Hodowla owiec

Transkrypt

Hodowla owiec
.:: Dopłaty i Fundusze - Portal Informacyjny ::.
Hodowla owiec
12.03.2007.
12.03.2007 - Polska ma dobre i długie tradycje owczarskie. Swego czasu pogłowie owiec w Polsce
dochodziło nawet do 5 milionów sztuk. Tak było w latach 70 tych. Niestety te dobre czasy minęły i dziś
mamy tylko 300 tys. sztuk tych zwierząt. Co zrobić, by na górskich halach i nie tylko - było więcej owiec? Czy członkostwo w Unii pomaga w
rozwoju tej hodowli? I czy wzorem Francuzów, Włochów lub Niemców zaczniemy doceniać walory
odżywcze baraniny i jagnięciny? Owce w Unii Europejskiej Największym producentem mięsa baraniego w Unii Europejskiej jest Wielka Brytania. Pogłowie owiec w
tym kraju wynosi blisko 38 mln szt., w Hiszpanii około 25 mln, po 10 mln sztuk mają Włochy, Francja i
Grecja. Kraje Wspólnoty nie są jednak samowystarczalne pod względem produkcji baraniny. Muszą więc
ją importować – ok. 20% rocznie. Pierwsze unijne regulacje dotyczące tego rynku pochodzą z 1978 roku. Późniejsze przepisy – z lat
90-tych – wprowadziły - cenę podstawową baraniny, różnego rodzaju premie oraz dotacje do
prywatnego przechowywania mięsa. Tak było do stycznia 2005 roku. Potem zaczęto odchodzić od premii
do matek owczych i wprowadzać płatności jednolite. Od stycznia tego roku we wszystkich krajach Unii nie
ma już premii do zwierząt. Aby nie dopuścić do drastycznego spadku pogłowia owiec Unia wprowadziła
inne dopłaty. Jednak nie są one związane z wielkością produkcji, czyli liczbą zwierząt, a z powierzchnią
prowadzonego przez farmera gospodarstwa. Czym to skutkuje? W Wielkiej Brytanii po wprowadzeniu jednolitej płatności na gospodarstwo stada owiec maleją i zmniejsza
się cała produkcja owczarska. Jedynie w Irlandii, dzięki kampanii promocyjnej - udało się powstrzymać
spadek sprzedaży jagnięciny i baraniny. Natomiast w całej Wspólnocie spożycie mięsa owczego zmalało o
dwa procent. Słowacja Teraz zapraszam Państwa na Słowację, o której w Polsce, a zwłaszcza na Podhalu ostatnio zrobiło się
bardzo głośno. Sprawa dotyczy oscypka, który miał być chronionym produktem regionalnym polskich
górali, ale o oscypka upomnieli się – niemal w ostatniej chwili - także Słowacy. I choć wytwarzanie owczego sera odbywa się u Słowaków w nieco inny sposób, bo prawie przemysłowy,
nie przeszkodziło to naszym południowym sąsiadom we wniesieniu sprzeciwu do Brukseli w sprawie tego
smacznego, owczego sera. Jak mówią unijni urzędnicy - nie jest to pierwszy ani ostatni tego typu protest.
W słowackiej spółdzielni Malatina, położonej wysoko w górach, głównym kierunkiem produkcji jest chów
owiec oraz wytwarzanie serów z owczego mleka. W kilku dużych budynkach inwentarskich, postawionych
jeszcze latach siedemdziesiątych, hodowanych jest ponad 2000 sztuk owiec. Przy ich obrządku oraz
letnim wypasie na górskich halach pracuje około 20 osób. Grandtner Tibor Rolnicza Spółdzielnia w Malatinie, Słowacja: „Na Słowacji otrzymywaliśmy premie
do hodowli owiec. Co roku, w grudniu pieniądze te wypłacane były z budżetu krajowego. Wysokość takiej
dotacji do jednej owcy wynosiła około 600 koron. Od stycznia tego roku pieniądze nie są wypłacane do
ilości hodowanych zwierząt, a do wielkości gospodarstwa. Natomiast podobnie, jak w latach poprzednich
http://www.doplaty.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 18:57
.:: Dopłaty i Fundusze - Portal Informacyjny ::.
otrzymujemy również dopłaty z tytułu LFA i tak jak pozostali rolnicy, dostajemy także dopłaty
powierzchniowe. Ubolewam tylko, że nie jest to 100% tego co dostają rolnicy, ze starej Unii.” Spółdzielnia Malatina nie zajmuje się bezpośrednio eksportem jagniąt do Włoch czy Francji. Ma podpisaną
umowę z jednym ze słowackich eksporterów, który sprzedaje jagnięcinę na południu Europy. Sprzedaż
odbywa się dwa razu w roku przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Grandtner Tibor: „Ceny, jakie otrzymujemy za jagnięta nie do końca nas satysfakcjonują, a klient
jest przecież bardzo wymagający. Ale co zrobić? Na Słowacji jagnięcina nie jest popularnym mięsem.
Mały popyt na to mięso wynika z jego dość wysokiej ceny. Dlatego konsumenci wybierają najczęściej
mięso drobiowe lub wieprzowe. Gdybym chciał sprzedać jagnięta na naszym rynku - trwałoby to bardzo
długo i w tym czasie jagnięta osiągnęłyby wagę dorosłych zwierząt. Poza tym chyba nie ma też tak
dużych tradycji spożywania jagnięciny w naszym kraju. Czasami zdarzają się zamówienia na przyjęcia
okolicznościowe. Na takie okazje sprzedajemy kilkanaście zwierząt rocznie. Ratuje nas produkcja
owczego mleka. Wynosi ona 100 tysięcy litrów rocznie. Produkcja ta jest moim zdaniem przyszłościowa,
bo nie obowiązują tu kwoty mleczne.” Jeśli chodzi o produkcję serów owczych, spółdzielnia nie ma problemów z ich zbytem. Od lat ma już sporą
grupę odbiorców, którzy sami przyjeżdżają i kupują sery bezpośrednio w tym gospodarstwie. Jest też
kilku kontrahentów, którzy odbierają hurtowe ilości i sami rozprowadzają sery na Orawie i w innych
regionach Słowacji. Nawet w stolicy - Bratysławie można kupić sery wyprodukowane w tej spółdzielni. Poza tym odbiorcami owczych serów są pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne położone w okolicy
Malatiny, Dolnego Kubina i Novotu. Ponieważ Orawa to region typowo turystyczny na brak gości nie
narzeka. Urlopy, weekendy spędzają tu nie tylko mieszkańcy Słowacji. Co roku na pobyt w
gospodarstwach agroturystycznych czy pensjonatach decyduje się kilkadziesiąt tysięcy turystów z
zagranicy. Wybierają oni wypoczynek po słowackiej stronie Tatr nie tylko ze względu na niższe ceny usług
turystycznych. Większość z nich chce spróbować lokalnych, tradycyjnych i niepowtarzalnych wyrobów
wytwarzanych właśnie w tym regionie. Polska Polskie tradycje owczarskie sięgają czasów panowania króla Stanisława Augusta. Podczas słynnych
czwartkowych obiadów - królewski kucharz często serwował pieczeń, duszonki, a także wędliniarskie
przysmaki z baraniny. Czasy świetności polskiego owczarstwa przypadają także na lata 70-te i 80-te XX wieku. Wtedy był to
bardzo dochodowy kierunek w polskim rolnictwie. Najlepiej zarabiało się na hodowli owiec ras wełnistomlecznych. Najliczniejsze stada hodowano na Podhalu, w Bieszczadach oraz w Wielkopolsce. Niestety po
wprowadzeniu gospodarki wolnorynkowej owczarstwo dotknął kryzys. Nikt nie potrzebował wełny, skór i
mięsa baraniego. Dlatego wielu owczarzy poddało się i zlikwidowało stada. Kilku milionowe pogłowie
owiec w ciągu kilkunastu lat zmalało do 300 tysięcy sztuk. Zmieniła się też struktura hodowli. Dziś owca wełnisto- mleczna, czyli górska stanowi niewielki procent
pogłowia, przeważają zaś rasy mięsne. Na rynku pojawiła się jagnięcina i baranina bardzo dobrej jakości.
Mięso to ma znakomite walory odżywcze. Niestety jest ono trudno dostępne w naszych sklepach, głównie
z powodu niewielkiego popytu i wysokich cen. Na przykład kilogram jagnięciny kosztuje blisko 40 złotych.
Dlatego większość jagniąt trafia na rynki zachodniej Europy. Przede wszystkim do Włoch, ale też do
Hiszpanii, Francji i Holandii. http://www.doplaty.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 18:57
.:: Dopłaty i Fundusze - Portal Informacyjny ::.
W Polsce w ostatnich latach zrodził się pomysł odbudowy owczych stad. W Bieszczadach i w Małopolsce
opracowano program owczarski, który finansowany jest przez amerykańską, pozarządową fundację HPI.
Każdy uczestnik programu otrzymuje z fundacji 15 owiec i jednego tryka. W ciągu 4 lat musi przekazać
kolejnemu oczekującemu tyle samo zwierząt, ile dostał z fundacji. Program ten ma po pierwsze wspierać
najbardziej potrzebujących - głównie bezrobotnych, po drugie hamować spadek pogłowia owiec. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że pogłowie owiec w Polsce w ciągu ostatniego roku
zmniejszyło się o 16 tysięcy sztuk. A ilość produkowanej baraniny na jednego mieszkańca naszego kraju wynosi zaledwie 100 gramów. Niestety, tendencja ta może się jeszcze w tym roku pogłębić, bo wraz z rozszerzeniem Wspólnoty o dwa
kolejne państwa Bułgarię i Rumunię, na rynku francuskim i włoskim pojawiła się tańsza jagnięcina i
baranina pochodząca właśnie z tych państw. W ten sposób polska jagnięcina, dotąd chętnie kupowana
przez kontrahentów z południa Europy, została zastąpiona przez bułgarską i rumuńską. Odebrało to chleb
wielu naszym hodowcom. Pan Władysław Wilk chowem owiec zajął się jeszcze w latach młodości. Pochodzi z okolic Nowego Sącza,
drugiego po Podhalu regionu, w którym hodowla owiec przez lata była głównym zajęciem wielu rolników.
Pan Władysław po ukończeniu szkoły średniej i odbyciu zasadniczej służby wojskowej postanowił
przenieść się w północne rejony Małopolski. Znalazł pracę w gospodarstwie rolnym Iglopol, położonym w
gminie Borzęcin. Miał pracować zaledwie kilka miesięcy, jednak życie napisało inny scenariusz. Pan
Władysław w borzęcińskiej gminie znalazł miłość swojego życia. Pani Stanisława w latach 60-tych
odziedziczyła po rodzicach małe gospodarstwo rolne i wspólnie z małżonkiem zaczęła hodować owoce. Na
początku owce rasy wełnisto-mlecznej, później czarnogłówki rasy mięsnej. Dziś cena płacona za kilogram wełny nie pokrywa nawet kosztów związanych ze strzyżeniem owiec.
Bowiem kilogram wełny kosztuje niecałe 4 złote, a strzygaczowi trzeba zapłacić około 8 złotych od jednej
owcy. Dlatego państwo Wilkowie kilka lat temu postanowili zająć się hodowlą owiec ras mięsnych. Byli
przekonani, że na eksporcie jagniąt do Włoch i Francji, organizowanym przez Związek Hodowców Owiec,
będzie można zarobić. Niestety w tym roku ceny jagniąt spadły do poziomu sprzed czterech lat. Państwo Wilkowie postanowili więc szukać odbiorców na własną rękę. Funkcjonująca w Lesku na
Podkarpaciu ubojnia kupiła kilka sztuk. Niestety nie rozwiązuje to problemu. Jagnięta osiągają już wagę
dorosłych zwierząt. Pan Władysław zastanawia się co robić dalej. Jest ostatnim rolnikiem w gminie
Borzęcin, który zajmuje się hodowlą owiec. Czy odejście od premii do owczych matek i wprowadzenie płatności do powierzchni paszowej - w
wysokości 200 euro na hektar w przypadku niewielkich gospodarstw zmieni sytuację naszych hodowców
owiec? Doświadczenie krajów dawnej 15-tki pokazuje, że będzie to niezwykle trudne. Podsumowanie Rzadko kiedy się zdarza, by podsumowanie naszego programu było tak mało optymistyczne. Kiedy ponad
rok temu mówiliśmy o owczarstwie wydawało się, że najgorsze polscy hodowcy mają już za sobą. Tymczasem… pogłowie owiec spada, kontrahenci z Włoch i Francji nie odbierają już takich ilości
jagniąt, jak wcześniej, a wełna i owcze skóry stały się produktami ubocznymi, nikomu nie potrzebnymi. http://www.doplaty.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 18:57
.:: Dopłaty i Fundusze - Portal Informacyjny ::.
Liczyliśmy na unijne dotacje, miały one pomóc w rozwoju hodowli owiec w Polsce, a tymczasem obecne
przepisy nie zachęcają a wręcz zniechęcają do rozpoczynania tej hodowli. Bo wyższe dopłaty dostaną tylko ci rolnicy, którzy mieli zarejestrowane owce w okresie referencyjnym
liczonym od 1 kwietnia 2005 do 31 marca 2006 roku. TVP Informacje Rolnicze
http://www.doplaty.pl
Kreator PDF
Utworzono 2 March, 2017, 18:57