Zagraj to sam #3: Mikrotony w szkole

Transkrypt

Zagraj to sam #3: Mikrotony w szkole
Zagraj to sam #3: Mikrotony w szkole
Jak napisać współczesny utwór dla szkolnej orkiestry nie rezygnując z
innowacyjnego języka muzycznego?
Katalogi dzieł młodszych i starszych awangardzistów nie obfitują wprawdzie w propozycje dla większych zespołów
początkujących muzyków, niemniej parę atrakcyjnych utworów tego rodzaju da się w nich znaleźć. Wśród twórców nie brak
tych najwybitniejszych. Na przykład Rondeau Georga Friedricha Haasa: w roku 2004 austriacki mistrz muzyki mikrotonowej
napisał utwór przeznaczony dla orkiestr szkolnych, w którym mimo koniecznych uproszczeń, nie pozwolił sobie na żadne
kompromisy dotyczące języka muzycznego. Słuchacz choć trochę znający jego twórczość nie powinien mieć wątpliwości:
tak właśnie brzmi muzyka Haasa.
Rondeau trwa około 15 minut, utwór przeznaczony jest dla co najmniej 28 instrumentalistów. Obsada powinna obejmować
fortepian (na cztery ręce), perkusję obsługiwaną przez dwóch muzyków, kilka gitar i przynajmniej jeden akordeon. Reszta
składu jest w zasadzie dowolna, przy czym kompozytor zaleca użycie możliwie zróżnicowanego zestawu instrumentów
smyczkowych i dętych, w tym koniecznie także niskobrzmiących. Orkiestra podzielona jest na cztery grupy rozmieszczone
wokół słuchaczy. Do wykonania Rondeau nie trzeba wiele biegłości technicznej poszczególnych muzyków, za to
orkiestrowej dyscypliny – o wiele więcej (Haas powiedział mi kiedyś, że napisał swój utwór dla orkiestr szkolnych,
ponieważ mają one dużo czasu na próby). Partie instrumentów są przeważnie improwizowane na dwóch, trzech lub
czterech dźwiękach w określonym czasie i przebiegu dynamicznym. Uruchamiane i zatrzymywane ruchem dyrygenta
tworzą razem szerokie, zmienne pasma. W kilku odcinkach muzycy łączą się w jednomiarowym, przespieszanym rytmie
stopniowo rozszerzając akordowe pasmo. Nie brakuje tu akordów spektralnych (czyli złożonych z kolejnych dźwięków
szeregu alikwotów) intonowanych z mikrotonową dokładnością. Krótko mówiąc, mamy tu elementy, jakie odnaleźć można
w wielu utworach Haasa, choćby w słynnym In vain. Można powiedzieć, że utwór jest „dydaktyczny” również w tym sensie,
że w sposób poglądowy pokazuje słuchaczowi najbardziej podstawowe procedury stosowane przez kompozytorówspektralistów. Niemniej utwór bynajmniej nie jest „szkolny” – dwukrotnie udało mi się namówić szkolne orkiestry w Polsce
do zmierzenie się z kompozycją Haasa i mogę zapewnić, że dla wykonawców i publiczności było to spore przeżycie. Bo jest
to po prostu świetny (i w odbiorze dość przystępny) utwór.
Od Haasa niedaleko (stylistycznie) do Gérarda Griseya – pierwszej postaci, jaka przychodzi do głowy na hasło „muzyka
spektralna”. Na jego Manifestations z roku 1976 składają się trzy utwory/części przeznaczone dla „małej orkiestry
początkujących muzyków”: …pour échapper à la télévision (…aby uciec od telewizji), ... pour trouver le silence (…aby
odnaleźć ciszę), ... pour obtenir une aire de jeux (...aby dostać plac zabaw). Skład orkiestry jest tu bliżej określony niż w
Rondeau, niemniej do obowiązkowego zestawu (2 flety, 2 klarnety lub saksofony, dwóch perkusistów, fortepian na cztery
ręce, 2 gitary, 6 skrzypiec, dwie altówki, cztery wiolonczele i kontrabas) należy dodać dowolnie obsadzone grupy
instrumentów wysoko- i niskobrzmiących. Do tego dodać należy cztery osoby obsługujące przedmioty dźwiękowe:
styropian, papier ścierny i balony. W …pour trouver le silence muzyce może towarzyszyć cicho odtwarzane nagranie bicia
serca.
W każdej z części odnajdziemy typowo Griseyowski zabieg: stopniowe przekształcanie akordu zbudowanego według
porządku alikwotów we współbrzmienia nieharmoniczne, przy czym „psuciu” harmonii towarzyszy „przybrudzanie”
artykulacji wzmagane jeszcze pocieraniem balonów i styropianu. Kompozytor wymaga bardzo precyzyjnej intonacji (z
ćwierćtonami), dokładnego przestrzegania oznaczeń dynamicznych i artykulacyjnych (na przykład różnicowania vibrato –
non vibrato). Reszta jest przeważnie dość elementarna: na przykład w …pour trouver le silence podzielona na dwie grupy
orkiestra przez cały czas trwania tej części kołysze słuchacza przesuniętymi względem siebie o ćwierćnutę akordami w
równych półnutach w wolnym tempie. Tylko dwa solistycznie potraktowane flety mają bardziej wymagające partie ujęte w
notacji proporcjonalnej. Nagrania Manifestations też niestety nie ma – w zamian proponuję posłuchać kompozycji Griseya,
w której podstawowe elementy jego języka muzycznego można zaobserwować w równie „dydaktycznym” wydaniu.
Grisey i Haas to już „klasycy” współczesności – zobaczmy co w dziedzinie muzyki dla młodych wykonawców mają do
zaoferowania młodsi twórcy. Belgijski Nadar Ensemble, zespół obficie korzystający z interaktywnej technologii i
multimediów, dba również o przyszłych wykonawców nowej muzyki. Co roku muzycy Nadaru organizują Letnią Akademię,
na której wprowadzają nastolatków uczących się gry na instrumentach w świat współczesnych dźwięków. Oto dwa, nieco
ekscentryczne, owoce ich wspólnej pracy nad utworami na większe obsady: w Emergency Survival Guide Rosjanina
Dymitra Kourliandskiego orkiestra współgra z dźwiękami wydobywanymi … z dwóch samochodów, zaś w Salt Water
osiadłego w Austrii Wenezuelczyka Jorge Sancheza-Chionga w składzie orkiestry (z taśma i wideo) znalazło się trzech
obsługujących gramofony „turntablistów” – rezultat mało przypomina „muzykę orkiestrową” i w ogóle „muzykę poważną”.
Emergency Survival Guide Dymitra Kourliandskiego
Mówiliśmy o utworach dla niezbyt jeszcze zaawansowanych młodych muzyków, ale są też propozycje dla tych, którzy na
instrumentach w ogóle nie grają. Jedna z nich, całkiem świeża (prawykonanie odbyło się w październiku 2015 roku), to
Radomskie pory roku Lidii Zielińskiej na kameralną orkiestrę smyczkową, dwóch solistów-flecistów, elektronikę i
kilkudziesięciu podzielonych na grupy wykonawców z przedmiotami dźwiękowymi (m.in. pompki, balony, gazety, butelki,
rury). Koncertowe wykonanie poprzedziło kilka dni prób młodzieży z orkiestrą, czyli „wspólne budowanie zaplanowanej w
partyturze wielowarstwowej konstrukcji muzycznej, uczące sztuki wzajemnego słuchania, współpracy i elastyczności,
dyscypliny synchronizacyjnej” (komentarz kompozytorki). Trudno o lepszą lekcję muzyki i choćby z tego powodu utwór
Zielińskiej wart byłby wielokrotnego powtórzenia z coraz to nowymi wykonawcami. Ale zalet Czterech pór roku nie można
sprawadzić tylko do waloru edukacyjnego, bo jest to po prostu bardzo udana kompozycja: z żywymi obrazami
dźwiękowymi, atrakcyjną elektroniką, pomysłowym potraktowaniem na współczesny sposób materiału zaczerpniętego z
popularnego utworu Vivaldiego. Jak widać na filmowej relacji uczniowie Publicznego Gimnazjum nr 10 w Radomiu utwór
wykonali z pełnym zaangażowaniem. Inaczej niż w przypadku niektórych muzyków zawodowych kultywujacych swoje fobie
i uprzedzenia, w czasie pracy nad utworem nie słyszało się narzekań na „zgrzyty” i „kwasy”. Wprost przeciwnie –
najwyraźniej poznawanie nowego świata dźwięków sprawiało młodym wykonawcom dużą radość.
Krzysztof Kwiatkowski

Podobne dokumenty