Marina Wysocka O książce, której nie ma w księgozbiorze. Jakiś
Transkrypt
Marina Wysocka O książce, której nie ma w księgozbiorze. Jakiś
Marina Wysocka O książce, której nie ma w księgozbiorze. Jakiś czas temu w Czytelni CSW przeglądałam zawartość półki z pozycjami dotyczącymi zarządzania w kulturze. (Gdyby nie to, że zajmuję się pisaniem, zajęłabym się właśnie zarządzaniem). Kiedy pracowałam w ramach staży / stażowałam w miejscach animujących kulturę, reżyserzy i kuratorzy musieli być sami sobie dyrektorami i managerami. W najlepszym przypadku rodziło to frustrację a zazwyczaj kończyło się źle. Poza uczestnikami tych… nieporozumień, wyczuli to pewien… ekonomista, naukowiec mocno stąpający po ziemi, ale też zarządzający w jednej z państwowych instytucji i kilku pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na pewno nie oni jedyni podjęli temat zarządzania w kulturze, ale na podstawie pracy tych osób piszę mój tekst. Jakiś czas temu z jednej z półek w Czytelni CSW ściągnęłam książkę Zarządzanie w kulturze (pod red. Ł. Gawła i E. Orzechowskiego, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego). Szczególnie polecam jeden z tekstów w niej zamieszczonych: „Zarządzanie dla wartości, czyli o odpowiedzialności menedżerów” (Katarzyna Barańska). Autorka jasno definiuje nie tylko takie pojęcia jak zarządzanie w kulturze, ale co najważniejsze nakreśla różnice między managerami typowymi a managerami tego szczególnego „produktu”, jakim jest kultura. Autorka przytacza, że pod koniec 2005 roku tylko cztery z 28 badanych instytucji kultury miały zdefiniowaną misję. Skądinąd każdy z nas wie, że między zdefiniowaniem a realizacją misji, celów i strategii jest spora odległość. Ile więc z tych czterech instytucji faktycznie realizowało swoją misję? Barańska opisuje realia, w których dyrektorami w instytucjach kultury zostają artyści albo pracownicy merytoryczni, owszem znający „podmiot” zarządzania, ale niekoniecznie wiedzący cokolwiek o kadrach, rachunkowości, zamówieniach itd. Natomiast gdy już uświadomią sobie, że nie są właściwymi osobami na właściwym miejscu, swój wysiłek skupiają na zachowaniu miejsca pracy a nie na realizowaniu misji, którą zarządzają. Bardzo prawdziwe i smutne. Manager kultury, jako mediator między artystami, wartościami a biznesem, tudzież osoba wprowadzająca wartości w obieg, może przyczynić się do zmiany jakości życia społecznego. Jak to zrobić? Tu z pomocą przychodzą nie tylko pozostali autorzy Zarządzania w kulturze, ale również autor książki, o tym co się dzieje Między twórczością a biznesem. Właściwie jest to podręcznik akademicki przeznaczony dla studentów ekonomii i dziennikarstwa, ale szkoda, żeby jego treści nie poznały osoby na co dzień kierujące wszelkimi instytucjami związanymi z kulturą. Tadeusz Kowalski wyjaśnia i pisze o tym, jak obchodzić się z wrażliwością, talentami i umownością wszelkich form twórczych w obliczu twardych wymogów rynku; co się dzieje „na styku twórczości i biznesu, wolności i ekonomii, swobody twórczej i potrzeby zysku”.