Firmy Leśne - Operator ciągnika Valtra i przyczepy zrywkowej Palms

Transkrypt

Firmy Leśne - Operator ciągnika Valtra i przyczepy zrywkowej Palms
Operator ciągnika Valtra i przyczepy zrywkowej Palms
Dodano: 22.03.2015
Maciej Urbanek, zul WERA
Od czterech lat jestem operatorem ciągnika. Podoba mi się to co robię. Lubię pracę w lesie.
Skończyłem technikum informatyczne, ale na studiach, na Uniwersytecie Zielonogórskim wybrałem
kierunek: mechanika i budowa maszyn – został mi jeszcze jeden rok. Praca w lesie jest ciekawsza niż
praca informatyka, dlatego idę w kierunku maszyn i lasu.
Przygodę z lasem zaczynałem na ciągniku MTZ Belarus 920 z 12-tonową przyczepą Möre Maskiner.
Od maja pracuję na nowej Valtrze 113 KM z przyczepą Palms – 13 ton (7 m żuraw Palms). Dlaczego
akurat Valtra? Szukaliśmy z tatą jak najlepszego ciągnika do lasu (jak najmniej zawodnego). Valtry to
ciągniki, które jako jedyne w Polsce przystosowywane są do lasu już od samego początku produkcji:
kabina leśna z obracanym fotelem, system do jazdy tyłem TwinTrack, bezprzewodowe sterowanie
(radiowe sterowanie przyczepą Palms).
W przyczepie podpory mam wysuwane, a nie rozkładane na boki – jest to istotne, gdy pracuję w
trzebieżach, ponieważ przy wąskich szlakach nie zawsze jest miejsce na rozkładane stopy. Używam
podpór, gdy biorę pełny chwytak drewna, żeby wieża jak najmniej się chwiała i oczywiście przy
rozładunku drewna również muszą być rozłożone.
A sterowanie radiowe jest chyba największym plusem. Gdy rozczepimy przyczepę i wyjmiemy
sterowanie, w ciągniku jest pusto, nie ma żadnych joysticków. Zostaje normalny, pusty ciągnik, do
wszystkich innych prac.
Zdecydowaliśmy się na kupno ciągnika z przyczepą, a nie forwardera, ponieważ musimy zwozić
drewno do składnic śródleśnych – w jedną stronę jadę około 10–15 min, a w ciągu dnia takich
przejazdów mam kilkanaście.
7-metrowy żuraw Palmsa jest też większą wygodą dla pilarzy, którzy nie muszą składać drewna
blisko szlaków wywozowych (wcześniejszy żuraw Möre Maskinera miał zasięg 6 m, ale przy pełnym
wysuwie był już słaby).
Gdy do składnicy śródleśnej mam daleko, sześcioosobowa brygada drwali musi pozyskiwać surowiec
przez dwa dni, żebym miał co wywozić, gdyby wszystko było na miejscu – drwale musieliby
przygotowywać surowiec do wywozu przez cztery dni.
Na szczęście nie mamy 1,2 m sortymentów. Najkrótsze są 1,8 m. Na cztery pary kłonic wchodzą więc
akurat dwa rzędy po 1,8 m lub po 2,4 m.
Zdjęcie/tekst: KG
Cały artykuł o firmie Wera znajduje się w lutowym numerze GAZETY LEŚNEJ - 2/2015
Komentarze (0)
Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.