Andrzej Pitrus Stelarc. Wobec zdezaktualizowanego

Transkrypt

Andrzej Pitrus Stelarc. Wobec zdezaktualizowanego
Andrzej Pitrus
Stelarc. Wobec zdezaktualizowanego ciała
Artysta znany pod pseudonimem Stelarc nazywa się naprawdę Stelios Arcadiou. Choć urodził
się na Cyprze, reprezentuje Australię, w której mieszka od wczesnego dzieciństwa. Pracuje
jednak na całym świcie, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Japonii. Jest wykładowcą,
wspaniałym gawędziarzem i – co może się wydać zaskakujące w kontekście drastyczności
wielu jego prac – niezwykle sympatycznym i otwartym człowiekiem. Jego sztuka wymyka się
wszelkim klasyfikacjom. Dziś często zalicza się go do twórców bio-artu, ale ta etykietka z całą
pewnością niedostatecznie opisuje jego poczynania artystyczne.
Wątkiem spajającym liczne projekty Australijczyka realizowane na przestrzeni ostatnich 50 lat jest
cielesność. To właśnie ciało stanowi podstawowe tworzywo jego sztuki. Nie należy on jednak do
kręgu body artu. Zainteresowania Stelarca mają bowiem niewiele wspólnego z dokonaniami
amerykańskich performerów, a jeszcze mniej z działaniami wiedeńskich akcjonistów, szokujących
publiczność makabrycznymi happeningami, podczas których niejednokrotnie lała się prawdziwa
krew. Sztuka ciała dotyczy najczęściej kwestii tożsamości, często wkracza na teren gender, bywa
związana z kontrkulturą czy – jak w wypadku wiedeńczyków – jest wyrazem buntu przeciwko
określonemu porządkowi społecznemu. Stelarca w istocie nie zajmuje żaden z tych obszarów. Dla
niego ciało jest materiałem, stąd też zawsze, kiedy mówi o swoich realizacjach, posługuje się po
prostu terminem „ciało” lub „artysta”, nigdy zaś nie używa określenia „ja”.
Jest to skądinąd pewnego rodzaju paradoks, gdyż zdecydowana większość projektów twórcy
była realizowana z jego osobistym i wyłącznym udziałem. Wyjątki od tej reguły są nieliczne, choć być
może wynika to nie z chęci mówienia o sobie, lecz z radykalizmu realizacji Stelarca. Większość z
nich opiera się bowiem na ingerencji w organizm, często na granicy zdrowego rozsądku, a dla wielu
widzów – daleko poza nią. Szokujące performensy powstają jednak w warunkach pozwalających
zachować zasady bezpieczeństwa: podczas spotkania zorganizowanego kilka lat temu w krakowskim
Bunkrze Sztuki Stelarc zapewniał, że jedyne obrażenia, jakie odniósł w życiu, przydarzyły mu się…
na korcie do squasha.
Wyzwania dla ciała
Twórczość Stelarca należy postrzegać jako całość czy też pewnego rodzaju proces. Poszczególne
performensy nie stanowią często odrębnych realizacji, lecz są elementem poszukiwań prowadzonych
na przestrzeni wielu lat. W latach 70. artysta zainteresował się praktykami „podwieszania”
praktykowanymi przez niektóre plemiona indiańskie w celach rytualnych, a później przez ruch
„nowych prymitywistów” organizujących krwawe rytuały przejścia. Dla niego podwieszanie ciała
miało jednak inny sens: nie chodziło mu ani o poszukiwanie pierwotnych ekstremalnych
doświadczeń, ani o rozszerzanie świadomości, ani tym bardziej o przesłanie z kręgu sztuki
krytycznej. Dla Stelarca ciało było bowiem takim samym tworzywem jak płótno czy kamień. Sam
najczęściej porównywał swoje realizacje do rzeźb, umieszczanych zazwyczaj w różnych obszarach
przestrzeni publicznej. Raz była to bezludna wyspa na Pacyfiku, kiedy indziej ruchliwa Piąta Aleja na
Manhattanie. Performensy organizowane były z reguły bez zgody władz, co czasem kończyło się
aresztowaniem. W Nowym Jorku nagi artysta został zdjęty przez policję z instalacji z lin rozpiętej
między dwiema kamienicami. Co ciekawe, nie usłyszał zarzutu obrazy moralności, ale odpowiedział
za stworzenie potencjalnego zagrożenia dla przechodniów.
Aura skandalu zapewne nie służyła zrozumieniu poczynań artysty, który bynajmniej nie
poszukiwał taniej sensacji. Jego prace od początku były poparte precyzyjnymi konceptami. Jednym z
wczesnych obszarów zainteresowania Stelarca było obrazowanie ciała za pomocą urządzeń
stosowanych w medycynie. Zaowocowały one m.in. projektem nazwanym Stomach Sculpture
(1993). Został on przygotowany na australijskie Triennale Rzeźby, którego tematem było miejsce
tejże w przestrzeni publicznej. We wczesnych latach 90. toczyły się ożywione dyskusje na temat
wyprowadzenia sztuki z galerii i muzeów, uważanych przez wielu krytyków za rodzaj więzienia.
Alternatywą miała być przestrzeń publiczna, w której prace artystów były dostępne dla każdego.
Stelarc w niezwykle odważny i prowokacyjny sposób zmierzył się z wyzwaniem kuratorów wystawy.
Kinetyczna rzeźba, którą stworzył przy udziale specjalistów z zakresu medycyny i robotyki, została
umieszczona w jego żołądku. Trudno wyobrazić sobie bardziej „intymny” rodzaj kontaktu ze sztuką.
W pracy tej znajduje odzwierciedlenie niezauważany często problem, odnoszący się nie tylko do
tego, gdzie, ale także j a k obcujemy ze sztuką. Wydaje się, że oczywiste jest tu pośrednictwo
zmysłów – wzroku, słuchu, dotyku. Stelarc podejmuje dyskusję z pewnikami – nie po raz pierwszy i
nie po raz ostatni.
Ciało i technologia
W jego twórczości niezwykle ważna jest technologia. Choć kompetencje samego twórcy są wysokie,
zwykle pracuje on z zespołem specjalistów, co pozwala mu nie tylko aplikować istniejące
rozwiązania na gruncie sztuki, ale także tworzyć nowe i oryginalne urządzenia, mogące mieć
zastosowanie w innych sferach. Jego Third Hand (1980–1996) niemal natychmiast wzbudziła
zainteresowanie specjalistów z NASA – niekoniecznie dlatego, że byli oni entuzjastami
eksperymentalnej sztuki. Urządzenie skonstruowane z udziałem inżynierów z Uniwersytetu Waseda
w Japonii było rodzajem mechanicznej protezy ręki poruszanej za pomocą impulsów systemu
nerwowego. Stelarc nie używał jej jednak jako zamiennika ludzkiego organu, ale jako rozszerzenie
ciała. W pierwszych performance’ach z udziałem trzeciej ręki wykonywał proste działania (np. pisał
na pleksiglasowej tafli, używając do tego dwóch własnych rąk i protezy), później natomiast
wykorzystywał ją w bardziej rozbudowanych projektach.
Jednym z nich był Fractal Flesh (1995), kolejnym zaś Ping Body (1998). W obydwu artysta
wyposażony w dodatkową kończynę eksplorował możliwości wynikające z rozproszenia kontroli
nad ciałem. Podczas trwających kilka godzin występów – jeden z nich został zaprezentowany w
1997 roku w Polsce podczas festiwalu WRO – artysta wykonywał „choreograficzny” układ, w
którym część jego ciała kontrolował sam, a część poruszała się albo zgodnie z sekwencjami
zaprojektowanymi w komputerze, albo – w Ping Body – dzięki wskazówkom przekazywanym
zdalnie przez Internet. W każdym wypadku organizm Stelarca był zespolony z interfejsem czyniącym
zeń programowalną maszynę.
Integracja ciała i maszyny była także tematem innych prac, np. Exoskeleton (1997) czy
Muscle Machine (2000). Obydwa projekty zakładały skonstruowanie maszyny sterowanej przez
człowieka, a jednocześnie dokonującej amplifikacji jego możliwości. Dzięki zastosowaniu
hydraulicznych siłowników w pierwszej realizacji i nadmuchiwanych „sztucznych mięśni” w drugiej
Stelarcowi udało się stworzyć hybrydyczną istotę, w której organiczne ciało pozostaje w symbiozie z
technologią. Ponownie artystyczne projekty wykraczają poza obszar sztuki – zastosowane w nich
rozwiązania mogą być bowiem wykorzystane w terapii osób dotkniętych atrofią mięśni czy nawet
paraliżem.
Zaprogramowane ciało, zaprogramowany umysł
Problem „programowania” ciała powrócił w Ear on Arm (2008). Realizacja ta – uhonorowana
prestiżową nagrodą Golden Nica na festiwalu Ars Electronica w Linzu – do dziś budzi żywe
zainteresowanie publiczności. Stelarc początkowo planował stworzenie metodami chirurgii
plastycznej dodatkowego ucha, które miało być umieszczone tuż obok „oryginalnego” organu.
Operacja wiązała się jednak ze zbyt wielkim ryzykiem i w rezultacie żaden z deklarujących wcześniej
współpracę lekarzy nie zdecydował się jej przeprowadzić. W zamian trzecie ucho zostało
umieszczone na przedramieniu. To kolejna hybryda: sama małżowina została wykonana z
odpowiednio ukształtowanej skóry umocowanej na wszczepionym pod jej powierzchnię stelażu,
wewnątrz zaś zamontowano elektroniczne urządzenie pozwalające nie tylko słyszeć dźwięki
otoczenia, ale także transmitować je. W ten sposób – dzięki technologii bluetooth – artysta może na
przykład wykorzystywać je jako oryginalny zestaw głośnomówiący pozwalający mu na rozmowę
przez telefon komórkowy bez wyjmowania go z kieszeni.
Zainteresowania najnowszą technologią doprowadziły Stelarca do włączenia komputerów w
sferę podejmowanych przez niego działań. Najpełniej jak dotąd posłużył się nią w Prosthetic Head
(2002) – jednym z nielicznym projektów, w którym nie wykorzystano „fizycznego” ciała artysty. W
zamian twarz Stelarca została zeskanowana i przetworzona w bitmapową teksturę. Następnie
umieszczono ją na trójwymiarowym, animowanym modelu jego głowy. Wirtualna postać jest nie
tylko portretem artysty, ale także rodzajem samodzielnego bytu. Twórca wyposażył bowiem swoje
dzieło w sztuczną inteligencję. Głowa potrafi w konsekwencji prowadzić konwersacje z widzami w
galerii. Rozmowa nie polega jednak na aktywacji predefiniowanych pytań i uruchamianiu
przypisanych do nich odpowiedzi. Stelarc skorzystał tu z technologii określanej mianem chatterbot –
stworzony przez niego system rozumie język naturalny (na razie w wersji pisanej) i potrafi sensownie
dyskutować z żywym człowiekiem, który słyszy wypowiedzi głowy wyposażonej w syntezator
mowy zbudowany na podstawie sampli „pobranych” od Stelarca. Projekt ten, podobnie jak wiele
innych, ma charakter work in progress – w przyszłości zostanie wyposażony w nowe elementy i
funkcje.
Bio-sztuka
Australijski artysta wkracza również na obszary eksplorowane przez ściśle rozumiany bio-art. Polem
działania są tu technologie wzięte z przestrzeni bioinżynierii. Sfera ta, budząca nadal liczne
kontrowersje wynikające między innymi z kwestii etycznych, jest jednocześnie jedną z najbardziej
dynamicznie rozwijających się dziedzin sztuki współczesnej.
Projekty z tej dziedziny powstawały już w XXI wieku. Blender (2005) to rodzaj rzeźbyinstrumentu zawierającego w hermetycznym przezroczystym pojemniku zmieszane tkanki dwóch
osób pobrane podczas zabiegu liposukcji – Stelarca oraz Niny Sellars, pochodzącej także z Australii
artystki łączącej zainteresowania medycyną (jest dyplomowanym patologiem) oraz sztukami
plastycznymi. Komórki pobrane z ciała artysty zostały też użyte w instalacji Partial Head (2006) –
kolejnym jego „autoportrecie”. Tym razem nie ma on wirtualnego charakteru, lecz jest obiektem
stworzonym na podstawie wykonanego z tworzywa odlewu twarzy Stelarca pokrytego żywymi
komórkami,
które
tworzą rodzaj skóry.
Instalacja,
wymagająca specjalnych warunków
podtrzymujących komórki przy życiu, została pokazana po raz pierwszy w Heide Museum of
Modern Art w Melbourne. Niestety po tygodniu obumarła, a twórca zdecydował się na utrwalenie jej
w formalinie, na podobieństwo anatomicznego preparatu.
Stelarc kojarzy się wielu z postacią szalonego naukowca. Jego nieco diaboliczny śmiech
znany uczestnikom spotkań faktycznie może podtrzymywać takie asocjacje. W istocie jednak
balansujące na granicy zdrowego rozsądku projekty artysty są obudowane niezwykle błyskotliwymi
ideami. Tym samym okazują się znacznie mniej „szalone” i transgresyjne, niż może się wydawać.
Mamy tu do czynienia z bodaj najważniejszymi artystycznymi wypowiedziami na temat ciała
postrzeganego nie jako „naczynie na duszę”, ale jako fenomen współistniejący z różnego rodzaju
technologiami, programowalny, zmienny i podlegający nieustannej ewolucji.

Podobne dokumenty