pobierz... - Parafia pw. NMP Gwiazdy Morza
Transkrypt
pobierz... - Parafia pw. NMP Gwiazdy Morza
LIST DO CHORYCH RODZINY MIŁOŚCI MIŁOSIERNEJ APOSTOLATU CHORYCH ARCHIDIECEZJI SZCZECIŃSKO - KAMIEŃSKIEJ Styczeń, 187/2008 OBJAWIENIE PAŃSKIE Minęły święta, minął 2007 rok. Skończył się kolejny rok naszego życia – rok, w którym na pewno wiele się działo, w którym dokonywaliśmy wiele dużych i małych wyborów. Zamykamy kolejny okres naszego ziemskiego życia. Za nami pozostały niezrealizowane plany, radości i smutki, może mogiły naszych bliskich...ale to minęło, to już przeszłość. Teraz jedynie będziemy mogli wspominać, wracać pamięcią do różnych chwil. A tu nowe wielki wydarzenie, Mędrcy ujrzeli Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyli z darami pokłonić się Panu. I my pójdźmy do Stajenki, do Nowonarodzonego Dzieciątka Jezus i zanieśmy Mu nasze choroby, cierpienia, nieprzespane noce, samotność i to co najbardziej boli. Tam, u Żłóbka Dziecię Bóg przemieni je w pokój serca, w męstwo trwania, w nadzieję nieba. Niech tam nas zaprowadzi Gwiazda Betlejemska, która – jak poucza Św. Bonawentura ma trzy promienie. Jednym z nich jest Pismo Święte, które powinniśmy dobrze znać. Drugim jest Nasza Matka Maryja – gwiazda jaśniejąca zawsze na niebie, byśmy mogli ją widzieć i iść we właściwym kierunku. Trzecim wreszcie to gwiazda wewnętrzna, którą stanowią łaski Ducha Świętego. Dzięki takiej pomocy w każdej chwili znajdziemy drogę prowadzącą do Betlejem, do Nowonarodzonego Zbawiciela. Elżbieta NAPISAĆ TESTAMENT Pamiętam jak w drugim roku kapłaństwa kazano nam, młodym kapłanom, aby w ciągu miesiąca w Kurii w Szczecinie zostały złożone nasze testamenty. Co mam napisać myślałem: największym bogactwem jaki posiadam to są książki i samochód podarowany przez brata, myślałem o pracy a nie o śmierci. Napisałem. Może dzieląc się z Wami tym listem chcę Was i siebie zaprosić do refleksji co tam powinniśmy napisać. Kiedy mówimy o testamencie, najczęściej myślimy o rozporządzeniu dotyczącym dóbr materialnych, które winno być dokładnie wypełnione po śmierci przekazującego testament. Akt sporządzenia testamentu łączy się ściśle z myślą o śmierci i dlatego niewielu ludzi dorasta do jego spisania. Takie podejście do testamentu niewiele ma wspólnego z duchem Ewangelii. Stąd też rzadko się słyszy o testamentalnym przekazywaniu rzeczy tego 1 świata przez świętych. Ma to najczęściej miejsce, gdy umiera bardzo bogaty święty, ale nawet wtedy znacznie więcej mówi się o ich testamentach duchowych. Sam Jezus uczy nas na krzyżu, jak ma wyglądać testament. Wcześniej wyrzekł się wszystkiego, w ostatnich godzinach oddał nawet swoją szatę, a na krzyżu Matkę przekazuje w ręce św. Jana. Doskonałym Jego naśladowcą był św. Paweł. Swój testament pisał w więziennej celi, czekając na wykonanie wyroku śmierci. Był świadom kresu życia. „Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła”. W tej sytuacji rzuca okiem na całość swojego życia. Podsumowuje je w jednym, ale jakże pięknym zdaniu: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Można pozazdrościć takiej oceny wielu lat trudu. Zastanawia fakt, że Paweł świadom zbliżania się do bramy nieba, jakby sprawdza, czy ma ze sobą klucz do tej bramy – wiarę. On wie, że ustrzeżenie wiary to główne zadanie chrześcijanina. Po takim podsumowaniu czeka tylko na spotkanie z Sędzią zawodów, w jakich uczestniczył i na olimpijski laur. „Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia”. Ma jeszcze kilka spraw do załatwienia. Wzywa więc Tymoteusza do spiesznego przybycia do niego i prosi, aby ten wziął ze sobą Marka. Chodzi tu prawdopodobnie o Ewangelistę, z którym współpraca nie zawsze układała mu się pomyślnie. Prosi go również o przywiezienie płaszcza oraz ksiąg, zwłaszcza cennych pergaminów. Wzruszający jest fragment, w którym imiennie wymienia tych, którzy zdradzili Ewangelię, zerwali z Kościołem i są jego wrogami. Przestrzega Tymoteusza, by miał się przed nimi na baczności. Jego oczy są jednak utkwione już w Chrystusie. Opuszczony przez wielu ludzi, nigdy nie został opuszczony przez Pana. Kończy więc swój testament aktem radosnej nadziei: „Wyrwie mnie Pan od wszelkiego złego czynu i wybawi mnie, przyjmując do swego królestwa niebieskiego; Jemu chwała na wieki wieków! Amen”. Oto klasyczne podejście chrześcijanina do testamentu. Chodzi w nim o radosne spojrzenie na całość życia, o dziękczynienie za łaskę wiary i opatrzność, jaką Bóg nas otacza. Chodzi o najważniejszą przestrogę, jaką pragniemy przekazać swoim bliskim. Testament zawsze ujawnia, co było skarbem dla danego człowieka. Chce on bowiem, by ten właśnie skarb został w rękach pozostających na ziemi. Sporządzenie testamentu jest znakiem dojrzałości danego człowieka. Już sam fakt jego spisania jest dowodem odważnego liczenia się z możliwością odejścia z tego świata. Treść zaś testamentu świadczy o tym, co jest dla danego człowieka skarbem i z czym zostawia swoich spadkobierców. Jezus tak jasno powiedział: „Gdzie skarb twój, tam i serce twoje będzie”. Testament mówi o skarbie życia człowieka i o bogactwie jego serca. Ojciec święty Jan Paweł II daje nam i w tych sprawach piękny przykład. Po każdych rekolekcjach wielkopostnych uzupełniał swój testament. Może i w tym powinniśmy go naśladować. Serdecznie pozdrawiam znad naszego polskiego pięknego morza. ks. Stanisław Krzyżanowski WSPOMNIENIA WCIĄŻ TRWAJĄ... PRZEŻYCIA NA TEMAT ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA W PRACY MISYJNEJ Zapraszam do refleksji nad wspomnieniami Bożonarodzeniowymi, jakimi podzielił się z nami ks. Tadeusz Baniowski, który pracował 34 lata w krajach misyjnych. 2 Wigilia Bożego Narodzenia z opłatkiem jest jedną z najpiękniejszych polskich tradycji. Serce doznaje wzruszeń, kiedy rodzina katolicka gromadzi się wokół stołu wigilijnego, łamiąc się opłatkiem, składając sobie nawzajem życzenia, śpiewając przy tym piękne kolędy. Tej pięknej tradycji w krajach misyjnych brak. Pracując jako misjonarz w kilku krajach zauważyłem ze smutkiem, że i w niektórych rodzinach polskiego pochodzenia ta tradycja zanika, zwłaszcza w rodzinach mieszanych, a szkoda! Dzięki Bogu, że większość rodzin polskich zachowuje tradycje. W tych krajach, w których pracowałem, w wigilię rodzina gromadzi się przy wspólnym stole, składa sobie życzenia i spożywa różnorodne posiłki mięsne, popijając winem. Śpiewają również kolędy, a o północy biorą udział w Pasterce. W ciągu tych 34 lat pracy misyjnej wigilię Bożego Narodzenia przeważnie przeżywałem sam, ponieważ większość naszych księży pracuje w pojedynkę i to w dużych odległościach od siebie. Pierwszą Wigilię pod obcym niebem przeżyłem w 1971 r. w Brazylii, w Kolegium Braci Marystów, gdzie przebywałem 9 miesięcy na kursie języka portugalskiego, w małym mieście Mendes w stanie Rio de Janeiro. Taką wigilię trudno zapomnieć. Zamiast śniegu – zieleń w całej pełni, zamiast mrozu – upał. Kiedy w wieczór wigilijny przygotowywałem szopkę w kościele braci marystów, nadeszła burza, błyskawice bez przerwy rozświetlały niebo, a pioruny trzaskały w drzewa lub w słupy elektryczne. Przed północą burza ustała i powietrze trochę się odświeżyło, ale i tak w czasie Pasterki było duszno, pot oblewał mnie całego. Po Pasterce przyszedł do mnie ks. Witold Jasionowski, który w tym czasie był administratorem parafii w tym mieście. Przyniósł opłatek, który otrzymał z Polski. Podzieliliśmy się i złożyliśmy sobie nawzajem życzenia i przez kilka minut słuchaliśmy z magnetofonu polskie kolędy. Sercem i myślą byliśmy wśród naszych rodzin w Polsce, jednak aby za mocno się nie rozczulić, rozeszliśmy się i poszliśmy spać. W inne lata, gdy byłem sam na parafii, wigilię przeżywałem tylko z moim Aniołem Stróżem. Spożyłem opłatek, który przysłała rodzina z Polski, posłuchałem kilka polskich kolęd, dokończyłem modlitwę brewiarzową, a o północy odprawiłem Pasterkę. Gdy raz wracałem z Pasterki na plebanię ujrzałem przez okno oświetlone domy w których widać było choinki oraz słychać było śpiew. Serce moje przeniosło się wtedy w rodzinne strony. Kiedy byłem ekonomem naszej brazylijskiej prowincji, wigilię spędzałem w gronie dwóch lub trzech naszych księży, którzy mieszkali w domu prowincjalnym i w sąsiedniej parafii. Było trochę weselej. Gdy w latach 1984-1989 pracowałem jako kapelan polskich marynarzy w Montewideo – Urugwaj, wigilię przeżywałem na statku razem z marynarzami. Łamaliśmy się opłatkiem, składając sobie nawzajem życzenia i spożywaliśmy kolację wigilijną, śpiewając polskie kolędy. O północy odprawiłem w kościele Pasterkę na której było kilkaset marynarzy. W jednym roku na pasterce uczestniczyło około 800 marynarzy, gdyż w tym czasie stało w porcie 11 polskich statków. Załoga statku liczyła od 60 do 90 osób. Mury kościoła drżały, gdy 800 głosów męskich z serca zaśpiewało kolędę „Bóg się rodzi...”. Po Mszy św. kilku marynarzy przyszło do zakrystii i ze wzruszeniem dziękowali mi za Mszę św., na którą bardzo czekali, będąc z dala od rodziny i Ojczyzny. Siostry zakonne, które obsługiwały ten kościół, 3 popłakały się ze wzruszenia i powiedziały, że tylu mężczyzn jeszcze nie widziały w kościele i nie słyszały tak pięknego i potężnego śpiewu. Podczas pracy w Afryce Południowej w latach 1990-1997 wigilie spędzałem w gronie polskich rodzin, tam zachowano polskie tradycje. Kończąc te wspomnienia pragnę z całego serca życzyć wszystkim czytającym ten List Apostolatu Chorych obfitych łask Bożych w Nowym 2008 Roku i czułej opieki Matki Najświętszej. Ks. Tadeusz Baniowski TChr. z Chociwla SPOTKANIE OPŁATKOWE Na Spotkanie Opłatkowe, w Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym w Szczecinie w dniu 16 grudnia 2007 r., przyjechały jak każdego roku osoby chore, niepełnosprawne wraz z rodzinami lub opiekunami. Uczestnicy tego spotkania wyrażali radość i zadowolenie z tych wspólnych rodzinnych spotkań przy Wigilijnym Stole. Eucharystię celebrował Ksiądz Arcybiskup Zygmunt Kamiński. Umocnił nas i ubogacił homilią, w której powiedział: „ ...Trzeba podchodzić z ogromnym szacunkiem do człowieka cierpiącego, schorowanego i kalekiego, ponieważ nie wiemy, czy on nie jest duchowo wyżej stojącym od nas” – te słowa wzbudziły w sercach chorych serdeczną więź z naszym Arcypasterzem. Jak powiedział nam jeden z opiekunów: „Takie spotkania przybliżają ludzi do siebie. Dzieląc się opłatkiem, dzielimy się także obecnością Boga w naszych sercach. Ta wspaniała atmosfera rodzinna, którą tworzymy podczas spotkań opłatkowych, trwa także podczas wakacyjnych rekolekcji”. Na Wigilię przyszło około 300 osób. Był to moment bardzo uroczysty i świąteczny, czas głębokiej refleksji, czas oczekiwany z utęsknieniem; jak podkreśliła jedna z uczestniczek – „Nie mogę przez cały rok się doczekać na ten opłatek i na wakacyjne rekolekcje. Mamy sobie tak dużo do opowiedzenia”. Jasełka przedstawione przez kleryków I roku na pewno pozostaną na długo w pamięci wielu osób. Treść Jasełek, reżyseria i scenariusz wzbudziły w słuchaczach wielki podziw. Pragniemy podziękować „reżyserowi i wszystkim aktorom”. Należy wspomnieć również o odwiedzinach realizatorów programu TV Arka, a także o dziennikarzach z Polskiego Radia Szczecin. Relacja ze spotkania opłatkowego na pewno zostanie wyemitowana w którymś niedzielnym odcinku programu Arka, a także usłyszymy audycję o spotkaniu w radiu. Goście, którzy przybyli na spotkanie nie kryli wzruszenia. Co niektórzy podkreślili: „panujący pokój podczas łamania się opłatkiem promieniował na wszystkich obdarzających się wzajemnie serdecznym uśmiechem” Wśród rozjeżdżających się gości często padały słowa: „DO ZOBACZENIA”. Także pragnę podziękować wszystkim za serdeczną więź okazywaną mi w przesyłanych życzeniach i wzajemnych rozmowach telefonicznych. Elżbieta List do Chorych redagują Elżbieta Palczak i Barbara Oskólska – zastrzegamy sobie prawo do wprowadzania korekty i do skracania nadesłanych tekstów. Konsultacja teologiczna – ks. dr Arkadiusz Wieczorek. Materiały i indywidualne listy prosimy przesyłać na adres: Rodzina Miłości Miłosiernej ul. Metalowa 23/5, skr. poczt. 26, 70-744 Szczecin. Nasz strona www.rmm.szczecin.pl 4