Homilia
Transkrypt
Homilia
Arcybiskup Marian Gołębiewski Homilia na rozpoczęcie sesji naukowej pt. „Johannes Schneider-wrocławski działacz społeczny XIX w. i świadek na nowe czasy" zorganizowanej na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu (Wrocław, kościół NMP na Piasku, 24.09.2010 r.) Ksiądz Jan Schneider Zwyczajny człowiek Urodził się w 1824 r. w malutkiej wiosce koło Prudnika. Miał dwie młodsze siostry, a jego rodzina była bardzo uboga. Skończył gimnazjum w Nysie, a po maturze, rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Rok przed maturą zmarła jego matka. Po studiach wstąpił do alumnatu, by przygotować się do życia kapłańskiego, które było jego marzeniem od dzieciństwa. Został wyświęcony 1 lipca 1849 r. w Kolegiacie św. Krzyża. Po święceniach dwa lata pracował jako wikary w Wiązowie, następnie trzy lata był wikariuszem w kościele NMP na Piasku we Wrocławiu, a od 1854 r. do śmierci, która nastąpiła 7 grudnia 1876 r. pracował w parafii św. Macieja. Oprócz gorliwej posługi kapłańskiej był całym sercem zaangażowany w pracę społeczną. Jego głównym zadaniem stała się pomoc dziewczętom, które przybywały do rozwijającego się przemysłowo Wrocławia w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. To całkowite oddanie się Bogu w pracy dla potrzebujących zaowocowało w końcu założeniem zgromadzenia zakonnego, które do dziś kontynuuje rozpoczęte przez Księdza Jana dzieło pomocy dziewczętom i ubogim. Zwyczajne życie kapłana, jednak gdy przyjrzymy się w jaki sposób było przeżywane, zwykłe sprawy nabierają niezwykłej mocy. Wiara Fundament jego życia - kształtowała się już od najmłodszych lat. Już jako mały chłopiec z oddaniem służył do Mszy świętej odprawianej o godzinie 5 rano. W riarą przepełnione były również inicjatywy, które podejmował. Np. w liście do królowej Elżbiety pisał: „Mam nadzieję, że Ten, który cudownie nam pomagał do tej pory, sprawi, że otworzą się serca i dłonie, abyśmy mogli nadal prowadzić dzieło, któreśmy rozpoczęli w jego imię". Z Jego wiary wypływa głęboka modlitwa, którą zauważył nie tylko jego biograf, o. Schweter. Skarbem dla Zgromadzenia i bogactwem Kościoła jest chociażby koronka do Maryi Niepokalanej, którą pozostawił Ksiądz Jan Schneider. Inną cechą Sługi Bożego Ks. Jana, która zachęca nas do naśladowania go w drodze do osobistej świętości jest jego niezwykła więź z Jezusem Eucharystycznym i Maryją Niepokalaną. Jest to więź bardzo osobowa i bardzo stała. Ten profil duchowości eucharystycznej i maryjnej zupełnie naturalnie -jakby promieniując - przekazywał zarówno dziewczętom, które miał pod swoją opieką, jak i swoim następczyniom w prowadzeniu dzieła - siostrom zakonnym. Dziś oprócz spuścizny duchowej, jaką siostry marianki pielęgnują po Księdzu Janie, śladami jego wielkiej miłości do Matki Bożej są także cenne pamiątki materialne - figura Matki Bożej Niepokalanej i obraz Matki Bożej Częstochowskiej, które znajdują się w Domu Macierzystym. Z kultem Jezusa Eucharystycznego i Maryi Niepokalanej wiąże się też ściśle data jego śmierci. Zmarł 7 grudnia 1876 r., był wtedy pierwszy czwartek miesiąca, a jednocześnie wigilia uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Biorąc pod uwagę, jak bardzo Sługa Boży Ks. Jan przywiązywał wagę do obu tych świąt data jego śmierci wydaje się nieprzypadkowa, a jednocześnie potwierdza wyraźnie jego silną więź z Maryją Niepokalaną i Jezusem w Najświętszej Eucharystii. Nadzieja Po ludzku, to czego dokonał w tamtych czasach ks. Schneider było niemożliwe do zrealizowania. Trudności piętrzyły się na każdym kroku. Problemy były od strony politycznej - państwo nie sprzyjało Kościołowi i jego działalności. Ksiądz Jan borykał się także z wieloma problemami materialnymi. Rozpoczynał swoje dzieło będąc w posiadaniu zaledwie 75 pfennigów. Miał także ogromne problemy ze znalezieniem lokum na swoją działalność. Od 1855 do 1857 (a więc w ciągu 2 lat) przeprowadzał się ze swoją fundacją aż 5 razy. Dużo kłopotu sprawiło Księdzu Janowi zatwierdzenie nowego zgromadzenia i pomimo, że umierając sprawa ta nie była jeszcze zakończona, jego ostatnie słowa zdradzały nadzieję, a nawet pewność na przetrwanie tego dzieła. Tak trudną i ciągłą walkę o przetrwanie mógł podjąć tylko człowiek, który swoją nadzieję złożył w Bogu i ufał, że wcześniej czy później Bóg zwycięży, bo swoim życiem wypełniał Jego wolę. Miłość Można angażować się w wiele charytatywnych, szczytnych przedsięwzięć, pomagając innym ludziom, ale prawdziwą miłość w czynach dla bliźnich widać tylko wtedy, gdy człowiek wkłada w to, co robi całe swoje serce i ofiaruje swoje czyny Bogu. Ta cecha eksponuje się bardzo wyraźnie w życiu Ks. Jana. Oto kilka przykładów jego wypowiedzi: „Serce krwawi, gdy człowiek widzi jak te nieszczęsne dziewczęta masowo idą do więzienia". W sprawozdaniu z 1868 czytamy: „Trzeba mieć serce z kamienia, żeby zamknąć drzwi przed biednymi dziewczętami, które są bez opieki i bez dachu nad głową, skazać je na demoralizację i może wieczne potępienie dlatego, że nie mają żadnego utrzymania". Swoje siostry, które przyjmował do Zgromadzenia zachęcał takimi słowami: „Obok pokory niech będzie miłość Boża, która ogrzewa i oświeca wasze serca, bo miłość jest chętna i skłonna do ofiar. Ona nie sprzeciwia się, gdy trzeba dźwigać nawet największe ciężary. Taka miłość jest ogniskiem i koroną prawdziwej miłości bliźniego". Jak pokazała historia, nie były to tylko słowa. To tylko niektóre cechy w osobowości Sługi Bożego Ks. Jana Schneidera, które mogą stać się i dla nas inspiracją w drodze do świętości. O. Schweter podkreślał, że Ks. Schneider często modlił się ze swoimi siostrami. Wierzymy, że tym bardziej teraz jest z nami.