Jan Paweł II cierpiący - czyli jak wypłynąć na głębię tajemnicy krzyża
Transkrypt
Jan Paweł II cierpiący - czyli jak wypłynąć na głębię tajemnicy krzyża
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=104135 2010-04-02 Jan Paweł II cierpiący - czyli jak wypłynąć na głębię tajemnicy krzyża W Wielkim Tygodniu dużo mówimy o krzyżu. Może do naszych pobożnych rozważań warto by dopisać jeszcze jeden rozdział? Czegoś brakuje naszej refleksji? Tak, bywa, że nie ma najważniejszego. Nie "wypływamy na głębię" tajemnicy krzyża. Dobrze więc, że wpatrujemy się dziś w krzyż trzymany w tamten Wielki Piątek w drżących rękach Jana Pawła II. Dobrze,że nie zatykamy uszu na spory o miejsce krzyża w życiu publicznym. Dobrze, że mówimy o krzyżu i bronimy go tak, jak umie nasze serce. Dziśspoglądamy na krzyż ze szczególną uwagą. W taki Wielki Piątek jak ten, w5. rocznicę śmierci Jana Pawła II, zaczynamy w głębi duszy przeczuwać, że w naszej pamięci o Nim czegoś jest za mało. Czas zwrócić się do Jana Pawła II o kolejną lekcję i zrozumieć, że nie chodzi o wspominanie Jego odchodzenia z tego świata, uczestnicząc w pochodach, akademiach i koncertach. W tym roku Wielki Piątek nam na to nie pozwala. Może to jakiś znak... Może to okazja do refleksji i zrozumienia, że Ojciec Święty nie chce naszych uroczystości, ale przede wszystkim naszej świętości. To był Jego ostatni Wielki Piątek Wchodzimydziś do świątyni, by ucałować krzyż. Może nie będzie to już tylko czuły, przepełniony wzruszeniem i uświęcony tradycją gest. Może dotknie nas przyniesiona z Nieba łaska. Oto przez ułamek sekundy powtarzamy gestPapieża. Przytulamy się do krzyża, jednoczymy się z nim. Nasze życie wchodzi na krzyż, a krzyż wchodzi w nasze życie. Tak jak było w ów bolesny Wielki Piątek przed pięciu laty. W rzymskim Koloseum podczas Drogi Krzyżowej, której Jan Paweł II po raz pierwszynie mógł przewodniczyć, Papież zamknięty w swej kaplicy poprosił o krzyż. Wtedy on i krzyż przeniknęli się całkowicie. Do końca. Nie zamykajmy oczu: wtamtą scenę wpisane jest cierpienie Ojca Świętego. Obecne tam jest powtórzone przez Papieża "fiat" Jezusa z Ogrodu Oliwnego - trudna zgoda na ból i śmierć. Zgoda na wielkie cierpienie i na trudną śmierć - z miłości. Tamtego dnia Jan Paweł II wiedział, że to już Jego ostatni Wielki Piątek, że czas potwierdzić swą zgodę na bycie całopalną żertwą. Jak Jezus konający na krzyżu. Co znaczą te słowa? Nie są łatwe. "Niktnie ma większej miłości jak ten, kto oddaje swoje życie za przyjaciół swoich" - uczy Zbawiciel. Ale Jego przyjaciółmi wcale nie są - tak jak dla nas - tylko najbliżsi. Przyjacielem Jezusa był też ten, który Go zdradził, był ten, który Go znienawidził, kto Nim wzgardził. Jego przyjaźń nie wymaga relacji zwrotnej: ja cię kocham, bo ty mnie kochasz; ja cię kocham, więc i ty mnie kochaj. Przyjaźń www.radiomaryja.pl Strona 1/3 ukazana przez Chrystusa jest czynieniem wszystkiego, by uratować ludzi dla Nieba. Człowiek, w którego sercu jest więcej nienawiści i mroku, pierwszy musi usłyszeć Jezusowe słowo "przyjaciel". Bo jego pierwszego trzeba ocalić, by nie został stracony na wieki. To dlatego Papież wtulił się w krzyż. W jego modlitwie była zgoda na cierpienie, które miało ratować człowieka. Wszystkich ludzi, ale począwszy od tego najgorszego człowieka, któremu czasem życzymy, by pochłonęło go piekło. Zupełnie inaczej niż Papież, który chciał za niego cierpieć. Zapatrzeć się w tajemnicę cierpienia Staje przed nami najtrudniejsze wielkopostne zadanie: spojrzeć na krzyż oczami Jana Pawła II, zapatrzeć się w tajemnicę cierpienia, które ma moc ocalić świat. Ono ma wartość nieskończoną, jeśli tylko jest zjednoczone z cierpieniem Chrystusa i przyjęte tak, jakprzyjął je Jezus - za przyjaciół. Ucałujmy dziś krzyż z szacunkiem, miłością i czcią. Złóżmy pocałunek na cierpieniu, które - uwierzmy w to izgódźmy się na to! jest dla nas czymś najcenniejszym. Krzyż jest znakiem zbawienia - mówi o walce, w której stawką jest wieczność człowieka. Dlatego brońmy krzyża. Mówmy głośne "nie" tym, którzy żądają usunięcia go z miejsc publicznych. Zgoda na zdjęcie krzyża oznacza zgodęna to, by świat odrzucił ostatnią już szansę na swe ocalenie. Jest takie miejsce, gdzie nie ma krzyży. To piekło. Papieska Polska I jeszcze jedno. Polska znowu jawi się jako jeden z ostatnich krajów Europy, skąd może przyjść ocalenie. Bo tylko od nas może jeszcze płynąć wynagradzająca moc cierpienia. Dotychczas mówiono, że jeśli w krajach starej Europy nie ma spowiedzi, nie ma Komunii Świętej przyjmowanej w duchu miłości, nie ma Różańca i pokornej medytacji, to nie ma też fatimskiego nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. A to właśnie ono jest ratunkiem dla dzisiejszego świata. Pamiętamy ten znak - to w pierwszą sobotę kwietnia 2005 r. odszedł do Pana Jan Paweł II. Siostra Łucja mówiła: "Matka Boża interesuje się wszystkim, ale najbardziej nabożeństwem pierwszych sobót". Może dlatego interesuje się przede wszystkim Polską? Ale dziś pojawia się kolejny wątek. Za naszymi granicami ludzie boją się krzyża. Tam ukrywa się cierpienie, a jeśli nie można go schować, to się od niego ucieka lub go zabija; zezwala na to eutanazja i aborcja. Z jakim zdumieniem usłyszałemniedawno, że książka opowiadająca o papieskim "Totus Tuus" dla Maryi wefrancuskim wydaniu została ocenzurowana. Usunięto z niej wszystko, co mówiło o wartości cierpienia i o ofiarowaniu się Jana Pawła II za grzeszników. Bo "Francuzi nie chcą o tym słyszeć". Nie są gotowi "oddać życia za przyjaciół swoich". Trudne są nasze polskie dzieje, nie jestnam dane spokojnie żyć. Czy to znowu na nas spoczywa www.radiomaryja.pl Strona 2/3 odpowiedzialność za losy świata? Czy to my mamy przytulić się do krzyża? Wincenty Łaszewski www.radiomaryja.pl Strona 3/3