NG 49 - Związek Polaków na Litwie
Transkrypt
NG 49 - Związek Polaków na Litwie
TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE ISSN 1392-2513 8-14 GRUDNIA 2016 R., NR 49(1242) WWW.ZPL.LT I przyzwał raz jeszcze Marszałek pamięcią… WIEŃCE DLA MARSZAŁKA... W Zułowie uczczono 149. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego ODA DO MŁODOŚCI Rzec można hitem tegorocznych wyborów do Sejmu RL i formowania gabinetu ministrów obok słowa „zmiany” był też wyraz „młodość”. Niejako te dwa pojęcia organicznie się łączą. Trudno też byłoby zaprzeczać, że napawają optymizmem i nadzieją. Jak będzie ze „zmianami” i „czy wyjdą na dobre zmęczonej naturze”, jak śpiewa w znanym przeboju Ryszard Rynkowski, trudno przewidzieć, trzeba na to trochę czasu. Z kolei „oda do młodości”, niestety, jak się okazało, w litewskim wydaniu raczej się nie sprawdziła. Chociaż generalnie obecny rząd (jeszcze nie zatwierdzony in corpore) jest stosunkowo młody – liczy czterdziestkę z ogonkiem – to tak naprawdę z „odmłodzeniem” swojej ekipy socjaldemokraci ponieśli porażkę – sromotną (użyjmy tu tego starego słowa, bo pasuje jak ulał do kontekstu). Wpadka miała miejsce przy wyborze ministra sprawiedliwości. Przyznajmy – bardzo odpowiedzialnego resortu, sprawującego pieczę nad elitarnymi, rzec można, przedstawicielami państwowego aparatu: sędziami, notariuszami i in. Jak powiedział jeden z nestorów z tego środowiska, tak odpowiedzialne i solidne gremium zasługuje na odpowiednio kompetentnego ministra, z odpowied- nim doświadczeniem i autorytetem. Co, przyznajmy, trudno pogodzić z młodością. Ale cóż, u nas jak moda – to moda. A teraz akurat mamy na topie „młodość”. No i na niej akurat poślizgnęli się socjaldemokraci. Pierwszy kandydat na szefa resortu sprawiedliwości został przez przedstawiciela rządzącej koalicji oskarżony o niezbyt jasne kontakty z przedstawicielem tzw. „niejednoznacznie ocenianych ugrupowań” (delikatnie mówiąc) i zrezygnował z kandydowania. Zaś drugi – ironia losu – był karany za jazdę po pijanemu. I chociaż to zarówno premier jak i prezydent początkowo uznali za fakt, który nie może stać na przeszkodzie kariery młodego człowieka, byłego wiceministra sprawiedliwości, to jednak po upowszechnieniu przez prasę całej historii, jak to sprytny 28-latek próbował wymigać się od odpowiedzialności, jednak zmusiły decydentów o poproszenie niedoszłego młodego ministra, by zrezygnował z kandydowania. Skandal ze „sprytnym” partyjniakiem stał się kolejnym gwoździem do trumny socjaldemokratów, wywołał poważne tarcia wewnątrz partii. Chociaż przyznać należy, że do szukania „młodego ministra” zostali niejako zmuszeni przez premiera. Bo sami proponowali jako drugiego kandyda- ta wieloletniego członka sejmowego komitetu prawa i sprawiedliwości Juliusa Sabatauskasa. Jednak premier uznał, że 58-letni kandydat jest „za stary”. Czy po brzydkiej historii z młodym panem Pagojusem (którego mimo wszystko nie może odżałować jego były szef Juozas Bernatonis) socjaldemokraci sprzeniewierzą się „odzie do młodości” i jednak zaproponują bardziej doświadczonego ministra sprawiedliwości? Chce się w to wierzyć. Kolejna wpadka bowiem mogłaby oznaczać całkowitą kompromitację partii, co jeszcze nie tak dawno miała jakże trwałe pozycje na litewskiej scenie politycznej. 2 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt I przyzwał raz jeszcze Marszałek pamięcią… HARCERZE ODDAJĄ HOŁD MARSZAŁKOWI PODCZAS MSZY ŚW. Szkoda, wielka szkoda, że w adwentowym dniu 5 grudnia 1867 roku w położonym na Ziemi Święciańskiej Zułowie nie znalazło się kronikarza na miarę Galla Anonima bądź Wincentego Kadłubka, który by skrzętnie opisał przyjście na świat w rodzinie Marii i Józefa Wincentego Piłsudskich czwartego z kolei dziecięcia, jakie dziesięć dni później na chrzcie w kościele w Powiewiórce otrzyma imiona Józef i Klemens. Żałować też wypada, że milczą o tym takoż rodzinne annały, nie przeczuwające zapewne o narodzinach tego, który po 123 latach mrocznej porozbiorowej niewoli zapali nad Polską światło niepodległości. Puszczać zatem wypada wodze wyobraźni, by przywołać szczegóły. Zadając się domysłami, czy aby tego dnia w Zułowie więcej było jesieni, czy zimy, dorysowywać płatki śnieżne, krążące być może w podmuchach zamieci. Choć na ile piękna, na tyle symboliczna przypowieść podaje, rzekomo o wieczornej porze radośnie rozświetlony z tego powodu modrzewiowy dwór Piłsudskich nawiedzili żandarmi carscy. Postawieni na nogi w obawie, czy aby ledwie lat kilka po okrutnym stłumieniu powstańczego zrywu-1863 u choziaina pomieszczika nie jest knuty kolejny spisek przeciwko Moskalom. Musieli jednak odejść jak niepyszni, przekonawszy się, że to światło powodowane jest jedynie radością powiększenia się rodziny. Cóż, nie mieli – widać – intuicji biblijnego Heroda… W roku bieżącym AD 2016, w 149. rocznicę urodzin póź- niejszego Marszałka, Zułów, podobnie jak całą Wileńszczyznę, nawiedziła zima: z kilkucentymetrową warstwą białego puchu i kilkoma stopniami mrozu, powodując mało przyjemny ziąb, wynikły z ostatnich huśtawek temperatur. Te pogodowe psikusy bynajmniej nie stanęły jednak na przeszkodzie, by po raz kolejny na apel Związku Polaków na Litwie nawiedzić miejsce, gdzie stała kołyska małego Ziuka, strzeżone teraz przez zasadzony w roku 1937 coraz bardziej mocarny dąb. A cieszy, że apel ten znalazł naprawdę roz- legły odzew, gdyż uroczystość w niedzielny 4 grudnia, w wigilię przyjścia na świat późniejszego głównego twórcy niepodległości Rzeczypospolitej w listopadzie 1918 roku, zgromadziła ponad półtorej setki osób. Rodaków, przybyłych z Wilna oraz okalających je rejonów (wliczając nawet ten jezioroski), uzupełniali ci z Macierzy, którym przewodzili: kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski, attache obrony Polski na Litwie pułkownik Mirosław Wójcik oraz kierująca Stowarzy- ZOSTAŁY WYŚWIĘCONE KOLEJNE STELE W ALEI PAMIĘCI NARODOWEJ szeniem „Rodzina Ponarska” Maria Wieloch. A wszyscy tworzyli wymowny splot pokoleń, gdyż obok starszych wiekiem w składzie „desantu” znalazła się też młodzież szkolna i harcerska oraz pięciu żołnierzy w mundurach obecnego Wojska Polskiego, którzy na nieodległym poligonie w Podbrodziu brali udział w międzynarodowych ćwiczeniach wojskowych pod kryptonimem „Iron Sword”. Nim droga powiodła do samego Zułowa, zarządzono postój w Powiewiórce, gdzie w kościółku, pamiętającym chrzest dziecięcia-Piłsudskiego, przez duszpasterzującego w Podbrodziu ks. wikarego Daniela Narkuna celebrowana była w jego intencji Msza św. Liczna frekwencja wraz z harcerskim pocztem sztandarowym nadały nabożeństwu szczególnie podniosłą oprawę. Uroczystości w miejscu przyjścia na świat Marszałka rozpoczęto natomiast od poświęcenia przez wymienionego powyżej kapłana czterech stel, ustawionych w roku bieżącym w Alei Pamięci Narodowej dla uczczenia 1050. rocznicy chrztu Polski, rotmistrza Witolda Pileckiego oraz twórców zrębów odrodzonej Rzeczypospolitej, mężów stanu – Romana Stani- sława Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego. Mniej wtajemniczonym wypada w tym miejscu wyjaśnić, że odkąd w roku 2005 Związek Polaków na Litwie podjął się wielce ambitnej misji – przywrócenia godnej pamięci miejscu urodzin Marszałka, jest tu zakładana Aleja Pamięci Narodowej w postaci ustawianych sukcesywnie stel i sadzonych przy nich dąbków (liczba takowych sięga dotąd po 26), mających czcić osobistości i wydarzenia, które zaważyły na dziejach Państwa Polskiego. Po tym, gdy zgromadzeni przeszli przed granitową bryłę, pomyślaną dla upamiętnienia tego, kto „dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek”, zostali powitani przez prezesa Związku Polaków na Litwie, posła na Sejm RL Michała Mackiewicza. Zabierając głos, akcentował on potrzebę pamięci o tym miejscu, przez co, zważywszy przypadającą w roku przyszłym mocno okrągłą, gdyż 150. rocznicę urodzin Marszałka, przypisany Wileńszczyźnie Zułów nabiera wymowy szczególnej. Zaraz po tym nastąpiło uroczyste złożenie kwiatów i wieńców oraz zapalenie zniczy, a na przekór przenikliwemu zimnu wiązankę pieśni legionowych i patriotycznych zaprezentował 20-osobo- 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt 3 Z „Oficerem” na podbój Warszawy OGNISKO OGRZAŁO WSZYSTKICH W TEN MROŹNY DZIEŃ wy chór „Wilenki” – uczniowskiego zespołu, zakotwiczonego w Wileńskiej Szkole Średniej im. Władysława Syrokomli. Również po trosze na rozgrzewkę na zgromadzonych czekała wprost z kotła grochówka, kiełbaski z kaszą oraz herbata. Bardziej zziębnięci wybrali dla konsumpcji pobliże buchającego wesołym płomieniem ogniska. A – myślę – każdy z obecnych czuł się też posilony strawą duchową, co jakże trafnie ujął ka- zji Dnia Niepodległości Polski przy grobie Matki i Serca Syna na wileńskiej Rossie. Jakże symbolicznym „gospodarzem” relacjonowanej „gościny u Marszałka” był okolony biało-czerwonym płotkiem wspomniany dąb. Owszem, o tej porze bezlistny i jakby bez życia. Choć tak naprawdę wielce przecież czujny, by ponownie wybuchnąć zielenią z nastaniem wiosny. Niezwykłej w swej istocie, gdyż w roku znaczącym 150. rocznicę urodzin SŁUCHAJĄC SŁÓW O WIELKIM POLAKU pitan Damian Ćwierkiewicz – dowódca 10. kampanii piechoty zmotoryzowanej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, który wraz z czterema podwładnymi – uczestnikami międzynarodowych ćwiczeń na poligonie w Podbrodziu – zawitał do Zułowa. Na ponowną „lekcję żywej historii jakże mocno zrośniętą z patriotyzmem”. Ta poprzednia, takoż związana z imieniem Marszałka – jak wyznał – miała miejsce podczas tegorocznych uroczystości z oka- Józefa Piłsudskiego. Zdolną (w co trudno wątpić) wyzwolić niejedną inicjatywę w przywołaniu jego wiekopomnych czynów dla Polski. Która to Polska z kolei – chciałoby się wierzyć – wspomni wreszcie, że na kresowej mapie byłej Rzeczypospolitej jest unikatowe miejsce Zułowem zwane i zechce jakoś namacalnie wesprzeć heroiczne wysiłki Związku Polaków na Litwie w jego ocalaniu dla potomnych. Henryk Mażul DWAJ „OFICEROWIE” NA WARSZAWSKIM BRUKU Polskie Studio Teatralne w Wilnie pod kierownictwem Lilii Kiejzik w pierwszych dniach grudnia wyruszyło do Warszawy, by tu, na Scenie Kameralnej (została założona w 2009 roku) Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana (dyrektor Andrzej Seweryn) zaprezentować monodram „Zapiski oficera Armii Czerwonej” wg powieści Sergiusza Piaseckiego w reżyserii Sławomira Gaudyna. Rolę sowieckiego oficera Zubowa zagrał w nim Edward Kiejzik. Przypomnieć wypada, że sztuka ta, której premiera odbyła się w 75. rocznicę zdradzieckiej napaści Związku Sowieckiego na Polskę, doczekała się uznania widzów i była wielokrotnie grana zarówno na scenach Wileńszczyzny, jak też w Polsce oraz w Londynie. Zaproszenie do zagrania monodramatu na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana stało się pokłosiem spotkania i pracy z aktorami tej sceny podczas wakacyjnych warsztatów. Studio zawdzięcza je, jak i obecny wyjazd ze spektaklem, Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Właśnie latem br. trzej aktorzy Studia Witold Rudzianiec, Marek Kubiak i Edward Kiejzik wraz z kierownik i reżyser Lilią Kiejzik mieli możność pracować nad Mrożkiem wraz z Piotrem Cyrwusem. W wyniku nie tylko została zapoczątkowana praca nad kolejną sztuką Mrożka, ale też Piotr Cyrwus został zaproszony przez Studio do wzięcia udziału w III Festiwalu „MONOWschód”. Zawitał więc w listopadzie do Wilna z monodramatem… „Zapiski oficera Armii Czerwonej”, który wystawił w Macierzy w latach 80. Jak zaznaczył znany aktor, zagranie tej sztuki na legendarnej scenie Teatru na Pohulance było dla niego spełnieniem, o którym nawet nie marzył. Wileński widz z kolei mógł porównać dwie nieco odmienne prezentacje tego monodramatu. Takąż możliwość miała też warszawska publiczność 2 grudnia, kiedy Polskie Studio Teatralne w Wilnie zawitało do Teatru Polskiego i w ramach „Gości w Polskim” zaprezentowało „Zapiski oficera”. Dla Studia było to wielkie wydarzenie, bowiem gra na tak prestiżowej scenie jest wielkim wyzwaniem. Prezentacja w stolicy Polski stworzyła możność spotkania z przyjaciółmi i sympatykami zespołu, którzy go znają i cenią oraz byłymi aktorami Studia, których los zakotwiczył w Warszawie. Pobyt w Warszawie stał się również kolejną okazją do kontaktu z aktorami Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie. Lwowiacy wystąpili na Scenie Kameralnej kolejnego wieczoru z monodramem „Z domu niewoli” w reżyserii Zbigniewa Chrzanowskiego i w wykonaniu Elżbiety Lewak. Miło jest przy- pomnieć, że monodram ten – według wspomnień pisarki Beaty Obertyńskiej (więźniarki sowieckich łagrów, a później żołnierza Armii gen. Andersa) miał swoją prapremierę na I Festiwalu „MONOWschód” w Wilnie na jesieni 2012 roku. Podczas pobytu w Warszawie aktorzy Studia wraz z kierownik mieli spotkania zarówno z Piotrem Cyrwusem jak i, rzec można, „starym” przyjacielem Stanisławem Górką (w listopadzie na III Festiwalu „MONOWschód” widz wileński miał go możność oglądać i podziwiać w sztuce „Colas Breugnon”) – aktorem teatralnym i filmowym, pedagogiem Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza – podczas których zostały omówione plany dalszej twórczej współpracy w nadchodzącym – 2017 roku. A już 28 grudnia, jak poinformowała kierownik Studia Lilia Kiejzik, zespół zaprezentuje kolejną bajkę dla dzieci (o których zawsze pamięta) „Nowe szaty króla” według bajki H. Ch. Andersena w Rudominie, zaś 29 – zagra sztukę na scenie Domu Polskiego w Wilnie podczas tradycyjnej choinki, jaką organizuje dla dzieci Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie. Bez wątpienia nową bajkę będą miały okazję zobaczyć również dzieci z innych miejscowości na Wileńszczyźnie. Janina Lisiewicz 4 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt Wieczorek poetycko-muzyczny Przeplatane strofami poezji o jesieni, o przemijaniu, o miłości i przyjaźni „wirowały” walce, swym tanecznym krokiem leciutko, niczym zwiewne mgiełki, unosząc naszą wyobraźnię hen, gdzieś daleko … Szczególnie nastrojowo brzmiały w wykonaniu naszej solistki Aliny Naruszewicz. „Landwarowianki” natomiast wykonały nastrojową piosenkę „Jesień sny ma zielone”, stare polskie tanga: „Przy kominku” i „Chryzantemy złociste” oraz „Walc Barbary” z filmu „Noce i dnie”. Poetycko-muzyczny wieczór, zorganizowany z inicjatywy „Landwarowianek” przy czynnej pomocy Landwarowskiego Pałacu Kultury, zakończyliśmy wspólnym poczęstunkiem wraz z widzami. Przy herbatce snuliśmy plany na następne spotkania, które z pewnością będą tak samo miłe i nastrojowe… Gospodarze są wdzięczni wszystkim uczestnikom imprezy za udział i przyjacielską atmosferę. Walentyna Trusewicz, kierownik artystyczny zespołu „Landwarowianki” RODZINNE ZDJĘCIE UCZESTNIKÓW IMPREZY 23 listopada w sali Domu Parafialnego w Landwarowie odbyła się muzyczna impreza – spotkanie pod romantyczną nazwą: „Jesienny wieczór w wirze walca, romansu i tanga”. Na scenie stała ławeczka osypana jesiennymi liśćmi, a na niej cylinder, rękawiczki, szalik – rekwizyty, które miały przypominać piękne chwile z dawnych lat, gdy to prawdziwi panowie w wykwintnych smokingach i nakryciach głowy śpiewali swym szlachetnym wybrankom serca romanse i tanga o miłości żarliwej i tkliwej, o tej jedynej, prawdziwej!.. Gospodarze imprezy, zespół wokalny „Landwarowianki”, na ten wieczór zaprosili gości z Mariampola, Starych Trok oraz przyjaciół z Landwarowa. Romantycznie i nastrojowo brzmiały walce, romanse i tanga w wykonaniu zespołów: „Harmonia” pod kierownictwem Luby Nazarenko, „Stare Troki”(kierownik Lilia Kieras), naszych koleżanek z Landwarowa – wokalistek kapeli „Rendez-Vous” pod kierownictwem Bożeny Bielak i, oczywiście, „Landwarowianek” (kierownik Walentyna Trusewicz). Piosenki i wiersze dopełnione były dźwiękami jakże tkliwie brzmiącej gitary klasycznej, na której grała Milena Sinkiewicz, uczennica 11 klasy Gimnazjum im. Henryka Sienkiewicza w Landwarowie. NA GITARZE GRA MILENA SINKIEWICZ Akcja adwentowa „Łączy nas dobroć” ODWIEDZINY U POTRZEBUJĄCYCH OTUCHY... Jak co roku podczas adwentu wędziagolanie – ochotnicy częściej niż w innym okresie zasta- nawiają się i myślą o ludziach, którzy są obok – doznających fizycznych i duchowych cierpień. W parafii wędziagolskiej nie brak jest ludzi samotnych, w starszym wieku, jak też pod- Jubileusz w gronie rodaków W ostatnią niedzielę listopada, wkraczając w okres adwentu, tradycyjnie po polskiej Mszy św. w pokarmelickim kościele pw. św. Krzyża liczne grono rodaków zebrało się w siedzibie Kowieńskiego Oddziału ZPL. Oka- zją do gremialnego spotkania był jubileusz – 60-lecie urodzin pani Ireny Rynkiewicz. Oczywiście były serdeczne życzenia dla Jubilatki, odśpiewanie tradycyjnych „Stu lat” i upominki. Cieszyło nas to niezmiernie, że mogliśmy znów być razem, w swoim gronie – kowieńskich Polaków. Przy urodzinowym, suto zastawionym stole brzmiały piosenki, brzmiała nasza, kowieńska polszczyzna. W tę niedzielę świętowali- legających różnym uzależnieniom. Ochotnicy, znając ludzi, którzy żyją bez elektryczności, bez opału, bez jedzenia, starają się im rozjaśnić czas adwentu. Często za własne pieniądze kupują im artykuły spożywcze, pomagają uporządkować byt, znajdują czas na to, by porozmawiać z nimi w ojczystym języku polskim. Dobrze jest wspólnie przypomnieć ich rodziców, którzy już odeszli, przyjaciół, młodość, pracę w kołchozie. Takie rozmowy i wspomnienia bardzo cieszą samotnych ludzi. Przykro jest, że rzadko kto z nimi obcuje. Wielu uważa ich za straconych ludzi. W okresie adwentu szczególnie warto przypomnieć słowa Chrystusa: „Jacy byśmy nie byli, wszyscy jesteśmy dziećmi Ojca Niebieskiego”. Bardzo ważna jest też przestroga św. Jana Pawła II: „Nie śmy też andrzejki. Staramy się nie zapominać i kontynuować tradycje, które odziedziczyliśmy po naszych dziadkach i rodzicach. Treściwie i jakże miło spędzony czas podtrzymuje nas na duchu i zobowiązuje do pielęgnowania swojej wspólnoty, pieczołowitego dbania o to, co nas, kowieńczyków łączy. Jeszcze dajcie się wyobcować, bo inaczej wszyscy zginiecie”. Przeżywamy czas czynnej miłości: wędziagolanie – ochotnicy kontynuują swoją adwentową misję w akcji „Łączy nas dobroć”. Dlaczego tylko ochotnicy? Ryszard Jankowski prezes Wędziagolskiego Oddziału ZPL raz, na łamach gazety, chcielibyśmy złożyć jubilatce najserdeczniejsze życzenia: by dopisywało jej krzepkie zdrowie i trwało rodzinne szczęście. Franciszka Abramowicz, prezes Kowieńskiego Oddziału ZPL 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt Replika Głupota czy perfidia? Od kilku lat, a jak sobie dobrze przypomnieć, to od ćwierć wieku niepodległej państwowości Litwy, słyszymy nawoływania zarówno kierownictwa kraju jak i przedstawicieli elit politycznych i intelektualnych o dbanie o prestiż zarówno „trzech władz”, jak też posłów, ministrów… Trudno się nie zgodzić, że jest to bardzo ważne dla prawidłowych relacji na linii – WYBIORĘ JEDNAK TRZECIĄ ODPOWIEDŹ: ROBIENIE LUDZI W KONIA. JAK DŁUGO TO SIĘ DA? obywatel – władza, jak i ogólnej atmosfery w kraju oraz jego wizerunku na arenie międzynarodowej. Ale co począć, gdy ta władza, jak i jej przedstawiciele – w tym ci ze świecznika – na gwałt się starają swój własny wizerunek popsuć. Ostatnio, wbrew zapowiedziom nowej władzy i wielkiemu oczekiwaniu społeczeństwa (co wykazały wyniki wyborów do Sejmu RL), że wreszcie mają nastąpić zmiany, mieliśmy znów szereg absurdalnych przykładów… ano właśnie, czego? Głupoty czy perfidii? Jako że tradycyjnie liczymy do trzech razy, więc i tu spróbujmy rozważyć trzy przykłady. Zacznijmy od pewnych siebie, choć będących w dość poważnych opałach liberałów. Otóż wezwany na świadka w sprawie afery prawdopodobnego przyjęcia łapówki przez by- łego szefa tego ugrupowania, obecny poseł na Sejm i wiceprzewodniczący Litewskiego Związku Liberałów (Polakom znany doskonale jako minister, który metodą buldożera wprowadzał założenia Ustawy o oświacie z roku 2011, w tym m. in. dotyczące ujednolicenia egzaminu maturalnego z języka litewskiego) Gintaras Steponavičius nie potrafił się połapać, czy występuje w roli zwykłego świadka, czy też tzw. „świadka specjalnego” (ten status obliguje do podpisania odpowiedniego pisma). Czy pan Steponavičius podczas składania podpisu był w jakimś „szczególnym” stanie, czy jest mało piśmienny (a był przecież ministrem oświaty), że nie rozumiał swoich czynności. I tylko po zaakcentowaniu tego faktu przez prokuratora i odpowiednim naświetleniu sprawy przez dziennikarzy, pan Gintaras „przejrzał” i „zrozumiał”, że był przesłuchiwany w roli „świadka specjalnego”. Po czym zawiesił swoje członkostwo w partii. Co to: głupota czy perfidia – a nuż się inni nie połapią? Fakt drugi – sławetna ustawa o pomocniczym zapłodnieniu. Przyjęta przez poprzedni Sejm, zawetowana przez panią prezydent, poprawiona… i znów znalazła się na wokandzie nowego parlamentu. Lider nowej rządzącej koalicji postanowił zaproponować kolejne poprawki. Wywołało to falę protestów. Niby się wycofał. W Sejmie odbyło się głosowanie nad dalszym losem Ustawy i… wyszło na to, że w rzeczy samej większość posłów nie może się połapać, jaki wariant Ustawy będzie dalej rozpatrywany, jakie poprawki zostały wniesione, a jakie nie… A ich autor w telewizji twierdzi, że w dowolnej chwili mogą być wniesione lub usunięte… W wyniku – znów powstaje to samo pytanie. 5 No i przypadek trzeci: we wtorek premier przedstawił w Sejmie program rządu. W większości opozycja, ale nie tylko, uznała go za szczególnie rozbudowany (ponad 130 stron), rozmyty, deklaratywny. Posłanka znana z ciętego języka i kategorycznych ocen określiła go wręcz jako „intelektualny farsz”. Z kolei premier, broniąc „swego dzieła” stwierdził, że takie wrażenie może powstać po wyrywkowym lub pobieżnym przeczytaniu programu. Jak zaznaczył, osobiście przeczytał go wiele razy, dla innych radzi to zrobić przynajmniej trzykrotnie i wówczas… ujrzą spójność całości. Czy to nie jest aluzją do (nazwijmy delikatnie) braku analitycznego, logicznego myślenia? Na postawione w tytule pytanie: głupota czy perfidia? wybiorę jednak trzecią odpowiedź: robienie ludzi w konia. Jak długo to się da? Janina Lisiewicz Z okazji Pięknego Jubileuszu Szanownej Pani Marii MAKIEWICZ najserdeczniejsze życzenia: dobrego zdrowia na długie lata, miłości i szacunku od bliskich i aby podejmowany trud był źródłem satysfakcji i społecznego uznania oraz stałej opieki Bożej składają słuchacze i członkowie koła ZPL Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie Z okazji Pięknego Jubileuszu Szanownemu Panu Janowi KRATKOWSKIEMU najserdeczniejsze życzenia: trwałego zdrowia na długie lata, szczęścia i radości na co dzień, aktywności w pracy społecznej, poczucia satysfakcji z własnych dokonań oraz stałej opieki Bożej składają słuchacze Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie Z okazji Jubileuszu 70-lecia Urodzin Janinie ŽIDELIENĖ wiązankę najserdeczniejszych życzeń składają członkowie Oddziału ZPL „Lauda”, Stowarzyszenia Polaków Kiejdan oraz zespołu „Issa” BEZPŁATNE OGŁOSZENIA Redakcja „Naszej Gazety” informuje, że wszyscy członkowie Związku Polaków na Litwie osobiście, a także koła i oddziały Związku mogą nieodpłatnie na łamach gazety zamieszczać pozdrowienia, ogłoszenia, kondolencje, bądź inne informacje. Życzenia czy wyrazy współczucia członkom Związku bez opłaty mogą też dedykować inne urzędy, organizacje bądź osoby prywatne. Nadsyłać je należy na adres e-mailowy: [email protected] lub faks 233 10 56. 6 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt fot. Jan Bułhak Zarys dziejów Nowej Wilejki NOWA WILEJKA W OBIEKTYWIE JANA BUŁHAKA Duże ożywienie w starostwie rakanciskiem wywołuje praca eksperymentalna, rozpoczęta dnia 15 maja 1858 r. na przestrzeni 18 wiorst w okolicach Wilna w związku z budową kolei żelaznej Warszawa-Petersburg, którą buduje Towarzystwo Rosyjskich Żelaznych Kolei. Praca intensywna wrzała przez rok 1859 i 1860 nawet i w zimie. Ruch na zbudowanych już odcinkach odbywał się tylko dla przyśpieszenia i ułatwienia pracy. 1) Tor kolejowy, wychodząc z Wilna przez dzielnicę ze strony południowej, przebywał wzgórza, z prawej strony mijał góry Pacowskie i Zamkówkę, przebiegał rzeką Wilenką, przecinał pola sadelskie i wierzbiańskie i pędził na północny wschód do Bezdan, gdzie zbudowano stację tej nazwy. Pierwszy pociąg z Dyneburga do Wilna przybył dnia 4 września 1860 r. Ostatecznie kolej została otwarta z Wilna do Petesburga i Kowna 15 marca 1862 r., z Wilna do Bezdan przestrzeń wynosiła 22 wiorsty. Budowie kolei przypatrywali się mieszkańcy starostwa rakanciskiego, zwłaszcza Sadel, które dzieliły się w tym czasie na Górne i Dolne. Pańszczyznę włościanie sadelscy odrabiali w Wierzbach. W Sadelach Górnych w r. 1798 były trzy rodziny Dunowskich. Ojciec tych rodzin, według tradycji opowiadanej, przybył z Szawel; uciekł stamtąd, ponieważ miał złego pana. Dwór w Wierzbach, stanowiących część dóbr rakanciskich, był mały; dzierżawił go niejaki Podgórski – Polak. Gdy nadzielano ziemię z Wierzb, komornik powiedział: „Bierzcie, Dunowscy, po 1/2 włóki a to wam prawosławnych dadzą”. Wzięli na trzy rodziny po włóce, razem 3 włóki; więcej nie brali, bo się bali podatków wielkich. Dwór został z 5 włókami. Podradczyk Zubrycki z Wilna, jak opowiada Adam Dunowski, znał dobrze kniazia gubernatora. Kniaź mu radził: „Przyjmij prawosławie, a ziemia będzie twoja”. Zubrycki przeszedł na prawosławie. Kniaź polecił mu zebrać więcej starowierów z Wilna. Zajęli dwór i rozbudowali Wierzby Ruskie. Najlepszą część wziął Zubrycki. Czasy pańszczyźniane były ciężkie. Bieda była. Włościanie nosili ubranie płócienne. Na wierzch wkładali kożuch z dwóch owczyn, związanych łapkami. Chleb jedli z miękiną, mąki nie przesiewali, bo się bali, że nie wystarczy. Siany chleb jedli dwa razy do roku: na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Gdy już siedzieli na własnej ziemi, długo nie mogli przyzwyczaić się do przesiewania mąki, lękali się złych czasów. Kiedy przez grunty sadelskie przeprowadzano kolej żelazną do Petersburga, włościanie mieli nadzieję, że będą mieli zarobek. Niestety, próżno się łudzili. Przedsiębiorca sprowadził robotników-burłaków z głębi Rosji. Włościanki z Sadel posyłały swych synów z pęczkami buraków, marchwi i innych warzyw, wzamian chłopcy otrzymywali do wiader kaszy już ugotowanej i chleba. Tor kolejowy doprowadzono do Bezdan i tam zbudowano stację. Pierwsze pociągi jechały bezpośrednio z Wilna do Bezdan bez postojów w drodze. Tymczasem nadciągnęła zawierucha. Naród polski, dość mając niewoli, chwycił za oręż. W Królestwie dnia 22 stycznia 1863 r. wybuchło powstanie. Wieść o tym już nazajutrz przywożą podróżni do Wilna, gdzie się zaczęły organizować władze powstańcze. Wydział, zarządzający prowincjami Litwy, wydał odezwę, wzywającą mieszkańców do powstania. Duchowieństwo i szlachta ziemi wileńskiej opowiedziały się za sprawą narodową. Ludność wiejska na terenie starostwa rakanciskiego odniosła się do tego obojętnie. Staruszek Adam Dunowski opowiada, że przez Sadele przechodziły partie powstańców, nie czyniąc włościanom w ich dobytku żadnej krzywdy. Być może był to oddział Gustawa Czechowicza /Ostoi/, który przedzierając się ze święciańskiego w augustowskie, w dniu 28 sierpnia 1863 r. stoczył walkę z nieprzyjacielem pod Ławaryszkami. Według opowiadań Marcina Łuczyńskiego, ur. dn. 4 listopada 1839 r., zamieszkałego w zaścianku Narbuciszki gm. mickuńskiej, w lasach ławaryskich miał też zebraną partię Bronisław Minejko, właściciel Dubnik i Osinówki. Ze swych majętności dostarczał żywności i ubrania. Jakoby w dniu 17 lutego 1863 r. zjawił się oddział powstańców pod Rakanciszkami, gdzie się natknął na wojsko rosyjskie, zręcznie jdnak stamtąd się wycofał. Srożył się gen.-gubernator Murawiew; okrutnymi środkami tłumił powstanie, a jednak przetrwało ono do roku 1865. Kilka lat później, mianowicie w r. 1870, przedsiębiorca von Meck rozpoczął budowę kolei libawo-romeńskiej jednotorowej, którą wykończono w r. 1875. Wówczas to zbudowano stację nad rzeką Wilenką, na dawnym gościńcu, prowadzącym z Połocka do Wilna, do którego ze strony zachodniej dotykały grunty włościan rakanciskich, siedzących nad rzeką, naprzeciw góry Zamkówki. Władze rosyjskie nazwały stację „Wilejskaja”, wyprowadzając nazwę od rzeki, która dawniej nazywała się Wilna, potem Wilenka albo Wilejka; końcówkę dodano do nazwy stacji właściwą przymiotnikom rosyjskim. Okoliczni mieszkańcy nazywali jednak tę stację w języku ojczystym „Wilejka”. Noworozbudowana stacja stała się ważnym punktem, łączącym północną Rosję i Prusy z żyzną Ukrainą, przemysłowy zachód ze wschodem. Niedługo po zbudowaniu stacji, bo już w r. 1878, została założona nad rzeką Wilenką obok przejazdu przez tor kolejowy fabryka gwoździ drutowych. Właścicielem jej byli Wyszwiański i Szereszewski. W r.1880 zaczęli oni produkować hufnale do podków. Na rozbudowę fabryki zaciągnęli pożyczkę w Lubece. Firma „L.Possehl i Co” stała się wierzycielem Wyszwiańskiego i Szereszewskiego. Ponieważ dłużnicy zbankrutowali i nie mogli uścić się z długu zaciągniętego, w r. 1882 fabryka hufnali przeszła w ręce spadkobiercy firmy lubeckiej Emila Possehl’a, późniejszego senatora wolnego miasta Lubeki. Emil Possehl na stanowisko dyrektora nabytej fabryki w Wilejce przysłał swego plenipotenta Augusta Scheela, który po rozejrzeniu się w miejscowych stosunkach sprowadził 60 majstrów-specjalistów ze Styrii, kilka z Tyrolu i obok produkcji hufnali rozpoczął produkcję kos, na które popyt był wielki. Fabryka mogła się rozwijać, gdyż była jedyna nie tylko na terenie byłego W. K. L., lecz w całym Imperium Rosyjskim. Korespondencję administracja fabryczna do r. 1885 odbierała w Wilnie, dokąd codziennie udawał się posłaniec. Trudności te pobudziły zarząd fabryki do czynienia starań, aby władze pocztowe utworzyły agencję pocztową w Wilejce, przytym firma „L.Possehl i Co” zobowiązała się opłacać lokal, światło i dostarczać opału, tylko pensję urzędnikowi wypłacały władze pocztowe. Tak było do r. 1890, kiedy na stacji w Wilejce powstał urząd pocztowy. Fabrykę zaś gwoździ drutowych, poruszaną siłą wody i pary, prowadził w Kojranach-dworze nowy dziedzic Józef hr. Tyszkiewicz, który nabył je w r. 1870 za długi od Łopacińskich. Robotnicy, pracujący w fabryce Possehl’a, budowali małe domki drewniane dla swych rodzin na gruntach rakanciskich. We wsi Rakanciszki nad Wilenką, gdzie dziś ul.Wileńska, stanowiąca część gościńca Połockiego, siedziały rodziny włościańskie Makowskich, Szczęsnych i Urbanowiczów; pańszczyznę odrabiali oni we dworze rakanciskim. Wzdłuż gościńca Połockiego na terenie starostwa rakanciskiego było w tym czasie osiem karczem, które od hr. Pusłowskiego dzierżawił Falkowski. Do niedawna stały jeszcze trzy karczmy; jedna z nich tam, gdzie zbudowano cerkiew prawosławną, druga w tak zw. Wodopoju /dziś szkoła/ (Dom Noclegowy dla bezdomnych – przyp. red.), trzecia w Laskówce. Gdy włościanom rakanciskim nadzielano grunty, dano również nad rzeką Wilenką, na wschód od stacji, gdzie było wspólne pastwisko włościan rakanciskich i sadelskich obok gościńca Połockiego, trzem Polakom, żołnierzom Mikołajewskim, po jednej dziesięcinie, płacono im pensji 3 ruble miesięcznie. Taki stan rzeczy trwał do r. 1882, w którym to upłynął termin umowy dzierżawnej, zawartej międy Izbą Skarbową w Wilnie a spadkobiercami hr. Pusłowskiego. W dniu 22 listopada 1882 r. skarb przejął od Pusłowskich majątek Rakanciszki, którego obszar wynosił w owej chwili 1421,40 dziesięcin. Pusłowscy pozostali przy Kuczkuryszkach, które przeszły na ich własność. Fabrykę papieru w r. 1890 oddali w dzierżawę przedsiębiorcom Żydom z Wilna Izydorowi Szabadowi, Lipcowi i Papirnie. Ci, chcąc zwiększyć produkcję papieru, sprowadzili nowe maszyny, dobudowali nowe pomieszczenia fabryczne, wprowadzili też nowe zdobycze i udoskonalenia techniczne. Ponadto dla zwiększenia produkcji wprowadzili drugą zmianę robotników; fabryka była czynna przez całą dobę; robotnicy pracowali po 12 godzin. Wynik takiej pracy był pomyślny i produkcja papieru znacznie się zwiększyła. Z obszaru starostwa Wileńsko-Kowieński Zarząd Dóbr Państwowych wydzielił nadziały duchowieństwu prawosławnemu, osadnikom rosyjskim, włościanom 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt i straży leśnej oraz 37 pozycji dochodowych. Pozostały folwark państwowy Rakanciski oddał Zarząd Dóbr Państwowych w dzierżawę do dnia 23kwietnia 1898 r. mieszczaninowi Kałasznikowowi za 842 rb. rocznie. Folwark ten, położony w odległości 9 wiorst od Wilna po torze kolejowym i ½ wiorsty od stacji Wilejka, miał ogółem gruntu 131,13 dziesięcin w jednym obrębie, z czego 22,48 dzies. łąk, 12,33 dzies. pastwisk i 4,92 dzies. nieużytków. W roku 1898 gubernator wileński Czepielewski przeznaczył ten folwark pod budowę wileńskiego szpitala okręgowego dla umysłowo chorych. Wcześniej o kilka lat od dwóch żołnierzy mikołajewskich, m. in. od Silwońskiego, kupił grunt Alojzy Mozer, Szwajcar, b. źle mówiący po rosyjsku, naczelnik świeżo powstałej parowozowni przy stacji Wilejka; popierał go minister kniaź Chiłkow. Pozostałą żołnierską dziesięcinę nad rzeką Wilenką rozkupili inni przybysze, m. in. kolejarz Niemiec Lange. Wkrótce Wilejka stała się węzłową stacją, skąd droga była otwarta na wschód, przedstawiający dla ziem zaboru rosyjskiego doskonały rynek zbytu. Ludzi przybywało coraz to więcej. Koło stacji i parowozowni szybko rosły domki na gruntach włościańskich, nadzielonych ukazem carskim. Najprzód powstały budynki przy gościńcu Połockim. Alojzy Mozer miał kilku synów, z tych dwaj: Karol i Arnold przebywali w Wilejce. Karol wykazywał uzdolnienie techniczne, którego nie mógł rozwijać w Wilnie. Wysyła więc ojciec zdolnego syna do Szwajcarii, gdzie ten pracuje w fabryce haftu; tam też żeni się z córką przemysłowca tej branży. Poznawszy arkana przemysłu hafciarskiego, wraca ze Szwajcarii do Wilejki i wspólnie z ojcem w r. 1893 zakłada fabrykę haftu pod firmą „Mozer i Synowie”. Na nabytej od „sołdatów” Mikołajewskich posesji Alojzy Mozer zakłada fundamenty na razie drewnianego domu, w którym umieszcza ręczne warsztaty koronkarskie. Pierwszą robotę w tym domu wykonał Konstanty Szafranowicz, urodzony w r. 1851, zmarł w r. 1935; przybył on do Wilejki w r. 1876. Murarz ten zbudował sobie domy na gruntach włościańskich koło stacji od stro- ny północnej /dziś własność Jachimowskiego/, gdzie w kierunku Sadel na przestrzeni kilometrowej wzdłuż toru stały tylko dwa domy: Szulakowskiego i Rykowskiego, krewnych Dunowskich. Dopiero, gdy Szafranowicz wykopał studnię, zaczęły się wznosić budynki i na północ od stacji. Fabryka haftu tymczasem rozwijała się pomyślnie. Alojzy Mozer dobudował budynek po budynku, wciąż drewniane. Wreszcie dokupił gruntu od Urbanowiczów i w r. 1902 wzniósł gmach murowany. Po śmierci Alojzego Mozera w r. 1903 synowie jego rozwijali zakłady. Już tysiączna rzesza robotników znajdowała tu pracę. Nastąpił podział spadku po Alojzym Mozerze. Młodszy syn Arnold został na starym miejscu; starszy Karol w r. 1908 zbudował fabrykę w pobliżu Wilejki, w Wierzbach Polskich. Równocześnie rozwijały się i inne fabryki: papieru w Kuczkuryszkach i Boguckiego przy gościńcu Połockim, powstały też tartaki. Ważna zmiana zaszła w fabryce Possehla. W roku 1901 produkcję hufnali przeniesiono do Petersburga, gdzie się utworzyła centrala firmy „Zakłady Possehl’a – Towarzystwo Akcyjne”; w Wilejce zaś zaczęto rozszerzać produkcję kos, która tuż przed wybuchem wojny powszechnej dosięgła liczby 1200 000 rocznie. Do tego znacznie się przyczynił prokurent Juljan Juniewicz, jedyny Polak w administracji zakładów. Kosy wilejskie szybko znalazły zbyt na Litwie i w Królestwie Polskiem, gdzie spotkały się z konkurencją kos styryjskich, zwłaszcza na południowym wschodzie; zagarnęły też wszystkie rynki Rosji Europejskiej a także Azjatyckiej, w tej ostatniej zbyt się rozciągał aż od Władywostoku do Andiżanu /Turkiestan/, ogarniał też Kaukaz. Szły też kosy wilejskie i zagranicę: do Rumunii, Serbii, Turcji, Bułgarii, która była największym odbiorcą zagranicznym; i za ocean, do Ameryki wyprawiano kosy, co prawda w niewielkiej ilości. Ruch w fabrykach się wzmagał, a w związku z tym Wilejka z małej stacji stawała się osiedlem wybitnie przemysłowym. (Cdn.) A. Karewa „Wilenskaja gubernija” S. Peterburg (w j. ros.) 1861 1) J.I.Kraszewski Reżyseria: Irena Litwinowicz Adaptacja tekstu: Małgorzata Jagielska Scenografia: Rafał Piesliak NAS WSPIERAJĄ L U B O N I E 7 1050 ROCZNICA CHRZTU POLSKI DOM KULTURY POLSKIEJ (UL. NAUGARDUKO 76) 2016.12.28. 19:00 CENA BILETU: 5-7EU BILETY DO NABYCIA POKOJ 203 Druga Ogólnopolska Wystawa Znaków Graficznych 1945-1969 i 2000-2015 Znaki są jednym z podstawowych elementów komunikacji wizualnej. Abstrakcyjne symbole, plastyczne metafory i graficzne skróty są jak sylaby czy litery graficznego języka. Znaki przekazują różnorodne informacje i wartości, nadają sens, komunikują znaczenia. Znaki to nie tylko estetyczny kod, ale również język wyrażający emocje, daną tożsamość czy światopogląd. Znaki są soczewką, w której odbija się historia jednostek, społeczeństwa czy kraju. Pierwsza próba pokazania fenomenu i roli znaku graficznego w Polsce została podjęta w ramach Pierwszej Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych. W 1969 roku w Związku Polskich Artystów Plastyków w Warszawie, pokazane zostały ikoniczne projekty z lat 1945-1969. Na ekspozycji zaprezentowano 335 znaków, zaprojektowanych dla fabryk, przedsiębiorstw, państwowych instytucji, wydarzeń kulturalnych, a także autorskie projekty i prace konkursowe, które nigdy nie zostały wdrożone. Zaprezentowane prace były odzwierciedleniem współczesnych modernistycznych tendencji, ale też ograniczonych możliwości technicznych tamtych czasów. Ekspozycja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, była pokazywana w wielu miastach Polski i za granicą. Jednak od końca lat 60. nie powstała w Polsce żadna kolejna wystawa ani publikacja podejmująca próbę całościowego pokazania historii polskich znaków graficznych i identyfikacji wizualnych. Druga Ogólnopolska Wystawa Znaków Graficznych rekonstruuje legendarną wystawę z 1969 roku, prezentuje także najnowsze dokonania polskich projektantów z lat 2000-2015. W przeciwieństwie do lat 60., nowoczesny język komunikacji wizualnej to już nie tylko znaki graficzne, ale rozbudowane projekty, na które składają się działania z typografią, formatami, kształtami czy kolorem. Wiele prac jest częścią systemów brandingowych czy skomplikowanych strategii marketingowych. Porównanie dwóch różnych kultur wizualnych, znaków i systemów identyfikacji powstałych w Polsce w odmiennych momentach historycznych będzie możliwe dzięki dwóm odsłonom wystawy. W otwarciu i prezentacji wystawy udział wezmą pomysłodawcy i kuratorzy wystawy Patryk Hardziej (ilustrator, projektant grafiki) oraz Marcin „Rene" Wawrzkiewicz (grafik-projektant, inicjator i współzałożyciel Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej). Więcej informacji o wystawie: www.owzg.pl oraz https://www.facebook.com/events/467676226735934/ Otwarcie wystawy odbędzie się 20 grudnia 2016 r., o godz. 17.00 w wileńskiej galerii „Arka" (ul. Aušros Vartų 7). Wystawa czynna do 14 stycznia 2017 r. Wstęp wolny. Organizatorzy: Instytut Polski w Wilnie, Instytut Adama Mickiewicza (IAM, culture.pl), Partnerzy: Galeria Związku Artystów Plastyków Litwy „Arka", Litewskie Forum Designu 8 8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt AKCJA Związku Polaków na Litwie ZUŁÓW – miejscem pamięci narodowej Szanowni Państwo, przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpłacić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie: LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankas z dopiskiem PARAMA (ZUŁOW); kod ZPL – 190771032. W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać nr konta bankowego: LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB bankas, Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva, SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie – NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032. Rozgrywki piłki nożnej halowej o „Puchar Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej” są imprezą realizowaną przez koło ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna”, działające przy Wileńskim Oddziale Miejskim Związku Polaków na Litwie. Zawody mają na celu wyłonienie najlepszej spośród wszystkich młodzieżowych drużyn piłkarskich, ubiegających się o to trofeum. Turniej, w którym udział weźmie polska młodzież do 21 lat, odbędzie się 17 grudnia o godzinie 12 w Gimnazjum im. Jana Pawła II (ul. V. Druskio 11) w Wilnie. Szesnaście siedmoosobowych drużyn (4+3) zmierzy się w systemie mieszanym ( „każdy z każdym” i faza pucharowa). Nowością jest nagroda specjalna Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej dla najlepszego piłkarza turnieju. Więcej informacji udziela: Aleksander Sudujko (+370 626 54809) Podzielamy smutek i ból oraz składamy wyrazy głębokiego współczucia założycielowi koła ZPL w Jawniunach Henrykowi Gejgałowi oraz całej Rodzinie z powodu tragicznej śmierci ukochanej Żony i Matki Walerii Gejgał Szyrwincki Oddział Rejonowy Związku Polaków na Litwie Adres do korespondencji: ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno Związek Polaków na Litwie tel./fax.: +370 5 233 10 56 E-mail: [email protected] Redaktor: Janina Lisiewicz Korekta: Krystyna Ruczyńska Opracowanie komputerowe: Paweł Stefanowicz Tygodnik Związku Polaków na Litwie – egzemplarz bezpłatny. Środki pieniężne możecie Państwo przelać też na konto ZPL w Polsce: Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473 (NIP ZPL 190771032) PRENUMERATA Pragniemy zawiadomić naszych Czytelników i Sympatyków, że możecie Państwo zaprenumerować „Naszą Gazetę” w każdym urzędzie pocztowym na terenie całej Litwy. Prenumerata na styczeń i dalsze miesiące 2017 roku będzie trwała do 22 grudnia. Chcemy zaznaczyć, że nadal gazeta jest bezpłatna, zaś koszta miesięcznej prenumeraty 1,33 EUR obejmują opłatę pobieraną przez pocztę za dostarczanie gazety dla prenumeratorów. Indeks wydania: 0130. Liczymy na to, że zechcecie Państwo „Naszą Gazetę” – tygodnik Związku Polaków na Litwie – mieć w swoich domach. „Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą”