Esej Marcin Maruszak
Transkrypt
Esej Marcin Maruszak
Marcin Maruszak Moja refleksja o pracy z Barką UK w Londynie Myślimy, że ich znamy ale jesteśmy w błędzie. Myślimy, że wystarczy zaszufladkować osobę, nazwać ją “bezdomną” i już wiemy o co chodzi... Nic nie wiemy. Myślimy, że to alkoholicy, narkomani, nieudacznicy, dno jakiejś egzystencji tak dalekiej od naszej, że sami sobie winni, że robić im się nie chce i w ogóle szkoda, że nie są przeźroczyści..Nie są i nigdy nie będą. Zawsze kiedy spotkasz taką osobę, zastanów się co Ci mówi Twoje serce, bo może właśnie dlatego są wśród nas, abys mógł coś usłyszeć, badź zrozumieć. Nie wiem, może... Chciałbym napisac parę słów o osobach bezdomnych, z którymi pracuję w Londynie w ramach projektu Barki Uk. Są to przeważnie obywatele Europy Środkowo – Wschodniej, w przeważającej większości Polacy. Przez ostatnie trzy lata poznałem wiele takich osób. Niektórzy wrócili z naszą pomocą do swoich krajów, niektórzy gdzieś wyjechali i nie wiem co się z nimi dzieje, część z nich wyszła z bezdomności, niektórzy umarli. Są i tacy, którzy wciąż czekają na pracę, na lepszy czas, na jutro, na telefon, na wiadomość, na zasiłek, na odszkodowanie, na pieniądze, na mieszkanie od rządu, na szczęście, na mnie, na ciebie...Lecz niektórzy już nawet nie czekają. Wiesz jak to jest? Gdzieś z boku ruchliwych Londyńskich ulic są mniejsze ulice, a przy nich często ulokowane są centra dzienne dla osób bezdomnych. Inny świat, inne prawa, inne priorytety. Nie uwierzyłbyś jak piękne można tam usłyszeć rozmowy i jak piękne dostrzec gesty. W niejednych oczach ujrzysz słaby blask dawnego życia, wspomnienia, gwar rodzinny. Jeśli wsłuchasz się dobrze usłyszysz historie tych osób. Usłyszysz ich samotność gdy byli jeszcze dziećmi, ciszę rozbitych rodziny, hałas domów dziecka, awantury podczas libacji, poprawczaki... Przerażający dźwięk bez cienia miłości. „Ojciec nas zostawił”, „matka odeszła”, „nie znam swoich rodziców”, „pamiętam dom dziecka”, „zacząłem palić jak miałem 7 lat”... Każda historia jest inna i niepowtarzalna. Nie są tylko statystykami, nie sa numerami na papierze, numerami w systemie, nie są przedmiotem rozważań czy jest ich mniej czy więcej. Czy słyszałeś kiedyś jedną z takich historii? Wiele osób przyjechało do Londynu w poszukiwaniu nowego życia, nowych możliwości, zarobku, nowej pracy. To wersje oficjalne. Nie zawsze już w nie wierzę. Wielu zostało oszukanych, wykorzystanych, pozostawionych z niczym, wielu przywiozło uzależnienie ze sobą. Myslą teraz że znów zawiedli. Że wtedy mieli rację ci, co mówili im, że się do niczego nie nadają. Możesz im powiedzieć, że tamto pseudo „błogosławieństwo” jest fałszywe, że to nie prawda... Powiesz im? Umiesz to zrobić? Czasami sam myślę, że niektórzy z nich chcą tylko oszukiwać, wyłudzać, wykorzystywać mnie, ciebie, innych. Teraz wstydzę się takiego myślenia. Patrzę zaledwie na powierzchnie jeziora nie mając pojęcia co się dzieje w jego głębinach. Jestem pełen podziwu patrząc czasami na postacie jak cienie, zniszczone, zmęczone, którym - wydawać by się mogło - że ulica zabiera powoli wszystko: przeszłość, teraźniejszość, zdrowie, pamięć...Nie zabierze im nigdy jednego - honoru i godności. Wiem to, bo widzę to w ich oczach. Wiara często pomaga przetrwać najtrudniejsze. Widzę tę wiarę u Nich czasami ukradkiem, gdzieś poprzez święty obrazek w zniszczonym portfelu, medalik na szyji czy różaniec w kieszeni. Czy wiedzą że Jezus powiedział kiedyś: ”W domu mego Ojca jest mieszkań wiele” (J 14,2) ? Nie każdy chce pomocy z naszej strony choć wielu już pomogliśmy. Wielu osób z którymi miałem kontakt wróciło do rodzin, na leczenie odwykowe, do ośrodków Barki albo zaprzyjaźnionych z Barką innych ośrodków. Decyzja o powrocie była nieraz najtrudniejszą w ich życiu. Oni będą pamiętać godzinę 15.30. Marcin Maruszak