„Nocy daję kosza” Wydawca : Związek Literatów Polskich O/Kraków

Transkrypt

„Nocy daję kosza” Wydawca : Związek Literatów Polskich O/Kraków
„Nocy daję kosza”
Wydawca : Związek Literatów Polskich O/Kraków
Redakcja : Ignacy St. Fiut.
Posłowie : Wiesław Kolarz.
Wyd. I - Kraków 1995 r.
ISBN 83-901299-4-9
Bezsenność ***
(mojej Mamie)
to cóż zmarszczki
o co za ścianą
posądzacie - ta twarz
mnie jak ikona
i moją żonę oprawna jest w moją
pamięć
- to tylko
przewracająca się z boku więc
na bok tym cenniejsza
moja im więcej
nie mieszcząca się na niej
w łóżku pęknięć
wyobraźnia
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
Wiesław Kolarz :
POETA SPRAW CODZIENNYCH
Kiedy pierwszy raz przeczytałem w maszynopisie wiersze Alka Jasickiego, uderzyło mnie w
nich nie to, że pisane były w bliskiej mi poetyce, że trafiły mi do przekonania przez swą
prostotę, zaskakującą często i świeżą metaforę zbudowaną przewrotnie na motywach
codziennych realiów, ale że po raz pierwszy od dawien dawna czytam wiersze pogodne, z
których wygląda trochę ciepłego i jasnego nieba, odrobina słońca. Tak mnie zmęczyli
wszyscy młodzi, ponurzy, pogmatwani, mroczni debiutanci pisujący swe pierwociny
literackie chyba tylko w bezgwiezdne noce i do tego jeszcze w dusznej piwnicy, że
propozycje poetyckie Jasickiego podziałały na mnie jak wiosenny wiatr. Wyczuwa się pewien
dystans młodego autora do swej twórczości, tu i ówdzie jakieś figlarne przymrużenie oka,
jakaś gra słów, która nadaje tym wierszom lekkości, i chwilami nieco kpiarski ton.
Można wyróżnić trzy główne kręgi tematyczne, które szczególnie pociągają poetę. Pierwszy to dzieciństwo osadzone mocno w realiach krakowskich, bardzo wyraźnie topograficznie
określonych - okolice ulicy Kościuszki, które najlepszy swój wyraz znajduje w cyklu wierszy
„Tamten dom nad Wisłą”. Będzie tam i ojciec, który „jeszcze tylko przez chwilę był z nami/
potem nagle odszedł”, będą i zabawy mające smak wielkiego odkrycia, tajemniczej przygody,
będzie wreszcie refleksja o tym, jak to niepostrzeżenie prawie przestała nas bawić gra w
okręty i bitwy z udziałem ołowianych żołnierzyków i zaczęła się droga w dorosłość.
Te wyprawy w dzieciństwo podejmuje prawie każdy piszący - raz u początku swej twórczej
drogi, innym razem u schyłku, szukając w tej niezapomnianej „krainie cudów” autentyczności
uczuć, wrażeń, najprawdziwszego źródła twórczych odkryć. Młodemu poecie brak jeszcze
dystansu czasu i doświadczeń, by ze swym dzieciństwem rozliczyć się do końca. - jeszcze jest
ono świeżą, ciepłą kartą, wyrazistym wspomnieniem i jako takie, nie bez pewnej nostalgii,
przywołane zostanie w wierszach. Choć w pewnym momencie, znów z dużą dozą
przewrotności, podmiot liryczny wiersza „Ta biedna suka - pamięć” wyzna: „ta biedna suka/
kiedyś tak wierna/ coraz wolniej zbiera się/ na aport/ i w końcu nie pamięta/ co miała
odnaleźć//”.
Drugi krąg tematyczny nazwałbym poetyckim odkrywaniem codzienności. To wiersze z
cyklu „Dozorcówka na Pawiej”, czy też „spod biurka”, to wiersze „domowe” adresowane do
żony czy synka itp. To szukanie inspiracji w codziennych realiach wydaje mi się szczególnie
cenne. Przy pewnych skłonnościach autora do groteski, lirycznego żartu, daje to niezłe
rezultaty - nadaje tym wierszom znamion autentyczności i jakiegoś bardzo konkretnego,
ludzkiego wymiaru. Przy czym cały czas obracamy się w oryginalnym świecie, w którym
codzienna rzeczywistość poukładana jest w nieco innym, poetyckim porządku - raz trochę
krzywa, gdzie indziej na odwrót.
Trzeci krąg tematyczny - to próba wewnętrznej analizy, próba zdefiniowania lirycznego „ja”,
próba określenia siebie i swego stosunku do świata, życia, dziejących się spraw.. Jest to trzeba przyznać - jeszcze próba nieśmiała, ale w wypadku dalszego kontynuowania
twórczości - nie do uniknięcia.
Tak czy owak uważam, iż początek poetyckiej przygody młodego, krakowskiego twórcy,
Aleksandra Jasickiego jest udany i chętnie Czytelnikom polecam te wiersze.
(w: „Gazeta Krakowska” - 06.04. 1984 r.,
oraz w: t. „Nocy daję kosza” - Kraków 1994 r.)
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
Józef Baran :
WŁASNE SŁOWO
Poeta prawdziwy i poeta podrabiany, mistyfikator - czym różnią się jeden od drugiego, jak ich
rozpoznać? Ten drugi podobny jest do sroki-złodziejki, która lubi podkradać błyskotki. Gdy
zauważy jakiś oryginalny pomysł, ładną metaforę, trafny chwyt stylistyczny w cudzym
tekście - natychmiast usiłuje to podkraść, ale że wszystkie jego niby-utwory składają się z
takich właśnie elementów-błyskotek, wyrywanych z różnych zamysłów architektonicznych budowla wznoszona przez poetę podrabianego zawali się i rozpadnie przy pierwszym
podmuchu wiatru.
Poeta prawdziwy (duży, mały - nieważne) podobny jest natomiast do ślimaka, posuwającego
się cierpliwie po swojej ścieżce i dźwigającego na plecach (przepraszam za antropomorfizm)
swój ciasny, lecz własny domek słów.. Wiersze budowane są przez niego wciąż z tego
samego podręcznego surowca. Razem z poetą tworzą układ zamknięty: życie - twórczość.
Poeta taki nie w y m y ś l a swojego światopoglądu: wie tylko to, co wypocił z siebie,
wykrwawił czy też wyśmiał - i przez to wiedzy tej nikt mu nie może odebrać, jest trwała. Jeśli
niewiele z siebie wypocił, wykrwawił, wyśmiał, to ta jego wiedza jest mała i stąd rodzi się
dramat twórcy małego. W przypadku odwrotnym - rodzi się twórczość nowatorska, a może i
wielka. Tak czy owak, zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku mamy do czynienia z
poetą prawdziwym.
Otóż nie ulega wątpliwości, że takim prawdziwkiem, obdarzonym w ł a s n y m s ł o w e m, i
to już na początku drogi poetyckiej, jest Aleksander Jasicki. Jego miniatury liryczne, z pozoru
nieefektowne - są natychmiast rozpoznawalne, nawet gdyby je pomieszać z utworami innych
autorów. Aleksander Jasicki ma swój styl na swoją skromną może jeszcze miarę, ale i tak
mogącą już budzić szacunek i zaufanie. Czym? Przede wszystkim chyba tym, że w swoim
widzeniu świata, w swoim dochodzeniu do słowa - jest niesłychanie konsekwentny, od
nikogo nie zamierza nic zapożyczać. Jeśli chce odejść „byle dalej/ lub/ na krok choćby/ od
siebie - mrocznej celi/ o numerze butów/ i kołnierza/ i nie wracać/ za kratę zębów/ zamkniętą/
na wieczne/ stul pysk” - to owo wyznanie poetyckie rozumiemy nie jako zdradę siebie, lecz
raczej jako realizowanie odwiecznej tęsknoty każdego poety do rozszerzania się dookolnego
poprzez wyobraźnię.
Gdybym - mimo wszystko - chciał dla poetyckiej wyobraźni Jasickiego poszukać za wszelką
cenę patrona, najbliższy byłby Mistrz Białoszewski. Młodego poetę łączy z autorem
„Obrotów rzeczy” uwrażliwienie na rzecz, szczegół. Myślę o znanym mi cytacie z cyklu
„Dozorcówka na Pawiej”. Ale nie tylko. Z Białoszewskim łączy Jasickiego pewien rodzaj
przewrotności, a także daleko posunięta prozaizacja, skłonność do przyłapywania banału
językowego. Dajmy jednak spokój czczym porównaniom. W ogóle Alek Jasicki nie znosi
poetycznego frazesu. Jąkając się, woli mówić własnym głosem, a to dużo, to bardzo dużo, jak
na debiutanta!
Oczywiście, kryją się w tej bardzo hermetycznej poetyce różne pułapki. Czy stać będzie w
przyszłości poetę na rozszerzenie skali własnego głosu, by mógł liczyć nie tylko na elitarnego
i oczytanego we współczesnej poezji czytelnika? Nie chcę bawić się w proroka. Uczciwie
mówię - nie wiem. Natomiast już dzisiaj, po przeczytaniu kilkudziesięciu wierszy Alka
Jasickiego - mogę powiedzieć, że zasługuje na osobny debiut książkowy.
(w: Tygodnik „Razem” - Warszawa 01.09. 1985 r.,
oraz w: t. „Nocy daję kosza” - fragment)
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
Hanna Wietrzny :
JA I „CONTINENTAL”
Zaistniał Poeta. Tomikiem wierszy pt. „Nocy daję kosza”. Tak! Ten tomik daje kosza
smutkom, smuteczkom i nocom gwiaździstym. Poeta z ogromnym poczuciem humoru ;
(wiersze „Eureka niedonoszona”, „Biedna suka”, „Moralniak”) ... a jednocześnie liryczny
(„Modlitwa Matki”, „Tamten dom nad Wisłą”.
Poeta - Aleksander Jasicki. Indywidualista w formie i obrazie, zaskakujący puentami - jak na
przykład w „Biednej suce”. Ale i liryk, powtarzam, jak w „Pastorałce z widokiem”: „jeszcze
się nam zabliźnią/ spękane ściany duszy/ powleką tynkiem złudzeń/ na nowo”...
Poeta urodzeniem i poezją osadzony w Krakowie i o nim śpiewający: „Krakowiak”, „Ulica
Kościuszki”, „Wpół do dworca” i in. Poezję Aleksandra Jasickiego cechuje oryginalność
metafor i widzenia świata, autoironia tryskająca dowcipem: „jeśli zabijam (w sobie) - to
którego?/ od którego z nas/ wciąż umywam/ ręce/ a któremu zęby?”.
W Jego wiersze trzeba się wczytać i smakować je, by obraz przezeń malowany wyłonił się z
nocy na światło dzienne, jak fotografia w czasie jej wywoływania. Każdy wiersz zarysuje się
wtedy, powoli nabierze kształtów o coraz ostrzejszych konturach, aż zabłyśnie dla czytelnika
perełką eureki: - „front/ z wyższością w oknach/ odwrócił się na ulicę/ nie patrzy/ w odrapany
pysk/ oficyny...”.
Przeczytajcie poezje Aleksandra Jasickiego! Będzie wam lżej na duszy i uśmiech po lekturze
nieprędko zejdzie z twarzy. Warto mieć ten tomik w zasięgu ręki na słotne i smutne dni.
(w: „Magdalenka Literacka” - Nr 7-9 - Kraków -V. 1995 r.)
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
prof. dr hab. Alicja Baluch :
WYBRANE WIERSZE ALEKSANDRA
JASICKIEGO
(fragment1)
(...) Rama jako motyw tematyczny nie jest też obca wcześniejszej poetyce Jasickiego. Już w
pierwszym debiutanckim tomiku, w wierszu poświęconym matce, widać wskazany tu
kierunek scalania i pogłębiania sensów:
„(...)ta twarz/ jak ikona/ oprawna jest/ w moją pamięć// więc/ tym cenniejsza/ im więcej/ na
niej/ pęknięć”. (XXX „cóż zmarszczki”).
Wiersz ten, niby ikona (por. stylizowane rzeźby w drzewie, których fotografie umieszczone są
w ostatnim tomiku pt. „Święte drzewa”) odsłania obraz sacrum. Ramą dla tej „świętości” - jak
wynika z tekstu wiersza - jest pamięć poety (w porządku wewnętrznych doświadczeń pamięć
dopisuje się do snu i melancholii). W ikonie tej - obrazie matki na plan pierwszy wysuwają
się pęknięcia, a więc oznaki: starzenia - zmarszczki, mądrości życiowej - rany, otwarcia przez
ból i cierpienie. One to właśnie - zgodnie z koncepcją Florenskiego, sztuki jako ikonostasu pełnią funkcję przejścia (w doświadczeniu scalania osobowości).
Ta hipoteza interpretacyjna nie tyle pozwala, co wymusza umieszczenie poetyckiego portretu
matki poety na tle praobrazu Wielkiej Matki (mowa tu o ikonie Czarnej Madonny - „Matki
Boskiej Ranionej”, z charakterystycznymi dla tego obrazu dwoma cięciami na jej policzku).
W porządku archetypowym znaczą one otwarcie, przejście... Stają się bramą (w litanii
loretańskiej jest wezwanie: Bramo Niebieska...).
(...)
(w : „Uważne czytania” - w kręgu literatury polskiej XX wieku” - Akademia Pedagogiczna
w Krakowie, Prace Monograficzne nr 286 - Kraków 2000 r.)
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
Janusz Orlikowski :
WIERSZE ALEKSANDRA JASICKIEGO
(fragment1)
W roku 1995 Aleksander Jasicki opublikował dwie książki poetyckie. Pierwsza „Nocy daję
kosza” (redakcja : Ignacy St. Fiut, posłowie : Wiesław Kolarz) jest debiutem poetyckim
autora, druga natomiast - „z Kulą u nogi” (redakcja i posłowie: Maciej Naglicki) - stanowi, do
pewnego stopnia, kontynuację treści pomieszczonych w tomiku pierwszym Lecz tylko do
pewnego stopnia, bowiem o wiele więcej daje się zauważyć różnic, które kryją się zwłaszcza
w sposobie spostrzegania kreowanego przez poetę podmiotu, co dość wyraźnie wpływa na
widzenie wyobrażanego świata oraz rzeczywistości przez pryzmat owego przedmiotu
doświadczanej. Jedynie temat ekologiczny, stanowiący notabene główną oś książki „z Kulą u
nogi”, jest autentyczną kontynuacją tego, co czytamy w debiutanckim tomie. Lecz i on ulega
transformacjom, do głosu dochodzi bardziej filozoficzne spojrzenie na problem zielonego
świata.
Jakie więc przeobrażenia dokonują się w przedmiocie wierszy Aleksandra Jasickiego?
Debiut to „ja chłopak/ z pawim na czapce piórem(...) (z wiersza „Krakowiak”, gdzie
spojrzenie na tradycję nie jawi się zbyt refleksyjnie. Ot, krakowski chłopak, ufny w stosunku
do historii, z którą się utożsamia, pewny swej młodości; rozczarowania przyjdą później. I ta,
jeszcze podskórnie brzmiąca świadomość pozwala na dystans kreowanego podmiotu do
mających nastąpić przedstawień, który ujawnia się już w drugim wierszu „Ja i continental”, w
żartobliwej ironii; - Kobieta, pojmowana jako świat doskonały, będąca wyobrażeniem życia
bez skazy, uosobieniem wszelkich cnót i wygód (to punkt wyjścia: pojmowanie
rzeczywistości jakby sprzed owego wiersza, sytuacja przeddebiutancka poety) „dzieje się”
jednak inaczej, bo „popukała się tylko/ czcionką/ po czole” na te zapatrywania i pomysły.
Nie oznacza to, iż podmiot rezygnuje z nakierowanego na doskonałość sposobu postrzegania
rzeczy. Tak by było, gdyby kobieta-doskonałość popukała się palcem, a nie czcionką (literą,
słowem) po czole. Ten niuans z pewnością umknął uwadze Wiesława Kolarza, który w
posłowiu do „Nocy daję kosza” napisał: „po raz pierwszy od dawien dawna czytam wiersze
pogodne, z których wygląda trochę ciepłego i jasnego nieba, odrobina słońca...”.
To autor jest pogodny, jego wiersze z pewnością nie. Ale też nie są ponure, to zbyt duże
słowo, chociaż ogląd właśnie ponurych przedmieść, podwórek częstokroć przeraża. (...)
Na tle rozwijającej się osobowości rysują się tematy podejmowane przez Jasickiego w „Daję
nocy kosza”, a później w „z Kulą u nogi”. Zacznijmy od spraw natury egzystencjalnej.
Konkret spojrzenia, który charakteryzuje twórczość tego poety pozwala tu na jednoznaczne
widzenie spraw i rzeczy , a wyczuwalna pogoda autora tego widzenia nie przyćmiewa.
Egzystencjalizm jawi się w dwóch odsłonach: „różnica płci” i „miasto, a w nim ja”. Obydwie
unaoczniają się w pierwszej książce.
Człowiek postrzegany jako zło to sens wierszy: „Okowy I” i „Okowy II”. Przerażająco
brzmią wersy: „a po domu goły bobas/ bez ogródek/ z czasem urośnie/ uwydatni płeć/ - taka
kobieca będzie/ złość/ a gniew prawdziwie męski”.
Człowiek (w ogóle, że istnieje) i ta różnica płci jawią się smutno. Ten rodzaj oglądu
człowieka jest w pierwszym tomiku - można powiedzieć - nagminny. W wierszu „Na kobiety
pies” podmiot pośrednio oskarża kobiety za ich umiejętność przywłaszczania sobie mężczyzn,
w „Żonie bliźniego” zupełnie odwrotnie. Życie jest walką - zdaje się mówić poeta - i z tym
się zgodzić nie może. To jest bezsenność i wiersz pod tym właśnie tytułem, gdzie różnicą
między wyobraźnią i rzeczywistością, inność w postrzeganiu rzeczy, obarcza się różnicę płci.
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl
Ten smutny klimat towarzyszy podmiotowi w cyklu poświęconym oglądowi przedmieść
miasta, tj. w cyklu „Dozorcówka na Pawiej”. Ze stoickim spokojem (pozwala na to z
pewnością naturalna dla autora pogoda ducha) osoba mówiąca daje obraz: ponurych
podwórek, obskurnych kamienic i upodlenia życia zamieszkałych tam osób.
Przerażający, jakby z wysokiego C, jest już wiersz „Wpół do dworca”, poprzedzający cykl.
Ma z pewnością za zadanie wprowadzić czytelnika w to, z czym będzie miał do czynienia.
Czytamy: „... w modlitwach do Onana wzniesione/ dłonie chłopców/ samoobsługowe// była
jeszcze jedna kurwa i złodziej...” a dalej: „jedna kurwa i złodziej doliniarz/ wpół do dworca/
na ławkach taki raj” - stanowi puentę.
Czegóż lepszego możemy się spodziewać we wspomnianym cyklu? Niczego. Jest tylko;
„odrapany pysk/ oficyny/ podwórze/ chronicznie chore na swój cuchnący kanał” („Podwórze)
i już zamknięci w klatkach/ na piętrach// niespokojni/ uszy wystawiają pod drzwiami/ oczy w
dziurki od kluczy...” („Wieczory”).
Jest u Jasickiego z pierwszego tomu wierszy „Nocy daję kosza” wyraźnie dwojaki stosunek
do tradycji. Z jednej strony - jej odrzucenie, jak we wspomnianym liryku „Krakowiak”, gdzie
„niezamknięte bramy miasta” nie pozwalają podmiotowi zasnąć, budzą więc niepokój, czy wyraźnie już brzmiące w „Niebajce o smoku”. Tu; „płacz dzieci/ i szloch kobiet/ smokowi od
wieków na ofiarę// nie pęka brzuszysko portfela...”. (Wiersz ten ma jeszcze wydźwięk inny,
niejako doraźny, dotykający problemu polityki, gdzie władza ma zawsze pełne portfele.
Polityczny jest wiersz poprzedzający: „Ludzie Rewińskiego”). Są to wyjątki i dobrze, że
takimi pozostają.
Druga strona postrzegania tradycji to nostalgia za nią. Najwyraźniej jest widoczna w liryku
„Góralu...”. Od razu pojawia się reminiscencja „Góralu, czy ci nie żal”. W miejsce oscypków,
którymi góralska kobieta „brukowała Kraków”, pojawiły się lody pistacjowe, a więc dowcipny obraz rzeczywistości. Lecz za maszynę do produkcji tego frykasu trzeba było
owymi oscypkami zarobić. Istotę przynosi puenta, która mówi:
... już/ z uśmiechem pistacjowym/ wystawia ją (tj. wspomnianą maszynę - J.O.) za próg/
gdzie/ jak powiadają/ stały/ dawniej/ góry”.
Góry to stałość i niezmienność. Można by więc sądzić, że te lody pistacjowe postrzega autor
jako zamach na tradycję. Tak jednak nie jest. Poeta raczej wskazuje na naturalną ewolucję
wszelkich rzeczy. W miejscu gór mogły być niegdyś rzeki. Jest tu więc nostalgia za
minionym, lecz równocześnie widzenie zmienności. Jest próba odnalezienia siebie i
rzeczywistości w stanie obecnym - stosunek do tego, co jest. Tego doświadczymy, gdy
przyjrzymy się bliżej poczynaniom autora w drugim jego tomie. (...)
(w : Janusz Orlikowski - „Radość i dyskoteka - szkice literacko-krytyczne” - ZLP 1996 r.
oraz w: „Proza. Proza, Proza - tom 1” - ZLP Kraków 1996 r.
Aleksander Jasicki
www.stowarzyszenietworcze.pl

Podobne dokumenty