Lechosław Lameński - Instytut Historii Sztuki UKSW

Transkrypt

Lechosław Lameński - Instytut Historii Sztuki UKSW
Norbert Strassberg ¶
Lechosław Lameński
1.
Norbert
Strassberg,
Akt męski,
1930 r.,
rys. tuszem,
Muzeum
Górnośląskie
w Bytomiu
(fot.
T. Szemalikowski)
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
¶ N
orbert Strassberg (1911-1941)
– zapomniany malarz żydowski
O
życiu tego młodego, zmarłego zaledwie w 31. roku życia artysty,
nie wiemy prawie nic. Równie skromna, niestety, jest także nasza wiedza
na temat jego ciekawej i bogatej twórczości plastycznej, z której – w chwili
obecnej – znanych jest zaledwie kilkanaście kompozycji. Ich analiza zmusza jednak do chwili refleksji i zastanowienia się nad osobą tego niesłusznie
zapomnianego twórcy.
Norbert Strassberg (1911, Lwów – 1941, Taszkient?), pochodził z biednej
rodziny żydowskiej, jego ojciec był krawcem. W 1929 r. został członkiem
„Szczepu Rogate Serce”, krakowskiej grupy zrzeszającej młodych wielbicieli
talentu i niecodziennych poglądów Stanisława Szukalskiego, znanego bardziej jako Stach z Warty Szukalski, autora największych skandali w życiu
artystycznym Polski w latach 30. XX w.1 W przeciwieństwie do najbliższych
mu kolegów z grupy – Mariana Konarskiego i Franciszka Frączka, którzy żyli
bardzo długo (pierwszy blisko 80 lat, drugi gdy umierał miał ukończone
98 lat), Norbert Strassberg zginął zaledwie w wieku 30 lat w pierwszych
dniach inwazji Niemiec hitlerowskich na ZSRR. Tak więc, gdy im udało się
zrealizować najważniejsze plany artystyczne, spełnił się ich sen o sztuce,
on tej szansy nie miał, odszedł bowiem w kwiecie wieku, u progu wielkiej
kariery.
Norbert Strassberg już od najmłodszych lat odczuwał skutki swego pochodzenia i społecznej przynależności. Surowe zasady obowiązujące w jego
1
Wszystkich zainteresowanych dziejami „Szczepu Rogate Serce”, a przede wszystkim
osobą duchowego przywódcy grupy – charyzmatycznego Stanisława Szukalskiego, odsyłam do lektury mojej książki Stach z Warty Szukalski i Szczep Rogate Serce, Lublin 2007.
548
domu rodzinnym, oraz trudna sytuacja materialna, uniemożliwiały mu
prowadzenie życia stosownie do zainteresowań. Za swoje stałe dążenie do
piękna musiał gorzko płacić. Uspokajał się tylko wtedy kiedy miał możliwość
oglądania pięknych kształtów. Zrozumiałe, że nikt z jego domowników nie
mógł wiedzieć o jego słabości. Od najmłodszych lat posiadał duże zdolności
do rysowania. Jego prace graficzne miały szlachetną linię i dużo dynamiki
– pisał kilkanaście lat po tragicznych wydarzeniach Holokaustu, wybitny
badacz losów artystów żydowskich w XX w. Josef Sandel2.
Mimo trudności i przeszkód, Norbert Strassberg przygodę ze sztuką rozpoczął w rodzinnym Lwowie. Najpierw uczył się w Państwowej Szkole
2
J. Sandel, Żydowscy artyści plastycy ofiary hitlerowskiej okupacji w Polsce, Warszawa 1958,
t. 2, s. 146. Tekst ten wykorzystała po latach jego żona – Erna Podhorizer-Sandel, pisząc artykuł: Sztuki plastyczne Żydów polskich. Norbert Strassberg, „Fołks-Sztyme” 1971, nr 23, s. 12.
549
¶
Lechosław Lameński
Przemysłowej, w której zachwycony jego talentem Kazimierz Sichulski otoczył go opieką merytoryczną, oraz w wolnej Akademii Sztuk Pięknych. Nie
dokończywszy obu lwowskich uczelni, w 1928 r. przeniósł się wraz z całą
rodziną do Krakowa, gdzie na Podgórzu ojciec otworzył skromny zakład
krawiecki. Wówczas to Norbert Strassberg poznał Stanisława Szukalskiego,
który przybył właśnie do grodu legendarnego Kraka ze Stanów Zjednoczonych w aureoli sukcesu. Mistrz, któremu przyjaciele podsunęli niemal dziecięce bazgroły małego Norberta [...] przygarnął go do swego rogatego serca
i postanowił zająć się jego dalszą edukacją artystyczną. Ze względu jednak
na bardzo młody wiek zdolnego młodzieńca, musiał się udać na rozmowę
do pracowni krawieckiej starego Strassberga. Ojciec nie od razu zrozumiał,
dlaczego tak wielki puryc interesuje się jego głupim synem. Co to za talent,
jaki tam talent, czy z tego można żyć?! Norbert powinien zostać krawcem
i objąć potem klientelę ojca, a jeśli nie ma powołania na krawca, to niech się
uczy na fryzjera – też piękny zawód. Czy ma zostać malarzem tylko dlatego,
że bazgrze na wszystkich parkanach i rysuje na każdym czystym kawałku
papieru? Wolne żarty, ale nie spotkał jeszcze malarza, który miałby na sobie
całe portki. To są, przepraszam za wyrażenie, kapcany i gołodupcy. Czy słyszał kiedyś o Maurycym Gottliebie? Ładne pytanie, znał go jeszcze wtedy, kiedy nie był Maurycym, a po prostu Mojsze-Dawidem. Ważna persona Gottlieb-szmotlib, co z tego, że z bogatego domu, kiedy stał się malarzem, to przeżył
tylko dwadzieścia trzy lata i umarł na suchoty, jak ostatni biedak. Najlepszy
obraz nie umywa się do porządnie skrojonej pary spodni – powiedział profesorowi Stanisławskiemu z akademii, co to krowy malował, majster, u którego
stary Strassberg terminował 3.
Mimo wątpliwości ojca Norberta, Szukalskiemu udało się go przekonać,
aby jego zaledwie siedemnastoletni syn w dalszym ciągu zajmował się sztuką.
Wkrótce potem Strassberg został członkiem „Szczepu Rogate Serce”. Wziął
bardzo aktywny udział w sześciu pierwszych wystawach grupy (1930-1932),
wystawiając najwięcej prac ze wszystkich członków, z reguły były to zestawy liczące kilkadziesiąt rysunków. Na inicjującej działalność „Szczepu Rogate Serce” wystawie w salach Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego przy
pl. Szczepańskim, otwartej 30 listopada 1930 r. pokazał aż 44 kompozycje4.
3
I. Szenfeld, Norbert ze Szczepu Rogate Serce, „Archipelag” 1985, nr 3 (marzec), s. 412-42.
4 Nie znamy tych kompozycji, zaginęły lub uległy zniszczeniu, nie zachowały się również
ich reprodukcje. Wiemy jedynie jakie miały tytuły. Ponieważ był to największy zestaw
prac artysty pokazanych publicznie, warto – jak sadzę – wymienić je wszystkie: Potop,
Śmierć, Król Saul, Kain, Bazyliszkowy uśmiech, Człowiek wiecznego grymasu, Praojciec
Abraham, Józef – namiestnik Egiptu, Faraon w plagach, Wieczne sądzenie, Wiekuistość,
Bóg, Pustelnik, W wiecznej tułaczce, U celu ideału, Zmrok, Rewolucja, Archanioł, Żyd
wieczny tułacz, Anioł, Rzeźba, Zakonnik, Ostatnie drgnienia, Perkun, Świątynie i cmentarze, Skazaniec, Noc, Władysław Łokietek, Portret E. Nabla, Mistrz i wódz, Przed miastem,
550
Norbert Strassberg ¶
2.
Norbert
Strassberg,
Ikar,
1932 r.,
rys. sangwiną,
Muzeum
Narodowe
w Krakowie
(fot. A. Chęć)
Niestety, lokalna prasa milczała, nie wiedząc jak skomentować zaprezentowane rysunki i obrazy, które wzbudzały mieszane uczucia, zwłaszcza
w kontekście buńczucznych wypowiedzi Stanisława Szukalskiego o potrzebie tworzenia sztuki narodowej o piastowskich korzeniach, przy całkowitym pominięciu inspiracji obcych (głównie sztuki francuskiej). Do
analogicznych sytuacji dochodziło podczas następnych wystaw Mistrza
i „Szczepu Rogate Serce”. O ile o Stachu z Warty, nawet wówczas kiedy wystawiał pojedyncze prace, krytycy wypowiadali się chętnie i dużo, najczęściej zdecydowanie krytycznie lub całkowicie apologetycznie, to o pracach
jego uczniów pisano z reguły ogólnikowo i niewiele, niemalże ich nie zauważając. Podobnie było z Norbertem Strassbergiem. I tak, podczas pokazu
„Szczepu Rogate Serce”w Katowicach, na którym pokazano te same kompozycje co w Krakowie, recenzent „Kuriera Śląskiego” łaskawie zauważył, że
dużo prac zawiesił Norbert Strassberg. Z nich ciekawe są: Pustelnik, Zmrok
i W mozole i trudzie5. Bardziej wylewny, a zarazem krytyczny, okazał się
Adam Heydel, komentujący tę samą wystawę na łamach krakowskiego „Głosu Narodu”. Autor ciekawej książki o Jacku Malczewskim stwierdził, że: jako
Ewa, Rycerz, Wiatry, Marzyciel, Grzesznik, Bóg Ojciec, Nędznik, Słowo, Okute ciało lecz
wolność ducha, Portret dr. Leona Silberberga, Portret dr. Leona Silberberga [sic!], Portret dr.
Frankel Silberberg’owej, W mozole i trudzie. Zob. Szczep Szukalszczyków Herbu „Rogate
Serce”. I. Wykaz prac Twórcowni Szukalskiego. Katalog, [Kraków 1930], poz. 104-147.
5 Ali, Szukalszczycy. Wystawa Twórcowni Szukalskiego, „Kurier Śląski” 1931, nr 19, s. 6.
551
¶
Lechosław Lameński
3.
Norbert
Strassberg,
Portret lekarza
(dr Francoz),
1933 r.,
rys. sangwiną,
Muzeum
Górnośląskie
w Bytomiu
(fot.
T. Szemalikowski)
wyraźniej zarysowane indywidualności wyróżniają się: Boratyński, Konarski,
Żechowski. Najbardziej kopiuje Szukalskiego Strassberg. W jego rysunkach
koncepcja formy, technika, ornament, symbolika, są tak łudząco podobne do
ujęć Szukalskiego, że na pozór niepodobna znaleźć różnic. Naturalnie nie
mogą się te rzeczy mierzyć z Szukalskim pod względem pewności oka i mistrzostwa techniki. Jeżeli – jak jestem o tem przekonany [pisał dalej Heydel,
L. L.] – zbyt uległe poddawanie się wpływowi potężnej indywidualności jest
niebezpieczne, to Strassberg narażony jest na największe niebezpieczeństwo
zatracenia własnego spojrzenia na świat6.
Prace, o których pisał Adam Heydel nie są dziś znane badaczom. Ale jego
opinię o zaskakującym podobieństwie rysunków Norberta Strassberga do
prac Stanisława Szukalskiego, potwierdzali sami szczepowcy. Wydaje się, że
po początkowej fascynacji osobowością Mistrza, młody Norbert zaczął szukać własnej drogi artystycznej, własnych środków wypowiedzi plastycznej.
Być może nastąpiło to już podczas piątego pokazu prac członków „Szczepu
Rogate Serce”, tym razem w warszawskiej Zachęcie (sierpień 1931), kiedy
to Norbert Strassberg przygotował nowy zestaw 25 rysunków, wykonanych
6
Alpha [Adam Heydel], Wystawa Szukalszczyków w Katowicach, „Głos Narodu” 1931,
nr 33, s. 4.
552
Norbert Strassberg ¶
przede wszystkim ołówkiem, sangwiną i tuszem7. Zwróciły one uwagę Franciszka Siedleckiego. Zasłużony krytyk zanotował: z wyobraźni zbliżonej
do wyobraźni muzycznej wyprowadzone są kompozycje Strassberga Norberta – jego Beethoven–Huberman, należy do tych obrazów, które w miarę
wpatrywania się nabierają coraz więcej kształtu i wartości. Jego Umierający
daje nam formę plastyczną na najtajniejsze odczucia kształtujące w obrazy
myślowe przy łożu umierającego8. Podobnego zdania był Stanisław Piasecki, któremu zapadły w pamięć dwie kompozycje Strassberga, wspomniany
Beethoven-Huberman oraz Bronisław Huberman, przekonywające szczerością dzieła, czego nie można powiedzieć o wielu innych pracach szczepowców9 – pisał krytyk.
Ogromny talent Norberta Strassberga zadziwiał i zachwycał właściwie
wszystkich, którzy się z nim zetknęli bliżej. Także, równie jak on uzdolnionego i wrażliwego, Stefana Żechowskiego, który tak go zapamiętał: O rok
starszy ode mnie, drobny, szczupły chłopiec był synem ubogiej żydowskiej rodziny rzemieślniczej. Jego duże szarozielone oczy patrzyły bystro i wyniośle.
Prosty nos z dołu nieco szeroki, pełne usta, energiczny podbródek, niezdrowa
blada cera, kręcone, gęste czarne włosy i odsłonięta szyja – tworzyły oryginalną, rzucającą się w oczy całość. Rysował ze zdumiewającą łatwością. Od
razu przyswoił sobie styl Mistrza tak, że niekiedy jego rysunki formą, światłocieniem stylizacją szczegółów łudząco przypominały prace naszego nauczyciela. Niemniej różniły się od nich formatem (Strassberg lubił formaty duże)
i przede wszystkim treścią. Wystarczy wymienić kilka tytułów jego prac: „Potop”, „Król Saul”, „Praojciec Abraham”, „Józef, namiestnik Egiptu”, „Faraon
w plagach”, „Wiekuistość”, „Bóg Ojciec”, „Żyd, wieczny tułacz”, „Ewa”, „Tora”,
„Judasz”, „Hilel” i inne tematem pokrewne. […] Ten niepospolity młodzieniec
był wyniosły i dumny; miał poczucie swojej wartości i tylko przed Mistrzem
chylił czoło. Oczarowanie osobą Mistrza sięgało tak daleko, że podobnie jak
„Stach z Warty” sadził dużymi krokami i głowę nosił wysoko. Niekiedy nawet wyrazem twarzy, oczu i charakterystycznym wydęciem dolnej wargi, nie
7 Były to: Beethoven-Huberman (z wrażeń koncertu Hubermana), Bronisław Huberman,
Potęga bólu, Uroczysko cmentarne, Mleczna droga, Umierający, Jeden z Piastów, Okropności wojny, Wiosna, Zwiastuny, Muzyk (Chopin), Modlitwa, Zwycięstwo, Zaborca, Beniamin,
Modlitwa czy natchnienie, Żyd wieczny tułacz, Sędzia (Sądny dzień), Słowacki – wszystko
rysunki ołówkiem; Bóg i jego parafrazy, Zachmurzone oblicze, Stanisław Szukalski, Jarzmo życia – rysunki sangwiną; Judasz, Bunt – rysunki tuszem. Zob. Towarzystwo Zachęty
Sztuk Pięknych w Warszawie. Przewodnik 66, wrzesień 1931, Warszawa 1931, s. 36-37,
poz. 293-317.
8 F. Siedlecki, Kronika artystyczna. W Zachęcie wystawa „Szczepu Szukalszczyków”, Senrin
Kirigaya, Hanny Nałkowskiej-Bickowej i Bronisława Bartla, „Dzień Polski” 1931, nr 243, s. 4.
9 S. Piasecki, Z plastyki. Młodzi w „Zachęcie”. Szczep Szukalszczyków „Rogate Serce”
i „Szkoła Warszawska”, „ABC” 1931 [wycinek prasowy].
553
¶
Lechosław Lameński
dla zabawy, ale na serio, choć bezwiednie, naśladował Szukalskiego. On jeden nie nadał sobie słowiańskiego miana, pozostając wiernym swej rasie10.
Tyle Żechowski. Tak przez niego chwalony Norbert Strassberg najchętniej
wypowiadał się w licznych rysunkach wykonywanych czarnym tuszem
lub kredką, których główny temat stanowili małomiasteczkowi Żydzi, czy
studiujący chłopcy z jesziwy. Artysta uwielbiający czerń, silnie kontrastował ciemne sylwetki postaci od jasnego (białego) tła, posługując się mocną
i energiczną kreską. Jego prace niepokoiły, uderzały wewnętrzną siłą i dynamizmem. Przez stosowanie bliskiego kadrowania postaci, można odnieść
wrażenie, że rozbijają one ramy kartki papieru, wręcz wychodzą z niej. Do
takich właśnie kompozycji należy zaliczyć zarówno rysunek tuszem i kredką Żydzi (1931), jak i przede wszystkim Ekstazę modlitewną (1935) - obraz,
który przedstawia dwóch młodych, bardzo do siebie podobnych Żydów
(być może mamy do czynienia z podwójnym autoportretem Strassberga),
w rytualnych strojach, modlących się żarliwie. Ten spory rysunek tuszem
jest bardzo sugestywny, a patrzący nań widz ma wrażenie, że obie postacie
unoszą się w górę na skrzydłach swej ekstazy – egzaltacji. Wygląda to tak
jakby artysta chciał przedstawić te postacie w rodzaju transu, pod wpływem
pięknej muzyki Bacha, lub fug Hendla i Mahlera11.
Obok wspomnianych scen rodzajowych i związanych z nimi tematów typowo żydowskich, scen z Biblii, obrzędów religijnych oraz legend, ważne
– kto wie czy nie najważniejsze – miejsce w twórczości Norberta Strassberga
stanowiły bardzo liczne portrety. Są to zarówno portrety konkretnych osób
(np. posła dr. Ozjasza Thona i dr. Francoza, 1933 r., rys. sangwiną), jak i studia portretowe głów, chyba niemal wyłącznie męskich (il. 3). Modelowane
są z reguły mocno, z podkreśleniem budowy kości czaszki, i niemal anatomicznie ujętymi mięśniami, żyłami oraz ścięgnami (np. Głowa, 1930 r., rys.
ołówkiem). Ale nie brak również w dorobku plastycznym artysty głów rysowanych bardziej miękko, z wykorzystaniem modelunku w typie sfumato,
wyraźnie inspirowanych dziełami wielkich mistrzów renesansu włoskiego. Taki z całą pewnością jest Judasz z 1936 r. (rys. ołówkiem), utrzymany
w duchu malarstwa Leonarda da Vinci, czy też Portret męski z 1937 r. (rys.
ołówkiem), któremu stosunkowo blisko do bardziej surowych i monumentalnych kompozycji Piero della Francesca.
Nie zapominajmy wreszcie o autoportretach Norberta Strassberga. Z 1933 r.
pochodzi Autoportret namalowany farbami olejnymi. Całą lewą część obrazu, pozostającą w mroku, wypełnia stojąca postać artysty opatulonego
w fantazyjny płaszcz, z którą kontrastuje jasna, prawa część kompozycji
Norbert Strassberg ¶
z równie fantazyjnym pejzażem rozjaśnionym
smugą
ostrego światła. Ostre
– pogłębiające niepokój i dramatyzm
sytuacji – światło,
wydobywa również
rysy twarzy i ekspresyjne dłonie bohatera. Bardziej intymny,
na poły romantyczny
jest natomiast drugi Autoportret, także
z 1933 r. Tym razem
z ciemnego, i niedookreślonego
bliżej
tła wyłania się modelowane
miękko
popiersie
młodego
mężczyzny. Uwaga
widza
koncentruje
się na rozjaśnionym
prawym profilu jego
zamyślonej twarzy,
z melonem, i na lśniącej bielą koszuli. Autoportret ten, znany niestety wyłącznie z nie najlepszej reprodukcji zamieszczonej w „Sztuka i Życie Współczesne” obrazuje – mimo złej jakości technicznej – duże możliwości kompozycyjne i wyrazowe Norberta Strassberga. Możemy tylko żałować, że z bardzo
obfitej i mimo wszystko różnorodnej twórczości artysty (szacowanej w 1935 r.
na 1500 obrazów, w tym aż 1000 portretów12), zachowało się do naszych czasów zaledwie kilkanaście prac, a przynajmniej tylko tyle znanych jest autorowi niniejszego eseju.
Prawdopodobnie w 1932 r. Norbert Strassberg, niezadowolony z atmosfery panującej w grupie, pod nieobecność Mistrza (Szukalski niemal cały
czas przebywał w Stanach Zjednoczonych, skąd listownie kierował poczynaniami swoich uczniów), wystąpił ze „Szczepu Rogate Serce”. Następnie
12
10
S. Żechowski, Na jawie. Wspomnienia z młodości i rysunki, Łódź 1981, s. 57-58.
11 J. Sandel, dz. cyt., s. 147.
554
Sz. Sund, Dwa nowe talenty. Strassberg i Bickels obok siebie, „Chwila” 1935, nr 5960,
s. 8, podaję za: J. Malinowski, Malarstwo i rzeźba Żydów Polskich w XIX i XX wieku, Warszawa 2000, t. 1, s. 366, przypis 97.
555
4.
Norbert
Strassberg,
Ekstaza,
1935 r.,
rys. tuszem,
lawowany,
Żydowski
Instytut
Historyczny
w Warszawie
(fot. Studio AR
Andrzej Ring)
¶
5.
Norbert
Strassberg,
Głód,
1935 r.,
rys. tuszem,
Muzeum
Górnośląskie
w Bytomiu
(fot.
T. Szemalikowski)
Lechosław Lameński
został członkiem Zrzeszenia Żydowskich Artystów Malarzy i Rzeźbiarzy, z którym dwa
lata później (1934),
wystawił swoje prace
w Żydowskim Domu
Akademickim w Krakowie13. Niemal równolegle, bo w 1935 r.,
zauroczony jego twórczością zaprezentowaną na zbiorowej wystawie we lwowskim
Towarzystwie
Przyjaciół Sztuk Pięknych,
wzięty krytyk żydowski
Artur Lauterbach podkreślał z jednej strony
pociąg do kompozycji
monumentalno-dekoracyjnych14, a z drugiej
dostrzegał, że wykazuje
on jako jedyny z całego zrzeszenia „Rogate
Serce”, mocne wyczucie
koloru
zaznaczające
się najdobitniej w niektórych autoportretach oraz szeregu martwych natur.
Od mistrza swego przejął zamiłowanie do bohaterskiego patosu; szeroko
potraktowanymi płaszczyznami, zamaszystą linią modeluje on bryłę, nadając swym kompozycjom brutalna plastykę i sugestywną siłę. Ów gwałtowny
rozpęd i nieokiełzana dynamika, pełen elanu impet malarski ożywia każdą
pracę Strassberga – pisał dalej krytyk – młodzieńcza siła wibruje z każdego rysunku i każdej dużej kompozycji udzielając nam swego zapału i każąc
zapomnieć o pewnej twardości niektórych prac. W śmiałych i zdecydowanych akcentach wydobywa artysta ogromną rytmikę i rozpęd obrazu. Prace
te frapują widza i mówią mu o niezwykle trzeźwym i trafnym podejściu do
13
Kronika plastyki, „Tygodnik Artystów” 1934, nr 3, s. 3.
A. Lauterbach, Wśród lwowskich wystaw, „Chwila” 1935, nr 5951, s. 7, podaję za:
J. Malinowski, dz. cyt., s. 366, przyp. 95.
14
556
Norbert Strassberg ¶
motywu, o tym, że artysta umie wyczuć i wypowiedzieć zjawisko wzrokowo,
umie je przetłumaczyć na swój własny patetyczny realizm. Szczególnie silne
są portrety Strassberga; ujmuje on modela mocno i charakterystycznie, idealizując postać, stwarza całość pełną ekspresji i wyrazistości15.
Trafne uwagi Artura Lauterbacha znajdują potwierdzenie m.in. w pełnej
wyrazu kompozycji Ikar z 1932 r. (il. 2). Ten dosyć duży (42 x 60 cm), wykonany z rozmachem rysunek sangwiną, to nic innego jak niezwykle wizyjny
projekt futurystycznego pomnika, w którym nieludzko muskularny i silny
Ikar o twarzy Szukalskiego, rusza na podbój świata.
Ale w twórczości Norberta Strassberga w połowie lat 30. XX w., a więc w momencie, gdy nie miał już kontaktu ze Stanisławem Szukalskim ani z dawnymi kolegami z grupy, można zauważyć również wyraźne zafascynowanie
ekspresjonizmem niemieckim. Dwa skromne rysunki tuszem Głód (il. 5)
i Babcia, oba z 1935 r., zdają się świadczyć, że ten młody – miał przecież
wówczas dopiero 24 lata – twórca, ciągle jeszcze poszukiwał swojej drogi artystycznej. Być może ekspresjonizm z programową deformacją postaci ludzkich, szkicowością i niedokończeniem, był bliski jego niespokojnej naturze.
Oba rysunki wzbudzają programowy niepokój w oglądających je widzach,
a zarazem wciągają do dialogu z ich wewnętrzną narracją, oddzieloną od
świata zewnętrznego krawędziami kartki papieru.
Mimo dobrego przyjęcia przez krytykę, działającego już na własny rachunek Norberta Strassberga, a nawet mimo sprzedaży przezeń kilkuset obrazów (niestety, najczęściej za śmiesznie niskie ceny), sytuacja materialna byłego Szczepowca była więcej niż katastrofalna. Widzący to wszystko z pewnej odległości, Marian Konarski wystąpił na łamach krakowskiego „Nowego
Dziennika” z gorącym apelem o pomoc dla swego byłego kolegi ze Szczepu:
Wyszedł jako uczeń Szukalskiego i od razu zabłysnął dekoracyjnością, świetnym poczuciem formy i trafnością rysunku, który wkrótce doprowadził do
wyżyn wirtuozostwa. Otrzymał w darze od natury zadziwiające zdolności
w operowaniu każdą techniką i żadne wynikające stąd trudności nie istnieją
dla niego. Rzemiosło jego sztuki jest przykładem solidności. W licznych portretach może najbardziej koncentruje Strassberg swe środki wyrazu. Wiele
z nich to dzieła naprawdę niezwykłe, zwłaszcza te w których przebija bardziej
bezpośredni stosunek autora do przedmiotu. Sztuka Strassberga jest przy tym
żydowska na wskroś w formie i treści16. Apel swój, poparty – jak zanotował –
15
A. Lauterbach, Debiut wybitnego młodego talentu żydowskiego. Wystawa w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, „Chwila” 1935, nr 5758, s. 7. Zob. H. Weber, Z wystawy
w Żyd. Domu Akademickim. Norbert Nadel. Norbert Strassberg. Wystawa bieżąca, „Nowy
Dziennik” 1933, nr 51, s. 9-10, podaję za: J. Malinowski, dz. cyt., s. 366, przyis 96.
16 M. Konarski, Strassberg – nadzieja sztuki żydowskiej, „Nowy Dziennik” 1935, nr 35,
s. 15. Apel Konarskiego przedrukowała czterdzieści trzy lata później Erna Podhorizer-
557
¶
6.
Norbert
Strassberg,
Matka,
1938 r.,
linoryt,
Muzeum
Górnośląskie
w Bytomiu
(fot.
T. Szemalikowski)
Lechosław Lameński
przez posła dr. Ozjasza Thona (sportretowanego przez
artystę), skierował w imieniu kilku Polaków, kolegów
Norberta Strassberga do
społeczeństwa żydowskiego,
aby umożliwiło ono malarzowi rozwój przez przyznanie stałego stypendium lub
zakupywanie obrazów i zamawianie portretów 17.
Czy ostatecznie Strassberg otrzymywał jakąś pomoc finansową, nie wiadomo. Faktem jednak jest, że
nadal uczestniczył w życiu artystycznym Krakowa,
a w 1936 r. – po przyjeździe do Polski Stanisława
Szukalskiego – ponownie
wstąpił do Szczepu i wziął
udział w ostatnich wystawach grupy w Warszawie, Katowicach i Krakowie, pokazując ten sam zestaw 31 kompozycji18 (il. 4). Następnie przeprowadził się do Lwowa, gdzie w 1938 r. miał
zbiorową wystawę swych prac w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych. Według Jerzego Malinowskiego jego twórczość wywodzi się zapewne z kręgu lwowskich ekspresjonistów żydowskich (jak Emil Kunke). Łączył w niej ekspresjonistyczną kompozycję i kubizujący modelunek bryły z klasycyzującą graficzną techniką precyzyjnego rysunku (tuszem lub
ołówkiem) o prostej, syntetycznej, stylizowanej linii, co nadawało dziełom
-Sandel, w artykule: Zbiory sztuki w Muzeum Żydowskiego Instytutu Historycznego. Norbert Strassberg, „Fołks-Sztyme” 1978, nr 52, s. 10.
17 M. Konarski, dz. cyt., s. 15.
18 Były to następujące prace: Tora, Dziad, Chrystus, Portret I.T., Miłość, Ekstaza, Judasz, Hilel, Zakonnicy, Uliczka biednych, Samobójca, Trup, Pierrot, Modlitwa, Konająca, Wieczerza
biednych, Żydzi, Tadeusz Cieślewicz syn, Golem, Uroczysko cmentarne, Portret Elizabeth
Chartien, Sądny dzień, Kat, Dr. Beres, Zula Zawadzka, Huculi, Jaworski, Pogoda, Kain, Piast,
Portret St. Baranowskiego, Portret Basi Krzewinówny, Chrystus, Madonna, Zwiastowanie,
Piorun, Pegaz, Bestia apokaliptyczna, Pochód dusz sztuki polskiej, Ewa, Ojczyzna a społeczeństwo, Mój sen. Zob. Wykaz prac Stanisława Szukalskiego i Szczepu Rogate Serce, czerwiec 1936, Instytut Propagandy Sztuki, Warszawa [1936], s. 26-27, poz. 164-206.
558
Norbert Strassberg ¶
monumentalny charakter. Operował mocnymi walorowymi kontrastami
czerni i bieli, rzeźbiarsko ujmując szerokie płaszczyzny. Od Szukalskiego
zapewne przejął dynamikę; czasem, jak w nieokreślonej kubizującej kompozycji z męskim aktem na tle maszyn (na odwrocie portretu z 1933), wyraźnie
zbliżając się do postfuturystycznych tendencji z lat trzydziestych. Łączyła
go z tym fantastyczna, często mistyczna tematyka. W twórczości Strassberga
brak elementów groteski, tak charakterystycznych dla żydowskich twórców
z Krakowa i Lwowa oraz warszawskiego „Bractwa Św. Łukasza”, którego
twórczość wykazuje bliskie podobieństwo formalne do jego dzieł19.
Ostatnim, znanym mi dziełem artysty jest Matka, z 1938 r. (il. 6). Ten stosunkowo nieduży linoryt (49,5 x 34,7 cm), urzeka dużymi plamami czerni,
z której wyłaniają się zaledwie dwa „trójwymiarowe” elementy kompozycji:
poorana zmarszczkami, umęczona twarz kobiety i jej splecione, spracowane dłonie. Całkowicie płaska sylwetka postaci ożywiona kilkoma zaledwie
kreskami, nasuwa tym razem skojarzenia z powstałymi w tym samym czasie drzeworytami Tadeusza Kulisiewicza, wydanymi w tece „Szlembark”.
Zbieżność zapewne nie przypadkowa, wynikająca z trwających także
w drugiej połowie lat 30. XX w. poszukiwań Norberta Strassberga, poszukiwań, które miały mu dopomóc w znalezieniu własnego stylu i oryginalnych
środków wypowiedzi plastycznej.
Zarówno wybuch drugiej wojny światowej we wrześniu 1939 r., a następnie wojny niemiecko-rosyjskiej w czerwcu 1941 r., zastały Norberta Starssberga we Lwowie. Natychmiast powołano go do Armii Czerwonej, chociaż
nigdy wcześniej w wojsku nie służył. Otrzymał przydział do oddziału propagandy i agitacji przy zarządzie politycznym armii. Gdy wycofujące się
wojska radzieckie znalazły się w Kijowie, Norbert Strassberg, podobnie jak
inni Polacy, został zwolniony z armii i skierowany na Ural do pracy przy
wyrębie lasu. Ostatecznie, w poszukiwaniu delegatury organizującego się
wojska polskiego, schorowany i skrajnie wyczerpany, znalazł się w listopadzie 1941 r. w Taszkiencie. Tu ślad się urywa. Prawdopodobnie zginął
wkrótce potem, wywieziony przez Kagan do Czardżou20.
19
20
J. Malinowski, dz. cyt., s. 266.
I. Szenfeld, dz. cyt., s. 36-45.
559