Wokół wartości dobra

Transkrypt

Wokół wartości dobra
Wokół wartości dobra
– filozofia o moralności
i sprawach państwa
Wokół wartości dobra
– filozofia o moralności
i sprawach państwa
Redakcja:
Krzysztof Bałękowski
Przemysław Wiatr
Lublin 2016
Recenzenci:





dr hab. Jolanta Zdybel
dr hab. Andrzej Niemczuk
dr hab. Andrzej Kapusta
dr Andrzej Kubić
dr Radosław Harabin
Wszystkie opublikowane rozdziały otrzymały pozytywne recenzje.
Skład i łamanie:
Ilona Żuchowska
Projekt okładki:
Paulina Szymczyk
Korekta:
Marzena Dobner
© Copyright by Wydawnictwo Naukowe TYGIEL sp. z o. o.
ISBN 978-83-65598-35-6
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe TYGIEL sp. z o. o.
Głowackiego 35/341
20-060 Lublin
www.wydawnictwo-tygiel.pl
Spis terści
Wstęp....................................................................................................................... 7
Mateusz Binek
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu.............................................. 9
Łukasz B. Pilarz
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne ..... 20
Łukasz B. Pilarz
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?................................ 34
Magdalena Krasińska
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa a teoretyczny
projekt logoterapii Viktora Frankla ..................................................................... 46
Bartosz Pietrzak
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie ................................................. 58
Katarzyna Borzym
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki Ayn Rand.... 69
Łukasz B. Pilarz
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu
do poglądów Hansa Kelsena................................................................................ 79
Anna Kopeć
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine
Korsgaard .............................................................................................................. 90
Rafał Tryścień
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna ................................ 99
Przemysław Zawadzki
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera ................................................ 115
Indeks autorów ................................................................................................... 133
Wstęp
Wartość moralnego dobra niemal od początków systematycznego
namysłu nad rzeczywistością (a przynajmniej od Sokratesa) stanowiła jeden
z centralnych punktów filozoficznej refleksji. Do dziś etyka jest jedną
z najważniejszych dyscyplin filozoficznych, a obszar zainteresowań etyki
– moralność – nie staje się póki co przedmiotem nauk szczegółowych, jak
wiele innych dziedzin rzeczywistości, które niegdyś należały do namysłu
filozoficznego, a dziś stoją co najwyżej na jego obrzeżach. Rozważania na
temat dobra nie były jednak nigdy – i nie mogły być – oderwane od innych
kwestii zajmujących żywo filozofów, jak np. ludzka natura, wolność czy
sprawy państwa. Wiele koncepcji filozoficznych zakładało bowiem, że
człowiek z natury jest istotą moralną, a tym samym, że nie może obyć się bez
moralności, jeśli chce być szczęśliwy, że bez ludzkiej wolności nie sposób
w ogóle pomyśleć wartości dobra oraz że państwo jako wspólnota do
moralnego dobra powinna dążyć (np. pod postacią sprawiedliwości) lub
przynajmniej stać się przestrzenią, w ramach której obywatele wartość tą
mogliby swobodnie realizować. Autorzy tekstów zawartych w niniejszym
tomie mają świadomość tych zależności, dlatego też, choć artykuły te krążą
wokół problemów moralności, poruszają także inne, ściśle z nią związane
kwestie (ludzka egzystencja, wolność, państwo, prawo). Publikacja ta może
zatem stać się przedmiotem zainteresowania nie tylko filozofów, ale także
przedstawicieli innych nauk humanistycznych i społecznych zainteresowanych fenomenem szeroko pojętej moralności oraz jej wpływem na
kondycję współczesnego człowieka.
Krzysztof Bałękowski
Przemysław Wiatr
Mateusz Binek1
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
1. Uwagi wstępne
Nieustająca popularność dzieł Carla Schmitta oraz fakt, iż do tego
myśliciela odwołują się badacze zupełnie rożnych proweniencji ideowych
ma, jak się zdaje, swoje źródło nie tylko w niewątpliwej wartości teoretycznej jego dociekań ale również w stylu i formie jego utworów. Wszak
najważniejsze dzieła Schmitta takie jak Teologia polityczna czy Pojęcie
polityczności nie są opasłymi tomami pełnymi przypisów, lecz napisanymi
niezwykle sugestywnym językiem esejami2. Ów niezwykły styl niemieckiego prawnika doceniają zarówno jego zagorzali krytycy, jak i uczniowie
oraz admiratorzy. Jak pisze Stephen Holmes: „dla pisanej pięknym językiem
prozy Schmitta typowe jest, że oscyluje ona między chłodem a gorączką,
akademickością a proroctwem, analizą a mitycznością. To intrygujące tam
i z powrotem stanowi sekret jego sukcesu”3. Z kolei Jan-Werner Müller
opisuje doświadczenie towarzyszące wielu czytelnikom, którzy po raz
pierwszy czytają Schmitta jako coś, co przypomina „objawienie czy wręcz
otwarcie oczu w kwestiach realizmu politycznego”4. Pewnym tropem
mogącym naświetlić dlaczego autor Teologii politycznej pisał w tak nietypowym jak na prawnika stylu, może być fakt, iż początkowo nie zamierzał
on studiować prawa, lecz filologię (prawo wybrał ze względu na „użyteczność” tego kierunku studiów) a przez całe życie podejmował próby
literackie5.
Popularności Schmitta w intelektualnych kręgach lewicy i prawicy nie
tłumaczy jednak tylko styl jego pisarstwa, lecz również to, że pomimo
1
[email protected], Instytut Filozofii, Wydział Socjologiczno-Historyczny,
Uniwersytet Rzeszowski, www.ur.edu.pl
2
Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest Nauka o konstytucji napisana w formie podręcznika dla
pokazania, że „Schmitt nie jest tylko zdolnym autorem polemicznych tekstów, lecz także
myślicielem, który potrafi swoje poglądy przedstawić w formie spójnego naukowego systemu
i że jest nie tylko zdolnym polemistą i erudytą lecz także wielkiego formatu teoretykiem”
(Cichocki M.A., Wstęp do wydania polskiego, [w:] Schmitt C., Nauka o konstytucji, tłum.
Kurkowska M., Marszałek R., wyd. Teologia Polityczna, Warszawa 2013, s. 10). Książka ta
miała, w zamierzeniu swego autora, ugruntować jego pozycję w środowisku akademickim
chociaż, jak podkreśla Cichocki, Schmitt nie był typem akademika „ani z pióra, ani
z temperamentu” (tamże, s. 9).
3
Holmes, S., Anatomia antyliberalizmu, tłum. Szacki J., wyd. Znak, Kraków 1998, s. 68.
4
Müller J. W., Schmitt i jego dzieło, tłum. KlubA., A.,, Przegląd Polityczny, 127/128 (2014), s. 117.
5
Zob. Żychliński A., Prywatna mitologia. Sens i niepowodzenie, Przegląd Polityczny,
127/128 (2014).
9
Mateusz Binek
silnego zakorzenienia w reakcyjnym tradycjonalizmie spod znaku Josepha de
Maistre‟a i Juana Donoso Cortésa, a także zaangażowania w nurt rewolucji
konserwatywnej6zdołał się on w pewnym sensie wyjść poza ściśle związane
z tradycjonalizmem przekonania metafizyczne. Jak zauważa Ryszard
Skarżyński: „(…) Schmitt nie był w najmniejszym stopniu reprezentantem
konserwatyzmu ukierunkowanego na metafizyczne ugruntowanie idei
politycznych. Myśliciel ten głosił prymat sytuacji historycznej, której
pochodną jest ludzkie widzenie świata i działanie. Zbliżał się tutaj w swoich
poglądach, w stopniu zaskakującym jak na konserwatystę, do teorii rozwijanych w czasach Republiki Weimarskiej przez czołowych reprezentantów
socjologii wiedzy”7.
Niemniej jednak to właśnie będąca tematem niniejszego referatu
Schmittowska krytyka liberalizmu, dzięki swemu wieloaspektowemu i dogłębnemu charakterowi, wydaje się być głównym źródłem tak imponująco
szerokiej recepcji dzieł niemieckiego prawnika. Krytyka ta łączy bowiem
wątki filozoficzno-teologiczne, czysto prawnicze i klasowe8. Zanim jednak
przejdzie się do przedstawienia głównych jej wątków należy zaznaczyć, że
Schmitt nie tyle atakuje liberalizm jako pewne stanowisko w filozofii polityki, ile raczej „określoną rzeczywistość historyczną i społeczną”9. Interesuje
go, jak pisze Paweł Kaczorowski, „realny kształt życia społeczeństw
zachodnioeuropejskich”10, jaki przyjmują one w XIX i XX wieku. Autor
Teologii politycznej w charakterystyczny dla siebie sposób występuje nie
tylko z pozycji uczonego akademika, lecz także jako Zeitdiagnostiker11, by
maksymalnie poszerzyć swoje pole poznawcze – być może w tym tkwi
frapująca przenikliwość opisywanej tu krytyki.
2. Liberalizm jako myśl antypolityczna
Z perspektywy filozoficznej, za najważniejszy wątek formułowanej przez
Schmitta krytyki liberalizmu z całą pewnością uznać należy ten związany
z pojęciem polityczności. Można powiedzieć, że polityczność jest kategorią
centralną całej opisywanej krytyki a wszystkie inne jej wątki są wobec niej
6
Zob., Koźmiński K., Carl Schmitt na tle doktryny rewolucyjnego konserwatyzmu, Anthropos?,
10-11 (2008
7
Skarżyński R., Od chaosu do ładu. Carl Schmitt i problem tego, co polityczne, wyd. von
borowiecky, Warszawa 2012, s. 105. Więcej na temat związków teologii politycznej i socjologii
zob. Wielomski A., Wpływ Maxa Webera na teologię polityczną Carla Schmitta [w:] Jaczyński
S., Kunikowski J. (red.), Kultura bezpieczeństwa. Potrzeby i uwarunkowania. Księga
jubileuszowa dedykowana profesorowi Marianowi Cieślarczykowi, Siedlce 2016.
8
Zob., McCormickJ.P., Irracjonalny wybór i krwawa walka. Wprowadzenie do teorii Carla
Schmitta, tłum. A. Warso, Kronos. Metafizyka. Kultura. Religia, 3 (2008), s. 87.
9
Kaczorowski P., My i oni. Państwo jako jedność polityczna: filozofia polityczna Carla Schmitta
w okresie republiki weimarskiej, wyd. SGH, Warszawa 1998, s. 175.
10
Tamże.
11
Tamże.
10
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
wtórne. Na czym zatem polega specyfika polityczności? Schmitt pokazuje ją
przy pomocy analogii z innymi obszarami intelektualnymi. Otóż wszystkie
one zasadzają się na specyficznych dla każdego z nich parach przeciwieństw.
W moralności mamy dobro i zło, w estetyce piękno i brzydotę a w ekonomii
zaś stratę i zysk12. Dla polityczności natomiast, taką konstytutywną parą
przeciwieństw jest opozycja przyjaciela i wroga. Są to, zdaniem niemieckiego myśliciela, kategorie „które wobec różnych względnie samodzielnych
obszarów ludzkiego myślenia i działania (…) dają się zastosować tylko
w szczególny dla siebie sposób”13. Schmitt jednocześnie czyni w tym
miejscu szereg ważnych zastrzeżeń.
Po pierwsze, rozróżnienie przyjaciela i wroga nie jest samodzielne w taki
sam sposób, w jaki samodzielne są rozróżnienia moralne czy estetyczne. Jak
pisze: „Jego samodzielność polega na tym, że nie daje się ono sprowadzić do
żadnej różnicy czy różnic z innego obszaru ani się na nich nie opiera”14.
W tym sensie, wróg polityczny nie musi być postrzegany jako moralnie zły
czy estetycznie odpychający15. Po drugie, polityczny konflikt w swym
ekstremalnym wypadku jest konfliktem egzystencjalnym, to znaczy, że mogą
go „rozstrzygnąć między sobą tylko sami jego uczestnicy”, a tym samym
wiąże się z „faktyczną możliwością fizycznego unicestwenia”16. Najwyższym zatem stopniem takiego konfliktu jest wojna, która, jak możemy
przeczytać w Nauce o konstytucji, czerpie swój sens „stąd, że toczymy ja
gwoli samozachowania i przeciw rzeczywistemu wrogowi. Wróg jest
zgodnie ze swym pojęciem czymś bytowo innym i obcym, jest najwyższym
spotęgowaniem inno-bytu, które w przypadku konfliktu neguje nasz
polityczny sposób egzystowania”17. Po trzecie, polityczność ma charakter
wyłącznie publiczny, wróg w tym kontekście to „walcząca grupa ludzi
stojąca naprzeciw podobnej grupy”18, zaś „osoba prywatna nie ma wrogów
politycznych”19. Wróg polityczny to hostis, a nie inimicus (nieprzyjaciel). By
lepiej unaocznić tę znaczącą dystynkcję, zachowaną w łacinie, Schmitt
przywołuje passus z Lexicontotius Latinitatis autorstwa Egidio Forcelliniego:
„Wróg to ten, z kim prowadzimy wojnę publicznie (…) czym różni się od
nieprzyjaciela, z którym prowadzimy osobistą waśń. Można ich tak odróżnić
bo nieprzyjaciel nas nienawidzi a wróg atakuje”20. Po czwarte, wojny nie
należy rozumieć jako celu, sensu czy też treści polityki. Niemiecki prawnik
12
Schmitt C., Pojęcie polityczności, [w:] tenże, Teologia polityczna i inne pisma, tłum. Cichocki
M.A., wyd. Aletheia, Warszawa 2012, s. 253.
13
Tamże.
14
Tamże, s. 254.
15
Tamże.
16
Tamże s. 255, 261.
17
Schmitt C., Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 580.
18
Tenże, Pojęcie polityczności, dz. cyt., s. 256.
19
Tamże, s. 283.
20
Tamże, s. 257.
11
Mateusz Binek
odżegnuje się bowiem od militaryzmu zwracając uwagę, na to, że możliwość
wojny jest jedynie „stale obecną przesłanką”21, dzięki której „w życiu
człowieka pojawia się specyficzne, polityczne napięcie”22.
Jak to wszystko ma się do liberalizmu? Przede wszystkim, należy zauważyć, że liberałowie tego, mówiąc oględnie, mało przyjemnego wymiaru
ludzkiej egzystencji, jaką jest polityczność, w ogóle nie zauważają bądź też
zauważać nie chcą. Może to, co prawda, wynikać z tego, iż polityczność jest
trudna do uchwycenia ponieważ, jak stwierdza Skarżyński, nie jest ona
„jednorodnym bytem, ale stanowi kompleks zjawisk będących efektem
specyficznego grupowania ludzi”23i tym samym „nie ma własnej substancji”24. Jednakże, Schmitt dopatruje się źródeł owej liberalnej ślepoty o wiele
głębiej – mianowicie w podstawowych strukturach myślowych liberalizmu.
Skoro ludzie grupują się w polityczne całości, które walczą ze sobą na
śmierć i życie a w ostatecznym rozrachunku, poza kwestią prostego ich
przetrwania, „nie ma żadnego racjonalnego sensu, żadnej tak słusznej normy,
żadnego tak wzorowego programu, żadnego społecznego ideału ani żadnej
legitymizującej lub legalizującej zasady, które mogłyby usprawiedliwić
wzajemne zabijanie się ludzi”25, to liberalizm niejako siłą rzeczy musi się
w tym wszystkim zagubić. Jest tak ponieważ, wspólnota polityczna, jaką co
do zasady jest państwo, może zażądać od swych członków ofiary życia – co
zresztą wyróżnia ją spośród wszystkich innych wspólnot26. Dla myśli
liberalnej, której jednym z elementów konstytutywnych jest antropologiczny
indywidualizm27, taka możliwość wydaje się być czymś wręcz niewyobrażalnym bowiem „indywidualizm dopuszczający by o życiu jednostki nie
decydowała ona sama, lecz ktoś inny, byłby pozbawiony sensu”28. Liberalne
przekonanie, że jednostka jest zarazem punktem wyjścia i punktem dojścia
sprawia, że teorie tej proweniencji „tolerują państwo i politykę tylko pod
warunkiem, że będą one zmierzać do utrwalenia wolności i zapobiegać jej
ograniczaniu”29. Dlatego też, jak celnie podsumowuje Chantal Mouffe,
„liberalizm może co najwyżej oscylować między etyką a ekonomią i jest
skazany na niezrozumienie specyfiki polityczności”30. Polityczne pojęcia
21
Tamże, s. 263.
Tamże, s. 264.
23
Skarżyński R., Od chaosu do ładu…, dz. cyt., s. 10.
24
Schmitt C., Etyka państwowa a pluralistyczna teoria państwa, [w:] tenże, Teologia polityczna…, dz. cyt., s. 239.
25
Tenże, Pojęcie polityczności, dz. cyt., s. 280.
26
Tamże, s. 278.
27
Zob. Bartyzel J., W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, wyd. Instytut
Edukacji Narodowej, Lublin 2004, s. 237.
28
Schmitt C., Pojęcie polityczności, dz. cyt., s. 305.
29
Tamże.
30
Mouffe Ch., Wyzwanie Schmitta, [w:] taż (red.), Carl Schmitt: wyzwanie polityczności, tłum.
T. Leśniak, wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2011, s. 10.
22
12
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
takie jak państwo, walka czy naród, z powodu ich potencjalnego związku
z przemocą i śmiercią, liberałowie pragną zneutralizować i odpolitycznić
poprzez zastąpienie ich w dyskursie publicznym terminami etycznymi oraz
ekonomicznymi. W efekcie, zamiast państwa mamy społeczeństwo lub
system produkcji, zamiast walki – dyskusję i konkurencję a zamiast narodu
publiczność lub rzeszę konsumentów31. Proces ten jednak wcale nie likwiduje polityczności, lecz jedynie zaciemnia obraz pewnego nieredukowalnego
i istotnego obszaru życia.
Ostatnim zagadnieniem, jaki należy podnieść w tej części prezentacji
dociekań Schmitta jest kwestia ważnego strukturalnego przesunięcia do
jakiego dochodzi na gruncie teorii liberalnych. Jak wcześniej zaznaczyłem,
według autora Teologii politycznej, to, co polityczne w pewien sposób
wymyka się wartościowaniom etycznym, estetycznym oraz ekonomicznym.
W liberalizmie również można odnaleźć taką „neutralną” sferę. „Jednym
z niewielu niepodważalnych i niepodlegających dyskusji dogmatów
liberalizmu stał się pogląd, że produkcja i konsumpcja, kształtowanie cen
i rynku stanowią osobną sferę niepoddaną żadnym etycznym, estetycznym
ani religijnym dyrektywom a zwłaszcza niezależną od polityki”32 – stwierdza
niemiecki myśliciel. Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, iż chociaż etyka
i ekonomia są, co prawda, ideologicznymi fundamentami liberalizmu, to nie
mają one jednakowej siły i równoważnego statusu. Na gruncie liberalnej
praktyki społeczno-politycznej bowiem, jeżeli dojdzie do konfliktu między
postulatami etycznymi a prawami ekonomii, to te pierwsze stoją na
przegranej pozycji. Skutkuje to tym, że „polityka nadal pozostaje naszym
przeznaczeniem z tą zasadniczą różnicą, iż dzisiaj jej motorem stała się
gospodarka”33. Jest to mechanizm olbrzymiego oszustwa, gdyż, uchodząca
za niepolityczną, gospodarka staje się narzędziem służącym walce czysto
politycznej. Gospodarcze imperia mogą stosować rzekomo pokojowe środki
przymusu jak „odmowa kredytu, embargo na dostawę surowców naturalnych
celowe niszczenie obcej waluty itd.”34. Państwo, które chciałoby się bronić
przed skutkami takich działań w sposób „tradycyjny” można wtedy uznać za
stosujące nieuprawnioną przemoc a podjętą w ostateczności przez atakujące,
niepolityczne we własnym mniemaniu, imperium interwencję militarną nie
za wojnę, lecz za np. misję pokojową. Wtedy to „przeciwnika nie nazywa się
już wrogiem, lecz wichrzycielem i burzycielem pokoju – poza prawem
i ludzkością”35. Proces ten prowadzić może do niesłychanej wręcz
brutalizacji takich interwencji.
31
Zob., Schmitt C., Pojęcie polityczności, dz. cyt., s. 306.
Tamże, s. 307.
33
Tamże, s. 313.
34
Tamże, s. 313-314.
35
Tamże, s. 314.
32
13
Mateusz Binek
3. Iluzja liberalnego rozumienia prawa
Właściwa liberałom tendencja do ignorowania sfery polityczności polega
nie tylko na próbach zastąpienia tego, co polityczne gospodarką. Liczne
niejednoznaczności i sprzeczności charakteryzują także instytucje i prawa
tworzone na kanwie liberalnych zasad. Prawo państwowe nie biorące pod
uwagę polityczności wykazuje, zdaniem Schmitta, daleko posuniętą
nieadekwatność względem materii do której się odnosi bowiem: „pojęcie
państwa zakłada pojęcie polityczności”36. Bardzo wyraźnie widać to na
przykładzie konstytucji weimarskiej, omówieniu której poświęcona jest
książka Legalność i prawomocność.
To, co XIX wieku w Europie nazywano „państwem prawa” w istocie
lepiej określić mianem „parlamentarnego państwa prawodawczego”37.
Dominującą i centralną rolę w takim państwie odgrywał parlament, który
miał stanowić prawo rozumiane nie jako wola czy rozkaz lecz jako „ogólne,
z góry określone i dlatego zamierzone jako trwałe unormowanie o mierzalnej
i określalnej treści”38. Koncepcja parlamentarnego państwa prawodawczego
zakłada, że „››Rządzą przepisy‹‹, a nie ludzie, władze czy zwierzchności.
Jeszcze dokładniej: przepisy nie rządzą, obowiązują tylko jako normy.
Rządzenia ani nagiej władzy w ogóle już nie ma”39. W opisywanym przez
Schmitta systemie, jego działanie charakteryzuje się pustym proceduralizmem. Prawo nie jest ekspresją woli suwerena, to nie z niej czerpie ono swą
prawomocność. Prawomocność (legitymizacja) zastępowana jest przez
legalność wynikającą z założenia o neutralności prawa. Owa zakładana
neutralność sprawiła, iż liberalny legalizm zrodził iluzję „że dla wszelkich
wyobrażalnych, nawet najbardziej radykalnych i rewolucyjnych wysiłków,
celów i ruchów można otworzyć legalną drogę, dzięki której osiągną one
swój cel bez przemocy ani burzenia”40. Procedura ta ma funkcjonować
porządkująco jednocześnie zachowując przy tym swoistą neutralność wobec
wartości41.
W swych ideologicznych deklaracjach liberalizm każdemu poglądowi
politycznemu obiecuje jednakową szansę42zrealizowania swych zamiarów
36
Tamże, s. 245.
Schmitt C., Legalność i prawomocność, tłum. B. Baran, wyd. Aletheia, Warszawa 2015, s. 8.
38
Tamże.
39
Tamże. Nb. Zasady te pozostają żywe po dziś dzień występując pod nazwą zasad
demokratycznego państwa prawa, które są, jak wskazuje P. Kaczorowski, formą liberalizmu
funkcjonująca jako prawnicza meta-teoria (zob. Kaczorowski P., Demokratyczne państwo prawa
– inna wersja liberalizmu, [w:] Kowalski J. (red.), Państwo prawa. Demokratyczne państwo
prawne. Antologia, wyd. Oficyna wydawnicza Wyższej Szkoły Handlu i Prawa
im. R. Łazarskiego, Warszawa 2008).
40
Schmitt C., Legalność i prawomocność, dz. cyt., s. 19.
41
Zob. Tamże.
42
Schmitt posługuje się w tym kontekście celowo nieprzetłumaczonym angielskim terminem
chance by unaocznić czytelnikowi, że pochodzi on z wokabularza „liberalnej epoki wolnej
37
14
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
pod tym jedynie warunkiem, że zwolennicy danego poglądu, jeżeli osiągną
wpływ na rządy, będą postępować zgodnie z prawem. Jednakże, jeśli chodzi
o konstytucję weimarską, deklaracje te pozostają tylko pobożnymi życzeniami, co widać po analizie struktury i niektórych artykułów tego dokumentu. Wyrażają się w nich bowiem dość konkretne preferencje aksjologiczne. I tak, na przykład, artykuł 119 mówi, że „Małżeństwo jako podstawa
życia rodzinnego oraz utrzymania i pomnażania narodu znajduje się pod
szczególną ochroną Konstytucji”43. Podobną ochroną cieszą się inne, zgoła
nieneutralne aksjologicznie, instytucje jak wolność praktyk religijnych czy
własność prywatna (art., 135 i 153). Zdaniem niemieckiego prawnika „nie
można uroczyście obejmować konstytucyjną ochroną małżeństwa religii czy
własności prywatnej i w tej samej konstytucji oferować legalnej metody ich
unieważnienia”44 – a taką właśnie metodą jest deklarowana neutralność
liberalnego pozytywizmu prawniczego. Jak możemy przeczytać kilka stron
dalej: „Popieranie wartości i neutralność wobec nich wyklucza się. W obliczu poważnie potraktowanego poparcia i afirmacji wartości poważne
potraktowana neutralność oznacza ich negację”45.
Innym ważnym wątkiem świadczącym o sprzeczności praktyki prawnej
i zasad mających nią rządzić w parlamentarnym państwie prawodawczym
jest kwestia szeregu ograniczeń i zabezpieczeń przed zbyt dużą władzą
parlamentu. Konstytucja weimarska w pierwszej swej części ustanawia
parlamentarne państwo prawodawcze, by w drugiej niejako je osłabić, co
w istocie czyni ją „heterogeniczną drugą konstytucją”46. W demokracji
parlamentarnej z racji tego, że (jak nota bene w każdym innym rodzaju
demokracji) nie istnieje jakiś trwały i prawomocny podział narodu na
większość i mniejszość – procedura stanowienia prawa poprzez racjonalną
dyskusję, gwarantuje, że prawo jest efektem akceptowalnych dla każdego
uczestnika procesu legislacyjnego uzgodnień a nie „majoryzującego przegłosowania na zasadzie przemocy”47. W związku z tym nie ma tutaj „spraw
godnych i potrzebujących trwałej ochrony przed większością”48. Takie
ograniczenia władzy parlamentu jak wymóg osiągania większości kwalifikowanej, przy uchwalaniu szczególnego typu ustaw czy nienaruszalność
pewnych wartości ważnych dla ustrojodawcy, same w sobie są, zdaniem
Schmitta, rzecz jasna słuszne. Jednakże stanowią one „konstrukcyjną
sprzeczność z aksjologiczną neutralnością organizowanego w części
konkurencji i expectation, wyrażając mieszaninę szczęśliwego przypadku i legalizmu,
wolności i wyrachowania, arbitralności i odpowiedzialności charakterystycznych dla tego
okresu” (tamże, s.45).
43
Konstytucja Rzeszy Niemieckiej z 11 sierpnia 1919 roku, [w:] Tamże, s. 165-215.
44
Schmitt C., Legalność i prawomocność, dz. cyt., s. 76.
45
Tamże, s. 78.
46
Tamże, s. 66.
47
Tamże, s. 69.
48
Tamże.
15
Mateusz Binek
pierwszej [konstytucji weimarskiej – M.B.] parlamentarnego państwa prawodawczego i nie tylko ją ograniczają, lecz także niszczą”49.
Tak samo sprawa ma się z referendum, organizowanym w przekonaniu,
że jest ono bardziej demokratyczne niż zwyczajny tryb procedowania.
Problem w tym, że „Naród może powiedzieć tylko ››tak‹‹ lub ››nie‹‹, nie
może doradzać, namyślać się ani dyskutować, nie może rządzić ani zarządzać, nie potrafi też normować, lecz może tylko przedłożony mu projekt
sankcjonować swoim ››tak‹‹”50. Źródłem stanowionego w ten sposób prawa
nie jest zatem postulowana przez liberałów racjonalność, lecz wyrażona
wprost wola suwerena. Trzecim nadzwyczajnym prawodawcą przewidzianym przez konstytucję weimarską jest prezydent Rzeszy, który w myśl
artykułu 48 tejże konstytucji, może „w celu przywrócenia publicznego
bezpieczeństwa i porządku”51 uchylać prawa do wolności obywatelskich
(art. 114, 115, 117, 118, 123, 124) i własności. Jak zaś wiadomo, prawa te są
duchowymi podstawami liberalnego państwa uzasadniającymi sens jego
istnienia.
4. Krytyka parlamentaryzmu
Wygląda więc na to, że twórcy konstytucji weimarskiej, zakładali, wbrew
zasadom parlamentarnego państwa prawodawczego, iż jego kluczowa
instytucja wcale nie jest gwarantem jakiejś szczególnej rozumności prawa.
Parlament, zdaniem autora Nauki o konstytucji, utracił swoje ideowe
fundamenty – nikt nie wierzy bowiem, że jest on „skutecznym środkiem
zwalczania politycznego dyletantyzmu i jedynym sposobem utorowania
drogi do polityki ludziom zdolnym i porządnym”52. Jest raczej tak, że już
w dwudziestoleciu międzywojennym, „polityka przestała być kwestią elity,
a stała się pogardzanym zajęciem pewnej klasy ludzi niecieszących się
zbytnim szacunkiem”53. Decyzje polityczne nadal jednak zapadały a państwo
nadal funkcjonowało. Tyle tylko, że decyzje te podejmowane były podczas
tajnych posiedzeń liderów głównych partii lub też wcale nie w gmachu
parlamentu lecz w komitetach frakcji rządzących54. Na sali obrad natomiast,
nikt na poważnie nie zakładał, że może przekonać oponenta co do słuszności
swych poglądów. Chodziło jedynie o zdobycie większości głosów, która
umożliwia rządzenie a środkiem do tego celu wcale nie musi być racjonalna
argumentacja. Końcowym wynikiem takiej sytuacji było to, powiada
Schmitt, że „niektóre zasady parlamentaryzmu, (…) sprawiają dziś wrażenie
49
Tamże, s. 74-75.
Tamże, s. 144.
51
Zob. Konstytucja Rzeszy Niemieckiej, dz. cyt.
52
Schmitt C., Duchowa i historyczna sytuacja dzisiejszego parlamentaryzmu, [w:] tenże,
Teologia polityczna…, dz. cyt., s. 144.
53
Tamże, s. 145.
54
Zob. Tamże, s. 162.
50
16
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
zbędnych dekoracji – niepotrzebnych i kiczowatych, jakby ktoś w ogrzewanym centralnie pomieszczeniu wymalował farbą na ścianie płomienie
imitujące prawdziwy ogień w kominku”55.
Tę, jakże i dziś aktualną, diagnozę niemiecki myśliciel wywodzi nie
z przekonania, w myśl którego politycy są jakoś szczególnie odrażającymi
kreaturami, lecz z faktu, iż wyczerpała się epistemologiczna i socjologiczna
podstawa samej idei parlamentaryzmu. Ze względu na celową bądź
nieświadomą negację polityczności liberałowie pokroju Benjamina
Constanta czy Johna Stuarta Milla głosili – że podobnie jak w przypadku
konkurencji ekonomicznej, gdzie harmonia wyłania się na skutek wolnej gry
interesów poszczególnych jednostek – „wolna wymiana poglądów prowadzi
nas do prawdy”56. Coś co może i działa na niwie ekonomicznej bądź
naukowej, przeniesione zostało na grunt polityki. Taki zabieg mógł udać się
jedynie pod warunkiem, że parlament składałby się z ludzi pochodzących
z odpowiednich klas społecznych. Źródłem parlamentaryzmu i liberalizmu
nie jest bowiem wcale demokracja, lecz forma wysublimowanego mieszczańskiego elitaryzmu. „Jeszcze w połowie XIX wieku parlamentaryzm
wynikał z pewnych odczuć, przede wszystkim z przywiązania do starej
klasycznej tradycji zachodnioeuropejskiego wykształcenia, wyrażał lęk ludzi
wykształconych i subtelnych przed władzą motłochu, a więc przed
demokracją”57 – pisze Schmitt.
Rządy ludu wyrażają się w sposób dalece właściwszy jego ontologicznemu charakterowi, rozumianemu jako realne i elementarne, publiczne
zgromadzenie, przy spełnianiu aktów aklamacji – czyli „prostych okrzyków”
wyrażających „aprobatę lub dezaprobatę” względem jakiegoś projektu czy
przywódcy58- niż przy tajnym głosowaniu w wyborach do parlamentu. Tajne
głosowanie, tak ważne dla liberalnego demokratyzmu, „przekształca
obywatela państwa (…) czyli figurę swoiście demokratyczną, tzn. polityczną,
w osobę prywatną, która wychodząc od prywatności – czymkolwiek by ona
nie była: jej religią, interesem ekonomicznym czy jednym i drugim – wyraża
prywatny sąd i oddaje głos”59. Jakkolwiek zaskakująco by to nie brzmiało,
w niektórych wypadkach o wiele większą demokratyczną legitymizacją
cieszą się więc dyktatury aniżeli parlamenty60. Procesy społeczne dążące do
osiągnięcia identyczności rządzących i rządzonych związane z demokracją
masową sprawiły, że według Schmitta, parlament stracił swoje „moralne
i duchowe podłoże na którym wyrósł” i stał się „jałowym aparatem, który
funkcjonuje już tylko siłą mechanicznego bezwładu”61.
55
Tamże, s. 147.
Tamże, s. 180.
57
Tamże, s. 143.
58
Zob. Schmitt C., Nauka o konstytucji, dz. cyt., s. 388.
59
Tamże, s. 380.
60
Zob. Holmes, S., dz. cyt., s. 80.
61
Schmitt C., Duchowa i historyczna…, dz. cyt. s. 164.
56
17
Mateusz Binek
5. Zakończenie
Przedstawione wyżej główne wątki krytyki liberalizmu każdego czytelnika dzieł Schmitta zmuszają do refleksji nad współczesną sytuacją
liberalnych społeczeństw. Przeciwnicy liberalnego kształtu stosunków
politycznych znajdą w nich pokaźny arsenał druzgocących argumentów
potwierdzających ich poglądy. Niemniej jednak, w lekturze książek
niemieckiego prawnika znajdują inspiracje także zwolennicy liberalizmu.
Chantal Mouffe poprzez poważny namysł nad tezami autora Teologii
politycznej nie chce wszakże liberalnej demokracji osłabiać, lecz wzmacniać.
Chce to osiągnąć chociażby dzięki odrzuceniu złudzenia o bezkonfliktowym
charakterze liberalnych wspólnot politycznych62. Podobnie Jan Tokarski
namawia do zrezygnowania z głoszenia „liberalizmu prometejskiego”
sprowadzającego politykę jedynie do pewnych reguł gry, na rzecz „liberalizmu sceptycznego”, który „uznaje nieograniczony konflikt za potencjalnie
możliwy”63.
Jak się wydaje, największą filozoficzno-polityczną zasługą Schmitta jest
to, kieruje on naszą uwagę na, nieredukowalną i potencjalnie wiążącą się
z przemocą, sferę polityczności, w której racjonalność ustępuje miejsca sile
i woli przetrwania. Polityczność nie znika wraz z postępem cywilizacyjnym,
chowa się jedynie pod maską gospodarki czy specyficznie rozumianej
moralności. Jest tak dlatego, gdyż stanowi ona ważny, choć miejscami
przerażający, wymiar ludzkiej egzystencji. Uprawiając filozofię polityki
wymiar ów musimy zawsze brać pod uwagę, jeżeli tylko nie chcemy odnieść
intelektualnej porażki.
Literatura
Schmitt C., Legalność i prawomocność, tłum. Baran B., wyd. Aletheia, Warszawa
2015
Schmitt C., Nauka o konstytucji, tłum. Kurkowska M., Marszałek R., wyd. Teologia
Polityczna, Warszawa 2013
Schmitt C., Teologia polityczna i inne pisma, tłum. Cichocki M.A., wyd. Aletheia,
Warszawa 2012
Bartyzel J., W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, wyd. Instytut
Edukacji Narodowej, Lublin 2004
Holmes S., Anatomia antyliberalizmu, tłum. Szacki J., wyd. Znak, Kraków 1998
Kaczorowski P., Demokratyczne państwo prawa – inna wersja liberalizmu,
[w:] Kowalski J. (red.), Państwo prawa. Demokratyczne państwo prawne. Antologia,
wyd. Oficyna wydawnicza Wyższej Szkoły Handlu i Prawa im. R. Łazarskiego,
Warszawa 2008
62
63
Zob. Mouffe Ch., dz. cyt., s. 9.
Zob. Tokarski J., Lekcja Carla Schmitta, Przegląd Polityczny, 127/128 (2014), s. 30.
18
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
Kaczorowski P., My i oni. Państwo jako jedność polityczna : filozofia polityczna
Carla Schmitta w okresie republiki weimarskiej, wyd. SGH, Warszawa 1998
Koźmiński K., Carl Schmitt na tle doktryny rewolucyjnego konserwatyzmu,
Anthropos?, 10-11 (2008)
McCormick J.P., Irracjonalny wybór i krwawa walka. Wprowadzenie do teorii Carla
Schmitta, tłum. Warso A., Kronos. Metafizyka. Kultura. Religia, 3 (2008)
Mouffe Ch., Wyzwanie Schmitta, [w:] taż (red.), Carl Schmitt: wyzwanie
polityczności, tłum. Leśniak T., wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2011
Müller J. W., Schmitt i jego dzieło, tłum. Klub A.,A., Przegląd Polityczny, 127/128
(2014)
Skarżyński R., Od chaosu do ładu. Carl Schmitt i problem tego, co polityczne, wyd.
von borowiecky, Warszawa 2012
Tokarski J., Lekcja Carla Schmitta, Przegląd Polityczny, 127/128 (2014),
Wielomski A., Wpływ Maxa Webera na teologię polityczną Carla Schmitta [w:].
Jaczyński, S., Kunikowski J. (red.), Kultura bezpieczeństwa. Potrzeby
i uwarunkowania. Księga jubileuszowa dedykowana profesorowi Marianowi
Cieślarczykowi, Siedlce 2016
Żychliński A., Prywatna mitologia. Sens i niepowodzenie, Przegląd Polityczny,
127/128 (2014)
Główne wątki Schmittowskiej krytyki liberalizmu
Streszczenie
W artykule chciałbym poddać analizie formułowaną przez Carla Schmitta krytykę tak podstaw
teoretycznych, jak i instytucji państwa opartego na zasadach liberalnej demokracji. W krytyce
tej można wyróżnić kilka wątków. Po pierwsze i najważniejsze, Schmitt, stawiając tezę
egzystencjalnym wymiarze polityczności twierdzi przy tym, że liberalizm, który egzystencjalność tego, co polityczne chce zneutralizować poprzez etykę i ekonomię, nie jest w zasadzie
teorią polityczną sensu stricto. W związku z tym, rozwiązania prawne oparte na złudzeniu
neutralności i bezalternatywności liberalizmu nie dość że są nieadekwatne w stosunku do
swego przedmiotu, to jeszcze są wewnętrznie sprzeczne na poziomie konstrukcyjnym. Przykładem takiego stanu rzeczy jest Konstytucja weimarska wraz z zawartą w niej możliwością
istnienia trzech nadzwyczajnych prawodawców (Legalność i prawomocność). Ponadto, z substancjalnej antypolitycznośći liberalizmu wynika także kryzys parlamentaryzmu. Parlament
bowiem jest swego rodzaju emanacją epistemologicznej koncepcji docierania do prawdy za
pomocą racjonalnej argumentacji i dyskusji, której to propagatorami byli J. Bentham
i J.S. Mill. Jego kryzys, opisany przez Schmitta w Duchowej i historycznej sytuacji
dzisiejszego parlamentaryzmu, nie wynikał z niedomagań kultury czy obyczajów klasy
politycznej lecz z tego, że utracił on swoje duchowe podstawy, stanowiące warunek sine qua
non poprawnego funkcjonowania. Ostatnim wątkiem, który chciałbym poruszyć w artykule
jest podjęta przez autora Teologii politycznej próba wykazania przygodności związku
liberalizmu i demokracji. Zdaniem Schmitta, już sama geneza i historia liberalizmu świadczy
przeciwko postulowanemu przez jego przedstawicieli demokratyzmowi.
Słowa kluczowe: liberalizm, demokracja, polityczność, parlamentaryzm
19
Łukasz B. Pilarz1
Godność człowieka w okresie post mortem
– ujęcie prawno-filozoficzne
„Zachować godność człowieka to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet przy zewnętrznym
zniewoleniu.”
Jerzy Popiełuszko
„Godność człowieka polega na tym, żeby działać rozsądnie i decydować samemu.”
Max Frisch
1. Wstęp
O godności człowieka napisano już wiele. Wciąż jednak pojawiają się od
czasu do czasu pytania, które z natury rzeczy wydawałyby się nawet
o znaczeniu zasadniczym, jak chociażby czym tak na prawdę w istocie ów
godność jest? Jak stwierdził już Alf Ross jest to sui generis tû-tû2, coś bliżej
nieokreślonego, co pojawia się w życiu każdego człowieka od chwili
poczęcia (chociaż nadal co do tego są pewne wątpliwości, jak mniemam
pogląd zdecydowanie większościowy już został przynajmniej w europejskiej
kulturze prawnej w sposób zdecydowany ukształtowany)3 i trwa przez całe
życie aż do śmierci (sic!!)4. Jest to zatem coś niczym magicznego, co pojawia
1
[email protected], lek. med., mgr prawa, doktorant w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego i Prawa Europejskiego, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Śląski w Katowicach, www.wpia.us.edu.pl
2
A. Ross, Tû -Tû, Harvard Law Review, 70, 1957, s. 812-825.
3
Jak opisuje Ross na łamach Harward Law Review antropolog Ydobon (oczywiście
nieistniejący, a w rzeczywistości żyjący w Persji w II wieku p.n.e) bada plemię tubylcze,
zamieszkujące wyspę Noisulli. Członkowie tego plemienia wierzą w tû –tû. Wierzą, że jeśli
popełni się czyn (złe, nieczyste mięso staje się tû -tû), to powoduje konieczność dokonana
pewnych rytuałów oczyszczających, których nieodbycie może spowodować zagrożenie
kataklizmem. Ross na tym gruncie tworzy dociekanie co to jest tû –tû?
4
Patrz szerzej w tym zakresie Pilarz Ł.B., Argument tû –tû a standardy konwencji bioetycznej,
[w:] Polscy doktorzy i doktoranci w rozwoju światowej myśli naukowej, red.: Woźniak M., Pilarz
Ł.B., Drewniak M. Słupsk 2015, s. 79 i nast. Według Alfa Rossa prawo jest efektem nie tyle
zbioru wspólnych relacji psychologicznych (jak podawał Olivecron), ale po prostu efektem
psychiki. Każde powoływanie się na normę prawną powoduje swego rodzaju reakcje
neuropsychologiczna w umyśle odbiorcy, która wpływa na dalsze podjęcie takich, a nie innych
decyzji. Ponadto Olivercoron stwierdził, że każdy imperatyw prawny jest kojarzony
„psychologicznie z działaniem pewnych instytucji”. Prawo zatem jest „zbiorem imperatywów
przygotowanych przez te instytucje w odpowiedni proceduralnie sposób, a następnie ogłoszonych
i opublikowanych”. Realiści skandynawscy posługiwali się przede wszystkim kategoriami
20
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
się nagle, towarzyszy nieodłącznie człowiekowi i nagle znika, jednak tak
naprawdę nikt nie wie, co to konkretnie jest i nie potrafi tego zdefiniować5.
Sytuację z wyspy można odnieść do godności. Tû-tû należy traktować jako
coś mającego naczelne znaczenie w całym systemie norm plemienia, bez tûtû bowiem cały system norm traci znaczenia6. Godność uznawana jest jako
wartość absolutna najwyższa, unikalny przymiot istoty ludzkiej. Czym ona
jest? – odpowiedzi na to pytanie się nie znajdzie. Godność jest to par
exelance pojęcie pośredniczące7. W polskim porządku prawnym prób
legalnego zdefiniowania godności człowieka prawodawca raczej się nie
podjął i nic nie wskazuje na to, aby jakieś działania na to wskazywały.
Godność człowieka będącą źródłem wszelkich praw i wolności jest
również gwarantem prawa do integralności i nienaruszalności cielesnej.
Powyższe w przypadku osób żyjących, (mówiąc kolokwialnie „za życia”)
istnieje niejako od zawsze, co więcej nigdy nie wymagało specjalnego
uzasadnienia, co widać chociażby na przykładzie specjalnych obostrzeń
w zakresie dokonywania zabiegów z naruszeniem powłok ciała. Przełożenie
jednak tego prawa na ciało człowieka post mortem już nie jest takie
oczywiste, bynajmniej wymaga większego uzasadnienia na gruncie
doktrynalnym. Z tego też wynikają pewne wątpliwości co do zasadności
psychologicznymi, bowiem istotę prawa odnajdywali w reakcjach psychologicznych
rzeczywistości. Te z kolei reakcje psychologiczne pod wpływem pewnych zwrotów językowych,
powodują konkretne zachowania w społeczeństwie.
5
Po pierwsze prawo powoduje pewne zachowania wśród ludzi jako reakcje na konkretne zwroty
językowe. Konkretny zwrot językowy, będąc swoistego rodzaju bodźcem wywoduje reakcję
emocjonalną, która z kolei doprowadza do podejmowania konkretnych zachować. Wiele jednak
z tych zwrotów (pojęć) ma charakter abstrakcyjny, metafizyczny i powinno zdaniem
Hagerströma zostać wyeliminowanych z funkcjonowania w obiegu społecznym. Są to jeszcze
zaszłości wywodzące się z prawa rzymskiego, kiedy wierzono, że wypowiedzenie konkretnej
formułki słownej powodowało niczym w sposób magiczny materialne ziszczenie się czegoś, co
tak na prawdę nie ma podstaw bytu fizycznego w rzeczywistości, nie posiada realnego
odpowiednika materialnego w rzeczywistości.
6
Przechodząc jeszcze raz na grunt realizmu skandynawskiego pojęcia takie jak prawo czy
państwo można odnieść do pewnego pierwiastka metafizyczności, jak to uczynił chociażby
A. Peczenik: „pojęcia wartościujące, takie jak „dobry” i „piękny” są wewnętrznie sprzeczne.
Z pozoru (tylko – przyp. Ł.P.) mówią coś na temat przedmiotów […], ale w rzeczywistości nie
komunikują niczego, wyrażając jedynie uczucia […]. Co więcej twierdzenia wartościujące nie
posiadają wartości prawdy i fałszu, jako ze opisują obiekty, które nie znajdują się ani w czasie,
ani w przestrzeni. Wartość istniejąca w obrazie – np. piękno w nim „istniejące” – w ogóle nie
istnieje w żadnym określonym sensie. Dlatego też […] państwo i prawo, między innymi, są
jedynie wytworem jedynie naszej wyobraźni”. Por. A.Peczenik, Krytyka i obrona dogmatyki
prawa, tekst dostępny w serwisie: www.szczecin.ivr2003.net (dostęp na dzień 23.05.2016).
7
M. Safjan, L. Bosek, Prawo a dylematy współczesnej medycyny i genetyki [w:] Biologia
molekularna w medycynie. Elementy genetyki klinicznej, J. Bal [red:] Warszawa 2011, patrz
również uwagi na temat godności istoty ludzkiej w: T. Smyczyński, Pojęcie i status prawny
dziecka poczętego, SP 1989, nr 4., a także T. Sokołowski, Sytuacja prawna nasciturusa w art.
9 projektu kodeksu cywilnego, RPEiS 209, nr 2.
21
Łukasz B. Pilarz
przedłużania godności na okres post mortem. Zasadne jest zatem ustalenie
jaką wartość posiada godność ludzka poprzez określenie jej aksjologicznych
właściwości z punktu widzenia etyki, filozofii i prawa. Ponadto w tym ujęciu
należy zadać sobie trud określenia wyraźnych granic początku i końca
godności człowieka i odniesienie ich do początku i końca istnienia istoty
ludzkiej8. Przedstawione dwa opozycyjne poglądy, skłaniają się w kierunku
jednak tego mniejszościowego zarówno w doktrynie jaki orzecznictwie9. Ten
ostatni hołduje przedłużeniu ochrony godności ludzkiej na okres post
mortem10.
Próby przekwalifikowania prawnego statusu zwłok podejmowane są
w zabiegach legislacyjnych nie tylko w Polsce. Definiowanie podmiotowości
to nadawanie zdolności do posiadania obowiązków lub uprawnień. Zatem
podmiotem prawa jest ktoś komu te prawa i obowiązki są przypisywane.
Dzielenie się świata rzeczywistego na rzeczy i przedmioty było już obecne
w instytucjach Gaiusa, wszystko co jest regulowane prawem na świecie to
osoby, rzeczy lub czyny11. Wyłączając zatem te ostatnie można przyjąć
pewien dychotomiczny podział świata w sposób uporządkowany12.
Uzasadnieniem podjęcia w niniejszej pracy rozważań ochrony prawnej
godności ciała zmarłego człowieka jest szczególna doniosłość owej
problematyki w związku, z jak wydawać by się mogło nie wyczerpującą
obecnie regulacją prawną. Obecna problematyka nie doczekała się jeszcze
solidnej monografii w zakresie komercjalizacji ciała ludzkiego w kontekście
pojmowania praw człowieka w innych kulturach filozoficzno-prawnych13.
Współczesne nam opracowania dotyczące tej problematyki poczynione
8
Abstrahuje już w tym momencie od wywodów dotyczących prób zdefiniowania i ścisłego
określenia czym w istocie swojej ów istota ludzka jest. Nie mieści się to bowiem w ramach
problematyki niniejszego szkicu.
9
Patrz przykłady orzeczeń wydanych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w dalszej
części niniejszego szkicu.
Hryniewicz J.T., Prawa człowieka w międzynarodowym kontekście kulturowym, Sprawy
międzynarodowe, 2009, nr 3(LXII), s. 92 i n.
10
Chodzi tutaj głownie o problem podmiotowości, jak ją rozumieć w wielu miejscach świata,
coraz częstsze są przypadki prób przypisywania podmiotowości zwłokom.
11
Instytucje Gajusza, Institutiones napisane przez Gajusza około 160 roku n.e. Składa się
z czterech ksiąg. Przełomowa była zastosowana w nim systematyka prawa, które zostało
podzielone na trzy działy: ius quod ad personas pertinet (dotyczące osób) księga I, ius quod ad
res pertinet (dotyczące rzeczy) księgi II i III, ius quod ad actiones pertinet (dotyczące powództw)
księga IV. Por. również M. Safjan, Efekt horyzontalny praw podstawowych w prawie prywatnym
– autonomia woli a zasada równego traktowania, KPPryw. 2009, nr 2.
12
M. Safjan, Refleksje wokół konstytucyjnych uwarunkowań rozwoju ochrony dóbr osobistych,
KPPryw. 2002, nr 1.
13
Kasznicki K., Handel ludźmi w świetle postepowań karnych prowadzonych w latach
1995-2005 (w:) Lasocik Z., (red.) Handel ludźmi. Zapobieganie i ściganie, Warszawa 2006.
22
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
zostały jedynie w formie artykułów w pracach zbiorowych. Należy tutaj wymienić przykładowo chociażby prace A. Bisztygi14.
W niniejszej pracy wyodrębniono podstawowe zadania badawcze, których głównym celem jest kompleksowe ujęcie problematyki godności
ludzkiej post mortem, w kontekście komercjalizacji ciała ludzkiego
i poszanowania szczątków ludzkich15. Pierwszym zadaniem badawczym było
ustalenie jaką wartość posiada godność ludzka i określenie jej aksjologicznych właściwości z punktu widzenia etyki, filozofii i prawa16. Ponadto
w tym ujęciu autor zadał sobie trud określenia wyraźnych granic początku
i końca godności człowieka i odniesienie ich do początku i końca istnienia
jednostki ludzkiej. Przedstawiono w tym zakresie dwa opozycyjne poglądy,
skłaniając się w kierunku jednak tego mniejszościowego zarówno w doktrynie, jak i orzecznictwie17. Ten ostatni hołduje przedłużeniu ochrony godności
ludzkiej na okres post mortem. Drugim zadaniem badawczym była analiza
dogmatyczna przepisów chroniących godność człowieka w okresie post
mortem i określenie siły tej ochrony w świetle przepisów międzynarodowych. Ważna w tym polu było uwzględnienie poglądów de lege lata i de
lege ferenda.
14
A. Bisztyga, Dekalogi europejskiej i islamskiej koncepcji praw człowieka (w:) Azjatyckie
systemy ochrony praw człowieka. Inspiracja uniwersalna -uwarunkowania kulturowe -bariery
realizacyjne. Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak, Toruń 2016, s. 95-104 oraz tenże Godność
człowieka jako kategoria konstytucyjna. Interpretacja art. 30 Konstytucji RP, Zeszyty Naukowe
Górnośląskiej Wyższej szkoły Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach, 2003, s. 7.
Oraz podobnie K. Szreder, Prawa człowieka a islam – prawa człowieka w Koranie (w:)
Azjatyckie systemy ochrony praw człowieka. Inspiracja uniwersalna -uwarunkowania kulturowe
-bariery realizacyjne. Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak, Toruń 2016, s. 105-116.
15
W tym zakresie patrz szerzej; D. Ranson, Medal issue, Journal of Law and medicine, 1998, nr
6, s. 16, D. Mortimer, Property rights in body parts: the relevance of Moor’s case in Australia,
Monash University Law Review, 1993, nr 2, s. 217-245, P. Herring, L. Chau, My Body, Your
Boy, Our Body, Medical Law Review 2007, nr 15, 36, R.N. Nwabueze, Biotechnology and the
Challenge of Property. Property Rights in dead Body, Body parts, and genetic Information,
Hampshire 2007, s 44, R. Atherton, Claims on the deceased: The Corpse as Property, Journal
Law and medicine 2001, nr. 4, s. 361.
16
Dla zachowania przyjętej wcześniej konwencji metodologicznej również na gruncie rozważań
nad znaczeniem nadawania godności człowiekowi w okresie post mortem koniecznym będzie
skonkretyzowanie pojęcia godności. Ze względu jednak na zakres tematyczny niniejszego
opracowania nie będę podejmował polemiki z zaprezentowanym przez E. Olżanowskiego
poglądem w kwestii znikomej teleotologcznej zasadności wyrównania na gruncie prawa
międzynarodowego godności osobowej i osobistej.
17
Shakir Kitab, Wybrane zagadnienia klasycznego ustroju politycznego w Islamie, Bydgoszcz
2004, s. 99.
Hryniewicz J.T., Prawa człowieka w międzynarodowym kontekście kulturowym, Sprawy
międzynarodowe, 2009, nr 3(LXII), s. 92 i n.
23
Łukasz B. Pilarz
2. Pojęcie podmiotowości a osobowości w prawie i filozofii
To co jest kluczowe z punktu widzenia możliwości myślenia o podmiotowości to jej utożsamianie z godnością. Podmiotowość prawna jest pewnym
tworem konwencjonalnym, zatem samo prawo tworzy to pojęcie. Stworzenie
takiej instytucji decyduje komu jest przypisywana, a komu jest odmawiana.
W ujęciu historycznym można powiedzieć o sposobach legitymizacji
podmiotów, którym można przypisać podmiotowość prawną, które
ujmowane było w różny sposób. To co rozumiemy obecnie pod pojęciem
podmiotowości prawnej to możliwość bycia podmiotem prawa, każda osoba
fizyczna musi być traktowana jako podmiot od urodzenia aż do śmierci.
Jednak w historii koncepcja ta wyewoluowała w znacznym stopniu. Jest to
pewne uniwersalium, z dorobku którego korzystamy we współczesnej
kulturze prawnej i czerpiemy z myśli prawniczej18. Cechy przysługujące
wyłączne ludziom są podbudowane na filozofii prawa, na pewnym obrazie
świata, który w oczach prawników jest antropocentryczny. Obraz ten
ogniskuje się na zasadniczym przeciwstawieniu człowieka innym bytom tego
świata19. Jest to nierozerwalnie związane z godnością człowieka, która jest
elementem przypisywanym tylko i wyłącznie człowiekowi. Żadna inna istota
nie może się nią legitymizować. Jest to oparte na pewnym rytualnym,
ogólnie przyjętym w teorii procederze, że każdy człowiek z chwilą urodzenia
się żywym, otrzymuje pewien tajemniczy przymiot zwany godnością, która
stanowi swego rodzaju przepustkę do bycia podmiotem prawa. Jest to pewna
aksjologia humanizmu prawniczego, co jest jednocześnie pewnym
uzasadnieniem tego, dlaczego tak a nie inaczej, podmiotowość człowieka jest
ujmowana w europejskiej kulturze prawnej. Ta humanistyczna aksjologia
prawa coraz częściej kłóci się z pojmowaniem świata, z jego rozwojem
ewolucjonistycznej wizji świata. W świetle antropocentrycznej koncepcji
świata, człowiek jest czymś innym, oderwanym od reszty świata, która tej
godności jest pozbawiona20. Pewna tego konsekwencja to uświadomienie
sobie pewnych form świadomości poza gatunkiem człowieczym21. Dereifikacja zwierząt, czyli wyłączenie ich z kategorii rzeczy, przy jednoczesnym
18
Jak zauważa T. Pietrzykowski każdej epoce wydawało się, że ostatecznie kształtuje rozumienie
tego pojęcia. Prawdopodobnie pojęcie podmiotowości, jak można mniemać, będzie ewoluowało
nadal.
19
T. Pietrzykowski, Podmiotowość prawna – ujęcie teoretyczne, [w:] O czym mówią prawnicy,
mówiąc o podmiotowości, Katowice 2015, s. 21 i n.
20
L. Philipps, Tû -Tû Sui concetti giuridice e le reti neurali, i-lex, sept. 2004, n. 1. (franc.),
Philipps L., Tû –Tû 2. Von Rechtsbegriffen und neuronalen Netzen. [w;] Rechtsentstehung und
Rechtskultur, Heinrich Scholler zum 60. Geburtstag, red. Philipps L., Wittmann R.,
Decker&Muller, Heidelberg, 1991.
21
M. Jagielski, Podmioty w prawach człowieka, [w:] O czym mówią prawnicy, mówiąc
o podmiotowości, Katowice 2015, s. 139 i n.
24
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
nie włączaniu ich do kategorii osób22. Wszystko dzieli się na rzeczy lub
osoby, przy których nagle wprowadzenie nowej kategorii powoduje
zamieszanie i tymczasowość pewnego stanu rzeczy, a sam dualizm pojęciowy staje pod znakiem zapytania. Wszyscy mają świadomość pewnego
niedosytu prawnego tego pojęcia23. Dereifikacja ma zapobiec traktowaniu
zwłok jako rzeczy, co w oczywisty sposób przekłada się na ich praktyczne
traktowanie24 (personifikacja zwłok, podobnie jak niektórych zwierząt – co
przekłada się w prosty sposób na traktowanie w kategorii nie-rzeczy, ale
również ich personifikacja. Jest to pewien kierunek, który budzi moje
uzasadnione, bądź co bądź wątpliwości. Identyczne obiekcje daje się
zauważyć ze strony prawodawcy25. Odrzucenie humanistycznej koncepcji
prawa, zastana aksjologii opierają się na dwóch podstawowych przesłankach:
po pierwsze, człowiek posiada pewien przymiot, który nadaje mu wartość
moralną, człowieczeństwo niesie ze sobą pewien ładunek roszczeń
moralnych, po drugie zaś a contrario inne istoty ze względu na swoją
przynależność gatunkową z czysto ewolucjonistycznego i biologicznego
punktu widzenia się nie legitymizują (należy im tego przymiotu z góry
odmówić)26. Uszanowanie koncepcji humanistycznej statusu moralny
człowieka może istnieć dzięki pewnym innym jego wykładnikom27.
Utożsamianie podmiotowości i osobowości staje się zatem zasadniczym
problemem. Dopóki warunkiem sine qua non osobowości jest podmiotowość, należy dążyć do oderwania od siebie tych dwóch pojęć, co w pewnym zalążkowym ujęciu zostało już po części dokonane28. Traktować należy
zatem jedynie jako jeden z możliwych typów podmiotów prawa. Odróżnienie
dwóch typów podmiotowości daje możliwość posiadania potencjalnie
wszelkich możliwych praw i wolności, co statuuje art. 30 Konstytucji RP29.
Podmiotowość nieosobowa, która obejmuje pewien elementarny poziom
zdolności do posiadania interesów, podlegających ważeniu, kolidujących
z interesami innych ludzi. Konstytucjonalizacja statusu zwłok i szczątków
22
T. Pietrzykowski, Ujarzmienie Lewiatana. Szkice o idei rządów prawa. Katowice 2014, s. 139 i n.
L. Wienberg, Of Theory and theodicy: The Problem of Immoral Law [w:] Law and Justice in
a Multistate World. Essays in Honor of Arthur T. von Mehren, red. J.A.R. Nafziger S.C.
Symeonides, Ardsley, 2002, s. 473-502.
24
A. Gudaniec, U podstaw jedności bytowej człowieka. Studium z metafizyki osoby, Lublin, 2016.
25
W. Osiatyński, Wprowadzenie do pojęcia praw człowieka. Szkoła Prawa Człowieka. Teksty
wykładów. Warszawa 1998, s. 18-19.
26
T. Pietrzykowski, Podmiotowość prawna…, s. 14.
27
M. Piechowiak, Pojęcie praw człowieka (w:) Wiśniewski L., (red.) Podstawowe prawa
jednostki i ich sądowa ochrona, Warszawa 1997.
28
R.A. Tokarczyk, Istota i komparatystyka europejskich i azjatyckich uwarunkowań systemów
ochrony praw człowieka (w:) Azjatyckie systemy ochrony praw człowieka. Inspiracja
uniwersalna -uwarunkowania kulturowe -bariery realizacyjne. Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak,
Toruń 2016, s.13 i n.
29
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz. U. z 1997 r. Nr 78, poz.483).
23
25
Łukasz B. Pilarz
ludzkich jest coraz bardziej zauważalna na przykładzie konstytucji Szwajcarii, Serbii, Słowenii.
Jak zauważa słusznie T. Pietrzykowski „o traktowaniu każdej istoty ludzkiej jako podmiotu prawa przesądzają, jak się zdaje, przede wszystkim racje
moralne”30. Inna kwestia dotyczy nadawania takiej osobowości osobom
prawnym, to jednak nie mieści się w obrębie naszych rozważań. Przyrodzona
godność człowieka uważana jest za aksjologiczny fundament porządków
prawnych naszej prawnej kultury europejskiej31. W tym kontekście jednak
warto zastanowić się na jakiej podstawie w historii prawo niejednokrotnie
przyznawało podmiotowość prawną (czasem również godność) bóstwom,
duchom, czy zmarłym32. Pytanie zatem zasadnicze, które zarazem staje się
celem nadrzędnym artykułu, to próba odpowiedzi na pytanie, czy godność
człowieka jest przedłużana po śmierci na okres post mortem. Uznanie
bowiem za posiadacza odpowiednich praw i obowiązków jest nierozerwalnie
związane z przypisanie godności33. Skoro bowiem godność człowieka opiera
się w dużej mierze na koncepcji humanizmu prawnego, a przyznanie
godności zależy w dużej mierze od kwalifikacji do bytu człowieczeństwa, to
zasadnicze pytanie brzmi, czy z chwilą śmierci człowiek przestaje być
człowiekiem? Skoro warunkiem sine qua non nadawania godności, której nie
można odebrać jest bycie człowiekiem, to czy w związku z tym zwłoki tracąc
przymiot godności, tracą również przymiot człowieczeństwa. Humanizm
prawny stanowi podstawowy fundament naszej europejskiej kultury prawnej,
u podstaw której leży przekonanie, że człowiek jest bytem, lub z czysto
biologicznego punktu widzenia gatunkiem szczególnym, który w istotny
sposób wyróżnia się ze wszystkich bytów tego świata materialnego, a zatem
tym samym należy mu się szczególny przymiot, dzięki któremu będzie
wyróżniony. Tym przymiotem jest właśnie godność. Próby stworzenia
jednak istotnych cech, które decydowałyby o kwalifikacji do gatunku
człowieka to kryteria genealogiczne, genetyczne, morfologiczne, czy
w końcu biologiczne34. W kontekście naszych rozważań wspominane
kryteria można przedłużyć na okres post mortem. Problem jednak pojawia się
w przypadku kryteriów psychologicznych, filozoficznych i etycznych, które
30
T. Pietrzykowski, Podmiotowość prawna – ujęcie teoretyczne, [w:] O czym mówią prawnicy,
mówiąc o podmiotowości, Katowice 2015, s. 21 i n.
31
K. Wojtyczek, Granice ustawodawczej ingerencji w sferę praw człowieka w Konstytucji RP.
Kraków 1999, s. 20 i n.
K. Motyka, Prawa człowieka. Idee, instytucje prawne, praktyka, [w:] Konstytucjonalizm we
współczesnym świecie, red. K. Motyka, Lublin 1998, s. 63-64.
32
W. Osiatyński, Wprowadzenie do pojęcia praw człowieka. Szkoła Prawa Człowieka. Teksty
wykładów. Warszawa 1998, s. 18-19.
33
M. Kiełtyka, Zwalczanie handlu ludźmi jako przejaw ochrony praw człowieka, [w:] Prawa
człowieka we współczesnej dyplomacji państw, red. K. Lankosz, P. Czubik, Bielsko-Biała,
2007, s. 73 i n.
34
T. Pietrzykowski, Podmiotowość prawna – ujęcie…, s. 25 i n.
26
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
mają służyć do oceny człowieczeństwa, a tym samym nadania przymiotu
godności. Są to chociażby posiadanie przymiotów osoby, która ma być
świadoma i racjonalna, posiadanie zdolności do ich rozwinięcia35. Wprowadzane jest również pojęcie tzw. rodziny ludzkiej lub hominem causa36.
Prawo jest bowiem instytucją, która dedykowana jest zabezpieczeniu
i realizacji interesów człowieka i tylko człowieka37. Czy zatem miarą
człowieczeństwa są takie elementy, jak przykładowo tworzenie i rozwój
różnorodnych form komunikacji form kultury, moralności, umiejętność
planowania, samoświadomości, przekazywania emocji w sposób złożony
i wieloetapowy? Tych cech z pewnością martwemu człowiekowi nie można
przypisać. Zauważalna jest zatem w naszej kulturze prawa antropocentryczna
koncepcja godności człowieka, w odróżnieniu od kultury i filozofii islamu,
gdzie zauważa się koncepcję teocentryczną38.
3. Godność człowieka a jego prawa
W tym kontekście należy odnieść się również do pojęcia samych praw
człowieka, i tych podmiotów do których to pojęcie w istocie swej się odnosi,
innymi słowy jest skierowane. Bowiem jak słusznie zaznacza M. Jagielski
„problematyka podmiotowości stanowi jedno z najbardziej doniosłych
zagadnień dogmatycznych ideologii praw człowieka”39. Czy można zatem
mówić o jakimkolwiek rodzaju podmiotowości? To co jest kluczowe
pewnym tworem konwencjonalnym utworzonym przez prawo, i to samo
prawo może decydować komu ów podmiotowość może być nadana a komu
odebrana. Jest to stosunkowo świeży dorobek prawniczy w tym zakresie.
Humanistyczna koncepcja świata, oparta na dychotomicznym podziale
35
T. Pietrzykowski, Ujarzmienie Lewiatana. Szkice o idei rządów prawa. Katowice 2014, s. 139 i n.
K. Pałecki, O aksjologicznych zmianach w prawie, (w:) Zmiany społeczne a zmiany w prawie.
Aksjologia, Konstytucja, Integracja europejska, red. L. Leszczyński, Lublin 1999.
M. Piechowiak, Elementy prawno-naturalne w stosowaniu Konstytucji RP, Przegląd Sejmowy,
2009, nr 5.
M. Piechowiak, Filozofia praw człowieka. Prawa człowieka w świetle ich międzynarodowej
ochrony, Lublin 1999.
J. Barcik, Pojęcie pozytywnych afrykańskich wartości kulturalnych na gruncie Afrykańskiej Karty
Praw Człowieka i Ludów, (w:) Prawa człowieka we współczesnej dyplomacji państw, red. K.
Lankosz, P. Czubik, Bielsko-Biała, 2007, s. 44-55.
37
Por. M. Jagielski, Podmioty w prawach człowieka, [w:] O czym mówią prawnicy, mówiąc
o podmiotowości, Katowice 2015, s. 139 i n.
38
M. Sadowski, Godność człowieka i dobro wspólne w papieskim nauczaniu społecznym (18782005), Wrocław 2010, passim.
39
Pojęcie godności człowieka przywoływane jest również w licznych aktach prawa
międzynarodowego. Przykładem niech będziecie chociażby Najważniejsza wydaje się być
konwencja ONZ w sprawie zwalczania handlu i eksploatacji prostytucji, która w swojej
preambule głosi, ze zjawisko handlu ludźmi jest „złem godzącym w godność i wartość
człowieka, i zagrażającym dobru jednostki, rodziny i społeczeństwa.
36
27
Łukasz B. Pilarz
wszechświata, na który składają się osoby i rzeczy (ewentualnie także czyny,
które jednak są konsekwencją bytu osób)40. Czy zatem sam aspekt posiadania
istotnych interesów, roszczeń, jest kryterium sine qua non do kwalifikacji do
personifikacji, a tym samym zaliczenia do kategorii osób? Wyłączenie
kryterium gatunkowego, czy nie będzie stawiało pod znakiem zapytania?41
Zawsze bowiem jesteśmy w stanie znaleźć pewne cechy, które można
przypisać tylko i wyłącznie gatunkowi homo sapiens. Przynależność
gatunkowa legitymizuje nas do godności, a zatem wywodząc z tego
argumentu zwłoki ludzkie, z biologicznego punktu widzenia genetycznego42,
z tym samym DNA, też powinny posiadać godność. Utożsamianie osobowości i podmiotowości prawnej powinno zatem być traktowane jako zabieg
absurdalny. Jedyna szansa to oderwanie od siebie tych dwóch pojęć.
Olżanowski stworzył pojęcie podmiotowości nieosobowej, która legitymuje tylko do ochrony interesów, które mogą być ważone i przeciwstawiane
interesom innych ludzi. Jak miałaby wyglądać realizacja prawna tego zamiaru?43 T. Pietrzykowski wspomina chociażby o konstytucjonalizacji
statusu prawnego zwłok i szczątków ludzkich. Chodzi tutaj o wyłącznie te
interesy, które potencjalnie mogłyby zostać naruszone44.
4. Orzecznictwo a godność post mortem
Powyższe uwagi autor pragnie odnieść do wybranych orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (dalej jako ETPCz). Są one bowiem
dowodem na to, że współczesna europejska kultura prawna nadal odwołuje
się w znacznym zakresie do godności jako tej odstawowej wartości
w aksjologii praw człowieka, nawet w okresie po śmierci. Wczesnym
rankiem 15 grudnia 2002 r. Ramzan i Rizvan zostali porwani z rodzinnego
domu we wsi Samashki w Czeczenii przez uzbrojonych mężczyzn w mundurach maskujących. Mieli być rzekomo zabrani do samochodów UAZ45.
Cztery dni później ich ciała znaleziono w pobliżu wsi. Miały odcięte głowy
40
Por. F. Copleston, Osoba ludzka w filozofii współczesnej, Znak 1963, nr 15, s. 1283 i n.
Por. E. Mounier, Co to jest personalizm?, Kraków 1960, passim.
42
D. Krekota, Prawo do materiału genetycznego, Warszawa 2015, s. 56 i n.
43
A. Półczyńska, Rola specjalnych procedur Rady Praw Człowieka ONZ (w:) Uniwersalne
standardy ochrony praw człowieka a funkcjonowanie systemów politycznych w dobie wyzwań
globalnych, Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak, Toruń 2016, s.307-320.
44
S.A. Paruch, Geneza oraz ewolucja uniwersalnego systemu ochrony praw człowieka (w:)
Uniwersalne standardy ochrony praw człowieka a funkcjonowanie systemów politycznych
w dobie wyzwań globalnych, Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak, Toruń 2016, s. 25-43.
A.Półczynska, Rola specjalnych procedur Rady Praw Człowieka ONZ (w:) Uniwersalne
standardy ochrony praw człowieka a funkcjonowanie systemów politycznych w dobie wyzwań
globalnych, Red. J. Jaskiernia, K. Spryszak, Toruń 2016, s.307-320.
45
Khadzhialiyev i inni przeciwko Rosji – orzeczenie z 6 listopada 2008 r., Izba (Sekcja I), skarga
nr 3013/04. Ze skargą wystąpili Salman Khadzhialiyev i Alpaty Elikhanova – rodzice Ramzana
i Rizvana oraz Magamed Khadshialiyev – syn Ramzana.
41
28
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
i były rozczłonkowane. Brakujących części ciał nigdy nie odnaleziono. Przy
ustalaniu, czy doszło do naruszenia art. 3 konwencji w stosunku do skarżących konieczne jest zwrócenie uwagi na to, że ciała braci były
rozczłonkowane i bez głów. Znaleziono jedynie pewne ich fragmenty,
a brakujących nie odnaleziono do dzisiaj. Przez prawie sześć lat skarżący nie
mogli pochować w odpowiedni sposób zwłok swoich najbliższych. Samo to
musiało wywołać u nich głęboką i ciągłą udrękę oraz rozpacz. Trybunał
uznał, że w specyficznych okolicznościach tej sprawy cierpienie moralne
skarżących osiągnęło wymiar i charakter różniący się od stanu emocji, który
można uważać za nieuchronnie doznawany przez krewnych ofiary
poważnego naruszenia praw człowieka. Z tych względów Trybunał uznał, że
nastąpiło naruszenie art. 3 konwencji wobec samych skarżących.
20 lipca 1999 r. ciało, które – jak przypuszczano – było ciałem Natalii,
zostało przewiezione na sekcję zwłok w Instytucie Medycyny Sądowej
w Paryżu. Wydano je rodzinie 13 sierpnia. W październiku sędzia zwrócił się
do skarżących o zgodę na pobranie nowych próbek ze zwłok córki.
Dokonano w tym celu ekshumacji 20 października 1999 r. i tego samego
dnia ciało zostało ponownie pochowane. 30 stycznia 2001 r. laboratorium
w Nantes wydało raport z badań DNA potwierdzający, że było to ciało
Natalii.
Mimo żądania skarżących, główny prokurator Sądu Apelacyjnego
w Paryżu w listopadzie 2003 r. odmówił wydania im próbek pobranych
z ciała Natalii i wyjaśnił to potrzebami związanymi z rozprawą apelacyjną
A. S. przewidzianą na marzec 2004 r.46 Sąd jednak zarządził ich natychmiastowe wydanie. Otrzymali je jednak dopiero w lipcu 2004 r. i wtedy
ostatecznie nastąpił pogrzeb. Powołując się m.in. na art. 8 konwencji
zarzucili, że zbyt długo czekali na przekazanie im próbek pobranych z jej
ciała. Trybunał odnotował, że według skarżących musieli oni czekać na
przekazanie ostatnich próbek pobranych z ciała ich córki, uzyskanych 27
lipca 2004 r., aby móc ją ostatecznie pogrzebać, co nastąpiło dwa dni
później. W ten sposób doszło do ingerencji państwa w prawo do pogrzebania
zwłok córki, chronione w art. 8 konwencji. Z punktu widzenia zasad
integralności i gwarancji godności i tożsamości istoty ludzkiej wyrażonych
w szczególności w art. 1 Konwencji z Oviedo o prawach człowieka
i biomedycynie nie było w tym wypadku podstaw do odmiennego
traktowania ciała zmarłego i niektórych jego części.
Inny stan faktyczny dotyczy wyroku ETPCz z dnia 12 czerwca 2014 r.
Skarga do Trybunału została wniesiona przez obywatela Chorwacji47, ETPCz
uznał, iż kremacja ciała martwo urodzonego noworodka wraz z innymi
odpadami medycznymi naruszyła prawa podstawowe rodziców.
46
Girard przeciwko Francji – orzeczenie z 30 czerwca 2011 r., Izba (Sekcja V), skarga nr
22590/04.
47
Marić przeciwko Chorwacji – wyrok ETPC z dnia 12 czerwca 2014 r., skarga nr 50132/12.
29
Łukasz B. Pilarz
Po przeprowadzeniu autopsji ciało noworodka zostało skremowane wraz
z innymi odpadami medycznymi. Wkrótce potem rodzice próbowali uzyskać
od szpitala informację o miejscu pochówku – bezskutecznie. Przed
Trybunałem skarżący zarzucił, iż w ten sposób naruszone zostało jego prawo
do poszanowania życia rodzinnego, chronione w art. 8 Konwencji o prawach
człowieka. szpital nie poinformował wyraźnie rodziców o standardowej
metodzie kremacji ich zwłok wraz z innymi odpadami medycznymi i nie
uzyskał od rodziców pisemnej zgody na takie działanie. Z drugiej strony,
jednakże, prawo krajowe zobowiązuje do rejestracji wszystkich pochówków
wraz ze wskazaniem miejsca spoczynku. Co więcej, kremacja martwego
płodu w zaskarżony sposób została prawnie dopuszczona w pozwanym
państwie do 22 tygodnia ciąży. Sądy chorwackie co prawda uznały sprzeczność z prawem działania szpitala, lecz odmówiły przyznania skarżącemu
zadośćuczynienia za cierpienie doznane w związku z potraktowaniem ciała
jego martwo urodzonego dziecka tak jak odpad medyczny. Zwłoki ludzkie
zawsze były przedmiotem szczególnego szacunku w dziejach ludzkości. Nie
można więc w żadnej mierze odmówić zasadności omawianemu rozstrzygnięciu Trybunału – doczesne szczątki ludzkie, także szczątki dziecka, które
urodziło się martwe, winny zostać pogrzebane z należytym szacunkiem
należnym każdemu człowiekowi. Procedura utylizacji zwłok ludzkich wraz
z odpadami medycznymi bezsprzecznie uchybia godności człowieka
i słusznie została napiętnowana48.
5. Wnioski
Pojęcie godności leży ponadto w wyznacznikach pojmowania słuszności
prawa w jego systemie prawa stanowionego. Człowiek posiada pewne
uprawnienia i prawa wypływające z przyrodzonej godności. Z natury są to
uprawnienia naturalne, a wiec nie związane z boska ingerencja. Jest to
zasadnicza różnica pomiędzy europejskim a islamskim czy tez nawet
azjatyckim pojmowanie kulturowym natury godności, co jest przyczyna
różnic zauważalnych chociażby na tle odmiennego pojmowania praw
człowieka w poszczególnych systemach prawnych. Jak zauważa słusznie
W. Dziedziak godność człowieka można rozważać w różnych kategoriach,
filozoficznej, teologicznej, etycznej i przede wszystkim prawnej. Zasady
i normy ochrony przyrodzonej godności znajdziemy zarówno w aktach
o charakterze i randze międzynarodowej, jak i regulacjach krajowych. Jest to
również uzależnione od pewnych zaszłości historycznych,. Które ukształtowały przez lata państwa49. Dlatego tez patrząc na konstytucje państw
europejskich można powiedzieć ze w rożnym stopniu odwołując się one do
48
A. Gudaniec, U podstaw jedności bytowej człowieka. Studium z metafizyki osoby, Lublin,
2016.
49
Shakir Kitab, Wybrane zagadnienia klasycznego ustroju politycznego w Islamie, Bydgoszcz
2004, s. 99.
30
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
godności jako podstawowego źródła prawa i wolności jednostki w państwie.
Statystycznie rzecz ujmując najczęściej do pojęcia godności odnosi się
konstytucja Niemiec, co jest wynikiem, jak wydawałby się mogło uksztaltowania okresu po drugiej wojnie światowej. Inny z kolej przykład to
Republika Francuska, gdzie wartości te zostały ukształtowane w związku
z forma jaka przybrała Deklaracja praw i wolności człowieka i obywatela na
gruncie Rewolucji Francuskiej.
Odnośnie regulacji problematyki godności jako źródła praw i obowiązków na gruncie przepisów prawa międzynarodowego, należy podzielić
opinie zgodnie z która zarówno w systemie Narodów Zjednoczonych, jak
również Rady Europy, najpoważniejszy problem stanowią braki skutecznych
mechanizmów kontroli realizacji postanowień poszczególnych dokumentów
przez państwa, które do nich przystąpiły, co wynika z braku przewidywania
kontroli samych aktów prawnych, bądź tez braku precyzji w sformułowaniu
stosowanych przepisów. Warto tez podkreślić, że opisane konwencje
międzynawowe przewidują różny standard ochrony. Należy zgodzić się
zatem z E. Zielińską co do tego, że państwo będące sygnatariuszem aktów
prawa międzynarodowego, zawierających zróżnicowane standardy ochronne,
powinny respektować tę, która przewiduje standard wyższy50. Ponadto
w związku z tym, że standard konwencyjny posiada w swoi założeniu
standard minimalny, państwo może wprowadzić do swego prawa wewnętrznego wyższy standard, lepiej chroniący i gwarantujący skuteczniejsze
respektowanie praw człowieka. Przedstawione niniejsze analizy wykazały, że
obowiązuje wiele aktów prawa międzynarodowego, które okazują się być
przydatne do stosowania szczegółowych norm w krajowych porządkach
prawnych. Nie jest to wada, gdyż wielowarstwowy system pozwala na
równoległe stosowanie poszczególnych rozwiązań systemów powszechnego
i regionalnego prawa międzynarodowego, w tym europejskiego.
6. Podsumowanie
Jednakowoż tak szerokie pojmowanie zakresu pojęcia komercjalizacji
ciała ludzkiego, które to pojęcie obejmowałoby wykorzystywanie ciała
ludzkiego do celów naukowych, dydaktycznych, artystycznych, muzealnych,
czyniłoby z tej kategorii narzędzie wybitnie nieprzydatne dla analizy norm
prawa w tym zakresie. Tytułem uwag końcowych do niniejszego opracowania warto wskazać na rozwiązania, jakie zastosowane zostały w praktyce
orzeczniczej ETPCz. Takie a nie inne bowiem ujmowanie godności leży
u podstaw ochrony interesów człowieka po śmierci. Co nader znamienne
wiodące dokumenty z zakresu prawa międzynarodowego i europejskiego
w dziedzinie praw człowieka posługują się terminem „godność”, ale go nie
definiują, pozostawiając to zadanie nauce prawa i orzecznictwu, co
wykazałem mam nadzieję w niniejszym szkicu.
50
E. Mounier, Co to jest personalizm?..., s. 123.
31
Łukasz B. Pilarz
Literatura
Barcik J., Pojęcie pozytywnych afrykańskich wartości kulturalnych na gruncie
Afrykańskiej Karty Praw Człowieka i Ludów, [w:] Prawa człowieka we współczesnej
dyplomacji państw, (red.) K. Lankosz, P. Czubik, Bielsko-Biała 2007
Cassier E., Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, Warszawa 1997
Copleston F., Osoba ludzka w filozofii współczesnej, Znak 1963, nr 15
Dziedziak W., O prawie słusznym (perspektywa systemu prawa stanowionego),
Lublin 2016
Gudaniec A., U podstaw jedności bytowej człowieka. Studium z metafizyki osoby,
Lublin 2016
Kieltyka M., Zwalczanie handlu ludźmi jako przejaw ochrony praw człowieka,
[w:] Prawa człowieka we współczesnej dyplomacji państw, (red.) Lankosz K.,
Czubik P., Bielsko-Biała 2007
Mazurek F.J., Godność osoby ludzkiej podstawa praw człowieka, Lublin 2001
Mazurek F.J., Pojęcie godności człowieka. Historia miejsce w projektach III
Rzeczypospolitej, Roczniki Nauk Prawnych, t. VI, Lublin 1996
Motyka K., Prawa człowieka. Idee, instytucje prawne, praktyka,
[w:] Konstytucjonalizm we współczesnym świecie, (red.) Motyka K., Lublin 1998
Mounier E., Co to jest personalizm?, Kraków 1960, passim
Osiatyński W., Wprowadzenie do pojęcia praw człowieka. Szkoła Prawa Człowieka.
Teksty wykładów. Warszawa 1998
Pałecki K., O aksjologicznych zmianach w prawie, [w:] Zmiany społeczne a zmiany
w prawie. Aksjologia, Konstytucja, Integracja europejska, (red.) Leszczyński L.,
Lublin 1999
Paruch S.A., Geneza oraz ewolucja uniwersalnego systemu ochrony praw człowieka
[w:] Uniwersalne standardy ochrony praw człowieka a funkcjonowanie systemów
politycznych w dobie wyzwań globalnych, (red.) Jaskiernia J., Spryszak K., Toruń
2016
Piechowiak M., Filozofia praw człowieka. Prawa człowieka w świetle ich
międzynarodowej ochrony, Lublin 1999
Piecowiak M., Elementy prawnonaturalne w stosowaniu Konstytucji RP, Przegląd
Sejmowy, 2009, nr 5
Pilarz Ł.B., Argument tu-tu a standardy konwencji bioetycznej, [w:] Polscy doktorzy
i doktoranci w rozwoju światowej myśli naukowej, (red.) Woźniak M., Pilarz Ł. B.,
Drewniak M. Słupsk 2015
Połczyńska A., Rola specjalnych procedur Rady Praw Człowieka ONZ [w:]
Uniwersalne standardy ochrony praw człowieka a funkcjonowanie systemów
politycznych w dobie wyzwań globalnych, (red.) Jaskiernia J., Spryszak K., Toruń
2016
32
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
Sadowski M., Godność człowieka i dobro wspólne w papieskim nauczaniu
społecznym (1878-2005), Wrocław 2010
Sulikowski A., Współczesny paradygmat sadownictwa konstytucyjnego wobec
kryzysu nowoczesności, Wrocław 2008
Wienberg L., Of Theory and theodicy: The Problem of Immoral Law [w:] Law and
Justice in a Multistate World. Essays in Honor of Arthur T. von Mehren,
red. Nafziger J.A.R., Symeonides S. C., Ardsley 2002
Wojtyczek K., Granice ustawodawczej ingerencji w sferę praw człowieka
w Konstytucji RP. Kraków 1999
Zielińska E., Transplantacja w świetle prawa w Polsce i na świecie, PiP 1995, z. 6
Godność człowieka w okresie post mortem – ujęcie prawno-filozoficzne
Streszczenie
Na problem godności można spojrzeć również z perspektywy ontologii i refleksyjności prawa,
gdzie można zadać dwa podstawowe pytania: co to jest godność? oraz czym jest godność? To
pierwsze, które w istocie rzeczy sprowadza się do problemu do jakiego typu zjawisk możemy
zaliczyć godność, w literaturze jest trudne do odpowiedzi, chodzi w niej bowiem o definicje
realna,. Z kolei to drugie sprowadza się do odpowiedzi o klasyfikacje i kwalifikacje. Analizując zatem godność z punktu widzenia jego refleksyjności, należy stwierdzić, ze posiadanie
przymiot godności nakłada obowiązek przestrzegania pewnych praw i wolności należnych
człowiekowi, a zatem pojawia się tutaj pewien wymóg przestrzegania prawa, czyli pewnego
faktycznego postępowania i motywacji adresatów norm prawno-człowieczych.
Słowa kluczowe: godność człowieka, filozofia praw człowieka, podmiotowość prawna
33
Łukasz B. Pilarz1
Jakie wartości cenić winni sędziowie
w systemie prawa?
1. Wstęp
„Dzień opowiada dniowi, noc nocy przekazuje wiadomość, nie są to słowa i nie jest to mowa,
których ucho by nie usłyszało…”
„Prawem nie jest to co prawodawca chciał powiedzieć, tylko to co powiedział?”
Przedmiot zainteresowania prezentowanego szkicu stanowi zagadnienie
poszukiwania wartości, jakim w szczególności winni hołdować prawnicy,
poszukując intencji prawodawcy w dokonywaniu wykładni przepisów
prawa. Zanim jednak przejdę do właściwych rozważań muszę dokonać
pewnych wstępnych ustaleń terminologicznych, które będą miały zasadnicze
znaczenie dla toku dalszego wywodu w niniejszym szkicu. Nie wdając się
w szczegółowe analizy różnych charakterystyk systemu prawa jako takiego,
należy ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, iż musi posiadać pewne cechy,
dzięki którym jego dalsza analiza przez praktyków będzie w miarę rzetelna
i poprawna do prowadzenia dalszego dyskursu. Powyższe rozważania
stawiają przed nami zasadnicze pytanie, na które na gruncie nauk empirycznych stawiali sobie zarówno praktycy, jak i teoretycy prawa. Czy prawo
w ogóle jest nauką? Pytanie jest o tyle zasadne w obliczu kryzysu prawoznawstwa w walce ze scjentyzmem. Coraz częściej prawo postrzegane jest
i weryfikowane w kategoriach scjentyzmu. Można odnieść się do słów
E. Casssiera: „nauka jest ostatnim krokiem w umysłowym rozwoju człowieka i można ją uważać za najwyższe i najbardziej charakterystyczne
osiągnięcie naszej ludzkiej działalności, za ostatni rozdział w historii
ludzkości i za najważniejszy przymiot w filozofii człowieka [...]”2. Patrząc
z punktu naturalizmu prawniczego, jak zauważa T. Pietrzykowski polega to
na „przekonaniu, że wszelka działalność godna nauki musi być ostatecznie
weryfikowana badaniem faktów i formułowaniem opisujących ich zachodzenie prawidłowości i związków. Każdy rodzaj działalności naukowej
wymaga zatem stosowania metod rozwiniętych na gruncie empirycznych
1
[email protected], lek. med., mgr prawa, doktorant w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego i Prawa Europejskiego, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Śląski w Katowicach, www.wpia.us.edu.pl
2
E. Cassier, Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, Warszawa 1997, s. 378 i n.
34
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
nauk przyrodniczych”3. Czy zatem metody jakimi posługują się prawnicy
mieszczą się w zbiorze desygnatów czynności, jakie ostatecznie można
uznać za narzędzia stosowane w naukach empirycznych? Jak zauważa się
bowiem proces interpretacji tekstu, który jest uznawany za panem
cotidianum prawników zasadniczo składa się na ustalenie intencji prawodawcy. Opracowanie tekstu jest zasadniczo w ostatecznym celu ukierunkowane na ustalenie intencji prawodawcy4. Wszystkie inne czynności, jakie
prawnicy dokonują przy analizie tekstu prawnego w szerokim tego słowa
znaczeniu, nie są już interpretacją. Czy zatem tego rodzaju czynności
spełniają metodologiczne wymogi naukowości?5Jak wskazuje L. L. Fuller6
„myślący i wrażliwy obywatel może różnorako postrzegać prawo. Może się
ono jawić jako najwyższe osiągnięcie cywilizacji uwalniające dla twórczego
użytku ludzkie możliwości, skądinąd skazane na zagładę. Może być
traktowana jako podstawa ludzkiej godności i wolności, nasza najlepsza
nadzieja na pokojowy świat. W zdolności człowieka do postrzegania
wprowadzenia prawodawstwa skierowanego przeciw własnym niedoskonałościom, widzimy wyraźnie główne dążenie ludzkości do usytuowania się
ponad poziomem zwierzęcym. Filozofowie minionych stuleci nie wahali się
dostrzegać pewnego pokrewieństwa z boskością w zdolności człowieka do
ciągłego doskonalenia własnej wadliwej natury, i w rezultacie, ponownego
kreowania siebie samego zgodnie z zasadą rozumności”7. Z kolei jak
3
T.Pietrzykowski, Granice naturalizmu – granice nauk prawnych, [w;] Naturalizm prawniczy.
Interpretacje, red. J. Stelmach, B. Brożek, Ł. Kurek, K. Eliasz, Warszawa 2015, s. 48-50.
4
ibidem…, s. 53.
5
M.Gorazda, Normatywność według prawnego realizmu, [w;] Naturalizm prawniczy.
Interpretacje, red. J. Stelmach, B. Brożek, Ł. Kurek, K. Eliasz, Warszawa 2015, s. 48-50.
6
Lon Luvois Fuller (1902-1978) jest jednym z najwybitniejszych filozofów i teoretyków prawa
w amerykańskiej myśli prawniczej.Najważniejsze prace to Basic Contract Law (1947), The Case
of the Speluncean Explorers (1949), The Problems of Jurisprudence (1949) I The Morality of
Law (1964). L.L. Fuller był krytykiem pozytywizmu prawniczego. Definiował prawo jako próbę
podporządkowania ludzkich zachowań ogólnym zasadom. Jego zdaniem prawo, aby mogło być
prawem, musi spełniać, bądź przynajmniej dążyć do spełnienia, określone warunki. Zasady te
Fuller nazywał formalnym prawem natury lub wewnętrzną moralnością prawa. Jego zdaniem
prawo powinno być ogólne – normy prawa powinny być uniwersalne a nie kazuistyczne, tzn. nie
formułowane ad hoc, dla konkretnej osoby czy sytuacji, być ogłoszone – normy prawa powinny
być znane, każdy winien mieć możliwość dotarcia do ich treści, dotyczyć jedynie zachowań
przyszłych, nie zaś przeszłych (prawo nie powinno działać wstecz), być jasne – zrozumiałe
w swoich sformułowaniach, niesprzeczne – nie może jednocześnie wymagać zachowań
sprzecznych, możliwe do spełnienia, stabilne – nie powinno zmieniać się zbyt często, w końcu
zgodne z obowiązującym już prawem – postulat zgodności.Ponadto nacisk kładzie na złożoność
semantyczna dyskursu, pojęcia maja niewiadomy status, rzeczywistość językowa jest tak
różnorodna, ze nie wiemy jak je nazwać.
7
L.L. Fuller, Anatomia prawa, Wszechnica myśli etycznej, Warszawa 2014.
35
Łukasz B. Pilarz
powiedział Charles Evans Hughes8 „obowiązuje nas Konstytucja, ale
Konstytucja jest tym, czym sędziowie mówią, że jest…”.
2. Rozumienie tekstu prawnego
Rozumienie tekstu prawnego w dużym stopniu jest uzależnione od języka
w jakim zostały ukształtowane teksty prawne. Bowiem można powiedzieć za
Z. Toborem9, że prawo to nic innego, jak język i jego interpretacja. Z resztą
na ten temat napisano już wiele. Dorobek literatury w tej materii jest
wynikiem licznych analiz językowych10, często podejmowanych we współpracy samych prawników z językoznawcami, a analizy te skupiają się na
aspektach logicznym, semantycznym i pragmatycznym11.
J. Wróblewski wyróżnia różne rodzaje rozumienia testu w zależności od
pochodzenia tegoż rozumienia12. Jest to: rozumienie (normodawcy)
prawodawcy, czyli podmiotu, który zasadniczo tworzy prawo (w systemie
prawa odnosi się do norm ogólnych i abstrakcyjnych), po drugie rozumienie
organu stosującego prawo, po trzecie rozumienie potoczne, nie pochodzące
od dwóch poprzednio w wymienionych podmiotów, w końcu po czwarte
rozumienie doktrynalne tworzone w refleksji teoretyczno-dogmatycznej13.
Nie wchodząc w szczegóły, pomijam tutaj problem prerozumienia, które
niewątpliwie ma wpływ na proces ostatecznego rozumienia tekstu. Zatem
zasadnicze znaczenie ma proces nadawania znaczenia tekstowi, a punktem
wyjścia w tym procesie jest zawsze tekst14. W końcu J. Wróblewski stwierdza, że rozumienie tekstu może być bezpośrednie lub interpretacyjne15.
Postawienie pytania zatem o jednolitość i pewność prawa nastręcza pewnych
problemów (problem podstawowy to problem uzasadnienia)16. W samym
procesie aktu mowy znajduje się cały szereg wypowiedzi. Stwierdzenia co
8
Charles Evans Hughes asesor Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w latach 1910-1916.
Z. Tobor, W poszukiwaniu intencji prawodawcy, Warszawa 2013.
10
Gizbert-Studnicki T., Wieloznaczność leksykalna w interpretacji prawniczej. Kraków 1978
oraz S. Wronkowska, M. Zieliński, Problemy i zasady redagowania tekstów prawnych,
Warszawa 1993 oraz cytowana tam literatura.
11
M. Zeifert, Podmiotowość zaklęta w języku – analiza podmiotu w strukturze składniowej zdań
języka prawnego, (w:) O czym mówią prawnicy, mówiąc o podmiotowości, Katowice 2015,
s. 97 i n.
12
J. Wróblewski, Zagadnienie jednolitości i pewności rozumienia pewności tekstów prawnych,
[w:] Jerzy Wróblewski. Pisma wybrane. Wybór i wstęp, M. Zirk-Sadowski, Warszawa 2015, s. 431.
13
Z. Ziembiński, Problemy podstawowe prawoznawstwa, Warszawa 1980, s. 246-247 oraz tenże,
Szkice z metodologii szczegółowych nauk prawnych. Warszawa -Poznań 1983, s. 10-15.
14
Szerzej w zakresie rozumienia tekstu poczynił również L.L. Fuller, podając przykłady
rozumienia pojęć „parku” i pojazdu w związku z z przepisem zakazu wjazdu pojazdu do tegoż
parku. Zwraca również uwagę na elementy domniemane w prawe stanowionym.
15
J. Wróblewski, Zagadnienie jednolitości i pewności…, s. 45.
16
K.Pleszka, Hierarchia w systemie prawa, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego
CMXXI. Prace z Nauk politycznych, z. 33. Kraków 1988, s. 31.
9
36
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
jest zgodne z normą, wymaga uzasadnienia.W tym momencie dochodzimy
do kolejnego pytania, a mianowicie co to znaczy, że przepis ma znaczenie, że
ma moc obowiązującą, przypisany sposób uzasadnienia?17Sąd orzeka
bowiem nie na podstawie przepisu, tylko na podstawie uzasadnień, sędziazaś
dochodzi do wniosku, że to go akurat ostatecznie przekonuje18. Dwa
elementy posiadają zasadnicze znaczenie, a mianowicie erystyka (używanie
różnych figur, przekonywanie do rożnych tez, naszych twierdzeń, w taki
sposób, aby posiadały element obiektywnej pewności). Argumentacja
prawnicza posiada charakter otwarty. Wychodzimy bowiem z założenia, że
nigdy nie ma dosyć argumentów, wzbogacamy bowiem argumentacje
w sposób ciągły(stwierdzamy w dalszych etapach dyskursu, że za tym
przemawiają jeszcze inne argumenty).
Inny z kolei problem to odwolywanie się sędziów do słowników celem
zastąpienia znaczenia prawnego, którego brakuje, znaczeniem języka
potocznego lub specjalistycznego. I w sumie można by rzec – w porządku.
Problem jednak tkwi w fakcie, że sądy nie odwołują się do jednego słownika,
ale przykładowo do 5-8 słowników19. Jak stwierdza Z. Tobor „siła i perswazja słowników, powoduje, że tego typu argumentacja odbiera chęć
robienia czegokolwiek”. W tym miejscu wracamy do problemu rozumienia
potocznego tekstu prawnego, który J. Wróblewski badał w badaniach
empirycznych z użyciem ankiet respondentów, stosując narzędzia w postaci
wskaźników rozumienia tekstu prawnego20. Można powiedzieć: za tym
przypadkiem przemawiają wszystkie możliwe argumenty, włączając w to
również wykładnię w zgodzie z konstytucją i w zgodzie z prawnym
porządkiem prowspólnotowym21. Odbiera to ochotę na wątpliwości,
odwołujemy się wtedy do dodatkowych argumentów, aby wzmocnić naszą
hipotezę. Czy można wówczas zastosować wykładnię potwierdzającą?
(więcej korzyści daje rozpatrywanie innych korzyści niż ich odpieranie).
Kolejny etap to korzystanie z maksymalnej ilości informacji w prowadzonym dyskursie22. Przykładowo stwierdzam, że sprawdziłem ileś narzędzi,
17
M.Pichlak, Zamknięty system źródeł prawa. Studium instytucjonalizacji dyskursu prawniczego.
Wrocław 2013, s. 20.
18
M. Safjan, Rola prawnika we współczesnym świecie, www.trybunal.gov.pl, (dostęp na dzień:
13.05.2016)
19
Szerzej o stosowaniu słowników patrz: A. Bielska-Brodziak, Co sędziowie powinni wiedzieć
o słownikach?, Przegląd Orzecznictwa Podatkowego, nr 7, 2004.
20
Szerzej o wskaźnikach S. Nowak, Studia z metodologii nauk społecznych, Warszawa 1965,
s. 24 i n.
21
J.Wróblewski, Nieostrość systemu prawa, Studia prawno-Ekonomiczne, 1983, t. 31, s. 8.
22
Z. Tobor, T. Pietrzykowski, Roszczenie do bezstronności, [w:] J. stelmach (red.), Filozofia
prawa wobec globalizmu, Kraków 2001, passim. Wg autorów przymiot bezstronności posiada
sens jedynie w sytuacji rozstrzygnięć nie w pełni określonych przez reguły i zasady.
37
Łukasz B. Pilarz
i okazuje się, że jedno z narzędzi posiada inny kierunek argumentacji23
(odwoływanie się do wzmocnienia argumentacji). W orzecznictwie rozpowszechniony jest pogląd, że najlepsza hipoteza to taka, za którą przemawiają
wszystkie możliwe argumenty, ale jak słusznie zauważa Z. Tobor, są to
wtedy tylko i wyłącznie łatwe przypadki (a nie hard cases), i nie trafiają
w większości do sądu24. Kolejny problem to niejasność argumentacji.
Niejasność to nie jest cecha lingwistyczna, lecz cecha faktyczna tekstu
prawnego. W tym miejscu dochodzimy do podziału całego świata prawniczego na tekstualistów i intecjanalistów. Podstawowa cecha intencjonalistów
ustalenie intencji prawodawcy. Pytanie tylko ile jest w tym poznawania, a ile
elementu kreacyjnego?25. Fish przykładowo wspomina o poszukiwaniu
ducha prawa, ta koncepcja ma jeden minus, nieprawda jest w tej chwili
mamy łatwe sytuacje, nie ma innych poglądów na świecie26, Antonio Scalia
twierdzi, że jest to argument konstytucyjny, nie można dawać komuś
kompetencji do tworzenia prawa. Prymat ustawodawcy determinuje taką
koncepcję, wyjątkiem jest R. Dworkin, który twierdzi wręcz odwrotnie27.
Można zatem stwierdzić, że interpretacja to nic innego jak ustalenie
poglądów ustawodawcy w danej kwestii, która chciał unormować28. Podstawowa dyrektywa sędziego mówi: Uczyń tekst najlepszym z możliwych
(koncepcja dynamicznej wykładni przepisów)29.
3. Aktywizm sędziowski a nieposłuszeństwo
Powyższe wartości w systemie prawa są przedmiotem licznych dyskusji
w literaturze w kontekście dylematów sędziowskiego sumienia. Wspomina
chociażby o tym J. Zajadło, poruszając problem z natury rzeczy niezbyt
często omawiany, a mianowicie nieposłuszeństwo sędziowskie w kontekście
aktywizmu sędziowskiego30. Wzajemne zależności pomiędzy aktywizmem
sędziowskim, a niezawisłością sędziowską wpływają niewątpliwie w sposób
23
W tym momencie pojawia się wymóg szczerości w odniesieniu do poszczególnych zawodów
prawniczych. Mamy bowiem do czynienia ze zjawiskiem pewnego defektu moralnego
w sytuacja, w których istnieją pewne inne argumenty, a nie zostają powołane w dyskursie.
24
Takie sprawy w ogóle nie powinny trafić do sądu, bo w takim razie okazuje się, że problem nie
istnieje.
25
T. Chauvin, T. Stawecki, P. Winczorek, Wstęp do prawoznawstwa, Warszawa 2011, s. 183.
26
Por. uwagi poczynione przez A.Sulikowski, Współczesny paradygmat sadownictwa
konstytucyjnego wobec kryzysu nowoczesności, Wrocław 2008.
27
R. Dworkin, Biorąc prawa poważnie, Warszawa 1998, s. 101 i n. por. również uwagi
poczynione przez L.Morawski, Podstawy filozofii prawa, Toruń 2014, s. 330.
28
L. Leszczyński, Zagadnienia systemu prawa w koncepcji H.L.A. Harta, Annales UMCS, Sectio
G, 1979, vol. 26, s. 136.
29
A. Redelbach, S. Wronkowska, Z. Ziembiński, Zarys teorii państwa i prawa. Warszawa 1994,
s. 169-170.
30
Zajadło J., Nieposłuszeństwo sędziowskie, Państwo i Prawo, nr 1, 2016,s. 18-39.
38
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
znaczny na kształtowanie się praktyki orzeczniczej sądów31. Prędzej, czy
później powstanie konfliktu pomiędzy prawem, a moralnością zdaniem
niektórych autorów staje się nieuchronne. Instytucja cywilnego nieposłuszeństwa przywoływana jest w związku z protestem jednostki wobec
konieczności przestrzegania prawa, prowadzącego do rażąco niesłusznych
rezultatów. Zatem stosowania oporu wobec wymagań jakie stawia prawo
rażąco niesprawiedliwe jest obowiązkiem, czy też samowolnym działaniem
sędziego w ramach swego aktywizmu32. Problem nie dotyczy jednak tylko
i wyłącznie działania władzy sędziowskiej w ustrojach totalitarnych, ze
wszystkimi jego pochodnymi, ale jak się okazuje jest możliwe w systemach
o reżimie demokratycznym. W tym wypadku należy rozważać to w kontekście formuły Radbrucha, która jak dotąd była w historii zastosowana
jednie dwukrotnie33.
Dwie kategorie narzędzi, z których sędzia ma w zanadrzu do wykorzystania to narzędzia, te które pochodzą od prawodawcy i te, które od niego
nie pochodzą. Te pierwsze to tekst i materiały legislacyjne, te drugie z kolei,
są namiętnie wykorzystywane w dyskursie; odwoływanie się do innych
orzeczeń, odwoływanie się do kanonów interpretacyjnych i do innych źródeł
zewnętrznych, jak słowniki. Przy tym wszystkim należy jeszcze pamiętać, że
katalog źródeł prawa jest katalogiem zamkniętym, którego nie można
poszerzyć. Dwie rzeczy, które sędzia niekwestionowanie powinien uwzględnić to ustalanie intencji i celów jakie przyświecały ustawodawcy. Rozumienie przepisu bowiem nie jest możliwe w oderwaniu od tekstu. Ważne jest
zatem w jakim kontekście odczytujemy te przepisy34.
Jak wskazuje L. L. Fuller w większości przypadków mamy do czynienia
z sytuacją, gdy słowo i czyn stają się jednością. Według Holmesa, „przepowiadanie tego co faktycznie uczynią sądy i nic innego, nie jest tym, co dla
mnie oznacza prawo”.Należy jednak pamiętać, jak wskazuje słusznie
L. L. Fuller, że sądy nie są nieomylne, o czym trzeba pamiętać. Przez
31
Zajadło J., Ronald Dworkin i religijny ateizm (artykuł recenzowany), Państwo i Prawo, nr 1,
2016,s. 99-110.
32
Tokson M., Judicial Resistance and Legal Change, The University of Chicago vol. 82, nr 2,
s. 901-973. OrazWienberg L., Of Theory and theodicy: The Problem of Immoral Law [w:] Law
and Justice in a Multistate World. Essays in Honor of Arthur T. von Mehren, red. J.A.R. Nafziger
S.C. Symeonides, Ardsley, 2002, s. 473-502.
33
Chodzi tutaj oczywiście o Proces Norymberski i procesy strzelców berlińskich. Patrz szerzej
Zajadło J., Formuła Radbrucha. Filozofia prawa na granicy pozytywizmu prawniczego i prawa
natury, Gdańsk 2001. Jak wskazuje Zajadło, Radbruch usprawiedliwiał do pewnego stopnia
niemieckich sędziów i wina za ten stan rzeczy obciążał pozytywizm prawniczy, który w tym
okresie w Niemczech przeżywał swój rozkwit. O formule Radbrucha patrz również Pilarz Ł. B.,
Formuła Radbrucha wobec działa eugenicznych III Rzeszy a niemiecka ustawa o ochronie
embrionów ludzkich, [w:] Okres okołowojenny z perspektywy czasu, red. Bałękowski K., Maciąg
K., Lublin, 2015, s. 34 i nast.
34
F.Studnicki, Przepływ wiadomości o normach prawa, PiP, 1962, z. 11, s. 764.
39
Łukasz B. Pilarz
pomyłkę, lenistwo lub uprzedzenie mają nadawać sprawie sądowej pewne
znaczenie w działaniu, całkowicie różne od ujmowanego w słowach prawa.
Kiedy to następuje rozbieżność w słowach i czynach jest najlepiej
zauważalna.
Jak wskazał John Chipman Gray35 w swoim dziele Istota i źródła prawa36
(The Nature and Sources of the Law, 1921) najważniejszym źródłem
problemów jest prawo sądów do interpretowania aktów prawnych, co daje
im moc do nadawania im nowej formy treściowej. Jak wskazał bowiem
Benjamin Hoadly37 „ktokolwiek posiada absolutną władzę, by interpretować
jakiekolwiek spisane lub ustnie wypowiadane prawa, jest prawdziwym
prawodawcą dla wszystkich intencji i celów, nie ta osoba, która je jako
pierwsza spisała lub wypowiedziała”.
Prawo nie może stosować samo siebie. Jak wskazuje L. L. Fuller38
niezbędne okazuje się w tym celu pewne ludzkie pośrednictwo, który
z natury rzeczy jest obciążone większym bądź mniejszym stopniem
odpowiedzialności. Czyny sędziowskie noszące znamiona niedbałości,
zabarwione stronniczością lub związane z czynami o cechach korupcji.
Innym problem z jakim zmagają się sędziowie to zdania odrębne.
Znakomicie przedstawia to L. L. Fuller na przykładzie The Case of the
Speluncean Explorers39 (Kazusu grotołazów) przedstawiający problem
moralno-prawny wraz z pięcioma możliwymi rozwiązaniami pod postacią
opinii prawnych sędziów fikcyjnego “Sądu Najwyższego Newgarth”
(Supreme Court of Newgarth)40.
4. Znaczenie tekstu a komunikowanie w dyskursie
Jak zauważa znów J. Wróblewski w swoich rozważaniach na temat
jednolitości i pewności prawa, zasada potwierdza, że sprawy które trafiają do
sądu najwyższej instancji, budzą zawsze największe wątpliwości inter35
John Chipman Gray (1839-1915) amerykański prawnik, autor Restraints on the Alienation
of Property (1883) iThe Rule against Perpetuities (1886).
36
J. Ch. Gray, Istota i źródła prawa, The Nature and Sources of the Law, 1921
37
Benjamin Hoadly (1676-1761) – angielski duchowny, jego główne dzieła to: A Defence of the
Reasonableness of Conformity (1707), A Plain Account of the Nature and End of the Sacrament
of the Lord's Supper (1735)oraz The Repeal of the Corporation and Test Acts (1736).
38
M. Tokson, Judicial Resistance and Legal Change, The University of Chicago vol. 82, nr 2,
s. 901-973.
39
L.L. Fuller,The Case of the Speluncean Explorers, Harvard Law Review, 1949.
40
Kazus dotyczy hipotetycznego trudnego przypadku pięciu grotołazów, uwięzionych w jaskini
w wyniku osunięcia ziemi. Udaje im się nawiązać kontakt radiowy z ratownikami, ale dowiadują
się, że najprawdopodobniej umrą z głodu nim zostaną uwolnieni. Decydują więc, że jeden musi
zostać zjedzony, aby inni przetrwali. Wyboru dokonują poprzez rzut kośćmi. Po tym, jak ocalała
czwórka grotołazów zostaje uwolniona z jaskini, są oskarżeni i uznani za winnych zabójstwa
swojego towarzysza. Kara śmierci jest jedyną przewidzianą w takiej sytuacji przez przepisy
karne.
40
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
pretacyjne, co wynika z rożnego rozumienia tego samego tekstu przez
poszczególnych uczestników dyskursu.
Można stwierdzić, że prawem nie jest to co prawodawca chciał powiedzieć, tylko to co powiedział. W większości przypadków jest to prawda, ale
problem pojawia się wtedy, gdy tak na prawdę nie wiadomo co powiedział,
i trzeba się teraz zastanowić, co rzeczywiście ustawodawca chciał powiedzieć. A odpowiedzią na to pytanie jest odkrycie intencji ustawodawcy.Ponadto przytaczanychjest szeregargumentów, które powinny być
brane pod uwagę w dyskursie przez sędziego orzekającego w danej sprawie:
argument z milczenia41, argument ze zmiany tekstu42, argument z lenistwa43,
argument z gramatyki w interpretacji prawa44.argumenty z tytułu45.
Jak wskazuje znów J. Wróblewski wiedza językowa dotyczy m.in. tego
jak prawo obowiązujące jest rozumiane, stosowane i interpretowane46. Co to
tego, że informacje zawarte w tekście prawnym są przekazywane za pomocą
rodzaju etnicznego języka potocznego, nawet jeśli jest klasyfikowany jako
język prawny, nie ma wątpliwości w doktrynie. Prawo bowiem z założenia
ma działać i docierać do adresata za pomocą zwrotu językowego. Jednocześnie wiele uwagi zwraca się na fakt, ze prawodawca, poza tym, że
z założenia jest traktowany jako racjonalny, powinien legitymizować się
również pewną wiedzą językową47.
41
Argument z milczenia sprowadzany do filozoficznego pytania S. Holmesa: dlaczego pies nie
szczeka? Jeśli czego się ma w samym tekście, to coś oznacza – jak to należy zrozumieć.
42
Porównanie starej i nowej wersji tekstu z nowelizacji. Wykorzystywanie starej wersji
w dyskursie – okazuje się, że propozycje zbliżone do wcześniejszych wersji tekstu są z założenia
błędne. Jest ot jeden z mocniejszych argumentów językowych. Ustalanie rozumienia starego
tekstu na podstawie nowego, dwa rodzaje zmian, znamiona redakcyjna i normatywna. Sędziowie
oszukują, zmiana do precyzująca, uściślająca, nikt ni wie jaka jest różnica. Zmiana redakcyjna
w tekście powoduje cały szereg skutków, nawet jeden przecinek potrafi zmienić znaczenie całej
jednostki redakcyjnej.
43
Wątpliwym argumentem jest odwolywanie się do innych orzeczeń. Nie ma prawnej
konieczności odwolywania się do innych orzeczeń. Waga takiego argumentu jest słaba, wynika
bowiem tylko z faktu, że inny sąd taki już sposób przepis zastosował.
44
Z punktu widzenia gramatycznego poprawnosci językowej poprawne wydaje się być takie
rozumowanie, że jeśli prawodawca chciał coś innego przekazać, to w inny sposób zredagowałby
przepis.
45
Z tekstem bardzo mocno związane są tytuły wykorzystywane do nazwania kolejnych jednostek
redakcyjnych tekstu prawnego. O celu ustawy decyduje tytuł aktu prawnego. Tytuły
poszczególnych rozdziałów decydują o intencji prawodawcy, skoro ustawodawca nadaje im taki,
a nie inny tytuł.
46
Z.Tobor, W poszukiwaniu intencji…, s 34.
47
Błędy w rozumieniu i wykładni przepisów prawa przez adresatów norm w nich zawartych już
niejednokrotnie wynikały ze złego zastosowania chociażby gramatyki i form składni zwrotów
językowych. Błędy językowe najczęściej pojawiają się w sytuacjach gdy użycie sformułowań
tekstów przepisów prawnych, które są wieloznaczne na gruncie języka prawnego, wadliwa
konstrukcja przepisów o charakterze złożonym, posługiwanie się synonimami w danej dziedzinie
41
Łukasz B. Pilarz
5. Podsumowanie
Wieloznaczność, nadawanie dwóch lub więcej możliwych znaczeń wyrażeniom w tekście, nieostrość, niejednoznaczna klasyfikacja pojęć, błędne ich
definiowanie, w końcu typowe błędy logiczne to najczęstsze problemy, na
jakie natrafiają sędziowie w dyskursie i interpretacji tekstu prawnego, na
podstawie którego przychodzi im orzekać48. W szczególności wieloznaczności
nie jesteśmy w stanie usunąć, bowiem to tylko intencja autora testu, a więc
samego ustawodawcy, może przyjść nam z pomocą. Celem zasadniczym zatem działań sędziego jest uprawdopodobnić to co wynikało z tekstu. Nie ma
innej możliwości. Najtrudniejsza sytuacja legislacyjna dotyczy przełamania
znaczenia literalnego. Prawidłowa zatem wydaje się być koncepcja, że staramy się nadać znaczenie tak jak w języku potocznym chyba, że prowadzi to
do niedających się usunąć sprzeczności. Czy jednak jasne znaczenie tekstu
rzeczywiście odzwierciedla intencje ustawodawcy? Dowodem jest tekst, chyba
że są inne dowody świadczące o istnieniu innych intencji, niż te wynikające
z tekstu49. Tekstualiści w ogóle sobie z tym nie radzą. Nie posiadają takiego
zdeterminowania do rozstrzygnięcia znaczenia tekstu. Paradoksem jest
zatemprowadzenie dyskursu w duchu przewidywalności i pewności prawa.
Pomimo podnoszonych w literaturze przedmiotu wątpliwości co do
przydatności posługiwania się poszczególnymi argumentami na gruncie
teorii prawa, analiza wartości argumentacji w prowadzonym dyskursie jawi
się przydatną dla określenia charakteru prawnego przedmiotowych dyrektyw
wykładni i prawidłowego zdekodowania interpretowanych norm przez
odbiorcę tekstu prawnego. Okoliczności, w których dana regulacja okazuje
się cechować przymiotami niedookreśloności, niekoherencji i tym samym
przejawiających się na tym gruncie i z niej wynikających sprzeczności,
wynikają najczęściej po prostu ze zwykłej niechlujności legislacyjnej ustawodawcy. Wzmiankowane mankamenty często prowadzą do niemożności
odczytania dyspozycji przepisów. Jednakowoż tak szerokie pojmowanie zakresu pojęcia interpretacji tekstu prawnego, które to pojęcie obejmowałoby
poszukiwanie intencji ustawodawcy, czyniłoby z tej kategorii narzędzie wybitnie przydatne dla analizy norm prawa. Zatem ostatecznie można stwierdzić,
że cały proces interpretacji i prowadzenia dyskursu sprowadza się w pewnym
sensie do przekazywania pewnych informacji, wiadomości, w pewnym procesie komunikacyjnym pomiędzy samym ustawodawca z jednej strony, a odbiorcami testu z drugiej, czy tak jak w słowach psalmu: „dzień opowiada
dniowi, noc nocy przekazuje wiadomość, nie są to słowa i nie jest to mowa,
których ucho by nie usłyszało…[…]”50.
prawa. Por. J.Wróblewski, Tworzenie prawa a wykładnia prawa, [w:] Jerzy Wróblewski. Pisma
wybrane. Wybór i wstęp, M. Zirk-Sadowski, Warszawa 2015, s. 431.
48
T. Gizbert-Studnicki, Wieloznaczność leksykalna w interpretacji prawniczej. Kraków 1978
49
Takim źródłem są właśnie materiały legislacyjne, będące zawężeniem intencji ustawodawcy
50
Ps 19 (18), 2-3. 4-5
42
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
Literatura
Chauvin T., Stawecki T., Winczorek P., Wstęp do prawoznawstwa, Warszawa 2011
Dworkin R., Biorąc prawa poważnie, Warszawa 1998
Dziedziak W., O prawie słusznym (perspektywa systemu prawa stanowionego),
Lublin 2016
Gizbert-Studnicki T., Wieloznaczność leksykalna w interpretacji prawniczej, Kraków
1978
Gorazda M., Normatywność według prawnego realizmu, [w:] Naturalizm prawniczy.
Interpretacje, red. J. Stelmach, B. Brożek, Ł. Kurek, K. Eliasz, Warszawa 2015
Gray J. Ch., Istota i źródła prawa, the Nature and Sources of the Law, 1921
Leszczyński L., Zagadnienia systemu prawa w koncepcji H.L.A. Harta, Annales
UMCS, Sectio G, 1979, vol. 26
Morawski L., Podstawy filozofii prawa, Toruń 2014
Nowak S., Studia z metodologii nauk społecznych, Warszawa 1965
Pałecki K., O aksjologicznych zmianach w prawie, [w:] Zmiany społeczne a zmiany
w prawie. Aksjologia, Konstytucja, Integracja europejska, red. L.Leszczynskki,
Lublin 1999
Pichlak M., Zamknięty system źródeł prawa. Studium instytucjonalizacji dyskursu
prawniczego. Wrocław 2013
Piechowiak M., Filozofia praw człowieka. Prawa człowieka w świetle ich
międzynarodowej ochrony, Lublin 1999
Piecowiak M., Elementy prawnonaturalne w stosowaniu Konstytucji RP, Przegląd
Sejmowy, 2009, nr 5
Pietrzykowski T., Granice naturalizmu – granice nauk prawnych, [w:] Naturalizm
prawniczy. Interpretacje, red. Stelmach J., Brożek B., Kurek Ł., Eliasz K., Warszawa
2015
Pilarz Ł. B., Formuła Radbrucha wobec działań eugenicznych III Rzeszy,
a niemiecka ustawa o ochronie embrionów ludzkich, [w:] Okres okołowojenny
z perspektywy czasu, red. Bałękowski K., Maciąg K., Lublin, 2015
Pleszka K., Hierarchia w systemie prawa, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu
Jagiellońskiego CMXXI. Prace z Nauk politycznych, z. 33. Kraków 1988
Pulka Z., Czy nastąpił zmierzch pozytywistycznej koncepcji prawa i prawoznawstwa,
[w:] W poszukiwaniu podstaw prawa, red. A. Sulikowski, Wrocław 2006
Redelbach A., Wronkowska S., Ziembiński Z., Zarys teorii państwa i prawa.
Warszawa 1994
Safjan M., Rola prawnika we współczesnym świecie, www.trybunal.gov.pl, (dostęp
na dzień: 13.05.2016)
43
Łukasz B. Pilarz
Studnicki F., Przepływ wiadomości o normach prawa, PiP, 1962, z. 11
Studnicki F., Znajomość i nieznajomość prawa, PiP, 1962, z. 4
Sulikowski A., Posthumanizm a prawoznawstwo, Opole 2013
Tkacz S., O tym, czy nauka jest podmiotem tworzącym prawo?, [w:] O czym mówią
prawnicy, mówiąc o podmiotowości, Katowice 2015
Tobor Z., Pietrzykowski T., Roszczenie do bezstronności, [w:] J. Stelmach (red.),
Filozofia prawa wobec globalizmu, Kraków 2001, passim. Wg autorów przymiot
bezstronności posiada sens jedynie w sytuacji rozstrzygnięć nie w pełni określonych
przez reguły i zasady
Tobor Z., W poszukiwaniu intencji prawodawcy, Warszawa 2013
Tokson M., Judicial Resistance and Legal Change, The University of Chicago
vol. 82, nr 2
Wienberg L., Of Theory and theodicy: The Problem of Immoral Law [w:] Law and
Justice in a Multistate World. Essays in Honor of Arthur T. von Mehren, red.
Nafziger J. A. R., Symeonides S. C., Ardsley, 2002
Wojciechowski B., Dekonstrukcja między prawem i sprawiedliwością. [w:] Zmiany
społeczne a zmiany w prawie. Aksjologia, konstytucja, integracja europejska, red.
Leszczyński L., Lublin 199
Wojciechowski M., Pewność prawa. Gdańsk 2014
WronkowskaS., ZielińskiM., Problemy i zasady redagowania tekstów prawnych,
Warszawa 1993
Wróblewski J. Obowiązywanie systemowe i granice dogmatycznego podejścia do
sytemu prawa, [w:] Jerzy Wróblewski. Pisma wybrane. Wybór i wstęp, M. ZirkSadowski, Warszawa 2015
Wróblewski J., Decyzja sądowa a koncepcja systemu prawa, Zeszyty Naukowe
Uniwersytetu Łódzkiego, Nauki Humanistyczno -społeczne, seria I, z. 28, Łódź 1978
Wróblewski J., Epistemologiczne i aksjologiczne uwarunkowania tworzenia prawa,
[w:] Jerzy Wróblewski. Pisma wybrane. Wybór i wstęp, M. Zirk-Sadowski,
Warszawa 2015
Wróblewski J., Nieostrość systemu prawa, Studia prawno-Ekonomiczne, 1983, t. 31
Wróblewski J., Precedens i jednolitość sądowego stosowania prawa, [w:] Jerzy
Wróblewski. Pisma wybrane. Wybór i wstęp, M. Zirk-Sadowski, Warszawa 2015
Wróblewski J., Teoria racjonalnego tworzenia prawa, Warszawa 1985
Wróblewski J., Tworzenie prawa a wykładnia prawa, [w:] Jerzy Wróblewski. Pisma
wybrane. Wybór i wstęp, M. Zirk-Sadowski, Warszawa 2015
Wróblewski J., Z zagadnień pojęcia ideologii demokratycznego państwa prawnego
(analiza teoretyczna), PiP 1990, nr 6
Wróblewski J., Zagadnienia teorii prawa. Warszawa 1969
44
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
Wróblewski J., Zagadnienie jednolitości i pewności rozumienia pewności tekstów
prawnych, [w:] Jerzy Wróblewski. Pisma wybrane. Wybór i wstęp, M. ZirkSadowski, Warszawa 2015
Zajadło J., Ronald Dworkin i religijny ateizm (artykuł recenzowany), Państwo
i Prawo, nr 1, 2016
Zeifert M., Podmiotowość zaklęta w języku – analiza podmiotu w strukturze
składniowej zdań języka prawnego, [w:] O czym mówią prawnicy, mówiąc
o podmiotowości, Katowice 2015
Ziembiński Z., O stanowieniu i obowiązywaniu prawa. Zagadnienia podstawowe.
Warszawa 1995
Ziembiński Z., Problemy podstawowe prawoznawstwa, Warszawa 1980
Ziembiński Z., Szkice z metodologii szczegółowych nauk prawnych. Warszawa
– Poznań 1983
Zirk-Sadowski M., Pozytywizm prawniczy, a filozoficzna opozycja podmiotu
i przedmiotu poznania, [w:] Studia z filozofii prawa, red. J. Stelmach. Kraków 2001
Jakie wartości cenić winni sędziowie w systemie prawa?
Streszczenie
Przedstawionerozważania stawiają przed nami zasadnicze pytanie, na które na gruncie nauk
empirycznych stawiali sobie praktycy jak i teoretycy prawa. Czy prawo w ogóle jest nauką?
Patrząc z punktu naturalizmu prawniczego Każdy rodzaj działalności naukowej wymaga zatem
stosowania metod rozwiniętych na gruncie empirycznych nauk przyrodniczych. Czy zatem
metody jakimi posługują się prawnicy mieszczą się w zbiorze desygnatów czynności, jakie
ostatecznie można uznać za narzędzia stosowane w naukach empirycznych? Jak zauważa się
bowiem proces interpretacji tekstu, który zasadniczo składa się na ustaleniu intencji
prawodawcy. Opracowanie tekstu jest zasadniczo w ostatecznym celu ukierunkowane na
ustaleniu intencji prawodawcy. Wszystkie inne czynności, jakie prawnicy dokonują przy
analizie tekstu prawnego w szerokim tego słowa znaczeniu nie są już interpretacją. Czy zatem
tego rodzaju czynności spełniają metodologiczne wymogi naukowości?
Słowa kluczowe: Źródła prawa, system prawa, tworzenie prawa, stosowanie prawa, prawo
jako nauka
45
Magdalena Krasińska1
Pełnia sensu.
Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
1. Wstęp
Niniejszy tekst2 ma na celu wykazanie podobieństw między koncepcją
ideałów Williama Jamesa a określonym ujęciem sensu życia, wyłaniającym
się z pism Viktora E. Frankla. Można zarzucić, że proponowane zestawienie
jest zbyt swobodne, zwłaszcza, że Frankl się do tradycji pragmatyzmu nie
odwoływał3. Byłoby zresztą w tym zarzucie sporo racji, dlatego nim przejdę
do omawiania paralelizmu między dwiema rzeczonymi koncepcjami, pragnę
podkreślić świadomość ograniczeń czynionego tu zestawienia, zwłaszcza, że
nie przyjęto żadnej ścisłej metody porównawczej, ani też nie poddaje się
szczegółowej analizie tytułowych pojęć, stosowanych po wielokroć
w niniejszym tekście (pojęć sensu i ideału). Lecz taki cel nie przyświecał
w trakcie zbierania i porządkowania materiału, który prezentowany jest tu,
jak już stwierdzono, z pewną dozą swobody. Zależy nam bowiem przede
wszystkim na pokazaniu, że koncepcja austriackiego psychiatry, prędzej
quasi-filozoficzna, aniżeli filozoficzna par excellence, może radzić sobie
całkiem dobrze w zestawieniu z myślą bogatszą kontekstowo, jaką jest
pragmatyzm W. Jamesa4. Przy okazji wnikniemy nieco w wątki biograficzne
pomysłodawcy logoterapii, aby odsłonić traumatyczne okoliczności, w jakich
zrodziły się pierwsze impulsy dla jego projektu5.
1
[email protected], Instytut Filozofii, Wydział Filozofii i Socjologii, Uniwersytet
Warszawski, www.filozofia.uw.edu.pl.
2
W tytule pracy celowo pojawia się określenie „teoretyczny”, aby podkreślić, że odnoszę się do
rozważań stanowiących podstawę logoterapii, nie zaś do samej praktyki logoterapeutycznej,
której ocena powinna znajdować się w gestii psychologów i lekarzy psychiatrii.
3
Zakładam, że Frankl nie czerpał inspiracji bezpośrednio z prac amerykańskiego filozofa (nie ma
ku temu wskazań). Co więcej, można zaryzykować tezę, że Frankl pism Jamesa nawet nie znał.
W swoich pracach, jeśli chodzi o tradycję filozoficzną, austriacki psychiatra odnosi się głównie
do Jaspersa, Junga i Kierkegaarda, a miejscami też do Kanta czy Ortegi y Gasseta.
4
Sam James zresztą nieraz znajdował się w ogniu krytyki ze względu na arbitralność własnych
rozstrzygnięć i dość radykalny subiektywizm (nie wspominając o „literackości”, czy wręcz
„poetyckości” jego filozoficznych prac). Bodaj najwięcej kontrowersji budzi po dziś dzień
pragmatyczna koncepcja prawdy Jamesa, stojąca w wyrazistym sprzeciwie wobec teorii
klasycznej.
5
Można rzec, że jest wielkim paradoksem, iż w wyniku doświadczeń tak traumatycznych
ukształtowała się na tyle optymistyczna, w gruncie rzeczy, koncepcja.
46
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
2. Kilka uwag o logoterapii
Konsekwencją pluralistycznej filozofii Williama Jamesa był pogląd, że
każdy człowiek, niezależnie od cech charakterologicznych, płci, wieku
i warunków, w jakich przyszło mu żyć, ma prawo do posiadania własnego
ideału, który nadaje życiu znaczenie. James poświęcił uwagę temu zagadnieniu w kilku swych wykładach pedagogicznych6 i stanowi ono stosunkowo
niewielki fragment jego pragmatystycznej refleksji. Z kolei Victor Frankl,
austriacki psychiatra, współtwórca humanizmu psychologicznego, na kwestii
sensu życia oparł cały program swojej psychoterapii, którą od słowa logos
(z gr. sens, rozum) nazwał „logoterapią”.
Logoterapia, w przeciwieństwie do psychoanalizy, stosuje metodę introspektywną, nie retrospektywną. Koncentruje się na przyszłości, możliwościach, a dokładnie: na potencjalnych sensach, jakie mogą zapełnić pustkę
w życiu pacjenta. Czynnikiem konstytutywnym egzystencji ludzkiej jest
bowiem, zdaniem Frankla, „wola sensu”; to nie Freudowski popęd seksualny,
lecz poszukiwanie sensu stanowi główną motywację człowieka w całym jego
życiu.
Frankl odnosił się krytycznie nie tylko do psychoanalizy, lecz szerzej do
psychologizmu, któremu zarzucał, iż całkowicie ignoruje „duchową” stronę
człowieka. Pisał o tym tak: „W problematyce duchowej nie dostrzeże ona
[psychologistyczna psychoterapia – wtrącenie M.K.] nigdy sprawy po prostu
ludzkiej, a raczej zawsze coś patologicznego psychicznie”. Człowieka „zmagania o duchową treść życia, jego walka o nadanie sensu bytowi ludzkiemu
nigdy nie są dla niej tym, czym są w rzeczywistości: czymś po prostu
naj bardziej ludzki m, co wyróżnia człowieka jako takiego, ale zawsze
raczej czymś nadto ludzki m, pochodną kompleksu Edypa, poczucia
mniejszej wartości itp.”7. Widać zatem, że Frankl protestuje zwłaszcza przeciwko psychologistycznemu redukcjonizmowi, znoszącemu wszelkie
elementy transcendentalne w swych zapatrywaniach antropologicznych8.
Logoterapia, skierowana na to, co duchowe, zakłada istnienie obiektywnego
świata sensu i wartości, do których człowiek zdrowy winien się odwoływać.
6
Wykłady te zostały zebrane i wydane w literaturze polskiej w postaci książki Życie i ideały,
przeł. Kostyło P. i Stańczyk A., Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
2010.
7
Frankl V., Homo Patiens, przeł. Czernecki R. i Morawski J., Instytut Wydawniczy PAX,
Warszawa 1984, s. 17.
8
W sposób spekulatywny ujmuje Frankl także kwestię sumienia. „Zjawisko tak swoiście ludzkie
jak sumienie będzie się wymykać ontologicznemu zrozumieniu, jeżeli nie odwołamy się do jego
transcendentnego pochodzenia. Sumienie można w pełni pojąć dopiero w wymiarze
pozaludzkim. Pragnąc wyjaśnić wolność człowieka, wystarczy odwołać się do egzystencjalnego
charakteru jego rzeczywistości; aby jednak wyjaśnić ludzką odpowiedzialność, trzeba wziąć pod
uwagę transcendentny charakter sumienia”. (Frankl V., Bóg ukryty. Człowiek w poszukiwaniu
ostatecznego sensu, przeł. Wolnicka A., Wyd. Czarna Owca, Warszawa 2012, s. 77.)
47
Magdalena Krasińska
3. Ideał i sens życia
Frankl, tak jak James w odniesieniu do ideału, podkreśla, że sens jest
kwestią indywidualną. Pisze: „Sens […] jest unikatowy i wyjątkowy, ponieważ człowiek sam jeden tylko może i musi go wypełnić”9. Sens życia nie jest
abstraktem wspólnym dla wszystkich ludzi. Każdy ma za zadanie odnaleźć
swój osobisty sens. Można powiedzieć, że sens domaga się ukonkretnienia.
„Dlatego liczy się przede wszystkim nie jakiś ogólnie pojęty sens, lecz to, co
w danym momencie ma znaczenie w życiu konkretnej jednostki. […] Nie
należy poszukiwać w życiu jakiegoś abstrakcyjnego sensu. Każdy człowiek
ma swoje wyjątkowe powołanie czy misję, której celem jest wypełnienie
konkretnego działania”10.
James kategorycznie przestrzega przed arbitralnym ustanawianiem wzorców szczęścia dla innych ludzi. Uważa taką postawę za „źródło głupoty
i niesprawiedliwości”11. Pluralistyczna i indywidualistyczna myśl Jamesa
podkreśla odmienność ludzką, a co za tym idzie – że każdy ma prawo do
własnego sposobu dochodzenia do szczęścia. Pisze on: „Pierwszą rzeczą,
jakiej należy się nauczyć w kontaktach z innymi, jest powstrzymywanie się
od ingerowania w ich własny specyficzny sposób przeżywania szczęścia,
zakładając, że ten sposób nie zmusza nas do zmiany naszego sposobu”12,
i podkreśla, iż uszanowanie tego, że inni kierują się w swoim życiu ideałem,
którego my nie pojmujemy, stanowi podstawę tolerancji.
To, co James w swoich wykładach najczęściej nazywa „ideałem”, jest
bliskoznaczne temu, co u Frankla pojawia się jako „sens”. Z jednej strony
James umiejscawia ideał w intelekcie: „Ideał musi być czymś, co jest pojmowalne intelektualnie, czymś, wobec czego – o ile «to» mamy – nie pozostajemy w nieświadomości. Musi mu także towarzyszyć ten sam rodzaj oglądu,
uniesienia i jasności, który towarzyszy wszystkim faktom intelektualnym”13.
Z drugiej strony – ideał to „pełnia życia, gotowość i możliwość korzystania ze wszystkich życiowych energii”14. Gdy tak rozumiany ideał przenika
życie człowieka, to człowiek jest „zdrowy”, dysponuje siłami do realizacji
postawionych sobie celów. Wykorzystuje pełnię swoich możliwości i gotów
jest poznawać świat w całej jego różnobarwności. Natomiast ideał w pierwszym znaczeniu wiąże się z dążeniem do urzeczywistnienia pewnych
wartości, skonkretyzowania godnych realizacji postaw. Gdzieś pomiędzy
dwoma sensami tego słowa rozpościera się jego trzeci sens: ideał jako coś, co
nawet w warunkach, gdy życie ludzkie odarte jest z majestatu, sprowadzone
9
Frankl V., Człowiek w poszukiwaniu sensu, przeł. Wolnicka A., Wyd. Czarna Owca, Warszawa
2009, s. 151.
10
Tamże, s. 163-164.
11
James W., Życie i ideały, s. 83.
12
Tamże, s. 113.
13
Tamże, s. 132.
14
Kostyło P., Wstęp, [w:] James W., Życie i ideały, s. 21.
48
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
do absurdu, umożliwia zachowanie człowieczeństwa. Frankl znalazł się
w takiej sytuacji będąc więźniem obozów koncentracyjnych: Auschwitz
i Dachau. Prawie wszyscy jego najbliżsi – rodzice, brat oraz żona – znaleźli
śmierć w komorach gazowych, a on sam zmagał się z codzienną obozową
rzeczywistością, gdzie odarto go z wszelkiej podmiotowości, a od samobójstwa powstrzymywała myśl, że najprawdopodobniej i tak spotka go
zagłada. Paradoksalnie więc, komory gazowe, które każdego dnia musiał
oglądać, powstrzymywały od aktu samounicestwienia15. Jednak w nawet tak
koszmarnych warunkach, w rzeczywistości, która przekraczała najgorsze
wyobrażenia o tym, jaki los zgotować mogą człowiekowi inni ludzie, Frankl
był w stanie „uczepić się” pewnej myśli, która nie tylko sprawiła, że pobyt
w obozach stał się znośny, ale wprowadziła do jego życia namiastkę
szczęścia. Była to myśl o jego żonie.
„Po raz pierwszy w życiu objawiła mi się prawda po tylekroć wplatana
w pieśni przez poetów i ogłaszana najwyższą mądrością przez filozofów,
a mianowicie, że miłość jest najwyższym i najszlachetniejszym celem, do
jakiego może dążyć człowiek – wspomina Frankl. – Zrozumiałem, że nawet
ktoś, komu wszystko na tym świecie odebrano, wciąż może zaznać prawdziwego szczęścia, choćby nawet przez krótką chwilę, za sprawą kontemplacji
tego, co najbardziej ukochał. […] moja dusza odnalazła drogę powrotną do
innego świata, zostawiając za sobą tragiczną egzystencję więźnia, ja zaś
podjąłem przerwaną rozmowę z moją ukochaną. […] Wydaje mi się, że
nawet gdybym wówczas wiedział, iż moja żona zginęła, to i tak – niewzruszony tą wiadomością – oddawałbym się kontemplowaniu jej wizerunku,
a moja duchowa rozmowa z nią byłaby równie żywa i satysfakcjonująca”16.
Trzeba sobie uświadomić, że to poruszające świadectwo borykania się
z ekstremalnymi warunkami życiowymi, z „sytuacją graniczną”, by użyć
terminologii Jaspersa, stanowi też zapis okoliczności, w jakich dojrzewała
w umyśle Frankla koncepcja logoterapii.
4. Doświadczenie religijne
Sytuacje, gdy umyka nam sens życia, to momenty znużenia, zmęczenia.
James twierdzi, że wszyscy cierpimy na coś w rodzaju „chronicznej neurozy”, że poddajemy się zahamowaniom, „żyjemy na pół uśpieni, tłumiąc
nasz wewnętrzny ogień i udaremniając wysiłki”17. Czujemy się tak przygwożdżeni światem, tak bezradni, że najchętniej wszystkie nasze troski
powierzylibyśmy niezdefiniowanemu absolutowi.
„Wszyscy przeżywamy chwile prostracji, znużenia sobą i jałowością
naszych starań – stwierdza James. – Życie nam się wali i przywdziewamy
15
Zob. Frankl V., Człowiek w poszukiwaniu sensu, s. 43.
Tamże, s. 69-71.
17
James W., Życie i ideały, s. 35.
16
49
Magdalena Krasińska
skórę syna marnotrawnego. Nie widzimy nadziei w rzeczach. Pragniemy
wszechświata, w którym można zrezygnować, rzucić się ojcu na szyję
i roztopić się w absolutnym życiu, jak kropla wody roztapia się w morzu”18.
Oparcie się na wierze w absolut w chwilach kryzysu egzystencjalnego może
stanowić sens. James zapytuje: „Czyż duch znużony brudną niejednolitością
i przypadkowością świata rzeczy zmysłowych może znaleźć sobie doskonalszą ucieczkę niż taki system wszystko zawierający, a przecie prosty,
szlachetny, czysty, świetlany, stały, dokładny, prawdziwy?”19
Pozytywna waloryzacja religijności20 pojawia się również w pismach
Frankla. Stwierdzał on: „Możemy zdefiniować religię jako system symboli,
a konkretnie symboli tego, czego ludzie nie są w stanie ująć pojęciowo. Czyż
jednak owa potrzeba symboli, umiejętność ich tworzenia i wykorzystywania
nie jest fundamentalną cechą tego, co można ogólnie nazwać człowieczeństwem?”21. Religijność objawia zatem to, co typowo „ludzkie”, czyli
skłonność do poszukiwania sensu, porządkowania chaotycznego świata22.
Jednak tylko w przypadku, gdy religijność jest autentyczna, może ona
warunkować „zdrowego ducha” – z tego też względu Frankl dystansował się
wobec pomysłów, by instrumentalnie wykorzystywać tę sferę w procesach
psychoterapeutycznych23.
18
Tenże, Pragmatyzm. Nowe imię paru starych stylów myślenia, przeł. Szubiałka M., Wyd. KR,
Warszawa 1998, s. 221.
19
Tenże, Doświadczenie religijne, przeł. Hempel J., Wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1958,
s. 393.
20
Frankl cenił rolę religii w „intymnym” życiu człowieka do tego stopnia, że wróżył zanik religii
uniwersalnych na rzecz głęboko spersonalizowanych wierzeń, w ramach których „każdy,
zwracając się do najwyższego bytu, wypracowuje własny język i własne słowa” (Frankl V., Bóg
ukryty…, s. 187). Z powyższego wynika, że austriacki psychiatra zdawał się nie doceniać
społecznej funkcji religii.
21
Frankl V., Bóg ukryty…, s. 186.
22
Można rzec, że w podobny sposób funkcję religii określał polski XIX-wieczny socjolog,
Ludwik Gumplowicz, nieco inaczej jednak rozkładając akcenty. Według niego religia służy
człowiekowi do porozumiewania się samemu z sobą, co czynione jest poprzez objaśnianie sobie
zjawisk, których geneza wymyka się rozumowi. Człowiek jako istota myśląca odczuwa niepokój
względem rzeczy, których poznanie znajduje się poza jego zmysłami. Myślą tą podążał
Gumplowicz za Hume‟em i Kantem, którzy zgodnie uznawali religię za zjawisko konieczne
i wypływające bezpośrednio z ludzkiej natury. Zob. Gumplowicz L., Religia, [w:] tenże, System
socjologii, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2013, s. 321-329.
23
„Powiedzieliśmy już, że religijność jest autentyczna, tylko jeśli ma charakter egzystencjalny,
kiedy człowiek nie jest ku niej w jakiś sposób popychany, ale sam się jej poddaje, decydując się
świadomie być religijnym. Teraz widzimy również, że autentyczna religijność musi być nie tylko
egzystencjalna, ale i spontaniczna. Autentyczna religijność musi się rozwijać we własnym
tempie. Nikogo nie można do niej przymusić. Moglibyśmy powiedzieć, że gdy chodzi
o autentyczną religijność, człowiek nie może być ku niej popychany przez popędy, ani przez
lekarza.” (Frankl V., Bóg ukryty…, s. 95-96.)
50
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
5. Pustka i frustracja egzystencjalna
James wspomina o niewykształconych robotnikach (przy okazji cytowania fragmentu książki Waltera Wyckoffa), których życie jest jałowe
i podłe, ale dopuszcza możliwość, że „nurt życia w ich duszach” jest ukryty,
że noszą w sobie jakiś sekret, jakiś zamysł, który sprawia, że pod powierzchownością ich żmudnej codzienności czai się jakiś ideał, a ostatecznym
celem ich trudów nie jest „funt tytoniu, kufel piwa”24.
Frankl poczucie braku sensu czy swego rodzaju bezideowość określa
dwojako. Po pierwsze, jest to stan egzystencjalnej pustki. Jej głównym
przejawem jest – tu zgodność z Jamesem – znudzenie i jałowość. Frankl
powołuje się na stwierdzenie Schopenhauera, iż człowiek skazany jest na
popadanie w dwie skrajności: w rozpacz i znudzenie, lecz dodaje, że to
drugie jest obecnie źródłem większości problemów i zaburzeń psychicznych,
depresji, a nawet samobójstw. Ludzie nie wiedzą, co czynić z wolnym od
pracy czasem, wówczas uświadamiają sobie własną wewnętrzną pustkę.
Powszechnie jest ona kompensowana przez wolę mocy, która nierzadko
przybiera prymitywne odmiany, jak wola pieniędzy czy wola przyjemności.
Drugim określeniem na stan poczucia braku sensu, jakie pojawia się
w koncepcji Frankla, jest frustracja egzystencjalna, czyli frustracja woli
sensu. Jej znaczenie jest bliskie pustce egzystencjalnej, ale jest między
frustracją a pustką egzystencjalną dość subtelna różnica. Pustka egzystencjalna stanowi zjawisko masowe; jest chorobą naszych czasów, pokłosiem
konformizmu, totalitaryzmu i konsumpcjonizmu. Niektórym towarzyszy ona
niemal przez całe życie, a mimo to bywa niezauważona, ponieważ niekoniecznie wiąże się z poczuciem dyskomfortu. Natomiast frustracja egzystencjalna jest stanem całkowicie uświadomionym i łączy się tak z pustką,
brakiem celu, jak i z cierpieniem. Jest wynikiem niezrealizowanej woli
sensu, której, przypomnę, życie człowieka winno być podporządkowane.
Frustracja egzystencjalna może prowadzić do szczególnego rodzaju nerwicy:
nerwicy noogennej, której przyczyną jest podłoże egzystencjalne. Frustracja
egzystencjalna nie jest zjawiskiem patologicznym ani patogenicznym, nie
jest skutkiem choroby ani też jej powodem. Jest wynikiem egzystencjalnej
sytuacji, zatem człowiek w stanie takiej frustracji nie wymaga leczenia
klinicznego ani farmakologicznego. Potrzebna jest mu szczególna terapia,
jaką jest logoterapia, a zadaniem terapeuty jest przeprowadzenie pacjenta
przez kryzys egzystencjalny i wskazanie mu pewnych dróg rozwoju25.
24
James W., Życie i ideały, s. 132.
Oto przykładowy zapis ze spotkania Frankla z pacjentem. Psychiatra wskazuje następujące
rozwiązanie: „Powinien pan nie tylko zwracać się ku tym wielkim umysłom, które odnalazły
sens, ale również ku tym, które go na próżno poszukiwały. Powinien pan przestudiować dzieła
filozofów, którzy, jak francuscy egzystencjaliści Jean-Paul Sartre czy Albert Camus, zdawali się
podzielać pańskie wątpliwości – z tym, że oni stworzyli z nich podwaliny filozofii, aczkolwiek
nihilistycznej. Powinien pan jak gdyby przetransponować swoje problemy na poziom
25
51
Magdalena Krasińska
Logoterapia wymaga dokonania szczegółowej analizy egzystencjalnej,
wykrycia najgłębszych pragnień pacjenta. W tym sensie jest zbieżna
z psychoanalizą, różni się jednak od niej tym, że zakłada sens życia jako
nadrzędną motywację człowieka, a jego samego nie redukuje do istoty, którą
interesuje jedynie zaspokajanie pragnień, jakie generowane są przez popędy,
ani do pola, w którym nieustannie ściera się id i superego.
6. Źródła smaku życia
Bliskoznaczne względem Frankla koncepcji sensu wydaje się być
Jamesowskie pojmowanie „smaku życia”. Amerykański filozof pisze o tym
tak: „Tam, gdzie procesy życiowe przekazują pewien zapał uczestniczącym
w nich ludziom, życie nabiera autentycznego znaczenia. Ten zapał może
ujawniać się w aktywności motorycznej, w spostrzeżeniach, w wyobraźni,
a także w refleksji intelektualnej. Jednak niezależnie od tego, gdzie tkwi jego
źródło, wraz z nim zawsze pojawia się poczucie mrowienia i stan pobudzenia
na widok realnego świata, coś, co można nazwać smakiem życia”26.
Znaczenie życia, jego sens i smak mogą mieć rozmaite źródła. James
przytacza fragment eseju Roberta Louisa Stevensona, gdzie opisana jest
historia chłopców, którym smak życia nadawał codzienny rytuał wymykania
się z domu wraz z blaszaną lampką ukrytą pod płaszczem: „Załóżmy, że
jakiś realistycznie nastawiony pisarz chciałby przedstawić obraz chłopców
niosących ślepe lampki brzegiem morza. Zapewne napisałby, że chłopcy byli
wyziębieni, kulili się pod strugami deszczu i znikali zanurzeni w posępnym
pejzażu – i byłoby to zgodne z prawdą. Napisałby następnie, że ich rozmowy
były absurdalne i głupkowate, i to także byłoby prawdziwe. W oczach
zewnętrznego obserwatora byli oni przemoczeni, zziębnięci i otoczeni
posępnym krajobrazem, lecz jeśli spytalibyście ich samych, usłyszelibyście,
że w głębi swojej duszy są w siódmym niebie, a źródłem ich szczęścia jest
zapalona lampka i wydobywający się z niej swąd!”27
akademicki, żeby nabrać do nich dystansu. Wówczas będzie pan mógł przyjrzeć się temu, co
pana dręczy, w świetle tego czy innego akapitu, na konkretnej stronie danego tomu tego czy
innego autora. Zrozumie pan, że cierpieć z powodu tego rodzaju problemów jest rzeczą ludzką,
wręcz dowodem uczciwości, osiągnięciem człowieka, a nie objawem nerwicy. Przekona się pan,
że uczciwość intelektualna nie jest czymś, czego należałoby się wstydzić, lecz czymś, z czego
powinno się być dumnym”, i dalej: „Jeśli w ogóle, to uznałbym ją [nerwicę – wtrącenie M.K.] za
przykład masowej nerwicy, jakiej współcześnie ulegamy i którą uleczyć można tylko na
poziomie zbiorowym. Gdy spojrzeć na to z tej perspektywy, pańskie cierpienie staje się
symbolem cierpienia, które dotyka całą ludzkość, a przynajmniej jej najbardziej wrażliwych
i otwarcie myślących przedstawicieli; to ich cierpienie dźwiga pan na swoich barkach!” (Frankl
V., Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii, Przeł. Wolnicka A., Wyd. Czarna Owca,
Warszawa 2010, s. 124-125.)
26
James W., Życie i ideały, s. 87.
27
Stevenson R. L., The Lantern Bearers, cytuję za: James W., Życie i ideały, s. 90.
52
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
Słowa te mają pokazać, jakże subiektywną i indywidualną kwestią jest
źródło smaku życia. Aby w jeszcze większym stopniu to unaocznić, James
cytuje pisarzy opisujących swoje doznania wynikające z obcowania z przyrodą, a następnie konstatuje: „Z pewnością godzina spędzona na wzgórzu nie
była wiele warta, jeśli by chcieć ją oceniać na podstawie zwykłych standardów handlowych. Jednak jakiego rodzaju wartość miałaby przesądzać
o cenie godziny życia, jeśli nie wartość uczucia wzniosłego sensu […] jakie
zrodziło się w człowieku za sprawą tego wszystkiego, co tę godzinę
wypełniło?”28
Źródło radości w kontemplowaniu przyrody odnajdywał także Frankl
w najgorszym okresie swojego życia. W jego wspomnieniach z pobytu
w obozach koncentracyjnych nie brakuje momentów prostego, szczerego
zachwytu nad pięknem świata. Oto jeden z nich: „Gdyby ktoś mógł zobaczyć
wyraz naszych twarzy, gdy w drodze z Auschwitz do bawarskiego obozu
przez maleńkie, zakratowane okienka naszego wagonu ujrzeliśmy górujące
nad Salzburgiem górskie szczyty połyskujące w zachodzącym słońcu, nigdy
nie uwierzyłby, że patrzy na twarze ludzi, którzy na dobre wyrzekli się
nadziei na wolność i ocalenie”29.
Frankl głosi, że jednym ze sposobów na odkrycie sensu życia jest
doświad-czanie czegoś, na przykład piękna przyrody. Ale niemniej ważne
jest doświadczenie cierpienia oraz doświadczenie miłości, o której Frankl
pisze w bardzo podobny do Jamesa sposób, że „to jedyna droga, aby w pełni
ogarnąć pełnię jestestwa drugiego człowieka”30. Cierpienie nie jest
warunkiem koniecznym dla odnalezienia sensu, ale gdy już się pojawia i jest
nieuniknione, to poprzez odkrycie w nim sensu łatwiej jest z nim się zmagać.
„Jedyne, co możemy wówczas zrobić, to być świadkami czegoś wyjątkowego, do czego zdolny jest tylko człowiek, a mianowicie przemiany osobistej tragedii w triumf ludzkiego ducha, upadku w zwycięstwo”31 – stwierdza Frankl.
Sensem staje się heroiczna postawa.
7. Napięcie i równowaga
Warunkiem zdrowia psychicznego jest, zdaniem Frankla, nie stan równowagi, lecz stan napięcia. Owo napięcie to rozziew między tym, co zostało
dokonane, a co jeszcze dokonane być musi. „W kwestii higieny psychicznej
za wysoce błędne i niebezpieczne uważam przekonanie, jakoby człowiek
potrzebował przede wszystkim równowagi, lub, jak się to określa w biologii,
„homeostazy” rozumianej jako stan pozbawiony wszelkich napięć – stwier28
Tamże, s. 96.
Frankl V., Człowiek w poszukiwaniu sensu, s. 72.
30
Tamże, s. 167.
31
Tamże, s. 169.
29
53
Magdalena Krasińska
dza Frankl. – Tym czego [człowiek – wtrącenie M. K.] potrzebuje, nie jest
rozładowywanie za wszelką cenę wewnętrznych napięć, lecz wezwanie do
wypełnienia potencjalnego sensu”32.
James w tej kwestii zajmuje całkiem odmienne stanowisko. Odwołując
się do słów doktora Cloustona, który zwrócił uwagę na nadmierną ekscytację
i napięcie Amerykanów, James sam przyrównuje swoich rodaków do
„błyskawicy uwięzionej w butelce”33 i zwraca się do nich słowami:
„Ponieważ wrażenia, które nieustannie wypływają z nadmiernie napiętego,
podekscytowanego ciała, utrzymują w stanie napięcia i ekscytacji także
ludzką duszę; są one źródłem dusznej, niepokojącej, wyczerpującej i burzliwej wewnętrznej atmosfery, która prawie nigdy się nie rozjaśnia. […] jak
inaczej można nazwać stan waszej psychiki niż wewnętrzną zadyszką
i zaniepokojeniem? W jaki sposób niepokój związany z przyszłością może
opuścić wasz umysł?”34, i dodaje, że „niepokój zawsze oznacza zahamowanie asocjacji i utratę efektywnej siły”35. Mamy więc do czynienia z dość
odmiennie pojmowaną rolą wewnętrznego napięcia w człowieku: w ujęciu
Frankla to ono umożliwia relację sens – człowiek, zaś według Jamesa jest
przyczyną braku swobody i spontaniczności, które warunkują czerpanie
energii do życia.
Tym, co pobudza i mobilizuje człowieka do dodatkowego wysiłku są
ideały, które domagają się urzeczywistnienia. James wspominał tygodniowy
pobyt w Chautauqua, gdzie realizowany był projekt utopijnego miasteczka
akademickiego. W miejscu tym była doskonała atmosfera, wśród społeczności panowały wyłącznie przyjazne nastroje. Najwspanialsze ideały ludzkości – równość, dobroć, kultura – znalazły tam swoje ucieleśnienie, a cierpienie, nędza i przestępczość zostały całkowicie wyeliminowane. Oto, jak
James podsumował swoje odczucia po powrocie do „normalnego” świata:
„Szybko zdałem sobie sprawę, że brakowało mi elementu, który zewnętrznemu i złemu światu nadaje jego wymiar moralny, ekspresję i malowniczość;
[…] w tej wyjątkowej Chautauqua nie można było dostrzec nawet możliwości śmierci i nie było tam żadnego miejsca w obrębie wzroku, skąd
w ogóle mogłoby nadejść niebezpieczeństwo. Zwycięstwo ideału było tam
do tego stopnia całkowite, że nie było potrzeby przypominania o minionej
walce, wszyscy spoczęli na laurach. Jednak rzeczą, której zdają się domagać
ludzkie emocje, jest widok toczącej się walki. W chwili gdy ograniczymy się
tylko do konsumowania owoców zwycięstwa, rzeczy stają się byle jakie. Pot
i wysiłek, obraz człowieka w najwyższym stopniu napinającego swe możliwości i wydanego na tortury, a jednak wychodzącego z tego wszystkiego
z życiem, a następnie odwracającego się plecami od swego zwycięstwa, aby
32
Tamże, s. 159.
James W., Życie i ideały, s. 67.
34
Tamże, s. 68.
35
Tamże, s. 77.
33
54
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
dążyć do kolejnego zwycięstwa, jeszcze bardziej wyjątkowego i trudnego
– to właśnie tego typu rzeczy, gdy się pojawiają, inspirują nas”36.
Może się wydawać, że w powyższych słowach tkwi jakaś sprzeczność
z tym, co James sądzi o wewnętrznym napięciu w człowieku. On, przed
chwilą orędownik spokoju, równowagi i rozluźnienia, przyznaje, że sytuacja,
w której człowiek jest absolutnie bezpieczny, nie sprzyja temu, co jest jakby
istotą człowieczeństwa: heroizmowi, ciągłemu dążeniu do ulepszania świata,
choć jakiś czas później James dodaje, że z pewnością w mieszkańcach
Chautauqua było „wewnętrzne napięcie, były jakieś życiowe wartości, które
na pewno by się objawiły, gdyby tylko zaszła taka potrzeba”37. Należy zatem
przyjąć, że James napięcie rozumiał dwojako: po pierwsze, jako stan
niepotrzebnego, nadmiernego wytężenia w dniu codziennym, przesadnego
przykładania wagi do rzeczy małych; po drugie, jako właściwą człowiekowi
skłonność do podejmowania działań ryzykownych, nie przynoszących
doraźnych korzyści, w imię jakiegoś ideału. Przy tym trzeba zwrócić uwagę
na to, że według Jamesa ideał sam w sobie jest jałowy, nie przyczyni się do
stworzenia czegoś realnego bez udziału cnoty – tak jak cnota sama w sobie,
bez połączenia z ideałem, nie stworzy czegoś nowego.
8. Podsumowanie
Bilans tego, trzeba przyznać, dość swobodnego zestawienia refleksji na
temat sensu życia u Jamesa i Frankla wypada tak, że więcej można znaleźć
podobieństw niż różnic. Tym, co łączy obie koncepcje, jest przede wszystkim pogląd, że sens życia jest sprawą indywidualną i subiektywną. Ponadto
filozofię Jamesa i logoterapię zbliżają twierdzenia, że smak życia można
odkryć w kontemplowaniu przyrody, że człowiek jest niejako powołany do
heroizmu i że pełne poznanie drugiego dokonuje się poprzez miłość.
James w filozofii widział klucz do odnalezienia drogi życiowej: „Celem
jest […] ostatecznie to, aby teksty filozoficzne czy wykłady skłaniały
odbiorców do filozofowania i do podejmowania samodzielnych wyborów
ideałów i wartości”38. Frankl chciał powierzyć tę rolę logoterapii, indywidualnym spotkaniom, podczas których dochodzi do egzystencjalnej
analizy sytuacji pacjenta, w wyniku której wskazywane są potencjalne sensy,
cele, ku którym człowiekowi osobiście „opłaca się” podążać, aby podnieść
jakość własnego życia duchowego39. Miarą wartości tych celów staje się nie
36
Tamże, s. 117-118.
Tamże, s. 126.
38
Gutowski P., Nauka, filozofia i życie. U podstaw myśli Williama Jamesa, Wyd. Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2011, s. 138.
39
Warto w tym miejscu odnotować, że na polskim gruncie założenia logoterapii próbowano
adaptować do terapii uzależnień. Jerzy Piotr Marciniak opracował projekt „strategicznostrukturalnej terapii uzależnień”, która składa się z czterech faz: leczenie biologicznego wymiaru
człowieka jako etap wstępny, leczenie psychicznego wymiaru człowieka jako etap intensywny,
37
55
Magdalena Krasińska
krótkotrwała korzyść, ale pełnia, jaką uzyskuje życie; w tym znaczeniu sens
życia u Frankla zbieżny jest z Jamesowskim ideałem.
Zakładam, że Frankl nie znał filozofii Jamesa (a przynajmniej omawianego kontekstu). Nierzadko odwołuje się on do filozoficznej tradycji;
korzysta czasem z terminologii typowej dla egzystencjalistów, konfrontuje
swoją koncepcję z Freudowską, a gdzieniegdzie cytuje Jaspera, Junga czy
Kierkegaarda. Często brak jednak u niego charakterystycznego dla filozofów
rygoru i operowania bardziej złożonymi pojęciami, co przemawia raczej za
tym, że Frankl nie przestudiował gruntownie filozofii (choć bez wątpienia
wybrane nurty znał bardzo dobrze). Niemniej jednak jego koncepcja logoterapeutyczna wykracza poza ramy typowej psychologii (i psychiatrii)
w stronę ogólnej refleksji nad człowiekiem – a nawet więcej, w stronę
metafizyki, gdyż uznawał Frankl ducha za nieredukowalną część istoty
ludzkiej40 – co w pewnym stopniu czyni tę koncepcję filozoficzną i zdatną do
konfrontowania z bardziej systematycznymi teoriami wybranych myślicieli.
Literatura
Frankl V., Bóg ukryty. Człowiek w poszukiwaniu ostatecznego sensu, przeł. Wolnicka
A., Wyd. Czarna Owca, Warszawa 2012
Frankl V., Człowiek w poszukiwaniu sensu, przeł. Wolnicka A., Wyd. Czarna Owca,
Warszawa 2009
Frankl V., Homo Patiens, przeł. Czernecki R. i Morawski J., Instytut Wydawniczy
PAX, Warszawa 1984
Frankl V., Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii, przeł. Wolnicka A.,
Wyd. Czarna Owca, Warszawa 2010
Gumplowicz L., System socjologii, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa
2013
leczenie społecznego wymiaru człowieka jako etap pogłębiony i wreszcie leczenie duchowego
wymiaru człowieka jako etap końcowy (zob. Marciniak J. P., Próba zastosowania Viktora Emila
Frankla koncepcji rozwoju noetycznego w programie terapii uzależnień, Ośrodek Apostolstwa
Trzeźwości, Zakroczym 2009, s. 191-219). Z kolei ks. Jarosław Tomasz Michalski inspirując się
logoterapią sformułował zadania dla pedagogiki, wśród których istotnym jest namysł nad sensem.
Pisze on następująco: „Sens nigdy nie może być określony z zewnątrz i tym samym stać się
programem możliwym do zaplanowania. W pedagogice nie może chodzić o sporządzenie
curriculum sensu, ponieważ już sam taki zamiar byłby bezsensem. W pedagogice chodzi raczej
o pewne zamierzenie w stosunku do sensu, to znaczy pedagog wezwany jest do tego, aby
osobiście zaangażować się jako osoba w pytanie o «sens», co może również oznaczać poddanie
się zakwestionowaniu, zarówno w pytaniu ze strony wychowanka lub ucznia, jak też w pytaniu
o samego siebie, albo też w pytaniu o inny byt”. (Zob. Michalski J. T., Sens życia a pedagogika:
impulsy myśli Viktora E. Frankla, Wyd. Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń
2011, s. 257-258.)
40
Metafizycznej stronie koncepcji Frankla poświęcona jest w całości praca Mariusza Szajdy: Od
transgresji do transcendencji, Wyd. Akademia Sztuki w Szczecinie, Szczecin 2012.
56
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
Gutowski P., Nauka, filozofia i życie. U podstaw myśli Williama Jamesa, Wyd.
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2011
James W., Doświadczenie religijne, przeł. Hempel J., Wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1958
James W., Pragmatyzm. Nowe imię paru starych stylów myślenia, przeł. Szubiałka
M., Wyd. KR, Warszawa 1998
James W., Życie i ideały, przeł. Kostyło P. i Stańczyk A., Wydawnictwo
Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2010
Marciniak J. P., Próba zastosowania Viktora Emila Frankla koncepcji rozwoju
noetycznego w programie terapii uzależnień, Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości,
Zakroczym 2009
Michalski J. T., Sens życia a pedagogika: impulsy myśli Viktora E. Frankla, Wyd.
Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2011
Szajda M., Od transgresji do transcendencji, Wyd. Akademia Sztuki, Szczecin 2012
Pełnia sensu. Koncepcja ideałów w refleksji Williama Jamesa
a teoretyczny projekt logoterapii Viktora Frankla
Streszczenie
Tekst stanowi próbę zestawienia dwóch koncepcji sensu życia: pierwszej, autorstwa Williama
Jamesa, wywodzącej się z myśli pluralistycznej i pragmatystycznej, oraz drugiej, opracowanej
przez psychiatrę Viktora Frankla, mającej źródła w egzystencjalizmie i psychoanalizie, stanowiącej podstawę dla jego autorskiej psychoterapii. Zakładam, że Frankl nie czerpał inspiracji
bezpośrednio z prac amerykańskiego filozofa (nie ma ku temu wskazań), jednak pomimo różnych kontekstów i rodowodów ich rozważań widoczne są pewne analogie. Przede wszystkim
wspólny jest obu autorom pogląd, iż sens życia jest czymś subiektywnym, czekającym niejako
na odkrycie czy wręcz kreację, by w konsekwencji stanowić indywidualny sposób na podążanie ku szczęściu; w żadnym razie zaś nie jest jakimś ponadosobowym abstraktem. James
w swoich wykładach najczęściej określa sens jako „ideał” i dowodzi, że posiadanie go stanowi
o życiowej energii, gotowości do poznawania świata i realizowania określonych wartości. Brak
życiowego ideału powoduje poddanie się „chronicznej neurozie”, co z kolei u Frankla ulega
rozróżnieniu na stan egzystencjalnej pustki i stan egzystencjalnej frustracji, będącej wynikiem
niezrealizowanej woli sensu, prowadzącej do tzw. nerwicy noogennej. Sytuacja ta, zdaniem
austriackiego psychiatry, nie wymaga leczenia klinicznego ani farmakologicznego, lecz szczególnego rodzaju terapii – logoterapii – która polegać ma na przeprowadzeniu szczegółowej
analizy egzystencjalnej pacjenta, wykrycia jego najgłębszych pragnień, by w efekcie wskazać
potencjalne drogi realizacji sensu życia. Tym samym koncepcja Frankla, w odróżnieniu od
psychoanalizy Freudowskiej, nie redukuje człowieka do istoty, którą interesuje jedynie
zaspokajanie generowanych przez popędy pragnień, lecz wpisuje się w nurt psychologii
humanistycznej. W tekście zwrócona jest również uwaga na to, że teoretyczny projekt Frankla
ukształtował się za sprawą jego traumatycznych przeżyć doznanych w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej.
Słowa kluczowe: William James, Viktor Frankl, logoterapia, sens, ideał
57
Bartosz Pietrzak1
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
1. Wprowadzenie
Celem niniejszej pracy jest omówienie pojęcia eutanazji. Z uwagi
na bardzo różnorodne rozumienie tego terminu, spróbuję przedstawić jak
owo pojęcie jest rozumiane dzisiaj oraz w jakim kontekście było ono
używane w starożytności.
Pracę rozpocznę od przetłumaczenia greckiego słowa euthanasía oraz
od wyjaśnienia jego genezy. Następnie na podstawie analizy różnych
definicji pojęcia eutanazji, wyróżnię elementy, które się w nich powtarzają
i na ich podstawie zbuduję definicję eutanazji, którą będę się posługiwał
w niniejszym opracowaniu. Zbudowana definicja pozwoli też wykazać
różnice pomiędzy eutanazją a zaprzestaniem uporczywej terapii.
Jak wiadomo eutanazja jest terminem bardzo różnie rozumianym.
Znawcy tematu dokonują podziałów eutanazji ze względu na różne czynniki.
Nie będę przedstawiał wszystkich podziałów, ale skupię się na dwóch
najważniejszych typizacjach: ze względu na sposób działania oraz
ze względu na wolę osoby, która ma być poddana eutanazji.
Kolejnym etapem pracy będzie podróż do źródeł pojęcia euthanasía,
przybliżenie czytelnikom korzeni tego pojęcia. W starożytności termin
dobrej śmierci nie był rozumiany w sposób jednoznaczny. Ukazanie
rozumienia tego pojęcia przez starożytnych, ma za zadanie pomóc w lepszym
pojmowaniu pojęcia eutanazji we współczesnym jego znaczeniu.
Omawianie rozumienia określenia eutanazja w starożytności rozpocznę
od przedstawienia najstarszych wzmianek, w których zostało owo pojecie
użyte.
Kolejnym etapem będzie ukazanie rozumienia terminu eutanazja jako
excitus facilis. Przedstawieni zostaną również zwolennicy takiego rozumie
eutanazji.
W dalszym etapie mojej pracy ukazane zostanie rozumienie eutanazji
w duchu stoickim. Ukazane zostanie rozumienie dobrej śmierci w kontekście
stoickiego dążenia do osiągnięcia ideału ataraksji.
Następnie przejdę do ukazania poglądów na temat eutanazji dwóch
najwybitniejszych myślicieli starożytności: Platona i Arystotelesa.
Przedstawię ich utylitarystyczne podejście do kwestii pozbawiania kogoś
życia.
1
[email protected], Instytut Filozofii Chrześcijańskiej, Papieski Wydział Teologiczny we
Wrocławiu, www.pwt.wroc.pl
58
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
Praktycznie na samym końcu swojej pracy przytoczę poglądy ojca
medycyny – Hipokratesa. Przytoczę wypowiedzi zawarte w przypisywanym
mu "Corpus Hippocraticum".
Ostatnim etapem mojej pracy będzie pokazanie nowej myśli w kontekście
rozumienia pojęcia eutanazji. Myśli wniesionej przez powstałe
w starożytności i rozwijające się w szybkim tempie chrześcijaństwo.
2. Pojęcie eutanazji
Eutanazja, z jęz. grec. euthanasía [eu – dobrze, od eus – dobry, thanasia
od thánatos – śmierć] dosłownie oznacza „śmierć dobrą”, „śmierć spokojną”
bądź „śmierć szczęśliwą”.2 Zdefiniowanie pojęcia eutanazji nie jest łatwe,
obecnie toczą się zażarte dyskusje nad pojęciem eutanazji, niemal równie
zażarte jak nad jej molarną oceną.3 Mimo braku jednej powszechnie
akceptowalnej definicji, w większości pojawiających się rozstrzygnięć
terminologicznych można wyróżnić powtarzające się elementy.
W pojawiających się definicjach eutanazji można wyróżnić trzy główne,
powtarzające się detale:
•
jej celem jest skrócenie ludzkiego życia,
•
jest praktykowana w zinstytucjonalizowanym kontekście
medycznym – życie pacjentów skracają lekarze, a nie np. krewni lub
przyjaciele,
•
opiera się na przekonaniu, że przyśpieszona śmierć ma w jakiś
sposób być dla pacjenta korzystna lub stanowić mniejsze zło niż to co go
czeka jeśli pozostanie przy życiu – z reguły dlatego, że oszczędzi mu się
nieznośnych cierpień spowodowanych nieuleczalna lub ciężką chorobą lub
pozwala mu to odejść z godnością.4
Podsumowując i upraszczając powyższe rozważania można stwierdzić, że
na ogół eutanazja jest rozumiana jako zadanie śmierci osobie nieuleczalnie
lub ciężko chorej, które motywowane jest skróceniem jej cierpień.5
W podobny sposób eutanazje definiuje słownik psychologii, który jako
definicję eutanazji podaje, że jest to lekka i bezbolesna śmierć osób, które
cierpią na niedający się opanować ból, towarzyszący w wielu nieuleczalnych
2
Szeroczyńska M., Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2004, s. 22;
Por. Kopaliński W., Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych,
http://www.slownikonline.pl/kopalinski/25A78697A79C18F2C12565BE0043A0A3.php [stan
z 11.03.2016].
3
Malczewski J., Z dziejów pojęcia eutanazji, [w:] Internetowe czasopismo filozoficzne
„Diametros” nr 1, Kraków 2004, s. 12.
4
Por. Keown J., Euthanasia, Ethics and Public Policy. An Argument Against Legalisation,
Cambridge University Press, Cambridge 2002, s. 10.
5
Zob. Smith W. I., Forced Exit. Euthanasia, Assisted Suicide, and the New Duty to Die, New
York 1997, s. xxv-xxvi.
59
Bartosz Pietrzak
chorobach.6 Dość często błędnie utożsamia się eutanazję z eksterminacją.
Również błędnie utożsamia się eutanazje z działaniami nazistów w czasie
drugiej wojny światowej, których celem była eksterminacja narodu
żydowskiego.7 Eutanazja współcześnie jest również często utożsamiana
z zabójstwem z litości.8 Chociaż zwolennicy eutanazji nigdy nie nazwą jej
zabójstwem.
3. Eutanazja bierna i czynna
Eutanazję w najprostszy sposób można podzielić na: bierną i czynną.
Eutanazja czynna polega na świadomy zachowaniu (np. podaniu specjalnych
medykamentów, podanie leków przeciwbólowych w nadmiernej ilości),
którego celem bezpośrednim jest pozbawienie osoby cierpiącej życia.9
Eutanazja czynna jest również inaczej nazywana eutanazją pozytywną.10
Z kolei eutanazja bierna – inaczej zwana negatywną – polega na zaniechaniu
dalszego sztucznego podtrzymywania życia osoby, która znajduje się w
stanie terminalnym.11
W takim rozumieniu eutanazji biernej można byłoby ją utożsamić
z zaprzestaniem uporczywej terapii.12 Nie jest jednak to, aż tak oczywiste,
zdania w tej kwestii są wśród etyków mocno podzielone. W encyklice
„Evangelium Vitae”, która przytacza również fragmenty deklaracji
o eutanazji „Iura et bona” wydanej przez Kongregacje Nauki Wiary, można
przeczytać, że czym innym jest zaprzestanie uporczywej terapii, a czym
innym eutanazja bierna. Według encykliki zaprzestanie uporczywej terapii
polega na zaniechaniu terapii nadzwyczajnej – prowadzonej przy użyciu
nieproporcjonalnych środków - której podany jest człowiek, znajdujący się
w stanie agonalnym.13
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że powyższe dwie definicje:
eutanazji i zaprzestania uporczywej terapii są praktycznie tożsame, obydwie
mówią o ulżeniu w cierpieniu człowiekowi, który znajduje się w fazie
końcowej swojego życia. Jednakże jeżeli przyjrzymy się dokładniej
6
Słownik psychologii, Krucz I. Skarzyńska K. (red.), Warszawa 2000, s. 201
Zob. Vaux K. L., Debbie’s Dying: Mercy Killing and the Good Death, [w:] Moreno J. D. (red.),
Arguing Euthanasia. The Controversy over Mercy Killing, Assisted Suicide, and the “Right to
Die”, New York 1995, s. 37.
8
Malczewski J., Z dziejów pojęcia eutanazji, [w:] Internetowe czasopismo filozoficzne
"Diametros" nr 1, Kraków 2004, s. 13.
9
Por. Singer P., Etyka praktyczna, Warszawa 2003, s. 204-208; Fenigsen R., Eutanazja. Śmierć
z wyboru?, Poznań 2002, rozdz. I-III.
10
Zob. Szeroczyńska M., Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2004, s. 50
11
Por. Singer P., Etyka praktyczna, przeł. Sagan A, Książka i Wiedza, Warszawa 2007, s. 204208; Fenigsen R., Eutanazja. Śmierć z wyboru?, Poznań 2002, rozdz. I-III.
12
Por. Wróbel W., Rezygnacja z uporczywej terapii w świetle polskiego prawa [11],
http://www.mp.pl/etyka/kres_zycia/show.html?id=46416 (stan z 17.05.2016].
13
Zob. Jan Paweł II, Evangelim vitae, Rzym 1995, nr 65.
7
60
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
powyższym definicją, da się zauważyć drobne, aczkolwiek bardzo
zasadnicze różnice. Pierwsza z nich jest tak, że eutanazja bierna polega na
zaprzestaniu jakiegokolwiek działania podtrzymwującego osoby przy życiu
(np. użycie respiratora). Zaprzestanie uporczywej terapii natomiast polega
na zaprzestaniu działań uporczywych, których skutek jest niewspółmierny
do użytych środków. Drogą różnicą jest brak tożsamości pomiędzy
pojęciami: stan terminalny i stan agonalny. W skład stanu terminalnego
wchodzą trzy okresy:
•
okres przed terminalny,
•
okres terminalny właściwy,
•
okres umierania (agonii).14
Jak widać powyżej pojęcie stanu terminalnego jest pojęciem szerszym,
niż termin stanu agonalnego, więc nie można uznawać ich za tożsame.
O osobach znajdujących się w hospicjum mówimy, że znajdują się w stanie
terminalnym, a nie w stanie agonalnym, który jest ostatnią fazą stanu
terminalnego oraz całego życia człowieka. Kolejną różnicą miedzy
zaprzestaniem uporczywej terapii, a eutanazją bierną jest cel. Celem
eutanazji jest spowodowanie śmierci pacjenta, natomiast celem zaprzestania
uporczywej terapii jest zaprzestanie używania środków, które przynoszą
tylko cierpienie pacjentowi. Cierpienie pacjenta powodowane przez
uporczywą terapie jest niewspółmierne do osiąganych skutków kuracji.
Zaprzestana może być tylko i wyłącznie uporczywa terapia, której skutki są
nietrwałe i bolesne. Nie może być przerwana normalna terapia. Chociaż
zaprzestanie uporczywej terapii zakłada śmierć, to jednak nie jest ona
głównym celem tego działania.15
Konkludując powyższy fragment należy wyraźnie stwierdzić, że czym
innym jest zaprzestanie uporczywej terapii, a czym innym eutanazja bierna.
4. Eutanazja ze względu na „życzenie”
Kolejna podstawowa typizacja eutanazji polega na wyróżnieniu eutanazji
dobrowolnej (na życzenie pacjenta) oraz eutanazji niedobrowolnej.16
W przypadku eutanazji niedobrowolnej osoba jest zdolna do wyrażenia
swojej woli, ale nie została zapytana o zgodę na własną śmierć, albo w ogóle
nie wyraża zgody na eutanazję. Niektórzy autorzy wyróżniają jeszcze
eutanazję adobrowolną. Ten typ eutanazji ma miejsce gdy człowiek nie jest
zdolny zrozumieć wyboru pomiędzy życiem i śmiercią. Przykładami
eutanazji adobrowolnej są przypadki gdy uśmierca się znacznie
14
Por. Brzostek A., Człowiek w obliczu cierpienia i umierania, Katowice 2000 oraz por. Górecki
M., Hospicjum w służbie umierającym, Warszawa 2000.
15
Zob. Jan Paweł II, Evangelim vitae, Rzym 1995, nr 65.
16
Por. Stoffell B., Voluntary Euthanasia, Suicide and Physician-Assisted Suicide, [w:] Kuhse H.,
Singer P. (red.), A Companion to Bioethics, Oxford 2001. s. 272 - 279 oraz por. Rachels J.,
Euthanasia, [w:] Regan T. (red.), Matters of Life and Death, Toronto 1980.
61
Bartosz Pietrzak
niepełnosprawne niemowlęta oraz osoby nieuleczalnie chore, które z powodu
wypadków, chorób czy starszego wieku na stałe straciły zdolność do
wyrażenia zgody lub sprzeciwu wobec eutanazji.17
Australijscy uczeni G. Williams oraz M. Darke dokonują bardzo
podobnego podziału eutanazji, czyniąc to również w oparciu o wolę osoby,
która zostaje poddana eutanazji. Wiliams i Drake wyróżniają następujące
rodzaje eutanazji, ze względu na „życzenie”:
•
involuntary euthanasia,
•
non-voluntary euthanasia,
•
voluntary euthanasia.18
Involuntary euthanasia („mimowolna eutanazja”) ma miejsce wtedy, gdy
pacjent jest zabity wbrew swej woli. Non-voluntary euthanasia
(„niedobrowolna eutanazja”) jest zabójstwem pacjenta bez jego zgody lub
sprzeciwu. Voluntary euthanasia („dobrowolna eutanazja”) jest zabójstwem
pacjenta na jego żądanie.19
Jak widać podział zaprezentowany przez Wiliams i Drake jest bardzo
podobny do przedstawionego wcześniej podziału na eutanazję: dobrowolną,
adobrowolną i niedobrowolną.
Przedstawione powyżej dwa rodzaje podziału eutanazji, ze względu na
sposób działania osoby doprowadzającej do śmierci innego człowieka
(eutanazja bierna i czynna) oraz ze względu na „życzenie” – wolę osoby,
są dwoma podstawowymi podziałami eutanazji. Nie są to jednak
jedyne podziały. Można wyróżnić jeszcze np. eutanazję neonatalną,
eugeniczną, ekonomiczną.20
5. Dobra śmierć w starożytności - najstarsze wzmianki
Słowo eutanazja pochodzi z języka greckiego i można je odnaleźć
w licznych tekstach antycznych, pochodzenia greckiego i rzymskiego.
Jednakże rozumienie pojęcia eutanazja jak wykaże poniższy fragment było
odmienne od dzisiejszego rozumienia tegoż słowa. Termin eutanazja
17
Zob. Singer P., Etyka praktyczna, przeł. Sagan A, Książka i Wiedza, Warszawa 2007, s. 170184.
18
Williams G., Darke M., Euthanasia Laws and the Australian Constitution, The University of
New South Wales 1997, vol. 20, no. 3, s. 647-648.
19
Tamże.
20
Szeroczyńska M., Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie: studium
prawnoporównawcze, Universitas, Kraków 2004, s. 36-58 oraz Bołoz W., Etyka chrześcijańska
wobec problemów końca życia, [w:] Bołoz W., Ryś M., (red.) Między życiem a śmiercią:
uzależnienia, eutanazja, sytuacje graniczne, Wyd. Uniw. Kard. S. Wyszyńskiego, Warszawa
2002, s. 122-134.
62
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
w rozumieniu starożytnym miał o wiele mniej negatywny wydźwięk niż ma
to miejsce współcześnie.21
Najstarszym świadectwem pisanym, mówiącym o eutanazji jest fragment
komedii greckiego poety Kratinosa (ok. 500 - 420 roku przed Chrystusem),
w którym pisze o „dobrej śmierci”.22 „Dobra śmierć” w rozumieniu
Kratinosa jest śmiercią, która jest łagodna oraz pozbawiona cierpienia.23
W podobny sposób terminu eutanazja używa inny grecki poeta –
Meander. Pod koniec IV przed Chrystusem użył on tego pojęcia do opisania
„łatwej śmierci, która jest skutkiem posiadania odpowiedniego dystansu do
życia. W swoich komediach Meander bardzo krytycznie odnosił się do
starości. W jego przekonaniu Ci, których kochają bogowie umierają młodo.
Wobec takiego rozumowania dobra śmierć to wczesna śmierć. Dystans do
życia przejawia sie w tym, że człowiek nie powinien być zbytni przywiązany
do doczesności, łatwiej jest takiemu człowiekowi pożegnać się z tym
światem.24
W pochodzącym z ok 300 roku przed Chrystusem urywku z zaginionej
komedii Posejdippoposa można przeczytać następującej zdanie mówiące
o eutanazji: „Spośród wszystkiego, co usiłuje wybłagać od bogów człowiek,
nie życzy on sobie niczego lepszego od dobrej śmierci”. Z powodu braku
szerszego kontekst ciężko jest określić na czym miała by polegać owa dobra
śmierć. Domyślać się można, że skoro ona czymś co człowiek wyprasza
u bogów, musi być ona czymś dobrym. Przypuszczać można, że w „dobrej
śmierci” w ujęciu Posejdippoposa chodzi o szybkie i lekkie umieranie,
któremu nie towarzyszy nadmierne cierpienie.25
6. Eutanazja jako excitus facilis
Mimo patetycznego podziwu dla śmierci mitycznych bohaterów, którzy
ponosili ją w asyście wielkiego cierpienia, tocząc boje z wrogiem w obronie
ojczyzny – to jednak nie taka śmierć stała się dla Greków ideałem.
W zderzeniu z rzeczywistością oraz nieznośnym i realnym cierpieniem,
21
Zob. Machinek M., Życie niegodne życia? Krótka historia eutanazji. [w:] Studia Warmińskie
nr 48 (2011), s. 326.
22
Krajewski R., Prawne kontrowersje ochrony życia człowieka: studium z prawa polskiego
i prawa kanonicznego, Płock 2004, s. 141.
23
Zob. Machinek M., Życie niegodne życia? Krótka historia eutanazji. [w:] Studia Warmińskie
nr 48 (2011), s. 326.
24
Citowicz R., Prawnokarne aspekty ochrony życia człowieka, a prawo do godnej śmierci,
Warszawa 2006, s. 29–31.
25
Bołoz W., Etyka chrześcijańska wobec problemów końca życia. [w:] Bołoz W., Ryś M., (red.),
Między życiem a śmiercią: uzależnienia, eutanazja, sytuacje graniczne, Wyd. Uniw. Kard.
S. Wyszyńskiego, Warszawa 2002, s. 123.
63
Bartosz Pietrzak
to śmierć łagodna, szybka i wolna od ból - excitus facilis stała się śmierci
o której każdy marzył.26
W podobny sposób pojęcie eutanazji rozumie żyjący w I wieku
po Chrystusie, żydowski filozof Filon z Aleksandrii. „Dobra śmierć” dla
niego to śmierć łagodna, pozbawiona ból i cierpienia. Ten sam pogląd
podziela Swetoniusz (przełom I i II wieku po Chrystusie), który używa
pojęcia „dobrej śmierci” podczas opisu śmierci cesarza Augusta.27
7. Eutanazja w ujęciu stoików
Starożytność jednakże również znała i po części również praktykowała
eutanazje w dzisiejszym jej rozumieniu. Stoicy, którzy mocno podkreślali
wolność jednostki, dopuszczali pod pewnymi warunkami zarówno
samobójstwo jaki i pomoc lekarza w uśmierceniu pacjenta. Podstawowym
warunkiem przyzwolenia na powyższe działania w rozumieniu myśli
stoickiej była poważna, nieuleczalna choroba, która uniemożliwiała
samodzielne i swobodne życie. Podstawą takiego rozumowania stoików był
głoszony przez nich ideał ataraksji (gr. a – brak, taraksis – nieład,
zamieszanie). Ataraksja polegała na daleko posuniętej obojętności wobec
wszelkiego rodzaju wydarzeń i zrządzeń losu. Stoicy uważali, ze wielkie
cierpienie może ten spokój zaburzyć i to właśnie wg Stoików uprawomocnia
człowieka do skrócenia swojego życia.28
8. Eutanazja w służbie państwa
W pojawiających się w starożytności wizjach idealnego państwa,
pojawiają się również pomysły eksterminacji upośledzonych noworodków.
Niekiedy te pomysły były wcielane w życie (np. Sparta). Zabijanie
upośledzonych noworodków nie było jednak nazywane eutanazją.
Platon (ok. 427-347 roku przed Chrystusem) tworząc swoją wizję
idealnego państwa twierdził, że poprzez aborcję lub pozostawianie bez opieki
po urodzeniu, należy eliminować te dzieci, których ojcowie byli w starszym
wieku. Platon swoje twierdzenie argumentował tym, że zaawansowany wiek
ojca nie dawał nadziei na odpowiednią „jakość” potomstwa.29
W podobnym tonie do Platona wypowiadał się jego uczeń – Arystoteles
(384-322 roku przed Chrystusem). Stagiryta uważał, że rozród należy być
ściśle regulowany. Natomiast gdyby pojawiły się dzieci niechciane przez
26
Citowicz R., Prawnokarne aspekty ochrony życia człowieka, a prawo do godnej śmierci,
Warszawa 2006, s. 29–31.
27
Benzenhöfer U., Der gute Tod? Euthanasie und Sterbehilfe in Geschichte und Gegenwart,
München 1999, s. 16.
28
Eibach U., Sterbehilfe - Tötung aus Mitleid? Euthanasie und "lebensunwertes" Leben,
Wupertal 1998, s. 17.
29
Platon, Państwo III, 409 e - 410 a; V, 459 de, 461 c.
64
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
państwo, wg Arystotelesa należy je uśmiercić. Takie rozumowanie odnosi się
bardziej do pojęcia eugeniki ze względu na korzyść społeczną niż samej
eutanazji. Ciekawe jest, że Arystoteles mimo swojego poglądu mówiącego
o konieczności zabijania dzieci niepotrzebnych w państwie, był
przeciwnikiem uśmiercania pacjenta przez lekarzy. Stagiryta potępiał takie
zachowanie, ponieważ uważał jej za przejaw tchórzostwa.30
9. Dobra śmierć w „Corpus Hippocraticum”
W starożytności istniała również tradycja zdecydowanie opowiadająca się
za wartością życia. W dziełach przypisywanych sławnemu lekarzowi
Hipokratesowi (ur. ok 460 roku przed Chrystusem) zwanych „Corpus
Hippocraticum” (według analiz historyczno-krytycznych nie wszystkie
utwory znajdujące się w tym zbiorze wyszły spod ręki Hippokratesa) można
znaleźć wiele fragmentów mówiących o wartości życia ludzkiego.
Niektóre rady, które daje Hipokrates swoim uczniom, mówią
o zaniechaniu terapii umierających. Hipokrates motywuje takie działanie
dobrym imieniem lekarza. W „Corpus Hippocraticum” jednak pojawiają się
również teksty mówiące o łagodzeniu przez lekarzy cierpień umierających.31
Najbardziej znanym tekstem, którego autorstwo przypisuje się
Hipokratesowi jest „Przysięga Hipokratesa”. Możemy w niej przeczytać:
Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu
nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka
na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę
swoją. Na podstawie powyższej definicji można dojść do wniosku, że lekarz
wierny ideałom Hipokratesa nie zabijał, a ponad to nie uczestniczył
w zabójstwie pacjenta - ani bezpośrednio, ani pośrednio – nawet nie udzielał
nikomu rady w materii dotyczące samobójstwa.32
10. Chrześcijańskie novum w rozumieniu dobrej śmierci
Ogromną zmianę w rozumieniu wartości życia oraz podejścia do zjawisk
takich jak cierpienie i śmierć, przyniosło starożytności chrześcijaństwo.
Chrześcijanie rozumieli życie jak dar od Boga. Bożego daru nie wolno
odrzucić, tak więc życie na leży przyjąć i jej miłować. Wyznawcy Chrystusa
uważali również życie jak czas dany od Boga, który trzeba dobrze
wykorzystać, aby na jego koniec zdobyć nagrodę – życie wieczne.
Chrześcijaństwo w przeciwieństwie do starożytności przedchrześcijańskiej, rozwinęło rozbudowaną sieć ośrodków świadczących pomoc
chorym i umierającym. Pierwotnie pomoc osobą chorym i cierpiącym
30
Arystoteles, Polityka VII, 1335 b oraz Arystoteles, Etyka Nikomachejska III, 1116 a.
Benzenhöfer U., Der gute Tod? Euthanasie und Sterbehilfe in Geschichte und Gegenwart,
München 1999, s. 38 - 42.
32
Tamże, s. 38 - 42.
31
65
Bartosz Pietrzak
dokonywała się w gronie lokalnych wspólnot chrześcijańskich. Wraz ze
wzrostem liczby chrześcijan oraz powstawaniu kolejnych zgromadzeń
zakonnych, to właśnie owe zakony przejęły funkcję troski o chorych
i umierających.33
11. Podsumowanie
Powyższe rozważania z obrazowały jak szerokie spektrum działań może
kryć sie pod pojęciem eutanazji. W powyższym artykule przedstawione
zostały tylko wybrane rodzaje eutanazji.
W artykule wyraźnie wybrzmiało, że nie można utożsamiać eutanazji
biernej z zaprzestaniem uporczywej terapii. Chociaż na pierwszy rzut oka
definicje dwóch powyższych działań są bardzo podobne, to jednak jak
zostało jasno w powyższym tekście wykazane, utożsamianie ich jest
poważnym błędem. W pracy zostały ukazane trzy zasadnicze różnice
pomiędzy eutanazją bierną, a zaprzestaniem uporczywej terapii, są nimi:
sposób działania, stan pacjenta oraz cel działania.
Sięgnięcie do korzeni pojęcia eutanazji wykazało, że nie można w pełni
utożsamiać współczesnego rozumienia pojęcia eutanazji ze znaczeniem jakie
posiadało ono w starożytności. Powyższy tekst pokazał jak szerokie
spektrum działań było w starożytności rozumiane pod pojęciem dobrej
śmierci. W pracy ukazane zostało rozumienie pojęcia eutanazji przez
różnych przedstawicieli antyku.
Konkludując powyższe rozważania należy stwierdzić, że gdy
interpretujemy teksty filozoficzne lub historyczne, w których użyty jest
termin eutanazja, należy staranie zbadać kontekst w jakim owo słowo pada,
ponieważ niekoniecznie musi mieć ono te samo znaczenie jakie my dzisiaj
przypisujemy temu słowu. Jak zostało powyżej ukazane pojęcie eutanazji ma
bardzo wiele znaczeń, aby dobrze je zrozumieć należy zbadać szerszy
kontekst w jakim zostało on użyte.
Literatura
Arystoteles, Etyka Nikomachejska III
Arystoteles, Polityka VII
Benzenhöfer U., Der gute Tod? Euthanasie und Sterbehilfe in Geschichte und
Gegenwart, München 1999
Bołoz W., Etyka chrześcijańska wobec problemów końca życia. [w:] Bołoz W., Ryś
M., (red.), Między życiem a śmiercią: uzależnienia, eutanazja, sytuacje graniczne,
Wyd. Uniw. Kard. S. Wyszyńskiego, Warszawa 2002
33
Zob. Machinek M., Życie niegodne życia? Krótka historia eutanazji. [w:] Studia Warmińskie
nr 48 (2011), s. 327 - 328.
66
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
Brzostek A., Człowiek w obliczu cierpienia i umierania, Katowice 2000
Citowicz R., Prawnokarne aspekty ochrony życia człowieka, a prawo do godnej
śmierci, Warszawa 2006
Eibach U., Sterbehilfe - Tötung aus Mitleid? Euthanasie und "lebensunwertes" Leben,
Wupertal 1998
Górecki M., Hospicjum w służbie umierającym, Warszawa 2000
Fenigsen R., Eutanazja. Śmierć z wyboru?, Poznań 2002
Jan Paweł II, Evangelim vitae, Rzym 1995
Keown J., Euthanasia, Ethics and Public Policy. An Argument Against Legalisation,
Cambridge University Press, Cambridge 2002
Kopaliński W., Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych
Krajewski R., Prawne kontrowersje ochrony życia człowieka: studium z prawa
polskiego i prawa kanonicznego, Płock 2004
Krucz I. Skarzyńska K. (red.), Słownik psychologii, Warszawa 2000
Machinek M., Życie niegodne życia? Krótka historia eutanazji. [w:] Studia
Warmińskie nr 48 (2011)
Malczewski J., Z dziejów pojęcia eutanazji, [w:] Internetowe czasopismo filozoficzne
"Diametros" nr 1, Kraków 2004
Platon, Państwo III
Rachels J., Euthanasia, [w:] Regan T. (red.), Matters of Life and Death, Toronto 1980
Singer P., Etyka praktyczna, przeł. Sagan A, Książka i Wiedza, Warszawa 2007
Smith W. I., Forced Exit. Euthanasia, Assisted Suicide, and the New Duty to Die, New
York 1997
Stoffell B., Voluntary Euthanasia, Suicide and Physician-Assisted Suicide, [w:] Kuhse
H., Singer P. (red.), A Companion to Bioethics, Oxford 2001
Szeroczyńska M., Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2004
Vaux K. L., Debbie’s Dying: Mercy Killing and the Good Death, [w:] Moreno J. D.
(red.), Arguing Euthanasia. The Controversy over Mercy Killing, Assisted Suicide,
and the “Right to Die”, New York 1995
Williams G., Darke M., Euthanasia Laws and the Australian Constitution, The
University of New South Wales 1997,
Wróbel W., Rezygnacja z uporczywej terapii w świetle polskiego prawa
67
Bartosz Pietrzak
Pojęcie eutanazji oraz jego starożytne korzenie
Streszcznie
Celem niniejszej pracy jest omówienie pojęcia eutanazji, jak jest ono rozumiane współcześnie.
Jednakże, aby zrozumieć współczesną konotacje tego słowa należy się cofnąć do jego
starożytnych korzeni, dlatego również w tej pracy będzie omówione rozumienie pojęcia eutanazji w starożytności.
Praca rozpocznie się od przetłumaczenia greckiego słowa euthanasía oraz próby wyodrębnienia wspólnych elementów rożnych definicja eutanazji. Następnie będą opisane główne
podziały eutanazji oraz ukazana będzie różnicy pomiędzy eutanazja bierną, a zaprzestaniem
uporczywej terapii.
Kolejnym etapem pracy będzie podróż do źródeł pojęcia euthanasía, przybliżenie czytelnikom
korzeni tego pojęcia. W starożytności pojęcie dobrej śmierci nie było rozumiane w sposób
jednoznaczny. Ukazanie rozumienia tego pojęcia przez starożytnych, ma za zadanie pomóc
w lepszym pojmowaniu pojęcia eutanazji we współczesnym jego znaczeniu.
Słowa kluczowe: eutanazja, zaprzestanie uporczywej terapii, stan terminalny.
68
Katarzyna Borzym1
Prawa człowieka
w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki
Ayn Rand
1. Wstęp
Ayn Rand należy do grona współczesnych filozofów amerykańskich,
których myśl – mimo niezaprzeczalnego wpływu na filozofię polityki – nie
jest szerzej komentowana w Polsce. Stworzony przez nią system, zwany
obiektywizmem – koncentrował się na jednostce i specyficznie rozumianej
racjonalności. Obiektywizm nadal rozwijany jest w ramach Ayn Rand
Institute.
Celem niniejszej pracy jest prezentacja poglądów Ayn Rand na kwestie
związane z prawami człowieka. Jest to podejście, które zakłada prymat
jednostki nad społeczeństwem, co implikuje rozumienie praw człowieka jako
praw jednostkowych, a nie społecznych. Z uwagi na głębokie osadzenie
teorii praw człowieka Rand w obiektywistycznej metafizyce, epistemologii
i etyce, w pierwszej części artykułu zaprezentowany zostanie zarys tych
koncepcji. Następnie przedstawione zostaną elementy antropologii obiektywizmu, ukazujące miejsce i rolę człowieka w świecie, a także ukazujące
obraz człowieka idealnego, tak istotnego dla Ayn Rand. Koncepcja praw
człowieka wypływa z założeń, przyjętych na gruncie systemu obiektywistycznego i w takim właśnie kontekście zostanie przeanalizowana.
2. Obiektywizm – zarys koncepcji
Refleksja filozoficzna Ayn Rand rozpoczyna się od określenia punktów
wyjścia – aksjomatów. Są to jej zdaniem prawdy niezaprzeczalne, które
trzeba zaakceptować – bez względu na stanowisko filozoficzne czy
światopoglądowe. Aksjomaty obiektywizmu to istnienie, świadomość oraz
tożsamość.
Akceptacja aksjomatu istnienia oznacza nic innego, jak uznanie, że
istnienie istnieje – a więc że jest coś. „Istnieć to znaczy być czymś, w odróżnieniu od nicości nieistnienia; być jednostką o konkretnej naturze, posiadającą konkretne cechy”2. Drugą, równie fundamentalną prawdą w optyce
Rand jest fakt, iż jednostka jest w stanie stwierdzić własne istnienie – ten
1
Doktorantka w Kolegium Zarządzania i Finansów Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Rand A., Atlas Zbuntowany, tłum. Michałowska I., Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2008,
s. 1023.
2
69
Katarzyna Borzym
aksjomat Rand nazwała świadomością. Jednocześnie należy zauważyć, iż
świadomość zawsze odnosi się do czegoś, co istnieje – nie może istnieć
samoistnie, oddzielnie od konkretnego bytu. Tym samym istnienie jest
pierwotne w stosunku do świadomości. Trzecim aksjomatem jest tożsamość
– „A jest A”. Oznacza to, iż istnieją całości, które posiadają pewne atrybuty.
Całość może być utożsamiana ze składającymi się na nią częściami.
Jednocześnie całości działają zgodnie z zaleceniami atrybutów, które
wypływają z natury danej jednostki. Natura ta wynika bezpośrednio z zasady
tożsamości. Zachowanie sprzeczne z naturą danej jednostki uważane jest
zatem za nieracjonalne.
Ważnym elementem metafizyki obiektywistycznej jest także zasada
przyczynowości. Dzięki niej w świecie panuje porządek, a całości powiązanie są w relacje przyczynowo-skutkowe. Każde działanie musi mieć jakąś
przyczynę i prowadzić musi do określonych skutków. Określony rodzaj
działania zależy przede wszystkim od natury danej całości. Można więc
powiedzieć, że pewne aktywności leżą w naturze danej jednostki, zaś inne
– nie. W związku z tym całości mogą podlegać jedynie określonym procesom i działać jedynie w określony sposób. Całości są więc specyficzne,
niesprzeczne i ograniczone na gruncie istnienia, zaś na gruncie działania
zachowują się w zgodzie ze swoimi atrybutami3. W związku z tym można
oczekiwać, iż ta sama przyczyna wygeneruje taką samą reakcję.
Wyjątkowość człowieka polega przede wszystkim na tym, iż tylko on ze
wszystkich innych całości może sam być przyczyną swojego działania.
Chodzi o to, że każde działanie człowieka, na przykład skinienie głowy albo
napisanie zdania, powodowane jest przez świadomą decyzję, nie zaś przez
ingerencję zewnętrznego podmiotu.
Kolejnym istotnym aspektem ontologii obiektywistycznej jest porządek
rzeczy metafizycznie danych i stworzonych przez człowieka. Zasadnicza
różnica między tymi dwoma przedmiotami polega na tym, iż te pierwsze
mają charakter koniecznościowy. Nie można sobie wyobrazić, by miały
funkcjonować inaczej bez popadania w sprzeczność. Przykładem
przedmiotów metafizycznie danych są obiektywistyczne aksjomaty
(istnienie, świadomość i tożsamość), ale także prawa fizyki i matematyki, ale
także natury całości. Przedmioty stworzone przez człowieka są kwestią
wyboru, a więc mogłyby nie istnieć. Są to na przykład instytucje społeczne
albo wynalazki technologiczne. Kryzys, jaki Rand diagnozowała we współczesnym świecie, wiązał się przede wszystkim z mieszaniem tych dwóch
porządków. Prowadzi to do poważnych problemów, przede wszystkim na
gruncie etyki.
Metafizyka obiektywistyczna nie jest zbyt rozbudowana. Zdaniem Rand
jej rola sprowadza się jedynie do określenia aksjomatów oraz konstatacji, że
3
Peikoff L., Objectivism: The philosophy of Ayn Rand, Meridan Book, Londyn 1993, s. 14.
70
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki Ayn Rand
rzeczy mają swoje natury. Poznanie tych natur należy już do epistemologii4.
Człowiek, dzięki działalności swojego umysłu, jest w stanie analizować otaczającą go rzeczywistość i wysnuwać na jej temat wnioski. Dane zmysłowe
docierają do aparatu poznawczego człowieka, który je różnicuje i integruje.
Łączy poszczególne elementy w całości, a wraz z rozwojem zdolności
kognitywnych – może to robić na coraz wyższym, bardziej abstrakcyjnym
poziomie. W ten sposób może wyłonić z otaczającej go rzeczywistości te
rzeczy, które mają dla niego jakieś znaczenie. Konsekwencją poznania jest
formułowanie pojęć i niejako kształtowanie doświadczeń zmysłowych tak,
aby możliwe stało się „dopasowanie nieograniczonej wiedzy do ograni-
czonego doświadczenia percepcyjnego człowieka”5.
Poznawanie świata jest procesem, który wymaga od człowieka podjęcia
pewnego wysiłku, jakim jest koncentracja. Jednocześnie jest to akt
dobrowolny – człowiek może go nie wykonać. Wybór ten ma dla Rand
charakter etyczny – rezygnacja z myślenia oznacza rezygnację z posługiwania się rozumem, co jednocześnie neguje naturę człowieka. Uniemożliwia
także rozeznanie dobra i zła, gdyż może się to dokonać właśnie poprzez
rozum.
Wartością ostateczną, czyli taką, której osiągnięciu poświęcone są
wszystkie inne wartości, jest życie ludzkie. Człowiek, posługując się
rozumem, odkrywa obiektywne prawdy o świecie (w tym naturę rzeczy)
i uczy się przetrwania w tym świecie. „Człowiek otrzymał życie, ale nie
przetrwanie. Otrzymał umysł, lecz nie jego zawartość. Aby pozostać przy
życiu, musi działać, a zanim będzie mógł działać, musi znać charakter i cel
swoich działań (…) aby pozostać przy życiu, musi myśleć”6.
Rand twierdzi, że umysł jest atrybutem jednostki. Z tego powodu każda
aktywność poznawcza, która przyczynić się może do zachowania życia,
dokonywana jest na własny rachunek. Działając na rzecz zachowania
naszego życia pokazujemy, że nasze życie warte jest przetrwania. Poszanowanie wartości życia objawia się przede wszystkim w tym, jak wiele wysiłku
podejmujemy do jego zachowania. Wysiłek ten jest konieczny, gdyż
człowiek – w przeciwieństwie do zwierząt – nie jest wyposażony w instynkty, które determinują jego zachowania. Z tego powodu w jej systemie
filozoficznym to właśnie egoizm oceniany jest pozytywnie, gdyż gwarantuje
realizację celu nadrzędnego.
W etyce obiektywistycznej wyróżnia się trzy wartości, które miałyby
służyć osiąganiu wartości najwyższej, czyli podtrzymania ludzkiego życia.
Jest to rozum, cel i ambicja. Rozum, bo umożliwia rozpoznanie dobra i zła.
Cel, gdyż każde działanie człowieka dokonywane jest w określonym celu.
4
Harriman D. (red.), Journals of Ayn Rand, Plum Printing, Nowy Jork 1999, s. 639.
Rand A., Introduction to Obectivist Epistemology, Meridian Book, Nowy Jork 1999, s. 12.
6
Rand A., Etyka Absolutna, w: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu, tłum.
Łoziński J., Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015, s. 18.
5
71
Katarzyna Borzym
Ambicja, gdyż zdaniem Rand pokazuje ona, iż człowiek chce zachować
swoje życie i że jest ono warte zachowania. Wymienionym wartościom
odpowiadają im trzy cnoty: racjonalność, skuteczność i duma. Realizacja
tych wartości, która dokonuje się poprzez cnoty, gwarantuje sprawnie
funkcjonujące społeczeństwo, które zorganizowane jest jednak na zupełnie
innych zasadach. Najważniejszą różnicą jest tutaj zupełne odrzucenie
jakiejkolwiek bezinteresowności albo nawet działania inspirowanego przede
wszystkim dobrem drugiego człowieka. Altruizm jej zdaniem mówi, iż życie
innych jest oceniane wyżej niż nasze własne, co sprzeczne jest z rozumem.
3. Człowiek idealny – antropologia obiektywizmu
„Przysięgam – na swoje życie i miłość do niego – że nigdy nie będę żył
dla innego człowieka ani prosił go, by żył dla mnie”7.
Słowa te, zaczerpnięte z opus magnum Ayn Rand, jakim był Atlas
Zbuntowany, precyzyjnie oddają esencję jej koncepcji filozoficznych.
Człowiek, który składał tę przysięgę, miał możliwość wejścia do świata ludzi
umysłu – a więc świata idealnego, utopii.
Człowiek umysłu – jak sugeruje nazwa – stawia rozum na pierwszym
miejscu. Jest on dla niego narzędziem poznania świata i odkrywania prawd
obiektywnych. Poprzez rozum człowiek odkrywa także obiektywny kodeks
moralny, który w konsekwencji świadomie stosuje w swoim życiu. Innymi
słowy, postępowanie moralne jest kwestią wyboru, a nie przymusu.
W związku z tym żadna instytucja, osoba trzecia czy też siła wyższa nie
może zmusić nikogo do zachowywania zasad etycznych. Rand dopuszcza
sytuację, że człowiek decyduje się odrzucić kodeks moralny i działać
w sprzeczności z nim. Takie zachowanie nie jest jednak racjonalne i nie
przyczynia się do zachowywania życia, a wręcz przeciwnie – prowadzi do
śmierci.
„Etyka absolutna utrzymuje, że działający musi być zawsze beneficjentem swego działania i że człowiek powinien działać zgodnie ze swym
racjonalnym interesem”8. Interes ten definiowany jest bardzo szeroko i nie
musi mieć jedynie ekonomicznego charakteru. Jednocześnie warto też
podkreślić, że Rand nie postuluje tutaj podejścia, które równałoby się
z bezwzględną realizacją własnych zachcianek. Człowiek umysłu w swoich
działaniach nieustannie myśli o celu najwyższym, czyli własnym życiu
– w długiej perspektywie. Realizuje to jednak drogą własnej pracy i wysiłku
– a nie poprzez fałsz, kłamstwa i oszustwa. Człowiek umysłu myśli o swoim
życiu w sposób odpowiedzialny – a jego zachowanie determinowane jest
przez indywidualne rozeznanie dobra i zła poprzez rozum. Z uwagi na to, że
7
Rand A., Atlas Zbuntowany, s. 745.
Rand A., Wstęp, W: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu, przeł. Łoziński J.,
Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015, s.13.
8
72
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki Ayn Rand
prawa, które rozeznaje rozum, mają charakter absolutny, ludzie umysłu
dochodzą do analogicznych konkluzji. W związku z tym w optyce
obiektywistycznej nie ma możliwości, by między ludźmi umysłu doszło do
konfliktu, czy choćby nieporozumienia. Na drodze wysiłku intelektualnego
odkrywają te same zależności i zgadzają się co do ostatecznych wniosków.
Przykładem człowieka, któremu jest najbliżej do modelu człowieka
umysłu, jest – zdaniem Rand – kupiec. Dzieje się tak dlatego, że zasada
wymiany jest najlepszym sposobem regulacji stosunków międzyludzkich.
Wyklucza samopoświęcenie albo zmuszanie do poświęcania na rzecz innych.
Z góry zakłada, że każda wartość może być wymieniana na inną wartość. Co
więcej, dojdzie do skutku jedynie w sytuacji, gdy obie strony się na to
zgodzą. „Zasada wymiany jest jedyną racjonalną zasadą etyczną w strefie
stosunków międzyludzkich, osobistych i społecznych, prywatnych i publicznych, duchowych i materialnych. Jet to bowiem zasada sprawiedliwości.
Kupiec to człowiek, który żyje z tego, co zyskuje, i nie daje ani nie bierze
niezasłużonego. Nie traktuje ludzi jak panów, ani też jak niewolników, lecz
jak niezależnych partnerów. Prowadzi z ludźmi interesy oparte na wolnej,
dobrowolnej i niezależnej wymianie, która przynosi obu stronom korzyści”9.
W jej utworach beletrystycznych bohaterowie, których bez wątpienia
gloryfikuje, są przedsiębiorcami lub szeroko rozumianymi twórcami (np.
architektami, kompozytorami, wynalazcami). W tych zawodach uosabiają się
wzorce etycznego postępowania. Jest tak dlatego, że z jednej strony
przedsiębiorcy i twórcy wykorzystują potęgę swojego umysłu, zaś z drugiej –
sukces gwarantuje im ich własna praca. Rand ceni sobie w twórcach
szczególnie to, że nie oczekują oni żadnego wsparcia od osób trzecich, gdyż
wszelkie ich wytwory powstają w efekcie ich indywidualnej pracy.
Ewentualna solidarność społeczna i działania na rzecz innych są wynikiem
ich dobrowolnej decyzji – a nie ingerencji państwa.
W tym miejscu warto zaznaczyć, iż człowiek idealny dla Rand jest
człowiekiem bez wątpienia wyjątkowym. Nie oznacza to jednak, że
człowiekiem umysłu mogą być tylko jednostki. Obiektywizm zakłada, że
ludzie różnią się pod względem potencjału, jaki w sobie mają. Oznacza to, że
nie każdy ma szansę zostać genialnym wynalazcą. Może jednak – dzięki
rozumowemu rozeznaniu – realizować się w innej roli. Zasadnicze znaczenie
ma tu jednak gotowość do podjęcia indywidualnego wysiłku
intelektualnego10.
4. Prawa człowieka – ujęcie obiektywistyczne
Termin „prawa człowieka” rozumiany jest na wiele różnych sposobów
i obecnie nie funkcjonuje jedna, powszechnie uznana definicja. Trudność
9
Rand A., Etyka absolutna, s. 55.
Zob. Gotthelf A., On Ayn Rand, Wadworth Thomson Learning, Belmont 2000, s. 96-97.
10
73
Katarzyna Borzym
z precyzyjnym ujęciem tego terminu polega przede wszystkim na tym, iż
specyfika problemu wymaga podejścia interdyscyplinarnego – łączącego
dziedziny takie jak: prawo, filozofia, psychologia, ekonomia, czy nawet
biologia i socjologia.
Wiktor Osiatyński definiuje prawa człowieka jako „powszechne prawa
moralne o charakterze podstawowym, przynależne każdej jednostce w jej
kontaktach z państwem”11. W tym rozumieniu prawa człowieka mają
charakter wertykalny, gdyż regulują działanie na linii państwo – jednostka.
Krzysztof Motyka podkreśla, iż szczególny charakter praw człowieka wynika
przede wszystkim z faktu, iż są to „prawa przysługujące człowiekowi,
każdemu człowiekowi, z racji samego faktu, że jest on człowiekiem, krócej
– z racji jego człowieczeństwa”12. Z uwagi na fakt, iż prawa te wywodzone
są przede wszystkim z gruntu prawnonaturalnego, określa się je także jako:
 przyrodzone (człowiek się z nimi rodzi, nie otrzymuje ich od państwa
ani żadnej innej instytucji);
 powszechne (przysługują wszystkim ludziom);
 niezbywalne (nikt nie może się ich zrzec);
 nienaruszalne (nie można ich nikogo pozbawić)13.
Najpełniejszym wyrazem współczesnego rozumienia praw człowieka jest
prawdopodobnie Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, która została
uchwalona przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1948 roku. Jak zauważa Marek Piechowiak, powołując się na
poglądy Karla Vasaka, prawa człowieka podzielić można na trzy rodzaje
(w literaturze określane także jako „generacje”):
 „prawa osobiste i polityczne (art. 2-21);
 prawa gospodarcze, socjalne i kulturowe (art. 22-27);
 prawa solidarnościowe (art. 28)”14.
Prawa osobiste i polityczne to np.: „prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby”15, prawa gospodarcze, socjalne i kulturowe to: „prawo
do pracy, do swobodnego wyboru pracy, do odpowiednich i zadowalających
warunków pracy oraz ochrony przed bezrobociem”16, zaś prawa solidarnościowe to prawo do „takiego porządku społecznego i międzynarodowego,
w którym prawa i wolności przedstawione w niniejszej Deklaracji mogą być
w pełni realizowane”17.
11
Osiatyński W., Wprowadzenie do pojęcia praw człowieka, w: Łabęcka E. (red.) Szkoła Praw
Człowieka. Teksty Wykładów, Wydawnictwo EXIT, Warszawa 1996, s. 16.
12
Motyka K., Prawa człowieka, Oficyna Wydawnicza Verba S.C., Lublin 2004, s. 15.
13
Tamże, s. 17.
14
M. Piechowiak, Filozofia praw człowieka, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1999, s. 65.
15
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Organizacja Narodów Zjednoczonych, s. 2 źródło:
http://www.unesco.pl/fileadmin/user_upload/pdf/Powszechna_Deklaracja_Praw_Czlowieka.pdf
16
Tamże, s. 4.
17
Tamże, s.5.
74
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki Ayn Rand
Jak zauważa Anna Kalisz, trzy generacje praw człowieka opierają się na
zupełnie odmiennych założeniach. Pierwsza generacja wywodzi się z liberalnej idei wolności, druga – z socjalistycznych idei równości, zaś trzecia
generacja nawiązuje do koncepcji solidarystycznych18. W związku z tym nie
jest dziwne, iż niekiedy pojawia się między nimi konflikt aksjologiczny.
Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, iż między generacjami praw człowieka
nie funkcjonuje żadna hierarchia, a więc konflikt ten nie może być rozwiązany poprzez uznanie któregoś prawa za ważniejsze19.
Z takim rozumieniem pojęcia „praw człowieka” polemizowała Rand. Jej
definicja praw człowieka sformułowana jest następująco: „są to zasady moralne, które ustalają i sankcjonują wolność działania jednostki w otoczeniu
społecznym”20. Dzięki tym prawom, wprowadzanym w życie bezpośrednio
przez jednostki, całe społeczeństwo staje się podporządkowane prawom
moralnym. Zasadnicze znaczenie ma tu jednak fakt, że prawa człowieka
mają charakter jednostkowy, nigdy zaś kolektywny. Dzieje się tak dlatego, że
Rand przyjmuje, iż społeczeństwo nie jest niczym więcej, jak tylko sumą
jednostek. Z tego powodu jedynie prawa adresowane do jednostek mają rację
bytu – regulują życie jednostki w otoczeniu społecznym. Zakładając, iż
prawa te są zachowywane przez wszystkie jednostki można założyć, iż
społeczeństwo staje się społeczeństwem moralnym.
Wśród praw człowieka Rand wyróżnia prawo pierwotne i prawo wtórne.
Prawem pierwotnym jest prawo do życia. Jak wspomniano we wcześniejszej
części pracy, życie jest procesem, które wymaga działań na rzecz jego
zachowywania i podtrzymywania. Z tego powodu pierwotne prawo do życia
oznacza jednocześnie, iż jednostka uprawniona jest do podejmowania takich
aktywności umożliwiających przetrwanie. „Jest to wolność poszukiwania
wszystkiego, czego istota rozumna z natury swej potrzebuje, by podtrzymać,
rozszerzyć i wypełnić własne życie, a także, by cieszyć się swoim życiem”21.
Wolność ta rozumiana jest w sposób liberalny – a więc ogranicza ją jedynie
wolność jednostkowa innych ludzi.
Z prawa do życia nie wynikają żadne konsekwencje o charakterze
społecznym. Człowiek nie jest zobowiązany do działań na rzecz drugiego
człowieka. Jednocześnie nie ma też prawa oczekiwać, że inni członkowie
społeczeństwa będą go w jakikolwiek wspierać. Współpraca jest oczywiście
możliwa i wskazana, podobnie solidarność społeczna czy wspieranie
18
Kalisz A., Prawa kolektywne na tle klasycznego ujęcia praw człowieka, w: Kalisz A. (red.),
Prawa człowieka. Współczesne zjawiska, wyzwania, zagrożenia, Wyższa Szkoła Humanitas,
Sosnowiec 2015, s. 27.
19
Tamże, s. 27.
20
Rand A., Prawa człowieka, w: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu, przeł.
Łoziński J., Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015, s.172.
21
Tamże, s. 173.
75
Katarzyna Borzym
słabszych jednostek. Jest to jednak wynik dobrowolnych decyzji jednostek,
a nie instytucjonalnego przymusu.
Drugim prawem człowieka, o jakim wspomina Rand, jest prawo własności. Jest ono wtórne w stosunku do prawa do życia. Gwarantuje ono
realizację prawa pierwotnego. Jest to konsekwencją tego, iż prawo do życia
wymaga podejmowania indywidualnych wysiłków. Człowiek może być
prawdziwie wolny wtedy, gdy ma prawo do zachowywania owoców swojej
pracy. W przeciwnym razie – zdaniem Rand – staje się niewolnikiem.
Zarówno prawo do życia, jak i prawo własności, są prawami politycznymi. Obiektywistyczna koncepcja praw człowieka nie uznaje praw
ekonomicznych. Z tego powodu Rand odrzuca prawa takie jak np. prawo do
pracy i godziwego wynagrodzenia, prawo do mieszkania czy ubezpieczeń
społecznych. Według niej prawa te związane są z przymusem, wywieranym
na tej części społeczeństwa, która musi zostać obciążona kosztami
zapewniania innej grupie wymienionych dóbr. Są one wytworzone dzięki
wysiłkowi ludzi, który zostali pozbawieni prawa do korzystania z owoców
własnej pracy. W tym rozumieniu uwzględnienie praw ekonomicznych
oznacza jednocześnie naruszenie praw politycznych (zwłaszcza wolności
jednostkowej). „Każde rzekome prawo jednego człowieka związane z pogwałceniem praw innego człowieka nie jest i nie może być prawem”22.
Redystrybucja dóbr, sankcjonowana prawem, jest dla Rand dowodem na
to, że to rząd i instytucje państwowe stanowią największe zagrożenie dla
praw jednostkowych. Dzieje się tak także dlatego, że to właśnie rząd ma
monopol w społeczeństwie na stosowanie siły wobec współobywateli
(system penitencjarny). Dlatego też jedynym sposobem zapewnienia
przestrzegania praw człowieka jest redukcja do minimum roli państwa.
5. Podsumowanie
Ayn Rand rozumie prawa człowieka jako prawa przysługujące jednostkom i gwarantujące im zachowanie wolności jednostkowej. Odwołując
się do stworzonej przez siebie metafizyki, uznaje, iż w naturze człowieka
leży celowe działanie i dążenie do zachowania życia. Epistemologia
obiektywistyczna określa rolę rozumu, jako podstawowego narzędzia, dzięki
któremu możliwe staje się poznanie świata i odkrywanie obiektywnych praw.
W centralnym punkcie etyki umieszcza więc prawa człowieka, na które
składa się prawo do życia i prawo własności, zaś trzon jej koncepcji
politycznej stanowi wolność jednostkowa.
Biorąc pod uwagę wymienione tutaj czynniki staje się jasne, dlaczego
Rand tak intensywnie afirmowała system nieregulowanego przez państwo
kapitalizmu. Jej zdaniem tylko ten system gwarantował realizację praw
człowieka. „Nie jestem przede wszystkim zwolennikiem kapitalizmu, ale
22
Tamże, s. 178.
76
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki Ayn Rand
egoizmu, i nie jestem przede wszystkim zwolennikiem egoizmu, ale rozumu.
Jeśli ktoś uznaje prymat rozumu i stosuje go konsekwentnie, reszta układa się
sama. To właśnie prymat rozumu był, jest i będzie podstawową problematyką moich prac i esencją obiektywizmu”23.
Literatura
Gotthelf A., On Ayn Rand, Wadworth Thomson Learning, Belmont 2000
Harriman D. (red.), Journals of Ayn Rand, Plum Printing, Nowy Jork 1999
Kalisz A., Prawa kolektywne na tle klasycznego ujęcia praw człowieka, [w]: Kalisz
A. (red.), Prawa człowieka. Współczesne zjawiska, wyzwania, zagrożenia, Wyższa
Szkoła Humanitas, Sosnowiec 2015
Motyka K., Prawa człowieka, Oficyna Wydawnicza Verba S.C., Lublin 2004
Osiatyński W., Wprowadzenie do pojęcia praw człowieka, w: Łabęcka E. (red.)
Szkoła Praw Człowieka. Teksty Wykładów, Wydawnictwo EXIT, Warszawa 1996
Peikoff L., Objectivism: The philosophy of Ayn Rand, Meridan Book, Londyn 1993
Piechowiak M., Filozofia praw człowieka, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1999
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Organizacja Narodów Zjednoczonych,
źródło: http://www.unesco.pl/fileadmin/user_upload/pdf/Powszechna_Deklaracja_
Praw_Czlowieka.pdf
Rand A., Atlas Zbuntowany, Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2008
Rand A., Brief Summary, [w]: The Objectivist Magazine, Wrzesień 1971
Rand A., Etyka Absolutna, [w]: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu,
Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015
Rand A., Introduction to Obectivist Epistemology, Meridian Book, Nowy Jork 1999
Rand A., Prawa człowieka, [w]: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu,
przeł. Łoziński J., Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015
Rand A., Wstęp, W: Rand A., Cnota egoizmu. Nowa koncepcja egoizmu,
Wydawnictwo Zysk i Ska, Poznań 2015
23
Rand A., Brief Summary, w: The Objectivist Magazine, Wrzesień 1971.
77
Katarzyna Borzym
Prawa człowieka w ujęciu obiektywistycznej filozofii polityki
Streszczenie
Celem niniejszego wystąpienia jest prezentacja obiektywistycznego podejścia do problemu
praw człowieka. Ayn Rand – twórczyni obiektywizmu – opierając się na swoich założeniach
metafizycznych i epistemologicznych tworzy system etyczny, w centrum którego umieszcza
prawa człowieka. Jej zdaniem prawa człowieka sprowadzić można do dwóch zasad: prawa
jednostki do życia i jego zachowania oraz prawa własności, dzięki czemu człowiek może
zachowywać owoce swojej pracy. Drogą dalszych refleksji Rand dochodzi do wniosku, iż
realizacja tych praw możliwa jest jedynie w systemie kapitalistycznym.
Obiektywizm jest nurtem filozoficznym, który nie jest zbyt szeroko komentowany w Polsce.
Niniejsze opracowanie ma stanowić przyczynek do dyskusji nad koncepcjami Ayn Rand
i analizy (także krytycznej) jej filozofii.
Podstawową metodą, zastosowaną w niniejszym artykule, była analiza części prac Rand.
Z uwagi na objętość opracowania, jest to analiza skrótowa, która mogłaby być poszerzona
o dodatkowe wątki. W przyszłych badaniach nad obiektywizmem warto byłoby poruszyć
koncepcje kontynuatorów Rand, jak choćby Leonarda Peikoffa, czy też innych myślicieli,
zrzeszonych w Ayn Rand Institute. Interesującym kierunkiem badań mogłoby być także
zestawienie obiektywizmu z innymi nurtami koncentrującymi się na jednostce, np. libertarianizmie.
Słowa kluczowe: Ayn Rand, obiektywizm, prawa człowieka
78
Łukasz B. Pilarz1
Prawo a moralność w hard cases
w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
„wielkie sprawy, tak jak trudne sprawy, tworzą złe prawo”
orzeczenie Sądu Najwyższego USA w sprawie Northern Securities Co v. United States z 1904 r
1. Wstęp. Prawo a moralność w filozofii prawa
Niniejszy szkic jest próbą zabrania głosu w dyskusji na temat różnic
w pojmowaniu wartości jakie powinni zaważyć na wydaniu sprawiedliwego
wyroku w kulturach prawnych (w tym z uwzględnieniem czynników
filozoficznych) i ich wpływu na kształtowanie się praw człowieka. Już od
najdawniejszych czasów filozofowie prawa zadawali sobie pytanie o naturę
rzeczy wzajemnych stosunków, jakie panują pomiędzy prawem jako takim,
w ścisłym znaczeniu semantycznym tego słowa, jakie nadaje mu chociażby
twardy pozytywizm prawny, jako rozkaz suwerena w prawie pisanym,
a innymi wartościami moralnymi, które z natury rzeczy mają oddziaływać
i w sposób istotny, jak wydawać by się mogło, wpływać na rzeczywistość
prawną. Zagadnienie jest o tyle skomplikowane, gdyż dotyczy próby
określenia, ścisłej granicy pomiędzy prawem a moralnością która, nie będąc
prawem wpływa jednak na takie, a nie inne kształtowanie przepisów prawa,
a przynajmniej powinna wpływać, a już na pewno w krajach demokratycznych, hołdującym zasadom wolności praw człowieka i obywatela. Już
bowiem od czasów starożytnych powyższy problem skupiał się na dylemacie
Ksenofonta2, który zadawszy pytanie: czy jeżeli państwie rządzi tyran
i nakazuje sam co należy czynić każdemu z osobna, to czy to jeszcze jest
prawo”. W innej z kolei perspektywie problem skupiał się początkowo na
typowym rozgraniczeniu prawa pisanego od prawa boskiego. W literaturze
często w tym miejscu przywołuje się przykład Antygony, gdzie podstawowy
dylemat ma polegać na dokonaniu wyboru pomiędzy nakazem prawa
ziemskiego (w tym sensie twardego rozkazu suwerena w ujęciu czysto
pozytywistycznym, a prawem boskim, czyli tymi wartościami, które chociaż
nie są zgodne z prawem pisanym z punktu widzenia moralnego, powinny
1
[email protected], lek. med., mgr prawa, doktorant w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego i Prawa Europejskiego, Wydział Prawa i Administracji, Uniwersytet
Śląski w Katowicach, www.wpia.us.edu.pl
2
K.Głombiowski, Ksenofont. Żołnierz i pisarz, Ossolineum, Wrocław 1993 oraz J.Schnayder,
Wstęp, [w:] Ksenofont, Wybór pism, oprac. J. Schnayder, wyd. II zm., Ossolineum, Wrocław
1966
79
Łukasz B. Pilarz
jednak zaważyć w ostatecznym rozrachunku nad wynikiem sporu w prowadzonym dyskursie. Problem ten sprowadza się do pogrzebania ciała
zmarłego brata i kolizji nakazów przepisów prawa boskiego i suwerena.
Dylemat był rozważany przez wielu filozofów, ale ostatecznie zogniskowany
został przez H. L. A. Harta w postaci wskazówek do rozwiązywania trudnych przypadków (tzw. hard cases)3, których elementem podstawowym jest
próba wyważenia wartości, mających w rezultacie dać sprawiedliwy wyrok.
Jak podaje J. Zajadło jest to podstawowy problem w filozofii prawa,
a jednocześnie jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego w ogóle w procesie
kształcenia przyszłym adeptom sztuki sądzenia i wymierzania sprawiedliwości jest potrzebna filozofia prawa4. Trudne przypadki, nie tylko w takiej
postaci jakie przedstawił je R. Dworkin, powstają w procesie tworzenia,
stosowania, obowiązywania i przestrzegania prawa, a zatem na wszystkich
etapach jego istnienia.
Filozofia prawa jest przedmiotem skądinąd coraz silniej krytykowanym
w środowiskach akademickich, nie lubianym, mówiąc delikatnie przez
studentów, będącym ostatnim bastionem walki w drodze po dyplom5.
Niniejszy szkic ma również na celu obronę tezy o dalszej konieczności nauki
filozofii prawa w kształceniu prawników. Bowiem właśnie podejmowanie
prób odwołania się prawa do innych wartości, które w swej istocie rzeczy
prawem już nie są stanowi fundament sprawiedliwego sądzenia6. Najczęściej
w tym miejscu filozofia prawa odwołuje się do kazusu strzelców z muru
berlińskiego i tym samym klauzuli Radbucha7. Sama klauzula Radbrucha
3
Por. H.L.A.Hart, Eseje z filozofii prawa, tłum. J. Woleński, Warszawa 1998 oraz tenże,
Positivism and Separation of Law and Morals, Harvard law Review, 1958, t. 71, nr 4
4
J.Zajadło, Po co prawnikom filozofia prawa?, Warszawa-Kraków, 2008. Bardziej szczegółowe
uwagi w tym zakresie J. Zajadło czyni w pierwszym rozdziale swego dzieła zatytułowanym
dosyć przezornie: Niebezpieczne rozumowania prima facie: prawnik-rzemieślnik czy prawnikfilozof? Warto też w kontekście problematyki hard cases niniejszego szkicu zaglądać do rozdziału
drugiego zatytułowanego: Prawo a filozofia w praktyce: tylko łatwe czy także trudne przypadki?
5
Wywody poczynione również dosyć szczegółowo przez J. Zajadło o umiejscowieniu filozofii
prawa obok filozofii ogólnej w procesie dydaktyki i kształcenia przed dyplomowego przyszłych
kadr prawniczych wydają się być uzasadnione, chociaż ich pojmowanie na różnych uczelniach
jest różne. W moim przypadku filozofia prawa skupiała się raczej wyłącznie na filozofii tekstu
prawnego i hermeneutyce, jako najbardziej przydatnych w przyszłej pracy z tekstem prawnym.
6
Warto zatem zastanowić się nad kierunkowością rozumowania nauki: wg M. Zirk-Sadowskiego
zmierzamy albo „od filozofii ku prawu” albo „od prawa ku filozofii”.
7
Szerzej o samej klauzuli Radbrucha por. Pilarz Ł.B., Formuła Radbrucha wobec działa
eugenicznych III Rzeszy a niemiecka ustawa o ochronie embrionów ludzkich, [w:] Okres
okołowojenny z perspektywy czasu, red. Bałękowski K., Maciąg K., Lublin, 2015, s. 34 i nast.
oraz dostępna literatura: J. Zajadło, Formuła Radbrucha – geneza, treść, zastosowanie, Państwo
i Prawo, nr 2000, nr 6, s. 40 oraz tenże, Karnoprawny stosunek do przeszłości NRD na
przykładzie odpowiedzialności za strzały przy Murze Berlińskim i sądowe bezprawie jako obraz
politycznego prawa karnego, [w:] A. Esser, A. Zoll (red.), Prawo karne a problem zmiany ustroju
politycznego, 1998, s. 93-120
80
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
mimo, że tak wielokrotnie przywoływana, w istocie została zastosowana
w historii jedynie dwukrotnie i to tylko na gruncie niemieckim8. Po pierwsze
w procesach norymberskich przy sądzeniu zbrodniarzy nazistowskich, po raz
drugi zaś właśnie przy okazji procesów strzelców berlińskich.
2. Poglądy Hansa Kelsena
O tym, że na prawo mają wpływ inne czynniki takie jak ekonomia,
moralność czy polityka, zwraca w sposób najbardziej dobitny Hans Kelsen9,
który podkreśla, że prawnik powinien działać tak, jak gdyby wpływy te nie
istniały10. Odwołując się zatem do podstaw naturalizmu, należy odrzucić
tezę, że prawo podlega procesowi naturalizacji i nie ma z nim nic wspólnego11. Kelsen twierdzi bowiem, że przez obowiązywanie rozumiemy
specyficzne istnienie norm12. Jak pisze Kelsen: ”Powiedzieć, że norma
obowiązuje, to powiedzieć, że zakładamy jej istnienie lub – co sprowadza się
to tego samego- że zakładamy, iż ma ona siłę wiążącą tych, których
zachowanie reguluje”. Założenie takie wg Kelsena13opiera się na istnieniu
podstawowej normy (Grundnorm) w systemie prawa, która pełni rolę
nadrzędną. B. Brożek stwierdza, że jest to z założenia konieczność
stworzenia pewnej fikcji prawnej, w myśl której cały system opieramy na
fundamencie właśnie Klesenowskiej normy podstawowej (Grundnorm)14.
Najczęściej oczywiście przyjmuje się założenie, że ów Grundnorm jest
konstytucja, a zatem, „gdy tylko konstytucja traci skuteczność, czyli (przyt.
Ł. P.) gdy tylko oparty na niej porządek prawny jako całość przestaje być
skuteczny, porządek ten i każda należąca do niego norma przestaje
8
Por.równieżA. Pecznik, Can Philosophy Help Legal Doctrine?, Ratio Juris 2004, t. 17, nr 1,
s. 106-117.
9
Hans Kelsen (ur. 11 października 1881 w Pradze, Austro-Węgry, zm. 19 kwietnia 1973
w Berkeley, Kalifornia, Stany Zjednoczone) – austriacki prawnik i filozof prawa, przedstawiciel
normatywizmu, twórca koncepcji "czystej nauki prawa" (ReineRechtslehre), główne dzieła to:
Podstawowe zagadnienia nauki prawa państwowego (1911), O istocie i wartości demokracji
(1920) i Czysta teoria prawa (1934).
10
O wpływie ekonomii i moralności na prawo por. również M. Soniewska, Governance in the
Global economy: The Allocation of Moral responsibility and accountability of Global Actors,
[w:] Krakauer-Augsburgerrechtstudien, Wettbewerb der Staaten – Wettbewerb der
Rechtsordnungen, (red.) J. Stelmach, R. Schmidt, Warszawa 2010, s. 17-34 oraz T. Włudyka,
Die Globalisierung und ihregesselschaftlichen Folgen, [w:] Krakauer-Augsburgerrechtstudien,
Wettbewerb der Staaten – Wettbewerb der Rechtsordnungen, (red.) J. Stelmach, R. Schmidt,
Warszawa 2010, s. 45-52.
11
Por. R. Alexy, The nature of Legal Philosophy, Ratio Juris 2004, t. 17, nr 2, s.. 156-167.
12
H. Kelsen, Reine Rechstlehre, Einleitung in die rechtwissenschaftliche Problematik, Wiedeń
1934, passim
13
H. Kelsen, O istocie i wartości demokracji, przeł. F. Turynowa, Warszawa 1936, s. 97-99.
14
Szerzej na temat funkcji normy podstawowej w systemie prawa patrz uwagi przez A. Kostra,
Kelsenowski model konstytucyjności prawa a integracja europejska. Studium wpływu, Warszawa
2015, passim.
81
Łukasz B. Pilarz
obowiązywać”15. A zatem można powiedzieć, że porządek prawny obowiązuje wtedy i tylko wtedy, gdy obowiązuje norma podstawowa, z tego wynika
na podstawie sylogizmu, że normy porządku prawnego są co do zasady
skuteczne, a zatem są (i powinny być) rzeczywiście stosowane i przestrzegane, poza wpływem jakichkolwiek innych czynników. Normatywizm
prawny H. Kelsen jest jednak bliski wpływom pozytywizmu twardego, co
powoduje wyrugowanie wpływu innych wartości, które nie mieszczą się
w zbiorze desygnatów prawa pisanego16. Dla Kelsenazatem system prawa
stanowi pewną hermetycznie zamkniętą całość, która zostaje szczelnie
oddzielona od innych porządków normatywnych i faktycznych. Zatem mimo
tego, że zdajemy sobie sprawę z faktu wpływu moralności, ekonomii,
polityki na system prawa, rozumując jako prawnicy, powinniśmy do
minimum ograniczyć ich odziaływanie na rzeczywiste rozstrzygnięcie sporu.
Kelsen w swojej „Czystej teorii prawa” (Reine Rechtslehre) stwierdza, że
prawo jako oddzielna nauka empiryczna nie powinno ulegać innym
wpływom z zewnątrz, lecz opierać się przede wszystkim na Grundnormie,
która stanowi podstawę obowiązywania sytemu prawa, (normy, która jest
traktowana wg Kelsena jako „przedzałożenie”)17. Kelsen używa również
innych określeń na bliższe sprecyzowanie, czym w swej istocie Grundnorm
powinna być18. Jest to zatem presupozycja, norma presuponowana. Prawo
zatem należy rozumieć jedynie jako „system idealnie istniejących norm”,
należących do czystej sfery powinności.
Jak zauważają J. Kaleta i K. Koźmiński, nurtem przewodnim filozofii
H. Kelsena jest analiza wzajemnych relacji pomiędzy prawem a polityką
przede wszystkim, założenia filozofii Kelsena stoją zaś w opozycji i są
przeciw-stawiane koncepcji filozoficznej decyzjonizmu Carla Schmitta19.
Według Kelsena prawo w swej czystej postaci (Reine Rechtslehre) powinno
być analizowane jedynie w obszarze swych formalnych aspektów, jedynie
w sferze powinności (Sollen), w przeciwieństwie do polityki, moralności czy
ekonomii rozważanych wyłącznie w kategoriach bytu w sferze faktycznej
(Sein)20. Moralność jest zatem wg Kelsena zjawiskiem sfery faktycznej
mieszczącej się w kategorii Sein. Niedopuszczalne jest zatem łączenie tych
dwóch pojęć (prawo i moralność), gdyż mieszczą się one w dwóch różnych
15
M. Zalewska, Czy pragmatyka jest u Kelsena możliwa?, Filozofia publiczna i Edukacja
Demokratyczna, 2, 2, 2013, s. 169-180
16
J. Stelmach, Stare i nowe interpretacje naturalizmu prawniczego, [w:] Naturalizm prawniczy.
Interpretacje, red. J. Stelmach, B. Brożek, Ł. Kurek, K. Eliasz, Warszawa 2015, s. 13-23.
17
O. Pogorzelski, Nielingwistyczna a ekspresywna koncepcja norm, [w:] O. Nawrot, S. Sykuna,
J. Zajadło, (red.), Konwergencja czy dywergencja kultur i systemów prawnych?, Warszawa 2012,
s. 398-399
18
H. Schambeck, Nauka prawa Hansa Kelsena, Studia Iuridica Toruniensa, VIII, 2010, 34-40.
19
H. Kelsen, Reine Rechstlehre, Einleitung in die rechtwissenschaftliche Problematik, Wiedeń
1934, passim
20
H. Schambeck, Nauka prawa Hansa Kelsena…, s. 41.
82
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
przeciwstawnych względem siebie kategoriach (Sein i Sollen). Prawo
bowiem należy do sfery powinności, których wyraz znajdujemy w normach
prawnych. Wg Kelsena na szczycie piramidy hierarchii norm prawotwórczych stoi zatem konstytucja uznawana za normę podstawową
(Grundnorm). Hierarchiczna struktura norm w prawie bowiem nakazuje
wskazywać za każdym razem normę wyższego rzędu, nadająca kompetencje
do ustanowienia normy niższego rzędu. U samego dołu piramidy mieszczą
się normy, które ze swego założenia nie są już nośnikiem kompetencji
prawotwórczych, bowiem nie mieszczą się już w sferze powinności. Do tych
ostatnich należą również nakazy moralne. Hans Kelsen zakłada w końcu
istnienie jedności państwa i prawa, pomijając pojęcie narodu jako suwerena,
które zostaje wchłonięte przez zbiór desygnatów obejmujących państwo.
Filozof porównuje to do ujednolicenia pierwotnego dualizmu w teologii
Boga i świata, które ostatecznie i tak muszą stanowić jedność. Podobnie jest
z państwem i prawem. Zatem utożsamienie państwa i prawa powoduje, że
wszelkie kompetencje władcze państwa wyrażone przez prawo, nie mogą już
być modyfikowane przez inne elementy (taki jak moralność), gdyż nie
posiadają już cechy powinności. W tym miejscu pojawia się kolejny
problem, a mianowicie w jaki sposób odróżnić typowe normy prawne, od
innych norm nie będących prawnymi, a mających charakter powinnościowy
(przykładowo chodzi tutaj o normy moralne, które przecież również
zachowują swój charakter powinnościowy). Powyższy problem jest
problemem filozofii języka, który skupia się wokół charakteru i budowy
wypowiedzi powinnościowych21. Moralność jest jednym ze społecznych
systemów normatywnych (systemów norm społecznych, zasad)22. Zwykle
jednocześnie istnieje kilka konkurencyjnych (i po części zgodnych, po części
różnych) systemów normatywnych, funkcjonujących w obrębie kultury, na
przykład: po pierwsze normy postępowania, dopuszczone przez prawo, po
drugie normy moralne – normy nakładane przez dany system filozoficzny
lub religijny oraz po trzecie normy konkretnej społeczności, którym
jednostka podporządkowuje się w procesie socjalizacji (tzw. prawo
obyczajowe, niepisane)23. Jak zauważa M. Zalewska głównym celem
21
Analizując bowiem budowę norm prawnych zawartych w przepisach karnych, których typowa
budowa znana doktrynie prawa karnego składa się z dwóch elementów: normy sankcjonowanej
i sankcjonującej, można odnieść wrażenie, że ich budowa jest typowa.
22
S. L. Paulson, Toward a Periodisation of the Pure Theory of Law, [w:] Letizia Gianformaggio,
Hans Kelsen's Legal Theory a Diachotonic Point of View, edited by G. Giappichelli Editore
1990, s. 15.
23
U Kelsena teoria i filozofia prawa ewoluowały w trzech fazach (okresach), które przytaczam za
M. Zalewską, ta z koleiczyni to za Stanleyem Paulsonem (por. klasyfikacja rozwoju teorii
H. Kelsena wg Stanleya Paulsona, Paulson S., Toward a periodisation of the Pure Theory of Law,
[w:] Letizia Gianformaggio (ed.), Hans Kelsen‟s Legal Theory of Law, Torino 1990, s. 11). Są to:
faza krytycznego konstruktywizmu, faza klasyczna i faza analityczno-językowa. Poglądy Kelsena
na teorie norm prawnych i ich wzajemne stosunki do moralności pochodzą z tego ostatniego
83
Łukasz B. Pilarz
stworzenia nowej teorii prawa jest określenie odrębności naukowej dziedziny
jaką jest prawo i odgraniczenie jej od innych dziedzin pokrewnych24. Zatem
w kelsenowskiej wizji prawa, obowiązywanie prawa ujęte jest w formie
prawnej a nie moralnej25, gdyż wyrażona jest w kategoriach powinności,
czyli Sollen. O tym jednak, czy prawo ostatecznie obowiązuje w świecie
rzeczywistym decyduje konkretna praktyka organów wykorzystujących to
prawo w praktyce orzeczniczej (głównie chodzi tutaj o sady i organy
administracji publicznej)26.
3. Jakie prawo powinno być?
Prawnicy nie zdają sobie najczęściej sprawy z tego, że posługując się
prawem w dyskursie dokonują mniej lub bardziej świadomie pewnych ocen
moralnych, ekonomicznych czy politycznych, które siłą rzeczy są z nim
związane27. Prawo rozważane w kategorii bytu, z czysto ontologicznego
punktu widzenia jest bardzo ciekawą kategorią, gdyż nie jest ważne o tyle
stwierdzenie, że prawo jest, ile, że prawo obowiązuje? Zatem na specyficzność bytu prawa w rzeczywistości zwracali szczególną uwagę na
przełomie XIX i XX wieku neokantyści, na których wzorował się również
w swoim późniejszym okresie twórczości H. Kelsen28. Na boku należy
zostawić wywody dotyczące tego, co faktycznie oznacza to, że prawo
obowiązuje, gdyż są to rozważania na oddzielny artykuł. J. Zajadło zwraca
uwagę na pięciowymiarowy byt prawa: prawo w ujęciu jurysprudencji
rzymskiej jest rozważane jako lex certa (kategoria ontologiczna)29, scripta
okresu.Patrzrównież M.Zirk-Sadowski, Soft-kelsenism Versus Multicentrism, [w:] M. ZirkSadowski, M. Golecki, B. Wojciechowski, Multicentrism as an Emerging Paradigm in Legal
Theory, Dia-logos Vol.11 Peter Lang, 2009, s. 53.
24
Pomijam tutaj wywody, dotyczące określenia samego pojęcia nauki, czym w ogóle nauka
w swej istocie jest, lub czym powinna być i czy w ogóle prawo można określić jako naukę,
nadając mu określone narzędzia badawcze. Powyższe uwagi w tym obszarze zawarłem
chociażby w pracy Ł.B. Pilarz,Argument tu-tu a standardy konwencji bioetycznej, [w:] Polscy
doktorzy i doktoranci w rozwoju światowej myśli naukowej, red.: Woźniak M., Pilarz Ł.B.,
Drewniak M. Słupsk 2015, s. 79 i nast.
25
Herbert Schambeek wskazuje na dwa różne sposoby rozumienia obowiązywania prawa: prawo
bowiem obowiązuje w świecie realnym w sensie prawnym i etycznym. Kelsen skłania się ku tej
pierwszej koncepcji.
26
H. Schambeck, Nauka prawa Hansa Kelsena, Studia Iuridica Toruniensa, VIII, 2010, 34-40.
27
J.Zajadło, Prawo a estetyka, wykład publ. https://vimeo.com/171093305 (dostęp na dzień
13.06.2016)
28
Na silny wpływ neokantyzmu na filozofię Kelsena zwraca uwagę M.Zalewska, Czy
pragmatyka jest u Kelsena możliwa?, Filozofia publiczna i Edukacja Demokratyczna, 2, 2, 2013,
s. 169-180
29
Jak podaje z kolei M. Gorazda historycznie najstarszym problemem związanym z kategoria
ontologiczna prawa jest „odrębność rzeczywistości opisywanej zdaniami powinnościowymi od
rzeczywistości opisywanej zdaniami faktualnymi”. Por. szerzej M.Gozarda, Antynaturalizm
84
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
(kategoria epistemologiczna), stricta (kategoria logiczna), praevia (kategoria
etyczna)30 i pulchra (kategoria estetyczna). Ponadto H. Kelsen zwraca
szczególną uwagę na sposób definiowania samej normy, która jest określona
jako „coś, co się powinno wydarzyć i może przybrać formę albo rozkazu,
albo w postaci zdania powinnościowego”. Dotyczy to sensu działań ludzkich,
które są skierowane na działania innych osób31. Zatem trzeba postawić
pytanie: czy trudne przypadki tworzą złe prawo, czy też może wręcz przeciwnie – kształtują w dyskursie dobrego, mądrego prawnika? Niewątpliwie
słuszne jest to drugie, jednak niemożliwe jest bez pomocy filozofii prawa.
Zatem bardziej potrzebujemy prawnika filozofa, czy pozytywisty? – jak
zapytuje M. Safjan32.
4. H. Kelsen a strzelcy berlińscy
Przenosząc poglądy filozofii H. Kelsena na grunt niemiecki warto zadać
sobie trud odniesienia ich do kazusu strzelców berlińskich przez pryzmat ich
analizy jako hard case33. Chociaż przykłady hard cases utożsamiane są
w pierwszej kolejności z kulturą prawną common law, to oczywiście nie są
obce kontynentalnej europejskiej kulturze prawnej34. Rozważając powyższe,
należy powtórzyć, za treścią orzeczenia Sądu Najwyższego USA w sprawie
Northern Securities Co v. United States z 1904 r., w którym stwierdził, że
„wielkie sprawy, tak jak trudne sprawy, tworzą złe prawo”35. A zatem każde
odstąpienie od zasady prawa, wprowadza wyłom w systemie prawa, poprzez
odwołanie się do norm pozaprawnych, pozasystemowych, najczęściej tych
moralnych36. Zdaniem Kelsena, mimo, że teoria trudnych przypadków swój
w jurysprudencji [w:] Naturalizm prawniczy. Interpretacje, red. J. Stelmach, B. Brożek, Ł. Kurek,
K. Eliasz, Warszawa 2015, s. 13-23.
30
H. Kelsen pojmował w kategoriach etycznych cechę czystości prawa, określając ją jako prawo
wyłącznie obwiązujące w danym momencie, z wyłączeniem norm, które nie są ściśle prawem
pozytywnym.
31
W tym miejscu Kelsen przytacza również problem aktu woli (Sinn), które nadaje znaczenie
powinności.
32
M. Safjan, Wyzwania dla państwa prawa, Warszawa 2007, s. 2000 i n.
33
Jak już wcześniej wspominałem pojęcie trudnych przypadków należy utożsamiać w pierwszej
kolejności z osobą R. Dworkina. Por jego dwie sztandarowe prace traktujące o problematyce
trudnych przypadków: R. Dworkin, Taking Rights Seriously (Biorąc prawa poważnie) oraz Law’s
Empire (Imperium prawa), w których wyznacza granice zastosowania prawa pozytywnego
względem innych norm powinnościowych. W końcu por. również tenże, Hard Cases, Harvard
Law Review 1975, t. 88, s. 1057-1109.
34
B. Wojciechowski, Rozstrzyganie tzw. trudnych przypadków poprzez odwołanie się do
odpowiedzialności moralnej, Studia Prawno-Ekonomiczne 2004, t. LXX, s. 11. Patrz również
S. Sykuna, Trudne przypadki [w:] Leksykon wspolczesnej teorii i filozofii prawa, red. J. Zajadlo,
Warszawa 2007, s. 399 i n.
35
Great cases like hard cases make bad law
36
Por. D. Bunikowski, Ingerencja prawa w sferę moralności w trudnych przypadkach,
www.racjonalista.pl
85
Łukasz B. Pilarz
rozkwit osiągnęła już po jego śmierci na tle polemiki pomiędzy Hartem
a Dworkinem, hard case najczęściej pojawiają się na tle historycznych
sporów, które posiadają ogromne znaczenie dla dalszych podobnych
rozstrzygnięć. Typowy przykład to właśnie sprawa Mauerschützen.
Opisywane w literaturze koncepcje bezmyślnych karabinów, posłusznych
karabinów i w końcu myślących karabinów odnoszą się bezpośrednio do
formuły Radbrucha37. Po formułę sięgnięto ponownie w latach 90. w tzw.
procesach strzelców, czyli procesach strażników granicznych strzelających
do uciekających przez Mur Berliński do Berlina Zachodniego38. Poza tym
w Neuruppin przeprowadzono 19 postępowań sądowych z 31 oskarżonymi,
w których skazano 19 strzelców na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu39.
Trudny przypadek strzelców z muru jest oczywiście przypadkiem
krańcowym, pokazuje on całkowite zerwanie więzów prawa i moralności40.
W innych hard cases stosunki te rozkładają się raczej różnie41. Z badań
socjologicznych wynika, że istnieje bezpośredni związek pomiędzy stopniem
zakorzenienia zasady o charakterze powinnościowym niemających jednak
znamion przepisów prawa a stopniem stosowania obowiązujących norm
prawnych zawartych w przepisach prawa. To bowiem, że prawo obowiązuje
i weszło w życie, a tym samym posiada przymiot mocy obwiązującej, nie
oznacza w sposób jednoznaczny, że jest w pełni stosowane w danej
społeczności. Stopień jednak jego stosowania jest znacznie mniejszy w tych
zbiorowościach, w których mocniej są zakorzenione normy powinnościowe,
mające inny charakter niż prawa pozytywnego, w tym również zasady
moralne.
37
Najlepiej odwołać się do prac poczynionych przez J. Zajadło, Krew u stóp muru [w:]
fascynujące ścieżki filozofii prawa, Warszawa 2008 oraz tenże, Odpowiedzialność za Mur.
Procesy strzelców przy Murze Berlińskim. Gdańsk, 2003.
38
Główny wyrok w tej sprawie zapadł przed BVerfG 3 listopada 1992 r., w którym uznano za
nieobowiązujące okoliczności wyłączające bezprawność użycia broni wobec osób bezprawnie
przekraczających granicę niemiecko-niemiecką. W sumie w Berlinie i Poczdamie
przeprowadzono 112 postępowań sądowych przeciwko 246 osobom. Około połowa z nich
została uniewinniona. 132 osoby skazano na karę pozbawienia wolności, w tym 10 członków
kierownictwa SED, 42 wysokiej rangi wojskowych i 80 byłych funkcjonariuszy granicznych.
39
J.Makarewicz, Prawo karne. Wykład porównawczy z uwzględnieniem prawa obowiązującego
w Rzeczypospolitej Polskiej, Lwów-Warszawa 1924.
40
Sprawy tzw. Mauerschutzenprocessen stały się przedmiotem orzekania również Europejskiego
Trybunału Praw Człowieka, por chociażby wyroki K.-H.W. v. Germany oraz Sreletz, Kessler,
Krenz v. Germany. Szerzej wyroki opatruje komentarze J. Zajadło.
41
Niemieckie doświadczenia związane z hard cases są dosyć bogate. Wymienić można
chociażby sprawy związane z powstaniem wręcz nowych pojęć prawnych w niemieckim
systemie prawa: tortury na ratunek (Rettungsfolter) oraz samooskarżające przesłuchanie na
ratunek (selbstverschuldete Rettungsbefragung).
86
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
5. Podsumowanie
Konstatacją niniejszego szkicu niech będą słowa Bärbel Bohley:
„Oczekiwaliśmy sprawiedliwości a otrzymaliśmy w zamian państwo prawa”.
Czy rzeczywiście pomiędzy szeroko pojętą sprawiedliwością, a formalnymi
wymogami państwa prawa istnieje pewna antynomia? Na to pytanie już
przed twórcami hard cases starał się odpowiedzieć H. Kelsen (hard cases,
które mieszczą się w paradygmacie wyznaczonym sporem Harta z Dworkinem). Mamy tutaj bowiem problem w konflikcie czystego prawa
(Reihnerechtslehre) z innymi systemami normatywnymi, a nie prawa
z samym sobą, a więc prawa z prawem. Trudno w tym momencie przesądzić,
po której stronie się ostatecznie opowiedział, czy dążył w stronę państwa
prawnego, czy jednak formalnej sprawiedliwości, która musi siłą rzeczy
odwoływać się w trudnych przypadkach, do norm poza systemem prawnym,
w tym do tych moralnych. Przywołana w niniejszym szkicu postać H.
Kelsena, czołowego filozofa prawa kręgu niemieckiej kultury prawnej
wydawać by się mogło odcisnęła piętno na nieco złagodzone postrzeganie
twardego prawa pozytywnego, ukształtowanego w Niemczech w XIX
wieku42. Stosowanie bowiem zmienionej argumentacji w dyskursie, wcale
nie musi w skrajnych przypadkach psuć prawa. Zatem legitymacja władzy
nie może być sprzeczna z uniwersalnymi, ogólnoludzkimi i powszechnie
przyjętymi normami moralnymi podważającymi, czy nawet kwestionującymi
jej prawny charakter.
Literatura
Alexy R., The Nature of Legal Philosophy, Ratio Juris 2004, t. 17, nr 2
Audi R., Naturalizm jako podstawa filozofii oraz nauki: ujęcie krytyczne,
[w:] Naturalizm prawniczy. Interpretacje, red. Stelmach J., Brożek B., Kurek Ł.,
Eliasz K., Warszawa 2015
Głombiowski K., Ksenofont. Żołnierz i pisarz, Ossolineum, Wrocław 1993
Gozarda M., Antynaturalizm w jurysprudencji [w:] Naturalizm prawniczy.
Interpretacje, red. Stelmach J., Brożek B., Kurek Ł., Eliasz K., Warszawa 2015
Hart H. L. A., Eseje z filozofii prawa, tłum. Woleński J., Warszawa 1998
Hart H. L. A., Positivism and Separation of Law and Morals, Harvard law Review,
1958, t. 71, nr 4
HertleH. H., Die Todesopfer an der Berliner Mauer 1961-1989, Ch. Links Verlag,
2009
42
Por. H. Kelsen, Collective and individual Responsibility in International Law with Particular
Regard to the Punishment of War Criminals, California Law Review 1943, vol. 31
87
Łukasz B. Pilarz
Kaleta K., Koźmiński K., Charakter władzy suwerennej w koncepcjach ładu
konstytucyjnego Hansa Kelsena i Carla Schmitta, Filozofia publiczna i Edukacja
Demokratyczna, 2, 3, 2013
Kelsen H., O istocie i wartości demokracji, przeł. Turynowa F., Warszawa 1936
Kelsen H., ReineRechstlehre, Einleitung in die rechtwissenschaftliche Problematik,
Wiedeń 1934
Kelsen H., Collective and individual Responsibility in International Law with
Particular Regard to the Punishment of War Criminals, California Law Review
1943, vol. 31
Kostra A., Kelsenowski model konstytucyjności prawa a integracja europejska.
Studium wpływu, Warszawa 2015
Koszel B., Wojciechowski S., Zimna wojna (1946-1989) i jej konsekwencje dla ładu
21 międzynarodowego, Poznań 2007
Kurek Ł., Odpowiedzialność z perspektywy filozoficznej i naukowej, [w:] Naturalizm
prawniczy. Interpretacje, red. Stelmach J., Brożek B., Kurek Ł., Eliasz K., Warszawa
2015
Lubertowicz M., Lex iniustissima non estlex. Formuła Gustava Radbrucha jako
alternatywa dla międzynarodowego systemu ochrony praw człowieka.
http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/37387/019.pdf (dostęp na dzień:
12.06.2016)
Paulson S. L., Toward a Periodisation of the Pure Theory of Law, [w:]
Gianformaggio L., Hans Kelsen's Legal Theory a Diachotonic Point of View, edited
by G. Giappichelli Editore 1990
Pecznik A., Can Philosophy Help Legal Doctrine?, Ratio Juris 2004, t. 17, nr 1.
Pogorzelski O., Nielingwistyczna a ekspresywna koncepcja norm, [w:] Nawrot O.,
Sykuna S., Zajadło J., (red.), Konwergencja czy dywergencja kultur i systemów
prawnych?, Warszawa 2012
Schambeck H., Nauka prawa Hansa Kelsena, Studia IuridicaToruniensa, VIII, 2010
Schnayder J., Wstęp, [w:] Ksenofont, Wybór pism, oprac. Schnayder J., Wrocław
1966
Stelmach J., Stare i nowe interpretacje naturalizmu prawniczego, [w:] Naturalizm
prawniczy. Interpretacje, redStelmach. J., Brożek B., Kurek Ł., Eliasz K., Warszawa
2015
Wilk J., Nieposłuszeństwo rozkazowi wojskowemu, Wojskowy Przegląd Prawniczy,
2002, nr 1
Wojciechowski B., Rozstrzyganie tzw. trudnych przypadków poprzez odwołanie się
do odpowiedzialności moralnej, Studia Prawno-Ekonomiczne 2004, t. LXX
88
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa Kelsena
Wróblewska I., Formuła Radbrucha. Pojęcie i zastosowanie w orzecznictwie.
[w:] Wykładnia prawa i inne problemy filozofii prawa, Morawski L. (red.). Toruń,
2005
Zajadło J., Filozofia prawa w pytaniach i odpowiedziach, Warszawa, 2013
Zajadło J., Formuła Radbrucha – geneza, treść, zastosowanie, Państwo i Prawo,
nr 2000, nr 6
Zajadło J., Karnoprawny stosunek do przeszłości NRD na przykładzie
odpowiedzialności za strzały przy Murze Berlińskim i sądowe bezprawie jako obraz
politycznego prawa karnego, [w:] Esser A., Zoll A. (red.), Prawo karne a problem
zmiany ustroju politycznego, 1998
Zajadło J., Krew u stóp muru [w:] Fascynujące ściezki filozofii prawa, Warszawa
2008
Zajadło J.,Odpowiedzialność za Mur. Procesy strzelców przy Murze Berlińskim.
Gdańsk, 2003
Zajadło J., Po co prawnikom filozofia prawa?, Warszawa-Kraków, 2008
ZajadłoJ., Prawo a estetyka, wykład publ. https://vimeo.com/171093305 (dostęp na
dzień 13.06.2016)
Zalewska M., Czy pragmatyka jest u Kelsena możliwa?, Filozofia publiczna
i Edukacja Demokratyczna, 2, 2, 2013
Zirk-Sadowski M., Soft-kelsenism Versus Multicentrism, [w:] Zirk-Sadowski M.,
Golecki M., Wojciechowski B., Multicentrism as an Emerging Paradigm in Legal
Theory, Dia-logos Vol.11 Peter Lang, 2009
Prawo a moralność w hard cases w odniesieniu do poglądów Hansa
Kelsena
Streszczenie
Praca stanowi przedstawienie poglądów Hansa Kelsena, austriackiego prawnika i filozofa
prawa, przedstawiciela normatywizmu, twórca koncepcji „czystej nauki prawa” (Reine
Rechtslehre). Punktem wyjścia teorii Kelsena jest radykalny rozdział prawa i moralności, oraz
prawa i faktu. Granice tego drugiego rozróżnienia wyznacza dualizm bytu (Sein) i powinności
(Sollen), gdzie prawo mieści się w sferze powinności. Za mieszanie tych sfer Kelsen krytykował pozytywizm prawniczy. O powinnościach wypowiadamy się za pomocą norm, zaś
norma jest uznawana za elementarną strukturę prawa. Normy nie można ostatecznie dookreślić
bez pojęcia systemu prawnego. Powyższe poglądy zostały odniesione do bliższego określenia
związków prawa i moralności w procesie rozstrzygania sporów na przykładzie procesów
strzelców z muru berlińskiego.
Słowa kluczowe: Hans Kelsen, normatywizm prawny, prawo i moralność, hard case
89
Anna Kopeć1
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości
– zarys koncepcji Christine Korsgaard
Paradoksalność samoodniesienia, aporetyczność samowiedzy wpłynęły
na to, iż we współczesnej filozofii człowieka oraz filozofii moralności często
odrzuca się podmiotowość, tożsamość jako pojęcia w najlepszym wypadku
anachroniczne. Wedle innych interpretacji są one wręcz niebezpieczne.
Dopatruje się w nich zagrożenia dla ludzkiej wolności, źródła egoizmu (to
pozbycie się tożsamościowej charakterystyki umożliwia zdaniem Dereka
Parfita postawy altruistyczne2), a nawet – w innej perspektywie – zagrożenia
dla pluralizmu demokracji liberalnych, ze względu na fakt, iż człowiek
uprzywilejowuje zazwyczaj własne utożsamienia, uważając je za słuszne.
Z wymienionymi wyżej zarzutami mierzy się Christine Korsgaard, która
– świadoma paradoksów związanych z samoodniesieniem (paradox of self
– constitution) – nie rezygnuje z pojęcia tożsamości. Polemizując m.in.
z Parfitem, ale także wchodząc w twórczy dialog z tradycją humowską,
a przede wszystkim sięgając po Arystotelesa oraz Kanta, uzasadnia konieczność autokonstytucji, gdyż dopiero ona umożliwia postawy altruistyczne, jej
wynik ponadto rozstrzyga o wolności. Owa autokonstytucja ma miejsce
w działaniu, regulowanym przez określone zasady, dla zaaplikowania
których warunkiem jest moralność. W niniejszym rozdziale zostanie
przedstawiona Korsgaardiańska koncepcja działania (wywiedziona z ujęć
Arystotelesa oraz Kanta) oraz jej warunki transcendentalne jakimi są zasady
praktycznego rozumu oraz moralność. Zaprezentowanie warunków działania
pozwoli na uzasadnienie postawionej w niniejszym artykule tezy, iż to
samozobowiązanie jest źródłem tożsamości. Dzięki samozobowiązaniu
możliwa jest autokonstytucja, gdyż to ono umożliwia działanie.
1. Działanie: racje – ujęcie substancjalne
Działanie stanowi rzeczywistość człowieka. Wynika ono z kondycji
ludzkiej. Człowiek więc konfrontuje się z koniecznością działania. Nie
oznacza to jednak, iż musi się ono udać. Korsgaard sięga po Arystotelesa
oraz Kanta aby pokazać, jak złożony jest to proces. Działanie nie tylko
mieści w sobie ukierunkowanie na cel, ale i środki prowadzące ku niemu,
1
[email protected], Instytut Filozofii, Wydział Filozoficzny Uniwersytetu
Jagiellońskiego
2
Zob. Parfit D., Tożsamość osobowa, [w:] Górnicka – Kalinowska J. (wybór i wstęp) Filozofia
podmiotu. Fragmenty filozofii analitycznej, Fundacja Aletheia, Warszawa 2010, s. 65-91.
90
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine Korsgaard
czyn, ale i refleksję, namysł (idąc tropem Arystotelesa, działanie ucieleśnia
orthos logos, a więc jest ono podjęte we właściwym czasie, we właściwy
sposób, w stosunku do właściwego przedmiotu, z właściwym celem3). U obu
myślicieli tak pojęte działanie jest autoteliczne. Przede wszystkim dlatego, iż
ujawnia ono działającego. W ujęciu Arystotelesa objawia określony charakter4. Wedle tej koncepcji człowiek jest odpowiedzialny za swój charakter
konstytuowany w działaniu podjętym na skutek określonego postanowienia,
które mieści w sobie zarówno namysł, jak i emocje5. Korsgaard przejmuje te
intuicje, gdy stwierdza, iż działanie do którego zdolni są tylko ludzie, to
działanie, które można przypisać określonej tożsamości („an animal acts
when her movements are caused by certain mental states; a person acts when
her movements are attributable to her self‟6), które wynika z określonej
tożsamości. Objawia ją, ale i kształtuje, ponownie konstytuuje. „Action is self
– constitution‟ to podstawowa teza Korsgaard. Działanie określa człowieka,
ponieważ poprzedza go przyjęcie określonych racji.
Człowiek nie jest przejrzysty wobec samego siebie, jednak ma możliwość
zdystansowania się wobec własnych stanów mentalnych, poddania je
badaniu (reflective scrutinity). W tym nakierowaniu się na samego siebie
może nie tylko zdystansować się od pobudek na niego działających, lecz
także ocenić obecne w nim pragnienia, impulsy. Dlatego też bodźce nie mają
bezpośredniego przełożenia na działanie. Mogą na nie wpływać, ale tylko po
wyrażeniu przez człowieka zgody, po wybraniu przez niego określonej
maksymy, w której przyzna on owym impulsom prawo do determinowania
jego czynów. Człowiek nie działa pod wpływem bodźców, pragnień, gdyż ze
względu na strukturę swojej świadomości potrzebuje on powodów (reasons)
do działania. Jako istota racjonalna, działa w oparciu o określone racje. Mają
one charakter substancjalny, odzwierciedlają działającego. Owe racje jednak
zdaniem Korsgaard są uwarunkowane posiadaniem koncepcji samego siebie.
Aby dokonywać oceny pragnień i działać w oparciu o rację człowiek
potrzebuje pewnych pojęć normatywnych, rozstrzygających o tym, co
słuszne, wartościowe. Te ujęcia wiążą się koncepcją człowieka na temat
samego siebie. Ze struktury ludzkiej świadomości (relfective consciousness)
wynika konieczność posiadania – jak pisze Korsgaard – the conception of
yourself. Człowiek jest samoświadomy, lecz równocześnie odpowiedzialny
za samowiedzę, a więc za autokonstytucję. Koncepcja samego siebie nie ma
3
Cyt. za: Korsgaard Ch., Self – Constitution. Agency, Identity, and Integrity, Oxford
University Press, New York 2009, s. 10.
4
„czynności, których się dokonuje w przypadkach jednostkowych, są tym, co kształtuje charakter.” Zob. Arystoteles, Etyka Nikomachejska, przeł. Gromska D., PWN, Warszawa 2012, s. 132.
5
W VI księdze Etyki Nikomachejskiej Arystoteles stwierdza: „przyczyną działania jest
postanowienie”, które definiuje: „postanowienie zaś jest aktem pragnienia, wypływającym
z namysłu”. Zob. tamże, s. 194.
6
Ch. Korsgaard, How to be an Aristotelian Kantian Constitutivist, s. 30.
http://www.people.fas.harvard.edu/~korsgaar/CMK.Aristotelian.Kantian.Constitutivism.pdf
91
Anna Kopeć
charakteru epistemologicznego, nie skutkuje obiektywną charakterystyką.
Ma wymiar praktyczny i dotyczy perspektywy pierwszoosobowej. The
conception of yourself to, jak pisze Korsgaard, opis ze względu na który
człowiek ceni samego siebie, prowadzone przez siebie życie, podjęte
działania7. Źródłem tej koncepcji, a więc opisu jest refleksja, w której określa
pewne dobra jako konstytutywne dla samego siebie, utożsamia się z nimi.
Z nich wyprowadza normatywność, ze względu na nie dokonuje samozobowiązania. Utożsamienie się z określonymi dobrami, skutkuje ich
realizacją w ramach tzw. praktycznych tożsamości (practical identities),
a więc ról, które człowiek spełnia, jego funkcji w określonych środowiskach.
Praktyczne tożsamości to jego utożsamienia, identyfikacje. Mają one
charakter substancjalny, biorą się z przywiązania do określonych dóbr.
Istotnym jest fakt, iż owe utożsamienia, zaakceptowanie określonych ról
– konstytutywnych dla tożsamości – jest źródłem zobowiązania, a więc
relacja człowieka do samego siebie ma charakter normatywny. Wiąże go to,
z czym się utożsamia. I choć człowiek sam jest źródłem owego
zobowiązania, podlega mu. To normatywne ujęcia powalają mu działać ze
względu na określone racje, umożliwiają zdystansowanie się od pragnień
oraz ich ocenę.
2. Transcendentalne warunki działania: zasady rozumu
praktycznego – ujęcie formalne
Refleksyjność, którą Korsgaard rozumie jako samoodniesienie8 skutkuje
uświadomieniem sobie własnej autonomiczności, człowiek uświadamia
sobie, iż sam jest źródłem zasad determinujących jego działanie, sam
wybiera dobra konstytutywne dla siebie, które będą go zobowiązywały.
Korsgaard czyni z refleksji autorytet. Jednak, podążając za Kantem zauważa,
iż utożsamienie wolnej woli z przyczynowością, pociąga za sobą konieczność zasady (principle), która będzie ją określała. Z uwagi na fakt wolności
woli, musi ona sama z siebie ową zasadę wyprowadzać. Stąd wynika
rozumienie imperatywu kategorycznego jako konstytutywnej zasady woli.
Racje działania (reasons) są więc ugruntowane na zasadzie (principle)
praktycznego rozumowania, konstytutywnej dla owego działania. U podłoża
substancjalnych practical identities leżą formalne zasady rozumu praktycznego, stanowią one warunek transcendentalny ujęć substancjalnych.
Działanie wedle Korsgaard musi być skuteczne, tzn. powinno skutkować
zmianami w świecie oraz autonomiczne, tzn. można wskazać jego autora.
Jest takie na skutek zaaplikowania do niego kantowskich imperatywów. To
zasady formalne – imperatyw hipotetyczny oraz imperatyw kategoryczny
7
Zob. Korsgaard Ch., The Sources of Normativity, Cambridge University Press, New York 1996,
s. 101.
8
Zob. Piłat R., Powinność i samowiedza, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego, Warszawa 2013, s. 182.
92
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine Korsgaard
– rozstrzygają o możliwości działania. Imperatyw hipotetyczny, który jest
tylko aspektem imperatywu kategorycznego, przesądza o przyczynowości.
Posługując się imperatywem hipotetycznym, sięgając po określone środki do
realizacji celów człowiek postrzega siebie jako sprawcę zmian, przyczynę
działania. Jednak to imperatyw kategoryczny prowadzi do tego, że odbiera
owo działanie jako swoje, jako przypisane sobie, konkretnej tożsamości.
Imperatyw kategoryczny rozstrzyga o uniwersalności przyjętych maksym,
a tym samym konstytuuje podmiotowość. Jako zasada woli wiąże się
z faktem, iż człowiek nie działa pod wpływem impulsów, a podjęte przez
niego działanie nie sprowadza się do zastanej sytuacji. Dokonuje wyboru
określonych zasad, maksym, które wiążą go nie tylko w danym momencie,
lecz mają uniwersalny charakter. „For determining yourself to be a cause is
not the same as being moved by something within you, say some desire or
impulse (…) So when you determine your own causality you must operate as
a whole, as something over and above your parts, when you do so. And in
order to do this, Kant believes, you must will your maxims as universal
laws.‟9 Rezygnacja z imperatywu jako zasady działania wiązałaby się z tym,
iż ludzka tożsamość stałaby się wypadkową okoliczności, wówczas już
jednak samo pojęcie „tożsamości” byłoby nieadekwatne, gdyż człowiek nie
byłby w stanie odróżnić siebie od pobudek na niego działających,
sprowadzałby się do nich10. Uniwersalizacja maksym, a więc nadanie im
charakteru prawa, które ma dotyczyć życia, nie tylko poszczególnej sytuacji,
sprowadza się do samozobowiązania, zobowiązania, iż pewne reguły
niezależnie od impulsów, okoliczności będą determinowały działanie danego
człowieka. Człowiek działa i zyskuje zobowiązujące go practical identities
dzięki uniwersalizacji maksym. Imperatyw kategoryczny, który skutkuje
konstytutywnym dla tożsamości samozobowiązaniem rozstrzyga o tym, iż
istnieje jakieś „ja” ponad pobudkami, które dokonuje między nimi wyboru.
Dzięki niemu odrzucona zostaje koncepcja (którą Korsgaard wiąże ze
stanowiskiem Dereka Parfita), która zakłada rozumienie osoby jako miejsca
doświadczenia i działania jako formy doświadczania. Takiemu stanowisku
Korsgaard przeciwstawia koncepcję osoby jako agensa, tzn. jako podmiotu
działania, autora swoich czynów, który spośród wielu pobudek, które
działają na niego w tym samym czasie dokonuje wyboru w oparciu
o określone racje, przyjęte maksymy „The idea that you choose among your
conflicting desires, rather then just waiting to see which one wins, suggests
that you have reasons for or against acting on them‟11.
Samozobowiązanie, uniwersalność przyjętych maksym, które wiążą „ja”
nieakcydentalnie, jest równocześnie gwarancją dla jego tożsamości, dla
9
Korsgaard Ch., Self – Constitution…, s. 72
Korsgaard uzasadnia tę tezę na przykładzie tzw. particularistic willer. Zob. tamże, s. 173.
11
Korsgaard, Ch., Personal identity and the unity of agency: A Kantian response to Parfit, s. 10.
https://dash.harvard.edu/bitstream/handle/1/3219881/Korsgaard_UnityofAgency.pdf?sequence=2
10
93
Anna Kopeć
ciągłości istnienia w czasie. W swoich czynach człowiek nieustannie się
konstytuuje, ciągle się potwierdzając. Gest powtórzenia staje się więc
kluczowy dla podmiotu. Powtarzając określone zasady, odwołując się do
nich człowiek nieustannie siebie potwierdza, ponownie konstytuuje.
Człowiek jest więc sam przed sobą odpowiedzialny za własną tożsamość, za
własną integralność. Normatywność płynąca z zasad formalnych – a więc
przede wszystkim postulat uniwersalizacji maksym – umożliwia zintegrowanie ról, spełnianych funkcji, utożsamień w ramach jednej tożsamości.
Normatywność jest więc zasadą jednoczącą, umożliwia działanie, czyli
autokonstytucję. „Normative standards – as I am about to argue – are the
principles by which we achieve the psychic unity that makes agency
possible. The work of achieving psychic unity, the work that we experience
as necessitation, is what I am going to call self-constitution‟12.
W koncepcji Korsgaard autokonstytucja jest pewnym zadaniem, telosem
człowieka. Polega na odnalezieniu ról, tzn. uznaniu pewnych dóbr za
konstytutywne dla tożsamości oraz realizowaniu ich z troską o scalenie
owych ról w ramach jednej tożsamości, w jednym życiu. Zasady praktycznego rozumu, które umożliwiają integrację mają swoje źródło w samym
człowieku. W swojej książce The Sources of Normativity Korsgaard
stwierdza, iż refleksyjna struktura ludzkiej świadomości wymaga abyśmy
identyfikowali się z zasadą, prawem, które rządzi naszym działaniem. Do
tezy Kanta o ludzkiej autonomii jako źródle zobowiązania, należy więc
dodać, iż owo zobowiązanie wynika z utożsamienia. „The reflective structure
of human consciousness requires that you identify yourself with some law or
principle which will govern your choices. It requires you to be a law to
yourself. And that is the source of normativity. So the argument shows just
what Kant said that it did: that our autonomy is the source of obligation.‟13
Normatywność więc nie wynika z wiedzy pochodzącej z zewnątrz, lecz
z samowiedzy. To refleksja prowadzi do normy, refleksja, która skutkuje
uznaniem określonych dóbr za konstytutywne, a przez to zobowiązujące.
Samozobowiązanie więc ma miejsce ze względu na przyznanie refleksji roli
autorytetu. To zestawienie samowiedzy z normatywnością bliskie jest
koncepcjom profesora Roberta Piłata (który komentował – dostrzegając słabe
punkty – stanowisko Korsgaard). W swojej książce, Aporie samowiedzy,
samowiedzę definiował on w ten sposób, iż jest to taka wiedza, która
prowadzi do samozobowiązania, do „wytworzenia świadomości normatywnej”14. A więc jest ona warunkiem świadomego oraz odpowiedzialnego
prowadzenia swojego życia. Samozobowiązanie jest kluczowe dla refleksji
antropologicznej, lecz także moralnej. Wpisuje się w pewien projekt humanistyczny, ale także jest warunkiem pojawienia się indywiduum.
12
Korsgaard Ch., Self – Constitution…, s. 7.
Korsgaard Ch., The Sources…, s. 120.
14
Zob. Piłat R., Aporie samowiedzy, IFiS PAN, Warszawa 2013.
13
94
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine Korsgaard
3. Moralność
Christine Korsgaard jest przede wszystkim filozofem moralności. Jak
wobec tego rozumie ona moralność zwłaszcza w kontekście konstytutywnego dla tożsamości samozobowiązania? Sądzę, iż najkrócej rzecz
ujmując, można stwierdzić, iż wedle Korsgaard moralność jest dowartościowaniem człowieczeństwa, szacunkiem wobec człowieczeństwa. Wszystkie
role, które człowiek pełni w swoim życiu, a więc owe particular identities
wynikają z dóbr, z którymi się utożsamia. Jedno z tych utożsamień jest
jednak kluczowe i funduje pozostałe. To utożsamienie z innymi ludźmi
wynikające z szacunku dla człowieczeństwa. To człowieczeństwo jest
dobrem, z którym się identyfikujemy i które uważamy za konstytutywne dla
tożsamości. Szacunek dla tego, co ludzkie funduje tożsamość. Dlatego
Korsgaard stwierdza „to value yourself just as a human being is to have
moral identity‟15. Ta identyfikacja ma fundamentalny charakter, gdyż
umożliwia kolejne utożsamienia: ‘our identity as moral beings – as people
who value themselves as human beings – stands behind our more particular
practical identities‟.16 Oparcie tożsamości o identyfikację z ludzkością, tj.
wyprowadzenie z owego utożsamienia zobowiązania umożliwia zachowania
moralne, etyczność. Z owej identyfikacji wypływa postulat by człowieczeństwa w sobie, jak i w innych nie traktować jako środka, lecz wyłącznie
jako cel. Z ufundowania tożsamości na samozobowiązaniu wynikającym
z uznania człowieczeństwa za „konstytutywne dobro” wynika także postulat
szacunku wobec samego siebie. Dzięki szacunkowi wobec własnego
człowieczeństwa, człowiek respektuje, uznaje za wiążące własne wybory,
obiera takie maksymy, co do których może być pewny, iż nie „sprzeniewierzy się sobie” stosując je poza daną sytuacją. Dowartościowanie
człowieczeństwa przydaje autorytetu własnej refleksji. Dzięki temu
wyprowadzone z niej particular identities będą miały charakter normatywny17. Wedle Korsgaard aby zyskać substancjalną charakterystykę,
osiągnąć tożsamość człowiek musi być podmiotem moralnym. Tylko jako
podmioty moralne ludzie zdolni są – na mocy refleksji – dokonywać
konstytutywnych dla nich utożsamień, które dzięki samozobowiązaniu będą
mogli zintegrować w jednym życiu. To moralność, z której wynika
samozobowiązanie, tj. szacunek wobec własnych rozstrzygnięć, decyzji
umożliwia działanie, które dokonuje się ze względu na określone racje.
Koncepcja Korsgaard, która z zasad formalnych (a więc uniwersalizacji
maksym, samozobowiązania) wyprowadza ludzką tożsamość, tj. practical
identities ma u swojego źródła moralność.
15
Korsgaard Ch., The Sources…, s. 121.
Tamże.
17
Szacunek dla człowieczeństwa, ludzkich rozstrzygnięć umożliwia Korsgaard postulowanie
tzw. realizmu proceduralnego w etyce. Wedle tego stanowiska początkiem wszelkich wartości,
dóbr jest ludzka refleksja, określony sposób rozumowania.
16
95
Anna Kopeć
4. Możliwa krytyka – próba odpowiedzi
Stanowisko Korsgaard było wielokrotnie krytykowane18. Skoro człowiek
konstytuuje siebie działając w oparciu o określone racje, uzyskane na skutek
konstytutywnych dla niego utożsamień, które są źródłem normatywności,
kiedy owa konstytucja się rozpoczyna? Czy może Korsgaard bliska jest
komunitarianom i ów początek, poprzedzający działanie, a mimo to
zwierający jakieś utożsamienia wynika z przynależności do określonej
wspólnoty, kultury? Korsgaard w miejscu owego początku widzi refleksję.
To ją obdarza mocą autorytetu, co rodzi kolejny problem. Skoro refleksja
leży u podstaw normatywności, jak wyjaśnić zło moralne? Czy można je
utożsamić ze źle poprowadzonym rozumowaniem? Koncepcja eksponująca
autonomiczność refleksyjnej jednostki naraża się także na zarzut atomizmu.
Korsgaard jest jednak świadoma nierozwiązywalności paradoksu autokonstytucji. Chcąc w jakiejś mierze odpowiedzieć na zarzuty, podkreśla
procesualność samostanowienia. Natomiast, obdarzając refleksję mocą
autorytetu, postulując tzw. realizm proceduralny, zabezpiecza swoją koncepcję moralności przed zarzutami o arbitralność czy relatywizm. Afirmując
kantowską autonomię, równocześnie broni się przed zastrzeżeniami, które
wysuwa się w stronę koncepcji nadmiernie eksponujących niezależność
jednostki, mianowicie przed oskarżeniem o postulowanie tzw. empty self,
tożsamości pozbawionej treści. Korsgaard, jak konstatował prof. Piłat,
pozostawia biegun przedmiotowy niepustym19. To znaczy, iż tożsamość
osiąga się dzięki substancjalnym utożsamieniom, prowadzącym do
pozyskania tzw. particuar identities. Korsgaardiański podmiot więc nie
abstrahuje od świata, nieustannie się do niego odnosi. Ponadto przed
zarzutem atomizmu zdaje się bronić publiczny charakter znaczeń oraz
wartości, które ludzie uzgadniają. Korsgaard twierdzi: „To talk about values
and meanings is not to talk about entities, either mental or Platonic, but to
talk in a shorthand way about relations we have with ourselves and one
another. The normative demands of meaning and reason are not demands that
are made on us by objects, but are demands that we make on ourselves and
each other.‟20. Wreszcie obronę przed atomizmem stanowi ufundowanie
normatywności na podstawowym utożsamieniu, tj. utożsamieniu z całą
ludzkością, to samozobowiązanie płynące z szacunku dla drugiego człowieka
funduje określoną tożsamość.
18
Nie jest jednak celem niniejszego rozdziału przytoczenie odbytych polemik, w których brali
udział m.in. B. Williams, D. Enoch, A. Tubert. Warto jednak zauważyć, iż koncepcja Korsgaard
spotkała się z dużym zainteresowaniem.
19
Zob. Piłat R., Aporie…, s. 235.
20
Korsgaard Ch., The Sources…, s. 138.
96
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine Korsgaard
5. Podsumowanie: Tożsamość jako „normatywna relacja do
samego siebie”
Samozobowiązanie spaja koncepcję Korsgaard. Funduje zasady
praktycznego rozumu, warunkuje tożsamości praktyczne, a także przesądza
o charakterze relacji człowieka z innymi ludźmi. To samozobowiązanie
umożliwia uniwersalizację maksym, tak, iż mogą one dotyczyć całego życia.
Dzięki samozobowiązaniu człowiek działa ze względu na określone racje,
postrzega owo działanie jako swoje, jest gotów do poniesienia za nie
odpowiedzialności. Samozobowiązanie prowadzi także do powstania
practical identities ze względu na uznanie na drodze refleksji określonych
dóbr za konstytutywne. Tak ujęte samozobowiązanie zapewnia tożsamości
określoną treść, a przez to chroni przed samozwątpieniem. Samozobowiązanie wreszcie płynące z utożsamienia z innymi skutkuje moralnymi
postawami, tzn. zachowaniem respektującym człowieczeństwo innych ludzi,
a więc reguluje relacje międzyludzkie. Chroni autonomiczną jednostkę przed
samowolą. Co więcej, owo utożsamienie jest kluczowe. Samozobowiązanie
wynikające z bycia człowiekiem warunkuje tożsamość.
Koncepcja Korsgaard wydaje się szczególnie interesująca ze względu na
ukazanie wzajemnej zależności tożsamości oraz normatywności. Choć
normatywność wynika z naszych utożsamień, jednak to odkrycie określonych dóbr jako konstytutywnych i przez to zobowiązujących (na drodze
refleksji – by nie popaść w realizm, lecz pozostać na gruncie realizmu proceduralnego) prowadzi – przez samozobowiązanie – do autokonstytucji, do
scalenia owych identyfikacji. Stąd wysunięta teza o źródłowości samozobowiązania. To ono odpowiada za zintegrowanie poszczególnych utożsamień.
Bycie zobowiązanym przez własne utożsamienia, a w konsekwencji przez
własną tożsamość umożliwia prowadzenie życia. Tożsamość rozumiana jako
źródło pewnych norm, jest swoistym zadaniem tkwiącym przed człowiekiem, jego telosem. Człowiek winien dążyć do autokonstytucji w oparciu
o samorozumienie, tj. w oparciu o dobra, które na drodze refleksji uzna za
konstytutywne i przez to zobowiązujące. Takie ujęcie normatywności nie
godzi w indywiduum, nie jest czymś opresyjnym, umożliwia działanie,
a więc pojawienie się w świecie niepowtarzalnej jednostki.
Literatura
Arystoteles, Etyka Nikomachejska, przeł. Gromska D., PWN, Warszawa 2012
Korsgaard Ch., How to be an Aristotelian Kantian Constitutivist,
http://www.people.fas.harvard.edu/~korsgaar/CMK.Aristotelian.Kantian.Constitutivi
sm.pdf
Korsgaard Ch., Personal identity and the unity of agency: A Kantian response to Parfit
https://dash.harvard.edu/bitstream/handle/1/3219881/Korsgaard_UnityofAgency.pdf
?sequence=2
97
Anna Kopeć
Korsgaard Ch., Self – Constitution. Agency, Identity, and Integrity, Oxford
University Press, New York 2009
Korsgaard Ch., The Constitution of Agency. Essays on Practical Reason
and Moral Psychology, Oxford University Press, New York 2008
Korsgaard Ch., The Sources of Normativity, Cambridge University Press, New York,
1996
Parfit D., Tożsamość osobowa, [w:] Górnicka – Kalinowska J. (wybór i wstęp)
Filozofia podmiotu. Fragmenty filozofii analitycznej, Fundacja Aletheia, Warszawa
2010
Piłat R., Aporie samowiedzy, IFiS PAN, Warszawa 2013
Piłat R., Powinność i samowiedza, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego, Warszawa 2013
Samozobowiązanie jako źródło tożsamości – zarys koncepcji Christine
Korsgaard
Streszczenie
Niniejszy rozdział ma na celu zaprezentowanie Korsgaardiańskiej koncepcji tożsamości
ufundowanej na normatywności. Charakterystyka stanowiska Christine Korsgaard prowadzi do
wyeksponowania samozobowiązania jako warunku działania, a więc także autokonstytucji.
Koncepcje Korsgaard stanowią ciekawą alternatywę dla popularnych współcześnie ujęć
redukcjonistycznych (Churchland) lub antyhumanistycznych (Savulescu) obecnych na gruncie
filozofii moralności oraz antropologii. Projekt Korsgaard nie tylko restytuuje tożsamość
osobową, ponadto umożliwia postawy moralne ze względu na projekt humanistyczny, który
postuluje.
W przedstawionym rozdziale tytułowe samozobowiązanie zostaje wyeksponowane na trzech
płaszczyznach, tj. na płaszczyźnie substancjalnych tożsamości praktycznych, warunkujących je
zasad formalnych (kantowskich imperatywów), a także w moralności, dzięki której człowiek
przydaje wagę własnym wyborom. Moralność, która zakłada zobowiązanie do szacunku
względem „tego, co ludzkie” stanowi równocześnie warunek możliwości samozobowiązania.
Tym trzem płaszczyznom odpowiadają trzy podrozdziały. W pierwszym z nich z zarysowanej
przez Korsgaard koncepcji działania zostaje wyprowadzona konieczność istnienia pojęć
normatywnych, wywiedzionych z kluczowych dla podmiotu utożsamień. Owe pojęcia
normatywne umożliwiają działanie, a więc tworzenie tzw. practical identities. Drugi podrozdział dotyczy warunków możliwości ujęć substancjalnych, a więc zasad rozumu praktycznego, dzięki którym practical identities mogą zostać zintegrowane w ramach jednej tożsamości. Trzeci podrozdział prezentuje moralność, która funduje cały system Korsgaard
i wprowadza w dotychczasową refleksję zorganizowaną wokół autonomicznej jednostki
element intersubiektywności. Zakończenie przedstawia możliwe zarzuty wobec stanowiska
Korsgaard oraz próbę ich odparcia.
Słowa kluczowe: tożsamość, normatywność, samozobowiązanie, moralność, działanie
98
Rafał Tryścień1
Tożsamość osobowa wg. A.J. Ayera.
Analiza krytyczna
1. Wprowadzenie
Jednym z pierwszych filozofów, który sformułował problem tożsamości
2
osobowej był John Lock . „Jedynie na tym, że stale zmieniające się cząstki
materii, które pozostają w życiowym związku z tym samym zorganizowanym ciałem, partycypują w tym samym, nie mającym przerw życiu”3.
Ciało materialne uznał za podstawowe kryterium tożsamości osobowej.
Dodał „[...] jak daleko [...] świadomość sięga wstecz do przeszłych działań
lub myśli, tak daleko również rozciąga się tożsamość danej osoby; teraz jest
ona tym samym <ja> jakim była wówczas: <ja> zaś, które obecnie zwraca
swą refleksję na działanie przeszłe, jest tym samym, które niegdyś je
4
wykonało” . Po drugie, dla Locke`a, istotne znaczenie ma także pamięć,
bowiem jak się okazuje jest ona granicą tożsamości osobowej. Propozycji
rozwiązania problemu tożsamości osobowej Locke`a jeszcze w XVIII wieku
przyjrzeli się J. Butler oraz T. Ried. Według niech pojęcie tożsamości
osobowej jest pojęciem pierwotnym i nie może być zredukowane do żadnych
empirycznych. Osoba to niepodzielne, niewidzialne „ja” – monada. Współczesne dyskusje, mniej więcej od połowy XX wieku, osiągają coraz bardzie
złożoną postać. Formułowane są eksperymenty myślowe, które mają na celu
przedstawienie kryteriów tożsamości osobowej, czyli na jakiej podstawie
możemy orzekać, że osoba z chwili t1 jest ta samą osobą, co chwili t2,
w specyficznych warunkach. W ramach prezentowanych prac można znaleźć
te, które w myśl Locke`a, redukują tożsamość osoby do kategorii cielesnych
lub mentalnych, a także te, które mówią, że tożsamość jest czymś prostym,
nieujmowanym, niedefiniowalnym w kategoriach empirycznych. Żeby
wymienić tylko najbardziej wybitnych autorów można wspomnieć przede
wszystkim: D. Parfita, S. Shoemakera, P. Grice`a, A. Quintona, J. Perrego, R.
Schwinburrna, Th. Nagela5. Inspiracją, która pobudza do ciągłego poszuki1
Uniwersytet Łódzki, Katedra Logiki i Metodologii Nauk
Locke J., Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. B. J. Gawecki, PWN, Warszawa
1955.
3
Tamże, s. 466.
4
Tamże, s. 472.
5
Listę nazwisk oczywiście można poszerzać, co nie zmienia faktu, że wybrani filozofowie
należą do grona osób, których wkład w prace nad tożsamością osobową można uznać za
znaczący.
2
99
Rafał Tryścień
wania koniecznego kryterium tożsamości osobowej są wyniki badań nauk
empirycznych, interdyscyplinarnych, które łączą wiedzę o człowieku
pochodzącą z różnych dyscyplin dokonując swoiście rozumianego namysłu
nad problemem relacji dusza/umysł-ciało/umysł-mózg. Ponad to, współcześnie podejmowane są kwestie, które rozważają głęboko zakorzenione
zainteresowanie tożsamością osobową w naturze człowieka, która stale
ewoluuje i jest rzeczywistością dynamiczną. Uznaje się, że tożsamość
osobowa powinna zawierać konieczne własności praktycznej racjonalności
oraz uspołecznienia, a co więcej, próbuje się powiedzieć, dokując
przeniesienia tematu na inną płaszczyznę, że koncepcja tożsamości osobowej
ma wymiar bardziej etyczny niż metafizyczny6.
W niniejszym artykule przedstawię koncepcję tożsamości osobowej
A. J. Ayera wraz z jej krytyką opublikowaną w pracy A. Quintona, „The
Soul”7 (1962) oraz Goefrey`a Madell z „Ayer on Personal Identity” (1976)8.
Zanim jednak przedstawię koncepcję tożsamości osobowej Ayera,
zaprezentują literaturę podmiotu. Pierwszym tekstem, jaki zostanie
przywołany będzie „Problem of knowledge” (1956, pol. przekł. „Problem
Poznania”9), a dokładniej dwa rozdziały zatytułowane: (1) Co czyni osobę tą
a tą osobą? oraz (2) Czy kryteria ogólne tożsamości osobowej muszą
fizyczne? Kolejnym tekstem, w oparciu o który zostanie zreferowana
koncepcja tożsamości osobowej Ayera będzie podrozdział pt. „Vagaries of
Personal Identity” pochodzący z „The Central Questions of Philosophy”10
(1973). W artykule zostaną przywołane także główne założenia pochodzące
11
ze sztandarowego działa A. J. Ayera, „Language, Truth and Logic” (1936) .
Zarówno dwa podrozdziały pochodzące z „Problem of knowledge” jak
i jeden z zamieszczony w „The Central Questions of Philosphy”, według
obecnej wiedzy autora, cytowane były szerzej tylko w jednym z istniejących
artykułów nt. tożsamości osobowej Ayera (których jest tylko dosłownie
6
Poltera J., Is Personal Identity Evaluative?, South African Journal of Philosophy, 24 (2),
(2005), s. 87-96.
7
Anthony Quinton, The Soul, Journal of Philosophy, 59 (15), 1962; [w:] Quinton A., Dusza,
przeł. Renata Wieczorek, [w:] Filozofia podmiotu, red. Górnicka-Kalinowska J., Fundacja
Aletheia, Warszawa 2001.
8
Madell G., Ayer on Personal Identity, Philosophy, 51 (195), (1976)
9
Ayer A. J., Problem Poznania, przeł. E. König-Chwedeńczuk, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1965,
10
Ayer A. J., The Central Questions of Philosophy, Basingstoke: Palgrave Macmillan, New
York 2004.
11
Ayer A. J., Language, Truth, and Logic, Victor Gollancz LTD, London 1958; zostanie
przywołane w sposób stosunkowo ogólny ze względu na poszerzenie pierwotnych założeń
w następnych tekstach (przez Ayera).
100
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
kilka) i dotyczy on artykułu zamieszczonego w zbiorze „Perception and
Identity: Essays Presented to A. J. Ayer with his Replies to them” (1979)12.
Prezentowana koncepcja tożsamości osobowej Ayera zasadniczo wynika
z jego empirycznego nastawiania. Ciągłość ciała stanowi bardzo ważne
kryterium tożsamości osobowej. Jednym z tych, który sprzeciwił się temu
poglądowi był A. Quitnon, Według niego nie ciało, ale ciąg stanów mentalnych, tzw. empiryczne pojęcie duszy stanowi o tożsamości osobowej. Co
ciekawe, sam Ayer w „The Concept of Person” również opowiadał się za
kryterium doświadczeń, co nie dziwi w przypadku filozofa wyrosłego na
gruncie nauki Hume`a. Z drugiej strony, Ayer, bardzo dobrze łączy dwa
skrajne podejścia, głównie poprzez odniesienie się do zagadnienia relacji
miedzy tym, co mentalne, a tym, co fizyczne. Doskonała zależność aspektu
mentalnego od aspektu fizycznego pozwala na uznanie tego, co fizyczne za
podstawowe13.
Warto zwrócić uwagę, że według obecnej wiedzy autora, w j. polskim nie
ukazał się żaden artykuł naukowy, który by dotyczył tożsamości osobowej
filozofa, o którym P. Strawsona powiedział, że jego (tj. Ayera) prace nie
odstępowały swoim poziomem B. Russellowi. Jak z pewnością czytelnik
mógł zauważyć, prezentacja prac Ayera, wraz krytyką, zostanie przedstawiona w porządku chronologicznym, co jest uzasadnione dążeniem do
wyłożenia koncepcji tożsamości osobowej wraz z możliwością dostrzeżenia
ewentualnych zmian w tej koncepcji dokonywanymi przez samego Ayera.
2. Koncepcja tożsamości osobowej A. J. Ayera
2.1. Language, Truth and Logic
W 1936 roku ukazało się znaczące dla empiryzmu brytyjskiego dzieło,
„Language, Truth and Logic” (dalej będę używał skrótu LTL), autorstwa
wówczas mającego dwadzieścia sześć lat, A. J. Ayera. Po powrocie do
Anglii z wyjazdu stypendialnego, które Ayer odbywał w Wiedniu, napisał on
niewielkich rozmówić dzieło, w którym wyłożył m.in. zasady empirycznej
weryfikacji zdań, dokonując odpowiednich korekt poglądów Koła Wiedeńskiego. Kluczową dla Koła Wiedeńskiego zasadę weryfikacji zmodyfikował
poprzez wyróżnienie weryfikacji w mocnym i słabym sensie oraz możliwość
dokonania weryfikacji pośredniej i bezpośredniej. W LTL w rozdziale VII
12
Spośród artykułów zamieszczonych w „Perception and Identity…” pięć z nich
dotyczących tożsamości osobowej, a jeden szerzej cytuje dwie wspomniane prace, tj.
„Problem of knowledge” oraz „The Central Questions of Philosophy”. Natomiast, wnioski
pochodzące z tych tekstów domagają się odrębnego studium głównie ze względu na
potrzebę dogłębnego i wyczerpującego przestawienia, i z tego powodu nie zostaną
uwzględnionej w niniejszej pracy
13
Zob. Ayer, A. J., Macdonald G. (eds.), Perception and Identity: Essays Presented to A.J.
Ayer, with His Replies, Cornell University Press, Ithaca 1979, s. 314
101
Rafał Tryścień
(„The Self And The Common World”), Ayer, odnosi się do zagadnienia
tożsamości osobowej w nurcie tradycji empiryzmu brytyjskiego, za punkt
wyjścia przyjmując stanowisko D. Hume`a. Odrzuca on za Hume`m
możliwość istnienia substancjalnego ego, mówiąc w języku kartezjańskim,
substancji myślącej, ze względu na brak możliwości przeprowadzenia
jakichkolwiek obserwacji, które by dowodziły istnienia res cogitans. Osoba
to nic innego, jak tylko wiązka percepcji. Ze względu jednak na niemożliwość powiązania wiązki percepcji z podmiotem, Hume ostatecznie, według
interpretacji Ayera, zarzucił problem wskazania satysfakcjonującego
kryterium „Ja”14.
Jednakże, jak Ayer pisze, jego zdaniem problem tożsamości osobowej
zostaje rozwiązany w terminach tożsamości ciała, a tożsamość ciała zostaje
zdefiniowana w terminach podobieństwa oraz ciągłości danych zmysłowych15. Ayer stwierdza, że taka procedura zostaje uzasadniona w naszym
języku poprzez uznanie, że pomimo całkowitej utraty pamięci, albo całkowitej zmiany charakteru, pozostaje sprzecznością mówienie o człowieku, jak
o tym, który miałby przetrwać swoją śmierć dzięki istnieniu metafizycznej
duszy, co ze względu na brak możliwości jej zidentyfikowania jest logicznie
niemożliwe16.
2.2. Problem Poznania17
Kolejnym tekstem, w którym Ayer podejmuje zagadnienie tożsamości
osobowej są szczególnie dwa rozdziały zamieszczone w książce „Problem of
Knowledge” (1956; polski przekład „Problem Poznania” (1965). Badanemu
zagadnieniu poświęca dwa podrozdziały: (1) Co czyni osobę tą a tą osobą?
oraz (2) Czy kryteria ogólne tożsamości osobowej muszą fizyczne? Pierwszy
rozdział rozpoczyna się od pytania, czy istnieje takie zdanie na temat
jakiegoś człowieka, które byłoby prawdziwe, a którego negacja prowadziłaby do sprzeczności. W odpowiedzi możemy przeczytać, że nie może
być to zdanie opisowe z tej prostej przyczyny, że opisowi można zaprzeczyć
oraz, że negacja opisu nie prowadzi do sprzeczności, czego można by
wymagać od kryterium mającego zidentyfikować osobę w sposób konieczny.
Inną możliwością wskazania kryterium identyfikującego tą osobą jako tą
samą, jest stosowanie odniesień do przestrzenno-czasowej lokalizacji
obiektu. Jakkolwiek, ta metoda identyfikacji wydaje się być wystarczająca,
np. w przypadku opisów krajobrazów, gór, które swoją nazwę czerpią od
zajmowanego miejsca, to już w przypadku ludzi byłoby to niemożliwe.
14
Ayer A. J., Language, Truth, and Logic, Victor Gollancz LTD, London 1958, s. 83.
Tamże, s. 83-84.
16
Tamże, s. 84.
17
Ayer A. J., Problem Poznania, przeł. E. König-Chwedeńczuk, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1965.
15
102
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
Można pomyśleć, że ktoś zajmuje inne miejsce w danym czasie, niż
rzeczywiście zajmuje, a to nie prowadzi to do sprzeczności.
Wobec tego, kiedy dochodzimy do:
„własności indywidualizujących, takich jak przebywanie
w danym czasie w dany miejscu, posiadanie danych cech
fizycznych czy bycie autorem danej książki, a więc do
własności charakteryzujących unikalnie tą a tą osobę i okazuje
się, że nie są one istotne. Bez popadania w sprzeczność można
odebrać każdą z tych własności osobie, która je posiada.
Niemniej jednak, jeżeli zaprzeczymy zbyt wielu własnościom,
możemy „zagubić” ich posiadacza”18.
Rozwiązaniem jest znalezienie takiego opisu, który by wskazywał na
jakąś osobą w sposób konieczny.
„A zatem zidentyfikować mnie to powiedzieć nie czym, ale kim
jestem. To tyle, co wymienić opisy, które spełniam, a jeszcze
lepiej, opisy, które spełniam tylko ja. To, że spełniam je tylko
ja, jest faktem empirycznym, a nie koniecznością logiczną.
Logicznie biorąc, opisy te mogą się równie dobrze odnosić do
innych albo nie odnosić się do mnie. […] W pewnym momencie to, co mogło uchodzić za błędny opis, przestaje być
opisem czy nawet błędnym opisem mojej osoby: to już nie ja
zostałem zidentyfikowany. Trudność polega na tym, że, jak się
zdaje, nie ma reguł pozwalających określić moment, w którym
dochodzi do tego punktu.” 235
Zatem, poza:
„niekoniecznym faktem, iż pewne rzeczy można prawdziwie
orzec tylko o jednej osobie, nie istnieje nic specyficznie takiego,
co by czyniło jakąś osobę tą a tą osobą. Pozostaje jednak
możliwość istnienia ogólnych kryteriów osobowej tożsamości,
których spełnienie dawałoby nam prawo stwierdzenia o jakichś
dwóch zdarzeniach, ze są zdarzeniami należącymi do historii
życia jednej i tej samej osoby”19.
Podstawowe pytanie brzmi, co sprawia, że odnosząc się do szeregu
niezależnych względem siebie opisów, jesteśmy w stanie mówić o jednej i tej
samej osobie20? Na początek, proponuje Ayer, należy się zastanowić, jakie
kryteria w ogóle stosujemy.
18
Tamże, s. 235.
Tamże, s. 239-240.
20
Tamże, s. 293.
19
103
Rafał Tryścień
Pierwsze kryterium, jakie należy poddać pod rozwagę dotyczy
podobieństwa cielesnego. Na przykładzie spotkania osoby, która była
widziana np. tydzień temu, można powiedzieć, że na ogół, ludzkie cechy są
wyróżniające i istnieją jakieś znamiona stałe, które pomagają w identyfikowaniu osób. Jednakże nie jest to kryterium ani konieczne, ani wystarczające. Pewne cechy ktoś może posiadać, albo może ich nie posiadać, poza
tym, jeżeli rozszerzymy continuum czasowe, to może się okazać, że osoba
spotkana w chwili t1 i chwili t2, a różnica między tymi chwilami wynosi
kilkadziesiąt lat, bardzo znacząco różni się i identyfikacja może być
niemożliwa.
Innym kryterium stosowanym do identyfikacji osoby może być kryterium
drogi, jaką przebywa osoba w trakcie swojego życia. Odtwarzając miejsca,
jakie zajmowała jakaś osoba, jesteśmy w stanie dokonać identyfikacji osoby.
Jakkolwiek kryterium to przedstawia się interesująco, to jednak samo
w sobie nie wystarcza. Dopiero wzmocnienie go przez pewne czynniki, jak
na przykład przetrwanie określonych cech fizycznych umożliwia wzięcie go
21
pod uwagę .
Kolejnym kryterium tożsamości osobowej, jakiego rozważenia podejmuje
się Ayer w „Problemie Poznania” dotyczy ciągłości pamięci. Ciągłość
pamięci polega na próbie zdefiniowania tożsamości osobowej poprzez
wykrycie związku między pamiętanymi doświadczeniami i tym samym
przypisanie ich do konkretnej osoby. Zasadnicza trudność, z którą musi
poradzić sobie ciągłość pamięci dotyczy braku ciała, które, powiedzmy,
uczestniczyło w tworzeniu wspomnień. Ayer w celu jak najdokładniejszej
analizy problemu podejmuje się przeprowadzenia eksperymentu myślowego
z Juliuszem Cezarem, starożytnym wodzem. Załóżmy, że spotkamy osobę,
która swoim zachowaniem, cechami charakteru, przytaczanymi faktami
przedstawia się jako starożytny wódz (ale posiada inne ciało). Dowiadujemy
się od tej osoby wszystkich znanych faktów, jakie historia mogła ustalić nt.
życia Juliusza Cezara, otrzymujemy potwierdzenie znanych powszechnie
hipotez oraz dowiadujemy się nowych informacji, które pogłębiają studia na
historią życia Cezara. Podstawowe pytanie, z jakim musimy sobie poradzić
dotyczy tego, czy osoba w innym ciele, ale posiadająca takie same wspomnienia, charakter jest osobą, za którą się podaje, tj. Juliuszem Cezarem,
o którym wiemy, że kiedyś umarł? Czy ciągłość pamięci w tej sytuacji
wystarczy, aby przyznać tożsamość osobie z XX wieku z tą, która była
starożytnym wodzem? Kto jest kim, można zapytać22? Istota, jak się wydaje
dotyczy tego, czy zgadzamy się na to, aby w tych warunkach przyznać
pierwszeństwo pamięci, jako kryterium tożsamości osobowej, pomijając
21
22
Tamże, s. 241-242.
Tamże, s. 248.
104
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
w tym wypadku ciało. Pytanie zatem dotyczy tego, czy zgadzamy się na
rozszerzenie naszego rozumienia pojęcia tożsamości osobowej.
Rzecz w tym miejscu jest tylko o krok od przyjrzenia się problemowi
życia po śmierci bez ciała oraz wiary w reinkarnację. Dla niektórych życie po
śmierci będzie polegać na ciągłości pamięci oraz otrzymaniu nowego,
lepszego ciała; inni mówią, że ludzie po śmierci będą istnieć w stanie
bezcielesnym, jako niematerialne dusze; jeszcze inni są zdania, że osoby po
śmierci będą posiadać te same ciała, bowiem jest to warunek konieczny dla
przetrwania osoby. Konstytutywne dla tego typu stanowisk ma być
założenie, że fundamentem tożsamości osoby jest ciągłość pamięci, choć
w niektórych przypadkach wystarczy luźny związek z poprzednim ciałem
lub w ogóle nie jest on ważny. Jakkolwiek przyznaje Ayer, że o ile stan życia
po śmierci jest logicznie możliwe, to dla zachowania tożsamości osobowej
konieczne jest istnienie ciała osoby, która umarła, bowiem nie można inaczej
dokładnie zdefiniować osoby, jak tylko poprzez związek z jej poprzednim
ciałem. Dopóki jednak nie będzie możliwe udowodnienie, że istnieje coś
takiego jak niematerialna dusza, ewentualnie życie po śmierci, rozważania te
mają mniejszą wartość.
Zatem w sprawie tożsamości osobowej w „Problemie Poznania”, Ayer,
jest skłonny uznać, że:
„tożsamość osobowa może polegać na występowaniu pewnej
zależności pomiędzy doświadczeniami, która jest zależnością
między faktami. Z drugiej strony, mam wątpliwość, czy
o doświadczeniach można mówić sensownie inaczej, jak tylko
o doświadczeniach jakiejś osoby, czy przynamniej jakiejś żywej
istoty”23.
Dodatkowo twierdzi on, że nie istnieje nic innego niż kryterium
tożsamości osoby oparte na kryterium tożsamości ciała. „Nie udało się nam
wykryć żadnych związków, przy których pomocy humowskie „wiązki
percepcji” można by aktualnie powiązać”24. Jakaś ciągłość pamięci, choć
konieczna, nie jest wystarczająca. „Trzeba ją wesprzeć jakąś inną
zależnością, o której nie możemy chyba powiedzieć nic ponad to, że jest
zależnością pomiędzy doświadczeniami wchodzącymi w skład jednej
świadomości”25, a szczególnie „możliwość alternatywna polegałaby na
uznaniu zdania głoszącego, że istnienie osoby jest związane z istnieniem jej
ciała za zdanie konieczne. Nie jestem przekonany, czy jest to zdanie
konieczne, chociaż nie wątpię w jego prawdziwość”26.
23
Tamże, s. 251.
Tamże, s. 254.
25
Tamże.
26
Tamże.
24
105
Rafał Tryścień
2.3. The Central Questions of Philosophy
W 1973 roku w ukazała się książka A. J. Ayera pt. „The Central Questions
of Philosophy”, w której tematyce tożsamości osobowej poświęcony został
podrozdział zatytułowany “Vagaries of Personal Identity”. W pierwszych
zdaniach podrozdziału Ayera stwierdza, że pamięć oraz ciągłość ciała
wzajemnie się dopełniają. Jednak, wydaje się, że istnieją przypadki, kiedy
należy przyznać większą wagę kryterium ciągłości pamięci. Zadanie jakie
stawia sobie Ayer w tym miejscu dotyczy zbadania możliwości istnienia
samych tych twierdzeń, tj.: „jakiego rodzaju sytuacje byłyby wymagane do
tego, aby poddać sprawdzeniu samą możliwość tych twierdzeń”, które
27
mówią, że niekiedy większą wartość należy przyznać kryterium pamięci” .
Ayer rozważa dwa powiązane ze sobą eksperymenty myślowe. Pierwszy
dotyczy transplantacji mózgu osoby A do osoby B oraz rozważania
możliwych odpowiedzi na pytanie, kim jest osoba B? Czy jest tożsama
z dawcą mózgu czy zachowała swoją ciągłość pomimo otrzymania nowego
mózgu, a może jednak osoba A przeżyła w ciele osoby B? Drugi eksperyment dotyczy podziału mózgu osoby A na dwie części i przeniesienia go do
dwóch różnych ciał. Pytanie jakie się pojawia w tym miejscu dotyczy tego,
kim są obecnie biorcy mózgu; która z nowopowstałych osób jest tożsama
z dawcą mózgu?
W odniesieniu do pierwszego przykładu, jeżeli pamięć jest przyczynowo
powiązana z mózgiem, to wydaje się, że nie można nie uznać roszczenia
mózgu do przyznania jemu tożsamości z poprzednim ciałem (osoba B jest
tożsama z osobą A). Z drugiej strony, jeżeli bliżej się przyjrzymy temu
problemowi, to musimy stwierdzić, że któraś osoba musiała umrzeć i w tym
wypadku bardziej jesteśmy skłonni przyznać, że umarł dawca mózgu – osoba
A, aniżeli biorca – osoba B. Powód do tego będzie jeszcze większy, jeżeli
istniały duże różnice między dawcą a biorcą – np. dawcą jest starszy pan,
a biorcą młodsza dziewczynka. Zagadnienie to zatem prezentuje się
w następujący sposób, otóż albo przetrwała osoba, której wszczepiono nowy
mózg, albo musimy powiedzieć, że dokonało się przeniesienie pamięci
z mózgiem i przetrwał dawca mózgu. Niemniej jednak, możemy nie być
w stanie wyartykułować właściwej odpowiedzi, ale któreś z możliwych
rozwiązań musi być mimo wszystko prawdziwa.
W drugim przypadku okazuje się, że ustalenie tożsamości jest podobnie
trudne. Możliwe, że aby rozstrzygnąć tą kwestię w tego typu przypadkach,
powinniśmy zdecydować się zmodyfikować nasze pojęcie tożsamości
osobowej. Wówczas, osoba mogłaby być pomyślana jak np. robak, którego
gdy się dzieli, jego części stają się autonomicznymi częściami i nabywają
swoja własną tożsamość. Inne możliwości rozwiązania tej kwestii dotyczą
27
Ayer A. J., The Central Questions of Philosophy, Basingstoke: Palgrave Macmillan, New
York 2004, s. 121.
106
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
uznania, że tożsamość może mieć charakter zbiorowy, a dwie nowopowstałe
osoby są zbiorowo tożsame z dawcą mózgu. Ewentualnie pozostaje
stwierdzenie, że dwie osoby oddziedziczyły tożsamość osobową dawcy
mózgu28.
Odpowiedź na pytanie o tożsamość osobową próbuje jeszcze Ayer
rozważyć poprzez przywołanie przykładu osoby, która byłaby bezcielesnym
duchem. Byłaby ona pozbawionym wrażeń, percepcji, odczuć obiektem.
Uwaga jaka się od razu narzuca w tym miejscu dotyczy nie tylko pytania
o tożsamość osobową takiego ducha, ale przede wszystkim, czy można by go
nazwać w ogóle osobą ze względu na brak posiadanych istotnych dla
człowieka własności. W rezultacie, Ayer pisze, że idea bezcielesnych stanów
świadomości jest często bardziej natury naukowej, raczej niż logiczniej.
Inaczej mówiąc, okazuje się, że sama możliwość wyobrażenia sobie takiego
obiektu, możliwość zrozumienia przypadku, nie przybliża nas do poznania
ostatecznej odpowiedzi. Ten sam argument dotyczy początkowego pytania
o samą logiczną możliwość istnienia stanów rzeczy, które mówią
o możliwości istnienia sytuacji, kiedy to bardziej należy zdać się na
kryterium ciągłości pamięć w ustalaniu tożsamości osobowej.
3. Krytyka koncepcji tożsamości osobowej Ayera
3.1. Anthony Quinton, „The Soul”29
W 1962 roku ukazał się artykuł Anthonego Quintona traktujący
o problemie tożsamości osobowej pt. „The Soul”. Zadanie artykułu to przede
wszystkim przedstawienie empirycznego pojęcia duszy, dla którego punktem
odniesienia jest krytyka stanowiska Ayera wyrażonego w „The Concept of
a Person: and Other Essays”.
Na początku krytyki, Quinton, mówiąc o Ayerze, pisze, że wśród wielu
filozofów, którzy utrzymywali, że podstawowym kryterium tożsamości
osobowej jest fizyczne ciało znajdowali się także tacy „dualiści jak Ayer,
który przyjmował istnienie wyraźnej kategorialnie klasy zdarzeń mentalny,
zajmowali czasem takie stanowisko”30. Ayer początkowo utożsamiany jest
ze stanowiskiem, którego Quinton zamierza bronić. Z kolei dla Ayera było to
oczywiste, że ciąg zdarzeń mentalnych nie może stanowić kryterium
tożsamości osobowej, bowiem ciało odgrywa w tym bardzo ważną role.
Istnienie odcieleśnionego ducha, który posiada doznania jest czymś
niepełnym, natomiast „wiązanie tej samej osobowości z różnymi ciałami
28
Tamże, s. 122-123.
Anthony Quinton, The Soul, Journal of Philosophy, 59 (15), 1962; [w:] Quinton A.,
Dusza, przeł. Renata Wieczorek, [w:] Filozofia podmiotu, red. Górnicka-Kalinowska J.,
Fundacja Aletheia, Warszawa 2001.
30
Tamże, s. 125.
29
107
Rafał Tryścień
w różnym czasie jest niezrozumiałe”31. Dla Quintona jest jasne, że
odwoływanie się do ciągłości ciała, jako kryterium tożsamości osobowej
niesie za sobą wiele korzyści, wśród których znajduje on takie jak: (1)
prostota koncepcji, (2) „wymiar praktyczny – zastosowanie takiego kryterium dostarcza bezspornie prawidłowych odpowiedni w większości
aktualnych przypadków określenia tożsamości osobowej, z którymi musimy
sobie poradzić”32. (3) zaleta realizmu, bowiem odwoływanie się do ciała jest
procedurą najczęściej występującą.
W części zasadniczej, Quinton, przedstawia dwie historie, spośród
których pierwsza mówi o przypadku osoby A i B. Osoba A i B poszły na
plażę. Osoba A weszła na minę, która ją rozerwała na kawałki. Wieczorem
osoba B widzi „świetlisty acz niematerialny obiekt”33, który przypomina
zarówno kształtem, jak i głosem osobę A oraz wygłasza uwagi w sobie
właściwym stylu oraz opowiada o rzeczach, które wiedzieć mogła tylko
osoba A. Quinton mówi, że w tym przypadku byłoby to bardzo dziwne
mówić, że osoba A nie istnieje, choć nie istnieje jej materialne ciało. Nie
chodzi to, że „świetlisty obiekt wygląda jak A lub też mówi jego głosem”.
Jednak, jeżeli, jak stwierdza Quinton, owy świetlisty obiekt przejawiałby
ciągłość charakteru i pamięci A, wówczas z pewnością bylibyśmy
przekonania, co do tego, że obiekt ten jest osobą A34.
Inny przypadek mówi o osobach B i C, przy czym, obydwie istotnie
różnią się między sobą charakterem. W pewnym momencie, osoba B
adresuje żądania, które zwykła adresować osoba C, z kolei osoba C adresuje
żądania, które zwykła wypowiadać osoba B. Jakie wnioski nasuwają się
w tym przypadku w związku z tożsamością osobową? Czy osoby zamieniły
się ciałami (konsekwencja kryterium psychicznego), czy „zamieniły się
charakterami i wspomnieniami (konsekwencja kryterium opartego na
posiadaniu ciała), a może nie zachodzi żaden z przypadków”35? Wydaje się
całkiem zasadne powiedzenie, że osoby B i C zamieniły się charakterami
i wspomnieniami. „A jeśli tak, to wynika stąd, że tożsamość ciała nie jest
logicznie pełnym kryterium tożsamości osobowej; w najlepszym wypadku
36
byłby to warunek konieczny tożsamości osobowej . Wydaje się jednak, że
najwłaściwszym wyjściem jest odmówienie istnienia którejkolwiek z hybryd,
z którymi mamy do czynienia. Można zwyczajnie stwierdzić, że żadna
z osób nie spełnia warunku bycia ani osobą B i C”.
31
Tamże. Twierdzenie to jest bardzo ważne z punktu widzenia eksperymentów myślowych,
jakie przywołuje Quinton.
32
Tamże.
33
Tamże, s. 126.
34
Tamże.
35
Tamże, s. 127.
36
Tamże.
108
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
W czym może znaleźć jednak „oparcie wniosek, wymagany przez empiryczne pojęcie duszy, to znaczy, ze osoby B i C zamieniły się ciałami”37,
tj. wniosek, że osoba istnieje ze względu na ciągłość stanów mentalnych,
według koncepcji duszy empirycznej (dusza empiryczna – „ciąg stanów
medialnych, który można określić w czasie odwołując się do własności
i relacji samych stanów psychicznych”38)? Z punktu widzenia osób, którym
najbardziej zależy na przeżyciu osób B i C, tj. rodziców, żon, dzieci oraz
najbliższych przyjaciół, można byłoby powiedzieć, że osoby B i C
zwyczajnie zamieniły się ciałami albo też charakterami i wspomnieniami.
Gdyby charakter osoby B i osoby C pozostały niezmienione, byłyby one
wtedy w nowych ciałach, a osoby najbliższe byłyby skłonne powiedzieć, że
osoba B i osoba C zamieniły się ciałami.
Na koniec, Quinton stwierdza, że:
„chociaż nasze pojęcie osoby nie musi obowiązywać w takich
problematycznych przypadkach, a zatem stojąc w obliczu
zmiany ciała moglibyśmy z początku nie wiedzieć, jak na to
zareagować – nie musimy określać ludzi o problematycznej
tożsamości jako tych, którzy teraz mają te same ciała, co
przedtem, nie byłoby też naturalne rozszerzenie pojęcia osoby,
tak by wykonać zadanie, dla którego zostało ono stworzone, tzn.
tak, by utożsamić kogoś, kogo widzimy teraz, z kimś, kto miał
dawniej ten sam charakter i wspomnienia co nasz obecny rozmówca. Innymi słowy, dusza określona jako ciąg stanów mentalnych powiązanych przez ciągłość charakteru i pamięci, jest
istotnym składnikiem osobowości. A zatem dusza jest nie tylko
logicznie różna od dowolnego ludzkiego ciała, z którym jest
związana; jest również tym, czym w istocie jest człowiek”39.
3.2. Geoffrey Madell, „Ayer on Personal Identity”40
Geoffrey Madell w artykule „Ayer on Personal Identity”, opublikowanym
w 1976 oprócz Ayera przywołuje on także tekst T. Penelhuma, „Survival and
Disembodied Existance”. W artykule zostaje poruszony problem tożsamości
osobowej z perspektywy analizy doświadczania, a szczególnie istnienia
doświadczeń bez właściciela. Zasadnicze kwestia dotyczy konfrontacji
poglądów dotyczących doświadczeń, które muszą do kogoś przynależeć
a koncepcją ciągu zdarzeń mentalnych, jako kryterium tożsamości osobowej.
Celem Madell jest zbadanie, czy ciągłość ciała może być w pewny sensie
37
Tamże, s. 125.
Tamże, s. 122.
39
Tamże, s. 129.
40
Madell G., Ayer on Personal Identity, Philosophy, 51 (195), (1976).
38
109
Rafał Tryścień
głównym kryterium tożsamości osobowej, a fizyczne ciało może być
czynnikiem spajającym różne doświadczenia.
Centralne twierdzenie, do którego odnosi się Madell z „The Concept of
a Person: and Other Essays” dotyczy doświadczeń, które nie mogą istnieć
jako nie mające właściciela, tj. próba budowania kryterium tożsamości
osobowej poprzez odwołanie się do doświadczeń jest sprzeczne, bowiem
doświadczenie ze swojej istoty musi do kogoś należeć. „Zasadnicza trudność
związana z tym stanowiskiem jest taka: na pierwszy rzut oka, teoria ta
wymaga, aby można było stwierdzić, że to doświadczenie jest przyczynowo
związane z własnym ciałem, zanim osoba będzie mogła przypisać je
sobie”41. Zarzut z kolei adresowany wobec Ayera znajduje swój wyraz
w następującym fragmencie: „podczas gdy jest to stwierdzeniem analitycznym, że wszystkie moje doświadczenia zależą od mojego ciała, to jednak
pozostaje to faktem przygodnym, że niektóre zależą od mojego ciała, raczej
niż jakieś inne doświadczenia”42 – jeżeli każde inne doświadczenie mogłoby
być moim doświadczeniem, to wydaje się, że nie wynika z tego, skąd mam
wiedzieć, że doświadczenie, które przypisuję sobie jest moim doświadczeniem, a nie kogoś innego? Nie zmienia tutaj nic przypisanie doświadczeń
do konkretnego ciała, skoro ciało może posiadać różne doświadczenia.
Dla Ayera wydaje się, że rozwiązanie tego problemu prowadzi poprzez
dokonanie podziału między dwoma rodzajami twierdzeń, spośród których
jedne mówią o twierdzeniach koniecznych, a drugie przygodnych, z czego
zdanie konieczne odnosi się do stwierdzenie, że każde doświadczenie
zależne jest od jakiegoś ciała.
W podsumowaniu stwierdza Madell, że nie może zostać przedstawiona
jasno odpowiedź na pytanie, co łączy doświadczenia razem, tak, że mają one
właściciela. Prawdą jest, na co zwrócił uwagę Penelhum, że pojęcie doświadczeń niczyich jest absurdem. Nie wynika jednak z tego, że o doświadczeniach można mówić tylko wtedy, kiedy mają właściciela, tj. tylko wtedy
jeżeli istnieje jakaś ciągłość ciała, które spaja razem doświadczenia.
Tożsamość cielesna albo ciągłość cielesna mogą być traktowane jako
centralne kryterium tożsamości osobowej. Powtórzmy jednak jeszcze raz, że
nie wynika z tego, że o doświadczalniach można mówić sensownie tylko
wtedy, kiedy mają właściciela, tj. wtedy, kiedy występuje jakaś ciągłość
ciała, które spaja doświadczenia w całość.
41
42
Tamże, s. 49.
Tamże, s. 50.
110
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
4. Wnioski
W pracy filozoficznej dla Ayera istotne były trzy kryteria tożsamości
osobowej: ciągłość ciała, pamięć oraz związek wzajemny miedzy zdarzeniami mentalnymi, co jakby sprowadzało się do przyjęcia, że doświadczenia
z założenia prowadzą do uznania, że muszą należeć do kogoś, a dokładnie
muszą przynależeć do jakiegoś ciała. Krytyka Quintona, jak i Madell
w zasadzie, szczególnie tego pierwszego, nie budzą większych wątpliwości.
Nie wydaje się także, aby Quinton w jakiś sposób umniejszył pracę
filozoficzną Ayera na polu tożsamości osobowej. Empiryczne pojęcie duszy
nie wnosi wiele nowego, poza faktem, że jaśniej wyraża nasze intuicje
poznawcze. Z natury tkwi w nas przekonanie, że ciało nie jest autonomiczne
i w jakiś sposób zależy od świadomości. Tym samym fakt, że widzimy takie
samo ciało nie przesądza, że będziemy traktować je zawsze tak samo, to jest
jako zawsze przynależące do tej samej osoby. Tym samym mamy
wątpliwości dotyczące wystarczalności ciągłości ciała jako logicznie
koniecznego kryterium tożsamości osobowej.
W „Perception and Identity: Essays Presented to A.J. Ayer with his
Replies to them” (1979) Ayer przyznał, że problem tożsamości osobowej jest
jednym z tych, który najdłużej go zajmował, a też żadne z jego rozwiązań nie
43
w pełni go satysfakcjonuje . Wielce prawdopodobne jest, że wynika to z nie
poradzenia sobie z przypadkami, które każą nam wysunąć na przód któreś
z kryteriów. W „The Central Questions of Philosphy” Ayer napisał, że
niekiedy próba definiowania tożsamości osobowej poprzez odwoływanie się
do klasycznych kryteriów tożsamości osobowej jest wyrazem słabości
koncepcji. W rozważaniach nad tożsamością osobową musimy przyjąć jakieś
zasady, na podstawie których będziemy orzekać w spornych sytuacjach.
Pomocne w tym miejscu jest stwierdzenie Quintona, który mówi, że często
w przypadkach granicznych, kiedy rozważamy istnienia hybryd, osób
mających inne ciała czy pamięć, uzasadnionym jest odmówienie tożsamości
którejkolwiek z nich. Zgadza się to poniekąd z tym, co mówił Ayer
w „Problemie Poznania”, że może to wymagać naszego uzgodnienia, co do
przyznawania tożsamości, a po drugie, może to wymagać wyjścia poza
obecnie stosowane kryteria.
Wydaje się, że jednym z braków, czego nie można szczególnie zarzucać
Ayerowi jest niedostateczna wiedza na temat związany z kwestią zależności
świadomości od ciała, umysłu od mózgu. Aczkolwiek Ayer utrzymuje
logiczne i faktualne rozróżnienie między fizycznymi i mentalnymi
własnościami sytuując się na stanowisku dualistycznym, to przyznaje jednak
pierwszeństwo obiektom fizycznym, z tego powodu, że mentalnego zależą
43
Ayer, A. J., Macdonald G. (eds.), Perception and Identity: Essays Presented to A. J. Ayer,
with His Replies, Cornell University Press, Ithaca 1979, s. 314.
111
Rafał Tryścień
od tych fizycznych44. Nie znajduje on z kolei, w przeciwieństwie do wielu
współczesnych filozofów argumentów na rzecz tezy, że własności fizyczne
i mentalne są ze sobą identyczne. Gdyby poszedł o krok dalej w swoich
rozważaniach dotyczących tożsamości osobowej, konsekwentnie rozwijając
swoje stanowisko w kwestii filozofii umysłu, to pytanie jakie rozważa
w „The Central Questions of Philosophy” o to, że niekiedy można by
większą uwagę zwrócić na kryterium psychiczne (dokładnie ciągłość
pamięci) nigdy by się w ogóle nie pojawiało. Wówczas jest ono takim
samym absurdem, jak pytanie o możliwość istnienia doświadczeń bez
właściciela. Nie można sensowne pytać o to, jakie kryterium jest ważniejsze,
kiedy utrzymuje się, że fenomeny mentalne zależą od fizycznych. Nie ma
wówczas możliwości mówienia o kryterium pamięci zarazem bez kryterium
ciągłości ciała. Można jednak przyznać, że prawdopodobnie taka dokładnie
była też intuicja Ayera, kiedy odrzucał możliwość ustanowienia niezależnie
ciągłości pamięci od ciągłości ciała.
Wiele więcej natomiast można zarzucić Quintonowi, który nie liczy się
z ciałem, a tożsamość osobową uzależnia od tzw. empirycznego pojęcia
duszy. Aspekt mentalny nie zostaje pominięty przez Ayera, ani tym bardziej
umniejszony. Fenomeny mentalne są ściśle związane z ciałem i od niego
zależą. Nie można zatem na gruncie tego stanowiska przyznać, że istnieją
one oddzielnie i empirycznie rozumiana dusza jest tym, co jest osobą. Gdyby
tak rzeczywiście było, a techniczna możliwość zmiany ciała byłaby możliwa,
to osoby zmieniałyby swoje ciała.
5. Uwagi ogólne
W artykule tym chciałem przedstawić koncepcję tożsamości osobowej
A. J. Ayera wraz z jej krytyką. A. Quinton zmierzał do pokazania, że Ayer
myli się w przyjęciu kryterium ciągłości ciała, bowiem to ciąg stanów
mentalnych, czyli własności psychiczne stanowią o tożsamości osobowej,
a po drugie są tym, czym jest osoba. Ciągłość ciała nie wystarcza dla
Quintona, bowiem nie pozwala na udzielenie odpowiedzi na temat
tożsamości osobowej w sytuacjach granicznych. Madell z kolei nawiązywał
do kryterium, które zdaniem Ayera bezpośrednio związane jest z ciągłością
ciała. Innymi słowy, jako że pojęcie doświadczeń bez właściciela jest
nonsensowne, to tym samym, jakiekolwiek doświadczenia domagają się
istnienia ciała, bowiem doświadczenia zależą od ciała. Po drugie, także
pamięć jest pamięcią kogoś i dotyczy jakiegoś ciała. Dokonując rewizji
i oceny wydaje się, że krytyka Quinton nie wnosi wiele do dyskusji na temat
koncepcji tożsamości osobowej. W „The Soul”, Quinton, gdzie krytykuje
Ayera nie zauważa, że empiryczne pojęcie duszy nie ma sensu, bowiem
własności psychiczne, pamięć, doświadczenia są zawsze doświadczeniami
44
Tamże.
112
Tożsamość osobowa wg. A. J. Ayera. Analiza krytyczna
i pamięcią jakiejś osoby, która ma jakieś ciało. Świetlisty obiekt, o którym
mówi prawdopodobnie także mógłby mieć problem z odpowiedzią na
pytanie, kim sam jest, bowiem do tego, żeby powiedzieć, że na pewno jest
osobą A, brakowałoby jemu ciała, które było konstytutywne dla osoby A –
byłaby to w takim razie post-osoba A. Z zaprezentowanych zatem prac Ayera
wraz z ich krytyką wynika, że podstawą tożsamości osobowej jest ciało,
które na zasadzie doskonałej korelacji45 współdziała wraz z własnościami
psychicznymi.
Literatura
Ayer A.J., Language, Truth, and Logic, Victor Gollancz LTD, London 1958
Ayer A.J., Problem Poznania, przeł. E. König-Chwedeńczuk, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965
Ayer A.J., The Central Questions of Philosophy, Basingstoke: Palgrave Macmillan,
New York 2004
Ayer A.J., The Concept of a Person: and Other Essays, St Martin's Press, First
Edition, New York 1963
Ayer A.J., Macdonald G. (eds.), Perception and Identity: Essays Presented to A. J.
Ayer, with His Replies, Cornell University Press, Ithaca 1979
Locke J., Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. B. J. Gawecki, PWN,
Warszawa 1955
Madell G., Ayer on Personal Identity, Philosophy, 51 (195), (1976)
Poltera J., Is Personal Identity Evaluative? South African Journal of Philosophy, 24
(2), (2005)
Quinton A., The Soul, Journal of Philosophy, 59 (15), (1962); [w:] Quinton A.,
Dusza, przeł. Renata Wieczorek, [w:] Filozofia podmiotu, red. Górnicka-Kalinowska
J., Fundacja Aletheia, Warszawa 2001
45
Tamże, s. 314-315.
113
Rafał Tryścień
Tożsamość osobowa wg. A.J. Ayera. Analiza krytyczna
Streszczenie
Wielu autorów do tej pory zajmowało się koncepcją tożsamości osobowej począwszy od
J. Locke`a. Wśród autorów współczesnych można wymienić D. Parfita, S. Shoemakera,
A. Quintona, T. Nagela, P. Grice`a. Jednym z autorów, który jest słabo kojarzony z koncepcją
tożsamości osobowej, a dokładniej z zagadnieniem kryteriów tożsamości jest A.J. Ayer.
Brytyjski filozof głównie znany jest z prac poświęconych empiryzmowi logicznemu. Polski
czytelnik prawdopodobnie zna A.J. Ayera z Language. Truth and Logic, Problemu Poznania,
Mojego filozoficznego Credo czy też tekstów przetłumaczonych i opublikowanych w serii
antologii tekstów z filozofii analitycznej. Niestety, jak do tej pory brakuje prac, które dotyczyłyby zagadnień związanych z koncepcją tożsamości osobowej, co okazuje się było istotnym
tematem dla Ayera. O wadze i znaczeniu prac filozofa na tym polu może świadczyć jego
obecność w pracach takich autorów jak Parfit czy Quinton.
W niniejszym artykule chciał przedstawić przedstawić koncepcję tożsamości osobowej Ayera
wraz z jej analizą krytyczną. Zostało to przeprowadzone poprzez odwołanie się do uwag Ayera
zawartych w Problemie Poznania oraz „The Central Questions of Philosophy”. W ramach
krytyki Ayera przedstawione zostały uwagi Geoffrey`a Madella (1976) oraz Anthonego
Quintona (1962).
Słowa klucze: tożsamość osobowa, Ayer, Quinton, Madell, kryterium
114
Przemysław Zawadzki1
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
1. Wprowadzenie
Artur Schopenhauer stanowi niewątpliwie ucieleśnienie swojej filozofii.
Jego pisma filozoficzne były wytwornie napisane, zawierały wiele aluzji do
klasycznych dzieł, ale także i przyrodniczych „nowinek”, lecz przez głoszone
w nich radykalne poglądy jak na ówczesne standardy2, za większej części
życia filozofa, były one prawie całkiem niedocenione, a czasem wręcz nimi
pogardzano. Sam zaś Schopenhauer, o czym świadczy powyższa charakterystyka jego dzieł, był autorem wszechstronnie wykształconym, oczytanym
w literaturze pięknej, ale także zaznajomionym ze współczesnymi mu
naukami przyrodniczymi3. Jeśli chodzi o codzienność, był wygodnie
żyjącym estetą, dzięki majątkowi mogącym sobie pozwolić na życie pełne
4
kontemplacji. Nie obce były mu jednak niepowodzenia i gorzkie zawody .
Szczególnie w późnym wieku Schopenhauer uchodził za skłóconego ze
światem, nienawidzącego ludzi samotnika i szydercę. Nie wiadomo jednak
czy jego była mizantropia spowodowana naturą jego życia osobistego czy
produktem głębokiej refleksji5. W każdym razie żywot odludka, który
prowadził we Frankfurcie przedstawiał jako świadomy i ceniony przez niego
wybór. Twierdził: „całkiem sobą każdy może być tylko dopóty, dopóki jest
sam; kto zatem nie lubi samotności, ten nie kocha też wolności, wolnym
bowiem jest człowiek wtedy tylko, gdy jest sam”6. Samotnicze usposobienie
1
[email protected], Instytut Filozofii, Wydział Filozoficzny, Uniwersytet
Jagielloński.
2
Stecko J., Artur Schopenhauer jako Twórca Prawdziwej Filozofii Zła w Interpretacji
Mariana Zdziechowskiego, HSS, vol. XIX, 21 (2/2014), s. 243-249.
3
Początkowo Schopenhauer studiował nauki medyczne. (Magee B., The Philosophy
of Schopenhauer, Oxford University Press, New York 1997 s. 9.)
4
Jak np. wtedy, gdy studenci przestali przychodzić na jego wykłady ze względu na ustalenie
tej samej pory wykładów co Hegel, co doprowadziło Schopenhauera do konieczności
rezygnacji z upragnionej kariery akademickiej. (Copleston F., Historia Filozofii. Tom 7.
Od Fichtego do Nietzschego, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 2009, s. 229.)
5
Prawdziwe przyczyny kształtowania się postaw i poglądów są wielce skomplikowane,
a w przypadku egzystencjalnej filozofii Schopenhauera charakter życia i przekonania
filozoficzne zapewne przeplatały się w kształtowaniu jego myśli.
6
Schopenhauer A., Aforyzmy o mądrości życia, tłum. J. Garewicz, Czytelnik, Warszawa
2000.
115
Przemysław Zawadzki
wynikało poniekąd także stąd, iż znaczną większość ludzi uważał za „efekt
masowej produkcji natury”, i jako taki niewarty uwagi7.
Wiedząc o związkach myśli Schopenhauera ze wschodnią filozofią
można by sądzić, iż objęcie refleksją etyczną i w konsekwencji uwzględnienie i respektowanie interesów innych od człowieka istot, zaczerpał
z hinduizmu. Jednak, jednąz najpoważniejszych różnic jaka dzieliła od
wschodniej refleksji jego filozofię, był brak wiary w metempsychozę8. Co
oznacza, iż podstawa jego poglądów w tym zakresie tkwi prawdopodobnie
gdzie indziej. Jak sądzę, znajduje się ona w rozpoznaniu współudziału
wszystkiego co żywe w byciu kierowanym przez fundamentalną zasadę
rzeczywistości, która ze swej natury niesie skutki katastrofalne dla wszelkiej
egzystencji.9 Tym bardziej filozofia Schopenhauera zyskuje dzięki temu na
szlachetności, gdyż nie zaleca sięw niej troski o inne byty ze względu na
własny interes, doczesny czy przyszły, jak w wielu innych filozofiach
i religiach, a ze względu na współczucie. Istnieje jednak rozdźwięk między,
tym co Schopenhauer zalecał w swych pismach, a tym, jak sam postępował10. Nie stosował się bowiem do swych przykazań zbyt pilnie w codziennym życiu i nie podejmował praktycznych wysiłków dla ulżenia w cierpieniu
prawie żadnej z istot11. Znalazły się jednak pewne stworzenia, które filozof
otoczył uczuciami niezwykle silnymi, bliskimi lub tożsamymi z miłością.
Skonkretyzowanymi obiektami szczególnego uwielbienia filozofa były
pudle. Jednemu z nich Schopenhauer nadał imię Atma, co w sanskrycie
oznacza Duch Świata. Twierdził ponadto, iż „nie chciałby żyć, gdyby niebyło
12
psów, które są inteligencją bez ludzkiego udawania i czyste jak szkło” .
2. Niedorzeczność życia ludzkiego
W świetle powyższego, nie może zatem dziwić przekonanie Schopenhauera, iż „gdyby to nasze istnienie było ostatecznym celem świata, byłby to
najbardziej niedorzeczny cel, jaki kiedykolwiek ustanowiono”. Lecz, skąd
u Schopenhauera tak wielka pogarda akurat wobec człowieka? Składa się na
to kilka powodów. Po pierwsze, Schopenhauer uważa, iż mimo skomplikowania maszynerii ludzkiej, pierwsze co narzuca się, kiedy obserwować
człowieka to daremność i bezsens jego działań, gdyż w gruncie rzeczy
7
Uważał ludzi za produkt zasługujący ewentualnie może jeszcze na litość.
Horkheimer M., Myśl Schopenhauera w Relacji do Nauki i Religii, Filozofia i Nauka.
Studia filozoficzne i interdyscyplinarne, Tom 1/2013.
9
To na czym ma owa fatalność polegać będzie dokładnie przeanalizowane w dalszej części
pracy.
10
Copleston F.,Historia Filozofii..., s. 230.
11
Jak można się domyślić z powyższych uwag, szczególnie odnosi się to do ludzi.
12
Cyt. za: Wendland M., Motywy Gnostyckie i Buddyjskie w Filozofii Artura
Schopenhauera, Czasopismo Koła Naukowego Studentów Filozofii, 9-41, Poznań 2001,
s. 22.
8
116
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
sprowadzają się one tylko do zapewnienia mu trwania w czasie. Człowiek
jest więc agregatem potrzeb, których zaspokojenie jest trudne do osiągnięcia,
raz osiągnięte szybko mija, a w dodatku nie przynosi nic wartościowego
„poza jakimś bezbolesnym stanem”13. Nie można uznać więc człowieka za
godnego bycia ostatecznym celem świata, gdyż goniący ciągle za
zaspokajaniem coraz to nowych potrzeb stanowi widok godny pożałowania,
a fakt, że podtrzymujące go przy życiu ciało, o którego przetrwanie tyle
zabiega, musi się rozpaść w proch, jeszcze dobitniej pokazuje jego rolę
w naturze –„całe dążenie tej woli jest przeżarte w swej istocie nicością”1415.
Drugim aspektem, dla którego Schopenhauer nie uważał gatunku
ludzkiego, a przynajmniej większej jego części za ostateczny produkt świata,
był brak dążenia przez „szerokie koła” do wystarczającego samopoznania,
mimo zawartej w istocie człowieka „metafizycznej potrzeby”. Część ludzi
dławi bowiem w sobie tę potrzebę zupełnie, inni, w tym ludzie prości,
zamiast do filozofii zwracają się natomiast do religii, która wypełnia potrzebę
metafizyczną w prostej i odpowiedniej formie dostępnej dla większości,
"albowiem czystej i nierozcieńczonej ludzkość nie mogłaby znieść, tak, jak
nie moglibyśmy żyć w czystym tlenie, lecz potrzebujemy dodatku czterech
piątych azotu. A mówiąc nieobrazowo: głęboki sens i wzniosły cel życia może
być objawiony i ukazany ludowi tylko symbolicznie, gdyż nie potrafi on
uchwycić go własnym rozumem. Natomiast filozofia powinna być, jak
16
misteria eleuzyńskie, dla nielicznych ,dla wybranych" . Ta elitarystyczna
wizja pozwala więc na prawdziwe samopoznanie, a przez to osiągnięcie
wyzwolenia tylko wybitnym. Jednak od czego dokładnie ma nastąpić
13
Schopenhauer A., Świat jako wola i przedstawienie, TOM II, tłum. J. Garewicz, BKF
Warszawa 1995, s. 9.
14
Tamże.
15
Poetycko ujmuje to samo przekonanie Stanisław Lem, który czerpał wiele z myśli
Schopenhauera (uważał go za jednego z najważniejszych filozofów). Lem namalował
słowami wypowiadanymi przez bohatera powieści „Szpital przemienienia” Sekułowskiego,
taki oto obraz człowieka:
(...) jakby ktoś w ciągu wieluset wieków żmudnej pracy wyrzeźbił najpiękniejszą złotą
figurę, każdy centymetr jej powierzchni obdarzając odmienną formą. Milczące melodie,
miniaturowe freski, piękno całego świata ujęte w jedną całość, podporządkowane tysiącowi
magicznych praw. I tę wysmukłą rzeźbę wmontowano w głąb maszyny, mieszającej
gnojówkę. Takie jest mniej więcej miejsce człowieka na świecie. Co za geniusz, co za
precyzja wykonania! Piękno narządów. Uparta zmyślność, która z żelazną konsekwencją
skupiła rwące atomy, wolne mgły elektronowe, dzikie pierwiastki i, uwięzione w kształt
ciała, zmusza do wypełniania obcego im zadania. Z nieskończoną cierpliwością wymodelowane machiny proste stawów, gotyk kości, labirynty krążącej krwi, cudowne systemy
optyczne, architektura włókien nerwowych, tysiące i tysiące kiełzających się wzajem
aparatów, przewyższających wszystko, co możemy pomyśleć. I wszystko to zupełnie
niepotrzebnie! (Lem S., Szpital Przemienienia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1955).
16
Cyt za: Marciniak, M., Religijność jako forma metafizycznego poznania w filozofii Artura
Schopenhauera, Studia z Historii Filozofii 2/2011, 121-131, s. 128.
117
Przemysław Zawadzki
wyswobodzenie? W jaki sposób ma się odbyć? I jak ta możliwość może się
narodzić w nakreślonym przez Schopenhaueramyślowym uniwersum?
Problemy te będą przedmiotem refleksji w artykule.
3. Metoda metafizyki
Sens życia i cel refleksji Schopenhauera zawierał się w próbie odpowiedzi
na pytanie Goethego: „A może uda się jednak w końcu zgłębić naturę?”17.
To wielkie pytanie determinuje odpowiedź, która musi zawierać w sobie
ogrom przestrzeni myślowych. Jednak taki byłznak czasów, w których
przypadło żyć i tworzyć Schopenhauerowi. Projekt, którego zrealizowania
się podjął dorównywał ambicją systemom Platona, Kartezjusza, Kanta czy
Hegla. Jednak Schopenhauer w przeciwieństwie do wymienionych gigantów
nie czynił tak radykalnego filozoficznego przewrotu i w dużej mierze oparł
się na ich ramionach18. Dzięki temu, prawie od samego początku posiadał
najważniejszy ze składników potrzebnych na system filozoficzny: posiadał
metodę. Zdawał sobie doskonale sprawę, iż sposób budowy jego systemu nie
może być oparty o metodę czysto naukową, gdyż przyjął kantowskie odróżnienie zjawiska od rzeczy samej sobie19, a jako konieczne kryterium zrozumienia świata, uważał wyjaśnienie natury tego, co ugruntowuje sferę
fenomenalną. W związku z tym, metafizyka nie może swoim zasięgiem
obejmować tylko świata zjawiskowego i poruszać się w obrębie
nakreślonych przez Kanta zasad podstawowych, czyli czasu i przestrzeni
jako apriorycznych form zmysłowości, jedności związków przyczynowych
i intelektualnego poznania.
Schopenhauer w swym filozofowaniu, akceptując domniemanie, iż poza
światem przedstawień, istnieje coś, co przedstawienie owo ugruntowuje, coś
co stanowi fundamentalną rację wszystkich zjawisk stawiał sobie za cel
wyjaśnienie natury owego noumenu. „Nie wystarcza nam wiedzieć, że mamy
przedstawienia, że są one takie a takie i że związek ich przebiega według
takich to a takich praw. Chcemy znać znaczenie tych przedstawień: pytamy,
17
Cyt za: Tamże, s. 123.
Aby prześledzić inspirację Schopenhauera innymi filozofiami zob. Wicks, R.,Arthur
Schopenhauer, The Stanford Encyclopedia of Philosophy (Spring 2015 Edition), Edward N.
Zalta (ed.), Dostęp: <http://plato.stanford.edu/archives/spr2015/entries/schopenhauer/>.
19
Prawdę, iż pomiędzy rzeczami, a nami stoi jeszcze zawsze intelekt i dlatego są one przed
nami ukryte Schopenhauer znajdywał również w nauce o Mai, tj. jednej z najważniejszych
nauk w Wedach i Puranach. Jak mówił: „Nie rozumie się także przez nią nic innego, niż to,
co Kant nazywa zjawiskiem w przeciwieństwie do rzeczy samej w sobie, albowiem jako
dzieło Mai wymienia się w niej nasz właśnie, widomy świat, w którym żyjemy, czar
wywołany, nietrwały, nieistotny sam przez się, porównywalny ze złudzeniem optycznym
i snem, zasłonę okrywającą ludzką świadomość, coś, o czym równie prawdziwie jak
ifałszywie można powiedzieć, że istnieje i nie istnieje” Schopenhauer, A., Świat jako wola
i przedstawienie, TOM I, tłum. J. Garewicz, BKF Warszawa 1994, s. 628).
18
118
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
czy świat ten nie jest niczym więcej niż przedstawieniem (...) czy też jest
czymś innym jeszcze, czymś ponad to i czym w takim razie jest”20. Jego
metafizyka ma więc programowo wykroczyć poza przyrodę, czyli zjawiska
rzeczy, aby wyjaśnić, co je warunkuje, czy w ogóle umożliwia ich zajście.
Jednak Schopenhauer nie chce „bujać w obłokach”, stwierdza bowiem, iż
owe wykraczanie i próba dotarcia do rzeczy samej w sobie muszą koniecznie
zasadzać się na danych zjawiskowych, które stanowią jedyny pewny punkt
zaczepienia w rozprawach o rzeczywistości.
Choć także naukowcy zajmują się jedynymi rzeczami, o których można
mówić pewnie, ich marzenie o skonstruowaniu „teorii wszystkiego”
ograniczając się do świata zjawisk, jest wedle, Schopenhauera płonne. Jego
zdaniem nie można bowiem sprowadzić wyjaśnienia wszechświata do nawet
najdoskonalszego wykazu sił i reguł, wedle których zjawiska zachodzą
w czasie i przestrzeni. Należy pójść dalej i znaleźć najgłębszą ich istotę. Dla
nakreślenia sytuacji, w której znajduje się ktoś, kto dysponuje owym
wykazem, lecz nie zna jego fundamentu, filozof kreśli metaforę, iż ktoś taki
jest w analogicznej sytuacji co osoba, która znalazła się z zupełnie
nieznanych przyczyn w zupełnie nieznanym towarzystwie, a każdy
z członków tego towarzystwa przedstawia jej następnego ze swoich
przyjaciół i to ma wystarczyć do zaznajomienia się z całym towarzystwem.
Lecz samemu gościowi, podczas gdy zapewnia o wielkiej radości jaka go
spotyka przy każdej z prezentacji ciśnie się na usta pytanie „lecz jak, do
diabła, znalazłem się w tym towarzystwie?”21. Porównanie to ma nam
uświadomić, iż nie można znaleźć istoty rzeczy "od zewnątrz". Jakby nie
badać świata, w ten sposób nie uzyska się bowiem niczego poza obrazami
i nazwami.
4. Epistemologia
Co więcej, zrozumienie świata byłoby niemożliwe, gdyby człowiek był
tylko podmiotem poznającym – „uskrzydloną głową bezcielesnego
aniołka”22, jak ujmuje taki stan rzeczy sam Schopenhauer. Człowiek jest
jednak czymś więcej. Tkwi korzeniami w świecie, a pobudzenia jego ciała są
dla intelektu punktem wyjścia oglądu świata. To daje szanse na odsłonięcie
jego istoty. Ciało dane jest człowiekowi, jako jednostce, na dwa różne
sposoby. Z jednej strony w naoczności intelektu jako przedstawienie, czyli
przedmiot wśród przedmiotów, jako taki podległy rządzącym nim prawom.
Z drugiej jednak strony, jako coś każdemu bezpośrednio znanego, coś co jest
kluczem do zagadki rzeczywistości, a nazywa się: wolą. Z perspektywy
jednostki, każdy akt jej woli jest jednocześnie ruchem jej ciała. Akt woli
20
Tamże, s. 171-173.
Tamże.
22
Tamże.
21
119
Przemysław Zawadzki
i czynność ciała nie są jednak dwoma obiektywnie poznanymi stanami,
połączonymi relacją przyczynowości. Są one tym samym, danym tylko na
dwa różne sposoby: raz w naoczności intelektu, drugi – bezpośrednio.Wola
w podmiocie ujawnia się więc jako opozycja do przedmiotowości będąc
niedostępną nikomu spoza wglądu pierwszoosobowego. Z perspektywy
epistemologicznej, rozpoznanie woli może nastąpić więc wintuicyjnym
spostrzeżeniu własnego chcenia23.
Jak dokładniej miałoby przebiegać owo spostrzeżenie i komu miałoby
być dostępne? Na recepcie Schopenhauera widnieją dwa zapiski
przedstawiające dwa sposoby. Jeden wymaga namysłu, drugi wybitności,
lecz efekt jest ten sam. Człowiek na żmudnej drodze introspekcji lub geniusz
z intuicyjnym wglądem24 mogą dojść do odkrycia, iż w ten sam sposób,
w jaki ogrom i różnorodność świata zjawiskowego podlega prawom
przyczynowości, tak i w sobie samym można odnaleźć działanie podlegające
prawu motywacji. Siła, która rządzi obydwiema tymi sferami, tj. wola,
znajduje się więc we wszystkim bez wyjątku, będąc ostateczną przyczyną
istnienia.
Fundamentalna kwestia w systemie Schopenhauera, jaką jest możliwość
poznania woli budziła już od samego początku kontrowersje i rodzi zdaniem
krytyków szereg problemów. Weźmy bowiem wolę, która ma być
uchwycona w wewnętrznym wglądzie. Jeśli tak, to musi być ona
przedstawiona podmiotowi poznającemu przynajmniej w formie czasu. Jej
postrzeżenie musi bowiem zajść w następujących po sobie momentach
czasowych. Oznacza to, że wola taka jest fenomenem i zawsze kiedy będzie
uchwytywana poprzez wewnętrzną świadomość, musi być przedmiotem dla
podmiotu. W granicach myślenia i postrzegania nie widać więc, jak można
dotrzeć do woli, jako do rzeczywistości poza zjawiskowej. Jak się wydaje,
trudność ta jest jednym z najważniejszych problemów w filozofii
Schopenhauera i przy konsekwentnym utrzymywaniu podziału na wolę
i „świat jako wyobrażenie”, czyli Kantowskiego podziału na rzecz samą
w sobie i zjawisko nie widać zbyt dobrych prognoz na zachowanie spójności
stanowiska przedstawionego w opus magnum naszego bohatera.
5. Wola jako arche i wola uprzedmiotowiona
Jednak nawet przy założeniu, iż nastąpi rozpoznanie woli w samym sobie,
nie wydaje się to wystarczające do zdobycia klucza do rozwiązania zagadki
świata. Osiągnięty bowiem, w ten sposób wgląd, może nam, co najwyżej
23
Kwestia ta jest wielce problematyczna. Gdzie indziej, Schopenhauer twierdzi zgodnie
z kantowskim duchem, iż można dostrzec tylko objawy obecności woli, dostęp do niej samej ma
być natomiast niemożliwy.
24
Na czym miałby polegać owy geniusz? W końcowej partii tekstu okaże się, iż bliższe są jego
związki ze sztuką, szczególnie muzyką, aniżeli z filozofią.
120
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
uświadomić jej istnienie ale z samej tylko kontemplacji noumenu,
w najlepszym przypadku można dowiedzieć się prawie nic25. Schopenhauer
zdając sobie z tego sprawę, proponuje przyjrzeć się najpierw światu zjawisk,
aby na podstawie rozpoznania jego natury, móc powiedzieć coś o czynniku
go fundującym. Od razu po skierowaniu wzroku na świat, objawiają się nam
zmysłowe obiektywizacje woli. Nie mogą one być jednak uchwycone
w harmonijnej jedności. Zamiast niej, światem zmysłowym rządzi bowiem
nieustanna walka poszczególnych uprzedmiotowień woli, gdyż w każdym
z nich, wola pozornie pragnie objawić się jako całość, co fundujeźródłowe
poczucie odrębności, które Schopenhauer nazywa rozdźwiękiem woli z sobą
26
samą . Każdy z jednostkowych przejawów woli musi kierować się tym
samym dążeniem. Prowadzi to do wszechogarniającej walki o zaistnienie
i utrzymanie się w przedmiocie, innymi słowy o ujednostkowienie się,
a następnie o materialne trwanie.
Analiza ta prowadzi do wniosku, iż mimo że wola jest jedna, jej natura
bytowania jest dychotomiczna. W czasoprzestrzeni istnieje bowiem zawsze
uprzedmiotowiona, natomiast w stanie noumenalnym,jako wszelka zasada
egzystencji – idealna arche27 jest koniecznie jednością. Empiryczna wielość
jest więc przejawem metafizycznej jedności. Wola jest bowiem jednocześnie
ponadindywidualną substancją rzeczywistości, jak i – poprzez indywidualizację – czynnikiem różnicującym świat zmysłów28.
Fundamentalność woli zasadza się na tym, iż nic z zewnątrz nie może jej
29
pobudzać do działania. Poza nią nie istnieje bowiem nic . W porządku
ontologicznym wola jest trwałym, niezmiennym, wiecznie trwającym
składnikiem rzeczywistości metafizycznej, podtrzymującym na mocy swojej
samoistności świat zjawiskowy. Jako rzecz sama w sobie jest nieukierunkowanym dążeniem. Zasada uprzedmiotowienia pozwala się jej natomiast
ukierunkować. Poprzez zasadę tę, emanacje woli stają się przestrzennymi,
przygodnymi przedmiotami w obrębie świata zjawisk. Według Wendlanda30
proces obiektywizacji woli przypomina zasadę degradacji bytu doskonałego
i emanacji świata materialnego ze znanej Plotynowi i gnostykom Jedni.
Podobnie jak Ci starożytni myśliciele, Schopenhauer hierarchizuje bowiem
31
rzeczywistość przedmiotową . „Na najniższym szczeblu uprzedmiotowienia
woli występują najogólniejsze siły natury, które po części objawiają się
25
Zob. stronę powyżej.
Marciniak M., „Religijność jako forma metafizycznego...”.
27
Wendland M., „Motywy Gnostyckie...”.
28
Garewicz J., Rozdroża pesymizmu, PAN, Wrocław 1965, s. 115.
29
Maciaszczyk K., Świat, człowiek, moralność w filozofii Artura Schopenhauera, Karolina
Maciaszczyk & e-bookowo, 2009. Dostęp: http://bezokladki.pl/files/pdf-fragmenty/305433.pdf.
30
Wendland M., „Motywy Gnostyckie...”.
31
Oczywiście hierarchie te posiadają zasadnicze różnice.
26
121
Przemysław Zawadzki
w każdej materii bez wyjątku”32. Na wyższych szczeblach drabiny bytów
funkcjonuje kolejno świat roślin, zwierząt, a wreszcie człowiek33.
6. Rys aksjologiczny
Konsekwencje zejścia woli z poziomu metafizycznego do poziomu
empirii (uprzedmiotowienia),są dla jedności i harmonii świata fatalne.
Ograniczoność zasobów w świecie i konwergencja pragnień prowadzi
bowiem do ciągłego konfliktu w przyrodzie. Dodatkowo zaspokojenie woli
wymaga powoływania do życia, coraz to nowych form jej obiektywizacji.
Przypatrując się temu uniwersalnemu parciu do zaistnienia Schopenhauer
konstatuje:
(...) widzimy nieskończoną gotowość, łatwość i wybujałość,
z którą wola do życia gwałtownie prze do istnienia w milionach
form, ponad wszystko i w każdym momencie, poprzez
zapłodnienie i zarodniki, a gdzie tych brak, poprzez generatio
aequivoca, chwytając się każdej okazji, łaknąco wydzierając
sobie każdą zdatną do życia materię; a teraz znów rzućmy
okiem na jej straszliwy alarm i dziki bunt, gdy w jakimkolwiek
jednostkowym zjawisku musi się wycofać z istnienia, zwłaszcza
tam, gdzie następuje to z wyraźną świadomością34.
Mieszanka powstawania i ginięcia, zdaniem Schopenhauera, musi dać
w wyniku Wszechświat, który jest sceną dla zbiorowego, wiecznego
nieszczęścia, bez ostatecznego celu czy możliwości odwrócenia losu. Co
więcej, nie sądzi on, iż losy choćby pewnych ukonkretyzowań woli we
Wszechświecie, mogły opierać się na grze o sumie niezerowej, gdyż nawet
w świecie idealnym, o nieograniczoności wszelkiego „materialnego dobra”,
wolanie będzie prowadziła do pełnej współpracy pomiędzy bytami, gdyż jej
uprzedmiotowienia mają wpisane w swoją naturę inherentnie antagonistyczne działania, które były im potrzebne na pewnym punkcie rozwoju35.
Wola jest więc zła, nie tylko z powodu niedoskonałości świata, ale z samego
wyniku rozpadu pierwotnej jedności w wielość.
W tym miejscu, warto wspomnieć o bardzo ciekawym aspekcie filozofii
Schopenhauera, który wychodzi współcześnie na powierzchnię. Okazuje się,
iż fizyka w XX wieku zapewniła centralnemu poglądowi Schopenhauera
32
Schopenhauer A., „Świat jako wola...”, TOM I, s. 218.
Jak widzieliśmy powyżej, w obrębie ludzkiego gatunku Schopenhauer także dokonuje
szczegółowej hierarchizacji.
34
Cyt za: Żelazny M., Metafizyka Muzyki w filozofii Schopenhauera, Acta Universitatis Nicolai
Copernici. Filozofia 8 (152), 157-167, 1984, s. 5.
35
Można zauważyć tutaj zbieżność myśli Schopenhauera z teorią Darwina. Widać także
podobieństwo do chrześcijańskiej koncepcji grzechu pierworodnego.
33
122
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
dotyczącego natury materialnego świata, potężniejsze narzędzie obrony, niż
mógłby sobie on pomyśleć lub nawet wymarzyć. Oto bowiem, na
subatomowym poziomie, pojęcie materii całkowicie przenika się z pojęciem
energii36. Każdy materialny obiekt, można, teoretycznie, przekształcić
w energię, która go konstytuuje. Można więc dostrzec w materialnych
przedmiotach dwojaką naturę tej samej „rzeczy”. Jak konstatuje Bryan
Magee, nic dziwnego, iż sam Erwin Schrödinger był świadomym entuzjastą
Schopenhauera37. Najciekawszą jednak konsekwencją tych rozważań jest
wymiar etyczny. Schopenhauer przypatrując się dziś ludzkości, która
nauczyła się przekształcać materię w energię, tym samym wprawiając "ślepą
siłę" wszechświata w manifestacje w świecie fenomenów i wiedząc, iż siła ta
jest inherentnie zła38 wcale nie zdziwiłby się, iż igranie z nią będzie stanowić
największe z możliwych zagrożeń dla trwania świata39. Spoglądając dziś za
pomocą nowoczesnych narzędzi na bezmiar Wszechświata w skali
astronomicznej można dojść do podobnego wniosku, co niegdyś
Schopenhauer, iż w istocie świat jest bezkresnym, bezcelowym obiegiem
ślepej energii40 i jawi się jako przerażające miejsce całkowitego zobojętnienia na ludzkie losy. Jednak, to co, przerażało najbardziej samego
Schopenhauera to nie Wszechświat w swym ogromie i dezantropomorfizacji,
lecz najbardziej zaawansowani jego mieszkańcy- organizmy żywe. Tutaj
widział rozgrywający się w kółko, nie mający zakończenia dramat i horror.
Tutaj wytykał ten sam bezsens i konieczność porządku rzeczy o naturze
takiej samej co w świecie nieożywionym.
36
Aby bronić w ten sposób poglądu o naturze materialnego świata propagowanego przez
Schopenhauera należałoby się zastanowić gdzie w jego uniwersum pojęciowym umieścić pojęcie
energii. Sam Schopenhauer rozważając, w jakie pojęcie ubrać fundamentalną podstawę świata,
wybrał koncepcję Woli, gdyż twierdził, że jest bliska wszystkim ludziom. Dzięki takiemu
zabiegowi starał się uzyskać do niej dostęp epistemologiczny. Jednak można spekulować, iż we
współczesnej epoce fizykalizmu, Schopenhauer mógłby utożsamić energię z Wolą. Pod takim
tylko warunkiem powyżej przedstawiona (w tekście) argumentacja jest uzasadniona.
37
Magee B., „The Philosophy...”, s. 146.
38
Bardziej odpowiednie jeśli mówimy o energii wydaje się pojęcie: potencjalnie destrukcyjna.
39
Chodzi tutaj o naszą planetę i wszystkie żyjące na niej organizmy. W skutek zderzeń energii
w Wielkim Zderzaczu Hadronów mogą np. powstawać osobliwości kwantowe, zwane
dziwadełkami. Są to hipotetyczne, subatomowe kawałki materii dziwnej, składające się prawie
w całości z dziwnych kwarków. Mimo, iż szacunkowe prawdopodobieństwo pojawienia się
niebezpiecznego dziwadełka jest bardzo małe to jednak potencjalnie może zniszczyć
Ziemię.Prace przy Wielkim Zderzaczu Handronów niosą ze sobą więc destrukcyjny potencjał
niespotykany dotąd w historii ludzkości.(Zob. Dar A., Rujula A., D., Heinz U., Will relativistic
heavy ion colliders destroy our planet?, Phys. Lett. B470,142-148, 1999. Dostęp: arXiv:hepph/9910471)
40
Mówiąc językiem Schopenhauera: woli.
123
Przemysław Zawadzki
7. Rys antropologiczny
W tym kontekście wola spotyka człowieka. Pesymizm bijący
z antropologii filozoficznej Schopenhauera jest bezpośrednim owocem jego
metafizyki woli. Wywód zaczyna się tak samo, jak w przypadku jakichkolwiek czasoprzestrzennych bytów: wola uprzedmiotowiona w człowieku
jest przyczyną wszystkich jego cierpień. Zaangażowana w przedmiot, jaki
stanowi dla niej człowiek prowadzi go do duchowych rozterek i cielesnych
przykrości. Jest odpowiedzialna za wszelkie ludzkie zmagania, poczynając
od popędu płciowego, który zarówno w przypadku człowieka, jak i zwie41
rzęcia, jest najsilniejszym przejawem pędu woli . Dotyka najgłębszych
mechanizmów namiętnej miłości, wzmagając chorobliwą zazdrość, chęć
posiadania drugiej osoby na wyłączność. Ponadto wola w człowieku
wywołuje ambicje i potrzebę rywalizacji z innymi, przymus podporządkowywania sobie świata i eksploracji materii kosztem innych żyjących istot.
W konsekwencji poprzez gonitwę za tymi „marnościami” człowiek doprowadza się do stanu psychicznego wyczerpania. Jeśli chodzi o fizyczność
człowieka to pęd woli, który powoduje imperatyw utrzymania się w istnieniu
i replikacji wszystkich organizmów, a nawet zachodzenie podobnych
procesów w świecie nieożywionym, sprowadza na niego fatalny los bycia
wystawionym na działanie chorób. Realne tego przykłady to rozprzestrze42
nianie się mikroorganizmów, raka czy wirusów , które przez przesiąknięcie
wolą ślepo podążają za imperatywem przetrwania, a odbywa się to w tym
przypadku kosztem ludzkiego organizmu.
Ludzie są więc skazani na nieodwołalną zagładę, lecz mimo wszystko
„podejmują rękawice” i próbują się zmierzyć się z wyzwaniami rzeczywistości za pomocą „szkiełka i oka”. Łudzą się w ten sposób, iż wypracowana rozumowo przewaga nad resztą świata odmieni ich los. Jednak na nic
się ona zda, zdaniem Schopenhauera, a wypracowana w dochodzeniu do
rozumowej przewagi drabina pojęciowa ma skutki uboczne. Oto bowiem
w całym tym procesie jako epifenomen narodziła się możliwość myślenia
o rzeczach nieobecnych i przyszłych, co jest głównym sprawcą ludzkich
nieszczęść. Wraz z niezdolnością do świadomej refleksji, zwierzę pozbawione jest kondensatora przyjemności i cierpień. Doznania nie mogą się
w nim gromadzić poprzez przypominanie i przewidywanie. „Cierpienie
aktualne jest dla zwierzęcia zawsze cierpieniem po raz pierwszy, choćby
zdarzało się niezliczoną ilość razy i nie podlega zsumowaniu”. Zazdrości
godna ich beztroska. Człowiek nie ma tyle szczęścia, gdyż jego rozwinięta
41
Zob. Benisz, H., Kontrowersje wokół Schopenhauerowskiej metafizyki miłości płciowej,
Humanistyka i Przyrodoznawstwo17, 61-81, 2011.
42
Oczywiście jest to eksplikacja nieznanych jeszcze Schopenhauerowi procesów, jednak
z wykorzystaniem uniwersum jego filozofii. Współczesna biologia daje nam znacznie bardziej
skomplikowany i bogatszy ich obraz.
124
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
umysłowość przewidując następujące po sobie stany świata, a także
powracając do już minionych sprawia, że rozkosze i cierpienia, które dzieli
ze zwierzęciem są w rzeczywistości spotęgowane do granic możliwości.
Troski, strach i nadzieja człowieka poprzez rozciągłość w czasie, są
nieporównywalnie bardziej dotkliwe niż cierpienie, na które skazane są inne
istoty. Stąd u człowieka obce innym stworzeniom stany graniczne jak
śmiertelny wybuch radości, albo samobójstwo z rozpaczy.
To jednak nie wszystko. Żywot człowieczy wypełniają bowiem jeszcze
inne zmartwienia. Natura jego jest fundamentalnie naznaczona brakiem
i potrzebą. Jeżeli uda się mu zaspokoić potrzeby materialne, nieodzownie
pojawia się nuda, według Schopenhauera nie mniej uciążliwa i nie łatwiejsza
do pozbycia się niż nędza. Zdaniem Schopenhauera wydanie człowieka na
łup nudy „wprost dowodzi, że istnienie nic ma samo w sobie żadnej wartości;
nuda bowiem jest właśnie odczuciem pustki istnienia. Gdyby mianowicie
życie, na pragnieniu którego polega nasza istota i istnienie, miało w sobie
jakąś pozytywną wartość i realną treść, to nie byłoby w ogóle nudy – lecz już
istnienie samo w sobie musiałoby nas zadowalać i sycić”. Egzystencja
ludzka jest więc ciągłym zmaganiem się z coraz to nowymi potrzebami,
których niezaspokojenie powoduje cierpienie, a starania podjęte w celu
ulżenia sobie w nim nie prowadzą do niczego innego poza zmianą postaci,
w której się ono przejawia. Ot, zamknięty krąg, rozkosz i szczęście to tylko
moment zaspokojenia i chwilowego braku potrzeb, który jednak szybko
znika albo pada łupem nudy albo skutkuje pojawieniem się nowych
pragnień, które wywołują trwające do chwili ich pozbycia się cierpienie.
Można zadać sobie pytanie w tym miejscu – jeśli życie jest tak beznadziejne, bezsensowne, w dodatku samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce
43
i krótkie , dlaczego Schopenhauer nie zalecał, aby skończyć z nim jak
najszybciej własnoręcznie? Odpowiadał, iż jest to unik podjęcia wyzwania
większego niż samo życie. Wyzwania, którym jest efektywne zanegowanie
woli życia. Zabójstwo samego siebie jest natomiast formą agresji, tym
samym, paradoksalnie, stanowiąc dla woli życia asercję. Wola w przypadku
samobójstwa, nie występuje bowiem przeciwko swoim pobudzeniom44.
Zwraca się przeciwko konstytucji swojej obiektywizacji, innymi słowy,
przeciw dążeniu, którego w danej konkretyzacji nie może zrealizować.
Dążeniu takich jak chęć uwolnienia się od terroru, depresji, poniżenia i bólu
ludzkiej egzystencji. O tym, iż samobójstwo nie jest uwolnieniem się od
woli, być może najdobitniej świadczy, to, iż gdyby zaproponować
człowiekowi egzystencję pozbawioną cierpienia i ogólniej, jakichkolwiek
43
O czym, także pouczał nas także inny filozof: Hobbes T., Lewiatan, przeł. Czesław
Znamierowski, PWN, Warszawa 1954.
44
Marciniak M., Wyzwolenie ludzkiego losu z uwarunkowania przyczynowego w filozofii
Schopenhauera, Humanistyka i Przyrodoznawstwo 17, Olsztyn 2011.
125
Przemysław Zawadzki
negatywnych stanów mentalnych, większość zdecydowałoby się na życie na
takich warunkach. Objawia to w pełni samobójstwo jako działanie, które nie
spełnia ideału etyki Schopenhauera.
Ostatecznie, jeszcze jednym argumentem przeciw samobójstwu, ma być
rzekoma iluzja, w jakiej żyje człowiek, pragnący ze sobą skończyć.
Prawdziwa natura ludzka w przeciwieństwie do przyrodzonego ciała
i umysłu jest bowiem w mniemaniu Schopenhauera niezniszczalna i mimo
utraty świadomości, wciąż egzystuje pod postacią woli. Oznacza to, że to, co
w człowieku fenomenalnego, i tak niedługo umrze śmiercią naturalną, ale to,
co noumenalne, nie przestanie istnieć nigdy. W konsekwencji osoba
dokonująca omawianego aktu „nie zyskuje, ani nie traci, tego co chciała
utracić”45.
8. Problemy filozofii Schopenhauera
Jedyną możliwością odmiany życia i wyzwolenia się z cierpienia jest
podjęcie drogi w całkowicie przeciwnym kierunku wobec żądań woli.
Należałoby się więc całkowicie wyrzec podążania za nią. Zrezygnować ze
wszystkiego, co subiektywne46. W tym miejscu pojawiają się jednak dwie
najistotniejsze i najbardziej problematyczne kwestie dla całej filozofii
Schopenhauera. Jak ktoś ma podjąć decyzję i wyrzec się woli, przy poniższej
eksplikacji determinizmu i (nie)wolnej woli:
Tak jak każde działanie w martwej przyrodzie jest koniecznym
wynikiem dwóch czynników, mianowicie ogólnej siły przyrody,
która się tam objawia, oraz poszczególnych przyczyn, które
wywołują owe objawy, zupełnie tak samo jest każdy czyn
człowieka koniecznym wynikiem jego charakteru i pobudki,
która nastąpiła. Gdy jest dane jedno i drugie, czyn następuje
niechybnie. Aby powstał czyn inny, musiałaby być dana inna
pobudka albo inny charakter. Można by też każdy czyn z całą
pewnością przepowiedzieć, ba, nawet obliczyć (...).47
Według Schopenhauera poprawne, lakoniczne objaśnienie natury wolnej
woli brzmi: „Możesz czynić co, chcesz: ale w każdej danej chwili twojego
życia możesz chcieć tylko jednej, określonej rzeczy i zgoła żadnej innej niż
ta jedna”48. Uświadamiamy sobie więc już rzecz postanowioną. Wychodzi
45
Za: Magee B., „The Philosophy...”s. 223. Można polemizować z tą eksplikacją autora.
Możliwe jest bowiem przyjęcie, iż samobójcy nie zależy na całkowitej anihilacji całego swego
istnienia, a tylko na utracie świadomości, która stanowi o jego mękach.
46
Żelazny M., „Metafizyka Muzyki...”.
47
Schopenhauer A., O wolności ludzkiej woli, przeł. Adam Stogbauer, Etiuda, Kraków 2014, s.
79.
48
Tamże s. 59.
126
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
więc na to, że nie ma żadnego „przepisu” na wyzwolenie się, gdyż jednostki,
które je osiągną, są do tego predestynowane.
Drugim problemem, który pojawia się przy takim rozumieniu
metafizycznej woli, (nie)wolnej woli i determinizmu, to zrozumienie jak
może być, iż ślepa, bezcelowa wola49 manifestować się w świecie pełnym
celowego dążenia50? Sam Schopenhauer zdaje się nie zauważać tego
problemu:
Kto w jajku tworzy kurczę, czyżby jakaś moc i sztuka
zewnętrzna, która przeniknęła przez skorupkę? O, nie! Kurczę
tworzy się samo i właśnie ta siła, która sprawia i spełnia to nad
wszelki wyraz skomplikowane, dobrze wyliczone i zamierzone
dzieło, łamie skorupkę, gdy się ono zakończy, i teraz pod nazwą
w o l i spełnia zewnętrzne czynności kurczęcia. Nie mogła
zrobić obu rzeczy na raz: zajęta przedtem wypracowaniem
organizmu nie miała żadnych innych trosk. Kiedy jednak jedno
zostało spełnione, następuje teraz drugie pod kierownictwem
mózgu i jego czułków, zmysłów, jako przygotowanego
przedtem w tym celu51 organizmu (...)52.
Jeśli przyjmiemy za Schopenhauerem, iż wola jest całkowicie ślepa, to
trudno pojąć, o co chodzi w powyższym opisie jej działania nawet w przy53
padku organizmów, znajdujących się „nisko” na drabinie bytów . Trudno
nawet sobie przedstawić, jak miałaby ona się manifestować się ona
w obiektywizacjach ciał nieożywionych. Jak bowiem wytłumaczyć, iż świat
fizyki daje się przewidywać? Najlepszą odpowiedzią, jest chyba przyjęcie, iż
jako taki musi być w pewnym stopniu uporządkowany. Schopenhauer
w pewnym miejscu swej twórczości zdaje się dostrzegać ten wątek i pisze:
„Czym by się stał ten świat, gdyby konieczność nie przenikała wszystkich
rzeczy i nie trzymała ich razem, szczególnie jednak, gdyby nie kierowała
płodzeniem jednostek? Dziwolągiem, kupą gruzów, błazeństwem bez sensu,
bez znaczenia – mianowicie dziełem prawdziwego i rzeczywistego
przypadku”54. Jak widać receptą Schopenhauera naporządek w świecie
miałaby być konieczność. Jednak trudno przeoczyć, iż konieczna, całkowita
przypadkowość, także będzie prowadziła do „błazeństw bez sensu”. Jeśli to
49
Kiedy bowiem opisuje on naturę woli bezpośrednio, zdecydowanie utrzymuje, iż jest ona ślepa
i bezcelowa. Przekonanie to jest podkreślane przez samego Schopenhauera bardzo często, zob.
także:Magee B., „The Philosophy...”, s. 143.
50
Poniżej podjęty zostanie temat rozszerzony, mianowicie odnoszący się do świadomego
celowego dążenia w przypadku ludzi.
51
Warto podkreślić, w tym: celu.
52
Schopenhauer A., Świat jako wola..., TOM II s. 377.
53
Nie mówiąc o świecie ludzkich spraw.
54
Schopenhauer A., O wolności ludzkiej woli, przeł. Adam Stogbauer, Etiuda, Kraków 2014, s.79.
127
Przemysław Zawadzki
rozumowanie jest prawidłowe, stanowisko Schopenhauera nie wydaje się
dawać spójnego logicznie stanowiska w tych fundamentalnych kwestiach.
Jednak, mimo trudności natury logicznej koncepcji Schopenhauera
niewątpliwie zasługuje on na miejsce, które zajmuje w historii filozofii.
Świadczy o tym nie tylko wiele oryginalnych intuicji dotyczących mechanizmów świata empirii, które rozpoznał jeszcze w XIX wieku, a nam
powtórne ich opracowanie55 zajęło od relatywnie krótkiego czasu jak
np. w przypadku wyodrębnienia pewnych mechanizmów adaptacyjnych
organizmów, dzięki teorii ewolucji. Do relatywnie dłuższego okresu czasu,
jak w przypadku powtórnego rozpoznania wielu mechanizmów psychologicznych włącznie z dostrzeżeniem roli nieświadomości, co nastąpiło dopiero
wiek później. Jeszcze mocniej jednak, świadczy o Schopenhauerze jako
filozofie jego metafizyczny wgląd w rzeczywistość. Dlatego warto przyjrzeć
się co ma nam do zaoferowania, jeśli chodzi o ostateczny wątek zawarty
w jego myśli: wyzwolenie.
9. Wyzwolenie
„Jeden jest tylko błąd przyrodzony: mianowicie, że istniejemy po to,
byśmy byli szczęśliwi. Jest nam przyrodzony, gdyż pokrywa się z samym
istnieniem, a cała nasza istota jest tylko jego parafrazą, ba, ciało nasze- jego
monogramem; wszak jesteśmy tylko wolą życia, a sukcesywne zaspokojenie
wszelkich naszych pragnień jest tym, co ma się na myśli pod pojęciem
szczęścia”56.
Wyzwolenie może przypaść człowiekowi w udziale, tylko jeśli „porzuci
ów a priori przyrodzony błąd”. Oznacza to złożenie w ofierze swej własnej
przedmiotowości. Jednak, jak tego dokonać? Jak uwolnić się od wszelkich
determinacji działania woli? Według Schopenhauera nie może to nastąpić,
poprzez generowanie nowej wiedzy pojęciowej. Jest to bowiem proces
stopniowego i konsekwentnego oddalania się od sfery postrzeżeń,
a powinniśmy starać się przeobrazić w czyste podmioty poznania. Kierunek,
w którym powinniśmy zmierzać jest zatem odwrotny od kreacji pojęciowych
abstrakcji. Owo kryterium, zdaje się spełniać podążanie ku doświadczaniu
piękna. Dzięki niemu możemy poczynić kroki na drodze do osiągnięcia stanu
uwolnienia się od wszelkich działań woli. „Piękno z samej swej istoty
eliminuje wszelką wolę, wszelkie chcenie, czyni, że poznający podmiot
w konfrontacji z pięknem, będącym składnikiem dzieła sztuki, niejako
automatycznie staje się czystym podmiotem poznania. Wola przestaje
istnieć”57.
55
Oczywiście nie chcę w żaden sposób sugerować, iż konstrukcja którejkolwiek ze
wspomnianych teorii opierała się na rozwinięciu intuicji Schopenhauera.
56
Schopenhauer A., Świat jako wola..., TOM I, s. 912.
57
Za: Wendland M., „Motywy Gnostyckie...”, s. 2.
128
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
Za najwyższą formę daną człowiekowi, w której przejawia się piękno
Schopenhauer uważał muzykę. Transcendentny charakter woli da się w pełni
doświadczyć tylko w kontemplacji dzieł tej sztuki. Dzieła muzyczne nie są
bowiem w żaden sposób zapośredniczone w czymś, co służy czemukolwiek.
Według Schopenhauera nie można uważać, iż posiadają znaczenie. Ich sens
jest niewyrażalny w słowach, niewidoczny dla oka. Nie stanowiąc
(w pewnym sensie) przedmiotu materialnego, wybitne utwory muzyczne
ukazują, nie cień, a istotę rzeczywistości. Konflikt, występujący w naturze
i stanowiący wewnętrznie wpisaną w nią jej konieczną istotę, zatraca swą
pierwotną formę, kiedy próbować go wyrazić za pomocą czegoś innego niż
muzyka. Architektura na przykład, opiera swoją istotę na ideach siły
i ciężaru, odpowiadając tym samym przyrodzie nieożywionej. Tragedia,
będąc na przeciwległym końcu kontinuum i opisując pełny rozdarcia świat
wewnętrzny człowieka, stwarza najdoskonalsze symbole, przedstawiające
nieodwołalność zgubnych konsekwencji stanu ludzkiej psychiki. Żadna inna
sztuka nie zapewni więc wybawienia.
Tylko „czystość” muzyki, czyli okoliczność, iż nie korzysta, wedle
Schopenhauera, z symboli, nie odnosi się i nie przywołuje żadnego
konkretnego fenomenu stwarza szansę na dosięgnięcie świata woli. W ten
sposób muzyka uświadamia człowiekowi, iż przyczyny nieszczęścia
wszelkich bytów tkwią nie w empirycznej rzeczywistości, a głębiej. Są
bezpośrednim przejawem wnętrza woli świata. Tak opisuje wpływ muzyki
na człowieka, sam Schopenhauer: „Przeskok od jednego rodzaju tonów do
całkiem innego, znosi całkowicie związek z tym, co ma nastąpić potem, tak
jak śmierć, gdy kończy się w niej indywiduum; ale wola, która się w nim
[tym indywiduum] objawiła, żyje zarówno potem, jak i przedtem, objawiając
się w innych indywiduach, których świadomość nie ma jednak ze
świadomością tego pierwszego żadnego związku”58. Jednak przez to, iż
człowiek jest uprzedmiotowieniem woli, może on doświadczać muzyki tylko
w formie czasu, chwila kontemplacji noumenu jest więc skończona, trwa
tylko pewien wycinek czasu. Jako taka, nie może więc stanowić ostatecznego, absolutnego wybawienia od woli życia.
Nielicznym dostępna jest możliwość zaprzeczenia woli w inny sposób.
Imperatywem, który ma do tego ich doprowadzić jest podążanie za Maksymą
delficką z frontonu świątyni Apollona, która zachęcała do poznania samego
siebie. Schopenhauer sądzi więc, iż do wyzwolenia prowadzi droga poprzez
samowiedzę. Co może się wydawać paradoksalne, prawdziwe samopoznanie, zdaniem Schopenhauera, prowadzi do wykorzenienia różnicy
pomiędzy jednostkową indywidualnością a innymi bytami. Ostatecznym
celem autorefleksji, jest bowiem wykroczenie poza principium individuationis. Jak się okazuje, akt tej poznawczej transgresji ma wymiar etyczny,
58
Za: Żelazny M., “Metafizyka Muzyki...”, s. 9.
129
Przemysław Zawadzki
konstytuując źródło bezinteresownej sprawiedliwości, miłości, dobra,
a nawet samopoświęcenia. Kiedy proces samopoznania wkracza w najbardziej zaawansowany, końcowy etap, wpływ i przyczyna tego wpływu na
istotę ludzką ukazuje się z największą klarownością. Człowiek od tego
momentu całkowicie zatracając poczucie odrębności od innego indywiduum,
zaczynao dczuwać cierpienie innych istot, jak gdyby było to cierpienie jego
samego.
W konsekwencji, człowiek staje się skory nie tylko do pomocy, ale nawet
poświęcenia siebie dla innych. Rozpoznanie swej istoty i prawdziwego „ja”
w naturze innych bytów, ukazuje mu bowiem nieskończony ból wszystkich
żywych istot, a świadomość ta karze wziąć na barki cierpienia całego świata.
Zdaniem Schopenhauera, człowiekowi w tym stanie nie jest obce żadne
cierpienie, nieszczęście, żadna rozpacz czy znój, dlatego nie może on dłużej
zawężać swojego świata tylko do samego siebie. Każdy czujący byt jest
bowiem, wedle tej logiki, równie bliski. Osoba, poprzez wgląd w swe
wnętrze, dostrzega w sobie odbicie całości rzeczywistości, pojmując w ten
sposób istotę świata. Widzi w pełni jego ulotność, pustkę i ból, dla którego
jest sceną. Rozpoznanie swojej natury, a przez to zahamowanie egoizmu
i utworzenie więzi współodczuwania ze wszystkimi czującymi istotami,
zmienia pierwotną ludzką motywację. Człowiek powoli odsuwa wolę od
życia, odwracając się od wszystkich przyjemności, które stanowią dla niej
afirmację.
Jednak ostateczny odwrót nie następuje bezwiednie i nieświadomie, lecz
musi wynikać z dobrowolnego wkroczenia na drogę rezygnacji z życia.
Schopenhauer, sądzi, iż asceza jest życiową ścieżką, stanowiącą prawdziwy,
stały i wieczny sposób na odrzucenie istoty rzeczy samej w sobie. Jednak
życie w pasywnej kontemplacji, totalna negacja doświadczenia i działania
wewnątrz światowego nie jest przeznaczona każdemu. Tak jak inne drogi jest
dla nielicznych. Tylko święci są predestynowani do spełnienia tego
egzystencjalnego ideału. Wiąże się on bowiem, nie tylko z rozpoznaniem
prawdziwej istoty świata, ale także ze zmaganiami z najpotężniejszymi
wzburzeniami woli. Asceta nie może bowiem afirmować woli, pod żadnym
pretekstem. Musi poradzić sobie ze wzmożonym głodem, popędem
seksualnym i samotnością. Jego życie jest więc bojem z najsilniejszymi
pragnieniami rządzącymi ludzkim postępowaniem. Występując przeciwko
nim, człowiek ma wedle Schopenhauera, odzyskać pierwotny rodzaj egzystencji59, co oznacza w istocie powrót do amorficznego wcielenia.
Cała filozofia Schopenhauera służy więc swego rodzaju odkupieniu.
Poprzez refleksję filozoficzną, która ostatecznie ma doprowadzić człowieka
do rozpoznania swojej prawdziwej natury lub poprzez intuicyjny wgląd
dostępny mistykom. Następnie, poprzez poświęcenie własnej jednostko59
O ile można tak nazwać nieświadome bytowanie.
130
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
wości, przyrodzonego życia, człowiek może ostatecznie wyrwać się z kajdan
czasu i przestrzeni. Droga do wybawienia jest dostępna, przede wszystkim
wybitnym jednostkom, ludziom obdarzonym najsilniejszą potrzebą
metafizyczną. To ona bowiem wiedzie do rozpoznania pierwotnej formy
egzystencji. Jednak nawet, gdy forma ta zostanie poznana, tylko wybrani są
zdolni podjąć trud egzystencji, mającej na celu radykalne zaprzeczenie woli
życia. W ostateczności, filozofia Schopenhauera jest wielką obietnicą, iż
prawdziwa istota człowieka jest niezniszczalna, a ludzie mogą ponownie stać
się tym, czym byli na początku, tym, czym nieświadomie są przez większą
część życia – wolą samą w sobie, podstawową zasadą istnienia.
Bibliografia
Benisz H., Kontrowersje wokół Schopenhauerowskiej metafizyki miłości płciowej,
Humanistyka i Przyrodoznawstwo 17, 61-81, 2011
Dar A., Rujula A. D., Heinz U., Will relativistic heavy ion colliders destroy our
planet?, Phys. Lett. B470,142-148, 1999. Dostęp: arXiv:hep-ph/9910471
Copleston F., Historia Filozofii. Tom 7. Od Fichtego do Nietzschego, Instytut
Wydawniczy PAX, Warszawa 2009
Garewicz J., Rozdroża pesymizmu, PAN, Wrocław 1965
Garewicz J., Schopenhauer, Wiedza Powszechna, Myśli i ludzie, Warszawa 1970
Horkheimer M., Myśl Schopenhauera w Relacji do Nauki i Religii, Filozofia
i Nauka, Studia filozoficzne i interdyscyplinarne, Tom 1/2013, 1971
Hobbes T., Lewiatan, przeł. Czesław Znamierowski, PWN, Warszawa 1954
Lem S., Szpital Przemienienia, Wydawnictwo Literackie Kraków, 1955
Maciaszczyk K., Świat, człowiek, moralność w filozofii Artura Schopenhauera,
Karolina Maciaszczyk & e-bookowo, 2009. Dostęp: http://bezokladki.pl/files/pdffragmenty/305433.pdf
Marciniak M., Religijność jako forma metafizycznego poznania w filozofii Artura
Schopenhauera, Studia z Historii Filozofii, 2/2011
Marciniak M., Wyzwolenie ludzkiego losu z uwarunkowania przyczynowego
w filozofii Schopenhauera, Humanistyka i Przyrodoznawstwo 17, Olsztyn 2011
Magee B., The Philosophy of Schopenhauer, Oxford University Press, New York,
1997
Schopenhauer A., Aforyzmy o mądrości życia, tłum. J. Garewicz, Czytelnik,
Warszawa 2000
Schopenhauer A., Metafizyka życia i śmierci, Ethos, Mała Biblioteka Filozofii,
Lublin 1995
Schopenhauer A., Świat jako wola i przedstawienie, TOM I, tłum. J. Garewicz, BKF
Warszawa 1994
131
Przemysław Zawadzki
Schopenhauer A., Świat jako wola i przedstawienie, TOM II, tłum. J. Garewicz, BKF
Warszawa 1995
Schopenhauer A., O wolności ludzkiej woli, przeł. Adam Stogbauer, Etiuda, Kraków
2014
Stecko J., Artur Schopenhauer jako Twórca Prawdziwej Filozofii Zła w Interpretacji
Mariana Zdziechowskiego, HSS, vol. XIX, 21 (2/2014), s. 243-249
Wendland M., Motywy Gnostyckie i Buddyjskie w Filozofii Artura Schopenhauera,
Czasopismo Koła Naukowego Studentów Filozofii, 9-41, Poznań 2001
Wicks R., Arthur Schopenhauer, The Stanford Encyclopedia of Philosophy (Spring
2015 Edition), Edward N. Zalta (ed.), Dostęp:
<http://plato.stanford.edu/archives/spr2015/entries/schopenhauer/>
Żelazny M., Metafizyka Muzyki w filozofii Schopenhauera, Acta Universitatis Nicolai
Copernici, Filozofia 8 (152), 157-167, 1984
Wola i wyzwolenie w filozofii Schopenhauera
Streszczenie
Po zwróceniu uwagi na bliskie związki myśli Schopenhauera z wątkami egzystencjalnymi,
przedstawiona zostanie jego metoda budowania systemu metafizycznego. Okaże się, iż niezbędnym krokiem w jego budowie jest rozpoznanie fundamentalnego metafizycznego składnika rzeczywistości – woli, dlatego poddana krytycznej analizie zostanie możliwość jej
poznania. Mimo wskazania na problematyczność epistemologii woli, dokładnie przedstawiona
zostanie charakterystyka jej roli w uniwersum filozofii Schopenhauera. Wola jako podstawowy składnik istnienia rządzi i przenika cały świat, zawłaszczając sobie także sferę ludzkiego
postępowania. W konsekwencji jest powodem ludzkiego cierpienia. Mechanizm tego
postulowanego przez Schopenhauera zjawiska zostanie omówiony. Ostatnim punktem artykułu
będzie przedstawienie recepty Schopenhauera na wyzwolenie (Befreiung) się spod mocy woli.
Słowa kluczowe: Schopenhauer, wola, wyzwolenie, etyka, filozofia życia
132
Indeks autorów
Binek M................................................................................................................... 9
Borzym K.............................................................................................................. 69
Kopeć A. ............................................................................................................... 90
Krasińska M. ......................................................................................................... 46
Pietrzak B. ............................................................................................................. 58
Pilarz Ł. B. ................................................................................................20, 34, 79
Tryścień R. ............................................................................................................ 99
Zawadzki P. ........................................................................................................ 115
133

Podobne dokumenty