Artykuł w PDF - Wróżka diona
Transkrypt
Artykuł w PDF - Wróżka diona
102-103 wrozka diona-D P + j f j E 14-10-09 14:48 Page 102 S P OT K A N I E Z W R Ó Ż K Ą Diona Tarota poznawała przy krzewie jaśminu, w ogródku działkowym pod Warszawą. Los, który wybrał sobie Dionę na wróżkę, chciał, by działkę obok miała pani Basia. Bo Basia znała się na kartach i przewidywaniu przyszłości. A w rodzinie Diony wszyscy był sceptykami. Stąpali twardo po ziemi. Gdy miała 16 lat, od Basi dostała pierwszą talię kart. zamienię bank na karty – Tarot mnie zafascynował – wspomina wróżka o niespotykanej wprost intuicji, znana w metafizycznym świecie jako Diona. 102 WRÓŻKA z jaśminowego ogrodu Wiele przeszła. Dzięki temu widzi więcej i rozumie lepiej. Pomaga tym, którzy chcą jej pomocy. A karty ją w tym wspierają. Najpierw wróżyła dla zabawy. Amatorsko. Bo zamiast zgodnie ze swoimi zdolnościami iść choćby na psychologię, wybrała ścisły kierunek – ekonomię. A później odnosiła sukcesy w bankowości. Jednak przyszedł dzień, w którym odebrała wyniki badań lekarskich i diagnozę: nowotwór kości. Przeżyła traumę, ale nie załamała się, choć rokowania nie były dobre. Dzięki świetnym profesorom i medycynie alternatywnej, którą wspomagała leczenie, dziś jest zupełnie zdrowa. Chodzi, a groził jej paraliż, wózek. – Powiedziałam: dość siedzenia w banku po kilkanaście godzin na dobę! Chcę w końcu zrobić coś dla siebie i ludzi – mówi. Na portalach internetowych zdobywała klientów, którzy z czasem zaczęli do niej przyjeżdżać. – Jedna z pierwszych klientek wybierała się akurat na wakacje. Prosiła, by jej powiedzieć, co się w najbliższym czasie wydarzy. Rozłożyłam karty. Nagle zobaczyłam wieczór nad morzem. Na plaży brunet, 102-103 wrozka diona-D P + j f j E 14-10-09 14:48 Page 103 przystojny, niebieskie oczy i błękitna koszula. Rozwodnik z synem. Brzegiem idzie też kobieta, po coś się schyla, on się o nią potyka. Spotykają się wzrokiem i… już. Zaczyna się miłość. Powiedziałam jej o tym, ale tylko się ironicznie zaśmiała. Dużo później przyznała, że uznała mnie za wariatkę. jak miłość, to tylko nad wodą Zadzwoniła do mnie w październiku. – Wywróżyła mi pani bruneta z niebieskimi oczami. Nad morzem. Diona pamiętała, choć przeważnie natychmiast zapomina o wszystkim, co wyczyta w kartach. – Zwariowałabym, gdybym nosiła w sobie to wszystko. Jednak tamta wizja mnie zaskoczyła. Dlatego nawet się nie zdziwiłam, gdy kobieta wyznała, że było dokładnie tak, jak powiedziałam. Nie miała tylko pojęcia, że tak szybko zaczną planować ślub! Dziś jest już jego żoną, a on dla niej przeniósł się z Berlina. To moja pierwsza zeswatana para – oznajmia z uśmiechem. – Ale nie ostatnia. Chyba mam rękę do miłości. Na przykład Janina. Polka, od wielu lat w Kanadzie. Gdy pierwszy raz zadzwoniła do Diony, miała koło siedemdziesiątki. Marzyła o miłości, ale choć Diona mówiła jej, żeby cierpliwie czekała, bo zakocha się w niej dużo młodszy mężczyzna, jakoś nie wierzyła. – Miałam trzech mężów, może już dosyć? – wzdychała. Kiedy Janina skończyła 75 lat, wyjechała na wakacje na Wysypy Kanaryjskie. Tam poznała Thomasa, przystojnego faceta po czterdziestce. Zauroczyli się sobą nawzajem. Jednak kobietą targały wątpliwości, bo nie wiedziała, czy to szczere uczucie, czy on się tylko bawi. A może zależało mu na pieniądzach? Diona położyła karty i zobaczyła, że ta miłość nie jest interesowna. Mężczyzna miał zresztą własne, spore pieniądze. W Wigilię poprosił Janinę o rękę, ślub był wiosną, nad brzegiem morza. Janina niedawno znów zadzwoniła i wyznała, że jeszcze nigdy nie czuła się tak szczęśliwa. A kolejna wywróżona miłość dotyczyła młodej pielęgniarki, nieco po trzydziestce, z trójką dzieci. Kobieta marzyła o uczuciu jak z romansu. Mąż był, ale obok. – Poznasz go gdzieś przy wodzie – wywróżyła jej Diona. – Będziecie mieć wspólne dziecko i duży dom. Tamta tylko się zaśmiała. – Nie ma mowy! Przecież nie stać mnie nawet, żeby wyjechać nad staw! O wróżbie zapomniała. I poszła z dziećmi na basen. A jej królewicz pływał właśnie kraulem. I znów woda połączyła dwoje ludzi, którzy teoretycznie nie mieli szans być razem. Pielęgniarka ani się obejrzała, a już była rozwiedziona. Wzięła ślub, a wspólny dom właśnie się buduje. Ona zaś jest w ciąży i niemal z nabożeństwem wspomina prorocze słowa Diony. Bywa, że klienci czasem Dionę testują. Jedna z takich kobiet zaniemówiła, gdy usłyszała, że prowadzi działalność, a jej największym problemem jest pracownica, którą właśnie zwolniła, lub lada moment zamierza zwolnić, bo była wobec pracodawczyni nieuczciwa. – Obdzwoniłam tyle wróżek, i żadna mi tego nie powiedziała, tylko pani! – zawołała. – To niech mi pani jeszcze powie, czy wygram ten najbliższy przetarg, czy nie? złodziej czai się nocą Pieniądze to druga po miłości sprawa, o którą wszyscy zabiegają. Młoda dziewczyna, Marta, stała klientka Diony, spytała ją kiedyś, czy w końcu wyzwoli się z długów, uporządkuje zagmatwaną sytuację finansową. – Widziałam, że szasta pieniędzmi, żyje ponad stan. Ciężko pracuje, więc później chce sobie to wynagrodzić – mówi wróżka. – Tarot mi powiedział, że jeśli zacznie oszczędzać i oglądać każdą złotówkę, zanim ją wyda, dostanie od losu prezent. Jednak najpierw sama musi nad tym popracować. Dziewczyna wzięła sobie do serca słowa Diony. Na początku z trudem, ale z czasem coraz gładziej przechodziła na „tryb oszczędzający”. No i cztery miesiące później zgarnęła w totolotka prawie osiem i pół tysiąca. Los się wywiązał z obietnicy! Załatała wszystkie dziury, oddała długi i zaczęła nowe życie. O tym, że warto słuchać Diony przekonuje Justyna, bizneswoman z Wielkopolski, właścicielka małej fabryczki z wyrobami chemicznymi. – Powtarzała mi co jakiś czas, że powinnam pilnować swoich rzeczy, a także majątku firmy – wspomina i widać, że słuszne ostrzeżenie zrobiło na niej spore wrażenie. – Widziała złodzieja, znaczne straty. Trochę się z tego podśmiewałam. No bo jaki złodziej? Jesteśmy świetnie zabezpieczeni. Są alarmy, a firma ochroniarska czuwa całą dobę. A jednak! Kiedyś pracowali do późna, kończyli produkcję. Zmęczona szefowa zamknęła firmę o czwartej rano i… zapomniała włączyć alarm. Na biurku zostały pensje pracowników. Właśnie tej nocy włamali się złodzieje. Ogołocili firmę ze wszystkiego, co się dało. Kilka dni później zadzwoniła do Diony i przez łzy żałowała, że nie była uważniejsza i jej nie posłuchała. – Sobie i najbliższym nie stawiam kart – mówi wróżka. – Choć jeszcze we wczesnej młodości trafnie wywróżyłam pożar. W moim karcianym rozkładzie obok naszego domu nieustannie pojawiała się karta diabła i wieży. Myślałam: „Katastrofa? Powódź? Pożar?”. Zwierzyłam się ze swoich wątpliwości ojcu, ale tylko machnął ręką, mówiąc, że to stek bzdur. Pewnego razu, pamiętam dokładnie, było to 15 października 1992 roku w nocy, zadzwonili do nas z policji, że spalił się nasz dom na działce. Wiedziałam już, że tarot nigdy się nie myli. To tylko my nie zawsze umiemy dobrze zinterpretować jego przekazy. Dziś, po wielu latach doświadczeń, tarot dla Diony nie ma już tajemnic. Dzięki temu każdy, kto do niej przyjdzie, także może je poznać. I lepiej żyć. AGNIESZKA GRUSS A R C H I W U M P RY WAT N E , S H U T T E R S TO C K