Tusk przespał "sukces"

Transkrypt

Tusk przespał "sukces"
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1139830
2011-10-28
Tusk przespał "sukces"
Premier ogłaszał w niedzielę swój sukces, że udało mu się wywalczyć to, że w środę spotkają się na
antykryzysowym szczycie w Brukseli nie tylko przywódcy państw strefy euro, lecz całej Unii Europejskiej.
Gdy jednak około godz. 4.00 kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy ogłaszali
zakończenie i sukces rozmów, w stolicy Belgii - od kilku godzin - Donalda Tuska już nie było.
Po wielogodzinnej dyskusji na unijnym forum w Brukseli podjęto wczoraj decyzje co do działań
antykryzysowych między innymi wobec Grecji. Pozostaje jednak pytanie, co robił premier Donald Tusk, gdy
wczoraj, około 4.00 nad ranem zapadały w Brukseli te decyzje, które będą rzutowały na przyszłości całej Unii
Europejskiej: a) aktywnie uczestniczył w prowadzonej w Brukseli dyskusji i jako premier zielonej wyspy
sypał jak z rękawa pomysłami na temat wysokiego wzrostu gospodarczego, formułując przy tym propozycje
rozwiązania problemów trapiących całą Wspólnotę; b) jako premier rządu sprawującego akurat unijną
prezydencję - gospodarz szczytu, wsłuchiwał się w to, co mają do powiedzenia przywódcy bogatszych
państw Unii, które wzięłyby na siebie największy finansowy ciężar pomocy Grecji, służąc przy tym - w razie
potrzeby - swoją radą i bacząc pilnie, aby konkluzje rozmów nie zmierzały do naruszenia interesów naszego
kraju; c) skorzystał z rady, jaką kilka lat temu dał Polakom prezydent Francji Jacques Chirac - żeby siedzieć
cicho , i podobnej, jaką obecny prezydent tegoż państwa Nicolas Sarkozy przekazał parę dni temu szefowi
brytyjskiego rządu Davidowi Cameronowi - aby się zamknąć ; czy d) dawno już spał, gdyż kilka godzin
wcześniej wrócił z Brukseli, więc w ostatecznych rozstrzygnięciach nie uczestniczył. Na pewno nie są to
odpowiedzi ani a), ani b). Faktem jest bowiem, że - gdy późną nocą albo raczej wczesnym rankiem rozmowy zakończono, premiera Donalda Tuska w Brukseli już dawno nie było. Rząd Donalda Tuska przy
współpracy sojuszników w mediach ciężko pracuje, aby w oczach naszego społeczeństwa polityka
zagraniczna prowadzona przez jego ekipę uznana była niemalże za wzorową i aby wypracować wrażenie, że
znaczenie Polski na arenie międzynarodowej wzrasta. Czasem wymyśli się jakąś historyjkę, którą - dla celów
propagandowych - następnie sprzedaje się w mediach. Czasami przypisze się sobie zasługi kogoś innego.
Jeszcze nie tak dawno przed unijnym szczytem antykryzysowym można było usłyszeć ze strony polityków
partii rządzącej, że skoro Polska nie jest w strefie euro, to nic dziwnego, że nie będzie bezpośrednio
uczestniczyć w podejmowaniu decyzji o szczegółowych działaniach antykryzysowych . Chociaż im bliżej
było niedzielnego szczytu Unii Europejskiej, tym bardziej tego typu wypowiedzi tonowano. Całkowicie
www.radiomaryja.pl
Strona 1/2
natomiast propagandę rządu Donalda Tuska zepsuł premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Mimo że
Brytyjczycy do unii walutowej nie należą, upomniał się o swoją obecność przy stole rozmów wraz z
przywódcami państw strefy euro. Słusznie przy tym argumentował, iż decyzje podejmowane przez członków
strefy euro będą miały wpływ na sytuację wszystkich państw Unii Europejskiej. Gdy się okazało, że na unijny
szczyt-bis w środę do Brukseli zjadą przywódcy państw całej 27 , a nie tylko strefy euro, propaganda rządu
Donalda Tuska musiała szybko działać: - Kosztowało to trochę emocji i blisko dwie godziny dyskusji (...).
Ale nasz argument i innych, którzy wsparli ten polski wniosek, okazały się mocne - mówił premier Donald
Tusk podczas konferencji w niedzielę, ogłaszając, jak dzielnie walczył, aby na dodatkowym szczycie w środę
nie zabrakło naszego kraju i pozostałych członków UE spoza strefy euro. W środę w Brukseli rzeczywiście
spotkali się przywódcy wszystkich państw. Po uzgodnieniu kierunkowych zmian, na swoim postawili
następnie prezydent Sarkozy i kanclerz Merkel, którzy rozmawiali o szczegółach już tylko w gronie państw
strefy euro. Tym razem, swoim życiem zaczyna żyć kolejna historyjka - zaintonowana przez próbującego
zaistnieć Leszka Millera - która z powodzeniem przez następne tygodnie może usprawiedliwiać w oczach
społeczeństwa marginalizowanie naszego kraju - o tym, że gdybyśmy byli w strefie euro, to rzeczywiście
mielibyśmy więcej do powiedzenia i bardziej by się z nami liczono. Prezydent Bronisław Komorowski
ogłosił natomiast, iż wejście do strefy euro jest docelowym interesem Polski . Fakty są jednak takie, że z
pozostałymi państwami strefy euro Angela Merkel i Nicolas Sarkozy liczą się tak samo jak z członkami Unii
Europejskiej spoza unii walutowej. Nam, jako członkowi strefy euro, przybyłby za to w środę kolejny kłopot
- czy Donald Tusk miałby odwagę, tak jak mała Słowacja, wystąpić w interesie Polski z tym, abyśmy ze
swojego budżetu nie musieli dokładać miliardów euro na spłatę greckich długów, czy czekałby na kolejnego
Camerona, który pierwszy odważyłby się upomnieć o swoje.
Premier Tusk, odnosząc się wczoraj do ostatecznych ustaleń szczytu, mówił, iż pozwalają one na
prezentowanie umiarkowanego, ale coraz bardziej stanowczego optymizmu . Ocenił, iż decyzje o redukcji
greckiego długu sprawią, że grecki kryzys nie rozleje się na inne zagrożone kryzysem państwa europejskie.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ocenił z kolei, że podczas szczytu nie zapadły decyzje,
które pozwoliłyby na rozwiązanie problemów, nad którymi debatowano. Według Kaczyńskiego, redukcja
długów greckich o połowę to za mało, gdyż ten kraj w dalszym ciągu nie będzie w stanie ich spłacić. Prezes
PiS uważa, że zmniejszenie zadłużenia powinno sięgnąć nie 50, lecz 65 proc., a Grecji powinien zostać
umożliwiony powrót - w uzgodniony sposób i bez ekonomicznego wstrząsu - do starej waluty, czyli
zamiana euro z powrotem na drachmę. Artur Kowalski
www.radiomaryja.pl
Strona 2/2

Podobne dokumenty