strona 1
Transkrypt
strona 1
Żagle luty 2012 sport VOR 2011 – 2012 Tajemniczy drugi etap Od początku regat Volvo Ocean Race 2011 – 2012 dzieje się aż nadto. Pierwszy etap okazał się bardzo surowym testem dla sprzętu, bo połowa stawki musiała kończyć rywalizację na pokładach statków transportowych. Drugi etap, z obawy przed atakiem somalijskich piratów, owiany był wielką tajemnicą i tak naprawdę nie wiadomo, gdzie skończyła się jego główna część... Paweł Paterek Całość rozpoczął wyścig portowy w Kapsztadzie – a w zasadzie wyścig z czasem, bo przecież chodziło o to, by wszyscy dotychczasowi uczestnicy tej imprezy mogli przystąpić do rywalizacji. Po najszybszej trójce do RPA na pokładach kontenerowców dotarły bowiem „Abu Dhabi Ocean Racing”, „Team Sanya” i w końcu „Puma”. Stawianie nowych masztów i reszty takielunku, naprawa poszycia oraz trymowanie sprzętu musiało odbywać się w ekspresowym tempie. Wszyscy jednak zdążyli i flota Volvo Ocean Race 2011/12 szczęśliwie stanęła w komplecie, gotowa do walki w wyścigu portowym u podnóża Góry Stołowej. Znów klasę pokazali Hiszpanie z „Telefoniki”. Załoga Ikera Martíneza podbudowana zwycięstwem na pierwszym etapie triumfowała i w tej konfrontacji. Pozostali kończyli w następującej kolejności: „Camper”, „Puma”, „Abu Dhabi”, „Groupama”, a stawkę wyraźnie zamknął „Team Sanya” Mike’a Sandersona. Żeglowanie top secret Drugi etap rozpoczął się iście w stylu Jamesa Bonda. Po opuszczeniu Kapsztadu jachty były normalnie monitorowane przez kibiców i dziennikarzy. Po osiągnięciu pewnego punktu na Oceanie Indyjskim jachty zniknęły z monitorów komputerów i żeglowały „w ukryciu” przed afrykańskimi piratami (i ich informatorami). Później organizatorzy „w zaufaniu” podali informacje o kolejności na pierwszej części drugiego etapu w tzw. bezpiecznej przystani. Wygrała hiszpańska załoga „Telefoniki” przed nowozelandzkim 88 088_89_02_12_VOR.indd 88 „Camperem”, amerykańską „Pumą”, francuską „Groupamą” i wreszcie „Abu Dhabi”. Była to całkiem ciekawa i zacięta rywalizacja. Chiński „Team Sanya” ponownie z powodów technicznych musiał zawiesić swój udział w wyścigu i z Madagaskaru znów popłynął na pokładzie statku. Przyczyną takiej decyzji załogi było (tym razem) uszkodzenie takielunku masztu. I znów z owej bezpiecznej przystani wszystkie jachty zapakowano na transportowce i w wojskowej asyście (brrrr!) kon- wój podążył do tajemnego miejsca numer 2 (cicho sza!). Stamtąd (jak gdyby nic) zaplanowano krótki sprint do Abu Dhabi (uff!). Z tej akcji wiadomo tylko tyle, że załogom darowano podróż na pokładzie statku. Co dalej? W stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich odbędzie się wyścig portowy, później start do trzeciego etapu i ponownie krótki rejs. Następnie kolejna tajna operacja załadunku na statek i znów rejs do bezpiecznej Żagle | www.zagle.com.pl 2012-01-04 16:42:06