Ciczkowski Wiesław, Podstawy edukacji, Wydawnictwo

Transkrypt

Ciczkowski Wiesław, Podstawy edukacji, Wydawnictwo
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
WYKŁAD III
KULTUROWE UWARUNKOWANIA EDUKACJI
Melosik Z., Kultura popularna jako czynnik socjalizacji,, w: Z. Kwieciński, B. Śliwerski (red.),
Pedagogika. Podręcznik akademicki, cz. 2, rozdz. 5, str. 68 - 93 (wybrane fragmenty).
Kultura popularna jako czynnik socjalizacji
Nie ulega wątpliwości, że kultura popularna w coraz większym stopniu dominuje w życiu
codziennym współczesnych społeczeństw Zachodu, staje się też jednym z najważniejszych czynników
socjalizacji1 młodego pokolenia. Nietrudno zauważyć, że wielu młodych ludzi postrzega formalną
edukację jako zło konieczne - to bohaterowie popkultury dostarczają wzorów (re)konstruowania przez
młodego człowieka swojego „ja". To nie nauczyciel od matematyki i Pani od polskiego, lecz
supergwiazdy filmu i estrady kształtują wzory osobowe; to nie treść Lalki Bolesława Prusa czy
Trenów Jana Kochanowskiego dyskutowana jest na dużej przerwie, lecz artykuły drukowane w
„Cosmopolitan" i strategie przetrwania zawarte w ostatniej przebojowej grze komputerowej.
Celem tego rozdziału jest analiza tych wybranych popularnych kontekstów kultury
współczesnej, które mają znaczący wpływ na kształtowanie tożsamości młodzieży i jej styl życia.
Podjęcie tego problemu wydaje się szczególnie ważne obecnie - gdy w Polsce toczy się dyskusja nad
tożsamością młodego pokolenia i możliwościami jej intencjonalnego kształtowania. Dostrzec tu
można pewien paradoks, który można by porównać do rozwierania się nożyc. Oto bowiem z jednej
strony powstają różnorodne teorie i koncepcje wychowania, których autorzy próbują odpowiedzieć na
pytanie: jak wychowywać? Z drugiej strony w praktyce mamy do czynienia ze swoistym
„przesunięciem socjalizacyjnym" (Z. Kwieciński) - tradycyjne instytucje socjalizacji (rodzina, szkoła,
Kościół) tracą na znaczeniu, a ich rolę przejmują w sposób inwazyjny: grupa rówieśnicza oraz mass
media i szeroko rozumiana kultura popularna.
Z dekady na dekadę nożyce rozwierają się coraz bardziej. Mówiąc trywialnie: „nauczyciele,
rodzice i teoretycy wychowania swoje, a popkultura i pozostająca pod ich wpływem młodzież swoje".
Dorośli ulegają panice związanej z brakiem poczucia kontroli nad młodymi ludźmi („oni nic sobie z
tego nie robią, co mówię")- Nie zdają sobie przy tym sprawy, że prowadzą „politykę samowykluczania" - sami pozbawiają się wpływów, nie podejmują bowiem dyskusji z młodzieżą na
warunkach, które są dla niej do przyjęcia. Pragną natomiast wtłoczyć młodzież w gotowe
(spreparowane zgodnie z tradycyjnymi, normatywnymi przekonaniami) wzory tożsamości.
Współczesne warunki kulturowe kwestionują - jak zobaczymy - powyższe podejście. Socjalizacja w
„z góry" przygotowaną tożsamość jest logiczna wówczas, gdy cechy społeczeństwa i kultury, w której
dana jednostka żyje, odpowiadają owej tożsamości. Tożsamość jednostki jest wtedy „nagradzana"
przez odnajdywanie swojego wizerunku (niczym w lustrze) w tysiącach fenomenów społecznych.
Dziś nie jest to już możliwe. Rzeczywistość, która zostanie przedstawiona (i w której żyjemy), jest w
znaczącym stopniu sfragmentaryzowana. Tysiące sprzecznych prawd rywalizuje w niej ze sobą o
status jedynej prawdy, relatywizując siebie nieustannie. Tysiące sposobów (re)prezentacji ściga się o
status obiektywności. (…) Potencjał edukacyjny tradycyjnych pedagogik wydaje się być „wyczerpany". Są to bowiem pedagogiki dla świata, który - niezależnie od tego, czy to akceptujemy, czy nie odchodzi w przeszłość.
5.1. Kultura konsumpcji
(…) Świat konsumpcji stał się dla młodego pokolenia światem normalnym, naturalnym i
obowiązującym (…)Podstawową kategorią ideologii konsumpcji jest przyjemność. O ile w przeszłości
obowiązujące doktryny propagowały życie ku chwale Boga, a osobiste cechy człowieka stanowiły
„kapitał" dla mądrej inwestycji, o tyle dziś obowiązkiem obywatela — o czym dowiaduje się on już od
1
Socjalizację rozumiemy tu szeroko: zarówno jako spontaniczne wrastanie w normy zachowań społecznych, jak
i naturalne przyswajanie norm i wzorów kultury symbolicznej. Z. Kwieciński, Edukacja wobec nadziei i
zagrożeń współczesności. Referat na III Ogólnopolskim Zjeździe Pedagogicz-nvm. Poznań 1998.
Egzemplarz bezpłatny, do1użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
najwcześniejszych lat swojego życia -jest przyjemność i radość7.
(…) Ideologia przyjemności zawiera w sobie jeszcze jeden przepis: obowiązek bycia
szczęśliwym, szczęśliwym za wszelką cenę. Wydaje się przy tym, że panująca w poprzednich wiekach
„idea szczęścia", oparta na udanym życiu rodzinnym, duchowości religijnej czy sukcesie zawodowym,
zastąpiona została w społeczeństwie współczesnym „euforią supermarketu". Szczęście, w umysłach
milionów ludzi, utożsamiane jest z natychmiastową gratyfikacją, związaną ze stylem życia typu
shopping (z udanymi zakupami, byciem na czasie oraz interesującym i ekscytującym stylem życia).
Jednocześnie trudno nie zauważyć, iż jednostka nie jest nigdy w stanie uzyskać pełni satysfakcji. W
ideologię konsumeryzmu wpisana jest bowiem nieodłącznie kategoria przestarzałości (wychodzenia z
mody i zużycia), kategoria niespełnienia lub raczej niedopełnienia. Konsumentowi wydaje się, że już,
już osiągnął „ostateczny punkt szczęśliwości" (najnowsza marka najlepszego samochodu, strój na
miarę najbardziej ekstrawaganckich wymagań mody, makijaż a la najefektowniejsza gwiazda filmu).
Jednak za chwilę odczuwa, że moment stabilizacji pragnień i satysfakcji minął bezpowrotnie i trzeba
rozpocząć dalsze poszukiwanie. Schizofreniczność kultury konsumpcji polega przy tym na
zwiększaniu szybkości całego cyklu „nowość-przestarzałość". Człowiek wchodzi w spiralę, z której
nie ma wyjścia. Poszukuje ciągle nowych — związanych z konsumpcją - wrażeń, które pozwalają mu
wierzyć, że jest na czasie, że on sam nie jest przestarzały i zużyty. Żyje w ciągłym „konsumpcyjnym
niepokoju", który staje się stanem normalnym i obowiązującym.
Występujący w kulturze współczesnej prymat i przymus szczęśliwości prowadzi do wielu
paradoksalnych zjawisk. Jednym z nich jest „farmakologizacja szczęścia". Jej dobrym przykładem
wydaje się być Prozac - tabletka szczęścia. (…) Orientacja na permanentne poczucie szczęścia
prowadzi przy tym do unikania trudnych - wzbogacających człowieka - doświadczeń życiowych. (…)
5.2. Kultura instant
Metafora „kultura typu instant" odnosi się do typowego dla naszych czasów nawyku i
konieczności życia w „natychmiastowości" 2. Symbolem tej kultury jest słynna triada: fast food, fast
sex, fast car. (…) Kultura typu instant cechuje się też natychmiastowością komunikacji: telefon
komórkowy, fax, e-mail, stacje telewizyjne MTV i CNN. (…) Również w Internecie panuje „reguła
natychmiastowości" - w każdy przekaz można wejść od razu, istnieje też możliwość dowolnego
przemieszczania się przez informacje, kultury i społeczeństwa (w ciągu kilkunastu minut można
odwiedzić muzeum w Nowym Jorku, przeczytać najnowsze wydanie gazety, wysłać e-mail do Peru,
„ściągnąć" najnowszy album ulubionej piosenkarki itp.). (…) Z kolei telefon komórkowy (szczególnie
o zasięgu międzynarodowym) daje poczucie nieograniczonego dostępu do osób i instytucji. W
radykalny sposób obniża on znaczenie miejsca, w którym jesteśmy, znaczenie kategorii oddalenia (a
także intymności i prywatności). W każdej chwili możemy skontaktować się z każdym - niezależnie
do tego, gdzie się znajdujemy. Telefon daje poczucie panowania nad czasem i przestrzenią.
Prymat natychmiastowości w kulturze współczesnej ma ogromny wpływ na tożsamość i styl
życia młodzieży. Współczesna młodzież oczekuje natychmiastowości, nie chce i nie umie czekać zresztą dominującym przekazem ideologii konsumpcji jest: „nie odkładaj życia na później". (…)
5.3. Prymat zmiany i szybkiego życia
Świat, w którym żyły uprzednie pokolenia, zmieniał się relatywnie wolno; dziś kultura wiruje
coraz szybciej. Każdego dnia pojawiają się (i wkrótce znikają bez śladu) nowe dyskursy, nowe idee i
ideologie, nowe mody, nowe gadżety kulturowe nowe gwiazdy mediów, nowe wersje tożsamości i
ciała (…) Dwie dekady temu - dla określenia zjawiska „tyranii nowości" -Alvin Toffler użył pojęcia
„szok przyszłości" (odnoszący się do poczucia zagubienia jednostki w obliczu permanentnej zmiany).
Nie jest ono adekwatne w odniesieniu do młodzieży współczesnej, która ma umiejętność i nawyk
adaptacji do nieustannej zmiany, zdolność do przeskakiwania niemal w sposób dowolny z jednego
dyskursu kulturowego do drugiego.
Zmiana jest tak wszechobecna i w związku z tym tak zwyczajna, iż kategoria „szoku
przyszłości" straciła swój pesymistyczny wydźwięk. Społeczeństwa Zachodu znakomicie
2
Por. Z. Melosik, Kultura instant. Paradoksy pop-tożsamości. W: Edukacja. Spoleczne konstruowanie idei i
rzeczywistości, M. Cylkowska-Nowak (red.), Poznań 2000, s. 372-385.
Egzemplarz bezpłatny, do2użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
przystosowały się do „szoku przyszłości", co więcej, owo „kulturowe wirowanie" stało się do tego
stopnia naturalne i normalne, iż jego brak wywołuje frustrację i panikę, że nic się nie dzieje. (…)
Nasza permanentna ruchliwość powoduje też dramatyczny wzrost liczby ludzi, którzy pojawiają się w
naszym życiu. Nasze kontakty z nimi mają jednak zwykle charakter „szybki" - tymczasowy,
powierzchowny i coraz częściej anonimowy. Trudno jest zapamiętać ich imiona i odróżnić od siebie
ich twarze. Pojawiają się i znikają niczym w kalejdoskopie. Ważnym symptomem tych przemian jest
rozwijająca się wśród ludzi kompetencja, którą można by nazwać „gotowością do natychmiastowych
interakcji". Adaptacja do zmiany i konieczność kontaktów z coraz to nowymi ludźmi wymaga
umiejętności szybkiego nawiązywania bezpośrednich kontaktów - bez zbędnych rytuałów i
wielomiesięcznego poznawania się. Zaobserwować można więc w ostatnich dekadach gwałtowne
przyspieszenie stosunków międzyludzkich - liczba wzajemnych kontaktów ludzi wzrasta w sposób
geometryczny, jednak są one zwykle chwilowe, bez głębszych zobowiązań i konsekwencji, zgodnie z
zasadą typową dla restauracji typu fast food: „wchodzę-wychodzę-nigdy mnie tu nie było". Coraz
częściej wchodzimy w relacjach międzyludzkich w kontakt nie tyle z całą osobą, ile z rolą, którą ona
ogrywa dla nas (a my dla niej): nauczyciela/ucznia, pracodawcy/pracownika, obiektu seksualnego itp.
Dobrym przykładem jest w tym kontekście stewardessa, miła i przyjazna, jednak bezosobowa i
obojętna.
Współczesna młodzież nie odczuwa potrzeby stabilności; wręcz przeciwnie (zgodnie z
opisaną wyżej logiką społeczeństwa konsumpcji) postrzega ją ze sceptycyzmem i podejrzliwością.
Młodzi ludzie są zorientowani na krótkotrwałość -nie boją się zmiany, z zaciekawieniem czekają na
zmianę (i szybko nudzą się każdą nowością). Pytanie: „cóż nam się jutro wydarzy?", nie jest
przesycone troską, lecz optymizmem.
5.4. Koniec ideałów - triumf codzienności
Przez wieki sądzono, że sensem życia jest życie dla wielkiej idei (oddać życie dla wielkiej
sprawy zdawało się być przeznaczeniem człowieka). Analiza warunków kulturowych końca XX w.
zdaje się przekonywać, że czas idei minął. Idee porywają nas od czasu do czasu, lecz wkrótce okazuje
się zazwyczaj, że są to tylko społecznie skonstruowane ideologie, że są nam one narzucone - jako
nasze własne - po to tylko, abyśmy myśleli i działali w cudzym interesie (politycznym lub
ekonomicznym). Odwrotowi od wielkich idei towarzyszy powrót do życia codziennego. Rytm życia
większości ludzi wyznaczony jest przez drobne codzienne wydarzenia, momenty, czynności. To one
pochłaniają większość naszej psychicznej energii, stanowią cel naszych fascynacji i zabiegów. Młodzi
ludzie potrafią delektować się drobiazgami (np. Pokemonami czy kartami telefonicznymi). Uwielbiają
też opowiadać niekończące się małe historie o wydarzeniach dnia codziennego, niekończące się
rozmowy (telefoniczne) o wszystkim i niczym („co się zdarzyło i jak przebiegało?"). Owe historie
stanowią formę ekspresji ich tożsamości. Unikają natomiast rozmów na poważne tematy, na temat
przyczyn i konsekwencji.
Trzeba dodać, że typowa dla młodzieży współczesnej orientacja na to, co drobne i codzienne
(i unikanie trudnych tematów) wywołuje często u ludzi dorosłych - przyzwyczajonych do wielkich
tematów - wrażenie, że tożsamość młodych ludzi pozbawiona jest głębi i istoty. Trudno jest nam
zrozumieć, na czym polega sens ich tożsamości, wydaje nam się, że postrzegają świat
powierzchownie, że jest dla nich ważne to, co dla nas jest banalne, trywialne. Mamy nawet niekiedy
wrażenie, że młodzi ludzie żyją niejako obok rzeczywistości.
Jednocześnie w społeczeństwie współczesnym zanika styl życia oparty na refleksji nad życiem
i na poszukiwaniu sensu życia. Ideologia konsumpcji, ideologia przyjemności, przymus życia w
natychmiastowości - wszystko to powoduje, iż pytania egzystencjalne przestają mieć sens (galaktyki
uciekają, a my radośnie wgryzamy się w kolejnego Snickersa). Sama istota takich pytań (odpowiedź
zwykle nie jest optymistyczna) pozostaje zresztą w sprzeczności z podstawowym przekazem
społeczeństwa konsumpcji: ciesz się życiem, kolekcjonuj przyjemności, nie bądź nudziarzem (zamiast
rozważać, „po co jesteś, sprawdź na wadze, czy nie przytyłaś"). W konsekwencji poszukiwanie sensu
życia zastąpione zostało poszukiwaniem (kolejnego) kremu przeciw zmarszczkom. Wielkie ideały
ustąpiły miejsca małym zakupom, poszukiwaniem fascynujących momentów i drobiazgów.
5.5. Poczucie mocy i rekonstrukcja wolności
Obraz, który wyłania się z tej narracji wydaje się niemal katastroficzny. Z perspektywy
Egzemplarz bezpłatny, do3użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
dorosłych młody człowiek jest skazany na zagubienie i bezradność w opisanym wyżej świecie świecie bez wartości i drogowskazów. Jednak w praktyce (paradoksalnie) jest odwrotnie. Młodzi
ludzie nie boją się żyć, mają poczucie sprawstwa, mocy, kontroli nad rzeczywistością. Od wczesnego
dzieciństwa uczą się bowiem istnieć w świecie, w którym nie ma ostatecznych prawd i odpowiedzi.
Biorą więc sprawy w swoje ręce. Konstruują różnorodne mikronarracje i sprawdzają, które z nich
działają w praktyce. Wyznają pragmatyczną koncepcję prawdy; prawdą jest to, co się sprawdza, co
pozwala „iść do przodu".
Paradoksalnie przy tym poczucie mocy w swoim kontakcie ze światem uzyskują młodzi
ludzie poprzez kontakt ze współczesnymi mediami. Pedagodzy i moraliści twierdzą, iż współczesna
młodzież (niczym bezwolna masa) jest przez media manipulowana. Takie stanowisko jest logiczne z
perspektywy dorosłych. Nie ma ono jednak sensu w konfrontacji z subiektywnymi odczuciami
młodzieży, która jest przekonana, że to ona manipuluje mediami. Bez wątpienia ogromne poczucie
mocy konstruowane jest przez interakcyjne gry komputerowe. Młodzi ludzie budują w nich i niszczą
całe imperia, podróżują po całym świecie, wygrywają niezliczone potyczki i wyścigi, tworzą - jak to
ma miejsce np. w grze SIMS-owie - życia i tożsamości. Podobnie internetowa autostrada daje
nieograniczony kontakt ze wszystkim. Można w dowolny sposób przemierzać krainy i kultury,
kontaktować się swobodnie z całym światem, cieszyć się wolnością niczym nieskrępowanych
wyborów klikania. I bynajmniej nie do końca jest żartem zdanie: „kto ma pilota telewizyjnego w
rękach, ten ma władzę". Możliwość wyboru (poprzez klikanie) z dziesiątków telewizyjnych kanałów
dopełnia poczucie sprawstwa i kontroli.
Innym kontekstem poczucia mocy jest - typowa dla kultury współczesnej -transformacja
znaczenia terytorialności, swoisty „koniec przestrzeni". W przeszłości społeczność definiowana była
przede wszystkim w kategoriach ulokowania w przestrzeni, która stanowiła też swoistą enklawę
kulturowych i społecznych partykularyzmów. To, gdzie byliśmy, definiowało wówczas zakres
naszego doświadczenia życiowego. Wraz ze wzrostem dostępu (poprzez telewizję satelitarną i szeroko
rozumiane media, a także możliwość błyskawicznego fizycznego przemieszczania się z kontynentu na
kontynent) do globalnych idei i wartości znaczenie terytorium jako miejsca tworzenia tożsamości się
zmniejsza. Możemy -dzięki Internetowi i Boeningom - pokonać barierę przestrzeni i szybko znaleźć
się w dowolnym miejscu kuli ziemskiej. (…)
Bez wątpienia nastąpiła przy tym w kulturze współczesnej ważna zmiana w sposobie postrzegania
kategorii wolności. Cóż bowiem oznacza dla współczesnej młodzieży (a także dla wielu dorosłych)
wolność? W abstrakcyjnych, filozoficznych rozważaniach stanowi ona zwykle wartość absolutną i
uniwersalną; jednak w praktyce wolność działa jako społeczna konstrukcja, odwołująca się do
konkretnego „tu i teraz". Na przykład w Polsce poprzednie pokolenia postrzegały wolność w
kontekście wolnych wyborów do parlamentu, wolności słowa, mediów, stowarzyszania się. Dziś
społeczeństwo posiada już te wymienione formy wolności, traktuje je jako dane i naturalne (i niekiedy
jest gotowe z nich zrezygnować). Pojawiła się natomiast nowa, społecznie akceptowana, forma
wolności - wolność do konsumpcji. Dla młodych ludzi (i nie tylko dla nich) wolność nie oznacza już
możliwości wyboru miedzy partiami politycznymi, lecz wolność wyboru spośród oferowanego przez
rynek i media pakietu produktów, gadżetów kulturowych i stylów życia.
Badania wykazują, iż ludzie rzeczywiście czują się wolni, mając możliwość wyboru między
setkami typów telewizorów, płyt muzycznych czy sposobów spędzania wolnego czasu (np. ogromne
subiektywne poczucie wolności daje możliwość spędzenia wakacji w Hiszpanii, na Jamajce lub w
Tajlandii czy Egipcie - a wybór taki jest dostępny dla milionów młodych Amerykanów czy
Europejczyków z klasy średniej). I nie ma dla ludzi znaczenia fakt, iż z perspektywy tradycyjnych
systemów wartości wolność ta została skrajnie skomercjalizowana3.
W konkluzji należy jednak stwierdzić raz jeszcze: młodzież nie czuje się zagubiona we
współczesnym świecie, potrafi swobodnie się po nim poruszać, choć zapewne przyjmowane przez nią
strategie wobec życia są dla dorosłych trudne do zaakceptowania. Większość młodych ludzi
pochodzących z wielokomiejskiej klasy średniej ma ogromne poczucie wolności w zakresie
konstruowania własnej tożsamości, własnego stylu życia i własnej przyszłości. Ta młodzież nie chce
być prowadzona za rączkę, nie uznaje też autorytetów instytucjonalnych (wynikających z
Na lemat rekonstrukcji wolności w kulturze współczesnej por. Z. Melosik, Postmodernistyczne
kontrowersje wokól edukacji, Poznań 1995, s. 195—208.
3
Egzemplarz bezpłatny, do4użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
zajmowanego stanowiska czy pozycji społecznej), akceptuje jedynie autorytet osobisty. Pragnie brać
życie w swoje ręce, z optymizmem patrzy w przyszłość, która jawi się jej jako źródło
nieograniczonych możliwości. Oczywiście źródła owego poczucia wolności w zakresie autokreacji
będą dla dorosłych kontrowersyjne.
5.6. Kultura upozorowania
Nie ulega wątpliwości, że współczesna młodzież żyje w świecie, który zdominowany jest
przez mass media (…) Niektórzy obserwatorzy utrzymują nawet, iż media nie tyle reprezentują
rzeczywistość, ile ją wytwarzają. Telewizja i Internet nie stanowią już lustra, w którym
odzwierciedlane jest społeczeństwo; jest odwrotnie, to życie społeczne staje się imitacją
rzeczywistości ekranu (media stają się głównym źródłem życiowych doświadczeń jednostki). W
konsekwencji mamy do czynienia z wyłanianiem się kultury upozorowania, w której rzeczywistość
społeczna miesza się z medialną do granic nierozróżniałności. Dla określenia tego zjawiska stosuje się
często pojęcie hiperrzeczywistości, przy czym przedrostek „hiper" oznacza coś bardziej rzeczywistego
niż to, co „rzeczywiste" .
W konsekwencji zarysowanych wyżej zjawisk życie współczesnych społeczeństw (a w
szczególności amerykańskiego) nabiera - jak twierdzą krytycy -„charakteru telewizyjnego".
Doświadczenie zdobyte poprzez kontakt z mediami w coraz większym stopniu - powtórzmy raz
jeszcze - zastępuje rzeczywiste doświadczenie. Widownia, która utraciła zdolność do odróżnienia
rzeczywistości od pozoru, oczekuje iluzji (pisze się w tym kontekście o narodowej autohipnozie
Amerykanów). „Gdy zakosztowaliśmy uroku pseudowydarzeń, zaczynamy wierzyć, że jedynie one są
ważnymi wydarzeniami". Przy czym nie ma znaczenia, czy coś jest prawdziwe, czy fałszywe - jeśli
zdarza się w mass mediach, jest po prostu wiarygodne. W rezultacie „medialne image'e" zastępują
ludziom ideały, a sławni ludzie z telewizji - bohaterów. (…) Dodatkowym wzmocnieniem logiki
upozorowania jest fakt, iż telewizja jest bardziej interesująca (i szalona) niż codzienna rzeczywistość
zwykłych ludzi. (…) Telewizyjne programy, a w szczególności wielomiesięczne (wieloletnie!)
mydlane opery stają się dla wielu ludzi substytutem „rzeczywistej rzeczywistości" codziennego dnia.
Ludzie odbierają własne życie jako monotonne, nudne, pozbawione ekscytujących wydarzeń i przygód
oraz nadzwyczajnych emocji. Z kolei odcinek serialu zawiera wszystko to, za czym ludzie tęsknią, a
co wydaje się im niedostępne. Stąd jest znacznie ciekawszy niż ich własne życie. Dostarczony w
pigułce godzinnego serialu cały ten wspaniały świat (miłość, nienawiść, sława, bogactwo, podróże i
egzotyka) splata się z emocjami i marzeniami telewidza w jedno wielkie upozorowanie. „Jeśli już nie
mogę przeżyć czegoś fascynującego i fantastycznego we własnym życiu, to mogę przynajmniej
identyfikować się z jednym z bohaterów ulubionego serialu" - takie rozumowanie jest typowe dla
wielu ludzi. Stąd prosty wniosek: po co żyć, lepiej śledzić życie na ekranie telewizyjnym. Można
wówczas przez moment przeżywać prawdziwe życie. (…) Przeciętny Amerykanin spędza wiele
godzin dziennie przed telewizorem. Chrupiąc chipsy, przeżywa życie innych jak(o) swoje (taki tok
rozumowania wyjaśnia też ogromny sukces wielu tasiemcowych seriali wśród polskich widzów).
Warto dodać, że totalna socjalizacja ludzi w świat mediów powoduje, iż nie mają oni do niego
dystansu. Nie wiedzą i nie chcą wiedzieć o istnieniu owego sztucznego układu odniesienia. (…)
5.7. Kultura kultu ciała i seksualności
Jesteśmy zdziwieni swobodnym podejściem młodego pokolenia do seksu, „luźną
obyczajowością". A jednak i tego typu postawę można bez trudu wyprowadzić z pewnych, wyraźnie
zaznaczających się w kulturze współczesnej tendencji: orientacji na ciało i seksualizacji konsumpcji
oraz przymusu udanego życia seksualnego.
W przeszłości w dominującym etosie społecznym istniała tendencja do przezwyciężenia ciała
i podporządkowania go wyższym celom duchowym25. W społeczeństwie konsumpcji ludzie coraz
częściej postrzegani są przez pryzmat swoich ciał. (…) O ile przy tym w przeszłości tożsamość
symbolizowały w dużej mierze różnorodne cechy umysłu i serca oraz takie wyznaczniki pozycji
społecznej, jak np. wykształcenie czy konto w banku, o tyle w kulturze konsumpcji tożsamość jest
stopniowo „wymywana" z tego, co tradycyjnie nazywano umysłem lub duszą i przenoszona jest na
powierzchnię -zaczyna być odgrywana przez ciało. (…) W takiej logice człowiek tworzy swoją
tożsamość poprzez dietę i superdietę, siłownię i solarium, modne stroje, chirurgię plastyczną i
perfekcyjny makijaż. (…)
Egzemplarz bezpłatny, do5użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
W konsekwencji nasze życiowe marzenia i aspiracje w dużej mierze koncentrują się wokół
ciała. Warto podać choćby jeden - odnoszący się do kobiet - przykład. Oto podstawowym
„obowiązkiem" współczesnej kobiety jest być młodą i piękną (lub, jak ujęła to w ankiecie jedna ze
studentek, jest nim „posiadanie młodego ciała i młodego wieku"). Przy czym młodość i piękno
symbolizowane są przez szczupłe ciało. W związku z tym miliony kobiet -tyranizowane reklamami i
tekstami z popularnych czasopism - przyjmują styl życia oparty na „dietowaniu". Media wywołują
(również w nastolatkach) poczucie przepaści między ciałem własnym i idealnym, co powoduje ciągły
niepokój o wygląd i wagę ciała. (…)
Druga, warta podkreślenia, tendencja związana jest ze zjawiskiem seksualizacji życia w
społeczeństwie konsumpcji. Oczywiście istotną rolę odgrywa w tym kontekście pornografia, jednak
ważniejszą rolę odgrywa erotyzacja konsumpcji; a przede wszystkim reklam. Ciało i seks stanowią
nieodłączną część tysięcy przekazów reklamowych, nawet tych, które z seksualnością nie mają nic
wspólnego. (…)
Seksualizacja społeczeństwa konsumpcji związana jest z jeszcze jednym zjawiskiem. Oto seks
i życie seksualne odarte dziś są z jakiejkolwiek intymności i prywatności (esktremalnym przykładem
może być w tym kontekście upublicznienie życia seksualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych
Billa Cłintona). Sfera seksualności, kiedyś zastrzeżona enklawa prywatności, dziś jest całkowicie
„widzialna" (…)Seks staje się dosłowny i konkretny - superrealny, pokazywany i opisywany do
najmniejszego szczegółu. Przyczynia się to bez wątpienia do trywializacji sposobów jego postrzegania
oraz redukowania go do procesów fizjologicznych, co wpływa na depersonalizację całej tej sfery życia
człowieka. (…) Trzecia tendencja odnosi się do przymusu udanego życia seksualnego. Z
dominujących przekazów medialnych jednostka dowiaduje się, że komu nie wiedzie się w sferze
seksualnej, temu nie wiedzie się w życiu. Popularne czasopisma propagują przy tym ideę „seksu
rekreacyjnego", który w żadnym przypadku nie służy pogłębieniu więzi emocjonalnej między jego
uczestnikami, ma natomiast dostarczyć rozrywki i ekscytacji. (…)
5.8. Amerykanizacja
Wielu krytyków kultury współczesnej utrzymuje, że powstawanie „kultury globalnej" nie
wynika ze wzajemnej wymiany idei i wzorów kulturowych przez różne narody, lecz z jednostronnego
przepływu wartości kulturowych Stanów Zjednoczonych do reszty świata (jak komentuje Pico lyer,
„świat w coraz większym stopniu wygląda jak Ameryka"32). Mamy tu więc do czynienia nie tyle z
procesem globalizacji, ile amerykanizacji lub -jak twierdzą niektórzy teoretycy - „coca-colizacji",
„mcdonaldyzacji", względnie „los-angelizacji" świata (Los Angeles jest nawet dla Amerykanów
symbolem powierzchownego, zorientowanego na konsumpcję stylu życia). (…)
Krytycy podają dziesiątki przykładów dominacji amerykańskiej kultury popularnej nad
marzeniami nastolatków wszystkich kontynentów. Kultura pop rządzi w coraz większym stopniu
światem, a Ameryka wytwarza najlepszą kulturę pop. (…)
Dlaczego Ameryka jest tak atrakcyjna dla świata? Dlaczego świat staje się w coraz większym
stopniu imitacją Ameryki, a może po prostu imitacją tej wersji Ameryki, tego upozorowania (kopii z
kopii, kalki z kalki - rzadko ma się dostęp do rzeczywistej Ameryki), które eksportowane jest przez
mass media i kulturę popularną? Analizując te przyczyny, krytycy zgadzają się co do
jednego. (…) Dla mieszkańców świata Ameryka pozostaje ciągle miejscem, gdzie jednostka ma
szansę na zdobycie pełni indywidualnej wolności i na lepsze życie. Takie marzenia kreuje i potwierdza
amerykański przekaz z mediów: Ameryka to wolność i różnorodność, Ameryka jest miejscem dla
każdego. I dla większości młodych ludzi nie ma znaczenia medialny (i w dużej mierze fikcyjny)
charakter takich przekazów i przekonań.
5.9. Globalny nastolatek
My, dorośli, pragniemy mieć wpływ na młodzież. Ale czy w kulturze współczesnej jest to
jeszcze możliwe? Obserwując - na co dzień - rozwój tożsamości kilku młodych ludzi, konfrontując
treść wzniosłych artykułów na temat ideałów i wartości wychowawczych z ich życiem, aspiracjami i
marzeniami, może ogarnąć nas poczucie absurdu. Można też odnieść wrażenie, że luka między
rzeczywistością nastolatków a rzeczywistością, która istnieje w umysłach pedagogów, jest coraz
większa, że my po prostu „nie przystajemy".
Oto kategoria globalnego nastolatka (w zachodniej socjologii kultury - the global teenager),
Egzemplarz bezpłatny, do6użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
której zasadność potwierdzają obserwacje zachowań młodych ludzi. Tożsamość globalnego nastolatka
jest w znacznie mniejszym stopniu kształtowana przez wartości narodowe i państwowe, w znacznie
większym – przez kulturę popularną oraz ideologię konsumpcji. Trywializując nieco, można
stwierdzić, że globalny nastolatek uczęszcza do przyzwoitej szkoły średniej bądź uniwersytetu (szkoły
nie lubi, lecz dba o to, aby nie mieć kłopotów). Ogląda on MTV, słucha brytyjskiej bądź
amerykańskiej muzyki, jeździ na deskorołce, chodzi do McDonald's, pije coca-colę.
Pojęcie globalnego nastolatka odwołuje się do badań, które wskazują, że wielkomiejską
młodzież klasy średniej cechuje - niezależnie od kraju i kontynentu - podobna tożsamość i podobny
styl życia. Nastolatek z tej klasy żyjący w Paryżu, Warszawie czy nawet Pekinie jest bardziej podobny
do swojego rówieśnika z Sydney czy Limy z tej samej klasy niż do swojego rówieśnika żyjącego w
jego własnym kraju w rodzinie chłopskiej lub robotniczej. Mało tego, powstanie światowej kultury
młodzieżowej powoduje, iż nastolatki całego globu - włączając w to kraje Trzeciego Świata — są
znacząco bardziej wzajemnie do siebie podobne niż do pokolenia swoich rodziców. Kultura popularna
(i to zapewne w wersji przesyconej przez amerykański image) „działa" w poprzek granic i
kontynentów i niweluje różnice - narodowe, państwowe, etniczne i językowe.
Globalny nastolatek jest bardzo pragmatyczny, łatwo się komunikuje. Jest maksymalnie
tolerancyjny dla różnicy i odmienności (i dla wszelkich paradoksów), jednocześnie cechuje go duży
sceptycyzm wobec idei większego zaangażowania -głębszego uczestnictwa (nie ma zamiaru
dokonywać jakiejkolwiek rebelii, zmieniać świata w imię jakkolwiek rozumianych alternatyw).
Jednak to, co dla pedagoga jest niedobre, bo - jak sądzi - jest symptomem powierzchowności, w
kulturze nielinearnej, w kulturze instant jest, być może, warunkiem kulturowego sukcesu. Jeśli istnieje
nieuchronna konieczność nieustannej adaptacji do inwazyjnej i chaotycznej zmiany, konieczność
„przeskakiwania" z jednej do drugiej formy przejawiania się kultury typu instant, do życia w kulturze
pełnej sprzeczności, kulturze, która nie daje jasnych odpowiedzi, w której może zdarzyć się wszystko,
to, być może, brak zaangażowania (lub bardziej radykalnie: brak rdzenia tożsamości) stanowi warunek
kulturowego przetrwania.
Amerykański dziennikarz Pico lyer tak skomentował ten typ postaw:
„Należę do całkowicie nowej generacji ludzi, plemienia wędrowców. Mieszkańcy bez miejsca
zamieszkania, przejeżdżamy przez kraje, jakbyśmy przechodzili przez drzwi obrotowe. Nic nie jest
dziwne i żadne miejsce nie jest zagranicą. Jestem wielonarodową duszą na wielonarodowym globie.
Wejście do samolotu jest dla mnie tak naturalne, jak podniesienie słuchawki telefonicznej. Składam
moje ja i przewożę je ze sobą. Nigdy nie jestem zdziwiony. Ten rodzaj życia daje oczywiście
bezprecedensowe poczucie wolności i ruchliwości. Możemy iść przez świat jak przez jarmark cudów,
zabierając coś na każdym przystanku, traktując świat jak supermarket. Nie mamy domu, mamy setki
domów. I nagle czuję się zaszokowany odkryciem, iż mam szafę z jaźniami, z której mogę wybierać.
Przynależność staje się dla mnie tak obca, jak dezorientacja. Lecz jaką cenę płacę za to? Jaki rodzaj
duszy zrodzony jest z takiego życia? I niekiedy zastanawiam się, czy ten nowy rodzaj braku
przynależności nie jest obcy czemuś fundamentalnemu dla natury ludzkiej. Uchodźca żywi
przynajmniej namiętne uczucia do kraju, który opuścił. Lecz co odczuwa przejściowy włóczęga? Za
co moglibyśmy umrzeć, dla jakich pasji moglibyśmy żyć, skoro nie odczuwamy nigdy bólu rozłąki i
radości zdumienia?" (…)
W kulturze tej zmienia się także tożsamość człowieka. W przeszłości dominowały tożsamości
narodowe, kształtowane historycznie i wynikające z poczucia kontynuowania doświadczeń
poprzednich pokoleń, ze wspólnej pamięci wydarzeń stanowiących punkt zwrotny w dziejach
kolektywnej historii, wreszcie z przekonania o wspólnym przeznaczeniu. Kultura globalna nie odnosi
się do jakiejkolwiek tożsamości historycznej. Jest jak gdyby sztuczna, zawieszona w próżni, tworzona
z wielu istniejących folklorystycznych i narodowych tożsamości. (…)
5.10. Generacja X
Wielu badaczy utrzymuje, iż we współczesnym, płynnym i pozbawionym jednoznacznych
znaczeń i wartości świecie młodzież, pozbawiona podstaw konstruowania stabilnej tożsamości, ma
ambiwalentny stosunek do życia. (…) W rezultacie życie staje się grą, której nie bierze się zbyt
poważnie. (…) Pokolenie X (które w Stanach Zjednoczonych stało się już kategorią socjologiczną),
dzisiejszych dwudziestokilkulatków, pozbawione złudzeń, obojętne, pasywne i nieufne pojawiło się
jako negatywna reakcja na panującą ideologię sukcesu. Jak pisze T. Thorne, składa się ono z osób „nie
Egzemplarz bezpłatny, do7użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
biorących odpowiedzialności za swoje postępowanie i (lub) wykazujących ogólny brak
zainteresowań". Poszukują one przyjemności i natychmiastowości, nie dążą natomiast do zawodowego
sukcesu i wysokiej pozycji społecznej. „Iksy pokazują więc, że wcale nie zamierzają dorosnąć, i za nic
mają to, co świat o nich myśli". Cechuje ich zero look - stan bylejakości, żadnych nawiązań do stylów,
„estetyka nieobecności"
Nieprzypadkowo w Kalifornii odpowiednikiem pojęcia pokolenie X jest słowo the slackers, to
znaczy próżniacy. Próżniacy „odmawiają uczestnictwa w grze sukcesu akademickiego, kariery,
małżeństwa i rodziny". Jak twierdzi R. Linklater, reżyser filmu Slacker, słowo „próżniak" nie dotyczy
tylko osób, które „nic nie robią": „Myślę, że jest to zjawisko masowe, przynajmniej ten stan ducha. Bo
jeśli trochę rozszerzyć definicję, slacker może mieć zawód, może pracować; tylko że ta praca niewiele
dla niego znaczy, nie daje mu żadnej satysfakcji. (…) Jak pisze Paulina Konstankiewicz: „Okazuje
się, że ci młodzi ludzie stanowią przeciwieństwo swoich rodziców - nie potrafią zrobić kariery tak
szybko, jak oni. Są zagubieni uczuciowo, a wszystkie decyzje przez nich podejmowane nigdy nie są
do końca pewne (…) Mamy tu do czynienia z bezcelowym życiem, odbywającym się -jak to miało
miejsce w filmie Slacker -od jednej do drugiej sceny i sytuacji, bez większego związku między nimi.
Przypadkowe spotkania, nieustrukturyzowane przyjścia i odejścia, banalność; wszystko to okraszone
„momentami euforycznej intensywności".
5.11. Kult sukcesu
Zupełnie innym, determinującym tożsamość współczesnej młodzieży, zjawiskiem jest
przymus sukcesu. Społeczne przekazy - propagowane przez mass media — głoszą: „nie możesz być
nieudacznikiem". Istnieją przy tym dwa podstawowe konteksty sukcesu. Pierwszy z nich wyznaczony
jest przez dążenie do władzy, stanowiska (pozycji) i pieniędzy, drugi - przez „popularną sławę"
(uzyskiwaną głównie poprzez obecność w mediach).
I tak część współczesnej młodzieży (całkowicie przeciwnie niż generacja X) postrzega życie
jak drabinę, po której szczeblach należy się wspinać, a innych ludzi jak konkurentów. Kryterium
sukcesu życiowego mierzone jest przez nich stanem konta w banku i marką posiadanego samochodu
lub liczbą ludzi, którymi zarządzają. Dążą do sukcesu bez najmniejszego wahania i gotowi są dla
niego poświęcić życie osobiste.
Inny, społecznie skonstruowany, wariant sukcesu odwołuje się do idei American Dream
(amerykańskiego marzenia), możliwości zdobycia przez zwykłego człowieka sławy (i fortuny),
możliwości cudownej przemiany Kopciuszka w księżniczkę, a pucybuta w milionera. Osoby
zafascynowane takim podejściem uważają, że owa transformacja nastąpi dzięki sukcesowi
medialnemu. Stąd pragną być na scenie -w świetle reflektorów, na ekranie telewizyjnym - w
momencie szczytowej oglądalności. (…) Opisane wyżej podejście do sukcesu powoduje -jak
utrzymuje C. Lasch - iż „marzenie o sukcesie zostało wydrenowane z jakiegokolwiek znaczenia poza
sobą samym", przy czym uznanie własnego sukcesu przez jednostkę „zależy od publicznego
rozpoznania i oklasków" — sukces musi być zatwierdzony przez rozgłos. Ludzie pragną być nie tyle
szanowani, ile podziwiani. Tęsknią za „świetnością, ekscytacją i sławą"
5.12. Wychowanie - w którą stronę?
W obliczu zarysowanych wyżej (wybranych) tendencji w rozwoju kultury współczesnej
powstaje pytanie: w jaki sposób powinniśmy reagować na nie jako rodzice i jako pedagodzy?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, choćby z tego powodu, że ludzie dorośli podlegają tym
samym wpływom co młodzież. Tak czy inaczej, wydaje się, że istnieją cztery możliwości:
•
świadome dążenie do zablokowania istniejących trendów kulturowych, w imię uznanych,
tradycyjnych wartości kulturowych;
•
bezrefleksyjne dryfowanie wraz z szybko zmieniającą się kulturą;
•
akceptacja euforii supermarketu i bezkrytyczne „klikanie" w rzeczywistość, tak jak gdyby to była
strona z Internetu;
• negocjacja z młodzieżą kształtu rzeczywistości, w której wspólnie żyjemy, a w szczególności
kształtowanie w młodzieży nawyku świadomego podejmowania wyborów odnośnie do kształtu
własnego „ja".
Nie ulega wątpliwości, że jedynie czwarta z wymienionych możliwości daje pedagogice i
pedagogom możliwość realnego uczestnictwa w kształtowaniu tożsamości, marzeń i życia
Egzemplarz bezpłatny, do8użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
współczesnej młodzieży. W związku z tym głównym problemem zdaje się być stosunek ludzi
dorosłych do kultury popularnej.
W przeszłości kultura popularna etykietowana była jako „niska" i „niedojrzała", stąd
funkcjonowała poza pedagogiką. Zapominano przy tym jednak, że ignorowanie kultury popularnej jest
równoznaczne z ignorowaniem młodzieży i przynosi nieuchronnie ignorowanie pedagogiki przez
młodzież. (…)
Kultura popularna mogłaby stanowić bardzo istotną płaszczyznę działania pedagogicznego.
Punktem wyjścia musi tu być jednak założenie, że nie szacujemy jej przejawów i praktyk z nią
związanych z perspektywy tradycyjnych („dorosłych") wartości i ideałów (…) . Podstawową kwestią
byłoby tu badanie, w jaki sposób młodzież konstruuje poczucie sensu w ramach dostępnych jej
przekazów kulturowych, przy odrzuceniu przekonania, że istnieje jakiekolwiek „niedwuznaczne,
odwiecznie prawdziwe stanowisko" (ważna byłaby w tym kontekście próba zrozumienia
mikrozwyczajów codziennego życia młodzieży).
(…) Konsekwencje takiego podejścia są dla praktyki pedagogicznej oczywiste. Nauczyciel
rezygnuje z roli pasa transmisyjnego, który przekazuje swoim wychowankom wiedzę i wartości
społeczne w gotowych pigułkach czy paczuszkach. Rezygnuje z - tak częstej w edukacji polskiej postawy władcy oświeconego, który uważa, iż przekazuje wychowankom absolutną mądrość, prawdę i
wiedzę, a w zamian za to żąda absolutnego posłuszeństwa i szacunku. Nie wchodzi w paternalistyczną
rolę rzekomego liberała, który manipuluje wychowankami - po to, aby osiągnąć z góry założone cele.
Próbuje natomiast stworzyć warunki do edukacyjnej rozmowy, w której - wspólnie ze swoimi
wychowankami - usiłuje odnaleźć drogi przez krętą rzeczywistość społeczną. (…)
Egzemplarz bezpłatny, do9użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
WYKŁAD IV
Szkolnictwo alternatywne – źródła narodzin i kierunki rozwoju. Szkoła, jako organizacja ucząca
się - przygotowanie do zmian, wizje przyszłości.
S Wołoszyn, Nowe Wychowanie i współczesne alternatywy wychowawcze jako inspiracje dla praktyki
edukacyjnej,s. 75-88 ( wybrane fragmenty) w: Odmiany myślenia o edukacji red. J. Rutkowiak, Ofic.
Wyd. IMPULS, Kraków 1995
Wielu nauczycieli i wychowawców jest przeświadczonych o tym, że sferę praktyki wychowawczej i
edukacyjnej oraz sferę teorii pedagogicznej dzieli ostry przedział. Teoria jakoby zawsze idzie swoimi
— abstrakcyjnymi — oderwanymi od życia drogami. Liczy się zaś jedynie skuteczny wychowawczo
nurt praktycznego oddziaływania, czyli „dobra robota", doświadczenie nauczyciela i wychowawcy
(...) .
Czy rzeczywiście tak jest? Czy kultywowanie własnego doświadczenia zasługuje na prymat w
postępowaniu dydaktycznym i wychowawczym? Czy wielkiej siły oddziaływania nie mają nowe,
alternatywne idee pedagogiczne? Dzieje myśli i praktyki wychowawczej mówią nam co innego.
Postęp pedagogiczny znaczony jest nowatorstwem edukacyjnym, co więcej — można rzec — pewnym
utopizmem, bo innowacje pedagogiczne, wsparte na zasadzie alternatywnego myślenia i działania
(inaczej myśleć i inaczej działać niż nakazuje zastana rzeczywistość), niejednokrotnie miewają
charakter niedosiężnej „utopii". Ale równocześnie — może dzięki temu — okazują się szczególną siłą
inspirującą, pociągającą, i to nie tylko dla myślenia i działania naśladowczego, lecz z reguły właśnie
do myślenia i działania twórczego i innowacyjnego.(…)
Wydaje się, generalnie biorąc, że autorskie innowacje pedagogiczne powstają w dwojaki sposób: albo
są dedukcją, następstwem filozofii ich twórcy, albo wyrastają z praktyki wychowawczej ich twórców
i kształtują się jakby „oddolnie" jako systemy wychowawcze, z kolei podbudowywane i uzasadniane
także teoretycznie.
Jako przykłady pierwszych możemy --jak sądzę — przytoczyć koncepcje Johna Dewey'a, Bertranda
Russella, Rudolfa Steinera, kontrkultury ostatnich dziesięcioleci i in. Jako przykłady drugich —
systemy Janusza Korczaka, Antoniego Makarenki, Aleksandra Śutherlanda. Neilla czy Celestyna
Freineta.
John Dewey najpierw formułował swoje „pedagogiczne credo”, swoje poglądy na istotę człowieka
(dziecka), na jego „doświadczanie" życia i demokratyczne zasady społecznego współżycia, a następnie
szukał ich wcielenia i realizacji w chicagowskiej uniwersyteckiej szkole eksperymentalnej. (…)Jego
szkolna koncepcja „learning by doing” miała być ogniskiem własnego życia dziecka jako
„rekonstrukcja” całości życia społecznego. Nauczanie i wychowanie miało być instrumentem
autentycznego osobowego wzrostu dziecka, poznawczego poszerzania jego doświadczenia i twórczej
ekspresji („przekształcania świata”).(…)
Bcrtrand Russell, ten „namiętny sceptyk" (Alan Wood), podobnie najpierw sformułował swoje
krytyczne poglądy na wychowanie i jego uwarunkowania (…), a następnie w latach 1926-1934
próbował realizować swoje idee pedagogiczne w praktyce w założonej wraz z żoną szkole-internacie
(Beacon Hill School). Szkoła znajdowała się w górzystej i dość dzikiej okolicy blisko morza.
Chciał
Russell wychowywać dzieci i młodzież od lat najmłodszych (3-4-letnie) aż po lata
uniwersyteckie.
Wielki utopista „naprawy świata” w duchu zasad racjonalnego, pokojowego i liberalnego urządzenia
życia przeciw wszelkiej nietolerancji, dogmatyzmowi, fanatyzmowi, ograniczaniu praw jednostki i jej
dyskryminacji (…), Russell i w praktyce wychowawczej był zwolennikiem wychowania jak najmniej
represyjnego, natomiast racjonalnego i liberalnego. „Jeśli dzieci lub dorośli — pisał — są szczęśliwi,
to — z reguły — przejawiają bardzo niewiele destrukcyjnych skłonności". Dlatego dzieciom i
młodzieży trzeba zapewnić „wychowanie szczęśliwe", otoczone miłością, szacunkiem, wolne od lęku,
kształcące wartościowe charaktery i rozwijające myślenie krytyczne i samodzielne. Szczególną rolę
przywiązywał „do nowoczesnych odkryć psychologicznych, które zmierzają do wykazania, iż
charakter wyznaczony jest przez wczesne wychowanie w stopniu o wiele większym, niż przypuszczali
najwięksi entuzjaści wychowania dawniejszych czasów".
Egzemplarz bezpłatny, do10użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
Podobnie jak życie społeczne, tak i wychowanie pragnął Russell uwalniać od wszelkich nacisków i
represji, ideologicznych i instytucjonalnych. Dzieci nie mogą być traktowane instrumentalnie, jako
przedmiot, środek i narzędzie umacniania jakichkolwiek ideologii i instytucji. Wychowankowie
powinni być traktowani zawsze jako cel, a nie jako środek. Dobro dziecka — to jest suprema lex
wychowawcza. „Nauczyciel — napisze — winien kochać swe' dzieci bardziej niż swe państwo lub
swój kościół, inaczej nie jest on idealnym naucżycielem”. Wychowanie powinno być
„bezinteresowne". „Dzieci i młodzież czują instynktownie różnice pomiędzy tymi, którzy im życzą
prawdziwie dobrze, a tymi, którzy ich traktują jedynie jako surowy materiał w jakimś planie”, l
zwracał się Russell przeciw wszelkim roszczeniom doktrynalnego wychowania religijnego i
szowinistycznego wychowania państwowego (narodowego), które „wychowuje ludzi, którzy chcą
zabijać i chcą być zabijani dla błahych powodów"(…).
Innym — odmiennym — przykładem dedukowania założeń i zasad praktyki wychowawczej z systemu
poglądów i orientacji filozoficznej może być pedagogika Rudolfa Steinera. Steiner był znanym
antropozofem początków XX wieku (zmarł w 1925 roku), twórcą swoistego systemu
antropozoficznego i organizatorem Towarzystwa Antropozoficznego o charakterze międzynarodowym
i ekumenicznym. Antropozofia Steinera była okultystyczno-filozoficzną wiedzą i poszukiwaniem
wiedzy o własnym duchowym „ja”, o siłach i potencjalnych możliwościach ukrytych w człowieku.
Była reakcją albo alternatywą wobec szerzącego się i dominującego na przelotnie wieków
mechanistycznego, empirycznego i scjentystycznego (racjonalistycznego) światopoglądu
Filozoficznego; podatny grunt dla antropozofii stanowiły natomiast silne wówczas zainteresowania
spirytyzmem i okultyzmem, poszukiwaniem „wiedzy tajemnej”. Według Steinera w ,,mikrokosmosie"
człowieka można znaleźć wszystkie tajemnice „makrokosmosu". Trzeba tylko odnajdować swoją
prawdziwą naturę duchową. Wspólne dążenie ludzi „do rzeczy duchowych” pozwala wzajemnie
odnajdować drogę od duszy do duszy. Wiedza antropozoficzna daje „światopogląd duchowy",
działanie antropozoficzne pozwala człowiekowi znajdować człowieka.
Nic dziwnego, że Steiner angażował się w liczne praktyczne zastosowania antropozofii. Jedną z takich
dziedzin stała się pedagogia jako dziedzina wiodąca ku „duchowej odnowie człowieka”. Stał się
Steiner twórcą „wolnych szkół" jako swoistej alternatywy humanistycznej dla tradycyjnych szkół,
wspartych na zasadach autorytarnych. Pierwszą z takich szkół była założona przez Steinera w 1919
roku w Stuttgarcie 8-klasowa „wolna szkoła Waldorf" przy fabryce papierosów „Waldorf-Astoria”, z
dużym aplauzem przyjęta przez robotników i pracowników tej fabryki. Dała ona początek
międzynarodowemu ruchowi „szkól Waldorf” (Waldorf-Schulen). W czasie ostatniej wojny (19381944) instytucje te były zakazane. Od 1945 r. odrodziły się w zachodnich Niemczech i zrzeszają się
w luźnym związku (z siedzibą w Stuttgarcie). Dziś działa w różnych krajach (w Holandii,
Anglii, Szwajcarii) kilkaset takich szkół. Deklarują się one jako „wolne” od wszelkiej indoktrynacji
światopoglądowej, jeżeli założeń i praktyki antropozoficznej nie uznać za swoistą indoktrynację.
Rozwój i wychowanie dziecka oparte są na rytmie trzech siedmioletnich okresów — kolejno
„narodzin": „ciała fizycznego” w zdrowym i pogodnym otoczeniu; „ciała eterycznego” z
dominującą zdolnością wyobraźni (wyobrażania sobie rzeczy nie istniejących albo nie widzianych),
wspartą autorytetem nauczyciela, który dziecko kocha, szanuje i akceptuje; „ciała astralnego”,
zdolnego do przeżywania i rozumienia wszystkiego, co zachodzi w człowieku całym. Czwarty okres
narodzin ciała „ja” — pojawia się jako wejście człowieka w dorosłość i dojrzałość własnej
duchowości i kształtowania własnego losu. Wychowanie zostaje zastąpione przez samowychowanie.
Szczególną wagę przywiązywał Steiner do odpowiedniego przygotowania dla takich „wolnych szkół”
nauczycieli (…)
Nurt deskolaryzacji znamy na polskim gruncie głównie dzięki książce lvana Illicha Deschooling
Society (Społeczeństwo bez szkoły, 1976)(…).Tytuł książki Illicha — „deskolaryzacja społeczeństwa",
„społeczeństwo bez szkoły" — spopularyzował się jako wyraz-hasło określające cały ten nurt krytyki.
Poglądy Illicha dotyczące edukacji są jednym z elementów szerszej i zasadniczej krytyki
współczesnego społeczeństwa i jego cywilizacji technokratycznej. Są wyrazem alternatywy
kulturowej. Człowiek współczesny żyje pod presją „fałszywej świadomości", którą Illich nazywa
„świadomością zinstytucjonalizowaną"; ponieważ instytucjonalizacja jest naszym zasadniczym
mechanizmem, który doprowadza do destrukcji osobowości i wtłacza ją w tryby ustalonych
stereotypów. Tak jest w rodzinie, w służbie zdrowia, w komunikowaniu się społecznym itd. I tak jest
Egzemplarz bezpłatny, do11użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
nade wszystko w oświacie. Szkoła zapoczątkowuje powstawanie i kształtowanie się „fałszywej
świadomości”, zaszczepia bowiem i realizuje represywnie zasadę „przystosowania” społecznego,
zamiast „przekształcania”, wytwarza świadomość doskonałej organizacji społecznej, która wszelkie
potrzeby człowieka (lecz czy autentyczne?) zaspokaja w sposób usłużny, profesjonalny i anonimowy
przez wyspecjalizowane instytucje. Niszczy to autentyczne współżycie ludzkie.
Odrzucając szkołę i taką sformalizowaną edukację, tę „nową religię światową”, Illich w
miejsce systemu szkolnego projektuje — niezbyt jasno pomyślane i określone — „otwarte” sieci
oświatowe, oparte na zasadach dobrowolności i samodzielności, które dawałyby okazję kształcenia i
samokształcenia się bardziej swobodną i spontaniczną niż ukierunkowaną i sformalizowaną.
„Właściwy system oświaty — pisze — powinien stawiać sobie trojaki cel: zapewnienie wszystkim,
którzy chcą się uczyć, prawa korzystania z dostępnych zasobów w każdym momencie ich życia;
upoważnienie wszystkich, którzy chcą się dzielić swymi wiadomościami, do wyszukania tych, którzy
chcą się od nich uczyć; i wreszcie stworzenie wszystkim, którzy chcą przedstawić jakąś kwestię
ogółowi, okazji, by mogli ją podać do wiadomości". Dla realizacji takich celów projektuje Illich
cztery podstawowe „sieci oświatowe": sieć placówek ułatwiających dostęp do wszelkich
„pomocy naukowych”, sieć placówek „wymiany umiejętności”, sieć placówek doboru partnerów i sieć
placówek informujących o tych, którzy mogą i chcą świadczyć określone usługi oświatowe. Cały
system permanentnego, ale spontanicznego samokształcenia, wolny od wszelkiej „manipulacji”
człowiekiem, ma służyć aktywnej samorealizacji jednostek (…)
Innym współczesnym nurtem alternatywnej pedagogii humanistycznej jest nurt tzw. antypedagogiki,
zaznaczający się w Ameryce i może zwłaszcza w Niemczech zachodnich. Antypedagogika odrzuca i
przeciwstawia się pedagogii wychowania autorytarnego, represyjnego, opartego na sformalizowanym
przedmiotowym traktowaniu wychowanka. Wychowanie takie nie jest uprawnione, narzuca bowiem
dziecku gotowy („cudzy”) system wartości. Najogólniejszą formułą antypedagogiki jest zasada
„wspierać, a nie wychowywać”, co pozwala budować autentyczne, partnerskie, oparte na wzajemnej
sympatii i przyjaźni, stosunki między dorosłymi i dorastającymi.(…).
O te prawa i potrzeby upominają się z reguły wszelkie twórcze systemy wychowawcze w
dwudziestym wieku, wyrastające bezpośrednio z praktyki i codziennego doświadczenia
pedagogicznego. Jest to druga droga twórczości i innowacji edukacyjnych. Twórcy takich systemów,
zaangażowani bezpośrednio w działalność wychowawczą, nie mogą zadowolić się zastaną
rzeczywistością i jej bezdusznymi stereotypami. Ich osobowość ludzka i wychowawcza każe im
myśleć i działać inaczej, każe im rozbijać sformalizowaną rutynę i meliorować praktykę w imię dobra
dzieci i młodzieży. Tak powstają twórcze systemy pedagogiczne, nieraz z kolei „wzmacniane" i
uzasadniane teorią a posteriori.
Zajmiemy się pokrótce przykładami takich systemów.
Oto przychodzi na myśl przede wszystkim nasz. Janusz Korczak. Ten lekarz, publicysta i pisarz
„przetwarza się” ostatecznie w wychowawcę pod wpływem konkretnej działalności wychowawczej na
koloniach dziecięcych i w domu sierot. Dla niego kolonia letnia, internat, dom sierot, rodzina, szpital
są zawsze kliniką-obserwatorium, które pozwala mu na podstawie poznawanych i rejestrowanych
objawów stawiać diagnozy wychowawcze i wybierać drogę postępowania pedagogicznego. Korczak
jest w pierwszym rzędzie wielkim diagnostą. Dzięki wykształceniu lekarskiemu — sam to przyznaje
— uzyskał nawyk i umiejętność dociekania zawsze przyczyn takich lub innych objawów. Od młodych
lat przekonał się, że dziecko nie jest „zadatkiem” na człowieka, lecz — choć o innych potrzebach i
możliwościach niż dorosły — pełnym człowiekiem, którego godność ludzka musi być uszanowana i
muszą być respektowane wszystkie jego ludzkie prawa. To się dziecku należy nie „z łaski dorosłych”,
lecz z istoty człowieczeństwa, l dlatego dziecko ma „prawo do szacunku", ma prawo, aby go nie
lekceważyć, ma prawo do tego, aby było, kim jest, i ma prawo, aby mu stwarzać warunki do pełnego i
szczęśliwego rozwoju i wzrastania, „aby wzrastało lepsze”. Korczak widzi antynomie współczesnego
mu wychowania i antynomie pomiędzy teoriami pedagogicznymi i realizmem życia i praktyki
wychowawczej. Niemniej nie zraża się, lecz — na miarę możliwości — twórczo przekształca tę
rzeczywistość i w rezultacie tworzy nowatorski system wychowania wspólnie z dziećmi i przy ich
pomocy. W systemie tym — jak marzy — nie potrzeba będzie żądać od dzieci ani pojedynczych, ani
zbiorowych poświęceń; dziecko samo odkryje potrzebę i piękno altruizmu; nie potrzeba będzie mówić
o obowiązku wdzięczności i szacunku, dzieci same znajdą do niej drogę; nie potrzeba będzie
moralizować, karać lub tyranizować, dzieci same poznają i przemyślą zawiłe zagadnienia współżycia
Egzemplarz bezpłatny, do12użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
w gromadzie itd. Wszystkie też nowatorskie metody wychowawcze Korczaka, jakich szukał i jakie
stosował w stworzonych przez siebie zakładach wychowawczych, w Domu Sierot i w Naszym Domu,
tych tendencji i tej wiary są wyrazem i w tym świetle nabierają istotnego sensu. Sensowna i ważna
wyda się wówczas i tablica do porozumiewania się z dziećmi, i skrzynka do listów, i gazetka, i
wspólne posiedzenia z dziećmi, i nade wszystko — „kamień węgielny” wychowania korczakowskiego
— sąd koleżeński i jego skomplikowany kodeks, do którego to sądu mogły dzieci podawać nie tylko
siebie nawzajem, ale również i dorosłych, personel wychowawczy. Sąd koleżeński uważa Korczak za
„kamień węgielny" swego systemu dlatego, bo sądzi, że jest to zaczątek nowego, „konstytucyjnego”
wychowawcy, który „nie dlatego nie krzywdzi dzieci, że je lubi czy kocha, ale dlatego, że istnieje
instytucja, która je przed bezprawiem, samowolą, despotyzmem wychowawcy broni”.(…)
Jeszcze innym interesującym przykładem eksperymentu i systemu wychowawczego, budowanego nie
„od góry”, lecz wyrastającego i narastającego z przemyśleń i doświadczenia bezpośredniej pracy z
młodzieżą, może być szkoła i zakład Summerhill, który stworzył i prowadził Alexander Sutherland
Neill..Neill należy do najciekawszych pedagogów naszego wieku, a jego system wychowawczy do
systemów najgłośniejszych, jakie powstawały i były realizowane w ramach ruchu tzw. Nowego
Wychowania — wychowania progresywnego nowych szkół w XX stuleciu. (…) System
wychowawczy Neilla — koncepcja i realizacja w Summerhill —jest przykładem skrajnie
antyautorytarnego — dziś zwolennicy ruchu tzw. anty-pedagogiki powiedzieliby —
„antywychowania", powstrzymywania się od wszelkiego wychowania „zniewalającego" na rzecz
„oferty” samowychowania samorządnego, skrajnie swobodnego, partnerskiego oraz kształcenia się
„wedle zainteresowania i chęci”. W tym sensie system Neilla można uważać za przykład dzisiejszej
„antypedagogiki”, a jego szkolę za przykład „szkoły alternatywnej" z ducha antypedagogiki.
Równocześnie jest to dobitny przykład pedagogiki humanistycznej, nastawionej i ukierunkowanej na
dziecko. „Być po stronic dziecka” -— to jedna z kardynalnych zasad pedagogii Neilla (…).
Jeszcze innym przykładem nowatorskiej pedagogii „oddolnej", budowanej w trakcie codziennej
praktyki wychowawczej, może być francuski system pedagogiczny Celestyna Freineta. Tworzył go
Freinet będąc stale czynnym wychowawcą i nauczycielem. Przykładem jego pedagogii stała się
zwłaszcza działalność szkoły początkowej w Yence, ale wkrótce len nowatorski ruch zorganizował się
w Spółdzielczy instytut Szkoły Nowoczesnej w Cannes (Institut Cooperatif de 1'Ecole Modernę),
który zaczął wydawać pisma pedagogiczne i pisma dziecięce, serie broszur i rozmaitych pomocy
naukowych dla nauczycieli itd. Był to ruch laicki, który wywarł zdecydowany wpływ na oblicze
szkoły początkowej nie tylko we Francji, lecz i w wielu innych krajach (jest żywymi w Polsce). C.
Freinet zmarł w 1966 roku; jego pedagogia i ruch „szkoły nowoczesnej technik Freineta" rozwijają się
z powodzeniem do dziś. Freinet uważał, że jego metoda po odpowiedniej modyfikacji może być
stosowana nie tylko w nauczaniu początkowym, ale także w szkole średniej.
System Freineta wywodzi się z dwudziestowiecznego ruchu tzw. wychowania swobodnego i „szkoły
aktywnej" i jest swoistą odmianą szkoły swobodnej pracy i ekspresji dzieci, dalekiej od
jakiegokolwiek ducha represji. Wychodzi od aktywności i zainteresowań dziecka i opiera swoją
metodę na „pracy-zabawie", która najbardziej odpowiada aktywności i potrzebom dziecięcym.
Dziecko spontanicznie podejmuje i wykonuje różne zajęcia, jakie mu narzuca naturalne środowisko
jego społecznego życia (w rodzinie czy w szkole). Środowisko tylko musi być „na miarę dziecka".
Głośne, żywotne i popularne stały się interesujące i praktyczne freinetowskie formy i metody nauki
czytania i pisania oraz rachunków. Są to techniki układania, ilustrowania i drukowania swobodnych
tekstów do nauki przez same dzieci, jest to tzw. rachunek żywy, jest to szczególna funkcja gazetki
szkolnej, jest to tzw. rosnąca kartoteka, gromadząca fiszki z tematami opracowywanymi przez
uczniów, jest to korespondencja międzyszkolna, ekspresja graficzna i artystyczna (sztuka dziecięca),
muzyka dowolna, praca w polu i hodowla, praca w kuźni i stolarka, szycie, tkactwo itd. Dużą rolę
odgrywa wyposażenie i urządzenie szkoły: ruchome stoliki, odpowiednia biblioteka, radio,
magnetofon, film, warsztaty, ogród itd. Dzieci same uczestniczą bezpośrednio w organizowaniu i
planowaniu zajęć, zajęcia odbywają się w małych zespołach. Wszystko to dalekie jest od tradycyjnej
lekcji przy pomocy tradycyjnego podręcznika.
System Freineta ukazuje i potwierdza, jaką wartość edukacyjną l wychowawczą mają ciągle i zawsze
takie atrybuty indywidualności dziecka i młodzieży, jak twórcza swobodna ekspresja, odczuwanie,
przeżywanie i rozumienie świata, sens i odpowiedzialność za siebie, solidarne współdziałanie z
innymi itd. Ale wartość człowieka przejawia się przekonuje Freinet ----- tylko wtedy, gdy w pełni
Egzemplarz bezpłatny, do13użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
szanuje się jego godność i jego „doświadczanie życia i świata". Odnosi się to w szczególności do
stosunku wychowawcy wobec dziecka
A.Janowski , Uczeń w teatrze życia szkolnego, str. 141-145 (wybrane fragmenty), WSiP, Warszawa
1995
Granie samym sobą
(…) Otóż nauczyciele mający tendencję do całkowitego „zanurzenia się" w życie i sprawy szkoły
to w warunkach amerykańskich nauczyciele tzw. free schools, czyli szkół kierujących się bardzo
liberalnymi, progresywistycznymi zasadami, szkół. w których panuje atmosfera ogromnej swobody
młodzieży. Zgodnie z „filozofią wychowawczą" tych szkół zalecane jest bardzo daleko posunięte
koleżeństwo między nauczycielami a uczniami, duża tolerancja i permisywność. Do takich szkół
uczęszcza zwykle młodzież, która ma złe doświadczenia z kontaktów ze zwykłymi szkołami, miała
trudności z domem czy kolizje z dorosłymi i przejawia tendencje do używania narkotyków itp. Czyli
jest to młodzież tzw. trudna, do której - jak się sądzi - tylko tolerancją i partnerstwem można dotrzeć.
„Wszystko w życiu takiej wolnej szkoły pcha nauczycieli, w przenośni, a czasem dosłownie, w
ramiona uczniów", rozpoczyna Ann Swidler (1984) sprawozdanie z badań nad sposobem
postępowania nauczycieli nauczających w takich szkołach.
Nauczyciele „wolnych szkół" uważają za właściwe przedstawiać uczniom wszystkie strony swej
osobowości - tak miłe, jak i śmieszne; pozwalają sobie także na pokazywanie swych słabych punktów
po to, by otrzymać wsparcie i pociechę. Praca w tego rodzaju szkołach ustawicznie zahacza o
prywatne strony życia lak uczniów, jak i nauczycieli, wciągając rodziny, przyjaciół, własne hobby,
wieczory i wolne dni. Nauczyciele zapraszają uczniów do domów i są przez nich zapraszani.
Można zauważyć, że w takich szkołach uczniowie mają nad nauczycielami znaczną władzę.
Nauczyciel musi być lubiany, więc jeśli nie zdoła tego osiągnąć, może nie mieć przedłużonej umowy
o pracę. Popularność wśród uczniów staje się więc elementem poczucia bezpieczeństwa zawodowego.
Poza tym nauczyciel nie ma tam „władzy" w rozumieniu możliwości rozkazywania uczniom, co mają
robić, dlatego też jego szanse wpływania na postępowanie uczniów powstają wtedy, gdy ma
swobodny dostęp do grupy rówieśniczej, a poprzez nią do indywidualnych problemów
poszczególnych uczniów (...)
Poznanie i zrozumienie prywatnego życia uczniów ma podstawowe znaczenie w pracy nauczyciela
wolnej szkoły. Pojmuje on swą rolę głównie jako działanie „terapeutyczne", a nie nauczanie. Za taką
koncepcją roli ukryte jest założenie, że jeśli młodzi przestaną być zahamowani, to zaczną się uczyć
spontanicznie. Zadanie nauczyciela, ujęte nieco enigmatycznie, to „poznawać emocjonalny i
społeczny świat ucznia i otwierać go na doświadczenia uczenia się" (Swidler 1984, s. 162). Inna
korzyść z „bliskości" stosunków polega na tym, że do wzbudzania dyskusji na różne tematy można
używać przykładów z życia - nauczyciel takiej szkoły jest zwykle gotów do opowiadania i
komentowania własnego życiorysu.
Tak więc nauczyciele wolnych szkół uważają, że istotą ich zawodu (misji, powołania?) jest
pozostawanie w przyjacielskich stosunkach z uczniami, nawet kosztem nauczania, nawet gdy
uczniowie okazują, że nauczyciel powinien dawać im więcej pracy. Główny sposób apelowania do
uczniów w wymienionych szkołach polega na wykorzystaniu „czaru osobistego". Operowanie własną
osobą lub ukazywanie własnych słabych stron stanowi tam namiastkę sprawowania władzy. Jest to
stała technika postępowania. Swidler zauważyła, że niepowodzenie nauczyciela powodowało, iż
czynił on wobec uczniów coraz więcej zwierzeń i wyznań o charakterze osobistym. Autorka
opracowania przyznaje, że nie wie, czy te wyznania miały być formą zabiegania o sympatię przez
ukazywanie własnych słabych stron, czy też były formą przyznania, że uczniowie zwyciężyli i że
jakby od nowa trzeba układać stosunki w klasie. Podkreśla ona jednak regularność zjawiska: każda
klęska lub trudność stymulowała nauczyciela do podejmowania działań mających na celu zwiększenie
bliskości z uczniami (Swidler 1984, s. 166). Było to o tyle dziwne, że nauczyciele ci nie korzystali z
żadnych ochronnych barier, żadnego dystansu czy rewerencji ze strony uczniów - przeciwnie, gdy
znaleźli się w trudnej sytuacji, mieli oni tendencję do likwidowania resztek przeszkód wstrzymujących
bezpośredniość. Można rzec, że zdawali się na łaskę uczniów, przy czym uczniowie czasem traktowali
ich dość okrutnie i nie przejmowali się nadmiernie ich ekshibicjonizmem. Gdy uczniowie byli
Egzemplarz bezpłatny, do14użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
nastawieni wrogo lub obojętnie, zwierzenia nauczyciela nie wywierały na nich wrażenia. Zwiększenie
bezpośredniości działało na korzyść tylko tych nauczycieli, którzy wcześniej zdobyli przyjaźń lub
podziw i byli jakoś atrakcyjni.
A. Swidler przeprowadziła analizę postępowania nauczycieli, którą warto tu przytoczyć. Trudność
z posługiwaniem się czarem osobistym polega na tym, że łatwo przeholować - jest on ceniony, gdy nie
jest zbyt łatwo dawany. Ponieważ nauczyciele są dorośli, uczniowie mogą być początkowo
zainteresowani ich prywatnym życiem, ale potem, gdy już nie są tajemniczymi i interesującymi
osobami, przyjaźni z nimi wcale nie musi wydawać się tak atrakcyjna. Poufałość może wywołać
wzgardę.
Nawet lubiani nauczyciele mogą przesadzić z ofiarowywaniem bliskości. Jest bardzo trudno rzecz
wyważyć i „podawać" siebie i wiedzę o sobie tak, by ciągle zostawić coś tajemniczego. Gdy używa się
„siebie" do wywierania wpływu, trzeba przewidzieć, co stanie się wówczas, gdy wszystko „z siebie"
czy „o sobie" będzie powiedziane i wyłożone na stół.
To samo można ująć w inny sposób: uczniowie traktują nauczycieli podobnie jak rodziców, mogą
chcieć bliskości i równości, ale zarazem pragną, by nauczyciele tworzyli pewien dystans i byli jakoś
„wyżsi". Istnieje w tym ambiwalencja, której częstym wyrazem jest takt, że uczniowie w badanej
szkole niby pragnęli bliskości, ale wyrażali poglądy, że nauczyciel, tak jak rodzice, powinien „krótko
trzymać", „ukarać", „wymagać respektu". Czasem dość okrutnie sądzili, że wolność, jaką dają
nauczyciele, jest rezultatem nie ich przyjacielskiej postawy, ale indyferencji i lenistwa.
Zadanie nauczycieli w wolnych szkołach jest więc niezmiernie trudne - uzależnieni są od
„ciepłych" relacji z uczniami, ale muszą utrzymać jakiś dystans i nieco niewiedzy o sobie. Z drugiej
strony trzeba przyznać, że nauczyciel w tego rodzaju szkole po prostu nie ma innych możliwości
postępowania - nie mogąc odwołać się do kar, przepisów itp., może działać tylko sobą i w związku z
tym najbardziej mu się opłaca umiejętność uczynienia siebie czarującym i interesującym.
Żeby to uzyskać, nauczyciele muszą w niezwykle szerokim wymiarze używać do spraw nauczania
swego prywatnego życia. Ich „prywatne ja" jest czymś ważnym, czasem podstawowym dla sukcesu.
Ich życie prywatne staje się materiałem do uatrakcyjnienia zajęć i przyciągnięcia uczniów. Normalne
jest mówienie uczniom o własnych sprawach uczuciowych. Poza tym starają się oni mieć poza szkołą
coś szczególnie ważnego, swojego, co można by potem użyć jako materiał nauczania. Sytuacja taka
prawie że zmusza ich do drugiego życia zawodowego. Autorka relacjonująca badania wymienia jako
drugie" czynności: malowanie, pisanie wierszy, granie w orkiestrze jazzowej, robienie filmów
amatorskich, fotografowanie, udział w kursach psychologicznych itp. Druga kariera jest bardzo ważna,
bardzo potrzebna, ale sama też nie zapewnia automatycznie sukcesu. Uczeń nuże zawsze przecież powiedzieć:„gdyby pan był prawdziwym artystą, nie uczyłby pan w szkole". Tu powstaje zresztą
sytuacja błędnego koła: nauczyciel, który całkowicie zależy od uznania uczniów, powinien mieć coś
własnego, zewnętrznego i pozaszkolnego, co mogłoby być dodatkowym źródłem pozytywnej
samooceny, jednak wolna szkoła tak go wciąga, że zwykle wykorzystuje on dla spraw nauczania
również to, co „zewnętrzne". Wymagania, jakie stoją przed nauczycielem wolnej szkoły, nie są więc
małe. W rezultacie pojawia się ogromne wyczerpanie nauczycieli i na ogół nie są oni w stanie
pracować w szkole tego typu dłużej niż dwa lata. Jest to praca angażująca i pochłaniająca ich całe
życie. Potem zwykle mają poczucie, że zainwestowali za dużo. Herbert Kohl (1973, s. 48) w artykule
na temat wolnych szkół pisze: „umieściliśmy szkołę w centrum naszego życia i wtedy zaczęliśmy się
orientować, że szkoła była tylko małą częścią życia poszczególnych dzieci".Do wolnych szkół
przychodzą pracować jako nauczyciele ludzie, którzy nienawidzą sztywności i dyscypliny szkół tak
zwanych normalnych. Dlaczego więc tak szybko się wykruszają? Odpowiedź zdaje się brzmieć
następująco: „zbyt starają się przypodobać, pragną zaspokoić wszystkie pragnienia dzieci, dać
wszystko, co, jak sądzą , można by dzieciom oferować". „Wykańczanie się" nauczycieli w wolnych
szkołach jest związane właśnie z tym faktem: mają odpowiedzialność bez władzy, muszą więc jako
paliwa do pracy używać własnego życia.(...)
M.Płócińska, H.Rylke, Czas współpracy i czas zmian, str. 63 - 64, 125-156 (wybrane fragmenty), WSiP,
Warszawa 2002
Egzemplarz bezpłatny, do15użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
Organizacja ucząca się to bardzo modne pojęcie używane również odniesieniu do szkół. Z sondażu
przeprowadzonego wśród uczestników seminariów, szkoleń, konferencji wynika, ze każdy rozumie je
inaczej. Generalnie pojęcie „organizacja ucząca się” jest traktowane jako równoznaczne z pojęciem
„organizacja stale zmieniającą się”, co w praktyce kojarzy się z małą stabilnością, dużymi
wymaganiami, koniecznością analizowania każdego kroku, stałym ocenianiem i byciem ocenianym.
Zobaczmy, jak ta potoczna wiedza ma się do teoretycznych założeń ojca koncepcji organizacji
uczącej. Petera Senge . Jego zdaniem nie można stać się organizacją uczącą się — organizacja ucząca
się to sposób na życie. To decyzja na stale uczenie i zmienianie, na unikanie utartych schematów i
twórcze poszukiwanie wielu możliwych rozwiązań. Jest kilka warunków funkcjonowania organizacji
uczącej się.
Pierwsza z nich to posiadanie wspólnej wizji szkoły przyszłości, wizji, która pozwała dążyć do
wspólnych marzeń, ale też daje szansę, by własne marzenia i wizja osobistego życia mogły być
elementem tego, co wspólne.
Drugi warunek to inwestycja w osobisty rozwój pracowników, ale nie mierzony ilością
przebytych szkoleń, lecz zdolnością do kreatywnego działania w codziennej pracy. (…)
Trzeci warunek to zespołowe uczenie się, otwarty dialog i współpraca – można to porównać
do sytuacji, kiedy jeden nauczyciel wymyśla ciekawe zajęcia o charakterze profilaktycznym na
godziny wychowawcze, a gdy zacznie je realizować , dowiaduje się od kolegów, że mają nowe
pomysły, które rzeczywiście udoskonalają pierwotny scenariusz i są dostępne dla wszystkich (…).
Czwarty warunek to gotowość do demaskowania własnych nawyków i stereotypów; unikanie
rutynowych rozwiązań, indywidualne podejście do każdej sprawy, każdego działania, każdego ucznia,
każdej rodziny i każdej sytuacji. Sprowadza się to do stałego rozwijania wielotorowego myślenia
Piątym, najważniejszym warunkiem jest myślenie systemowe. To umiejętność widzenia i rozumienia
mechanizmów działania całego systemu, dzięki niej nie będziemy szukać na ślepo winnych za
nieoczekiwane niepowodzenia. Osoba myśląca systemowo wie, że za niepowodzenia jednej klasy w
szkole nie jest odpowiedzialny tylko nauczyciel, ale organizacja całego systemu. Ale też nie traktuje
tego jako usprawiedliwienie. Być może bez pomocy i reorganizacji zmiana i poprawa funkcjonowania
danej klasy nie są możliwe. Myślenie systemowe pozwala nie tylko uwzględniać perspektywę
widzenia różnych stron, ale i poruszać się w opisanych wcześniej wymiarach przeszłości, przyszłości
teraźniejszości. Myślenie systemowe uczy też cierpliwości w oczekiwaniu na efekty.(…)
Czy polska szkoła może jeszcze czekać na zmiany? Czy mamy uczyć się cierpliwości? Niestety nie.
Teraz jest czas na aktywne współdziałanie, gdyż bez zaangażowania ludzi polska szkoła nigdy
nie zmieni stylu działania. (…)
SCENARIUSZE PRZYSZŁOŚCI
W licznych krajach politycy oświatowi sami decydują się — bez względu na zastrzeżenia
futurologów — na wypracowanie różnych sposobów przewidywania przyszłości, uznając, że można
rozpoznać i zanalizować główne tendencje przemian i na tej podstawie określić cele, jakie w
przyszłości powinien realizować system oświaty. Opierając się na doświadczeniach ludzi planujących
działania w biznesie w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, pojawiła się metoda konstruowania
scenariuszy przyszłego rozwoju edukacji.
Scenariusze to jedna z metod przewidywania przyszłości, by na tej podstawie polepszyć
strategiczne wizje organizacji, instytucji czy przedsiębiorstwa. Przewidywanie przyszłości za pomocą
scenariuszy polega na tworzeniu różnorodnych wizji przebiegu przyszłych zdarzeń w otoczeniu, w
jakim działa interesująca nas organizacja łub instytucja w celu sprawdzenia czy plan działań naszej
instytucji jest dostatecznie elastyczny. (…)
Zastosowanie scenariuszy jest szczególnie potrzebne, gdy organizacja jest bardzo wrażliwa na te
zmiany w otoczeniu zewnętrznym, które nie znajdują się pod jej kontrolą, to znaczy:
• otoczenie zewnętrzne może zmieniać się radykalnie, ale w bardzo różnorodny sposób, więc kierunek
zmian jest nie do przewidzenia
•organizacja nie może kontrolować przebiegu zmian
• można się spodziewać, ze zmiana będzie stała i strukturalna
• optymalne działania organizacji mogą być bardzo zróżnicowane w zależności od tego, jak będą się
Egzemplarz bezpłatny, do16użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
rozwijać wydarzenia w otoczeniu zewnętrznym
• decyzje raz podjęte przez organizację niełatwo dają się odwrócić.
Scenariusze powinny analizować wpływ jaki na działania organizacji będą miały czynniki zewnętrzne
nie pozostające pod jej kontrolą(…)
Scenariusz „Połączeni siecią dla uczenia się” - ten scenariusz pokazuje skutki radykalnego
zastosowania technik informatycznych.
W 2005 roku klasa ósma jest dużo mniejsza od tej, jaka była 10 lat temu. Połowa uczniów „ loguje
się” z domów. Concita przychodzi do szkoły prawie codziennie. Sam pokazuje się parę razy w
tygodniu — jest członkiem grupy studiującej podejmowane na statkach kosmicznych. Rodzice Sue
wycofali ją ze szkoły — należą oni do wielkiego zespołu ludzi, którzy uznali, że nowe techniki
pozwalają milionom rodziców uczyć własne dzieci w domu. Ahmed uczęszcza do szkoły czarterowej,
której program jest nie tyle muzułmański, co antytechnologiczny. Wielu ludzi zarówno chrześcijan, jak
i muzułmanów nie życzy sobie, by w edukacji nadmiernie polegać na technikach informatycznych.
W trzecim milenium informacja jest najważniejsza. Dzięki potrzebie tworzenia, analizowania,
rozpowszechniania i magazynowania informacji utworzono w latach 1995 —2O03 czterdzieści pięć
milionów nowych stanowisk pracy w przemyśle informatycznym” Całkowicie zmienił się charakter
rynku pracy. Rozwój wirtualnych miejsc pracy ograniczył zapotrzebowanie na pomieszczenia biurowe.
40 % ludności uczestniczy aktywnie w różnego rodzaju spotkaniach prowadzonych elektronicznie.
Powiązania elektroniczne stanowią dla wielu osób podstawową społeczność. Członkowie sieci są dla
siebie zastępczymi matkami ojcami i przyjaciółmi.
…Oferta edukacyjna jest przygotowywana indywidualnie dla konkretnego człowieka.
Wirtualna szkoła staje się rzeczywistością XXI wieku. Wielka liczba instytucji i przedsiębiorstw
zajmuje się produkcją programów i przystosowaniem ofert edukacyjnych do coraz bardziej
zróżnicowanych zapotrzebowań... Ponieważ stało się jasne, że tylko dwie dziedziny — uczenie się
współdziałania z innymi oraz wychowanie fizyczne— nie mogą być realizowane wirtualnie, więc w
wielu miejscach powstały
specjalne ośrodki, w których można zdobywać te umiejętności.
Nowa sytuacja stworzyła ogromne możliwości wykorzystania osiągnięć nauki. Produkty przemysłu
informatycznego uwzględniły najnowsze wyniki badań nad percepcją i odkrycia dotyczące
funkcjonowania pamięci krótkoterminowej. Konsument decyduje o charakterze edukacji. I dorośli, i
dzieci otrzymują bony edukacyjne i od nich zależy decyzja, jak je rozsądnie wykorzystać.
Tradycyjne klasy szkolne zniknęły. Są teraz częściami ośrodków uczenia się wyposażonymi w sprzęt
elektroniczny Nauczyciele nie są już jedynym źródłem wiadomości , maja wspierać pracę grup,
ułatwiać
uczniom stawianie pytań i pokazywać ,jak szukać odpowiedzi
na pytania.
Z innego poziomu: tradycyjny rozdźwięk między „tymi, co mają” a tymi :,, co nie mają” został teraz
pogłębiony poprzez rosnącą przepaść między tymi, którzy wiedzą i mają technologiczne środki
zdobywania wiedzy, a tymi, którzy pod względem technologii informatycznych są analfabetami i nie
mają dostępu do elektronicznego sprzętu.
Społeczne problemy zaostrzyły się, zwłaszcza w dużych miastach. Policja i prywatni ochroniarze
pilnują populacji w „strefie info”. Ci wykluczeni z tej strefy tez otrzymują bony edukacyjne, ale
niewiedzą, jak ich użyć bądź brak im sprzętu niezbędnego do korzystania z nich…
Scenariusz –„Uczące się społeczeństwo”
W tym scenariuszu elementy układanki łącza się w całość. Techniki informatyczne rozwijają się
szybko, ale technologia służy sprawie budowy społeczeństwa obejmującego wszystkich (…)
(...) Koniec XX wieku był trudny dla Amerykanów Konieczność masowej restrukturyzacji zatrudnienia
spowodowała, że dużo ludzi zaczęło się obawiać przyszłości. Wielu szukało pracy. Ci, którzy mieli
pracę, stawali się stopniowo ofiarami coraz większego tempa życia. Ludzie powoli zaczęli tracić
kontakt miedzy sobą. Dzieci rzadko widziały swoich rodziców; zanikły więzi sąsiedzkie. Narastało
przeświadczenie, że coś z tym trzeba zrobić, że społeczeństwo musi starać się odtworzyć więzi
międzyludzkie. W rezultacie pojawił się ogromny pęd do zainteresowania się innymi ludźmi i
odchodzenie od egoistycznego myślenia tylko o sobie. Opisano to jako rewolucję w zakresie
wartości.(…) Ameryka sięgnęła po twoje najbardziej wartościowe zasoby — ludzi. Wszystko zaczęło
się od inicjatyw w małych społecznościach. Na początku XXI wieku sięgnięto po modele
Egzemplarz bezpłatny, do17użytku wewnętrznego
Wykłady z pedagogiki. Wypisy z lektur.
dziewiętnastowiecznych towarzystw pomocy wzajemnej. Normalne stało się, że grup-v sąsiedzkie
pomagały rodzinom, w których główny żywiciel stracił pracę.
Elektronika stworzyła możliwości budowania więzi sąsiedzkich znacznie większych niż kiedykolwiek.
Powstały nowe formy wzajemnego wspomagania się, na przykład ponadrodzinne grupy wspierające
się w opiece nad dziećmi. Pojawiły się nowe formy wspólnot ludzi niepołączonych więzami krwi, ale
wspólnymi zainteresowaniami lub wspólnymi problemami. Wielość ludzkich grup stworzyła szansę
uczestnictwa w życiu społecznym dla tych, którzy dotąd znajdowali się na marginesie. Elektronika
ułatwiła
porozumiewanie
się
z
innymi
osobami
nieśmiałymi
lub
lękliwymi.
Koniec XX wieku ukazał, jak istotne są siły skłaniające ludzi do kontaktowania się. Zaczęto zwracać
baczniejszą uwagę na to, co łączy niż na to, co dzieli. W miarę rozwoju więzi międzyludzkich
agresywność zaczęła tracić swe społeczne podłoże. Programy szkolne uczyły rozumieć i szanować
innych. Nauczano dzieci, jak dawać sobie radę z agresywnością. W ramach społeczności jej
członkowie uczyli się, jak pokojowo rozwiązywać konflikty. Ta przemiana w społeczeństwie
amerykańskim została zainicjowana od dołu”. Wszystko to jednak było następnie wsparte przez
działania rządowe, które były jednak inne niż akcje państwa opiekuńczego z lat sześćdziesiątych lub
siedemdziesiątych. Tym razem nacisk położono na tworzenie warunków, by społeczności lokalne były
w stanie same rozwiązywać problemy . Najbardziej dynamiczne działania rządu odnosiły się do
edukacji. Uznano, że żadna dziedzina życia społecznego nie daje tak wielkich zysków, jak
inwestowanie w kapitał ludzki. Zgodnie z duchem czasu system szkolny stał się bardziej zróżnicowany i
zdecentralizowany, niż to było na początku lal dziewięćdziesiątych.
W ostatnich latach Ameryka odniosła niebywałe sukcesy w rozwoju nowych technologii, zwłaszcza
biotechnologii i technologii informatycznych. Reformowanie edukacji zostało wywołane przez
gwałtowny wzrost zapotrzebowania na wysoko kwalifikowanych pracowników z wyższym
wykształceniem na ludzi o średnim wykształceniu świetnie znających matematykę, przedmioty ścisłe
imających umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Drugim czynnikiem wywołującym reformy była
coraz bardziej widoczna potrzeba łączenia się ludzi w Ameryce w jedno społeczeństwo. Wyzwania
wobec systemu edukacji sformułowano więc następująco: „ Potrzebujemy systemu edukacji publicznej
będącego w stanie traktować każdego ucznia jak klienta, przewidywać przyszłość, tak by zapewnić
przygotowanie do jutrzejszego rynku pracy, oraz uwrażliwić na problemy kultury, tak by nauczyć
tolerancji i szacunku dla innych ludzi „.
Szkoły przyjęły też zróżnicowane podejścia do organizacji pracy powstały szkoły pracujące
popołudniami i wieczorami. Połączenie szkół z sieciami informatycznymi pozwoliło na elastyczne
podejście do miejsc, w których uczenie się odbywa (szkoła, dom, specjalne ośrodki), jak też i do czasu,
w jakim wiedzę należy zdobywać (skrócenie lub przedłużenie czasu, w jakim zwykło się dotąd
przerabiać szkolę podstawowej i średnią).
W wielu miejscowościach szkoły stały się ośrodkami aktywności lokalnej, łącząc usługi socjalne z
ofertą edukacyjną. Rozwinęły się szczególnie rożne formy kształcenia dorosłych, zwłaszcza tych, którzy
uczą się, by zmienić pracę. Tworzy się różne formy opieki dla dzieci w wieku przedprzedszkolnym oraz
organizuje „wzbogacające życie programy dla emerytów”. „To wszystko sprawia, że szkoły mało
przypominają miejsca, jakie pamiętamy z przeszłości. Szczególnie ciekawa jest nowa rola emerytówmają oni umiejętności i doświadczenie, do którego coraz chętniej sięgają nauczyciele, gdy trzeba
indywidualizować podejście do uczniów Ze swej strony młodzi uczą starszych posługiwania się
nowymi technologiami...
Przykłady powyższe pokazują, jak przydatne może być tworzenie przyszłości dla tworzenia wizji i
stanowienia celów w zmianach. (…)
Egzemplarz bezpłatny, do18użytku wewnętrznego