Kroniki „L`Ordine Nuovo” - Instytut Filozofii UW

Transkrypt

Kroniki „L`Ordine Nuovo” - Instytut Filozofii UW
Antonio Gramsci
Kroniki „L'Ordine Nuovo”
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
Artykuły wstępne do pisma „L'Ordine Nuovo”, tzw. „Kroniki «L'Ordine Nuovo»”, pisał Antonio Gramsci anonimowo. Z poniżej przedrukowanych następujące ukazały się w numerach: III: I, nr 6 z 14 czerwca 1919 r.; IV: I, nr 8 z 28 czerwca – 5 lipca 1919 r.; IX: I, nr 15 z 23 sierpnia 1919 r.; XI: I, nr 17 z 6 września 1919 r.; XXII: I, nr 33 z 10 stycznia 1920 r.; XXIX: II, nr 5 z 12 czerwca 1920 r.; XXXIV: II, nr 16 z 2 października 1920 r.; XXXV: II, nr 17 z 9 października 1920 r.
Podstawa niniejszego wydania: Antonio Gramsci, „Pisma wybrane”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1961.
Tłumaczenie z języka włoskiego: Barbara Sieroszewska.
– 2 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
III
W poprzednim numerze chcieliśmy uczcić stulecie urodzin Walta Whitmana (31 maja 1819) – w sposób najbardziej godny: przekładając i drukując jedną z najpiękniejszych pieśni wielkiego poety amerykańskiego: „Do pokonanego rewolucjonisty z Europy”.
Turyński urząd kontroli prasy bezlitośnie poobcinał ten utwór i kazał nam nawet usunąć notę bibliograficzną, w której obraziliśmy ustawy konstytucyjne i ojczyste dekrety, pisząc, że wiersz ten ogłoszony był po raz pierwszy drukiem w 1856 roku pod tytułem „Hymn do wolności Azji, Europy, Afryki i Ameryki”, a następnie opublikowany został ponownie w latach 1867 i 1871 w wersji rozszerzonej i poprawionej pod tytułem „Do pokonanego rewolucjonisty z Europy”.
Komisarze policji, adwokaci i byli dziennikarze, sprawujący cenzurę z ramienia państwa demokratyczno­parlamentarno­biurokratyczno­policyjnego, nie wiedzą oczywiście, że Walt Whitman nie był nigdy agitatorem, działaczem, „podżegaczem”, dla którego poezja byłaby środkiem propagandy rewolucyjnej; obrazili oni poezję, brutalnie znieważyli piękno i wdzięk. Niczym pijane małpy użyli sobie w nieprzyzwoity sposób na pięknie, na czystym tworze artystycznej fantazji. Nie jesteśmy w stanie powstrzymać gniewu, ogarniającego nas na wspomnienie tego nikczemnego postępku cenzorów, i dlatego nie możemy pisać teraz o tym. Tym silniejszy gniew nas ogarnia, kiedy pomyślimy o rozpowszechnionym wśród tak zwanych intelektualistów przesądzie, jakoby ruchy robotnicze i komunizm były wrogami piękna i sztuki. Przyjacielem sztuki, sprzyjającym twórczości i bezinteresownej kontemplacji piękna, miałby być ustrój obecny, ustrój handlarzy chciwych bogactw i zysku, których działalność w istocie swej polega na barbarzyńskim niszczeniu życia i piękna; rządy przekupniów, którzy cenią geniusz tylko o tyle, o ile można go rozmienić na brzęczącą monetę, fałszowanie zaś arcydzieł podnoszą do rangi przemysłu narodowego; tych, którzy narzucili poezji jarzmo swych praw podaży i popytu i sztucznie „lansują” awanturników literackich, każąc umierać z głodu i rozpaczy artystom najwyższej miary, „których oceni potomność, gdyż prawdziwe wartości prędzej czy później muszą zyskać uznanie” (pociecha estetyczno­liberalna, co rozgrzesza sklepikarzy, rzeźników i policjantów, jako przedstawicieli istniejącego ustroju – ze zbrodni popełnianych na żyjących dziś twórcach piękna).
Nie, komunizm nie ujmie blasku pięknu i wdziękowi. Trzeba zrozumieć dążenia popychające robotników do kontemplacji sztuki i do twórczości artystycznej; trzeba zrozumieć, jak głęboko czują się oni dotknięci w swych uczuciach ludzkich tym, że niewola płacy i pracy odcina ich od świata, w którym życie ludzkie staje się pełniejsze i warte, by je przeżywać. Wysiłek, jaki uczynili komuniści rosyjscy, aby zwiększyć ilość szkół, teatrów i sal koncertowych, udostępnić masom galerie sztuki, a także fakt, że wsiom i fabrykom wyróżniającym się w produkcji udostępnia się rozrywki kulturalne i estetyczne – wszystko to jest dowodem, iż proletariat z chwilą dojścia do władzy dąży do zbudowania królestwa piękna i sztuki, do podniesienia godności i ustanowienia wolności twórców piękna.
Dwoma dotychczasowymi komisarzami ludowymi oświaty w Rosji byli kolejno subtelny esteta Łunaczarski i wielki poeta Maksym Gorki. We Włoszech tymczasem w Palazzo della Minerva następują jeden po drugim masoni i przekupnie, tacy jak Credaro, Daneo czy Berenini, a komisarzom policji powierza się władzę konfiskowania wierszy Walta Whitmana.
IV
Towarzysz z Mediolanu, profesor Domenico Carbone, pisze nam:
– 3 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
„Pragnąłbym widzieć wasze piękne pismo rozpowszechnione jak najszerzej, zarówno wśród robotników pracujących fizycznie, jak i umysłowo. Kierunek waszego pisma odpowiada, moim zdaniem, rzeczywistym potrzebom naszego ruchu w chwili obecnej; i jeśli w pierwszych trzech numerach można mu było zarzucić, że większy nacisk kładzie na wyłuszczenie swego programu niż na jego rozwijanie, to teraz widzę, że prosto i pewnie kroczy ono swoją własną drogą. Ciekawe są artykuły na temat armii socjalistycznej i mam nadzieję, że po nich nastąpi wiele innych, w których poruszycie konkretnie zasadnicze tematy (konstytucja, socjalizacja w różnych dziedzinach przemysłu i w rolnictwie, szkoła, nauka czysta i stosowana), ujmując je z naszego punktu widzenia i z uwzględnieniem warunków w ł o s k i c h , tak by powoływanie się na przykład rosyjski czy węgierski nie było tylko ślepym naśladownictwem. Doskonale też wybrany został kierunek w dziale «Życie robotnicze» (p. nr 4); pragnąłbym, aby objął on – opierając się na współpracy samych robotników – wszystkie główne gałęzie przemysłu; mogliby wziąć też udział w sprawach dotyczących ich z a w o d u również inteligenci oraz pracownicy nauki czystej, czy też stosowanej (ja sam zaliczam się do tej ostatniej kategorii)”.
Towarzysz Carbone daje nam sposobność do podkreślenia raz jeszcze następującego podstawowego zagadnienia: program, który przedstawiliśmy czytelnikom w chwili rozpoczęcia wydawania „L'Ordine Nuovo”, nie jest programem czterech czy pięciu młodych ludzi, redagujących co tydzień osiem stron naszego pisma: jest programem samego pisma, które poza nami żyje entuzjazmem świeżo zjednanych uczestników naszego ruchu i wzniecanym zapałem do pracy. Takie lub inne zagadnienie ekonomiczne czy polityczne nie jest samo przez się problemem konkretnym, ale o tyle tylko, o ile zostało konkretnie pomyślane i przemyślane przez tych, których celem i obowiązkiem jest przekształcenie go w rzeczywistość historyczną. Pierwszym krokiem ku tej konkretności jest pobudzenie sił, które by myślały i działały konkretnie, które by zainicjowały i kontynuowały akcję w sposób zdyscyplinowany i stanowczy. W działalności społecznej proletariatu nie wystarczy, żeby program był zwarty i wewnętrznie spójny, podbudowany siłą logiki i entuzjazmem dla idei. Trzeba, żeby program ten tkwił korzeniami w historycznej rzeczywistości życia proletariackiego. Żeby odpowiadał wewnętrznym potrzebom tego życia, niejasnym jeszcze i nie zorganizowanym, którym on właśnie ma nadać postać dynamiczną i zewnętrzną formę organizacji zdolnej do rozwoju i do stałej zdyscyplinowanej ekspansji.
Tą metodą chcemy się kierować i kierujemy się, nawet gdyby nasze pismo miało przez to stać się mniej gorące i gdyby miało odłożyć na później omawianie niektórych problemów. Takie zjawisko byłoby zjawiskiem przejściowym i jego groźba nas nie przeraża. Nie chcemy stać się nowym wcieleniem frazeologicznego i mrzonkowatego intelektualizmu, nie chcemy tworzyć nowej koterii „ideologicznej”. Żywiołowy napływ nowych zwolenników, rekrutujących się zarówno spośród robotników, jak i spośród inteligentów (towarzysz Carbone jest jednym z wielu), dowodzi, że nasza metoda jest dobra i skuteczna, że jest to właściwa metoda pobudzenia do owego współdziałania, które stanowi pierwsze z konkretnych zagadnień wymagających skutecznego rozwiązania.
IX
W numerze niniejszym rozpoczynamy druk krótkiego studium towarzysza Alda Oberdorfera z Triestu o Leonardzie da Vinci. Praca ta została napisana z okazji czterechsetlecia śmierci Leonarda, przypadającego w tym roku. Jesteśmy przekonani, że naszych czytelników i przyjaciół nie zdziwi ten temat, który nie stanowi bynajmniej odchylenia od naszej linii programowej, lecz przeciwnie, jest realizacją tej części programu, która od początku jasno wynikała z naszych intencji.
Niejednokrotnie już wypowiadaliśmy się, jak według naszego rozumienia powinien być redagowany dziennik, a w szczególności komunistyczne czasopismo poświęcone sprawom kultury. – 4 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
Powinno ono dążyć do stania się, w swoim małym zakresie, czymś pełnym i kompletnym i chociaż nie zdoła zaspokoić wszystkich potrzeb intelektualnych kręgu ludzi, którzy nie tylko je czytają, ale także popierają je swoją aprobatą, którzy skupiają się dokoła niego i przelewają w nie cząstkę swojego życia, powinno starać się, aby na jego łamach każdy znalazł to, co go interesuje, co go pasjonuje, co ułatwi mu dźwiganie codziennego ciężaru pracy, walki ekonomicznej, sporów politycznych. Czasopismo takie powinno przynajmniej pobudzać czytelników do rozwijania własnych uzdolnień umysłowych, do pełniejszego i wznioślejszego życia, życia bardziej harmonijnego i bogatszego w ideały, powinno być bodźcem do wzbogacania własnej osobowości. Czemuż nie mielibyśmy rozpocząć – naszymi skromnymi siłami, wraz z grupą młodych, którzy idą za nami z ufnością i nadzieją – tej pracy, która będzie naszą szkołą, naszą szkołą jutra?
Kiedy bowiem powstanie szkoła socjalistyczna, powstanie niewątpliwie jako szkoła pełna, będzie dążyła do ogarnięcia od razu wszystkich gałęzi wiedzy ludzkiej. Będzie wyrażać zarazem konieczność praktyczną i dążenie do ideału. Czyż nie ma już teraz robotników, którym walka klasowa przyniosła nowe poczucie godności i wolności, którzy gdy czytają wiersze poetów lub słyszą nazwiska artystów i myślicieli, zadają sobie z goryczą pytanie: „Czemuż i nas nie uczono tego wszystkiego w szkole?” Ale niech się pocieszą: taka szkoła, jaka istnieje od ostatnich lat dziesięciu, jaką ją uczyniła klasa, która nami rządzi, nie uczy już niczego i nikogo lub uczy bardzo mało. Zadania wychowawcze wypełnia się teraz inną drogą, swobodnie, za pośrednictwem spontanicznych stowarzyszeń ludzi ożywionych wspólnym pragnieniem kształcenia się własnymi siłami. Czemuż gazeta nie miałaby stać się ośrodkiem jednej z takich grup? I na tym też polu państwo burżuazyjne jest o krok od bankructwa. Pochodnia wiedzy wypadła z jego rąk, zaciśniętych w wysiłku gromadzenia bogactw dla wybranych, podobnie jak wypadła z jego rąk święta lampa życia. Do nas należy podnieść ją i dać jej rozbłysnąć nowym światłem.
W dorobku przekazanym nam przez tysiącletnią pracę myśli znajdują się rzeczywiście elementy posiadające trwałą wartość, które nie mogą i nie powinny zaginąć. Jedną z najjaskrawszych oznak upadku, jaki nam przyniósł ustrój burżuazyjny, jest fakt, że ginie świadomość tych wartości; wszystko staje się przedmiotem handlu i narzędziem wojny.
Z chwilą zdobycia władzy proletariat będzie musiał zabrać się do pracy nad wskrzeszeniem dla siebie i dla całej ludzkości spustoszonego królestwa ducha, nad przywróceniem mu całej jego wielkości. Czynią to dzisiaj pod kierunkiem Maksyma Gorkiego robotnicy Rosji i należy rozpocząć to dzieło wszędzie tam, gdzie proletariat bliski jest osiągnięcia dojrzałości, jaka jest konieczna do przebudowy społecznej. To, co zmarniało u szczytu, musi się odrodzić tym silniej od dołu.
XI
W ciągu ostatnich tygodni pismo nasze odniosło pewne sukcesy z rzędu tych, które nazywa się „dziennikarskimi”. Korespondent turyński „Resto del Carlino” poinformował swój dziennik o działalności, jaką rozwija nasze pismo, i oznajmił wszem wobec w Bolonii, że „L'Ordine Nuovo” to „Critica Sociale” maksymalizmu włoskiego. Powiedzieliśmy, że chodzi tu o sukces „dziennikarski”; w rzeczywistości jednak nie przysporzył on nam niestety ani jednego abonenta, my zaś zwykliśmy mierzyć sukcesy najpospolitszą miarą, miarą ilości nowych zgłoszeń, które nadają naszej pracy moc wewnętrzną i wzmagają siłę jej ekspansji. Nowy abonent lub fakt, że pewna grupa robotników fabrycznych przychodzi albo pisze do nas, żeby opowiedzieć nam o szczególnych warunkach istniejących w fabryce, w której pracują, żeby naradzić się nad najlepszą w danym wypadku i w tych szczególnych warunkach taktyką, którą należy zastosować przy powoływaniu do życia komitetu robotniczego, aby wytworzyć dokoła niego atmosferę entuzjazmu i wywołać masowy napływ ludzi – to dla nas warte więcej aniżeli tysiące takich – 5 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
zewnętrznych sukcesów, przemijających jak wiosenna mgła poranna. Chcielibyśmy również, by przynajmniej towarzysze oszczędzili nam tego, że kiedy piszą o naszej gazecie lub wyrażają swoją solidarność z naszymi tezami, utożsamiają pracę zespołu z osobą jednego piszącego. Gramsci, Gramsci, Gramsci, który itd. itd. Okryty tylu laurami Gramsci popadł w melancholię, lęka się, że zmienił się niepostrzeżenie w duszoną w liściach bobkowych wątróbkę. Prawda tak się oto przedstawia: „L'Ordine Nuovo” pisany jest... komunistycznie, ponieważ artykuły jego rodzą się ze współżycia duchowego i ze ścisłej współpracy trzech, czterech czy pięciu towarzyszy, z których jednym jest Gramsci, drugim Angelo Tasca, trzecim Palmiro Togliatti (dziś wszyscy już są wolni od służby wojskowej, więc mogą być wymieniani po nazwisku) itd. A ponadto prawdą jest to, że wciąż jeszcze pokutuje niedobry nawyk... ideologicznego monoteizmu, ów najgorszy pod słońcem obyczaj unikania najmniejszego wysiłku w kierunku duchowego wyswobodzenia się, niezbędnego dla przeżywania idei także w oderwaniu od ludzi, dla przeżywania ich w sobie i dla siebie, jako spuścizny naprawdę już teraz wspólnej, z której każdy czerpie do woli, troszcząc się o to jedynie, by ją sobie przyswoić, odtworzyć w całej pełni i aby udoskonalić jej wyraz słowny i argumentację, które nadają jej dynamiczność, ekspansywność i zdolność podbijania umysłów i woli ludzkiej. A oto inny zły obyczaj włoski, który należałoby wyplenić i przezwyciężyć: u nas ten, kto podziwia Wagnera, gardzi Verdim, kto chwali Carducciego, oczernia De Sanctisa, kto czyta Mazziniego, ten ze wzgardliwym politowaniem spogląda na czytelników Marksa. Włosi, jak widać, zawsze potrzebują jakiegoś nieomylnego papieża, który prowadziłby ich sumienia ku prawdzie i ku zwycięstwu. Nie mają zrozumienia dla skromnych a wytrwałych wysiłków masowych, w których każda energia jednostkowa jest konieczna i w których z sumy tych energii każda jednostka czerpie swą wartość i głębokie wewnętrzne zadowolenie. Gramsci nie chce być ani wątróbką duszoną, ani papieżem. Jest jeszcze zbyt młody, żeby poprzestać na dekoracyjnej i szarlatańskiej misji papieża, no, a duszoną wątróbką po prostu być nie chce.
XXII
„L'Humanité”, oficjalny organ Francuskiej Partii Socjalistycznej, omawia w numerze z 27 grudnia ubiegłego roku zasadnicze punkty wniosku o utworzenie rad fabrycznych, uchwalonego na Kongresie Turyńskim przez 38 tysięcy zorganizowanych robotników. „L'Humanité” komentuje tę uchwałę bardzo życzliwie. Widzi w niej, jak również w fakcie, że sprawę rad wysuwa się obecnie na terenie całych Włoch i że oczekuje ona rozwiązania ze strony mas – oznakę dojrzałości politycznej proletariatu włoskiego. Proletariat ten, w miarę jak instytucje parlamentarne ulegają stopniowemu rozkładowi, inicjuje pierwsze eksperymenty zmierzające do wytworzenia organów, za pomocą których ludzie pracy będą mogli ująć w ręce ster społeczeństwa doprowadzonego do rozkładu przez rządy burżuazyjne. Proletariat dyskutuje o zakresie działalności tych organów, stara się dokładnie określić ich zadania i ich stosunek do istniejących już organizacji.
Informując czytelników francuskich o ruchu włoskim, „L'Humanité” wypowiada się o nim w słowach nader pochlebnych. Nasze czasopismo i wysoki poziom dyskusji toczących się na jego łamach cytowane są jako przykład znacznego stopnia rozwoju intelektualnego oraz dobrych obyczajów politycznych i społecznych ludzi pracy, którzy to pismo czytają i popierają. To pewne, że my, jak mówi publicysta z „L'Humanité”, nie unikamy wchodzenia w szczegóły o charakterze teoretycznym i żądamy od naszego czytelnika wytężonego wysiłku i długotrwałego skupienia uwagi, a robimy to z pełną świadomością, że postępujemy uczciwie i tak, jak przystało na prawdziwych socjalistów, choć może nie idziemy śladem wytrawnych dziennikarzy, dbających o popularność i poczytność.
– 6 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
Tak, to prawda, że publikowaliśmy artykuły „długie” i „trudne”, i nadal tak robić będziemy, ilekroć będzie tego wymagała doniosłość i ważkość tematu, taka jest bowiem nasza linia programowa: nie chcemy ukrywać żadnej trudności, wierzymy, że trzeba, aby klasa robotnicza już teraz zdobywała świadomość zakresu i powagi zadań, jakie ma wziąć jutro na swoje barki, uważamy za jedynie uczciwe traktowanie ludzi pracy jak ludzi, z którymi mówi się otwarcie i bez osłonek o sprawach ich dotyczących. Niestety, robotnicy i chłopi przez długi czas uważani byli za dzieci, które nieustannie trzeba prowadzić za rękę. Wszędzie, w fabryce i na roli, ściskała ich za kark żelazna ręka pana, w życiu politycznym mydliły im oczy pochlebstwa i fałszywy optymizm demagogów­czarodziei. Na polu kultury wreszcie robotnicy i chłopi byli przeważnie – i są jeszcze – uważani za ciemny tłum Murzynów, który łatwo jest zaspokoić byle tandetą, paciorkami i denkami szklanek, zachowując diamenty i inne wartościowe przedmioty dla wybranych. Nie ma nic bardziej antyhumanistycznego i antysocjalistycznego od takiej koncepcji. Jeżeli istnieje na świecie coś, co ma wartość samo przez się, to wszyscy są godni i wszyscy są zdolni do korzystania z tego. Nie istnieją dwie różne prawdy ani dwa odmienne sposoby dyskutowania o nich. Nie ma żadnego powodu, dla którego człowiek pracy miałby być niezdolny do osiągnięcia takiego poziomu, aby wiersz Leopardiego podobał mu się bardziej niż, dajmy na to, szmira Felice Cavallottiego czy innego „ludowego” poety, i by symfonia Beethovena podobała mu się bardziej od ulicznej piosenki Piedigrotty. I nie ma powodu, by zwracając się do robotników i chłopów w sprawach obchodzących ich tak blisko, jak sprawa organizowania własnej ich wspólnoty – mówić jak do dzieci, posługiwać się innym tonem, niż wymagają tego tak skomplikowane zagadnienia. Chcecie, aby ten, który aż do wczoraj był niewolnikiem, stał się człowiekiem? Zacznijcie traktować go – zawsze – jak człowieka, a najważniejszy krok naprzód będzie zrobiony.
XXIX
Artykułem towarzysza Tasca1, drukowanym w niniejszym numerze jako odpowiedź na artykuł wstępny z ubiegłego tygodnia o Kongresie Izb Pracy w Turynie, otwieramy dyskusję na temat programu „L'Ordine Nuovo”, a częściowo także na temat praktycznych posunięć jego założycieli i redaktorów. Jest to zatem dyskusja wewnętrzna. Dyskusje „zewnętrzne” na ten temat ciągnęły się, rzec można, nieprzerwanie przez cały pierwszy rok życia i pracy naszego pisma. Jeden cel osiągnęły: pomogły nam dokładnie przedstawić nasze stanowisko i należycie je wyodrębnić. Chcieliśmy tych dyskusji, wywołaliśmy je, prowadziliśmy je z przyjemnością. Widzieliśmy w nich i widzimy nadal oznakę żywotności naszych idei i naszego pisma – organu naszej myśli i działalności. Przez „wyodrębnienie” rozumiem fakt, że zdobyliśmy samowiedzę, ukształtowaliśmy własne oblicze, własną osobowość. W polemice tej nasza osobowość zahartowała się i wzmocniła.
Dzisiaj dyskusja przeradza się w dyskusję wewnętrzną redakcji pisma. Dla złośliwych jest to okazja do kpin, dla filistrów – okazja do głośnego pokrzykiwania o skandalu. Jak to, a więc „L'Ordine Nuovo” nie jest zgromadzeniem zakonnym, w którym braciszkowie chórem komentują święte prawdy i na skinienie przeora chylą głowy mówiąc: Amen? Herezja krzewi się w kościele? Ani jedno, ani drugie, przyjaciele.
Nie ma mowy o herezji ani o potępieniu, gdyż nigdy nie stanowiliśmy kościoła ani zakonu. Chcieliśmy stworzyć i stworzyliśmy organ mający założenia kulturalne. Utrzymywaliśmy dotychczas niezmiennie ten jego charakter. W przyszłości chcemy go jeszcze mocniej podkreślać, a nie zacierać. Ale 1
Jest to artykuł o stosunkach między radami fabrycznymi a związkami zawodowymi, który wraz z referatem Tasca na Kongresie Izb Pracy w Turynie dał początek polemice, rozwiniętej następnie przez Gramsciego głównie w artykulacji „Program «L'Ordine Nuovo»”. – Red.
– 7 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
dla tego rodzaju organu wewnętrzna dyskusja i polemika, choćby nawet nie były one uzewnętrznione, są nieodłączną koniecznością życiową.
Pamiętamy nasze pierwsze kroki, kiedy ustalaliśmy nasz program w ogniu dyskusji, które na tle współżycia wybuchały ciągle i stawały się elementem trwałym. Zawsze istniała możliwość rozdźwięku i braku jednomyślności. Jedność była ostatecznym rezultatem, była punktem końcowym, a nie wiążącym punktem wyjścia, dla którego rezygnuje się może nie ze szczerości, ale z wypowiadania do końca swych myśli i z ich zgodności z faktami.
Dzisiaj także nie boimy się polemiki i ścierania się idei. Być może, znaczy to, że w rozwijaniu naszego programu doszliśmy do momentu, w którym musimy się zdobyć na bardziej intensywny i żywszy wysiłek – dla zdobycia nowej pozycji, lub też dla silniejszego ugruntowania się na pozycji dawnej po to, by stanąć na jej gruncie z większą jasnością i uporem.
Nie wstydzimy się tego wspólnego wysiłku, nie wstydzimy się ukazywać naszym czytelnikom kulis naszej pracy nad rozwijaniem i precyzowaniem naszych idei, pracy, którą sami sobie stale narzucamy. Tym spośród naszych czytelników, którzy nas dotychczas rozumieli, nie przyniesie to szkody. Tego jesteśmy pewni. W wyniku tej dyskusji zrozumiejmy się jeszcze lepiej.
Dyskutujemy. Znaczy to, że nie stoimy w miejscu, ale myślimy, żyjemy i postępujemy naprzód.
XXXIV
Podobnie jak w kwietniu, tak i teraz, we wrześniu, w związku z wielkim ruchem wywołanym ofensywą kapitalistyczną przeciwko radom fabrycznym, wydawanie „L'Ordine Nuovo” doznało prawie miesięcznej przerwy. Zbędne i mało interesujące byłoby powtarzanie dziś tego, cośmy pisali wówczas na swoje usprawiedliwienie. Przypominamy tylko raz jeszcze, że ponieważ nasze pismo nie jest placówką handlową i nie przysparza nam dochodów, lecz tylko dodatkowej pracy, nie poczuwamy się do obowiązku wypłacania abonentom odszkodowań za mniejszą ilość drukowanego papieru (mniejszą w porównaniu z jakimś idealnym „L'Ordine Nuovo”, pedantycznym, dokładnym, wychodzącym punktualnie co tydzień), jaką dostarczymy im w ciągu roku w zamian za wniesioną przez nich opłatę abonamentową; zaoszczędzona suma posłuży wraz z subskrypcją do uzdrowienia naszego deficytowego budżetu. W poniższej kronice chcemy dać w syntetycznym skrócie wyniki tego ruchu z punktu widzenia naszego programu:
1. Rady fabryczne okazały się najbardziej żywotną i najpotrzebniejszą instytucją rewolucyjną włoskiej klasy robotniczej. Załogi, pozostawione przez Partię Socjalistyczną i związki zawodowe bez przewodnictwa i bez ścisłych instrukcji, znalazły w radach fabrycznych swe organa rządzące, silnie i odważnie skupiły się dokoła nich i zwyciężyły, dlatego, że rady zdyscyplinowały je, uzbroiły i z każdej fabryki uczyniły republikę proletariacką.
2. Powstała konieczność postawienia i rozwiązania kwestii kontroli robotniczej w przemyśle, jako tej fazy procesu rewolucyjnego, w którym proletariat stwarza własny aparat administracji gospodarczej i wskazuje szerokim masom ludności, że tylko on zdolny jest rozwiązać zagadnienia, jakie postawiła na porządku dziennym walka o socjalizm.
3. Wypadki raz jeszcze potwierdziły, niestety, słuszność naszej krytyki partii i związków zawodowych, sparaliżowanych demagogicznym werbalizmem i biurokratyczną arteriosklerozą. Praca propagandowa i organizacyjna, której ośrodek stanowi „L'Ordine Nuovo”, musi być kontynuowana z większą jeszcze wytrwałością i intensywnością. Dzisiaj praca ta jest znacznie ułatwiona dzięki dyscyplinie narzuconej partii przez Międzynarodówkę Komunistyczną i dzięki zapałowi, jakim przepoiły klasę robotniczą doświadczenia strajków okupacyjnych.
– 8 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
Jeśli chodzi o zagadnienie kontroli, przyjaciele „L'Ordine Nuovo” powinni podtrzymywać i propagować następujący punkt widzenia: kontrola oznaczać winna przede wszystkim więcej wolności dla robotników w fabrykach; to znaczy wolność organizowania rad, wolność propagandy i inicjatywy. Kontrola powinna dopomóc robotnikom (wszystkim robotnikom) zorganizowanym w radach do zapoznania się z procesem produkcji i wymiany, by nie stali się nowym narzędziem wszechwładzy biurokracji związkowej, nową fabryką przetworów z mandarynek dla złych robotników, co nie chcą pracować w swoim zawodzie; by nie przekształcili się w nowy łańcuch służący do spętania klasy robotniczej. Kontrola w fabryce musi być sprawowana przez organizację rad fabrycznych, tak jak w kraju przez obieralnych komisarzy, którzy w każdej chwili mogą zostać odwołani. Kontrola związków zawodowych jest oszustwem kolaboracjonistów i reformistów, którzy zaprowadzili klasę robotniczą na samą granicę zbrojnego powstania... nie pomyślawszy jednak o zaopatrzeniu robotników w broń i amunicję. Rewolucjoniści chcą kontroli sprawowanej przez samych robotników, przez organizacje wybierane przez masy robotnicze, chcą, aby ta kontrola była bronią w walce, a nie środkiem pojednania.
XXXV
W czasopiśmie „Soviet” z 3 października towarzysz Bordiga referuje przebieg dyskusji pomiędzy delegatami włoskimi i właściwą komisją na Kongresie Moskiewskim na temat słynnej siedemnastej tezy przemówienia Lenina: „Zadania II Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej”. Po przytoczeniu tekstu tezy, ogłoszonego w naszych „Kronikach” w numerze 13 (z 21 sierpnia), towarzysz Bordiga mówi:
„Żaden z delegatów włoskich nie zgodził się z tym sformułowaniem. Serrati i Graziadei zauważyli, że na radzie krajowej sekcja turyńska przeciwstawiła się kierownictwu partii w kwestii strajku piemonckiego, a uznanie tego jej posunięcia było równoznaczne z sankcjonowaniem tej sprzecznej z dyscypliną postawy”. Bombacci oświadczył, że równie niebezpieczne jest uznawanie zalatujących syndykalizmem tendencji „L'Ordine Nouvo” i jego interpretacji ruchu rad fabrycznych. Polano stwierdził, że komitet wykonawczy sekcji turyńskiej, składający się w znacznej części z absenteistów, poparł działalność naszej frakcji, potępionej w związku z zagadnieniem parlamentu. Również i Bordiga zwrócił uwagę na możliwość nieporozumień w żądaniu zastosowania sankcji wobec całego kierunku „L'Ordine Nuovo”, który nie tylko nie jest sprzeczny z dyrektywami kongresu dotyczącymi kwestii związków zawodowych i utworzenia rad, ale ponadto był głosicielem jedności partii niemal aż do zjazdu mediolańskiego2.
Lenin i Bucharin złożyli formalne oświadczenie, że nie było ich zamiarem wypowiadanie sądu na temat kierunku „L'Ordine Nouvo”, gdyż do wydania takiego sądu nie mają dostatecznych podstaw, chodziło im jedynie o dokładne wskazanie dokumentu, który zyskał ich aprobatę. Zmieniono zatem formę gramatyczną tezy w następujący sposób: „Propozycje wysunięte przez sekcję... i ogłoszone w numerze...” Poza tym na wniosek towarzysza Bordigi na końcu drugiego zdania dodano: „...i pracy, jaką winny prowadzić związki zawodowe”.
Jest rzeczą ważną, aby towarzysze i czytelnicy zapoznali się z tymi zarzutami wysuwanymi pod adresem sekcji turyńskiej i „L'Ordine Nuovo”. Wiele szeptano o tym, że sekcja turyńska w związku ze strajkiem kwietniowym złamała (biada!) dyscyplinę, ale nie zostało to nigdy dowiedzione i trudno byłoby tego dowieść. Zalatujące „syndykalizmem” tendencje naszego pisma również są mitem. Po prostu żywiliśmy grzeszne przekonanie, że rewolucji komunistycznej dokonać mogą jedynie masy, że natomiast nie może jej dokonać ani sekretarz partii, ani prezydent republiki przy pomocy dekretu. Jak się wydaje, 2
Krajowy zjazd socjalistów­reformistów i centrowców, który odbył się w Mediolanie 18 stycznia 1920 r. – Red.
– 9 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl
Antonio Gramsci – Kroniki „L'Ordine Nuovo” (1919/1920 rok)
taki był również pogląd Karola Marksa i Róży Luksemburg, taki jest też pogląd Lenina – ale wszyscy oni w oczach Trevesa i Turatiego są anarchosyndykalistami. Prawdą jest natomiast, że „L'Ordine Nuovo”, w czasach kiedy pismo to było jeszcze bardzo młode, opublikował artykuł wstępny (pióra towarzysza Tasca) wypowiadający się za jednością. Tezy na temat związków zawodowych, rad fabrycznych i tworzenia rad, które drukujemy w niniejszym numerze, dają czytelnikom możność osądzenia, czy kierunek „L'Ordine Nuovo” jest sprzeczny z dyrektywami kongresu. Czy tezy Radka są rzeczywiście dla naszych czytelników nowe? Czy są rzeczywiście sprzeczne z tym, co głosi „L'Ordine Nuovo”? A ostatnio czyż w polemice z towarzyszem Tasca nie chodziło o przeszkodzenie podporządkowaniu rad oportunistycznym związkom zawodowym? Prawda sprowadza się do tego, że socjaliści włoscy nie chcieli potraktować poważnie ruchu rad fabrycznych i za to spotkała ich nauczka ze strony Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej.
– 10 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm­uw.w.pl

Podobne dokumenty