to, czego nie widać… - Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 w

Transkrypt

to, czego nie widać… - Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 w
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej w Puławach
Praca konkursowa
TO, CZEGO NIE WIDAĆ…
- Razem będzie dziesięć pięćdziesiąt.
Spoglądam na barmana wyrwana z zamyślenia. Reguluję należność, chwytam niemalże zimną
kawę w jedną i talerz z sernikiem w drugą rękę i odmaszerowuję do stolika w najdalszym
kącie lokalu. O tej porze bary są spokojne. Delikatny dźwięk muzyki. Dwójka starszych
mężczyzn w przeciwległym kącie. Czas na relaks.
Wyciągam gazetę. Lubię być na bieżąco z lokalnymi zdarzeniami. Skanuję strony od góry do
dołu. Na chwilę zatrzymuję wzrok na potencjalnie ciekawym reportażu z zeszłotygodniowej
celebracji dnia Ziemi, który jednak okazuje się kolejną nieumiejętnie zakamuflowaną reklamą
energooszczędnego oświetlenia. Gazeta się powtarza.
Zaczytuję się w rozlazłym artykule o pielęgnacji obuwia. Jestem przy drugim akapicie, gdy
zasięg mojego wzroku sięga drobnej szarej kolumny w dolnym rogu kartki. “Piętnastolatek
popełnia samobójstwo”. Na dole zdjęcie uśmiechniętego chłopca w kraciastej koszuli.
Przyglądam się uważnie. Znam go. Każdego dnia rano widuję w sklepie spożywczym.
Widywałam, poprawiam się w myślach. Już nie będę.
Usiłuję przypomnieć sobie jego zachowanie, jakiekolwiek przejawy samobójczych
skłonności. Często się uśmiechał. Zawsze mówił „dzień dobry”. Kiedyś pomógł mi nieść
zakupy. Miał psa, labradora, który mało nie wychodził ze skóry na widok swojego
właściciela opuszczającego sklep. Chłopak zawsze kupował mu smakołyki w nagrodę
za grzeczne oczekiwanie, podczas gdy on robił zakupy. Nie zanosiło się na depresję.
Zaczynam zastanawiać się, czemu redaktor gazety poświęcił na niego tylko mały skrawek
ostatniej strony. Może obawiał się, że czytelnikom nie spodoba się tak niezręczny temat.
Ludzie nie lubią samobójców, przychodzi mi na myśl. Mimo wszystko sądzę, że chłopcu
należy się dłuższy artykuł, wyjaśnienie tego potwornego czynu.
- Prawdziwa tragedia - odwracam się i widzę barmana zaglądającego mi przez ramię. - Znam
jego rodziców. Są zdruzgotani. Stracić jedynego syna…
Znów spoglądam na zdjęcie ze współczuciem.
- Jak to się właściwie stało?
Barman zajmuje krzesło naprzeciw mnie.
1
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej w Puławach
- Przedawkował leki nasenne. Matka znalazła go martwego, kiedy wróciła wieczorem z pracy.
Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Gdyby moje dziecko… - potrząsa głową, jakby
wyrzucając z niej nieprzyjemny obraz. - Jak on mógł zrobić coś takiego?
Upijam łyk kawy. Nie wiem. Chłopak wyglądał na szczęśliwego. Był taki uprzejmy.
- Co go do tego popchnęło? - pytam po chwili.
Mężczyzna wzrusza ramionami.
- Rodzice nie mają pojęcia. Matka mówi, że miał wielu przyjaciół, był lubiany, a w rodzinie
bardzo dobrze im się układało - odpowiada skrzywiony. - A ojciec… Ojciec widywał
chłopaka może raz w tygodniu. Całe dnie przesiadywał w pracy. Nie miał zbyt wiele do
powiedzenia.
Kiwam głową ze zrozumieniem. Barman wraca do pracy, a ja powtarzam w głowie to, co
usłyszałam. Ludzie nie odbierają sobie życia bez powodu. Możliwe, że mama chłopca
przeoczyła coś bardzo istotnego.
***
- Był takim dobrym uczniem - szlocha jego wychowawczyni. - Same piątki, nagrody za
konkursy przedmiotowe. Kto by się spodziewał, że zrobi coś takiego.
Sięgam po pudełko z chusteczkami i podaję jej jedną.
- Słyszałam, że był też w świetnych stosunkach z rówieśnikami… - zaczynam. Kobieta
spogląda na mnie zaskoczona.
- Należał raczej do tych, którym dokuczano - odpowiada niepewnie. - Gdzie pani to słyszała?
- Jego mama ponoć tak mówiła.
Nauczycielka wzdycha z lekkim poirytowaniem.
- Jego matka zawsze miała skłonność do koloryzowania. Chwaliła się synem, ale nie za często
zdarzało jej się zawitać na zebranie. Gdyby trochę bardziej się nim interesowała, to może nie
zrobiłby tego, co zrobił… Znów zaczyna płakać, chowa twarz w dłonie.
- Uważa pani, że to jej wina? - pytam neutralnym tonem. Kobieta wzrusza ramionami.
- Nie wiem, co uważam. Po prostu wydaje mi się, że jako matka powinna była zauważyć, że
miał jakieś problemy. Podnosi filiżankę z herbatą i upija duży łyk.
- Nie sądzi pani, że znęcanie się kolegów w szkole mogło mieć jakiś wpływ na…
- Znęcanie się? - wchodzi mi w słowo. - To były tylko niedojrzałe docinki. To normalne w
tym wieku. Dokuczali mu, ale nigdy nie zrobili mu krzywdy.
2
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej w Puławach
- Czyli nie wspomniała pani o tym jego mamie?
Kobieta mierzy mnie chłodnym spojrzeniem. Pytanie bierze za oskarżenie.
- Nie mogę wzywać rodziców w każdej nieistotnej sprawie. Nie traktowano by mnie wtedy
poważnie. Nigdy nie padł ofiarą przemocy, więc nie było powodu do wzywania rodziców odpowiada, przyjmując obronną postawę.
Wstaję, dziękuję nauczycielce za spotkanie i wychodzę. W głowie formuje mi się obraz
odrzuconego, nieakceptowanego przez rówieśników chłopca. Psychiczne znęcanie się to też
rodzaj przemocy, a przemoc psychiczna nie jest nieistotną sprawą. Wiem jednak, że gdybym
powiedziała to na głos, kobieta nie przyznałaby mi racji.
***
- Więc byłaś jego przyjaciółką? - pytam. Dziewczynka kiwa głową i usadawia się wygodniej
na krześle. Wygląda na onieśmieloną. Nie sądziłam, że uda mi się przekonać ją do rozmowy,
gdyż była przeciwna upublicznianiu szczegółów samobójstwa w gazecie. - To musi być dla
Ciebie ogromny szok…
- To nie jest dla mnie szok - odpowiada szybko, po czym jej twarz oblewa się żywym
rumieńcem. - Wiedziałam, że to w końcu nastąpi - dodaje zawstydzona.
Unoszę brwi.
- Wiedziałaś?
- Miał ciężkie życie. W szkole cała jego klasa go prześladowała. Przezywali go, próbowali
wmówić mu, że jest bezwartościowy. Najwyraźniej im się udało - łzy napływają jej do oczu,
jednak powstrzymuje je kilkakrotnie mrugając.
- Czemu to robili?
Dziewczynka wzrusza ramionami.
- Po prostu. Obrali go sobie za kozła ofiarnego. Był nieśmiały, dobrze się uczył. Może mu
zazdrościli… - robi krótką pauzę i wbija wzrok w podłogę. - Nie miał do kogo się zwrócić.
Nauczyciele udawali, że nic nie widzą. Chciałam jakoś mu pomóc, ale nawet nie chodzę
do jego szkoły…
- A mama? - pytam.
- Jego matka mówiła, że przesadza. Że na pewno wszystko wyolbrzymia, a koledzy tylko
sobie żartują. Wydawało jej się, że skoro ma dobre oceny, to w szkole czuje się doskonale.
W końcu zorientował się, że matka mu nie wierzy i przestał z nią o tym rozmawiać wygładza zagniecenia na spódnicy, uparcie nie odrywając od niej wzroku. - Chciałam
3
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej w Puławach
namówić swoją mamę, żeby z nią porozmawiała, ale powiedziała, że nie zamierza wtrącać
się w nie swoje sprawy.
Przez chwilę zastanawiam się, czy wypada dalej drążyć temat.
- Mówił Ci o swoich zamiarach? - pytam w końcu. Dziewczynka wzdycha ciężko.
- Nie musiał - odpowiada. - Nigdy nie pokazywał, że jest mu przykro. Zawsze chodził
uśmiechnięty i udawał, że się tym nie przejmuje. Ale kiedy kogoś dobrze znasz, widzisz, że
tak naprawdę jest mu przykro. Widzisz jak powoli zamyka się w sobie i stwarza pozory
radosnego nastolatka. Samobójstwa nie popełnia się z dnia na dzień. Człowiek nosi to w sobie
przez bardzo długi czas, umiera w środku, powoli dojrzewając do tej decyzji. Gdyby ktoś
dorosły dał mu wsparcie, może zmieniłby zdanie…
Dziewczynka milknie, nie może dłużej powstrzymywać łez. Chowa twarz w dłonie i zaczyna
cicho szlochać.
Patrzę na nią. Nie wiem, co odpowiedzieć. Żal ściska mi gardło, dopiero teraz jestem w pełni
świadoma tragedii, jaka miała tu miejsce.
Chłopiec był po prostu odrzucony. Samotny w rozwiązywaniu problemów, niedostrzegany
przez rodziców. Nauczyciele nie reagowali na wrogie nastawienie rówieśników. Nie widzieli
- a może nie chcieli widzieć, - że przed ich nosami notorycznie dopuszczano się aktu
przemocy. Po cichu obserwowali, jak jeden z uczniów był psychicznie wykańczany.
Nie każdy jest w stanie to zrozumieć. Nie każdy ma świadomość, że przemoc fizyczna nie jest
jedyną bronią przeciwko człowiekowi. Zapewnienie dziecku bezpieczeństwa w szkole monitorowanie budynku czy dyżurowanie korytarzy - chroni je jedynie przed bezpośrednim
atakiem, jawnym aktem agresji wobec drugiej osoby. Przemoc psychiczna jest czymś
znacznie trudniejszym do wykrycia. Przemoc psychiczna nie zostanie uchwycona na
kamerach, nie zostawi po sobie widocznego śladu.
Ważne jest, aby nauczyciele i rodzice robili co w ich mocy, aby zapewnić młodzieży również
komfort psychiczny. Nie tylko bezpieczeństwo, ale i jego poczucie. Aby byli w stanie
zauważyć niepokojące oznaki i zapobiegać agresji, a w przypadku samej młodzieży: aby mieć
odwagę przyznać się do bycia świadkiem przemocy, wyciągnąć pomocną dłoń i bronić
słabszych. Nie możemy stać bezczynnie. Bez znaczenia, z jaką przemocą mamy do czynienia,
musimy na nią reagować. Zanim będzie za późno…
Katarzyna Wiśniewska kl. III a
Publiczne Gimnazjum nr 4 w Puławach
4