plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on

Transkrypt

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on
FAUST HO RS E
Kantar parciany z serii
Happy-Go-Lucky firmy HorZe
w serduszka + uwiąz w identyczny wzór.
Dostępny kolor: czekoladowy
w zielone serduszka
Dostępny rozmiar: shetland, cob
Kup teraz! 39zł >>>
Rewelacyjny komplet z kolekcji Happy-Go-Lucky firmy Horze.
W skład kompletu wchodzi:
*Ciepła wełniana czapka z pomponikiem w kolorze ciemny fiolet, od wewnątrz mięciutki polar. Rozmiar uniwersalny.
*Ciepłe zimowe rękawiczki wełniane z miękką polarową podszewką. Trzypalczaste, wzmocnione dodatkowo na dłoniach w celu lepszego chwytu w trakcie
jazdy. Rękawiczki w kolorze ciemny fiolet, rozmiar uniwersalny.
*Ciepły wełniany szalik, od wewnątrz podszyty miękkim polarem.Szalik w kolorze ciemny fiolet.
Przy zakupie kompletu zaoszczędzasz 20,00zł !!! Kup teraz! 133zł >>>
Możliwość zakupu bez kompletu:
*Szalik 71,00zł
*Czapka 36,00zł
*Rękawiczki 46,00zł
*W razie zakupu pojedynczego produktu proszę
o wcześniejszy kontakt z naszym sklepem.
www.CzteryKopyta.pl
Str. 1
R E DA KCJA
P I E L ĘG NACJA
SPIS TREŚCI
Pielęgnacja: Golenie konia cz. 3
Jeździectwo naturalne: Jazda na kantarku
Fundacja Pegasus: Adopcje
Gwiazdy turfu: Ruffian—bogini toru
Recenzje: Srebrny Rumak
Onoterapia: Historia onoterapii
Instrukotr Jazy Konnej: Instruktor bez uprawnień
Rasy koni: Hucuł
Arabski Świat: W cieniu Eksterna – zasłużeni synowie
Monogramma urodzeni w Polsce cz. 2
Horse English: Breeds and types cz. 2
Arabski Świat: Paryż: Pianissima wygrywa pod wiaduktem
Arabski Świat: Konie polskiej hodowli także na Balearach
Weterynaria: Zapalenie Oskrzeli
Stacyjka Maltusia: Łezka
Polska Kawaleria: Wieniawa cz.3
Wydarzenia: Konie w szkoleniach ludzi
Wyścigi: Zmiany kadrowe
Sławni i zasłużeni: Nick Mills
Jazda konna: Kontrgalop
WSPÓŁPRACA
CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w
tworzeniu magazynu napisz do nas na
adres: [email protected]
REKLAMA
Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem: [email protected]
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest
ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
Typy golenia
Istnieje wiele sposobów golenia
koni, a wybór zależy od rodzaju
pracy, którą koń będzie wykonywał
w sezonie zimowym. Wygolenie
zbyt dużej części sierści jest krzywdą
dla konia i wiąże się ze zwiększonymi
nakładami finansowymi na dodatkową
paszę, siano, ścielenie i derkowanie.
Warto więc sprawę dobrze przemyśleć
przed przystąpieniem do golenia.
Golenie brzucha, szyi i
górnej części przednich nóg
Golenie brzucha i szyi
R E DA KCJA
Zalecenia takie same, jak przy goleniu
brzucha i szyi, dodatkowo skraca się
także sierść w górnej części przednich
nóg.
Golenie śliniakowe
Redaktor Naczelna i skład tekstu:
Agata Obidowicz
Redaktorzy:
Monika Piech, Agnieszka Litwa, Anna
Kuzio, Agnieszka Dąbrowska, Ashley i
Kaja Walkowskie, Oliwia Chmielewska,
Anna Chełmecka, Katarzyna Nowak,
Justyna Talaśka, Agnieszka i Olaf Maronowie, Piotr Dobrowolski,
Korekta:
Anna Popis-Witkowska
Projekt okładki:
Agata Obidowicz
Brzuch i szyję golimy koniom, które
spędzają część dnia na dworze i lekko
pracują lub okazjonalnie (np. w weekendy lub raz na kilka dni) są zabierane
na przejażdżki w teren. Konieczne jest
derkowanie w stajni i na pastwisku.
www.CzteryKopyta.pl
Str. 3
P I E L ĘG NACJA
P I E L ĘG NACJA
W tym przypadku golimy dolną część
czyi oraz sierść na piersi.
dolnej połowy głowy lub jedynie na
szczękach i podgardlu.
Golenie fatuchowe
Golenie myśliwskie – typ 1
Golenie fartuchowe polega na przystrzyżeniu sierści w dolnej części szyi,
na piersi, na łokciach oraz na brzuchu
(do linii popręgu).
Golenie irlandzkie
W ten sposób niegdyś golono konie
zaprzęgowe. Jest to popularny model
golenia, szczególnie polecany dla koni
trzymanych w stajniach i padokowanych, które wykazują tendencję do
pocenia się w trakcie treningu, ale nie
są poddawane ciężkiemu treningowi
terenowemu czy sportowemu. Sierść
skraca się na dolnej części szyi, piersi, łokciach, brzuchu oraz w okolicy
kolan. Można także ogolić dolną część
głowy. Aby łatwiej wytyczyć linię golenia, warto założyć siodło i odmierzyć około 16-18 cm poniżej tybinki.
Golenie podobne do pierwszego typu,
lecz sierść wycina się wyżej i często
goli się także połowę głowy. Linię golenia wyznacza dolna część siodła.
Jeżeli koń spędza większą część dnia
na dworze, nie należy golić głowy,
powinno się natomiast zapewnić mu
jakieś schronienie na pastwisku. Jeśli
koń jest trzymany w stajni, można
ogolić pół lub całą głowę, co nada
zwierzęciu bardziej schludny wygląd.
Podczas golenia dolnej części głowy
linię wyznacza pasek policzkowy
ogłowia. Goląc głowę, należy pamiętać, że jest to część ciała, przez którą
koń traci sporą część ciepła. Nie jest
to doradzane zwłaszcza w zimnych
regionach (np. góry). Ponadto golimy
głowy tylko tym koniom, które trzymane są w stajni.
Str. 4
Typ golenia dobry dla koni żyjących w
stajni, które jedynie kilka godzin
dziennie spędzają na dworze. W ten
sposób golimy konie, od których wy-
www.CzteryKopyta.pl
Golenie gończe
Golenie myśliwskie – typ 3
Golenie myśliwskie – typ 2
Golimy szyję, pierś, łopatkę, łokieć i
brzuch w taki sposób, by uzyskać
kształt trójkąta. Doskonałe golenie
dla koni przeznaczonych do średnio
ciężkiej pracy, jeżdżonych częściej i
intensywniej niż w przypadku koni,
którym goli się jedynie brzuch i szyję
(rys. 1). Czasem goli się także sierść
magamy solidnej pracy, czasem poddając je ciężkiemu treningowi, oraz
konie, które uczestniczą w zawodach
zimą. Linię strzyżenia wyznaczamy
około 12 cm powyżej dolnej linii siodła. Koń w ten sposób golony musi
nosić derkę przez cały dzień, należy
mu także zapewnić cieplejszą derkę
na wyjątkowo mroźne dni i noce. Głowę golimy w całości, zgodnie z zasadami opisanymi powyżej.
www.CzteryKopyta.pl
Popularny typ golenia u koni biorących udział w biegach steeplowych.
W ten sposób golimy konie biorące
udział w zawodach lub wyścigach.
Golimy całą głowę, łącznie z uszami i
potylicą, większą część szyi, pierś, łopatki, łokcie, brzuch, słabiznę i uda.
Przy takim typie golenia trzeba bardzo dbać o zapewnienie koniowi
ochrony przed chłodem, wyposażając
go w różne derki, w zależności od
warunków pogodowych.
Str. 5
P I E L ĘG NACJA
Golenie derkowe
Typ golenia przeznaczony jedynie dla
koni trzymanych w stajni, poddawanych średniemu lub ciężkiemu treningowi i uczestniczących w zawodach.
Głowa może zostać ogolona w połowie lub całkowicie albo pozostać nieogolona. Nieogolone pozostają także
nogi oraz grzbiet od kłębu, poprzez
część pod siodłem, na nerkach oraz
zadzie. Linia golenia zależy od długości tybinek w siodle oraz od rodzaju
siodła. Tak jak i w poprzednim przypadku, należy pieczołowicie dbać o
utrzymanie konia w cieple, zapewniając mu odpowiednie do warunków
pogodowych derki. W tym przypadku
warto także rozważyć zakup kołnierza, ponieważ szyja silnie oddaje ciepło.
Golenie łowieckie
Str. 6
P I E L ĘG NACJA
W ten sposób golić możemy jedynie
konie poddawane naprawdę ciężkiemu treningowi, biorące udział w zawodach i pracujące regularnie w terenie. Nie golimy konia pod siodłem, na
nogach, a tuż przy ogonie pozostawiamy niewielką część sierści w
kształcie litery „v”. Konie w ten sposób golone muszą być trzymane w
ciepłej stajni, dobrze odżywanie i odpowiednio derkowane. Na dwór mogą
wychodzić jedynie w bardzo ciepłej
derce oraz kołnierzu, nawet przy łagodnej pogodzie. Koniecznym jest
także używanie polarowej derki po
treningu.
Pełne golenie
Koń jest całkowicie ogolony, oczywiście poza grzywą i ogonem. Niektóre
konie goli się w ten sposób jesienią,
przy drugim goleniu zaś wybiera się
inny typ (np. łowiecki lub myśliwski).
Dzięki temu uzyskuje się dodatkową
izolację w porównaniu z pełnym goleniem, niemniej sierść (np. na szyi i
zadzie) pozostaje krótsza niż sierść
zimowa. Jest to typ golenia przeznaczony dla koni ciężko pracujących,
ścigających się lub regularnie pracujących w terenie, ale również dla
tych, które wczesną wiosną biorą
udział w zawodach lub championatach, dzięki czemu ich sierść w trakcie
tych imprez jest krótka. Aby zabezpieczyć konia przed wychłodzeniem,
poza derką stajenną należy także stosować bandaże. Nawet w ciepłe dni
konie wychodzące na dwór muszą
mieć założoną derkę i kołnierz, nie
mogą też przebywać na dworze zbyt
długo. Stosowanie derki polarowej po
treningu jest oczywiste.
Golenie głowy i uszu
Odpowiednim goleniem możemy zarówno podkreślić piękny rysunek głowy, jak i go poprawić, goląc długie
włosy wyrastające na szczęce, pysku
i uszach. Należy jednak pamiętać, że
jest to bardzo wrażliwa część końskiego ciała, dlatego golenie należy
wykonywać starannie i delikatnie, dokładnie i niespiesznie. Niektóre konie
dobrze znoszą golenie maszynkami,
inne akceptują tylko ciche trymery.
Do skracania nadmiaru włosów na linii szczęki używa się nożyczek z zaokrąglonymi końcówkami. Przed goleniem szczęki zdejmujemy kantar z
głowy i przesuwamy go na szyję. Jedynie w przypadku niezwykle spokojnych koni możemy pozwolić sobie na
golenie w pojedynkę. Przestrzeni między sankami nie golimy zbyt głęboko,
może to dać nienaturalny efekt. Lepiej jest stopniowo wycinać mniejsze
ilości sierści, tak by uzyskać odpowiedni efekt.
Str. 7
P I E L ĘG NACJA
Niektórzy golą także długie włosy na
podbródku. Jeśli się na to zdecydujecie, pamiętajcie o ważnej roli, jaką
pełnią te włosy czuciowe, i używajcie
do tego jedynie nożyczek. Pod żadnym pozorem nie należy wycinać długich włosów w okolicy oczu. Pełnią
one bowiem podobną rolę do włosów
na pysku i stanowią ochronę dla gałki
ocznej.
Włosy wewnątrz uszu stanowią barierę przed insektami i wiatrem. Nie należy ich wycinać, można jedynie przyciąć sierść na brzegu ucha, by nadać
mu odpowiedni kształt. Przy goleniu
uszu często potrzebna jest pomoc
drugiej osoby. Należy również pamiętać, by robić to ostrożnie i delikatnie.
Niektóre konie mogą reagować spokojniej na golenie uszu, jeśli zasłoni
im się oczy ręką. Z tego też powodu
warto mieć pod ręką pomocnika.
J E Ź D Z I E C T W O N A T U R A LN E
Golenie nóg
Golenie nóg znacząco poprawia wygląd konia. Unikać należy głębokiego
wycinania sierści w trudno dostępnych miejscach – może to dać brzydki
efekt „schodków” na sierści. Celem
każdej osoby golącej jest uzyskanie
jak najbardziej naturalnego wyglądu
konia. Konie biorące zimą udział w
zawodach powinny mieć schludne,
czyste nogi. Z nieogolonych nóg trudniej usunąć błoto oraz znaleźć na
nich wszelkie skaleczenia i rany. Niemniej warto tę część pozostawić nieogoloną, jeśli zimą koń ma wychodzić
na dwór. Długa zimowa pokrywa włosowa ochroni go nie tylko przed chłodem, ale również umożliwi wodzie
spłynięcie bez kontaktu ze skórą,
chroniąc także delikatne i elastyczne
pęciny i piętki przed wilgocią.
Tłumaczenie: Anna Chełmecka
Źródło: www.peasridge.co.uk
Jazda na kantarku
– bezpieczna czy samobójstwo?
Poglądy dotyczące jazdy na kantarze sznurkowym są
podzielone. Jedni uważają to za podstawę, niezbędny
element szkolenia konia i jeźdźca, inni za coś
niebezpiecznego, sądząc, że bez wędzidła nie
możemy sprawować kontroli nad koniem.
Jaka jest prawda?
Co daje bezpieczeństwo? Czy kawałek metalu w pysku konia już nam je
zapewnia? Czy bez wędzidła jesteśmy
tak samo bezpieczni? Aby dowiedzieć
się prawdy o jeździe kantarkowej,
trzeba najpierw odpowiedzieć na te
pytania. Czy koń jest bezpieczny dla
jeźdźca, gdy ma w pysku wędzidło?
Przecież wypadek może się przydarzyć zawsze i każdemu – gdy koń będzie miał powód, to nawet munsztuk
w pysku nie zatrzyma go, nie uchroni
nas przed jego buntem. Wielu jeźdźców spada z powodu nieposłuszeństwa konia – a zwykle jeżdżą na wędzidłach. Nie jest też tak, ze brak
kiełzna daje bezpieczeństwo. A więc
co? Przygotowanie konia, nasza znajomość końskiej psychiki, wyczulenie
na każdy sygnał, że coś może być nie
tak, jak również ustawienie konia na
pomoce, przećwiczenie awaryjnego
zatrzymania. Jeśli spełnimy te warunki, to bez względu na to, czy będziemy stosować wędzidło, kantarek
sznurkowy czy tez ogłowie bezwędzidłowe – będziemy bezpieczni.
www.CzteryKopyta.pl
Jeśli więc kiełzno lub jego brak nie
wpływa na bezpieczeństwo, to dlaczego używamy wędzideł? Pysk konia
jest niezwykle delikatny, oddziaływanie na niego poprzez kiełzno jest
Zgięcie boczne
świetnym sposobem komunikacji z
koniem, wyrafinowanej i subtelnej
rozmowy, opartej na delikatnych sygnałach. Jednak nie jest, a raczej nie
powinno to być narzędzie kontroli.
Kontrolujemy poprzez łydki i dosiad –
ręka tylko uzupełnia całość, dodaje
finezji, lekkości, udoskonala. Możliwe,
że zaraz pomyślisz: „Ale nie jestem w
stanie kontrolować konia tylko poprzez łydki i dosiad, musze używać
Str. 9
J E Ź D Z I E C T W O N A T U R A LN E
J E Ź D Z I E C T W O N A T U R A LN E
będziesz używać ręki tylko do
uzyskania perfekcji.
Wracając do kwestii bezpieczeństwa – wiele osób uważa,
że w sytuacji awaryjnej kantarek nie zda egzaminu. Pewnie
mają rację – są takie sytuacje,
gdy kantar nie wystarczy, aby
Spokojny kłus bez wędzidła konia np. zatrzymać, tylko czy
ręki”. I właśnie po to w jeździectwie wędzidło wystarczyłoby? Pisząc z
naturalnym stosuje się kantary sznur- własnego
doświadczenia,
mogę
kowe (w jeździe) – pozwalają na- stwierdzić: gdy wsiada się bez wędziuczyć nas, jak kontrolować konia po- dła, człowiek większa wagę przykłada
przez łydki i dosiad, zapewniają bez- do stanu psychicznego konia, stara
pieczeństwo podczas tej nauki, ale się go wyczuć – i lepiej to wychodzi,
również uczą konia, jak zrównoważyć gdy brak awaryjnego wyjścia w posię i miękko odpowiadać na pomoce. staci piły, szarpnięcia. Motywuje to do
Oczywiście nie sprzęt jest tu najważ- tego, aby dobrze konia przygotować
niejszy, ale ćwiczenia, sposób jazdy. do zadania, nie wymagać więcej, niż
Kantar sznurkowy działa mocniej niż koń może nam dać, nie wywoływać
zwykły, działa punktowo. Koń na- niepotrzebnych stresów i zwracać
prawdę musi być cwaniakiem, aby w uwagę na konia i otoczenie. Musiałatakim kantarze opierać się na ręce, bym skłamać, pisząc, że od czasu
prawidłowe używanie halterka wręcz przestawienia się na kantar upadki mi
niweluje odruch przeciwstawiania. Taka jazda świetnie
W terenie
przygotowuje do dalszej
pracy – koń staje się bardziej miękki, podatniejszy
na pomoce, Ty uczysz się
działać tylko dosiadem i
łydkami i uzyskiwać w ten
sposób wszystko, czego tylko chcesz. Gdy postanowisz
powrócić do wędzidła, Twój
koń będzie chętniejszy do
pracy, bardziej miękki, a Ty
Str. 10
www.CzteryKopyta.pl
W terenie
się nie przydarzyły – ale były rzadsze,
czułam się bezpieczniej.
początkowo mniejsza przestrzeń,
aby zminimalizować ryzyko upadku.
Czy da się dobrze jeździć bez
nadużywania ręki, ale od razu na
wędzidle? Jasne, że się da. To, że
ja tego nie potrafię, nie znaczy,
że ktoś inny również. Jestem
wielką zwolenniczką jazdy bez
wędzidła, bo mi to bardzo pomogło i pomaga dalej. Ale jest wielu
świetnych jeźdźców, którzy szkolą konie i ludzi od zawsze na wędzidłach, a
konie są szczęśliwe. Jednak myślę, że
warto spróbować. Nawet jeśli nie odstawisz na jakiś czas jazdy wędzidłowej, to „kantarkowanie” może być
fajną zabawa i sprawdzianem Waszego zaufania, posłuszeństwa, jak również gimnastyką i urozmaiceniem pracy dla konia. Jazda na kantarku nikomu nie zaszkodziła!
Tekst i zdjęcia: Agnieszka Litwa
Jeśli chodzi o kwestię przygotowania
konia, opiszę wszystkie ćwiczenia dokładnie w następnym numerze. Jednak nie wsiadajmy tak, gdy nie jesteśmy pewni, że możemy konia zatrzymać – w naturalu robi się tzw. zgięcia
boczne, to podstawowa sprawa przy
tego typu jeździe. Inna sprawa to
przygotowanie konia poprzez zdobycie jego szacunku i zaufania.
Wbrew opinii niektórych –
kamikadze nie jestem i na
konia, który mnie olewa, tak
bym nie wsiadła, tak samo
na świeżo poznanego konia o
niekoniecznie dobrych manierach z ziemi. Niezbędne jest
dobre ustępowanie od nacisku. Jeśli chodzi o poziom
jeźdźca, nie ma minimalnego.
Można wsadzać tak początKoń zobaczył
kujących, jedyny warunek to
w oddali traktor, ale zachował spokój
odpowiedni koń, ewentualnie
www.CzteryKopyta.pl
Str. 11
FU N DACJA P EGASUS
Szanowni Państwo!
Jak Państwo wiedzą, od 2002 roku
ratujemy, leczymy i rehabilitujemy konie, które zostały niehumanitarnie
potraktowane przez człowieka.
Do dziś udało nam się uratować
ponad 120 koni. Koni skrzywdzonych, chorych, kalekich. To dzięki
Wam i Waszej pomocy możemy zapewnić im niezbędną pomoc medyczną, rehabilitację oraz bezpieczny i
pewny dom w jednej z naszych stajni. Dom, którego wcześniej nie miały,
a tak bardzo pragnęły. Ale jak każde
zwierzę – nasze również chcą mieć
tego jednego, jedynego właściciela,
dla którego staną się członkiem rodziny. Aby zwiększyć szanse na nowy
dom dla naszych koni, stworzyliśmy
stronę www.adopcjekoni.pl.
Zapraszamy Was serdecznie do
odwiedzin i polecania strony
znajomym. Może ktoś pokocha i zechce dać dożywotni dom fundacyjnym koniom? Wierzymy, że dzięki
Waszej pomocy tak właśnie się staNumer Koszt Koszt
Treść
SMS-a netto brutto SMS-a
71068
1 zł
1,22 zł AT.PEGAZ
73068
3 zł
3,66 zł AT.PEGAZ
76068
6 zł
7,32 zł AT.PEGAZ
79068
9 zł 10,98 zł AT.PEGAZ
Str. 12
G W I A Z DY T U R F U
nie. Natomiast część koni, o których
również możecie przeczytać na stronie o adopcjach, zawsze już pozostanie z nami.
Teraz, wysyłając SMS-a o treści
AT.PEGAZ na numery podane w
powyższej tabeli, możecie pomóc
naszym podopiecznym przetrwać
zimę. Zachęcamy również do przekazania darowizny na rzecz naszych koni (można też uczynić to za pomocą
fundacyjnych stron WWW) oraz przypominamy, że już niebawem kończy się rok i zacznie się okres
rozliczeń podatkowych.
Fundacja Pegasus posiada status
organizacji pożytku publicznego
i możecie przekazać swój 1% na
rzecz ratowania koni.
Na
naszej
nowej
stronie
www.adopcjekoni.pl jest również
możliwość zapisania się do naszego
newslettera, dzięki czemu będziecie
na bieżąco informowani o tym, co
słychać u naszych podopiecznych.
Wierzymy, że te drobne zmiany i
udogodnienia ułatwią nam pomoc uratowanym koniom. One
już tak wiele wycierpiały. Dajmy
im szansę na nowy dom oraz
spokojną starość.
www.pegasus.org.pl
www.adopcjekoni.pl
Kasia i Beata
www.CzteryKopyta.pl
RUFFIAN
Fot. www.ipaintchampions.com
„Ona znała tylko jedna drogę –
swoją drogę, i to było jej zgubą.
To samo, co sprawiało, że zwyciężała, zabiło ją”.
(Jim Prendergast,
lekarz weterynarii, po tragicznej
śmierci Ruffian)
Jak pisał poeta: „Ze wszystkich smutnych słów języka czy pióra najsmutniejsze są te: co mogłoby być”... gdyby przeżyła.
Ruffian – piękna, nieustraszona i waleczna klacz, chwytała za serca tysiące fanów, którzy przychodzili na wyścigi specjalnie dla niej. Stawiła czoła
www.CzteryKopyta.pl
wspaniałemu czempionowi – Foolish
Pleasure, zwycięzcy KY Derby, w wyścigu, który zakończył się jej śmiercią
– „przeznaczenie wyznaczyło jej rolę
tragicznej bohaterki”.
Urodziła się 17 IV 1972 roku w Claiborne Farm, niedaleko Paris w Kentucky. Była ciemnogniadej, prawie karej maści. Jej rodzicami byli ogier
Reviewer, po Bold Ruler, i klacz Shenanigans, po Native Dancer. Jej właścicielami i hodowcami byli Stuart i
Barbara Janney.
Słowo „ruffian” oznacza kogoś okrutnego i niezbyt przyjemnego, kogoś,
kto szuka kłopotów, lubi atakować i
Str. 13
G W I A Z DY T U R F U
G W I A Z DY T U R F U
wodniczyć. Zwyciężała,
wyrównywała i biła rekordy, a nawet swój rutynowy trening zamieniała
we wspaniały pokaz. Wydawało się, że nie ma
żadnego limitu tego, czego mogłaby dokonać, „za
wyjątkiem może wyrośnięcia u niej skrzydeł i
pofrunięcia – i pewnie ze
swoją chęcią biegania
mogłaby spróbować nawet tego”. Ruffian, po
ogłoszeniu jej Najlepszą
Dwuletnią Klaczą w 1974 roku i po
zwycięstwie w Triple Crown Klaczy
(Triple Tiara), zaczęto nazywać Qu-
złamała im serca i odebrała wolę walki. Trudno mieć do niej o to pretensje, ona nie wiedziała, jak się przegrywa – umiała tylko wygrywać.
Fot. www.alonsostudio.com
bić się, czyli: łotra, zbója i chuligana.
Niezwykłe jest, że nazwano tak subtelną klacz. Chociaż, śledząc jej karierę, można by humorystycznie zauważyć, że nie było to zupełnie pozbawione sensu. Ruffian lubiła walkę i lubiła walczyć, a dla swoich
„ofiar” z toru nie miała żadnych
względów.
Jej trenerem został Frank Whiteley.
Nigdy nie ujawniał imion swoich koni – aż do ich pierwszego startu.
Ruffian dostała przydomek Sofie.
Tak ją nazwali jeźdźcy, którzy tę dużą klacz traktowali jak wygodną sofę. Miała też inne przydomki. Z powodu tego, że była większa i grubsza od innych klaczy, początkowo
nazywano ją grubym roczniakiem
albo... dziwolągiem. Ruffian szybko
jednak pokazała, jak nieziemsko
jest szybka i jak uwielbia współza-
Str. 14
Fot. www.championsgallery.com
www.CzteryKopyta.pl
Fot. www.championsgallery.com
een of the Fillies. Królowa Klaczy była
niepokonana w 10 startach, „ściśle
rzecz biorąc, w całej swej karierze
miała 11 startów, 1 przegrany wyścig
był wtedy, kiedy straciła życie”.
Trener Frank Whiteley żył pięknym
snem o wspaniałej klaczy z ogromnymi możliwościami, ale jednocześnie
przerażało go, że ów niebiański sen w
każdej chwili może przeobrazić się w
koszmar. Ruffian nie miała litości ani
dla swoich przeciwniczek, ani dla siebie, nigdy się nie oszczędzała,
„wiedziała, że jest koniem wyścigowym, i znała swoją pracę, to, co było
w jej pochodzeniu i jej sercu... żeby
pokonać inne konie, żeby przyjść
pierwsza, żeby wygrać”. Była wręcz
doskonała, prawdziwy demon na torze, kompletnie druzgoczący swoich
przeciwników. Dostała kolejny przydomek – Heartbreaker (łamaczka serc).
Niektóre z jej pokonanych rywalek nie
były już nigdy takie same jak wcześniej, Ruffian, „okrutna” bogini toru,
www.CzteryKopyta.pl
W 1974 roku, w wieku dwóch lat,
Ruffian ścigała się 5 razy, wygrywając
każdy z tych wyścigów. 22 maja, w
Belmont Park, miał miejsce jej pierwszy start – Maiden Special (5 i ½ furlongów). Dzięki wysiłkom trenera jej
talent został utrzymany w sekrecie.
Kibice śmiali się z niej, mówili, że jest
za gruba, i nie chcieli na nią stawiać
pieniędzy. Szybko jednak śmiech zamienił się w podziw. Jakże byli zaszokowani, kiedy zobaczyli, jak nie tylko
wygrywa, ale kompletnie dominuje
wyścig, wygrywając „zaledwie” o 15
długości i wyrównując rekord toru z
czasem 1:03. Jej imponujący debiut
Fot. www.championsgallery.com
Str. 15
G W I A Z DY T U R F U
Fot. www.championsgallery.com
G W I A Z DY T U R F U
i 4/5, również ustanowiła nowy rekord „stakes”.
dwuletnia klacz, która startowała tylko 5 razy w swojej karierze, jest najlepszym koniem, jakiego kiedykolwiek
widziałem”.
Mother Goose Stakes:
http://www.youtube.com/watch?
v=P2qfLJYcq5s&feature=related
Ruffian:
http://www.youtube.com/watch?
v=1k6QvcH3dC8&feature=related
na torze i poza nim. Jej fani płacili na
jej zwycięstwo tyle pieniędzy, że tor
został zmuszony do wypłacania większych sum, niż otrzymał.
W CCA Oaks zakłady na nią wynosiły
1:20, niżej już nie zezwoliło prawo.
Ten dystans, półtorej mili, wygrała o
2 i ¾ długości, w czasie 2:27 i 4/5
(wyrównując rekord „stakes”). Jej
czas był 2/5 sekundy lepszy od czasu
Avatara, zwycięzcy Belmont Stakes.
http://www.youtube.com/watch?
v=pPk0-HA6_do&NR=1
http://www.youtube.com/watch?
v=BCs_Hx90epc&NR=1
http://www.youtube.com/watch?
v=Ga50lpOMEus&feature=related
Kolejnym wyścigiem Ruffian był Fashion Stakes w Belmont (5 i ½ furlongów), wygrała tu z identycznym czasem jak poprzednio, znów wyrównując rekord toru. Wygrała też, o 9 długości, Astoria Stakes na Aquedukcie
(5 i ½ furlongów) w czasie 1:02 i
4/5, ponownie wyrównując rekord toru. Następnie zwyciężyła The Sorority
Stakes w Monmouth Park (6 furlongów), gdzie czasem 1:09 ustanowiła
nowy rekord „stakes”. Następny taki
rekord ustanowiła, z czasem 1:08 i
3/5, w Saratodze, w Spinaway Stakes
(6 furlongów).
Ruffian następnie skierowano na NY
Filly Triple Crown: The Acorn Stakes,
Mother Goose Stakes i Coaching Club
American Oaks. W żaden sposób nie
dało się o niej powiedzieć, że współzawodniczyła z innymi klaczami, ponieważ nie dała im na to
żadnej szansy. Królowa
toru kompletnie zmiażdżyła
je
zw yc i ę s tw e m .
W
milowym Acorn wygrała o
8 i ¼ długości, z kolejnym
już rekordem „stakes” –
1:34 i 2/5.
został później
„najlepszym z
Debiut Ruffian:
okrzyknięty
d e b i u t ó w ”.
Frank Whiteley, zapytany przez niedowierzającego dziennikarza, czy naprawdę wyraził się o Ruffian jako o
„najlepszym koniu, jakiego kiedykolwiek trenował”, odpowiedział: „Ta
Str. 16
Ruffian musiała jednak parę miesięcy
odpoczywać, ponieważ w jej nodze
odkryto pęknięcie kości. Pod koniec
roku wyróżniono ją tytułem Najlepszej Dwuletniej Klaczy. W następnym
roku (1975) właściciele nie zamierzali
Fot. www.championsgallery.com
wysyłać jej na Kentucky Derby, sądząc, że dystans 1 i ¼ mili będzie
dla niej za długi. Jednak myśleli o jej
ewentualnym pojedynku ze zwycięzcą
Derby. 14 IV 1975 roku na Aquedukcie Ruffian wygrała zwykły wyścig o 4
i ½ długości, a następny, Comely
Stakes (7 furlongów), o prawie 8
długości, ustanawiając nowy rekord
„stakes”. Tu osiągnęła coś, czego nawet Secretariat, Kelso czy Citation nie
osiągnęli. Stworzyła „minus win pool”,
www.CzteryKopyta.pl
Fot. www.equineensuranceetc.com
Comely Stakes:
CCA Oaks:
Chociaż nie zbliżyła się nawet do rekordu Secretariata z Belmont Stakes
ani do amerykańskiego rekordu, to
jednak ostatnie ¼ mili biegła o 2/5
sekundy szybciej od Secretariata.
Jego trener, Lucien Laurin, zauważył:
Fot. www.tbgreat.com
Acorn Stakes:
http://www.youtube.com/
watch?
v=YLRt23bqc3A&NR=1
W Mother Goose Stakes (9
furlongow), z czasem 1:47
www.CzteryKopyta.pl
Str. 17
G W I A Z DY T U R F U
Fot. www.tbgreat.com
„Ona może być nawet lepsza od Secretariata”. Po tych zwycięstwach Ruffian została czwartą Triple Tiara
Champion.
G W I A Z DY T U R F U
6 VII w Belmont Park, przed ponad
50-tysięczną widownią na miejscu i
18-milionową przed telewizorami, stanęli obok siebie – Ruffian, najlepsza
klacz świata i Foolish Pleasure, zwycięzca KY Derby. Oba konie dosiadane
były wcześniej przez tego samego
dżokeja – Jacinto Vasq ueza.
Vasquez... jednak wybrał ją.
Były dżokej, Eddie Arcaro, przewidywał, że i Ruffian, i Foolish Pleasure
będą silnie zdeterminowani i od samego początku, bez zbędnego kalkulowania, rzucą się do walki. Nie mylił
W całej swej karierze Ruffian była
wciąż niepokonana, w dodatku w każdym wyścigu wyrównywała albo ustanawiała nowe rekordy. Do tej pory
jednak ścigała się wyłącznie z klaczami. W Fot. www.championsgallery.com
końcu na wszystkich
torach zaczęto stawiać
sobie pytanie: „Could
she
beat
the
boys?” („Czy jest w
stanie pokonać chłopców?”). Przyszła pora
na wystąpienie Ruffian
z „jej sekcji” i spotkanie z dzielnym ogierami. Miała się ścigać ze
zwycięzcami
Triple
Crown.
Ostatecznie
zrezygnowano z doborowego towarzystwa i
Str. 18
próby, bo nigdy nie przegrała i teraz
też nie miała takiego zamiaru. Dopiero po 46 metrach dżokejowi udało się
w końcu ją zatrzymać. Niechętnie oddała wyścig. Senny koszmar trenera
się zrealizował, dwie trzeszczkowe
kości w jej przedniej nodze były
zmiażdżone. Wstrząśnięty Jack Whitaker, który prowadził program CBS,
powiedział: „Nic nie może zmniejszyć
zdecydowano, że będzie walczyć tylko
ze zwycięzcą KY Derby, na dystansie
1 i ¼ mili. Nadszedł więc czas na długo wyczekiwany pojedynek czempionów.
www.CzteryKopyta.pl
Fot. www.charleshotel.com
się. Wystartowali, jak „piorun i błyskawica”, nieomal jednocześnie
(Ruffian po silnym uderzeniu w bark
o drzwiczki start-maszyny odrobinę
straciła). Ponad ¼ milę (402 m) biegli krok w krok, głowa w głowę,
czempion przeciw czempionowi, walcząc zaciekle o prowadzenie. Ruffian
zaatakowała i po więcej niż furlongu
(201 m) zaczęła prowadzić.
Fot. www.iech.com
potworności widoku konia łamiącego
nogę. To jest jak zobaczenie zniszczonego arcydzieła”.
Ruffian & Foolish Pleasure:
http://www.youtube.com/watch?
v=fsi_ixx4pAY&NR=1
Fot. www.championsgallery.com
Nagle Vasquez usłyszał trzask, „tak
jakby łamanie deski”, i natychmiast
zaczął ją wstrzymywać. Ruffian wciąż
biegła, lekceważąc jego desperackie
www.CzteryKopyta.pl
Długo walczono o życie Ruffian, ale –
jak później się okazało – tylko przedłużono agonię... Poddano ją dwunastogodzinnej operacji, która udała
się, pomimo tylko 10% dawanych jej
szans. Założono na jej nogę gips i
specjalny but. Dochodząc do siebie,
Ruffian była spokojna, dopóki narkoza nie przestała działać. Później,
zdezorientowana, zaczęła się szarpać
i rzucać, jakby do biegu. Szybko za-
Str. 19
G W I A Z DY T U R F U
aplikowano jej środek uspokajający,
ale nie mógł pokonać szoku, stresu i
wojowniczej natury. Zrzuciła but, rozbiła gips i próbując się poderwać...
złamała drugą nogę. Krótko potem
podjęto decyzję o eutanazji...
Bogini Toru była „niepokonana, ale
niestety nie niezniszczalna”. Jak ktoś
zauważył: „Tylko śmierć mogła pokonać wielkie wyścigowe serce Ruffian”.
Została pochowana 8 VII około godziny 21.00, nieopodal celownika wyznaczającego metę, wewnątrz toru w
G W I A Z DY T U R F U
najwybitniejszych koni wyścigowych
XX wieku: „Pobiła wszystkie rekordy i
złamała serca wszystkim przeciwnikom”. Dla wielu pozostała najlepszą.
Belmont Park, „w miejscu jej pierwszego startu, gdzie wyraźnie zabłysła
na wyścigowej scenie, i w miejscu jej
finałowego wyścigu, gdzie setki tysięcy oczu widziały, jak jej błyszczący
płomień gasł”. Jej głowa wskazywała
finiszową linię, którą miała triumfalnie
przekroczyć. Pozostało po niej powiedzenie: „Umarła na prowadzeniu”.
Znaczący jest fakt, że jej rodzice w
ciągu dwóch lat zostali uśpieni, z powodu takiego samego problemu, jaki
dotknął ją samą…
Epilog:
http://www.youtube.com/watch?
v=iUGDXxa3QQ0&NR=1
Tłumaczenie i opracowanie
tekstu: Katarzyna Gaworek
Bibliografia:
Fot. manesandtailsorganization.com
Ballada o Ruffian:
http://www.youtube.com/watch?
v=vGFswkcfqaA
Ruffian została wyróżniona tytułem
Najlep szej Tr zyletniej Klaczy.
Rok później, w 1976, wprowadzono
ją do National Museum of Racing and
Fame. W tym samym roku został zainaugurowany The Ruffian Handicap
w Belmont Park, jako hołd dla tej Cudownej Klaczy, która sprowadziła
wielu kibiców z powrotem na wyścigi
– „galopowała wprost do serc ludzi”.
„Sports Illustrated” włączył ją na
swoja listę 100 największych lekkoatletek XX wieku i umieścił na 53
miejscu. Pozostała jedynym czworonożnym członkiem tej listy.
Fot. www.best-horse-photos.com
Str. 20
www.CzteryKopyta.pl
Magazyn „The Blood-Horse” umieścił
Ruffian na 35 miejscu na liście 100
www.CzteryKopyta.pl
1. Thoroughbred Champions. Top
100 Racehorses of the 20th CenturyThe Blood-Horse, Inc.Lexington, Kentucky, 1999.
2. Racing Through the Century. The
Story of Thoroughbred Racing in
America. By Mary Simon Bowtie
Press Irvine, California, 2002.
3. Wikipedia, the free encyclopedia
Ruffian (horse):
http://en.wikipedia.org/wiki/Ruffian_
(horse)
Ruffian, Racig’s Greatest Filly:
http://www.tbgreats.com/ruffian/
Thoroughbred Champions – Championing the horse & the sport:
http://
www.thoroughbredchampions.com/
biographies/ruffian1.htm
Unofficial Thoroughbred Hall of
Fame:
http://www.spiletta.com/UTHOF/
ruffian.html
Str. 21
RECENZJE
O NOT E RA P IA
Tytuł: „Srebrny rumak” / Silver Brumby, The
(AKA Silver Stallion: King of the Wild
Brumbies, The) (1993)
Produkcja: Australia
Gatunek: Familijny, Przygodowy
Reżyseria: John Tatoulis
Scenariusz: Elyne Mitchell
Nuzyka: Tassos Ioannides
Czas trwania: 93min
Nagrodzona przez krytyków w Australii, USA i Europie udana adaptacja powieści Elyne Mitchell, pod tym samym
tytułem. Akcja rozpoczyna się podczas gwałtownej burzy, na położonej
u podnóża gór farmie. Nastoletnia Indi (Ami Daemion) boi się piorunów i
grzmotów. Aby ją uspokoić, matka
opowiada jej legendę o dzikim rumaku Thowrze, który podobno kiedyś żył
w okolicznych Górach Śnieżnych, nieopodal góry Kościuszki. Od samego
początku wiadomo było, że wyrośnie
na wspaniałego ogiera. Jego matką
była urodziwa klacz Bell-Bell. Thowra
już jako źrebię zachwycał unikalną
kremową maścią, a jego grzywa i
ogon w świetle księżyca wyglądały
jak utkane ze srebra. Był pięknym i
bardzo mądrym koniem. Jak więk-
szość koni żyjących na stepach Australii, Thowra bardzo kochał wolność... Zanim jednak Thowra stał się
królem dzikich, kochających wolność
rumaków, musiał przejść twardą
szkołę życia. Pewnego dnia spotkał
człowieka, który postanowił go
schwytać i udomowić, jednak srebrny
ogier ciągle mu się wymykał. Sami
przekonajcie się, kto wyszedł zwycięsko z tego pojedynku…
Znakomita obsada i gra aktorska nie
tylko ludzi, ale także głównego bohatera – Thowra, w połączeniu z przepięknymi australijskimi krajobrazami
i cudowną muzyką sprawiają, że jest
to idealny film familijny. Pokazuje, że
czasem jednak warto postawić na
swoim – nawet za wszelką cenę.
Monika Piech
Historia onoterapii
Prekursorem tej terapii we Włoszech
jest psychoterapeuta Eugenio Milonis.
Założył on pierwszy we Włoszech
ośrodek, nazwany Asinomania
(Osłomania), którego jest dyrektorem
(www.quitalia.it). Wspomniany doktor
E. Milonis, chcąc uratować przed wyginięciem pewien gatunek osła
(niestety, autorzy nie podają dokładnie, jaki to gatunek), nabył jednego
przedstawiciela owego gatunku. Po
jakimś czasie dołączyły do niego kolejne osobniki. Dogłębna znajomość
osłów, jaką doktor zdobył po nabyciu
zwierząt, pozwoliła mu na stworzenie
nowej terapii, początkowo przeznaczonej dla dzieci z problemami na tle
poznawczym i uczuciowym. „Osły, jako spokojne zwierzęta charakteryzujące się powolnymi ruchami, pokazują, że wiedzą, jak obudzić spokój w
dzieciach, spokój, który jest potrzebny, by ustabilizować ich kontakt z
otoczeniem”. (za tłum.
www.psicologiaoggi.it)
W 1996 roku w Villazzano (Trento)
powstał projekt zatytułowany
„Osiołek przyjacielem”. Twórcą projektu jest grupa Idotea. Narodził się
on ze spotkania grupy osób, miłośników osiołków, chcących zaangażować
się w odrodzenie komunikacji między
Str. 23
O NOT E RA P IA
człowiekiem a tym
zwierzęciem.
Spotkanie zaowocowało
ułożeniem zajęć –
wszystkich w zgodzie ze środowiskiem, nastawionych
na
p oprawienie
zdrowia fizycznego i
umysłowego,
promujących rehabilitację i resocjalizację
niepełnosprawnych i
osób z poważnymi
urazami. Do osób zaangażowanych w
ten projekt należy Magdalena Wegher, która wyraża się o projekcie w
ten sposób: „Tam, w centrum, promuje się rozwój nowej formy pettherapy, formy, która opiera się na relacji i interakcji człowiek – zwierzę, ze
specjalnym odwołaniem do zwierząt
do towarzystwa. Jesteśmy w środowisku onoterapii, która przewiduje
wkład osiołka w interwencję w problemach w relacjach i zachowaniach,
ale nie tylko” (Crizii Narduzzo).
Jest to nowa metoda, w związku z
czym informacje na jej temat są jeszcze bardzo ubogie.
Prowadzone ośrodki na świecie
oraz w Polsce
Obecnie ta forma terapii jest bardzo
mało znana na świecie, jednakże zyskuje powoli coraz większe uznanie.
Str. 24
O NOT E RA P IA
Stosowana jest w ośrodkach w USA,
w Szwajcarii, we Francji oraz oczywiście we Włoszech.
Powstałe do tej pory ośrodki w głównej mierze zakładane są przez rodziców dzieci niepełnosprawnych, tak
jak np. w Calabrii projekt
„Crisalidea” (Progetto Crisalidea),
przygotowany przez Stowarzyszenie
Rodziców Dzieci i Dorosłych Niepełnosprawnych (AGEDI), mający na celu wprowadzenie onoterapii w zakres
usług rehabilitacyjnych finansowanych przez Lokalny Fundusz Zdrowotny. AGEDI (www.agedi.it) to organizacja złożona z 10 par rodziców dzieci
niepełnosprawnych, która powstała w
1986 roku. Zadaniem Stowarzyszenia
jest zbiórka pieniędzy na terenie miasta Reggio Kalabria, w celu pomocy
psychologicznej najciężej upośledzonym oraz ich rodzinom. Realizacji celu służą programy, w treści których
www.CzteryKopyta.pl
znajduje się rozwijanie zdolności osób upośledzonych
oraz uświadamianie im ich
własnych praw. Projekt ten
skierowany jest do osób mających problemy z poruszaniem się, chodzeniem i kontrolą nad kończynami, miednicą, klatką piersiową –
ogólnie: do tych osób, które
wykazują jakieś uszkodzenia
fizyczne, a ponadto do osób,
które napotykają trudności
na płaszczyźnie relacyjnouczuciowej. Terenem realizacji projektu jest Reggio
Calabria. Zajęcia będą trwały nie dłużej niż 6 godzin dziennie.
Wykorzystanie osłów do uprawy pól
zapewni pożywienie dla całej hodowli. Lekkostrawne mleko oślic, będące
pod ścisłą kontrolą specjalistów, ma
być odstępowane oddziałom noworodków jako substytut mleka matczynego (www.traterraecielo.it). W projekcie biorą udział także przedstawiciele innych zawodów: lekarze, weterynarze, psychologowie i fizjoterapeuci (artykuł „Osiołek jest inteligentny i
odważny”, pod redakcją Crizii Narduzzo).
Fot. www.alonsostudio.com
dzący zajęcia z udziałem osłów. Jest
to prywatne gospodarstwo rolne
umiejscowione na wzgórzu, w odległości 9 km na wschód od Bochni
(Brzeźnica, przysiółek Kiebło). Rozpoczęcie działalności datowane jest na
wrzesień 2005 roku. Właściwa nazwa
gospodarstwa to Para-Lament, od
greckiego słowa para ≈ pomimo oraz
pochodzącego z łaciny słowa lament
≈ płacz. W potocznym nazewnictwie
używana jest nazwa Parlament.
Polska
W naszym kraju metoda ta nie jest
jeszcze tak popularna, jak w innych
krajach Europy. Na południu Polski
znajduje się jedyny ośrodek prowa-
www.CzteryKopyta.pl
Fot. www.alonsostudio.com
Str. 25
O NOT E RA P IA
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
niem dzieci. W oferowanych zajęciach
możemy znaleźć zajęcia przeznaczone
zarówno dla przedszkolaków, jak i dla
starszych uczestników. Wśród prowadzonych zajęć wyróżniono: „Terenowe
Zajęcia Dydaktyczne”, „Hippoterapia i
onoterapia”, „TZD Artystyczne Lato”
oraz „Letnia Szkoła Jazdy na Ośle”.
Tematyka terenowych zajęć dydaktycznych sięga niemalże wszystkich
przedmiotów szkół masowych i jest
dostosowana do etapu szkolnego
uczestników.
Fot. www.alonsostudio.com
W chwili obecnej w gospodarstwie
tym znajdują się cztery osły – trzy
starsze to Premier, Ustawa i P’Oseł
Bioły, które od tego sezonu będą pracować wspólnie z dziećmi w ramach
onoterapii. Czwarty osiołek jest przychówkiem gospodarstwa. Koalicja
urodziła się rok temu i jest córką
Ustawy i Premiera. Pierwszy zakupiony osioł pochodzi z Ogrodu Zoologicznego w Łodzi, gdzie ze względów hodowlanych nie przywiązywano uwagi
do szkolenia zwierzęcia, natomiast
dwa pozostałe osły zostały sprowadzone z Wielkopolski (obydwa pracowały wcześniej z dziećmi, ale nie w
ramach terapii). Ponadto terapię uzupełniają owce i kozy, które cieszą się
równie dużym jak osły zainteresowa-
Str. 28
Zajęcia ze zwierzętami obejmują poznawanie ich w wieloraki sposób –
poprzez dotykanie ich sierści, czesanie, poznawanie budowy oraz karmienie uczestnicy dowiadują się wiele o
życiu zwierząt. Dla odważniejszych
dostępne jest poznawanie świata z
grzbietu osła. Teren, na którym odbywa się jazda na ośle, to nie tylko
przygotowana w tym celu zagroda,
lecz również otwarta przestrzeń w pobliskich lasach (trekking). Bogactwo i
piękno otaczającej gospodarstwo natury urozmaicają terapię o wartości
poznawcze z zakresu przyrody i środowiska naturalnego. Obcowanie z
fauną i florą poza szkołą jest o wiele
bardziej atrakcyjne i ciekawe dla
uczniów, czego nie ukrywają podczas
zajęć (www.bochnia-parlament.com).
Tekst: Katarzyna Palmowska
INSTRUKTOR BEZ
UPRAWNIEN
Wiem, że niedawno były święta
i nie wszyscy jeszcze wrócili do
rzeczywistości, ale to początek roku,
więc może warto zastanowić się
nad tym i owym. Ostatnio na ten temat
trafiłam, przeglądając jedno z forów
jeździeckich, na których bywam.
i prawdę powiedziawszy, wypowiedzi
pod tym tematem budziły moje
mieszane uczucia...
Charakteryzowała je przede wszystkim akceptacja dla prowadzenia zajęć
przez osobę nieuprawnioną, jeżeli
„umie jeździć”. Cóż, nietrudno się domyślić, z czego to wynika. Mamy jakiś
narodowy wstręt do wszelkiego rodzaju „papierologii” i skłonność do
traktowania jej po macoszemu. Podejrzewam, że jest to jeszcze częściowo spadek po naszej poprzedniej
epoce historycznej, a częściowo wynik pragnienia swoiście pojętej wolności. Jednak – niezależnie od pobudek – taka postawa pociąga za sobą
rozliczne nieprawidłowości, z których
najbardziej znaną i jednocześnie najbardziej
dokuczliwą
jest
„odklepywanie” wszelkich kursów i
szkoleń zawodowych. I to przez obie
strony – zarówno szkolonych, jak i
www.CzteryKopyta.pl
szkolących. Nic więc dziwnego, że
dysponujemy coraz większą rzeszą
pseudoinstruktorów, których legitymacja świadczy jedynie o tym, że
mieli środki na sfinansowanie jej uzyskania (sposób dowolny). Wydaje się
jednak, że uciekanie od „papierologii”
tylko dlatego, że tak to wygląda, jeszcze pogorszy sprawę. Powinniśmy robić odwrotnie – wymagać od instruktora uprawnień i wiedzy, którą te
uprawnienia powinny gwarantować.
Dopóki uciekamy od realizacji najbardziej podstawowych wymogów, dopóty napędzamy rynek „głupich kroków” i prowokujemy aktywistów do
wymyślania
kolejnych
przepisów
ograniczających, tworzących uprawnienia do uprawnień, które nie rozwiązują problemu, za to pozwalają
Str. 29
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
Fot. Krzysztof Stolarski
aktywistom wzbogacić się. Przecież to
nie ma sensu!
Był taki czas, kiedy zdobywanie
uprawnień instruktora trwało dwa lata
i wymagało nie tylko zapamiętania i
zrozumienia dużej partii wiedzy teoretycznej, ale i odbycia wyznaczonej ilości godzin praktyk w wyznaczonych
ośrodkach.
Osoba
otrzymująca
uprawnienia instruktorskie nie tylko
musiała umieć jeździć na podstawowym poziomie, ale też posiadała już
praktyczną umiejętność nauczania,
przekazaną przez bardziej doświadczonych lub też wypracowaną na poligonie praktyk. Ja rozumiem, że w naszym mocno przyspieszonym świecie
nastawionym głównie na zysk to by
już nie przeszło. Niemniej może warto
się zastanowić, co zrobić, by
„instruktor” nie było synonimem
„naciągacz”. By osoba otrzymująca
„książeczkę Mao” umiała jeździć przynajmniej w zakresie L i przekazywać
Str. 30
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
choć podstawową wiedzę. Rozpoczynając swój kurs, usłyszałam takie oto słowa: „My tu nie jesteśmy
po to, by uczyć was jeździć. Będziemy was jedynie korygować,
ujednolicać, ale nie uczyć”. No niestety. Jak się okazało w praktyce,
spora część mojej grupy nie dawała się za nic ujednolicić, gdyż nie
posiadała potrzebnych umiejętności
i wymagała po prostu gruntownej
nauki od podstaw. Co gorsza,
wśród tych „niejednolitych” byli
również ZAWODNICY! Dostali uprawnienia, bo startowali w zawodach. Bez
względu na wyniki... Jeszcze raz powtarzam – dodawanie uprawnień
uprawniających nikomu nie pomoże.
Wszyscy chyba wiemy, jak skończyły
się (przynajmniej na dzień dzisiejszy)
wielkie plany PZJ-u związane z wprowadzeniem systemu odznak jeździeckich.
Wracając do sedna – w starożytności
to mistrzowie uczyli kolejnych adeptów danej dyscypliny. Mistrzowie, czyli
ci, którzy umieli w tej dyscyplinie dużo i mieli się czym podzielić. Możemy
więc przyjąć, że – wzorem starożytnych – po to stworzono instytucję
„instruktora”, po to wciąż próbuje się
z bólami „urodzić” instruktora szkolenia podstawowego, żeby edukacja w
danej dziedzinie była na jak najwyższym poziomie. Jeśli zgadzamy się na
nauczanie nas czy naszych dzieci
przez osoby do tego nieprzygotowa-
www.CzteryKopyta.pl
ne, szkodzimy sobie sami i wpływamy
na zaniżanie poziomu edukacji. Bo
zamiast wymagać od instruktorów,
uciekamy od nich. Fe... Skupmy się
więc może na tym, aby ta słynna
„partyjna książeczka” nie stała się
tym, czym dziś jest dyplom magistra.
Z racji swych atrybutów fizycznych
kiepsko nadaje się na papier toaletowy...
A teraz druga strona medalu. Nauczanie kogokolwiek czegokolwiek opiera
się w tej chwili na prawie, którego –
jak wynika z wypowiedzi – spora
część społeczeństwa, nawet bezpośrednio zainteresowanego, nie zna.
Bardzo często pojawia się pytanie,
czy w ogóle dopuszczalne prawnie
jest prowadzenie zajęć przez osobę
nieuprawnioną. Otóż nie. Nawet jeśli
osoba ta umie jeździć konno. Nikt,
czy jest właścicielem gospodarstwa
agroturystycznego z końmi w charakterze składnika majątkowego, czy też
kilku swoich czworonogów trzymanych u sąsiada za miedzą, nie może
prowadzić ani zatrudniać do prowadzenia zajęć rekreacyjnych osoby nieupoważnionej. „Oferowanie usług tu-
rystycznych obejmujących zajęcia rekreacyjne i sportowe, a także różne
formy turystyki kwalifikowanej wymagającej od uczestników posiadania
szczególnych umiejętności zachowania się i posługiwania sprzętem, wymaga spełnienia dodatkowych warunków wynikających z przepisów o kul-
www.CzteryKopyta.pl
turze fizycznej”. (Ciekawe, jak się ma
do tego wspomniany poniżej regulamin PTTK). Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z
dnia 12 września 2001 r. w sprawie
szczegółowych zasad i warunków
prowadzenia działalności w dziedzinie
rekreacji ruchowej zajęcia rekreacyjne obejmują m.in. jazdę konną, a
warunki organizacji takich zajęć to
głównie obowiązek zapewnienia
udziału w nich osoby posiadającej
uprawnienia oraz zapewnienie kompletnego, sprawdzonego sprzętu. O
uprawnieniach oraz sposobach ich
otrzymania i potwierdzania można się
dowiedzieć z Rozporządzenia Ministra
Edukacji Narodowej z 27 czerwca
2001 w sprawie kwalifikacji, stopni i
tytułów zawodowych w dziedzinie
kultury fizycznej. Z czym się wiąże
nieprzestrzeganie powyższych przepi-
Fot. Krzysztof Stolarski
Str. 31
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
Fot. Krzysztof Stolarski
sów? Cóż, dopóki nie wydarzy się wypadek, to w zasadzie z niczym. Nie
ma nigdzie określonej osoby czy instytucji, która miałaby się zajmować
kontrolowaniem faktycznego stanu
rzeczy. Policja się tym raczej nie zajmie. Jedyne ryzyko dotyczy wyrzucania w błoto kasy. Jeśli jednak dojdzie
już do wypadku, właściciel takiej
pseudoszkółki będzie miał bliskie spotkanie trzeciego stopnia z wymiarem
sprawiedliwości, zarówno cywilnym,
jak i karnym. Że to nic przyjemnego –
chyba zaznaczać nie muszę. Ale
uprzedzam odpornych na niemiłe
spotkania – sporo również kosztuje.
Jak wynika z wymienionych przepisów, nie tylko osoby „z ulicy” czy
dzieci właścicieli nie są uprawnione
Str. 32
I N S T R U K T O R J A Z DY K O N N E J
do prowadzenia nauki jazdy w jakimkolwiek wymiarze. Należy wystrzegać
się również miejsc, gdzie jazdę prowadzi Przewodnik Turystyki Górskiej
lub Nizinnej, gdyż on również nie ma
takowych uprawnień. Uprawnienia
przewodników PTTK określone są
przepisami ustawy o usługach turystycznych z dnia 29 sierpnia 1997 r.
oraz Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 28 czerwca 2001 r. w
sprawie przewodników turystycznych
i pilotów wycieczek. I wierzcie mi, że
słowa tam nie ma o uprawnieniach
do nauczania czegokolwiek. Jednakowoż głębiej zainteresowani znajdą
jeszcze jeden dokument, który reguluje specyficzne sprawy turystyki jeździeckiej (i wprowadza dodatkowe zamieszanie). Mianowicie „Regulamin
Przodownika [nie przewodnika] Turystyki Jeździeckiej PTTK i InstruktoraWykładowcy”. Przepisy tego regulaminu jakoś nie wiążą się z innymi dotyczącymi jeździectwa i stanowią odrębny mikrokosmos. To ciekawa lektura, ale nie wiem, czy ktoś nie powinien trochę zastanowić się nad jej
konstrukcją... Zastanawia choćby
praktyczne uzasadnienie takiego
punktu: „V.2 Zakres umiejętności
(praktyki) [dla przodownika I stopnia
– najniższego] V.2.1 jazda chodami
łach?! W związku z powyższym (i kilkoma innymi równie ciekawymi zapisami tegoż dokumentu) zastanawiałabym się nad sensem przyznawania
przodownikom jakiegokolwiek stopnia
uprawnień „(...) do prowadzenia
szkoleń i jazd (...), prowadzenia jazd
na ujeżdżalni (...) w celu przygotowania turystów do wyjazdu na spacer
lub wycieczkę”. O ścisłym określeniu
tegoż „przygotowania” to ja już nie
będę...
Na pewno ktoś powinien zabrać się
za uporządkowanie tego chaosu
prawnego, który nastąpił w wyniku
idiotycznego rozmnażania przepisów
(i źródeł dochodów instytucji zaangażowanych). Bo teraz można dostać
Tekst: Katarzyna Nowak
Zdjęcia: Krzysztof Stolarski
——————————————————1. „Turystyka aktywna i specjalistyczna na wsi a przepisy o kulturze fizycznej”,
www.agroturystyka.pl.
2. Dz.U. nr 101 poz. 1095.
3. Dz.U. nr 71 poz. 738.
4. Dz.U. nr 223 poz. 2268.
5. Dz.U. nr 72 poz.752.
6. Dostępny na stronie www.pttk.pl.
zebranymi i wyciągniętymi z zachowaniem płynności ruchu”. Niech mi
ktoś wyjaśni, po co komuś, kto prowadzi rajd konny po Beskidzie, chody
zebrane i wyciągnięte? I to na hucu-
www.CzteryKopyta.pl
kociokwiku.
Odznaki
brązowe,
srebrne i złote PZJ-u i PTTK (każda
do zdobycia oddzielnie, ale w sumie
trzeba umieć właściwie to samo), instruktorzy PZJ, PTTK i MEN-u (?) –
czyli rekreacyjni, którzy już w ogóle w
tej przepychance wypadli poza nawias. Sędziowie, którzy niegdyś nie
musieli nawet umieć jeździć, dziś nagle potrzebują brązowej odznaki, która świadczy ponoć o podstawowych
umiejętnościach
jeździeckich
(ciekawe, czy tylko nowi, czy starym
też będą kazali uczyć się jeździć?),
ale jest ważniejsza niż papier instruktora rekreacji, bo wymyślona przez
PZJ (?). Choć to w końcu instruktorzy
rekreacji przygotowują jeźdźców, żeby byli zdolni zdać tę odznakę... Paranoja? Daleko zbyt delikatne określenie... Jak to rozwiązać? Nie wiem.
Przychodzi mi tylko rozwiązanie ze
stajni Augiasza – wywalić wszystko i
zacząć od zera. Ale zna ktoś spryciarza zdolnego to zrobić?
Fot. Krzysztof Stolarski
www.CzteryKopyta.pl
Str. 33
R A SY K O N I
R A SY K O N I
NAZWA: Koń Huculski
ŚREDNI WZROST: 121-131 cm
RODZAJE MAŚCI: Bułana, gniada, srokata
MIEJSCE POCHODZENIA: Polska
TYP: Kuc / Mały Koń
UŻYTKOWANIE: Wierzchowy, juczny, zaprzęgowy
CHARAKTER: odporny, wytrzymały, łagodny
UŻYTKOWOŚĆ
Hucuły charakteryzują się dużą inteligencją i wytrwałością w pracy. Nigdy
nie traciły kontaktu z człowiekiem, co
niewątpliwie przyczyniło się do
ukształtowania ich charakteru. Z reguły są to łagodne i pojętne zwierzęta. Dobrze traktowane szybko potrafią to docenić i tym samym odpłacić.
W przeciwnym wypadku mogą stać
się nerwowe, a nawet złośliwe. Konie
huculskie chętnie poruszają się kłusem, dorównując w tym dużym koniom. Są doskonałymi stępakami pod
wierzch. Zwoliński pisze o wybitnej
użytkowości hucuła jako konia wierzchowego i jucznego: „Objuczone 100
-150 kg spokojnie przechodzą nad
przepaściami, przez rwące potoki...”.
Mają wrodzoną zdolność do przeskakiwania naturalnych przeszkód, w
czasie zadymki śnieżnej kładą się i
spokojnie oczekują na przejaśnienie,
a drewnianą kładkę na potoku sprawdzają, uderzając w nią kopytem. Wykazują dużą odwagę i samodzielność,
a wysoki stopień inteligencji pozwala
im na pokonanie każdej przeszkody
Str. 34
(przeskoczenie, obejście, przeczołganie się). Hucuł jest silny, wielkiego
serca i charakteru, odporny na choroby i ciężkie warunki atmosferyczne,
mało wymagający co do paszy, jak i
warunków bytowania. Spokojny i
przyjazny, zawsze chętny do współpracy z jeźdźcem, stał się wspaniałym koniem „rodzinnym”. Obecnie z
powadzeniem pretenduje do tytułu
polskiej rasy „konia rodzinnego” (podobnie jak haflingery w krajach alpejskich): dla dzieci, młodzieży
i dorosłych; pod wierzch, do zaprzęgu
i pod rząd juczny; do rekreacji, do
sportu, do hipoterapii i psychoterapii.
Hucuły są bardzo przyjazne, o spokojnym i łagodnym charakterze, ale
równocześnie o żywym temperamencie, niekłopotliwe w utrzymaniu i obsłudze.
Koń ten nie zawodzi zarówno podczas
krótkich wycieczek, jak i długodystansowych górskich rajdów. Jest wręcz
idealny dla rozwijającej się w Polsce
turystyki konnej. Doskonale sprawdza
się w różnych typach zaprzęgów, a
także wykazuje dzielność jako wierz-
www.CzteryKopyta.pl
wych, wzorzec pokrojowy ze szczególnym uwzględnieniem podstawowych wymiarów, maści i użytkowości
koni, a także ich niektóre wartości
hodowlane.
Fot. Anna Bilo
chowiec dla młodzieży. Niektóre
osobniki nawet bez systematycznego
treningu potrafią skoczyć 130-140
cm. Również w gospodarstwach rolnych jest on mile widziany ze względu na swą ekonomiczność, gdyż przy
swych małych wymaganiach mniejszą
masę ciała rekompensuje sprytem i
siłą mięśni. Można przypuszczać, że
w przyszłości stanie się bardzo dobrym uzupełnieniem maszyn w gospodarstwach specjalistycznych.
WSPÓŁCZESNY
HUCULSKIEGO
MODEL
W oparciu o analizę
obecnie hodowanego w
Polsce pogłowia koni huculskich oraz na podstawie danych zaczerpniętych z dokumentacji
Stadniny Koni Siary
opracowano model konia
rasy
huculskiej.
Uwzględniono charakterystykę występujących
najczęściej typów raso-
KONIA
Głowa dość ciężka, o różnym profilu i
szerokim czole, ale sucha, szyja średnio długa, raczej gruba, nigdy nie
osadzona wysoko, tułów silny, długi,
szeroki, o długich i wyjątkowo dobrze
wysklepionych żebrach, kłąb niewysoki, ale wyraźnie zarysowany i dobrze
umięśniony. Grzbiet długi, prosty lub
nieco wklęsły, ale mocny, lędźwie długawe, szerokie i mocne, zad zaokrąglony lub nieco ścięty, bardzo mocny,
często przebudowany. Pierś szeroka,
łopatki ustawione stromo, co nie jest
uznawane za wadę, kościste, bardzo
mocne, sprawiające przez to wrażenie
dużych, często występująca szablastość kończyn tylnych, kopyta o bardzo twardym i elastycznym rogu, ale
Fot. www.huculy.com.pl
Str. 35
R A SY K O N I
R A SY K O N I
winny pojawiać się odmiany. Ruch koni tej rasy, w stępie i kłusie, winien
charakteryzować się dużą dynamiką,
umiarkowaną posuwistością, prawidłową kadencją. Pewne skrócenie
chodów wynikające z budowy anatomicznej i warunków użytkowania nie
jest traktowane jako wada.
CHARAKTERYSTYKA RASY KONI
HUCULSKICH
Fot. Anna Bilo
Hucuły – niewielkie, prymitywne koniki górskie – są jedną z najstarszych
polskich ras o skonsolidowanym genotypie. Wytworzone zostały na terenie Bukowiny oraz Karpat Wschodnich, tzw. Lesistych, w górnym biegu
Czeremoszu, Prutu, Putilli, Mołdawy,
Suszawy, Tissy. Najprawdopodobniej
są potomkami różnych typów koni,
jak tatarskich, orientalnych, arabskich, tureckich, koni Przewalskiego, a
także koni z krwią nordycką. Wydaje
się również, że rasa ta kształtowała
niewielkie. Uzębienie mocne, wolno
ścierające się. Zarówno ogiery, jak i
klacze odznaczają się mocną i jędrna
konstrukcją, żywym temperamentem i
łagodnym
usposobieniem. Przeważa maść Fot. Anna Bilo
gniada w różnych odcieniach, następnie ciemnomyszata, srokata, kara i bułana. U koni gniadych, myszatych i bułanych
pożądana
jest
ciemna pręga ciągnąca
się przez grzbiet. Może
również
występować
pręgowanie na łopatkach i nogach. Nie po-
Str. 36
się głównie pod wpływem środowiska –
ostrego klimatu górskiego, przy ubogiej
paszy i bardzo prymitywnych
warunkach
bytowania. Do dnia
dzisiejszego nie wiadomo jednak, jakie
jest pochodzenie rasy
koni huculskiej.
Fot. Anna Bilo
Nazwę swą wywodzą
od górali ruskich –
Hucułów, ludzi o specyficznej kulturze, dla których konie odgrywały bardzo ważną rolę w życiu codziennym.
Pierwsza wzmianka pisemna o koniach huculskich pochodzi z 1603 roku i zamieszczona została przez Drohostajskiego w „Hippice”. Autor opisuje tam doskonałe konie górskie,
wspaniale sprawdzające się w najtrudniejszych warunkach.
Hodowla na Huculszczyźnie prowadzona była zawsze bardzo prymitywnie. Konie przez większą część roku
przebywały na połoninach i tylko w
czasie dużych mrozów i śniegów
chroniły się do szałasów górskich lub
brano je do stajenek przy zagrodach.
W lecie żywiły się trawą, w zimie natomiast wypuszczano je do stogów
siana (poustawianych na połoninach),
przy których pozostawały dniem i nocą. Tylko wyjątkowo, w okresach
ciężkiej pracy, dokarmiane były
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
owsem lub kukurydzą. Bytowanie w
surowych warunkach górskich, stale
pod gołym niebem, ciągły ruch w terenach górzystych oraz dalekie marsze pod ciężkimi jukami – wszystko to
hartowało konie przez całe pokolenia
i wyrobiło w nich zdrowie, odporność,
niewybredność i wielką żywotność.
Konie huculskie od lat znane są ze
swej dzielności, sprawdzającej się w
różnych formach ich użytkowania. Początkowo juczne w okresie po II wojnie światowej, przez wiele lat zdawały egzamin w regionach górskich i
podgórskich jako konie zaprzęgowe
(np. w SK Siary pracowały w zaprzęgach wszystkie klacze matki, w PSO
Klikowa większość prac polowych i
gospodarczych wykonywano ogierami
huculskimi).
Tekst: www.huculy.com.pl
Str. 37
HR
A
I PAOBTSEKRI AŚ P
WI IAA T
A RA B S K I ŚW IAT
W cieniu Eksterna
ruszka. Wyróżniała ją sucha,
szlachetna głowa o głębokim ganaszu, z pięknym, dużym, czarnym okiem. Nie mogliśmy o niej
zapomnieć, a ostateczną decyzję
o jej zakupie podjęliśmy podczas
pokazu w Bełżycach, gdzie pokazywaliśmy wcześniej zakupioną
Et Ceterę. W drodze powrotnej z
pokazu odebraliśmy Wieruszkę,
która od 18 czerwca 2006 roku
jest z nami.
zasłużeni synowie Monogramma
urodzeni w Polsce cz.2
Tekst: Rafał Czarnecki
www.polskiearaby.com
Jak widać, Ganges doskonale połączył kolejnego wiosennego przeglądu, kiesię z janowskimi klaczami należącymi dy niewątpliwie znów będziemy mieli
do rodzin żeńskich zakwalifikowanych przyjemność podziwiania jego potomprzez dra Edwarda Skorkowskiego ja- stwa. Rok 1994, poza Eksternem i
ko kuhailańskie, dając bardzo urodzi- Gangesem, dał polskiej hodowli jeszwy i typowy przychówek. Udowodnił, cze jednego ciekawego ogiera po Może jest ogierem o ogromnym poten- nogrammie, a był nim Fernando. W
cjale, który w końcu na większą skalę Polsce użyty na bardzo niewielką skazostał z powodzeniem wykorzystany lę, pozostawił potomstwo głównie u
w janowskiej stadninie. Wpływ na ten hodowców prywatnych. Urodziwy,
sukces ma na pewno jakość klaczy, atletyczny, początkowo ciemnojabłkoktóre pod niego przydzielono. Tym wity ogier, używany był w macierzybardziej że dostał najlepszą partner- stej stadninie w latach 1998-2000,
kę, jaką można sobie
wyobrazić. Jego przychówek nosi pod sercem niepobita gwiazda
ringów – epokowa Pianissima! Jest to prawdziwe
„krzyżowanie
szczytowe”, można więc
rzec, że Ganges znalazł
się wreszcie we właściwym miejscu i nie dziwi
nikogo fakt, że i w tym
sezonie stanówkowym
stacjonował właśnie w
Janowie Podlaskim. Pozostaje nam czekać do Pianissima, Fot. Stuart Vesty
Str. 38
www.CzteryKopyta.pl
Fernando, Fot. Franck Cibois
gdzie pozostawił kilka sztuk potomstwa na czele z Wieruszką (od Warszula/Palas), która od kilku lat jest
ozdobą prywatnej stadniny Luna Arabians państwa Rybczyńskich. Właściciele klaczy tak wspominają decyzję o
jej zakupie:
– Zakup Wieruszki był szczęśliwym
zbiegiem okoliczności. Wyczytaliśmy
ogłoszenie w „Końskim Targu” o
sprzedaży jej stajennej koleżanki –
klaczy Et Cetera (po Laheeb). Bardzo
chcieliśmy mieć w hodowli urodziwą
klacz w pokazowym typie. Jej rodowód dawał takie nadzieje. Pojechaliśmy właśnie po tę klacz. W ciepły
majowy dzień, wówczas jako jedni z
pierwszych w Polsce hodowców prywatnych, staliśmy się posiadaczami
córki izraelskiego ogiera Laheeb. Na
miejscu zauroczyła nas jeszcze jedna
klacz – siwa w lekkich jabłkach, bez
żadnych odmian, bardzo żeńska Wie-
Później ogier przebywał w dzierżawie w stadninie Leszka Jarmuża (2001) oraz u Tomasza Tarczyńskiego (2003), u którego pozostawił
piątkę przychówku. Sporadycznie kryli
nim także inni hodowcy prywatni,
m.in. Albin Nicpoń, który skojarzył go
z kl. Farah-Aneta (po Borysław),
hod. Krysytyny Chmiel. Fernando był
wystawiany
bezskutecznie
(kilkakrotnie) na janowskiej aukcji
głównej. Został ostatecznie sprzedany za granicę wiosną 2004 roku. W
barwach nowego właściciela (Turban
Stud) odniósł szereg sukcesów pokazowych, zdobywając m.in. dwukrotnie
tytuł Czempiona Danii, Wiceczempiona Pucharu Narodów w Aachen, Top
Five Czempionatu Europy w Moorsele
i Top Ten Czempionatu Świata
w Paryżu, nie wspominając o pozostałych pokazach, gdzie zachwycał
zarówno sędziów, jak i publiczność
fenomenalnym ruchem oraz piękną,
początkowo delikatną hreczką na
Str. 39
A RA B S K I ŚW IAT
mlecznobiałej sierści z piętnem Mahometa. Po raz ostatni mogliśmy go
oglądać na pokazie w Al Khalediah.
Fernando pozostał w Arabii Saudyjskiej, gdzie miał pełnić funkcję reproduktora, niestety odszedł przedwcześnie w sierpniu tego roku.
Kolejny po 1994 roku sezon okazał się
również udany dla polskich hodowców, gdyż Monogramm spłodził następnych wspaniałych kontynuatorów
rodu Kuhailan Haifi, wśród nich wywodzącego się z sublinii Fatmy ciemnogniadego ogiera Furiat – Czempiona Polski Ogierów Młodszych z roku
1996. Swoją krótką, trzyletnią karierę
hodowlaną rozpoczął on w 2000 roku
w Janowie Podlaskim oraz w szwedzkiej stadninie Blommerod Arabstuteri,
zdobywając wówczas tytuł Czempiona
Szwecji. W pierwszym roczniku źrebiąt na świat przyszła m.in. kara
Windobona, o której wspominałem
już wcześniej. Klacz ta jest jedyną
córką Furiata aktualnie czynną w hodowli państwowej. Po powrocie z
dzierżawy używany był głównie przez
hodowców prywatnych, których ujmował swoją urodą. Zapytałem jednego
z hodowców, który postanowił pokryć
swoją klacz właśnie nim, o powód tej
decyzji:
– Będąc w Michałowie po nasienie,
zauważyłem go na karuzeli. Prezentował się rewelacyjnie: bardzo męski, z
urodziwą głową oraz długim, dobrym
zadem, wydatnym ruchem, a nade
Str. 40
A RA B S K I ŚW IAT
wszystko piękną, ciemnogniadą, jabłkowitą maścią – odpowiada Paweł Zaręba, właściciel niewielkiej stadniny
położonej w przepięknej okolicy Puszczy Kampinoskiej. – W mojej hodowli
dał poprawną siwą klaczkę Safonę
(od Semiramida/Ecaho), o ładnej głowie, dużym, bystrym oku, ekspresyjnym ruchu oraz poprawnej kłodzie –
dodaje hodowca. Na zainteresowanie
hodowców niewątpliwie wpłynął fakt
wydzierżawienia w tym okresie ogiera
Ganges do USA. Furiat stał się wówczas alternatywą dla tych, którzy poszukiwali potomka Monogramma, lecz
w nieco odmiennym typie. W 2003 r.
Furiat został sprzedany do USA za 23
tys. $, w ramach oferty aukcji Pride of
Poland.
W 1995 roku urodził się jeszcze jeden
ogier, który zapisał się na kartach historii polskiej hodowli głównie jako
ojciec dobrych klaczy w rękach prywatnych. Był to Empres gn. 1995 (od
Empressa po Probat). Użyty został
m.in. w stadninie Tarus Arabians
(poźniejsza Agricola Farm) oraz w
stadninie Grabów nad Pilicą. W tej
pierwszej pozostawił najliczniejszą
stawkę potomstwa, z których na uwagę zasługują chociażby Malowana
Lala (od Missia/Balaton) czy Elody
(od Ebola/Eldon), które w 2007 roku
urodziły bardzo obiecujące córki ogiera Złocień (mogliśmy je podziwiać
podczas XXX Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi w Janowie
www.CzteryKopyta.pl
Cyrylica, Fot. Agata Obidowicz
Podlaskim). Pierwsza z nich, siwa
klaczka Moja Miła, zdobyła 89,00
pkt. i uplasowała się na dobrej 7 pozycji w silnie obsadzonej klasie trzynastu klaczek rocznych. Tuż za nią z
notą 88,83 pkt. była jej stajenna koleżanka, wcześniej wspomniana córka
Elody, również siwa Eje. Obie klaczki
cechowały się wyraźnym, arabskim
bukietem oraz ładnie wyrzeźbionymi
główkami.
wielką precyzją wykonywał program świadczący
o świetnym wyszkoleniu
konia. Dodatkowo efektowny, historyczny strój
jeźdźca oraz odpowiedni
podkład
muzyczny
uatrakcyjniły przejazd tej
pięknie prezentującej się
pary, co zostało nagrodzone gromkimi brawami
publiczności. Swoją obecność Empres zaznaczył
także w Stadninie Koni Kurozwęki,
gdzie w stadzie klaczy hodowlanych
znajdują się dwie jego córki. Pierwsza
z nich to kasztanowata Cyrylica
2000, córka pięknej Centry (po Eukaliptus). Ta żeńska klacz o ładnej głowie i szyi oraz ekspresyjnym, wydatnym ruchu jest na samym początku
swojej kariery hodowlanej i dobrze
zapowiada się jako matka stadna.
Druga córka Empresa – siwa Wenta
2000 (od Walia po Partner), choć w
rodzimej stadninie dała dotychczas
tylko czwórkę potomstwa, to bez
W stadninie Tomasza Tarczyńskiego,
który dzierżawił Empresa w 2002 roku, na świat przyszła czwórka źrebiąt, wśród nich kasztanowaty Willet, Fot. Agata Obidowicz
ogier Wangelis (od Warta/
Wermut), który z powodzeniem
startuje w klasach western. W
tym roku podczas III Jesiennego
Pokazu Koni Arabskich Czystej
Krwi w Janowie Podlaskim wygrał
w pięknym stylu klasę Western
Pleasure oraz Western Freestyle.
Dosiadający go Marek Suliga z
www.CzteryKopyta.pl
Str. 41
A RA B S K I ŚW IAT
wątpienia potwierdziła drzemiący w
niej potencjał. Już w pierwszym roku
dała urodziwego ogierka Willet (po
Hetman), który zakwalifikował się do
finałowej piątki w swojej klasie podczas czempionatu w Bełżycach, jak i
na I Jesiennym Pokazie w Janowie
Podlaskim w 2006 roku. W kolejnym
roku wydała na atrakcyjną, kasztanowatą klaczkę Wersja 2006 (po Poganin), o pięknej egzotycznej głowie,
która potwierdziła swoją klasę zdobywając tytuł Czempionki Klaczy Młodszych II Jesiennego Pokazu w Janowie Podlaskim w 2007 roku
(wygrywając m.in. z Perolią czy Herliną). Kolejną matkę przyszłych czempionów posiada Stadnina Koni Falborek Arabians, która skojarzyła gniadą
córkę Empresa, klacz Waresa (od
Włócznia/Borek) z ogierem WH Justice, czego owocem jest Wasa. Ta finezyjna klaczka, której największym
atutem jest piękna głowa o szerokim
czole i szczupaczym profilu, pokonała
rywalki i zdobyła tytuł wiceczempionki XVII Wiosennego Młodzieżowego
Pokazu Koni Czystej Krwi Arabskiej w
Białce.
Kolejny ogier wart wzmianki to siwy
Dębowiec 1995 (od Dębówka/
Eternit). Choć nie odegrał w Polsce
większej roli i dał tylko kilka źrebiąt,
nie sposób nie wspomnieć o sukcesie
hodowlanym, jaki odniosła Katarzyna
Ostrowska z hodowli St. Roch Arabians, decydując się na użycie go w
Str. 42
A RA B S K I ŚW IAT
swojej stadninie. Hodowczyni podkreśla, że marzyła o pokryciu klaczy
po Eukaliptusie jednym z synów Monogramma. Wybór padł na siwego
Dębowca, a krew dwóch epokowych
reproduktorów, Eukaliptusa i Monogramma, zaowocowała narodzinami
klaczki o imieniu zainspirowanym piosenką Boba Dylana – CorinaCorina. Pustynna w typie klaczka
przypominała swojego dziadka Monogramma nie tylko kasztanowatą maścią, ale przede wszystkim wydatnym, elastycznym kłusem. Zachwycała szczupaczą głową z ogromnymi,
czarnymi oczami i nozdrzami oraz
bardzo dobrym i opanowanym charakterem. Jej urodę docenili także sędziowie, gdyż jako roczniaczka uplasowała się na wysokiej czwartej pozycji w swojej klasie podczas Narodowego Pokazu w 2000 roku. Była jedną z pierwszych klaczek wyhodowanych przez prywatnego hodowcę,
która mogła z powodzeniem zmierzyć
się z córkami używanego wówczas na
szeroką skalę w hodowli państwowej
ogiera Laheeb. Sam Dębowiec trafił
do Brazylii, gdzie zdobył m.in. tytuł
Czempiona Brazylii Ogierów Starszych (Ribeirao Preto), Międzynarodowego Czempiona Ogierów Starszych (Braganca Paulista) oraz Wiceczempiona Ogierów Starszych (Sao
Joao da Boa Vista). Również jego potomstwo odnosi wymierne sukcesy
na ringach pokazowych w Brazylii,
promując tym samym polską hodow-
www.CzteryKopyta.pl
lę w Ameryce Południowej. Obecnie
ogier jest własnością Dubai Stud.
Swoistymi ambasadorami, poza Dębowcem, są jeszcze inni synowie Monogramma, których – zważywszy na
ograniczone miejsce oraz znikome ich
wykorzystanie w polskiej hodowli –
nie uwzględniłem, choć są zdobywcami wielu prestiżowych nagród. Na
wyróżnienie zasługuje m.in. siwy
Kordelas – Międzynarodowy Czempion Ogierów Starszych (Merrist Wood) i Top Ten Czempionatu Świata
Ogierów Starszych (Paryż); kasztanowaty Premier – Top Ten Czempionatu Świata Ogierów Starszych (Paryż)
oraz
Czempion
Mercedes
Cup
(Borgloon), oraz Erald – Czempion
Midlands Arabian Festival Ogierów
Starszych (Malvern).
Dużymi krokami zbliża się termin najbardziej prestiżowej imprezy końskiej
na świecie – Salonu Konia w Paryżu,
który kończy sezon pokazów odbywających się w Europie. Nadchodzi czas
głębokich rozważań nad doborem
ogierów do naszych klaczy. Niektórzy
ulegają modzie i wybierają ogiery,
które są najbardziej promowane,
jeszcze inni, nie zważając na koszty,
wybierają ogiery o największej liczbie
utytułowanego potomstwa, z nadzieją
na uzyskanie takowego we własnej
stajni. Jednak nie wszyscy mają fundusze oraz możliwości pokrycia swoich klaczy multiczempionami. Czy
skazani są od razu na niepowodzenie
www.CzteryKopyta.pl
Kordelas, Fot. R. Reed
w hodowli? Krew epokowego Monogramma, który w ogromnym stopniu
przyczynił się do oszałamiających
sukcesów polskich koni na ringach
pokazowych całego świata, jest dziś
głównie reprezentowana poprzez potomstwo ogiera Ekstern. Hodowla to
sztuka
umiejętnego
krzyżowania
zwierząt, oparta na wiedzy, doświadczeniu, ale i szczęściu. Tego ostatniego może zabrakło niektórym bardzo
wartościowym ogierom, które nie dostały szansy na aż tak szerokie wykorzystanie. Jednak udowodniły, że nieraz także mniej utytułowani rodzice,
jeśli są dobrze do siebie dobrani, mogą dać potomstwo, które zadziwi
świat. Warto zainteresować się takimi
ogierami, gdyż zaczynają już krążyć
pogłoski o możliwej sprzedaży Eksterna podczas przyszłorocznej janowskiej aukcji. Gdyby do tego doszło,
dobrze byłoby mieć w odwodzie reproduktory o podobnym genotypie.
Str. 43
HORSE ENGLISH
Opracowała: Anna Kuzio
Breeds and types (part II)/ Rasy i typy (cz.II)
rasy/ typy
breeds/types
koń wierzchowy
saddle-horse /riding-horse
koń zaprzęgowy
carriage-horse
koń wierzchowo-zaprzęgowy,
koń wszechstronnie użytkowy
ride-and-drive horse,
dual-purpose horse
koń juczny
heavy cart-horse
koń kareciany, karosjer
coach-horse
koń spacerowy
hack
koń rekereacyjny
recreation horse/free-time horse
koń terenowy
hunter/ cross-country horse
koń wojskowy
charger
koń pod damskie siodło, koń pod
amazonkę
lady’s mount
koń użytkowy
general utility horse
koń hodowlany
horse used for breeding
koń pełnej krwi angielskiej
bloodstock
Str. 44
www.CzteryKopyta.pl
Fot. Krzysztof Dużyński
Wszystkie polskie konie, które wystąpiły w pierwszym dniu Czempionatu
Świata w Paryżu, zajęły punktowane
miejsca w klasach. Polsce przypadło
jedno miejsce pierwsze, jedno drugie,
jedno trzecie, jedno czwarte i dwa
piąte.
Dziś w hali nr 4 Paris Expo, usytuowanej pod wiaduktem z przęsłami
wkomponowanymi w jej przestrzeń,
przed dość liczną publicznością (choć
na trybunach widać było wolne miejsca, podobnie przy stolikach VIPowskich) prezentowały się klacze. W
grupie A klaczek młodszych (1-3letnich) z zapisanych 15 na ringu pojawiło się dziewięć. Pierwsza wystąpiła finezyjna, delikatna i najwyraźniej
mocno przestraszona ogłuszającą mu-
www.CzteryKopyta.pl
zyką roczniaczka FT Shaella po Shael Dream Desert, wyhodowana w Brazylii i reprezentująca Dubaj. Otrzymała dość wysokie noty (suma punktów
wyniosła 449), które pozwoliły jej zająć piąte miejsce. Klasę wygrała zaś
ostatnia zawodniczka, kara FS Magnum’s Madonna (Magnum Psyche
– Tai Bey Brittney/Bey Shah), hod.
Strydom Arabians (RPA), wł. Paula
Gheysensa, czempionka klaczy młodszych z Aachen (jedyna dwulatka w
tej grupie), imponująco zaprezentowana przez Michaela Byatta (458
punktów). Elegancki jak zawsze Michael Byatt nie dał zresztą szans rywalom – także drugie miejsce w klasie przypadło rewelacyjnie pokazanej
przez niego klaczce, reprezentującej
Australię Princess of Marwan po
Str. 45
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
Pistoria , Fot. Krzysztof Dużyński
Marwan Al Shaqab (456). Na trzecim
miejscu sklasyfikowano córkę Ajmana
Moniscione Djoonam (454,5), na
czwartym – Baila de Djoon OS z Al
Bidayer Stud (454). Znana z wcześniejszych pokazów tego sezonu F.M.
Gloriaa, choć zachwyca piękną głową, zawodzi w ruchu – nie zmieściła
się tym razem w pierwszej piątce.
W grupie B klaczek młodszych mieliśmy dwie reprezentantki: Psyche
Victorię (Ekstern – Pallas-Atena/
Ecaho), hod./wł. SK Chrcynno-Pałac,
czempionkę z Vilhelmsborga 2008
(Dania) i wiceczempionkę z Wels
2008 (Austria) oraz janowską Altamirę (Ekstern – Altona/Eukaliptus),
wiceczempionkę klaczy młodszych z
Str. 46
Jesiennego Pokazu w Janowie i zwyciężczynię klasy z Czempionatu Europy w Moorsele. Obie popisały się ładnym ruchem już na wejściu i obie
„załapały się” do pierwszej piątki liczniejszej z dwóch grup klaczek młodszych (na 14 zapisanych koni stawiło
się 12).
Klasę otworzyła Zawah de Lam,
obecnie z Omanu (po As Kayro), ale z
notą końcową 448 pkt. nie zdołała
wejść do czołówki. Pierwsze miejsce
przypadło zasłużenie klaczce Abha
Palma (Marwan Al Shaqab – Abha
Gazali/El Perfecto), hod. Mariety Salas (Ganaderia Ses Planes), wł. Al
Mohamadia Stud, wiceczempionce
www.CzteryKopyta.pl
klaczy młodszych Pucharu Narodów
2008 i czempionce z Moorsele. Abha
Palma zachwyciła ruchem, za który
otrzymała pierwszą „20” tego pokazu.
Z notą 464,5 postawiła rywalkom poprzeczkę bardzo wysoko. Nie zdołała
jej pokonać występująca tuż po niej
Psyche Victoria, która jednak pokazała się bardzo dobrze (tradycyjnie z
Johanną Ullström) i z notą 451,5 zajęła czwartą pozycję. Trzecie miejsce
odebrała jej Pandoraah po Padrons
Psyche, wł. Al Khaled Farm (458).
Stawkę zamknęła Altamira pokazana
przez Piotra Dwojaka (450), która zaimponowała wspaniałym ruchem –
najlepszym z całej grupy – nagrodzonym dwiema dwudziestkami. Niestety,
niższe noty za typ i głowę z szyją nie
pozwoliły jej na zajęcie wyższej pozycji. Drugie miejsce w tej klasie przypadło słabo się ruszającej, ale za to
wysoko ocenionej za typ i głowę z
szyją Om El Bernadette po Om El
Shahman, własności saudyjskiej (458,5). Kolejna klasa,
czyli grupa A klaczy 4-letnich i
starszych (8 rywalek na 10 zapisanych), miała należeć do
Polski – i tak też się stało.
Pierwsza na ring wbiegła należąca do Al Shaqab Stud Venetzia po Versace. Ta doskonale znana publiczności czterolatka zebrała bardzo wysokie
noty za typ, w tym jedną „20”
– zajęła jednak dopiero czwar-
www.CzteryKopyta.pl
te miejsce (457), co na pewno nie
jest wynikiem satysfakcjonującym dla
jej właścicieli. Po niej zobaczyliśmy
bezbłędnie zaprezentowaną przez Mariusza Liśkiewicza Pistorię (Gazal Al
Shaqab – Palmira/Monogramm), młodzieżową czempionkę Europy 2007 i
Top Five Pucharu Narodów 2007.
Choć bez „20”, bez większego trudu
„przeskoczyła” Venetzię, otrzymując
460,5 pkt. Ten rezultat przełożył się
na trzecie miejsce w klasie. Pistorię z
kolei pokonała o zaledwie pół punktu
Abha Myra (Marwan Al Shaqab – ZT
Ludjkalba/Ludjin El Jamaal), hod. Ganaderia Ses Planes, Hiszpania, wł. Al
Shaqab Stud, wiceczempionka klaczy
starszych z Aachen. Piąte miejsce zajęła Lumiar Bint Balzak po Lumiar
Balzak (452), należąca do Dubai Stud.
Klasę wygrała oczywiście, ze sporą
przewagą, witana owacjami i oblegana przez fotografów Pianissima
(Gazal Al Shaqab – Pianosa/
Abha-Myra, Fot. Krzysztof Dużyński
Str. 47
A RA B S K I ŚW IAT
A R A B S K I ŚW IAT
Martinique (Ansata Sinan
Abha-Palma, Fot. Krzysztof Dużyński – Marratxi/Gual Moghar),
hod. Susanne Reiter,
Niemcy, wł. Dubai Stud.
Wygrała ta druga, z notą
463 pkt. Emesa otrzymała
ich 454. Trzecia była MA
Scarlet po Hadidi, włoskiej hodowli i własności
(452), czwarta – swobodnie pokazana w ruchu
przez Jana Callisa rosyjska
Nerl po Balaton, wł.
Eukaliptus), która zebrała aż 9 Tatiany Kosolapovej (451,5). Emika,
„dwudziestek”: 4 x typ i 5 x za głowę choć przyznano jej „20” za ruch,
z szyją – w sumie 470,5 pkt. Choć straciła sporo punktów za nogi i
tym razem noty za ruch miała niższe zamknęła stawkę z notą 449 pkt.
niż w Aachen czy Moorsele (3 x 19 i 2
x 18,5), to jednak potwierdziła raz Wydaje się, że typowo polskie konie,
jeszcze, że nie ma w tym momencie które nie mają nadzwyczaj wyprofilolepszej od niej klaczy. Pianissima, wanej głowy, ale za to znakomicie się
prezentowana przez Grega Galluna, ruszają, nie są w stanie przekonać do
otrzymała po zakończonej rywalizacji siebie sędziów do tego stopnia, by
w klasach także specjalną nagrodę za zasłużyć na najwyższe noty. Oczywinajpiękniejszą głowę.
ście wyjątkiem jest Pianissima, która
jednak przede wszystkim dzięki noGrupa B klaczy starszych miała liczyć 10 rywalek, ale wystąpiło tylko pięć klaczy, w tym dwie z Polski: michałowska Emesa (Laheeb
– Etopka/Eukaliptus), Top Five
klaczy starszych w Moorsele i zwyciężczyni klasy w Aachen, oraz
białecka Emika (Eldon – Emoza/
Ernal). Podobnie jak na wcześniejszych tegorocznych pokazach,
konkurencja w tej grupie wiekoFot. Krzysztof Dużyński
wej rozegrała się między Emesą a
Str. 48
www.CzteryKopyta.pl
tom za typ i głowę z szyją pozostaje
niepokonana. Być może więc rację
mają ci, którzy zaczynają się obawiać,
że pomału pokazowy koń arabski jest
redukowany do swojej głowy...
Dość niepokojąco wygląda „lista
obecności” w klasach. Zawsze może
się zdarzyć, że nagła niedyspozycja
wykluczy konia z rozgrywek – dziś
jednak w Paryżu niedyspozycja wykluczyła aż połowę grupy B klaczy starszych i aż sześć uczestniczek z grupy
A klaczy młodszych. Pojawia się pytanie, czy niektóre konie nie są aby zapisywane nie po to, by startować, lecz
tylko po to, by „zamieszać” na liście
obecności. Więcej zapisanych koni
oznacza bowiem podział na grupy i
czasem może rozdzielić groźnych ry-
wali. Owszem, zwyczaj „rozstawiania”
najwyżej notowanych zawodników istnieje w wielu dyscyplinach sportowych, ale w przypadku pokazów koni
arabskich decyduje data urodzenia,
nie zaś wcześniejsze wyniki. Może
więc sposobem na ominięcie tego
przepisu staje się zapisywanie koni
„na zapas”? To jednak tajemnice trenerów i właścicieli…
Tekst: Monika Luft
Zdjęcia: Krzysztof Dużyński
www.polskiearaby.com
Pianissima, Fot. Krzysztof Dużyński
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
Niedawno do piramidy ECAHO zostały
dołączone pokazy najniższej kategorii: D „Regional Shows”. Są to pokazy
jednodniowe, zamknięte dla koni,
które wygrały klasę rangi C lub wyższej. Konie oceniane są przez jednego
sędziego, przez porównanie albo systemem punktowym od 0 do 10. Wymagana jest obecność minimum jednego członka DC mówiącego w lokalnym języku. Opłata za afiliację kosztuje 90 €. Tego typu pokaz został zorganizowany podczas XXIV Czempionatu Balearów Koni Czystej Krwi (912.10) w miejscowości Inca na Majorce. Cała impreza trwała aż cztery
dni. Zapisano ponad 120 koni Pura
Raza Espaňola (czystej krwi hiszpań-
Str. 50
skiej), 11 Pura Raza Aá, 6 Pura Raza
Menorquina (czystej krwi z Menorki,
podobne do P.R.E., ale zawsze kare),
oraz 31 czystej krwi arabskiej, z których wystartowało 28. Czwartek, piątek i sobota poświęcone były pierwszym trzem rasom, rozegrano także
próbę funkcjonalności (ujeżdżenia)
dla ogierów P.R.E. W niedzielę odbył
się pokaz koni arabskich oraz klasa
liberty, a także czempionaty – także
dla P.R.E. Urozmaiceniem były konkursy dodatkowe: dla najlepszego hodowcy, wystawcy, prezentera itd. Inaczej niż zwykle, nagrody rozdano dopiero wieczorem. Trzeba przyznać, że
na pucharkach, medalach i dyplomach nikt nie oszczędzał... I bardzo
dobrze: niezależnie od rangi zawsze
pozostaje miła pamiątka z pokazu,
choćby za trzecie miejsce.
Konie arabskie startowały w 9 klasach. W grupie klaczek rocznych wystąpiło sześć koni – potomkinie ogierów: ELART, ELTON, OM EL EXTREEM
i ALFABIA DAMASCUS. Wygrała wyróżniająca się ANJELINA B.V.
(ELTON – AVENIDA/EUROPEJCZYK) o
polskim pochodzeniu, drugie miejsce
zajęła bardzo przyjemna NOOR EL
EXTREEM (OM EL EXTREEM – FLAVIA/THAMIL), obie hodowli i własności Yeguada Bautista Vich. Wśród
trzech ogierków rocznych zdecydowanie najlepszy był KAROLUS MAF
(MAF ROMULUS – KASTILIA MAF/
ELART), hod./wł. Ingalil Martensson,
www.CzteryKopyta.pl
klaczek trzyletnich były
dwie klaczki: ZINGARA
PSYCHE (PADRONS PSYCHE – ZGUBA/ENRILO),
hod./wł. Yeguada Bautista Vich, i GUAL HAMMURABI (ABHA ELJI –
GUAL
VA I R A / B E N I HAMUD), hod. Antonii
Comas
Llabres,
wł.
MªTeresy Gual De Pons.
Zajęły miejsca zgodnie z
kolejnością.
który otrzymał także tytuł Rezerwowego Czempiona Ogierów Młodszych.
Za nim był jego kolega stajenny
KAVALIER MAF (ELART – KATUN/
CRUSADER).
Wystąpiło pięć zgłoszonych klaczek
dwuletnich po ogierach: MARWAN AL
SHAQAB, ABHA ELJI, ELART i GLADYSZ. Wygrała śliczna siwa KANKAN
MAF (ELART – KATUN/CRUSADER) –
pełna siostra ogierka KAVALIER MAF z
tej samej hodowli i późniejsza Czempionka Klaczy Młodszych. Druga była
AM QAHI (ABHA ELJI – AM HIMYARI/EL PERFECTO), hod./wł. L’Eresta
S.L. Ona z kolei zdobyła tytuł Rezerwowej Czempionki Klaczy Młodszych.
Wystąpił tylko jeden ogierek dwuletni:
bardzo dojrzały ABHA PUNJAB
(MARWAN AL SHAQAB – ABHA JAWHARAH/EL PERFECTO), hod./wł.
znanej stadniny Ganaderia Ses Planes
S.L. Po południu został on Czempionem Ogierów Młodszych. W klasie
www.CzteryKopyta.pl
Grupę trzech klaczy 4-, 5- i 6-letnich
wygrała KORAL (ELTON – ELECTRIC
SILUETE/MONOGRAMM), hod./wł.
Yeguada Bautista Vich, druga była
ISEULT, od ABHA JAMAICA po EL
PERFECTO, córka użytego w Polsce
ogiera KHIDAR, wyhodowana przez
Ramona Gomez Pardo, wł. Ganaderia
Ses Planes S.L. Tego samego dnia
otrzymały one tytuły odpowiednio
Czempionki i Rezerwowej Czempionki
Klaczy Starszych. W klasie przeznaczonej dla ogierów w tym samym
wieku zwyciężył masywny michałowski ZAKAZANY OWOC (GANGES –
ZALETA/PIECHUR), wł. Yeguada Bautista Vich, drugi był lekki i szlachetny
GUAL GHORKI (KHIDAR – GUAL
TESSA/ABHA HARIM), hod. MªTeresy
Gual De Pons, wł. L’Eresta S.L. – późniejszy Rezerwowy Czempion Ogierów Starszych. Klacze siedmioletnie i
starsze reprezentowała AM SHARIZAR (GUAL SADAM – AM SHILKA/
Str. 51
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
GUAL JAZIR), hod. Martin
Amengual Mascaro, wł.
L’Eresta S.L., która po południu nie mogła z powodów zdrowotnych wystąpić w czempionacie. W
grupie ogierów w tym samym wieku wyróżnił się
ruchem i dobrym przygotowan ie m
N OR M A N
(MONOGRAMM – W.N.
NASTASEA/NABOR), hod.
SK Michałów, wł. Yeguada
Bautista Vich, który otrzymał też tytuł
Czempiona Ogierów Starszych. Drugie miejsce zajął jego syn ASTON od
pięknej janowskiej klaczy AVENIDA
po EUROPEJCZYK, hod./wł. Yeguada
Bautista Vich.
Klasa LIBERTY była podzielona na
dwie grupy: wystąpiły dwa ogiery i
cztery klaczki. Najlepszym ogierem w
Str. 52
tej konkurencji okazał się wspomniany wcześniej ASTON, natomiast najlepszą klaczą AM QAHI. Konie biegały
luzem po całym ringu pokazowym,
który miał wymiary padoku ujeżdżeniowego. W sobotę rozgrywano na
nim próbę ujeżdżenia. Na czas pokazu w ręku zdjęto oznaczenie dresażowe i tradycyjnie wystawiono roślinki
w doniczkach. Cała impreza była zorganizowana
w
sposób
ekonomiczny, bez ponoszenia
zbędnych nakładów.
Sam fakt, że były
to pokazy aż
czterech ras czystych, już ograniczał koszty. Z podobnym kumulowaniem
imprez
końskich spotkałam się już we
Włoszech: po co
www.CzteryKopyta.pl
robić jedne zawody, skoro można zrobić trzy różnego rodzaju co weekend?
Nie trzeba przenosić namiotów z boksami i stolikami oraz ogrodzeń, a także demontować głównej areny i trybun.
Atmosfera pokazu była przyjemna i
spokojna. Klasy rozpoczynały się, gdy
zgromadziły się wszystkie konie, a
więc nie do końca zgodnie z programem, ale przecież wiadomo, że przygotowanie koni zajmuje dużo czasu i
wysiłku. Zbytni pośpiech nie jest
wskazany…
Ludzie są sympatyczni i otwarci, lecz
ich tryb życia różni się znacznie od
naszego. W środku dnia robi się kilkugodzinną przerwę na odpoczynek
(obiad), a życie towarzyskie zaczyna
się dopiero późnym wieczorem. Pewnie dlatego rozdanie nagród zaplanowano dopiero na 20.00 w niedzielę.
Publiczność dopisała, choć wyraźnie
www.CzteryKopyta.pl
więcej osób było zainteresowanych końmi typowo
hiszpańskimi, o charakterystycznych, wysokich chodach, niż arabskimi. Jeżeli
chodzi o hodowlę tych drugich, to zwracają uwagę
dobre kłody u młodzieży,
wpływy rodowodowe polskie oraz najlepszych ogierów na świecie. Zauważalne jest też to, że Hiszpanie
bardzo kochają swoje rodzime rasy i mimowolnie czasem
upodobniają araby do P.R.E. Generalnie bardzo dbają o konie, które czasem są w aż za dobrej kondycji.
Wydaje się, że bardzo dobrym pomysłem jest przeprowadzanie próby
ujeżdżeniowej dla ogierów P.R.E., która w 25% wpływa na ostateczną ocenę konia. Być może wprowadzenie tego typu konkurencji byłoby pożyteczne w przypadku ogierów czystej krwi
arabskiej.
Czempionat koni arabskich sędziowała
Anna Stojanowska.
Tekst: Alicja Poszepczyńska
Zdjęcia: www.escavall.net
www.polskiearaby.com
Str. 53
W E T E RY N A R I A
W E T E RY N A R I A
Fot. Agata Obidowicz
wilgotniejszy. Wydzielina z nosa także
zaczyna wyciekać w coraz mniejszych
ilościach i jest rzadsza. Oddech jest
spokojniejszy. Jeśli przyłożymy ucho
do klatki piersiowej konia, będzie
można z łatwością usłyszeć charakterystyczne szmery i rzężenie.
Przede wszystkim chorego konia należy umieścić w suchej, ciepłej i dobrze wentylowanej stajni. Temperatura w pomieszczeni powinna wynosić
ok. 16-18°C. Ściółka powinna być
niepyląca, a siano pryskane wodą.
Dieta chorego konia powinna składać
się z pasz lekkostrawnych, takich jak
marchew i siano łąkowe dobrej jako-
ści. Zamiast owsa znacznie lepiej podać otręby pszenne zwilżone wodą.
Woda podawana do picia nie powinna
być zimna. Dodatkowo można nacierać klatkę piersiowa konia terpentyną
zmieszaną w proporcjach 1:1 z olejem albo spirytusem kamforowym, a
następnie okryć go derką. W lekkich
przypadkach koń wraca do zdrowia w
ciągu 1 do 2 tygodni. Kaszel może
utrzymywać się przez dłuższy czas.
Jeśli choroba będzie nieleczona, a
koń nie będzie znajdował się pod odpowiednią opieką, zapalenie oskrzeli
może przerodzić się w zapalenie płuc.
Tekst i zdjęcia: Agata Obidowicz
Fot. Agata Obidowicz
Zapalenie oskrzeli, inaczej zwane nieżytem oskrzeli lub przeziębieniem,
jest to zapalenie błony śluzowej
oskrzeli. Schorzenie to często występuje przy wielu chorobach zakaźnych
i pasożytniczych, ale ma też wiele innych przyczyn. Do podstawowych należy np. przebywanie konia na zimnym deszczu, w przeciągach, w wilgotnych i zimnych lub zbyt dusznych i
ciepłych pomieszczeniach. Zakurzone
stajnie z pylącą lub bardzo brudną
ściółką w boksach też wpływają niekorzystnie na oskrzela i drogi oddechowe, podrażniając je. Czasami zapalenie oskrzeli wywoływane jest
przez te same zarazki, które powodują zapalenie płuc. Podobnie jak w za-
Str. 54
paleniu płuc, do zapalenia oskrzeli
może dojść po nieprawidłowym aplikowaniu leków przez nozdrza.
Jednym z podstawowych i najbardziej
charakterystycznych objawów jest
męczący, bolesny i gwałtowny kaszel
oraz znacznie przyspieszony oddech.
Często można zaobserwować także
wydzielinę z nosa. Jest ona albo przeźroczysta (surowicza), albo mętna i
ciągnąca się (śluzowo-ropna). Łatwo
zaobserwować także spadek formy i
apetytu. Temperatura ciała jest najczęściej podniesiona do 40°C lub wyżej. Po kilku dniach, gdy nie rozpocznie się leczenia, można zauważyć, że
kaszel występuje rzadziej, staje się
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 55
S T A CY J K A M A L T U S I A
S T A CY J K A M A L T U S I A
wszystkich sił wszystkich możliwości
wsparcia przez firmy, dlatego kieruję
swoją prośbę do szanownych Państwa.
Szanowni Państwo!!!
Jestem załamana, nasza klacz
(źrebak) Łezka będzie miała najprawdopodobniej amputowaną nogę i
zbieramy pieniądze na protezę,
ewentualnie na dalsze skomplikowane leczenie. Bardzo proszę o wsparcie
i przekazanie wiadomości znajomym,
którzy kochają zwierzęta. NA RAZIE
LEKARZE ROBIĄ WSZYSTKO, ŻEBY
URATOWAĆ NOGĘ.
Bardzo pilnie potrzebujemy wsparcia
finansowego lub rzeczowego dla 10miesięcznej klaczy Łezka oraz pozostałych zwierząt. Otrzymywane produkty pozwolą nam na niewydawanie
funduszy zebranych już na operacje
klaczy – to dla nas bardzo ważne. Będę wdzięczna szanownym Państwu za
każdy rodzaj pomocy dla mojej Fundacji.
Klacz jest po złamaniu nogi i po operacji, kości są na śruby, niestety kości
nie zrastają się i konieczna będzie
NAJPRAWDOPODOBNIEJ AMPUTACJA
TYLNEJ NOGI I ZAŁOŻENIE SPECJALNEJ PROTEZY, Z KTÓRĄ MALEŃ-
Str. 56
STWO BĘDZIE MOGŁO ŻYĆ. Kochani,
dlatego błagam o pomoc – klacz jest
taka pełna życia, proszę zobaczyć na
naszej stronie. PODARUJMY JEJ ŻYCIE.
Chciałabym zaproponować również
adopcję wirtualną, która bardzo pomoże nam w utrzymaniu zwierząt i
leczeniu tych najbardziej potrzebujących, w tym przypadki Łezki – byłabym zaszczycona, gdyby Państwo
wzięli pod swoje skrzydła jedno z naszych chorych, wysłużonych zwierząt.
W czasie trwania akcji dla Łezki dwie
wspaniałe osoby wzięły do adopcji
wirtualnej kotka i konia. Kochani, polecam adopcję na odległość – zawsze
można odwiedzić swojego podopiecznego.
Obecnie moja Fundacja posiada 15
koni, 4 kozy, 2 króliki, 5 psów i 14 kotów. W większości to zwierzęta wymagające stałej opieki weterynaryjnej.
Dzięki sponsorom, adopcji wirtualnej i
szeroko pojętej pomocy takie organizacje jak moja Fundacja mogą istnieć
i pomagać zarówno ludziom, jak i
zwierzętom.
KOCHANI, BĘDĘ WDZIĘCZNA ZA
KAŻDĄ ZŁOTÓWKĘ WPŁACONĄ „NA
ŁEZKĘ”! NR KONTA: 96 1500 1501504 1215 0003 4871 0000. DLA
WPŁAT ZAGRANICZNYCH TEN SAM
NUMER, ALE Z DOPISKIEM KRDBPLPW. Z całego serca dziękuję
wszystkim sponsorom, darczyńcom i
ludziom o szlachetnych sercach.
Fundacja Stacyjka Maltusia
W zamian mogę zaproponować wymianę banerów, reklamę Państwa firmy na stronie fundacyjnej (odwiedza
nas ponad 150 osób dziennie), na naszych kalendarzach i ulotkach oraz
wpisanie na listę Firm Przyjaznych
Zwierzętom.
Wiem, że zawsze należy próbować ze
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 57
PO LS KA KAWA L E R IA
PO LS KA KAWA L E R IA
Wieniawa cz. 3
W samej Warszawie skierował
swe kroki Wieniawa do kawiarni
Udziałowa, gdzie – jak wskazano
mu – zbierała się artystyczna
śmietanka stolicy.
W ułańskim mundurze, wysokim czako na głowie, przy szabli, brzęcząc
ostrogami, zwrócił od razu na siebie
uwagę. Okazało się, że w lokalu jest
kilku jego znajomych – Stefan Żeromski, Wincenty Brzozowski. Znalazło się zaraz krzesło, ledwie usiadł, a
rzucił się na niego z pocałunkami jakiś tęgi jegomość. Okazał się nim być
dawny przyjaciel z paryskich studiów,
Tadeusz Pruszkowski. Nie na tym koniec niespodzianek. Tadzio zaprosił
go bowiem do siebie na obiad, gdzie
Wieniawa miał spotkać jego żonę,
którą była… Zosia Katarzyńska! Tak!
Zuzia Paniąteczko była w Warszawie.
Zakupił tedy Wieniawa pudełko czekoladek, bukiet goździków i wspiął się
na piąte piętro kamienicy przy ul.
Wielkiej 11. Gdy otworzyły się drzwi,
oczom jego ukazały się wielkie czarne
oczy, które na widok niewidzianego
dawno ukochanego zrobiły się jeszcze
większe. Uściskom i pocałunkom (tym
grzecznym, w policzki rzecz jasna)
nie było końca. Opowieści było na tyle, że i do rana czasu by nie starczyło, jednakże musiał Wieniawa wracać
do kwatery, jako że z rana czekały go
dalsze obowiązki. Udał się bowiem
Str. 58
wraz z Piłsudskim na posiedzenie Naczelnego Komitetu Narodowego,
gdzie wygłosił przemówienie, krytykując uległą wobec zaborców politykę
NKN. Następnego dnia, gdy pod hotelem, w którym zatrzymali się, odbywa się manifestacja robotników i studentów, Piłsudski, nie chcąc zadrażniać sytuacji w bądź co bądź okupowanej, aktualnie przez Niemców,
Warszawie, nie decyduje się wyjść do
tłumu, wysyła zaś Wieniawę, który
uspokoiwszy demonstrantów, wysyła
ich do domu, po czym udaje się
spiesznie do Komendy Miasta wyjaśnić przyczynę manifestacji. Tam dowiaduje się, iż Piłsudski musi natychmiast opuścić miasto, by nie dopuścić
do rozruchów. Znamienne zadnie pada, gdy wraz z niemieckim oficerem
wychodzą z gmachu. Oficer przepuścił Wieniawę przodem, mówiąc:
„Proszę, niech pan wyjdzie pierwszy.
Ja jestem u siebie w domu”. Wieniawa odparł z naciskiem: „Pozwoli pan,
panie majorze, ale w Warszawie to ja
jestem u siebie w domu”. Nie chcąc
zadrażniać stosunków z Niemcami czy
też ryzykować aresztowania, wyjeżdżają tego samego dnia z Piłsudskim
www.CzteryKopyta.pl
Konia z rzędem, gdy w świecie
Taką parę znajdziecie,
Jak mój kasztan i moja kochanka.
On ma dużo krwi wschodniej,
Łuny blask bije od niej
Jak od zorzy rośnego poranka.
Ona młoda, on młody,
Jednakowe ich chody,
Mazur panny wart kłusa kasztanka,
Oczy mają ogniste,
Włosy mają złociste,
Koń mój miły i moja kochanka.
Nogi cienkie w pęcinach
Ma koń i dziewczyna,
Nie pochwalą takimi się sarny.
Oboje swojego chowu,
Oboje bez narowu,
Dziewczę ciche, a rumak jest karny.
Czasem kasztan źle skoczy
Lub dziewczyna się boczy,
Lecz to tylko chwilowym jest fochem,
Pewnym, miła, jest Ciebie
I mój kasztan w potrzebie
Nie zawiedzie mnie nigdy przed Mochem.
Jednym tylko kochanka
Bije w cuglach kasztanka,
W tyle został mój rumak skrzydlaty…
Na żołnierskiej me gusta
Nie ma nic nad jej usta,
Usta kraśne jak moje rabaty.
Gdy jej ust wspomnę wiśnie,
Serce aż się zachłyśnie
I rozlewa się w żyłach ukropem,
Wtedy ułańską modłą
Muszę wskoczyć na siodło,
Bu się upić szalonym galopem.
www.CzteryKopyta.pl
do Otwocka, gdzie pracować będzie
sztab Komendanta. Wieniawa zaś niemalże codziennie kursować będzie do
Warszawy z rozkazami. Wykorzystuje
ten czas na wizyty w Udziałowej, u
Zuzi Paniąteczka i jej męża czy też u
swej dawnej krakowskiej sympatii,
Heleny Sulimy, która gra w Teatrze
Polskim. Romans odżywa, a wraz z
nim nadzieje aktorki, iżby po wojnie
zostać żoną dzielnego ułana. Wieniawa miał na tę sprawę zgoła inny pogląd, traktując ten romans raczej jako
kolejną miłosną przygodę niż perspektywę na przyszłość. Wyraz temu
dał w wierszu „Moja para”. Wyjaśnić
jednakże należy, iż by zachować dyskrecję i nie zdradzić, kim jest owa kochanka, Wieniawa celowo w wierszu
napisał o włosach złocistych, podczas
gdy pani Sulima miała włosy kruczoczarne. Wyznawał też swoistą zasadę,
wobec której romans „był zgodny z
przepisami prawa międzynarodowego i prawa kawaleryjskiego,
którego tak nam zazdroszczą piechurzy” . Tę swoista dewizę zawarł w
krótkiej, lecz jakże wymownej regule:
Coraz bliższe przebywanie Wieniawy
przy boku Piłsudskiego z wolna zaczyna go wciągać w konflikt Komendanta
z płk. Sikorskim, późniejszym Wodzem Naczelnym i Premierem Rządu
RP na Uchodźstwie. Sikorski szefował
bowiem uległemu bardzo wobec Austriaków Departamentowi Wojskowemu Naczelnego Komitetu Wojskowe-
Str. 59
PO LS KA KAWA L E R IA
go i nie przebierał w środkach, posuwając się nawet do oszczerczych donosów, byle zdyskredytować Piłsudskiego w oczach Austriaków i sparaliżować jego poczynania. Nie był tedy
późniejszy premier popularny pośród
legionistów. Podczas gdy oni krwawili
na froncie, on siedział na wygodnym
stanowisku za biurkiem w Piotrkowie
i działał tak, by przypodobać się Austriakom. W antagonizm ten siłą rzeczy wciągnięty został Wieniawa, jako
bezgranicznie oddany Piłsudskiemu.
Oliwy do ognia dolał samodzielnie, pisząc raz po raz satyryczne wierszyki i
piosenki o Sikorskim, które niemalże
z miejsca były podchwytywane przez
całe legiony i na głos śpiewane.
Tymczasem Piłsudski opuścić miał
Otwock. Wraz z wyjazdem skończyły
się wypady Wieniawy do Warszawy,
którą tak sobie upodobał. Po kilkudniowej podróży stanęli w Kowlu, a
Wieniawa, z żalem opuszczając Komendanta, zameldował się na powrót
u Beliny. Od tej chwili raz po raz znajdować się będzie to w pierwszej linii,
jak zwykle wykazując się brawurą i
pogardą śmierci, to w służbie u Piłsudskiego. Ta zaś zaczyna przybierać
coraz to poważniejsze kształty. Wieniawa jeździ jako wysłannik Komendanta do Lwowa, Wiednia, Krakowa,
Zakopanego. Będąc na Podhalu, zajeżdżają do rodzinnej Bobowej. Matka Wieniawy powitała Piłsudskiego na
progu chlebem, solą i tymi słowy:
Str. 60
PO LS KA KAWA L E R IA
„Panie Brygadierze. Pan musi być
chyba cudotwórcą, skoro pan mego
chłopaka nauczył posłuszeństwa”. Wizyta ta została uwieczniona na pamiątkowej fotografii. Sam stosunek
Komendanta do Wieniawy ewoluuje i
staje się coraz bardziej ciepły. Kiedy
wysyła go z Kostiuchnówki, pod silnym ogniem rosyjskim, z rozkazami
do gen. Berbeckiego, z niecierpliwością czeka powrotu adiutanta, a gdy
Wieniawa wraca cały i zdrowy, rzuca
mu się na szyję, ściska i mówi: „No,
wreszcie wróciłeś”. Jest to o tyle znamienne, że zwykle zwracał się do niego w osobie trzeciej. Wspominając
ten dzień, powiedział kiedyś: „Za to
go lubię, że gdy był mus, mogłem na
niego liczyć bez względu na położenie”. Jeden z uczestników owej bitwy
pod Kostiuchnówką, Tadeusz Królikowski, tak napisał: „Komendant nie
tylko lubił Wieniawę, jak lubili go
wszyscy, ale kochał go jak syna. Kochał go nie tyko za jego brawurę i
fantazję, nie tylko odwzajemniając jego przywiązanie, nie tylko za gawędziarstwo i dowcip, ale bardziej jeszcze za jego indywidualność, niepospolite zdolności w różnych kierunkach oraz szczerość i otwartość jego
wypowiedzi. Wiedział, że Wieniawa
niczego przed nim nie ukryje, że wykona do ostatka każde powierzone
mu zadanie”.
W drugą rocznicę wymarszu pierwszej Kadrowej z Oleandrów, 6 sierp-
www.CzteryKopyta.pl
nia 1916 r., Wieniawa jako jeden z
pierwszych legionistów otrzymuje z
rąk Piłsudskiego krzyż Za Wierną
Służbę. Niedługo potem pojawia się
wiadomość, iż rozkazem władz austriackich Legiony mają zostać zamienione w Polski Korpus Posiłkowy, a
oficerowie austriaccy założyć legionowe mundury. Reakcja Piłsudskiego
jest natychmiastowa – postanawia
podać się do dymisji. Wśród legionistów następuje spadek nastrojów i
zapanowuje przygnębienie na które
pewnym lekarstwem okazuje się Wieniawa, rozładowując nieco nastroje
swoimi przyśpiewkami, tym razem
wymierzonymi w Austriaków i ich Armeeoberkommando. W miejsce Piłsudskiego, celem objęcia dowództwa,
a w praktyce dla rozbicia legionowej
wspólnoty, zostaje wysłany na front
płk Władysław Sikorski. Wieniawa na
„cześć” nowego wodza ułożył stosowną piosenkę, za którą został przez Sikorskiego szczerze i do reszty znienawidzony. Nie zapomni mu tego i
ćwierć wieku później, gdy jako Wódz
Naczelny odmówi Wieniawie powrotu
do wojska, co zaprowadzi tegoż na
dach kamienicy przy Riverside Drive.
Dymisja Piłsudskiego zostaje przyjęta, a wraz z nią przestaje istnieć
Pierwsza Brygada. Wieniawa pozostaje cały czas przy swoim Komendancie, który choć nie stoi już formalnie
na czele Legionów, nie rezygnuje z
dalszej walki z zaborcą i ku niej czyni
www.CzteryKopyta.pl
dalsze przygotowania. Wieniawa zaś
jeździ po kraju jako emisariusz swojego wodza, bywając to w Krakowie, to
w Warszawie, gdzie nie omieszka odwiedzić oczekującej go zawsze Heleny Sulimy. Tam też dwaj cukiernicy,
Karol Albrecht i Jan Skąpski, otwierają nową kawiarnię – Ziemiańską, do
której Wieniawa będzie z lubością
wpadał przez następne 25 lat.
Rok 1917 przynosi zmiany w funkcjonowaniu polskiego wojska. Pomimo
sprzeciwów Piłsudskiego zostaje ono
podporządkowane niemieckiemu okupantowi, tworząc Polnische Wehrmacht, która ma złożyć przysięgę na
wierność cesarzom niemieckiemu i
austriackiemu. Dochodzi do słynnego
kryzysu przysięgowego, po którym legioniści zostają internowani w obozach w Szczypiornie i Benjaminowie.
Wyjątkowo nerwowo na wieść o haniebnej przysiędze reagują ułani
Pierwszego Pułku Beliny, szykując się
do otwartej walki z Niemcami, zbierając po wsiach broń i amunicję. 9 lipca
1917 r. pułk stanął na Błoniach pod
Ostrołęką, już bez swojego dowódcy,
który został zwolniony nie tylko z dowództwa, ale i w ogóle z wojska. Jego miejsce zajął rotmistrz Głuchowski, który złożywszy raport austriackiemu generałowi Zygmuntowi Zielińskiemu, wydał rozkaz do zaprzysiężenia. Dowódcy szwadronów głośno zawołali: „Kto do przysięgi, pięć kroków
wystąp!”. Szeregi ani drgnęły, w
Str. 61
PO LS KA KAWA L E R IA
związku z czym dowódcy kolejno
meldowali, że w ich szwadronach nikt
do przysięgi nie przystąpił. Próbowano jeszcze wymusić złożenie przysięgi
na samych oficerach pułku, jednakże
bezskutecznie. W szeregach beliniackich wrzało, bunt wisiał na włosku.
Niemalże na ostatnią chwilę jego zarzewie zgasił Wieniawa, przywożąc z
Krakowa przesłanie Komendanta, że
walka jeszcze nieskończona, a będąc
jego żołnierzami, winni poddać się jego rozkazom. Te zaś przewidywały
zachowanie wojska dla ostatecznej,
rozstrzygającej walki o niepodległość.
Na samych legionistów spada kolejny
cios – rankiem 22 lipca 1917 r. Józef
Piłsudski i Kazimierz Sosnkowski zostają aresztowani i wywiezieni celem
osadzenia w twierdzy w Magdeburgu.
Sami legioniści zostają zamknięci we
wspomnianych obozach internowania
(pochodzący z
Królestwa)
bądź też mają
zostać wcieleni do armii
austriackiej
(pochodzący z
Galicji).
Los
ten ma spotkać również
Wieniawę,
który
udaje
się do Krakowa i otrzymuje, jako lekarz, przydział
Str. 62
PO LS KA KAWA L E R IA
do szpitala wojskowego. Nie usiedział
tam jednakże zbyt długo i przy pierwszej nadarzającej się okazji zwiał,
meldując się u pułkownika Śmigłego,
który stanął na czele Polskiej Organizacji Wojskowej. Rozpoczyna się
trudny okres w życiu Wieniawy. Brawurowe potyczki na pierwszej linii
frontu zastępuje praca w konspiracji,
nieustanne ukrywanie się i ucieczki
przez żandarmerią. Było to o tyle
trudne, że w będąc znanym w Krakowie, nie sposób było wyjść na ulicę,
by nie spotkać kogoś znajomego.
Tymczasem sytuacja na świecie ulega
diametralnej zmianie. Wybuch rewolucji bolszewickiej w Rosji zaprowadza w tejże wielki nieład. Z zamieszania tego korzysta dowódca Drugiej
Brygady Legionów, gen. Józef Haller,
który przebija się na Ukrainę, zamierzając podjąć zbrojną walkę przeciw-
Śniadanie u Piłsudskiego
www.CzteryKopyta.pl
ko znajdującym się tam okupacyjnym
wojskom niemieckim. Pułkownik Śmigły dla nawiązania kontaktu z Hallerem wysyła do niego Wieniawę. Ten,
choć słabo mówi po rosyjsku, przyjmuje misję z radością, jako że nieustanne ukrywanie się przez austriacką żandarmerią zaczyna mu mocno
doskwierać. W wyjątkowo bezczelny
sposób opuszcza Kraków, dosiadając
się do przedziału pierwszej klasy, zajmowanego przez podpułkownika
sztabu generalnego austriackiej armii,
i wdaje się z oficerem w uprzejmą
konwersację. Efekt jest taki, iż sprawdzający mu paszport żandarmi, miast
– jak dotąd – go aresztować, salutują
mu. Nie trzeba dodawać, iż paszport
ani pozostałe dokumenty nie są
prawdziwe. Niedługo zabawia Wieniawa w Kijowie, jako że i tu grunt pod
nogami zaczyna się mu palić. Uzgadnia z gen. Hallerem, iż wspólnie wyjadą do Paryża, jednakże Haller zmuszony jest opuść Kijów w tajemnicy
wcześniej. Wieniawa rusza tedy jego
śladem, docierając do Moskwy. Tam
zaś otrzymuje zadanie nawiązania
kontaktu z szefem francuskiej służby
wywiadowczej. Udaje się zatem pod
wskazany adres i gdy otwierają się
drzwi, oczom nie wierzy. Staje w nich
bowiem znana mu sprzed lat paryska
znajoma Bronisława Berenson. Ta sama, która miała o nim tak niskie
mniemanie w czasach paryskich studiów i która notorycznie niweczyła jego zamiary, ostrzegając przed nim
www.CzteryKopyta.pl
młode panienki i mężatki. Okazuje
się, że Bronisława pracuje obecnie
dla francuskiego wywiadu, a słuchy o
bohaterskiej służbie Wieniawy u boku
Piłsudskiego dotarły do niej, gasząc
dawną niechęć i uprzedzenie. Moskwa nie jest jednakże bezpieczną
przystanią, jako że rosyjska policja
polityczna masowo aresztuje Polaków, których wygląd sugeruje, że
mogą być żołnierzami. Wieniawa,
wsparty przez nowo poznanych francuskich przyjaciół, próbuje wyjechać
do Murmańska. Niestety, wagon, do
którego wsiada, pełen jest podobnych jemu uciekinierów, którzy nadmiernie głośno poczynają wyrażać
swoje zadowolenie z opuszczenia moskiewskiego piekła. Pamiętać bowiem
należy, iż szalała tam w owym czasie
rewolucyjna zawierucha. Wagon zostaje otoczony przez dworcowych
funkcjonariuszy policji, a jego pasażerowie zaprowadzeni na posterunek,
gdzie sześciu z nich, w tym Wieniawa, jako wyglądający na oficerów,
zostaje wyznaczonych do rozstrzelania. Wieniawa ratuje siebie i pozostała piątkę od niechybnej śmierci, podając się za obywatela francuskiego,
ochotnika tejże armii, i grożąc, iż rozstrzelanie go zostanie potraktowane
jako międzynarodowe przestępstwo.
W efekcie cała szóstka zostaje odprowadzona do więzienia na Łubiance.
Zamknięci w celi pełnej mężczyzn i
kobiet, różnego wieku i różnej narodowości, widzą, jak co jakiś czas wy-
Str. 63
PO LS KA KAWA L E R IA
woływana z nazwiska osoba znika za
drzwiami, po czym rozlega się odgłos
strzałów karabinowych, jednoznacznie świadczących o losie niedawnego
współtowarzysza niedoli. Perspektywy nie są zatem optymistycznie. Mimo to Wieniawa znajduje w sobie
dość siły, by pocieszać zapłakaną
skazaną na śmierć dziewczynę. Kiedy
recytacja wierszy Baudelaire’a nie pomaga, przechodzi do przytuleń i pocałunków, naprzód braterskich, potem bardziej frywolnych, które rozwijają się w akt miłosny. Dopiero to
przynosi pożądany efekt i biedne
dziewczę zasypia. Jak się okaże następnego ranka, była to jej ostatnia
przygoda miłosna w życiu. Sam Wieniawa zmuszony jest znosić typowe
„atrakcje” więziennego życia, jak
wszy, zatłoczone cele, rzadkie wizyty
w łazience, z perspektywą podzielenia losu swojej kochanki, jako że bolszewicy nie chcą dać wiary jego tłumaczeniom, iż jest ochotnikiem do
armii francuskiej. W tych trudnych
chwilach wspiera go Bronisława,
przesyłając paczki i odwiedzając, podejmuje jednocześnie usilne starania
o wydobycie Wieniawy z więzienia.
Dochodzi do tego, że do jego celi zawitał sam Feliks Dzierżyński. Rodak
wprawdzie, lecz dla historii Polski zapisał kilka niezbyt chlubnych kart.
Zwykł mawiać, że dla jego ofiar nie
są konieczne cztery ściany więzienia,
a wystarczy jedna do straceń. Wizyta
ta nie poprawiła płożenia Wieniawy,
Str. 64
PO LS KA KAWA L E R IA
Bronisława nie ustawała więc w staraniach. Sam Wieniawa przygotowywał się na jej wizyty jak na święto –
golił się, prał koszulę, a w rozmowach tryskał humorem. Gdy zapytała
kiedyś, czy ma jakieś specjalne życzenia, odparł: „Mam tylko jedno marzenie – chciałbym pójść z panią na
spacer”. Sytuacja nie ulega jednakże
poprawie, a wręcz pogorszeniu, gdy
Bronisława przynosi wiadomość, iż
śledztwo w sprawie Wieniawy utknęło
w martwym punkcie, a ona sama, podejrzewana o kontakty z polskim podziemiem niepodległościowym, musi
uciekać z Moskwy. Jakież było tedy
zdziwienie Bolesława, gdy któregoś
wrześniowego wieczora 1918 r. został
wezwany do kancelarii, gdzie kazano
mu podpisać jakiś dokument i
oświadczono, że jest wolny. Wyszedł
na ulicę, nie wiedząc, gdzie jest i dokąd ma pójść. Miał gorączkę. Po
chwili jednakże usłyszał swoje nazwisko ze stojącej opodal dorożki. Siedziała w niej Bronisława. Został zaraz
przetransportowany do mieszkania,
gdzie pod czujna opieką Bronisławy,
jej matki i dwóch sióstr szybko doszedł do zdrowia. Jak sam napisał
później, czuł się tam jak w raju. Uzyskał także pisemne pozwolenie na
pobyt w Moskwie, tym razem na swoje własne nazwisko. Nie byłby sobą
zatem, gdyby nie wykorzystał tegoż
faktu na odwiedzenie wszelkich muzeów, teatrów i kabaretów. W tym
samym czasie bolszewicy próbują
www.CzteryKopyta.pl
Adiutant Komendanta
przeciągnąć go na swoją stronę, jak
nietrudno się domyślić – bezskutecznie. Rozpoczął również starania w celu nawiązania kontaktów z francuskimi konspiratorami, by uzyskać pomoc
w ucieczce do Paryża. Pierwsza próba
przedostania się do stolicy Francji
kończy się niepowodzeniem. Nie udaje się bowiem przekroczenie granicy z
Finlandią drogą lądową ani przeprawa
przez Zatokę Fińską, której o mały
włos nie przypłacił życiem, jako że
wpadł w ręce marynarzy Czerwonej
Floty. Wraca tedy do Moskwy, gdzie
nie zastaje już Bronisławy, która wy-
www.CzteryKopyta.pl
jechała wraz z mężem do Paryża. Pozostała mu zatem podróż na własną
rękę. Rusza tedy przez Orszę w kierunku Brześcia, udając po drodze to
aktora filmowego, to austriackiego
oficera uciekającego z niewoli rosyjskiej. W Brześciu dowiaduje się, że
Piłsudski i Sosnkowski zostali zwolnieni z twierdzy magdeburskiej i są już
w Warszawie. Pełen euforii wsiada tedy w pociąg do stolicy, wysiadając z
niego, nim zdążył dojechać do dworca. Wskakuje do najbliższej dorożki i
pędzi do Hotelu Bruhla, skąd umyty,
ogolony i najedzony rusza na Mokotowską 50, do mieszkania swojego
ukochanego Komendanta. Piłsudskiego nie zastaje, na miejscu jest jednakże całe grono legionowych towarzyszy, z Walerym Sławikiem na czele. Witają go jak przybysza z tamtego
świata, jako że gazety w Polsce podały, iż został rozstrzelany w Moskwie,
pomimo interwencji działaczy dawnego PPS, z Ignacym Daszyńskim na
czele. Postanowiono sprawić Komendantowi niespodziankę i schować
Wieniawę w sąsiednim pokoju, z którego wyskoczył i zameldował swoje
przybycie, gdy Piłsudski siadł do obiadu. Ten zerwał się wtedy od stołu i
chwycił w ramiona swojego adiutanta, którego kochał jak rodzonego syna. Był 17 listopada 1918 r. Polska,
po 120 latach niewoli, była od niespełna tygodnia wolna.
Piotr Dobrowolski
Str. 65
WY D A R Z E N I A
W dniach 14-16 listopada 2008 odbyła się IV międzynarodowa konferencja European Association for Horse Assisted Education (EAHAE*):
Poszerzając horyzonty – Konie w
szkoleniach ludzi.
Konferencja została zorganizowana w
Warca – Farma Sielanka, po raz
pierwszy na terenie Europy Środkowo
-Wschodniej, a Polska miała zaszczyt
gościć ponad 70 osób z 17 krajów
(m.in. z Niemiec, Włoch, Hiszpanii,
Węgier, Czech, Anglii, Irlandii, Arabii
Saudyjskiej, USA i Brazylii), reprezentujących 5 kontynentów. Uczestnicy
konferencji spotkali się w celu przedstawienia światowych trendów w
szkoleniach ludzi, nawiązania współpracy oraz wymiany doświadczeń.
Organizatorem tego wydarzenia były
Agata Wiatrowska i Katarzyna
Lubbe-Kwaśniak z firmy Spirit of
WY Ś C I G I
Leadership, pioniera we wprowadzaniu na rynek polski szkoleń dla kadr
zarządzających, wykorzystujących
pracę człowieka z końmi.
W czasie konferencji odbyło się wiele
prelekcji uczestników – od prezentacji
dotyczących sprzedaży i marketingu
szkoleń z końmi po prezentacje dotyczące ciekawego wykorzystania pracy
z końmi. Wszyscy uczestnicy mieli
możliwość wzięcia udziału ćwiczeniach z końmi.
Więcej informacji o konferencji, zdjęcia oraz wrażenia uczestników można
znaleźć na stronie: www.eahae.org.
EAHAE zrzesza organizacje i firmy
zajmujące się rozwojem ludzi zarówno w ich profesjonalnym, jak i osobistym życiu, wykorzystujące konie jako katalizator zmian.
Marek Grzybowski
Jak zawsze o tej porze roku najbardziej gorącym tematem wyścigowym
są zmiany kadrowe w stajniach.
Oczywiście głównie chodzi o czworonożnych przedstawicieli, choć te personalne też pewnie wzbudzają nie
mniej emocji. Pojawienie się na torze
młodzieży wiąże się ściśle ze spotęgowaniem ciekawości i przeróżnych
komentarzy. W związku z tym chcemy
w skrócie przedstawić naszym czytelnikom pierwsze młode, które zamieszkały w naszej stajni, przekazać
informację o „odejściach” oraz dać
wstępny zarys listy koni starszych,
które pozostaną z nami na przyszły
rok.
Już w pierwszych dniach listopada
dołączyły do naszej kadry trzy ogierki
zakupione w Anglii
NN (Central Park – Crimson Star / po Soviet Star) przez nowego właściFoto: Nova
ciela, P. Myszkowskiego. Konie nie mają jeszcze imion. Właściciel nie wymyślił też
jeszcze nazwy stajni
ani barw, więc z konieczności
użyjemy
„znaczników”
NN.
Pierwszy NN: (Central
Park – Crimson Star /
po Soviet Star), drugi
Str. 67
WY Ś C I G I
Socorino (Roulette – Socora
Foto: Nova
WY Ś C I G I
(Etogram – Per Panna / po Batyskaf),
następnie przyjechały klaczki Ardea
(Borysław – Altina / po Batyskaf)
oraz Esperita (Włodarz – Espera /
po Eukaliptus) i na końcu Ewander
(Estragon – Emi / po Fawor).
Doszły też trzy klacze dwuletnie, które nie były zgłoszone do sezonu 2008. W sierpniu rozpoczęła treningi kozienickiej hodowli Diprocenta
(Zarewitsch – Doromika / po Omen),
reprezentująca barwy Stajni Hetmańska. W październiku natomiast rozpoczęły pracę Malivia (Stato King –
Malezja / po Who Knows) i Darla
(Stato King – Darana / po Jape), pry-
NN: (Needwood Blade – Coffee To
Go / po Environment Friend), trzeci
NN: (Needwood Blade – Bonsai / po
Woodman). Kilka dni później w stajni
pojawił się Socorino (Roulette – Socora / po Five Star Camp), hod. SK
Widzów i K. Tyszko, również
zakupiony przez ww. właściciela.
Diprocenta (Zarewitsch – Doromika)
Wszystkie cztery młode bez
Foto: Nova
najmniejszych problemów przyjęły
siodła, szybko wciągnęły się w
pracę i od jakiegoś czasu regularnie pracują na torze roboczym. W
połowie grudnia dojechała Nick
Of The Moon (Belenus – Nick Of
Glory / po Alhijaz), hodowli i własności pana M. Konarskiego.
Klaczka jest drobniejsza od swych
stajennych rówieśników, ale bardzo watnej hodowli A. Derengowskiej, repoprawnie zbudowana, zgrabna i pro- prezentujące barwy Stajni Delta.
porcjonalna.
Rotacja koni w naszej stajni trwała
Powiększyła się też stawka koni arab- okrągły rok. Z różnych przyczyn
skich, z czego bardzo się cieszymy. W (najczęściej były to niestety kontuzje)
stajni pojawiły się cztery młode – stajenna reprezentacja Novej wykruwszystkie są hodowli Stadniny Koni szała się i kurczyła w przytłaczającym
Damis. Jako pierwszy dołączył do tempie.
naszej kadry jasnosiwy Pikus
Str. 68
www.CzteryKopyta.pl
Jeszcze w lutym wycofane z treningu
zostały Dare King (St. Delta) i Cuango (St. Neptun), a wczesną wiosną Onesti (St. Damis) i Jak Szalony Wiatr (St. Diament). Przed sezonem sprzedane poza granice kraju
zostały Principessa i Bella Insula
(ze St. Zagościniec) oraz, nieco później, dwie arabskie klaczki – Enola i
Eylali (ze St. Hawana Arabians).
W trakcie sezonu na skutek różnych
urazów kolejno żegnaliśmy Chaco i
Semeru (ze St. Błażej), Vaala i Valonię (ze St. Delta), Pilimexę i pod
koniec sezonu Chief’s Line (obydwie
ze St. Diament). Po aukcji za granicę
pojechały Bars (St. Nova) i Negress
(St. Golejewko III), natomiast chwilę
później do swej rodzimej stadniny
odeszła Asturia (St. Golejewko III).
Kariery stadne rozpoczną sprowadzone jesienią do Polski Duena /GER/
(Boreal – Denial / po Sadlers Wells) i
Ruby Light /GB/ (Fantastic Light –
Rumpipumpy / po Shirley Heights),
które biegały w Nagr. Mosznej, a także Estancia /GER/ (Boreal – Estremadura / po Konigsstuhl), zwyciężczyni Nagr. Baracza (wszystkie klacze
reprezentowały barwy St. Hetmańska).
W treningu pozostają Despinado
(St. Nova), Perecioso, Zachary,
Księżna Vegas (ze St. Diament),
Bella Terra (St. Bella Terra) oraz
„niebiegane” Bellator (St. Zagości-
Princeton (Be My Chief – Pandi)
Foto: Nova
niec) i Night Chief (St. Diament).
Pozostaje też dwójka reprezentantów
arabskich Malahar (St. Nova) i Gamessa (St. Hawana Arabians).
Wciąż ważą się natomiast losy Muslima (St. Zagościniec), Promise (St.
Obsesion) i Cameo Brooch (St. Rębosz) – nie wiemy jeszcze, czy pozostaną, czy odejdą.
Jeśli chodzi o konie dwuletnie
„biegane”, to rozstaliśmy się tylko z
Neuronem (St. Black Horse), a Nugella (St.Lipowiec) i Jalees (St.RC
Consulting) nadal będą wspierać nasze szeregi. Pozostałych sześcioro:
Davero (St. Damis), Princeton (St.
Patagonica), Lindy’s Corner i Neolit (ze St. Strzegom), Just Be, Zapata (ze St. Diament), którym to z
różnych powodów nie udało się planowo zadebiutować, dostanie szansę
pokazania swych możliwości w przyszłym sezonie.
Katarzyna Gaworek
www.nova-racing.pl
Str. 69
S ŁAW N I I ZAS ŁUŻ E N I
S ŁAW N I I ZAS ŁUŻ E N I
NICK MILLS
Nick Mills, angielski lekarz weterynarii, konsultant wielu towarzystw
ubezpieczeniowych, wielki przyjaciel
Polski, zmarł nagle 8 listopada br.
Po raz pierwszy pojawił się u nas w
początku lat osiemdziesiątych w
związku z aukcją Polish Prestige w
Janowie Podlaskim. Niełatwe to były
czasy. Sukces aukcji w Janowie prowokował ataki międzynarodowej konkurencji, która nie przebierała w
środkach, aby dyskredytować polską
hodowlę i jakość polskich koni. Rozprzestrzeniano plotki o rzekomych
chorobach i zagrożeniach, jakie miały
wynikać z importu koni z Polski. W tej
sytuacji zaprosiłem do współpracy
znaną i szanowaną na świecie firmę
ubezpieczeniową Markel, proponując
im ubezpieczanie koni „od uderzenia
Str. 70
młotka”. Nick przyjechał jako ich ekspert i od pierwszej wizyty stał się naszym najlepszym ambasadorem. Był
pod wielkim wrażeniem jakości polskich koni, ich zdrowia i kondycji. Podziwiał polski system hodowlany, w
którym próby dzielności na wyścigach
stanowiły gwarancję zdrowia. Nick
badał wszystkie konie przed aukcją i
żadnego konia zgłoszonego przez
polskich hodowców nigdy nie zdyskwalifikował. Jego ekspertyzy były
nie tylko potrzebne do ubezpieczenia,
były również rękojmią i podstawą decyzji o zakupie dla wielu klientów.
Kluczowe znaczenie dla powodzenia
janowskiej aukcji miała wizyta Nicka
w Polsce w czerwcu 1986 r. po katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Pobyt Nicka w stadninach, jego
www.CzteryKopyta.pl
dokładne badania pozwoliły na zdecydowane przeciwdziałanie plotce o
„spustoszeniach”, jakie wybuch miał
spowodować w polskiej hodowli. W
wyniku tych badań mogliśmy sobie
pozwolić na udzielenie klientom niespotykanej na innych aukcjach gwarancji urodzenia żywego i prawidłowego źrebięcia od sprzedawanych
klaczy i płodności zgłoszonych do aukcji ogierów. Gwarancje okazały się
skuteczne, nie było ani jednego przypadku reklamacji, a ogier Haracz
osiągnął cenę 350 tys. dol.
Wielu klientów Nick osobiście zdobył
dla Polski, zwłaszcza na konie pełnej
krwi angielskiej z przeznaczeniem do
popularnych w Anglii wyścigów przeszkodowych. Bardzo interesował się
sytuacją polskich wyścigów i próbował przyczynić się do ratowania warszawskiego Służewca. W lipcu 2005
roku przywiózł do Warszawy grupę
potencjalnych inwestorów i ekspertów, na czele z Markiem Kershawem,
dyrektorem Newbury, jednego z najlepszych torów wyścigowych Wielkiej
Brytanii. Eksperci angielscy stwierdzili, że poziom zniszczenia systemu wyścigowego w Polsce jest tak znaczny,
że jego odbudowa może się odbyć
tylko przy zaangażowaniu kapitału
państwa. Udział Totalizatora Sportowego w odbudowie Służewca jest pokłosiem tej wizyty. Mam nadzieję, że
wiele pomysłów zapoczątkowanych
wówczas doczeka się realizacji, m.in.
budowa hotelu w miejscu Trybuny 3,
odbudowa toru stiplowego i budowa
crossu WKKW, budowa bieżni wielosezonowej na części bieżni zielonej i
przeniesienie treningu z toru roboczego na bieżnię wielosezonową, co pozwoliłoby uwolnić teren toru roboczego pod olimpijskie inwestycje dla
wszystkich sportów konnych.
Nick był wielkim przyjacielem firmy
Polish Prestige. Gdy dowiedział się o
naszych poszukiwaniach firmy ubezpieczeniowej, która zgodziłaby się
działać w Polsce, przedstawił nas firmie Catlin Insurance Company z londyńskiego rynku ubezpieczeniowego
Lloyda. Od ponad roku te ubezpieczenia są dostępne w Polsce. Nick Mills
był nieodżałowanym konsultantem
naszym i firmy Catlin, a jego wykład
o ubezpieczeniach koni dla polskich
lekarzy hippiatrów w październiku 202007 r. rozpoczął obecność Catlin na
polskim rynku.
Nick był znany ze swego poczucia humoru. O pani, która opiekuje się polskimi ubezpieczeniami w Catlin powiedział kiedyś… „ Georgina być może nie jest najłatwiejsza we współpracy, ale z pewnością jest ze wszystkich ubezpieczycieli (Underwriters)
najładniejsza”…
Marek Grzybowski
Str. 71
RECENZJE
Znany jest jako galop na złą nogę.
Jest to ćwiczenie na posłuszeństwo i
elastyczność konia. W tym chodzie
prosisz konia, aby zagalopował na
nogę, którą uważa się za nieprawidłową. Czyli chodzi o to, aby poruszając
się w lewą stronę, koń zagalopował z
prawej nogi. Terminy „wewnętrzny” i
„zewnętrzny” w odniesieniu do
kontragalopu dotyczą tego, na którą
stronę jest wygięty koń, a nie kierunku, w którym podąża. Tak więc jeżeli
jedziemy kontrgalopem w lewo na
prawą nogę, prawa strona konia jest
strona wewnętrzną, nawet jeżeli po
tej stronie jest zewnętrzna ściana
ujeżdżalni.
Nauka
Najlepiej zacząć na liniach prostych i
wprowadzać go stopniowo. Jeżeli będziemy realizować nasz plan systematycznie, możemy zminimalizować
problemy, takie jak usztywnienie,
przejścia do kłusa, lotną zmianę nogi
lub krzyżowanie w galopie. Koń krzyżuje wtedy, gdy przednie nogi galopują na jedna stronę, a tylne na drugą. Kiedy koń krzyżuje w galopie, to
Str. 72
dziwnie to wygląda i tym samym
dziwnie się to odczuwa, siedząc na
nim. Są pewne ćwiczenia, które pomogą zarówno koniowi, jak i jego
jeźdźcowi. Lecz trzeba pamiętać, że
ćwiczenia wprowadza się stopniowo i
nie próbuje się trudniejszych, zanim
koń nie opanuje tych prostszych.
1. Zacznij przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, galopuj na lewą, prawidłową nogę, kiedy miniesz drugi
krótki róg na ścianie, delikatnie skieruj konia na łuk, który będzie oddzielał go od ściany. W takim ustawieniu
przejedź jeszcze 3-4 kroki galopu i
skieruj konia z powrotem na ścieżkę
ku kolejnemu rogowi. Podczas tego
ćwiczenia kontrgalopem będzie się jechać tylko krótki odcinek, kiedy zmienisz kierunek na długą ścianę.
2. Podobnie jak wcześniej – zacznij
galop. Przejedź przekątną ujeżdżalni,
lecz nie zmieniaj nogi, od której koń
zaczął galop, kontynuuj galop na
krótkiej ścianie i po dojechaniu do rogu kieruj się ponownie na przekątną.
To ćwiczenie jest trudniejsze, ponieważ prosisz konia, aby pozostał w
kontrgalopie przez długość całej krótkiej ściany. Raczej ścinaj zakręty, po-
www.CzteryKopyta.pl
nieważ przy głębszych zwiększysz
trudność ćwiczenia, co może spowodować utratę równowagi u konia.
3. Przejedź cały obwód ujeżdżalni
kontrgalopem, ścinając zakręty.
4. Wjedź kontrgalopem w duże koło
(o średnicy co najmniej 20 metrów).
5. Przejedź serpentynę, utrzymując tę
samą nogę w galopie.
6. Zwiększ liczbę zakrętów w serpentynie.
Jeżeli koń zrozumie, o co chodzi,
sprawdź posłuszeństwo, prosząc go o
zagalopowanie na zewnętrzną nogę
podczas jazdy na długiej ścianie ujeżdżalni. Niektóre konie i jeźdźcy uznają, że trudno im zagalopować, ponieważ mają uczucie klaustrofobii. Jeżeli
Ty i Twój wierzchowiec również macie
takie uczucie, spróbujcie zrobić to w
pewnym oddaleniu od ściany. Jadąc
w lewo, zagalopuj na prawą nogę, z
myślą, że jest to prawidłowa noga i
że zaraz skręcisz w kierunku ściany
na prawo, przegalopujesz przez ścianę i wyjedziesz z ujeżdżalni.
Rady przy
Zwróć uwagę na wodze. Jeśli „wisisz”
na prawej, to blokujesz zewnętrzną
zadnią nogę konia, co spowoduje
przejście do kłusa. Pomyśl o delikatnym poluzowaniu kontaktu wewnętrznej dłoni, a jeśli zajdzie konieczność, użyj wewnętrznej łydki,
aby utrzymać galop. Utrzymuj elastyczne ramiona i ruchome stawy łok-
ciowe, aby przy trzecim uderzeniu
nóg być w stanie przesuwać dłonie w
kierunku pyska konia. Jeżeli mowa o
tułowiu, to najlepiej będzie, jeżeli lekko go odchylisz do tyłu, ponieważ odchylenie do przodu bardziej obciąża
przednie nogi konia. Musisz być zrelaksowany i myśleć, że jedziesz zwykłym galopem, ponieważ kiedy się
usztywnisz, Twój partner zrobi to samo.
Najczęstsze problemy
Pierwszym i zasadniczym jest wyginanie szyi konia w kierunku nogi wiodącej, co powoduje, że łopatki konia
wypadają poza linię, po której zwierzę się porusza. Pamiętaj, że równowaga i ustawienie konia w kontrgalopie powinny być takie same, jak w
zwykłym galopie. Pozwalanie koniowi
na przyspieszanie powoduje pozostawanie tylnych kończyn za bardzo z tyłu, a przez to wierzchowiec przeniesie
ciężar ciała na przednie nogi lub zacznie kłusować. Rytm kontrgalopu
powinien być taki sam, jak zwykłego
galopu. Czasem rytm galopu robi się
„wymęczony” i koń przechodzi w
czterotakt. Przyczyną tego jest ograniczanie konia wodzami lub rozciągniecie jego sylwetki. Jeżeli tak się
stanie, jedź mocniej do przodu, wydłuż wykrok i spróbuj utrzymać taki
rytm.
Tekst: Justyna Talaśka
Str. 73

Podobne dokumenty

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line)

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on-line) Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.

Bardziej szczegółowo