Profesor Śliwiński, poezja Miłosza i my

Transkrypt

Profesor Śliwiński, poezja Miłosza i my
Jadwiga Podeszwa
DKK Jarocin
Profesor Śliwiński, poezja Miłosza i my
Jest 28 kwietnia – popołudnie. Siedzę w Sali Kominkowej Pałacu Radolińskich w Jarocinie. Wokół mnie znajome osoby, panie bibliotekarki, młodzież szkolna. Wchodzi profesor
Śliwiński, znawca poezji Czesława Miłosza.
Mam wrażenie, że czas cofnął się o ponad 30 lat. Jestem studentką studiów zaocznych
Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Właśnie trwają ćwiczenia z literatury współczesnej. Miłosz! To nazwisko rozbrzmiewa w murach uczelni, ekscytacja, poruszenie. Kto to?
Poeta? Prawie nic o nim nie wiem. Docierają jednak do mnie pierwsze wiersze, krążą w odpisach. W mieście strajki, chaos, uczelnią rządzą studenci. Jest rok 1980. Po raz pierwszy stykam się z poezją Czesława Miłosza, laureata nagrody Nobla.
Na korytarzu gablota – w niej wiersze Miłosza. Niektórzy przepisują do notesów
„Który skrzywdziłeś człowieka prostego”. Wiersz napisany w Waszyngtonie w r. 1950 staje
się teraz niewiarygodnie aktualny, odczytywany jest jako wiersz narodowy, teraz właśnie –
w atmosferze odnowy. Inni patrzą z niedowierzaniem – Literacka Nagroda Nobla – kim jest
ten Miłosz? Po 30-letniej zmowie milczenia Miłosz zaistniał nagle, zaistniał ku wielkiej radości znawców i miłośników jego poezji. Nie wiem jeszcze, że wiersze Miłosza trafią wkrótce
do szkolnych podręczników. Nie wiem jeszcze, jak wyjaśnić uczniom zasadność przyznawania mu nagrody. Oni przecież znają Gałczyńskiego, Broniewskiego, Słonimskiego, nie recytowali wierszy Miłosza na szkolnych akademiach.
W tej chwili patrzę na znawcę twórczości Miłosza, słucham, zastanawiam się nad pytaniami, po raz kolejny wczytuję się w teksty, które leżą przede mną. Spotkanie z profesorem
Śliwińskim nieodparcie przenosi mnie w tamte dni, dni pierwszego kontaktu z poezją Czesława Miłosza.
Profesor umiejętnie wciąga nas w dyskusję, ośmiela, zmusza do zastanawiania się nad
każdym wersem, każdym słowem. Wspólnie odkrywamy sens czytanych wierszy. Jest to poemat „Świat” z podtytułem „Poema naiwne”. Świat napisał Miłosz w 1943 roku. Tym poematem poeta przeciwstawił się koszmarowi wojny i okupacji. Gdyby wiersze tego cyklu zestawić z twórczością innych poetów okresu II wojny światowej, zszokowałyby odrębnością tematyki, pogodą, harmonią. Wiersze „Świata” wiążą się w cykl, jednocześnie zaś każdy z nich
jest niejako fragmentem, odrębną cząstką systemu myślowego Miłosza.
Sam autor przestrzegał przed „kawałkowaniem” poematu, nawet protestował przeciwko publikowaniu wyrwanych z całości fragmentów.
Wiersze, które czytamy i nad którymi się zatrzymujemy, opisują świat, jaki jest. Tak
jak Adam Mickiewicz powiedział „widzę i opisuję”, tak Miłosz zawarł w wierszach obrazowe
konkrety, jakby zafascynowany realnością świata.
Odwzorowuje rzeczywistość. Stara się, by słowa były jasne, aż przejrzyste, a język
poetycki służył nawiązaniu kontaktu z odbiorcą. I tak jest. Wiersze są proste i jasne. Pojedyncze wiersze brzmią klarownie i mówią wprost. Ale jest to łudzące.
Tak naprawdę poezja Miłosza jest trudna i wymaga wielkiej kultury literackiej. Sam
Miłosz powiedział kiedyś: „Nie zazdroszczę krytykom literackim, którzy będą o mnie pisać”.
Cóż więc powiedzieć mogę ja, która niezbyt uwielbia poezję?
Sądzę, że obrazowy konkret, szczegół, drobiazg jest znakiem czegoś, odsyła do sensów uniwersalnych. Jednorazowy kontakt z wierszami nie wystarcza, trzeba wracać do nich
1
wielokrotnie, aby wczytać się w ich tajemnice i odkryć prawdę utajoną w obrazach, znaleźć
piękno.
Czytam więc „Schody”, „Drogę”, „Furtkę”, „Ganek” i inne wiersze. Są realistyczne,
są obrazkami, opisem piękna najprostszych rzeczy.
Kolejne wiersze – „Wiara”, „Nadzieja”, „Miłość” stanowią już wykładnię filozoficznej myśli poematu. To utwory o budującej treści. Jako ogniwa poematu wspierają jego ironiczny sens, osobno zaś odbierane są bardzo serio.
Dostrzegam więc wiążące w cykl postacie z wierszy. To dzieci, ojciec i matka oraz
przestrzeń, w której przebywają. Czytając „Drogę” automatycznie kojarzę wiersz M. Konopnickiej „Jadą, jadą dzieci drogą, siostrzyczka i brat”. Ale „Droga” nie jest naiwną powiastką
dla dzieci. W ostatnich wersach pojawia się postać ojca – kluczowa postać cyklu. On panuje
nad przestrzenią („z grządki całą widzi okolicę”). Ojciec jest mądrością („objaśnia”), doświadczeniem, uporządkowaniem świata. W świecie, w którym on czuwa, nie istnieje zło.
W kolejnych wierszach pojawia się matka, bliższa życiu, naturze. Spotykana jest
w ogrodzie przy piwoniach, w jadalni przy rozdzielaniu posiłku, na schodach niesie światło,
dostarcza pokarmu zarówno dla ciała jak i dla ducha.
Z kolei następują po sobie „Wiara”, „Nadzieja” i „Miłość” – mały traktat teologiczny,
zbiór cnót chrześcijańskich. W obliczu tych wierszy, mali bohaterowie poprzednich są już nie
tylko dziećmi ojca i matki, ale stają się dziećmi bożymi, poszukującymi Boga.
I wreszcie wiersz „Słońce” to jakby droga do ideału piękna. Jest on afirmacją istniejącego bytu nadrzędnego.
Całość cyklu „Świat” to niezgoda na bezsensowny bieg historii, historycznych, okrutnych wydarzeń oraz akceptacja Istoty Wyższej, która może zagwarantować ład i harmonię
świata. „Świat” ma podtytuł „Poema naiwne”. Słowo „Poema” znaczyło- „mrzonka”, „utopia”, „rzecz wymarzona”. Utwór jest więc projekcją niespełnionego marzenia o świecie „jaki
powinien być”. Jest ironicznym wyzwaniem rzuconym historii.
Spotkanie z profesorem Śliwińskim dobiega końca, jakże prędko przeminęło. Zostawiło jednak trwały ślad – iskrę, choćby maleńką zainteresowania, miłości do poezji Miłosza
(również u maturzystów), miłości do poezji w ogóle. Mam nadzieję na kolejne takie spotkanie
w przyszłości.
Spisałam własne refleksje ale skorzystałam również z opracowania Bożeny Chrząstowskiej
„Poezje Czesława Miłosza”.
2

Podobne dokumenty