Wiara przychodzi ze słuchania

Transkrypt

Wiara przychodzi ze słuchania
Wiara przychodzi ze słuchania...
Każdego dnia otaczają nas litery. Już w chwili narodzin na naszą rękę zakładają opaskę
z zapisanym nazwiskiem mamy i datą urodzenia. Wkrótce rodzice kupią nam kolorowe klocki z literkami,
barwne książeczki pełne obrazków i pierwszych wyrazów. Rośniemy otoczeni literami, słowami,
książkami i gazetami. Na jakimkolwiek produkcie kupionym w sklepie znajdujemy różne o nim
informacje. W telewizji czy w komputerze pełno jest zapisanych tekstów emaili, sms-ów nie mówiąc już
o lekturach w szkole, prasie itp.
Nie sposób uciec przed tą lawiną słów, informacji, chociaż może niektórym udało się wytworzyć
specjalną barierę anty literową i przetrwali szkołę nie czytając ani jednej książki. Sami przyznacie, że
w naszym społeczeństwie tylko ślepy ucieknie przed tekstem na kilkumetrowych billboardach,
reklamach, czy wciskanych nam na ulicach przeróżnych ulotkach. Okazji do czytania na pewno nie
brakuje.
Domyślacie się prawdopodobnie, że teraz rozpiszę się na temat milionów analfabetów na świecie,
a szczególnie w Mali. Dla mnie czytanie to pasja, przyjemność, konieczność. Jeśli dziennie nie przeczytam
choćby kilku kartek, to wieczorem zaczynam mieć objawy „odstawienia”, czytam wtedy nawet etykiety
na paście do zębów czy instrukcję użycia wybielacza. Już trzynasty rok żyję wśród ludzi, dla których
książka nic nie znaczy. Przynajmniej dla większości z nich, a wielu z tych, którzy czytają, uważają to
bardziej za wysiłek niż przyjemność.
Łatwo czuć się lepszym od nich – analfabetów, bo przecież ja tyle wiem, świat wiedzy stoi przede
mną otworem. Kiedy jednak uda mi się pokonać w sobie uczucie wyższości, mogę zobaczyć, że ta
niewykształcona ludność miejscowa posiada umiejętności, o których ja mogę tylko marzyć. Przy
niewielkim, bo zaledwie 10% dostępie do edukacji, Tuaregowie funkcjonują w świecie tradycji ustnych.
Kiedy ja z trudem cytuję imiona dziadków, a na myśl o pradziadkach mój umysł zamienia się w białą
plamę, oni z łatwością wymieniają po kilkanaście pokoleń wstecz. Ja bez zrobienia listy zakupów wrócę
bez połowy produktów, oni godzinami potrafią cytować przysłowia, opowiadać historie. Nie
wspominając już o tym, że większość musiała nauczyć się na pamięć Koranu w języku, którego nie
rozumieją. Czasem zadaję sobie pytanie - kto jest bardziej inteligentny? Ja z moją kartką, czy oni z tak
fenomenalną pamięcią?!
Na marginesie wspomnę, o pewnym smutnym procesie zachodzącym w umysłach wielu nowych
chrześcijan: jako muzułmanie bez problemu zapamiętywali całe niezrozumiałe dla nich rozdziały Koranu.
Jako chrześcijanie często mają problemy z nauczeniem się kilka wersetów z Biblii na pamięć. Obawiam
się, że to problem nie tylko chrześcijan w Mali. Ilu z nas w Polsce ignoruje konieczność uczenia się Słowa
Bożego!
Od czasu dedykacji w styczniu 2005 roku wiele Nowych Testamentów w języku tamaszek trafiło
do rąk Tuaregów. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, kto i jak często je czyta, pozostawiamy to w rękach
Pana Boga. Jednak, co z tymi, którzy czytać nie potrafią, nie chcą lub nie mają możliwości się nauczyć?
Stanowią przecież ogromną większość wśród Tuaregów.
Dlatego ktoś wpadł kiedyś na pomysł, aby cały Nowy Testament nagrać i udostępnić ludziom do
słuchania. Tak powstał projekt „Hosanna”. W marcu 2005 roku kilkunastu wierzących z Gao i Timbuktu
razem z ekipą nagrywającą z Ghany zebrało się, by przez trzy tygodnie, pracując dosłownie od rana do
późnego wieczora, nagrywać cały Nowy Testament. Jeśli wyobrażacie sobie ładne, klimatyzowane studio
pełne najnowocześniejszego sprzętu, to czeka was rozczarowanie. Nasze studio to mały pokój
„wyciszony” kilkunastoma materacami, tak, że wystarczyło tylko miejsca, by wstawić krzesło, statyw
z mikrofonem i ekran komputera, około 1m x 1,5m. Na zewnątrz temperatura wynosiła + 45° C, w środku
nawet trudno sobie wyobrazić. Nie było mowy o włączeniu wentylatora ze względu na hałas. „Skazany na
czytanie” wchodził do takiej „celi” i odczytywał pojawiający się na ekranie tekst. W razie jakiegokolwiek
błędu, musiał zaczynać od nowa. Niektórzy w takiej „saunie” spędzili kilka godzin. Chcąc przyspieszyć
nieco pracę tym, którzy wolno składali litery, Ibrahim czytał pojawiający się tekst, a oni po wysłuchaniu
go w słuchawkach, powtarzali za nim.
Ekipa nagrywająca i wszyscy czekający na swoją kolejkę przebywali w pomieszczeniu obok,
słuchając czytanego tekstu i wyłapując błędy. Nowy Testament został nagrany w sposób
udramatyzowany: po kolei każdy rozdział i każda księga, ale z podziałem na role.
Złożenie całego materiału trwało znacznie dłużej niż planowano, ale w końcu w grudniu 2006
roku doczekaliśmy się! Nowy Testament dostępny jest na płytach kompaktowych. Szczególnie wdzięczni
jesteśmy Bogu za małe urządzenie o nazwie „Proclaimer”. Jest wielkości radia i odtwarza wyłącznie
nagrany fabrycznie na nim Nowy Testament w tamaszek (lub w innym języku w innej części świata).
A co najważniejsze posiada trzy różne źródła zasilania: można go włączyć do prądu i tak załadować
baterie, można użyć małej korbki (5 minut kręcenia pozwala na 30 minut słuchania), albo można po
prostu wystawić go na słońce, którego tutaj nie brakuje i gotowe. Znajdujące się na nim baterie słoneczne
pozwalają na jego użycie.
Około 100 Proclaimer’ów zostało oddanych do dyspozycji wierzących w Gao i Timbuktu. Wiele
trafiło już do różnych grup zbierających się regularnie, by słuchać Słowa Bożego. Rolą wierzących jest
czuwanie nad poszczególnymi grupami słuchaczy, pomoc w zrozumieniu i zachęcanie do
systematycznego uczestnictwa. Oprócz tego jedna osoba z Gao i jedna z Timbuktu zostały wybrane, aby
docierać z Proclaimer’em do różnych wiosek i obozowisk Tuaregów. W ramach trzyletniego programu
otrzymują oni wsparcie finansowe, a także mają do dyspozycji motocykle pozwalające im pokonać
dziesiątki kilometrów w bardzo trudnych warunkach.
Trzy tygodnie temu odwiedzając Krainę Dogonów spotkaliśmy dwuosobowy zespół z Ghany.
Przybyli oni do Sanga, aby nagrać Nowy Testament na język Dogonów. Usłyszeliśmy też, że to dzięki
pomocy polskich wierzących ten projekt mógł dojść do skutku. Brakowało im funduszy na sfinansowanie
wszystkich kosztów związanych z nagraniem, transportem ludzi, zapewnieniem wyżywienia i noclegów
w czasie nagrań, ale Bóg odpowiedział na ich modlitwy poprzez dar polskich wierzących przekazany
przez BSM na projekt Dogonów. W imieniu pastora Timothe i wszystkich wierzących z tamtej części Mali
przekazujemy serdeczne podziękowania.
Na koniec już prośba do wszystkich czytających te słowa: proszę módlcie się, aby Pan otwierał
duchowe oczy i uszy wszystkich tych, którzy czytają i słuchają Bożych Słów w tamasheq. Niech to
niewielkie urządzenie Proclaimer, stanie się potężnym narzędziem w zwiastowaniu Ewangelii.
Pamiętajcie też o tych, którzy pokonują samotnie dziesiątki kilometrów, aby Bóg zapewnił im
bezpieczeństwo.
Do tej pory w Gao około 11.000 ludzi obejrzało film „Jezus” w różnych językach. Wielu otrzymało
Nowe Testamenty w tamaszek oraz Biblie po francusku i arabsku. Teraz ci, którzy czytać nie potrafią,
mogą usłyszeć Boże przesłanie w swoim języku ojczystym. Ziarno zostało zasiane, wzrost należy do Pana,
ale nasze modlitwy mogą spulchnić wysuszoną ziemię i pomóc wzrastać.
Małgorzata Nawrocka