CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY

Transkrypt

CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY
gazetka szkolna II LO im. Romualda Traugutta w Częstochowie
ul. Kilińskiego 62 tel. (034) 361 25 68
e-mail: [email protected]
Wszelkie uwagi na temat
gazetki proszę pisać
na Forum Traugutta
w kategorii „LOT”.
LO T
numer
4 (17)
luty 2009
TEMAT NUMERU:
CZAS NAUKI I CZAS ZABAWY...
LOT 1
Felieton,
czyli jak przywitać was
bez owijania w bawełnę
Ferie minęły z wielkim hukiem.
Studniówka dla maturzystów
stała się wyznacznikiem mijającego czasu. Młodsze roczniki
zakończyły pierwszy semestr
roku 2008/09. Co tu duŜo mówić, nadszedł
czas podsumowań. Warto zatrzymać się w
miejscu i przed końcem roku zmienić kilka
przyzwyczajeń. Są momenty przeznaczone na
zabawę i chcielibyśmy je zatrzymać jak najdłuŜej. śeby nie było nudno to pojawiają się takŜe
dni, które trzeba poświęcić nauce. Redaktorzy
LOT-u przedstawią wam dwa aspekty z Ŝycia
licealistów. Mianowicie: czas nauki i czas zabawy.
SANDRA SZWEDZIŃSKA
W Ŝyciu kaŜdego człowieka (z małymi
wyjątkami) przychodzi czas tzw. refleksji. Chwila
zadumy jest potrzebna nam, abyśmy mogli dokonać małego bilansu naszych osiągnięć, jeśli oczywiście takie były. Skończone niedawno ferie zimowe obudziły w nas zamiłowania do sportów
zimowych i nie tylko. Lecz proza Ŝycia znowu
przywołuje nas do porządku – moŜemy i musimy
zdobywać wiedzę. Uczniowie poszerzają swoje
horyzonty myślowe, natomiast nauczyciele realizują swoje powołanie pedagogiczne w ramach
misji edukacyjnej. Śmiem twierdzić, iŜ czas
„naukowych przeŜyć” jest inspirującą szansą
samorealizacji, samoakceptacji, afirmacji i …
w ogóle. Wiemy o tym, Ŝe myślenie ma kolosalną
przyszłość. A więc, moi drodzy, wykorzystajmy
niepowtarzalną szansą – czas zabawy naleŜy
drastycznie (!) ograniczyć, aby z większym impetem samozadowolenia zdobywać nowe obszary
wiedzy, która w przyszłości moŜe się przydać.
Oby…
redaktor prof. I. Stasiak
NAUCZYCIELU,
NIE PYTAJ MNIE!!!
Trwa akcja „LOT-nych bilecików” broniących
przed odpowiedzią. W dziesięciu losowo wybranych egzemplarzach pojawią się bilety, które
moŜna wykorzystać w czasie pięciu szkolnych
dni od wydania „LOT-u”. Ta niepozorna karteczka broni nas przed odpowiedzią na JEDNEJ z
lekcji! Po wręczeniu nauczycielowi bileciku podpisanego swoim imieniem i nazwiskiem jesteśmy zwolnieni z ustnej odpowiedzi oraz nieza-
W
R
Ó
Z
powiedzianej kartkówki. Po okazaniu profesor
zabiera bilecik i równocześnie traci on swoją
waŜność.
Uwaga!
Akcja prowadzona za zgodą Dyrekcji.
Sukcesy i porażki minionego roku
Rok 2008 za nami, czas więc na podsumowanie.
Przed feriami, 140 uczniów, głównie pierwszoi drugoklasiści (trzecioklasiści byli bowiem zbyt
ogarnięci studniówkowym szaleństwem), wzięło
udział w sondzie, mającej na celu wyłonienie największych poraŜek i najdonioślejszych sukcesów
minionego roku w „Traugucie”. śeby nie było za
słodko zacznijmy o bardziej wstydliwej części
zajmijmy się poraŜkami:
Na pierwszym miejscu ex aequo znalazły się:
brak zastępstw na stronie oraz plan malowania
szafek (po 105 głosów). Co do zastępstw: na ankietach pojawiły się komentarze typu „nie norwidyzujmy się” i tu chyba nic więcej dodawać nie trzeba.
Drugie wydarzenie natomiast, chyba pamięta kaŜdy.
Te pełne buntu i Ŝalu twarze uczniów oraz rewolucyjne napisy pojawiające się na szafkach, wyraŜających nasze „wewnętrzne ja”. Czas jednak na miejsce
kolejne, tu bowiem uplasował się... ekhm, ekhm...
brak remontu sali gimnastycznej (93 głosy).
No cóŜ, widocznie są waŜniejsze wydatki, ale moŜe
przejdźmy juŜ do najwaŜniejszych sukcesów ubiegłego roku:
Na zacnym miejscu pierwszym znalazł się, liczbą 59 głosów, remont męskiej toalety. Przynajmniej wiemy, jakie są te waŜniejsze wydatki. Ale
dajmy spokój sedesom, czas na miejsce drugie.
Tu uplasował się, otrzymawszy 55 głosów pozytywnych, Dzień Dresa! Koksik, dresik, pałka
to widocznie nasze powołanie. Jednym słowem SZACÓN. Powoli zbliŜamy się do końca, czas na
szlachetne miejsce trzecie: „LOT” częstochowską „Gazetą Roku 2007/2008” (40 głosów)!
Sukcesy motywują, takŜe zespół redakcyjny zakasał rękawy i w nowym roku wziął się do pracy ze
zdwojoną siłą. Po przeprowadzeniu sondy moŜemy powiedzieć jedno (to, co trauguciaki pisały w
swoich w ankietach odnośnie komunikatów radiowęzła), mianowicie: „Kukowsky come back!”.
Dominika Majchrzak, Michalina Małczak, Marta Stochel
+
-
1. „LOT” częstochowską „Gazetą Roku 2007/2008”
40
0
2. „Serce dla Traugutta”
15
7
3. Brak remontu sali gimnastycznej
0
93
4. Brak zastępstw na stronie
1
105
WYDARZENIE
5. Dzień bez samochodu
3
1
6. Dzień Dresa
55
1
7. Dzień Sportu
4
0
8. Festyn „Traugutt dla Częstochowy”
21
1
9. I Mistrzostwa Traugutta w bilardzie
4
1
10. Karaoke
7
3
11. Klub Kibica
17
8
12. Koncert Kolęd
6
1
13. Mistrzostwo „Traugutta” w piłce koszykowej mężczyzn
23
0
14. Odsłonięcie tablicy ku pamięci Mariusza Wodzickiego
2
7
15. Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Władysława Terleckiego
1
2
16. Plan malowania szafek
1
105
17. Rajd Traubeanów
15
0
18. Remont męskiej toalety
59
2
19. Traugutt i Norwid charytatywnie – koncerty
20
1
20. Turniej Beat Boxa
20
0
21. Turniej CS’a
3
9
22. Utworzenie klasy medialnej
29
2
23. Wicemistrzostwo „Traugutta”- piłka ręczna
11
0
24. WOŚP 2008
3
3
25. Modernizacja kiszki
7
4
26. „Palarnia” w Hadesie
13
21
27. Kurs pierwszej pomocy
4
2
28. Debiut szczypiornistów
6
0
29. Komunikaty radiowęzła
24
8
LOT 2
Trauguciakowa Agencja Prasowa
Serce dla „Tra
ugutta”
To już drugi ko
ncert kolęd zorga
nizowany przez
br. w Filharmon
społeczność „Tr
ii Częstochowsk
augutta”. Impre
iej. Oprócz wysłu
w aukcji prac uta
za odbyła się 9
chania kolęd, czę
lentowanych tra
stycznia
stochowianie mi
uguciaków ora
czony zostanie
eli okazję wziąć
z zaprzyjaźniony
na urządzenie
udział
ch ze szkołą art
multimedialnej
pracowni języko
ystów. Dochód
przeznawej w naszym
LO.
Party
I kolejny raz trauguciaki pokazały jak potrafią się bawić, a wszystko za sprawą karnawałowej dyskoteki w
„Traugucie”: 15 stycznia w godzinach 18.00 – 21:30
świetlica szkolna wypełniona była szalejącymi w rytm
muzyki uczniami. Dochód zebrany na imprezie przeznaczony zostanie na zakup sprzętu nagłaśniającego do
szkolnej auli.
Finał WOŚP
W czasie kiedy część społeczności „Traugutta” kolędowała, reszta bawiła
się w „Dzikim Winie”, gdzie odbył się koncert uwieńczający tegoroczny
finał WOŚP-u w naszym LO. Na imprezie zagrali chłopaki z „Elektoratu”.
em”
Ferie z „Traugutt
guciaki, jedpoczynku. My, trau
zej szkoły
s ferii, błogiego wy
cza
nas
z
tał
wie
Nas
oro
się.
fes
e. Pro
I stało
siedzieć bezczynni
wanie od
my
uso
aliś
(sz
cji
ierz
wa
zam
Sło
ku na
nak nie
ywnego wypoczyn
y zbiegły
akt
azd
ość
wyj
a
żliw
Dw
mo
dali nam
zanie Paryża).
01 we Francji (zwied
iem w dniach 31.
bow
ał
świtu do nocy) lub
trw
h
nic
z
zy
bijał
rws
pie
pod
”
sie,
utt
cza
aug
w
„Tr
się ze sobą
04.02. Tak więc
omiast 29.01 07.02, drugi nat
Europę.
Już niedługo, cora
z bliżej...
Noc, którą wyobrażali
sobie przez wiele lat,
jedyny taki bal w życ
rzyści odtańczyli kla
iu. Tegoroczni matusycznego poloneza
w sobotę, 24 styczni
uwieńczeniem wcześn
a. Ten wieczór stał
iejszego tygodnia cięż
się
kiej pracy - przygotow
hawajskiej scenerii
ań do studniówki. W
zresztą, zabawa nie
mogłaby się nie uda
ć!
przygotowała
Dominika Majchrzak
LOT 3
Studniówka 2009
ŚLUB BEZ WESELA… to nie to samo
Co jest niezwykłego w potańcówce
zorganizowanej na terenie szkoły? Wszędzie
pełno nauczycieli i grono rodziców szerzących
inwigilację. Jakby tego było mało, to jeszcze
kilka dni wstecz wszystko trzeba przygotować.
Kto by miał na to czas. A te próby poloneza? Długie, Ŝmudne i do prawdy nudne.
Strata pieniędzy i wolnej soboty. Właśnie
dlatego nie idę na studniówkę- powiedziała
jedna z tych, co od zawsze była na „nie”.
Nazwiska nie znam.
Chciała pozostać
anonimowa. Uznałam, Ŝe łatwiej krytykować będąc „panną nikt”. Nie miałam ochoty pytać, czy nie szkoda jej wspomnień.
Później chyba Ŝałowała.
su nie cofniemy, a wspomnień nic nie zastąpi.
Matura bez studniówki to niczym ślub bez wesela. Czasem Ŝycie układa się inaczej, ale czy
warto na własne Ŝyczenie pozbawiać się tego
co niezapomniane?
film z prób. Prawa, lewa, plecy proste, trzymanie, uśmiech i głowa podniesiona. Tylko Ŝeby
nogi się nie pomyliły. Cztery minuty mijają. Dla
ostatniej tury rozpoczyna się bal. Ukłony,
przejścia i wrodzona gracja. Nerwowy śmiech i
Wychowawca czuwa
zabawne komentarze. Kiedy w sali pojawiają
się wszyscy tancerze, zaczyna robić się ciasno.
Jeszcze tylko brawa i jesteśmy wolni.
Zaczęło się tak…
Imitacja czerwonego dywanu,
papierowe palmy i ryby skąpane w tekturze. Mimo to chcieliśmy uwierzyć, Ŝe jesteśmy na hawajskiej imprezie. Za oknami
szaro i zimno. Serca gorące, a w Ŝyłach
czuć adrenalinę. Stroje balowe, fryzury
odświętne. W powietrzu sielska atmosfera.
Przez ramię słychać komplementy. Jakaś
dziewczyna idąc korytarzem, prawie złamała obcas. Nikt nie mówił, Ŝe chodzenie
na szpilkach to taka sztuka. KsięŜniczka na
co dzień woli adidasy. Dziesięciocentymetrowy obcas w niczym nie przypomina jej
trampek. Do tego balowa suknia, która
plącze się pod nogami. Grono luzaków
wskoczyło w garnitury i pantofle. Choć nie
ma to związku z kobietami ktoś nazwał ich
pantoflarzami. Przez pryzmat odświętnego
ubioru widzę rozdygotane ręce maturzystów. Choć do maja daleko to dziś stają
przed egzaminem z najstarszego polskiego
tańca. Do niedawna poloneza kojarzyli jedynie
z filmem pt. „Pan Tadeusz”. Dzisiaj to oni odgrywają główne role.
Twarde przeliczniki
Wpłata na imprezę, sukienka bądź
garnitur, fryzjer czasem kosmetyczka. Koszty
przewyŜszyły miesięczne wydatki. Ale czy nie
było warto? Jest to noc jedyna w swoim rodzaju. Ostatnia duŜa zabawa przed egzaminem
dojrzałości, w gronie licealnych przyjaciół. Cza-
Zabrzmiały dźwięki. Parkiet zaskrzypiał. Emocje sięgnęły zenitu. Pierwsza grupa
wpadła w wir muzyki. Nie widać nic. Wkoło
pełno osób. Nie wiem, kim oni są. Ktoś szepcze, Ŝe na prawo stoją jego rodzice. Po drugiej
stronie zaczynam rozpoznawać absolwentów.
Jeszcze kilka taktów i druga grupa wkroczy na
parkiet. Jest gorąco. Od jaskrawych sukienek
odbijają się flesze aparatów. ZauwaŜam skupione miny tańczących. MoŜna potraktować to
jako sugestię, Ŝe w ich głowach wyświetla się
„W duŜej sali, duŜy stół, a
przy nim gości tłum…”
Usiedli na krzesłach. Rozbawieni. JuŜ
zapomnieli o krokach poloneza. Na talerzu
mięso przebrane w kotlet z ananasem, marchewka chce uchodzić za surówkę. Na stole
wazon udaje dekorację. Widelce do rąk, szklanki do ust. Tu będziemy się spotykać najrzadziej. Wymiana spostrzeŜeń. Zapoznanie z
osobami towarzyszącymi. Chichot panien i
twarde głosy młodych panów. CzyŜby nie
dowierzali, Ŝe to juŜ, Ŝe to teraz. Pracują
na swoje wspomnienia, chociaŜ jeszcze o
tym nie myślą. Za parę chwil na parkiecie
zapanuje chaos. Ruszą do tańca zarówno
Ci, którzy uwalniając swoje ciało oscylują
na granicy groteski i tamci, którzy radzą
sobie całkiem nieźle. Dzisiaj to się nie
liczy. Tańczyć kaŜdy moŜe, trochę lepiej
lub trochę gorzej…
Kamera
–
uśmiech...
aparat
–
3A, 3B, … i tak aŜ do F. Kolejno stawiają się do zdjęć. Uśmiech na zawołanie.
Puder, róŜ. Poza modelki. Ustawienie na
tak zwanego macho. Kręgosłup przeprostowany. W końcu trzeba jakoś wyglądać.
Kilka ujęć i Państwu juŜ podziękujemy. Tak
krótko? MoŜe jeszcze jedno pstryknięcie na pewno wyjdziemy ładniej. Ktoś Ŝałuje,
Ŝe zdjęcia nie pokazują tego, co chcemy
widzieć, ale to co jest. Pozostaje jeszcze
czujne oko kamerzysty, który będzie śledził nasz kaŜdy krok. Wygłupy i szalone
(Ciąg dalszy na stronie 5)
LOT 4
Studniówka 2009
ŚLUB BEZ WESELA… to nie to samo
cienka lycra nie wytrzymała. A
moŜe gorąca atmosfera zasugerowała jej zmianę? Kim była owa
dziewczyna i czy dzisiejszy dzień
zostanie w jej pamięci na zawsze? Kobieta przed imprezą jest
niczym udekorowane miejsce.
Długie godziny spędzone przed
lustrem, aby olśnić swoją urodą.
Po paru tańcach jej wygląd jest
juŜ zupełnie inny, ale nadal jest
piękna. Grupa przygotowująca
szkołę do studniówki ciągle w
pamięci ma czas na to poświęcony. Setki minut spędzonych z
noŜyczkami w ręku. Dekoracja z
biegiem chwil ulega zniszczeniu.
Dla nas mimo wszystko jest cudownie.
Nagle przyszło
kończyć…
figury na parkiecie. Co myśli osoba stojąca po
drugiej stronie sprzętu?
Najjaśniejsza gwiazda dla
Państwa, których nikt nie zna
Są tacy, co zawsze pozostaną w
cieniu, ale dzisiaj to im ustępujemy miejsca.
Racjonalnie oceniając piękne damy, nie zawsze
zachwycają swoim wyglądem, a szarym myszkom udaje się zabłysnąć. NiezauwaŜalne, niedocenione. Chylimy im czoła.
Zarówno oni jak i one potrafili
nas zaskoczyć. W sukniach i
garniturach wyglądali zupełnie
inaczej. Dostojnie i dorośle.
Przez całe liceum nie rozmawialiśmy, a dzisiaj bawimy się jak
jedna wielka druŜyna. Jest w
tym zjednoczeniu jakaś magia,
coś co mogłoby nigdy nie minąć. Jednych określamy mianem króli parkietu, innych
przodownikami imprezy, pojawia się takŜe miejsce dla królowej
bezguścia.
Moglibyśmy
pominąć tę kategorie, ale fakty
mówią same za siebie. Małolata
wyglądająca na trzydziestoletnią kobietę staje na granicy
przesady. Zły fryzjer, makijaŜ
nie ten, a moŜe suknia zbyt
udziwniona. Coś sprawiło, Ŝe
kaŜdy z nas wybrał spośród
tłumu swoją królową. Warto się
zastanowić, czy przed ostateczną deklaracją nie spojrzeć
w lustro?
Disco-polo rozbawi kaŜdego, nawet zatwardziałego krytykanta. Techno wprowadzi clubowy
nastrój. Pop wszyscy znają, a latino porwie
nas do zabawy. Michael Jackson da moŜliwość
zaprezentowania swoich umiejętności tanecznych. T-Love pozwoli nam pośpiewać, a Fronczewski po raz kolejny okaŜe się barmanem na
tym dancingu. Panowie poproszą panie. Kobiety w rewanŜu zainicjują tzw. białego walczyka.
Szalona zabawa potrwa do białego rana.
Punkt widzenia ma znaczenie
W koszu widać potargane rajstopy.
Czy ich właścicielka tak dobrze się bawiła, Ŝe
Wkoło jest wesoło
Ruszyła lokomotywa.
Muzyka zagra dla kaŜdego.
Zakochane pary odnajdą się w
romantycznych
kawałkach.
LOT 5
im
Obcasy leŜą gdzieś w kącie. Marynarki dawno pozdejmowane.
Muzyka huczy w uszach. Jedni
jadą juŜ do domu. Inni łapią
ostatnie chwile do worka, i nie
chcą ich wypuścić. Brak im sił,
ale tańczą jakby dopiero weszli
na parkiet. Nie wierzą, we wskazania zegarka. Nie dopuszczają
do myśli, Ŝe tak jak mija studniówka tak niedługo miną szalone lata spędzone w II LO. Sto dni to duŜo czasu, pocieszają
się nawzajem. Będzie czas na naukę, ale i na
zabawę teŜ. Chciałoby się stanąć w miejscu i
przez parę lat być osiemnastolatkiem, choć
niektórzy z nas przywitali juŜ koleją wiosnę,
ciągle nie dajemy temu wiary. Przez trzy lata
wiele się zmieniło. My się zmieniliśmy. Światła
zapalone, taksówki juŜ w drodze, pora kończyć.
Ktoś wyszedł w nie swojej marynarce, ktoś
zgubił bransoletkę, a moŜe wszystko wydarzyło
się w jakimś celu. MoŜe wskazówki na swój
sposób zatrzymały dla nas uciekające momenty.
SANDRA SZWEDZIŃSKA
OKIEM PIERWSZAKA – JAK SIĘ UCZY W TRAUGUCIE?
Re-fleksje
Do wakacji zostały jakieś cztery miesiące. Kończy się pierwszy tydzień po feriach.
Godziny lekcyjne zaczynają przytłaczać jak
ludzie w porannych autobusach. I tu i tu człowiek siedzi, gapiąc się na to, co za szybą, czekając na moment wyjścia. Liczby piętrzą się
wszędzie: dni pozostałe do przerwy, cyfry na
świadectwie - wszystkie są waŜne. Pytanie dla
kogo?
Minął mój pierwszy semestr w
„Traugucie”. Nadszedł czas racjonalizacji, w
którym KISZKA! staje się kiszką, HADES! hadesem, a budynek szkoły robi się dziwnie mały.
Człowiek się przyzwyczaja. Pytanie tylko co to
znaczy jeden semestr? DuŜo? Mało? Z jednej
strony jest to dość czasu, by poznać atmosferę
i ją polubić. Parę wyjazdów i sporo śmiechu. To
tylko jedna strona medalu. Poza tym jest jeszcze nauka. Nie wiedzieć czemu, wiele osób
wybiera medale z tą samą stroną po obu stronach. Dziwnie to brzmi, a jeszcze dziwniej
wygląda. Z drugiej strony co mogłem zdziałać
przez połowę *roku*? Dostać garść piątek,
jedynek, powyzywać na tę szkołę, a potem do
niej wrócić, Ŝeby dostać kolejną garść piątek,
jedynek i tak dalej. W tym streszczały się mijające tu dni. To juŜ półmetek, a wszystko co do
tej pory zdziałałem brzmi dla mnie tak bardzo
powierzchownie.
Znalazłem w tej szkole inspiracje do
samodoskonalenia się, kilku nauczycieli zdąŜyło
juŜ przemówić mi do rozsądku. Kilku innych
sukcesywnie zniechęcić. Z perspektywy kogoś,
kto do tej szkoły po prostu uczęszcza i nie
wikła się w większe inicjatywy, całe to mikrospołeczeństwo nie przedstawia się aŜ tak źle.
Szkoła to tylko (aŜ?) część mojego Ŝycia. Nie
chcę, by zdominowała całą resztę, dlatego
większość spraw z nią związanych zamykam w
plecaku. Tam czekają, aŜ odmroŜę je wieczorem, odrabiając lekcje lub po prostu o nich
myśląc. Semestr w liceum narzucił mi pewne
wnioski. MoŜna je streścić w trzech punktach.
1. Nie warto zamykać się w plecaku.
2. Warto pamiętać jednocześnie, aby o niego
dbać, bo to on będzie zdobić nasze plecy.
3. (Wypadałoby nosić go teŜ regularnie, ale nie
obciąŜać zbytnio ani lewego, ani prawego ramienia).
Mariusz Golling
MATURZYSTÓW SPOSÓB NA MATURĘ
Studniówka była momentem przełomowym dla
wielu z nas - większość trzecioklasistów zdała
sobie sprawę, Ŝe jest to ostatni dzwonek, Ŝeby
rozpocząć naukę, Ŝe (w tym roku naprawdę)
zostało tylko 100 dni do matury! Przyznam, Ŝe
było to gwałtowne i niezbyt przyjemne przebudzenie:). Na szczęście nie wpadłam w psychozę
"nauki 24 godziny na dobę" i zachowuję w tym
wszystkim spokój. Staram się uczyć systematycznie (codzienne powtarzanie materiału) i
robić sobie przerwy w siedzeniu nad ksiąŜkami
- wychodzę wtedy na spacer, słucham muzyki,
spotykam się z przyjaciółmi... a potem, kiedy
jestem juŜ zrelaksowana, znowu zabieram się
za pracę. No i wciąŜ sobie powtarzam, Ŝe juŜ
wkrótce czekają mnie dłuugie wakacje :) – oto
wypowiedź Ani z III klasy LO im. R. Traugutta.
Inni maturzyści udzielili nam krótkich wywiadów.
UCZEŃ „TRAUGUTTA”
R - Czy spędzasz więcej czasu na nauce niŜ w
poprzednich latach?
P - Oczywiście! Ciągle powtarzam znajomym z
młodszych klas, Ŝe jeszcze mają szansę się
"obijać" Staram się uczyć codziennie i systematycznie. Niestety, często mam "lenia".
R - Chodzisz na korki? Czy uczysz się sam?
P - Chodzę tylko na korepetycje z fizyki, ale
bardzo rzadko. Muszę mieć kolejną motywację
do nauki, bo z fizyki idzie mi niestety najgorzej
z przyswajaniem wiedzy ?
R - Jak godzisz naukę z zabawą?
P - Jakoś godzę. Ogólnie to raczej
rzadko chodzę na jakiekolwiek
imprezy.
R– Jaki jest Twój sposób na napisanie dobrze matury?
P - Na razie nie mam sposobu,
obym go znalazł do maja. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie o
takim sposobie, proszę o kontakt!
U
C
Z
E
„MICKIEWICZA”
Ń
R - Czy spędzasz więcej czasu na
nauce niŜ w poprzednich latach?
M - Tak.
R - Chodzisz na korki? Czy uczysz
się sam?
M- Więcej uczę się samemu. Powtarzam materiał z całego LO, a
na korki nie chodzę więcej, bo nie
mam takiej potrzeby.
R - Jak godzisz naukę z zabawą?
M - Rozrywka w weekendy, a nauka w tygodniu.
R – Ile czasu poświęcasz nauce?
M – Uczę się codziennie, ale trzeba
robić przerwy, bo idzie zwariować.
R – Jaki jest Twój sposób na napisanie dobrze matury?
M - Powtarzanie samemu materiału, rozwiązywanie tych
„badziewnych”
egzaminów w domu i powtórka w szkole.
A B S O L W E N T
„SIENKIEWICZA”
R - Ile czasu spędzałeś na nauce i
przygotowaniach? Uczyłeś się sam,
czy chodziłeś na korki?
K - Jeśli chodzi o matematykę, to
chodziłem raz w tygodniu na korki
dwugodzinne, tak przez 3 klasę
liceum. Drugim przedmiotem był
angielski, na który uczyłem się z
testów z poprzednich lat. Z polskiego się nie przygotowywałem, bo mi
nie zaleŜało. Fizyki tez się nie uczyłem, bo poszedłem napisać maturę,
LOT 6
tylko po to, Ŝeby się sprawdzić.
R - Jak godziłeś naukę z zabawą?
K - śeby pogodzić naukę z zabawą, na przeszkodzie stała mi tylko matematyka, bo z korków byłem zawalony mnóstwem zadań, które
musiałem potem rozwiązywać. Prawdę mówiąc,
jedynie, co mogłem zrobić to zrobić od razu
zadania i mieć spokój.
R – Jak wspominasz czasy jako maturzysta?
K - Jako czas, w którym ciągle myślałem jak to
fajnie będzie w najdłuŜsze wakacje Ŝycia :-),a z
drugiej strony, Ŝe trzeba będzie opuścić liceum
i juz nigdy te czasy nie wrócą.
Roksana Sokołowska
Pokolenie disco polo kontra młodzież XXI wieku
czyli z dziadkiem na imprezie
Zaczął się sezon wielkich imprez. Młodzież bawi
się na studniówkach, zabawach karnawałowych, osiemnastkach, w dyskotekach i zwykłych domówkach. Nie zawsze impreza wygląda tak jak chcieliby tego nasi rodzice. Po powrocie do domu najczęściej słyszymy: ,,Za
moich czasów, było to nie do pomyślenia!". Co
więc było ,,do pomyślenia" w czasach naszych
rodziców, babć, dziadków? Czym różnią się
nasze imprezy od zabaw w szalonych latach 50tych, 60-tych czy 70-tych?
ale babcie czy mamy byłyby teraz bardzo zdziwione. Skąd, wiec wziął się stereotyp młodego
Polaka - pijaka? Skąd twierdzenie, Ŝe kaŜdą z
naszych imprez to lejący się strugami alkohol? ,,Wszystko przez media i tych ludzi, którzy
nie znają umiaru. Zawsze tak było - kilku się
upije, a wszyscy mają łatkę młodych alkoholików" - kwituje jeden ze starszych kolegów.
Udowodnijmy więc, Ŝe rodzice błędnie oceniają
zabawy swoich pociech, a stereotypy i słowa
rodem z kabaretu: „MłodzieŜ na imprezie bez-
WyobraŜenia rodziców dotyczące imprez, na
które chodzą ich dzieci, to najczęściej scenariusze rodem z amerykańskich filmów, w których
wszyscy sączą do woli alkohol, nie przejmując
się niczym.
alkoholowej?! To musieli być narkomani!" - nas
nie dotyczą.
Czy jest tak naprawdę?
Czy nasze imprezy to
wyłącznie libacje alkoholowe? Na pewno nie!
Jak więc wygląda zabawa w naszym wykonaniu?
,,Na początek trzeba znaleźć jakieś wolne lokum, potem zaprasza się znajomych, puszcza
się dobra muzykę i jest impreza." Co więc z
alkoholem i innymi uŜywkami, o które tak obawiają się nas opiekunowie? ,,Zdarza się, Ŝe
ktoś wypije piwo lub dwa, ale bez przesady.
Nikt nie leŜy nieprzytomny, a jeśli zdarzają się
takie osoby, to są to pojedyncze przypadki. Co
do papierosów, to palacze najczęściej robią to
na zewnątrz, rzadko zdarza się, ze ktoś pali w
środku”. Alkohol jednak nie pojawia się w takich ilościach, jakie dręczą w snach naszych
rodziców. ,,Czasami imprezy są bezalkoholowe,
nie jest tak, Ŝe bez ,,procentów" nie potrafimy
się bawić." Młodych ludzi pewnie to nie zdziwi,
Skoro wiemy jak wyglądają nasze imprezy, rozwińmy temat zabaw zeszłych pokoleń.
Podobno dawniej wyglądały one zupełnie inaczej. TeŜ były osiemnastki, bale karnawałowe. Ale nie takie tak teraz. Teraz wszyscy
skupiają się na tym, co na siebie włoŜyć, jak
się uczesać, jakie kolczyki, buty. Wtedy, mało
kogo było stać na to wszystko. Było skromnie,
ale to wcale nie znaczy, ze gorzej. Jak w takim
razie wyglądała studniówka naszych babć i
dziadków? Jakie suknie miały nasze babcie? ,,Moja suknia studniówkowa? Hm, dawniej
nie strojono się tak jak teraz. Ja miałam zwykłą
białą bluzkę i to jeszcze poŜyczoną od kuzynki i
czarna, długą spódnice. Wtedy nikomu nawet
nie przyszło do głowy przyjść w czymś kolorowym, a nie do pomyślenia było, Ŝeby mięć gołe
plecy, czy odsłonięte dekolty. W końcu to był
bal szkolny organizowany zresztą w szkole.
Nigdy nie zapomnę tych przygotowań. Sami
robiliśmy dekoracje, stroiliśmy sale. Teraz jest
to juŜ rzadkością. MłodzieŜ przewaŜnie wynajmuje lokal i płaci innym za wszystko. Bal rozpoczynał się tradycyjnym polonezem. Pamię-
LOT 7
tam, Ŝe strasznie to przeŜywałam. Tańczyłam
w pierwszej parze, cała uwaga była skierowana
na mnie. Bałam się, Ŝe zaraz się potknę, przewrócę i wszyscy będą się śmiać. Moje obawy na
szczęście się nie spełniły. Nigdy nie zapomnę
tego momentu. Oprócz poloneza tańczyliśmy
teŜ tango, walca. I oczywiście kaŜda dziewczyna obowiązkowo musiała mieć czerwone majtki
i podwiązki. Jeśli chodzi o alkohol to juŜ wtedy,
nikt nie umiał rozwiązać tego problemu. Oficjalnie nie moŜna było pić, ale wiadomo większość z nas miała coś przemyconego w torebce.
Nie było
jednak tak jak teraz, Ŝe juŜ o
północy większość towarzystwa
była porządnie wstawiona. Było
mniej alkoholu, ale nie oznaczało to wcale, Ŝe impreza była
mniej udana. Potrafiliśmy się
świetnie bawić bez procentów.
Co teraz, niestety, jest juŜ
rzadkością. Oczywiście studniówki nie były jedynymi imprezami. Świętowaliśmy równieŜ
18-stki, często robiliśmy takŜe
tak zwane prywatki. Choć nieco
zmieniły się zwyczaje, to niektóre problemy pozostały wciąŜ
te same. Dawna młodzieŜ teŜ
chciała się bawić, teŜ piła alkohol i nie
zawsze była taka
grzeczna, jak to mówią nam
nasi rodzice. ,,Kiedyś z dyskoteki wracaliśmy pieszo. Czasami było to 10 km, a czasem 30,
ale było wesoło, szliśmy grupą,
najczęściej bardzo liczną. Teraz
młodzieŜ nawet nie pomyślałaby o tym, Ŝeby wracać z dyskotek pieszo. KaŜdy ma samochód i nawet, jeśli do domu ma
kilka kroków i nie jest zbyt
trzeźwy, to siada ,,za kółkiem",
zabiera znajomych i jedzie. Tyle
się teraz słyszy o tych wszystkich śmiertelnych wypadkach
młodych ludzi, ale do nich,
niestety, takie sytuacje nie
przemawiają. Szalone lata 70te kojarzą się nam przede
wszystkim z muzyką disco polo,
obciachowymi ciuszkami i wielkimi okularami,
znanymi nam przede wszystkim pod sympatyczną nazwą -,,bzyki". Imprezy tego typu
miały jednak swój urok. ,,Wszyscy szaleli na
parkiecie, nikt nie ,,podpierał ścian". Była
świetna atmosfera. Niestety, tak jak i dziś
zdarzały się bójki pod dyskotekami. Pijany
męŜczyzna potrafił się kłócić nawet o to, Ŝe
ktoś się na niego ,,krzywo spojrzał". Wtedy
zaczynało się widowisko, do boju dołączali się
waleczni koledzy, a po kilkunastu minutach
złość im przechodziła i wszyscy się z całego
zajścia śmiali. Bywały teŜ bardziej kryzysowe
sytuacje, ale takich nie warto wspominać." Tak,
dobrze przeczytaliście ,,pijany męŜczyzna",
więc jednak nie wszyscy byli grzeczni, trzeźwi i
ułoŜeni. Zastanawia mnie tylko jedno: po co te
wszystkie opowieści, Ŝe kiedyś na imprezach
nie było alkoholu? Podobno ,,za naszych
(chodzi o rodziców) czasów było to nie do pomyślenia". Nie podwaŜając autorytetu rodziców, i krótko podsumowując, szalone zabawy
naszych dziadków nie róŜniły się aŜ tak drastycznie od naszych. Zmienia się muzyka, stroje, przyzwyczajenia, ale problemy wciąŜ pozostają te same, tak więc, kiedy po raz kolejny
usłyszysz od babci ,,Kiedy ja byłam w twoim
wieku to..". Nie zamykaj się w swoim pokoju,
ale zapytaj ,,Właśnie, tak właściwie, jak to
było?".
Katarzyna Kała i Angelika Knop
Nauczyciel Też Człowiek
Dziś: pan prof. Michał Radwański
Ulubiony film: „Pulp Fiction”
Ulubiona ksiąŜka: „Planeta śmierci” Harry'ego Harrisona
Motto Ŝyciowe: Zawsze iść przed siebie, nie
poddawać się.
Znak zodiaku: KozioroŜec
Hobby: koszykówka, snowboard, sporty ekstremalne, muzyka
Co skłoniło pana profesora do podjęcia zawodu nauczyciela?
Myślę, Ŝe to wszystko miało swój początek w szkole podstawowej. Zawsze sobie
tak tłumaczę, Ŝe zamiłowanie do matematyki
obudziła we mnie moja nauczycielka, która
miała ogromny dar przekazywania wiedzy.
Podobał mi się sposób, w jaki to robiła. Zdecydowałem się na ten zawód, poniewaŜ bardzo
lubię pracować z młodzieŜą, dzielić się z nimi
wiedzą. Zawsze staram się w kaŜdy temat
wpleść jakiś Ŝart. Praca ta jak najbardziej przynosi mi satysfakcję.
Dlaczego pan profesor wybrał matematykę?
Najprostsza odpowiedź mogłaby być
taka, Ŝe matematyka jest królową nauk, ale
jednak myślę, Ŝe to jest jakby taki talent, dar.
Musiało się to jakoś we mnie obudzić.
Jak pan profesor wspomina przygotowania do matury i studniówkę?
Jeśli chodzi o maturę to pamiętam, Ŝe
bardzo duŜo pracowałem, czego brakuje mi
wśród tegorocznych maturzystów. Poświęcają
za mało czasu na naukę. Powracając do mnie,
nie byłem jakimś wybitnie zdolnym uczniem,
duŜo się uczyłem. Obawiałem się języka polskiego i błędów ortograficznych, jakie często
popełniałem. Jeśli chodzi o studniówkę był to
pierwszy taki bal, wszyscy odświętnie ubrani.
Pamiętam, Ŝe trzymałem się bardzo tych
wszystkich przesądów, choć na co dzień nie
jestem przesądny. Ta cała aura bardzo mi się
podobała, wspaniale się bawiłem
Skąd u pana profesora tak wielkie zamiłowanie do sportu?
UwaŜam, Ŝe kaŜdy
człowiek powinien uprawiać
jakiś sport. Jest ich na tyle
duŜo, Ŝe wszyscy mogą znaleźć coś dla siebie.
Jakie wspomnienie
związane z „Trauguttem”
uwaŜa pan profesor za
najwaŜniejsze?
Się ga m
pa mięcią
wstecz, ale nie mam czegoś
jednego. Jak myślę o tej szkole to myślę o wszystkich ludziach, którzy tworzą wspaniałą grupę – nauczycielach i
uczniach. Tu się codziennie
coś dzieje, jednak chyba najmilej wspominam mój pierwszy dzień przyjścia do pracy.
Co uwaŜa pan profesor za swój największy
Ŝyciowy sukces?
P r ze d e
ws z y s t k i m
rodzina, ale równieŜ praca w
szkole czy to, Ŝe odwaŜyłem
się jeździć na snowboardzie.
Jakiej muzyki słucha pan profesor?
Słucham kaŜdej muzyki oprócz disco polo. Kolekcjonuję płyty z koncertami róŜnych zespołów. We wszystkim
znajduję coś dla siebie. To
czego słucham zaleŜy równieŜ
od mojego nastroju.
Moim największym
marzeniem jest..
Zawsze powtarzam wszystkim, Ŝe
chciałbym kiedyś znaleźć się na meczu NBA.
Rozmawiały: Kasia Bociąga i Weronika Bawor
Czy praca w Samorządzie Szkolnym jest formą zabawy czy pracy?
„Samorząd jest to właściwie praca
organizowana po to, aby jednakowo dobrze
działo się wszystkim, którzy razem uczą się,
działają..., Ŝeby jeden drugiego nie krzywdził,
nie przeszkadzał, nie dokuczał...” Motto Janusza Korczaka pokazuje idealny model pracy
Samorządu Szkolnego. Jednak jak to wygląda
w rzeczywistości? Aby się przekonać, postanowiłyśmy spotkać się z niedawno wybranym
przewodniczącym - Karolem Kucharskim.
Karol podzielił się z nami swoimi,
bardzo pozytywnymi odczuciami, wynikającymi
z pracy w samorządzie, który ma przecieŜ zaledwie parę tygodni staŜu! Jak się okazało właściwy Samorząd Szkolny tworzą zaledwie Karol, Magda Abu-Gholeh i Mateusz Segieta.
Był to dla nas duŜy szok, poniewaŜ trzy osoby
to zdecydowanie za mało, jak na liczącą ponad
600 osób szkołę! Obawami podzieliłyśmy się z
przewodniczącym, który zapewnił nas, Ŝe próbują to zmienić, ale trudno jest znaleźć osoby,
które będą w pełni odpowiedzialne za powierzone im zadania. Wbrew pozorom trzeba włoŜyć duŜo wysiłku, aby osiągnąć zamierzone
cele.
Praca w samorządzie
moŜe wydawać się nam zabawą, ale potrzeba duŜo determinacji, aby zmierzyć się zarówno z wypełnianiem obowiązków, jak i z odbieraniem
laurów.
Rozliczając Samorząd Szkolny z
obietnic, naleŜy pamiętać, Ŝe oni takŜe są ludźmi, uczniami liceum, którzy chcą nam pomóc,
ale muszą się uczyć i na pewno nie raz mają
dodatkowe problemy, wynikające z dobrowolnego podjęcia się dodatkowego brzemienia.
Nowy samorząd ma wiele ciekawych pomysłów
tj. „herby klasowe” czy zakup kserokopiarki,
które bez wątpienie podniosą jeszcze bardziej
rangę „Traugutta”. Jak się okazało, grono pedagogiczne ma równieŜ wiele propozycji dotyczących np. adaptacji „Hadesu”. Większość
LOT 8
uczniów zdaje sobie sprawę, Ŝe podziemia
naszej szkoły to legenda, coś co tak naprawdę
oddaje atmosferę tej szkoły! Nauczyciele wystąpili z propozycją utworzenia tam siłowni...
Nasi przedstawiciele stwierdzili, Ŝe byłoby to
równoznaczne ze zniszczeniem klimatu, jednak
nie udało im się zdziałać zbyt wiele. To oczywiste, Ŝe nauczyciele mają o wiele większy wpływ
na losy szkoły i nikt nie śmie tego podwaŜać.
Tak naprawdę to oni decydują o wszystkim, a
samorząd poddaje pomysły i argumenty, które
są bardziej lub mniej przekonywające. Dlatego
wybierając samorząd, powinniśmy zwracać
uwagę nie tylko na oryginalne pomysły, ale
równieŜ na umiejętności perswazji. Ciągła praca, czasem tylko chwile dobrej zabawy - tak
właśnie wygląda bycie członkiem samorządu w
liceum. Nic nie wygląda tak kolorowo jak na
wcześniejszych etapach naszej nauki. W liceum
trzeba podejmować waŜne decyzje, wysłuchiwać zarówno zaŜaleń uczniów, jak i nauczycieli,
a przy tym wszystkim nie zapominać, Ŝe w III
klasie czeka nas matura, która będzie najwaŜniejszym egzaminem w Ŝyciu. NaleŜy więc
podziwiać tych śmiałków, którzy pracują w
samorządzie, bo przecieŜ przy rekrutacji na
studia nikogo nie będzie interesowało, czy
liceum byliśmy aktywistami, czy teŜ nie. Ci
ludzie robią to dla własnej satysfakcji i dla nas!
Jesteśmy pełne nadziei, Ŝe w II semestrze
praca samorządu nabierze rozpędu i większa
ilość uczniów będzie chciała coś zdziałać dla
szkoły. Karol zapewnił nas, Ŝe kaŜdy ma szansę
zaistnieć, wystarczy tylko odrobina kreatywności i dobrej woli!
Zosia Wojtysiak kl. Ia, Martyna śurawiecka kl. Ic
Wywiad LOT- u działa…
Dziś rozmowa z uczniem miesiąca – Anitą Kokoszczyk
Imię i nazwisko: Anita Kokoszczyk
Znak zodiaku: KozioroŜec
Hobby \ Zainteresowania: plastyka, muzyka, sport (szczególnie jazda na łyŜwach i siatkówka), taniec, gotowanie, podróŜe, wypady ze
znajomymi na koncerty ulubionych zespołów
Znak rozpoznawczy: kartka i ołówek w dłoni,
zawsze uśmiechnięta
List gończy: średniego wzrostu, ruda osiemnastolatka
Sama o sobie: Mam wiele róŜnych cech, które
da się zauwaŜyć np. gadulstwo,
poza tym
jestem bardzo uparta i nierozgarnięta. Często
biorę się za duŜo róŜnych spraw, ale lubię Ŝycie
w biegu. Kocham się śmiać, dlatego otaczam
się ludźmi z ogromnym poczuciem humoru.
Lubię oglądać komedie i kabarety, nie cierpię
sprzątać.
Większość z nas wie, Ŝe uwielbiasz
rysować. Czy wiąŜesz z tym swoją dalszą
przyszłość?
Z tym rysowaniem róŜnie bywało. Kiedyś traktowałam to jako zwykłe hobby, jednak
na chwilę obecną wiem, Ŝe to jest to co chcę
robić w Ŝyciu. Marzą mi się studia w Krakowie
na Akademii Sztuk Pięknych na kierunku architektura wnętrz. Cel do osiągnięcia bardzo trudny, więc nie pozostaje mi nic innego, jak cięŜko
pracować i mieć dobre nadzieje.
Co robisz, aby dostać się na wymarzone studia? Jakie kroki podejmujesz?
W tym roku zapisałam się na kurs,
który zwiększa moje szanse na spełnienie swoich marzeń o studiach. I właśnie podczas tych
zajęć uświadomiłam sobie, jak duŜo pracy mnie
czeka. Dodatkowo pracuję równieŜ w domu.
Pomimo ciągłego braku czasu, zawsze znajdę
chwilę, by coś narysować, zazwyczaj późną
nocą, bo wtedy najlepiej mi się rysuje. Staram
się teŜ duŜo malować szczególnie po ścianachJ
zaczęło się od zlecenia od mojej cioci, która
narzekała na niezagospodarowany fragment
ściany. Poprosiła mnie o pomoc i tak się zaczęło. Jak na razie na koncie mam kilka pomalowanych ścian, kolejnym celem jest mój pokój,
na który mam mnóstwo pomysłów, a co wyjdzie? Zobaczymy:).
Czy masz jeszcze jakieś pasje?
Wiemy, Ŝe tańczysz w Zespole Pieśni i
Tańca Częstochowa? Co tam robisz? Jak to
się stało, Ŝe się tam znalazłaś?
Jeśli chodzi o inne pasje jak juŜ wspomniałam - kocham muzykę. W wolnych chwi-
lach gram na gitarze. Czysto
amatorsko. A zespół… To
moja rodzina, mój drugi dom.
Gdy miałam 7 lat, mama
zaprowadziła mnie tam na
przesłuchania. Mojej mamie
zaleŜało głównie na tym,
abym w przyszłości była
wysportowana, miała poczucie rytmu i poznała duŜo
nowych dzieciaków. Jednak
sama chyba nie wiedziała, w
co tak naprawdę mnie zaangaŜowała. Tańczę tam 11 lat i
mogę śmiało powiedzieć, Ŝe
była to przygoda Ŝycia. Zespół dał mi moŜliwość poznania grupy cudownych ludzi,
masę wyjazdów po Polsce jak
i za granicę. Poczułam równieŜ
klimat
prawdziwych
koncertów juŜ jako mała
dziewczynka. Coś niesamowitego, tyle wspomnień...
Jak sama mówisz
zespół to Twój drugi dom.
Czy zamierzasz dalej tańczyć? Kiedy ta przygoda
się skończy?
Obawiam
się,
Ŝe
przygoda z zespołem skończy
się wraz z rozpoczęciem studiów. Jednak zrobię wszystko, Ŝeby tańczyć jak najdłuŜej. Korzystam z kaŜdej
chwili, w której mogę spędzić
czas z moją drugą rodziną.
Małe
dziewczynki
marzą, aby zostać księŜniczkami. O czym Ty marzyłaś kiedyś, a o czym
marzysz teraz?
Hah! I tu jest dosyć
dziwna sprawa, gdyŜ ja nigdy
Fot. Ania DroŜdŜ II f oraz Tomasz Olczyk,
nie chciałam zostać ani piouczeń III Liceum im. Władysława Biegańskiego w Częstochowie
senkarką, ani księŜniczką, ani
letnie dziecko biegam z kredkami i maŜę po
modelką, a… zakonnicą. Na szczęście to tylko
ścianach, na tym juŜ pozostało. Właśnie z plachwilowe zawirowanie, bo jako małej dziewstyką wiąŜę przyszłość. A poza tym, mam jeszczynce strasznie podobały mi się habity. Na
cze masę innych marzeń, moŜna by wymieniać
chwilę obecną nie czuję Ŝadnego powołania i
godzinami.
raczej nie poczuję. Moim innym marzeniem
Dziękuję za rozmowę i Ŝyczę
było zostać weterynarzem, gdyŜ bardzo lubię
wszystkiego dobrego!
zwierzęta, ale takŜe mi się "odwidziało". I tak
Rozmawiała: Kamila Bejm
jak mówili moi rodzice, patrząc jak jako kilku-
NA NARTY DO EMIRATÓW
W Zjednoczonych Emiratach Arabskich,
a dokładnie w Dubaju, moŜna jeździć na nartach. W kraju, w którym temperatura przekracza 40 stopni Celsjusza ponad trzy lata temu
zbudowano stok narciarski. Czy więc w naszej
środkowoeuropejskiej Częstochowie nie moŜna
by uczynić tego samego?
W hali w kształcie ogromnej rury, która
ma wysokość 25 pięter, mieści się stok narciarski, wyciągi oraz tory dla saneczkarzy i bobsleistów. Budynek, we wnętrzu którego temperatura będzie wynosić od -1 do -2 stopni Celsjusza, ma powierzchnię trzech stadionów piłkarskich. Śnieg jest wytwarzany przez rozpryskiwanie wody pod wysokim ciśnieniem w temperaturze
zamarzania
utrzymywanej
przez
ogromne urządzenia chłodzące – czytamy w
serwisie BBCPolska.com
Czytając tę wiadomość, pomyślałem
sobie, czy usypanie niewielkiego stoku to naprawdę tak duŜy problem? Wystarczy kilka
maszyn. NajbliŜszy stok od Częstochowy znajduje się w Kamyku. Nie jest on długi, ale przecieŜ nie o to chodzi. Ze stumetrowej górki teŜ
moŜna pozjeŜdŜać. Myślę, Ŝe w samej Często-
chowie usypanie takiej właśnie górki to Ŝaden
problem. Pomyślmy tylko, ile radości sprawiłoby to dzieciom i nie tylko. Aktywny wypoczynek
to świetna forma spędzania wolnego czasu.
Otwarcie stoku w naszym mieście przyniosłoby
same korzyści. Niestety, dzisiaj zamiast ruchu
preferujemy przesiadywanie przed ekranem
komputera czy telewizora. Z pewnością więc
potrzebne nam będą korepetycje z wuefu, o
czym wspominałem w moim poprzednim artykule. Jednak jeŜeli nie moŜemy mieć trasy
narciarskiej, to z pewnością moŜemy mieć
kryte lodowisko, które jest w Częstochowie
bardzo potrzebne. Amatorów łyŜwiarstwa mamy w mieście duŜo, o czym świadczą zatłoczone średniej jakości lodowiska na „Bieganie” czy
przy ulicy Sobieskiego. W tym miejscu przypominam sobie moje ferie zimowe. Jeśli dobrze
pamiętam był to rok 2005. Wraz z rodzicami i
moją siostrą poleciałem na tydzień do równie
egzotycznej co Emiraty Arabskie Tunezji. Był
styczeń,
więc
temperatura
oscylowała
w granicach 15 stopni Celsjusza, ale wszyscy
dobrze wiemy, Ŝe latem po prostu nie ma tam
czym oddychać. Weszliśmy do kilkupiętrowego
LOT 9
budynku. Ku mojemu zdziwieniu na jednym z pięter
zobaczyłem ludzi ... jeŜdŜących na łyŜwach. To był szok!
Miasto o liczebności kilka razy
mniejszej niŜ Częstochowa, a
ma lodowisko! Oczywiście
jego rozmiary były nieduŜe,
ale nie zmienia to faktu, Ŝe
coś jest u nas nie tak.
Podsumowując,
w
Emiratach – stok, w Tunezji –
lodowisko. Co będzie za kilka
lat? Trawiaste boisko na Antarktydzie? Kto wie. Póki co
Ŝyczę sobie i Wam wszystkim, drodzy Czytelnicy, abyśmy jeszcze tej zimy mogli
skorzystać z jej uroków. A o
lodowisku i stoku narciarskim
w naszym mieście moŜemy
na razie tylko pomarzyć...
Maciej Orman, I f
Na jednej czy na dwóch deskach?
Wydawałoby się, Ŝe właśnie podczas ferii chcemy odpocząć od swoich
szkolnych opiekunów, a i nauczyciele wolą
zaszyć się gdzieś z dala od uczniowskiego
zgiełku. Okazało się, Ŝe nasi kochani profesorowie z chęcią wytrzymali z nami dodatkowy tydzień, pilnując, abyśmy wrócili
do domów w jednym kawałku.
Piękno słowackich Tatr pokrytych śniegiem, słońce i zimowe szaleństwo przyciągnęły
sporą grupę amatorów nart i snowboardu
(wliczając w to p. prof. Nowaka, p. prof. Radwańskiego i opiekującego się nami na stoku p.
prof. Płaczka), która wyruszyła spod naszego
liceum w sobotę, 31 stycznia do Tatrzańskiej
Łomnicy.
Wśród
nas
znaleźli się zarówno
weterani
zimowisk
organizowanych przez
„Traugutta”,
jak
i
osoby jadące po raz
pierwszy, trauguciaki
i uczniowie innych
szkół. Wszyscy jednak, po kilkugodzinnej podróŜy, powitali
hotel
Kremenec
z
entuzjazmem. Czekały tu na nas liczne
atrakcje
–
bilard,
tenis stołowy, sauna
i... dość odstraszające
obiadokolacje.
Ale
uczestnicy
nie
przejęli się tym
faktem i w pobliskich
restauracjach ze smakiem
zajadali vyprazany
syr, hranolki, lokalną pizzę i inne
słowackie smakołyki.
KaŜdego
ranka przemierzaliśmy drogę do
Strbskiego Plesa,
aby tam, pośród
pięknej panoramy
Tatr,
uprawiać
zimowe
sporty.
Jedni szaleli na
własnoręcznie zbudowanych skoczniach, inni
próbowali osiągnąć prędkość światła na stoku i
nie przeszkadzała w tym nawet częsta mgła i
opady śniegu. Mieliśmy równieŜ okazję zaznać
wodnych zabaw w aquaparku w Popradzie oraz
obejrzeć zawody Mistrzostw Świata Juniorów w
skokach narciarskich.
Dwudzieste piąte zimowisko upłynęło
pod znakiem częstych, nielegalnych wycieczek
po pokojach w czasie ciszy nocnej, niestety
ściśle tępionych oraz Ŝartów z zabawnego języka naszych sąsiadów. Obeszło się równieŜ bez
większych urazów. Za zorganizowanie wyjazdu
i czujną opiekę dziękujemy takŜe p. prof. Zawiszy, p. prof. Wiekierze, p. prof. Bojankowi, p.
prof. Stasiakowi oraz p. Błaszczykowi i czekamy na następny wyjazd juŜ za rok.
Agnieszka Krygier
I love Paris, c’est si bon de se french kiss
Przez wszystkich tak długo wyczekiwane ferie nareszcie nastały. Sposobów na
udane spędzenie tego czasu wolnego jest wiele. MoŜna leŜeć do góry brzuchem, moŜna...
się uczyć, moŜna pojechać z profesorem Wiekierą na Słowację, albo z profesorem Cieślakiem do Francji. My wybraliśmy tę ostatnią
opcję. I z pewnością nikt nie Ŝałuje. Tak więc gdy
tylko
ferie
się
zaczęły, my zaczęliśmy
pakować
swoje walizki, w
końcu to ParyŜ,
nie moŜna wypaść
byle jak. 29 stycznia br. uczniowie
„Traugutta”,
„Norwida”,
„Sienkiewicza”,
„Słowackiego”
oraz
„Dąbrowskiego”
spotkali się pod
naszym LO, by
wspólnie wyruszyć
ku
przygodzie.
Niejednej.
PodróŜ autokarem
była długa, ale w
takim
towarzystwie na pewno
nie męcząca. Po
drodze mieliśmy okazję zwiedzić Reims - malownicze miasteczko nieopodal ParyŜa. Stamtąd
szybko jednak dotarliśmy do naszego miejsca
pobytu na ten wyjątkowy tydzień, mianowicie
do Wersalu, słynącego raczej jako zespół pałacowy królów francuskich, niŜ miejscowość. W
pałacu niestety nie było nam dane zamieszkać,
LOT 10
z powodzeniem jednak go zwiedziliśmy. I tak
właściwie minął nam pierwszy dzień pobytu we
Francji. Potem mogło być juŜ tylko ciekawiej,
mieliśmy bowiem zamiar poznać ParyŜ od
wszystkich stron. Zaczęliśmy od Katedry NotreDame, później Pola Elizejskie, dzielnice Montmartre i La Défense, cmentarz Père-Lachaise i
tam najbardziej przez wszystkich wyczekiwany
grób Jima Morrisona, a takŜe Édith Piaf, Oscara
Wilde’a i oczywiście Fryderyka Chopina, Łuk
Triumfalny, Luwr, muzeum d’Orsay, bazylikę
Sacré-Cœur, centrum Pompidou, Moulin Rouge
(niestety nie od środka) i wreszcie wieŜę Eiffla,
ponoć najbrzydszą budowlę stolicy, z której (o
ironio!) ParyŜ słynie. Zwiedzanie tych i jeszcze
wielu innych miejsc, których nazw, niestety,
nie jestem w stanie wymienić, zajęło nam 4
dni. JakŜe cięŜko było rozstawać się z tą francuską elegancją.
ParyŜ zachwycił nas przepychem, a
takŜe swoimi jakŜe uroczymi mieszkańcami.
Błędny jest bowiem stereotyp paryŜan zadufanych w sobie, wyniosłych i aroganckich. Choć
nie mieliśmy okazji zasmakować ślimaków czy
Ŝab, klasyczne francuskie kasztany, croissanty i
bagietki były przepyszne, co takŜe powiedzieć
moŜna o winie. Na koniec poproszono mnie o
przekazanie pewnej wiadomości dla uczestników wycieczki: Zordon bez skapy prosi Was o
transformację! A teraz juŜ wracamy do nauki,
odliczając dni do kolejnego takiego wyjazdu.
Bonne journée!
Dominika Majchrzak
RECENZJA TEATRALNA
Verdi jako jeden z nielicznych kompozytorów
postarał się, stworzyć muzykę na wzór utworów antycznych. Co prawda przeplatają się w niej motywy
Bliskiego Wschodu, w tym m.in. tureckie, to całość
przenosi nas w orientalną krainę nad Nilem. Muzyka
idealnie odwzorowuje nastrój sceny, a takŜe komponuje się ze śpiewem artystów. Mnie osobiście przypadły
do gustu partie chóru, natomiast całą publiczność
Teatru Wielkiego w Łodzi zachwycił śpiew pani Moniki
Cichockiej, za który dostała ogromną owację. O ile
pierwszy i drugi akt moŜna oglądać i słuchać z przyjemnością, to o trzecim i czwartym akcie nie moŜna
tego samego powiedzieć. Zbyt wysokie tony oraz przeciąganie części partii solowych moŜe zniechęcić początkujących melomanów.
Całość warta jest obejrzenia, poniewaŜ wraŜenia
pozostają na długo w pamięci. Jedni pójdą na tę operę
ze względu na muzykę, taniec, śpiew, inni na dekoracje, jeszcze inni dla rozrywki, lub dlatego, Ŝe jest to
dzieło mistrza. KaŜdy znajdzie coś, co go zaciekawi
nawet ten, kto przyjdzie tylko z powodów towarzyskich.
Patryk Kępa
„Aida” to opera stworzona z okazji otwarcia
Kanału Sueskiego. Prapremiera odbyła się w Kairze
dopiero 24 grudnia 1871 roku, poniewaŜ dekoracje
były uwięzione w ParyŜu, obleganym przez wojska
pruskie. Do dzisiaj jest ona jedną z najchętniej wystawianych oper na świecie, którą obejrzało kilka milionów
ludzi. Po raz kolejny trafiła na deski Teatru Wielkiego w
Łodzi. Akcja toczy się w staroŜytnym Egipcie. Czas jest
nieokreślony, jednak niektórzy podają, Ŝe jest to ok. IV
w. p.n.e. Tytułowa Aida (Monika Cichocka) jest egipską
niewolnicą i córką etiopskiego króla. Zakochany w niej
z wzajemnością Radames (Ireneusz Jakubowski) jest
wodzem wojsk egipskich. Z kolei jemu swoje serce
powierzyła Amneris (Jolanta Bibel), córka Faraona
(Rafał Pikała). Pomiędzy Egiptem a Etiopią wybucha
wojna. Radames pobija wojska nieprzyjaciela, biorąc
jeńców, wśród których jest ojciec Aidy Amonasro
(Zenon Kowalski). Jeńcy zostali uwolnieni, a Faraon
wskazał Radamesa na swojego następcę i męŜa Amneris. Amonasro namawia swoją córkę, aby wydobyła od
swego ukochanego wiadomość szlaku wojsk Faraona,
gdyŜ zbliŜa się kolejna wojna. Radames rezygnuje ze
swojej świetlanej kariery politycznej. Zdradza tajemnicę ukochanej za co zostaje zamurowany Ŝywcem w
grobowcu. Dołączyła do niego Aida, która chciała
umrzeć ze swym ukochanym.
RECENZJA MUZYCZNA
Wszyscy fani muzyki elektronicznej i dobrej zabawy w
sobotę obowiązkowo stawili się na koncertach Warsaw
Electronic Festival on TOUR, zorganizowanych przez
nauczyciela naszego LO – prof. Grzegorza Bojanka.
Koncert składał się z dwóch części: BEATS oraz AMBIENTS & SOUNDS. O godz. 20:30 pierwsze nuty
popłynęły z głośników w Galerii TEATR FROM POLAND.
MoŜna było tu wsłuchać się w łamane dźwięki zapodawane przez Clicka oraz obejrzeć przygotowaną do nich
wizualizację. Ukazane zostały w niej fragmenty z popularnonaukowego programu Sonda, nadawanego w
latach 80-tych i prowadzonego przez Zdzisława Kamińskiego oraz Andrzeja Kurka. Wizualizacje dały świetny
efekt, co na pewno wzbogaciło koncert. Kolejny wykonawca (Capitan Commodore) grając muzykę imprezową sprawił, Ŝe wszyscy poderwali się na parkiet i w
rytmie elektronicznych uderzeń oddali się tańcu. Jednak dla wielu uczestników koncertu punktem kulminacyjnym sobotniego wieczoru była jego druga część,
która odbyła się w Cafe Belg. Świadczyła o tym niepo-
równywalnie większa
frekwencja.
Ludzie
wsłuchiwali
się
w
delikatne
rytmy
ambientów
nawet
stojąc czy teŜ siedząc
na schodach, gdyŜ
brakło
dla
nich
miejsc.
W
Belgu
zagrali: Vasen Pipparjuuri,
Minoo
+
Zawadzki,
Bionulor.
Cała
impreza
to
bardzo ciekawe wydarzenie kulturalne. Oby takich więcej! DuŜy ukłon w
stronę organizatorów, bo dzięki nim częstochowska
publiczność miała moŜliwość obejrzeć super koncert w
swoim mieście.
RECENZJA KSIĄŻKI
Paulo Coelho, znany na całym świecie, podbija tym
razem serca polskiej publiczności wzruszającą opowieścią o
Bridzie. Brida to młoda mieszkanka Dublina, która pragnie
zgłębiać arkana magii. Pomagają jej w tym samotny mędrzec
Mag z Folk oraz czarownica Wikka. Nie mają oni wątpliwości,
Ŝe dziewczyna ma Dar, dlatego chętnie wprowadzają ją w
tajniki Tradycji Słońca i Tradycji KsięŜyca. Poszukiwania duchowe dziewczyny to ciągła próba wytrwałości i siły. Choć
często towarzyszą jej strach i zwątpienie dziewczyna dalej
dąŜy do celu. Po wielu próbach dochodzi do przemiany, Brida
staje się czarownicą. Jednak to nie wiedza magiczna jest
głównym motywem ksiąŜki. Jest to przede wszystkim opowieść o miłości, i o tęsknocie za Drugą Połową, której dziewczyna uparcie dopatruje się w swoim chłopaku Lorensie.
„Brida” to ciekawa fabuła przepełniona mądrościami
Ŝyciowymi, z pewnością warta przeczytania.
Uświadamia
nam , Ŝe kaŜda minuta naszego Ŝycia to akt wiary, która
skłania nas do działania i doprowadza do celu. My zaś jako
przejaw boskiej siły Ŝyjemy wielokrotnie (tu pojawia się dosyć
sprzeczny z naukami Kościoła temat reinkarnacji) i nigdy nie
moŜemy bać się rozczarowań bo to narzędzie, którym Bóg
wskazuje nam właściwą drogę. KsiąŜka daje nam jednak
przede wszystkim do zrozumienie, Ŝe nigdy nie moŜna rezygnować z poszukiwania miłości, bo kto z niej rezygnuje przegrywa Ŝycie. Polecam ! :)
LOT 11
Przydatne linki:
http://www.myspace.com/warsawelectronicfestival
http://ontour.wef.pl/
http://wef.pl/
Weronika Bawor
Felieton
POKOLENIE
W socjologii terminem pokolenie nazywa się grupę ludzi w podobnym wieku, których
światopogląd został ukształtowany przez jakieś
szczególne wydarzenia. Jako, Ŝe człowiek musi
wszystko, co powstanie, nazywać, tak równieŜ
poszczególnym pokoleniom nadawane są nazwy. KtóŜ nie słyszał o pokoleniu Kolumbów,
ludziach urodzonych w Polsce około roku 1920,
wchodzących w dorosłe Ŝycie podczas II wojny
światowej i walczących w niej?
Filozofowie od zawsze zadawali sobie
pytania: "kim jesteśmy?" i "jacy będziemy?".
Kluczem do odpowiedzi na te pytania zdaje się
być stwierdzenie, jakim jesteśmy pokoleniem i
jakie zmiany moŜemy spowodować. W tym
momencie zaczynają się schody: ilu ludzi, tyle
koncepcji. Zanim dopuszczono nas, jako przedstawicieli rzeczonego pokolenia, do głosu, juŜ
zaczęto nas klasyfikować.
Okazuje się, Ŝe wyobraźnia dziennikarzy i przedstawicieli społeczności internetowej
jest nieograniczona. Co ciekawe, nie są nawet
zgodni co do tego, jakie roczniki powinny w
skład tego naszego pokolenia wchodzić. Jedni
utrzymują, Ŝe 1989 - 1994, inni, Ŝe od roku
1988, a nawet wcześniejszych do 1995 lub
nawet do chwili obecnej. Dominuje nazewnictwo, nawiązujące do ogromnego postępu elektronicznego ostatnich lat. Jest więc pokolenie
MP4, informatyków, "komórkowe", GG, Neostrady Internetu, Google, MTV, m-learningu
(edukacji mobilnej). MoŜna tu wymieniać niemal w nieskończoność. Na szczęście ktoś postanowił ujednolicić te terminy i nazwał nas
ostatecznie E-generacją, lub nawet krócej:
pokoleniem "@".
Następnie postanowiono sięgnąć po
autorytety: niekwestionowane lub wręcz przeciwnie. Pokolenie Jana Pawła II (JPII) było
pojęciem najstarszym i do tej pory chyba najbardziej akceptowanym i najczęściej uŜywanym, jednak coraz częściej wątpi się w rzeczywiste jego istnienie. Później przyszły głupsze
pomysły. PoniewaŜ powszechnie uwaŜa się
obecny system edukacji za stwarzający
"genialnych idiotów", coraz częściej nazywa się
nas pokoleniem Dody lub Joli Rutowicz, ze
względu na stosunkowo niski poziom inteligencji obu pań i wyznawane przez nie zasady, a
raczej ich brak. Choć wszystkim dookoła wydaje się to całkowicie naturalne, nie zdają sobie
sprawy, iŜ większość członków naszej grupy
wiekowej uwaŜa to za straszliwą obelgę, gdyŜ
wcale nie jest fanami tych "gwiazd".
W niektórych wypowiedziach aŜ roi się
od zbędnego patosu, chociaŜby, gdy słyszy się
o "pokoleniu historycznej nadziei i codziennego
ryzyka" w odniesieniu do grupy nastolatków.
Mało interesujące wydaje się nazywanie nas
pokoleniem nowym czy teŜ optymistów. Bez
wątpienia moŜe jednak zaintrygować nazwanie
nas pokoleniem glutaminianu sodu, ze wskazaniem na to, iŜ prowadzimy "Ŝycie bez smaku".
Jest kilka nazw, odnoszących się do zmian
zachowania i postaw w społeczeństwie. WyróŜniono więc zarówno pokolenie parapolityczne,
jak i nic, który to termin ma nawiązywać do
egoizmu, braku poszanowania dla tradycji,
braku szacunku dla innych ludzi. Na uwagę
zasługuje nazwanie nas pokoleniem emo/dzieci
emo, od nazwy niezdefiniowanej do końca
subkultury, do której naleŜy coraz więcej polskich nastolatków.
Ja jednak najbardziej zgadzam się z
opinią, opublikowaną we "Wprost", a mówiącą
o nas jako o pokoleniu wolnej Polski. Mamy w
końcu mniej więcej tyle lat, co III Rzeczpospolita i juŜ za kilka lat będziemy kształtowali jej
postać. Sądzę jednak, Ŝe w pewnym sensie
jesteśmy równieŜ pokoleniem buntu. OdŜegnujemy się od dawnych obyczajów, tradycji. Odrzucamy część dorobku poprzednich pokoleń i
na nowo staramy się budować otaczającą nas
rzeczywistość. Coraz częściej stajemy się pokoleniem dobrej zabawy. Dziś Ŝycie młodego
Polaka, od ukończenia lat 15 albo i wcześniej,
zamienia się w jedną, wielką imprezę. A najgłośniejsza jej część przypada właśnie na czas
Agnieszka Parkitna
nauki w szkole średniej, gdy odbywają się
półmetki, osiemnastki, studniówki. Niektórzy
tak się w tym zatracają, Ŝe zapominają o rzeczach najwaŜniejszych.
Na koniec trzeba chociaŜ rozstrzygnąć,
czy jesteśmy pokoleniem złym czy dobrym,
słabym czy silnym. Niestety, i tu opinie komentatorów są rozbieŜne. Jesteśmy więc pewni
siebie, otwarci, światowi, pozbawieni kompleksów: to według autorów artykułów. Z kolei
wśród internautów, komentujących te teksty,
przewaŜają opinie negatywne. UwaŜa się
nas więc za "najbardziej podatnych na wpływ
mediów" czy teŜ "bardzo słabe pokolenie, które
da się sprzedać i wykorzystać", choć równocześnie "pierwsze, w którym nie ma podziału na
esbeków i opozycjonistów i które uformuje
scenę polityczną".
Wśród tylu przeciwstawnych opinii,
nie moŜna jednoznacznie stwierdzić, jakie to
nasze pokolenie tak naprawdę jest. NaleŜy
tylko mieć nadzieję, Ŝe nie dołączymy zbyt
szybko do grupy trzydziestolatków, nazywanych dziś często pokoleniem "Tysiąc Dwieście
Złotych Brutto", Ŝe będziemy dobrymi Polakami
i pokoleniem lepszym od poprzednich. Choć,
jak pisał George Orwell: "KaŜde pokolenie wyobraŜa sobie, Ŝe jest inteligentniejsze od poprzedniego i mądrzejsze od tego, które po nim
nastąpi". NaleŜy więc czekać, Ŝeby zobaczyć,
co przyszłość przyniesie.
LEKCYJNE CYTATY
p.prof.: Najpierw Ci odpowiem, potem Cię upomnę.
p.prof.: Zmienili im wychowawcę, bo prof. zaszła
w ciążę.
Uczeń: Bojanek?!
p.prof.: Pan Kowalski wkłada do banku 1000 zł ...
naiwniak!
p.prof.: Dlaczego zgasiłeś światło?
uczeń: Myślałem, że tak będzie lepiej.
p.prof.: To nie myśl! Nie wymagam tego od
Ciebie teraz.
p.prof.: "Faraona" Bolesława Prusa drukowano
najpierw w odcinkach w „Gazecie Wyborczej”.
p.prof.: Czemu zmazujesz ręką? Chcesz wytłuścić
mi tablicę?
Dwie uczennice wchodzą do sali kilka minut po
dzwonku.
p. prof: A panie jak się nazywają?
uczeń: Osiem i dwadzieścia cztery.
p.prof.: Po co jeść zupę łopatą, jak ja mówię, że
można łyżką? Po co masz się męczyć i narozlewać?
uczeń: … ale ja wczoraj miałem biegi w szkole.
p. prof.: W trzeciej klasie to Ty masz bieg do
matury!
p.prof.: Ja nic nie wiem. Ja tu tylko sprzątam.
p. prof.: Przecież Ty mieszkasz rzut beretem. Nie
jeźdź autem, tylko na nogach!
uczeń: A jak się poślizgnę?
p.prof.: Po co macie biegać po bibliotekach,
wystarczy wam wasza wychowawczyni.
p. prof.: Jak Ty mówisz. Mów stylistycznie.
STOPka redakcyjna:
redaktor naczelny: Sandra Szwedzińska
z-ca redaktora naczelnego: Joanna Sikocińska
redaktorzy: Zosia Wojtasik, Martyna śurawiecka, Maciej Orman, Patryk Kępa, Magdalena Abu-Gholeh
oraz z IG: Dominika Majchrzak, Michalina Małczak, Weronika Bawor, Kasia Bociąga, Kasia Bernaś, Kamila
Bejm, Kasia Kała, Angelika Knop, Agnieszka Parkitna, Agnieszka Krygier, Roksana Sokołowska, Mariusz
Golling a takŜe: prof. I. Stasiak, prof. B. Puchalska
fotografie: Aneta Kosiorek, Piotr Bednarek, Jarosław Respondek, Albert Stęclik, Grzegorz Szkutkowski, Radosław Zbyszewski, Adrian Orłowski,
Patrycja Zubrzycka, prof. Marek Podgórski
LO T
opiekun: prof. Agnieszka Henel
LOT 12

Podobne dokumenty

DO PRACY , TRAUGUCIACY!

DO PRACY , TRAUGUCIACY! właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Wystarcza nam to minimum, nie staramy się być ponad. Mam jednak szczerą nadzieję, Ŝe nie zgodzicie się ze mną, Ŝe nie spodobało Wam się to, co napisałam. Czekam...

Bardziej szczegółowo