Lalka Za młodu na swe szesnaste urodziny dostałam wyjątkowy
Transkrypt
Lalka Za młodu na swe szesnaste urodziny dostałam wyjątkowy
Lalka Za młodu na swe szesnaste urodziny dostałam wyjątkowy prezent. Była to porcelanowa lalka, która łudząco przypominała moją zmarłą matkę. Od początku budziła we mnie przerażenie i strach. Miała bowiem ona bladą, niemalże białą cerę, duże puste czarne oczy, wąskie, bladoróżowe usta, mały zadarty nos i długie ciemne cienkie włosy. Ubrana była w zwykłą, białą sukienkę i buciki tego samego koloru. Jednak było coś co się nie zgadzało. Za jej uchem widniało znamię w kształcie diamentu, identyczne jak moje. Moja mama takiego nie posiadała, ale zawsze mi powtarzała, że jestem wyjątkowa dzięki niemu i że nikt nie ma tak wyjątkowego podarunku od Boga jak ja. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, a zdarzyło się ponad 40 lat temu. Mój ojciec urządził mi przyjęcie urodzinowe w naszym domu. Zaprosił rodzinę i paru moich znajomych. Co roku rodzice urządzali mi takie niespodzianki. Kiedy zmarła moja mama, tata kontynuował naszą małą tradycję. Rano zostałam obudzona śniadaniem do łóżka i pięknie wykonanym utworem Imagine Johna Lennona, w wykonaniu mego twórcy. Kochałam tę piosenkę od dzieciaka, więc nieważne, ile miałam lat, za każdym razem cieszyłam się tak samo. W spokoju zjadłam swój posiłek, by następnie się wyszykować i zejść na dół do moich gości. Gdy tylko stanęłam na szczycie schodów, moi towarzysze zaczęli mi śpiewać Sto lat. Schodząc, zawsze czułam się jak księżniczka. Tego dnia nie było inaczej. - Wszystkiego najlepszego, Kamilo! - jako pierwszy, z resztą jak zwykle, wyrwał się mój ojciec, Marek. Był uczuciowym człowiekiem, więc jak zawsze się rozpłakał. - Chcę żebyś była szczęśliwa, miała wszystko, co ci potrzebne i niepotrzebne. Wiem, że jestem tylko facetem i tylko ojcem i że nigdy ci nie zastąpię matki, ale będę robił wszystko, co w moich siłach. Kończąc, mocno mnie przytulił. Kochałam go i widziałam, jaki ból sprawiał mu brak mamy. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby się podniósł. Umawiałam go na randki, próbowałam wielokrotnie swatać, niestety, mi się nie udało. W końcu miał wtedy zaledwie 36 lat, mógł jeszcze podbić świat, ale on tego nie dostrzegał. Po tragicznym odejściu Emmy, nie umiał się pozbierać. - Dziękuję tato, kocham cię najmocniej na świecie - odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk. - No Kama, dzisiaj twoja szesnastka! - mówił, podchodząc do nas, mój najlepszy przyjaciel Dominik. Był on wysoki, miał czarne włosy i brązowe oczy. Znaliśmy się od pierwszej klasy gimnazjum. Często mnie wspierał w ciężkich dla mnie momentach. Mimo że moja mama nigdy go nie poznała, na pewno by go polubiła. - Życzę ci wszystkiego co dobre, Dużo szczęścia, zdrowia, pieniędzy no i spełnienia marzeń. Kiedy skończył, przytulił mnie i szepnął mi do ucha: - Później to uczcimy, powiesz, że idziesz do mnie i wyskoczymy na imprezę. Akurat dzisiaj jedna odbywa się na poligonie. Ucałował mnie jeszcze w policzek, puścił oczko i odszedł. Naprawdę go lubiłam, ale czasem przesadzał z tymi imprezami. Wysłuchałam jeszcze paru szczerych i sztucznych życzeń, byśmy mogli następnie zasiąść do stołu. Po przyniesieniu tortu i ponownym odśpiewaniu mi piosenki, posiedzieliśmy jeszcze chwilę, pogadaliśmy no i ,jak to Marek stwierdził, nastał czas na prezenty. Dostałam przeróżne podarunki, od biżuterii po ubrania do różnych innych bibelotów, takich jak książki, figurki czy też obrazki. -Dziękuję wam wszystkim za prezenty, naprawdę są piękne i wyszukane. Mówiąc ostatnie słowo uśmiechnęłam się jeszcze bardziej i mrugnęłam do Dominika, który podarował mi figurkę dwóch dziewczyn siedzących na ławce, straszonych przez jakiegoś chłopaka w masce. On dobrze wiedział, że kocham horrory, więc zawsze wyszukiwał mi oryginalne prezenty. - Naprawdę wam dziękuję. - Poczekaj, Kamila - przerwał mi ojciec - jest jeszcze jeden prezent. Mówiąc to, przyniósł do pokoju pięknie zapakowany podarunek. - Niestety, nie jest podpisany. Nagle w pokoju zrobiło się głośno. Każdy rozważał, od kogo on może być, co to może być, skąd to się wzięło. W tym całym szumie usłyszałam cichy szept, wypowiedziany prosto do mojego ucha: ,,Otwórz to, wiem, że ci się spodoba''. Ciarki przeszły mi po całym ciele, ale się uspokoiłam, wstałam i wzięłam prezent z rąk mojego ojca. Nagle zapadła cisza. Każdy wpatrywał się we mnie, a ja sama nie wiedziałam, co i dlaczego to robię. Wszystko działo się tak szybko, że gdy się obejrzałam, w ręku trzymałam lalkę. Tak. Tą samą lalkę, o której wspominałam na samym początku. Kiedy spojrzałam przed siebie, ujrzałam czarną postać, która wypowiedziała słowa: ,,wiedziałam, że ci się spodoba'', po czym już tylko zapadła całkowita ciemność. Z tego wszystkiego aż usiadłam na łóżku, okazało się, że to był tylko sen. Może inaczej początkowo myślałam, że to tylko sen. Cała zdyszana i spocona zaczęłam się rozglądać po pokoju, wokół mojego łóżka stały czarne postacie, takie same jak ta z przyjęcia. Nie mogłam nic powiedzieć, one także milczały. Wtedy spojrzałam przed siebie. W moich nogach zobaczyłam siedzącą dziewczynkę, która trzymała lalkę. Nie dziwiło mnie to, że była to lalka z moich szesnastych urodzin, bardziej dziwiło, a zarazem przerażało mnie to, że ta mała dziewczynka to ja. Widziałam siebie małą głaszczącą podarunek po włosach. Wtem dziewczynka, powoli podnosząc głowę, powiedziała: - Dlaczego mnie odrzuciłaś? Przecież byłyśmy sobie tak bliskie - mówiła wolno i bardzo spokojnie. Wtym momencie jej głos zadrżał. - Dlaczego to zrobiłaś? Kamilo, odpowiedz mi. Nie umiałam wydusić z siebie ani słowa, wtem ona wypuściła ze swoich rączek lalkę. Dziewczyna zaczęła krzyczeć: „Kamila!”, a postacie, które wcześniej stały nieruchomo, zaczęły na mnie nacierać. Były coraz bliżej i bliżej, a ona krzyczała coraz głośniej i głośniej. Natomiast ja? Nie mogłam zrobić nic. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Kiedy przez jedną postać udało mi się spojrzeć w lusterko, zobaczyłam, że moje usta są zszyte. Nagle dziecko zaczęło ściągać ze mnie kołdrę, wykrzykując: - Kamila, dlaczego?! Dlaczego mnie nie chciałaś?! Co ja ci zrobiłam?! Kamila! Kamila! Kamila! Jej twarz stała się jak z najgorszych koszmarów, zaczęła się rozrywać, a ja zdążyłam tylko zobaczyć, że jestem cała przyszyta do łóżka, a po mojej głowie, rękach i plecach płynie krew. Jak ja mogłam jej wcześniej nie poczuć? Dziewczynka się rozpływała i krzyczała jeszcze głośniej niż przed sekundą, postacie także. A ja w ślad za nimi, moje usta się rozerwały i nareszcie wydobywał się z nich jakiś dźwięk. Niestety, był to dźwięk rozpaczy, bólu i przerażenia. W tamtym momencie wolałam jak były zaszyte. - Kamila! - nagle otworzyłam oczy. Było już po wszystkim. - Kamila, jesteś z nami? Nie rozpoznawałam tego głosu. - Jeśli z nami tu jesteś, daj nam jakiś znak. Nie wiedziałam, co się dzieje, kto do mnie mówi, gdzie jestem. Spojrzałam przed siebie. Kiedy zobaczyłam, co się dzieje, zamurowało mnie. Wokół lalki siedzieli moi przyjaciele. Kyrie Eleison. Kyrie Eleison. Domino, ubi illa est? O co chodziło? Nic nie rozumiałam. Dominik wszystko mówił, zwracał się do lalki. Ale to nie był jego głos. To wszystko przez nią. Ona to wszystko sprowadziła na nas. - Kamila, proszę, daj nam jakiś znak! - Dominik! Jestem tutaj! Dominik! Usłysz mnie! Dominik! - wołałam najgłośniej jak tylko umiałam, ale on mnie nie słyszał. W tamtej chwili byłam bezradna. Nie mogłam nic zrobić. Chciałam się pozbyć lalki, ale nie wiedziałam jak. Upadłam na kolana, zaczęłam płakać, nie wiedziałam, co jeszcze mogę zrobić. - Domino, ubi illa est?! Ubi illa est! Proszę! - on także zaczął płakać, ale to nie był płacz mojego Dominika, on był jakiś inny. Wszyscy byli jacyś inni. Byli starsi, dojrzalsi, a ja nie wiedziałam, dlaczego. Ja także byłam starsza, mieliśmy po dwadzieścia parę lat. Tylko dlaczego? -Dominik. Jestem tutaj, proszę usłysz mnie - bez skutku nadal próbowałam do nich dotrzeć. Wtedy spojrzałam w stronę moich znajomych i zobaczyłam czarną postać. Czego one ode mnie chciały?! Szła w strone Dominika, a ja nic nie mogłam zrobić. Nagle chłopak zerwał krąg i ruszył po lalkę, a ja w biegu ruszyłam za nim. Ona by mu coś zrobiła! A przecież za nim czai się to monstrum! Biegłam najszybciej jak tylko umiałam, złapaliśmy zabawkę w tym samym czasie i znów to samo. Całkowita ciemność. Ukratkiem zdążyłam jeszcze tylko zobaczyć, jak postać się rozpadła. Nie wiedziałam dlaczego. Przy następnym przeniesieniu znalazłam się w lesie. Poznawałam go. Było to miejsce z mojego dzieciństwa, tyle że bardziej mroczne. Było zimno i ciemno, wiał mocny wiatr, a jedynym oświetleniem był księżyc. Co dziwne, nie odczuwałam tego zimna, tylko przyjemne uczucie chłodu. Zaczęłam się oglądać i zauważyłam pewną sytuację. Dwójka dzieci siedziała przerażona pod drzewem, a nad nimi stał jakiś mężczyzna w średnim wieku. Za oczywistą sprawą lalka także tam była, tym razem w rączkach maluchów. Wtedy dostrzegłam, że to mój rodzony ojciec. Stał nad nimi z nożem. Byłam totalnie zdezorientowana, nie rozumiałam, dlaczego to się dzieje. Mój tata był starszy o jakieś 10 lat, ja także. Wtem poczułam, że zawiał mocniejszy wiatr i instynktownie zaczęłam się rozglądać. Spostrzegłam, że wśród drzew stoją postacie. Tak. Te same postacie, które cały czas mi towarzyszą. Nagle sytuacja przybrała o wiele szybsze tempo, Marek rzucił się do dzieci, ale kiedy spostrzegł lalkę, zahamował się. Upadł na kolana, upuścił nóż i zaczął wyciągać rękę po podarunek. Monstra zaczęły się rozpadać i krzyczeć, zaś mój ojciec poprzez płacz wziął marionetkę. Wtedy znów zapadła ciemność. Cmentarz to było następne miejsce, w którym się znalazłam. Wiedziałam to, ponieważ oślepiało mnie światło zniczy. Było tu pięknie nie tylko w święta. Usłyszałam łkającą osobę, po chwili dostrzegłam ją opartą na nagrobku. Już wiedziałam, że to Dominik, ale kiedy zobaczyłam czyj to grób, momentalnie upadłam na kolana. Zmarł mój ojciec. A ja byłam o 50 lat starsza. Oparta o miejsce pochówku była oczywiście lalka. Jak widać, była w moim życiu. Nagle ktoś zaczął krzyczeć do mojego przyjaciela. Byli to jacyś mężczyźni z nożami. Chłopak szybko się podniósł i spojrzał na nich. Wtedy oni zaczęli do niego biec, zaś ten zdążył tylko złapać lalkę i puf. Znowu ciemność. Przez moment wędrowałam w nicości. Miałam chwilę na przemyślenia. Czas najwyższy. Wiedziałam, że w tym wszystkim coś przeoczyłam. Tylko nie wiedziałam, co? Nagle zobaczyłam lalkę, moją lalkę. Przerażał mnie sam jej widok, miałam dziwne odczucia, kiedy tylko na nią patrzałam, ale coś mnie pchnęło, żeby do niej podejść i podnieść. Tak też zrobiłam, wtedy ta zaczęła mi pokazywać zakończenia różnych sytuacji. W moim łóżku tak naprawdę nie byłam to ja, a moja matka, okazało się że nie była tylko chora fizycznie, ale także psychicznie. Miała schizofrenię i często miewała paraliże senne. Ta mała dziewczynka to byłam ja, próbowałam tylko obudzić moją mamę. Potem pokazała mi, o co chodziło z Dominikiem i kręgiem moich przyjaciół. To było tylko nasze przedstawienie. Okazało się, że kiedy skończyliśmy po 20 lat, zapisaliśmy się do kółka teatralnego. Kiedy Dominik dobiegł do lalki, wtem ja, wybiegłam z drugiego pokoju, krzycząc: „buu!''. Wszystko zakończyło się śmiechem. Sytuacja z moim ojcem zdarzyła się naprawdę. Tak, chciał on skrzywdzić dzieci, ponieważ popadał w paranoje. Kiedy złapał lalkę, ja zdążyłam dobiec na miejsce zdarzenia i go powstrzymać. Wróciliśmy spokojnie do domu, dzieci także. Na cmentarzu, zanim mężczyźni zdążyli dobiec, ja byłam przed nimi. Miałam w ręku pistolet, ci się wystraszyli i uciekli. -Kamila? - wtedy się obudziłam, spojrzałam przed siebie i ujrzałam mojego ojca. Całego i zdrowego. A co ważniejsze, żywego. - Wszystko w porządku? Zemdlałaś, jak się czujesz? - Dobrze - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Zaczęłam się rozglądać. Znów byłam na swoich szesnastych urodzinach. Dzisiaj mam 56 lat. Nie umiem wytłumaczyć tego, co stało się 40 lat temu. Prawie wszystkie wydarzenia, które pokazała mi lalka, zdarzyły się. Jednakże trochę je wyolbrzymiłam. Co zabawniejsze, do dziś nie wiem, kto mi ją podarował oraz kim były te postacie. Ale wiem, że nie jest ona moim przekleństwem albo błogosławieństwem. Kto wie?