J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedem

Transkrypt

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedem
Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków, którzy twierdzą, że właściwie w ogóle
nie rozmawiają ze swoimi dziećmi, odkąd skończyły
osiem czy dziewięć lat. To może wyjaśniać, dlaczego
przesiadują one w swoich pokojach, oglądając telewizję lub grając w gry komputerowe, podczas gdy
rodzice zajmują pokój dzienny. Kiedy taka rodzina
znajdzie się razem w salonie bez żadnej rozrywki,
to nie wie, o czym ze sobą rozmawiać. Rodzice,
którzy tylko zadają dzieciom pytania, nie potrzebują
się odkrywać, narażać na zranienie, od dziecka zaś
żądają ujawnienia. Mogą się ukryć za swoimi pytaniami. Ów brak symetrii jeszcze bardziej pogłębia
zachwianą równowagę w relacjach rodzinnych.
Kiedy ograniczamy się tylko do pytań, nasza wiedza
nie wykracza poza otrzymane odpowiedzi i tylko
przypadek może sprawić, że dotkniemy czegoś, co
również dla dziecka będzie ważne. Tak naprawdę nie
mamy pojęcia, co dzieje się w jego duszy. Ten, kto tylko
pyta, okrada relacje z energii, odpowiadający zaś musi
swoją energię wydatkować. Możesz to przetestować na
swoim partnerze. Spróbuj go codziennie odpytywać,
jak minął mu dzień w pracy. Szybko zrozumiesz, że
takie raportowanie nie ma sensu, bo ciebie interesuje,
kim on dzisiaj jest, a nie co dokładnie robił.
Ważne, by wszyscy członkowie rodziny opowiadali
J. J. :
247
o tym, co ich dotyka, zarówno jeśli chodzi o miniony
dzień, jak i wszystko inne. Dopiero kiedy mówimy
o czymś, w co jesteśmy naprawdę zaangażowani, nasi
bliscy mogą dowiedzieć się, kim jesteśmy. Wartościowa rozmowa to taka, w której obie strony mówią o sobie.
Rodzice powinni czasem pomyśleć: gdyby to nie moje
dziecko tu siedziało, ale moja najbliższa przyjaciółka,
to co chciałabym jej powiedzieć? No i niech to właśnie
dziecku powiedzą. Może to być coś, o czym się dzisiaj
myślało, kogo się spotkało, albo plany na wakacje.
Wtedy zobaczymy, że dziecko się odpręża. Jeśli uda
nam się to dwa lub trzy razy w tygodniu, to po kilku
miesiącach samo zacznie opowiadać o interesujących
go sprawach.
Nie da się prowadzić jednakowego dialogu ze
wszystkimi dziećmi. Niektóre są bardzo nieśmiałe
i przeraża je opowiadanie czegoś innym. Jak wciągnąć
je w dialog? Rodzice nieświadomie przemieniają się
w prowadzącego wywiad dziennikarza, kiedy dziecko
samo z siebie mówi mało.
M. Ø. :
Najważniejsze i najlepsze dla takich dzieci to
pozwolić im opowiadać o wszystkim. Nieważne, co
opowiada, ale by, opowiadając, czuło się bezpieczne.
Wtedy powoli zacznie mówić. Mówiąc o sobie, dzieci
J. J. :
248
ćwiczą też język. Za nieśmiałością kryje się często
pewna forma perfekcjonizmu powodująca, że dzieci
obawiają się wypowiedzieć zdania, które mają w głowie,
żeby się nie wygłupić albo nie narazić na prześmiewki.
Pomóc mogą zachęcające uwagi w stylu: „Dobrze
wiem, że jesteś nieśmiały, ale czasem umieram z ciekawości, żeby się dowiedzieć, co naprawdę myślisz”.
Z nieśmiałością powinno się obchodzić nadzwyczaj
delikatnie, bo wszelka presja może tylko pogorszyć
sprawę. Niektóre nieśmiałe dzieci chętnie bawią się
w teatr. Odgrywając kogoś innego, nabierają pewności
siebie, natomiast trudniej im być po prostu sobą.
Nieśmiałość dziecka wymaga od rodziców, by uczyli
się akceptować je takim, jakie jest.
Łapię się na tym, że zadaję mojemu synowi
pytania wymagające odpowiedzi „tak” i „nie”, ale
zwykle niczego się od niego nie dowiaduję.
M. Ø. :
Oczywiście. Takie pytania są dobre, kiedy
potrzebujesz prostej informacji, w każdym innym
wypadku powinnaś zastanowić się nad lepszym
sformułowaniem. Jeśli pytasz przedszkolaka, czy
miał dobry dzień, to wkładasz mu w usta odpowiedź.
Połowa dzieci nie powie nic, jeśli dzień nie był dobry,
bo przecież mama nie to chce usłyszeć. Więcej
J. J. :
249
osiągniesz, jeśli będziesz zadawać otwarte pytania
albo zaczekasz, aż dziecko samo zacznie mówić. To
pomoże wam budować wzajemne zaufanie.
Ale jak się to zaufanie buduje? Czy wystarczy,
jeśli pytanie: „Dobrze się bawiłeś?” zastąpimy pytaniem: „Jak ci tam było?”. Łatwo powiedzieć, że trzeba
budować otwartość, ale nie tak łatwo to zrobić.
M. Ø. :
Tak jest. Drugie pytanie jest lepsze od pierwszego, ponieważ pierwsze sugeruje odpowiedź: tak lub
nie. Drugie natomiast stwarza okazję do dłuższej
opowieści. Wielu rodziców przekonało się, że kiedy
pytają, jak dziecku gdzieś było, to ono opowiada po
kolei, co robiło przez cały dzień. Rodzice mogą też
powiedzieć coś o swoim dniu: „Dzisiaj miałem naprawdę zwariowany dzień w pracy” albo: „No, dzisiaj
przyjemnie było pracować”. Nie trzeba dziecku tłumaczyć, co zamierza się osiągnąć. Zaczynamy po
prostu mówić, zamiast zadawać pytania. W ten sposób demonstrujemy otwartość. Kiedy jako rodzice
mówimy o swoich myślach i uczuciach, jesteśmy
otwarci. Konwencja powiada, że tak zachowują się
ludzie zapatrzeni w siebie, ale to nieporozumienie.
To właśnie ten, który stawia pytania, jest zamknięty
w sobie – i tak też bywa odbierany. Chyba, że potrafi
J. J. :
250
wiele wyrazić językiem ciała, zadając, na przykład,
pytanie w stylu: ,,Boże, naprawdę to zrobiłeś?”. Bo
to już coś zupełnie innego niż rutynowe: „No i co
tam u ciebie? Jak idzie w szkole? Jak się ma twoja
przyjaciółka?”. Kiedy opowiada się komuś swoją historię, dochodzi do zawiązania się pewnego rodzaju
relacji, która nie powstanie, jeśli wyłącznie zadaje
się pytania.
Mój ojciec leżał po śmierci w domu i wtedy przychodziło do nas mnóstwo sąsiadów i przyjaciół. Dla
mnie było to strasznie irytujące, ale mama upierała się, żeby ich przyjmować. Siedziałem w salonie
i słuchałem, jak mama po raz dwudziesty opowiada
tę samą historię. Dla niej była to forma przeżywania
straty.
A to, jak wychowywać dziecko, będziesz wiedziała
dopiero, kiedy już skończysz je wychowywać. Rodzice
uczą się razem z dziećmi. Dzieci wiedzą, że oznacza
to również błędy i frustracje. I wybaczają rodzicom.
Dlatego możesz się złościć, a dziecko nie poniesie
z tego powodu większej szkody.
*
Po tygodniu spędzonym z Jesperem Juulem
w Chorwacji wróciłam do domu i zamiast zadawać
251

Podobne dokumenty