Pobierz nr 43/2013 [format PDF]
Transkrypt
Pobierz nr 43/2013 [format PDF]
Buski Kwartalnik EDUKACYJNY Kwartalnik Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju ISSN 1730-3095 Nr 43/2013 lipiec, sierpień, wrzesień Zespół Szkół w Opatowcu I Powiatowy Konkurs Literacki „Skrzydłem wiatru pisane” W numerze: Barbara Galant, Agnieszka Kaszewska I POWIATOWY KONKURS LITERACKI „SKRZYDŁEM WIATRU PISANE” Lidia Soja FINAŁ X „MAŁEGO” POWIATOWEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO „WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ, BASIA, MICHAEL, MAŁGOSIA, JOHN…” Ewa Charczuk X KONKURS WIEDZY REGIONALNEJ „MOJE PONIDZIE” Monika Kopeć WIELKI KROK MAŁEGO CZŁOWIEKA CZYLI WCZESNE WSPIERANIE ROZWOJU Agnieszka Król CZYM JEST BEZSTRESOWE WYCHOWANIE? Agnieszka Kabat BIBLIOGRAFIA – TWORCZOŚĆ JANA KOCHANOWSKIEGO Monika Ratusznik SO LACHT ÖSTERREICH! REFLEKSJE Z UDZIAŁU W SEMINARIUM W AUSTRII Bartłomiej Grzegorz Sala W CIENIU ŁYSICY I ŚWIĘTEGO KRZYŻA Franciszek Rusak OŚWIATOWE OKRUCHY Barbara Żurek Z ŻYCIA DZIECI Z SAMORZĄDOWEGO PRZEDSZKOLA W PACANOWIE Jan Chruśliński BUSKO-ZDRÓJ, LATA OKUPACJI 1939–1945. W MROKU I WE MGLE… Małgorzata Żydowska, Mirosław Gajda, Kinga Maj, Katarzyna Sojka ZESPÓŁ SZKÓŁ W OPATOWCU Drodzy Czytelnicy! W bieżącym numerze naszego kwartalnikach chcę zwrócić Państwa uwagę na zagadnienie z zakresu bezpieczeństwa, które Ministerstwo Edukacji Narodowej uznało za jeden z ważniejszych kierunków w polityce oświatowej państwa na ten rok. W ostatnim czasie pojawiły się informacje z różnych źródeł o nadużywaniu przez dzieci i młodzież leków. Sprawa jest o tyle poważna, że chodzi o łatwo dostępne w aptekach specyfiki na katar i kaszel, które przyjęte w zwielokrotnionej dawce powodują efekty narkotyczne. Od zarania dziejów wiadomo jest, że każdy lek przedawkowany daje złe efekty, ale skala, o której mówią fachowcy budzi zaniepokojenie. Kluczowe jest jednak pytanie – co powoduje, że dzieci eksperymentują i chcą wrażeń dla nich niepożądanych? Mówiono o stresie, mówiono o depresji, a teraz psychologowie piszą o anomii. „Społeczeństwo w stanie anomii nie potrafi wytworzyć spójnego systemu norm i wartości, który stanowiłby dla jednostek klarowne wytyczne działań” – czytamy w encyklopedii. Jednostka egzystująca w takim społeczeństwie odczuwa niepewność i zagubienie stąd szukanie ucieczki. Czy jest aż tak źle, że coraz bogatsze i światlejsze społeczeństwo, szkoła i inne instytucje nie potrafią zbudować wspólnej linii działania? Jak w tych działaniach pomagają np. media, które przejęły „rząd dusz” właściwie już nad wszystkim? Z pozdrowieniami – Teresa Wójcik Wydaje: Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju Redaktor naczelny: Teresa Wójcik Zespół redakcyjny: Jolanta Maślicha, Teresa Wójcik, Agnieszka Kaszewska, Dorota Kubala, Anna Bątkowska, Ewa Guździoł. Adres redakcji: 28-100 Busko-Zdrój, Al. Mickiewicza 21, tel. (41) 378 18 56 www.podidnbusko.pl e-mail: [email protected] Skład i druk: K azimierska Agencja Drukarska, ul. Przemysłowa 9, 28-500 Kazimierza Wielka, tel. 41 350 2002, www.drukarniakw.pl, e-mail: [email protected] Redakcja nie zwraca materiałów i nie wprowadza merytorycznych zmian w opublikowanych artykułach. Buski Kwartalnik Edukacyjny 1 Barbara Galant • Autorka jest nauczycielką w I Liceum Ogólnokształcącym w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju Agnieszka Kaszewska • Autorka jest nauczycielem bibliotekarzem w Zespole Szkół Specjalnych w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju I POWIATOWY KONKURS LITERACKI „SKRZYDŁEM WIATRU PISANE” Ideą naszego konkursu było rozbudzenie wśród uczniów potrzeby obcowania ze słowem pisanym. Wydawać by się mogło, że w świecie pędzącej cywilizacji i komputeryzacji sztuka pisania zeszła na margines życia kulturowego. Jednak nic nie wskazuje na to, by literatura musiała się obawiać rozwoju technologicznego i postępu. Duże zainteresowanie konkursem wśród młodych twórców rozpoczynających swoją pisarską przygodę zaprzecza tej dość powszechnej tezie. Sądzę, że duża w tym zasługa nauczycieli polonistów, którzy pielęgnują wśród swoich uczniów szacunek wobec poezji i prozy. 2 Wszystkich miłośników literatury szkół podstawowych naszego powiatu, którzy chcieli sprawdzić swoje umiejętności pisarskie Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w BuskuZdroju oraz Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna w Kielcach Filia w Busku-Zdroju zaprosili do udziału w konkursie. Tegoroczna, pierwsza edycja przebiegała pod hasłem „Moje marzenia…”. Uczestnicy, jak na literatów przystało udowodnili, że mają wielkie marzenia i wielką wyobraźnię. Ozdobione przez nich „drzewko marzeń” i zaprezentowane utwory były tego potwierdzeniem. Spośród 39 nadesłanych prac, komisja konkursowa w składzie: pani Aleksandra Gut – przewodnicząca, pani Agnieszka Jasińska oraz pani Anna Śledzik, zakwalifikowała 15 prac. Wszystkie na bardzo wysokim poziomie twórczości literackiej. Na uroczystość wręczania nagród przybyli również zaproszeni goście honorowi: Monika Jędrzejewska, wychowanka Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niepełnosprawnych Ruchowo w Busku-Zdroju oraz Maciej Kmita, tegoroczny maturzysta I LO w Busku-Zdroju. Na początku zebrani wysłuchali poezji zaproszonych, uznanych już, młodych twórców, którzy opowiedzieli o roli poezji w swoim życiu. Korzystając z własnego doświadczenia literackiego udzielili kilku rad swoim młodszym kolegom i koleżankom. Buski Kwartalnik Edukacyjny Ostateczne wyniki wnikliwej oraz burzliwej pracy jury przedstawiają się następująco: Kategoria wiersz •• I miejsce – Aleksandra Bławat, Zespół Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju, opiekun: Grażyna Kopacz. •• II miejsce – Julia Maj, Zespół Placówek Oświatowych w Zbludowicach, opiekun: Barbara Siemieniec. •• III miejsce – Marcelina Załęcka, Zespół Placówek Oświatowych w Szańcu, opiekun: Grażyna Łucarz. Kategoria opowiadanie •• I miejsce – Wiktoria Maj, Zespół Szkół w Opatowcu, opiekun: Małgorzata Żydowska. •• II miejsce – Magdalena Kaszewska, Szkoła Podstawowa nr 2 w Busku-Zdroju, opiekun: Ewa Gunia. •• III miejsce – Agata Marszałek, Szkoła Podstawowa nr 2 w Busku-Zdroju, opiekun: Ewa Gunia. Komisja konkursowa przyznała również wyróżnienia. W kategorii wiersz: •• Nicole Kwolik, Zespół Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju, opiekun: Marzena Noga. •• Klaudia Kmiecik, Zespół Szkół w Opatowcu, opiekun: Małgorzata Żydowska. •• Maria Półtorak, Zespół Szkół w Nowym Korczynie, opiekun: Barbara Bonar. •• Jakub Stasiak, Szkoła Podstawowa nr 2 w BuskuZdroju, opiekun: Jadwiga Kubicka. Buski Kwartalnik Edukacyjny W kategorii opowiadanie: •• Natalia Wójcikiewicz, Zespół Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju, opiekun: Grażyna Kopacz-Sowa. •• Katarzyna Pater, Zespół Szkół w Nowym Korczynie, opiekun: Barbara Bonar. •• Klaudia Nowak, Szkoła Podstawowa nr 2 w Busku-Zdroju, opiekun: Jadwiga Kubicka. •• Karolina Gołdyn, Samorządowa Szkoła Podstawowa w Kamieńczycach, opiekun: Maria Niewiadomska. •• Wiktoria Wojas, Samorządowa Szkoła Podstawowa nr 1 w Kazimierzy Wielkiej, opiekun: Katarzyna Erbel. Zwycięzcy otrzymali nagrody książkowe oraz rzeczowe, pozostali uczestnicy pamiątkowe dyplomy. Miłym akcentem podsumowującym I edycję konkursu będzie wydanie „Antologii nagrodzonych prac”, która została objęta honorowym patronatem Dyrektora Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju – pani Jolanty Maślichy. Antologie zostaną niebawem przesłane do szkół. Organizatorzy pragną raz jeszcze serdecznie podziękować zaproszonym gościom i uczestnikom konkursu za stworzenie szczególnego widowiska oraz dostarczenie wszystkim wielu przemyśleń i wzruszeń. Natomiast nauczycielom – opiekunom, przekazujemy wyrazy uznania za rozbudzanie wrażliwości na piękno języka polskiego oraz za wspieranie rozwoju młodych talentów na literackiej niwie. 3 Lidia Soja • Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Wiślicy oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju FINAŁ X „MAŁEGO” POWIATOWEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO „WSZYSTKIE DZIECI NASZE SĄ, BASIA, MICHAEL, MAŁGOSIA, JOHN…” 17 maja 2013 roku w sali kameralnej Buskiego Samorządowego Centrum Kultury w Busku-Zdroju w kolorowej scenerii odbył się finał X „Małego” Powiatowego Konkursu Recytatorskiego, który w bieżącym roku nosił nazwę „Wszystkie dzieci nasze są, Basia, Michael, Małgosia, John…”. Organizatorem konkursu był Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju. W październiku 2012 r. PODiDN w Busku-Zdroju obchodził jubileusz 10-lecia swojej działalności. Tak się pięknie złożyło, że tegoroczna edycja „Małego” Powiatowego Konkursu Recytatorskiego świętowała również swój jubileusz. To już po raz dziesiąty dzieci prezentowały swoje talenty recytatorskie. Warto tu podkreślić, że obecna jak i poprzednia dyrekcja PODiDN w Busku-Zdroju, doradcy metodyczni oraz nauczyciele konsultanci troszczą się nie tylko o rozwój zawodowy nauczycieli, oferując im szeroką gamę kursów, szkoleń, warsztatów. Pamiętają również o najmłodszych uczestnikach edukacji – dzieciach z klas 0, I, II, III, stwarzając im możliwość rozwijania i prezentowania swoich talentów recytatorskich przed szerszą publicznością. Konkurs recytatorski składa się z 3 etapów: szkolnego, gminnego i powiatowego. Podczas etapów szkolnych i gminnych nauczyciele i koordynatorzy gminni wybrali prawdziwe „perełki recytatorskie”. Trzeci – ostatni etap – powiatowy zakończył zmagania młodych artystów. Do finału przystąpiło 4 ogółem 77 dzieci w poszczególnych kategoriach: 38 uczniów klas „0”–I i 39 uczniów z klas II–III. W etapach gminnych wzięło udział ogółem 296 dzieci. W bieżącym roku szkolnym konkurs swym zasięgiem objął 64 placówki z 12 gmin: •• Busko-Zdrój •• Chmielnik •• Gnojno •• Kazimierza Wielka •• Nowy Korczyn •• Opatowiec •• Pacanów •• Pińczów •• Solec-Zdrój •• Stopnica •• Tuczępy •• Wiślica. Celem konkursu była popularyzacja literatury dziecięcej, rozwijanie dziecięcych talentów i zdolności, ekspresji i wrażliwości estetycznej, doskonalenie wyrazistej mowy, rozwijanie pamięci, prawidłowego interpretowania utworu, podniesienie poziomu kompetencji językowych oraz zasobu słownictwa, wyrabianie odwagi i śmiałości, uświadomienie konieczności respektowania reguł konkursu oraz integrowanie dzieci z różnych szkół i placówek. Na sali BSCK obecni byli nauczyciele, dyrektorzy placówek oświatowych, koordynatorzy gminni, ro- Buski Kwartalnik Edukacyjny dzice i dziadkowie, którzy wspierali młodych artystów w tak ważnym dla nich momencie. Spośród zaproszonych gości na uroczystość przybyli: •• Renata Krzemień – Naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej Starostwa Powiatowego w Busku-Zdroju, •• Magdalena Jastrząb-Wypych, w imieniu Burmistrza Miasta i Gminy Busko-Zdrój Waldemara Sikory •• Jolanta Maślicha – Dyrektor Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w Busku-Zdroju. W bieżącym roku mottem przewodnim konkursu były słowa piosenki Majki Jeżowskiej: „Wszystkie dzieci nasze są, Basia, Michael, Małgosia, John…” – dzieci całego świata, ich zabawy, marzenia, pasje i pragnienia, troski i kłopoty. Mali artyści mogli skorzystać z szerokiego wachlarza poezji dla dzieci i młodzieży polskiej i zagranicznej. Dorośli ze sku- pieniem i z przyjemnością, a niekiedy nawet ze wzruszeniem przysłuchiwali się recytacji wierszy przez najmłodszych artystów. Zwycięzców recytatorskich zmagań wyłoniło jury w składzie: •• Agnieszka Mierzwińska-Mrugała – nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół Specjalnych w Busku-Zdroju; •• Mariola Żak – pracownik artystyczny Buskiego Samorządowego Centrum Kultury w BuskuZdroju; •• Krzysztof Kuchnecki – nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej w Samorządowej Szkole Podstawowej nr 3 w Kazimierzy Wielkiej; •• Edyta Gawor – pracownik Wydziału Edukacji, Kultury Fizycznej i Sportu w Starostwie Powiatowym w Busku-Zdroju. W przerwie konkursu wystąpiły zespoły taneczne z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Wiślicy: „Pulsik”, który prowadzi Pani Anna Majcher i „Puls”, którym opiekuje się Pani Monika Szaruga. Występy artystów zostały przez publiczność nagrodzone gromkimi brawami. Wyniki powiatowych eliminacji przedstawiają się następująco: Kategoria I: klasy 0–I I – miejsce – Kacper Grzywna z klasy I Szkoły Podstawowej w Krzczonowie. Imię i nazwisko nauczy- Buski Kwartalnik Edukacyjny 5 ciela dziecka: Kazimiera Widłak. Autor i tytuł wiersza: Danuta Wawiłow „O Fabianie”. II – miejsce – Kevin Kupiec z klasy I Zespołu Szkół Samorządowych w Wielgusie. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Edyta Gołębiowska. Autor i tytuł wiersza: Jan Brzechwa „Prot i Filip”. III – miejsce – Natalia Stanek z klasy I Szkoły Podstawowej w Brześciu. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Wiesława Żurek. Autor i tytuł wiersza: Maria Terlikowska „Co robiła Irenka”. WYRÓŻNIENIA: Amelia Wach z klasy „0” Niepublicznego Przedszkola „Bajkowe Wzgórze” w Mikułowicach. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Eliza Marciniec. Autor i tytuł wiersza: Jan Brzechwa „Kłamczucha”. Natalia Kaczor z klasy „0” Szkoły Podstawowej w Zborowie. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Teodozja Głowniak. Autor i tytuł wiersza: Irena Suchorzewska „Obrażalska”. Kategoria II: klasy II–III I – miejsce – Jakub Okoński z klasy III Szkoły Podstawowej w Gackach. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Teodozja Kopeć. Autor i tytuł wiersza: Julian Tuwim „O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci”. II – miejsce – Fabian Kozłowski z klasy II Szkoły Podstawowej w Gnojnie. Imię i nazwisko nauczy- 6 ciela dziecka: Elżbieta Ciechanowska. Autor i tytuł wiersza: Aleksander Fredro „Paweł i Gaweł”. III – miejsce – Aleksandra Hajos z klasy II Szkoły Podstawowej nr 1 w Pińczowie. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Dorota Rudnicka. Autor i tytuł wiersza: Danuta Wawiłow „Wędrówka”. WYRÓŻNIENIA: Oliwia Makieła z klasy III Samorządowej Szkoły Podstawowej nr 1 w Kazimierzy Wielkiej. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Dorota Sydoryk. Autor i tytuł wiersza: Ewa Żylińska „Kto się ze mną pobawi?”. Michalina Odo z klasy III Szkoły Podstawowa nr 1 w Busku-Zdroju. Imię i nazwisko nauczyciela dziecka: Anetta Okraj. Autor i tytuł wiersza: Danuta Wawiłow „Wędrówka”. Dla wszystkich uczestników konkursu przygotowano dyplomy za udział, upominki i słodycze ufundowane przez Dyrektora Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli w BuskuZdroju, wydawnictwo MAC i WSiP. Laureaci i wyróżnione w konkursie dzieci otrzymały dyplomy, książki i nagrody rzeczowe. Patronat medialny objął „Buski Kwartalnik Edukacyjny” i „Tygodnik Ponidzie”. Przygotowania do konkursu trwały kilka miesięcy. Nauczyciele i rodzice z ogromną troską zadbali o to, aby każdy młody artysta zaprezentował się najlepiej jak potrafi. W imieniu Dyrektora PODiDN w Busku-Zdroju – Pani Jolanty Maślichy oraz własnym serdecznie dziękuję wszystkim za ogromny trud włożony w przygotowanie dzieci do występu i gratuluję odniesionych sukcesów dzieciom, nauczycielom, rodzicom. Dziękujemy za troskę i bezpieczeństwo jakim milusińscy otoczeni byli przez cały czas, za każdy uśmiech i miłe słowo. Podziękowania przekazuję także dla koordynatorów z poszczególnych Buski Kwartalnik Edukacyjny gmin, dzięki którym przedsięwzięcie przebiegło sprawnie: •• Busko-Zdrój – Danuta Dziadek, Anetta Okraj i Ewa Skrzeszewska •• Chmielnik – Joanna Ślusarczyk •• Gnojno – Małgorzata Terlecka i Teresa Kwiecień •• Kazimierza Wielka – Anna Bijak i Beata Marzec •• Nowy Korczyn – Bogusława Woźniak •• Opatowiec – Teresa Plucińska •• Pacanów – Bogumiła Krzemień •• Pińczów – Maria Latocha i Bernadetta Zientara •• Solec-Zdrój – Dorota Ślusarska i Dorota Dalach •• Stopnica – Anna Majcher i Renata Cesarz •• Tuczępy – Wioletta Kaczmarek •• Wiślica – Beata Szalbirak i Magdalena Kopciara Gorące podziękowania składam na ręce Pani Barbary Guzińskiej – dyrektora Szkoły Podstawo- wej w Siesławicach, artysty plastyka, która przygotowała piękną tęczową oprawę artystyczną sali kameralnej BSCK. Słowa wdzięczności za pomoc i czuwanie nad prawidłowym przebiegiem konkursu kieruję do Pani Agnieszki Kaszewskiej i Pani Anny Śledzik oraz wszystkich pracowników PODiDN w Busku-Zdroju, za ich ogromne zaangażowanie. Mam nadzieję, że „Mały” Powiatowy Konkurs Recytatorski wpisał się na stałe w kalendarz uroczystości przedszkoli i szkół podstawowych i będzie organizowany i kontynuowany przez PODiDN. Zapraszamy więc gorąco do wzięcia udziału w następnej XI edycji „Małego” Powiatowego Konkursu Recytatorskiego. Do zobaczenia i usłyszenia za rok. Ewa Charczuk • Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju Anna Masłowska • Autorka jest wicedyrektorem w Zespole Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju oraz doradcą metodycznym w PODiDN w Busku-Zdroju X KONKURS WIEDZY REGIONALNEJ „MOJE PONIDZIE” Ziemio ty śliczna nad Nidą błękitem Złota od pszenic, posrebrzana żytem Nigdzie na świecie nie bywa tak cudnie Jak na tej ziemi w słoneczne południe. Tam u bezdroży, tam gdzie Boża Męka Po całodziennej pracy naród klęka I swoje modły zanosi w pokorze Nam i tej ziemi – pobłogosław Boże. O ich dawnym funkcjonowaniu świadczą zachowane nazwy: Szczytniki, Grotniki, Kobylniki, Skotniki, Owczary Po spustoszeniach dokonanych przez Tatarów w połowie XIII wieku Ponidzie szybko wróciło do normy. Duże zasługi dla rozwoju tych terenów położył Kazimierz Wielki. Rozwinęły się wówczas dwa duże ośrodki Małopolski: Wiślica i Nowy Korczyn. W Wiślicy znajduje się wspaniały przykład Popularna pieśń ludowa na Ponidzu Tereny Ponidzia były jednym z najgęściej zaludnionych obszarów kraju. Ślady pobytu człowieka zachowały się w postaci kurhanów w Żernikach Górnych i dawnych cmentarzy epoki brązu. Tutaj ukształtowało się silne plemię Wiślan. Pozostałością są potężne grodziska w Stradowie, Wiślicy, Szczaworyżu. We wczesnym średniowieczu obok silnych grodów funkcjonowały tu liczne osady służebne. Buski Kwartalnik Edukacyjny 7 sztuki gotyckiej – kolegiata z pięknymi rzeźbami oraz dom Jana Długosza. Zabytkowe kościoły znajdują się również w Nowym Korczynie, Starym Korczynie, Gorysławicach, Stopnicy i Chotlu Czerwonym. W okresie renesansu Bracia Polscy zwani Arianami osiedlili się w Pińczowie. Z tej epoki pozostały dwa kościoły, kamienice w Mirowie, kaplica świętej Anny wybudowana z kamienia pińczowskiego przez nadwornego budowniczego króla Stefana Batorego – Santi Gucciego. Charakterystycznymi obiektami Ponidzia są kapliczki i światki kamienne wykonane z miejscowego surowca. Nad rzekami, przy drogach zachwycają figurki Chrystusa Frasobliwego, Jana Nepomucena, Świętego Floriana. Z naszym regionem związana była działalność Wincentego Kadłubka, Jana Długosza, Jana Chryzostoma Paska, Hugo Kołłątaja i Adolfa Dygasińskiego oraz Józefa Mortona. Ponidzie, a szczególnie parki krajobrazowe są terenami ciekawymi pod względem krajoznawczym i kulturowym. Nagromadzenie osobliwości przyrodniczych, obiektów archeologicznych, ar- 8 chitektonicznych, śladów wielkiej historii jest tu wyjątkowo liczne. Czy młode pokolenie zna osobliwości naszego regionu? Przekonaliśmy się o tym podczas konkursu Moje Ponidzie. W szranki ruszyli uczniowie z 13 szkół podstawowych reprezentowani przez dwuosobowe drużyny. W tegorocznej edycji konkursu uczniowie zmagali się z zagadnieniami historycznymi dotyczącymi miast Ponidzia, sławnych postaci oraz heraldyki. Nie zabrakło również pytań dotyczących flory Ponidzia, powstawania naturalnych złóż gipsu. Drużyny wykazały się szeroką wiedzą dotyczącą naszej Małej Ojczyzny. Świetnie poradziły sobie z reklamą zabiegów leczniczych stosowanych w naszym słynnym kurorcie. Okazało się, że doskonale znają walory zdrowotne kąpieli siarczkowych, jodkowobromkowych i borowinowych. Komisja miała nielada orzech do zgryzienia oceniając prace plastyczne dotyczące aktywnego wypoczynku w zgodzie z przyrodą. Po dokonaniu oceny prac plastycznych oraz zsumowaniu punktów za poszczególne konkurencje szkoły uzyskały następujące lokaty: Buski Kwartalnik Edukacyjny I miejsce: Szkoła podstawowa nr 3 w Busku-Zdroju, Zespół Szkół w Nowym Korczynie III miejsce: Zespół Placówek Oświatowych w Zbludowicach IV miejsce: Szkoła Podstawowa w Siesławicach V miejsce: Zespół Placówek Oświatowych w Szańcu VI miejsce: Szkoła Podstawowa nr 2 w Busku-Zdroju VII miejsce: Zespół Placówek Oświatowych nr 1 w Busku-Zdroju Monika Kopeć • Autorka jest pedagogiem w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Busku-Zdroju WIELKI KROK MAŁEGO CZŁOWIEKA CZYLI WCZESNE WSPIERANIE ROZWOJU „Dzieciństwo jest dobre dlatego, że każdy dzień zaczyna się na nowo, bez ciężaru dnia wczorajszego” Współczesna wiedza dostarcza wiarygodnych przesłanek, iż dla prawidłowego rozwoju dziecka największe znaczenie mają pierwsze lata życia, zwłaszcza okres edukacji przedszkolnej. We współczesnym świecie poprzez działanie wielu czynników genetycznych, ekonomicznych, społecznych rodzi się coraz więcej wcześniaków, dzieci z zaburzeniami rozwoju, niepełnosprawnych. Nowoczesna medycyna prowadzi działania zmierzające do ratowania zagrożonych ciąż, przedwcześnie urodzonych noworodków, dzieci z głębokimi, nieodwracalnymi schorzeniami. Niestety, często okazuje się, że ratownictwo medyczne to zbyt mało i potrzebna jest wyspecjalizowana, długofalowa, zorganizowana pomoc. Wspomaganie rozwoju powinno być rozpoczęte jak najwcześniej. Jego istotą jest dostarczenie wszechstronnej i systemowej pomocy medycznej, psychologicznej, pedagogicznej. Pomoc udzielona we wczesnym dzieciństwie pozwala skutecznie kompensować występujące u dziecka dysfunkcje i deficyty, ale także zapobiega powstawaniu zaburzeń rozwoju o charakterze wtórnym. Najnowsze badania podkreślają wagę jak najwcześniejszego Buski Kwartalnik Edukacyjny podjęcia działań wspomagających rozwój małego dziecka zagrożonego niepełnosprawnością czy też niepełnosprawnego. A. Twardowski podkreśla, że w pierwszych latach życia układ nerwowy dziecka jest bardzo plastyczny. Oddziaływania terapeutyczne prowadzone we wczesnym dzieciństwie nastawione są na najdalej idącą kompensację deficytów i dysfunkcji przy najmniejszym wysiłku. W pierwszych latach życia następuje najintensywniejszy rozwój sfery poznawczej, fizycznej, językowej, emocjonalnej i społecznej. Wcześnie podjęta terapia powoduje szybszy i harmonijny rozwój w przyszłości. Wczesna pomoc może całkowicie wyeliminować niewielkie zaburzenia i dysproporcje rozwojowe, a u dzieci z poważnymi zaburzeniami powoduje uruchomienie pozytywnego potencjału rozwojowego. Wcześnie podjęta terapia powoduje szybszy i harmonijny rozwój w przyszłości. Wczesna pomoc zapobiega pogarszaniu się stanu zdrowia dziecka. Istnieje wiele przesłanek, które przemawiają za wczesnym diagnozowaniem zagrożeń i zaburzeń w rozwoju oraz podjęciem terapii i wspierania rozwoju dziecka. Są to: •• 50% zdolności człowieka do uczenia się rozwija się w pierwszych czterech latach życia, kolejne 30% wykształca się do ósmego roku życia. 9 •• podczas tych decydujących lat tworzą się drogi nerwowe, na których opiera się cała przyszła zdolność uczenia się. •• we wczesnym okresie rozwoju istnieje wyjątkowo duża plastyczność układu nerwowego oraz związana z tym możliwość korekcji zaburzonych funkcji i kompensacji deficytów. •• istnieje możliwość zahamowania rozwoju wielu zaburzeń o postępującym przebiegu, a czasami nawet zatrzymania niekorzystnych zmian. •• małe dzieci są bardziej podatne na postępowanie terapeutyczne i łatwiej generalizują wypracowane umiejętności i nawyki. •• rodzice małych dzieci mają więcej nadziei zapału, są bardziej zaangażowani we współpracę ze specjalistami. Wspomaganie rozwoju musi obejmować dynamizowanie, wzmacnianie czynników sprzyjających lub utrwalenie korzystnych sił i mechanizmów życiowych. Zdaniem E. Gruszczyk-Kolczyńskiej wspomagając dzieci w rozwoju umysłowym trzeba przestrzegać prawidłowości rozwojowych oraz tych mechanizmów, które regulują proces uczenia się, który należy dostosować do rzeczywistych potrzeb i możliwości rozwojowych dziecka. W procesie wczesnego wspierania rozwoju dziecka szczególną znaczącą rolę, odgrywają rodzice, opiekunowie dziecka. Oni także potrzebują wsparcia, pomocy psychologicznej, między innymi w zakresie obserwowania i interpretacji niepokojących zachowań dziecka, odpowiedniego postępowania i radzenia sobie w nowej i trudnej dla nich sytuacji. Proces wczesnego wspierania rozwoju małego dziecka formułuje określone cele. Cele w odniesieniu do dziecka: •• Systematyczne dążenie do poprawy jakości życia dziecka, do zapewnienia mu pełnego radości, pozbawionego napięć dzieciństwa, pomimo występowania zaburzeń rozwoju. •• Pomoc dziecku w pełnym wykorzystaniu potencjału rozwojowego, jakim dysponuje w zakresie funkcji poznawczych, rozwoju ruchowego, komunikacji i kontaktów społecznych. •• Wyzwalanie i wzmacnianie samorzutnej aktywności społecznej, poznawczej i komunikacyjnej dziecka, przejawianej w różnych formach zabawy. 10 Cele w odniesieniu do rodziców: •• Stopniowe przygotowanie rodziców do roli osób wspomagających rozwój ich dziecka. •• Rozwijanie umiejętności dostrzegania mocnych stron dziecka i stwarzanie dziecku, jak najlepszych warunków rozwoju. W bieżącym roku szkolnym w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Busku-Zdroju powołany został Zespół Wczesnego Wspierania Rozwoju Małego Dziecka. Zadaniem specjalistów odpowiedzialnych za pracę Zespołu jest realizacja zadań skoncentrowanych na celach: •• Ustalenie wielospecjalistycznej diagnozy psychologicznej, pedagogicznej i logopedycznej, •• Prowadzenie indywidualnych i grupowych form terapii, •• Śledzenie rozwoju dziecka, wspieranie rodziny i udzielanie wskazówek dotyczących metod i sposobów pracy z dzieckiem, opieki nad nim w warunkach domowych, •• Informowanie rodziców o systemie usług i zasobach społecznych, które mogą być im przydatne, o możliwych formach pomocy i niezbędnych adresach. Wczesne wspieranie rozwoju jest zatem dla dziecka szansą na pokonywanie trudności rozwojowych. Uzyskują one niezbędne podstawy do rozwoju cech osobowości szczególnie istotnych w zrównoważonym, niezależnym funkcjonowaniu jako osoby dorosłej. Dla rodziców wczesne wspieranie rozwoju dziecka jest szansą na zrozumienie potrzeb dzieci, wzmocnienie się w kompetencjach rodzicielskich, zaakceptowanie trudnej sytuacji w taki sposób, aby rodzina mogła realizować wielorakie cele życiowe. Bibliografia: 1. Cytowska. B, Winczura. B (red.), Wczesna interwencja i wspomaganie rozwoju małego dziecka, Kraków 2008. 2. Gruszczyk-Kolczyńska. E, Intensywne wspomaganie rozwoju dziecka, (w:) Twardowski. A (red.), Wspomaganie rozwoju dziecka z zaburzeniami genetycznymi, Poznań 2008. 3. Serafin. T, (red.), Wczesne wspomaganie rozwoju od chwili wykrycia niepełnosprawności do podjęcia nauki w szkole, Warszawa 2005. Buski Kwartalnik Edukacyjny Agnieszka Król • Autorka jest nauczycielką w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Wiślicy CZYM JEST BEZSTRESOWE WYCHOWANIE? Większość z nas słyszała ten dowcip: W autobusie mały chłopczyk kopie siedzącego naprzeciwko starszego pana. Mama chłopca nie reaguje, w końcu odzywa się któryś z pasażerów: „Może zwróciłaby pani uwagę dziecku?” Mama na to: „Nie, ja go wychowuję bezstresowo.” Na te słowa podniósł się pewien młodzieniec, podszedł do kobiety, wyciągnął gumę z ust, przykleił jej do czoła i powiedział: „Ja też byłem chowany bezstresowo.” Pojęcie bezstresowego wychowania wielu negatywnie kojarzy się z pozwalaniem dziecku na wszystko. Wychowanie bezstresowe nawet laikom w dziedzinie pedagogiki kojarzy się z maksymalną swobodą dzieci, z takim wychowaniem, gdzie potocznie mówiąc „dzieciom wszystko wolno” i „nic nie wolno im powiedzieć”. Takie rozumienie tej idei zniechęca wielu pedagogów do głębszego przyjrzenia się założeniom tej teorii i uporczywego odrzucania niezaprzeczalnych osiągnięć psychologii humanistycznej, które na trwałe weszły i funkcjonują w programach wychowawczych szkół. Nie wolno, nie rozrabiaj, nie ruszaj – dziecko każdego dnia słyszy mnóstwo zakazów i nakazów. Wypowiadamy je odruchowo. Tylko dlaczego im dziecko jest starsze, tym bardziej nic sobie z nich nie robi? To pytanie zadaje sobie niejedna mama. W czym tkwi problem? Nasze babcie powiedziałyby wprost: „Jak sobie dziecko wychowałyście, takie i teraz macie…”. I mają sporo racji. Wielu rodziców, nie do końca rozumiejąc zasady bezstresowego wychowania, pozwala pociechom w zasadzie na wszystko. Starają się być dla nich „dorosłymi kumplami”. Jeśli dziecko się źle zachowa, matki nie reagują, tłumacząc sobie, że on kiedyś z tego wyrośnie. Jednak malec nie mając konkretnych wzorców, nie znając zakazów i nakazów traci orientację. Nawet jeśli tego nie widzimy, czuje się zagubiony. Sztandarowym przykładem są tu kraje skandynawskie, przede wszyst- Buski Kwartalnik Edukacyjny kim Szwecja. Tam na przełomie lat 70. i 80. model bezstresowego wychowania zaczął być niezwykle popularny. Dominował całkowity zakaz karania dzieci klapsem, a wymagania względem ich poprawnego zachowania były minimalne. Według specjalistów doprowadziło to do tego, że pojawiło się pokolenie egoistów, młodych ludzi niezaradnych życiowo, gorzej wykształconych, przekonanych, że wszystko im się należy. Dzieci dorastające w iluzji nie poradziły sobie w rzeczywistym świecie. Do Polski moda na bezstresowe wychowanie przyszła na początku lat 90. Młodzi rodzice byli przekonani, że dzięki tej metodzie ich pociechy bez problemów zdobędą świat, uzbrojeni w poczucie własnej wartości (niczym amerykańskie dzieci). Po latach eksperymentów wracamy jednak do tradycyjnych sposobów na okiełznanie pociech. Są one niezwykle skuteczne, pod warunkiem, że stosujemy je mądrze, z miłością i żelazną konsekwencją Psycholodzy piszą prawie zawsze, że dziecko powinno mieć wyznaczone jasne zasady co mu wolno, a czego nie. To niestety tylko część prawdy na ten temat. Co z tego, że wyznaczymy dziecku co wolno, a czego nie, skoro ono nie ma i tak posłuchu, więc będzie nadal robiło to co zechce. Żeby wymóc na dziecku postępowanie wg naszej woli, a nie jego musimy jako rodzice mieć autorytet. Rodzice, których dzieci są rozpuszczone z pewnością go nie mają i co gorsza z dnia na dzień go nie zbudują. Autorytet polega m.in. na przewadze 11 psychicznej nad inną osobą, a budowanie go opiera się głównie na częstym używaniu przez rodzica słowa? NIE!? Dziecko musi wiedzieć, kto rządzi w domu. Jeśli ojciec nie będzie głową i kierownikiem domu, to ktoś przejmie jego rolę od razu. Zazwyczaj jest to dziecko, które pomiata rodzicami jak tylko chce. Posłuszeństwo nie oznacza, że malec ma być uległy. Jeśli tak się stanie straci poczucie własnej wartości i zacznie się buntować przeciwko karzącym rodzicom. Dlatego prowadź dialog z dzieckiem. Gdy pytasz, dlaczego nie sprząta zabawek, odpowie „Nie, bo nie”. Wtedy wykaż się sprytem. Wykorzystaj słowa dziecka jako tajną broń, dzięki czemu uświadomimy mu ich znaczenie. Smyk chce oglądać swoją ulubione bajkę lub wyciąga rękę po czekoladkę? Odpowiedz „Nie, bo nie”. Konsekwentnie, nawet jeśli zacznie płakać. Rób tak cały dzień. Potem znów poproś o posprzątanie zabawek. Tym razem zrobi to chętnie. W pamięci bowiem ma twoje stanowcze zachowanie i zrozumie, że bunt nie ma sensu. Pogróżki w stylu „Nie posprzątasz, za karę jutro nie obejrzysz telewizji” nie mają sensu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zapomnisz o karze w natłoku codziennych zajęć. Tymczasem złe zachowanie zawsze musi wiązać się z konsekwencjami, nawet jeśli dziecko przez chwilę będzie musiało pocierpieć. Według psychologów dyscyplinę warto wprowadzać nie przy okazji jedynie złych zachowań dziecka, ale na każdym kroku. Choć zabrzmi to zaskakująco, zakazy i nakazy pomagają w osiągnięciu samodyscypliny, która jest niezbędna, by odnosić sukcesy. Uczy dziecko wytrwałości i cierpliwości. Jednym z jej elementów są pochwały. Nic tak dziecku nie sprawia przyjemności (i nie zmusza do wysiłku), jak słowa „Jestem z ciebie dumna”. KILKA ZASAD, O KTÓRYCH ZAWSZE WARTO PAMIĘTAĆ: 1. Żaden wiek dziecka nie może usprawiedliwiać jego złego zachowania. 2. Gdy zwracasz uwagę – nie krzycz. Dziecko w naturalny sposób będzie próbowało cię przekrzyczeć. Jeśli to ono próbuje coś wymusić na tobie krzykiem – odpowiadaj ściszonym głosem. Zmusisz go do skupienia uwagi na tym, co mówisz. 3. Wyrażaj swoje opinie krótkimi zdaniami oraz prostym słownictwem. 12 4. Powiedz dziecku, że ma „to” zrobić, co mu karzesz, a nie pytaj, czy „to” zrobi. 5. Jak najwcześniej ustal granice, których dziecko nie może przekraczać. Już dwuletni smyk powinien wiedzieć, że podnoszenie ręki na dorosłych jest nagannym zachowaniem. 6. Szanuj punkt widzenia malca. Gdy uważasz, że ma rację – nie wstydź przyznać się do błędu. To umocni w nim przekonanie, że jesteś sprawiedliwa. 7. Dotrzymuj obietnic – jeśli przyrzekłaś, że za swoje dobre zachowanie otrzyma nagrodę, bądź konsekwentna. Dziecko świetnie zapamięta, jeśli je oszukasz. Wówczas przestaniesz być dla niego autorytetem, a staniesz się osobą niegodną zaufania. W przypadku kar też bądź konsekwentna. Gdy zapomnisz zwrócić malcowi uwagę, bo będziesz miała mnóstwo spraw na głowie, pomyśli, że wszystko uszło mu „na sucho”. 8. Nie wprowadzaj dyscypliny, gdy złościsz się na dziecko. Podejdź do problemu, gdy przestaniesz się denerwować na swojego skarba. Jednak zasygnalizuj problem. Powiedz: „Teraz jestem na ciebie zła, ale jeszcze do sprawy wrócimy”. 9. Stosuj dyscyplinę głównie po to, aby uczyć, nie karać! Jeśli to już konieczne, dawaj wybór kar. Dziecko ma wtedy świadomość, że wybrało ją sobie samo, a nie ten „zły” rodzic. Bibliografia: •• Beata Rayzacher „Wychowanie bezstresowe?”. •• Jolanta Honkisz „Bezstresowe wychowanie dzieci – czy się sprawdziło i jakie są jego efekty?”. •• Czasopismo „Rodzice” 06/10. Buski Kwartalnik Edukacyjny Agnieszka Kabat • Autorka jest nauczycielem bibliotekarzem w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach, filii w Kazimierzy Wielkiej BIBLIOGRAFIA – TWORCZOŚĆ JANA KOCHANOWSKIEGO Jan Kochanowski urodził się w 1530 r. w Sycynie (ziemia radomska), a zmarł 22 sierpnia 1584 r. w Lublinie (pochowany w Zwoleniu). Kochanowski był wybitnym poetą epoki renesansu, który przyczynił się do rozwoju polskiego języka literackiego. Dzięki jego twórczości literatura polska weszła w krąg europejskiej kultury umysłowej, powstał nowoczesny język poetycki bogaty w formy gatunkowe, wersyfikacyjne, stylistyczne i wątki tematyczne: od wewnętrznych przeżyć człowieka, zainteresowania życiem codziennym do spraw publicznych i ogólnonarodowych. W 1544 r. rozpoczął naukę w Akademii Krakowskiej, kilkuletni pobyt w Krakowie przerywany był sprawami rodzinnymi i nie uwieńczony konkretnymi stopniami akademickimi. Następnie w latach 1551–1552 studia kontynuował w Królewcu. W 1552–1559 r. trzykrotnie przyjeżdżał studiować na Uniwersytecie w Padwie pod kierunkiem wybitnego humanisty F. Robortella. Zdobył wtedy solidne wykształcenie w zakresie filologii, zaczął pisać epigramaty i elegie naśladując twórczość poetów rzymskich. Po powrocie do Polski Jan Kochanowski rozpoczął służbę dworską. Przebywał na dworze magnata Jana Firleja, bpa krak. Filipa Padniewskiego oraz podkanclerza koronnego Piotra Myszkowskiego. W tym okresie włączył się w działalność publiczną, wspierając króla Zygmunta II Augusta i reformatorski ruch egzekucji praw. Lata działalności dworskiej stanowiły najbardziej wszechstronny okres twórczości poetyckiej Jana Kochanowskiego, związane były z atmosferą ideowo-kulturalną Wawelu i renesansowego Krakowa oraz środowiskiem literatów i humanistów. W swych utworach przemawiał językiem refleksji i przestrogi, powagi i żartu, czasami zdobywał się na osobiste wyznania. W 1574 r. wycofał się z życia politycznego, porzucił dwór i zamieszkał w Czarnolesie. Małżeństwo z Dorotą Podlodowską i osiedlenie się poety w Czarnolesie rozpoczęło trzeci okres życia i twórczości Kochanowskiego. Poeta przeżywał tu lata wypełnione szczęściem rodzinnym i spokojną pracą literacką. Jego radość została zakłócona śmiercią dwóch córek: Urszuli i Hanny. Po śmierci ukochanej Urszuli Buski Kwartalnik Edukacyjny opublikował „Treny”, zbiór pod względem artystycznym napisany w sposób nowatorski. Do najważniejszych utworów Jana Kochanowskiego zaliczamy: poematy dydaktyczne („Zuzanna”, „Szachy”, „Zgoda”, „Satyr, albo Dziki Mąż”), „Pieśni”, „Fraszki”, „Treny”, tragedia renesansowa „Odprawa posłów greckich”, „Psałterz Dawidów” – parafrazy psalmów. Poniższe zestawienie bibliograficzne powstało w oparciu o zbiory Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej w Kielcach, Filia w Kazimierzy Wielkiej. Zawiera opisy wydawnictw zwartych i publikacji prasowych. Adresowane jest do uczniów, studentów oraz nauczycieli. Bibliografia podmiotowa I. Druki zwarte: 1. Kochanowski, Jan: Pieśni / Jan Kochanowski; oprac. Ludwika Szczerbicka-Slęk. – Wyd. 4 zm. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1998. Sygn. 28413 Wypożyczalnia 2. Kochanowski, Jan: Treny / Jan Kochanowski; oprac. Maria Renata Mayenowa. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1983. Sygn. 2128 Wypożyczalnia 3. Kochanowski, Jan: Z łacińska śpiewa Słowian muza: elegie, foricenia, liryki / Jan Kochanowski; wstępem poprzedził Zygmunt Kubiak. – Wyd. 2. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982. Sygn. 20381 Wypożyczalnia 4. Kochanowski, Jan: Tam, gdzie „brzegi bursztynem świecą” / Jan Kochanowski; wybrał i wstępem opatrzył Edmund Kotarski. – Gdańsk: Wydawnictwo Morskie, 1984. Sygn. 23107 Wypożyczalnia 5. Kochanowski, Jan: Satyr albo Dziki Mąż / Jan Kochanowski; oprac i posłowiem opatrzyła Paulina Buchwald-Pelcowa. – Warszawa: Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, 1983. Sygn. 21838 Wypożyczalnia 6. Kochanowski, Jan: Odprawa posłów greckich / Jan Kochanowski; il. Feliks Topolski. – Wyd. 29. 13 – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982. Sygn. 21291 Wypożyczalnia 7. Kochanowski, Jan: Psałterz Dawidów / Jan Kochanowski. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982. Sygn. 20780 Wypożyczalnia 8. Kochanowski, Jan: Fraszki / Jan Kochanowski; il. Andrzej Czeczot. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1982. Sygn. 20210 Wypożyczalnia 9. Kochanowski, Jan: Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać / Jan Kochanowski; oprac. Ewa WojniczPawłowska i posłowiem opatrzył Janusz Siatkowski. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1981. Sygn. 19535 Wypożyczalnia 10. Kochanowski, Jan: Sobie śpiewam a Muzom… antologia / Jan Kochanowski; wyboru dokonała Kazimiera Żukowska. – Wyd. 3. – Państwowy Instytut Wydawniczy, 1980. Sygn. 19042 Wypożyczalnia 11. Kochanowski, Jan: Elegie Jana Kochanowskiego / Jan Kochanowski; oprac. Wacław Walecki. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976. Sygn. 14639, 14760 Wypożyczalnia 12. Kochanowski, Jan: Dzieła polskie. T. 1 / Jan Kochanowski; oprac. Julian Krzyżanowski. – Wyd. 8. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976. Sygn. 13146 Wypożyczalnia 13. Kochanowski, Jan: Dzieła polskie. T. 2 / Jan Kochanowski; oprac. Julian Krzyżanowski. – Wyd. 8. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1976. Sygn. 13147 Wypożyczalnia 14. Kochanowski, Jan: Wybór poezji / Jan Kochanowski; oprac. Roman Sobol. – Wyd. 2. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1956. Sygn. 795 Wypożyczalnia Bibliografia przedmiotowa I. Druki zwarte: 1. Abramowska, Janina: Arkadia w Czarnolesie („Pieśń świętojańska o Sobótce” Jana Kochanowskiego) // W: Lektury i problemy / wybór i oprac. Janusz Maciejewski. – Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1976. – S. 11–20. Sygn. 13492 Wypożyczalnia 2. Barycz, Henryk: Z zaścianka na Parnas: drogi kulturalnego rozwoju Jana Kochanowskiego i jego rodu / Henryk Barycz. – Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1981. Sygn. 20055 Wypożyczalnia 14 3. Ceccherelli, Andrea: Renesans: Jan Kochanowski // W: Historia literatury polskiej / pod red. Luigiego Marinellego. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 2009. – S. 70–87. Sygn. 30596 Czytelnia 4. Gąsiorowska-Szmydtowa, Zofia: Jan Kochanowski / Zofia Gąsiorowska-Szmydtowa. – Wyd. 2. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1979. Sygn. 18362 Wypożyczalnia 5. Grzeszczuk, Stanisław: „Treny” Jana Kochanowskiego / Stanisław Grzeszczuk. – Wyd 2. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1988. Sygn. 26435 Wypożyczalnia 6. Grzeszczuk, Stanisław: „Treny” Jana Kochanowskiego: próba interpretacji / Stanisław Grzeszczuk. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1979. Sygn. 1015 P Wypożyczalnia 7. Grzeszczuk, Stanisław: „Wsi spokojna, wsi wesoła…”. Pieśń Panny XII z Sobótki Jana Kochanowskiego // W: Arcydzieła literatury polskiej. T. 1 / pod red. Stanisława Grzeszczuka i Anny Niewolak. – Rzeszów: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1990. – S. 17–36. Sygn. 25397 Wypożyczalnia 8. Grzeszczuk, Stanisław: Jan Kochanowski-„Pieśń IV” z „fragmentów albo pozostałych pism” // W: Lektury Polonistyczne: Średniowiecze-Renesans-Barok. T. 2 / pod red. Andrzeja Borowskiego i Janusza S. Gruchały. – Kraków: Wydawnictwo „Universitas”,1997. – S. 169–195. Sygn. 29085 Wypożyczalnia 9. Grzeszczuk, Stanisław: Kochanowski i inni: studia, charakterystyki, interpretacje / Stanisław Grzeszczuk. – Wyd. 2 zm. – Katowice: Wydawnictwo„Śląsk”, 1988. Sygn. 26203 Wypożyczalnia 10. Grzeszczuk, Stanisław: Manifest poetycki i filozoficzny-„Czego chcesz od nas Panie…?” Jana Kochanowskiego // W: Arcydzieła literatury polskiej. T. 2 / pod red. Stanisława Grzeszczuka i Anny Niewolak. – Rzeszów: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1990. – S. 29–53. Sygn. 26516 Wypożyczalnia 11. Grzeszczuk, Stanisław: Treny Jana Kochanowskiego-o przygodach człowieka myślącego epoki Renesansu // W: Arcydzieła literatury polskiej. T. 1 / pod red. Stanisława Grzeszczuka i Anny Niewolak. – Rzeszów: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1990. – S. 36–56. Sygn. 25397 Wypożyczalnia 12. Grzeszczuk, Stanisław: Zapoznane arcydzieło liryki refleksyjnej-Pieśń IV z fragmentów Jana Kochanowskiego // W: Arcydzieła literatury Buski Kwartalnik Edukacyjny polskiej. T. 3 / pod red. Stanisława Grzeszczuka i Anny Niewolak. – Rzeszów: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1990. – S. 5–25. Sygn. 27279 Wypożyczalnia 13. Jan Kochanowski i epoka renesansu: w 450 rocznicę urodzin poety 1530–1980 / pod red. Teresy Michałowskiej. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1984. Sygn. 22806 Wypożyczalnia 14. Jan Kochanowskiego: interpretacje / pod red. Jana Błońskiego. – Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1989. Sygn. 26615 Wypożyczalnia 15. Jana Kochanowski „Treny” / oprac. Stanisław Grzeszczuk. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1988. Sygn. 26435 Wypożyczalnia 16. Jastrun, Mieczysław: Poeta i dworzanin: rzecz o Janie Kochanowskim / Mieczysław Jastrun. – Wyd. 3. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1980. Sygn. 18696, 18781 Wypożyczalnia 17. Jęśko, Jolanta: Jan Kochanowski / Jolanta Jęśko. – Warszawa: Biblioteka Narodowa, 1985. Sygn. 23863 Wypożyczalnia 18. Kleiner, Juliusz: Zarys dziejów literatury polskiej / Juliusz Kleiner. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1972. – S. 59–81: Jan Kochanowski. Sygn. 9641 Czytelnia 19. Kochanowski: z dziejów badań i recepcji twórczości / wybór i oprac. Mirosław Korolko. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1980. Sygn. 19107, 19190 Wypożyczalnia 20. Korolko, Mirosław: Jana Kochanowskiego żywot i sprawy: materiały, komentarze, przypuszczenia / Mirosław Korolko. – Warszawa: Wydawnictwo „Wiedza Powszechna”, 1985. Sygn. 24041 Wypożyczalnia 21. Kotarski, Edmund: „Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego / Edmund Kotarski. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1991. Sygn. 27626 Wypożyczalnia 22. Krzyżanowski, Julian: Dzieje literatury polskiej / Julian Krzyżanowski. – Wyd. 3. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1979. – S. 77–86: Poezja Jana Kochanowskiego. Sygn. 17090 Czytelnia 23. Krzyżanowski, Julian: Historia literatury polskiej: alegoryzm-preromantyzm / Julian Krzyżanowski. – Wyd. 2. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1964. – S. 171–194: Jan Kochanowski. Sygn. 3605 Czytelnia Buski Kwartalnik Edukacyjny 24. Krzyżanowski, Julian: Poeta czarnoleski: studia literackie / Julian Krzyżanowski; wybór i oprac. Maria Bokszczanin i Helena Kapełuś; wstępem poprzedził Tadeusz Ulewicz. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1984. Sygn. 22425, 22510 Wypożyczalnia 25. Kubiak, Zygmunt: Wędrówki po stuleciach / Zygmunt Kubiak. – Kraków: Wydawnictwo Znak, 1969. – S. 114–131: Co zawdzięczamy Janowi Kochanowskiemu?. Sygn. 6649 Wypożyczalnia 26. Lektury polonistyczne: Jan Kochanowski / pod red. Alberta Gorzkowskiego. – Kraków: Wydawnictwo „Universitas”, 2001. Sygn. 29087 Wypożyczalnia 27. Malicki, Jan: Legat wieku rycerskiego: studia staropolskie / Jan Malicki. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1989. – S. 79–96: „Jan fraszki pisze”. Sygn. 26846 Wypożyczalnia 28. Malicki, Jan: Legat wieku rycerskiego: studia staropolskie / Jan Malicki. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1989. – S. 97–110: Poezja i retoryka. „Treny”. Sygn. 26846 Wypożyczalnia 29. Malicki, Jan: Legat wieku rycerskiego: studia staropolskie / Jan Malicki. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1989. – S. 111–122: Człowiek – tak, ale jaki? O konwencjach antropologicznych w twórczości Jana Kochanowskiego (rekonesans). Sygn. 26846 Wypożyczalnia 30. Mayenowa, Maria Renata: O języku poezji Jana Kochanowskiego / Maria Renata Mayenowa. – Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1983. Sygn. 22041 Wypożyczalnia 31. Mrowcewicz, Krzysztof: Czemu wolność mamy?: antynomie wolności w poezji Jana Kochanowskiego i Mikołaja Sępa-Sarzyńskiego / Krzysztof Mrowcewicz. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1987. Sygn. 25631 Wypożyczalnia 32. Nadolski, Bronisław: Jan Kochanowski: życie, twórczość, epoka / Bronisław Nadolski. – Wyd. 3. – Warszawa: Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, 1966. Sygn. 4430 Wypożyczalnia 33. Niewolak-Krzywda, Anna: W kręgu rzeczy czarnoleskiej / Anna Niewolak-Krzywda. – Rzeszów: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1987. Sygn. 25438, 25484 Wypożyczalnia 34. Nowacka, Teresa: Od starożytności do oświecenia / Teresa Nowacka. – Wyd. 2. – Warszawa: Wydawnictwo „NRT”, 1994. – S. 99–107: Jan Ko- 15 chanowski „Odprawa posłów greckich”. Sygn. 27799 Wypożyczalnia 35. Nowicka-Jeżowa, Alina: Sens życia w Trenie XIX Jana Kochanowskiego // W: Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza: rok XXXII (1997). – Warszawa, 1998: Zarząd Główny Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza, 1998. – S. 37–56. Sygn. 28563 Wypożyczalnia 36. O „Trenach” Jana Kochanowskiego // W: „Treny” Jana Kochanowskiego / oprac. Julian Krzyżanowski. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1970. – S. 5–13. Sygn. 8175 Wypożyczalnia 37. Od Kochanowskiego do Staffa: antologia liryki polskiej / ułożył Wacław Borowy. – Wyd. 4. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1981. Sygn. 19694 Wypożyczalnia 38. „Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego / oprac. Edmund Kotarski. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1991. Sygn. 27626 Wypożyczalnia 39. Pelc, Janusz: „Treny” Jana Kochanowskiego / Janusz Pelc. – Warszawa: Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, 1969. Sygn. 6303 Wypożyczalnia 40. Pelc, Janusz: Jan Kochanowski: szczyt renesansu w literaturze polskiej / Janusz Pelc. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1987. – S. 270–308: „Fraszki nieprzepłacone”. Sygn. 25855 Wypożyczalnia 41. Pelc, Janusz: Jan Kochanowski: szczyt renesansu w literaturze polskiej / Janusz Pelc. – Wyd. 2. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1987. – S. 378–397: „Pasterz… proste pieśni… faunowie”. Sygn. 25855 Wypożyczalnia 42. Pelc, Janusz: Jan Kochanowski: szczyt renesansu w literaturze polskiej / Janusz Pelc. – Wyd.2. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1987. – S. 333–378: „Pieśni… nad złoto droższe”. Sygn. 25855 Wypożyczalnia 43. Pelc, Janusz: Jan Kochanowski w tradycjach literatury polskiej (od XVI do połowy XVIII wieku) / Janusz Pelc. – Wyd. 8. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1965. Sygn. 3915 Wypożyczalnia 44. Pelc, Janusz: Optymizm i tragizm człowieka Renesansu // W: O literaturze polskiej / wybór i oprac. Andrzej Z. Makowiecki. – Wyd. 2 zm. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1971. – S. 38–50. Sygn. 12089 Wypożyczalnia 45. Pelc, Janusz: Wprowadzenie do „Trenów” Jana Kochanowskiego // W: Literatura polska 16 w szkole średniej / pod red. Franciszka Bielaka i Stanisława Grzeszczuka. – Wyd. 2. – Warszawa: Wydawnictwa Szkole i Pedagogiczne, 1975. – S. 76–96. Sygn. 17329 Wypożyczalnia 46. Poeta z Czarnolasu: w czterechsetną rocznicę śmierci Jana Kochanowskiego: zbiór rozpraw / pod red. Pauliny Buchwald-Pelcowej i Jana Pacławskiego. – Radom: Radomskie Towarzystwo Naukowe w Radomiu, 1984. Sygn. 23346 Wypożyczalnia 47. Rytel Jadwiga: Jan Kochanowski / Jadwiga Rytel. – Warszawa: Wiedza Powszechna, 1967. Sygn. 4833 Wypożyczalnia 48. Skwarczyńska, Stefania: Aspekt genologiczny „Fraszek” Jana Kochanowskiego // W: Prace Polonistyczne. Seria XLI (1985) / pod red. Zdzisława Skwarczyńskiego. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1986. – 53–86. Sygn. 24738 Wypożyczalnia 49. Szmydtowa, Zofia: Jan Kochanowski / Zofia Szmydtowa. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1968. Sygn. 5991 Wypożyczalnia 50. Szmydtowa, Zofia: Poeci i poetyka / Zofia Szmydtowa. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1964. – S. 5–37: „Odprawa posłów greckich”: studium morfologiczne. Sygn. 3571 Wypożyczalnia 51. Szmydtowa, Zofia: Poeci i poetyka / Zofia Szmydtowa. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1964. – S. 139–159: Kochanowski na tle polskiego i europejskiego Renesansu. Sygn. 3571 Wypożyczalnia 52. Szmydtowa, Zofia: Poeci i poetyka / Zofia Szmydtowa. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1964. – S. 37–61: Refleksje nad oryginalnością „Odprawy posłów greckich”. Sygn. 3571 Wypożyczalnia 53. Szmydtowa, Zofia: Studia i portrety / Zofia Szmydtowa. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1969. – S. 5–35: Nowa Ariadna, czyli Rzecz o „Pamiątce Janowi na Tęczynie”. Sygn. 7216 Wypożyczalnia 54. Treny Jana Kochanowskiego / oprac. Julian Krzyżanowski. – Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1970. Sygn. 8175 Wypożyczalnia 55. Ulewicz, Tadeusz: „Odprawa posłów greckich” Kochanowskiego // W: O literaturze polskiej: materiały / wybór i opracowanie Andrzej Z. Makowiecki. – Wyd. 2 zm. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1974. – S. 51–60. Sygn. 12089 Wypożyczalnia Buski Kwartalnik Edukacyjny 56. Ulewicz, Tadeusz: Kochanowski Jan // W: Literatura Polska: przewodnik encyklopedyczny. T. 1 / red. nauk. Rafał Łąkowski. – Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1984. – S. 452–454. Sygn. 22753 Czytelnia 57. Ulewicz, Tadeusz: Oddziaływanie europejskie Jana Kochanowskiego: od renesansu do romantyzmu / Tadeusz Ulewicz. – Wyd. 2. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1976. Sygn. 14689 Wypożyczalnia 58. Walecki, Wacław: Jan Kochanowski-poezje łacińskie // W: Lektury Polonistyczne: Średniowiecze-Renesans-Barok. T. 2 / pod red. Andrzeja Borowskiego i Janusza S. Gruchały. – Kraków: Wydawnictwo „Universitas”1997. – S. 115–137. Sygn. 29085 Wypożyczalnia 59. Walecki, Wacław: Jan Kochanowski w literaturze i kulturze polskiej doby Oświecenia / Wacław Walecki. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1979. Sygn. 17384 Wypożyczalnia 60. Walecki, Wacław: Wokół „Trenów” // W: Literackie wizje i re-wizje: materiały pomocnicze dla szkoły średniej / pod red. Mariana Stępnia i Wacława Waleckiego. – Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, 1980. – S. 31–37. Sygn. 18503 Wypożyczalnia 61. Weintraub, Wiktor: Rzecz czarnoleska / Wiktor Weintraub. – Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1977. Sygn. 15041 Wypożyczalnia 62. Wit Labuda, Aleksander: Fraszki Jana Kochanowskiego-poeta w teatrze światła // W: Glosariusz od starożytności do pozytywizmu: materiały do kształcenia literackiego w szkole średniej / pod red. Tadeusza Patrzałka. – Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1992. – S. 90–97. Sygn. 27479 Wypożyczalnia 63. Ziomek, Jerzy: Renesans / Jerzy Ziomek. – Wyd. 6. – Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1996. – S. 253–329: Jan Kochanowski. Sygn. 28253 Czytelnia II. Artykuły z prasy: 1. Bagiński, Paweł: Jana Kochanowskiego „Odprawa posłów greckich” w klasie IX / Paweł Bagiński // „Polonistyka”. – 1958, nr 5, s. 52–58 2. Chałońska, Joanna: Człowiek, dom i świat w twórczości Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego / Joanna Chałońska // „Język Polski w Szkole Średniej”. – 1995/1996, nr 1, s. 44–58 Buski Kwartalnik Edukacyjny 3. Czyżewska-Kasińska, Izabela: O dialogu tekstów z różnych epok / Izabela Czyżewska-Kasińska // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2006/2007, nr 2, s. 35–37 4. Gierszal, Krzysztof: Od Orwella do Kochanowskiego. Czyżby? / Krzysztof Gierszal // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2007/2008, nr 4, s. 46–59 5. Glencowa, Krystyna: Ojciec, dziecko i treny Jana Kochanowskiego / Krystyna Glencowa, Piotr Skowronek // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2001/2002, nr 2, s. 20–34 6. Grzeszczuk, Stanisław: „Czego chcesz od nas Panie…? – manifest poetycki i filozoficzny Jana Kochanowskiego / Stanisław Grzeszczuk // „Język Polski w Szkole Średniej. – 1986/1987, nr 3, s. 13–26 7. Grzeszczuk, Stanisław: Legenda „Hymnu” Jana Kochanowskiego / Stanisław Grzeszczuk // „Wiadomości Kulturalne”. – 1995, nr 41, s. 14 8. Hernas, Czesław: Dylematy wartościowania w liryce J. Kochanowskiego i M. Sępa Szarzyńskiego / Czesław Hernas // „Warsztaty Polonistyczne”. – 1998, nr 2, s. 65–70 9. Imańska, Danuta: Śladami Jana Kochanowskiego. Scenariusz konkursu dla uczniów gimnazjum / Danuta Imańska, Agnieszka Kaczmarska, Elżbieta Kramek // „Biblioteka w Szkole”. – 2008, nr 9, 23–24 10. Jagoszewska, Krystyna: Jak przybliżać uczniom poezję Jana Kochanowskiego?:„Na dom w Czarnolesie” w klasie VII / Krystyna Jagoszewska // „Warsztaty Polonistyczne”. – 1997, nr 2, 13–16 11. Jaroszewska, Ewelina: Szkoły życia Kochanowskiego / Ewelina Jaroszewska // „Polonistyka”. – 2006, nr 9, s. 18–22 12. Kasprzakowa, Barbara: Radość czytania Kochanowskiego / Barbara Kasprzakowa // „Polonistyka”. – 1997, nr 5, s. 283–285 13. Kiraga-Wójcik, Ewa: O interpretacji Muzy Jana Kochanowskiego. Literatura staropolska a współczesna dydaktyka szkolna / Ewa KiragaWójcik // „Język Polski w Liceum”. – 2008/2009, nr 1, s. 68–73 14. Kobylińska, Józefa: Analiza stylistyczno-językowa „Trenów” Jana Kochanowskiego (na przykładzie Trenu IV) / Józefa Kobylińska // „Polonistyka”. – 1991, nr 1, s. 3–10 15. Kotwicka, Irena: Lekcje z pomysłem, czyli jak wnikać w poezję J. Kochanowkiego / Irena Kotwicka // „Warsztaty Polonistyczne”. – 1998, nr 2, s. 7–10 17 16. Krzyworączka, Mariola: O sztuce mówienia do władców, czyli dlaczego warto czytać teksty staropolskie / Mariola Krzyworączka // „Polonistyka”. – 2009, nr 6, s. 56–60 17. Kubiak, Zygmunt: Poeta czarnoleski / Zygmunt Kubiak // „Polonistyka”. – 1997, nr 5, s. 280–282 18. Łaganowska, Maria: O zbieraniu doświadczeń i noszeniu ludzkich przygód (propozycja metodyczna) / Maria Łaganowska // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2007/2008, nr 4, s. 60–71 19. Łopata, Andrzej: Z Kochanowskim we współczesność. Walory i warunki lektury aktualizującej / Andrzej Łopata // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2007/2008, nr 4, s. 26–45 20. Maćkowska, Anna: O „Trenach” i „niebiosów pustkowiu” / Anna Maćkowska // „Warsztaty Polonistyczne”. – 1997, nr 4, s. 27–32 21. Obremski, Krzysztof: „Księga psalmów”-„Skała pięknej Kallijopy”? / Krzysztof Obremski // „Pamiętnik Literacki”. – 1995, nr 1, s. 139–140 22. Ostrowska, Ewa: Dwie fraszki Jana Kochanowskiego / Ewa Ostrowska // „Język Polski”. – 1974, nr 3, s. 161–171 23. Otrębski, Bogdan: Liryka miłosna Jana Kochanowskiego / Bogdan Otrębski // „Polonistyka”. – 1980, nr 6, s. 416–421 24. Otrębski, Bogdan: Przyroda w twórczości Jana Kochanowskiego / Bogdan Otrębski // „ Polonistyka”. – 1984, nr 5/6, s. 341–345 25. Pokrzywniak, Józef: O potędze literatury słów kilka / Józef Pokrzywniak // „Polonistyka”. – 2009, nr 6, s. 6–9 26. Prosnak, Jan: Jan Kochanowski-poeta renesansowego piękna (1530–1584) / Jan Prosnak // „Wychowanie Muzyczne w Szkole”. – 1980, nr 5, s. 247–259 27. Przybyła, Wiesław: Kochanowski jako twórca i mistrz polszczyzny / Wiesław Przybyła // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2007/2008, nr 4, s. 17–25 28. Rzepecka-Roszak, Elżbieta: Sprawy ostateczne na miarę gimnazjalisty / Elżbieta Rzepecka-Roszak //„Język Polski w Gimnazjum”. – 2007/2008, nr 4, s. 80–88 29. Skubis-Rafalska, Agnieszka: Poeta-dworzanin. Dialog ucznia z epoką / Agnieszka Skubis-Rafalska // „Język Polski w Gimnazjum”. – 2008/2009, nr 1, s. 69–85 30. Sokolski, Jacek: „Fortuna radzi…” czyli uwagi o dwóch fraszkach Jana Kochanowskiego / Jacek Sokolski // „Pamiętnik Literacki”. – 1995, nr 2, s. 133–137 18 31. Sokolski, Jacek: „Sybilla prorokuje…” O fraszce „Do Stanisława” (I 63) Jana Kochanowskiego / Jacek Sokolski // „Pamiętnik Literacki”. – 1999, nr 3, s. 149–152 32. Sokolski, Jacek: Nad „Fraszkami” Jana Kochanowskiego / Jacek Sokolski // „Pamiętnik Literacki”. – 1997, nr 2, s. 161–172 33. Stec, Wiesław: Publicystyka Jana Kochanowskiego / Wiesław Stec // „Polonistyka”. – 1984, nr 5/6, s. 323–340 34. Stec, Wiesław J: Jan Kochanowski w świetle najnowszych badań / Wiesław J. Stec // „Polonistyka”. – 1980, nr 6, s. 403–416 35. Szczepańska, Agata: W labiryncie „Fraszek” Jana Kochanowskiego / Agata Szczepańska // „Warsztaty Polonistyczne”. – 2000, nr 4, s. 32– 39 36. Szczerbicka-Slęk, Ludwika: „Treny” Jana Kochanowskiego w świetle estetyki recepcji i oddziaływania / Ludwika Szczerbicka-Slęk // „Pamiętnik Literacki”. – 1973, nr 4, s. 3–22 37. Ślękowa, Ludwika: „Język giętki” Jana Kochanowskiego: próba stylistycznej analizy „Marszałka i Muzy” / Ludwika Ślękowa // „Polonistyka”. – 1995, nr 4, s. 196–200 38. Ulewicz, Tadeusz: Z badań porównawczych nad twórczością Kochanowskiego. Gawęda filologiczna polonisty / Tadeusz Ulewicz // „Ruch Literacki”. – 1975, nr 5, s. 287–303 39. Walecki, Wacław: O Kochanowskim i Krasickim. Kilka uwag z dziejów literackich powiązań / Wacław Walecki // „Ruch Literacki”. – 1975, nr 5, s. 327–333 40. Waligóra, Janusz: Warunki interpretacji tekstu literackiego w szkole ponadgimnazjalnej: na przykładzie fraszki Jana Kochanowskiego „Do gór i lasów” / Janusz Waligóra // „Polonistyka”. – 2007, nr 2, s. 40–45 41. Weintrab, Wiktor: Religia Kochanowskiego a polska kultura renesansowa / Wiktor Weintrab // „Pamiętnik Literacki”. – 1974, nr 1, s. 3–22 42. Włostowski, Stanisław: „Ars poetica”, czyli poeci o poezji (Pieśń XXIV J. Kochanowskiego i „Oda do Mecenasa Horacego”) / Stanisław Włostowski // „Język Polski w Szkole Średniej”. – 1995/1996, nr 4, s. 52–59 43. Ziemba, Kwiryna: Klemens Janicjusz-Jan Kochanowski: dwie koncepcje elegii neołacińskiej / Kwiryna Ziemba // „Pamiętnik Literacki”. – 1998, nr 4, s. 125–137 Buski Kwartalnik Edukacyjny Monika Ratusznik • Autorka jest nauczycielką w Publicznej Szkole Podstawowej i w Publicznym Gimnazjum w Oleśnicy SO LACHT ÖSTERREICH! REFLEKSJE Z UDZIAŁU W SEMINARIUM W AUSTRII To już kolejny raz, kiedy uczestniczyłam w seminarium zagranicznym. Tym razem z bogatej oferty kursów zamieszczonych w katalogu programu Comenius wybrałam seminarium „So lacht Österreich!” Dofinansowanie na wyjazd i pobyt otrzymałam z Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji programu „Uczenie się przez całe życie – Comenius – Mobilność szkolnej kadry edukacyjnej” w ramach projektu „Zagraniczna mobilność szkolnej kadry edukacyjnej w ramach projektów indywidualnych” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego – Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki (Priorytet III Wysoka jakość systemu oświaty, Działanie 3.3 Poprawa jakości kształcenia, Poddziałanie 3.3.1 Efektywny system kształcenia i doskonalenia nauczycieli – projekty systemowe). Autorka tekstu (w środku) z trenerkami – Martina Dolezsal (z lewej) i Helga Mitterhumer (z prawej) Buski Kwartalnik Edukacyjny Seminarium organizowane było w dniach 8.07.2013 – 20.07.2013 przez Bundesministerium für Unterricht, Kunst und Kultur, Referat „Kultur und Sprache”. Uczestnikami byli nauczyciele języka niemieckiego z 19 krajów: Polski, Hiszpanii, Rosji, Ukrainy, Białorusi, Belgii, Czech, Słowacji, Serbii, Kosowa, Bośni i Hercegowiny, Wielkiej Brytanii, Węgier, Australii, Brazylii, Meksyku, Indii, Wietnamu, Stanów Zjednoczonych. O temacie seminarium… Wybór tematu seminarium nie był przypadkowy. Program szkolenia łączący problematykę metodyki nauczania języka niemieckiego z zagadnieniami realioznawstwa dokładnie odpowiadał moim potrzebom – w perspektywie osobistej i zawodowej. Przez dwa tygodnie zajmowaliśmy się kluczowym zagadnieniem szkolenia czyli humorem jako wieloaspektowym zjawiskiem ludzkiej komunikacji i kulturowym fenomenem oddziaływującym na stosunki między ludźmi różnych kultur, zadawaliśmy sobie pytanie, w jaki sposób prezentuje się Austria, gdy z poczuciem humoru czasem łagodnym, czasem sarkastycznym i ironicznym próbuje zmienić nasz punkt widzenia na wydarzenia społeczne, polityczne i kulturalne. Ponadto my jako przedstawiciele różnych państw i kontynentów, a tym samym i kultur zajmowaliśmy się interkulturowym wpływem humoru: Czy przekracza on wszystkie granice czy może jakieś są mu stawiane? Z czego śmieją się w innych krajach i kulturach? A co nie uważa się wcale za śmieszne? O miejscach, w których odbywało się seminarium… Dodatkowym atutem seminarium były miejsca, w których się ono odbywało. Pierwszy tydzień spędziliśmy w Steinbach am Attersee. Mogę śmiało powiedzieć, że kto raz odwiedził to miejsce, ten będzie miał przed oczami jeden z najpiękniejszych krajobrazowo regionów Austrii. Krajobraz, który tworzą zrównoważone przeciwieństwa. Z jednej strony strome skały przechodzą w łagodne wzniesienia, gęste lasy w otwarte przestrzenie pół i łąk, 19 świetlonego słońca tu na ziemi i na tamtym świecie. Natomiast w centrum kultury można zobaczyć fortepian Guldy, jak również oryginalne nuty oraz portet muzyka. Warto również zwiedzić kościół parafialny pod wezwaniem św. Andrzeja, którego położenie daje niezapomniane widoki na jezioro Attersee. Steinbach jest idealnym punktem do licznych wędrówek. Godnym polecenia jest więc wędrówka tzw. Nikoloweg ze Steinbach do Weißenbach. Podczas tej wędrówki mogliśmy oprócz podziwiania otaczającej nas przyrody, również lepiej zintegrować się jako grupa. Wspólne odkywanie Steinbach am Attersee – uczestnicy, trenererz z burmiW drugim tygodniu semistrzem Steinbach narium spokojny Steinbach zaa bezkres nieba odbija się w łagodnych bądź burz- mieniliśmy na tętniący życiem, pełnym turystów liwych wodach jeziora Attersse. I właśnie te przeci- Salzburg. Miasto Salzburg jest stolicą landu o tej wieństwa dają temu miejscu swój szczególny czar. samej nazwie i ma ok. 145 000 mieszkańców. Po zaMalownicza miejscowość leży w krainie gór i jezior kwaterowaniu w hotelu udaliśmy się z przewodniSalzkammergut, u podnóży gór Höllengebirge, kiem na spacer po najważniejszych zabytkach miana wschodnim brzegu jeziora Attersee. W ciągu sta Mozarta, które przedzielone jest przepływającą pierwszego tygodnia mieliśmy wiele okazji i zor- przez nie rzeką Salzach. Stare miasto znajduje się ganizowanych i indywidualnych, by odkrywać po lewej stronie rzeki. Prawy brzeg natomiast okrenajciekawsze i rozkoszować się pobytem w Ste- śla się jako nowe miasto. Oczywiście nie wymienię inbach. Już na samym początku czekała nas miła wszystkich zabytków Salzburga, zaakcentuję tylko niespodzianka, gdyż mieszkaliśmy w tym samym niektóre, które trzeba i na pewno warto zobaczyć. hotelu (Hotel-Gasthof-Föttinger in Seefeld am At- Należą do nich: tersee), gdzie przebywał jeden z najbardziej zna– Twierdza Hohensalzburg rozpościerająca nych osobistości związanych ze Steinbach, kompo- się nad dachami miasta. W całej Europie nie ma tak zytor i dyrektor opery dworskiej – Gustav Mahler. dobrze zachowanej średniowiecznej twierdzy tego To właśnie tu w latach 1893–1896 spędzał letnie rodzaju, której nie dotknął ząb czasu przez stulecia miesiące w hotelu rodziny Föttinger. Do dnia dzi- i pozostaje niewątpliwie symbolem miasta. Kolejką siejszego w ogrodzie tego hotelu znajduje się idyl- można dostać się na sam szczyt twierdzy w kilka licznie położony domek kompozytora, w którym minut. Już sama jazda kolejką działającą od 1892 skomponował części 2. i całą 3. symfonię. Ślady roku jest niezapomnianym wrażeniem, a widoki Mahlera można odnaleźć również w centrum kul- zapierające dech. – Katedra w Salzburgu – wczesnobarokowa tury w Steinbach, gdzie kompozytor został przedstawiony w formie mozaiki. Obok Mahlera następ- monumentalna budowla poświęcona Świętemu nym sławnym mieszkańcem Steinbach był pianista Rupertowi i Virgilowi. Trzy ważne daty znajdują się Friedrich Gulda., który od 1962 roku do dnia śmier- przy wejściu do katedry 774, 1628 i 1959 rok. W 774 ci 27.01.2000 r. żył w Weißenbach, a został pocho- roku pochodzący z Irlandii opat i biskup Virgil konwany na cmentarzu w Steinbach. Pomnik Guldy sekrował pierwszą katedrę. W wyniku pożaru kateprzedstawia kamienną kulę ziemską, opasaną łu- dra uległa zniszczeniu. Arcybiskup Markus Sittikus kiem jako znak oddziaływania muzyki pianisty na rozpoczął odbudowę i właśnie w roku 1628 arcybicałym świecie i jako symbol jedności muzyki, z któ- skup Paris Londron poświęcił ukończoną już katerego wznoszą się złote linie nutowe w stronę roz- drę. Losy wojenne nie oszczędziły budowli. W 1944 20 Buski Kwartalnik Edukacyjny roku bombardowanie zniszczyło kopułę katedry. W ciężkich wojennych czasach arcybiskup Andreas Rohracher kierował odbudową a w roku 1959 została ponownie otwarta. Ciekawostką jest, że w tej katedrze został ochrzczony Joseph Moor, autor tekstu do znanej na całym świecie austriackiej kolędy „Cicha noc”. Jako że miasto jest kojarzone z osobą Wolfganga Amadeusza Mozarta to należy odkryć przynajmniej kilka miejsc poświęconych jego osobie, a jest takich wiele w Salzburgu, np. Plac Mozarta z jego pomnikiem, dom jego urodzenia przy ulicy Getreidegasse, która sama w sobie też jest warta Zwiedzanie Salzburga zobaczenia jako główna ulica handlowa, dom za- zastosowaną metodą były warsztaty dydaktyczmieszkania Mozarta czy Uniwersytet Mozarteum no-metodyczne, podczas których uczestnicy po– Pałac Mirabell z pięknymi ogrodami, fontan- znali wiele ćwiczeń integrujących grupę, ćwiczeń nami obecnie jest siedzibą administracji miasta, językowych skupiających się na różnicach między a sala marmurowa w pałacu służy jako jedna z naj- niemieckim niemieckim a austriackim niemieckim. piękniejszych sal ślubnych. Uczestniczyłam również w warsztatach literackich Tak oto mogliśmy poznawać malownicze po- dotyczących języka humoru, w trakcie których położenie i bogactwo zabytków Salzburga zarówno znałam język satyry, a następnie już w formie twórokiem turysty odkrywającego walory kulturowe czej wszyscy uczestnicy prezentowali swoje własne tego miasta, jak również z punktu widzenia germa- prace satyryczne. Praca na warsztatach opierała się nisty, który syci się każdą nową wiedzą realioznaw- na pracy w grupach. Grupy robocze były wielokrotczą na temat tego niemieckojęzycznego kraju, by nie tworzone, tak by móc pracować z różnymi osownieść do swojej pracy nowe inspiracje. bami. W trakcie warsztatów powstały różnorodne idee projektów lekcji języka niemieckiego z wyO przebiegu seminarium… korzystaniem kulturoznawczego aspektu języka. Program seminarium był różnorodny (wykłady, Wykorzystywaliśmy np. dowcipy, zabawne ilustrawarsztaty, wywiady, prezentacje, prace projekto- cje jako metodę do nauczania języka niemieckiewe). Odbyły się wykłady na temat austriackiego go. Ponadto wypracowaliśmy konretne przykłady niemieckiego, pluracentrycznego charakteru ję- lekcji z wykorzystaniem treści zdobytych już na zyka niemieckiego, aktualnych wydarzeń w Au- seminarium, np: satyra, muzyka, wiersze, obraz, fostrii na podstawie karykatury i kabaretu, humoru tografia. Wszystkie te projekty tworzyliśmy na komw filmach austriackich, powiązań literatury i hu- puterach, prezentowaliśmy przy pomocy rzutnika moru oraz humoru w muzyce. Każdy wykład miał oraz przesyłaliśmy drogą mailową sobie wzajemnie formę interakcji z uczestnikami. Seminarium obej- na bieżąco. Braliśmy też udział w tworzeniu prac mowało też prezentacje połączone z warsztatami projektowych. Pierwszy dotyczył przygotowania metodyczno-dydaktycznymi. Podczas nich dowie- prezentacji na temat poczucia humoru w każdym działam się szczegółów dotyczących Austriackie- z 19 krajów uczestniczących w seminarium. Każdy go Dyplomu Językowego z Języka Niemieckiego, uczestnik prezentował na forum, z czego śmieją się otrzymałam pełną gamę inspiracji i metodycznych w jego kraju, wykorzystując przy tym zdjęcia, filmy, konceptów do interkulturowego, realioznawczego rysunki. Kolejny projekt opierał się na poszukiwanauczania języka niemieckiego z wykorzystaniem niu podczas trwania seminarium śmiesznych rzezeszytów tematycznych (Themenhefte). Kolejną czy, sytuacji, anegdot. Formę końcową projektów Buski Kwartalnik Edukacyjny 21 grupy przedstawiały pozostałym uczestnikom. Tak też powstały prezentacje fotograficzne, nagrywane sytuacje, wywiady z wykorzystaniem technologii informacyjnej, gdyż gotowe produkty końcowe były „obrabiane” na komputerze. Bardzo ważnym punktem programu było tzw. „erlebte Landeskunde”, czyli poznawanie Austrii w codziennych sytuacjach. Braliśmy udział w spotkaniu z panem Franzem Kneißl, burmistrzem gminy Steinbach am Attersee, podczas którego pan burmistrz przedstawiał nam historię gminy, zabytków, sławnych osobistości regionu, jak również zapoznał nas z zadaniami wiejskiego centrum kultury w tej miejscowości. Ponadto mieliśmy możliwość uczestniczenia w wieczorze kabaretowym Ingo Vogl. Uczestniczyłam również w wycieczkach fakultatywnych po obu miejscach, w których odbywało się seminarium (Steinbach am Attersee i Salzburg). Poszerzyłam w ten sposób swoją wiedzę na temat szeroko rozumianej kultury austriackiej z punktu widzenia dwóch landów – Górnej Austrii i Salzburga. Mogę śmiało powiedzieć, że szkolenie miało szeroką bazę metod, by przybliżyć mi nowe spojrzenie na Austrię oraz pozyskać nowe impulsy do uatrakcyjnienia moich zajęć. Jako podsumowanie organizatorzy poprosili nas o wypełnienie ankiety ewaluacyjnej, w której podzieliliśmy się uwagami, refleksjami na temat całości seminarium. Dostaliśmy również informację o możliwości kontaktu drogą mailową z trenerami i referentami. O osobistych doświadczeniach… To był mój kolejny pobyt w Austrii, ale pierwszy w landach Salzburg i Górna Austria. Udział w seminarium umożliwił mi poznanie tych miejsc z wielu różnorodnych stron. Nawiązałam wiele cennych znajomości z innymi nauczycielami języka niemieckiego z całego świata, co sprzyja wymianie poglądów i doświadczeń. Po zakończeniu szkolenia dalej pielęgnujemy kontakt ze sobą. Utworzyliśmy na portalu społecznościowym facebook grupę pod nazwą „So lacht Österreich”, na którym zamieszczamy swoje spostrzeżenia po odbytym kursie, różne materiały związane z nauczaniem języka niemieckiego, różne linki stron poświęcone tej tematyce, wymieniamy swoje doświadczenia zawodowe, projekty lekcji języka niemieckiego, ćwiczenia wspierające nauczanie języka niemieckiego. Seminarium dostarczyło mi również wielu korzyści językowych. Mogłam używać języka w prawdziwych sytuacjach, czy to podczas zajęć, czy w czasie wolnym spędzanym wspólnie z kolegami z całego świata, a to dla mnie jako nauczyciela języka obcego, ma ogromne znaczenie. Jestem zdania, że moje osobiste przeżycia i doświadczenia wpłyną znacząco na rozwój kompetencji językowych moich uczniów, ponieważ mam nadzieję być doskonałym przykładem, że warto się uczyć języka niemieckiego, by mieć możliwość porozumiewania się z ludźmi z całego świata właśnie tym językiem. To daje doskonałą lekcję tolerancji wobec innych kultur, a to co nas łączy to język, którym możemy się porozumiewać. Ponadto niewątpliwie poszerzyłam swój warsztat o nową wiedzę realioznawczą i wzbogaciłam o nowe pomysły wypracowane z innymi uczestnikami seminarium. Tą wiedzę z pewnością wykorzystam w nauczaniu zwłaszcza treści realioznawczych. Jestem zdania, że najlepiej i najbardziej prawdziwie można przekazać wiedzę innym o kraju, ludziach w nim mieszkającym, i ich języku, tylko wtedy gdy doświadczyło się tego osobiście. Bartłomiej Grzegorz Sala • Autor jest historykiem, antropologiem kultury, krajoznawcą, publicystą W CIENIU ŁYSICY I ŚWIĘTEGO KRZYŻA Błyszczy łysina z daleka Na łysym czole wzniesiony Pośród zwałów kamieni Biegiem dziejów zauroczony…. J. Sikorki, Święty Krzyż 22 Polska jest krajem nizinnym – te mało odkrywcze słowa zanotował na szkolnej lekcji geografii chyba każdy Jasio. Ale jak na kraj nizinny, trzeba przyznać, że natura podarowała mu niezwykłą różnorodność pasm górskich – od wyniosłych turni o alpejskim charakterze przez średnich rozmiarów zalesione wierchy aż po niskie góry typu „spacerowego”. Zabawiła Buski Kwartalnik Edukacyjny się też w matematyczne gierki, ofiarując naszemu krajowi trzy górskie łańcuchy różniące się wysokością kulminacji w każdym wypadku o nieomal równe 1000 metrów. I tak nad Karpatami dominuje śmiały wierzchołek Gerlacha (jeszcze kilkadziesiąt lat temu zwanego Garłuchem), sięgający 2654 m, a po polskiej stronie – Rysów, wznoszących się na 2499 m. Mniej więcej o 1000 metrów niższe są Sudety, osiągające na Śnieżce 1603 m. Matematycznego rachunku dość dobrze dopełniają Góry Świętokrzyskie, kulminujące znów 1000 metrów niżej 612 – metrową Łysicą. Górscy turyści zwykle z pewnym pobłażaniem spoglądają na te chyba najniższe w Europie góry. A przecież Góry Świętokrzyskie nie mają się czego wstydzić. Po pierwsze, to co najniższe zawsze jest ciekawe przez swoje „naj”. Po drugie, piękno świętokrzyskich pejzaży nikogo nie pozostawia obojętnym, tak jak cały tutejszy mikroświat, pełen barw, legend i znaczeń. Oddajmy głos ojcu polskiego krajoznawstwa, Aleksandrowi Janowskiemu: Odcięci kordonem granicznym od Karpat i Tatr z Łysicy braliśmy miarę gór. Przez całe życie pamiętam, syn mazowieckich równin, to wrażenie, jakie zrobił na mnie szczyt Łysicy, ukryty w chmurze, i ta droga przez pasmo do Nowej Słupi […]. I widziałem potem Alpy, Pireneje, Bałkan, Apeniny, ale to już nie było to! Kulminację Gór Świętokrzyskich stanowią Łysogóry. Można by powiedzieć, że są one tym dla całego łańcucha, czym Tatry dla Karpat a Karkonosze dla Sudetów. Oczywiście, biorąc pod uwagę świętokrzyską skalę stwierdzenie takie musi nieco bawić, ale przecież nie ulega wątpliwości ani fakt, że ich kulturotwórcza rola była równie doniosła, ani że to właśnie w paśmie łysogórskim bije serce całej krainy owych mini-gór. U jego wschodnich skłonów rozłożyła się Nowa Słupia – ośrodek prehistorycznego hutnictwa, skąd w zielony łysogórski garb wpatruje się zamieniony w kamienny posąg pielgrzym. Skamieniały za swoją pychę nieszczęśnik rozpoczyna Drogę Królewską, prowadzącą na drugi co do wysokości szczyt całych Gór Świętokrzyskich, na Święty Krzyż (595 m), zwany w zamierzchłych czasach Łyścem lub Łysą Górą. Wierzchołek przyozdobiło osławione gołoborze. To tutaj, wśród „gołego od boru” skalnego rumowiska harcować miały na sabatach łysogórskie czarownice. Buski Kwartalnik Edukacyjny Płot nie płot, Las nie las, Wieś nie wieś, Biesie nieś! Przyszła kryska na Matyska, gdy książę Bolesław III Krzywousty wybudował na szczycie klasztor benedyktyński, obdarowany jeszcze w piastowskich czasach (może przez Władysława Łokietka?) relikwiami Krzyża Świętego. Stąd właśnie Łysiec zaczęto nazywać Świętym Krzyżem, a całe góry – Świętokrzyskimi, tak jak nazwy Łysej Góry i Łysicy stworzyły imię Łysogór. To właśnie tu, w klasztornych murach wyrosłych przy skalistym gołoborzu i wspaniałych widokach na Pasmo Jeleniowskie biło drugie – obok Krakowa – serce jagiellońskiej Polski. Tutaj, do narodowego sanktuarium świętokrzyskiego, pielgrzymowali potężni polscy władcy. Przed każdą ważniejszą decyzją czynił to Władysław II Jagiełło, wędrując na górski szczyt pieszo z Nowej Słupi drogą znaną dziś właśnie jako Królewska. Częstochowa już w XV stuleciu zaczęła co prawda robić sporą karierę, ale przecież Jasna Góra przyćmi wszelką konkurencję dopiero w dobie szwedzkiego „potopu”. A tak o urokach ozdobionego gołoborzem i klasztornymi murami wierzchołka Świętego Krzyża pisał Wespazjan Kochowski w utworze W Gnieździe ojczystym: Miłe Gór Świętokrzyskich knieje Na których wiecznie list się zielenieje A z między inszych wyższa pięknym brakiem Zbawiennym Pańskim uczczona jest znakiem W podziemiach osławionego łysogórskiego sanktuarium miejsce wiecznego spoczynku odnalazł niezapomniany książę Jeremi Wiśniowiecki. Niestety, zwłoki niezłomnego wodza mogły spłonąć w którymś z osiemnastowiecznych pożarów, a te które się pokazuje nie muszą wcale być doczesnymi szczątkami dumnego pana na Łubniach. Może dym z płonącego sanktuarium zabrał jego duszę ku niebiańskim stepom?… Z kolei w XIX stuleciu – po wypędzeniu benedyktynów – klasztor i dawne narodowe sanktuarium otoczyły się ponurą sławą ciężkiego więzienia rosyjskiego, a w okresie międzywojennym także polskiego (przebywał 23 tu m.in. Sergiusz Piasecki, ułaskawiony przez prezydenta Ignacego Mościckiego za literackie dokonania). Przez pewien czas istniał tutaj nawet… Instytut Księży Zdrożnych na Łysej Górze. Święty Krzyż rozpoczyna główną grań łysogórską, pokrytą osławioną świętokrzyską Puszczą Jodłową, w cieniu której kryje się urocza kapliczka Świętego Mikołaja – obrońcy przed dziką zwierzyną. Nikt nie opisał tego zakątka lepiej od syna i piewcy świętokrzyskiej ziemi, Stefana Żeromskiego: Puszcza królewska, książęca, biskupia, świętokrzyska, chłopska ma zostać na wieki jako las nietykalny, siedlisko bożyszcz starych, po którym Święty Jeleń chodzi – jako ucieczka anachoretów, wielki oddech ziemi i żywa pieśń wieczności! Puszcza jest niczyja – nie moja, ani twoja, ani nasza, jeno boża, święta! Legendarną puszczą dochodzimy na główny wierzchołek Łysicy (612 m.). Oto skromna, lecz dumna królowa Łysogór, cesarzowa Gór Świętokrzyskich! Ponad kolejnym skalnym gołoborzem – swoistym insygnium najwyższych tutejszych szczytów – wyrasta ku niebu drewniany krzyż. Umieszczonym na nim napisem Królowa woła ku przestworzom: Nieśmiertelnemu królowi wieków, Jezusowi Chrystusowi, głosi cześć i chwałę puszcza jodłowa. Fakt, nigdzie pomiędzy błękitnymi falami Bałtyku a zielonymi kopułami Beskidów nie będziemy wyżej. I bliżej Adresata… Da moja Łysico, moja złota góro, Oj da dana da, Na tobie jedlina stoi kiejby chmura, [bis] Oj da dana da. Da moja Łysico, mój ty złoty lesie, Oj da dana da, Pójdzie w las dziewczyna, już ci grzybki niesie, [bis] Oj da dana da. Nie ma się co wadzić, powiedzą to wszystkie, Oj da dana da, Nie ma to jak nasze Góry Świętokrzyskie, [bis] Oj da dana da. Nie gorzej od znanej pieśni (funkcjonującej zresztą od niedawna jako kielecki hejnał) wielbiła królową Łysogór Katarzyna Zaborowska, zwana „Kaśką spod Łysicy”, w Głosie Puscy Jodłowy: A kce wom ucznojmić, ze jezdem Łysica, Niedaleko Łyso, nizso ma siostrzyca. 24 Siedziba tu lepso niz królewskie trony I trwo dosyć długo, lot ma nawet miliony. Cy mi coś dorówno w stroju i urodzie? A chto tak wywrózy uo descu i pogodzie? Łysica dość stromo – jak na tutejsze warunki – wyciąga swoje zachodnie ramię ku położonej w dole Świętej Katarzynie. Miejscowość, obok fantastycznego usytuowania u stóp królowej Gór Świętokrzyskich, słynie z dostojnego klasztoru, sympatycznej kapliczki i źródełka świętego Franciszka, osiemnastowiecznej „kapliczki Żeromskiego”, na ścianach której niezrównany bard krainy wyrył swój autograf (wielkim i wandalizm wybaczyć trzeba…) oraz pierwszego w dawnej „Kongresówce” schroniska turystycznego z 1910 r. Nieco na południowy zachód od Świętej Katarzyny wznosi się dwuwierzchołkowa Radostowa (451 m.). To głównie o niej myślał Stefan Żeromski, pisząc o swoich „górach domowych”: Przebiegam w marzeniu wyniosłe góry – Łysicę, Łysiec, Strawczaną, Bukową, Klonową, Strużnę – góry moje domowe – Radostową i Kamień – oraz wszystkie dalsze siostrzyce. Ale Góry Świętokrzyskie to nie tylko Łysogóry. To nie w Karpatach ani Sudetach znajdują się dwie najsłynniejsze polskie jaskinie – jurajska Jaskinia Łokietka i Jaskinia Raj, jedna z wizytówek „gór domowych”. Kto nie słyszał też o dębie Bartku? Nie wolno również zapomnieć o dostojnym królewskim zamku w Chęcinach ani o imponujących ruinach osławionego Krzyżtopora w Ujeździe czy warowni górującej ponad Iłżą. Literackich tradycji, obok wszechobecnych śladów Żeromskiego, strzeże dworek Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku – dar narodu polskiego dla tego, który zawładnął jego wyobraźnią. Amator dzikiej przyrody świetnie odnajdzie się w dzikich ostępach Pasma Jeleniowskiego, sympatyk archeologii wśród prehistorycznych sztolni Krzemionek Opatowskich, a wielbiciel nowoczesności – wśród… monumentalnych urządzeń satelitarnych w Psarach-Kątach, dość szczególnej ozdoby Pasma Klonowskiego. Czy zresztą da się wymienić wszystkie atrakcje tych arcyciekawych gór? „Stolicą” świętokrzyskiej krainy pozostają niezmiennie Kielce. To chyba jedyne naprawdę duże polskie miasto – może obok Wałbrzycha – leżące w głębi gór. Miasto okrutnie oszpecone blokowiskami, ale za to przepięknie rozłożone u stóp górskich wierzchołków, ozdobione pałacem biskupów Buski Kwartalnik Edukacyjny krakowskich, słynnym rezerwatem geologicznym na Kadzielni, narciarskimi stokami Telegrafu (408 m) i Pierścienicy (367 m) oraz wspaniałym siedemnastowiecznym klasztorem bernardyńskim na Karczówce (340 m), fundacji biskupa Marcina Szyszkowskiego. Kielce nase, Kielce, Kielce murowane, Oj, niejeden, oj zapłace, Kto sie tam dostanie. A kadyz, to kady, kady, Te niescesne Kielce, Tam kochanie beło moje, Tam najmilse serce. Da i miałam jo kochanie, Utopiełam w studni, Oj, a teraz pokutuje, Jaze w izbie dudni. Ale Góry Świętokrzyskie to nie tylko fascynujące miejsca. To cały literacki świat Stefana Żeromskiego. To epopeja powstańców i partyzantów, mitologia heroizmu i cierpienia. To także fascynujący świat legend i podań. W świecie tym niepodzielnie królują łysogórskie czarownice, a Baba Jaga stała się dla najniższych polskich gór tym, czym Smok Wawelski i Lajkonik dla Krakowa, Syrenka dla Warszawy, Janosik dla Podtatrza a Liczyrzepa dla Karkonoszy. Do tego nowosłupiański skamieniały pielgrzym, wędrujący ponoć w akcie pokuty w stronę sanktuarium na Świętym Krzyżu z zawrotną prędkością jednego ziarnka na rok, zagubiony w górskiej puszczy książę Emeryk i Święty Jeleń, wreszcie – osławiony zbój Madej ze swoim „Madejowym łożem”. Czyżby harnaś z „gór domowych”? Dzielnie zresztą sekundowali mu Barbara Rusinowska i Kak, który starannie ukrył swoje skarby obok założonej przez siebie wioski. Oj lipko, lipko pod Kakoninem Kto cię nańdzie zostanie panem Kulturowym fenomenem Gór Świętokrzyskich były również ludowe poetki z Doliny Wilkowskiej, nie na darmo nazywanej „doliną poetów”. Bo to przecież Maria Cedro-Biskupowa i cytowana już Katarzyna Zaborowska stworzyły niezwykłe zja- Buski Kwartalnik Edukacyjny wisko gwarowej, regionalnej twórczości królestwa Łysogór. Góry kojarzą się zwykle z góralami. Świętokrzyski łańcuch musi jednak na tym polu rozczarować, no chyba że ktoś pragnie operować określeniem „górali niskopiennych”. Niby ziemia tu bardziej kamienista i mniej urodzajna niż w okolicy (zresztą, piętrowy układ roślinności wynika tu w dużej mierze właśnie z różnic w składzie gleby, a nie ściśle z różnic klimatycznych), niby zawsze jest tu nieco chłodniej niż w sąsiednich regionach, ale różnice te są zbyt niewielkie, aby wykształcił się tu bardziej oryginalny styl życia i wyraźna kulturowa odrębność. Nie znaczy to jednak, że świętokrzyski folklor nie jest, a raczej nie był ciekawy. Bogato zdobione gorsety, spódnice (sorca) i serdaki stanowiły ozdobę i chlubę każdej gospodyni. Jej małżonek miał jednak coś z górala, z dumą nosząc guńkę – rodzaj płótnianki. Ale na tym podobieństwa „górali niskopiennych” i tych prawdziwych kończyły się. Brązowa sukmana z czerwonymi wstawkami, a na głowie granatowa rogatywka z również czerwonymi wypustkami lub słomiany kapelusz – oto rasowy mieszkaniec Gór Świętokrzyskich! Kawaler mógł sobie przy tym pozwolić na ozdabianie czapki pawimi piórami, a kapelusza – barwną wstążką. Ach, ta młodzież… Śniezek drobny prósy Za oknem na dworze. My se tu przyndziemy Nitecki, mój Boze. Któro se ukręci, Na wrzeciono zwijo, Spoziro na chłopca Bo mu troche sprzyjo. Jo Janecka lubie I un mi tys sprzyjo, Zawse tu wstępuje, Domeczku nie mijo. Kręć mi sie nitecko Równiutko i długo. Janek mnie zabierze, Nie bede juz sługom. Dziewcyna marzyła O sceściu, mój Boze. Janek w świat odjechoł, Mróz scisnoł na dworze. 25 Świętokrzyska (i ponidziańska) muzyka wykazywała wiele cech przejściowych pomiędzy krainą mazowieckich równin a jurajsko-pogórskim światem Krakowiaków. Głównymi instrumentami były tu skrzypce i basy, wzbogacane dźwiękami bębenków i harmonii. Pieśni charakteryzowała rytmika mazurkowa i trójmiarowe metrum. W krainie przejściowej pomiędzy Mazowszem, a ziemiami Krakowiaków z równym upodobaniem tańczono oberki, mazury, polki i krakowiaki. Najciekawsze przyśpiewki łączyły się z dożynkami i weselem – prawdziwymi festiwalami świętokrzyskiego folkloru. Plon niesiemy, plon, jegomości w dom. Zeby dobrze plonowało, po sto korcy z kopy dało, Plon niesiemy, plon, jegomości w dom. W czasie dożynek najważniejszy był właśnie wieniec, niesiony przez stosowny orszak. Nie mogło się obyć bez ośpiewania oraz życzeń przodownicy dla gospodarza, w którego ręce trafiał złocisty owoc żniw, mający już za sobą drogę przez wieś. Idziemy, idziemy syrokim gościńcem, Razem z nami idzie przodownica z wińcem. Niesiemy wionecek ze scerego złota, Niech ze pon gospodarz otwiro nom wrota. A otworzyć przecież musiał, bo: Nie odom wionecka, nie oddam, nie oddam, Póki som gospodarz tu do nas nie wyjdom. Czemu zresztą miałby nie wyjść po wieniec i życzenia? Dożynki były świętowaniem ukończenia ciężkiej pracy przy żniwach. Ale i przed weselem trzeba się było nieco natrudzić, aby „upolować” tzw. dobrą partię: Chłopoki, chłopoki od Świętego Krzyża, Po co wy lotata aż do Sandomirza. [bis] Lotomy, lotomy po Góry Pieprzowe, Bo tam ładne panny i pomidorowe. [bis] Lotomy, lotomy aż do samej Wisły, Żeby się nam ogórki w beczkach nie zakisły. [bis] Skąd jesteś dziewczyno rodem z Sandomirza, Nie certuj się długo, pocałuj Kaźmirza. [bis] 26 Nic dziwnego, że akurat w Sandomierzu, zamykającym świętokrzyską krainę od południowego wschodu (a leżącym już na pograniczu Podkarpacia), szukano „dobrej partii”. Prastary gród, rozłożony na siedmiu wzgórzach, sławny gotycką katedrą i olśniewającym renesansowym ratuszem, strzeżony z trzech stron przez Bramę Opatowską i wiślaną skarpę, słynął z handlowych tradycji i bogactwa. Nie na darmo od wieków prowadziły tędy kupieckie szlaki oraz trasy rzecznego flisu. Ba, urodzajna lessowa ziemia rodziła nawet szczególnie cenioną odmianę pszenicy – słynną sandomierkę. A z kolei wydanie się za mąż w Kielcach uchodziło pośród niewiast za powód do dumy: W Krakowiem się urodziła, W Żarkachem urodziła, W Warszawiem się wychowała Do Kielc za mąż poszła. Swatom towarzyszy oczywiście cała gama symbolicznych gestów, dwuznaczności i pozorów, tłumaczenia, iż przyszło się wytargować jałówecke na sprzedanie, podawanie (lub nie) kieliszka do przyniesionej wódki. Przed samym ślubem następuje wieczór panieński, okraszony rytualnymi żalami. Oj, nocynojmy ten wionek wić, Mo tu do nas Marysia wyjść. Wyńdzie, wyńdzie i zapłace: „Za koguz jo wionek trace?” Nie tracis go, Maryś, daremnie, Bo sie do cie Jasień garnie. W czasie wesela muzyka towarzyszyła biesiadnikom cały dzień. Nie brakuje jej i w czasie rozplatania warkocza oblubienicy: Da siadajze moja Maryś na dziezy, Oj niechze ci sie złoty warkocyk rozpierzy Droga do kościoła i zabawa stwarzały wyjątkową możliwość do popisu muzykantom. Nawet przybycie pana młodego musiała uświetnić stosowna pieśń: Rzucaj Jonek talarami, Za wionecek, za ruciany, Żeby Maryś nie mówiła, Że za darmo wionek wzięła. Buski Kwartalnik Edukacyjny Pan młody rzeczywiście musiał sporo rzucić talarami. Ale opłacało się – w tym dniu był przecież w centrum zainteresowania. Zwykle po raz pierwszy przywdziewał brązową, świętokrzyską sukmanę. Ochoczo przypinał też do czapki kolorowe tasiemki lub bukiet z białą kokardą. Tyle, że kończył się czas, gdy wypadało mu ozdabiać rogatywkę pawimi piórami… Zadanie uszczęśliwiania gości spadało już na drużbów. A mój starsy druzba Niemas u mnie łaski, A bości nam nie przyniósł Gorzałeczki flaski. A gdzieżeś ty starsy druzba Koślawce, koślawce? Przynieś-ze nam gorzałeczki We flasce, we flasce. Na weselnej zabawie gorzałeczki braknąć nie miało prawa. Tu nikt nikomu niczego nie odmawiał. Inaczej było z „posiedzeniami” bez okazji. Szczególnie „imprezowy” osobnik mógł bowiem trafić w czasie najbliższych dożynek „na języki”: Całą noc pijackie Awantury, krzyki To jakby nie ludzie Tylko z lasu dziki. Ale jesteśmy już przecież nie na dożynkach, ale zabawie weselnej. A tej nie byłoby bez oczepin, które przeprowadzały pannę młodą z grona dziewcząt w towarzystwo statecznych gospodyń. Zasło słoneczko w cimny las, Zdyjmuj wionecek, bo jus cas. Zdyjmuj wionecek ruciany, Włozys cypecek niciany. Klamka więc zapadła. Pan młody zapewne rozważał w tym czasie – bo pewnie nie wcześniej! – wszelkie zyski i straty. A było czego żałować… Juzem się ozenił Już mi zonę dali, Nie będę już pijał Gorzaliny z wami. Buski Kwartalnik Edukacyjny Ale były i zyski. Nie żałuj Jasieniu, oj bitego talara Oj będzie się na Tobie, oj koszula bielała. Wesele ma jednak to do siebie, że szybko mija. Żona zostaje. Źle, gdy jest brzydka, bo ani radości, ani dumy. Ale ładna – to też problem… Kto ma żone ładną I kunia karego, Ten sie nie dorobi Nicego dobrego. Bo do zony ładny To sie chłopcy garną, A kunia karego Złodzieje ukradną. Nie garnij sie, chłopie, Tak do mojej zony, Nim wejdzies do chaty Bedzies pogryziony. Moje charty cujne Kunia mi pilnują, Zalotnikom zony Skóre przegarbują. Niestety, dawny świat świętokrzyskich pieśni już przeminął, tak jak przeminęło życie dawnych gospodarzy i gospodyń, po których żałoba zawsze oblekała się tutaj w białą barwę. Świat ów ożywa jeszcze za sprawą zespołów folklorystycznych, ale to przecież tylko inscenizacja. Na szczęście trwa jego tradycyjna sceneria – niezwykłe pejzaże Gór Świętokrzyskich. Gór pełnych tajemnic, zasiedlonych bohaterami legend, ubogaconych literackimi opowieściami, użyźnionych żołnierską krwią. A więc, jak głosi nieco trywialna, ale urocza piosenka: Hej, chłopaki, hej, chłopaki, Upragniony nadszedł czas! Spakujemy swe plecaki, Świętokrzyski czeka las! Lecz pamiętaj o tym bracie: Wszystkie smutki zostaw w chacie, Masę żarcia weź ze sobą I humor też! Niech nam szumią jodły w górze, 27 Koronami tkwiące w chmurze, Przemierzymy gołoborza I stoki gór zielonych Świętokrzyskich gór! […] Hej, chłopaki, hej, chłopaki, „Bartek” stary, ale chwat! Będą śpiewać o nim żaki Przez następne tysiąc lat! Lecz pamiętaj o tym bracie… Teksty pieśni według wersji z: •• A. Janowski, Wycieczki po kraju, I, Warszawa 1900 •• A. Patkowski, Sandomierskie. Góry Świętokrzyskie, Poznań [1938] •• www.interklasa.pl/portal/dokumenty/m002/ muzyka.html •• www.sandomierskie.com/piosenki/piosenki1.htm Więcej o Górach Świętokrzyskich i ich tradycjach zob. m.in. w: •• Przewodnik turystyczny po gminie Nowa Słupia, red. R. Garus, H. Trepka, Kielce 2003 •• A. Janowski, Wycieczki po kraju, I, Warszawa 1900 •• A. Janowski, Wycieczki po kraju, II, Warszawa 1900 •• A. Patkowski, Sandomierskie. Góry Świętokrzyskie, Poznań [1938] •• J. J. Karpiński, Do Łysogór, Warszawa 1959 •• W. Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1988 •• P. Krzos, R. Podlaski, P. Szczepaniak, D. Wojdan, Świętokrzyski Park Narodowy, Warszawa 2001 •• M. Paszkowski, Góry Świętokrzyskie, Kielce 2000 •• J. Stankiewicz, Legendy świętokrzyskie, Kielce 2002 •• H. Trepka, Ziemia Świętego Krzyża. Historia, kultura, przyroda, Kielce 2010 •• P. Wojtyś, Kielce i okolice, Kielce 2007 •• E. Wołoszyńska, M. Wołoszyński, Góry Świętokrzyskie, Warszawa 2010 Franciszek Rusak • Regionalista, pomysłodawca i inspirator wielu działań społecznych i kulturalnych w Busku. Był dyrektorem buskiego Domu Kultury, współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Buska-Zdroju OŚWIATOWE OKRUCHY W latach 1995/96 na łamach „Tygodnika Ponidzia” zamieściłem kilkadziesiąt miniartykułów dotyczących najważniejszych problemów polskiej oświaty. Problemowe artykuły (wtedy bardzo aktualne) z czasem straciły swoją ostrość i aktualność, choć nie do końca. Były one efektem moich przemyśleń i doświadczeń jakie uzyskałem w ciągu dwudziestoletniej pracy pedagogicznej w tym pięcioletniej na stanowisku wizytatora języka polskiego na cały powiat szprotawski w województwie zielonogórskim. Ponieważ moim zamiarem było przeznaczyć artykuły nie tylko dla nauczycieli, ale również dla zwykłych czytelników, zrezygnowałem z „uczonych”, obszernych opracowań na rzecz krótkich, lapidarnych artykulików mających zaledwie zasygnalizować zaistniałe problemy. Kto będzie chciał, niech w wybrany przez siebie sposób przedyskutuje je albo w szerszym gronie, albo przemyśli je sam. Ponieważ problemy oświaty dotyczą nas wszystkich, myślę, że nikt nie przejdzie wobec nich obojętnie. Wstęp „Oświatowe okruchy” nie są ani artykułami, ani – tym bardziej – próbą całościowego sportretowa- 28 nia oświaty. Są zaledwie sygnałem, że w oświacie też dochodzi do patologii, co wcale nie oznacza, że jest ona cała zainfekowana. Występują tu i ówdzie ogniska zakaźne i ja staram się je lokalizować. „Okruchy” dotyczą przede wszystkim (choć nie wyłącznie) szkolnictwa średniego, które po prostu najlepiej znam. Wychwytuję rzucające się w oczy indywidualne wynaturzenia, bez cienia uogólniania. Szkoły średnie, a szczególnie licea, aby poprawić swą sprawność, powinny ulec częściowej prywatyzacji. Dyrektor prywatnego liceum będzie mógł przede wszystkim swobodnie dobierać kadrę pedagogiczną, nie oglądając się na nic. Obecnie dyrektor nie może i nie chce dokonywać głębokich roszad kadrowych z ogromną szkodą dla jakości nauczania. Nie może, gdyż nawet miernego nauczyciela (byle mianowanego) chroni „Karta”, która praktycznie całkowicie blokuje ewentualne plany zmian. Dyrektor obecnie także nie chce przyjmować nauczycieli doświadczonych, zdolnych i z autorytetem. Woli zatrudniać młodych lub przecięt- Buski Kwartalnik Edukacyjny nych – byleby spełniali podstawowe wymagania, a więc wykształcenie. Zdolni i mądrzy nauczyciele mogliby stać się dla dyrektora potencjalnymi rywalami do stołka dyrektorskiego. Tymczasem młody musi jeszcze poczekać, a mierny nie podskoczy. I w ten oto sposób dokonuje się selekcja negatywna. Wszyscy jednak wiemy, że prywatyzacja szkoły pociąga większe wydatki ze strony rodziców, których obecnie nie stać na odpłatną naukę. I tu jest pies pogrzebany. Nauczyciel – najważniejsze ogniwo w procesie nauczania. Niestety kondycja tego zawodu ma się obecnie bardzo źle. Przez dziesięciolecia zawód ten poddawany był pauperyzacji, indoktrynacji i feminizacji. Jedno gorsze od drugiego. W wyniku tych zabiegów mamy stosunkowo duży procent nauczycieli przypadkowych, zgorzkniałych i bez ambicji. Co wcale nie oznacza, że nie ma jeszcze, na szczęście, nauczycieli z powołania, pełnych werwy i ambitnych. Kolejną – tym razem niedźwiedzią przysługę zawodowi oddała pozornie dobroczynna „Karta nauczycielska”, która w praktyce stała się parasolem ochronnym dla pedagogów przeciętnych a blokadą dla dobrych, ambitnych i utalentowanych. Na początek należałoby przywrócić wysoką rangę nauczyciela poprzez stworzenie mu godnych warunków bytowych. Po wtóre, trzeba dokonać istotnych korekt w „Karcie”. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać. Programy nauczania są ciągle anachroniczne i niezwykle przeładowane. Powstały zapewne przy biurkach teoretyków, którzy nie splamili się pracą z uczniami, za to chcieli się pochwalić swoją erudycją. W programach jest za dużo wiedzy encyklopedycznej oraz terminologii naukowej, a za mało przydatnego w życiu pragmatyzmu. Bogaty program nauczania jest stresujący dla obu stron. Nauczyciele ciągle wyrzucają sobie, że go nie w pełni realizują, a uczniowie popadają w kompleksy, że są niezdolni, skoro nie mogą go opanować w stopniu dostatecznym. A przecież percepcja mózgu jest ograniczona, a zakres wiedzy gwałtownie wzrasta. Nauczyciele mogliby wybierać z programów hasła ich zdaniem niezbędnie potrzebne, gdyby nie tzw. organa kontrolujące, które sprawdzając wiedzę uczniów, nie oceniają ich umiejętności myślenia, lecz rozległość wiedzy. Nauczycielom pozostaje więc do ogłupienia realizować w całości narzucone programy nauczania. Buski Kwartalnik Edukacyjny Korepetycje to bardzo rozpowszechniony obecnie sposób dorabiania sobie do pensji nauczycielskiej. Metoda bardzo stara i przynosząca obu stronom (nauczającej i nauczanej) określone korzyści. Dawniej korepetytorami byli przeważnie starsi uczniowie, którzy pomagali młodszym w zrozumieniu trudniejszych partii materiału. Dziś korepetycje zostały opanowane niemal w całości przez nauczycieli, którzy udzielają pomocy dydaktycznej zarówno obcym uczniom (to jest do akceptacji) jak i swoim (co ma znamiona nadużycia). Udzielanie korepetycji swoim uczniom jest w istocie ukrytą formą łapówki. Nauczyciele często wymuszają korepetycje, a potem zobligowani zapłatą wystawiają pozytywne oceny, niekoniecznie zasłużenie. Jest to postępowanie naganne, gdyż uczy młodego człowieka nieuczciwości i przekonania, że nie wiedza się liczy lecz pieniądze. Niestety, dopóki nauczyciel nie będzie godnie opłacany, dopóty kwitł będzie ów proceder. Wychowanie młodzieży w ocenie starszego pokolenia wypada negatywnie. Młodzież pozbawiona chwalebnego przykładu ze współczesności, przykładu godnego naśladowania, ucieka się na oślep do przyjmowania ideologii obcych naszej kulturze i tradycji. Tu należy upatrywać źródeł przyswajania postaw anarchistycznych i satanistycznych. Są to przykłady skrajne, których nie należy jednakże lekceważyć, gdyż obserwuje się obecnie wyraźne zafascynowanie złem. Kiedy dodamy jeszcze narastający proces schamienia narodu oraz zdziczenia obyczajów, to obraz współczesnego młodego społeczeństwa okaże się zdecydowanie negatywny. Brak tolerancji, lekceważenie cudzej własności, pazerność i hołdowanie mamonie – to najczęstsze cechy współczesnych rodzin, gdzie dorastają nowe pokolenia. I ich język – wulgarny, ordynarny, skrajnie ubogi i grubiański. Aby temu zaradzić, trzeba radykalnych środków i żelaznej konsekwencji w działaniu. Można to osiągnąć tylko przez radykalną reformę oświaty, polegającą nie tylko na zmianie treści nauczania, ale przede wszystkim na przeniesieniu akcentów z dydaktyki na wychowanie. Samokształcenie to metoda samodzielnego pogłębiania lub aktualizowania wiedzy. Nauczyciel w zasadzie powinien być wiecznym uczniem w obliczu ciągle narastającej i zmieniającej się wiedzy. Widocznym tego znakiem winien być bogaty księgozbiór własny oraz nowoczesne 29 oprzyrządowanie w postaci komputera oraz przyszłościowego internetu. Niskie zarobki skutecznie hamują samodoskonalenie się nauczycieli, którzy chwytają się innych, dodatkowych zajęć, aby dorobić do skandalicznie niskich poborów. To z kolei ujemnie odbija się na jakości nauczania. Nauczyciele popadają w rutynę, lekcje stają się nudne i nieciekawe, a w niektórych przypadkach także szkodliwe, gdy podaje się uczniom nieaktualną wiedzę. Hospitacja jest nieodzownym elementem wszelkich wizytacji, instrukcji czy praktyk pedagogicznych. Na ogół hospitujący (nawet z dużą praktyką) mimochodem nanosi w notatkach błędy, potknięcia czy uwagi krytyczne odnośnie oglądanej lekcji. I to jest zgodne z naturą człowieka, że łatwiej mu dostrzec negatywy niż pozytywy. Tymczasem nakazem, obowiązkiem i walorem hospitującego winien być nawyk wychwytywania momentów dodatnich w lekcji. Z długoletniej praktyki wiem, że pochwała udzielona prowadzącemu lekcje daje dużo lepsze rezultaty niż uzasadniona nawet krytyka. Ambitny nauczyciel będzie się starał, aby następne lekcje były jeszcze lepsze. Powiadam: sztuką jest uchwycić w lekcji pozytywy; błędy potrafi wytknąć byle kto. Zawód czy powołanie? – pytanie to zadawano zawsze podczas próby zdefiniowania nauczycielskiej profesji. Dawniej skłaniano się raczej do przypisywania nauczycielowi funkcji misyjnej (paidagogus – z grec. prowadzący chłopca), a taką rolę mógł spełnić tylko człowiek z powołania. Ten model rozumowania obowiązywał bardzo długo. Radykalny zwrot w zdefiniowaniu profesji nauczycielskiej nastąpił w Polsce w latach 70-tych (ub. wieku), kiedy wyraźnie powiedziano, że nauczyciel jest takim samym zawodem jak inne i tak samo jak inne zawody należy go traktować (min. Jerzy Kuberski). Tym stwierdzeniem oddano nauczycielstwu niedźwiedzią przysługę. Pracodawca, czyli państwo, wymagało aby nauczyciel nie był nikim innym, tylko sprawną maszynką do przekazywania wiedzy; z kolei nauczyciel poczuł się zwolniony z ograniczeń jakie niosła wyjątkowość jego zawodu. To sprawiło, że do szkoły trafiła stosunkowo duża grupa nauczycieli z przypadku. Na szczęście nauczycielstwo w swej masie ma nadnaturalną moc samooczyszczania się – i dzięki mu za tę właściwość. 30 Nadzór pedagogiczny to mocno zhierarchizowana i silnie zbiurokratyzowana, ale niezbędna dla prawidłowo funkcjonującej oświaty – formacja. Powinno się ją tworzyć z pedagogów o najwyższych kwalifikacjach i najlepszych osiągnięciach dydaktycznych i wychowawczych. Niestety, w praktyce często jest tak, że ci najlepsi bądź nie chcą, bądź nie mogą się znaleźć w tym gronie wybrańców. Niekiedy dostają się tam ludzie korzystając z tzw. układów lub z braku innej kandydatury. W efekcie wcale nie do rzadkości należą przypadki skrajnie różnego traktowania swoich obowiązków. Jedni hulają po terenie i gnębią beznadziejnymi wytycznymi biednych nauczycieli, a inni potrafią w jednym dniu odwiedzić kilka szkół po to tylko, aby podbić sobie delegację. Zarówno jednych jak i drugich należałoby się czym prędzej pozbyć, gdyż zły wizytator jest gorszy niż żaden wizytator. Klasówki to czołowa zmora wszystkich uczniów, a po prawdzie podstawowa obecnie metoda sprawdzania wiadomości. Kliniczny przykład jak z czegoś normalnego można zrobić wynaturzenie. Nadużywanie klasówek jako metody sprawdzającej zostało wymuszone obowiązkiem wystawiania przez nauczyciela dużej ilości ocen cząstkowych w ciągu semestru. Gorzej – niektórzy nauczyciele uczynili zeń straszak, narzędzie zemsty oraz atrybut władzy i przewagi nad uczniem. Aby być w zgodzie z regulaminem (w jednym dniu może być tylko jedna klasówka) zastępuje się termin „klasówka” słowem kartkówka, test, quiz (a to jeden diabeł) i wtedy robi się w jednym dniu dwa, a nawet trzy sprawdziany pisemne. Zamiast poznawać uczniów w trakcie swobodnej wymiany zdań – ocenia się ich po bezdusznych wypowiedziach pisemnych, w których nie można się poprawić. W obecnej szkole klasówki są zdecydowanym nadużyciem. Radość z przekazywania wiedzy powinna cechować każdego nauczyciela. Można to osiągnąć przygotowując się do każdej lekcji na nowo. Lekcja przemyślana i opracowana koncepcyjnie na nowo dostarczy radości prowadzącemu i uczniom. Śmiertelną pułapką dla nauczyciela jest rutyna wynikła z przekonania, że cały program „ma w jednym paluszku”, więc nie musi się do lekcji przygotowywać. Takie podejście sprawia, że lekcje stają się nudne i nieciekawe. Buski Kwartalnik Edukacyjny Nauczyciel dziwi się jak można nie zapamiętać takich oczywistości, a uczniowie zżymają się, że belfer smęci niemiłosiernie. Ta relacja doprowadza do eskalacji pretensji. Nauczyciel przyjmuje pozę cierpiętnika, że on się tak wysila, a osiąga takie marne wyniki. Z kolei uczniowie z coraz większą niechęcią odnoszą się do przedmiotu i nauczyciela. W skrajnych przypadkach dochodzi do wzajemnej nienawiści. Pedagodzy: więcej radości, entuzjazmu i pomysłowości na lekcjach! Autorytet to nieco zdemonizowany przez nauczycieli ideał, którego z paniczną bojaźnią starają się utrzymać, z odwrotnym niekiedy skutkiem. Tymczasem osiąga się go stosunkowo łatwo. Należy wykazać się przede wszystkim możliwie rozległą wiedzą interdyscyplinarną. Nie udawać jednak, że się jest nieomylnym i wszystkowiedzącym. Poza tym należy być sprawiedliwym w ocenie wszystkich uczniów (nie mieć pupilów i kozłów ofiarnych). Należy być konsekwentnym w stosunku do uczniów i siebie. Traktować poważnie swoje obowiązki. Sprawy konfliktowe rozstrzygać nie jak surowy sędzia, lecz zdolny do kompromisów arbiter. Dobrze mieć poczucie humoru, żyć moralnie, ubierać się modnie lecz nie ekstrawagancko. Nie bać się małych słabostek i śmiesznostek. „Michałki” – tak z żartobliwą pobłażliwością mówi się o przedmiotach artystycznych, czyli wychowaniu muzycznym, plastycznym i fizycznym oraz pracach technicznych. Przedmioty te powinny być odpoczynkiem, przyjemnością i relaksem. Źle zagospodarowane, mogą stać się zmorą ucznia oraz źródłem kompleksów; szczególnie wtedy, gdy nauczyciel za bardzo przejmie się swoją rolą. Więc nie ma sensu „ścigać” się z językiem polskim czy matematyką, lecz zrobić wszystko, aby nauczyć kochania muzyki, plastyki, ruchu oraz prac manualnych. Można tego dokonać, bo w każdym uczniu tkwi taka potrzeba, tylko nie w jednakowym stopniu. Ściągi to jedna z największych hipokryzji w naszej oświacie; zaakceptowana przez uczniów, nauczycieli i rodziców. Uczniowie zmuszeni są do korzystania ze ściąg, gdyż niemożliwym jest opanować ogrom materiału objętego programem. Z kolei nauczyciele (świadomi ograniczoności percepcji ucznia) w zależności od kaprysu łaskawie przyzwalają na ściąganie lub – chcąc ukarać uczniów – nie pozwalają na korzystanie z niedozwolonych pomocy. Buski Kwartalnik Edukacyjny Odpada tu cała strona moralna zjawiska. Z całą jaskrawością problem ten wychodzi na maturze. Dlaczego nauczyciele nie krzyczą, że programy są przeładowane? Ciekawie jak wyglądałyby wyniki każdej matury, gdyby zastosować surowy dozór nad piszącymi? Lepiej więc przymknąć oko, a wtedy i wilk będzie syty i owca cała. I niech się ten smrodliwy światek kręci. Stosunek do swego przedmiotu zdradza charakter nauczyciela. Powinien on, przy całym szacunku do swej specjalizacji, umieć docenić także przedmioty swoich kolegów oraz zrozumieć sytuację uczniów, którzy zmuszeni są pogodzić wygórowane niekiedy ambicje kilku wykładowców. Kochani – nie miejcie pretensji do uczniów, którzy nie lubią waszego przedmiotu. Nie wszyscy muszą być fachowcami w waszej dziedzinie. Luz czy dyscyplina? – podstawowy dylemat prowadzącego lekcje. Jak zwykle w życiu i tutaj najlepszy jest złoty środek czyli zdyscyplinowany luz. Niektórzy (szczególnie młodzi nauczyciele) chcąc być „równi” idą na całość, pozwalając sobie niekiedy na przejście z uczniami na ty; najczęściej zawodzą się srodze, bo im się młodzież wymyka spod kontroli tak dalece, że nie sposób jej potem okiełznać. Inni postępują wprost przeciwnie – stwarzają w klasie psychozę permanentnego zagrożenia. Z lubością patrzą jak trzęsie się ze strachu i zapomina języka w gębie zaszczuta dziewczyna lub skołowany podchwytliwymi pytaniami chłopiec. To prowadzi do ciężkich nerwic u jednych, a do agresji u drugich. Młodzież nie znajdując ludzkiego traktowania, coraz bardziej nienawidzi szkoły. Czy nie warto popracować nad tym, aby nas zaakceptowano, a w konsekwencji polubiono i szkołę i naukę? Niektórym to się udaje. Godność ucznia to największa wartość, o której zachowanie powinni zabiegać sami uczniowie, wychowawcy i rodzice. Niestety, za często jest tak, że jest ona tłamszona przez nauczycieli, którzy niekiedy chłoszczą słowami dotkliwiej niż rózgą. Wyszydzają fizyczne ułomności, pochodzenie i umysłowe mankamenty swoich podopiecznych, którzy w takiej sytuacji czują się bezbronni. Lżeni, nie potrafią się sami obronić. Na sprzeciw wobec nauczyciela nie każdego stać, a poskarżyć się rodzicom nie chcą, bo się wstydzą. Wybierają to co najprostsze – akceptują wyrządzony im despekt. Wszak można z tym żyć. 31 Odarci z honoru i własnej dumy, stają się osobnikami o zwichniętej osobowości, którą zechcą potem przelać na słabszych od siebie. Za wszelką cenę nie dajcie sobie odbierać swojej godności, skarżcie się dyrektorowi, wychowawcy, rodzicom – nie darujcie zniewagi. Nie darujcie zniewagi! Formalizm w nauczaniu czyli sztuka dla sztuki. Polega to na przedmiotowym, a nie twórczym podejściu do programu nauczania. Historyk zamiast wyjaśnić logikę dziejów, każe na pamięć uczyć się dat i tekstów z podręcznika, chemik zamiast akcentować utylitarne strony programu, wymaga pamięciowej znajomości np. liczb atomowych pierwiastków; to samo się dzieje na geografii, fizyce itp. Najgorsze jest to, że ci nauczyciele są przekonani o swojej racji. Przecież gorliwie realizują program i surowo egzekwują podręcznikową wiedzę, ale już nie chcą zmusić się do refleksji, że ta wiedza jest życiowo nieprzydatna. Dydaktyk winien być nie tylko nauczycielem przedmiotu, ale przede wszystkim nauczycielem życia poprzez swój przedmiot. Innymi słowy przedmiot wykładany winien być narzędziem, a nie celem samym w sobie. Umiejętność rozpoznawania predyspozycji umysłowych uczniów winna być silniej opanowana przez nauczycieli aniżeli dotychczas. Jeszcze nie tak dawno obowiązywało zalecenie, które nakazywało nauczycielowi poświęcać więcej uwagi uczniom słabszym, kosztem uczniów uzdolnionych. Wychodzono z założenia, że uczeń uzdolniony i tak sobie poradzi, a trzeba pomóc słabszemu. Prowadziło to do osławionej „urawniłowki”, którą wyśmiewał Młynarski w satyrze „przyszedł walec i wyrównał”. W ten oto sposób nie pozwolono w pełni rozwinąć się bliżej nieokreślonej liczbie uczniów utalentowanych. W nowoczesnej szkole naczelnym zadaniem powinno być łowienie talentów i rozwijanie ich. Żeby już nie było sytuacji, że utalentowanemu do przedmiotów ścisłych uczniowi obrzydzi szkołę nadgorliwy historyk, który się uprze zrobić z niego historyka. Maksymalnie rozwijać trzeba zatem naturalne predyspozycje ucznia, a z pozostałych przedmiotów wyposażyć go zaledwie w dostateczną wiedzę ogólną i umiejętność szukania źródeł wiedzy. To wystarczy. Łapówki to zjawisko na tyle w Polsce powszechne, że przestało być naganne w pospolitym mnie- 32 maniu. Skoro łapówkarstwo kwitnie wśród lekarzy, prawników, urzędników, więc nie mogło ominąć także oświaty. Na skalę masową łapówkarstwo nie występuje jedynie w szkolnictwie podstawowym. W szkolnictwie średnim w zasadzie można za łapówkę zdobyć wszystko, trzeba tylko wiedzieć z kim załatwiać i ile dać. Obecnie mamy już taką sytuację, że istnieje przekonanie, iż tak już musi być. Otóż nie musi i nie może tak być. Walkę z tym zjawiskiem należałoby rozpocząć wielokierunkowo i konsekwentnie. Jednak należy mniemać, że walka nie będzie ani łatwa, ani krótka. A to dlatego, że nie widać dobrej woli z obu stron. Strona dająca zawsze będzie starała się coś załatwić mniejszym kosztem, a strona biorąca będzie zawsze łasa na dodatkowe korzyści. A więc póki co rozwiązania nie ma, za to jest smród. Kodeks ucznia to taka mała, szkolna konstytucja, która powstała w oparciu o wypracowane postulaty nauczycieli, rodziców, uczniów oraz władz oświatowych, a także przy udziale ekspertów z takich dziedzin jak psychologia, socjologia, psychiatria itp. Dokument ten jest o tyle ważny, że pierwszy zapoznaje młodzież z mechanizmami demokracji. Jeżeli stwierdzi ona, że ów dokument nie może być poddany wielorakiej interpretacji (innej dla nauczyciela, a innej dla ucznia) to nie dziw, że w życiu dorosłym tym samym zabiegom podda ustawę zasadniczą czyli konstytucję państwową. Skonstatuje, że przestrzeganie konstytucji jest jeno obowiązkiem „maluczkich”, a nie wszystkich. A stąd już prosta droga do anarchii. Skoro zgodziliśmy się na taki, a nie inny kodeks ucznia, to rygorystycznie wszyscy go przestrzegajmy. Jest to bodaj najważniejszy krok w drodze do wychowania społeczeństwa obywatelskiego. Feminizacja w zawodzie nauczycielskim zdaje się być zjawiskiem stałym, choć niekoniecznie pożądanym. O ile w żłobkach czy przedszkolach kobieta jest wprost nie do zastąpienia, o tyle w szkołach ich nadmiar stwarza sytuację niemal patologiczną. Nauczycielki obok pełnienia funkcji dydaktycznych, pełnią (co naturalne) rolę matek, żon i gospodyń domowych, a z tym wiążą się określone ograniczenia w wykonywaniu zawodu (urlopy macierzyńskie, opieka nad chorymi dziećmi itp.). Nie te uciążliwości są jednak najgorsze. Nienaturalny jest nadmiernie długi okres przemożnego wpływu kobiet na kształtowanie psychi- Buski Kwartalnik Edukacyjny ki chłopców, którzy pozostają zdominowani przez nie przez całe dzieciństwo i młodość, co nie pozostaje obojętne dla kształtowania ich osobowości i charakteru. Chcąc zachować prawidłowy rozwój przyszłego pokolenia (w tym szczególnie chłopców), należałoby skorygować proporcje płci w szkolnictwie. Można tego dokonać tylko poprzez poprawę warunków materialnych nauczycielstwa, na co się nie zanosi. Jesteśmy zatem skazani na patologiczne skrzywienie płci zwanej brzydką. Kształcenie nauczycieli podobnie jak cała oświata winno ulec głębokiej reformie. Obecnie instytuty kształcące nauczycieli wypuszczają na ogół niezłych biologów, filologów czy matematyków, którzy niestety są zaledwie dostatecznymi pedagogami. Ten stan rzeczy spowodowany jest tym, że są „ładowani” wiedzą merytoryczną niby akumulatory, kosztem takich dyscyplin jak psychologia, teoria i metodyka nauczania oraz socjologia i logika. Efekt jest taki, że młodzi adepci zawodu nauczycielskiego całą swą niemałą wiedzę „wciskają” na siłę swoim podopiecznym z pominięciem podstawowych zasad higieny uczenia się oraz nieprzyjmowania do wiadomości ograniczoności percepcji uczniów. Nierzadko się zdarza, że poszerzają niepomiernie i tak już przeładowany program nauczania, po to tylko, aby udowodnić że są mądrzejsi niż podręcznik. A zatem szkoły pedagogiczne zamiast „produkować” pojemne akumulatory i kondensatory wiedzy, winny kształcić wrażliwych i mądrych rzeźbiarzy dusz ludzkich. Samorząd uczniowski to żywa skamielina poprzedniego systemu, w którym się mówiło, że rząd rządzi a partia kieruje. Podobnie egzystują na ogół samorządy uczniowskie, które są wprawdzie uczniowskie, ale daleko im do samorządności. Wybory odbywają się z marszu, bez prawdziwej kampanii wyborczej, a nierzadko kandydatury ustalane są wcześniej w zaciszu gabinetów dyrektorskich. Samorządy mogłyby stać się wspaniałą szkołą wychowania obywatelskiego, gdyby nie nadmierny lęk nauczycieli, którzy panicznie boją się usamodzielnienia uczniów i ich udziału we współdecydowaniu o życiu szkoły. Twórczość własna nauczycieli winna być skutecznym antidotum na rutynę i zgnuśnienie, które są największymi wrogami zawodu. Pedagodzy mają na tym polu ogromny dorobek i wypracowaną tradycję. Niestety – została ograniczona do minimum w okresie PRL, gdzie Buski Kwartalnik Edukacyjny panoszyła się wszechwładna cenzura, dopuszczająca do druku jedynie słuszne, czyli zgodne z linią wrażenia, spostrzeżenia i propozycje. Przejawy samodzielnego myślenia były źle widziane i łagodnie eliminowane. Takie zabiegi spowodowały u części nauczycieli przyjęcie postawy oportunistycznej. Najbezpieczniej siedzieć cicho, nie wychylać się i realizować program – to się nie zginie. Wiadomo, że przy wykonywaniu zawodu twórczego (a takim jest zawód nauczyciela) taka postawa stanowi dla niego śmiertelne zagrożenie. Nic dziwnego, że nauczyciele z czasem gnuśnieją, tetryczeją i mantyczeją i są coraz bardziej obcy dla uczniów. A zatem – nauczyciele do pióra, wszak dysponujecie niezłą wiedzą, nie mniejszym doświadczeniem i ogromnym zapasem przemyśleń własnych. To nie powinno odejść z wami. Praca domowa to nieodłączny element zorganizowanej edukacji. Rzecz w tym, aby stanowiła określony procent w całym procesie nauczania. Tymczasem w naszej oświacie praca domowa zabiera za dużo własnego czasu uczniom, dlatego że niemożliwe jest zrealizowanie zbyt obszernego programu na lekcjach. Dla zachowania zdrowia psychicznego uczniów, należy w sposób racjonalny zadysponować ich czasem dzieląc go proporcjonalnie na naukę, rozrywkę i odpoczynek. Wszelkie zachwianie proporcji prowadzi do wynaturzenia. Ono już jest wyraźnie dostrzegalne, zważywszy, że współczesna szkoła jest coraz bardziej stresogenna. Stres powodowany jest chronicznym poczuciem winy, że nie wszystkie lekcje zostały odrobione. A one nie zostały odrobione, bo być nie mogły – mimo najszczerszych chęci ze strony uczniów. To z kolei wpędza ich w kompleks niższości, że widocznie są mało zdolni, skoro nie mogą opanować podstawowego materiału. Zamiast samorealizować się na zajęciach pozalekcyjnych i pozaszkolnych, próbują odrobić zaległości, przeznaczając coraz więcej czasu na naukę. To wywołuje coraz większe zmęczenie i nakręca spiralę stresu. Pedagodzy! – krzyczcie wielkim głosem, że nasze programy nauczania są beznadziejnie przeładowane wiedzą, która jest psu na budę potrzebna. Godziny wychowawcze pełnią najczęściej analogiczną funkcję jak karciany joker, który w pewnych grach zastępuje dowolną kartę. Podobnie jest z godzinami wychowawczymi. Wykorzystywane są one przez wychowawców, którzy z różnych przyczyn opóźnili się z realizacją programu, więc 33 nadrabiają go na lekcjach wychowawczych. Poza tym wykonuję się zaległą pracę biurokratyczną (analiza absencji uczniów, uzupełnianie dziennika lekcyjnego, statystyka). Od czasu do czasu zdarzy się, że wychowawcy podejmą próbę zerwania ze stereotypem, ale zniechęceni dodatkowym wysiłkiem i nie zawsze satysfakcjonującymi efektami, szybko się wycofują z eksperymentu i powracają do „bezpiecznej” sztampy. Wszystko wskazuje, że „póki co”, nadal będzie nudno, monotonnie i bez koncepcji. Samopomoc uczniowska to zapomniana już prawie forma pomocy uczniom mającym kłopoty z opanowaniem materiału. Samopomoc była udzielana nieodpłatnie, wyrabiała więc u uczniów udzielających pomocy nawyk altruizmu oraz wrażliwość i bezinteresowność. Dziś korepetycje zostały niemal w całości opanowane przez nauczycieli, którzy z tego procederu stworzyli sobie niezłe źródło dochodu. Uczniowie pomagają sobie wzajemnie, ale najczęściej na zasadzie odpłatności. Mniej zdolni i do tego biedni, nie mają żadnych szans. Wypadają z gry. A ich zdolniejsi koledzy rosną na samolubnych egoistów, obojętnych na kłopoty bliźnich. Zajęcia pozalekcyjne tak bardzo związane z polską szkołą, przeżywają – z powodu mizerii w oświacie – najtrudniejsze bodaj chwile. Panowie ekonomiści zza biurka szukając rezerw, znaleźli je poprzez likwidację zajęć pozalekcyjnych. Tymczasem nie wiedzą, jaką tym posunięciem wyrządzają szkodę. Otóż zajęcia pozalekcyjne to nie tylko rozwijanie indywidualnych predyspozycji uczniów, to także skuteczna terapia antystresowa spowodowana bardziej prywatnym kontaktem nauczyciela i ucznia, kiedy jeden nie musi być wysokim sędzią, a drugi podległy ciągłej kontroli i ocenie podwładnym. Zajęcia pozalekcyjne powodują większą zażyłość ucznia ze szkołą i sprawiają, że staje ona bardziej ludzka, bardziej strawna. Wśród różnorakich form zajęć pozalekcyjnych, za bodaj najważniejsze, należy uznać uprawianie sportu oraz uczestnictwo w zespołach muzyczno-wokalno-tanecznych. Gdybyż o tym chcieli wiedzieć jajogłowi decydenci? W mundurkach czy bez? – ten zdawałoby się błahy dylemat jest dużo ważniejszy, aniżeli się nam na ogół wydaje. Wprowadzenie jednolitego stroju w szkole powoduje że: •• uczniowie wyrabiają w sobie poczucie przynależności do pewnej zbiorowości oraz odpowiedzialność za jej image, 34 •• rodzi się wśród uczniów wewnętrzna solidarność i poczucie wspólnoty, •• zanikają różnice powodowane przez mniej lub więcej atrakcyjny ubiór, •• ujawniają się i funkcjonują takie cechy jak skromność, tolerancja i altruizm, Z kolei zezwolenie na nieograniczoną różnorodność stroju rodzi: •• anonimowość, a wraz z nią zanik poczucia przynależności do określonej grupy, •• skrajny indywidualizm, powodujący egotyzm, nietolerancję i egoizm, •• niezdrową rywalizację polegającą na błędnym przekonaniu, że ten jest lepszy, kto lepiej i modniej ubrany, •• takie cechy jak próżność, pychę, małostkowość i nietolerancję. Mimo oczywistych pozytywów, zarówno uczniowie, jak i ich rodzice, bronią się jak mogą przed wprowadzeniem mundurków. Świadectwa szkolne są dokumentami zaświadczającymi o ukończeniu klasy lub szkoły oraz informującymi o stopniu opanowania przez ucznia określonego programem materiału. Niestety, na skutek nadmiernej fetyszyzacji tego dokumentu, stał się on nie do końca wiarygodny. Bywa więc niekiedy, że stopnie na świadectwie są nieadekwatne do rzeczywistej wiedzy jaką przyswoił sobie uczeń, przez co cenzurka nabiera wartości zwykłego świstka papieru. Pomimo tego, ma ono magiczną właściwość, na którą zdają się wszyscy godzić. Na szczęście w tej mierze wiele się zmienia i pracodawcy zanim przyjmą nowego pracownika, pierwej sprawdzą jego rzeczywiste umiejętności a nie patrzą na często iluzoryczną cenzurkę. A swoją drogą, czy zdarzył się przypadek, żeby nauczyciel odpowiadał za wystawienie zawyżonego stopnia? Postscriptum: Jak wyżej zaznaczyłem, „Oświatowe okruchy” powstały 16–17 lat temu. W międzyczasie polska oświata przeszła radykalną reformę, która spowodowała, że stawiane tu tezy albo się mocno zdezaktualizowały, bądź występują nie w tak wyrazistej formie. Autor postanowił jednak nie zmieniać treści, aby tekst stał się swoistym świadkiem pewnej epoki. F. R. Busko-Zdrój w styczniu 2012 r. Buski Kwartalnik Edukacyjny Barbara Żurek • Autorka jest nauczycielką w Samorządowym Przedszkolu w Pacanowie Z ŻYCIA DZIECI Z SAMORZĄDOWEGO PRZEDSZKOLA W PACANOWIE Pożegnania nadszedł czas… W dniu 28.06.2013 r. w Europejskim Centrum Bajki w Pacanowie odbyło się uroczyste zakończenie roku przedszkolnego. Dzieci z grup młodszych pożegnały odchodzących do szkoły starszaków i przedszkole na okres wakacji: wierszami, piosenkami i tańcami. Starszaki w swoim ostatnim przedszkolnym występie złożyły życzenia, podziękowania i kwiaty pani dyrektor, swoim wychowawczyniom i pracownikom obsługi. Na koniec części artystycznej uroczyście zatańczyły poloneza. Pani dyrektor Zdzisława Belon wręczyła dyplomy z podziękowaniami rodzicom, którzy brali aktywny udział w życiu przedszkola, a także podziękowanie za współpracę pani dyrektor ECB Karolinie Kępczyk. Złożyła też wa- Buski Kwartalnik Edukacyjny kacyjne życzenia dzieciom i wszystkim obecnym. Prezentacja multimedialna „Przeżyjmy to jeszcze raz” pozwoliła przypomnieć chwile spędzone razem w przedszkolu. Zakończenie roku przedszkolnego to czas wspomnień i podsumowań. Dla mnie osobiście to etap zamknięcia 10 lat prowadzenia przedszkolnych kronik. Dekada z życia przedszkola to setki zapisanych stron i zdjęć. Mam nadzieję, że absolwenci naszego przedszkola…”kiedyś tu wrócą, kartki kroniki przerzucą, siebie tu odszukają no i powiedzą: fajnie było być małym.” Serdecznie dziękuję Radzie Rodziców Przedszkola za kwiaty i gratulacje z racji mojego udziału w plebiscycie „Belfer Roku 2012/2013”, dzięki któremu mogłam promować naszą placówkę. Życzę wspaniałych wakacji i ciepłych wspomnień. 35 Jan Chruśliński • Pułkownik w stanie spoczynku, historyk BUSKO-ZDRÓJ, LATA OKUPACJI 1939–1945. W MROKU I WE MGLE… Mijała pierwsza dekada października, od paru dni noce były przejmująco chłodne i jasne od pełni. Rankiem w ogrodzie, brodziliśmy w rzadkich mgłach, a świat cały ociekał zimną rosą. Ogromne pajęczyny oplątywały gałęzie drzew, uginające się od srebrnych kropel. W lesie pachniało grzybami, sośniną, jesienną zgnilizną. Chociaż liście nie pożółkły jeszcze, a we dnie upał wysuszał ziemię na popiół, w powietrzu taiła się już zrezygnowana cisza jesieni – dziwne i smutne tło okupacji wypełniającej, każdą wojenną godzinę. Rozplakatowana odezwa naczelnego dowódcy wojska niemieckiego z 1 września 1939 roku, wzywała wszystkich zatrudnionych obywateli do natychmiastowego podjęcia pracy. Ostrzegała, że bierny opór i sabotaż będą uważane za czynność wrogą, skierowaną przeciwko państwu niemieckiemu, i zwalczane wszelkimi środkami. Busko-Zdrój, w październiku było miastem pełnym niepokojów i niepewności. Wiele domów było bez szyb, często brakowało światła. W słońcu przedziwnie pogodnej jesieni niezliczone tłumy uchodźców przewalały się jezdnią i chodnikami. Pojawili się pierwsi przygodni handlarze trzymający w rękach różnorodne towary. Ludność pochodzenia żydowskiego od początku musiała nosić na rękawach gwiazdy Dawida. Na wsi wyznaczono kontyngenty zboża i wszelkich innych produktów. Kontyngenty te były jednak tak wielkie, że przekraczały wszelkie możliwości produkcyjne i ludzie byli masowo osadzani w aresztach. Ich rodziny zaś, by żyć, melli po kryjomu zboże w żarnach, co było również karane śmiercią lub więzieniem. Od czasu do czasu, ulicami maszerował wrogi oddział w szarozielonych mundurach. Coraz częściej przejeżdżały, zielone, policyjne auta niemieckie. Rozpoczynało swą działalność gestapo. Zaczynały się pierwsze rewizje, pierwsze aresztowania. Ojciec Basi i Tadka Kozłowskich, naszych rówieśników z sąsiedztwa, był jedną z tych najpierwszych ofiar Gestapo. Siedzieli właśnie wszyscy w domu, był już późny wieczór, minęła godzina policyjna. Tadek ćwiczył grę na skrzypcach. Matka sprzątała ze stołu. Gdy rozległo się natarczywe stukanie do 36 drzwi, nikogo to specjalne nie zaniepokoiło. W owe pierwsze okupacyjne tygodnie ludność Buska nie znała jeszcze lęku, powodowanego stukaniem do drzwi po godzinie policyjnej. – Kto tam? – Polizei! Weszło ich trzech, z jakimś cywilnym – volksdeutschem na czele. Od pierwszej chwili było oczywiste, że przyszli po ojca Basi i Tadka, lekarza wojskowego. Kapitan wojska polskiego Czesław Kozłowski w czasie krótkiego przesłuchania był blady, lecz spokojny – nie znano wówczas ani śledztwa gestapowskiego, ani sposobów likwidacji więźniów. Żona Kozłowskiego i dzieci stali w rogu pokoju oszołomieni nieoczekiwanym wydarzeniem, zaskoczeni tym co się dzieje. Ojciec Basi i Tadka został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego do Oświęcimia. W tym czasie nasz tato, nawiązał kontakty z tworzącą się konspiracyjną Służbą Zwycięstwu Polski (SZP). Dom nasz, ze względu na dogodne położenie, został wytypowany na siedzibę dowódcy obwodu tej organizacji. Rodzice zdawali sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo grozi rodzinie w razie wpadki. Jednak zwyciężyło przekonanie, że gdy ojczyźnie zagraża wróg, obowiązkiem obywatelskim jest jej obrona. Rozpoczęła się działalność konspiracyjna. Już w październiku 1939 roku w naszym domu zamieszkał pierwszy komendant Służby Zwycięstwu Polski na Obwód Busko-Zdrój, występujący pod nazwiskiem Mleczko. W grudniu roku 1940 jego miejsce zajął komendant Obwodu Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej (ZWZ-AK) major dyplomowany „Srogi” – czyli Wacław Ćmakowski.1 Łączniczką osobistą Komendanta była Zofia Kozłowska ps. „Kłos”. 1 W 1985 roku, odnalazłem córkę „Srogiego”, panią Barbarę Opowicz, pracownika Polskiej Akademii Nauk, która opowiedziała mi powojenne losy swojego ojca, który w niewyjaśnionych okolicznościach w 1962 r. zginął tragicznie na torach kolejowych pod Jędrzejowem. (przypis autora). Buski Kwartalnik Edukacyjny Srogi przebywał w naszym domu z przerwami do sierpnia 1944 roku, pod nazwiskiem Jan Suwała.2 Kwatery zmieniał ze względu na bezpieczeństwo. Mieszkał również między innymi w Łagiewnikach, w domu państwa Kubickich. Porucznik Kazimierz Kubicki, pseud. Lew, był adiutantem Srogiego. Gdy Srogi kwaterował u nas, wychodził czasem do państwa Wandy i Józefa Kozłowskich, u których znajdował się punkt kontaktowy AK. Bywał również u Bąkowskich, naszych sąsiadów. Pan Michał Bąkowski, porucznik Borsuk, wykładał w szkole podchorążych Armii Krajowej. Traktowaliśmy Srogiego jak członka rodziny, siadał z nami do posiłków. Kiedy warunki na to pozwalały, Srogi, ojciec i mój najstarszy brat Jędruś słuchali audycji radiowych z Londynu. Po audycji radio trzeba było starannie ukryć w drwalce. To w naszym domu Srogi organizował tajne spotkania i odprawy z podległymi mu oficerami i łącznikami komendy Okręgu „Jodła”. Tu zapadały najważniejsze decyzje. Stąd płynęły odpowiednie rozkazy i polecenia. Tu spływały meldunki o wykonaniu postawionych zadań. Prowadzono u nas również szkolenia dowódców pododdziałów i kolportaż tajnych gazetek. Ojciec był członkiem AK, posiadał pseudonim „Herb”. Był członkiem Komendy Obwodu Busko „Borsuk”, aż do rozwiązania AK w styczniu 1945 roku, współpracował z Ludwikiem Kułagą ps. „Kamień”, należał do grupy Tadeusza Durnasia ps. „Drelka”. Nasz dom dał schronienie przed Niemcami dwóm księżom. Przez pewien czas ukrywała się u nas Cesia – Żydówka, której udało się uciec z pogromu dokonanego przez hitlerowców w Pińczowie3. 2 3 W wielu publikacjach podaje się nieprawdziwe informację o adresach pod którymi kwaterował „Srogi” Wacław Ćmakowski. „Srogi” mieszkał w naszym domu, od maja 1940 r. do sierpnia 1944 r. Mieszkanie jego znajdowało się na piętrze, a okno wychodziło na obecną ul. Wojska Polskiego. Fakt ten potwierdzają również znalezione w naszym domu w 1972 r. dokumenty, które przekazane zostały do Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie. W 2001 r. podczas remontu domu, moja siostra Anna Gładyś, znalazła ukryte na strychu, kolejne dokumenty: konspiracyjną gazetkę, „W Jedności Siła” nr 79/22, z 23 maja 1944 r. oraz trzy meldunki pisane na maszynie i jedną notatkę odręczną napisaną ołówkiem. Odnalezienie gazetki, stanowią dużą wartość historyczną. Jest to jedyny egzemplarz tego pisma zachowany do dzisiejszych czasów. L. Marciniec, Z dziejów AK na Ziemi Buskiej. Busko-Zdrój, 2004, s. 37–40. Wiem o tym z pisemnej relacji matki dla Wojciecha Borzobohatego, której rękopis znajduje się w zbiorach mojego archiwum. Ppłk Wojciech Borzobohaty, pseud. Wojan, od jesieni 1943 roku do rozwiązania Armii Krajowej w roku 1945 był szefem sztabu Okręgu Radomsko-Kieleckiego. W czerwcu 1945 roku został Buski Kwartalnik Edukacyjny W takim nastroju i przygnębieniu mijały pierwsze tygodnie i miesiące okupacji. Zbliżały się pierwsze okupacyjne święta Bożego Narodzenia. Dni były mroźne i jasne. Stwardniała ziemia, ubieliły się dachy, a na drzewach szron się wdzięczył do bladego słońca. Wieczory adwentowe były długie jak wieczność. Na dworze z ołowianych chmur sypała śnieżna zadymka i poczęła kołatać do okien, jakby mówiła: „Nie czujecie mnie to choć posłuchajcie”. Zima 1939–1940 roku była jedną z najstraszliwszych polskich zim. Brakowało opału. Ludzie ubierali kożuchy, tupali nogami, markotnie spoglądając na złowieszcze sine chmury, widoczne na krańcach widnokręgu. Każdy chował nos w szalik, chuchał w dłonie i poszukiwał ciepłego schronienia. Po ulicach miasta krążyły patrole niemieckiej żandarmerii. W ośnieżonym lesie, daleko roznosił się łoskot siekiery, płosząc dzięcioły i wiewiórki. To brat Jędruś, wycinał młodego świerka i nucił sobie bez ustanku. Błyszczały mu oczy, uśmiechały się usta, bawił się tą mozolną robotą i pośpieszał gorączkowo, by go kto nie spostrzegł. O zmroku wracał z choinką do domu. Śnieg sypał wielkimi płatami, gdy wchodził na podwórze. Cały dzień wigilijny mama chodziła zamyślona i smutna, popłakując co trochę, ale szykowała wieczerze z tradycyjnych dwunastu dań. Gdy jednak wieczorem wszedł ojciec do domu z wiązką siana, rozpłakała się jeszcze bardziej, wyszła do drugiego pokoju i ukrywszy twarz w dłoniach, uklękła i zaczęła się modlić. Stamtąd ledwie ojcu udało się ją, sprowadzić na wieczerze wigilijną. Dni po świętach wlokły się długo przeplatane mrozem i szarugą. Teraz codziennie w gospodarstwie naszych sąsiadów odbywała się młocka. Pod groźbą śmierci okupant domagał się zboża z każdego hektara, a tu nie miał kto młócić. Kierat u Zdanowskich był popsuty od uderzenia pocisku jeszcze w pierwszych dniach wojny, pozostały cepy, ale nie miał tego kto robić. Dorośli synowie nie byli obecni w domu, pozostały tylko trzy córki i nieletni syn, Rysiek. Codziennie więc Stefan Zdanowski z synem Ryśkiem szli do stodoły, a z nimi nasz brat Jędrek i starali się wymłócić chociaż kilkadziesiąt snopków. Rysiek i Jędrek byli chętni do pomocy, ale do tej pracy brakowało im jeszcze sił i doświadczenia. aresztowany przez UB. Opracował monografię Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK obejmującą lata 1939–1945. Praca ta, zatytułowana Jodła, ukazała się w 1988 roku. (przypis autora). 37 Kilka tygodni po Nowym Roku chwycił nagle silny mróz; padający śnieg, zawieja i zadymka, zasypały drogi, ulice i obejścia domów, zmuszało to do ciągłego odśnieżania zasypanych dojść do budynków gospodarczych i do ulicy. Uniemożliwiało również Jędrkowi, rąbanie drewna na opał. Pewnego dnia, Jędrek i Jadwinia, przerwali odśnieżanie, przyszli do domu by się ogrzać. W kuchni, po przytrzymaniu chwilę rąk przy palenisku, Jędrek zobaczył przez okno, idącego do naszego domu mężczyznę. Jego zarost i ubranie wskazywały na kogoś obcego. W tej chwili podeszła do Jędrka mama i oparłszy się o jego ramię patrzyła także na zbliżającą się osobę. W pewnym momencie mama bez słowa odwróciła się i wybiegła z domu do wolno idącego wujka Leona. Wujek Leon Skrzyszowski, był nadleśniczym w Worochcie4. Jego żonę, a moją ciocię Władzię zamordowali Ukraińcy we wrześniu 1939 roku. Jego, aresztowało NKWD5; we Lwowie, podczas załadunku do bydlęcych wagonów kolejowych, przygotowanych do transportu więźniów do łagrów Syberii, udało mu się uciec. Różnymi środkami komunikacji i na piechotę, przez Rumunię, Węgry i Czechosłowację dotarł do Polski i był w drodze do rodzinnych Kielc. Wrócił obdarty, zarośnięty i wynędzniały, ale zdrowy i cały. Był witany przez wszystkich serdecznie, bowiem dochodziły wieści o jego wywózce. W mieście bieda stawała się powszechna. Wydawanie żywności na kartki, prowadzone było przez wytypowane większe sklepy spożywcze, w których stali mieszkańcy musieli wpisywać się na listy klientów, podając jednocześnie ilość członków rodziny. W Busku przydziały realizowane były, przez konsum „Społem” oraz sklepy należące do: Heleny Kędry, Jana Żurka, Anieli Massajady, 4 5 Worochta – miejscowość uzdrowiskowa w zachodniej Ukrainie. W okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski, na Huculszczyźnie i była siedzibą gminy w województwie stanisławowskim. Za: pl.wikipedia.org/Wiki/Worochta. NKWD, Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR – ministerstwo wchodzące w skład rządu ZSRR, istniejący pod tą nazwą w l. 1917–1946. Nazwa „NKWD” stała się w potocznym rozumieniu synonimem wszelkich zbrodni dokonanych przez Sowietów. Komisariat był głównym narzędziem w rękach władz radzieckich, którym posłużono się do ogromnych represji wobec własnych obywateli i poza granicami byłego ZSRR a także masowych deportacji różnych narodowości, w tym Polaków. Organy NKWD były także wykonawcą zbrodni katyńskiej – mordu oficerów Wojska Polskiego w 1940, oraz rozstrzeliwań Polaków po wojnie i uwięzienia w byłych obozach koncentracyjnych, np. na Majdanku. Przez więzienie NKWD na Zamku w Lublinie przeszło po wojnie do 1954 około 35 tys. Polaków, a 333 poniosło śmierć. Za: pl.wikipedia.org/Wiki/NKWD. 38 Tadeusza Siwczyńskiego i Marii Włodarskiej. Miesięczne normy żywnościowe były głodowe, a konieczność dokupienia reszty żywności na ograniczonym wolnym rynku postawiła ludność miejską przed katastrofą wyniszczenia. Od dawna nie było takich artykułów, jak sól, cukier, mydło czy nafta, nie mówiąc już o herbacie. Początkowo jakoś obywało się bez nich. Przyzwyczajono się do jedzenia bez soli, czy cukru. Herbatę zastępował karmel, wytwarzany przez mamę, z odrobiny cukru i wody, cukier – sacharyna. W domach w których nie było elektryczności, przy braku nafty robiono kaganki tłuszczowe, potem z łusek amunicyjnych wytwarzano karbidówki. Coraz częściej ludzie z miasta wyjeżdżali na wieś w poszukiwaniu żywności. Gdy jednak w drodze natknęli się na patrol żandarmerii niemieckiej, stawało się to przyczyną nieszczęścia, a nawet tragedii. Niemal każdej nocy, zwykle przed świtem, odbywały się łapanki ludzi na wywóz do Rzeszy, gdzie mieli pracować w upodleniu na niemieckich panów. Nasza sąsiadka pani Maria Zdanowska, miała zawsze pewne informacje o łapankach i w takim dniu około godziny czwartej nad ranem, pukała do okna naszego domu i wołała, panie Chruśliński, łapanka! Na ten sygnał, ciocia Zenia, Jędrek i Jadwinia, natychmiast przenosili się do bunkra wykopanego i zamaskowanego w ogrodzie. Nasza kuzynka Krysia Smogór padła ofiarą takiej łapanki i została skierowana na przymusowe roboty do Niemiec. Na szczęście udało się rodzinie wykupić ją od Niemców, już z transportu kolejowego. W miarę wydłużania się dni i zbliżania się wiosny rosła nadzieja. Ludzie powtarzali sobie: „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej” i choć po cichu, z dumą rozprawiali o wyczynach żołnierzy Hubala, którzy nie złożyli broni. Nikt nie miał najmniejszej wątpliwości, że wkrótce Anglia i Francja rozprawią się z brunatnym najeźdźcą i skończy się wojna. Wróg nie dał jednak odetchnąć, ani się nawet dziwić, ruszył z wiosenną ofensywą 1940 roku, i wkrótce zajął Paryż, i szedł dalej gdzie iść mógł i wkrótce większość kontynentu znalazła się pod jego butem. W tym czasie, wiara w militarną potęgę Polski prysła. Do wielu ludzi dotarła smutna prawda, że nasz kraj był słaby, zostaliśmy pobici i nie można było wbrew oficjalnym deklaracjom, liczyć na szybką pomoc sojuszników. Polska na długie lata pogrążyła się w mroku i we mgle okupacyjnej nocy… Buski Kwartalnik Edukacyjny Małgorzata Żydowska, Mirosław Gajda, Kinga Maj, Katarzyna Sojka • Autorzy są nauczycielami w Zespole Szkół w Opatowcu ZESPÓŁ SZKÓŁ W OPATOWCU „Dziecko chce być dobre Jeśli nie umie – naucz Jeśli nie wie – wytłumacz Jeśli nie może – pomóż” Zespół Szkół w Opatowcu działa od trzech lat. Jego dyrektorem jest Pani Elżbieta Szczęsna-Kusak, a funkcje wicedyrektora pełni Pan Grzegorz Kozioł. Nasza szkoła tworzy bardzo dobre warunki rozwoju umysłowego i fizycznego, a uczniowie rozwijają swoje talenty. Z dużym zaangażowaniem przystępują do udziału w różnych konkursach przedmiotowych, sportowych i artystycznych. Gimnazjum może poszczycić się tytułem Szkoły Odkrywców Talentów, przyznanym przez Panią Minister Edukacji Narodowej. Nowy rok szkolny 2013/2014 przynosi duże zmiany w naszej placówce, bowiem już 29 października odbędzie się uroczyste otwarcie Centrum Sportu. Nasi nauczyciele uczestniczą w kursach e-learningowych, gdyż jako pierwsi w powiecie przygotowujemy się do wprowadzenia dziennika elektronicznego. Nauczyciele zorganizowali także w tym roku szkolnym dla uczniów dodatkowe zajęcia, m.in. kółko taneczne i teatralne. Szkoła może poszczycić się wieloma sukcesami zarówno na szczeblu powiatowym jak i wojewódzkim. Zdobywamy mnóstwo nagród w olimpiadach i konkursach z różnych dziedzin. Uczniowie gimnazjum znaleźli się w ubiegłym roku szkolnym w gru- Buski Kwartalnik Edukacyjny pie finalistów Wojewódzkich Konkursów z biologii i geografii. Natomiast w konkursie fizycznym mieliśmy absolutnego zwycięzcę – uczeń klasy trzeciej zdobył tytuł laureata, uzyskując maksymalną liczbę punktów możliwą do zdobycia w trzecim etapie konkursu. Nasi uczniowie mogą także poszczycić się osiągnięciami w dziedzinie sportu: w roku 2012 na Świętokrzyskich Igrzyskach Młodzieży Szkolnej w Zawodach Lekkoatletycznych Szkół Gimnazjalnych w Kielcach nasza uczennica zdobyła I miejsce w rzucie dyskiem, a w roku 2013 mieliśmy zdobywcę II miejsca w rzucie oszczepem. W szkole, jak wcześniej wspomniano, uczniowie mają możliwość rozwijania swoich zainteresowań. Tradycją szkoły stało się organizowanie pierwszego Dnia Wiosny, imprezy pod hasłem Wiosna Talentów, podczas której uczniowie mają możliwość zaprezentowania swoich różnorodnych talentów przed społecznością szkolną oraz lokalną. Od kilku lat działa zespół wokalny, drużyna piłkarska dziewcząt i chłopców, drużyna harcerska oraz kółka: polonistyczne, matematyczne, języka angielskiego. Szkoła organizuje różnorodne imprezy, w których uczestniczą władze gminne, rodzice oraz za- 39 proszeni goście. Dzięki dobrej organizacji i współpracy nauczycieli ze środowiskiem lokalnym jesteśmy zauważalni w gminie, powiecie, a nawet w województwie. Nasi uczniowie wspólnie z rodzicami pod opieką nauczycieli chętnie angażują się w akcje charytatywne, m.in. WOŚP, Zbiórka Surowców Wtórnych, Misiek Zdzisiek zbiera nakrętki, Góra Grosza i wiele innych. Ważną rolę w naszej placówce odgrywa bogata baza dydaktyczna. Możemy poszczycić się trzema pracowniami komputerowymi, pracownią językową i pięcioma tablicami multimedialnymi. Szkoła od trzech lat systematycznie realizuje projekty unijne: •• „Indywidualizacja nauczania klas I–III” •• „Zajęcia dodatkowe dziś – szansą na lepsze jutro” •• „Mierzymy w stronę gwiazd” Dzięki nim uczniowie mieli i mają możliwość korzystania z wielu ciekawych zajęć dodatkowych, zarówno wyrównawczych, jak i rozwijających ich zainteresowania. Dzieci uczestniczyły w kilku bezpłatnych wycieczkach, podczas których mogły zwiedzić ciekawe miejsca i poznać zabytki wielu miast. Uczniowie od kilku lat biorą również udział w realizacji programów profilaktycznych przy 40 współpracy ze Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Busku-Zdroju tj.: •• „Nie pal przy mnie, proszę” •• „Trzymaj formę” Od trzech lat nasi gimnazjaliści biorą aktywny udział w Festiwalu Zdrowia im. Zbigniewa Kociuby w Busku-Zdroju, gdzie prezentują inscenizacje o tematyce prozdrowotnej. Nasza placówka dba także o bezpieczeństwo swoich wychowanków. Od lat uczniowie mają możliwość zdobycia karty rowerowej, a do ubiegłego roku również motorowerowej. Uczniowie co roku uczestniczą w Ogólnopolskim Turnieju Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym osiągając znaczące sukcesy w powiecie i województwie. Ważną funkcję w życiu naszej szkoły pełni biblioteka. Uczniowie chętnie i aktywnie uczestniczą w organizowanych lekcjach bibliotecznych. Wszystkie najistotniejsze informacje o pracy naszej szkoły zamieszczane są na bieżąco na stronie internetowej www.spopat.webd.pl. Podsumowując, należy stwierdzić, że w Zespole Szkół w Opatowcu stawiamy na naukę oraz rozwój zainteresowań. Buski Kwartalnik Edukacyjny Zespół Szkół w Opatowcu Powiatowy Ośrodek Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli informuje, iż jesteśmy realizatorami projektu: „Kompetentny nauczyciel wyzwaniem XXI wieku” (Działanie 9.4 „Wysoko wykwalifikowane kadry systemu oświaty”) w ramach, którego orgaznizowane będą nieodpłatnie następujące kursy kierowane do nauczycieli z terenu woj. świętokrzyskiego: kursy doskonalące: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. Jak radzić sobie z uczniami przejawiającymi zaburzone zachowania? (60 godz.) Warunki dobrej diagnozy u dziecka w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. (60 godz.) Praca z uczniem o specjalnych potrzebach edukacyjnych. (60 godz.) Pedagogika zabawy. (60 godz.) Skuteczna komunikacja w szkole z wykorzystaniem alternatywnych i wspomagających metod porozumiewania się. (60 godz.) Metoda projektu jako narzędzie integracji międzyprzedmiotowej. (60 godz.) Psychologia rozwojowa dziecka. (60 godz.) Stres w pracy nauczyciela w kontekście wypalenia zawodowego. (60 godz.) Doskonalenie kompetencji nauczycieli do pracy z rodzicami uczniów. (60 godz.) Każdy uczestnik kursu doskonalącego zostaje objęty dodatkowo szkoleniem komputerowym (ICT). Ukończenie kursu zostanie potwierdzone zaświadczeniem/certyfikatem. Szczegółowe informacje znajdą Państwo na naszej stronie internetowej: www.podidnbusko.pl. Zapraszamy!
Podobne dokumenty
Szkoła Podstawowa im. K. Makuszyńskiego w Siesławicach
Człowiek z natury jest istotą społeczną, zatem do pełnego swojego rozwoju potrzebuje ludzi. Podstawy rozwoju emocjonalnego i społecznego budowane są już w okresie niemowlęcym. Pierwsze relacje dzi...
Bardziej szczegółowo