Samotność ocaleńca

Transkrypt

Samotność ocaleńca
Wiesława Stefan
Samotność ocaleńca
Samotność jest dzisiaj powodem cierpienia wielu ludzi. Czują się samotni w tłumie, w
swojej rodzinie, w miejscu pracy, także w Kościele. Każdy z nas potrzebuje samotności, by
pobyć dobrze ze sobą, z Bogiem na modlitwie i jeśli jest to samotność twórcza to prowadzi
ona od dobrego spotkania ze sobą, z Bogiem i do spotkania z drugim człowiekiem. Bóg
powołał nas na ten świat jako istoty społeczne, byśmy nieśli Dobrą Nowinę innym.
U niektórych ludzi to cierpienie bycia samotnymi jest szczególne i wyraża się w
nieumiejętności nawiązywania dobrych relacji z innymi ludźmi i towarzyszy temu
nieśmiałość i /lub bezradność, albo nieświadome niszczenie nawiązanych relacji. Kiedy nie
pomagają warsztaty z komunikacji, trening interpersonalny i praca nad poczuciem własnej
wartości lub pomaga na krótko to dobrze jest się przyjrzeć głębszym przyczynom.
Szczególnie, gdy towarzyszy mu poczucie winy i lęk. Tak dzieje się, gdy mamy do czynienia
z osobą ocaloną.
Zanim wyjaśnię, co to znaczy być osobą ocaloną powiem o samej terapii w której
między innymi pracuję.
Metoda terapeutyczna opiera się na programie „Żywa Nadzieja”. Pracuję w niej od
1998 roku. Terapia powstała na przełomie lat 80 i 90 w Kanadzie. Opracował ją psychiatra
kanadyjski Filip Ney. Obecna wersja programu terapeutycznego, w którym od kilku lat
pracuję czerpie również z innych szkół terapeutycznych i jest wynikiem doświadczeń wielu
terapeutów z różnych krajów europejskich, nosi nazwę NEST* (New Experience for
Survivors of Trauma) Nowe Doświadczenie dla Osób Dotkniętych Traumą. Program
terapeutyczny skierowany jest przede wszystkim do osób dorosłych, doświadczonych
przemocą, wykorzystaniem, zaniedbaniem i różnego rodzaju stratami prokreacyjnymi m.in.
utratą w miarę dobrego dzieciństwa czy stratami dzieci jeszcze przed ich urodzeniem np.
poronienie, urodzenie martwego dziecka a także śmierć okołoporodowa. Często tacy rodzice
potrzebują pomocy specjalistów, aby odzyskać chęć do życia oraz aby mogli funkcjonować
normalnie w świecie. Tak więc terapia obejmuje te osoby, które doświadczyły wymienionych
traumatycznych przeżyć. Terapia obejmuje także te kobiety oraz tych mężczyzn, którzy
podjęli decyzje o zabiciu swojego poczętego dziecka czyli o aborcji. Z terapii korzystają także
ich żyjące, dorosłe dzieci, które nazywamy osobami ocalonymi.
Co to znaczy być osobą ocaloną ?
Termin osoba ocalona nie jest terminem nowym. Mianem tym określa się osoby, które
ocalały z katastrof czy kataklizmów. Zawsze wtedy kieruje się do tych osób zespół
psychologów, który służy im pomocą psychologiczną.
Zdaniem F. Ney’a osoby ocalone to również osoby, których egzystencja przed ich
narodzeniem była zagrożona lub podważano sens ich istnienia .
• Kiedy rodzice rozważali czy ich poczęte dziecko ma żyć czy nie.
• Kiedy matka była np. cztery razy w ciąży; dwoje dzieci urodziła ,a dwoje nie.
Te dzieci, które się urodziły to osoby ocalone.
• Wtedy, gdy dzieci są przeklinane : „Po co ja cię urodziłam, obyś nie żył,
wolałabym samochód niż ciebie, .....”.
•
Kiedy rodzice rozważali tzw. aborcję czyli zabicie dziecka w łonie matki, ale
z jakiś powodów tego nie zrobili ( rozmyślili się, „było za późno”, nie mieli
pieniędzy...)
• Kiedy bliźniak został abortowany, a drugi przeżył
• Są kraje ,gdzie istnieje statystycznie niska szansa urodzenia poczętego dziecka
( np. Ukraina, Rosja, Bośnia), gdzie każdy noworodek znajduje się w sytuacji
ocaleńca ( Chiny)
Te osoby noszą cały zespół konfliktów w sobie. Omówię niektóre z nich. Nim jednak
to zrobię, pragnę podzielić się refleksją : jeśli ,któryś z omawianych konfliktów czytelnik
odnajdzie w sobie to nie znaczy, że jest osobą ocaloną, natomiast, jeśli ktoś jest osobą
ocaloną, opisywana lista konfliktów- dylematów wewnętrznych dotyczy go.
Poczucie winy, lęk i brak zaufania
Osoba ocalona ma poczucie winy; czuje się winna ,że żyje lub, że musi zasłużyć na
życie. Czuje się winna, że ma potrzeby, że zajmuje komuś miejsce, że nie rozwija swoich
talentów, że nie może zadowolić rodziców ( „Dlaczego tylko cztery i pół, wysil się, za mało
się starasz, ...”). Często myśli o sobie: ”Lepiej, żeby mnie nie było” .Osobom takim
towarzyszą myśli lub próby samobójcze. Czasem wybierają „śmierć na raty” np. nadużywając
alkoholu, biorąc narkotyki, „mumifikując” swoje ciało w anoreksji, podejmując współżycie
seksualne z przypadkowymi osobami ryzykując zarażenie również śmiertelną chorobą..
Osobie ocalonej towarzyszy lęk; czasem wszechogarniający lęk. Dość często te lęki
objawiają się w snach i to od wczesnego dzieciństwa. Motywem przewodnim tych snów jest
nadciągająca katastrofa. Osoba, która śni przeżywa, ale inne osoby występujące w śnie giną.
Osoba ocalona lęka się przyszłości. Nie wierzy, że uda jej się w życiu, że znajdzie dobrą
prace, że będzie dobrym rodzicem. Ma w sobie dużo pesymizmu.
Nie ufa nikomu, rodzicom, żadnym autorytetom również Panu Bogu.. Jak zaufać
rodzicom skoro nie stanęli w obronie życia jego rodzeństwa, skoro rozważali jego, jej być
albo nie być, żyć czy nie. Mają problemy z nawiązaniem osobowej relacji z Bogiem.
Interesujące jest to, że osoby te czują się tak, samotni, niezrozumiani, pełni smutku ale i
złości,. nawet nie wiedząc o tych dramatycznych wydarzeniach czy dylematach wobec ich
egzystencji.
Osoby ocalone rzadziej są dotykane, tulone, pieszczone. Ponieważ dostają zazwyczaj
bardzo mało dobrego dotyku, maja słaba integrację psychiczną i wchodzą w liczne relacje
seksualne. Wydaje im się ,że przez seks otrzymają to czego nie dali im rodzice, a przecież
seks nie jest sposobem na zaspokojenie potrzeb dziecka. Osoby ocalone często mówią :”Ja
wiem, że moja mama mnie kocha, ale ja nigdy tego nie czułem. Jakoś nie można się było do
niej tak serdecznie przytulić. Ciągle zajęta pracą zawodową i/ lub praniem, sprzątaniem,
kontrolowaniem życia najbliższych również poprzez nadopiekuńczą postawę rzadko potrafiła
być czuła, empatyczna, dająca rozumną swobodę swym dzieciom.
Być przyjętym, przywitanym czy być chcianym ?
Pierwszym prawem każdego człowieka jest prawo do życia do bycia przyjęty,
przywitanym.
Osoby ocalone to często osoby, które „chciano’, bo poczęły się w odpowiednim momencie,
bo były zdrowe, bo nie miały Zespołu Downa, a czasem były chciane jako „ zastępstwo” po
utraconym dziecku w wyniku aborcji.
Osoby, które chciano, w swoim życiu gotowe są na wiele, by nadal były chciane,
akceptowane w swojej rodzinie czy środowisku. Gotowe są spełniać życzenia i potrzeby
innych nie rozpoznając często własnych lub nie dbając o nie.
Brak doświadczenia bycia przyjętym z radością na początku ich życia sprawia, że nie
ma w nich naturalnej radości życia, nie potrafią cieszyć się życiem, pięknem otaczającego
świata, często tez nie potrafią uszanować ciszy a pęd i zgiełk w jakim żyją są sposobem na
znieczulenie ich bólu egzystencjalnego, bólu istnienia.
Osoby ocalone mają skłonność do flirtowania ze śmiercią, wchodzenia w graniczne
sytuacje :”Przeżyję albo nie”. Anka bawiąc się na dyskotece poznała mężczyznę, który
zaproponował jej spacer. Kiedy wychodziliśmy pomyślałam- opowiada -czy on mnie nie
zgwałci. Ale poszła z nim. I rzeczywiście doszło do próby gwałtu. Posiniaczona, poraniona w
strzępach zniszczonej odzieży uciekła. Brat , którego zastała w domu przez chwilę był
zdziwiony, ale zaraz powrócił do oglądanego filmu. Matki unikała, by nie narazić się na jej
krzyk lub złośliwe uwagi. Najgorsza jest samotność – mówi. Masz rodzinę i jakbyś jej nie
miała. (....) Kiedy była młodsza godzinami samotnie siedziała w swoim pokoju. Czekałam, że
matka lub ojczym zajrzą i zapytają: „ Pomóc ci ? Co masz zadane ?”Ale nigdy to się nie stało
i nauczyła się sobie radzić sama.
Osoby ocalone maja w sobie dużo złości. Bywa, że tę złość kierują do siebie i wtedy
podejmują różne destrukcyjne zachowania wobec siebie ( anoreksja, bulimia, uzależnienia, ...)
i /lub kierują tę złość na innych. Tęsknią za dobrymi relacjami za miłością, a jednocześnie
często nieświadomie niszczą je.
Od toksycznych więzi do uczenia się miłości
Oto jeszcze jeden przykład. Są małżeństwem 17 lat, trzy lata mieszkali z jej rodzicami, 14
lat mieszkają osobno. Mają dwie nastoletnie córki. Ona jest po doktoracie i przed
habilitacją, ale wystarczy jeden telefon jej mamy ,by unieważnić wcześniejsze ustalenia i
plany rodzinne. Jej „pępowina” z mamą nie została przecięta. Jak się okazało to dla mamy
był doktorat i stypendia zagraniczne i ciągłe oczekiwania, że mama pokocha ją tak samo lub
bardziej niż siostrę. Praca nad relacją małżeńską, uczenie się komunikacji i wyrażania uczuć
dawały niewielkie efekty. Jej niskie poczucie wartości mimo obiektywnych sukcesów i
skłonność do depresji ukierunkowały mnie na zbadanie jeszcze innych strat w tej rodzinie i
rodzinie pochodzenia. Okazało się, że jest ona osoba ocaloną, że ona i siostra urodziły się,
ale mama była jeszcze dwa razy w ciąży i te dzieci zginęły przed narodzeniem. Osoby
ocalone demonstrują często dwie skrajne postawy; toksycznie przyczepiają się do swoich
rodziców i chcą ich zadowolić lub wyjeżdżają na antypody, by być od rodziców jak
najdalej, zapominając, że własną rodzinę ”nosimy” w sobie i nie da się uciec od trudnych
doświadczeń dzieciństwa trzeba odważnie stanąć w prawdzie. Ale ocaleni od aborcji
obawiają się urazić tych, którzy pozwolili im żyć Wszystkie dzieci mają skłonność do
osłaniania swoich rodziców, lecz ocaleni od aborcji robią to rozpaczliwie.
Osoby z tak traumatycznym doświadczeniem potrzebują profesjonalnej pomocy,* by
dobrze przeżyć żałobę, przebaczyć tym, którzy ich skrzywdzili i prosić o wybaczenie tych,
których oni skrzywdzili, by powrócić do życia, świadomie powiedzieć życiu tak.. I wtedy
również mogą wybierać jedyną twórczą drogę, drogę uczenia się miłości; miłości siebie i
drugiego człowieka, akceptacji siebie, by dać ją drugiej osobie. Dając akceptację w darze
dajesz jej, jemu wolność bycia sobą. Nie musi nikogo udawać, nie musi obawiać się
ocenienia, czy odrzucenia. Jednak, by móc to dać, samemu trzeba czuć się wolnym w byciu
mężczyzną i byciu kobietą, nauczyć się rozpoznawać potrzeby własne i drugiej osoby, by
móc je zaspokoić, upewniając się i szanując jej, jego indywidualność. By w dojrzałości swej
miłości można było powiedzieć za Karolem Wojtyłą: „Nie pragnę ciebie jako dobra, pragnę
twego dobra, pragnę tego, co jest dobrem dla ciebie”.
* Więcej na ten temat m.in. w :
Simon W., Gajowy M., Psychologiczne konsekwencje współwystępowania przemocy i
zaniedbania i dzieciństwie oraz utraty ciąży w : Psychiatria Polska 2002/6
Simon W., Gajowy M., Terapia grupowa dla osób doświadczających następstw przemocy i
zaniedbania i utraty ciąży w : Psychiatria Polska 2002/6
** i na stronie internetowej NESTu www.nest-terapia.eu
w : Zeszyty Karmelitańskie 4(41) 2007, od str. 71 -