1 „Boże Narodzenie widziane oczami Jana Twardowskiego
Transkrypt
1 „Boże Narodzenie widziane oczami Jana Twardowskiego
1 „Boże Narodzenie widziane oczami Jana Twardowskiego” - scenariusz przygotowany z wykorzystaniem książki Nie tylko wrona chodzi zdziwiona Rekwizyty: choinka, kanapa, stolik, stół wigilijny nakryty, naczynia z dymiącymi potrawami (wrzątek). Obrus, zastawa stołowa, krzesła, narzuta na kanapę, okno z tektury, szopki betlejemskie, szopka drzewo, szopka biała, parawany, a na nich niebieski materiał z gwiazdami, postacie anielskie zawieszone na koszu do koszykówki, zimne ognie, anielskie włosy, siatka a na siatce śnieg z waty, dużo białego i granatowego materiału, parawany, stolik, stroik i świeca, strój dla Mikołaja, psa, Heroda, Anioła, projektor, ekran, stolik pod projektor, płyta z nagraniami. Postacie: Chór anielski Babcia Dziadek Mama Tata Dziewczynka Chłopiec Król Herod Anioły w powłóczystych białych sukniach Anioł zza okna pies Święty Mikołaj Piosenka Misia i Margolci „Kolędujemy” ma wyciszyć uczestników i wprowadzić w świąteczny nastrój. Muzyka: Czerwone gitary „Jest taki dzień” Na scenę wchodzi rodzina. Krzątają się po pokoju zapalają świece, nakrywają do stołu. Uśmiechają się do siebie życzliwie, obejmują. Pies wchodzi pod stół i radośnie merdając ogonem leży pod stołem. Rozmawiają. Taniec Aniołów nad papierowymi aniołami wiszącymi na koszu do koszykówki. Dziewczynka: Co wiemy o aniele betlejemskim, którego często wycinamy z błyszczącego papieru i wieszamy na choince? Chłopiec: Co anioł betlejemski miał do zrobienia w noc Bożego Narodzenia? Dziadek: Najpierw latał po polach i budził pastuszków, śpiochów. Potem podawał komunikat o Bożym Narodzeniu. Potem ogłosił, że na świecie zapanuje wielka radość. Dziewczyna: Może anioł pomylił się? O jakiej radości mówił, przecież Herod tupał nogami, żołnierze rzymscy wymachiwali dzidami, Matka Boska, zmarznięta bez rękawiczek, marzła w nieopalonej stajence? Babcia: Ale anioł nigdy się nie myli. Do tej pory co roku przeżywamy radość z okazji Bożego Narodzenia. Nawet pies, którego babcia wzięła ze sobą na Wigilię szczekał pod stołem: Pies: Ham, ham, ham, jaką radość teraz mam! Ham, ham, ham, że nie jestem sam! Leżę pod stołem i liczę z podłogi, że każdy gość ma dwie nogi. Babcia: Jest tak, jakby wciąż ten sam anioł betlejemski biegał po świecie i wszystkim dzieciom przynosił pięknie ubrane choinki. Kolęda: Z narodzenia Pana Chłopiec: Dlaczego krzywo patrzymy na króla Heroda? Przecież był taki przystojny, pięknie się ubierał. Widziałem go na obrazku. Miał czerwony płaszcz z ogonem na dwa metry, podbity białym futrem z czarnymi łapkami, spięty klamrą. Na klamrze wytłaczany wąż, zwinięty w trąbkę. Herod na głowie nosił świecącą po ciemku koronę. Bransolety na rękach błyszczały jak zimne ognie. Król Herod przechadza się za oknem w swym bogatym stroju opisanym przez dzieci. Dziewczynka: Na palcach miał tak kolorowe pierścionki, że chciałoby się pogłaskać każdy kolor. Na nogach trzewiki z miękkiej skóry krokodyla, szyte cienką, zieloną nitką przez niewolnice. Siedział na tronie, na którym był wyrzeźbiony lew z kółkiem w pysku, jak na starej kanapie. Chodził po dywanie haftowanym w czarne koty. Jak rozkazywał, to tak krzyczał i wrzeszczał, że lampa pod sufitem drżała, kieliszek na jajko dygotał w kredensie, a złota pszczoła przewracała się w powietrzu do góry brzuchem. Co się stało z królem Herodem? Mama: Umarł. Dziewczynka: Co się stało z jego koroną? Mama: Przepadła Dziewczynka: Co się stało z jego płaszczem? Tata: Pewnie mole pocięły. (śmiech) Dziewczynka: Co się stało z dywanem? Mama: Myszy poszarpały i zrobiły dowcip, bo zjadły wyhaftowanego kota. Chłopiec: Dlaczego po królu Herodzie wszystko przepadło? Tata: Bo on za życia nikogo nie kochał, jakby mu ktoś serce wysadził w powietrze i został po nim tylko dołek. Nie kochał ani mamusi, ani tatusia, a jeśli kochał nawet jakąś pannę, to drugą utopiłby w łyżce wody. Jedną pocałował, na drugą się wykrzywiał. Był tylko dla siebie, jakby siebie prowadził pod rękę. Nie kochał, nienawidził, złościł się i wygrażał. A co najgorsze, krzywił się na małego Jezusa, bo bał się e gdy urośnie i będzie od niego lepszym królem. Co po nim zostało? Nic, tylko wstyd, niedobre wspomnienie, plama. Mama: Do dziś każdemu trzęsie się ze smutku broda, kiedy wspomni króla Heroda. Babcia: W okresie Bożego Narodzenia w każdym kościele ustawiona jest stajenka. Chłopiec: Co to jest stajenka? Kolęda: Pójdźmy wszyscy do stajenki (w trakcie kolędy prezentacja szopek betlejemskich – prezentacja) Chłopiec: Co to jest stajenka? Babcia: Mały domek, w którym nocują zwierzęta, na przykład osioł, wół i koń. Widziałam już różne stajenki. Jedna z nich nie była ani kwadratowa, ani prostokątna – była trochę podobna do nierównego koła, jak dziupla. Chłopiec: Kiedy się robi dziupla w drzewie? Tata: Wtedy, gdy sęk wyskoczy z drzewa. Czasem zamieszka w niej wiewiórka, czasem wyfrunie z niej ptak jak anioł. Mama: W tym drzewie był malutki pokoik. Na tle zielonej firanki siedziała Matka boska w powłóczystym, srebrzystym szalu, w złotej sukni i trzymała małego Jezusa, a nad nim świeciła gwiazda. Kolęda: Chrystus się rodzi Dziewczynka: Gdzie są aniołowie? Babcia: Pobiegli budzić pastuszków. Chłopiec: Gdzie jest święty Józef? Poszedł po nowe siano do żłóbka, a może stoi na dworze i patrzy na gwiazdę, jak w telegraf i depeszuje do Trzech Królów: Przyjeżdżajcie!” Kolęda: Mędrcy świata Chłopiec: Gdzie jest wół? Mama: Pewno poszedł pospacerować, bo nawet na czterech nogach trudno jest długo ustać. Chłopiec: A osiołek? Tata: Może wyszedł, żeby nogi wyprostować, tak jak żołnierz, który schodzi z warty i musi biegać tam i z powrotem, żeby nogi rozruszać? Powiedział: „Niedługo wrócę”. I na pewno niedługo powróci. Babcia: Pamiętam też inną stajenkę. Wszystkie stajenki są do siebie podobne, więc i w niej była złota gwiazda, tak jakby ktoś połączył dwie obrączki, mamusi i tatusia, i pokazał wieczorem (bo złoto świeci, kiedy jest ciemno). W tej stajence były dwa osiołki. Jeden zaprosił drugiego, żeby było do pary. A jak są dwa osiołki, to mniejszy osiołek jest mądrzejszy, no bo jest mniejszy. Widziałam też stajenkę ruchomą, w której wszystko się ruszało. Anioł ruszał skrzydłami, tak jak pan kościelny kluczami. Wszyscy szli w procesji: pastuszkowie jeden po drugim, po kolei, Trzej Królowie, a każdy miał na koronie pierwszą literę imienia, żeby nie zapomnieć, jak się nazywają. Potem szli rozmaici ludzie: pan lekarz, pan dentysta, który leczy zęby, pan listonosz, który przynosi listy. Na samym końcu szedł piesek. Film: Ruchoma szopka w Wambierzycach Dziewczynka: Kogo widzimy w stajence betlejemskiej? Mama: Matkę Boską, która złożyła do żłóbka małego Jezusa i przykryła go sianem, żeby nie zmarzł matka Boska przeważnie stoi, bo w stajence nie ma krzesła (dlatego i Święty Józef czasem wychodzi). Kolęda: Do szopy Tata: Są jeszcze pastuszkowie. Dziewczynka: Kto to jest pastuszek? Dziadek: Chłopiec, który pilnuje, owiec, krów. Trzeba pojechać na wakacje w lipcu i w sierpniu, żeby zobaczyć pastuszka. Tata: Uczono mnie kiedyś w szkole takiego wierszyka. Tata i mama: krowa idzie i pastuszek, co ogania ją od muszek (śmiech). Chłopiec: Kogo jeszcze widzimy w stajence? Babcia: Trzech Króli. Każdy król przychodzi z podarunkiem. Pierwszy przynosi złoto. Każda mamusia i każdy tatuś mają po kawałku złota. Chłopiec i dziewczynka: (wykrzykując ze śmiechem) obrączki, czyli złoto na rączki. Babcia: Drugi król przynosi kadzidło, zapachy. Dziadek: Nieraz w czasie wakacji pachnie zboże. Pięknie pachnie las. Jak sosna się skaleczy, sama siebie leczy i pokrywa żywicą. Mama: Żywica pięknie pachnie, jak się ją potem pali w kościele. Babcia: Trzeci król przynosi mirrę Dziadek: Lekarstwo, które pomaga po śmierci. Umarłego malowano tym lekarstwem i po śmierci nieżywy wyglądał jak żywy. Z faraona została mumia, bo namaszczono go takim lekarstwem i on, choć umarł, to trochę nie umarł, bo nie rozsypał się w proch. Mama: Pamiętam stajenkę, jaką kiedyś ustawiła chora dziewczynka w swoim domu pod choinką. Całą Najświętszą Rodzinę sama zrobiła z kasztanów, żołędzi, patyków, patyczków i plasteliny. Aniołom poskładała skrzydła z opłatka wigilijnego, bo wymyśliła, że opłatkiem można się nie tylko dzielić. Fragment piosenki „Ciemną nocą” Anioł zza okna: Kogo brak w stajence? Rodzina: Nas! Anioł: Tak, ciebie, kolegi koleżanki, Pani i Pana. (odchodzi w ciemność) Tata: Nie wciśniemy się do niej, ale możemy przed nią uklęknąć. Tata z mamą pochylają się nad białą stajenką, dzieci oglądają stajenki przy choince, a babcia i dziadek stają przy stajence drzewie i zakładają na nią anielskie włosy. Aniołowie obejmują się i kołyszą w takt muzyki. Pastorałka „Na kołysce z pajęczyny” Chłopiec: Stajenkę można zrobić samemu i ustawić w mieszkaniu. Można ją sobie namalować i cieszyć się, że Jezus jest pomiędzy nami i mamy takie piękne święta z kolędami. Kolęda: Wśród nocnej ciszy Na tle muzyki dzieci, rodzice i dziadkowie podchodzą do siebie dzielą się opłatkiem, obejmują, chwytają za ręce, dziadek odczytuje Biblię, siadają przy stole wigilijnym. Babcia: A którą kolędę lubicie najbardziej? Dzieci: Cicha noc. Kolęda: Cicha noc Muzyka, świąteczne dzwonki (Robs i Pawlik) Za oknem pojawia postać Świętego Mikołaja, słychać cichą, ale radosną muzykę świąteczną z dzwoneczkami w tle. Piosenka świąteczna Dziewczynka: Dlaczego Święty Mikołaj rozdaje dzieciom na całym świecie tyle podarunków – i to w tak rozmaity sposób, że nikomu się to nie znudziło? Chłopiec: Czasem kładzie pod białą poduszkę, czasem pod zieloną choinkę. Dziewczynka: Czasem kładzie do skarpetki, a czasem do buta! Chłopiec: Czasem wrzuca przez komin! Tata: Czasem podaje przez mamusię, babcię (z tajemniczym uśmiechem). Anioł zza okna: Czy rozdaje dzieciom podarunki tylko po to, żeby sprawić radość, a dzieci mogły klaskać w ręce i skakać? A może daje po to, by dzieci chwaliły się ile i co kto dostał? Babcia: Święty Mikołaj uczy nas, jak sprawić radość innym. Mówi, jak dziecko może uradować rodziców, by byli tak wzruszeni, jakby znowu szkli do ślubu. Tata: A jak uradować Świętego Mikołaja? Jemu się przecież też coś należy. Tak się biedak namęczy, nadźwiga, nachodzi. Nie tylko jedzie windą, ale czasem człapie po schodach na piechotę i za serce się łapie. Co mu dać? Czym go naprawdę ucieszymy? Rodzina wstaje od stołu chwyta się za ręce i mówiąc przechodzi na kanapę. Mama: Kiedy będziemy pamiętać o drugim człowieku. (obejmuje tatę) Babcia: Kiedy będziemy umieli przepraszać Dziadek: Dziękować i całować (całuje babcię w rękę) Tata: Zjadać wszystkie kluski po kolei (z uśmiechem do dzieci) Dzieci: I nie będziemy na grypę chorować! (Rodzina siada na kanapie i słucha piosenki)