- bwm.pollub.pl
Transkrypt
- bwm.pollub.pl
Hubert Przywara SPRAWOZDANIE Na praktyki do Perugii pojechaliśmy w trzech. Pierwszą noc spędziliśmy w Rzymie, w parku, gdyż przylecieliśmy dopiero przed 23ą. Szczerze mówiąc, od razu zraziłem się do tego miasta, gdyż okolice dworca Roma Termini okazały się być najgorszym syfem, jaki można było sobie wyobrazić. Wszędzie na chodnikach leżeli bezdomni, na kartonach, a smród był tak okrutny, że omal nie zwróciłem ostatniego hamburgera zjedzonego w Polsce. Na szczęście, opinie o mieście zmieniłem, gdy przyjechałem tam drugi raz, w celach turystycznych, do innych części miasta, które wywarło na mnie niesamowite wrażenie, z pewnością jedno z piękniejszych miast, nie tylko we Włoszech. Jeśli chodzi o samą praktykę, nie mieliśmy aż tylu obowiązków, jakby się mogło wydawać, gdyż ludzie na uczelni byli bardzo zapracowani, a w sierpniu zwyczajnie mieli wakacje, toteż mieliśmy bardzo dużo czasu na przyjemności i zwiedzanie. Tematem praktyki jest pozyskiwanie energii z drgań oraz fal grawitacyjnych. Szczególnie interesujący jest ten drugi. Wraz z opiekunem praktyki pojechałem do Casciny, pod Pizą, gdzie mieści się Virgo, wielki projekt Europejskiego Obserwatorium Grawitacyjnego. Zobaczyłem tam laboratoria, a także ogromny interferometr, którego zadaniem jest detekcja fal grawitacyjnych, a którego ramiona mają aż 3 km długości! W Perugii pochodziliśmy trochę na uczelnię, dostaliśmy materiały, które mieliśmy przestudiować. Około połowy lipca uczęszczaliśmy na Summer School, szkolenie, które odbywało się w 4-gwiazdkowym hotelu, w którym jadaliśmy wykwintne obiady, piliśmy smaczną kawę itp. Jednego dnia została zorganizowana wycieczka do Asyżu, która była także wspaniała. Koszt tej pięciodniowej przyjemności wynosił 400 euro, jednak my jako goście z Erasmusa zostaliśmy zaproszeni za free. Samo miasto, Perugia, jest bardzo piękne. Jest to miasto antyczne, pełne stylowych starych budynków. To miasto żyje w nocy, zadziwiające jest to, że wtedy, na schodach katedry (!) jest dużo młodzieży pijącej alkohol i palącej, powiedzmy papierosy. U nas byłoby to nie do wyobrażenia. Jako że jest to miasto na górze, musieliśmy się liczyć z tym, że zawsze wychodząc z akademika będziemy chodzić po wielu schodach lub po prostu pod górę, w jedną lub w drugą stronę. Każdy z nas dostał oddzielny pokój z innym lokatorem. Ja miałem największe szczęście, gdyż trafiłem do rozrywkowego, wesołego Włocha i bardzo szybko się zaklimatyzowałem, poznałem jego znajomych, a także miałem dostęp do internetu, którego jakość była największą żenadą, zaraz po braku lodówki, gdyż wszystko związane z żywieniem było nastawione na mensę, zaraz przy uczelni i akademiku. Moi koledzy mieszkali po drugiej stronie budynku i nie mieli w ogóle u siebie dostępu internetu Wyrobiliśmy kartę studencką, która dawała nam 50% zniżki na posiłki, czyli za 2 euro spokojnie można było się najeść i pić zimne napoje do woli. Niedaleko, 30 km od Perugii jest jezioro Trazymeńskie, wielkości mniej więcej naszego jeziora Śniardwy, widoki piękne, woda ciepła, aczkolwiek do najczystrzych nie należała, ale kąpać się można było śmiało. Można tam dotrzeć pociągiem. Podczas pobytu na praktyce zwiedziłem wiele niesamowitych miejsc, parki narodowe, miasta w górach i nad morzem. Oczywiście ze względu na to stypendium się wyczerpało i musiałem do interesu dołożyć, ale absolutnie nie żałuję. Bardzo dobrą opcją jest podróżowanie z użyciem strony blablacar.it, można w ten sposób, zaoszczędzić nawet połowę wartości biletów pociągowych lub więcej, w zależności od ofert, których nie brakuje. Trafiliśmy chyba na wyjątkowe lato, pod względem opadów… Oczywiście nie można porównywać ich ilości do Polski, ale zdarzały się burze, Włosi byli bardzo zdziwieni tym faktem. Gorąco oczywiście było, ale dużej różnicy między naszym krajem tez nie zauważyłem, może ze względu na wilgotność powietrza, toteż upały nie dawały się tak we znaki, jak u nas. Jestem tym zaskoczony, gdyż spodziewałem się upałów cały czas i nocy gorących, a żadna nie była tak gorąca/nieznośna jak niekiedy bywają w Polsce. Specjalnie kupiłem nawet wiatrak, który oczywiście się przydał, ale gdybym jechał drugi raz, zastąpiłbym miejsce w torbie czym innym. Nie ma tam też tyle komarów, co u nas, co było kolejnym pozytywnym zaskoczeniem. Włosi, ogólnie, to bardzo mili i pomocni ludzie. Żałuję tylko, że nie spróbowałem się nauczyć ich języka, gdyż nie lubią oni za bardzo chyba rozmawiać po angielsku. Studenci oczywiście dają sobie z tym radę w większości, chociaż zdarzają się tacy, którzy nic nie umieją powiedzieć. Ale u osób starszych bywa już różnie, nie jest już tak łatwo. W razie pytań udzielę informacji, moje GG: 1062698. Oto kilka zdjęć z Perugii: