16 września 2013 r. RWANDA DLA ZAAWANSOWANYCH Z wizytą
Transkrypt
16 września 2013 r. RWANDA DLA ZAAWANSOWANYCH Z wizytą
16 września 2013 r. RWANDA DLA ZAAWANSOWANYCH Z wizytą w Afryce nieturystycznej Z Rwandą łączy mnie miłość namiętna i odwzajemniona - dosłownie. Z uwagi na pochodzenie mojej żony, jak i w przenośni, bo kraj ten nikogo, kto choć raz go odwiedził, nie pozostawia obojętnym. Jednak aby obdarzyć świadomym uczuciem swoją wybrankę, warto ją przedtem poznać. Na polskim rynku wydawniczym istniała do tej pory wielka luka jeżeli chodzi o publikacje na temat rzetelnej i szczegółowej historii Rwandy, choć nie obejmowała ona publikacji na temat tego kraju w ogóle. W ostatnich latach ukazało się wiele reportaży: zarówno tłumaczeń zagranicznych, jak i autorstwa polskich dziennikarzy. Spośród tych ostatnich można wymienić najbardziej chyba znany „Dzisiaj narysujemy śmierć” Wojciecha Tochmana. Głównym celem reporterów, jak i autorów wspomnień nie jest tylko wprowadzanie nas w złożoną historię polityczną, społeczną i kulturalną Rwandy. To mimo wszystko ich subiektywna wizja. Popularność literatury faktu w Polsce cieszy. Zanim jednak dogłębnie zapoznamy się z materiałem reporterskim, warto przyjrzeć się z bliska historii tego skądinąd nadal egzotycznego w Europie kraju. Wówczas jeszcze bardziej docenimy wartość dziennikarskich i podróżniczych relacji z daleka. „Rwanda” Joanny Bar to pierwsza publikacja na polskim rynku, która pozwala zrozumieć i lepiej poznać historię kraju naznaczonego tragicznymi wydarzeniami nie tylko w XX wieku. W Polsce dr Joanna Bar wreszcie wypełniła poważną lukę wydawniczą. Duży ukłon w stronę Wydawnictwa Trio i jego serii Historia Państwa Świata w XX i XXI wieku. Mimo żę nazwa serii wskazuje, iż będziemy mieli do czynienia z historią jedynie XX wieku, autorka zadała sobie trud obszernego wprowadzenia czytelnika również do przedkolonialnej historii Rwandy. Kwestia ta ma bowiem niebagatelne znaczenie dla zrozumienia jej XX-wiecznych dziejów, już jako niepodległego państwa. Mimo naukowego charakteru, książka napisana jest wyjątkowo przystępnym językiem, dosłownie się ją pochłania i wystarczy na to kilka wieczorów. Polskiego czytelnika z pewnością zainteresują ciekawe polonika w historii Rwandy, do których z pewnością zaliczyć możemy miejsce pochodzenia pierwszego niemieckiego rezydenta na jej terytorium - Richarda Kandta, urodzonego w Poznaniu jako Richard Jakob Kantorowicz, czy też fundamentalne wyniki prac polskiego antropologa – Jana Czekanowskiego, który wraz z niemiecką ekspedycją badał m.in. tereny ówczesnej niemieckiej kolonii Ruanda-Urundi. Wzmianka o tym ostatnim polskim badaczu znajduje się również w Muzeum Historii Naturalnej w Kigali, mieszczącym się właśnie w byłym domu niemieckiego rezydenta – Richarda Kandta. Autorka w sposób precyzyjny przedstawia wydarzenia historyczne, omawia ich przyczyny i skutki, a, co najważniejsze: unika prostych, ale przez to wątpliwych co do trafności ocen. W historii Rwandy niepoślednią rolę odegrali Europejczycy – zwłaszcza Belgowie. Autorka z sukcesem zmierzyła się również z tym brzemieniem czasów kolonialnych, który zaważył na zdarzeniach, jakie miały miejsce w latach 90-tych XX wieku. Kwestią dyskusyjną pozostaje przyjmowana przez autorkę - z zaznaczeniem odmiennego stanowiska części badaczy - teoria pochodzenia podziałów etnicznych lub kastowych, zgodnie z którą ludność pasterska Tutsi nie należąca do ludów Bantu przybyła i podporządkowała sobie zamieszkujących tereny Rwandy rolników Hutu. Zasadniczym problemem – sygnalizowanym również przez autorkę - pozostają ciągle otwarte pytania, na ile te w gruncie rzeczy teorie rasowe przyjęte w pierwszej połowie XX wieku mają pokrycie w rzeczywistości, a to z powodu braku pisanych źródeł historycznych Rwandy przed przybyciem Europejczyków. Książka ta spełni niebagatelną rolę edukacyjną z uwagi na pobieżną i fragmentaryczną znajomość w Polsce przyczyn konfliktu, którego tragiczny finał rozegrał się w 1994 r. W szczególności daje odpór uproszczonemu przedstawianiu ludobójstwa wyłącznie w kategorii walk etnicznych lub, co gorsza, plemiennych, przybliżając czytelnikowi skomplikowane relacje społeczne, które do niedawna panowały w tym nadzwyczaj zaskakującym i pięknym kraju. Książka powinna być obowiązkową lekturą dla wszystkich udających się w podróż do Rwandy. Na uznanie zasługuje sama autorka, która, jak wynika z lektury książki, odwiedziła kraj i z fascynacją opowiada o nim czytelnikowi. Z autopsji mogę tylko potwierdzić spostrzeżenia Joanny Bar odnoszące się do współczesnej – najnowszej historii Rwandy, a także zapatrywania co do ciągle niepewnej przyszłości tego kraju, choć niepewność ta wynika raczej z położenia geopolitycznego niż wewnętrznej sytuacji w samym kraju, która jest wyjątkowo stabilna. Moje pierwsze spotkanie z Rwandą nastąpiło jednocześnie w trakcie pierwszego spotkaniem z Afryką Subsaharyjską, w trakcie miesięcznej podróży do krajów Afryki Wschodniej: Ugandy, Tanzanii, Kenii i właśnie Rwandy. Rwanda to z pewnością jeszcze nieodkryta perła Afryki równikowej, nieskażona masową turystyką, tak jak niektóre rejony wybrzeża Keniii Tanzanii, a jednocześnie kraj całkowicie dla turysty bezpieczny. Klimat panuje tutaj wyjątkowo korzystny dla turystów z północnej półkuli, a to z uwagi na średnią wysokość położenia tego górzystego kraju, która wynosi około 1.500 m.n.p.m. Powoduje to, iż nie odczuwa się tutaj równikowych upałów, a słoneczną pogodę równoważy ożywczy wiatr i w miarę chłodne noce. Celem mojej pierwszej wizyty był niezapomniany trekking w górach Wirunga w celu obserwacji jednej z grup goryli górskich – gatunku naczelnych na skraju wyginięcia. Kolejne wizyty w tym kraju pozwoliły z kolei na odkrycie pozostałych rejonów kraju, do których można zaliczyć wybrzeże jeziora Kiwu, park narodowy Kagera i lasów równikowych Nyungwe, a przede wszystkim poznać kulturę, zwyczaje i historię Rwandy. Jednym z elementów „zapoznania” się z kulturą był osobisty udział w roli pana młodego w tradycyjnym weselu autora niniejszego tekstu. Chciałbym jednak zastrzec, iż Rwanda to raczej kierunek dla aktywnych i zaawansowanych turystów, którzy nie poszukują biernego i taniego odpoczynku w cieniu palm na piaszczystej plaży jak z folderu agencji turystycznych. To kawałek autentycznej Afryki, niezmienionej pod potrzeby i przeciętne gusta przemysłu turystycznego. Choć autorka publikacji wyraża wątpliwość, czy uda się przezwyciężyć dotychczasowe podziały związane z przynależnością do jednej z trzech grup społecznych, to wydaje się, że polityka pojednania przynosi jednak korzystne rezultaty. Książka ta powinna uwrażliwić polskiego czytelnika na powyższe kwestie, aby, zabierając głos w dyskusji, miał świadomość, jak bardzo skomplikowane i delikatne to zagadnienie. Warto odnotować, że pierwszy raz w polskiej publikacji naukowej skupiono się na obszernym przedstawieniu trzeciej i populacyjnie najmniejszej z grup społecznych w Rwandzie, jaką stanowią Twa (czyt. tkua). Czytelnik jednak powinien pamiętać, że przedstawione podziały mają już charakter historyczny, a w Rwandzie po ludobójstwie z 1994 r. nie prowadzi się już statystyk uwzględniających powyższe kryteria. Mało tego - z uwagi na doświadczenia historyczne zabronione jest, a nawet karalne głoszenie lub powoływanie się współcześnie na takie podziały społeczne. Tytułem niewielkiego zastrzeżenia można wskazać, iż wbrew temu co napisano poprzednio obowiązujące w latach 1964-2001 godło Rwandy nie przedstawiało zestawienia różnych rodzajów broni z maczetą włącznie. Otóż za wyjątkiem łuku, który może zostać uznany raczej za broń myśliwską, znajdowały się na nim narzędzia rolnicze, to jest tradycyjna motyka isuka y’inshikazi, używana do orania oraz umuhoro – sierp osadzony na długiej rękojeści – używany do ścinania kiści bananów. Zwłaszcza ostatnie narzędzie - umuhoro jest charakterystyczne dla Rwandy i zostało jako takie dostrzeżone już przez pierwszych europejskich badaczy i kolonizatorów. Narzędzia te – łącznie z niewymienioną tutaj maczetą – są dalej używane na wsiach w Rwandzie w pracach rolniczych, z uwagi na brak dostępnej mechanizacji. Czytelników szerzej zainteresowanych tematem odsyłam do publikacji: Rwanda. Its cultural heritage. Past and present wydanej przez Instytut Muzeów Narodowych w Rwandzie w 2012 roku, dostępnej niestety jedynie w muzeach na terenie Rwandy (Kigali, Butare, Nyanza). Ale skoro mowa o rolnictwie, trzeba podkreślić, że pełni ono kluczową rolę w gospodarce Rwandy, a każdy, kto chociaż raz odwiedził lokalny targ, może potwierdzić, że dostępność świeżych owoców, zwanych u nas tropikalnymi jest nieograniczona, a ich smak znacząco odbiega od tych owoców, które znaleźć można w supermarketach. Przy okazji osławione piwo z bananów (urwagwa) to raczej doświadczenie dla ludzi szukających mocnych wrażeń. Zdecydowanie za to polecić należy ugruntowane marki piwa pochodzące z krajowego browaru w Gisenyi nad jeziorem Kiwu. Wielką zaletą dla osób pragnących zgłębić informacje przekazane w książce – są umieszczone obszerne wskazówki bibliograficzne w przeważającej części odnoszące się do literatury obcojęzycznej. Jest to pierwsze znane mi tak uporządkowane polskie źródło cennej informacji na temat Rwandy. Bardzo przydatny okazuje się również indeks osób wraz z krótkimi biogramami. „Rwanda” Joanny Bar jest pierwszą na rynku polskim i od razu świetną publikacją, prezentującą dzieje najnowsze Rwandy oraz swoistym kompendium wiedzy o procesach, wydarzeniach politycznych, gospodarczych i kulturalnych, które zaszły w tym kraju. Jest to nieodzowna pozycja dla wszystkich osób pragnących zgłębić niełatwą historię Rwandy oraz poznać bliżej kraj w sercu Afryki. Dzięki niej doświadczenia Tochmana i współczesne odrodzenie tego kraju nabiorą zupełnie nowego znaczenia. Książka jest lekturą obowiązkową dla podróżników udających się na Czarny Ląd z zamiarem odwiedzenia kraju tysiąca wzgórz, bez względu ma powód przyjazdu – czy będzie to trekking w Parku Narodowym Wulkanów, safari w Parku Narodowym Kagera, czy też tropienie naczelnych w Parku Narodowym Nyungwe. Choć to dziewicza przyroda jest powodem, dla którego turyści i podróżnicy odwiedzają ten kraj, warto pochylić się nad jego dziejami. To pozwoli świadomie czerpać przyjemność z odkrywania ludzi i miejsc tego fascynującego zakątku świata. Książka ta to doskonały przewodnik po historii ale i współczesnej Rwandzie. Gorąco polecam. Marcin Makowski Radca prawny, podróżnik i fotograf, prywatnie mąż Asnaty i tata Maliki www.marcinmakowski.pl Joanna Bar Rwanda Historia Państw Świata w XX i XXI wieku Wydawnictwo Trio Warszawa 2013 r.