Gdańska" proste ścieżki, Fakty i Myśli 1964
nr 6/30; S. M a j e w s k i ,
Pastorał i swastyka, Litery 1962 nr 4.
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
233
pozycje tendencyjne i popularne. I n n a grupa p u b l i k a c j i przynosi
już
bardziej
7 3
wyważone .
Z. Waszkiewicz
74
Tę linię starają
opinie
się k o n t y n u o w a ć a r t y k u ł y
75
i E. K l e i n e r t a . Liczne d o k u m e n t y do jego d z i a ł a l n o ś c i
76
zawiera w a t y k a ń s k i e w y d a w n i c t w o ź r ó d ł o w e . Wydaje
się, że już n a j ­
w y ż s z y czas, aby p o d j ą ć p e ł n e i k r y t y c z n e s t u d i u m d z i a ł a l n o ś c i bpa
C.
Spletta.
CZASY W S P Ó Ł C Z E S N E
L i t e r a t u r a i ź r ó d ł a p o w s t a ł e w okresie 1945—1977 są w y t w o r e m
kich z d a r z e ń j a k jubileusze, nominacje,
p o ś w i ę c e n i a , sprawozdania, upa­
m i ę t n i e n i a w a ż n i e j s z y c h f a k t ó w , w y p a d k ó w losowych, naturalnego
woju
niektórych instytucji kościelnych, kultu
duchowieństwa
ta­
czy
roz­
urzędowych spisów
i k o ś c i o ł ó w . Do p e ł n i e j s z e j oceny p o w y ż s z y c h z d a r z e ń
trzeba jeszcze pewnej p e r s p e k t y w y czasu, b y ona s t a ł a się bardziej
bez­
stronna i wolna od n a c i s k ó w .
W
latach
1945—1951 diecezją g d a ń s k ą z a r z ą d z a ł A . W r o n k a .
Jego
7 7
osobie stosunkowo w y c z e r p u j ą c y a r t y k u ł p o ś w i ę c i ł E. K l e i n e r t . O sta­
nie diecezji w latach 1945—1948 k r ó t k i referat n a p i s a ł sam A d m i n i s t r a ­
78
tor A p o s t o l s k i .
73
K . P o s p i e s z a l s k i , Polska pod niemieckim prawem 1939—1945, Poznań
1946; K . Ś m i g i e l , Wal/ca władz hitlerowskich z katolickim kultem religijnym
na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej
1939—1945, Lublin 1968; A. K ł a p k o w ­
s k i , Umowa poczdamska z dnia 2.8.1945 roku. Podstawy
prawne
likwidacji
skutków wojny polsko-niemieckiej z lat 1939—1945, Warszawa 1960; tenże: Umo­
wa poczdamska a sprawy polskie 1945—1970, Poznań 1970; itenże: Zagadnienie
administracji kościelnej na Ziemiach Odzyskanych w aspekcie prawa
międzyna­
rodowego, ŻM 1955 s. 37—71; T.W. Zestaw faktów i dokumentów
charakteryzują­
cych antypolską postawę niemieckiego biskupa Gdańska, Carl Maria Spletta i sto­
sunek Watykanu do powrotu Gdańska do Macierzy, Gdańsk 1966; F . W o t h e,
Carl Maria Splett, Bischof von Danzig — Leben und Dokumente, Hiildesheiim 1965.
Z. W a s z k i e w i c z ,
Działalność
administratora
apostolskiego diecezji
chełmińskiej,
biskupa Karola Marii Spletta w świetle
postanowień
konkordatu
polsko-waty kańskiego z 1925 r., Zeszyty Naukowe
UMK, Historia z. 7, 1972
s. 49—73. Niektóre oceny autorki w tym artykule wydają się dyskusyjne. Jej
uwadze uszło kilka pozycji wydanych w Niemczech Zachodnich i Pelplinie po
II wojnie światowej. Byłyiby one rzuciły sporo nowego światła na postać bpa
C. Spletta; tatkże: Polityka Watykanu wobec Polski podczas drugiej wojny świa­
towej i stosunek do niej polskiego episkopatu, Z H 36:1971 s. 47—75.
E. K l e i n e r t ,
Antypolskie
zarządzenia
biskupa
gdańskiego
Karola
Spletta w świetle prawa karnego publicznego i kanonicznego, MUG 1976 s. 81—96.
Actes et documents du Saint Siege relatifs a la soconde Guerre Mondiale,
t. I I I , Le Saint Siege et la situation religieuse en Pologne et dans les Pays Baltes 1939—1945, Premierę Partie 1939—1941, Deuxieme Partie 1942—1945, Lrbreria
editrice Vatieana 1967. Por. także: J . S z i l i n g ,
Hierarchia Kościoła
rzymsko­
katolickiego na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy w latach 1939—1945,
Acta Universitatis Nicolai Coperndci, Historia 9:1973 s. 279—290.
E . K l e i n e r t , Administrator Apostolski Diecezji Gdańskiej (1945—1951),
MDG 1977 s. 79—97.
A. W r o n k a , Diecezja gdańska 1945—1948 MDG 1962 s. 275—280. Por.
także: Życiorys ks. bpa Andrzeja Wronki, Ruch Biblijny i Liturgiczny 1973 nr 4
s. 170—173.
7 4
75
76
77
78
KS. WŁADYSŁAW
234
SZULIST
Wspomniany E. K l e i n e r t o p r a c o w a ł r ó w n i e ż ciekawy a r t y k u ł o n a s t ę ­
p n y m z a r z ą d c y diecezji J. Cymanowskim, k i e r u j ą c y m n i ą w latach 1951
—1956 .
Na lata 1956—1971 przypada w diecezji d z i a ł a l n o ś ć ks. bpa E. N o ­
wickiego. Podsumowanie c a ł o k s z t a ł t u jego r z ą d ó w w diecezji przynosi
specjalny numer M i e s i ę c z n i k a . S z c z e g ó l n i e cenny jest tam a r t y k u ł
W. L a u e r a .
79
80
81
Od 1971 r. r z ą d y nad diecezją p r z e j ą ł ks. bp L . Kaczmarek. Z jego
osobą i d o t y c h c z a s o w ą d z i a ł a l n o ś c i ą zaznajamia nas r ó w n i e ż specjalny
n u m e r M i e s i ę c z n i k a . Sprawozdanie z konsekracji zamieszczono w mie­
s i ę c z n i k u z 1972 r .
82
83
Dekret o erekcji Biskupiego S e m i n a r i u m Duchownego, jego otwar­
ciu, list pasterski z tej o k a z j i i u r o c z y s t o ś c i p o ś w i ę c e n i a z n a l a z ł y od­
powiednie udokumentowanie. W Studiach G d a ń s k i c h i n f o r m a c y j n y ar­
t y k u l i k o Seminarium z a m i e ś c i ł W . B o m b a .
84
85
86
W diecezji po drugiej w o j n i e ś w i a t o w e j zabrano się do budowy, od­
budowy, rozbudowy, r e m o n t u k o ś c i o ł ó w oraz k a p l i c , dokonano p o ś w i ę ­
cenia kamienia w ę g i e l n e g o pod nowe obiekty sakralne a t a k ż e p o ś w i ę ­
cenia szeregu k o ś c i o ł ó w i k a p l i c . W z r o s ł a liczba n o w y c h parafii i de­
k a n a t ó w , zaś n i e k t ó r e parafie i k o ś c i o ł y d o c z e k a ł y się k r ó t k i c h opra87
88
8 9
7 9
Studia gdańskie 3:1978 s. 137—162.
MDG 1971 nr 3—4.
W. L a u er, Biskup Edmund Nowicki jako biskup gdański s. 112—139.
MDG 1972 nr 1, Por. także: Komunikat o nominacji Biskupa Sufragana
w Gdańsku, MDG 1959 s. 74.
MDG 1972 s. 161—162.
Dekret o erekcji Biskupiego Seminarium Duchownego w
Gdańsku-Oliwie,
MDG 1957 s. 454; A. B a c i ń s k i , Otwarcie Biskupiego Seminarium Duchowne­
go w Oliwie, tamże s. 497—501; List pasterski ks. typa o otwarciu Seminarium
Duchowdnego w Gdańsku, tamże s. 454—458.
A. B a c i ń s k i ,
Uroczystość
poświęcenia
Biskupiego Seminarium Du­
chownego w Gdańsku-Oliwie,
MiDG 1958 s. 147—159.
W. B o m b a ,
Biskupie Seminarium Duchowne w Gdańsku-Oliwie.
Stu­
dia Gdańskie 2:1976 s. 244—246.
W. C z e r n i a k ,
Kościół p.w. św. Józefa w Kałdowie i jego odbudowa,
MDG 1959 s. 146—150; Budowa kościoła w Oliwie za torami, MDG 1957 s. 253;
F. W o ł o s ,
Kronika rozbudowy i poświęcenia
kościoła parafialnego w Gdańsku-Chełmie,
MDG 1960 s. 568—573; Kościół św. Barbary częściowo odbudowany,
MDG 1968 s. 113.
Poświęcenie
kościoła pomocniczego w Kiełpinie Górnym, MDG 1958 s. 609
—610; Poświęcenie
odrementowanej części kościoła św. Katarzyny w Gdańsku,
MDG s. 119'—'121; Poświęcenie
kamienia węgielnego
pod budowę kościoła para­
fialnego w Gdańsku-Przymorzu,
MDG 1972 s. 324—325;
Poświęcenie
kościoła
Pomnika Polskości p.w. św. Stanisława w Gdańsku-Wrzeszczu,
MDG 1973 s. 85—
S6; Poświęcenie
kościoła św. Michała w Sopocie, MDG 1973 s. 88; Poświęcenie
kaplicy w kościele św. Piotra i Pawła w Gdańsku, MDG 1959 s. 528—531.
Dekret w sprawie erekcji parafii NMP Królowej Różańca św. w GdańskuOliwie z dnia 12.9.1958 r., MiDG 1958 s. 665—667; Dekret erekcyjny parafii p.w.
MB Częstochowskiej
w Kieżmarku,
MiDG 1971 s. 647—649; Dekret ks. bpa z 1.10.
1966 w sprawie ustanowienia nowego dekanatu U Dekanat Gdański, MGD 1966
s. 463—464; Dekret Biskupa Gdańskiego ustanawiający
nowy dekanat, MDG 1972
s. 110.
8 0
8 1
8 2
8 3
84
8 5
8 6
8 7
8 8
8 9
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
G D A Ń S K I E J 1945—1977
235
90
c o w a ń . O pielgrzymkowym miejscu w Sw. Wojciechu zaznajamia nas
informacyjny a r t y k u ł J. Lalewicza .
Dla stabilizacji diecezjalnego prowodawstwa w a ż n e znaczenie m a j ą
ustawy I I Synodu odbytego z i n i c j a t y w y ks. bpa L . Kaczmarka . Cała
dokumentacja tego synodu została j u ż ogłoszona d r u k i e m . Przebiegiem
i ustawodawstwem I synodu odbytego w 1935 r. zajął się E. K l e i n e r t .
Diecezja G d a ń s k a w 1975 r. obchodziła 50 lecie swego istnienia. Z tej
okazji ordynariusz diecezji w y d a ł specjalny list pasterski . W uroczy­
stościach wziął u d z i a ł ks. kard. S. W y s z y ń s k i . Miesięcznik przy tej spo­
sobności p r z e d r u k o w a ł a r t y k u ł zamieszczony w Osservatore Romano .
Tam r ó w n i e ż zamieścił z tej okazji wspomnienie W. Ciechorski .
K i l k a rocznych s p r a w o z d a ń ze stanu duszpasterstwa w diecezji opra­
cował dla Miesięcznika E. M y c z k a . Jest to p r z y d a t n y m a t e r i a ł do ewen­
tualnej szerszej monografii w t y m zakresie.
W i n t e r e s u j ą c y m nas czasie zmarli m . i n . księża P. Schiitz i W. Łęga.
Z ich życiem i działalnością z a z n a j a m i a j ą nas k r ó t k i e opublikowane ar­
tykuły .
Urzędowe schematyzmy s p o r z ą d z a n e przez K u r i ę B i s k u p i ą są cen­
n y m źródłem do śledzenia rozwoju sieci parafialnej, dekanalnej jak r ó w ­
nież dają możliwość w g l ą d u w k a d r ę d u c h o w i e ń s t w a . Dotychczas z tej
serii u k a z a ł y się 3 za lata 1958, 1969 i 1975.
91
92
83
94
95
96
97
98
99
100
90
W. C i e c h o r s k i ,
Historia kościoła i kronika parafii św.
Ignacego
w Gdańsku, MDG 1968 s. 181—199; K. O n k u s z , Historia parafii św. Anny w
Gdańsku Letniewie, MDG 1965 s. 152 160; J . Ż y w i c k i, Historia kościoła MB
Bolesnej w Gdańsku, MDG 1959 s. 260— 26=5; F . W o ł o s , Kronika Dzielnicy i Pa¬
rafii Gdańsku-Chełm,
MDG 1966 s. 116—121; 500 lecie parafii w Giemlicach, MDG
1969 s. 51; H. B u k o w s k i , Kronika kościoła w Pręgowie na 650 lecie istnienia,
MDG 1973 s. 310—314. Dla prowadzących kroniki parafialne przydatny jest art.
F. Lulkow,skiego (Uwagi dla kronikarza parafii, MDG 1961 s. 46:3—469; E . K l e i ­
n e r t , Poświęcenie
dzwonów w Bazylice Mariackiej w Gdańsku 6.9.1970, MDG
1970, s. 335—337; Informację o konsekracji dzwonów w katedrze oliwskiej 22.10.
1967 zamieścił L . Kossak-Główczewsiki w MDG 1967 s. 442—444.
J. L a l e w i c z ,
Wiadomości z historii i z tradycji o miejscowości
piel­
grzymkowej św. Wojciechu w diecezji gdańskiej, MDG 1958 s. 35(1—355.
Dekret zwołujących
Diecezjalny Synod
Gdański w 1973 r., MDG 1973
s. 30—31.
MDG 1974 s. 1—46.
E. K l e i n e r t ,
Prace przygotowawcze i przebieg I Synodu
Gdańskiego
10^12.12.1935, MDG 1975 s. 224—237; tenże Ustawodawstwo I Synodu
Gdańskiego
i jego duszpasterski charakter, tamże: s. 271—289.
MDG 1975 s. 100—105.
MDG 1976 s. 182—190.
Tamże s. 205—207.
Tamże s. 207—224.
E . M y c z k a , Sprawozdanie ze stanu duszpasterstwa w diecezji
gdańskiej
za rok 1963, MDG 1965 s. 316—322, za rok 1964, MDG 1966 s. 504—510. Por. także:
E. M y c z k a ,
Liczba ludności diecezji gdańskiej, MDG 1961 s. 507—508.
Sp. Ke. Prałat Władysław Łęga. Wspomnienie pośmiertne, opr. Z. P a w ł o ­
w i c z , MDG 1960 s. 397—405; F. G r u c z a , Wspomnienie pośmiertne
o księdzu
Szamb. Pawle Sckutzu, MDG 1968 s. 119—121. Por. także: W. Ł ę g a , Kronika pa­
rafii NMP Gwiazda Morza w Sopocie, MDG 1958 s. 607—609.
51
91
9 2
98
94
8 5
9 8
97
98
9 9
100
KS. WŁADYSŁAW
236
SZUL1ST
Dla historiografii diecezji g d a ń s k i e j w m i n i o n y m 50 leciu n a j w i ę k s z e
zasługi położył ks. A . B a c i ń s k i . Poza wspomnianym już opracowaniem o
polskim d u c h o w i e ń s t w i e k a t o l i c k i m w W o l n y m Mieście skreślił r ó w n i e ż
dzieje diecezji g d a ń s k i e j w dwudziestoleciu p o w o j e n n y m 1945—1965 .
Jest to pierwszy powojenny zarys historyczno-statystyczny dorobku ż y ­
cia r e l i g i j n o - k o ś c i e l n e g o tej nadmorskiej diecezji. P o k u s i ł się r ó w n i e ż o
pierwszy d ł u ż s z y polski zarys dziejów diecezji g d a ń s k i e j . Część histo­
ryczna do 1925 r. ma charakter popularny. Cenniejsza jest część druga
czyli współczesna. Dla h i s t o r i i k u l t u Maryjnffgo cenne jest też opracowa­
nie o wizerunkach M a r y j n y c h szczególnie czczonych w diecezji g d a ń ­
s k i e j . Statystyczny charakter posiada zestawienie odnoszące się do 20
lecia diecezji, zamieszczone w M i e s i ę c z n i k u . Po drugiej wojnie ś w i a ­
towej u k a z a ł a się r ó w n i e ż praca R. Stachnika o Kościele katolickim w
Gdańsku .
101
102
103
104
1 0 5
Dla diecezjalnego ś r o d o w i s k a naukowego w i e l k i m udogodnieniem sta­
ło się uzyskanie w ł a s n e g o p e r i o d y k u w postaci S t u d i ó w G d a ń s k i c h , uka­
zującego się od 1973 r.
U r z ę d o w y m organem K u r i i Biskupiej jest Miesięcznik Diecezji G d a ń ­
skiej, u k a z u j ą c y się od 1957 r. W latach 1946/47 dla obydwu diecezji u¬
k a z y w a ł się O r ę d o w n i k Diecezji C h e ł m i ń s k i e j i G d a ń s k i e j .
Do diecezji g d a ń s k i e j odnoszą się znaczne partie książki R. Marka,
t r a k t u j ą c e j o stosunku Kościoła katolickiego do ziem Zachodnich i P ó ł ­
n o c n y c h . A u t o r p r z e d s t a w i ł w niej t r u d n ą d r o g ę do stabilizacji K o ś ciołana t y c h obszarach w m i n i o n y m trzydziestoleciu. K s i ą ż k a jednak po­
mniejsza r o l ę polskiej hierarchii katolickiej w t y c h jednostkach admi­
nistracji k o ś c i e l n e j .
106
107
H a g i o g r a f i ę diecezjalną poza św. Wojciechem reprezentuje jeszcze bł.
Dorota z M ą t o w ó w . L i t e r a t u r a z nią z w i ą z a n a jest stosunkowo liczna .
108
101
A. B a c i ń s k i , Dzieje diecezji gdańskiej w ostatnim XX leciu (1945—1965),
Nasza Przeszłość 22:1965 s. 150—182.
A. B a c i ń s k i, Zarys dziejów ziemi i diecezji gdańskiej (w), Schema­
tyzm diecezji gdańskiej na rok 1969 s. 34—85.
A. B a c i ń s i k d , Wizerunki Maryjne szczególnie czczone w diecezji gdań­
skiej, MDG 19-62 s. 386^399.
A. B a c i ń,s k i , 20 lecie diecezji gdańskiej w świetle dat i faktów, MDG
1965 s. 543—559.
R. S t a c h n i k , Die katholische Kirche in Danzig, Munster 1959.
,R. M a r e k ,
Kościół rzymsko-katolicki wobec Ziem Zachodnich i Północ­
nych, Warszawa 1976.
Por. rec. Z. K a l e ń s k i - e g o , Tygodnik Powszechny 16.1.1977. Por. także:
Z. S z w a j k o w s k a, Kościół katolicki w diecezji gdańskiej w latach 1954—1965,
sem prof. dr W. Łukaszewicza, UG 1970, (maszynopis).
Studia Pelplińskie, 1978.
1 0 2
1 0 3
1 0 4
1 0 5
1 0 6
1 0 7
1 0 8
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
237
Jej k u l t u i c n ó t dotyczy w y d a n a w Rzymie k s i ą ż k a oraz s t u d i u m F. H i l ­
dę
1 0 9
. Poza t y m
Z klasztorów
ukazało
się r ó w n i e ż
opracowań
k i l k a pozycji
doczekały
się g d a ń s k i e
publicystycznych
brygidki
i
110
.
oliwscy
cystersi. T y m pierwszym cenne s t u d i u m p o ś w i ę c i ł a S. K a m i ń s k a
1 1 1
.
Zaś
ich k o n t a k t a m i z k r a j a m i s k a n d y n a w s k i m i na p r z e ł o m i e X V i X V I w.
zajął się T. N y b e r g
112
. O d d z i e l n ą p o z y c j ą k s i ą ż k o w ą opactwo
w Oliwie w z b o g a c i ł K . D ą b r o w s k i
1 1 3
cystersów
. Ta praca s p o t k a ł a się jednak z o s t r ą
k r y t y k ą w obszernym a r t y k u l e r e c e n z y j n y m F. S i k o r y w Zapiskach H i ­
storycznych
114
. Z t ą p r o b l e m a t y k ą w i ą ż e się r ó w n i e ż a r t y k u ł A . Ciesiel­
skiego o opacie o l i w s k i m A . T r e b n i c u
115
.
W dziejach miasta w i e l o k r o t n i e p r z e p l a t a ł się ze sobą dorobek k u l t u ­
ralny polski, niemiecki czy jeszcze inne, s z c z e g ó l n i e gdy chodzi o okres
Rzeczypospolitej Szlacheckiej. W ł a ś c i w ą
waniem odpowiednich p r o p o r c j i
Powojenny transfer
echa na
historiografię
tego w p ł y w u
daje cenny a r t y k u ł G. L a b u d y
niemieckiej
kościelną
wycenę
ludności
Pomorza
za
Łabę
nie
Wschodniego,
z zacho­
110
.
pozostał
w
tym
bez
także
G d a ń s k a . Z g r u p o w a n i s z c z e g ó l n i e w t a k i c h miastach j a k Lubeka, H a n n o wer, Hamburg, B e r l i n , Muenster i Menden Westf. b y l i m i e s z k a ń c y G d a ń ­
ska zaczęli w y d a w a ć w ł a s n e czasopisma i l i t e r a t u r ę
108
1 1 7
. Prym wiodły
w
Beatijicationis et canonisationis Servae Dei Dorotheae Montoviensis viduae
et reclusae „Beatae" seu „Sanctae" nuncupatae (+1394) pasitio super cultu et virtutibus Servae Dei ex Officio concinnata, (Romae) 1971; F . H i l d ę , ,
Dorothea
von Montau. Eine deutsche Mystikerin, Freiburg (1968).
R. S t a c h n i k , Zur bevorstehenden Kanonisierung Dorotheas von Mon­
tau, Unser Ermlandbuch 1976 s. 25—33; S. Sc'ho I z , Die hl. Dorothea von Mon­
tau, tamże 1978 s. 58—66; J . W e s t p h a l , Die erste kurze
Lebensbeschreibung
Dorotheas von Johannis Marienwerder.
De vita prima, Dorotheenlbote
25:1967
s. 114—1188; M. B o r z y s zik o w s k i, Błogosławiona
Dorota z Mątowów, Tygod­
nik Powszechny 6,3.1977. M. Borzyszkowski napisał pracę habilitacyjną o Janie
z Kwidzyn,ia, pierwszym żywociarzoa bł. Doroty (Warmińskie Wiadomości Diecezjal­
ne 1972 nr 2—3 s. 88—89).
S. K a m i ń s k a , Klasztory brygidek w Gdańsku, Elblągu i Lublinie. Za­
łożenie i uposażenie Gdańsk 1970, rec. ZH 1973 z. 2 s. 124.
T. N y b e r g , Klasztor brygidek w Gdańsku i jego najwcześniejsze
kon­
takty z krajami skandynawskimi na przełomie XIV i XV wieku ZH 27:1962 z. 1
s. 53—77; itenże: Pierwsze dokumenty Władysława
Jagiełły dla polskiego klasztoru
brygidek (w Gdańsku) ZH 39:1974 z. 4 s. 69—73; tenże: Nowe prace o zakonie bry­
gidek w Prusach i Rzeczypospolitej, tamiże s. 75—183.
K , D ą b i r o w s k i, Opactwo cystersów
w Oliwie od XII do XVI wieku,
Gdańsk 1975.
,ZH XLII:1977 z. 4 s. 95-^129.
A. C i e s i e l s k i , Adam Trebnic, opat oliwski, Nasza Przeszłość 27:1967
s. 135—161.
G. L a b u d a ,
Gdańsk jako ośrodek kultury w przeszłości R G 29/30:1970
s. 5—12.
Unser Danzig. Mitteilungsblatt des Bundes der Danziger, Liibeek, ed. R.
K o e n n e m a n n und W. S p u r g a t ; Heimatbrief
der
Danziger
Katholiken.
Kirchliche Zentralstelle der Danziger Katholiken, Muenster; Danziger Nachrichten.
Ostdeutscher Nachrichteiwerlag, Berlin Oharlottenburg West Berlin, ed. W. Bader;
Das Beiimaitwerk. Mitteilungen fuer die Katholiken Danzigs, ed. J . Albert, Menden
Westf. 'Jugendbrief der Danziger Jugend im Bund der Danziger, Hauptjugendleitug
der Danziger Jugend im Buind der Danziger, Luebeck, ed. E . Lorenz; Danziger
110
111
112
113
114
115
1 1 8
117
KS. WŁADYSŁAW SZULIST
238
118
t y m organizacje ziomkowskie m . i n . Z w i ą z k u G d a ń s z c z a n . W anty­
p o l s k ą p r o p a g a n d ę , k t ó r a u t r u d n i a ł a s t a b i l i z a c j ę Kościoła katolickiego w
diecezji g d a ń s k i e j w c i ą g n i ę t o nawet s z t u k ę .
1 1 9
P r z e s z ł o ś ć miasta z o s t a ł a u w z g l ę d n i o n a w k i l k u pozycjach. Polski
Gdańsk M . Pelczara
idealizuje nieco przeszłość miasta. J u ż sam t y t u ł
p o n i e k ą d n a r z u c i ł p r o b l e m a t y k ę . M n i e j uczuciowa i bardziej obiektywna
od M . Pelczara jest k s i ą ż k a P i w a r s k i e g o . Dopiero Dzieje G d a ń s k a E.
Cieślaka i C Biernata
p r z y n o s z ą nowoczesny, syntetyczny i popular­
ny zarys przeszłości miasta oparty na solidnych podstawach ź r ó d ł o w y c h ,
szerszej literaturze przedmiotu, p r z y czym nie są pozbawione ambicji
n a u k o w y c h . Ta "ostatnia jest najbardziej przydatna do dziejów k o ś ­
cielnych miasta.
120
121
122
123
Z o p r a c o w a ń p o z o s t a ł y c h miast diecezji w a r t o w s k a z a ć na dwa do­
t y c z ą c e Nowego S t a w u
i S o p o t u . P r z y n o s z ą one sporo m a t e r i a ł u
t a k ż e z z a g a d n i e ń życia k o ś c i e l n e g o . Godne odnotowania z w i ą z a n e z te­
renem Ż u ł a w są monografie M a l b o r k a
i E l b l ą g a . W 1976 r. u k a z a ł a
się monografia gospodarcza Ż u ł a w . H i s t o r y k a Kościoła m o g ą zainte1 2 4
125
126
127
1 2 8
Hauskalender. Kialender Danziger Heimat, Hamiburg; Nachrichtenbiatt der alten
Danziger Juigendbewewigun-g. Sutthausen bei Osnabruck. ed. K. Gall; Wir von der
Weichsel. Mitteilungsblatit der Gomeinschaft der Danziger katholischen Jugend in
der Aktion Heimat vertrie ben er im Bund der deutschen katholischen Jugend. Hannover. ed. J . Behnke; Dorotheanbote. Der Mitteilungsblatt der Dorotheenbundes.
ed. R. Stachnik, Goesfeld. Por. także: J. K a D s. Die katholische
Kirchenverwaltung in der deutschen Diózesen óstlich der Oder Neisse (1945—1955), Archiv f.
Schless. Kirchenigesich. 13:1955 s. 280—289.
R. F u c h s ,
Organizacje ziomkowskie w NRF w latach 1945—1967. Ze
szczególnym
uwzględnieniem
Ziomkowstwa Prus Zachodnich, Związku
Gdańszczan
i Ziomkowstwa Wisła—Warta,
Poznań 1968; S. P o t o c k i , Przykłady
antypol­
skiej propagandy prasowej niektórych ziomkowstio w świetle rewizjonistycznej po­
lityki NRF;, GZH, Prace Poraorzoznawcze 10?1967 nr 15 s. 5—24; (tenże: Niektóre
aspekty problemu Pomorza Gdańskiego
w rewizjoniźmie
zachodnioniemieckim.
RG 23:1964 s. 83—100; tenże: Pomorze Gdańskie w oczach rewizjonistów
zachodnioniemieckich, Województwo Gdańskie w X X leciu Polski Ludowej pr. z!b., Gdańsk
1965 s. 330^337.
S. P o t o c k i , Dzieła sztuki Pomorza Gdańskiego jako element w argu­
mentacji rewizjonistycznej, G Z H 9:1966 nr 14 s. 37—52.
M. P e l c z a r , Polski Gdańsk, Gdańsk 1947. Rec. M. Biskupa,
Zapiski
TNT 1949 nr 1/2 s. 197—199. Por. 'także: M. P e l c z a r , Gdańsk 1958. Tenże autor
w dłuższym studium p.t. Nauka i kultura w Gdańsku
(Gdańsk jego dzieje...
s. 499—606) uwypuklił m.in. rolę kultury chrześcijańskiej w dziejach miasta.
iK. P i w a r s k i, Dzieje Gdańska w zarysie. Gdańsk—Bydgoszcz—Szcze­
cin 1946, rec. 'ZH 1949 z. 1/2 s. 199—205.
E . C i e ś l a k , C. B i e i r n a . t , Dzieje Gdańska, Gdańsk 1969. Por. także:
S. M a t y . s i k , Dzieje Gdańska (w) Gdańsk jego dzieje i kultura... s. 29—128.
Rec. ZH 1971 z. 2 s. 145—147. Najpełniejszą będzie dopiero 5 tomowa Hi­
storia Gdańska pod red. E. Ci e ś 1 a k a.
E . R o z ein k r a n z, K . P o d o s k i, A. S o b o c i ń s k i, Nowy Staw,
Gdańsk 1969.
F. M a m u s z k a , Sopot. Szkice z dziejów, Gdańsk 1975. Por. także: Rocz­
nik Sopocki 1976.
K. G ó r s k i , Dzieje Malborka, Gdańsk 1960.
S. G i e r s z e w s k i , Elbląg. Przeszłość i teraźniejszość,
Gdańsk 1970.
Żuławy
Wiślane...
118
119
120
121
122
1 2 3
124
125
126
127
128
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI GDAŃSKIEJ
1945—1977
239
r e s o w a ć a r t y k u ł y H . Górnowicza, S. Mielczarskiego i W. O d y ń c a . Przy­
datne do tych z a g a d n i e ń m o g ą b y ć r ó w n i e ż pozycje Ż u ł a w y G d a ń s k i e
i książka F. B e c k a . Ten ostatni zahacza m . i n . o sieć p a r a f i a l n ą , obrzę
dowość i a r c h i t e k t u r ę kościołów ewangelickich.
1 2 9
130
SZTUKA SAKRALNA
Jest ona dość licznie reprezentowana w literaturze. Na pierwszym
miejscu trzeba w y m i e n i ć a r c h i t e k t u r ę .
Samodzielny zespół architektoniczny t w o r z y pocysterski obiekt w O l i ­
wie. T y m zabytkom oddzielne pozycje poświęcili M . K i l a r s k i , F. Mamuszka i J. S t a n k i e w i c z . Ten ostatni jest t a k ż e autorem a r t y k u ł u t r a k t u j ą ­
cego o w c z e s n o ś r e d n i o w i e c z n y c h koncepcjach kościoła cysterskiego w
O l i w i e . Przewodnik po katedrze oliwskiej w y d a ł K . M i r y n o w s k i .
131
132
133
Zasługi wspomnianego Prof. D r J. Stankiewicza dla ratowania m . i n .
architektury sakralnej p ó ł n o c n e j Polski, w t y m t a k ż e G d a ń s k a są bar­
dzo znaczące. Jego f a c h o w ą w i e d z ę i zabiegi wykorzystano przede wszy­
stkim do odbudowy kościołów Starego i G ł ó w n e g o Miasta G d a ń s k a .
Świadczą o t y m t a k ż e drukowane pozycje, k t ó r y c h jest autorem lub
w s p ó ł a u t o r e m . Jego uwagi nie uszła m . i n . architektura sakralna Ż u ­
ław .
134
135
Kilku
129
kościołom diecezji poświęcili swoje opracowania H . D o m a ń -
Pomorze Gdańskie nr 3. Żuławy Gdańskie, Gdańsk 1966.
F . B e c k , Vom Volksleben auf der Danziger Nehrung nach archiwalischen
Quellen von 1594—1814, 'Mariburg/Lahn 1962. Por. rec. R G 24:1965 s. 246—248.
M. K i l a r s k i , F . M a . m u s z k a , J< Sit a n k i e w i c z, Zabytki miasta
Gdańsk-Oliwa,
Gdańsk-^Gdynia 1957; tychże: Oliwa. Wykaz zabytków
według sta­
nu z grudnia 1956, Gdańsk 1957. Rec. SMDWP 7;1962 z. 1 s. 371—372.
J . iS t a m k i e w i c z, Wczesnośredniowieczne
koncepcje kościoła
cyster­
skiego w Oliwie, Zeszyty Naukowe Politechniki Gdańskiej nr 12, Architektura z. 1,
1958 s. 61—101.
K . M i r y n o w s k i, Katedra w Oliwie, Gdańsk 1959.
J . S t a n k i e w i c z , Architektura i budownictwo Pomorza
Gdańskiego
(w) Pomorze Gdańskie mr 2. Kultura ii sz»tuika, Gdańsk 1965 s. 1—32; tenże: Pseudobazyliki Gdańskie R G 14:1955 s. 242—284; rec.: SMDWP 7:1962 z. 1 s. 409—411;
tenże: Średniowieczne
fortyfikacje Głównego Miasta w Gdańsku, Studia i Mate­
riały do Historii Wojskowości 4:1958 s. 313—413; tenże: Fortyfikatorzy, architekci
i budowniczowie gdańscy, Gdańsk 1955; tenże: Kilka refleksji związanych
z odbu­
dową Gdańska, R G 34/35: 1974/75 s. 213—238; J . S t a n k i e w i c z , B. S z e r m e r ,
Gdańsk — rozwój urbanistyczny i architektoniczny, Warszawa 1959; J . C i e m n o ł o ń s k i , R. M a s a l s k i , J . S t a n k i e w i c z , Notatki o odkryciach architekto­
nicznych na terenie Gdańsk, R G 14:1965 s. 429^452; J . K o w a l s k i , R. M a s a l ­
s k i , J . Sit a n k i e w iic z, Rozwój urbanistyczny i architektoniczny (w) Gdańsk
jego dzieje., .s. 129^-265.
J . S -t a n >k i e w i c z, Zabytki budownictwa i architektury na Żuławach,
RG 15/16:1956/1957 s. 511—542.
180
131
132
1 8 3
1 8 4
135
KS. WŁADYSŁAW SZULIST
240
136
1 3 7
ska
i L . K r z y ż a n o w s k i . I n n y m i kościołami diecezji zajęli się B . No­
w a k , K . K o c z o r o w s k i , J. Strzelecka , J. H a b e l a , I . Rembow­
ska
i H . K o n d z i e l a . Zbiorowego autorstwa jest opracowanie kościoła
w P i e c n i k u . P i ę c i o t o m o w a pozycja W. Drosta odnosi się w g ł ó w n e j
mierze do n a j w a ż n i e j s z y c h kościołów G d a ń s k a jak św. Katarzyny, św.
Jana, św. Mikołaja, Mariackiego i ś w . T r ó j c y . A u t o r stara się w nich
p o d c h o d z i ć rzeczowo i obiektywnie do omawianych przez siebie zagad­
n i e ń . O k a z a ł e dzieło E. Keysera o urbanistycznym rozwoju i architek­
turze G d a ń s k a stanowi k o p a l n i ę wiedzy dla badacza budownictwa sak­
ralnego m i a s t a . K r y t y c z n e uwagi do niego w n i ó s ł M . B i s k u p . W sze­
regu publikacjach m a m y znaczne partie w z g l ę d n i e w z m i a n k i odnoszące
się do a r c h i t e k t u r y k o ś c i e l n e j .
138
139
142
140
141
143
144
1 4 5
1 4 6
147
148
149
133
H. D o m a ń s k a , Gdańsk. Wnętrze kościoła NMP, Gdańsk 1961—1962, t. 1,
1A, 2, 3, [maszynopisy; także: Kościół św. Brygidy w Gdańsku, Gdańsk 1966, maszy­
nopis, dokumentacja hist.-arch,, P K Z O. Gdańsk. Por. także tejże: Gdańsk, Katalog
płyt nagrobnych, Gdańsk 1962, t. 4, 5, 6, maszynopisy; też: Bastion św. Elżbiety
w Gdańsku, Gdańsk 1967, maszynopis, dokumentacja hist.-arch. P K Z O. Gdańsk.
L . K r z y ż a n o w s k i , Gdańsk. Kościół i Szpital św. Ducha. Gdańsk 1955,
inwentaryzacja + projekt, t. I, 2, PlKZ O. Gdańsk; tenże: i A, . K a c z o r o w s k i ,
Gdńask. Kościół św. Katarzyny, Gdańsk 1956, inwentaryzacja + projekt,, P K Z O.
Gdańsk; L . K r z y ż a n o w s k i ,
Gdańsk, Kościół św. Barbary, Gdańsk 1956, in­
wentaryzacja + projekt, P K Z O. Gdańsk; tenże: Gdańsk, Warszawa 1977, z serii:
Artystyczne stolice świata.
B. N o w a k , Rokitnica. Kościół, Gdańsk 1958, maszynopis.
K. K o c z o r o w s k i , Gdańsk. Kościół św. Piotra i Pawła, Gdańsk 1958,
badania i inwentaryzacja, (maszynopis.
J. S t r z e l e c k a , Gdańsk. Kościół św. Bartłomieja,
Gdańsk 1958, pro­
jekt, maszynopis.
J . H a ' b e l a, Gdańsk. Kościół św. Jana, Gdańsk 1958, projekt, maszyno­
pis; też: Kościół św. Jana, -Gdańsk 1951, maszynopis.
I. R e-mibo w sik a, Kościół NMP w Gdańsku, Gdynia 1959. Por. także:
K. M i r y n o w s k i, Odbudowa Bazyliki NMP w Gdańsk, Tygodnik Powszechny
1952 nr 34; W. W n u k , Kościół powstający
z ruin, Tygodnik Powiszechny 1949
nx 7.
H. K o n d z i e l a , Kaplica Królewska
w Gdańsku i jej twórcy, Studia
Pomorskie 2:1957 s. 280—343; też: Kaplica Królewska
w Gdańsku i jej twórcy,
BHS 18:1956 nr 2 s. 307.
P i e c n i k . Kościół poewangelicki, Gdańsk 1964, opr. zbiorowe, maszy­
nopis.
W. D r o s t , Kunstdenkmdler der Stadt Danzig, Sankt Johann, Stuttgart
1957; Sankt Katharinenkirche; Stuttgart 1958; Sankt Nikolai und andere Kirchen
in Danzig, Stuttgart 1959; Die Marienkirche in Danzig und ihre
Kunstschdtze,
Stuttgart 1963; W. D r o . s t , F . S w o i b o d a , Sankt Trinitatis und andere Kir­
chen in Danzig, Stuttgart 1972. Por. także: K. ' G r u b e r , Die Gestalt der Danzi­
ger Marienkirche vor dem Umbau zur Hallenkirche, Zeitschrift fur Oistforschunig
10:1961 H. 3 s. 474—486.
Jest to w zasadzie inwentarz wyposażenia wnętrz kościołów, cnociaż za­
wiera także interesujące elementy dla historyka architektury. Por. rec. J . Hafaeli
i J . Stankiewicza, 'SMDWIP 6:1961 nr 12 ,s. 401—408.
E. Keyser,
Die Baugeschichte der Stadt Danzig, Koln—Wien 1972.
iZH 39:1974 z. 4 s. 102—108; Utery 1973 nr 12 s. 23^27.
R. Ł u c k i , Odbudowa Gdańska w projektach Zakładu Osiedli Robotni­
czych, Architektura 1949 ner 1,1/12 s. 327335; J . W i l k ,
Detal architektoniczny
starego i nowego Gdańska, Architektura 9:1952 s. 226—229; S. B o l b i ń s k i , Pro­
blemy i trudności odbudowy Gdańska, R G 13:1954 s. 202J213; J . C i e m n o ł o ń 1 3 7
1 3 8
1 3 9
140
141
1 4 2
148
144
1 4 5
1 4 8
147
148
1 4 9
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI GDAŃSKIEJ
1945—1971
241
Najwięcej studiów poświęcono gdańskiemu malarstwu z X V I i X V I I
wieku
1 5 0
. Z a b y t k o w y m i t k a n i n a m i oraz haftami
Żelewska
131
. Tej p r o b l e m a t y k i
i TV M a ń k o w s k i e g o
153
dotyczą
również
. Gdańskie kurdybany
G d a ń s k a zajęła się M .
prace M . B o g u c k i e j
s t a ł y się przedmiotem
152
stu­
154
dium T. Bienieckiego .
G d a ń s k i m i stallami zainteresowali
Goehlich
coń
15S
156
się M . R e h o r o w s k i
155
i M . Beek-
. O o ł t a r z a c h 2 a r t y k u ł y opracowali A . K ł o c z o w s k i
. J. W e s o ł o w s k i ogłosił d r u k i e m s t u d i u m o barokowej
oliwskiej k a t e d r y
159
.
się L . K r z y ż a n o w s k i
1 5 7
i Z. N o -
ambonie z
Nagrobkami, w t y m t a k ż e n a g r o b n ą p l a s t y k ą
1 6 0
. Specjalnością
I . Rembowskiej
i B.
zajął
Chranickiej
s k i, Historyczna architektura Gdańska w sztychach i obrazach. I I I Sesja Nauko­
wa Politechniki Gdańskiej, Sekcja Architektury, Gdańsk 1953; tenże: Ostatnie od­
krycie na terenie zamku gdańskiego.
I I Sesja Naukowa Politechniki Gdańskiej,
Sekcja Architektury, Gdańsk 1952; R. M ą ' s a l , s k i , Dwór Bractwa św. Jerzego.
V Sesja Naukowa Politechniki Gdańskiej. Sekcja Architektury, Gdańsk 1955; Za­
bytki architektury i budownictwa w Polsce, z. 3, L . K r z y ż a n o w s k i ,
Woje­
wództwo Gdańskie, Warszawa 1972; J . P o r ą i b o w i c z ,
Z dziejów opieki szpi­
talnej i społecznej w Gdańsku, Zeszyty Naukowe Politechniki Gdańskiej, Architek­
tura 111:1964 ,s. 101—-136; J . B i a ł o s t o c k i
Gdańskie dzieło Joosa van Cleve
(w) Studia Pomorskie t. 1, Wrocław 1957 s. 170—230.
B. M i e s z k o w s k i, Malowidła
w kościele św. Katarzyny w Gdańsku.
Ochrona Zabytków 2:1949 s. 35—36; A. G o s i e n i e c k a, Malarstwo gdańskie
XV i XVII w., Katalog wystawy, 'Gdańsk 1957; W. T o m k i e w i c z ,
Realizm
w malarstwie gdańskim przełomu XVI i XVII w., Studia Pomorskie t. 2, Wrocław
1957 s. 113—210; tenże: Alegoria handlu gdańskiego, BHS 16:1954 s. 404—419 nr 4;
A. G o s i e n i e c k a, Ze studiów nad malarstwem pomorskim, cz. 1,
Przełom
XVI i X V I I w-ieku w malarstwie igdańskim, Gdańskie Studia Muzealne 1:1976
s. 9—38; też: Wzory graficzne w malarstwie pomorskim drugiej połowy X\I i po­
czątków XVII wieku (w). Ze studiów mad sztuką X V I wieku na ś l ą s k u i w kra­
jach sąsiednich, Wrocław 1968; E . I w a n o y k o, Apoteoza Gdańska,
Gdańsk
1976.
M. Ż e l e w s k a ,
Wystawa gdańskiego
zbioru tkanin zabytkowych, Mu­
zealnictwo 1964 nr 12 s. 113—123; też: Hafty gdańskich brygidek.
Średniowieczna
kapa ze zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku,
Gdańskie Studia Muzealne
1:1976 s. 57—70; także. Gdańskie tkaniny i hafty XV—XVIII
w., (w) Gdańsk jego
dzieje... s. 419—434.
M. B o g u c k a , Gdańskie rzemiosło tekstylne od XVI do połowy
XVII
wieku, Wrocław 1956.
T. M a ń k o w s k i , Polskie tkaniny i hafty XVI—XVIII
w., Wrocłwa 1954.
Por. także: Aus dem Danziger Paramentenschatz und dem Schatz der Schwarzhdupter zu Riga, Niirniberg 1958.
T. B i e n d e c k i , Kurdybany gdańskie XVII i XVIII w., Gdańsk 1960;
tenże: Kurdybany gdańskie (w) Gdańsk jego dzieje... s. 441—446.
M. R e h o r o w s k i, Stalle gotyckie w kościołach Gdańska,
R G 19/20:
1960/61 s. 261—272.
M. B e e k- G o e h 1 i c h, Die mittelalterischen Kirchengestuhle in West­
preussen und Danzig, Stuttgart 1961.
A. K ł o c z o w s k i , Ołtarz z kościoła NMP w Gdańsku zwany jerozolim­
skim, BHS 25:1963 s. 240—242.
Z. N o c o ń , Ołtarz św. Trójcy w katedrze oliwskiej, MDG 1975 s. 145—156.
J . W e s o ł o w s k i , Póinobaro/cotoa ambona w katedrze oliwskiej, Studia
Gdańskie 2:1976 s. 151—183.
L . K r z y ż a n o w s k i , Gdańskie nagrobki Kosów i Bahrów, BHS 30:1968
s. 445—462; tenże: Plastyka nagrobna Wilhelma van den Blocke, BHS 20:1958
s. 270—298.
150
151
1 5 2
1 5 3
154
155
156
157
1 5 8
3 5 9
160
KS. WŁADYSŁAW
242
SZULIST
161
s t a ł o się g d a ń s k i e z ł o t n i c t w o . Do r y t o w n i c t w a i snycerki odnoszą się
a r t y k u ł y A . Gosienieckiej
i K . M e l l i n . Do k r ę g u r z e ź b y n a l e ż ą stu­
dia K . K l u z a
i B . T u c h o ł k i . F u n k c j a g d a ń s k i e g o mecenatu sztuki
s t a ł a się przedmiotem b a d a ń H . S i k o r s k i e j
i L. Krzyżanowskiego ,
Ten ostatni z w i ą z a ł t a k ż e swoje zainteresowania z r e n e s a n s o w ą plasty­
k ą . Dla dziejów g d a ń s k i e j r z e ź b y m o g ą b y ć przydatne 2 a r t y k u ł y K .
Mellin i W. Drosta .
162
1 6 4
1 6 3
1 6 5
166
167
1 6 8
169
W r z e m i o ś l e a r t y s t y c z n y m G d a ń s k a F. Mamuszka w s k a z a ł na niek­
t ó r e naczynia, s p r z ę t k o ś c i e l n y i księgi l i t u r g i c z n e . G d a ń s k i e ś l u s a r ­
stwo r e p r e z e n t u j ą a r t y k u ł y T. Bienieckiego i T. G u ć - J e d n a s z e w s k i e j .
A r t y s t y c z n ą c e r a m i k ę omawia J. C h r a n i c k i , zaś g d a ń s k i e ludwisarstwo T. B i e n i e c k i .
170
171
172
173
174
N a t u r y bardziej ogólniejszej są a r t y k u ł y B. C h r a n i c k i e j , A . Gosie­
nieckiej i A . Bochnaka. O g ó l n ą c h a r a k t e r y s t y k ę sztuki nad Wisłą, w
t y m t a k ż e G d a ń s k a daje k s i ą ż k a E. G a l l a . W y ł ą c z n i e s z t u k ą G d a ń s k a
175
1 6 1
I. R e m b o w s k a , Gdański cech złotników
od XIV do końca XVIII w.,
Gdańsk 1971; taż: Andrzej Mackersen I — złotnik gdański (XVII w.), R G 23:1964
s. 173—182; taż: Warsztat złotniczy Schlaubitzów,
G Z H 13:1970 nr 7 s. 45—65;
B. C h r a n i c k a, Złotnictwo
gdańskie
(w) Gdańsk jego dzieje... s. 378—388.
A. G o s i e n i e c k a, Falck Polonus i współcześni rytownicy gdańscy, ka­
talog wystawy, Gdańsk 1949.
K . M e l l i n , Szymon Herle, syncerz gdański, R G 25:1966 s. 279—290.
K . K 1 u z, „Chrystus
Frasobliwy" z kościoła NMP w Gdańsku,
MDG
9:1965 .s. 443—446.
165 g T u c h o ł k a ,
Z zagadnień twórczości
rzeźbiarskiej
Hansa
Brandta,
R G 24:1965 s. 155—166.
H. S i k o r s k a ,
Jan S-peyman. Szkice z dziejów mecenatu
gdańskiego
sztuki XVI i XVII wieku, R G 27:1968 s. 249—286.
L . K r z y :ż a n o w s k i, Rozwój nowożytnego
mecenatu
mieszczańskiego
w Gdańsku w XVI (w) Funkcja dzieła sztuki, Warszawa 1972 s. 185—206.
los Tenże: Przełom renesansowy w plastyce gdańskiej, BHS 25:1963 s. 236—237.
K . M e l l i n , Gdański cech stolarski w późnym średniowieczu,
Gdańskie
Studia Muzealne 1:1976 s. 71—84; W. D r o s t , Ornamente aus Danziger Kirchen
(w) Vom geistigen Fortleben d. Techn. Hocbschule Danzig, Heidelberg
1961
s. 23—36.
170 y. M a m u s z k a , Rzemiosło artystyczne w Gdańsku {w) Gdańsk jego dzie­
je... s. 469—489. Por. także: B. C h r a n i e c k a, Meblarstwo igidańskie, taimże
s. 389—403.
T. B i e n i e c k i , Artystyczne kraty gdańskie, Warszawa 1956; T. G u ć J e d n a s z e w s k a, Ślusarstwo w Gdańsku średniowiecznym
XIV-—XV w., Gdań­
skie Studia Muzealne 1:1976 s. 39—55; T. B i e n i eek.ii, Kraty gdańskie
(w)
Gdańsk jego dzieje... s. 435—440.
J . C h r a n i c k i , Gdańska ceramika artystyczna (w) Gdańsk jego dzieje...
s. 404—418.
173 t . B i e n i e c k i, Ludwisarstwo gdańskie, tamże s. 447—452.
B. C h r a n i c k a, Rzemiosło artystyczne Pomorza Gdańskiego od końca
XV do końca XVIII wieku, Pomorze Gdańskie nr 2. Kultura i Sztuka, Gdańsk
1965 s. 53—76; A. B o c h n a k , Eksport z miast pruskich w głąb Polski w za¬
kresie rzemiosła artystycznego (w) Studia Pomorskie t. 2, Wrocław 1957 ,s. 7—112;
A. G o s i e n i e c k a , Sztuki plastyczne na Pomorzu
Gdańskim
od XIII
do
XVIII w., Pomorze Gdańskie nr 2... s. 33—52.
E . G a l l , Danzig und das Land an der Weichsel (Munchen) 1953.
162
1 6 3
164
ł
1 6 6
167
169
1 7 1
7 1 2
1 7 4
175
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
243
zajęła się A . Gosieniecka, w s k a z u j ą c zwłaszcza na malarstwo, rzeźbę,
epitafia, ołtarze, grafikę i prospekty organowe .
Problematyce konserwacji z a b y t k ó w jest p o ś w i ę c o n y c h k i l k a a r t y ­
kułów. K o n s e r w a c j ą ś c i e n n y c h m a l o w i d e ł w katedrze oliwskiej zajęła się
E. W o l s k a . Wykaz prac konserwatorskich i dokumentacji z lat 1951—
1971 u k a z a ł się d r u k i e m w 1973 r .
Obejmuje on w o j e w ó d z t w o g d a ń s k i e
bez miast G d a ń s k a i Sopotu . Za rok 1975 z terenu w o j e w ó d z t w a g d a ń ­
skiego wykaz podobnych prac p r z e d s t a w i ł a C. Betlejewska .
176
177
1 7 8
179
1S0
M U Z Y K A I ORGANY
O tabulaturze oliwskich c y s t e r s ó w informuje nas a r t y k u ł A . Ciesiel­
skiego . D a w n ą m u z y k ę w kościele ś w . Mikołaja omawia P. Podejko .
Muzyczne życie G d a ń s k a w latach 1814—1945 stało się przedmiotem roz­
ważań M . Brunzena , zaś w W o l n y m Mieście G d a ń s k u W. K m i c i c - M i e łeszczyńskiego . Muzyczne d r u k i G d a ń s k a z X V I I w i e k u zaintereso­
wały M . P r z y w ę c k ą - S a m e c k ą , zaś z X V I I I w i e k u E. L e h m a n n i J.
Muller-Blattau .
Organami katedry w O l i w i e z a j m o w a ł o się j u ż k i l k a a u t o r ó w . I n ­
formację o organach z kościoła ś w . M i k o ł a j a w G d a ń s k u p o d a ł J. W i n ­
n i c k i . Opracowaniem dokumentacji historycznej do zabytkowych or181
182
183
184
185
186
1 8 7
188
176
A. G o s i e n i e c k a , Sztuka w Gdańsku, Malarstwo, rzeźba, grafika, (w)
Gdańsk jego dzieje... s. 267—362.
E. W o il s k a, Konserwacja malowideł ściennych z XVI w, w prezbiterium
katedry w Oliwie, Ochrona Zabytków 17U964 nr 1 s. 47—54.
178 Województwo
Gdańskie 1951—1971. Katalog dokumentacji (i prac konser­
watorskich PP P K Z , Warszawa 1973.
Obejmuje on kościoły w Lu/hiszewie, Łejgowie, Ostaszewie, Rokitniicy i Wocławach.
C. B e t l e j e w s k a , Ochrona i konserwacja zabytków województwa
gdań­
skiego w 1975 roku, Gdańskie Studia Muzealne 1 31976 s. 197—208.
A. C i e s i e 1 s k a, Tabulatura muzyczna klasztoru cystersów
w Oliwie
z pierwszej połowy XVII wieku. Sprawozdanie z Czynności Wydawniczej TlN K U L
nr 14, 1963/64 s. 200—201. Por. także: Danziger Kirchen-Musik. Vokalwerke des
16. bis 18. Jahrhunderts hrsg. von F r a n z K e s . s l e r , N.eubausen-:S.tu'ttgart 1973.
182 p P o d e j k o , Z życia muzycznego dawnego Gdańska. Muzyka w koście¬
le św. Mikołaja. Zeszyty Naukowe Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Gdań­
sku 11:1972 s. 63—80.
M. B r u n z e n, 150 Jahre Danziger Musikleben
(1814—1945),
Liiibeck
W. K m .i c i c-M i e 1 e s z y ń s k i, Polska Kultura muzyczna w Wolnym
Mieście Gdańsku (w) Pomorze Gdańskie n,r 2... s. 147—175.
M. P r z y
c k a-S a m e c k a , Z historii druków muzycznych
Gdańska
XVII wieku, Wrocław 1964 s. 393—398.
E . L e h m a n n , M u l l e r - B l a t t a u , Ein Danziger
Notendruck
vom
1170, Musik d. Ostens 4:1967 s. 185—190.
R. W y r o b e k , M. O d y n i e c , Organy oliwskie, album, Gdańsk 1967.
Por. także: R. G r u b i c h , Oliwskie organy w Skokloster, Ruch Muzyczny 1966
nr 6.
J . . W i n n i c k i , W trosce o gdańskie organy z kościoła
św.
Mikołaja,
Ochrona Zabytków 1972 nr 4 s. 296—297.
177
1 7 9
180
181
183
184
185
186
187
188
KS. WŁADYSŁAW
244
SZULIST
g a n ó w w G d a ń s k u i Pruszczu Gd. zajęli się M . Dorawa, E. Piskorska
i Z. T u s i a c k a .
189
ARCHIWA KOŚCIELNE
A k t u a l n i e archiwa k o ś c i e l n e diecezji g d a ń s k i e j w p e ł n i czekają na
swego badacza. Jedynie księgi m e t r y k a l n e z o s t a ł y u w z g l ę d n i o n e w pra­
cy J. K a p s a . Znaczne m a t e r i a ł y do tej p r o b l e m a t y k i mieści w sobie
W o j e w ó d z k i e A r c h i w u m P a ń s t w o w e i Biblioteka P A N w G d a ń s k u .
A k t a t a m zawarte d o t y c z ą z a r ó w n o kościołów k a t o l i c k i c h jak i ewange­
l i c k i c h . Na i n w e n t a r y z a c j ę c z e k a j ą jeszcze archiwalia parafialne, klasz­
torne i a r c h i w u m diecezjalne. I c h p r z y d a t n o ś c i do h i s t o r i i tej nadmor­
skiej diecezji nie potrzeba p o d k r e ś l a ć .
190
1 9 1
Skromne m a t e r i a ł y r ę k o p i ś m i e n n e do dziejów g d a ń s k i e g o Kościoła
znajdują, się w archiwach diecezjalnych Pelplina, W ł o c ł a w k a , Olsztyna
i Getyngi.
UWAGI
KOŃCOWE
Oddzielnego opracowania domaga się w k ł a d diecezjalnego ś r o d o w i s k a
t w ó r c z e g o w n a u k ę , w szczególności w teologię oraz p u b l i c y s t y k ę w la­
tach 1945—1977. W a r t o b y r ó w n i e ż p o k u s i ć się o o d p o w i e d ź na pytanie,
189
M. D o r a w a, Dokumentacja historyczno-konsęrwatorska
organów z ko­
ścioła parafialnego p.w. Podwyższenia
św. Krzyża w Pruszczu Gd. — P K Z O (To­
ruń 1972 t. I, II) raps — tekst, zdjęcia + inwentaryzacja 'pomiarowa; tenże i E .
P i s k o r s k a , Dokumentacja historyczno-konsęrwatorska
organów z kościoła szpi­
talnego p.w. Bożego Ciała w Gdańsku, PKZ O (Toruń t. I, II) mips — tekst, zdję­
cia + inwentaryzacja pomiarowa; tenże i Z. T y s i ą c k a, Dokumentacja histo­
ryczno-konsęrwatorska
organów z kościoła św. Jana w Gdańsku P K Z O (Toruń
1975 t. I , I I , III) mps — tekst, zdjęcia + inwentaryzacja pomiarowa wraz z pro­
jektem umiejscowienia organów w kościele NiMP w Gdańsku. Por. także: M. Do­
r a w a , Z problematyki ochrony i konserwacji zabytkowych organów na terenie
Polski północnej, Biuletyn Informacyjny P K Z nr 30, Warszawa 1975 — Materiały
z konferencji organowej Toruń, 21—22J11.1974 r. s. 69 nm.
J . K a p s, Handbuch iiber die katholischen Kirchenbiicher in ler Ostdeutschen. Kirchenprowinz óstlich der Ode rund Neisse und dem Bistum Danzig,
Munchen 1962. Schematyzm z 1975 r. podaje początkową datę zachowanych ksiąg
metrykalnych w poszczególnych parafiach.
M. P e l c z a r , Biblioteka Miejska w Gdańsku 1945—1953, R G 13:1954
s. 159—180; M. S ł a w o s z e w s k a, Zarys dziejów Archiwum Miasta Gdańska,
R G 14:1955 s. 92—128; Katalog inkunabułów
Biblioteki Gdańskiej PAN, cz. 2, uzu­
pełnienia i dodatki, opr. H. J ę d r z e j e w s k a i M. P e l c z a r o w a , Gdańsk
1954—1967; Archiwum Miasta Gdańska. Przewodnik po zespołach 1253—1945, War­
szawa 1970, zwłaszcza s. 40—41, 73—78; C. B i e r n a t , Spór archiwalny polskogdańsko-niemiecki
w okresie międzywojennym
1919—1939, Warszawa 1969; Kata­
log inwentarzy archiwalnych, Warszawa 1971, s. 157—162,, t. 2, Warszawa 1977
s. 41—42; Inwentarz akt Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Gdań­
sku 1919—1939, opr. C. Stodolny, Warszawa 1967; C. B i e r n a t , Archiwum Pań­
stwowe w Gdańsku i jego zasób, R G 25:1966 s. 233—277; F . M a r s z a ł e k , Akta
Konsystorza Ewangelickiego w WAP w Gdańsku, Archeion 35:1961 s. 65—73.
190
1 9 1
HISTORIOGRAFIA
DIECEZJI
GDAŃSKIEJ
1945—1977
245
jaki jest udział tego ś r o d o w i s k a w nauce k r a j u i p o r ó w n a ć go z o ś r o d k a ­
m i badawczymi i n n y c h diecezji. Temu zagadnieniu w y p a d a ł o b y p o ś w i e ­
cić osobny a r t y k u ł .
Obchody milenijne w Polsce p r z y c z y n i ł y się walnie do p r z y j ę c i a ba­
dań, zwłaszcza archeologiczno-architektonicznych nad p o c z ą t k a m i G d a ń ­
ska, k t ó r e p r z y c z y n i ł y się t a k ż edo w y j a ś n i e n i a w i e l u spraw kościelnych.
Znaczne korzyści odnosi historiografia kościelna z b a d a ń nad refor­
macją, k u l t u r ą u m y s ł o w ą oraz ruchami s p o ł e c z n y m i G d a ń s k a w X V I I
i X V I I I w.
Pewien niedosyt odczuwa sie w zakresie b a d a ń nad okresem k r z y ż a ­
ckim i p r u s k i m w dziejach n a d b a ł t y c k i e g o miasta. Historiografia 20 iecia
m i ę d z y w o j e n n e g o s k u p i ł a się w zasadzie nad W o l n y m Miastem i P o l o n i ą
gdańską, w t y m t a k ż e polskiego d u c h o w i e ń s t w a katolickiego.
Ze spraw k o ś c i e l n y c h czasu drugiej w o j n y ś w i a t o w e j na czoło w y ­
suwa się literatura dotycząca osoby bpa Spletta i m a r t y r o l o g i i polskiego
duchowieństwa.
Dociekania naukowe po drugiej wojnie ś w i a t o w e j m i a ł y charakter
okolicznościowy, w z g l ę d n i e s t a n o w i ł y owoc z a i n t e r e s o w a ń poszczegól­
nych osób, a więc nie b y ł y programowane.
Dorobek badawczy sztuki sakralnej w m i n i o n y c h 32 latach jest dość
pokaźny, zwłaszcza w zakresie architektury, rzeźby, malarstwa, nie w y ­
łączając w ę ż s z y c h specjalności. Jest to owoc ś r o d o w i s k w d e c y d u j ą c e j
mierze pozakościelnych.
Literatura z zakresu m u z y k i k o ś c i e l n e j i p r o b l e m a t y k i organowej
jest skromna, zaś z a r c h i w ó w k o ś c i e l n y c h i m e n t a l n o ś c i religijnej nie
wyszła jeszcze na ś w i a t ł o dzienne.
Badania nad ustawodawstwem diecezjalnym (w t y m t a k ż e jego h i ­
storią) zostały już z a p o c z ą t k o w a n e . W t y m zakresie diecezja g d a ń s k a
może poszczycić się j u ż p e w n y m i osiągnięciami, w p r z e c i w i e ń s t w i e do
c h e ł m i ń s k i e j , gdzie nie r u s z y ł y jeszcze z miejsca.
P o w a ż n y w k ł a d dla historiografii diecezji wniósł g d a ń s k i o ś r o d e k
naukowy, zaś pomocne są t u t a k ż e zdobycze o ś r o d k a t o r u ń s k i e g o , w a r ­
szawskiego (w t y m t a k ż e A T K ) , K U L - u , p o z n a ń s k i e g o i pelplińskiego.
Z publikacji pozakrajowych warto t a k ż e w s k a z a ć na dorobek pomorzoznawczy nauki zachodnioniemieckiej.
Na koniec warto w y s u n ą ć postulat w y d a n i a monografii diecezji, k t ó ­
ra powinna o b e j m o w a ć o m ó w i e n i e dotychczasowej l i t e r a t u r y diecezji,
jej przeszłość w r ó ż n y c h aspektach, kościelne archiwa, s z t u k ę , w t y m
także p r o b l e m a t y k ę m u z y c z n ą , p r z e s i e d l e ń c z ą w R F N , religijno-socjologiczną oraz zarysy historyczno-statystyczne poszczególnych parafii. Po­
winno to być dzieło zespołu a u t o r ó w duchownych j a k i świeckich pod
jedno lub k i l k u o s o b o w ą r e d a k c j ą .
246
SPIS
Bp
TREŚCI
Lech K a c z m a r e k , Problematyka przemocy
ś w i e t l e katolickiej n a u k i społecznej
i
terroru
w
Ks. Jerzy Z a r e m b a , Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem...
Teologia ś m i e r c i i zmartwychwstania
1
Ks. Feliks G r y g l e w i c z ,
zusa (J 12, 20—36)
9
Ks. A n d r z e j K o w a l c z y k ,
Ostatnie publiczne p r z e m ó w i e n i e
Je­
N i e k t ó r e problemy literackie i egzege-
tyczne Kazania na G ó r z e (Mt 5-7)
Ks. Józef
Kulisz,
11
Teilhardowski realizm Wcielenia
Ks. Piotr T o c z e k , Działalność Polskich Organizacji
w W o l n y m Mieście G d a ń s k u 1920—1939
Czesława B e t l e j e w s k a , Ołtarz
cioła N M P w G d a ń s k u
„Koronacja
135
Katolickich
143
NMPanny z koś­
203
Ks. W ł a d y s ł a w S z u l i s t , Historiografia
Diecezji G d a ń s k i e j .
.
.
223
TABLE DE MATIERES
Msgr Lech K a c z m a r e k , Le probleme de violence et de terrorisme eclaire par la doctrine sociale de 1'Eglise
Jerzy Z a r e m b a , Ego sum resurrectio et vita... Theologie de
m o r t et de la r e s u r r e c t i ó n
la
Feliks
de
Gryglewicz,
La
Jesus (J 12,20—36)
Andrzej
Józef
derniere
enseignement
public
11
97
Kowalczyk,
Quelquesuns problemes litteraires et
exegetiques de Sermon sur la montagne (Mt 5—7) . . . .
K u l i s z , La
rincarnation
realisme
.
0
de
Teilhard
en ce
qui
11
concerne
.13
Piotr T o c z e k , L'activite de 1'organisations c a t h o l i ą u e e s polonaises
dans la V i l l e L i b r ę de G d a ń s k
14
C z e s ł a w a B e 11 e j e w s k a, L ' a u t e ł „ C o u r o n n e m e n t de Sainte
Vierge" dans Feglise de Saint Vierge de G d a ń s k . . . .
20
W ł a d y s ł a w S z u l i s t , L'historiographie de dioecese de G d a ń s k .
22
.

Podobne dokumenty