Francuz i dziewica
Transkrypt
Francuz i dziewica
38 INFORMATOR Francuz i dziewica Matematycy s jak Francuzi: cokolwiek im si! powie, od razu t"umacz na swój w"asny j!zyk i staje si! to zupe"nie czym innym. (Johann Wolfgang Goethe) W j!zyku staropolskim s"owo „ca"ka” oznacza"o dziewic!. Dlatego szukanie ca"ki jest znacznie trudniejsze od ró#niczkowania. (popularny dowcip matematyczny) (9) Pomówmy tym razem o terminologii matematycznej. Je li chodzi o pierwsze motto – sprawa nie jest jeszcze taka powa!na: w ko"cu je li matematyk dorzuci excuse my French, mo!na mu to wybaczy#. Troch$ gorzej jest z drugim – gdy niewtajemniczony nie za%apie, !e tekst jest po francusku, mo!e doj # do powa!nych nieporozumie". Dla przyk%adu zdanie „Cia%o ma tylko trywialne idea%y” wygl&da z pozoru jak tanie moralizatorstwo. Tymczasem we w%a ciwym kontek cie, czyli na wyk%adzie po francusku dla adeptów j$zyka francuskiego (II rok studiów), okazuje si$ wa!nym twierdzeniem z zakresu algebry. Je li potrzebujemy nowych terminów na oznaczenie nowych poj$#, tworzymy je z tego, co mamy pod r$k&, czyli z j$zyka potocznego, na zasadzie lu'nych skojarze". Najcz$ ciej dzieje si$ to gdzie za granic&, kolejnym etapem jest wi$c adaptacja, która mo!e by# dwojaka: albo wychodz&ca od sensu potocznego (przek%ad), albo od brzmienia (adaptacja fonetyczna). W powy!szym przyk%adzie cia"o jest wynikiem przek%adu, idea" mo!na otrzyma# na oba sposoby, za trywialny to adaptacja fonetyczna, b$d&ca w matematyce synonimem s%owa „banalny” b&d' „oczywisty”. W ten sposób powstaje co w rodzaju wiatowego j$zyka nauki. Wiadomo jednak, !e Polacy nie g$si, czym w swoim czasie bardzo si$ przej&% J$drzej (niadecki (1768-1838), który wzi&% sobie na ambicj$, by spolszczy# w nauce co tylko si$ da. Najbardziej namiesza% w swojej dziedzinie, czyli chemii (glin zamiast aluminium, tlen, itd.), ale tak!e w matematyce (ta nieszcz$sna ca"ka to te! jego dzie%o). Tymczasem Hoene-Wro"ski (1778-1835) by% tak radykalny (eliminacja wszystkich s%ów obcego pochodzenia), !e – na szcz$ cie – nie osi&gn&% niczego. Wspó%czesne próby s& ju! tylko !artobliwe; taki np. (led' Otrembus (nazwisko i adres znane redakcji) odwo%a% si$ do Fausta Goethego nast$puj&co: Goethe Jan Wilko%az, Pi!$%. Jedna tragedia, Mexico 1976 – prze licznie parodiuj&c tego typu tendencje. We'my w ko"cu na warsztat jaki konkret. Moim faworytem jest matematyczny termin „prawie wszystkie”, który jest tak popularny, !e ma nawet powszechnie u!ywany skrót (p.w.). Oznacza on „wszystkie z wyj&tkiem by# mo!e sko"czonej ilo ci”, co zastosowane do ponumerowanego ci&gu znaczy „wszystkie pocz&wszy od pewnego miejsca”. Jest to do # naturalne okre lenie (w ko"cu – czym jest cho#by miliard wobec niesko"czono ci?), ale mo!e powodowa# zabawne skutki, je li si$ je zastosuje do zbioru sko"czonego. Wtedy bowiem nasz termin nie oznacza zgo%a niczego i tym samym jest zawsze akceptowalny. Dla przyk%adu ze wszech miar prawdziwe s& nast$puj&ce zdania: Prawie wszyscy Polacy s& cz%onkami GKF. Prawie wszystkie kobiety s& m$!czyznami. Prawie wszyscy Marsjanie s& alkoholikami. Prawie wszystkie filmy s& bardzo dobre. Prawie wszyscy czytelnicy Informatora uwielbiaj& t$ rubryk$. Oczywi cie nale!y pami$ta#, !e to by%o po francusku. Excuse my French. Andrzej Prószy&ski