Pobierz - Czytaj książki

Transkrypt

Pobierz - Czytaj książki
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym BezKartek.
Copyright © 2014 Jacek Balkan
Copyright for this edition © Wydawnictwo Pascal
Tytuł: Zakup bezwypadkowy
Autor: Jacek Balkan
Redakcja: Joanna Kułakowska-Lis
Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak
Skład i projekt graficzny makiety: Andrzej Najder/fotonajder.pl
Projekt graficzny okładki: Studio KARANDASZ
Zdjęcia w książce: Archiwum prywatne autora
Zdjęcia na okładce: Tomek Banasik/zasekunde.pl
Redaktor prowadząca: Małgorzata Jasińska-Kowynia
Redaktor naczelna: Agnieszka Hetnał
Bielsko-Biała 2014
Wydawnictwo Pascal
43-382 Bielsko-Biała
ul. Zapora 25
tel. 338282828
[email protected], www.pascal.pl
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-7642-359-3
Serdeczne podziękowania od wydawcy dla pana Sławomira Szymańskiego z firmy Holdmar, oraz dla Alfa Romeo Bołtowicz
z Warszawy za pomoc w przygotowaniu materiałów zdjęciowych.
eBook Mastering: Atelier Du Châteaux
JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO…
Pamiętam go doskonale – był srebrny i dwuosobowy, miał ściągany dach, tapicerkę ze sztucznej,
trochę poprzecieranej skóry i centralnie zamontowany silnik. Mój pierszy własny samochód, fiata
X 1/9, kupiłem chwilę po odebraniu prawa jazdy i sprzedaniu malucha (prezent od dziadków),
którym jeździć nie zamierzałem. Interesującą ofertę znalazłem w jednej z gazet ogłoszeniowych –
w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych stanowiły one, zarówno dla mnie, jak i dla wielu moich
ko​le​gów, od​po​wied​nik In​ter​ne​tu – moż​na się by​ło na nie ga​pić go​dzi​na​mi.
Mimo że minęło prawie dwadzieścia lat, jestem w stanie odtworzyć w pamięci chyba każdy
moment tej pierwszej, dorosłej transakcji, łącznie z jazdą próbną, podczas której niby wszystko
wyglądało dobrze, ale tylko do momentu, w którym wrzuciłem wsteczny. Bieg wyskakiwał
za każdym razem, nie dało się przejechać nawet metra do tyłu. Czemu udałem, że tego nie
zauważam? Czemu skinąłem ze zrozumieniem głową, gdy facet, który wciskał mi tego starego
grata, powiedział, żeby się tym nie martwić, że to normalne, czasem tak jest? Przez dwa lata
wpychałem auto na miejsce parkingowe, szukałem wzniesienia, jeśli chciałem zawrócić
i próbowałem wmówić sobie i innym, że ten typ tak ma, że to sportowe auto bez wstecznego,
wersja torowa. Czemu nie zauważyłem, że mocowanie wahacza jest skorodowane i za parę
miesięcy mój wehikuł, z powodu zaburzonej geometrii przedniego zawieszenia, będzie budził
strach u ja​dą​cych z na​prze​ciw​ka?
Odpowiedź na wszystkie te pytania jest dość okrutna: o ile na motocyklach jako tako się wtedy
znałem, o tyle na samochodach prawie wcale. Nie wiedziałem, gdzie zajrzeć, co sprawdzić.
Na szczęście braki w wiedzy nadrobiłem błyskawicznie, choć – niestety – była to nauka
na własnych błędach. Budowę rozrusznika poznałem pewnej wyjątkowo mroźnej zimy, gdy pod
domem, bez podnośnika czy kanału, przyszło mi wymontować zacinający się bendiks. Zawieszenie
naprawiłem zaraz po tym, gdy policja zabrała mi dowód rejestracyjny, a proszę mi wierzyć, że
w latach dziewięćdziesiątych trzeba było sobie na to solidnie zasłużyć – nie to co dziś. Natomiast
szczegółową wiedzę dotyczącą silnika i zasilającej go mieszanki benzyny z powietrzem zdobyłem,
gasząc własną kurtką pożar, który wybuchł, gdy zdjąłem filtr powietrza i próbowałem uruchomić
sil​nik…
Mój pierwszy samochód zalazł mi za skórę tak bardzo, że pewnego dnia po prostu go
porzuciłem, jednak następne wcale nie były lepsze. Dziesiątki różnych, własnych samochodów
to setki rozmaitych awarii. Mercedes klasy S, w którym pewnej zimy wszystko zamarzło tak
skutecznie, że udało mi się go uruchomić dopiero na wiosnę. Kilka wspaniałych,
dwunastocylindrowych jaguarów, uruchamiających w garażach podziemnych wszystkie czujniki
zadymienia – a gdy się już łaskawie wytoczyły na powierzchnię, to wtedy, raz na jakiś czas,
przestawały działać hamulce – nikt nigdy nie doszedł, dlaczego. Daihatsu charade, w którym kilka
razy, w tym samym garażu, wymieniałem uszczelkę pod głowicą, a mimo to ciągle coś z tym
autem było nie tak. Czy w końcu, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, cała masa fordów
z motorem 1,8 diesel. Chyba do tej pory, po ciemku i w niecałą godzinę, byłbym w stanie ściągnąć
gło​wi​cę z te​go sil​ni​ka i przy oka​zji wy​mie​nić roz​rząd. Ro​bi​łem to kil​ka​na​ście ra​zy.
Do końca 2001 roku miałem już na koncie przynajmniej kilkadziesiąt aut, okazyjnie kupionych
i sprzedanych, najczęściej ze sporą stratą. We wszystkich razem wziętych popsuło się chyba
wszystko, co tylko mogło się popsuć, co człowiek wymyślił i wykorzystał do zbudowania
samochodu. Były takie momenty, w których miałem kilkanaście (!) samochodów, ale ani jednego
spraw​ne​go.
Na przełomie 2001 i 2002 roku w gazecie, bodaj „Wyborczej”, zauważyłem ogłoszenie:
kierownik produkcji pilnie szukał kontaktu z osobami posiadającymi zabytkowe auta, niezbędne
na planie filmu Ka​rol​cia. Moja skromna kolekcja jaguarów nie za bardzo pasowała, jednak
zadzwoniłem i zaproponowałem swoje usługi. Jako dziennikarz motoryzacyjny, wtedy
specjalizujący się w tak zwanych wynalazkach, dysponowałem licznymi kontaktami, więc
błyskawicznie dołączyłem do zespołu. Miałem za zadanie dostarczać na plan to, co wymyślili
scenarzyści i pani reżyser, a były to pomysły dość dziwaczne. Fabularna bajka rządziła się swoimi
prawami, dlatego pewnego dnia calutką ulicę Bednarską na Starym Mieście w Warszawie
musieliśmy wypełnić samochodami – i to nieprzypadkowymi. Auta miały być w pastelowych
kolorach, w dodatku połowa, około trzydziestu, musiała być zabytkowa, a druga futurystyczna.
Wspaniały, zabytkowy rolls-royce stał więc obok nowego volkswagena beetle, przedwojenny żółty
citroën obok aluminiowego audi A2. Chyba nigdy wcześniej i pewnie nigdy później konsultant
do spraw motoryzacyjnych nie miał na planie takiego uroczego bałaganu, a wcześniej tak
potężnego logistycznego wyzwania… Ka​rol​cia okazała się skokiem na bardzo głęboką wodę, tym
bardziej że – oprócz wyszukiwania i dostarczania na plan aut zgodnych z artystyczną wizją
twórców – do moich obowiązków należało również budowanie samochodowej scenografii –
na przykład radiowozu, który nieco przypominałby amerykańskie krążowniki szos, ale
jednocześnie miałby zaburzone proporcje, tak, aby już na pierwszy rzut oka widz zorientował się,
że ma do czynienia z czymś nierealnym. Udało mi się znaleźć wyprodukowanego w latach
sześćdziesiątych w Wielkiej Brytanii, forda consula classic – istne stylistyczne szaleństwo – tył jak
w amerykańskich skrzydlakach, przód jak w ogromnej limuzynie i kabina z pionową tylną szybą,
a wszystko w bardzo kompaktowych, jak na Europę przystało, rozmiarach. Zaniedbanego i dzięki
temu bardzo taniego forda pomalowaliśmy na biało, ozdobiliśmy granatowymi pasami,
dostarczoną przez scenografów gwiazdą szeryfa i ogromnych rozmiarów belką ostrzegawczą z całą
ma​są nie​bie​skich i czer​wo​nych świa​te​łek. Efekt był fan​ta​stycz​ny, koszt nie​wiel​ki.
Film ostatecznie nigdy nie wszedł do kin, nie został nawet ukończony. Na szczęście kolejne
zlecenia pojawiły się niemal natychmiast – zresztą często były jeszcze trudniejsze. Do sceny ślubu,
filmowanej przez Agnieszkę Holland na warszawskiej Pradze, udającej małą wieś w głębi Rosji,
potrzebna była nowa… wołga. W Moskwie pewnie znalezienie takiego auta nie stanowiłoby
większego problemu, ale w Warszawie? W 2001 roku była chyba tylko jedna, jeździł nią – jako
taksówką – starszy pan. Jak już ją wypatrzyłem i zdobyłem za pośrednictwem korporacji kontakt,
stanąłem przed najtrudniejszym zadaniem – przekonaniem taksówkarza do przyjechania na plan.
Wszystkie firmowe naklejki, oznaczenia i kogut musiały być usunięte, co – na szczęście – zostało
właścicielowi sowicie wynagrodzone, podobnie jak przymusowy, trzydniowy przestój, związany
z przygotowaniem auta do jednej zaledwie sceny, w której ta względnie nowa, bo kilkuletnia
woł​ga uda​wa​ła sa​mo​chód ślub​ny.
Ile tych filmowych, serialowych czy telewizyjnych samochodów przewinęło się przez moje ręce
w ciągu kilkunastu lat? Chyba nie jestem w stanie policzyć. Często było tak, że wystarczyło auto
wypożyczyć, czy to od firmy, czy – w trudniejszych przypadkach – od osoby prywatnej. Jednak
każda wykraczająca poza normę scena, w której pojazd wpadał do wody, stawał w płomieniach lub
z impetem uderzał w betonowy słup, musiała być od strony samochodowej wymyślona tak, by było
to w pełni bezpieczne, a przy tym niedrogie. Gdyby każda produkcja filmowa mogła sobie
pozwolić na niszczenie dobrych, a przez to drogich, samochodów, konsultant motoryzacyjny nie
miałby zbyt wiele do roboty. Nie mam zamiaru zdradzać tajemnic filmowej kuchni, powiem tylko,
że zamiast zatopić dobre auto, lepiej jest kupić znacznie tańsze, po powodzi, któremu ponowny
kontakt z wodą już nie zaszkodzi, oraz wypożyczyć identyczny egzemplarz, który posłuży
do wcześniejszych, bezszkodowych ujęć. Poważny wypadek? Kupujemy rozbity samochód
i przygotowujemy jeżdżącą atrapę, wyprostowaną i polakierowaną, bardzo ładną, dopóki nie
przyjrzymy się bliżej. Pożar? Nic trudnego – szukamy auta, które stanęło na drodze francuskiej
de​mon​stra​cji, z kom​plet​nie wy​pa​lo​nym wnę​trzem.
Przez te wszystkie lata dużo się nauczyłem. Wiem, jak szybko i niedrogo naprawić auto
po powodzi, pożarze, czy też takie zniszczone przez wandali. Wiem też, jak sobie poradzić
z samochodem po wypadku, jaki będzie orientacyjny koszt wyciągnięcia pogniecionych blach
i wymiany tego, czego nie da się naprawić. Co miesiąc kupuję na telewizyjne potrzeby kilka,
czasem kilkanaście, używanych samochodów. Rzecz jasna, tylko część z nich jest uszkodzona,
większość to auta sprawne technicznie, często nawet bardzo zadbane. Bywają to duże luksusowe
limuzyny, sportowe marki za pół miliona złotych albo – siedem brązowych małych fiatów.
Niekiedy wydaję własne, innym razem powierzone pieniądze, jednak od ładnych paru lat nikomu,
żadnemu samochodowemu handlarzowi, nie dałem się oszukać. Przekręcony przebieg? Wymiana
elementów blacharskich pod kolor, tak, by czujnik lakieru okazał się bezużyteczny? Sprzedawcy
mają swoje sposoby, ale ja mam swoje, jeszcze lepsze. Muszę być na sto procent pewien, że kwota,
któ​rą pła​cę, od​po​wia​da re​al​nej war​to​ści po​jaz​du.
Nie jest to łatwe zadanie, ale po przeczytaniu tej książki będą Państwo mogli, tak jak ja, przejść
się po dowolnym parkingu, i w kilka minut bezbłędnie wskazać wszystkie malowane, naprawiane
i wyciągane auta. Mam nadzieję, że dzięki moim wskazówkom wybór samochodu, który Państwo
kupią, stanie się… nieco trudniejszy. Większość „pięknych”, „bezwypadkowych” i „idealnych” aut
odpadnie już w trakcie przeglądania ofert, sporo po pierwszej rozmowie telefonicznej
ze sprzedającym. Kupno używanego samochodu w Polsce nigdy nie było proste, jednak czytelnicy
tej książki zdobędą wiedzę, którą posiadam ja, a także osoby, pragnące nas w perfidny sposób
oszukać. By wyrównać szanse, dość szczegółowo opisałem, jak naprawiane są auta po powodzi, jak
robi się przekładkę z „anglika”, jak dokonuje się korekty licznika. Wiedza ta może się niektórym
wydać niebezpieczna, jednak, moim zdaniem, jeśli wszyscy poznamy te „metody”, będziemy
wie​dzie​li, na co zwra​cać uwa​gę, oglą​da​jąc au​to.
Zakup bezwypadkowy to nie tylko zabawa w kotka i myszkę z nieuczciwymi handlarzami, ale
również katalog najpopularniejszych w Polsce marek i modeli, wraz z listą najczęstszych usterek,
wad i zalet, a także osobistą rekomendacją – lub jej brakiem. Tu również mogę się pochwalić
sporym doświadczeniem – każdym z opisanych aut jeździłem – na tym przecież polega praca
dziennikarza motoryzacyjnego – a większość przedstawionych marek pojawiła się też na mojej
li​ście za​ku​pów, więc oglą​da​łem przy​naj​mniej kil​ka eg​zem​pla​rzy i wy​bie​ra​łem naj​lep​szy.
Swoim wieloletnim samochodowym doświadczeniem chcę się podzielić z Państwem. Mam
nadzieję, że moja książka okaże się pomocna dla wszystkich tych, którzy planują zakup swoich
własnych czterech kółek. Życzę Państwu przyjemnej lektury i wyłącznie udanych, samochodowych
za​ku​pów.
Jacek Balkan
PRZYGOTOWANIA DO ZAKUPU
Czemu tak trudno w Polsce o porządny używany samochód? Porządny, czyli bezwypadkowy lub
chociaż z pełną informacją, co i kiedy było naprawiane, z oryginalnym, udokumentowanym
przebiegiem, w dobrym stanie technicznym? To wcale nie są zbyt wygórowane wymagania,
niestety, o wiele bardziej prawdopodobne jest, że zamiast na uczciwego sprzedawcę trafimy
na oszusta, a nasze wymarzone auto okaże się skarbonką bez dna, na której nie możemy polegać
i w której nie czujemy się bezpiecznie. Polscy fachowcy mają naprawdę ogromne doświadczenie
w przygotowywaniu samochodów do sprzedania. Co prawda najgorsze, jeśli chodzi o krętaczy,
sprowadzających do Polski samochodowy złom, jest już szczęśliwie za nami, jednak tego, co dzieje
się w pol​skich ko​mi​sach, a wcze​śniej w warsz​ta​tach, jesz​cze cy​wi​li​za​cją na​zwać nie moż​na.
Skąd wziął się problem?
Pod koniec lat osiemdziesiątych po Polsce jeździły w zasadzie samochody zaledwie kilku marek.
Czeskie škody, wschodnioniemieckie wartburgi i trabanty, radzieckie łady i przede wszystkim
polskie fiaty i polonezy. Oficjalne ceny nowych aut, w porównaniu do zarobków, były bardzo
wysokie, w dodatku, by zdobyć przydział, należało mieć odpowiednie znajomości lub cierpliwie,
często przez wiele lat, czekać w kolejce. Ceny aut na licznych giełdach samochodowych
kilkukrotnie przewyższały te ustalone przez państwo, a na dużo lepsze i bardziej nowoczesne
pojazdy zachodnie lub japońskie, nawet na kilkuletniego volkswagena czy toyotę, mogli sobie
po​zwo​lić je​dy​nie za​ra​bia​ją​cy w de​wi​zach, naj​czę​ściej za gra​ni​cą.
W czasach PRL samochód, choćby najmniejszy i najtańszy fiat 126p, miał charakter dobra
reglamentowanego i niemal luksusowego, mimo że pojazdy, na których przydział czekano
i na które oszczędzano latami, i tak były siermiężne, archaiczne i ponadprzeciętnie awaryjne.
Szczyt marzeń stanowiła toyota corolla lub volkswagen golf z silnikiem wysokoprężnym, gdyż olej
napędowy, w odróżnieniu od benzyny, można było kupić bez kartek, a zatem, chcąc pojechać
na wa​ka​cje lub do ro​dzi​ny, nie trze​ba by​ło ro​bić za​pa​sów i trzy​mać ka​ni​strów w piw​ni​cy.
To właśnie wtedy, w latach osiemdziesiątych, pojawili się zawodowi handlarze. Można ich było
spotkać przed każdą giełdą samochodową, wypatrujących okazji, polujących na najbardziej
po​pu​lar​ne mar​ki lub na lek​ko znisz​czo​ne, a przez to tań​sze au​ta.
To, co udało im się kupić w niedzielę, w ciągu kilku czy kilkunastu kolejnych dni szykowali
do dalszej sprzedaży. Jeśli auto było w wyraźny sposób skorodowane, przechodziło błyskawiczną
naprawę z użyciem włókna szklanego i szpachli, czasem jedynie żywicy epoksydowej
i pogniecionych gazet, które wypełniały ubytki. Świeżo położony lakier pięknie się błyszczał,
niczego nieświadomy klient kupował i przez kilka tygodni, nawet miesięcy mógł być ze swojego
samochodu bardzo zadowolony, do czasu, aż nie trzasnął mocniej drzwiami, po czym
z prze​ra​że​niem pa​trzył na ka​wa​łek pro​gu, któ​ry od​padł, al​bo pęk​nię​ty la​kier na błot​ni​ku.
Profesjonalni handlarze kupowali i sprzedawali do kilku aut tygodniowo i mieli sposoby
na każdego, nawet największego grata. Analogowe przekręcane liczniki przebiegu przestawiali,
po wyjęciu zegarów, przy pomocy szpilki, lub podłączali do linki napędzającej prędkościomierz
wysokoobrotową wiertarkę i w ciągu godziny zdejmowali kilka, a nawet kilkanaście tysięcy
kilometrów. Jeśli zużyta skrzynia biegów lub tylny most głośnym wyciem obwieszczały światu
i właścicielowi auta, że to już koniec, że konieczny jest kosztowny remont, do mechanizmu
dodawano trociny, dzięki czemu przez pewien czas pracował znacznie ciszej. Nawet na zużyty
silnik były sposoby – oryginalny olej spuszczano i zastępowano znacznie gęstszym, eliminując
w ten spo​sób wy​cie​ki i ewen​tu​al​ne stu​ki wa​łu kor​bo​we​go i pa​ne​wek.
Dzikie czasy III RP
Po 1989 roku i wprowadzeniu w życie planu Balcerowicza wszystko się zmieniło. Bardziej realne,
choć w porównaniu z zachodnimi sąsiadami kilka razy niższe zarobki sprawiły, że Polacy zaczęli
masowo oszczędzać na porządny, najlepiej niemiecki, francuski lub japoński samochód. To,
co jeszcze kilka lat wcześniej było niemal niemożliwe do zdobycia, skoro nawet na używanego
passata przeciętnie zarabiający Polak musiał odkładać kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat, nagle
stało się dużo łatwiej dostępne. Do Polski trafiały ogromne ilości używanych zachodnich
samochodów, w dodatku w najrozmaitszej kondycji. Przedsiębiorcy wyszukiwali w niemieckich,
belgijskich czy holenderskich komisach auta jak najtańsze, często zaniedbane, uszkodzone
mechanicznie lub z ogromnym przebiegiem. Po przewiezieniu przez granicę, usunięciu usterek
i drob​nych ko​sme​tycz​nych na​pra​wach sa​mo​chód tra​fiał do klien​ta nie​mal na​tych​miast.
Pozbawiony dostępu do porządnej motoryzacji rynek był tak chłonny, tak podatny na wszelkie
plotki o zmianach przepisów ograniczających import, i przy tym na tyle młody i niedojrzały, że
znalezienie chętnych do kupna pojazdu, nawet takiego, który w przeszłości uczestniczył w bardzo
poważnym wypadku, nie stanowiło żadnego problemu. Warsztaty blacharskie i lakiernicze,
wyrastające jak grzyby po deszczu, brak fachowej wiedzy i znacznie ograniczony dostęp do tanich,
używanych części nadrabiały pomysłowością i pracowitością. Z dwóch lub trzech rozbitych
samochodów bez większych problemów robiono jeden, spaw łączący doczepioną część karoserii
ciągnął się czasem wzdłuż, czasem w poprzek auta, jednak dopóki pokrywała go lśniąca warstwa
la​kie​ru, ni​ko​mu to spe​cjal​nie nie prze​szka​dza​ło. Oby au​to ja​koś wy​glą​da​ło, oby je​cha​ło.
Najgorsze, pod względem stanu technicznego, były i są auta sprowadzone do Polski w latach
dziewięćdziesiątych, kiedy opłacało się naprawiać w zasadzie wszystko. Sytuacja zmieniła się
radykalnie wraz z wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej, wielu samochodowych fachowców
wyjechało wtedy do pracy na Zachód, ci, którzy zostali, znacznie podnieśli ceny. Sprowadzanie
poważnie rozbitych samochodów stało się, w przypadku najtańszych i najpopularniejszych modeli,
nieopłacalne, chyba że były to auta niemal nowe i z niewielkim przebiegiem; jedynie drogie
i luksusowe limuzyny lub samochody sportowe naprawiane są nadal nawet po kilkukrotnym
da​cho​wa​niu.
NA POCZĄTEK KILKA UWAG
Zanim zadzwonisz, pomyśl
Przez dwadzieścia pięć lat jakość dostępnych na rynku aut używanych znacznie wzrosła, jednak
mentalność tych, którzy żyją z ich sprzedaży, niewiele się zmieniła. Podobnie jest z klientem,
który szuka okazji i uwierzy w prawie każdą wymyśloną przez sprzedającego bzdurę, zapłaci i –
przeświadczony, że zrobił świetny interes – odjedzie do domu nowo kupionym autem, nie
spraw​dziw​szy do​kład​nie te​go, co trze​ba.
Często podejmujemy decyzję nawet nie zastanawiając się wcześniej, jakiego samochodu
w zasadzie potrzebujemy. Czy wystarczy nam odmiana trzydrzwiowa, zazwyczaj nieco tańsza, czy
może planujemy regularnie korzystać z tylnej kanapy, do której dostęp jest łatwiejszy, jeśli mamy
auto pięciodrzwiowe? Czy samochód będzie wykorzystywany głównie w zatłoczonym mieście
i lepiej, żeby był niewielki, czy też przede wszystkim na trasie, w związku z czym przyda się
większy rozstaw osi i bardziej komfortowe zawieszenie? Jeśli mieszkamy przy drodze o n-tym
statusie w kolejności zimowego odśnieżania, a odpowiedzialnych za remont nawierzchni
drogowców nie widziano tam już ładnych paru lat, to może warto pomyśleć o napędzie na cztery
koła i nieco większym prześwicie? A jeżeli do bagażnika trzeba będzie niedługo schować dziecięcy
wó​zek lub pla​nu​je​my prze​pro​wadz​kę, czy nie lep​sze by​ło​by du​że kom​bi al​bo na​wet van?
Wybór jest ogromny, a nie padły jeszcze pytania o skrzynię biegów – ręczną lub automatyczną,
o silnik – wysokoprężny, benzynowy lub benzynowy z instalacją gazową. Nie spytaliśmy też o to,
co się nam po​do​ba i któ​rej fir​mie chcie​li​by​śmy za​ufać. Na​praw​dę, jest w czym wy​bie​rać i nad czym
się za​sta​na​wiać.
Gdy zdecydujemy się już na konkretną markę i model, często popełniamy pierwszy poważny
błąd, znacznie ograniczając pole manewru. Wbrew pozorom, ze znalezieniem odpowiedniego
egzemplarza w naszej okolicy, a do tego w łatwej do zaakceptowania cenie może być spory
problem. Oferta producentów jest najczęściej bardzo zbliżona, prawie każdy sprzedaje nieduże
auto miejskie, kompakt, limuzynę i kombi z segmentu D oraz minivana i SUV-a. Często zdarza
się, że konstrukcje te, jeśli powstały w ramach jednego koncernu, są od strony technicznej niemal
identyczne, mają te same skrzynie biegów, silniki, osiągi i zużycie paliwa, a poważne różnice
widać jedynie w kształcie karoserii. Dzisiejsze czasy skłaniają producentów do szukania
oszczędności i budowania aut na wspólnych platformach podłogowych – łatwo postawić
na droższe, niemieckie auto, nie zdając sobie sprawy z tego, że identyczne podzespoły ma dużo
tań​szy, mniej re​no​mo​wa​ny pro​dukt cze​skiej mar​ki.
Zanim pojedziesz, zadzwoń
Auto, którego szukamy, powinno być bezwypadkowe, z niewielkim, udokumentowanym
przebiegiem, zadbanym wnętrzem i powłoką lakierniczą w nienagannym stanie. Szybko okaże się,
że nie ma problemu ze znalezieniem idealnego egzemplarza, zwłaszcza w komisie prowadzonym
obok firmowego salonu danej marki, jednak ceny dwu- czy trzyletnich, wysokoprężnych i dobrze
wyposażonych pojazdów będą bardzo wysokie, wręcz porównywalne z cenami aut fabrycznie
no​wych, ty​le że w pod​sta​wo​wych wer​sjach, z naj​słab​szym sil​ni​kiem bez​y​no​wym.
Znacznie, bo o kilkanaście, czasem nawet o trzydzieści procent tańsze będą auta sprowadzone
z zagranicy, większy będzie też wybór kolorów, wersji silnikowych czy wyposażenia. Tyle że trzeba
nie​kie​dy prze​je​chać kil​ka​set ki​lo​me​trów, by obej​rzeć in​te​re​su​ją​cy nas eg​zem​plarz.
Zanim zorganizujemy wyprawę, warto się dokładnie przygotować do rozmowy telefonicznej.
Jeśli samochód jest zarejestrowany w kraju, koniecznie spytajmy, jak długo sprzedający jest
właścicielem. Jeśli od tygodnia, dwóch lub trzech, niemal na pewno mamy do czynienia
z handlarzem, który dość szybko uwinął się z naprawą lub korektą licznika. Musimy też wiedzieć,
skąd auto zostało sprowadzone (najbardziej zadbane samochody są w Szwajcarii, Austrii,
Niemczech i krajach Beneluxu, na drugim biegunie znajdują się te z Włoch lub Francji) i kiedy
(auta, które trafiły do nas pięć, osiem lat temu jako prawie nowe, roczne lub dwuletnie, mogły
uczest​ni​czyć w du​żo po​waż​niej​szych wy​pad​kach niż spro​wa​dzo​ne nie​daw​no).
W ogłoszeniu może pojawić się informacja, że samochód został sprowadzony i zarejestrowany,
jednak, nawet jeśli widzimy na zdjęciach fragment polskiej tablicy rejestracyjnej, upewnijmy się,
czy faktycznie procedury zostały dopełnione, choćby po to, by uniknąć dodatkowych kosztów
zwią​za​nych z re​je​stra​cją (opła​ta re​cy​klin​go​wa).
Jeśli samochód został sprowadzony, ale nie jest jeszcze opłacony, czyli nie uiszczono akcyzy,
a dokumenty nie są przetłumaczone, dowiedzmy się, z kim podpiszemy ewentualną umowę. Jeśli
sprzedający prowadzi firmę, musi nam wystawić fakturę, a wcześniej dokonać wszelkich
formalności związanych z wprowadzeniem auta do obrotu. Przygotowanie dokumentów jest jego
obowiązkiem, a informacja o tym, że auto nie jest jeszcze opłacone, to jedynie zabieg
marketingowy, dzięki któremu cena w ogłoszeniu wyda się bardziej atrakcyjna. Trzeba jednak
pa​mię​tać, że sprze​daw​ca i tak do​li​czy do niej to, co wy​dał na ak​cy​zę i tłu​ma​cza.
Może się też zdarzyć tak, że otrzymamy propozycję faktury wystawionej na nas, ale przez
francuską lub niemiecką firmę, albo – nawet częściej – umowy zawartej bezpośrednio
z zagranicznym właścicielem. Pytanie, czy będzie on obecny w trakcie transakcji, możemy sobie
darować, a z oferty należy czym prędzej zrezygnować. Sprzedawca w sprytny sposób ograniczy
swoje pośrednictwo jedynie do zarobku, od którego nie zapłaci podatku, a nam wciśnie najpewniej
sfałszowaną umowę lub fakturę – przecież nie dostał jej in blanco. Nie dość, że będziemy musieli
poświęcić sporo czasu na formalności, w tym wizytę w urzędzie skarbowym i celnym, to jeszcze
własnym podpisem poświadczymy nieprawdę. Auto bez problemów zarejestrujemy (chyba że będą
rozbieżności w dokumentach, na przykład umowa zostanie zawarta z datą późniejszą niż data
sprzedaży dopisana na oryginalnym dowodzie rejestracyjnym) i ubezpieczymy, poważne kłopoty
mogą się pojawić w momencie kradzieży takiego samochodu lub kolizji z naszym udziałem. Firma
ubezpieczeniowa z pewnością skorzysta ze swojego prawa i zweryfikuje dokumentację,
prawdopodobnie skontaktuje się z poprzednim, zagranicznym właścicielem i sprawdzi, czy jego
umowa jest identyczna z naszą. Niemal na pewno nie będzie, więc nie tylko nie uzyskamy
od​szko​do​wa​nia, ale rów​nież na​ra​zi​my się na kon​se​kwen​cje praw​ne.
Jeszcze podczas rozmowy telefonicznej warto skonfrontować wszystkie zawarte w ogłoszeniu
informacje, rocznik (wiele osób podaje datę pierwszej rejestracji za granicą, w rzeczywistości
często dostajemy auto rok starsze), wyposażenie (musimy upewnić się, czy wszystko działa tak, jak
należy) oraz przebieg. Może się zdarzyć, że dopytując o ten ostatni, usłyszymy zaskakująco szczere
wyznanie: „Ja go takiego kupiłem, nic przy nim nie kombinowałem, wygląda bardzo ładnie, ale
gwarancji nie dam, teraz takie czasy, że oszustów mnóstwo”. Wypowiedź taką należy tłumaczyć
następująco: „Ja go takiego nie kupiłem, miał dużo więcej przejechanych kilometrów, cofnąłem
licznik, ale chyba trochę przesadziłem, bo się już o to kilka oglądających osób awanturowało”.
Warto zapytać o książkę serwisową, komplet kluczyków (zagraniczne ubezpieczalnie często
przekazują tylko jeden) oraz upewnić się, że klimatyzacja jest sprawna (po naprawach blacharskola​kier​ni​czych nie​mal za​wsze za​po​mi​na się o uzu​peł​nie​niu czyn​ni​ka chło​dzą​ce​go).
Nawet jeśli sprzedający deklaruje w ogłoszeniu, że auto nie uczestniczyło w żadnej kolizji i jest
bezwypadkowe, warto dopytać, czy faktycznie tak jest, czy żaden element nie był powtórnie
malowany, a jeśli był, to z jakiego powodu. Jeśli trafimy na osobę, która sprzedaje własny,
eksploatowany od dłuższego czasu samochód, prawdopodobnie niewiele się dowiemy – być może
właściciel nie ma odpowiedniego rozeznania i nic nie wie o wcześniejszej historii auta. Z kolei
handlarze, odbierający codziennie kilka czy kilkanaście takich telefonów, odpowiadają, że oni to się
tak za bardzo na tym nie znają, albo, że auto miało kilka obcierek (bo ci Francuzi tak jeżdżą),
a naprawa lakiernicza wynikała jedynie ze względów estetycznych. Ich opowieści mają na celu
tylko jedno: skłonić nas do przyjazdu. Z doświadczenia wiedzą, że nawet jeśli auto okaże się nieco
gor​sze niż w opi​sie, to przy odro​bi​nie szczę​ścia i tak doj​dzie do trans​ak​cji.
Najważniejsze to nie ulegać emocjom
Sprzedawcy samochodów potrafią doskonale przygotować nie tylko to, co sprzedają, ale również
tych, którym sprzedają. Sposobów na to, by zaczarować potencjalnego klienta, jest sporo, często
wszystko zaczyna się już w trakcie pierwszej rozmowy telefonicznej, gdy dowiadujemy się, że auto
jest w zasadzie zarezerwowane, że dzwonił przed chwilą jakiś pan z odległej części Polski
i za chwilę ma potwierdzić, kiedy dokładnie przyjedzie nie tylko obejrzeć, ale od razu zabrać
samochód, który właśnie sobie upatrzyliśmy. Słysząc coś takiego, najczęściej zapominamy o całej
liście pytań dotyczących stanu technicznego czy wyposażenia, a przede wszystkim staramy się
wepchnąć w kolejkę, niemal wybłagać u sprzedającego, żeby to nam w pierwszej kolejności pokazał
auto, co w takich sytuacjach bez problemu się udaje, zwłaszcza, że ten drugi, potencjalny
za​in​te​re​so​wa​ny zo​stał wy​my​ślo​ny i był je​dy​nie przy​nę​tą.
To, że auto zostało dla nas zarezerwowane, prowokuje do działania, szukamy kogoś, kto
pojedzie z nami jako drugi kierowca, wypłacamy gotówkę, czując sympatię do sprzedającego,
który tak miło nas potraktował. Po dotarciu na miejsce może się okazać, że choć jechaliśmy kilka
godzin, to na oględziny mamy tylko kilka minut – bo następni klienci czekają. Starym, nieco
oklepanym, choć ciągle skutecznym numerem jest też „telefon od handlarza”. Spokojnie oglądamy
wystawiony do sprzedania samochód, a jego właściciel co chwilę odbiera telefon i nieco
zniecierpliwiony informuje: „Ten pan, co go sobie zarezerwował, jeszcze tu jest” albo „Niech pan
zadzwoni za trzy minuty, bo właśnie ktoś ogląda”, po czym wyjaśnia, że dzwonił właściciel
jakiegoś pobliskiego komisu i daje mu za ten samochód dokładnie tyle, za ile został wystawiony,
na​wet w ciem​no, mo​że już prze​słać za​licz​kę.
Presja to bardzo skuteczna broń, jednak nie powinniśmy jej ulegać. Obejrzyjmy wszystko
dokładnie, nie czujmy się zobowiązani do podejmowania jakichkolwiek decyzji. Jeśli auto nam
odpowiada, lecz zauważyliśmy pewne niedoskonałości lub jakąkolwiek, choćby najmniejszą,
nie​zgod​ność z opi​sem, po​wiedz​my o tym sprze​da​ją​ce​mu gło​śno i wy​raź​nie.
Jak się targować
Nigdy nie próbujmy ustalać ceny przez telefon, to tylko niepotrzebnie denerwuje osobę po drugiej
stronie słuchawki. Można spytać, czy ewentualne negocjacje wchodzą w grę po oględzinach. Jeśli
auto spełnia wszystkie wymagania, nie znajdujemy w nim nic podejrzanego i jeśli opis dokładnie
oddał stan faktyczny, spróbujmy stargować nieco więcej, niż przewidzianą na to końcówkę.
Przykładowo, jeśli auto wystawiono do sprzedania za 16 900 złotych, można założyć, że bez
problemu kupimy je 900 złotych taniej – zaproponujmy jednak cenę niższą o 1900 złotych. Warto
spróbować, jednak największą szansę mamy wtedy, gdy nie damy po sobie poznać, że jesteśmy
zde​cy​do​wa​ni. Sprze​da​ją​cy mu​si uwie​rzyć, że do za​ku​pu mo​że nas skło​nić bar​dziej atrak​cyj​na ce​na.
Jeśli auto nie jest zgodne z opisem, ma uszkodzony lakier albo tapicerkę, czego nie byliśmy
w stanie dostrzec na zdjęciach, lub też nadmiernie zużyte hamulce czy opony, nie omieszkajmy
poinformować o tym sprzedającego i domagajmy się obniżenia ceny o tyle, ile będzie kosztowało
doprowadzenie samochodu do oczekiwanego stanu. Nie warto zaniżać jej drastycznie – osoba,
która sprzedaje auto, poczuje się zlekceważona i może się zwyczajnie obrazić, więc dalsza
rozmowa będzie znacznie trudniejsza lub nawet niemożliwa. Jeśli to, co oglądamy, jest zgodne
z opisem, jednak niekoniecznie z naszymi oczekiwaniami, możemy złożyć propozycję nawet dużo
niższą, jednak jeżeli sprzedający nie podejmie negocjacji, to znaczy, że do transakcji nie dojdzie.
Jęczenie, pokazywanie palcem usterek i niedoskonałości, narzekanie, ile to wszystko będzie
kosztowało, na pewno nie zachęci nikogo do obniżenia ceny, co najwyżej skłoni do mniej lub
bar​dziej grzecz​ne​go po​że​gna​nia się.
Jak zapłacić
Coraz częściej preferowaną formą płatności jest przelew, bezpieczny, a jeśli realizowany w ramach
jednego banku, błyskawiczny. Jeśli chcemy za samochód zapłacić właśnie w ten sposób, to –
zwłaszcza przed długą podróżą – upewnijmy się, czy będzie to możliwe – osoba, która sprzedaje
auto, nie wyda nam samochodu, dopóki pieniądze nie znajdą się na jej koncie. Problematyczne
może okazać się płacenie przelewem i odbieranie auta dopiero po kilku dniach, gdy bank
zaksięguje wpłatę. Na pewien czas pozostajemy bez pieniędzy i bez samochodu – jeśli ten zostanie
na przykład skradziony lub uszkodzony, może być spory problem. Dlatego większość transakcji
od​by​wa się go​tów​ko​wo.
Pamiętajmy o zasadach bezpieczeństwa, nie uprzedzajmy podczas rozmowy telefonicznej, że
mamy zamiar przyjechać z pieniędzmi, możemy o nich wspomnieć jedynie podczas targowania się
– to, że transakcja będzie przeprowadzona szybko i w tradycyjny sposób, może okazać się dla
sprze​da​ją​ce​go do​dat​ko​wą za​chę​tą do ob​ni​że​nia ce​ny.
SILNIKI I SKRZYNIE BIEGÓW – NA CO UWAŻAĆ
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Silniki wysokoprężne
.
.
.
NIE KUPUJ, LUB PODCHODŹ Z BARDZO DUŻĄ OSTROŻNOŚCIĄ DO NASTĘPUJĄCYCH SILNIKÓW WYSOKOPRĘŻNYCH:
.
.
.
Silniki z zapłonem iskrowym
.
.
.
NIE KUPUJ LUB PODCHODŹ Z BARDZO DUŻĄ OSTROŻNOŚCIĄ DO NASTĘPUJĄCYCH SILNIKÓW:
.
.
.
Manualne skrzynie biegów
.
.
.
Automatyczne skrzynie biegów
.
.
.
Skrzynie zautomatyzowane
.
.
.
Skrzynie dwusprzęgłowe
.
.
.
Skrzynie bezstopniowe
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK NIE KUPIĆ AUTA Z „PRZEKRĘCONYM”
LICZNIKIEM
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd się biorą auta z ogromnymi przebiegami na polskim rynku?
.
.
.
Ile kosztuje auto z przebiegiem trzysta osiemdziesiąt tysięcy kilometrów?
.
.
.
Metody korekcji wskazań drogomierza
.
.
.
Jak rozpoznać, że samochód ma trzysta osiemdziesiąt tysięcy przebiegu
.
.
.
Czy auto z dużym przebiegiem będzie bezpieczne?
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH ROZPOZNAĆ, CZY AUTO MA COFNIĘTY LICZNIK:
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK NIE KUPIĆ AUTA PO „PRZESZCZEPIE”
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd się biorą auta po „przeszczepie” w Polsce?
.
.
.
Ile kosztuje zestaw dokumentów,
ile auto bez prawa do rejestracji?
.
.
.
W jaki sposób auto z wadą prawną jest legalizowane?
.
.
.
Czy auto po „przeszczepie” będzie bezpieczne?
.
.
.
Jak rozpoznać, że auto ma przebite numery
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH SPRAWDZIĆ, CZY AUTO NIE MA PRZEBITYCH NUMERÓW:
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK ROZPOZNAĆ, ŻE AUTO
JEST PO POWODZI
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd biorą się takie auta na polskim rynku?
(fragment)…
.
.
.
Ile kosztuje auto po powodzi
(fragment)…
.
.
.
Metoda naprawy
(fragment)…
.
.
.
Czy auto po powodzi będzie
bezpieczne w razie wypadku?
(fragment)…
.
.
.
Jak rozpoznać, czy auto było zalane
(fragment)…
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH ROZPOZNAĆ, CZY AUTO JEST PO POWODZI:
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK NIE KUPIĆ AUTA
PO PRZEKŁADCE
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd się biorą samochody
z kierownicą po prawej stronie?
(fragment)…
.
.
.
Ile kosztuje „anglik”, ile auto po przekładce?
(fragment)…
.
.
.
Metoda przeróbki
(fragment)…
.
.
.
Czy auta po przekładce będą bezpieczne w razie wypadku?
(fragment)…
.
.
.
Jak rozpoznać, że auto jest po przekładce
(fragment)…
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH UPEWNIĆ SIĘ, ŻE AUTO NIE JEST PO PRZEKŁADCE:
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK NIE KUPIĆ AUTA
PO POŻARZE
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd się biorą spalone auta na polskim rynku?
(fragment)…
.
.
.
Ile kosztuje auto po pożarze?
(fragment)…
.
.
.
Metoda naprawy
(fragment)…
.
.
.
Czy auto po pożarze będzie bezpieczne w razie wypadku?
(fragment)…
.
.
.
Jak rozpoznać, że auto miało spaloną kabinę?
(fragment)…
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH ROZPOZNAĆ, CZY AUTO BYŁO SPALONE:
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
JAK NIE KUPIĆ SAMOCHODU PO WYPADKU
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
Skąd się biorą powypadkowe samochody?
(fragment)…
.
.
.
Ile kosztuje powypadkowe auto?
(fragment)…
.
.
.
Metody naprawy
(fragment)…
.
.
.
Czy auto powypadkowe będzie bezpieczne?
(fragment)…
.
.
.
Jak rozpoznać, że samochód uczestniczył w wypadku
(fragment)…
.
.
.
JAK W DZIESIĘCIU KROKACH UPEWNIĆ SIĘ, ŻE NIE KUPUJEMY AUTA PO WYPADKU:
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
NAJPOPULARNIEJSZE
MARKI I MODELE
BMW
(fragment)…
.
.
.
BMW 1 (E87)
(fragment)…
.
.
.
BMW 3 (E90)
(fragment)…
.
.
.
BMW 5 (E60)
(fragment)…
.
.
.
BMW X3 (E83)
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
FORD
(fragment)…
.
.
.
FORD FIESTA VII
(fragment)…
.
.
.
FORD FOCUS II/FORD C-MAX
(fragment)…
.
.
.
FORD MONDEO III
(fragment)…
.
.
.
FORD MONDEO IV
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
GRUPA FIATA
ALFA ROMEO
(fragment)…
.
.
.
ALFA ROMEO 147/ALFA ROMEO GT
(fragment)…
.
.
.
ALFA ROMEO 156
(fragment)…
.
.
.
ALFA ROMEO 159
(fragment)…
.
.
.
ALFA ROMEO MITO
(fragment)…
.
.
.
ALFA ROMEO GIULIETTA
(fragment)…
.
.
.
FIAT
(fragment)…
.
.
.
FIAT 500
(fragment)…
.
.
.
FIAT PANDA
(fragment)…
.
.
.
FIAT GRANDE PUNTO/PUNTO EVO/LINEA
(fragment)…
.
.
.
FIAT BRAVO
(fragment)…
.
.
.
FIAT CROMA
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
GRUPA VOLKSWAGENA
AUDI
(fragment)…
.
.
.
SEAT
(fragment)…
.
.
.
ŠKODA
(fragment)…
.
.
.
VOLKSWAGEN
(fragment)…
.
.
.
VOLKSWAGEN POLO IV/ŠKODA FABIA/SEAT IBIZA III
(fragment)…
.
.
.
VOLKSWAGEN POLO V/SEAT IBIZA IV
(fragment)…
.
.
.
VOLKSWAGEN GOLF V/VOLKSWAGEN TOURAN/ŠKODA OCTAVIA II/AUDI A3 II/SEAT
LEON II/ALTEA/TOLEDO
(fragment)…
.
.
.
VOLKSWAGEN PASSAT B6/B7/CC
(fragment)…
.
.
.
AUDI A4 B7/SEAT EXEO
(fragment)…
.
.
.
AUDI A6 C6
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
HONDA
(fragment)…
.
.
.
HONDA CIVIC VII
(fragment)…
.
.
.
HONDA CIVIC VIII
(fragment)…
.
.
.
HONDA JAZZ II/HONDA CITY
(fragment)…
.
.
.
HONDA JAZZ III/HONDA CITY
(fragment)…
.
.
.
HONDA CR-V II
(fragment)…
.
.
.
HONDA CR-V III
(fragment)…
.
.
.
HONDA ACCORD VII
(fragment)…
.
.
.
HONDA ACCORD VIII
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
HYUNDAI MOTOR GROUP
KIA
(fragment)…
.
.
.
HYUNDAI
(fragment)…
.
.
.
HYUNDAI GETZ
(fragment)…
.
.
.
KIA CEE'D/HYUNDAI I30
(fragment)…
.
.
.
KIA SPORTAGE/HYUNDAI IX35
(fragment)…
.
.
.
HYUNDAI SANTA FE
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
MAZDA
(fragment)…
.
.
.
MAZDA 2
(fragment)…
.
.
.
MAZDA 3 I MAZDA 5
(fragment)…
.
.
.
MAZDA 6 I I II
(fragment)…
.
.
.
MAZDA CX-7
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
MERCEDES
(fragment)…
.
.
.
KLASA A I B
(fragment)…
.
.
.
KLASA C W203
(fragment)…
.
.
.
KLASA C W204
(fragment)…
.
.
.
KLASA E (W11)
(fragment)…
.
.
.
SMART
(fragment)…
.
.
.
SMART FORTWO I
(fragment)…
.
.
.
SMART FORFOUR
(fragment)…
.
.
.
SMART FORTWO II
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
MINI
(fragment)…
.
.
.
MINI I
(fragment)…
.
.
.
MINI II
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
OPEL
(fragment)…
.
.
.
OPEL CORSA C/MERIVA A
(fragment)…
.
.
.
OPEL CORSA D/MERIVA B
(fragment)…
.
.
.
OPEL ASTRA III (H)/OPEL ZAFIRA II
(fragment)…
.
.
.
OPEL VECTRA III/SIGNUM
(fragment)…
.
.
.
OPEL INSIGNIA
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
KONCERN PSA, PEUGEOT I CITROËN
CITROËN
(fragment)…
.
.
.
PEUGEOT
(fragment)…
.
.
.
CITROËN C2 I/C3 I/PEUGEOT 206
(fragment)…
.
.
.
CITROËN C3 II/PEUGEOT 207
(fragment)…
.
.
.
CITROËN XSARA PICASSO/PEUGEOT 307
(fragment)…
.
.
.
CITROËN C4/C4 PICASSO/PEUGEOT 308
(fragment)…
.
.
.
CITROËN C5 II/PEUGEOT 407
(fragment)…
.
.
.
CITROËN C1/PEUGEOT 107/TOYOTA AYGO
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
RENAULT-NISSAN ALLIANCE
RENAULT
(fragment)…
.
.
.
NISSAN
(fragment)…
.
.
.
DACIA
(fragment)…
.
.
.
RENAULT TWINGO II
(fragment)…
.
.
.
CLIO III
(fragment)…
.
.
.
MÉGANE II/SCENIC
(fragment)…
.
.
.
MÉGANE III/SCENIC III
(fragment)…
.
.
.
LAGUNA II
(fragment)…
.
.
.
LAGUNA III
(fragment)…
.
.
.
NISSAN MICRA K12/RENAULT MODUS/NISSAN NOTE
(fragment)…
.
.
.
NISSAN QASHQAI
(fragment)…
.
.
.
NISSAN X-TRAIL
(fragment)…
.
.
.
DACIA LOGAN/SANDERO
(fragment)…
.
.
.
DACIA DUSTER
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
SUZUKI
(fragment)…
.
.
.
SUZUKI SWIFT
(fragment)…
.
.
.
SUZUKI GRAND VITARA
(fragment)…
.
.
.
SUZUKI SX4/FIAT SEDICI
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
TOYOTA
(fragment)…
.
.
.
AVENSIS II
(fragment)…
.
.
.
AVENSIS III
(fragment)…
.
.
.
RAV4 II
(fragment)…
.
.
.
RAV4 III
(fragment)…
.
.
.
YARIS II
(fragment)…
.
.
.
AURIS/COROLLA E15
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
VOLVO
C30/S40/V50
(fragment)…
.
.
.
XC90
(fragment)…
.
.
.
S80/S60/V70
(fragment)…
.
.
.
V70 III/S80 II
(fragment)…
.
.
.
Rozdział dostępny w wersji pełnej
SPIS TREŚCI
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
JAK TO SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO…
PRZYGOTOWANIA DO ZAKUPU
Skąd wziął się problem?
Dzikie czasy III RP
NA POCZĄTEK KILKA UWAG
Zanim zadzwonisz, pomyśl
Zanim pojedziesz, zadzwoń
Najważniejsze to nie ulegać emocjom
Jak się targować
Jak zapłacić
SILNIKI I SKRZYNIE BIEGÓW – NA CO UWAŻAĆ
Silniki wysokoprężne
Nie kupuj, lub podchodź z bardzo dużą ostrożnością do następujących silników wysokoprężnych:
Silniki z zapłonem iskrowym
Nie kupuj lub podchodź z bardzo dużą ostrożnością do następujących silników:
Manualne skrzynie biegów
Automatyczne skrzynie biegów
Skrzynie zautomatyzowane
Skrzynie dwusprzęgłowe
Skrzynie bezstopniowe
JAK NIE KUPIĆ AUTA Z „PRZEKRĘCONYM” LICZNIKIEM
Skąd się biorą auta z ogromnymi przebiegami na polskim rynku?
Ile kosztuje auto z przebiegiem trzysta osiemdziesiąt tysięcy kilometrów?
Metody korekcji wskazań drogomierza
Jak rozpoznać, że samochód ma trzysta osiemdziesiąt tysięcy przebiegu
Czy auto z dużym przebiegiem będzie bezpieczne?
Jak w dziesięciu krokach rozpoznać, czy auto ma cofnięty licznik:
JAK NIE KUPIĆ AUTA PO „PRZESZCZEPIE”
Skąd się biorą auta po „przeszczepie” w Polsce?
Ile kosztuje zestaw dokumentów, ile auto bez prawa do rejestracji?
W jaki sposób auto z wadą prawną jest legalizowane?
Czy auto po „przeszczepie” będzie bezpieczne?
Jak rozpoznać, że auto ma przebite numery
Jak w dziesięciu krokach sprawdzić, czy auto nie ma przebitych numerów:
JAK ROZPOZNAĆ, ŻE AUTO JEST PO POWODZI
Skąd biorą się takie auta na polskim rynku?
Ile kosztuje auto po powodzi
Metoda naprawy
Czy auto po powodzi będzie bezpieczne w razie wypadku?
Jak rozpoznać, czy auto było zalane
Jak w dziesięciu krokach rozpoznać, czy auto jest po powodzi:
JAK NIE KUPIĆ AUTA PO PRZEKŁADCE
Skąd się biorą samochody z kierownicą po prawej stronie?
Ile kosztuje „anglik”, ile auto po przekładce?
Metoda przeróbki
Czy auta po przekładce będą bezpieczne w razie wypadku?
Jak rozpoznać, że auto jest po przekładce
Jak w dziesięciu krokach upewnić się, że auto nie jest po przekładce:
JAK NIE KUPIĆ AUTA PO POŻARZE
Skąd się biorą spalone auta na polskim rynku?
Ile kosztuje auto po pożarze?
Metoda naprawy
Czy auto po pożarze będzie bezpieczne w razie wypadku?
Jak rozpoznać, że auto miało spaloną kabinę?
Jak w dziesięciu krokach rozpoznać, czy auto było spalone:
JAK NIE KUPIĆ SAMOCHODU PO WYPADKU
Skąd się biorą powypadkowe samochody?
Ile kosztuje powypadkowe auto?
Metody naprawy
Czy auto powypadkowe będzie bezpieczne?
Jak rozpoznać, że samochód uczestniczył w wypadku
Jak w dziesięciu krokach upewnić się, że nie kupujemy auta po wypadku:
NAJPOPULARNIEJSZE MARKI I MODELE
BMW
BMW 1 (E87)
BMW 3 (E90)
BMW 5 (E60)
BMW X3 (E83)
Ford
FORD FIESTA VII
FORD FOCUS II/FORD C-MAX
FORD MONDEO III
FORD MONDEO IV
Grupa Fiata
ALFA ROMEO
ALFA ROMEO 1 47/ALFA ROMEO GT
ALFA ROMEO 1 56
ALFA ROMEO 1 59
ALFA ROMEO MITO
ALFA ROMEO GIULIETTA
FIAT
FIAT 500
FIAT PANDA
FIAT GRANDE PUNTO/PUNTO EVO/LINEA
FIAT BRAVO
FIAT CROMA
Grupa Volkswagena
AUDI
SEAT
ŠKODA
VOLKSWAGEN
VOLKSWAGEN POLO IV/ŠKODA FABIA/SEAT IBIZA III
VOLKSWAGEN POLO V/SEAT IBIZA IV
VOLKSWAGEN GOLF V/VOLKSWAGEN TOURAN/ŠKODA OCTAVIA II/AUDI A3 II/SEAT LEON II/ALTEA/TOLEDO
VOLKSWAGEN PASSAT B6/B7/CC
AUDI A4 B7/SEAT EXEO
AUDI A6 C6
Honda
HONDA CIVIC VII
HONDA CIVIC VIII
HONDA JAZZ II/HONDA CITY
HONDA JAZZ III/HONDA CITY
HONDA CR-V II
HONDA CR-V III
HONDA ACCORD VII
HONDA ACCORD VIII
Hyundai Motor Group
KIA
HYUNDAI
HYUNDAI GETZ
KIA CEE’D/HYUNDAI I30
KIA SPORTAGE/HYUNDAI IX35
HYUNDAI SANTA FE
Mazda
MAZDA 2
MAZDA 3 I MAZDA 5
MAZDA 6 I I II
MAZDA CX-7
Mercedes
KLASA A I B
KLASA C W203
KLASA C W204
KLASA E (W21 1 )
SMART
SMART FORTWO I
SMART FORFOUR
SMART FORTWO II
Mini
MINI I
MINI II
Opel
OPEL CORSA C/MERIVA A
OPEL CORSA D/MERIVA B
OPEL ASTRA III (H)/OPEL ZAFIRA II
OPEL VECTRA III/SIGNUM
OPEL INSIGNIA
Koncern PSA, Peugeot i Citroën
CITROËN
PEUGEOT
CITROËN C2 I/C3 I/PEUGEOT 206
CITROËN C3 II/PEUGEOT 207
CITROËN XSARA PICASSO/PEUGEOT 307
CITROËN C4/C4 PICASSO/PEUGEOT 308
CITROËN C5 II/PEUGEOT 407
CITROËN C1 /PEUGEOT 1 07/TOYOTA AYGO
Renault-Nissan Alliance
RENAULT
NISSAN
DACIA
RENAULT TWINGO II
CLIO III
MÉGANE II/SCENIC
MÉGANE III/SCENIC III
LAGUNA II
LAGUNA III
NISSAN MICRA K1 2/RENAULT MODUS/NISSAN NOTE
NISSAN QASHQAI
NISSAN X-TRAIL
DACIA LOGAN/SANDERO
DACIA DUSTER
Suzuki
SUZUKI SWIFT
SUZUKI GRAND VITARA
SUZUKI SX4/FIAT SEDICI
Toyota
AVENSIS II
AVENSIS III
RAV4 II
RAV4 III
YARIS II
AURIS/COROLLA E1 5
Volvo
C30/S40/V50
XC90
S80/S60/V70
V70 III/S80 II
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym BezKartek.

Podobne dokumenty