Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
"Strachy na lachy" Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Marie-Claire Dawno, dawno temu..., a może i nie tak dawno, w mieście X żyła sobie mała dziewczynka. Nie wyróżniała się niczym szczególnym- ot, zwyczajna dziewuszka w wieku szkolnym, niewysoka, szczuplutka, o klasycznym typie urody. Gdybyście spotkali ją na ulicy, nigdy byście nie pomyśleli, że ukrywa wielki sekret. Tajemnicę, której nikt nie może poznać... Zapytacie pewnie o co w tym wszystkim chodzi. Zaraz wam wyjaśnię, posłuchajcie. Historia, której główną bohaterką jest "nasza Ania", zaczęła się nawet dosyć dawno, jeszcze w czasie, gdy mała uczęszczała do "zerówki". Pewnego pięknego, jesiennego dnia, pani przedszkolanka postanowiła zabrać grupkę swoich podopiecznych na spacer. Ileż było przy tym pisku i radosnych okrzyków- oczywiście hałasowały dzieci, a nie nauczycielka... Nie dziwcie się, bo co w tym niezrozumiałego? Czy sami potraficie przypomnieć sobie czas, gdy byliście mali i chętnie brodziliście jesienią w złocisto- purpurowym kobiercu liści? Nic więcej nie było wtedy potrzebne do szczęściatylko same liście oraz dobry humor. No, ale powrócę do głównego wątku, bo zboczyłam nieco z tematu. Otóż, przedszkolaki poszły na spacer, aby odkrywać magiczny jesienny świat. Wielu z nich podziwiało feerię barw, widoczną na każdym kroku- szalały na liściastych dywanach, robiły z nich bukiety- Ania pod tym względem nie odbiegała od reszty dzieci. Cieszyła się, że wręczy "prezent" pani albo własnej mamie, jeszcze się nie zdecydowała, komu, bo obie uwielbiała w równym stopniu. Po powrocie do budynku "zerówki", dzieciaki zdjęły kurtki, czapki oraz kalosze, by wyczarować skarby z zebranych przez nich skarbów złotej polskiej jesieni. Ania długo myślała, co by tu zrobić, żeby jej podarunek wyglądał jak najpiękniej. Może przewiązać zebrane liście jakąś wstążeczką? Albo dołączyć do nich laurkę? Albo zrobić coś jeszcze lepszego? Ale co by to mogło być? Problem rozwiązał się sam, gdy największy łobuziak w grupie szepnął jej do ucha: - A ja wiem, na co się nie odważysz absolutnie nigdy! Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Na co?- Ania odpowiedziała mu również szeptem, byle tylko nikt oprócz nich nie słyszał ich rozmowy.- Ja jestem odważna! - Tak?- chłopiec udał zdziwionego.- Wiesz, co to jest Halloween? - Wiem, to takie amerykańskie święto dyni- przytaknęła mu Ania. - Oj, chyba nie całkiem amerykańskie- mruknął pod nosem sześciolatek, ale jego mała rozmówczyni tego nie dosłyszała.- Znam ciekawą "halloweenową" opowieść. Jest prawdziwa, ale musisz wiedzieć, że nie pprzeznaczona dla dziecięcych uszu. - To skąd ją znasz?- Ania nie mogła powstrzymać się o d zdziwienia. - Chcesz posłuchać czy nie? Dziewczynka umilkła speszona i tylko odpowiedziała mu twierdzącym ruchem głowy. Chcłopiec zaczął snuć swą historię, rozglądając się na boki, czy nikt aby nie go nie słyszy. - Kolega mojego starszego brata chciał przeżyć wspaniałą przygodę, a wiadomo, iż najlepszą po temu okazją jest święto duchów. Halloween. Poszedł więc na cmentarz przed samą północą, nazbierał liści i... - Co z nimi zrobił? - Wziął je ze sobą. - Tylko tyle? Rodzice go nie przyłapali, jak wrócił? Musieli słyszeć, gdy... - Nikogo nie było w domu, tylko on sam. Ułożył liście na podłodze wokół zapalonej świecy i uniósł nad nią swe ręce. Mówił: "Duchu człowieka, z którego grobu zebrałem liście, przybądź do mnie i zdradź mi tajemnicę tego, co jest po śmierci!". - I co? Co było potem?- Ani przestała podobać się ta historia, lecz słuchała jej jak zaczarowana, po prostu musiała znać zakończenie. - Na początku podobno nic się nie działo. Kolega brata był bardzo zawiedziony, bo przecież zrobił wszystko dokładnie według instrukcji znalezionych w internecie. Zapalił świeczkę, miał cmentarne liście, mówił odpowiednie słowa, a tu taka porażka! Ale się nie poddawał, w końcu Halloween jest tylko raz na rok. Przemówił więc jeszcze raz do ducha, używając tych samych słów. Trzymał ręce nad płomykiem, aż mu zdrętwiały. Wreszcie coś zaczęło się dziać- poczuł czyjś lodowaty oddech na szyi, a przecież nikogo nie było w calutkim domu, tylko on sam... Zapytał więc: "Duchu, jesteś tu?". Zrobiło się tylko jeszcze zimniej i ten oddech na plecach! Jak jego starzy wrócili do domu, znaleźli go nieprzytomnego na podłodze, siwiuteńkiego jak gołąbek. - Co... Co się zdarzyło? Był tam duch? Znaczy się, zrobił chłopakowi krzywdę? - Spróbuj sama wywołać ducha, to się dowiesz- przedszkolak wyszczerzył zęby w niekompletnym uśmiechu.- Jutro Halloween. Chyba, że masz cykora? - Cmentarz jest daleko od mojego domu! Mama i tata nie wypuszczą mnie z domu samej o Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl północy!- Ania zaczęła dygotać jak w febrze, żałując, iż w ogóle namówiła kolegę na zwierzenia. - Mogą być i liście z chodnika, które dzisiaj zebraliśmy. W końcu nie wiadomo, kto i kiedy wcześniej przed nami po nim chodził... Nie rozmawiali już dłużej na ten temat, bo pani Zosia zagoniła ich do mycia rąk przed obiadem, Ania nawet się z tego ucieszyła... Halloween przyszło o wiele za szybko jak dla dziewczynki, bo ciągle słyszała w głowie słowa Tadzia o wywoływaniu duchów. Jednocześnie rosła w niej dziwna ciekawość sprawdzenia prawdziwości jego opowieści. Z jednej strony, co może jej stać się w domu pod opieką mamy i taty? No i liście, które wczoraj zebrała, na pewno nie dorównują mocy tym cmentarnym... Tadzio musiał coś zmyślić, na pewno chciał ją nastraszyć! Z drugiej strony, to w ogóle nie wiedziała, jak odesłać ducha w zaświaty, gdyby któryś ją zaszczycił swoją obecnością... Postanowiła zostawić zostawić wieczorem zapaloną nocną lampkę na stoliku, przy jej łóżku. To też powinno zabezpieczyć ją przed złą wolą umarłego. Czy duchy istnieją? W świetle dnia wydawało się to równie prawdopodobne jak to, że kiedyś poleci statkiem kosmicznym w podróż na srebrny glob! Zbliżała się północ, Ania leżała w łóżku w swojej sypialni i nasłuchiwała, oczekując momentu, gdy rodzice pójdą spać, a ona będzie mogła rozpocząć "upiorne przedstawienie" z sobą w roli głównej. Już się nie bała, a przynajmniej nie tak bardzo jak wczoraj. Lampka, oświetlająca jej pokój bezpiecznym kręgiem światła, spełniała swoistą rolę Anioła Stróża. Wreszcie nastała cisza, ale tak dla pewności dziewczynka odczekała jeszcze moment. Po upływie kilku minut opuściła nogi na puszysty dywan i wstała. Wyciągnęła zebrane poprzedniego dnia dary złotej pięknej jesieni, spod materaca. Drżącymi rączkami ułożyła je na stoliku, czyniąc z nich okrąg wokół podstawy lamki. Gorączkowo zastanawiała się, co powinna jeszcze powiedzieć, czyjej obecności sobie zażyczyć. Skoro liście nie są z cmentarza... "Może to i dobrze, że nie". Wzdrygnęła się mimowolnie, bo słów tych nie pomyślała ona sama, ale też nie wypowiedziała ich na głos. Już otwierała usta do krzyku, ale zaraz je zamknęła. "Na pewno coś mi się pomyliło ze strachu"- rzekła sobie, zastanawiająjąc się znów, jaki powinien być jej następny krok. Poczuła w pokoju- zupełnie nagle- znajomy lawendowy zapach. Ulubione perfumy babci Józi. Uwielbiała ich używać przy ważniejszych okazjach, lecz tylko tych kojarzących się z radosnymi wydarzeniami w rodzinie, jak urodziny, narodziny kolejnych wnucząt i prawnuków... Sęk w tym, że babunia zmarła rok temu po ciężkiej chorobie. Ania bardzo za nią tęskniła i długo nie potrafiła przywyknąć do myśli o śmierci ukochanej babci. Puste miejsce przy rodzinnym stole aż kłuło w oczy... Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Ania poczuła powiew jesiennego powietrza na karku- to okno w jej pokoju samo się otwarło, skrzypiąc przyjaźnie, a liście ze stolika zabrał wiatr, porywając je w nocną czeluść. Po chwili się zamknęło w ten sam sposób, jak otworzyło. "Śpij już, skarbie"- dziewczynka poznała ten spokojny, melodyjny głos. Babciny głos. Babcia Józia. "Pamiętaj, duchy to nie igraszki!". Ania zgasiła lampkę. Już nie czuła strachu- jutro nagada temu Tadziowi, co naprawdę myśli o jego niemądrej i niebezpiecznej opowiastce! Jak to dobrze, że zamiast złego... yyy, poltergeista przyszła ukochana babunia! Następnego dnia wszyscy w przedszkolu Ani mówili, że Tadzio opowiada niestworzone bajki o duchach wywoływanych w Halloween. Chłopiec zarzekał się, że to święta prawda, że na pewno widział przez okno w jego pokoju starszą panią, która pogroziła mu palcem, po czym zniknęła jak mgła, niesiona oddechem wiatru. Ania uśmiechnęła się pod nosem. Już ona dobrze wiedziała, kogo mógł widzieć Tadzio... I kogo przyjazną obecność czuła przy sobie każdego dnia. Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl