W JEZUSIE CHRYSTUSIE BÓG OJCIEC WYBRAŁ NAS PRZED

Transkrypt

W JEZUSIE CHRYSTUSIE BÓG OJCIEC WYBRAŁ NAS PRZED
W JEZUSIE CHRYSTUSIE BÓG OJCIEC WYBRAŁ NAS PRZED ZAŁOŻENIEM ŚWIATA,
BYŚMY BYLI ŚWIĘCI I NIEPOKALANI PRZED JEGO OBLICZEM (Ef 1, 4)
W odwiecznym pragnieniu Boga byłam ja i Ty.
On powołał nas do szczęście, o którym Pismo św. mówi,
że jest tak wielkie,
że ani oko ludzkie nie widziało takiego szczęścia,
ani ucho ludzkie o takim nie słyszało.
Cel mojego życia – to cel nadprzyrodzony. Wspólnota z Bogiem!!!
Wieczność Boga!!! Świętość świętością Boga!!!
Szczęście szczęściem Boga!!!
Tak! Naprawdę nie ma innego celu!
To co ośmielam się nazywać celem
– moje dążenia, osiągnięcia, to tylko środki,
które mogą mi służyć do osiągnięcia JEDYNEGO CELU,
albo przeszkodzić – opóźnić.
Maryja jest wzorem (mojego) człowieczeństwa.
Ja człowiek – mam stawać się na Ten Wzór;
piękny pięknością Maryi, święty Jej świętością,
wierny Jej wiernością,
dobry Jej dobrocią,
pokorny Jej pokorą ....,
przebóstwiony, przywrócony do bycia z Bogiem twarzą w twarz,
jak przyjaciel z Przyjacielem, na równi z Nim
– ja człowiek – proch i nic – jednocześnie dziecko Boga umiłowane.
Sam z siebie tego nie mogę uczynić,
ale wszystko mogę w Nim, poprzez Jego Krzyż,
który przerzucił nad przepaścią ludzkiego grzechu i mojej słabości.
Jezus powiedział:
Teraz władca tego świat zostanie precz wyrzucony.
A Ja, gdy zostanę nad ziemie wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12, 31-32)
Miejcie odwagę! Jam zwyciężył świat (J 16.33)
Tak, tego dokonał przez Ofiarę swego Krzyża i Zmartwychwstania.
On ufa nam, że ja i Ty – Jego uczeń – chrześcijanin – zaufam Jego Słowu,
zaufam wbrew wszelkim znakom przeciwnym temu zapewnieniu Jezusa
On oczekuje, że wtedy, kiedy inni będą Go odrzucać,
Ty będziesz Jego przyjacielem jak Jan i Magdalena pod krzyżem.
On czeka na Twoje i moje „Tak” – „Tak, wchodzę w Twój układ.
Wchodzę w układ zwyciężania zła dobrem!
Wchodzę w układ kochania Ciebie w drugim człowieku! Tak, Panie,
wchodzę z Tobą w układ zwyciężania opornych serc Twoją Wszechmocą!”
A, o dziwo, wszechmoc Boża charakteryzuje się
ubóstwem, zależnością i pokorą.
Taką miłość objawił nam bowiem Jezus Chrystus.
W Jezusie Chrystusie nieskończenie kochający Bóg
jest nieskończenie ubogi,
gdyż kochać, to chcieć być przez kogoś drugiego i dla niego.
Najbardziej kochający jest najbardziej zależny,
ponieważ pragnie zależeć od osoby kochanej.
Nieskończenie kochający jest najpokorniejszy,
gdyż nigdy nie chce patrzeć z góry na ukochanego.
Tu możemy odrobinę zgłębić Jego tajemnicę umywania nóg apostołom.
Bóg jest też nieskończenie wolny, ale jest to wolność kochania aż po(za) Krzyż. (zob. K. Rahner,
Przez Syna do Ojca)
Jeśli chcesz, naśladuj mnie – mówi Pan.
Jeśli chcesz, weź swój codzienny krzyż i zbawiaj ze Mną świat!
Niesamowite! Jedna kropla Krwi Jezusa Chrystusa wylana na krzyżu wystarczy,
aby zbawić świat, a On zechciał zaprosić mnie do tego dzieła!
On, mnie – człowieka – proch i nicość – potrzebuje !!!
On – Bóg – chce podzielić się ze mną radością
ratowania ludzi od ognia wiecznego.
Jeśli chcesz, weź swój krzyż i naśladuj mnie!!!!
Każdy człowiek ma swój własny krzyż, tak czy inaczej,
chce tego, czy nie, musi go dźwigać. Jeśli przyjmę zaproszenie Jezusa, krzyż nie musi być dla mnie
ciężarem, który trzeba zrzucać na innych,
albo „znieczulać” namiastkami wątpliwej wartości szczęścia.
Tak! Wziąć swój krzyż, to doświadczyć, że jest to brzemię i ciężar,
ale lekki i słodki, bo przyjęty w miłości i dla miłości,
bo wartościowy i cenny – bezcenny!!!!
Ceną niesienia tego krzyża jest najwyższa stawka
– zbawienie – zbawienie nawet największego grzesznika!!!
Jezus przyszedł, aby wszystkich zbawić:
Ukazała się łaska Boża, która niesie zbawienie wszystkim ludziom (Tt 2,11)
Bóg nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2P 3, 9)
Chrystus raz jeden był ofiarowany, aby zgładzić grzechy wszystkich (Hbr 9, 28)
Ciebie zaprasza to uczestniczenia w tej niesamowitej przygodzie
walki o szczęście każdego człowieka.
Jeszcze jedna refleksja,
która towarzyszy mi w obliczu narzucającego się zła,
przemocy i niepokoju. Jest to refleksja oparta też na Słowie Bożym,
na Apokalipsie i tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Dobrze wiemy – gorzej z zastosowaniem do siebie – że zła jest mniej,
ale jest ono krzykliwe i dlatego narzucające swą obecność.
Dobro zaś – jest go więcej – jest tak naturalne, że wręcz niezauważalne.
Przypatrzmy się dokładniej znakom ostatnich czasów.
Ich mnogość, opisana w Ewangelii, daje się sprowadzić do dwóch zasadniczych,
o których mówi ostatnia księga Nowego Testamentu.
W Apokalipsie - po wskazaniu wcześniejszych etapów ostatnich czasów stają naprzeciw siebie dwa znaki. Pierwszy został określony jako wielki tak oto:
„Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej
stopami,
a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”.
Po dalszej charakterystyce Niewiasty następuje zapowiedź: „I inny znak ukazał się na niebie:
Oto wielki Smok barwy ognia, mający siedem głów i dziesięć rogów
- a na głowach jego siedem diademów” (Ap 12, 1. 3).
Uderza w przeciwstawieniu obu znaków określenie ich wielkości:
pierwszy jest wielki jako znak, to znaczy wskazuje wielkość rzeczywistości,
która się za nim kryje, drugi natomiast sprawia wrażenie wielkiego - w obrazie
„wielkiego Smoka” - jednak ukrywająca się za nim rzeczywistość nie jest wielka...
Wynika to wyraźniej z dalszych słów.
Wprawdzie Smok stanowi zagrożenie dla Niewiasty i Jej Syna,
lecz okazuje się, że jego moc ulega wszechmocy Boga,
który przez swoich aniołów odnosi zwycięstwo.
ledwie widocznym wężem podeptanym pod Jej stopami,
został nam dany, byśmy nabrali ducha i podnieśli głowy.
Spojrzenie zwrócone ku niebu nie znaczy oderwania się od ziemi.
Nie, bo niebo naprawdę jest w nas, w prawdzie jeszcze nie w pełni,
jak długo żyjemy na tym świecie, jednak
prawdziwie - w ukrytym początku działania łaski.
Ten początek, ów „dziewiczy punkt” w centrum
naszego bytu, „nie pokalany przez grzech i ułudę
oznacza fundament, od którego może się rozpocząć odnowa naszego życia,
byśmy w końcu mogli doświadczyć, że „bramy niebios znajdują się wszędzie”.
Tak, Boży początek w nas jest bramą - ku dobru, ku niebu.
W samym centrum naszego bytu mieści się punkt nicości,
nieskalany przez grzech i ułudę, ostrze czystej prawdy, punkt albo iskra,
która należy bez reszty do Boga, która nigdy nie jest do naszej dyspozycji,
skąd Bóg dysponuje naszym życiem, ośrodek,
który jest poza zasięgiem fantazji naszego umysłu i brutalnych poczynań naszej woli.
To małe ostrze nicości i absolutnego ubóstwa stanowi czystą chwałę Bożą w nas.
To jest [...] Jego imię zapisane w nas [...]
To daje się doświadczyć tylko jako dar.
Ale bramy niebios znajdują się wszędzie”. (T. Merton, Domysły współwinnego widza)
Pokonany Smok, choć nie daje za wygraną, jest „świadom, że mało ma czasu”,
czyli że jego „dni” są policzone.
Tak, zwycięstwo należy do Niewiasty z Synem!
Skoro tylko jeden z obu znaków jest wielki jako wskazujący prawdziwą wielkość,
warto skupić się jedynie na nim.
Owszem, i drugi znak chciałby zwrócić naszą uwagę wielkością
i wielością pozorów swojej mocy.
Wydaje się, że jego siła tkwi w ogonie,
gdyż apokaliptyczny opis mówi jeszcze o Smoku:
„ogon jego zmiata trzecią część gwiazd nieba: i rzucił je na ziemię” (12, 4).
Podobnie znakiem Bożego zwycięstwa jest znak Niepokalanej, depczący głowę węża.
O ile bowiem Apokalipsa mówi o walce między Niewiastą a Smokiem,
określanym także jako „Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan” (12, 9),
o tyle znak Niepokalanego Poczęcia jest jaśniejszy, wskazując nie walkę,
lecz jej wynik. Jasno poświadcza, że zwycięstwo należy do Niewiasty,
do Niepokalanej, nie do węża podeptanego pod Jej stopami.
Widać tu wyraźnie, że zło naprawdę zostało już u korzenia zwyciężone.
Wymownie świadczą o tym promienie, wypływające z otwartych dłoni Niepokalanej. i dopełnienia
przez Jego krzyż,
przekazywana jest przez otwarte dłonie Matki także nam.
Uczestniczymy w ten sposób w owocach krzyża
- rozpoznając Ewangelię o Bożym królowaniu w naszym życiu - od początku.
Jednak i znak Niepokalanego Poczęcia wymaga wiary.
Sprzeciwiają mu się znaki, które w naszych czasach wydają się oczywistsze;
jeśli nie jaśniejsze, to głośniejsze, rzucające się w oczy.
Stąd powstaje wrażenie, że właśnie zło - hałaśliwe, zwracające na siebie uwagę jest szczególnie charakterystyczne dla naszych
ostatnich czasów zbliżania się końca - czasów ostatecznych.
Owszem, także Jezus w Ewangelii zapowiada nasilanie się zła
w obliczu przybliżającego się Bożego królowania.
Ważniejsze jest wszakże to ostatnie - rosnąca bliskość objawienia Bożej pełni.
Tu bowiem Ewangelia przejawia się z całą mocą jako Dobra Nowina
- nie tyle o końcu świata,
ile jako zapowiedź ukrytego w nim początku nowej rzeczywistości.
W tym kierunku ma się zwracać nasza nadzieja, zgodnie ze słowami Chrystusa:
Gdy ujrzycie to wszystko, łącznie z nasilaniem się zła,
nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21, 28).
Jako „Lud Boży pielgrzymujący” jesteśmy w drodze - w świecie,
w którym zło nadal nie daje za wygraną.
Mówiąc obrazowo, w nawiązaniu do Apokalipsy:
ogon węża ciągle wykonuje gwałtowne ruchy, wyrządzając wielkie szkody.
Co począć? Niepokalane Poczęcie Maryi – wzór naszego człowieczeństwa,
naszego szczęścia, do którego w Jezusie Chrystusie będziemy przywróceni,
wskazuje wyjście, rozwiązanie zagadki:
Drgania ogona świadczą o agonii, śmiertelnych drgawkach węża,
którego głowa została już podeptana.
Dlatego zamiast zajmować się losem węża czy przejmować oznakami
zwodzenia przezeń innych, mamy raczej „nabrać ducha i podnieść głowy”
- ku wielkiemu, nieprzemijającemu znakowi Niewiasty, Niepokalanej.
Niepokalane Poczęcie Maryi – Wzór naszego człowieczeństwa,
kieruje naszą uwagę na nasz początek ukryty w Bogu,
w którym byliśmy święci i niepokalani, i będziemy święci i niepokalani,
moca Jego Męki, Śmierci i Zmartwychwstania!
Agonia złego sama się dokona - do pełnego skonania.
Nie musimy nawet włączać się do walki, w którą zły usiłuje nas wciągnąć,
aby przynajmniej w ten sposób absorbować naszą uwagę.
Przecież wiemy, podobnie jak on, że jest od głowy zmiażdżony!
Zamiast walczyć, wystarczy się oddać się i zawierzyć Zwycięzcy - Bogu,
który w Niepokalanej objawia nam najwymowniejszy znak tego zwycięstwa najjaśniejszy znak na ostatnie czasy, w których żyjemy. (zob. T. Bolewski, Od-Nowa z Maryją)
Jestem w tym świecie i pokusa zwątpienia w dobro, pokusa ucieczki w zalęknienie,
a tym samym od miłości Jezusa, ma do mnie dostęp.
Zło będzie się narzucać. Będzie się narzucać pośród najbliższych,
aby mnie wyczerpać. Może też krzyczeć we mnie, ujaskrawiając zło we mnie,
aby mnie zniechęcić. Konając rzuca się i chce zagarnąć każdego,
kogo dosięgnie. Jednak, aby mnie zło dosięgło, muszę mu podejść,
inaczej duch przewrotny i zły sam tego uczynić nie może.
Szczeka jak pies uwiązany na łańcuchu, jeśli nie podejdę, nie może mnie ugryźć.
W jakich sytuacjach „podchodzę” do złego?
Poprzez tajemnicę swego Krzyża i Zmartwychwstania,
Jezus woła dzisiaj do Ciebie
Jam zwyciężył świat! Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, tyś moim!
Włącz się w to dzieło!
Dołącz do Armii zbawienia!
Dołącz do radości z ocalonych!