Przeczytaj relację.

Transkrypt

Przeczytaj relację.
Marcinek na Sumo Challenge 2016
Po udanym wyjeździe na zawody robotów w Komprachcicach pod Opolem nieco
odpoczęliśmy (wakacje!) po czym wzięliśmy się do roboty. Do roboty czyli za roboty. Celem był
udział w Międzynarodowych Zawodach Robotów Sumo Challenge w Łodzi. Ze względu na
ograniczoną ilość miejsca (jechaliśmy samochodem) w wyjeździe 19 listopada wzięła udział tylko
połowa Pingwinów. Dla wyjaśnienia dodajmy, że Pingwiny to my wszyscy, czyli członkowie Klubu
Pingwina, a Klub Pingwina to po prostu nasze cotygodniowe, piątkowe spotkania. Wszyscy nie
zmieściliby się po prostu do auta, mimo że jeden z nas był gotów pojechać w bagażniku.
Propozycja, choć ciekawa, została odrzucona, gdyż bagażnik był już zajęty przez roboty. Pojechali
najbardziej zaawansowani w budowie robotów czyli Olek Unruh (Abakus 1), Michał Chojnacki
(G2b), Jerzyk Kozłowski (G2b) oraz Igor Białobłocki (G1a). Towarzyszył nam opiekun oraz
kierowca w jednej osobie czyli p. Krzysztof Modelski.
Zawody odbywały się na terenie słynnej łódzkiej Manufaktury, ale udział w zawodach był tak
absorbujący, że nie mieliśmy sił i czasu by coś obejrzeć. Zaczęliśmy od uwicia sobie gniazdka,
czyli rozłożenia się z naszymi robotami
oraz zrobienia pamiątkowego zdjęcia.
Niewtajemniczonym wyjaśniamy, że widoczny na koszulce trzymanej przez p. Modelskiego napis
„Marcinek RoboTeam” to nazwa naszej drużyny.
Ze względu na dużą liczbę uczestników walki odbywały się w kilku turach. Najdalej zaszedł
zbudowany przez Olka Unruha robot Thunder (widzimy go w powiększeniu i w akcji na zdjęciu).
Thunder znalazł się wśród 8 najlepszych konstrukcji. W walkach o finał poległ w konfrontacji z
pewnym wypasionym typem (oczywiście robotem), który później okazał się być zdobywcą drugiej
nagrody.
Sukces Olka i jego robota nie był jedynym naszym osiągnięciem. Jako przeciwnicy fałszywej
skromności pochwalić możemy się też innymi sukcesami:
1. Robot Leniwcobot – ze względu na nazwę rozbawił organizatorów już w chwili rejestracji. Został
przechrzczony przez nich na Leniwca. Wbrew nazwie poruszał się nieco szybciej niż leniwiec
czego dowód dał podczas zawodów, gdy ku uciesze wszystkich na widok przeciwnika dał drapaka z
ringu i pojechał na ring sąsiedni.
By naszym robotom nie przewróciło się w głowach pozostałe sukcesy podajemy bez ich nazw:
2. Jeden z robotów niemal wszystko przegrał, ale był tak zadziorny i bojowy, że stał się ulubieńcem
publiczności.
3. W naszej kolekcji znalazł się robot, który podczas walki rozpadał się, gubiąc fragmenty
konstrukcji. Zdaniem jego twórcy było to zamierzone, chodziło o to, by zmylić przeciwnika.
Trudno orzec, na ile to było skuteczne, ale niewątpliwą zaletą tej przypadłości było zmuszenie nas
do ruchu. Po każdej walce czołgaliśmy się w poszukiwaniu zgubionych części.
4. Ciekawe zachowanie przejawiał robot, którego można by nazwać psem ale raczej nie psem
bojowym. Jak tylko przeciwnik go dotknął, poddawał się sygnalizując to przewróceniem się na
plecy. Od prawdziwego psa różniło go to, że zamiast czterech łap miał osiem kół oraz to, że nie
szczekał.
Wyliczając nasze sukcesy dodać jeszcze należy wielki sukces naszego opiekuna. Jak sam twierdzi
nigdy w życiu nie zbudował żadnego robota a i tak dostał dyplom uczestnictwa w zawodach czego
dowodem jest zdjęcie.
Na koniec dodajmy jeszcze jeden sukces naszego opiekuna. Za swoje największe osiągnięcie uważa
on mianowicie to, że udało mu się wytrzymać z nami cały dzień, od wczesnego rana do późnego
wieczora. Dodajmy, że nam też udało się z nim wytrzymać. Czyli pełen sukces, było super.
Zanim wyjechaliśmy z Manufaktury zrobiliśmy sobie jeszcze jedną fotkę.
Tekst i zdjęcia Klub Pingwina

Podobne dokumenty