Przeczucie surrealizmu

Transkrypt

Przeczucie surrealizmu
Anatol Ulman
Przeczucie surrealizmu
Zobowiązana Teofilowi Gautier literatura francuska wspomina go z szacunkiem i czule z wielu
względów. Po pierwsze dlatego, że dobrze zasłużył się romantyzmowi podczas przełomu, jakim
było wystawienie dramatu Wiktora Hugo Hernani. Gautier wwiódł wówczas do teatru klakę
wolontariuszy, głównie paryskich malarzy, którzy walnie przyczynili się do zwycięstwa nowych
prądów w sztuce opartych na opozycji wobec klasycyzmu. Po drugie, zajmując się malarstwem
zanim pochłonęła go literatura, nauczył się dokładnie przedstawiać przedmiot sztuki, uznając
uczucie za sprawę drugorzędną. Inaczej mówiąc, mimo zaangażowania w romantyzm, zawsze
żywił uznanie dla klasycystycznych rygorów i wystrzegał się zbytniego liryzmu, zwłaszcza
sentymentalizmu. Dzięki temu twórczością swoją stworzył pomost między romantyzmem a
rozpoczynającym się po nim okresem realizmu i naturalizmu. Z mnóstwa możliwości, jakie
stwarzał rozbuchany uczuciowo romantyzm, wybrał Gautier oszczędnie tylko dwie emocje:
podziw dla piękna oraz ukrywany lęk przed śmiercią. Emocje te ożyły w znanej teorii sztuki dla
sztuki w efekcie nie podporządkowaną moralności ani ideologii poezję Baudelaire'a. Ponadto
należy Gautier do postaci literackich okrytych romantyczną legendą, zarówno z powodu
ekscentrycznych strojów (słynna czerwona kamizelka z atłasu), jak i zalet charakteru – dla
przyjaciół gotów był na wszystko. Teorię estetyczną miał prostą: działać słowem tak, jak malarz
swymi obrazami. Nakładała ona na tego prozaika i poetę rozliczne rygory formalne, dyscyplinę
mistrzowskiej formy. Było to zjawisko dosyć zadziwiające i nawet paradoksalne: niezmiernie
uczuciowy, żywy, jak podobno każdy Gaskończyk (urodził się w Tarbes w roku 1811) sztukę
swoją podporządkował ścisłym zamysłom artystycznym, mniemał bowiem, iż przetrwa ona
wszystko. Gautier przez całe życie (zmarł w w roku 1872) utrzymywał się z pisania recenzji, a
dzieła literackie stanowiły odskocznię od zawodowej pracy. Francuzi cenią go jako poetę, Polacy
znają głównie z powieści Kapitan Fracasse traktowanej dziś jako młodzieżowa, która tworzył
przez ćwierć wieku. Mniej zajmująca wydaje się nam przyswojona również polszczyźnie druga
powieść Gautiera Panna de Maupin. Obecnie, dzięki PIW-owi, poznać możemy niektóre
znakomite opowiadania fantastyczne tego pisarza. Ich lektura pozwala domniemywać, iż
Gautier wykraczał dalej poza romantyzm, niż się dotąd sądziło. Przypomnieliśmy sobie już, że
Teofil Gautier był malarzem, który zdecydował się ukazywać duszę artysty za pomocą środków
literackich. Gdyby zapomnieć, iż wypowiadał się w prozie oraz wierszu i spróbować zobaczyć
obrazy, których nie namalował, co byłoby materią dzieł tego wielbiciela akwatint Goyi i
akwafort Callota? Klasycystyczne postaci z mitologii, np. Omfala i Herkules w rokokowej
manierze? Nie. Byłoby to „...zjawy snów dziwacznych, stwory mieszane, bezkształtne,
połączenia człowieka, zwierzęcia i przedmiotu martwego: mnisi mający koła zamiast nóg i
brytfanki zamiast brzucha, wojownicy, okryci zbroją z naczyń kuchennych, trzymający w
szponach ptasich szable drewniane, mężowie stanu oskubani na rożnach, królowie zanurzeni
do połowy ciała w budkach szyldwachów, podobni do pieprzniczek(...)rozpustnicy złożeni z
jakiejś kombinacji dyń, dziwacznie nabrzmiałych...” (opowiadanie Klub haszyszystów). Łatwo tu
rozpoznać kombinacje tematów surrealistycznych sztuki dwudziestego wieku, a z kolei wywieść
źródła i rzeczywistych następców, którzy obrazy malowane słowem zamieniali w malarski czyn.
Nie w tym jednak rzecz, tylko w fakcie, że należąc do drugiego pokolenia romantyków i
dystansując się od generacji pierwszej, Gautier przeczuł drogi sztuki nowoczesnej. Dowodzi
tego wiele utworów zawartych w dostarczonym nam właśnie tomie, szczególnie opowiadania
napisane wówczas, kiedy Gautier osiągnął pełnię swego rozwoju. Diabeł zastępujący artystę w
teatralnym spektaklu, by pokazać publiczności, jak się śmieje prawdziwy piekielnik (Dwóch
aktorów do jednej roli), lub szatan doprowadzający do choroby psychicznej malarza (Onufriusz,
czyli fantastyczne udręki pewnego wielbiciela Hoffmanna), to jeszcze repertuar czysto
romantyczny. Ale nieposłuszna, obdarzona samodzielnym życiem stópka zmumifikowanej córki
faraona Hermontis, wiersze miernych poetów jako porcja zielonej papki, każda latarnia miejska
będąca krwawym okiem, wielka trójkolorowa kokarda zastępująca księżyc na niebie podobnym
do osuwającej się kopuły, to pomysły czysto surrealistyczne i nie tyle literackie, ile malarskie
właśnie. Ta surrealistyczna nowożytność Gautiera objawia się nie tylko w nowoczesnej
wyobraźni, tworzącej obrazy fantastyczne, pozbawione sentymentalizmu, lecz także w
dziedzinie patologii duszy ludzkiej. Pisarz, pozbawiony w swoich czasach dzisiejszej naukowej
wiedzy i całego związanego z nią obiektywnego warsztatu potrzebnego do orzekania o
psychicznych schorzeniach, przeczuł szereg prawd o skomplikowanych procesach
wewnętrznych duchowego istnienia człowieka. Próbował nie tylko uchwycić osobliwe wrażenia,
jakich dostarcza spożycie narkotyku (co natychmiast kojarzy się z naszym Witkacym), lecz
również to, co nazywamy zamianą jaźni spowodowaną przez silną namiętność lub chorobliwe
urojenia. W opowiadaniu Powtórne wcielenie znanym z polskiej telewizyjnej ekranizacji
(bodajże pod tytułem francuskiego oryginału Avatar) mającym dla nas elementy komiczne
(polska hrabina ma na imię Praskowia a jej mąż – Olaf) Gautier przedstawia wędrówkę dusz po
różnych ciałach czyli wspomniane urojenia. Tragifarsowe zakończenie utworu wskazuje
ponadto, że autor był daleki od romantycznego moralizowania. Pisarz ten w ogóle rzadko dąży
do happyendów, co świadczy o poczuciu życiowego realizmu. Inny przypadek urojenia – Paweł
d'Aspremont jest przekonany, iż jego wzrok zabija ludzi – stanowi kanwę opowiadania
Iettatura. Tragiczny finał tej historii o nie zrealizowanej miłości na tle wyobrażeń przesądnego
środowiska może być odczytany podwójnie – jako fantastyka lub psychologiczny realizm. Rzecz
posiada związek z faktem, iż utwór powstał w czasach, kiedy romantyczne elementy w
świadomości Gautiera traciły ważkość pod wpływem dokonań nauki, która przygotowywała
sztukę realistyczną. Należy dodać, że Gautiera nie interesowały przypadki psychiatryczne w
sensie zewnętrznym – wariatów znała literatura już przedtem – pisarz malował wnętrza ludzkie,
tajemnicze skłonności oraz namiętność, a czynił to w sposób w swoich czasach dosyć
niezwykły, gdyż wyrażał nieuchwytności w kształtach plastycznych, jak to dzisiaj czynią właśnie
surrealiści. Po tych dywagacjach pora spytać, kto będzie czytelnikiem tomu? Niewątpliwie i ci,
których nie interesują historyczno-literackie odniesienia prozy Gautiera. Są to opowiadania dla
miłośników fantastyki, wszystkich, o niebo lepsze niż cała ta science fiction, gdzie cudowne
maszyny potrafią wszystko, co mieści się w sferze rozumu i nic, co łączy się z
najprymitywniejszym choćby uczuciem. Czciciele czystej logiki również znajdą przyjemność w
obcowaniu w obcowaniu z Gautierem, gdyż zasada generalna ich fabuły polega na zakłóceniu
czymś dziwnym rozsądnego świata zdarzeń. Będą mogli stwierdzić, jak narrator tytułowego
klejnociku literackiego Stopa mumii: „Byłem dość niezadowolony z mojego nabytku, ponieważ
nie lubię, by przycisk do papierów ruszał się z miejsca, i uważam za rzecz przeciwną naturze,
by stopa odłączona od dalszego ciągu nogi rozpoczynała przechadzkę...” Jestem za Gautierem
oraz podobnymi mu. Kiedy gardłują przeciwnicy rosnącego wciąż zainteresowania przejawami
metafizyki, zawsze chcę ich spytać: czy czysty rozum tworzy zadowalająco piękny i rozmaity
świat? I czy surrealizm stanowi jedynie dziwną zabawę w sztuce? Może jest próbą uchwycenia
szczegółów nieskończonego bogactwa naszych dusz? Cokolwiek pojęcie dusza by znaczyło.
Teofil Gautier
Stopa mumii i inne opowiadania fantastyczne
Tłum. z franc. E. Bąkowska, K. Dolatowska, J. Parandowski
Warszawa 1980 PIW
Nowe Książki, nr 23/1980, 15 XII 1980