Satyra w konspiracji. 1939-1944

Transkrypt

Satyra w konspiracji. 1939-1944
„Satyra w konspiracji. 1939-1944”
PRZEDMOWA DO DRUGIEGO I TRZECIEGO WYDANIA (fragm.)*
„Satyra jest starą jak świat, wypróbowaną bronią polityczną. Nie istniał chyba jednak kraj i okres
historyczny, w którym satyra stałaby się tym, czym była w Polsce w czasie okupacji. Specjalne warunki
okupacyjne sprawiły, że satyra awansowała do roli obrońcy ogólnonarodowego morale, że stała się potężną
bronią całego narodu w walce z hitleryzmem, kształtując w dużym stopniu okupacyjną obyczajowość i postawę
wobec zachodzących wydarzeń. Nie były to więc jedynie iskierki humoru rozświetlające gdzieniegdzie ponurą
noc okupacji, lecz raczej wspaniały, celny ogień artyleryjski, precyzyjnie trafiający we wroga i osłaniający
swoich przed demoralizacją i upadkiem ducha.
Kraj pozbawiony legalnej prasy, radia oraz wszelkiej innej możliwości zachowania żywej więzi
społecznej znalazł w satyrze nową, krzepiącą broń. Lotny, skrzydlaty dowcip niczym gołąb pocztowy docierał
do adresata, którym był cały naród. Wspaniale rozwijająca się podczas okupacji prasa podziemna miała z natury
rzeczy ograniczony zasięg oddziaływania, zaczerpnięty natomiast z łamów tajnej prasy dowcip, fraszka lub
wiersz satyryczny natychmiast rozprzestrzeniał się, powtarzany stugębną famą, i docierał niemal z szybkością
depeszy do najszerszych warstw społeczeństwa, reagując błyskawicznie, ze sprawnością doskonałego
szermierza, na wszystko to, co działo się w kraju lub na wojennych frontach. Ta niesłychana popularność
i bezprzykładna powszechność satyry sprawiły, że kwitła ona bujnie nie tylko na łamach pism specjalnie jej
poświęconych lub przeznaczających dla niej poczesne miejsce, lecz — co szczególne — niezwykle przychylne
satyrze wiatry pozwoliły jej kiełkować i zapuszczać korzenie również na łamach podziemnej prasy par exellence
wojskowej i politycznej. Mało tego! Znajdujemy ją nie tylko na stronicach „Biuletynu Informacyjnego",
„Robotnika", „Chłopskiej Sprawy" czy „Trybuny Wolności", nie tylko na miejskich murach, parkanach,
latarniach, słupach ogłoszeniowych, bramach i klatkach schodowych w postaci niezliczonych napisów,
rysunków, nalepek i plakatów (w czym zwłaszcza celowały działające w ramach tzw. „Małego Sabotażu” Szare
Szeregi), ale również... w lesie, gdzie towarzyszy wiernie partyzanckim oddziałom. (…)
Nie było chyba takiej formy satyry, której by zabrakło w walce z okupantem. Fraszki, wiersze, piosenki
i proza satyryczna, świetna, różnorodna formalnie i tematycznie karykatura, celny dowcip i anegdota, wreszcie
wspaniałe „kawały", które cieszyły raz po raz całą Polskę, jak np. wydanie fałszywych dodatków
nadzwyczajnych urzędowych „gadzinówek" lub fałszywych o satyrycznym charakterze plakatów, odezw
i obwieszczeń, pod którymi figurowały podpisy samego gubernatora Franka lub szefa Propagandaamtu,
Ohlenbuscha, i tyle, tyle innych.
Osobnym, choć wcale niepoślednim odcinkiem okupacyjnej twórczości satyrycznej były wydawane przez
polskie podziemie wydawnictwa w języku niemieckim, przeznaczone do kolportażu wśród Niemców, zwłaszcza
wśród jadącego na front wschodni hitlerowskiego wojska. Pisane nienaganną niemczyzną i z reguły ozdobione
rysunkami niewyczerpanego w pomysłach „Miedzy” - Tomaszewskiego, wydawnictwa te szmuglowane były do
Reichu lub umieszczane w wagonach wiozących wojsko na wschód. Wszystkim tym zorganizowanym
poczynaniom towarzyszyły indywidualne, ochotnicze wyczyny przygodnych satyryków, którzy zarażeni
bakcylem satyry, dawali wyraz swym poglądom za pomocą napisów na murach i płotach, walcząc o lepsze
z organizowaną akcją w tej dziedzinie.”
Grzegorz Załęski
*"Satyra w konspiracji 1939-1944" (książka po raz pierwszy opublikowana w 1948 r. - nakład
skonfiskowany; wznowione i poszerzone wydania w 1958 oraz nakładem wydawnictwa LTW w 2011 r.)